~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6)

Go down 
AutorWiadomość
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) Empty
PisanieTemat: [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6)   [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) EmptyPią 20 Paź 2023, 11:18

Tytuł: Niepiśmienny
Oryginalny tytuł: Unwritten
Autor: kaizuka
Zgoda na tłumaczenie: Czekam
Tłumaczenie: Lampira7
Beta: Nie posiadam
Link: http://archiveofourown.org/works/8293714/chapters/18997870
Opis: Bratnie dusze AU, gdzie cokolwiek napiszesz na własnej skórze, pojawi się w tym samym miejscu na skórze twojej bratniej duszy, ale gdy pojawia się bariera językowa, spotkanie staje się trochę trudniejsze niż być powinno.

Lód i atrament część 1: Niepiśmienny

Rozdział 1

Yuuri pamiętał, że gdy po raz pierwszy naprawdę zdał sobie sprawę, co oznaczało nagłe pojawienie się symboli na jego dłoni, miał około dziesięć lat.

Pamiętał, że Yuuko przerwała w połowie zdania, by spojrzeć w dół, gdzie jego lewa ręka chwytała sznurowadła łyżew. Jego własne spojrzenie przesunęło się w dół, aby zobaczyć dziwnie wyglądające postacie nabazgrane na jego skórze.

— Yuuri! — sapnęła, niecierpliwie chwytając Yuuri'ego za nadgarstek, by unieść jego ramię na wysokość oczy. (Lub bardziej… Yuuri musiał stanąć na czubkach palców, aby dopasować się do wzrostu dziewczyny, aby mogła to zrobić.) — Takeshi! Takeshi, spójrz! To bratnia dusza Yuuri'ego!
— Co to za dziwne pismo? — zadrwił starszy chłopiec, podjeżdżając leniwie, by skrzywić się oglądając dłoń Yuuri'ego, który powstrzymywał się od zabrania ręki i schowania jej do kurtki. — Twoja bratnia dusza nie jest nawet Japończykiem? Powodzenia w jej znalezieniu.

Yuuri wyszarpnął wtedy swoje ramię już czując, jak w kącikach oczu zbierają mu się łzy.

— Takeshi! — Yuuko wybuchła wtedy, stając łyżwami na lód. — To nie jest zbyt miłe. — Odwróciła się do Yuuri'ego, pochylając się z uśmiechem. — Nie rozpoznajesz pisma? To rosyjski. Rosyjski. Pamiętasz, gdzie widzieliśmy wcześniej tego rodzaju symbole?

Yuuri pamiętał jak się ożywił, jego oczy otworzyły się szeroko, gdy coś sobie uświadomił.

— Ba… banery! Te w telewizji, te za Victorem…

— A jeśli Victor jest twoją bratnią duszą?

Wtedy Yuuko zaczęła krzyczeć, a Yuuri nie pamiętał, aby kiedykolwiek był bardziej podniecony i pełen nadziei niż wtedy.

Oczywiście, jego marzenia zostały zmiażdżone, gdy Nishigori parsknął chwilę później.

— Szanse na to są bliskie zeru.

Yuuko uderzyła go, a Yuuri odwrócił się, tłumiąc swoją nadzieję. Oczywiście, że tak się nie będzie.

OoO

Wciąż, od tego dnia Yuuri, był świadomy tego, co było na jego dłoni. Jasne, jako dziecko zauważył inne rzeczy - smugi po kolorowych markerach lub kredkach pojawiały się na jego dłoniach, kiedy jeszcze nie malował danego dnia. Koślawe rysunki pojawiające się na jego przedramionach - ale po tym dniu Yuuri zrozumiał, że to jego bratnia dusza.

Yuuri uwielbiał tą myśl, nawet jeśli nadal było to coś, czego nikt nie był w stanie zrozumieć. Ale było to coś, co istniało od wielu, wielu lat i było to tak mało znaczące, że nikt do końca nie kwestionował jego istnienia. W rzeczywistości możliwość wysłania wiadomości do bratniej duszy na swej skórze sprawiało, że spotkanie było niezwykle łatwe… o ile znałeś dany język.

Yuuri kupił podstawowy podręcznik do nauki języka rosyjskiego i starał się zrozumieć od czego w ogóle zacząć.

Nawet nie próbował odwzajemnić się. Pisanie wiadomości po japońsku było niemożliwe, ponieważ jego bratnia dusza była oczywiście Rosjaninem, ale Yuuri pomyślał, że spróbuje narysować małego pudla na swojej skórze, aby druga osoba wiedziała, że tam był. Ale ilekroć Yuuri próbował dotknąć skóry długopisem, wahał się i postanawiał to odłożyć na następny raz.

A “następny raz” był dopiero w gimnazjum, kiedy szum wokół wiadomości od bratnich duszach osiągnął szczyt. Wraz z dojrzewaniem pojawiło się zainteresowanie miłością, a fakt, że ręce Yuuri'ego zawsze wydawały się pokryte pismem, przyciągał więcej niż uczciwą część uwagi.

— Co to za język? — zapytała go ze zdziwieniem jedna ze szkolnych koleżanek. — Łał… czy on pisze esej na twoim ramieniu?

— To rosyjski i… myślę, że to lista — powiedział nieśmiało Yuuri, a jego oczy również śledziły niekończące się bazgroły po rosyjsku ciągnące się w dół od jego nadgarstka po samą dłoń. Zmarszczył brwi, gdy jedno zdanie w surowy sposób zostało usunięte, a kilka słów umieszczono na jego miejscu.

Cztery - Yuuri sądził, że rozpoznaje to słowa z jednej ze swoich książek. Ale cztery czego?

Dzień, w którym Yuuri w końcu napisał coś na swojej skórze, nadszedł w środku zimy, podczas jednego z tych dni, kiedy był zbyt zmęczony i zmarznięty, by przejmować się wykładem nauczyciela i marzył o jeździe na łyżwach.

Yuuri leniwie patrzył, jak śnieg padał na zewnątrz, gdy ruch w kąciku jego wizji przyciągnął jego wzrok. Na początku zdał sobie sprawę, że jego bratnia dusza pisze coś innego - nie listę, ale długą solidną czarną linię na grzbiecie dłoni. I kolejną. I następną…

Yuuri parsknął głośno, gdy zdał sobie sprawę, że jego bratnia dusza narysowała planszę do gry w kółko i krzyżyk.

Nauczyciel odchrząknął, a Yuuri zarumienił się, udając, że skupia się, dopóki lekcja nie została wznowiona, jakby nigdy nie została przez nikogo zakłócona. Dopiero wtedy jego wzrok skierował się z powrotem na lewą rękę. Yuuri czuł, że zaczyna się uśmiechać, kiedy zobaczył, że jego bratnia dusza narysowała mocny X na jednym z kwadratów.

Yuuri zamarł, sięgając po długopis. Czy był gotowy? Czy chce wreszcie nawiązać kontakt ze swoją bratnią duszą?

Prawie tak, jakby w odpowiedzi na jego myśli, jego bratnia dusza podkreśliła znak X, rysując go grubszymi liniami, ujawniając swoją niecierpliwość. Yuuri uśmiechnął się wtedy i dotknął długopisem grzbietu dłoni na tyle długo, by narysować prymitywnie wyglądający okrąg na środku tarczy.

Odpowiedź jego bratniej duszy była prawie natychmiastowa. Zamiast kolejnego X, cała ręka Yuuri'ego zaczęła wypełniać się małymi serduszkami okrążającymi planszę do gry. Yuuri czuł jak jego uszy zaczynają płonąć. Zaraz potem poczuł się okropnie - po raz pierwszy nawiązał kontakt ze swoją bratnią dusza po latach, kiedy ta pisała i pisała do niego, a teraz Yuuri był pewien, że sprawił, że ta druga osoba pomyślała, że od samego początku nie miała bratniej duszy.

Serca w końcu przestały się pojawiać, gdy ręka Yuuri’ego wydawała się pokryta czarnym atramentem, a obok jego okręgu pojawia się kolejny X. Zanim zdążył stchórzyć, Yuuri wykonał kolejny ruch, zastępując jednak okrąg sercem. Nastąpiła długa przerwa, podczas której Yuuri myślał, że jego serce eksploduje, kiedy cała gra była nagle i gwałtownie ścierana. Czarny atrament rozmazywał się w szare smugi, aż jego dłoń wydawała się w miarę czysta. Oczy Yuuri'ego otworzyły się szeroko w konsternacji. Czy ja… Czy ich odstraszyłem?

W momencie gdy o tym pomyślał, rosyjskie słowa zostały nabazgrane na grzbiecie jego dłoni, a wkrótce potem dołączyło do nich serce. Yuuri zmarszczył brwi nieszczęśliwie i niepewnie odpisał w swoim własnym języku. Nie rozumiem.

!!!! – napisała jego bratnia dusza.

Yuuri zaśmiał się cicho pod nosem, gdy jego bratnia dusza narysowała małą flagę Japonii, za którą podążył znak zapytania. Yuuri przygryzł wargę, po czym narysował okropnie wyglądający kciuk w górę.

Po krótkiej przerwie pojawiło się jeszcze więcej rosyjskich słów, po których narysowano kolejne serce. I następne.

Yuuri ostatecznie nie odpowiedział, bo hej, nawet nie wiedział, co to oznaczało. Ale przez resztę zajęć, obserwował, jak maleńkie serduszka pojawiają się okresowo na jego dłoni.

OoO

Reszta gimnazjum i liceum minęła na uczestniczeniu w zajęciach, jeździe na łyżwach, podziwianiu Victora na ekranie telewizora, oglądanie, jak jego bratnia dusza sporządza listy, a kiedy pojawiało się serce były to krótkie wiadomości do samego Yuuri'ego.

Oczywiście robił im zdjęcia, ale pomiędzy szkołą a jazdą na łyżwach Yuuri prawie nie miał czasu na naukę rosyjskiego, pomimo tego próbował przetłumaczyć jedną z otrzymanych wiadomości.

Liceum również okazało się dla niego trudne. Presja przyszłości w łyżwiarstwie figurowym sprawiła, że Yuuri na przemian objadał się ze stresu tyjąc, a potem ciężko pracował, by wrócić do formy. Wiadomości od jego bratniej duszy stawały się trochę rzadsze, nawet jeśli czasami przypominał sobie, by coś narysować przy jednej czy dwóch wiadomościach, gdy znalazł na to czas. Dzień dobry – widział Yuuri po południu i Dobranoc, gdy budził się o szóstej rano, żeby pobiegać.

Pewnego dnia Yuuri zobaczył liczby nabazgrane na grzbiecie dłoni i jego serce prawie się zatrzymało. Numer telefonu.

Czy to jego? – pomyślał z paniką Yuuri. Czy to… czy to kogoś innego?

Jego zmartwienie zniknęło, gdy jego bratnia dusza dwukrotnie podkreślił numer telefony, a obok niego pojawił się rysunek przedstawiający telefon i serce.

A teraz Yuuri był zdezorientowany. Jak mieli rozmawiać, skoro nie mogli się nawet zrozumieć?

Yuuri przeklinał się za swoje tchórzostwo, ale pozwolił numerowi zostać na jego dłoni, aż woda z gorących źródeł zmyła atrament jeszcze tego samego wieczoru. Następnego dnia Yuuri obudził się ze smutną buźką narysowaną na jego ręce, a jego uszy zapiekły ze wstydu. Następnym uczuciem był szok, kiedy po południu jego bratnia dusza zaczęła zachowywać się nieśmiało? Postawiła chwiejne znaki, wyglądające jakby skopiowano je wprost ze słownika.

Mimo, że był w trakcie lekcji, Yuuri wyciągnął swój rosyjsko-japoński słownik i zaczął gorączkowo go kartkować, aż znalazł to, czego szukał. Tak - odpisał nierównymi rosyjskimi literami, czując jak lekki rumieniec rozgrzewa mu policzki. Przepraszam.

Okej - odpowiedziała jego bratnia dusza i otoczyła to sercem, aby Yuuri wiedział, że wszystko było w porządku.

Yuuri nie może zaradzić temu, że upuścił swoją książkę na podłogę z głośnym hukiem rozbrzmiewającym w klasie, kiedy jego bratnia dusza napisała powoli: Kocham cię!

Nauczyciel go zbeształ, ale Yuuri był zbyt zszokowany, by się tym przejmować.

OoO

Yuuri płakał w toalecie, gdy został w okrutny sposób zbesztany przez piętnastolatka i złapał spojrzenie swojego idola, tylko po to, by zignorować jego propozycję zrobienia zdjęcia na rzecz odwrócenia się na pięcie i ucieczki.

Następny rok upływał na walce psychicznej i fizycznej. Skończył dwadzieścia trzy lata i znajdował się w domu, zastanawiając się, co dalej.
Yuuri miał dwadzieścia trzy lata i nawet jeszcze nie rozważał spotkania ze swoją bratnią duszą.

Te lata spędzone na uniwersytecie i treningu w Detroit były usiane tu i ówdzie krótkimi wiadomościami od jego bratniej duszy, ale nawet wtedy gdy Yuuri odpowiadał pozdrowieniami, te wiadomości nadal pojawiały się z dużą mniejszą ilością niż by chciał. Jego bratnia dusza była zajęta - podobnie jak Yuuri. Ale to nadal nie pomagało mu poczuć się lepiej, kiedy zmagał się z treningami i przegranymi w zawodach.

Nazywam się Yuuri Katsuki
- desperacko pragnął napisać. Mam dwadzieścia trzy lata, jestem łyżwiarzem figurowym (byłem łyżwiarzem figurowym?) i mieszkam w Japonii, ale żyłem kilka lat w Detroit, ale teraz wiem, że naprawdę, ale to naprawdę chcę cię poznać, ale…

Cóż, nie żeby naprawdę znał rosyjski na tyle, by napisać zrozumiale chociaż połowę z tego.

Yuuri opadł na łóżko. Wahał się, ale narysował małe serce obok napisał po rosyjsku: Dzień dobry.

Trwa to minutę lub dwie, ale Yuuri otrzymał odpowiedź w postaci kilku kolejnych serc narysowanych pod jego wiadomością, a wkrótce potem pojawia się uśmiechnięta buźka.

Dzień dobry - rosyjskie słowa pojawiły po tym, a jego bratnia dusza narysowała 9 i słońce obok niej. Potem stworzyła senną emotikonkę. Yuuri roześmiał się.

Yuuri zamarł, gdy bratnia dusza zaczęła powoli znów pisać. Yuuri mógł powiedzieć, że zamierzała napisać coś po japońsku. Czy spotkasz się ze mną? - odczytał w ciszy swojego pokoju. Przyłożył dłonie do piersi, gdy jego twarz płonęła od rumieńca. Yuuri zacisnął powieki, czując, jak jego codzienna nerwowość i niepewność utrudniają mu oddychanie. Przycisnął ramiona do brzucha, będąc bardziej świadomy niż kiedykolwiek swojej wagi.

Chcę - pomyślał Yuuri. Chcę… Chcę, ale jeszcze nie teraz! Nie jestem gotowy!

Nie - napisał koślawo po angielsku. Wyskoczył z łóżka, by chwycić łyżwy i rękawiczki z miejsca, gdzie leżały przy jego biurku. Nałożył rękawiczki, próbując zignorować pojawiające się słowa na swoich rękach i zdecydowanym krokiem skierował się do Lodowego Zamku.

Yuuri zawsze używał jazdy na łyżwach jako sposobu, aby zapomnieć o zmartwieniach. A teraz i tak miał coś do pokazania Yuuko - nie było lepszego momentu niż wtedy.

OoO

Kilka godzin później Victor Nikiforov rozłożył się na kanapie, rozpaczliwie ściskając Makkachina, a jego wzrok skupiał się na słowie widniejącym na grzbiecie dłoni.

— Nie — przeczytał Victor, przeciągając angielskie słowo, pozwalając, by drażniło jego uszy w panującej ciszy. — Nie. — Jego ręka uniosła się, by spocząć na oczach, gdy odchylił głowę do tyłu w obrazie nieszczęścia. — Hej, Makkachin — powiedział Victor, prostując się, by uścisnąć uroczy pyszczek pudla. — Miłość mojego życia, osoba, z która mam być… nie chce się ze mną spotkać! — Makkachin jęknął cicho, a Victor westchnął zgadzając się. — Ze mną! Nie chce się ze mną spotkać? Gdyby wiedzieli, kim jestem, to jestem pewien, że zmieniliby zdanie! — Victor przytulił mocniej psa, a Makkachin jęknął radośnie, merdając wściekle ogonem. — Masz rację! Po prostu… muszę znaleźć sposób, aby ich przekonać, że warto mnie poznać. Jesteś geniuszem Makkachin! — Pies szczeknął, po czym odsunął się, by owinąć się wokół talii Victora, natychmiast zasypiając. — Moja bratnia dusza… nie chce się ze mną spotkać — powtórzył uroczyście Victor, a jego powieka zadrżała w nietypowym wyrazie niepokoju. — Jak więc znajdę inspirację?

Telefon Victora odezwał się. Chwycił go, w pełni oczekując sms. Zamiast tego było to powiadomienie od Yakova o udostępnieniu prywatnego wideo w mediach społecznościowych Victora. Miniaturka kadru ukazywała małą ciemnowłosą (i lekko pulchną) postać na lodowisku w połowie piruetu.

A kiedy wideo zostało odtworzone do końca, Victor wiedział, co będzie jego następnym krokiem.

— Makkachin — powiedział cicho, delikatnie pocierając psie uszy. — Jedziemy na wycieczkę.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Wto 19 Gru 2023, 11:29, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) Empty
PisanieTemat: Re: [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6)   [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) EmptySro 25 Paź 2023, 09:36

Rozdział 2

Sen. To musiał być sen.

— Och, Vic-chan, twój japoński jest bardzo dobry!

Dziękuję! Próbowałem się go nauczyć, ponieważ… no cóż, nie ma czegoś takiego jak znajomość zbyt wielu języków! Niestety, jestem okropny, jeśli chodzi o pismo… więc obawiam się, że wciąż muszę się wiele nauczyć!

— Ale wciąż, jaki masz talent! — Matka Yuuri’ego nadal się zachwycała, a jej syn wydał z siebie zdezorientowany wydech spod jednego z bagaży Victora. Jak jego matka tak dobrze radziła sobie z tym wszystkim? — Jeśli potrzebujesz czegoś więcej, Vic-chan, to daj znać Yuuri’emu! Zaopiekujemy się tobą!

— Taka gościnność! — Victor odpowiedział radośnie i rozbawieniem, gdy podekscytowana matka Yuuri’ego odprowadziła go do drzwi sypialni. — Miłej nocy!

Yuuri odłożył ostatnie (bardzo ciężkie) bagaże Victora jęcząc z ulgi, gdy rozciągnął plecy. Praca z ciężarami nigdy nie była jego najmocniejsza stroną, czego teraz bardzo żałował. Obok niego Victor odchylał się, do tyłu z rękami na plecach, kiedy uśmiecha się w kierunku Yuuri’ego uśmiechem, który niósł ze sobą własne ciepło promieni słonecznych.

Poważnie, jak można być tak charyzmatycznym? - pomyślał Yuuri.

— Yuuri, bardzo dziękuję! Kto potrzebuje firmy do przeprowadzek, kiedy mam ciebie? — Victor klepnął Makkachina po głowie, gdy ten wstał, a srebrne włosy podskoczyły, gdy odwrócił się, by zajrzeć do swojego pokoju. — Trochę osobliwy, czyż nie? Jaki rustykalny! Uwielbiam to!

— Umm… dziękuję — powiedział Yuuri, wciąż czując się niepewnie na nogach. Co u licha miał powiedzieć swojemu idolowi? — Czy… czy naprawdę zamierzasz być moim trenerem?

— Oczywiście! — Victor z wdziękiem odwrócił się na pięcie, by spojrzeć mu w twarz, wykonując dwa niezbędne kroki, by znaleźć się w przestrzeni osobistej  Yuuriego. — Zabiorę cię do zwycięstwa, Yuuri! Kiedy wygrasz, wystawię ci rachunek za bycie trenerem, więc się o to nie martw. — Starszy mężczyzna beztrosko machnął ręką w powietrzu. Nagle spojrzenie Victora wyostrzyło się, a Yuuri musiał oprzeć się pokusie cofnięcia się, gdy ich spojrzenia spotkały się. — Yuuri — powiedział z podnieceniem Victor, ujmując podbródek Japończyka. — Jest tak wiele rzeczy, które muszę o tobie wiedzieć, zanim jeszcze zaczniemy. Co lubisz? Twoje antypatie? — Yuuri zadrżał, gdy poczuł, jak druga ręka Victora delikatnie szarpie jego lewe ramię, po czym powoli wiła się w dół, by spleść jego palce ze swoimi. — Co można zobaczyć w tym mieście? I… — Yuuri głośno przełknął, gdy Vistor chwycił go za rękę i ścisnął, wewnętrznie zachwycając się miękkością dłoni Victora. — Czy masz bratnią duszę? — zapytał w końcu Victor, a jego spojrzenie płonęło z ciekawości.

Jakby został oblany kubłem zimnej wody, Yuuri odzyskał zmysły i odsunął się od Victora, uderzając plecami o ścianę za nim.

— Hę? Dlaczego uciekłeś?

— M… mam! — Yuuri krzyknął z jaskrawo czerwoną twarzą. — Mam ją! Mam bratnią duszę!

— O? Cudownie! Jak ja! — powiedział podekscytowany Victor. — Zostańmy i połączmy się razem przy omawianiu prawdziwej miłości! Czy jest lepszy sposób na poznanie się?

— Nie… to znaczy, lepiej, żebyśmy poszli spać — powiedział bez tchu Yuuri, machając dłońmi. — Ponieważ… chcę wstać wcześnie, jeśli mam wrócić do treningu, więc…

— Słuszna uwaga — powiedział Victor po angielsku. Trzymając jedną rękę podbródek, uniósł go do góry. — W takim razie możemy spać razem!

— Słu… słucham?

OoO

Tydzień Yuuri’ego właśnie przeszedł ze złego, przez gorszy do absolutnie, niesamowicie wspaniałego.

Victor Nikiforov wdarł się do jego życia jak nadmiernie szczęśliwa burza śnieżna, dosłownie obnażył się przed Yuuri’m, mając tylko parę, by go zasłoniła, gdy oświadczył, że będzie trenerem Yuuri’ego, napchał się jedzeniem i sake, nazwał młodszego łyżwiarza “małą świnką” a następnie natychmiast zażądał, aby spali razem.

Okej, Yuuri przyznawał, że ostatnia część była najbardziej dziwna ze wszystkich wybryków Victora (właściwie może trochę mniej dziwna niż incydent w onsen). Przyciskał lewą rękę do piersi, nawet gdy barykadował drzwi, gdy Victor natarczywie pukał w nie. Mam bratnią duszę. Mam bratnią duszę. Victor Nikiforov stoi tuż przed moimi drzwiami we własnej osobie, ale mam bratnią duszę i muszę pozostać wierny!

Mimo to fakt, że jego idol, którego podziwiał przez prawie całe życie był w jego domu, chcąc być jego trenerem… Yuuri przyznawał się przed sobą, że nie mógł powstrzymać się od radosnych uczuć, czuł się jakby był we śnie.

— Musimy się związać! — jęczał Victor, stukając w drewno knykciami. — Skąd będę wiedzieć, jak wyglądasz podczas snu, jeśli nie pozwolisz mi spać obok siebie?

— Nie musisz tego wiedzieć! — Yuuri zapiszczał histerycznie, szeroko otwierając oczy, gdy rozglądał się po pokoju z nowym spojrzeniem.

Młody Victor i Makkachin na plakacie obok jego biurka, extra duży plakat przedstawiający Victora z długimi włosami, oprawione zdjęcie Victora…

Nie było mowy, żeby jego idol przedostał się przez te drzwi.

Victor Nikiforov wypuścił smutne, ciche westchnienie, które było echem cichego jęku Makkachina, a ramiona Yuuri’ego opadły z ulga, gdy usłyszał kroki cofające się w głąb korytarza.

Dopiero wtedy Yuuri odprężył się i odszedł od drzwi, aby rozpocząć żmudne zadanie ostrożnego chowania zdjęć i plakatów, które zebrał przez lata. Yuuri pozwolił sobie na jedno westchnienie żalu – była to prawdziwa strata, ale absolutnie nie było mowy, żeby pozwolił Victorowi zobaczyć, jak daleko mogły posunąć się jego fanboyowe skłonności.

Myślenie o Victorze przypomniało Yuuri’emu o innej palącej sprawie.

Mam ją! Mam bratnią duszę!

O? Cudownie! Jak ja!

— Zastanawiam się, jaka jest jego bratnia dusza? — mruknął Yuuri, przyciągając kolana do piersi.

Przygryzł wargę i chwycić długopis z biurka. Wahał się przez chwilę, po czym niepewnie napisał „przepraszam” na wierzchu dłoni. Minęły dni, odkąd ostatnio usłyszał od swojej bratniej duszy – nie odpowiedziała po nagłym odrzuceniu Yuuri’ego i nie po raz pierwszy Yuuri żałował, że nie miał środków, by dokładnie wyrazić swoje uczucia drugiej osobie.

Zamiast zastanawiać się podczas czekania, Yuuri wstał, by przygotować się do spania. Zatrzymał się, gdy usłyszał kroki rozbrzmiewające w pokoju nad nim.

Ruchka!!

Yuuri sądził, że usłyszał krzyk Victora i zastanawiał się z niepokojem, czy u jego trenera (jego trenera!) wszystko było w porządku.

Chwilę później zrobiło się cicho. Yuuri wzruszył ramionami i postanowił pójść do łazienki umyć zęby. Kiedy mył twarz, ujrzał w lustrzanym odbiciu jak atrament pojawiał się na wewnętrznej stronie jego lewej dłoni. Yuuri szybko opłukał i wytarł twarz, chwytając za okulary, gdy wrócił do swojej sypialni.

Smutny – jego bratnia dusza napisała koślawo po japońsku. Ale rozumiem. Spotkamy się kiedyś?

Yuuri czuł, jak łzy napływają mu do oczu. Zamrugał wściekle, żeby lepiej widzieć i napisał własną odpowiedź.

Tak! – odpowiedział po rosyjsku. A ponieważ nie wiedział, jak napisać dalszą cześć dodał: - Pewnego dnia! – we własnym języku.

Niezgrabne serca zaczęły wypełniać grzbiet jego dłoni. Yuuri przycisnął ją do swoich warg, które kształtowały się w smutny uśmiech.

Piętro wyżej Victor Nikiforov przytknął dłoń do ust, opierając się o brutalnie otwarty karton, który zniszczył, by wydostać z niego jedynie długopis.

OoO

Victor odchylił głowę do tyłu, wdychając rześkie poranne powietrze, wyglądając na zbyt zadowolonego, gdy Yuuri sapał, ćwicząc na ławce obok niego.

