W świecie Shaman King istniały tylko duchy. Tutaj jednak pojawią się także youkai, ponieważ nie wyobrażam sobie pisania historii o duchach bez udziału potworów z japońskiej mitologii.
Współczesny świat, co noc skąpany w sztucznym świetle lamp, przyćmiewającym blask księżyca oraz gwiazd, zmonopolizowany przez technologię i nadal dążący do samodoskonalenia się poprzez ciągłe stawianie kroków naprzód. Na drodze ku cybernetycznej przyszłości, zapomniał już o spuściźnie ludzkiej cywilizacji, czyli o tym, na czym niegdyś polegano oraz według czego się kiedyś żyło. Wierzenia przodków puszczone zostały w niepamięć, a ołtarze zaniedbane do tego stopnia, że gruba warstwa kurzu ukryła ich dawną świetność pod swym delikatnym płaszczem. Przestano także słać modły oraz składać podziękowania pomniejszym bożkom, czy duchom za ochronę, jaką zawsze otaczali całe pokolenia rodów zamieszkujących dany teren bądź posiadłość.
Po prostu o nich zapomniano.
Współcześni ludzie, których nazbyt dociekliwe umysły doszukują się logiki wszędzie, nawet tam, gdzie nie powinny, odrzucili od siebie przeszłość i wszystko to, co z nią związane. Wyparli się dawnego świata oraz jego kultury, zaś dotychczasowe wierzenia określili mianem mitów, legend, czy też opowiastek dla dzieci. Takim zachowaniem nieświadomie doprowadzili do zachwiania równowagi wszechświata, gdyż to właśnie przez ich brak wiary bożkowie zaczęli się kurczyć, aż w końcu bezpowrotnie zniknęli. Opiekuńcze demony, dotąd spokojnie zamieszkujące okolice postawionych dla nich ołtarzy, czy cokołów, zdziczały i zaczęły siać spustoszenie. A zagubione dusze, nie mogąc znaleźć sobie miejsca w tym nowym świecie, poczęły błądzić bez celu tu i tam z nadzieją, iż być może ktoś nadal w nie wierzy.
Z nadzieją, że ich obecność zostanie wkrótce zauważona.
Ludzkość coraz szybciej zmierzała ku samozagładzie. Wszystkie działania, mające na celu polepszenie komfortu życia, tak naprawdę prowadziły do jego upadku. Proces niszczenia środowiska naturalnego przebiegał zbyt szybko, aby dało się mu zapobiec. Człowiek nie mógł już nic zrobić, by to cofnąć, chociaż naprawdę mocno się starał. Teraz, w tych trudnych czasach, jedyną nadzieją dla świata był ktoś, kto posiadał moc, o jakiej nie śniło się filozofom.
A był nim Król Szamanów.To do niego należało przywrócenie równowagi świata.
~***~
Stuk. Stuk. Stuk.Ciche stukanie sandałów o powierzchnię chodnika.
Stuk. Stuk. Chrzęst.Dźwięk ździebeł trawy, uginających się pod ciężarem czyjegoś ciała.
Chrzęst. Chrzęst. Chrzęst.Kolejne kroki wśród traw, zmierzające w stronę lasu.
Pierwsze pędy.Rośliny rosnące w udeptanej ziemi, z każdą chwilą coraz wyższe i silniejsze.
Pąki kwiatów.Rozkwitające pomimo braku słońca.
Magiczne Kwiaty.Niebywale piękne rośliny, których nie powinno być, a mimo to są.
Istniejące pomimo braku posianych nasion.
Szmer. Szmer. Chrzęst.Chrzęst. Chrzęst.Brzdęk. Chrzęst. Zgrzyt.Iskra i blask.
Płomień nagle rozjaśniający ciemne serce lasu.
Zaintrygował on nawet istoty nieżywe, bytujące gdzieś wokoło i ściągnął je ku sobie, zwracając niepotrzebną uwagę na osobę, która ów ogień roznieciła. Zaciekawione przyglądały się postaci, lecz w ciemności były w stanie dostrzec tylko twarz, oświetloną przez blask ognia.
Oblicze kogoś młodego i tajemniczego…
…o oczach w kolorze błękitu.