— Nie ma to jak dobry poranny trening — zadeklarował Victor. Yuuri próbował wydusić z siebie dźwięk zgody, nie sprawiając jednocześnie wrażenia, jakby umierał. — Wiesz, nigdy nie odpowiedziałeś — kontynuował Victor.

Yuuri uznał to za pozwolenie, by w końcu przestać. Stracił rachubę, gdzieś przy pięćdziesiątym powtórzeniu. Z pewnością następnego dnia będzie go bolała cała dolna połowa.

— Na co?

— O… cóż, nigdy nie zapytałem wprost, czyż nie? Chciałem wiedzieć o twojej bratniej duszy!

— Mo… moja bratnia… — Yuuri krzyknął głośno, prawie spadając z ławki. Usiłował złapać równowagę, zanim jego twarz spotka się z ziemią tuż przed jego idolem. Poświęcił chwilę, aby ostrożnie zejść z ławki i usiąść obok Victora, wachlując się koszulką. — To znaczy… nie mam wiele do powiedzenia na ten temat.

— Cóż, jeśli chodzi o mnie — wtrącił się Victor, chcąc się pochwalić. — Moja bratnia dusza i ja komunikujemy się bardziej poprzez uczucia niż słowa. Jeszcze nie spotkaliśmy się twarzą w twarz, ale już ją kocham bardziej niż moje serce może znieść!

— Łał — powiedział Yuuri, jednocześnie zdumiony i odczuwając tęsknotę za tym samym. — To niesamowite.

— Czyż nie? Myślę, że tajemnica sprawia, że jest ona jeszcze bardziej atrakcyjna.

Yuuri po chwili z wahaniem zapytał:

— Ale dlaczego jeszcze jej nie poznałeś? Jeśli mogę wiedzieć.

— Oczywiście! Cóż… — Victor zamilkł, jego zwykle serdeczny wyraz twarzy zmienił się w zamyślony, kiedy patrzył na wierzchołki drzew nad nimi. — Nie są gotowi i nie moim zadaniem jest ich naciskanie. A przynajmniej… nie naciskanie aż tak bardzo. — Victor stał się nagle zakłopotany, a Yuuri z zaciekawieniem przechylił głowę na bok. — Mam jednak nadzieję, że wkrótce ją zobaczę. Nie wiem dokładnie, gdzie jest, ale wiem, że żyje tu…

Makkachin wydał z siebie serię serdecznych szczęknięć. Obaj odwrócili się, by zobaczyć, jak podniecony pudel obszczekuje ptaka siedzącego na drzewie.

— Makkachin — skarcił go beztrosko Victor. — Zostaw biedaka w spokoju! — Zamilkł, gdy jego wzrok przyciągnął dach zamku majaczącego na nimi. Zacisnął usta. — Yuuri, co to jest?

— Ach… — W oczach Yuuri’ego pojawił się blask, a jego wargi uniosły się w uśmiechu. — To jest dom ninja!

Ninja! — powtórzył podekscytowany Victor już wstając, aby tam pójść. — Niesamowite!

Uśmiech Yuuri’ego stał się szerszy, gdy robił zdjęcie Victorowi i Makkachinowi przed zamkiem, w duchu myśląc, że ktokolwiek był bratnią dusza Victora, to miał prawdziwe szczęście.

Ale także - poprawił się w myślach Yuuri - słusznie denerwuje się spotkaniem kogoś tak utalentowanego jak Victor Nikiforov.

OoO

Pojawienie się Yuri’ego Plisetsky’ego to kolejna burza w życiu Yuuri’ego, tylko ta była znacznie mniej przyjazna i dziesięciokrotnie bardziej destrukcyjna. Jak ktoś tak mały mógł być takim zagrożeniem dla wszystkiego na co Yuuri wyczekiwał od całego tygodnia?

— Jedzenie! I kąpiel! — Wymagał piętnastolatek, a Yuuri przewrócił oczami. — Widziałem to!

— Tak, tak — powiedział uspokajająco Yuuri, unosząc ręce chcąc pokazać, że nie chce walczyć. — Pozwól, że pokażę ci łaźnię, a po niej możesz się udać na obiad…

— Tak jak powiedziałem, nie chcę się kąpać z innymi ludźmi — przerwał mu zjadliwie Yuri. — Chcę się wykąpać bez nikogo.

W porządku — powiedział w końcu Yuuri z protekcjonalnym uśmiechem. — Po prostu najpierw cię nakarmię.

— Tutejsze kotlety wieprzowe są przepyszne, Yurio — wtrącił się Victor, a Yuri prychnął z oburzeniem.

— Nie nazywaj mnie tak. Nadawać absurdalny przydomek komuś, kogo właśnie poznałeś, ta rodzina jest szalona… a ty! Dawaj mi tego dwie miski!

— W porządku — powtórzył Yuuri, kierując się do drzwi, aby powiadomić matkę o najnowszym gościu.

— Nie nazywaj ich szalonymi. — Melodyjny głos Victora podążył za Yuurim, gdy wychodził na korytarz. — Są bardzo mili. I gotują pyszne jedzenie.

— Hmmm. Nie mogę się doczekać, aż wrócimy do Rosji.

— Jeśli chcesz tego, to będziesz musiał ciężko pracować, aby wygrać ten sezon, Yurio! — powiedział wesoło Victor.

Yuuri zacisnął dłonie w pięści, powstrzymując nagły atak niepokoju.

— Victor? Wyjeżdża?

Zabiorę cię do zwycięstwa!

Yuuri zauważył, że Yuri stracił nerwy, krzycząc:

— Powiedziałem, nie nazywaj mnie tak!

Po tym wypadł przez frontowe drzwi zajazdu z butami i sprzętem do jazdy na łyżwach schowanym bezpiecznie w plecaku.

OoO

Łyżwiarstwo zawsze było ucieczką Yuuri’ego.

Lodowisko było jego sanktuarium, chociaż było również powodem jego niepokoju. Zawody, presja, stres związany z rutyną i byciem w formie przez sezon…

Ale kiedy dochodziło co do czego, łyżwiarstwo figurowe było jego jedyną prawdziwą miłością.

Uzyskanie dostępu do Lodowego Zamku Hasetsu było jednym z błogosławieństw, które Yuuri zawsze cenił, rozkoszując się cichym dźwiękiem ostrzy sunących na lodzie i ostrym kliknięciem przy udanym lądowaniu.

Yuuri wypuścił oddech, obracając się powoli, pozwalając ramionom unosić się w chłodnym powietrzu. Kiedy nie ćwiczył do nadchodzących zawodów, Yuuri lubił pozwalać swojemu ciału poruszać się naturalnie, dając sobie czas na odpuszczenie i zastanowienie się.

Nic dziwnego, że pierwsze, co przyszło mu do głowy podczas jazdy to zawody, Victor i jego bratnia dusza.

Chwila… Yuuri przestraszył się, a jego postawa na łyżwach zachwiała się na sekundę. Najpierw moja bratnia dusza. Najpierw pomyślałem o niej. Jest ważna.

Czując się dziwnie skarcony, Yuuri próbował odzyskać panowanie nad sobą, pochylając się do przodu, wykonując łatwy, dwunożny ślizg, który przeniósł go z jednej strony lodowiska na drugą.

O czym ja myślę? - Yuuri westchnął zdenerwowany. Oczywiście, że jest ważna, ale po pierwsze - muszę wygrać zawody, jeśli chcę Victora…

I znów przerwał swoją rutynę, gdy stracił równowagę. Sfrustrowany Yuuri chwycił się barierki, opierając na niej ciężar całego ciała.

Co to jest… czy czuję się winny? - Yuuri gwałtownie potrząsnął głową, przyciskając dłoń do czoła, aby otrzeć pot, który zaczął się pojawiać pomimo niskiej temperatury na lodowisku. Victor jest moim idolem. Oczywiście byłbym szczęśliwy, że tu jest. Nie chciałbym, żeby odszedł. To szansa, na którą czekałem przez całe życie.

Mimo to wydaje się, że nie pomaga to rozwiązać poczucia winy ciążącej na jego piersi. Yuuri zwrócił się myślami do innego tematu. Eros. Eros. Byłoby to o wiele łatwiejsze, gdybym dostał Agape. Yuuri jęczał w duchu, odrywając się od barierki, ślizgając się bezcelowo po lodzie. Miłość cielesna? Nie miałem nawet młodzieńczej miłości. Nigdy nawet… nie odczuwałem miłości.

Czując się teraz naprawdę jak dziecko, Yuuri przeczesał włosy rękami w rękawiczkach, aż zaczęły sterczeć w różnych kierunkach. Eros. E-ro-s… Zamknął oczy, myśląc o niewidzialnej dłoni rysującej tablicę do gry w kółko i krzyżyk. Wypisującej dziesiątki serc na skórze. Usta poruszające się, by go powitać w bezgłośnych Dzień dobry, dobry wieczór.

Yuuri wyobraził sobie te dłonie w swoich, które wyciągają się do niego, gdy sunie do przodu, myśląc o cieple, które byłoby zamknięte między ich ciałami.

Ręce w jego wyobraźni poruszyły się w górę. Jedna z nich uniosła się, by ująć jego podbródek i nagle Yuuri wpatrywał się w oczy Victora Nikiforova.

Yuuri wzdrygnął się, a poczucie winy wróciło z pełną mocą. Mimo to pozwolił swojej wyobraźni kontynuować, czując dotyk Victora, który wydawał się tak realny, jak reszta świata. Powieki Yuuri’ego opadły do połowy, gdy przycisnął dłonie do pierwsi, pozwalając im zsunąć się, aż dotykały jego boków, równoważąc go, gdy powoli ślizga się do tyłu na jednej nodze. Victor w jego wyobraźni pociągnął go, by się obrócił, a Yuuri wykonał polecenie, aż jechał do przodu na jednej nodze z wyciągniętymi ramionami, by sięgnąć swojego partnera.

Victor uśmiechnął się miękko i gestem nakazał Yuuri’emu obrócenie się. Japończyk westchnął cicho, gdy nabierał prędkości, jeżdżąc po lodowisku. Czuł, jak nabiera rozpędu, pchając się naprzód, aż w końcu uniósł się w radosnym potrójnym obrocie, będącym kolejnym echem jazdy Victora.

Yuuri niemal znów zamknął oczy, gdy lodowisko rozmazało się i stopiło w jeden rozmazany obraz, gdy wpadł w płynną kombinację wirowania. Był ciepły - prawie wyobraził sobie ramiona owinięte wokół niego, niski głos przy jego uchu, jasne oczy Victora wpatrujące się w niego z krawędzi lodowiska…

Yuuri otworzył oczy, aby napotkać spojrzenie Victora przez dobre pół sekundy, po czym stracił kontrolę nad swoim obrotem i upadł płasko na tyłek z okrzykiem zaskoczenia.

Yuuri!

— Wszystko w porządku! Nic mi nie jest! — zawołał Yuuri, a jego uszy płonęły ze wstydu i to z więcej niż jednego powodu. — Co… co ty tutaj robisz?

— Starsza siostra Katsuki powiedziała, że jesteś tutaj albo u Minako. Bardzo tajemnicze sformułowanie, jeśli mogę dodać, i byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że miała na myśli studio baletowe. I oto jesteś! — Victor opierał się barierę lodowiska, nie spuszczając oczu z Yuuri’ego. — Ćwiczysz już swoją osobowość Erosa? Wiesz, nawet nie skończyłem choreografii, ale pochwalam twój entuzjazm.

— Nie, to było tylko… — Yuuri zamilkł bezradnie, w końcu odwracając głowę wstając. Nigdy wcześniej nie czuł się tak niepewnie na lodzie.

— To było piękne — wtrącił się Victor, a Yuuri ożywił się — jeśli nie trochę szorstkie, ale można się tego spodziewać. O kim myślałeś?

O kim…? — Yuuri czuł się tak, jakby zakrztusił się powietrzem i nerwowo przycisnął dłonie do brzucha. W jego umyśle pojawiła się uśmiechniętą twarz Victora, a on stał przed prawdziwym, zdenerwowany. — O… mojej bratniej duszy. Myślałem o bratniej duszy.

— Mmm. — Twarz Victora wygładziła się przekształcając się na sekundę w nietypową pustkę. Zniknęła tak szybko, że Yuuri myślał, że sobie to wyobraził. Potem charyzmatyczny, telewizyjny uśmiech powrócił z pełną mocą i Yuuri czuł się, tak jakby stał przed samym słońcem. — Cóż, muszę powiedzieć, że jestem trochę zazdrosny! Kto by nie był, widząc, jak wielką miłością emanujesz? Ma dużo szczęścia. — Victor znów zamilkł i tym razem Yuuri był prawie pewien, że widział wahanie na jego twarzy. — Ale nie tak szczęśliwy jak mój! Jestem przepełniony młodzieńczą miłością do mojej ukochanej!

— Widzę — powiedział Yuuri z niepewnym uśmiechem, a Victor zwrócił go na niewygodną długą sekundę, zanim starszy mężczyzna w końcu odwrócił się, machając do Yuuri’ego, by poszedł za nim.

— To była piękne przedstawienie, Yuuri — powiedział powoli Victor i Yuuri żałował, że się nie odwrócił, żeby móc zobaczyć jego wyraz twarzy. — Ale nadal! — W końcu jego niedoszły trener odwrócił się, by diabelsko uśmiechnąć się do ciemnowłosego mężczyzny. — Nie wykonujesz Agape, więc ten rodzaj zakochanego spojrzenia na twojej twarzy dzisiejszego wieczoru nie przyniesie ci korzyści w nadchodzącym tygodniu!

— Victor! — zaprotestował Yuuri, czując, jak pieką go uszy. Zakochane spojrzenie?

— Poza tym nadszedł czas, aby mała świnka wróciła do dooo-mu — zaśmiał Victor, niecierpliwie stukając stopą, idąc tyłem w kierunku wyjścia z Lodowego Zamku. — Nie jeździsz jutro na łyżwach, ale nawet gdy będę zajęty układaniem choreografii, spodziewam się, że wykonasz wiele brzuszków! Chodź, Yuuri!

— Nie jestem psem — odpowiedział bez przekonania Yuuri, podjeżdżając do wejścia na lodowisko. Zarumienił się, kiedy Victor uśmiechnął się do niego i pośpiesznie przykucnął, żeby zdjąć mu łyżwy.

Mam bratnią duszę - pomyślał Yuuri po raz n-ty. I mamy być razem. Jak tylko się spotkamy.

Yuuri podniósł głowę i wtedy zauważył, że Victor patrzył na niego z zamyśleniem. Kiedy starszy mężczyzna dostrzegł, że został przyłapany, wstał ponownie odzyskując swój dobry humor, machając do Yuuri’ego, by się pospieszył z radosnym uśmiechem na twarzy.

Yuuri zarumienił się i pochylił głowę.

...jak tylko się spotkamy.

OoO

Była dokładnie północ, a Yuuri Katsuki z pewnością nie spał, co w ogóle nie przygotowywało go do długiego dnia treningu.

Jedna samotna lampka biurkowa świeciła w mroku jego pokoju, dając wystarczająco dużo światła, aby mógł zobaczyć obie ręce. Oraz długopis.

Chcę się z tobą spotkać.
Yuuri zacisnął zęby i zdjął skuwkę z długopisu.

Chcę… się… z tobą… spotkać.

No dalej, Yuuri! Po prostu to napisz!

Yuuri wypuścił drżący oddech, po raz tysięczny kartkując swój rosyjski słownik, ale w końcu uniósł długopis, a wtedy na grzbiecie jego dłoni pojawiła się ciemna linia.

Westchnął, prawie upuszczając długopis i słownik na łóżko. Pochylił się do przodu, by obserwować pojawiające się na jego skórze słowa.

W Japonii w interesach. Długa przerwa, podczas której Yuuri czuł, jak jego serce może wybuchnąć. Jego bratnia dusza była tutaj! W Japonii? Zapytam raz. Okej, jeśli “nie”. A potem niewidzialny długopis przyspieszył, jakby ostrożnie ćwiczył tę jedną kwestię w kółko, aż wyszła niemal idealnie. Czy spotkasz się ze mną?

Co śmieszne, Yuuri znów czuł się, jakby miał się rozpłakać i prawie nie wahał się, kiedy napisał szybkie: Tak!

Yuuri czuł, jak gęsia skórka przebiegła mu po ramionach, gdy po kolejnych chwilach wahania bratnia dusza zaczęła mu odpisywać. Zamiast garści frywolnych serc lub pisemnego okrzyku jego bratnia dusza napisała jedno szczere zdanie.

Cieszę się.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Nie 03 Gru 2023, 14:17, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) Empty
PisanieTemat: Re: [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6)   [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) EmptyNie 03 Gru 2023, 14:16

Rozdział 3

Yuuri zszedł na śniadanie pół świadomy, mrugając oczami, kładąc twarz na stole, nawet nie zauważając, że postanowił użyć swoich pałeczek jako prowizorycznej poduszki.

Naprzeciw niego Victor entuzjastycznie pałaszował swoje jedzenie, pozornie energiczny, nawet gdy jego niepokojąco ciemne worki pod oczami rzucały głębokie cienie na jego twarz.

Yuri wpatrywał się w nich obu, kompletnie zakłopotany.

— Co jest nie tak z waszą dwójką? — Jego twarz wykrzywiła się w grymasie. — Czy ćwiczyliście beze mnie?

Yuuri natychmiast wyprostował się, wymachując rękami, nie zauważając, że pałeczki przykleiły się do jego twarzy od tak długiego leżenia na nich.

— Nie zrobiliśmy tego!

— Dobra — powiedział uspokojony Yuri. — Dlaczego, więc obaj jesteście martwi na nogach?

— O czym mówisz? — wtrącił się Victor z zapałem wymachując w powietrzu pałeczkami. — Nigdy nie czułem się bardziej żywy! Teraz, zjedz więcej warzyw! Mamy dzisiaj wymagającą praktykę, naniosłem ostatnie poprawki na choreografię i są gotowe, abyście się ich nauczyli!

— Jeśli nie jesteś zmęczony — powiedział stanowczo Yuri — to co jest pod twoimi oczami? — Wskazał na własne oczy, niebezpiecznie zbliżając się do wydłubania oka palcem.

— Męskie postanowienie.

Co?

— Myślę, że to zrozumiałe, jeśli Victor  wstał wcześnie, aby dokończyć choreografię… jeśli chodzi o mnie, po prostu nie mogłem spać — wtrącił się Yuuri, na szczęście przerywając  charakterystyczny dla Yurio napad złości. — Próbowałem… starałem się myśleć o erosie.

— Masz na myśli swoją idealną potrawkę wieprzowiny? — powiedział chytrze Yuri, opierając brodę na dłoni. — To twój pomysł na bycie uwodzicielskim, hmm?

Yuuri zarumienił się, całkowicie rozbudzony.

— Powiedziałem to tylko dlatego, że… to znaczy… — Wydał z siebie zdziwiony okrzyk, kiedy pałeczki odkleiły się od jego twarzy i głośno uderzyły o stół. — Co…

— Idiota — mruknął Yuri, układając pałeczki z powrotem na właściwym miejscu. — Za dużo myślisz.

— Mówiąc o tym — wtrącił się ponownie Victor, donośnym i radosnym głosem rozbrzmiewającym w maleńkim pokoju — mam wspaniałe, niesamowite wieści!

Yuuri i Yuri pochylili się wyczekująco, natychmiast poważniejąc.

Victor wziął głęboki wdech.

— Ale wam o tym nie powiem!

Yuuri osunął się w dół, gdy Yurio warknął z frustracją, uderzając gniewnie dłonią o stół.

— Jezu, Victor, myślałem, że będzie to dotyczyło naszych programów.

Victor zaśmiał się beztrosko.

— Przepraszam.

Nagle Victor porzucił swoją wesołą osobowość, a jego wzrok spoczął na Yuuri’m o sekundę za długo. Chłopak napiął się. Podejrzane…

— Powiem ci, kiedy to się stanie — powiedział nagle Victor, co skutkowało uniesieniem brwi u obu łyżwiarzy. — Ale na razie… wszystko, co musisz zrobić, to skupić się na nadchodzącym tygodniu!

— Myślę, że jeśli nie chodzi o konkurencję, to może to poczekać — odpowiedział Yuri, już zaczynając lekceważyć rozmowę. Wziął kolejny kęs do ust, gotowy do zatopienia w nim zębów, aż coś ciemnego przyciągnęło jego wzrok.

— Oi, Victor — mruknął Yuri z pełnymi ustami. Starszy łyżwiarz uśmiechnął się do niego promienie. — Rozumiem, że chcesz zachować pamiątki, ale długie pozostawienie atramentu na dłoni nie jest zbyt higieniczne. Obrzydliwe.

W tym momencie Yuuri wydawał się ożywić, wyciągając szyję, by zajrzeć wokół stołu. Ale lewa ręka Victora spoczywała na podłodze w pobliżu Yuro, ukryta za rogiem blatu jak i za nogą Yuri. Yuuri odchylił się do tyłu, wyglądając na rozczarowanego. Yuri uniósł brew, zdezorientowany.

— Och — powiedział Victor, choć raz brzmiąc na zupełnie niepewnego. — Nie… nie zdawałem sobie sprawy. Pozwól, że przeczytam wiadomość, zanim je zmyję!

Ich niedoszły trener z gracją podniósł się z podłogi z lewą ręką przyłożoną zbyt blisko boku, aby było to naturalne.

Tym razem Yuri nie przegapił rozczarowanego westchnienia drugiego chłopaka. Nastolatek odwrócił się, by spojrzeć na niego bacznie.

— Hę? Co z tobą?

Yuuri zastygł, mrugając szybko.

— Nic! Miałem tylko nadzieję… może, nie wiem, dowiedzieć się więcej o bratniej duszy Victora? — Yuuri robił się coraz bardziej czerwony pod wnikliwym spojrzeniem Yuri. — Nie mam zamiaru podważać tego. Po prostu dużo o nim mówi, więc byłem jedynie ciekawy…

— Dobrze. — Yuri skupił się na swoim posiłku, całkowicie pochłonięty jak najszybszym zjedzeniem go. W końcu potrzebował paliwa, jeśli chciał wygrać. — Nie ma wiele do powiedzenia. Utrzymywali kontakt odkąd znam Victora i do tej pory niewiele o nim się dowiedziałem. Victor rzadko kiedy pokazuje komukolwiek to, co pisze jego bratnia dusza. Właściwie zrobiłbym to samo.

— Och — powiedział Yuuri, nerwowo szarpiąc za palce. Nerwowy ruch przyciągnął wzrok Yuri, który ledwo odwrócił głowę, aby spojrzeć.

— Co… — W chwili, gdy jego wzrok padł na dłoń Yuuri’ego, Yuri gwałtownie wciągnął do ust dużą porcję ryżu, który trafił w niewłaściwą dziurkę.

— Yuri! — krzyknął Yuuri, z niepokojem uderzając nastolatka w plecy. — Odkasznij to! Udławisz się!

Yuri, nigdy nie chcąc się poddawać, chwycił szklankę wody i wypił ją w rekordowym czasie. Jego oczy były załzawione od gęstego ryżu w jego gardle, ale w końcu jego drogi oddechowe zostały oczyszczone.

Cholera…

— Yuri, poczekaj, wypij jeszcze trochę wody…

— Pokaż mi swoją dłoń! — domagał się Yuri, już chwytając Yuuri’ego.

Łyżwiarz wzdrygnął się, ale pozwolił, by jego ramię zostało uniesione do poziomu oczu Yuri’ego. Jego twarz szybko przybierała kolejny poziom zaczerwienienia.

A Yuri przez kilka sekund wpatrywał się tępo we fragmenty porozrzucanych rosyjskich i japońskich słów w dwóch różnych charakterach pisma, co stanowiło doskonałą kopię tego, co na pewno widział na dłoni Victora, zanim atrament nagle i bezceremonialne został rozmyty. Yuri gapił się, gdy słowa były zmywane na jego oczach. Yuuri obok niego wydał ciche westchnienie.

— Dobrze, że pomyślałem o tym, by zrobić im zdjęcie przed śniadaniem — mruknął niemal do siebie. Yuri odwrócił się w nienormalnie wolnym tempie, by spojrzeć na swojego rywala. — Nie sądziłem, że tak szybko je zmyje.

— Ty… twoja bratnia dusza…

— Yuuri! — zawołał dźwięczny głos, a jego matka wpadła do pokoju, by przyjrzeć się dwóm chłopcom z sentymentem. — Dzień dobry, Yuri! Yuuri potrzebuję twojej pomocy! Kran w głównej kuchni przestał działać, a twojego ojca i siostry nie ma w domu, żeby pomóc mi to naprawić!

— Dobrze — odpowiedział Yuuri dobrodusznie, a jego ramię łatwo wyślizgnęło się z uścisku skamieniałego Yuri’ego. — Yuri, najpierw ćwiczysz agape z Victorem. Nie wiem, jak długo to potrwa, ale czy możesz powiedzieć Victorowi, że spotkamy się w Lodowym Zamku?

— Ugrfbfy — powiedział Yuri, a ziarenka ryżu spadały mu z dolnej wargi. Yuuri zmarszczył brwi. Yuri w końcu musiał walczyć z Yuuri’m i jego okropną chusteczką, aby władczo wskazać drugiemu mężczyźnie drzwi. — Po prostu. Wyjdź.

— W porządku, okej — poddał się Yuuri, podnosząc ręce, naprawdę nie mogąc zrozumieć, dlaczego robił to tak często.

Znalazł się za drzwiami, zanim Yuri zdążył sformułować kolejne zdanie. Nastolatek usilnie próbował sformułować spójną myśl przez zdezorientowany biały szum w swoim mózgu.

— Wróciłem! — powiedział śpiewnie Victor, wpadając przez drzwi. Yuri wpatrywał się w starszego mężczyznę. — Co?

Nie w pełni świadomy pobiegł do Lodowego Zamku, ledwie rejestrując okrzyki Victora:

— Łał, Yuri, jak szybko! Nie czekaliśmy nawet na Yuuri’ego! Ach, Makkachin, nie, później pobawimy się w aportowanie!

Yuri wpadł na lodowisko, żłobiąc głębokie nacięcia na tafli. W końcu Victor zdawał się zauważać jego poruszenie, przerywając rozpinanie kurtki, by spojrzeć bacznie na chłopca.

— Co się dzieje?

Kto — syknął Yuri, a wnioski wpadły na swoje miejsca — jest twoją bratnią duszą?

— Czy nie rozmawialiśmy już o tym? To sekret!

— Tak, ale czy naprawdę nie wiesz?

Victor zamilkł. Kąciki jego ust zaczęły opadać.

— Jeśli jesteśmy w tej sprawie szczerzy, to nie. Ale tak jak w agape, trzeba poczuć miłość, zamiast próbować analizować…

— Nauki później, teraz rozmawiamy — przerwał mu dosadnie Yuri, a brwi Victora wystrzeliły w górę, aż do linii jego nieskazitelnych ułożonych włosów. — Czy wiedziałeś o tym przez cały czas? Dlaczego po prostu mi nie powiedziałeś? Jeśli chciałeś tu przyjechać, by spotkać swoją bratnią duszę, po co podawać się za trene…

— Skąd wiesz, że pochodzi z Japonii? — wtrącił się Victor, pozornie pod wrażeniem i zmieszaniem. — Nie wiedziałem, że naprawdę zwracałeś uwagę na to, co było napisane! Nie mam jednak nic przeciwko temu, zawsze robię wszystko, co w mojej mocy, aby ukryć moje bardziej emocjonalne wiadomości. — Victor przycisnął palec do swoich warg, które ukształtowały się w głupkowaty uśmiech. — Planowałem nikomu nic nie mówić, dopóki nie spotkam ich twarzą w twarz!

— Oczywiście, że o tym wiedziałem — warknął Yuri, nie zważając na fakt, że nie zdawał sobie z tego sprawy, aż do niecałej godziny wcześniej. — To takie… Chwila… Myślisz, że jeszcze go nie spotkałeś?

— To nie jest “myślę” to “wiem”! — Victor dąsał się dramatycznie. — Szczerze, Yuri, to tak, jakbyś pocierał rany solą.

Yuri wpatrywał się w tępo w mężczyznę, oniemiały.

— Naprawdę, właściwie, nie wiesz.

— Nie? — Victor przechylił głowę, zaczynając wyglądać na niespokojnego. — Dlaczego patrzysz na mnie w ten sposób?

— Nie wiesz… oni nie wiedzą…

— Tak? Właśnie to powiedziałem?

— Czyli nie planowałeś być bezstronny w osądzaniu — mruknął Yuri. — Nigdy nawet nie wiedziałeś.

— Yurio, musisz mówić głośniej. Nie słyszę cię!

— Nie mów do mnie Yurio — zaprotestował automatycznie Yuri, gdy jego myśli krążyły wokół innego tematu. — Nie mogę w to uwierzyć.

— Ja również nie mogę w to uwierzyć. Yurio w końcu stracił rozum w pogoni za agape. To dlatego chciałeś usłyszeć moją piękną historię miłosną?

— Nie — burknął Yuri w końcu wracając do zmysłów. — Dobra. Jestem gotowy do jazdy na łyżwach.

— Och? — Victor uśmiechnął się, opierając się o barierkę lodowiska. — Naprawdę? Cieszę się, że wyrzuciłeś z siebie wszystko, czego potrzebowałeś.

— Chcę tylko, żebyś wiedział… — Yuri odwrócił się i spojrzał na Victora twardym spojrzeniem, ale jego niedoszły trener uniósł brew, chodź raz wyglądając na poważnego. — Wygram, bez względu na okoliczności. Może coś jest “tam”, ale nawet jeśli jest, sprawię, że wybierzesz czysty talent.

Wiktor odwzajemnił jego spojrzenie.

— Choć bardzo lubię słuchać twoich tyrad, Yurio, muszę przyznać, że jestem trochę zagubiony, ale dostrzegam twoją determinację. — Victor uśmiechnął się. — Głośno i wyraźnie.

Yuri prychnął z zakłopotaniem, po czym napiął się, gdy Victor zmarszczył brwi.

— Wydajesz się jednak trochę zbyt spięty, by ogarnąć esencję agape. Może… jeśli potrzebujesz trochę spokoju… świątynia byłaby na razie dobrym przystankiem na początku?

Yuri przybrał bardzo zdezorientowany wyraz twarzy.

— Świątynia? Jaka świątynia?

Godzinę później Yuri głęboko żałował, że kiedykolwiek zapytał.

OoO

— Jak tam? — zapytał Yuuri, kiedy kilka godzin później wszedł do Lodowego Zamku. — Przepraszam, że tak późno, ale sprawa z kranem zajęła o wiele więcej czasu, niż myślałem.

Yuuri był zakłopotany widokiem Yurio, który siedział zgarbiony na jednej z ławek lodowiska w pobliżu wejścia, wydając się nadąsany, gdy poruszał ramionami w przód i w tył.

— Och. To ty.

— Tak? — odpowiedział Yuuri z pewnym wahaniem, wciąż niepewny, jak traktować drugiego chłopaka po jego dziwnym zachowaniu podczas śniadania.

Yuri tylko przewrócił oczami i odwrócił głowę.

— Nic ciekawego. Moja praktyka właśnie się skończyła i swoją drogą poszła bardzo dobrze, i Victor kazał mi cię wysłać do środka, kiedy już dotrzesz.

— Ach, rozumiem — powiedział pospiesznie Yuuri, szybko robiąc krok do przodu.

Jego serce zaczynało bić szybciej na myśl, że w końcu pozna erosa pod nadzorem Victora.

Pod opieką Victora. Pod nim. Uszy Yuuri'ego zaczęły płonąc od rumieńca. Uczenie się od Victora w najbardziej profesjonalny sposób, to właśnie miał na myśli…

— Para idiotów — mruknął Yurio, a Yuuri uznał, że źle usłyszał.

— Hę?

— Nic — oznajmił Yuri, wyglądając jednocześnie na wściekłego i zadowolonego. — Odejdź.

Yuuri zanucił potwierdzająco, jeszcze raz zerkając na Yurio, po czym odwrócił się i skierował się w stronę lodowiska.

Syk ostrzy o lód był głośny. Yuuri zrobił powolny wdech na widok Victora delikatnie ślizgającego się po środku tafli.

Eros — powiedział Victor, a jego melodyjny głos przebijał się przez drapanie łyżew o lód, gdy zwalniał do całkowitego zatrzymania się — to coś, co musisz ucieleśnić, Yuuri. W przeciwnym razie, jak publiczność uwierzy w twojego erosa, jeśli sam w to nie wierzysz?

— Będę — obiecał Yuuri, a jego spojrzenie podążało za Victorem, kiedy na ślepo szukał łyżew. — Stanę… Stanę się Erosem!

— Tak mówisz — odpowiedział Victor z delikatnym uśmiechem na twarzy. — I jeszcze raz pochwalam twój entuzjazm. — Przywołał ręką Yuuri’ego, który wszedł na lodowisko rumieniąc się, gdy ich ramiona otarły się, ponieważ Victor stał tak blisko wejścia. — Ale czy w ogóle wiesz, czym jest dla ciebie eros?

I nagle Victor podszedł jeszcze bliżej, ciekawe spojrzenie jasnoniebieskich oczu było skierowane na Yuuri’ego, który nagle poczuł, że całe powietrze uciekło z jego płuc.

— Wiem! — zapiszczał Yuuri, a jego twarz zmieniła kolor na jaskrawoczerwony. — To potrawka wieprzowa.

Victor odchylił się do tyłu, by wybuchnąć zadowolonym śmiechem, z jedną ręką na ramieniu Yuuri’ego.

— Tak jak mówiłem, jest to wyjątkowe! Jeśli tak jest…

Victor ponownie pochylił się do przodu, a Yuuri odkrył, że z jakiegoś powodu nie miał ochoty się wycofać i oddalić. Victor był na tyle blisko, że Yuuri mógł poczuć jego ciepły oddech na policzkach i prawie przestał oddychać z zakłopotania.

— Jak przedstawisz uwodzicielskie przyciąganie potrawki wieprzowej? — zapytał Victor, zwodniczo cichym głosem. — Jak przełożysz jej przyciąganie na każdy wykonywany ruch? — A potem znów jego dłoń trzymała podbródek Yuuri’ego, który musisz walczyć, by nie zemdleć w uścisku Victora. — Jeśli poruszanie erosa i zrozumienie jego koncepcji jest w tobie, Yuuri, czy możesz to wydobyć i mi pokazać?
Yuuri wrzeszczał w swoim umyśle.

— Oi! — krzyknął Yurio, a Yuuri wyrwał się z uścisku Victora, jakby został spalony.

Victor tylko uniósł brew i odchylił się do tyłu, by znów spocząć na piętach, krzyżując ręce na piersi.

— T… tak, Yurio?

— Przestańcie flirtować i zacznijcie jeździć na łyżwach — zażądał Yuri, opierając się o barierkę i najwyraźniej planując ich obserwować. Co dziwne, znów miał ten skonfliktowany wyraz twarzy, tym razem kontrastujący mieszankę zirytowania i zdezorientowania.

— Yurio — powiedział śpiewnie Victor — to wszystko jest częścią poczucia erosa!

— Cóż, to trochę dziwne — odpowiedział Yuri, podpierając brodę o dłoń i uśmiechając się. — Pan Potrawka Wieprzowa nie wydaje się mieć najmniejszego pojęcia od czego zacząć.

Dupek - pomyślał ponuro Yuuri. Niezwykle utalentowany, rosyjski dupek. Pokręcił głową, starając się oczyścić umysł, a ten ruch sprawił, że zarówno Yuri, jak i Victor odwrócili się, by na niego spojrzeć.

— Mogę to zrobić! — powiedział z determinacją, prostując się. — Pokaż mi choreografię, a oddam w niej istotę erosa!

— Wspaniale! — Victor zachwycił się, promieniejąc, a Yuri tylko spoglądał zdziwiony na swojego rywala, opierając się wygodniej.

Oczywiście łatwiej było to powiedzieć niż zrobić. Victor kazał Yuuri’emu przećwiczyć podstawy przez większość treningu po tym, jak upadł podczas jednego ze swoich skoków, a Yuri prychnął, po czym wrócił do wpatrywania się w nich obu z tą samą, dziwnie przenikliwą uwagą.

— Wystarczy na dzisiaj — zawołał Victor, gdy Yuuri robił sobie przerwę na złapanie oddechu. — Nie chcemy cię przeciążyć zbyt wieloma rzeczami do zapamiętania pierwszego dnia praktyki.

— Ale… ale dam radę! — zaprotestował Yuuri. — Ledwo przeszliśmy przez sam początek programu…

— Ponieważ
ktoś musiał ponownie przejść przez podstawy — powiedział Victor z kolejnym promiennym uśmiechem. Yuuri zarumienił się i spuścił wzrok skarcony.

Uważał również, że to trochę dziwne, że Yuri nie wypowiedział własnej zjadliwej uwagi, ale nastolatek tylko krzywił się i zaczął ponownie kręcić ramionami, jakby rozciągał obolałe mięśnie.

— Poza tym — kontynuował Victor — zawsze jest jutrzejszy dzień. — Yuuri zastygł, gdy dłoń Victora spoczęła na jego karku z palcami dotykającymi miękkich włosów znajdujących tam się. Spojrzał w górę na swojego idola, zauważając, że Victor wpatrywał się w niego, wyglądając na zaskoczonego, jakby sam również nie spodziewał się, że to zrobi. — Ach… ja…

Zanim Victor mógł coś więcej powiedzieć, Yuuri pochylił się nieco w stronę jego dotyku, aż dłoń Victora przesunęła się jeszcze wyżej, wplątując się we włosy młodszego łyżwiarza, gdy bok Yuuri’ego otarł się o Victora.

I nagle obaj zatrzymali się zdezorientowani.

Co ja robię? - pomyślał Yuuri, nie mogąc oderwać spojrzenia od Victora. Co ja robię, co ja robię, co…?

Oi.

Yuuri i Victor odskoczyli od siebie, a Yuuri desperacko próbował zignorować to, jak miłe to było, gdy palce Victora przesuwały się po jego włosach.

— Tak? — Victor zaśmiał się, a Yuuri mógł przysiąść, że wyobrażał sobie nerwową nutę w jego głosie. — Czy czujesz się zaniedbany, Yurio? Chodź, daj się przytulić!

— Nie, dzięki — prychnął Yuri, przewracając oczami. — Pośpiesz się, żebyśmy mogli iść już do domu. Jestem głodny!

Makkachin zaszczekał, jakby chciał poprzeć oświadczenie Yuri’ego, a Victor zaśmiał się, wpadając przez drzwi ze swoim pudlem.

— Ty też jesteś głodny, kochanie? Czy jesteś? Natychmiast nakarmię cię najwyższą jakości japońską karmą dla psów za to, że jesteś tak niesamowity!

Yuuri patrzył, jak odchodził w oszołomionym milczeniu, powoli próbując przetworzyć swoje działania. Czy on prawie…

Nie. Yuuri przycisnął dłoń do ust, marszcząc brwi. To nic nie znaczyło.

— Yurio — zaczął z wahaniem Yuuri rumieniąc się intensywnie. — To nie było… to nie..

— Hę? — Yuri jęknął, wyciągając ręce nad głową. — Co? Nic nie widziałem.

Yuuri zawahał się, patrząc, jak Yurio zbierał swoje rzeczy, czując się dziwnie, jakby musiał się usprawiedliwić.

— Spotkam moją bratnią duszę po zawodach!

Yuri przestał upychać łyżwy do torby i powoli podniósł wzrok, by spojrzeć na Yuuri’ego zmrużonymi oczami. Po chwili ciszy, wzruszył ramionami.
— Po zawodach? W takim razie to nie mój problem. — Yuri zarzucił torbę na ramię, patrząc nieczytelnie na Yuuri’ego. — Ale dobrze dla ciebie. Chyba. A teraz pośpiesz się i ruszaj. Jestem głodny!

— Ach, w porządku…

— Przestań tak mówić! — Yurio przewrócił oczami, gdy mijał Yuuri’ego, który sądził, że usłyszał, jak tamten jeszcze mówi: — Cała ta sytuacja jest absolutnie śmieszna.

Jak dziwnie.

OoO

Dni mijały w rozmyciu, gdy obaj łyżwiarze pracowali nad swoimi programami, aby zwyciężyć na zawodach. Przerywane były one czystym i władczym głosem Victora i godzinami treningu wytrzymałościowego.

Nadchodził dzień, który Yuuri nazywał niniejszym Wodospadowym Objawieniem Yurio i to tylko na rzecz wzmocnienia jego determinacji w uchwyceniu znaczenia erosa, aby wygrać.

Ponownie, łatwiej było powiedzieć niż zrobić… ale jeden strój mieniący się w ciepłych światłach jego domu z dzieciństwa dostarczył wszystkich potrzebnych mu informacji.

— Ach, ten — zachwycał się Victor, pochylając się nad ramieniem Yuuri’ego, by czule przyjrzeć się ubraniu. Yuuri odwrócił się od błyszczącego kostiumu, gdy stał się hiper świadomy łaskotania grzywki Victora na swojej twarzy. — Krój i wygląd tego modelu dobrze pasowały do moich występów… Z moimi dłuższymi włosami sprawiał wrażenie doskonałej atmosfery. Zarówno kobiecy, jak i męski charakter.

A Yuuri z pewnością pamiętał dokładnie ten występ. Pochylił głowę, gdy poczuł, że coś opanowało jego ciało. Chwilę później przycisnął do siebie ubranie, wzmocniony nową odkrytą inspiracją.

— Wybieram ten!

OoO

Yurio wykonał występ tak oszałamiający, że Yuuri był powalony zdolnością nastolatka do prezentowania innej strony siebie poprzez każdy ruch, sprawiając, że wydawało się to takie proste

Yuuri przycisnął dłonie do twarzy, wdzięczny za nagłą ciemność, która sygnalizowała koniec programu Yurio. Niepokój zawsze zaczynał się od poczucia kucia igłami, począwszy od jego ramion, stopniowo rozprzestrzeniające się w górę szyi, spływając następnie w dół pleców, sprawiając, że jego kolana były słabe jak galaretka. W uszach słyszał biały szum… Czy to tylko szmer publiczności. I dlaczego jego serce brzmiało tak głośno?

— Yuuri, twoja kolej.

Yuuri stłumił zdyszany szloch, wzdrygając się i unosząc wzrok, by spojrzeć w oczy Victorowi. Ten, jak zwykle, wyglądał na niezwykle pewnego siebie. Yuuri nie po raz pierwszy życzył sobie, aby mógł naturalnie emanować takim samym opanowaniem.

— Zamierzam… wykonać najseksowniejszą potrawkę wieprzową, jaką kiedykolwiek widziałeś — powiedział w końcu Yuuri, czerpiąc siłę z ciepła w oczach Victora. — Obiecuję.

I zanim zdążył stchórzyć, Yuuri zrobił krok do przodu i owinął ramiona wokół szyi Victora, przyciskając twarz do miękkich, srebrnych włosów.
— Oczywiście — powiedział cicho Victor, a Yuuri wzdrygnął się. — Uwielbiam potrawkę wieprzową.

Yuuri walczył z kolejną falą łez, tym razem wywołanych szczęściem. Zacisnął ramiona wokół Victora jeszcze przez sekundę, po czym puścił go, pozwalając sobie jeszcze raz spojrzeć w oczy Victora. Jego idol wyglądał zupełnie na poważnego i wpatrywał się w Yuuri’ego bez dziecięcej wesołości i radości, które były obecne przez cały jego dotychczasowy pobyt w Japonii. W rzeczywistości Victor wyglądał tak samo, jak podczas występów - niesamowity, spokojny i pewny siebie. Yuuri przyglądał się temu wyrazowi twarzy w tak bliskiej odległości przez chwilę dłużej, zanim odszedł, jeżdżąc z determinacją na łyżwach.

— Patrz na mnie i tylko na mnie — powiedział Yuuri, a Victor w końcu się uśmiechnął, gdy jeden kącik jego ust uniósł się.

— Oczywiście — powtórzył.

I tak było. Yuuri przysięgał, że czuł, jak Victor obserwował go uważnie przez cały występ. Ruchy Yuuri’ego stały się bardziej płynniejsze, bardziej uwodzicielskie, a wszystko to w imię utrzymania spojrzenia Victora na sobie i tylko na sobie.

Dla kogo tańczę? Wiem dla kogo.

Występ był pełen ciepła. Yuuri prawie przełamał swoją osobowość, gdy upadł podczas salchowa, a jego serce biło prędko, zanim mentalnie chwycił się rozpaczliwie swojego erosa. Nie chciał puścić. Nie chciał przegrać.

To ja mam moc uwodzenia - myślał Yuuri, upewniając się, że jego publiczność dokładnie to wiedziała. To ja mam kontrolę.

Z ostatnim machnięciem rąk Yuuri wygiął kolana i zapozował, podkreślając koniec swojego namiętnego tańca. A ja jestem tym, który zdobędzie jego serce.

Ryk publiczności wypełnił mu uszy, a Yuuri porzucił swoją wcześniejszą osobowość, jakby został spalony, rozglądając się szeroko otwartymi oczami na wiwatujące twarze. Minako i Yuuko miały łzy w oczach, a trojaczki chętnie filmowały go pod każdym możliwym kątem. Nawet Takeshi pokazywał mu dumnie uniesione kciuki. Zdumienie było widoczne w oczach jego przyjaciela z dzieciństwa.

A Victor…

— Yuuri!

Głos jego idola był jak chluśnięcie zimną wodą po gorącym dniu. Yuuri prawie do niego poleciał, ledwo czując lód pod łyżwami. Witany był z otwartymi ramionami i uśmiechem. Beztroska Victora ponownie przywróciła go do siebie.

— Yuuri  — powtórzył Victor — to była najsmaczniejsza potrawka wieprzowa, jaką kiedykolwiek widziałem!

Yuuri prawie płakał z ulgi, ciesząc się byciem w ramionach Victora.

Był tak przytłoczony wyczerpaniem i uniesieniem, że prawie załamał się, gdy Victor natychmiast przeszedł do trybu trenera - ale szczerze mówiąc, Yuuri nie mógł powiedzieć, że bardzo mu to przeszkadzało.

Stanie na podium i zaakceptowanie zwycięstwa było tylko formalnością, o które Yuuri wiedział, że tak naprawdę nie potrzebował. To dłonie Victora w rękawiczkach, mocno spoczywające na jego ramieniu i łokciu, uziemiły go, a Yuuri po raz pierwszy od wieków pozwolił sobie na uśmiech.

OoO

— Yurio!

Ach, to ta dziewczyna.

Yuri ledwo się odwrócił, pozwalając sobie tylko jednym okiem zerkać na nią spod kaptura swojej bluzy, ale nawet wtedy widok zmartwionej Yuuko biegnącej do niego był prawie wystarczający, aby groźba łez stała się aż nazbyt realna.

Prawie.

— Już wyjeżdżasz? Nawet bez wysłuchania wyników?

Yuri prychnął, oczyszczając gardło, zanim odpowiedział.

— Już znam wyniki. Wracam trenować pod okiem Yakova. Nie jestem na tyle głupi, żeby zostać w pobliżu i mieć nadzieję.

Yuri wziął głęboki wdech, zaciskając dłoń na rączce walizki, zanim w końcu odwrócił się, by spojrzeć na Yuuko surowo, ale bez łez.

— Nadal będę tym, który wygra Grand Prix. Mam nadzieję, że o tym wiedzą. — Zazgrzytał zębami. — Trudno przyznać, ale nawet z ich obrzydliwym połączeniem, nawet ja widzę, że jego występ był…

— Co? — zapytała Yuuko, wyglądając na całkowicie zagubioną, kiedy nie kontynuował.

Yuri zmarszczył brwi i zaczął odchodzić.

— Nic. Do zobaczenia później. Dasvidanija.

OoO

Yuuri leżał tej nocy na łóżku, czując się całkowicie pozbawiony kości i usatysfakcjonowany zwycięstwem oraz ciepłą kąpielą.

W myślach odtwarzał w kółko wydarzenia, zawsze wspominając ostatnie chwile, w których został ogłoszony zwycięzcą. Zadowolony wyraz twarzy Victora przejął jego myśli.

Wygrałem. Wygrałem! Yuuri uśmiechnął się, ekstatycznie kręcąc się na łóżku. Czy to oznacza, że mogę zjeść potrawkę wieprzową?

Usiadł, gdy nadeszła kolejna myśl. Jego bratnia dusza. Yuuri ochocza wgramolił się z łóżka i skierował się do swojego biurka, szybko szperając w nim w poszukiwaniu długopisu. Jego bratnia dusza… musiał jej powiedzieć, chciał jej powiedzieć, co się stało, jak wygrał i jak bardzo był szczęśliwą, a jedyną rzeczą, która mogła sprawić, że był jeszcze bardziej szczęśliwy, była myśl o zobaczeniu ich jutro…

— Yuuri! — krzyknął śpiewnie Victor, a Yuuri podskoczył na dźwięk ostrego pukania o jego drzwi. Nie powinien był zawracać sobie głowy pukaniem - pomyślał zdezorientowany Yuuri, gdy dosłownie pięć sekund później Victor wpadł przez bezceremonialnie otwarte drzwi z Makkachinem depczącym mu po piętach. — Przepraszam, że przeszkadzam… naprawdę, po prostu… jestem tak podekscytowany.

Yuuri zaskowyczał, gdy został schwytany w kolejny uścisk i wewnętrznie krzyczał, gdy został podniesiony z podłogi i zaczęto nim obracać. Poważnie, jak silny był Victor? Makkachin szczękał podekscytowany, okrążając ich, gdy Victor tańczył z Yuuri’m po pokoju.

— To był niezwykły występ! Są pewne rzeczy, nad którymi musisz popracować, tak jak ci mówiłem, ale po to tu jestem! — Victor zaśmiał się, a Yuuri krzyknął, gdy nagle poczuł, że obaj się przewracają.

Nie był pewien, czy powinno mu ulżyć, czy raczej powinien zacząć się niepokoić, gdy zdał sobie sprawę, że ich upadek został zamortyzowany miękkim materacem jego łóżka, ale wtedy cały ciężar ciała Victora napierał na niego. Yuuri zdał sobie sprawę, że tak, niepokój był prawdopodobnie właściwą emocją.

— A teraz, kiedy oficjalnie jestem twoim nowym trenerem — kontynuował Victor, pozornie niewzruszony — możemy wreszcie, właściwie się związać!

— Słucham? — powiedział Yuuri, w końcu oderwany od swoich panicznych myśli wywołanych przez Victora, a jego trener (trener!) znów się zaśmiał.

— Wciąż muszę zobaczyć, jak wyglądasz, kiedy śpisz!

Nie! — zapiszczał Yuuri po angielsku, co tylko wywołało kolejny atak śmiechu u Victora, który chwycił Yuuri’ego w żartobliwy uścisk.

— Nie? To wszystko jest częścią drogi do zwycięstwa! — krzyknął Victor, mierzwiąc włosy Yuuri’ego z diabelskim błyskiem w oczach. — Musimy też popracować nad twoim wizerunkiem. Twoja fryzura do dzisiejszego występu była sporym ciosem dla serca, ale twój codzienny styl musi zostać ulepszony.

Protesty Yuuri’ego przeszły w śmiech, gdy palce Victora intensywnie przeczesywały jego włosy.

— Może codziennie zaczesywane włosy do tyłu dla mojego ucznia ? Och, może moglibyśmy pójść w kierunku chłopca idola? Odświeżająca fryzura w stylu militarnym? Przypuszczam, że ludzie w dzisiejszych czasach lubią jednolitość. — Victor westchnął, a jego błyszczały. — A co powiesz na styl, który wygląda tak jak mój?

— Vi… Victor! — Yuuri ponownie zaprotestował, choć jego radosny śmiech sprawiał, że nie brzmiało to poważnie. — Lubię moją fryzurę!

— Och, ja również, ale znasz publiczność! Zawsze chcą czegoś lepszego, nowszego i bardziej olśniewającego! — Victor wtedy otrzeźwiał z obiema dłońmi wciąż zaplątanymi we włosy Yuuri’ego, a śmiech młodszego łyżwiarza ucichł, by mógł spojrzeć na swojego trenera.

— Victor? — w końcu powiedział, a Rosjanin przerwał swój wywołany przez siebie konkurs na gapienie się z Yuuri’m, by zamrugać zdezorientowany.

— Hmm, o czym ja mówiłem? Ach tak. — Victor uśmiechnął się, przeczesując włosy Yuuri’ego, a powieki młodszego chłopaka zaczęły opadać. Och, był dużo bardziej śpiący, niż myślał.

— Wydaje mi się, że mówiłem coś o wojskowej fryzurze — dobiegł głos Victora przez mgłę, a Yuuri starał się utrzymać otwarte oczy. Ale nigdy nie doświadczył, jakim miłym uczuciem było, gdy ktoś bawił się jego włosami.

— Widzisz, moglibyśmy ściąć tę część, przyciąć tutaj… — Victor nawinął między palcami jeden z dłuższych kosmyków Yuuri’ego, a jego ciepły oddech owiewał twarz młodszego łyżwiarza. — A tutaj moglibyśmy…

Yuuri przysięgał, że nie może obwiniać się o zasypianie. Głos Victora był aż nazbyt kojący, a w połączeniu z rękami we włosach i wyczerpaniem siedzącym głęboko w jego kościach…

Yuuri zasnął w ramionach Victora.

OoO

Szczekanie przebiło się przez senny umysł Yuuri’ego i przez sekundę wydawało mu się, że wciąż spał.

— Vicchan? — zapytał niewyraźnie, zaczynając szukać swoich okularów. Cholera, gdzie one były? Która to była godzina? Czy to pora na spacer Vicchana?

— Hmmm? — Ktoś mruknął sennie tuż obok niego, a umysł Yuuri’ego wyświetlił błąd systemu.

Założył okulary, które znalazł zgniecione pod prawym ramieniem, poświęcając jedną myśl, by podziękować jakiemukolwiek bóstwu, że się nie złamały, aby zobaczyć, kto dokładnie był w jego łóżku.

Victor Nikiforow mrugnął sennie, przecierając oczy.

— Hmmm? Yuuri, która to godzina?

Zaczerwieniona twarz trenera oraz jasne promienie słoneczne wpadające przez okno jasno mówiły Yuuri’emu, że zdecydowanie nie był to poranek i…

Yuuri zastygł, gdy kolejna myśl wdarła mu się do głowy z siłą i gwałtownością pędzącego pociągu.

Yuuri przeskoczył Victora i szybko zszedł z łóżka, po cichu przeklinając siebie, że nie ustawił budzika. Jedno kliknięcie w telefon pokazało mu jasne białe cyfry wskazujące godzinę. Poczuł, że jego serce zamarło.

13:05.

Miał być w pociągu, by spotkać się ze swoją bratnią duszą, pięć godzin temu.

— Yuuri? — zapytał Victor. — Godzina?

— Pierwsza po południu — szepnął zaskoczony Yuuri.

Szelest materiału za nim ucichł natychmiast. Yuuri odwrócił się i ujrzał Victora, który wyglądał na równie przerażonego jak on.

— Ja…

I nagle jego trener obudził się do życia, ciaśniej owijając się kimonem (Yuuri wbrew sobie zarumienił się na widok skóry) i wyciągnął swój telefon z jednej z kieszeni. Victor wydał z siebie niski jęk i przycisnął dłoń do twarzy, wyglądając na całkowicie zdruzgotanego.

— Miałem… być gdzieś indziej — powiedział cicho przerażony Yuuri. — I…

— Ja również — powiedział Victor za dłonią, po czym przetarł oczy. — Nie mogę w to uwierzyć… Masz długopis?

— Długopis? — powtórzył Yuuri, wciąż wstrząśnięty faktem, że spóźnił się na spotkanie z bratnią duszą o niepokojąco dużą ilość godzin. — Jasne, zaraz…

Victor zastygł i zerknął na Yuuri’ego, jakby nagle zorientował się, do kogo mówił, i podniósł wolną rękę, by go powstrzymać.

— Miałem na myśli… potrzebuję go, żeby zapisać sobie nasz harmonogram treningów. Nie potrzebuję go teraz. To znaczy, jeśli go masz, to cudownie, Yuuri! Mógłbym go użyć, aby podrapać się w miejsce na plecach, które mnie teraz swędzi, a którego nie mogę dosięgnąć, ale och, przestało swędzieć! Po prostu odejdę teraz, więc możesz zatrzymać długopis. Wykorzystaj go do swojej pracy domowej.

— Skończyłem już studia — powiedział bez wyrazu Yuuri, a Victor z irytacją machnął do niego, wydając się nietypowo zdenerwowany.

— Tak, wiem… Trening zaczyna się jutro, Yuuri, najpierw muszę zająć się niektórymi… — Victor zerknął na niego po raz ostatni, zanim skierował się do wyjścia, z Makkachinem tuż za nim — sprawami.

Yuuri opadł na podłogę po tym, jak jego trener wybiegł z pokoju, wpatrując się w swoje nieprzyjemnie pozbawione atramentu ręce z niemałym przerażeniem.

Co… Co mam zrobić?

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Wto 19 Gru 2023, 11:31, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) Empty
PisanieTemat: Re: [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6)   [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) EmptySob 09 Gru 2023, 12:40

Rozdział 4

W wieku dziesięciu lat Victor nie interesował się niczym poza rozległą przestrzenią lodowiska i porannymi sobotnimi kreskówkami, które oglądał w salonie. Teraz jednak mógł przywołać niejasne wspomnienia rozmów między ciotkami, chichoty kuzynów i kolegów z klasy, wszystkie dotyczące jednego: ich bratnich dusz.

To była interesująca rzecz - z ożywieniem rozmawiał z przyjacielem, tylko po to, aby ten nagle przerwał Victorowi, machając przed jego twarzą ręką, która nagle wypełniała się chwiejnie nabazgranymi słowami.

— Patrz! Pisze swoje imię… Robi to, kiedy chce zwrócić na siebie moją uwagę!

— Dobrze — powiedział wesoło Victor, wciąż nieco zdezorientowany, dlaczego było to na tyle ważne, by przerwać rozmowę. — To super.

Nauczycielka pisała na tablicy, omawiając matematyczną koncepcję, kiedy Victor uchwycił wzrokiem najmniejsze litery pojawiające się na grzbiecie jej prawej dłoni.

— Ach — powiedziała, gdy Victor dyskretnie zapytał ją o to po zakończeniu zajęć. — To przypomnienie od mojej żony, żebym kupiła mleko przed powrotem do domu.

Victor nawet zauważył, że jego matka pisała notatki do ojca i odwrotnie, gdy byli w tym samym pokoju.

Dziwne - pomyślał Victor kilka dni później, ślizgając na łyżwach po lodowisku. Ale interesujące. Pozostali łyżwiarze, uczestniczący we własnych zajęciach lub jeżdżący dla przyjemności, zatrzymywali się, by spojrzeć na niego. Kiedy to zauważył, beztrosko wykonał obrót. Victor czuł lekką dumę na kolejne “achy” i “ochy” od swoich widzów, a temat bratnich dusz został wyrzucony z jego umysłu.

Miał czternaście lat, kiedy uświadomił sobie dwie rzeczy. Po pierwsze, był bardzo, ale to bardzo dobry w łyżwiarstwie figurowych i postanowił, że będzie to coś, co będzie robił wyczynowo i do końca życia.

Po drugie, Victor uświadomił sobie, że może w ogóle nie mieć bratniej duszy.

Pamiętał, jak siedział obok kolegów z klasy w szkole podstawowej i bezczynnie patrzył, jak ich ręce wypełniają się kolorami, nawet gdy po prostu siedzieli nieruchomo. Ręce Victora były prawie pokryte markerami i farbą, a teraz zdał sobie sprawę, że nie mógł odróżnić swoich oznaczeń od swojej bratniej duszy - jeśli w ogóle tam były.

Ale teraz wydawało się, że bratnie dusze są wszystkim, o czym ludzie mogą rozmawiać, a maleńkie ukłucie niepokoju zaczęło rozkwitać w piersi Victora.

Victor zaczął pisać - na dłoniach i na obu ramionach. Zdania po rosyjsku opisujące jego przemyślenia na dany dzień, rzeczy, które musiał zapamiętać, a nawet kilka pomysłów na choreografię.

Mimo to jego pismo pozostawało jedyną rzeczą, jaką widział na swojej skórze, a Victor z każdym dniem był coraz bardziej sfrustrowany.

Mniej więcej w tym wieku, zdał sobie sprawę, że przyciągał ludzi wszystkich typów. Victor podniósł wzrok znad swojej pracy domowej tylko po to, by spojrzeć na dziewczynę, która szybko robiła się czerwona na twarzy lub odwracała wzrok. Niejednokrotnie Victor przyjmował wyznania miłosne zarówno od dziewcząt, jak i chłopców.

— Nie masz bratniej duszy? — Victor wielokrotnie pytał, niewinnie przechylając głowę.

Druga osoba rumieniła się wtedy z poczuciem winny, chowając obie ręce za plecami, po czym wyjąkawszy wymówkę, rzucała się do ucieczki.

Pewnego razu Victor otrzymał odpowiedź “nie” na swoje pytanie, a jego beztroski uśmiech prawie zniknął pod wpływem zdziwienia.

— Naprawdę? — zapytał Victor szczerze zdumiony.

Jego skóra nagle stała się nadwrażliwa, aż nadto świadomy atramentu na jego ramionach, który sam tam umieścił.

— Tak — odpowiedziała dziewczyna, patrząc mu z determinacją w oczy. — Nie wierzę w to. Jasne, ludzie mogą być ze swoimi bratnimi duszami, ale ponieważ nie mam żadnej, wierzę, że dano mi wolność wyboru. — Potem zawahała się, po czym przygryzła wargę i w końcu zadaje jedno pytanie, które Victor zadawał sobie od dłuższego czasu. — Czy masz bratnią duszę?

Victor zamilkł na chwilę, zanim odpowiedział, stukając palcami w biodro, na którym spoczywała jego dłoń.

— Tak — powiedział w końcu, ignorując pieczenie w klatce piersiowej. — Mam. Przykro mi.

Odeszła z ostatnim, ale złowrogim spojrzeniem na napisy na ramionach Victora, który stał na korytarzu, czując się wyraźnie niespokojny.

Mam ją. Naprawdę.

Stanie się szesnastolatkiem oznaczało początek jednych z najlepszych i najtrudniejszych lat życia Victora. W wieku szesnastu lat wspiął się na szczyty rankingów światowych łyżwiarstwa figurowego, stale chwalony za swój talent i opanowanie.

Victor również poświęcał coraz więcej godzin na trening, po cichu postanawiając, że zawsze będzie zaskakiwał. Zawsze będzie inspiracją.

Jednak w wieku szesnastu lat Victor zdał sobie sprawę, że jeśli miał bratnią duszę, to chcę ich. I kropka. Victor pragnął mieć bratnią duszę.

Jego tęsknota i pragnienie “kogoś tylko dla niego” przenikały do niektórych jego występów, a sędziowie i krytycy chwalili je jako jedne z jego najlepszych. Victor po prostu przyjmował komplementy ze swoim serdecznym uśmiechem, odrzucając krytykę Yakova i wracał z determinacją do pisania na ramieniu.

Rankiem po jednym ze swoich zawodów, Victor rozsiadł się na łóżku i wpatrywał się w pustą powierzchnię skóry, rozciągając i napinając palce.

Jeszcze raz - pomyślał prawie leniwie Victor, niemal z beznadziejnością. Jego prawa ręka uniosła się, by z niepokojem szarpnąć za włosy. Nerwowo owinął koniec kucyka wokół palców. Jeszcze jedna, ostatnia próba.

Victor powoli narysował pierwszą linię i następną równoległą do niej. Tablica w kółko i krzyżyk wyglądała samotnie na jego dłoni, a Victor wypuścił powietrze przez usta, czując się dziwnie zdenerwowany.

Narysował X w jednym kwadracie i czekał.

I czekał.

Victor oparł się o zagłówek łóżka, zaciskając długopis w pięści, pozwalając, by plastik wbił mu się w dłoń.

— Wiem, że tam jesteś — szepnął, czując, jak zaciska mu się gardło. — Wiem, że istniejesz.

Pogrubił X, na tyle ostrożnie, by długopis nie wbił mu się w skórę. Victor zatrzymał się, wstrzymując oddech i wypuszczając go, gdy minęło kilka sekund i nic więcej się nie pojawiło.

Nikogo - pomyślał Victor, wpatrując się niemal złowrogo w swoją dłoń. Z trudem przywołał swoją zwykłą radość, ale wyglądało na to, że była mniejsza przez noszony przez niego ciężar. Może, tylko po cicho, pogodził się z faktem, że musi się poddać. Nikogo nie ma dla mnie…

Pojawiło się kółko.

Wiktor prawie rzucił długopisem przez pokój z radości. Wyskoczył z łóżka z impetem, który przeniósł go na drugą stroną pokoju. Udowadniając swoje umiejętności łyżwiarskie, robił piruety w skarpetkach, pokrywając całą swoją lewą rękę niedbale narysowanymi sercami.

Nic nie mógł na to poradzić. Victor był podekscytowany i chociaż wiedział, że prawdopodobnie powinien być wściekły, nie był i to miał nadzieję, że każde narysowane tuszem serce wyraża miłość i uczucie, które nosił przez te wszystkie lata.

Kiedy Victor poczuł, że przekazał wystarczająco dużo swojej niekończącej się miłości w formie atramentu (i czuł, że poziom jego zawrotów głowy osiąga niebezpieczną wysokość), padł z powrotem na łóżko. Drżącą ręką narysował kolejny X.

Bratnia dusza Victora - jego bratnia dusza - narysowała nieśmiało małe serduszko w pobliżu kółka. W mgnieniu oka Victor zerwał się z łóżka i pobiegł korytarzami, prawie nie zauważając, kiedy prawie wpadł na kogoś - swoją matkę? - próbując dostać się do łazienki. Jeszcze zanim drzwi się za nim zamknęły, Victor już szorował atrament, aż jego skóra była szara od pozostałości.

Wystarczająco dobre! - pomyślał niecierpliwie, a końcówka jego długopisu opadła na jego skórę.

Od zawsze chciałem cię poznać! Tak się cieszę, że istniejesz! Victor z lekkim rozmachem narysował kolejne serce, wstrzymując oddech, czekając na odpowiedź.

Trwało to kilka sekund, ale litery powoli pojawiały się na jego dłoni, a brwi Victora uniosły się do linii jego włosów w zdziwieniu. Wyraził pismem swoje zaskoczenie i szybko narysował flagę Japonii. Japoński?

Pod tym pojawił się narysowany ziemniak - och, chwila. Victor zbliżył rękę do oczu i uśmiechnął się z rozbawieniem. Och, uniesiony kciuk.

Victor natychmiast postanowił, że jego bratnia dusza może pochodzić z Marsa, a on nadal będzie ją kochał. Napisał to, nawet jeśli teraz wiedział, że bratnia dusza nie zrozumie go i na dokładkę narysował jeszcze kilka serc.

— Nic dziwnego, że przez te wszystkie lata nic nie pisała — powiedział Victor.

Wypadł z łazienki i natychmiast otrzymał reprymendę od matki, gdy ponownie prawie na nią wpadł.

Poszedł do swojego pokoju, nie przejmując się tym, rysując po drodze kolejne serca.

OoO

Mimo to Victor szybko przekonał się, że posiadanie bratniej duszy nie oznaczało od razu… no cóż, “I żyli długo i szczęśliwie”.

To była prawie ciągła walka, aby jego bratnia dusza napisała cokolwiek, chociaż przyjmował każdą szansę, jaką miał, aby wymienić z nią nawet najdrobniejsze frazy. Jego serce biło szybciej, gdy po raz pierwszy jego bratnia dusza powitała go starannie sformułowanym wyrażeniem rosyjskim i chętnie zaczął szukać różnych metod nauki japońskiego. Wiele zajęć Victora przed występem polegało na tym, że japońskie słownictwo przenikało do jego uszu przez maleńkie słuchawki douszne i pisanie w powietrzu słów, które znał, ćwicząc swoją choreografię na korytarzach stadionu.

— “Kocham cię” — powiedział beztrosko Victor, a Yakov spojrzał na niego z uniesioną brwią, gdy tańczył obok niego. — “Ko-cha-m cię”.

Jeśli jego publiczność uważała, że nie mogła być bardziej oszołomiona jego umiejętnościami niż była wcześniej, to okazało się, że myliła się, widząc jak nowo odkryta pasja Victora przekładała się na każdy z jego ruchów.

Jednak po kilku nieudanych próbach nawiązania kontaktu ze swoją bratnią duszą, poza tuszem za skórze, Victor wciąż musiał przypominać sobie o cierpliwości. Westchnął smętnie na przepraszam na jego ręku i odpowiedział po angielski ok, zanim dodał po japońsku kocham cię.

Victor skrzywił się, gdy nie otrzymał odpowiedzi, wyobrażając sobie, że czuł nieśmiałość drugiej osoby przenikającą przez jego skórę. W końcu pracował ciężko, żeby poprawnie napisać swoje uczucia.

OoO

— Nie — powiedział Victor, przeciągając słowo, aż wypełniło pustą przestrzeń wokół niego swoją odmową.

Westchnął w duchu. Nie.

Natychmiast zwrócił się do swojego psa po pocieszenie, a Makkachin zaskomlał, machając ogonem.

Miał nadzieję… Victor na sekundę dłużej wtulił mocniej twarz w futro Makkachina. Ostatnie lata były usiane wiadomościami wymienionymi między nim a bratnią duszą i chociaż Victor uwielbiał każdą z tych okazji, gdy to robili, miał nadzieję, że w końcu spotka się z bratnią duszą osobiście. Aby prawdziwa miłość przywróciła magię jego występom, aby go zainspirować i w zamian zwrócić tę inspirację…

Victor był w środku żartobliwego (i pół poważnego) rozważania, czy warto zainwestować w jedną z tych podejrzanie wyglądających firm, które widział, a które podobno w jakiś sposób pomogły odnaleźć bratnią duszę, gdy jego telefon zadzwonił wesołą melodią w ciszy pokoju.

Victor wyciągnął go, gotowy przeczytać sms’a, ale zamiast tego znalazł wiadomość od Yakova z linkiem do video i niczym więcej. Kiedy kliknął w linka, tytuł go zaskoczył.

Victor nie był pewien, czego oczekiwał, gdy kliknął przycisk odtwarzania, ale gdy tylko film się skończył, był w stu procentach pewien, czego chciał.

Katsuki Yuuri wzbudził jego zainteresowanie, a Victor sądził, że w końcu zdecydował, jaki będzie jego “następny krok”.

Jakże interesujące!

(I zignorował fakt, że Yuuri przebywał obecnie w Japonii, gdzie Victor mocno wierzył, że mieszka jego druga połówka serca).

OoO

Katsuki Yuuri okazał się jednak bardzo interesujący.

I taki fajny! - pomyślał z rozbawieniem Victor, obserwując, jak jego przyszły uczeń wpadł na ścianę za nim. Jak słodko!

W rzeczywistości poznanie Yuuri’ego było o wiele bardziej interesujące, niż powinno być, a Victor był oczarowany, gdy po raz pierwszy zobaczył go jeżdżącego na łyżwach, po przybyciu Yurio.

(Mówiąc o tym - Yurio. Victor lekko zbeształ się za własne zapominalstwo, ale ach, co on mógł z tym zrobić? W końcu skończyli na czymś zabawnym!)

To ta sama atmosfera, którą Victor widział w teledysku, ale zobaczenie jej osobiście… to zupełnie inna sprawa. Victor nie był pewien, czego oczekiwał, gdy zapytał:

— O kim myślałeś?

Czego się spodziewał? Że Yuuri uśmiechnie się do niego i powie: “Och, po prostu o moim niesamowitym i utalentowanym idolu, Victorze Nikiforow!”?

Myślałem o mojej bratniej duszy.

Słowa Yuuri’ego odbijały się echem w umyśle starszego łyżwiarza. Victor westchnął pocierając czystą lewą rękę. Zazdroszczę.

Victor zastygł, a palce zacisnęły się wokół lewego nadgarstka. Miałem na myśli… że robię to samo. Oczywiście. Jego pasją jest… Zawahał się, odgarniając grzywkę z twarzy. Częściowo brakuje mu długim włosów. To po prostu… Ciekawe.

Ale drażnienie Yuuri’ego, obserwowanie go, zachwycanie się jego determinacją, by wykorzystać potrawkę jako inspirację dla eros…

Chociaż minęło dopiero kilka tygodni, przebywanie z Yuuri’m coraz bardziej uzależniało go, a Victor nie mógł się oprzeć wrażeniu, że jakaś jego wyraźna część się wymykała. Jakaś cześć niego była zainteresowana Yuuri’m - a inna część obawiała się tego, co może się stać, jeśli nadal będzie dowiadywał się coraz więcej o człowieku, dla którego zostawił wszystko, by zostać jego trenerem.

Głównie z tego powodu Victor szykował się, by jeszcze raz poprosić bratnią duszę o spotkanie, czując się uziemiony, gdy dotykał długopisem swojej skóry. Były to zwroty, które ćwiczył w kółko, w zeszytach, na broszurach, a nawet na serwetkach restauracyjnych. Victor miał nawet dokładny obraz tego, co chciałby napisać gdzieś na swoim telefonie, ale dokładnie pamiętał słowa i znaki. W Japonii w interesach. Zapytać jeszcze raz. Okej, jeśli “nie”. Ręka Victora lekko drgała, gdy pisał tę część - “nie” nie było w porządku, ale przełknie tę gorzką pigułkę odrzucenia dla swojej bratniej duszy, jeśli będzie musiał. Ponownie. Czy spotkasz się ze mną?

Victor już zrezygnował uznając ponowne odrzucenie i po cichu postanowił kochać swoją bratnią duszę bez względu na wszystko, kiedy zdał sobie sprawę, że jego bratnia dusza odpowiedziała.

Jego serce podskoczyło na podekscytowane nabazgrane Tak! napisane w niechlujnym rosyjskim, ale Victor naprawdę nie mógł przejmować się kaligrafią - jego bratnia dusza mogłaby narysować te uniesione kciuki przypominające ziemniaki, a Victor byłby wciąż w siódmym niebie.

Victor zamknął oczy i na ułamek sekundy przycisnął usta do atramentu, po czym napisał ostatnią wiadomość do swojej ukochanej duszy. Jestem taki szczęśliwy.

OoO

Schrzaniłem.

Victor głośno jęczał, sam w swoim pokoju w hotelu Katsuki, z wyjątkiem Makkachina, który szczekał na swojego właściciela z rosnącym niepokojem. Był to poranek po katastrofalnej popołudniowej pobudce, a Victor nie widział Yuuri’ego od kolacji poprzedniego wieczoru - który, jak zauważył Victor, był bardzo cichy, bardziej niż zwykle i wolał wpatrywać się w swoje dłonie, a nie w parującą miskę potrawki wieprzowej postawionej przed nim. Co było dziwne, czy nie była ona jedynym powodem, dla którego Yuuri wystąpił dzień wcześniej? Ale Victor musiał przyznał, że potrafił z tym sympatyzować - Victor był zbyt pochłonięty czekaniem na jakikolwiek znak od swojej bratniej duszy, by w pełni zwracać uwagę na otoczenie, i zjadł swoje jedzenie w rekordowym czasie, zanim wrócił pośpiesznie do swego pokoju.

— Ach, Makkachin, co ja zrobiłem! — Victor zawodził, przytulając psa do siebie i chowając nos w miękkim futrze. — On mnie znienawidził! Lata nakłaniania i nalegania ich na spotkanie, a gdy się zgodziła, co zrobiłem? Porzuciłem ją!

Makkachin z niepokojem polizał twarz Victora, skomląc coraz głośniej. Victor starał się ściszyć swój głos, zbyt świadomy faktu, że jego uczeń, mężczyzna, którego miał trenować, mężczyzna, z którym spędził noc przytulając się, może w każdej chwili przejść obok lub do pokoju Victora. W sam raz na całkowite, nietypowe załamanie Nikoforowa - pomyślał ponuro Victor, delikatnie przyciągając Makkachina do siebie. Pudel obwąchał twarz Victora, jakby chciał ocenić, czy jego właściciel wreszcie skończył z tym dramatem.

Szczerze mówiąc, Victor nie miał zamiaru zostać na noc. Dopiero w trakcie swojego opowiadania o militarnym strzyżeniu Victor zauważył, że Yuuri zasnął, bez wątpienia padł z powodu podniecenia i wyczerpania danym dniem. Również było późno - Victor wszedł do jego pokoju blisko północy po tym, jak zobaczył, ze światła u Yuuri’ego wciąż były zapalone, w pełni zdecydowany zbesztać swojego ucznia za to, że nie spał, i całkowicie o tym zapomniał, gdy tylko zobaczył zarumienioną twarz Yuuri’ego.

Gdzieś pośrodku wpatrywania się w te wszystkie potargane włosy Victor przypomniał sobie, że część z niego czuła się, jakby właśnie wpakował się w kłopoty, a następną rzeczą jaką był świadomy to fakt, że przeczesywał palcami włosy Yuuri’ego, jak nastoletni chłopak doświadczający pierwszego ataku szczenięcej miłości.

Jestem zakochany w mojej bratniej duszy! - pomyślał wzniośle Victor, odgarniając włosy z twarzy.

Oczy Yuuri’ego zmrużone od śmiechu pojawiły się w jego umyśle. Makkachin szczeknął z niedowierzaniem na swojego właściciela, gdy Victor rozłożył się na podłodze z uszami, które stawały się coraz bardziej jaskrawoczerwone.

— Hmmm — powiedział Victor do swojego psa, kanapy, śmiesznie drogiej lampy w rogu pokoju. — To skomplikowane.

Makkachin westchnął, jakby się zgadzał, opadając obok Victora. Sprawiał wrażenie, że całkowicie dał sobie spokój z dramatami swojego właściciela.

— Makkachin — powiedział nagle Victor. — Długopis! — Makkachin otworzył pysk i ziewnął prosto w twarz Victora. — Hmmm — powtórzył Victor, krzywiąc się. — To było niegrzeczne.

W końcu musiał sam chwycił długopis. Opadł na Makkachina, który łagodnie skubnął go w ramię.

— Przepraszam — wyrecytował Victor za głową psa, uśmiechając się łaskawie — za to, że zostawiłem cię samego w miejscu, gdzie umówiliśmy się na spotkanie, sam, gdzie czekałeś, sam… — Victor pozwolił sobie na jedno rosyjskie przekleństwo, po czym rzucił pióro na podłogę obok siebie. — Czy w ogóle znam japońskie słowo “sam”?

Victor zamknął oczy. Jak mógł się wpakować w ten bałagan? Miał dwadzieścia siedem lat. Rok w rok przez lata zdobywał złote medale, a potem wybrał do robienia coś innego, a następnie…

Yuuri. Victor westchnął, przypominając sobie dotyk włosów Yuuri’ego w jego dłoniach i dźwięk śmiechu drugiego mężczyzny. Yuuri nie śmiał się tak przy Victorze przed tamtą nocą. Victor próbował sobie to przypomnieć, ale jedynie, co przychodziło mu do głowy, to ciągle zaskoczona, zarumieniona twarz Yuuri’ego.

Dobrze. Może trochę za bardzo mu dokuczałem - uznał Victor, czując lekką skruchę. Ale on jest taki uroczy!

Ponownie, Victor naprawdę nie miał zamiaru zostać na całą noc. Ale nawet po tym, jak Yuuri zasnął… Usta Victora wykrzywiły się po równo w dziecięcej frustracji i zażenowania. Na serio! Pozwolił sobie położyć się obok Yuuri’ego i po prostu patrzeć, jak śpi… Oblicze Victora wygładziła się w głupkowatym uśmiechu. Od dłuższego czasu nie przypominał sobie, żeby był tak spokojny. Skrzywił się. Może twarz Yuuri’ego działała uspokajająco, podobnie jak wtedy, gdy patrzy się na złota rybkę pływającą w akwarium?

Niskie warknięcie było jedynym ostrzeżeniem, jakie otrzymał, zanim Makkachin ugryzł go w rękę - mocno.

Makkachin! — powiedział z poczuciem zdrady Victor. Usiadł, wpatrując się w swojego pudla z niemałym szokiem. — Brak karmy premium dla psa!

Makkachin prychnął i pochylił się, by polizać lewą rękę Victora, który niemal przyciągnął  do siebie, gdy ujrzał atrament na skórze. Serce podeszła mu do gardła.

— Nieważne, dostaniesz wszystkie smakołyki, jakie chcesz — skorygował z roztargnieniem, a jego spojrzenie już śledziło znajdujące się na ręku słowa.

Zajęło mu to trochę czasu, ponieważ wszystkie rosyjskie słowa zostały przypadkowo napisane w jakiś pozorny sposób tworząc pełne zdania. Serce Victora puchło ze względu na bratnią duszę, której nigdy nawet nie spotkał.

Przepraszam, że nie przyszedłem. Nie mogłem się tam dostać. Proszę nie nienawidź mnie.

Victor zmrużył oczy, kompletnie zdezorientowany. Jego bratnia dusza również nie była w stanie dostać się na miejsce spotkania? W jednej chwili Victor poczuł, jakby ciężar spadł z jego klatki piersiowej i chętnie odpowiedział, najlepiej jak potrafił.

Nie! Również nie mogłem przyjść. Nie nienawidzę cię!

Nastała długa przerwa, a potem: Naprawdę? Tak mi ulżyło…

Mi również. Victor przygryzł wargę, stukając długopisem w kolano. Jego ręka wypełniła się już drobiną rosyjskich i japońskich słów po ich krótkiej wymianie zdań, a mimo to starał się znaleźć wyrażenia w obu językach, które najlepiej oddadzą to, co chciał powiedzieć. Victor był tak elokwentny po rosyjsku i nie był zły ani w mówieniu po japońsku, ani po angielsku, jeśli to, co mówili jego fani, było prawdą. Ale nigdy wcześniej nie musiał zmagać się z przekazaniem prostego przesłania poprzez pisanie. Tyle Victor miał do powiedzenia, tyle do domyślenia się… gdyby tylko język nie był tak trudną do pokonania barierą.

Victor w zamyśleniu stukał piórem w usta. Chociaż… czy naprawdę chciał wiedzieć więcej o bratniej duszy? Ta myśl prawie doprowadziła go do szału, ale Victor nie mógł zaprzeczyć, że było w tym odrobinę prawdy - przez te wszystkie lata, kiedy kontaktował się ze swoją bratnią dusza, Victor nigdy poważnie nie próbował ich poznać poza ich miejscem urodzenia. Ani ich imienia, płci… Victor zmarszczył brwi. To wszystko było tajemnica. Tak, desperacko chciał się z nią spotkać od dłuższego czasu, ale zdawał sobie sprawę, że całym sercem podobała mu się idea bratniej duszy otoczona tajemnicą i tęsknotą. Victor wyprostował się, siadając ze skrzyżowanymi nogami, nerwowo przygładzając włosy. Czy kiedykolwiek pomyślał o tym, co będzie po spotkaniu? Dziewczyna z czasów liceum pojawia się w jego głowie po latach prób ignorowania jej słów, a Victor poczuł, że ogarnia go najmniejszy nurt niepokoju.

— Spotkamy się, spotkamy się — mruczał do siebie Victor, marszcząc brwi. — Mówię “spotkamy się”, ale nawet nie wiem, co się potem stanie.

Czy byliby skłonni przenieść się do Rosji? Victor lubił Japonię, ale… czy byłby skłonny zostać dla kogoś, kogo w zasadzie właśnie poznał?

Ale był tu również Yuuri. Victor został dla Yuuri’ego.

Victor dość mocno przeklinał swój mózg.

To prawda, że Victor został dla Yuuri’ego. Dlatego, bo jestem jego trenerem - pomyślał z dumą Victor. Z moją pomocą i doświadczeniem wygra Grand Prix.

Nie znał od dawna Yuuri’ego, ale Victor mógł powiedzieć, że coś tam było, pod nieśmiałością i niepokojem. Było coś wyjątkowego w Yuuri’m i Victor nie mógł się doczekać, kiedy zobaczy jego rozwój jako łyżwiarza.

Ale najpierw… Victor spojrzał na swoją rękę, ale nie widział, żeby coś nowego zostało dodane do ich rozmowy. Jego bratnia dusza najwyraźniej czekała na jego odpowiedź. Victor westchnął, zanim napisał zdanie: Spróbujmy jeszcze raz.

— Viccha! Śniadanie!

Mama Katsuki zawołała przez drzwi, a Victor poderwał się, aby je otworzyć, z przyklejonym na swoim miejscu uśmiechem.

— Dzień dobry! — powiedział wesoło, uśmiechając się szerzej, gdy matka Yuuri’ego uśmiechnęła się do niego. — Wygląda na to, że obudziłem się w samą porę!

— Tak! — odpowiedziała mama Katsuki, sprowadzając Victora i Makkachina po schodach. — Yuuri już je. Jestem pewna, że jest podekscytowany rozpoczęciem pierwszego oficjalnego dnia treningu!

Victor mruknął na znak zgody, czując, jak jego serce przyspieszyło na widok Yuuri’ego cicho przeżuwającego śniadanie ze spuszczonym wzrokiem. Właściwie wciąż był bez życia. Victor przechylił głowę, czując się trochę zdezorientowany. Czy Yuuri nie dostał wczoraj swojej potrawki z okazji świętowania? Czy nie powinien przynajmniej wyglądać na trochę szczęśliwszego?

Yuuri był zaskoczony, gdy Victor usiadł przy stole, ale uśmiechnął się, gdy Makkachin podszedł do niego, by położyć swoją puszystą głowę na jego ramieniu.

— Dzień dobry, Yuuri, mam nadzieję, że dobrze spałeś?

Victor uśmiechnął się delikatnie, gdy policzki Yuuri’ego stały się jasnoróżowe. Wciąż słodki. I zbyt łatwo daje się podrażnić. Victor na chwilę przerywał swój tok myślenia i skarcił się wewnętrznie. Może zatem trzeba przystopować - poprawił się radośnie.

— Dzień dobry. I tak wyspałem się — odpowiedział Yuuri, uśmiechając się słabo. — Myślę, że jestem trochę ospały, ale obiecuję, że wszystko będzie dobrze, jak tylko zaczniemy. — Jego lewa ręka uniosło się, by nieśmiało podrapać się po głowie, a Victor zamarł. — Jestem trochę zmęczony, ale nie mogłem się doczekać, kiedy będziesz mnie szkolić, Victorze! Dlatego…

Yuuri mógł nagle zaśpiewać hymn rosyjski, a Victor w ogóle by tego nie zauważył, ponieważ…

Co? Victor zamrugał intensywnie, a jego spojrzenie podążało za ręką Yuuri’ego, która opadła z powrotem, by zniknąć za stołem.

Co…?

— Yuuri — powiedział sztywno Victor, zachowując pogodny głos. — Wydaje się, że masz wiadomość od swojej bratniej duszy.

— Co? — Yuuri zrobił się jasnoczerwony, gdy spojrzał na swoją dłoń i uświadomił sobie, co miał na myśli Victor. — Och, nie, już to widziałem! Przepraszam, ewidentnie się popisuje, właściwie nie próbuję się popisywać ani nic takiego, po prostu rozmawialiśmy i chciałem zachować jego słowa tak długo jak tylko mogłem…!

Victor uśmiechał się promiennie, czując, że zaczynają go boleć mięśnie policzków.

— Nie mam nic przeciwko. Wszystko zależy od tego, jak się z tym czujesz. Znam ludzi, którzy są raczej prywatni w tej sprawie, ale nie przejmuję się zbytnio, gdy ktoś raz na jakiś czas rzuci okiem.

— Och, mi również to nie przeszkadza — zgodził się Yuuri, machając obiema dłońmi w powietrzu. Uśmiech Victora został przyklejony do jego twarzy nawet gdy jego wzrok zachłannie podążał za przebłyskami atramentu, które widział. — To znaczy, właściwie nie prowadzimy zbyt wielu rozmów z powodu bariery językowej, więc…

— Hmmm?

Głos Victora brzmiał tak, jakby podniósł się o dwie oktawy wyżej niż zwykle, ale w swoim zdenerwowaniu Yuuri wydawał się prawie tego nie zauważać.

— To całkiem interesujące, to znaczy, mieliśmy w ostatnim czasie… pewne… nieporozumienia — powiedział Yuuri, ściszając głos — lub coś w tym rodzaju… Ale mimo to nauczyłem się trochę ich języka i to było interesujące.

— Interesujące — powtórzył Victor. Makkachin okrążył stół, by oprzeć się o bok Victora, który ostrożnie schował lewą rękę w futrze psiaka, gdy uśmiechał się do Yuuri’ego, który wyglądał niesamowicie i na uroczo zawstydzonego. — Cóż, tak to wygląda. Nie mogłem nie zauważyć, że na twojej ręce są rosyjskie słowa…

— O tak! — powiedział Yuuri. — Jakie były na to szanse? Mieszka w Rosji. Może ty lub Yurio poznaliście ją wcześniej niż ja! — Zaśmiał się nerwowo. — Żartuję to…

— Możliwe — odpowiedział Victor. Czy jego uśmiech wciąż był na jego twarzy? Nie wiedział. Był tylko pewien, że jego nadzieje nagle wzrosły tak szybko, że Victor był zaskoczony, że nie zostawił widocznej dziury w dachu. — W porządku, jeśli ci to przeszkadza i możesz odmówić, ale czy mogę zobaczyć? Jestem jedynie ciekaw, jak się komunikujecie.

Twarz Yuuri’ego przybrała niepokojący odcień czerwieni i wyraźnie się wahał, patrząc na Victora i z powrotem na swoją dłoń.

Z desperacją Victor musiał się tego dowiedzieć. Mimo to zmusił się do upewnienia, że jego uśmiech był delikatny, gdy czekał. W końcu Yuuri uśmiechnął się do niego nieśmiało i powoli przedstawił Victorowi swoją lewą rękę. Rosjanin pochylił się, by uważnie wpatrywać się w pokrytą atramentem skórę.

— Mamy problemy z porozumiewaniem się, ponieważ pisanie jest znacznie trudniejsze niż mówienie — powiedział Yuuri, a Victor niezbyt świadomie pomyślał: Tak. Tak właśnie jest. — To oznacza, że tak naprawdę niewiele o nim wiem. — Yuuri zmarszczył brwi, lekko zasmucony. — W ogóle go nie znam. Ale nauczyłem się trochę rosyjskiego, dlatego moje pismo jest po rosyjsku. Przepraszam, jeśli nie wygląda to dobrze. Musiałem polegać na słowniku kupionym w sklepie…

Victor chciał rzucić się przez stół i zamknąć Yuuri’ego w uścisku. Tak bardzo jak chciał uderzyć ich obu w tył głowy, bo na serio. Jak mogli być tacy ślepi?

— Sądzę, że… twój rosyjski nie jest zły — powiedział Victor, nie odrywając wzroku od słów zarówno jego, jak i Yuuri’ego, dokładnego zapisu ich rozmowy na lewej ręce młodszego mężczyzny. Jego ręka w zawstydzony sposób mocniej zagłębiła się w futrze Makkachina.

— Dziękuję ci! — Yuuri uśmiechnął się promiennie, a Victor odwzajemnia to.

Yuuri jest mój - tylko o tym myślał Victor. Mój, mój, mój.

— Niesamowicie — powiedział zamiast tego.

W zamyśleniu przytknął palec do ust (oczywiście prawej ręki. Lewa pozostaje schowana w futrze Makkachina) i zdecydowanie pstryknął palcami, sprawiając, że Yuuri podskoczył.

— Co za niesamowita historia miłosna. Nic dziwnego, że twój eros był tak przekonujący podczas Hot Springs! — Yuuri wyraźnie zbladł, a Victor poczuł ukłucie zmieszania, zanim zmyło to jego własne postanowione. — Dobrze, myślę, że nadszedł czas, aby przygotować się do treningu — powiedział wesoło Victor, wstając. Podniósł Makkachina jak szmacianą lalkę, upewniając się, że łapy pudla dokładnie zakrywając jego pokrytą atramentem rękę.

— Nie zamierzasz jeść?

— Och, jestem bardzo nasycony — odpowiedział Victor, beztrosko podchodząc do drzwi, z Makkachinem dyndającym radośnie w jego ramionach. — Dam ci chwilę na przygotowanie się, zanim zaczniemy rozgrzewkę. Spotkamy się przy wejściu za godzinę!

— W po… porządku — odpowiedział nieśmiało Yuuri.

Po wyjściu z pomieszczenia Victor był tak pogrążony we własnych myślach, że ledwie zdawał sobie sprawę, dokąd zmierzał.

Czy nadal będzie poważnie traktował swoje obowiązki trenerskie? Zadziwił w duchu. Oczywiście. Czy jednak oskarżenia Yakova, że Victor był samolubnym człowiekiem, były całkowicie fałszywe?

Kiedy zamknął drzwi swojego pokoju, Victor położył Makkachina na ziemi i wpatrywał się w tył swojej lewej ręki. Nie. Wcale nie tak fałszywe.

Victor uśmiechnął się z zmrużonymi oczami i ponownie przycisnął wierzch dłoni do ust.

Nawet jeśli Yuuri myślał tylko o Victorze jako o swoim idolu, przez większość czasu musiał o nim myśleć, zwłaszcza teraz, gdy widział Victora codziennie. Był tego pewien. Jednak… Victor nie sądził, że lubił dzielić przestrzeń z niejasnym wyobrażeniem Yuuri’ego i innej osobie jako jego bratniej duszy.

Z całym wahaniem i niepewnością zdjętą z jego ramion, Victor czuł się lekki jak piórko. Przywrócono mu całą jego wcześniejszą pewność siebie.

— Yuuri — powiedział Victor, delikatnie opadając na łóżko, unosząc rękę. — Możesz trochę poczekać?

Victor uroczyście postanowił, że jedyny możliwy czas, kiedy Yuuri miał się dowiedzieć o ich związku, będzie wtedy, gdy będzie po wszystkim i jedynie o czym będzie mógł myśleć młodszy mężczyzna to Victor i tylko Victor.

Nagle się zaśmiał. Makkachin położył się na łóżku obok swojego właściciela, przechylając z zaciekawieniem głowę. Victor poklepał psa po głowie, czując się absolutnie uszczęśliwiony.

— Nie mogę się doczekać!

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Wto 19 Gru 2023, 11:33, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) Empty
PisanieTemat: Re: [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6)   [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) EmptySro 13 Gru 2023, 22:43

Rozdział 5

Yuuri zgiął się wpół, mgliście obserwując, jak kropla potu spływała po kosmyku jego włosów, aż spadła z cichym dźwiękiem na lód.

To był już piąty raz - piąty raz, gdy próbował wylądować poczwórnego salchowa, a połączenie nerwów i wyczerpania powoli do niego docierało. Kości i mięśnie Yuuri’ego bolały z powodu wysiłku i uderzenia o twardy lód. Z jękiem wyprostował się z powrotem.

— Zawsze wydajesz się ćwiczyć skoki, kiedy o czymś myślisz — zawołał melodyjny głos. — Czyż nie tak, Yuuri?

Yuuri pozwolił sobie na jeszcze kilka długich sekund wpatrywania się w swoje łyżwy, po czym odwrócił się, by spojrzeć trenerowi w oczy. Victor opierał się na jednej nodze ze skrzyżowanymi rękami, wpatrując się w Yuuri’ego nieodgadnionym spojrzeniem. Jednak gdy tylko Yuuri podniósł wzrok, Victor przybrał jeden ze swoich najmilszych uśmiechów tego dnia, a Yuuri czuł, że jego twarz zaczęła się nagrzewać od czegoś innego niż wysiłek.

— Ta… tak — odpowiedział Yuuri, spoglądając w dół, by strzepnąć odrobinki lodu ze swoich spodni jako pretekst do odwrócenia wzroku. — Jestem również trochę zmęczony, ale naprawdę wolałbym przejść przez to, niż zakończyć skok bez jednego dobrego lądowania…

— Mmm — powiedział Victor zamiast rzeczywistej zgody i nadal uśmiechał się czule, kiedy Yuuri znów na niego spojrzał.

Victor był… co najmniej dziwny. Dziwniejszy? Coś w nim wydawało się trochę inne niż zwykle od czasu ich wspólnego śniadania. Właściwie Victor nawet nie zjadł śniadania. Powiedział sobie, żeby to lekceważyć, zwłaszcza że rady i wskazówki Victora nadal były rozsądne przez cały ranek. I mimo wszystko, Yuuri był prawie pewien, że wszystkie dziwactwa Victora były związane jedynie z mężczyzną, ponieważ Yurio z pewnością nie zachowywał się tak dziwnie ani ekstrawagancko jak starszy mężczyzna.

Mimo to nie była to nawet kwestia ekstrawagancji. Victor miał już słabość do bliskiego kontaktu fizycznego i choć było to dziwne, Yuuri powoli (ale to bardzo powoli) zaczynał się do tego przyzwyczajać. Ale nagłe pojawienie się cichego, szczerego Victora przez cały poranek zaczęło wytrącać Yuuri’ego z równowagi i nawet jego beztroskie dotknięcia wydawały się ciężkie od znaczenia.

Co było śmieszne - Yuuri przeczesał włosy dłońmi, starając się strząsnąć trochę potu, obserwując z dystansem, jak kolejne kropelki spadały z jego włosów. Czy nie powinien już wiedzieć, że wszystkie działania Victora wynikały z jego zwykłej beztroskiej sympatii? Mężczyzna traktował wszystkich i wszystko z taką samą radością, ale… Yuuri potrząsnął głową, rozkoszując się uczuciem chłodnego powietrza z lodowiska na szyi. Musiał przyznać, że Victor tak naprawdę do tej pory tylko inicjował fizyczny kontakt z nim. Czy kiedykolwiek robił to z Yurio? Yuuri przycisnął ręce do dolnej części pleców i wygiął się w łuk, próbując rozwiązać niektóre problemy z jego ostatnim upadkiem. Czy Victor kiedykolwiek zachowywał się tak w stosunku do innych łyżwiarzy? Yuuri stłumił głupią falę zazdrości. Nawet gdyby tak było, to nie byłaby jego sprawa…

Yuuri, tak bardzo jak podoba mi się ten program, myślę, że powinieneś wrócić do ćwiczeń. — Victor brzmiał na bardzo rozbawionego, a jego uśmiech stał się szerszy, gdy Yuuri odwrócił głowę, by spojrzeć w szoku na swojego trenera. — Pokaż mi jeszcze raz ten skok, a potem kończymy. Sądząc po tym, co widzę, myślę, że ktoś potrzebuje relaksującej kąpieli w gorących źródłach.

Twarz Yuuri’ego zmieniła się z lekko zarumienionej do całkowicie czerwonej w zaledwie sekundę. Szybko schował twarz w dłoni odzianą w rękawiczkę.

— Prze… przepraszam!

— Dość! Przygotowujemy się do zawodów, czyż nie? W przeciwnym razie od teraz twój pseudonim naprawdę zmieni się na Aeroflot!

— Ach, nie, nie — powiedział pośpiesznie Yuuri, szybko ustawiając się w odpowiedniej pozycji.

Victor ucichł, a ten sam łagodny uśmiech powrócił, gdy jego trener przycisnął palce do ust w cichej obserwacji. Yuuri nerwowo przełknął ślinę, odrywając wzrok od Victora i wracając do płaskiej płaszczyzny lodu przed nim.

Zawsze wydajesz się ćwiczyć skoki, kiedy o czymś myślisz.

Yuuri wziął wdech, jeden długi, miarowy oddech, pozwalając, aby chłodne powietrze go ochłodziło i wyostrzyło jego koncentrację. Próbował zignorować brzęczenie, które wywołała świadomość, że Victor stał tam i obserwował go. Zamiast tego myślał o szybkości i mocy, których potrzebuje, aby wykonać skok.

Jego łyżwy uciskały jego stopy, drażniąc bolące miejsca, a pot na jego skórze zaczynał nieprzyjemnie stygnąć, ale Yuuri również to ignorował. Jego usta zacisnęły się w cienką linię. Yuuri ledwie pozwolił sobie o tym myśleć, odpychając się silniejszą nogą i rzucając się prosto w skok. Ten wydawał się inny niż reszta - Yuuri czuł się lżejszy niż kiedykolwiek, a jego wydech, gdy wylądował, nie był ledwie podmuchem powietrza, a jego łyżwy cięły lód z ostrym dźwiękiem.

Yuuri podniósł głowę z podnieceniem, spodziewając się, że Victor zacznie radośnie klaskać, a może nawet pochwali go lekko, więc był zaskoczony, gdy odwrócił się i napotkał ścianę z czarnego materiału.

— Wspaniale, Yuuri, wiedziałem, że ci się uda!

Victor wiwatował, gdy uniósł Yuuri’ego w powietrze. Młodszy mężczyzna krzyknął, gdy jego ręce próbowały złapać coś stałego, ściskając bicepsy Victora.

— Dziękuję…

Zamiast go odstawić tak, jak się spodziewał, Yuuri był zaskoczony, gdy został uwięziony w niedźwiedzim uścisku, podczas gdy Victor radośnie jeździł po lodzie, a nogi Yuuri’ego dyndały w powietrzu. To było takie samo uczucie, jakie czuł przez większość czasu.

Very good, very good — powiedział Victor po angielsku — dobre zakończenie dobrej praktyki! Oczywiście wciąż jest wiele do zrobienia i nie pamiętasz, co powiedziałem o twojej wolnej nodze? Poza tym, teraz kiedy masz za sobą niefortunne lądowania, musimy opracować szczegóły techniczne…

Yuuri pozwolił zawieźć się na skraj lodowiska. Rumieniec na jego twarzy stał się mniej widoczny, gdy bezczynnie słuchał paplaniny Victora. Oczywiście, jak zawsze skupiał się na tym, ale część niego zrelaksowała się - Victor nie wydawał się być tradycyjnym trenerem (w końcu tak naprawdę miał tylko Celestino, do którego mógł go porównać), ale zdecydowanie zaczynał lubić naukę pod kierunkiem Victora w porównaniu do Celestino. Nawet jeśli jego trener robił takie rzeczy jak…

— Yuuri! — Victor objął Yuuri’ego ramieniem, gdy młodszy mężczyzna wstał, by zarzucić plecak na ramię. — Chodź ze mną do tego miejsca z ramenem!

— Ostatnim razem, kiedy tam poszedłeś, piłeś do rana — podkreślił łagodnie Yuuri, zaczynając uśmiechać się wbrew sobie.

— Tak, ale właśnie dlatego musisz iść ze mną! Jeśli będę miał towarzystwo, będzie mniej prawdopodobne, że będę pił w pojedynkę! Nie mogę też pozwolić ci pić, nie w ramach planu treningowego, w którym cię mam.

— Tak! — odpowiedział entuzjastycznie Yuuri.

Victor uśmiechnął się do Yuuri’ego, a młodszy łyżwiarz nie mógł nic poradzić na, to gdy jego oczy otworzyły się szerzej ze zdziwienia, gdy Victor przyciągnął go bliżej do siebie.

— Wspaniały entuzjazm!

Yuuri zaśmiał się nerwowo, ściskając paski swojego plecaka. Lubił towarzystwo Victora, ale… przebywanie w pobliżu swojego idola było z pewnością przeżyciem.

Mimo to, nawet jeśli obecność Victora w pobliżu była nowym doświadczeniem, które niejednokrotnie wprawiło serce Yuuri’ego w gwałtowny rytm skoków, nie można było zignorować prawdziwego problemu, który mu ciążył.

Bratnia dusza Yuuri’ego nie zainicjowała żadnego kontaktu poza napisaniem “Spróbujmy jeszcze raz” drżącym charakterem pisma po rosyjsku, językiem nad którym Yuuri musiał poświęcić trochę czasu ze słownikiem, aby to przetłumaczyć. Jego serce ścisnęło się na to wspomnienie, gdy przypomniał sobie, w jaki sposób charakter pisma jego bratniej duszy mógł być dobrym wskaźnikiem ich emocji. Czy ich ręka drżała z ulgi, tak jak u niego? Yuuri po raz ostatni spojrzał na swoje gołe dłonie, po czym ponownie założył rękawiczki.

Jeśli była jedna rzecz, do której Yuuri musiał się przyznać, to było to, że był zdecydowanie kiepski w stawianiu czoła swoim problemom. Jeśli ktoś miał nadzieję uniknąć połączeń, wyciszając swój telefon i go chowając, to Yuuri przez większość czasu zakrywał ręce rękawiczkami do łyżwiarstwa figurowego, a nawet unikał trzymania długopisu przy sobie, chyba że naprawdę go potrzebował.

Na co miał nadzieję? Że jego bratnia dusza coś napisze i zmyje to albo zetrze, zanim to zobaczy? Albo że to zobaczy, ale nie będzie miał czym odpisać? Yuuri wpatrywał się ponuro w plecy Victora, gdy jego trener jechał przed nim na rowerze do Yu-topii. Nie powinien tego robić, a Yuuri upomina się stanowczo, ponieważ robiąc to… czy to nie pogorszy tylko sytuacji?

Nagły pisk hamulców obudził Yuuri’ego z odrętwienia. Zatrzymał się w samą porę, by powstrzymać się przed wpadnięciem na rower.

— Księżyc wygląda dziś pięknie nad wodą, Yuuri! — powiedział Victor, błogo nieświadomy wewnętrznego niepokoju swojego ucznia.

— Mmm — powiedział niezobowiązująco Yuuri, kucając, by objąć Makkachina ramionami.

Pies ochoczo poddał się temu, ich oddechy łączą się w jedną chmurę w chłodnym wieczornym powietrzu. Westchnął cicho i zatopił dłonie w rękawiczkach w miękkim futrze pudla, rozpaczliwie tęskniąc za Vicchanem bardziej niż kiedykolwiek.

Nagle Yuuri poczuł rękę na swojej głowę. Spojrzał zaskoczony w górę. Victor uśmiechnął się do niego, po czym brutalnie zmierzwił mu włosy, a Yuuri wydał z siebie zawstydzający skrzek.

— Hej…!

— Wykonałeś jeden w praktyce, ale czy denerwujesz się dobrym lądowaniem w zawodach? — zapytał Victor, za Yuuri zdał sobie sprawę, że mężczyzna zauważył jego milczenie. Victor nadal delikatnie zadzierał z Yuuri’m, kiwając głową, jakby próbując zgadnąć przyczynę jego zachowania. — Może brakuje ci potrawki wieprzowej? Powiedziałem ci, że wygrasz, więc musisz jedynie ciężko pracować i uzbroić się w cierpliwość!

— Nie o to chodzi — zaczął z wahaniem Yuuri. Victor usiadł obok niego, obejmując Yuuri’ego, by również poklepać Makkachina.

— Czy to stres? — znowu zgadywał, zerkając na Yuuri’ego.

Zamiast przyznawać się do swoich prawdziwych zmartwień, Yuuri zdecydował się zamiast tego przytaknąć. W każdym razie to nie było kłamstwo.

— Cóż… — powiedział powoli Victor — jeśli jest coś, w czym mogę pomóc, po prostu musisz mi powiedzieć. Wiesz, jestem bardzo dobry w udzielaniu rad.

— Naprawdę? — odpowiedział Yuuri, czując jak najmniejszy uśmiech pojawił się w kącikach jego ust. — Dobra. Wierzę ci.

Victor rzucił mu spojrzenie, odzwierciedlając jego mały uśmiech.

— Och? Nie brzmisz jednak zbyt pewnie? — W jednym ruchu ręce Yuuri’ego znalazły się w dłoniach Victora, a młodszy łyżwiarz był zachwycony, że znów znajdował się w oko w oko z Victorem, z zaledwie najmniejszym dystansem między nimi. — Jestem tu dla ciebie — powiedział Victor, wyglądając na tak poważnego, że Yuuri czuł się niemal głupio na fakt, że znów się zarumienił — a moim obowiązkiem jako przyjaciel i trener jest upewnienie się, że nic cię nie kłopocze, Yuuri.

— Dzię… dziękuję — odpowiedział Yuuri, czując, że kręci mu się w głowie. — Um… możesz już mnie puścić.

Victor puścił jedną rękę Yuuri’ego, pozostawiają drugą splecioną z jego lewą. Starszy mężczyzna usadowił się w wygodniejszej pozycji siedzącej.

— Uważam, że najlepszym sposobem na relaks jest czasem zwykłe wysłuchanie się fal oceanu — powiedział Victor, wyglądając na całkowicie swobodnego trzymając dłoń Yuuri’ego w swojej, nawet gdy młodszy łyżwiarz starał się ułożyć jedno spójne zdanie. — Wiesz — kontynuował Victor, prawie niewzruszony — im bardziej się zbliżamy, tym lepiej rozumiem, jak jeździsz na łyżwach.

— Chyba.. jest w tym jakaś logika — powiedział speszony Yuuri.

— Ale to prawda! Trener powinien rozumieć każdy centymetr swojego podopiecznego.

Każdy centymetr?

— W pe… pewnym sensie — wyjąkał Yuuri.

Victor mruknął, a jego palce zacisnęły się wokół palców Yuuri’ego.

— Czy twój poprzedni trener nie poświęcał czasu na poznanie tego, na co składasz się, Yuuri? Oprócz uwielbienia do wieprzowej potrawki?

Yuuri zajął wygodniejszą pozycję, wyciągając przed sobą nogi. Eksperymentalnie szarpnął dłoń, którą trzymał Victor i był zaskoczony, gdy mężczyzna pozwolił swoim palcom rozluźnić się, aby jego ręka wysunęła się z uścisku - wtedy Yuuri zatrzymał się, pozwalając czubkom palców spocząć na dłoni Victoria, nawet gdy jego twarz płonęła od rumieńca. Zbliżyć się?

— Chy… chyba tak, w pewnym sensie — powiedział Yuuri, kiedy stało się oczywiste, że Victor czekał na odpowiedź. — Był trochę zajęty poza treningami i wydaje mi się, że naprawdę byliśmy w stanie “zbliżyć się” tylko podczas wyjazdów na zawody. Nie wiem jednak, czy to się liczy.

— Może — zgodził się Victor i uśmiechnął się, gdy obserwował, jak Makkachin wstał, by usiąść z powrotem między nogami Yuuri’ego, przyciskając puszystą głowę do piersi młodszego mężczyzny. — Chociaż mam nadzieję, że kiedy zawody się rozpoczną, lepiej zrozumiem, jak jeździsz na łyżwach, Yuuri.

— Rozumiem…

— Ale tak czy inaczej, jestem twoim trenerem — powiedział Victor, pyszniąc się, a Yuuri przechylił na bok głowę w zdezorientowaniu. — Moje metody są inne i mam nadzieję, że jesteś gotowy, aby sobie z nimi poradzić, teraz gdy jesteś mój.

Spojrzenie Victora przesunęło się w bok, aby ocenić reakcję Yuuri’ego, tylko po to, by przyjąć postawę zachwyconego zadowolenia, widząc, że Yuuri zarumienił się i zamilkł. Ponownie.

Nagle do Yuuri’ego dotarło, że on i Victor siedzą nocą na chodniku z widokiem na plażę, oświetloną jedynie delikatnym światłem księżyca. Nikogo więcej nie było, a cała sytuacja wydawała się dziwnie… intymna.

Yuuri podniósł się do pozycji stojącej. Makkachin wydał z siebie zdenerwowany skowyt z powodu utraty ciepła. Nawet Victor wyglądał na nieco przygnębionego, ale uśmiechnął się, gdy Yuuri spojrzał na niego z góry.

— Powinniśmy iść! Miejsce z ramenem może się wkrótce zamknąć! — powiedział Yuuri, starając się ze wszystkich sił, by nie zacząć się jąkać.

Victor mruknął na znak zgody, powoli podnosząc się na nogi.

— Masz rację. Z pewnością jestem głodny!

Yuuri patrzył na swoje buty, gdy szli dalej. Jedynym dźwiękiem był stukot ich podeszw o beton i głos Victora, gdy opowiadał o niektórych potrawach, których Yuuri “musi spróbować pewnego dnia w Rosji”.

Niezależnie od tego, jak był poddenerwowany przebywając w pobliżu Victora, Yuuri musiał przyznać tylko sobie, ze zdecydowanie mógł się trochę przemóc i zacząć czerpać przyjemność ze spędzania czasu z Victorem. To było trochę samolubne, ale… przez lata mógł tylko patrzeć na Victora przez jakiś ekran, zastanawiając, jaki w rzeczywistości był ten mężczyzna. A teraz, kiedy Yuuri wiedział, jaki był Victor… cóż, Victor był z pewnością o wiele bardziej entuzjastyczny, niż Yuuri mógł sobie wyobrazić, ale i tak był oczarowany. Mimo to powinien był się tego spodziewać - oprócz talentu, charyzma Victora sprawiła, że stał się popularny nawet wśród najbardziej przypadkowych fanów łyżwiarstwa figurowego.

Yuuri spojrzał na swojego trenera i uśmiechnął się, gdy ujrzał, że Victor wciąż opowiadał o najlepszych restauracjach w Rosji. Tak, Yuuri z pewnością miał szczęście.

Yuuri bezczynnie obserwował, jak jego oddech tworzy małe chmury w powietrzu, gdy jednym uchem słuchał Victora, czując, jak jego żołądek nagle skręcił się w supeł. Jeśli czas spędzony z Victorem należał do najlepszych godzin jego dnia, to noce należały do jego najtrudniejszych. Zmartwienie i pragnienie sukcesu, w połączeniu z niechcianymi (i nagłymi) wspomnieniami każdej z jego wcześniejszych porażek… Yuuri potarł z irytacją oczy, czując worki pod oczami bardziej niż kiedykolwiek. Nie wspominając już o problemie z bratnią duszą. Czy to w ogóle był problem?

— Lubisz ryby? Och, co ja mówię, oczywiście, że tak! Nie będziesz miał problemu z wędzonym łososiem w tym miejscu, ale chcę, żebyś spróbował naszego barszczu, chcę wiedzieć, co o nim pomyślisz… Poza tym przy kolacji musisz opowiedzieć mi, jakie potrawy lubisz! Już zapoznałeś mnie z cudem potrawki wieprzowej!

Ramię obejmujące jego ramiona przywróciło koncentrację Yuuri’ego do rozmowy o jedzeniu. Wbrew sobie, pochylił się trochę w stronę drugiego mężczyzny, wdzięczny za ciepło.

Jeśli jego bratnia dusza było przerażającą niewiadomą, Yuuri mógłby prawdopodobnie uważać Victora za tego, który go uziemił i utrzymywał w równowadze.

OoO

— Ojej, Yuuri, twoja bratnia dusza z pewnością jest odważna!

— Co? — zapytał tępo Yuuri, patrząc znad swoich butów.

Był poranek po jego pierwszym dniu ćwiczeń, a jego mięśnie wciąż bolały od intensywności dnia poprzedniego. Victor opierał się o framugę, przeglądając telefon i przyjaźnie głaszcząc Makkachina po głowie, podczas gdy czekali, aż Yuuri skończy zakładać buty.

Jego matka pochyliła się, wskazując w kierunku szyi Yuuri’ego, radośnie przyciskając dłoń do swojego policzka.

— Normalnie nie wtrącałabym się, ale w tym tempie zmyłby to, a ty nawet byś tego nawet nie zauważył! Jest właśnie tam, z tyłu twojej szyi! Małe serduszko!

Twarz Yuuri’ego zarumieniła się intensywnie, gdy uderzył dłonią w kark. Jego spojrzenie automatycznie przeniosło się na Victora, aby ocenić jego reakcję. Co dziwne, jego trener miał usta zakryte dłonią w rękawiczce, gdy wpatrywał się uważnie w ekran swojego telefonu, jakby zawierał wszystkie sekrety łyżwiarstwa figurowego. Kto wie - w przypadku Victora prawdopodobnie tak było. Yuuri był po prostu wdzięczny, że wydawał się nie zwracać na sytuację zbytniej uwagi. Odwrócił się do swojej matki z zakłopotanym spojrzeniem.

— Nie, nie. Nie martw się, twój ojciec robił to samo, kiedy byliśmy młodsi! Nadal to robi, uważam, że niespodzianki są najsłodsze! — Jego matka zachichotała, gdy odchodziła, zostawiając Yuuri’ego rozdartego pomiędzy uczuciem lekkiego zawstydzenia tą informacją, a radością, że jego rodzice nadal byli tak słodcy w swojej miłości. — Ale jest to takie odważne!

Yuuri patrzył, jak oddalała się, zanim jego wzrok przesunął się z powrotem na Victora, który w końcu oderwał swoją uwagę od komórki. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, Victor tylko uśmiechnął się, po czym odwrócił się na pięcie i otworzył drzwi onsenu.

— Chodźcie, chłopcy, mamy robotę do wykonania!

Yuuri po raz ostatni bez przekonania szarpnął za sznurowadła, zanim wstał, ale Victor i Makkachin już wybiegali przez frontowe drzwi. Yuuri zwlekał trochę dłużej, przyciskając dłoń do karku. Serce…? Yuuri delikatnie potarł znak, którego nie mógł zobaczyć, palcem wskazującym, po czym podniósł go z powrotem do oczu. Odnalazł najmniejsze smugi atramentu na czubku palca i musiał walczyć z kolejnym rumieńcem. Żaden z nich nie nawiązało kontaktu od kilku dni, ale może w ten sposób jego bratnia dusza zostawiła mu uspokajającą wiadomość? W końcu pewnie byli zajęci, ale po co umieszczać to gdzieś, gdzie Yuuri nie byłby w stanie tego zobaczyć?

Tym razem Yuuri dotrzymywał kroku Victorowi jadącemu na rowerze, ale ledwo. Pomiędzy ciężkim dyszeniem, Yuuri zerkał ukradkiem na swojego idola, wciąż podekscytowany, mimo że był to drugi dzień. Victor znów miał ten sympatyczny uśmiech, a jego uszy i nos były czerwone od porannego chłodu. Przynajmniej Yuuri sądził, że to przez zimno - wszystko, co czuł, to ciepło własnego ciała, zwłaszcza gdy wciąż biegł.

— Gorąco, czyż nie? — powiedział Victor, kiedy jego rower zatrzymał się z piskiem, a Yuuri wypuścił ostatni haust powietrza z ulgą na widok lodowiska.

— Och… myślałem, że było trochę chłodno — wydyszał Yuuri, spoglądając na Victora z miejsca, w którym opierał się o swoje uda. — Twoje… uszy są trochę czerwone.

Victor wyglądał na zszokowanego, a jedna z jego dłoni uniosła się do ucha.

— Ach, tak…. jest chłodno! Żar, który czuję, musi pochodzić z twojego promieniującego entuzjazmu, Yuuri — powiedział jego trener, ale z jakiegoś powodu było w tym mniej przekonania niż zwykle. Victor westchnął, gdy Yuuri rozciągnął się, unosząc ręce nad siebie. — Nie sądziłem, że ktoś zauważy mój symbol…

— Hę? — Yuuri przekrzywił głowę, ledwo słysząc Victora przez swojej przyśpieszone bicie serca. Poważnie, nienawidził biegać. — Przepraszam, co mówiłeś?

— Nic! — odpowiedział radośnie Victor. — No dalej, Aerofłocie!

— Victor! — Yuuri zaprotestował, nawet jeśli podążył za nim.

Jego trener uśmiechnął się do niego, a Yuuri zaakceptował rękę wokół swoich ramion, tylko z najmniejszym rumieńcem. Poklepał się nawet w myślach po plecach - jeśli sposobem Victora na okazywanie uczuć były przyjacielskie dotknięcia, Yuuri mógł się do tego przyzwyczaić.

OoO

Źle. Yuuri się mylił. Było źle. Bardzo źle.

Yuuri miał zamiar umrzeć.

— Yuuri! — powiedział niewinnie Victor w porze kolacji, siadając obok młodszego mężczyzny z ciepłą dłonią na udzie Yuuri’ego. Nagle ich ramiona były przyciśnięte do siebie, a kiedy usta Yuuri’ego otworzyły się wbrew niemu, by zaprotestować, Victor skorzystał z okazji, by delikatnie włożyć w nie porcję ryżu.

— Yuuri — powiedział wesoło Victor w gorącym źródle, przyciągając do siebie Yuuri’ego pod pretekstem pomocy w rozciągnięciu się po męczącym dniu treningu. Co dziwne, znowu mieli widownię i wygląda na to, że stary człowiek naprawdę lubił modlić się za szklanymi drzwiami prowadzącymi do gorących źródeł.

— Yuuri? — powiedział Victor, zanim zapytał, czy mogliby razem obejrzeć film. Spędzili dziewięćdziesiąt procent czasu, rozmawiając o czymkolwiek innym niż o filmie lecącym przed nimi. Co, jak uważał Yuuri, było miłe, a potem nastąpiło zwarcie w jego mózgu, kiedy Victor zasnął, a jego głowa wylądowała na ramieniu młodszego łyżwiarza. Yuuri nie chciał się poruszyć i obudzić swojego trenera, więc w końcu również zasnął i obudził się z ustami pełnymi futra (dzięki uprzejmości Makkachina), bólem w szyi i naręczem drzemiącego Victora Nikiforowa.

— Yuuri — powiedział w zamyśleniu Victor i zbliżył się do młodszego mężczyzny, by unieść jego podbródek i przyjrzeć się twarzy. — Czy nie mógłbyś zastosować eyelinera? — Yuuri gwałtownie zaprotestował, a Victor westchnął, pozwalając swojej dłoni przesunąć się po policzku Yuuri’ego, zanim w końcu cofnął się.

— Yuuri! — Wiktor jęczał, gdy Yuuri próbował zrzucić swojego trenera z łóżka. Nie, nie mogli znowu ze sobą spać i tak, Yuuri był tego pewien. Mimo to Victor żartobliwie ponownie przypiął Yuuri’ego do łóżka, bawiąc się jego włosami w powtórce z nocy w Hot Springs on Ice. — Może Yuuri wyglądałby lepiej, gdyby był łysy! Może powinien ogolić ci teraz głowę. — Yuuri zawodzić w udawanym przerażeniu, ale jego kolejny śmiech ucichł, gdy przyłapał Victora na wpatrywaniu się w niego z powagą. — Yuuri… — powiedział zaraz po tym Victor, niskim głosem z kciukiem na dolnej wardze Yuuri’ego. — Dobranoc.

Yuuri. Yuuri? Yuuri!

Coś się dzieje.


Yuuri uderzył głową w biurko w irytacji, ale zrobił to trochę za mocno i żałował każdej małej gwiazdki, która jak mu się wydawało, krążyła wokół jego głowy. Czy można było zachorować z powodu własnego imienia? Pewnie nie, biorąc pod uwagę w jaki sposób Victor je wymawiał. Co się z nim w ogóle działo?

— Jest na zupełnie innym poziomie jeśli chodzi o dotyk — jęknął Yuuri w biurko, stukając palcem w drewno. Makkachin jęknął ze swojego miejsca na łóżku łyżwiarza. Yuuri uniósł głowę, by na niego spojrzeć, a potem z obawą obrócił się w stronę drzwi. — Może nie powinieneś tu być — powiedział z żalem do psa. — Victor może cię szukać.

Makkachin tylko szczeknął na to, jakby był urażony, a Yuuri pospiesznie przyłożył palec do ust, by go uciszyć.

— Makkachin! Ciiii!

Drewniane krzesło zaskrzypiało, gdy podniósł się, by przejść kilka kroków w stronę łóżka. Makkachin sapnął z zadowoleniem tylko wtedy, gdy Yuuri wtulił twarz w miękkie futro, drapiąc Makkachina za uchem. Prawdopodobnie nie powinien tego robić - jego włosy były nadal mokre po wcześniejszej kąpieli, a futro pudla przyklei się do niego w tym tempie. Ale przytulanie Makkachina było tak przyjemne i przypominał Yuuri’emu Vicchana.

— Makkachin, czy Victor normalnie jest taki?

Makkachin kichnął.

— Rozumiem — powiedział z powagą Yuuri. — Czyli normalnie taki jest. To znaczy, nie ma w tym nic złego, nie wydaje mi się, żeby to było coś, co powinienem powstrzymać… — Makkachin odwrócił się, by spojrzeć na Yuuri’ego, dając mu zamaszyste liźnięcie po twarzy. — Ach, może masz rację! To chyba dziwne! Ale czy to źle, jeśli powiem… że trochę mi się to podoba? — Yuuri otrzeźwiał nagle, siadając prosto na łóżku, pozwalając Makkachinowi wdrapać się na kolana jak jakiemuś przerośniętym szczeniakowi. — Nigdy wcześniej nie byłem z kimś tak blisko i naprawdę lubię jego towarzystwo…

W czym jest problem? - wydawało się mówić pochylenie głowy Makkachina. To, albo zastanawiał się, dlaczego Yuuri przestał go drapać za uchem.

— Problemem jest to — mruknął Yuuri, wznawiając pieszczoty — że obaj mamy bratnie dusze, o których musimy myśleć.

Yuuri ponownie schował twarz w futrze, a Makkachin westchnął niezadowolony, że drapanie znów się skończyło.

Jaka była bratnia dusza Victora? Yuuri obrócił głowę, by przycisnąć policzek do szyi Makkachina, pozwalając lokom futra łaskotać się w nos. Założę się, że są wspaniali - pomyślał Yuuri. Każdy, kto miał Victora, jako bratnią duszę, był prawdopodobnie niesamowity. Każdy, kto miał Victora, był niewiarygodnym szczęściarzem…

Pozostał tak przez chwilę, aż nie mógł już dłużej wstrzymywać oddechu. Yuuri delikatnie odstawił Makkachina na bok, by podejść do biurka po długopis.

Było dość absurdalne, że ręce Yuuri’ego trzęsły się. Musiał zacisnąć je parokrotnie, zanim w końcu zdjął skuwkę długopisu. Był rozdarty - ale nawet z całym zamieszaniem, przez które się naraził, musiał przyznać, że musiał spędzić więcej czasu skupiając się na swojej bratniej duszy, zamiast… Yuuri potrząsnął szorstko głową.

Cześć - napisał. Jak się masz?

Yuuri słyszał kroki zbliżające się do jego pokoju. Podniósł wzrok, w pełni spodziewając się, że Victor wkroczy do środka. Jednak dźwięk kroków zniknął, po czym rozbrzmiał od nowa, oddalając się. Yuuri przekrzywił pytająco głowę, ale prawdopodobnie był to jeden z członków jego rodziny…

Wzruszył ramionami i skupił się ponownie na swojej dłoni, tylko po to, by znieruchomieć. Jego słowa zostały wytarte, z atramentu pozostały tylko najlżejsze szare cienie. Umysł Yuuri’ego natychmiast zaczął pracować na najwyższych obrotach, gdy upewniał się, że na żadnym kawałku jego skóry nie widniała żadna możliwa odpowiedź. Dlaczego… dlaczego oni… dlaczego jego bratnia dusza wymazała jego słowa bez…

Yuuri ponownie sięgnął po długopis, całkowicie zamierzając napisać kolejne drżące powitanie, kiedy jego drzwi rozsunęły się, a ich tył głośno stuknął o ścianę. Yuuri obrócił się, ledwo dostrzegając Victora przez łzy w oczach. Jego trener zamarł, a jego typowy uśmiech zamarł niemal w komediowym stylu. Chwilę później zniknął, a Victor wyglądał na całkowicie zszokowanego.

— Yuuri?

— Vi… Victor — szepnął Yuuri, upokorzony. Szybko przetarł oczy, odwracając się. — przepraszam, to naprawdę nie jest najlepszy moment.

— Chciałem… — Kątem oka Yuuri widział, jak spojrzenie Victora przesunęło się w kierunku lewej dłoni, którą ocierał zabłąkaną łez. Twarz mężczyzny wydawało się zblednąć. — Yuuri?

— Nie… — Yuuri zamilkł, nie mogąc znaleźć słów.

Dlaczego płakał? Czy w ogóle warto było płakać? W rzeczywistości mógł istnieć wiarygodny powód, dla którego jego słowa zostały wymazane niemal natychmiast po ich napisaniu, a komunikacja między nimi była początkowo trudna.

Ale właśnie dlatego uważałem, że każda interakcja jest taka cenna - pomyślał Yuuri, czując jak świeże łzy napływają mu do oczu.

— Yuuri…

— Nie, Victorze! — pękł Yuuri, a potem zastygł. Patrzyli na siebie z Victorem w różnym stopniu szoku, po czym Yuuri poczuł się tak, jakby jego łzy nagle wyschły dzięki przerażeniu, które nagle poczuł. — Przepraszam! Przepraszam, nie chciałem…

Victor spuścił wzrok, zaciskając usta. Kiedy znów na niego spojrzał, w jego spojrzeniu była widoczna stanowczość, jakby coś postanowił. Gestem poprosił Yuuri’ego, by podszedł i usiadł z nim na łóżku. Yuuri pociągnął lekko nosem, ale zgodził się. Makkachin zeskoczył na podłogę, aby ich dwójka mogła pomieścić się na łóżku.

— Czy mogę ci jakoś pomóc? — zapytał z powagą Victor, kładąc uspokajająco ręką na ramieniu Yuuri’ego, który pokręcił głową.

— Nie… przepraszam… w tej chwili naprawdę nie chcę o tym rozmawiać.

— W takim razie możemy porozmawiać o czymś innym. Poza tym, jeśli chcesz się zrelaksować, to może pozwolisz mi rozczesać swoje włosy? — Victor delikatnie cmoknął językiem, unosząc wilgotne pasmo włosów Yuuri’ego. — Nie możesz spać w ten sposób. Poza tym masz na nich trochę futra.

— Wiem o tym — powiedział Yuuri, śmiejąc się słabo. Victor wyglądał na prawie zasmuconego, gdy podniósł rękę, by otrzeć łzy Yuuri’ego. Młodszy łyżwiarz zarumienił się. — Przepraszam, wiem, że zawsze płaczę…

— Nie przepraszaj — powiedział uspokajająco Victor. — Możesz usiąść na podłodze? Weź poduszkę, jeśli będzie ci wygodniej. Masz grzebień?

— Hmm. — Yuuri zaczął go szukać i podał go Victorowi, siadając przed nim. — To trochę krępujące… Mam szczęście, że nie widziałeś mnie w najgorszym momencie. To nic w porównaniu z moją reakcją po… poprzednim Grand Prix…

— Emocje nie są czymś, co łatwo zignorować — odpowiedział Victor, wkładając z powrotem w słowa mniejszą dawkę entuzjazmu. — Nie ma nic złego w szczerym okazywaniu uczuć.

— Wciąż jest to zawstydzające — wymamrotał Yuuri, będąc już bardziej zrelaksowanym po tym jak grzebień zaczął przesuwać się po jego włosach.

— Cóż, cokolwiek to było, po prostu wiedz, że każdy problem ma rozwiązanie — powiedział wesoło Victor i jednym uspokajającym szarpnięciem chwycił ucho Yuuri’ego. — To może zająć trochę czasu, ale nic nie trwa wiecznie.

Yuuri zanucił, otwierając oczy, by spojrzeć na słabe światło swojej lampki na biurku.

— Mam nadzieję, że masz rację.

— Wiem, że ją mam. — Victor zatrzymał swoje działania, przypadkowo dotykając dłonią szyi Yuuri’ego, który wzdrygnął się lekko. — Przynajmniej w tej sprawie. Przepraszam, Yuuri.

— Hmmm? Za co? — Oczy Yuuri’ego ponownie się zamknęły, gdy po raz kolejny pochylił się w stronę dotyku Victora.

Rozbrzmiał dźwięk migawki aparatu, a ręka zatrzymała się, przestając rozczesywać włosy Yuuri’ego. W odpowiedzi dwa inne głosy syknęły reprymendzie w piskliwym chichocie.

Trojaczki — powiedział głośno Yuuri, otwierając jedno oko, by przyjrzeć się uchylonym drzwiom — przyjechały dzisiaj z wizytą, podczas gdy ich rodzice są na randce, ale powinny już spać.

Chichoty stały się tylko głośniejsze, a wkrótce potem drzwi zatrzasnęły się, a trzy pary szybkich stóp, oddaliły się z tupotem.

— Można by pomyśleć, że przynajmniej będą wiedzieć, jak wyciszyć telefon — powiedział leniwie Victor, wznawiając swoje zadanie polegające na przeczesywaniu włosów Yuuri’ego.

Yuuri tylko mruknął w odpowiedzi, pozwalając sobie ponownie się zrelaksować.

— Yuuri — powiedział Victor, a oczy młodszego łyżwiarza otworzyły się, słysząc cichą natarczywość, którą wydawało mu się słyszeć w głosie Victora. — Tak mi przykro.

Yuuri krzyknął, czując, jak Victor objął go ramionami podnosząc z podłogi, by wciągnąć go na swoje kolana. Czuł jak całe jego lico płonie od rumieńca, gdy Victor wtulił swoją twarz w jego kark.

Victor…? — Opuszczony grzebień głośno stuknął w podłogę.

— Yuuri — szepnął Victor. — Nie chciałem doprowadzić cię do płaczu.

— Ale tego nie zrobiłeś — powiedział Yuuri, wijąc się. Jego twarz była nieprzyjemnie gorąca i mógł poczuć ciepło oddechu Victora łaskoczące włosy na jego karku. Victor westchnął, tylko pogarszając sytuację. — Hej!

Yuuri wrzasnął głośno, gdy poczuł usta Victora na swojej szyi, po czym zaczął gramolić się do przodu i wyrwać się z uścisku Victora, po to tylko, by upaść na podłogę.

— Co to… co to było?!

— Yuuri…

No, nonono — powiedział Yuuri zniekształconą angielszczyzną z wielkim rumieńcem. — Nie możesz tego robić! Nie możesz! Nie obchodzi cię, że masz bratnią duszę?

— Obchodzi — powiedział poważnie Victor.

— Nie sądzisz, że mieliby coś przeciwko? Jeśli się dowiedzą?

W tym momencie kąciki ust Victora wydawały się drgać.

— Prawdopodobnie nie.

— Hej, przestań się uśmiechać — skarcił go stanowczo Yuuri, a mały półuśmiech Victora zniknął, gdy z powagą skinął głową. — O mój Boże, zwariowałeś.

Victorowi udało się powstrzymać przez sekundę, po czym wyrzucił z siebie:

— Szaleję za tobą.

Yuuri jęknął, chowając twarz w dłoniach.

— Nie mogę tego zrobić… Wiem, że wiesz, że mi się podobasz, chyba to było oczywiste, ale nie mogę sobie na to pozwolić.

— Na pewno, Yuuri? — zapytał Victor, delikatnie ciągnąc Yuuri’ego za ramię. — Proszę.

Słychać klikniecie odblokowanego markera i Yuuri mrugnął ze zdezorientowaniem, patrząc na Victora. Miał tylko sekundę na zarejestrowanie markera w dłoni Victora, zanim został pociągnięty do przodu i na kolana mężczyzny, omal nie wpadając na klatkę piersiową drugiego łyżwiarza.

— Hej! — sapnął Yuuri, gdy Victor szybko uniósł jego brodę. Czubek długopisu był zimny przy jego górnej wardze, a Yuuri zastygł w szoku. — Jesteś… fioletowy?

Yuuri patrzył w szoku, jak fioletowe wąsy pojawiają się na twarzy Victora, podkreślając absurdalnie gówniany uśmiech jego idola.

— Niespodzianka! — powiedział Victor, rysując serce na policzku Yuuri’ego.

Wiedział, że było to serce, ponieważ widział, jak jego dokładna kopia pojawia się tuż pod okiem Victora. Fioletowa. To było absurdalne.

— Przysięgam, dopiero niedawno się dowiedziałem. Kilka dni temu? — zaczął Victor, a fioletowe wąsy śmiesznie się poruszały. — Chciałem tylko poczekać, aż będę mógł sprawić, że skupisz się tylko na mnie… chciałem, żebyś polubił mnie dla siebie samego, a nie przez… och, Yuuri — urwał zmartwiony Victor. — Proszę, nie płacz!

— Ty dupku! — lamentował Yuuri, prawie nie przejmując się tym, że po raz pierwszy od absolutnie wieczności używał przekleństwa wobec swojego idola. — Zamartwiałem się na śmierć z powodu moich uczuć do ciebie i mojej bratniej duszy, a ty wiedziałeś, że jesteście jedną i tą samą osobą od wielu dni?

— “Umieranie” to mocne słowo — powiedział łagodnie Victor, ciągnąc go bardziej na swoje kolana. Yuuri nie miał prawie sił, by się oprzeć. Jego nogi były tak słabe i mógł tylko odepchnąć bezwładnymi ramionami klatkę piersiową Victora. — Przepraszam…

— Jak… jak ty… kiedy ty…

— Kiedy jedliśmy śniadanie, a ty pokazałeś mi swoją rękę — przyznał z zakłopotaniem Victor, a Yuuri spojrzał na niego wściekle przez świeżą falę oszołomionych łez.

— Powinienem cię teraz odrzucić — powiedział poważnie Yuuri, a Victor kręcił głową, chowając twarz w zgięciu ramienia Yuuri’ego. — Na szczęście dla ciebie, od zawsze na ciebie czekałem.

— Szczęście — powtórzył jak echo Victor, a jego głowa uniosła się, by mógł przycisnąć ciepłe wargi do boku szyi Yuuri’ego.

— Victor — szepnął Yuuri, czując się całkowicie wstrząśnięty. — Dlaczego kazałeś mi czekać? Jesteś mój? Naprawdę jesteś mój?

— Tak — mruknął Victor, przesuwając nosem po linii szczęki Yuuri’ego. — Tak, jestem.

— Powinieneś był mi powiedzieć — płakał Yuuri.

Victor zacisnął ramiona wokół Yuuri’ego, przyciągając go blisko do siebie.

— Wiem, przepraszam.

— Będziesz musiał popracować nad tym, bym ci przebaczył — powiedział Yuuri, starając się brzmieć na wściekłego, mimo że wciąż pociągał nosem. — Nie chcę… Nie chcę dłużej na ciebie czekać.

— Czy to cię uszczęśliwia? Że jestem twoją bratnią duszą? — zapytał z pomrukiem Victor, w końcu podnosząc wzrok.

Yuuri nie mógł powstrzymać się od rozbawionego prychnięcia na widok już rozmazanego fioletowego wąsa.

— Nie mogę… wąsy mnie rozpraszają.

— Mmm.

Victor przesunął językiem po kciuku i zaczął pocierać górną wargę Yuuri’ego. Młodszy mężczyzna zarumienił się, gdy Victor celowo przycisnął kciuk do jego ust, z oczami na wpół przymkniętymi, gdy zbliżył się jeszcze bardziej.

Wytarł również serce pod okiem Yuuri’ego, który patrzył ze zdumieniem, jak znika ono również z twarzy Victora.

— Nigdy… nie widziałem tego wcześniej — szepnął Yuuri. — Czyli to serce na karku to byłeś ty?

— I we wszystkich innych przypadkach — powiedział Victor, wręczając marker Yuuri’emu. — chciałem zrobić ci niespodziankę i sprawić, że będzie to radosna okazja, ale część mnie chciała się upewnić, że myślisz tylko o mnie.

Yuuri patrzył, jak zahipnotyzowany, jak linia, którą rysował wzdłuż lewego przedramienia Victora pojawiała się sama z siebie na jego ramieniu. To sprawiło, że wrócił myślami do gimnazjum i gry w kółko i krzyżyk.

— Kazałem ci czekać tak długo. — Uświadomił sobie nagle Yuuri.

Victor westchnął i pochylił się, by dotknąć swoim nosem o nos Yuuri’ego, uśmiechając się, gdy spojrzenie młodszego mężczyzny napotkało jego.

— W każdym razie nie wiedziałeś. Poza tym każdy byłby zdenerwowany, gdyby jego bratnia dusza pisała w zupełnie innym języku.

— Mogliśmy pisać po angielsku — mruknął Yuuri, pozwalając sobie na odrobinę relaksu, będąc w uścisku Victora. — Pojechałem do Detroit na kilka lat, mogłem napisać…

— Może obaj baliśmy się szukać alternatyw — zasugerował Victor, a Yuuri był lekko zaskoczony dotykiem ust Victora na swoim policzku. — Nie wiedziałem, czego się spodziewać, jeśli mielibyśmy się spotkać.

— Co teraz? Czy… czy byłeś szczęśliwy, kiedy dowiedziałeś się, że to ja? A może czekałeś trochę dłużej, bo…

— Yuuri — przerwał mu Victor, odchylając się do tyłu. — Przyjechałem do Japonii dla ciebie. Twój film, twoja jazda na łyżwach… mogłem pomyśleć, że jesteś interesujący, ale im więcej czasu z tobą spędzałem, myślałem, że jesteś niesamowity. — Victor uśmiechnął się, pocierając mokry od łez policzek Yuuri’ego. — Byłem taki szczęśliwy, kiedy zdałem sobie sprawę, że jesteś mój. Chyba trochę przesadziłem w tym.

— To wszystko było trudne do zniesienia — przyznał cicho Yuuri.

Victor przycisnął ich czoła do siebie, łącząc swoje dłonie za plecami Yuuri’ego.

— Głupio się zachowałem czekając tak długo — odpowiedział z uśmiechem Victor, a Yuuri czuł, że w końcu kąciku jego ust uniosły się w uśmiechu. — Ach, Yuuri.

— Myślę, że śnię — wtrącił się z powagą Yuuri, a Victor zaśmiał się z zachwytu.

— To uczyniłoby mnie mężczyzną twoich marzeń! Taka wysoka pochwała. Mogę powiedzieć, że już mnie rozpieszczasz. — Victor uniósł jedną dłoń, kładąc ją na tyle głowy Yuuri’ego, przyciągając go coraz bliżej do siebie. — Myślę, że gdyby to był sen, nigdy nie chciałbym się obudzić.

Yuuri nie mógł nic na to poradzić - jęknął, gdy usta Victora w końcu musnęły jego, a jedyne, co mógł zrobić, to trzymać dłonie zaciśnięte na materiale szaty Victora. Victor całował go tak, jak Yuuri tego oczekiwał: z całkowitymi umiejętnościami i gorącą pasją.

Victor ustąpił tylko wtedy, gdy Yuuri zaczął walczyć o powietrze, a nawet wtedy bratnia dusza Yuuri’ego (jego bratnia dusza!) składała pocałunki na twarzy młodszego łyżwiarza. Yuuri ledwo odzyskał oddech, kiedy Victor ponowił swój atak, entuzjastycznie przyciągając go, aż jego pierś przyciskała się do jego.

To prawie było za wiele dla Yuuri’ego - czuł, że wyginął się w tył pod wpływem entuzjazmu Victora i splótł swoje dłonie na jego szyi, żeby się zakotwiczyć. Nigdy w życiu nie całował nikogo w ten sposób i prawie myśli, że zemdleje z powodu całej tej sytuacji. To prawie absurdalne, jak bezpiecznie czuł się Yuuri. Zasadniczo siedział okrakiem na Victorze, gdy ten pochylał się do przodu, aż tylko ramiona mężczyzny powstrzymywały go przed upadkiem na podłogę, a Yuuri wciąż otrzymywał pocałunek za pocałunkiem.

Popełnił błąd - a może to była dobra rzecz - otwierając usta, by złapać powietrze w środku kolejnego pocałunku, a Victor skorzystał z okazji, by go pogłębić. To zawstydzające, ale Yuuri wydał z siebie wysoki jęk na to uczucie, a Victora uspokajająco gładził ręką tył jego głowy.

— Victor — wyszeptał Yuuri, kiedy w końcu był w stanie uwolnić się, a Victor zamruczał z miejsca, w którym ukrył twarz w zgięciu szyi Yuuri’ego. Skubnięcie jego ust, sprawiło, że Yuuri wił się, a Victor zaśmiał się cicho. — Poczekaj…

Yuuri mruknął z wdzięcznością, kiedy jego bratnia dusza podniosła ich z powrotem do pozycji siedzącej. Victor odgarnął grzywkę Yuuri’ego.

— Mmm?

— Myślę, że… może powinniśmy zwolnić — powiedział nieśmiało Yuuri.

Victor uśmiechnął się delikatnie, spoglądając z uwielbieniem na zarumienioną twarz Yuuri’ego.

Okay — powiedział po angielsku, składając niewinny pocałunek na policzku Yuuri’ego. — Cokolwiek zechcesz.

Yuuri zarumienił się, gdy jego spojrzenie ześlizgnęło się w dół, odkrywając, ze szata Victora ponownie zsunęła się, odsłaniając jedno ramię. Wzrok Victora podążył niemal leniwie za spojrzeniem Yuuri’ego, obserwując, jak młodszy mężczyzna ponownie podniósł marker i rysował chwiejne serca na bladej skórze. Z psotnym uśmiechem Victor odciągnął kołnierz koszuli Yuuri’ego i obaj byli zachwyceni widokiem identycznego serca.

— Wątpię, czy to się kiedykolwiek zestarzeje — powiedział Victor, całując ramię Yuuri’ego.

Yuuri skinął głową na zgodę, a jego oczy zamknęły się. Oddech Victora musnął jego policzek. Otworzył oczy, zauważając, ze Victor odwzajemnia jego spojrzenie.

— Jeszcze jeden pocałunek? — zapytał z uśmiechem Victor. — Wiem, że za niedługo musimy zejść na kolację.

Yuuri spojrzał w dół, obserwując unoszenie i opadanie klatki piersiowej Victora, powoli podnosząc wzrok z powrotem, by zerknąć na delikatnie uśmiechającego się mężczyznę.

— Mmm…

— Okay — powiedziała ponownie jego bratnia dusza, niskim głosem, a jego prawa ręka powędrowała do góry, by ująć kark Yuuri’ego. — Jestem taki szczęśliwy, Yuuri.

Yuuri został namiętnie pocałowany, zanim mógł nawet odpowiedzieć, ale kiedy ponownie puścił marker, by w końcu pozwolić swoim dłoniom poczuć, jak miękkie były włosy Victora, nie mógł powstrzymać myśli, że musi być tym szczęściarzem, że mógł mieć Victora za swoją bratnią duszę.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) Empty
PisanieTemat: Re: [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6)   [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) EmptyWto 19 Gru 2023, 11:27

Rozdział 6

Kiedy Yurio miał jedną z niewielu rzadkich przerw w ciągu dnia, nie spodziewał się, że spędzi ją na zadręczaniu się o dwójkę ludzi, o których tak naprawdę nie powinien myśleć. W ogóle. (Albo tak sobie mówił).

Nie mógł nic na to poradzić - każde powiadomienie w jego telefonie sprawiało, że prawie gwałtownie chwytał urządzenie, gotowy do uwolnienia się od poczucia winy tylko po to, by sfrustrowany odrzucić telefon na bok po zobaczeniu kolejnej bezużytecznej wiadomości tekstowej.

Yuri nie powinien się przejmować, naprawdę nie.

Opuścił nagle Japonię po zawodach i bez słowa do Victora czy Yuuri’ego, ponieważ widok ich tak rażąco szczęśliwych był nie do zniesienia dla jego żołądka. (Albo za dużo jak na jego „nastoletni niepokój”, jak to ujęła Mila. Dziecinnie odpowiedział jej niegrzecznie, a potem przez następne pięć minut był bezceremonialnie podrzucany w powietrze).

Ale nawet jego nagłe odejście i związane z tym uczucie rozbicia przez w proch przez Japończyka-świnkę nie zrobiło nic, by powstrzymać początkowe poczucie winy, które pojawiło się w ciągu następnych kilku dni.

Yuri nie był serca. Wiedział, równie dobrze jak wszyscy inni, o znaczeniu bratnich dusz, nawet jeśli jego własne uczucia do tego tematu były w najlepszym razie skomplikowane. A Yuri właśnie wyszedł bez słowa, w pełni spodziewając się, że ci dwaj idioci rozgryzą to w mgnieniu oka. W końcu mieszkali razem? Trenowali wspólnie 24/7? Tak bardzo jak Yurio myślał o tym z żalem, musiał uznać, że sami to rozwiążą. Victor musiał już to rozgryźć - nawet pomimo roztrzepania mężczyzny (Yuri wbił mocno łyżwy w lód), Victor powinien przynajmniej zacząć zdawać sobie sprawę, że już oddycha tym samym powietrzem, co jego cholerna bratnia dusza. Może czterooki otrzymał już wskazówkę. A nawet zamierzali spotkać się gdzieś ze swoją (bratnią duszą) dzień po zawodach. Nie było sposobu, żeby to zepsuli.

Jednak kiedy Yuri wylądował w Rosji i zaczął trenować - z wielką zachętą ze strony przerażającej byłej żony Yakova - pozwolił sobie na zerkanie w telefon, oczekując na wiadomość od Victora. Albo na artykuł w wiadomościach. Cokolwiek, naprawdę. Victor był jedną z najbardziej ekstrawaganckich osób, jakie znał Yuri… Gdyby Victor już się dowiedział o swojej bratniej duszy, musiał o tym paplać. Musiałby powiedzieć tylko jednej lub dwóm osobom, aby rozprzestrzeniło się to lotem błyskawicy we wszystkich serwisach informacyjnych na każdym zakątku globu.

A jednak… nic takiego nie nastąpiło.

Minęło wiele dni, a Yuri był rozdarty między mieszanką zadowolenia z siebie kosztem dwóch idiotów i poczuciem winy, że przynajmniej nikomu nie powiedział.

Yuri skrzywił się. Ale tak naprawdę - to nie był jego problem. Yuri zatrzymał się i oparł o barierkę lodowiska, marszcząc brwi z zamyśleniu. Ale może gdyby Yuuko wiedziała, wtedy byłaby w stanie im to zasugerować… albo przynajmniej powiedzieć Yuri, czy ci dwaj idioci ”spotkali się” już po raz drugi…

Nie. Yuri pokręcił głową, po czym zebrał włosy w niechlujny pół-kucyk. Nie, to byłby krok za daleko, ale… to był bardzo ważny temat…

Bez wiedzy Yuri, Yakov rzucił mu zdezorientowane spojrzenie, gdy podjechał na łyżwach, aby porozmawiać z Milą. Patrzył zmartwiony na swojego najmłodszego łyżwiarza, gdy ten ze wzburzeniem wielokrotnie uderzał ostrzem swojego prawego buta w lód.

Lilia podniosła wzrok znad notatnika, mrużąc zielone oczy skryte za okularami.

Yuri, jeśli chcesz spędzić przerwę na niszczeniu lodowiska, czy powinniśmy zakończyć ją wcześniej i kazać ci od razu wrócić do ćwiczeń?
Yuri wyprostował się w najbardziej wojskowy sposób z rękami wzdłuż ciała.

— Przepraszam!

— Hmmm.

Lilia ponownie skupiła się na swoich notatkach, a Yuri pozwolił, by napięcie spłynęło z jego ciało.

To musiało się skończyć. Jedynym sposobem, w jaki Yuri powinien myśleć o śwince-Yuuri'm, było zmiażdżenie go w rywalizacji, a nie zadręczaniem się jego cholernym życiem miłosnym. Yuri ponownie wyciągnął telefon, sprawdzając godzinę, aby potwierdzić, że zostało mu jeszcze kilka minut wolnego czasu, po czym otworzył swoją konwersację z Victorem.

Oj, Victor. Spotkałeś go? Dowiedziałeś się już, kto jest twoją bratnią duszą?

Yuri niemal gwałtownie wepchnął telefon do kieszeni, wyciągając ręce nad głową, próbując się rozluźnić. Pięć sekund później ponownie wyciągnął komórkę. To japoński Yuuri - wyjaśnił Yuri, żałując, że nie miał iPhona, żeby zrobić ten sam efekt jaki miał iMessage. Cokolwiek, aby pokazać starszemu mężczyźnie swoje uczucia w tym temacie. Katsuki Yuri. Ten jedyny.

Yuri podał teraz swój telefon jeszcze bardziej zdezorientowanemu i niezadowolonemu Yakovowi, po czym przejechał na łyżwach lodowisko, kierując się do miejsca, gdzie była Lilia, wciąż skupiona na notatniku.

— Gotowy — oświadczył wyraźnie Yuri, napotykając bystre spojrzenie zielonych oczu. — Chciałbym wrócić do ćwiczeń.

Pozwolono mu odejść dopiero kilka godzin później, a kiedy Yuuri wyciągnął telefon, jego ręce trzęsły się lekko. Był w trakcie picia wody z butelki, kiedy jego zmęczone oczy zarejestrowały dwie odpowiedzi Victora Nikiforowa i wypluł picie na podłogę przed sobą. (“Obrzydliwe” powiedziała mu urażona Mila).

Yurio, masz zdolności parapsychiczne? Łał, skąd wiedziałeś!?

Dowiedziałem się jakoś rano po Hat Springs on Ice! Yuuri był tak uroczy, że nie mogłem tego znieść! Mówiąc o tym, czy zrozumiałeś już znaczenie słowa agape, Yurio?

Yurio prawie rzucił telefonem i został zrugany przez wściekłą Milę, która myślała, że chciał rzucić w nią swoją przeklętą komórką. (Najpierw prawie wyplułeś wodę na moją torbę, a potem mnie zaatakowałeś?” “Nie zrobiłem tego! Zostaw mnie, баба!!!”)

Szczerze, ta dwójka to tylko kłopoty - pomyślał Yuri, poprawiając swoje ubrania, doprowadzając je do porządku. Żałuję, że w ogóle próbowałem się zaangażować - zdecydował, czując się niezadowolony.

— Yuri — powiedział szorstko Yakov przechodząc obok — zamykamy, szykuj się do domu.

Yuri chrząknął w odpowiedzi, zanim zarzucił torbę na ramie. Nie powiedziałby, że poczuł się lepiej, ale… Yuri ścisnął pasek torby. Teraz, gdy zniknęły ostatnie niepokojące myśli, mógł skupić się w stu procentach na wygraniu Grand Prix.

Yuri wyszedł na rześkie wieczorne powietrze, rozglądając się po parkingu, aż jego wzrok padł na Yakowa i Lilię czekających przy samochodzie. Zimny wiatr uderzył go w twarz. Zadrżał, przytulając brodę do piersi, aby się ogrzać. Przynajmniej taka była jego wymówka. Yuri pozwolił, by jego spojrzenie ześlizgnęło się na jedną długą sekundę na jego odkryte dłonie, po czym podniósł wzrok i wyszedł na parking.

Tylko poczekaj.

OoO

Yuuko wzięła głęboki wdech, kiedy pewnego dnia otworzyła Instagram, a zdjęcie Victora i Yuuri’ego wyskoczyło, aby ją przytłoczyć. To było urocze. To było domowe. Było to zdjęcie Victora czeszącego włosy Yuuri’ego. Miękkie światło lampy umieszczonej poza widokiem aparatu delikatnie oświetlało małe uśmiechy na obu twarzach, a Yuuko była w stu procentach pewna, że to jedno ujęcie nie zostało zrobione za pozwoleniem żadnego z nich. Zwłaszcza sądząc po delikatnej intymności tego zdjęcia.

To oraz fakt, że zostało opublikowane na koncie jej dziewczynek.

— Azel, Lutz i Loop! — krzyknęła Yuuko, a jej telefon uderzył głośno kuchenny stół. Przez sekundę dziękowała za etui ochronne na komórce, zanim rozproszyły ją trzy piżamy w różnych kolorach, których właścicielki wpadły do pokoju i patrzyły wszędzie, tylko nie na matkę. — Co  — Yuuko podniosła telefon — to jest?

— Yuuri! — Cała trójka zapiszczała, a ich cherubinowe twarze w końcu uniosły się, by obdarzyć matkę udawaną niewinnością. — I Victor.

— Taaak — powiedziała powoli Yuuko. — I nie sądzicie, że to trochę niegrzeczne z waszej strony, aby zamieszczać takie zdjęcie?

— Dlaczego? — wtrąciła się Lutz, przechylając głowę. — Oni się nie spotykają. Poza tym wszyscy otaku na punkcie jazdy na łyżwach to pokochają!

Yuuko już miała zaprotestować, ale się rozmyśliła. Jasne, że się nie spotykali. Każdy z nich miał bratnia duszę. Ale…

Yuuko jeszcze raz spojrzała na swoje dziewczynki, po czym podniosła telefon, by popatrzeć na zdjęcie. Jej wzrok przesuwał się z ekranu na nadgarstek, gdzie Nishigori napisał: “Wkrótce wrócę do domu” godzinę wcześniej. Szansa, że Victor i Yuuri byli bratnimi duszami była niewiarygodnie mała. Z drugiej strony…

— Dobrze razem wyglądają — powiedziała zamyślona, lekko marszcząc brwi.

— Zgadza się! — zgodziły się trojaczki.

— O co chodzi?

— Tata!

Nishigori zachwiał się lekko pod naporem uczuć swoich córek, nawet kiedy podszedł do żony, by zajrzeć przez jej ramię na telefon.

— Hej, dziewczynki, znowu to zrobiłyście? Nie sądzicie, że tym razem to trochę za dużo?

— Jednak nie umawiają się na randki — powiedziała Yuuko, łagodnym echem słów jej córki. — Dlatego…

— Nie umawiają się? — Nishigori zmarszczył brwi. — Wiem, że to może zabrzmieć trochę dziwnie, ale zawsze myślałem

— Że byli bratnimi duszami? — Yuuko spojrzał z niedowierzaniem na męża, który lekko się zarumienił.

— Cóż, nigdy nie wiadomo! To znaczy, zwłaszcza z tym, jak często Yuuri miał ręce pokryte cyrylicą, kiedy byliśmy dziećmi, a teraz Rosjanin pojawił się znikąd? To prawdo, to jest Victor, ale czy to nie ma jeszcze większego sensu?

Yuuko patrzyła na męża zdumieni, powoli analizując możliwości.

— O mój Boże. — Nishigori uniósł rękę i delikatnie jednym palcem zamknął usta Yuuko, która uderzyła go z roztargnieniem. — O mój Boże! Mogą być bratnimi duszami! Myślisz, że wiedzą? Och, oczywiście, że muszą wiedzieć! Założę się, że wiedzieli od samego początku!

— Hej, poczekaj — powiedział pospiesznie Nishigori. — To tylko taka myśl, ponieważ ma to sens. Nie wbijaj mu teraz do głowy żadnych dziwnych pomysłów…

— Idziemy tam na obiad — powiedziała stanowczo Yuuko, już wybierając numer Yuuri.

Jej córki radośnie podskakiwały, wiwatując, zagłuszając westchnienie Nishigori.

— Tylko niczego nie zakładaj, dobrze? — powiedział Nishigori, a Yuuko uśmiechnęła się do niego.

— Nie zakładam. Nie będę… po prostu, co jeśli? No wiesz? Chcę tylko, żeby Yuuri był szczęśliwy, dlatego… Obiecuję jednak, że nic im nie powiem, chcę tylko trochę ich poobserwować i zobaczyć, czy… ach, cześć? Yuuri! Zastanawiał się tylko, czy…

— Wy, dziewczynki, sprawiacie, że wiele rzeczy się dzieje — powiedział w zamyśleniu Nishigori do swoich córek, które uśmiechały się do niego identycznymi uśmiechami pełnymi czystej niewinności.

— Skoro tak mówisz, tato!

OoO

Yuuko pochyliła się w stronę męża, by cicho szepnąć mu do ucha, czując się wyraźnie nieswojo.

— Myślę, że to był zły pomysł.

Tak sądzisz? — Nishigori syknął ukradkiem. — Dziewczynki! Odłóżcie telefony, żadnych zdjęć!

— Yuuri — powiedział słodko Victor, pochylając się po raz setny w stronę drugiego łyżwiarza — chcesz jeszcze sosu?

— Ach, nie — odpowiedział Yuuri, uśmiechając się, jakby nie zauważał, że Victor w zasadzie siedział mu na kolanach. — W porządku, dziękuję.

— Mmm. — Victor uśmiechnął się do niego łagodnie, obejmując go ramieniem. — Zatem? Jak tam sprawy? Przypuszczam, że rzadko się widujemy poza Lodowym Zamkiem Hasetsu, więc bardzo miło jest móc poznać przyjaciół Yuuri’ego poza środowiskiem pracy!

Yuuko była zafascynowana ramieniem obejmującym Yuuri’ego, że prawie zapomniała odpowiedzieć na jego pytanie.

— Och, cóż, mamy się dobrze! Jak wiesz, właśnie mieliśmy niedawno cudowną randkę i chciałam podziękować za pozwolenie naszym dziewczynkom zostać na noc! Mam nadzieję, że nie przeszkadzały ci… za bardzo… — Obraz pojawił się w jej umyśle, a Yuuko lekko się zarumieniła.

— To znaczy, mieliśmy zabrać cię na kolację w ramach podziękowania, ale naprawdę mieliśmy ochotę na jedzenie mamy Yuuri’ego — powiedział Nishigori, podejmując wątek rozmowy. — Ale następnym razem na pewno.

— Brzmi zabawnie — odpowiedział szczerze Yuuri, uśmiechając się do nich obojga. — Ale to naprawdę nie był żaden problem. Wiem, że moi rodzice również lubią mieć je w pobliżu.

Yuuko uśmiechnęła się, nawet gdy jej wzrok pozostał przyklejony do Victora, ponieważ… naprawdę. Jakim cudem Yuuri nie zauważył rażącego spojrzenia Victora? Wszystkie słowa wychodzące z ust Rosjanina równie dobrze mogłyby być skierowane do Yuuri’ego, zważywszy na to, jak mało odwracał się w stronę ich gości.

A jednak Yuuko nie czuła się zlekceważona. Prawdę mówiąc, czuła się prawie tak, jakby to ona się narzucała i musiała walczyć z pokusą nieśmiałego zakrycia twarzy rękoma.

W tym momencie pojawiła się matka Yuuri’ego, ku wielkiej uldze Yuuko, i spojrzenie wszystkich odwróciło się, by zobaczyć jej wesoły uśmiech.

— Jak tam? Bardzo mi przykro, że nie mogliśmy dołączyć do was na kolacji, ale jestem pewna, że Vicchan i Yuuri są wspaniałomyślnymi gospodarzami! Ach, Vicchan, chcesz jeszcze jedną miskę potrawki wieprzowej?

— Oczywiście! — krzyknął radośnie Victor. — Dziękuję! Mama Katsuki jest zbyt miła.

— Och, proszę cię, to nie prawda — sprzeciwiła się matka Yuuri’ego, promieniejąc z zachwytu. — Och, Nishigori, a co z tobą? Ty i Yuuko powinniście wziąć dokładkę, nie powstrzymujcie się!

Yuuko uśmiechnęła się do dobrodusznej matki Yuuri’ego, nawet gdy Nishigori grzecznie odrzucił jej ofertę, gdy coś przykuło jej uwagę na granicy jej wizji. To bezruch - jej trojaczki nigdy wcześniej nie były tak spokojne i cała trójka patrzyła przez stół z gwiazdami w oczach. Spojrzenie Yuuko uniosło się w samą porę, by uchwycić koniec niewinnego pocałunku, który Victor przycisnął do policzka Yuuri’ego, który odsuwał się od Victora, rumieniąc się wściekle.

Yuuko wzdrygnęła się, gdy ich spojrzenia zaczęły odwracać się od siebie i posłusznie skupiła się z powrotem na swoim błogo nieświadomym mężu i matce Yuuri’ego, którzy oboje wciąż uprzejmie rozmawiali.

— Czy możemy skusić was deserem? — zapytał Victor, kiedy matka Yuuri’ego się oddaliła. — Albo napojami? Mam kilka importowanych rzeczy, które na pewno was się spodobają!

Nishigori zaśmiał się dobrodusznie.

— Och, człowieku, nie sądzę, żebym był w stanie poradzić sobie z niektórymi z tych rzeczy!

— Nigdy nie wiadomo…

Victor zamilkł, by spojrzeć na swoją dłoń pod stołem, a potem na Yuuri’ego, który wyglądał na bardziej zdenerwowanego niż zwykle.

— Yuuri? — zapytała z troską Yuuko przezwyciężając swój wcześniejszy atak nieśmiałości.

— Jest… coś, co chciałbym wam powiedzieć — powiedział cicho Yuuri, patrząc na swoich przyjaciół z niemałą dozą skrępowania. — To może być trochę zaskakujące, ale…

— Tak? — powiedziała Yuuko, natychmiast się ekscytując.

Stół zaskrzypiał cicho, gdy ona i jej córki pochyliły się w podnieceniu do przodu, przyciskając się do niskiego blatu z zapałem. Victor ukrywał uśmiech za dłonią, zerkając porozumiewawczo na Nishigori’ego, który wyglądał na lekko zawstydzonego.

— Cóż, chodzi o to, że… — Yuuri zamilkł, drapiąc się palcem po brodzie. — To nie jest tajemnica ani nic takiego, ale po prostu próbowałem znaleźć odpowiedni czas, aby powiedzieć wam to dzisiejszego wieczoru. Victor i ja…

— Um? — zachęciła go Axel, podnosząc swój telefon jak dyktafon.

— Jesteśmy… my…

— Hmmm?

Lutz pochyliła się jeszcze bardziej do przodu, aż jej maleńkie nóżki prawie unosiły się nad ziemią, gdy wisiała nad stołem z szeroko otwartymi w oczekiwaniu oczami.

— Właśnie dowiedzieliśmy się, właściwie wczoraj, ale Victor i ja jesteśmy… jesteśmy… — Yuuri zakrył usta dłonią, będąc okropnie zawstydzony.

— Będziecie mieli dziecko? — mruknęła Loop, wyglądając na gotową do zmierzenia się z Yuuri’m w celu uzyskania prostej odpowiedzi.

— Jesteśmy bratnimi duszami! — wykrztusił w końcu z siebie Yuuri, a Yuuko i jej dziewczynki podskoczyły z radości.

Tak! — wrzasnęła Yuuko, rzucając się wokół stołu, by objąć ich dwójkę w ciasnym uścisku. Victor wydawał się być absolutnie zachwycony, nawet gdy Yuuri jąkał się przytłoczony. — Gratulacje dla waszej dwójki!

— Gratulacje! — powiedział Nishigori, wyglądając jednocześnie na szczęśliwego i jak odczuwającego ulgę, że Yuuri w końcu przekazał tę wiadomość. — To jest niesamowite!

Yuuri już miał coś powiedzieć, tylko po to, by przestraszyć się, gdy Yuuko zaczęła pociągać nosem.

— Czy… czy ty płaczesz?

— Tak! — zawodziła Yuuko, czując się uszczęśliwiona jak i śmiesznie sentymentalnie. — Cieszę się twoim szczęściem!

Trojaczki wdrapały się pod stół, by dodać się do prowizorycznego psiego stosu, a Victor zaczął się śmiać, gdy jedna z nich wspięła się po jego plecach o obejmowała go niczym małpka.

— Witaj w rodzinie!

— Witaj! Witaj!

— Czy mogę być dziewczynką od kwiatów na twoim ślubie?

— Mówiąc o tym — powiedziała Yuuko, przekrzykując kolejne protesty pozostałych dwóch dziewczynek, ocierając oczy. — Powiedziałeś rodzicom?

— Ach, tak — odpowiedział Yuuri, będąc pogrążony w swoich myślach. — Byli szczęśliwi. Nie wydawali się jednak bardzo zaskoczeni. — Zaśmiał się trochę przez łzy, a Victor spojrzał na niego zakochanym wzrokiem.

Yuuko jeszcze raz przytuliła Yuuri’ego tuż przed odejściem i odchyliła się do tyłu, by radośnie spojrzeć na przyjaciela.

— Cieszę się, że Victor jest dla ciebie kimś wyjątkowym. Nie zapominaj jednak, że reszta twojego systemu wsparcia jest tutaj w każdej chwili dla ciebie, okej?

— Oczywiście — odpowiedział Yuuri, wyglądając na szczęśliwszego i bardziej zrelaksowanego, niż Yuuko widziała go od jakiegoś czasu. — Będę na was liczyć przez całą drogę do Grand Prix.

Wraz z Victorem pożegnał rodzinę Nishigori przy drzwiach, a Yuuko nieśmiało odwróciła wzrok, gdy tylko zauważyła, jak głowa Victora pochyla się, by zrównać się z głową Yuuri’ego.

— Tak się cieszę z ich szczęścia — powiedział do Nishigiri’ego, gdy szli do domu, obejmując ramię męża.

Uśmiechnął się do niej, unosząc jej dłoń, by delikatnie pocałować jej grzbiet.

— To zdecydowanie niesamowite — powiedział zamyślony Nishigori, obserwując, jak jego córki biegały wokół nich z zapałem, gdy porównywały zdjęcia. — Hej… co robisz?

— Chwileczkę — powiedziała Yuuko, otwierając nową wiadomość tekstową.

Yurio! - pisała. Chciałam tylko dać ci znać… ale właśnie się dowiedziałam, że Victor i Yuuri są bratnimi duszami! Czy to niesamowite?

Yuuko właśnie miała schować z powrotem telefon do kieszeni kurtki, kiedy natychmiast zaczął wibrować. Odpowiedź Yurio składała się jedynie z kilku niezadowolonych kocich emotikonów z krótką wiadomością po nich. Wiem o tym. Jednak Yuuko znów się uśmiecha, gdy pół sekundy później jej komórka zawibrowała w kolejnym powiadomieniu.

Chociaż dobrze dla nich.

Wibracje.

BTW. Nie zapomnij powiedzieć japońskiemu Yuuri’emu, że przegra. Pa.

OoO

Victor pochylił się w zamyśleniu stukając palcem w podbródek.

— Makkachin, myślisz, że Yuuri chciałby jedną różę? A może bukiet z różnymi kwiatami?

Makkachin ziewnął u stóp Victora, po czym zaczął węszyć po ziemi, wyczuwając coś interesującego.

— Może masz rację — kontynuował Victor — pojedyncza róża może być trochę zbyt tandetna… ale czy cały bukiet nie byłby zbyt ekstrawagancki?

Odchylił się i skrzyżował ręce, wyrywając się z zadumy, by posłać mały uśmiech oszołomionemu sprzedawcy kwiatów. Ludzie wokół Victora również zaczęli się zatrzymywać i wpatrywać się w niego, a Victor wiedział, że niedługo jego fani zaczną szaleć w internecie.

Ale Victorowi to nie przeszkadzało - nie miał nic do ukrycia.

Rozpromieniony Victor pochylił się i podniósł bukiet, na który patrzył już od jakiegoś czasu i pogrzebał w kieszeni, żeby zapłacić. W tle kilka licealistek sapnęło, a migawki aparatów szybko rozbrzmiały, próbując uchwycić idealne zdjęcie Victora, który trzymał bukiet kwiatów.

— Chodź, Makkachin — powiedział wesoło Victor, delektując się dźwiękiem marszczącego się plastiku, gdy delikatnie trzymał kwiaty w ramionach. — Już prawie czas na spotkanie z Yuuri’m!

Przekonanie Yuuri’ego do pójścia z nim na randkę w jeden z ich dni odpoczynku wymagało zaskakująco niewielkiego wysiłku.

— Jasne — powiedział nieśmiało Yuuri, kiedy Victor poruszył ten temat. — Z przyjemnością.

— Dobra! Twój dzień odpoczynku został przesunięty na jutro, więc idziemy na randkę! — Victor odpowiedział ochoczo, szybko chwytając Yuuri’ego w ramionach.

Yuuri tylko roześmiał się, przytulając go…

Victor przycisnął dłoń do ust, by stłumić uśmiech na to wspomnienie. Nie byłoby dobrze, gdyby fan zrobił mu zdjęcie, gdyby był tak wytrącony z równowagi.

Victor zerknął na zegarek, po czym wyciągnął z kieszeni mały długopis. Victor szybko napisał: Już idę! na grzbiecie dłoni, upewniając się, że zakończył to idealnie narysowanym serce. Sekundę później rozbrzmiał dzwonek jego telefonu.

— Yuuri! — powiedział Victor zaraz po tym, jak odebrał, a jego spojrzenie stało się czulsze. — Dlaczego po prostu nie napisałeś na skórze?

— Pisanie jest szybkie. Dzwonienie jest najszybsze — odpowiedział Yuuri, brzmiąc na lekko rozbawionego. — Chciałem tylko dać ci znać, że jestem już w parku.

— Wiesz, jak bardzo lubię patrzeć na twoje pismo — jęknął bez przekonania Victor.

— Cóż… ja również, mam na myśli to, że również lubię widzieć twoje pismo — poprawił się Yuuri. — Ale czasami po prostu chcę… usłyszeć twój głos…

Victor musiał zatrzymać się w pół kroku, żeby się pozbierać, ponownie przyciskając dłoń do swojego poszerzającego się uśmiechu.

— Yuuri! To słodkie!

Yuuri westchnął z irytacją.

— Victor… już i tak jestem wystarczająco zawstydzony!

— Nie powinieneś być! — odpowiedział Victor, przysuwając telefon bliżej ucha. — To sprawia, że jestem szczęśliwy. Jestem prawie w parku, czy powinniśmy rozmawiać przez telefon, aż się nie zobaczymy?

— Nie, nie trzeba — powiedział Yuuri, a jego głos nagle brzmiał trochę odlegle. Victor zmarszczył brwi, zastanawiając się, czy głośność w jego telefonie przestała działać poprawnie. — Ach, zobaczymy się wkrótce, dobrze?

— Okej — zgodził się Victor, znów czując podekscytowanie. Schował telefon do kieszeni, uśmiechając się promiennie do Makkachina. — Pierwsza randka z bratnią duszą! Będziesz naszą ochroną na ten dzień?

Makkachin szczęknął w odpowiedzi na ciepły ton głosu swojego właściciela, ochoczo skacząc wokół nóg Victora.

Victor śmiał się, gdy czarny atrament przykuł jego wzrok i spuścił niecierpliwie wzrok, pewien, że Yuuri zmienił zdanie na temat pisania. Wyglądało to na ukończoną wiadomość, więc Yuuri prawdopodobnie pisał, gdy jeszcze rozmawiali przez telefon. Czy było coś jeszcze, co powinien powiedzieć Victorowi?

Victor ponownie zastygł w pół kroku na widok nieznanego numeru telefonu napisanego na jego dłoni i musiał sobie przypomnieć, żeby nie ściskać kwiatów zbyt mocno, bo inaczej się połamią.

Wpatrywał się w numer przez jedną, dwie sekundy, po czym Victor nagle rzucił się do przodu, a plastik głośno szeleścił. Makkachin szczęknął, po czym podekscytowany pobiegł za nim, zadowolony z tego ćwiczenia.

Victor skręcił za kolejny róg, prawie wpadając w poślizg, kiedy zauważył Yuuri’ego stojącego przy billboardzie w parku. Był sam, ale mimo tego nie przestał biec, a Yuuri odwrócił się zaalarmowany odgłosem grzmiących kroków.

— Victor! — krzyknął Yuuri, a chwilę później Victor trzymał go w ramionach, za zważając na kwiat w swoich dłoniach. — Co…

— Czyj to numer? — zapytał niskim głosem Victor, obracając głowę, by musnąć ustami płatek ucha Yuuri’ego. Sądząc po nagłym ciepłe, Yuuri rumienił się, a Victor ostrożnie przesunął się, by złożyć długi pocałunek na jego policzku. — Również, cześć.

— Cze… Cześć — zapiszczał Yuuri. — To numer hodowcy psów. Opublikowano go tutaj na billboardzie? Rozmawialiśmy przez telefon, więc nie mogłem zrobić zdjęcia, więc pomyślałem, że zamiast tego to zapiszę… Victor? Czy możesz mnie teraz puścić?

Victor schował swoją nagle czerwoną twarz w zgięciu ramienia Yuuri’ego, nagle nieugięty, żeby młodszy łyżwiarz nie zauważył zawstydzonego rumieńca, który wystąpił na jego policzkach. Naprawdę…

— Myślałeś, że to numer kogoś innego? — zapytał Yuuri, brzmiąc nagle na rozbawionego, a Victor ścisnął go mocniej. — Hej, to obraźliwe.

— Przepraszam — mruknął Victor, ponownie przesuwając się, by złożyć kolejny pocałunek na policzku Yuuri’ego. Poruszył się on w uśmiechu, a Victor stwierdził, że odzwierciedla ten uśmiech. — Chyba wyciągnąłem pochopne wnioski.

Yuuri westchnął, kiedy Victor odchylił się, by spojrzeć na jego twarz. Młodszy mężczyzna odwrócił wzrok.

— Nigdy nie wziąłbym czyjegoś numeru, kiedy jesteśmy razem!

— Przepraszam — powtórzył zakłopotany Victor. — Po prostu to wszystko jest takie nowe, więc jestem trochę… Chcę tylko trzymać cię blisko, to wszystko.

— Okej, rozumiem to — przyznał Yuuri, obejmując ramionami Victora. — To znaczy, czuję to samo…

Victor zarumienił się, a jego spojrzenie pieściło z uwielbieniem twarz Yuuri’ego.

— Och! Kupiłem ci kwiaty!

Na szczęście nie były tak pogniecione, jak obawiał się Victor, a Yuuri promieniał z zachwytu.

— Ale ja nic ci nie przyniosłem! Pozwolisz, że zapłacę za lunch?

— Możemy podzielić się kosztami, jeśli nie chcesz, żebym zapłacił — powiedział Victor, składając niewinny pocałunek na ustach Yuuri’ego. — Jeśli chcesz, możesz zafundować mi deser, ale nie musisz. Kwiaty to żaden problem… Chciałem je dla ciebie kupić, ale następnym razem kupię posiłek dla nas obu.

— Mmm. Możesz spróbować — odpowiedział nieśmiało Yuuri, rumieniąc się intensywnie na widok uśmiechu, którym obdarzył go Victor.

Victor zanucił w zamyśleniu, podziwiając sposób w jaki policzki Yuuri’ego przybierają różowy odcień.

Wiesz, może powinniśmy po prostu przenieść naszą randkę do domu? By mieć prywatność? Hej, co myślisz…?

Victor nie mógł się doczekać, by pokryć Yuuri’ego pocałunkami, ale już naliczył trzy lub cztery osoby kręcąc się wokół nich z wyjętymi telefonami.

Poza tym wyraz twarzy Yuuri’ego wystarczył, by wyrwać go z zadumy, a Victor odsunął się zmartwiony.

— Yuuri?

Zamrożony wyraz twarzy Yuuri’ego zniknął, zastąpiony przez jego zwykły podenerwowany uśmiech.

— Ach… ale cóż, nie mogłem się doczekać naszej randki — powiedział Yuuri.

Nieśmiało spuścił wzrok, po czym poszedł do lewego boku Victora i połączył ich ramiona. I tak po prostu, Victor unosił się w chmurach i niecierpliwie przyciągnął Yuuri’ego bliżej.

— To też mnie uszczęśliwia! — powiedział swobodnie Victor, a Yuuri mrugnął spoglądając na niego.

— Pochyl się, proszę — poprosił Yuuri, a Victor przechyli na bok głowę, zanim to zrobił.

Palce Yuuri’ego były delikatne na twarzy Victora, gdy młodszy mężczyzna pochylił się do końca, by zainicjować pocałunek. Oczy Victora zamknęły się prawie wbrew jego woli i westchnął w usta Yuuri’ego.

Rozbrzmiała migawka aparatu, a Yuuri oderwał się zaalarmowany (ku konsternacji teraz niezadowolonego Victora), by spojrzeć z zaskoczeniem na grupę nastoletnich dziewcząt. Zapiszczały w alarmie, zanim odbiegły, a ich głosy podnoszą się, by ukarać jedyną osobę, która nie miała rozsądku, by wyłączyć dźwięk aparatu.

— Dlaczego ludzie ciągle zapominają wyciszyć swoje telefony, aby zrobić sekretne zdjęcie? — powiedział w zamyśleniu Victor, czując dziwne wrażenie déjà vu.

Yuuri jęknął i uszczypnął się w nos.

— Przynajmniej nie zostawili włączonej lampy błyskowej. Victor, wiesz, że te zdjęcia będą teraz w całym internecie?

Yuuri wyglądał na zmartwionego, a Victor wygładził kciukiem zmarszczkę na czole jego bratniej duszy.

— Nie mam nic przeciwko — powiedział łagodnie Victor. — Ale czy ci to przeszkadza?

— Nie… właściwie to mi to nie przeszkadza — przyznał Yuuri. — To śmieszne, ale przynajmniej lidzie będę wiedzieć, że jesteś mój.

Victor zaśmiał się z zachwytu.

— Spacer po plaży? Potem obiad? A następnie deser i kawa?

— Tak! — odpowiedział Yuuri, a jego ramię odsunęło się od Victora, by zamiast tego chwycić jego dłoń. — Byłoby to wspaniałe.

Victor był tak bardzo zakochany.

— W każdym razie… — zaczął Victor nieśmiało, gdy szli razem, a Makkachin podążał za nimi. — Chcesz szczeniaka? Wiesz, że sprawisz, że Makkachin będzie zazdrosny. On naprawdę cię lubi, ale jeśli tego właśnie chcesz, z przyjemnością kupię ci szczeniaka. Dwa szczeniaki? Pięć? Dziesięć?

Yuuri zaśmiał się.

— To była tylko myśl! Chyba nie jestem jeszcze gotów na kolejnego psa, ale bardzo kocham Makkachina… Miałem prawie dokładnie takiego samego jak on, tylko Vi… mój pudel był trochę mniejszy. — Yuuri z jakiegoś powodu zarumienił się, a Victor z ciekawością przechylił głowę na bok. Vi…?

— Och? Rozumiem… czy możesz mi o nim opowiedzieć?

Yuuri natychmiast się ożywił, a uśmiech, który uwielbiał Victor, wrócił na swoje miejsce.

— Dobrze, tak! Cóż, V… to znaczy, mój pudel był absolutnie słodki. Ty i Makkachin byście go pokochali. Był taki jeden raz…

Victor słuchał uważnie, gdy szli powoli, delektując się dźwiękiem głosu Yuuri’ego, przerywanego szumem fal pobliskiego oceanu.

(Później Victor śmiał się, gdy Yuuri odebrał telefon od zirytowanej Minako, krzyczącej, że musiała dowiedzieć się o ich związku przez media. Victor potajemnie przeglądał artykuły i zapisywał każde zdjęcie jego i Yuuri’ego, jakie widział).

OoO

Ostatnie kilka dni to był dopiero początek miesiąca miodowego w ich związki, a Yuuri był w siódmym niebie ze szczęścia.

Wiele lat temu nastoletni Yuuri umarłby tylko po to, by mieć szansę przebywania w pobliżu Victora. Do licha, Yuuri z poprzedniego Grand Prix omdlałyby, gdyby Victor zwróciłby na niego uwagę przez minutę. Myśl o spotkaniu wciąż wprawiała Yuuri’ego w lekkie zakłopotanie, myśląc o tym, jak odszedł zawstydzony po tym, jak Victor zapytał go, czy chce zdjęcie.

A teraz, kiedy Victor stał się stałym elementem jego życia, Yuuri ledwie pamiętał dni poprzedzające to, że Victor był trenerem, a potem jego kochankiem.

Kochanek…

Yuuri czuł, jak jego uszy płoną czerwienią i spojrzał na Victora z miejsca, w którym leżał na podłodze. Tulił się na podłodze z Makkachinem i przeglądał Instagram, kiedy Yuuri natknął się na zdjęcie Victora na stronie wyszukiwania. Przykuło jego uwagę głównie dlatego, że był to Victor, a także stare zdjęcie. Yuuri z zachwytem patrzył na młodszego Victora machającego do tłumu, ubranego w dokładnie w ten sam strój, który Yuuri wybrał z arsenału ubrań Victora na potrzeby erosa.

Łał… to przywołuje wspomnienia, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem go wykonującego ten program - pomyślał oszołomiony Yuuri, z roztargnieniem pocierając twarzą o miękkie futro Makkachina. Victor również wyglądał tak pięknie… Zastanawiam się, czy ten strój pasuje mi tak dobrze jak jemu.

— Yuuri?

Yuuri odwrócił wzrok od telefonu, by ponownie spojrzeć na Victora. Bratnia dusza Yuuri’ego wylegiwał się na absurdalnie drugiej kanapie, z otwartym magazynem opartym o nogę. Wydawał się również, że w dużej mierze był ignorowany - Victor wyglądał, jakby od jakiegoś czasu wpatrywał się w Yuuri’ego.

— Nie chcesz tu usiąść?

Twarz Yuuri’ego pokryła się rumieńcem, gdy zablokował ekran telefonu - oczywiście po szybkim zapisaniu zdjęcia. Yuuri był bardzo ostrożny, gdy przechodził nad Makkachinem (pies wyglądał na tak zdradzonego, gdy Yuuri pewnego razu przypadkowo nadepnął mu na ogon) i szybko usiadł na miejscu tuż obok Victora.

— Miałem na myśli tutaj — powiedział Victor, dąsając się i klepiąc się po kolanach.

Magazyn szybko wypadł z rąk Victora i niezgrabnie spadł na podłogę, a Yuuri podążył za nim wzrokiem niemal z obawą.

Stwierdzenie, że Yuuri wciąż był nieśmiały w stosunku do Victora, było niedopowiedzeniem. Jasne, cały czas spędzony z Victorem podczas treningu i przerw pomógł złagodzić jego podniecenie bycia przy swoim idolu. Ale wydawało się, że odkrycie, że jego bratnią duszą był rzeczywiście Victor Nikiforow, wystarczyło, by serce Yuuri’ego wróciło do pospiesznego rytmu, zwłaszcza gdy byli sami.

Victor był pierwszym poważnym… kimkolwiek Yuuri’ego. Yuuri wiedział o istnieniu Victora odkąd był młody. Te pocałunki podczas ujawnienia bratniej duszy były pierwszymi pocałunkami Yuuri’ego.

Czy tak samo było z Victorem?

Yuuri wpatrywał się wyciągnięte ramiona Victora przez pół sekundy, po czym wdrapał się pomiędzy nie, ostrożnie siadając na kolanach Victora. Nadal było to zawstydzające, ale Yuuri uwielbiał być w ramionach Victora, a Victor zawsze wydawał się taki szczęśliwy, gdy Yuuri odwzajemniał czułość…

Jednym z przykładów był dokładnie ten moment. Yuuri nie mógł powstrzymać się od śmiechu, kiedy Victor westchnął z zadowoleniem, owijając jedną rękę wokół Yuuri’ego, a drugą delikatnie przesuwając po włosach młodszego łyżwiarza. Z kolei Yuuri całkowicie odprężył się przy Victorze, obracając się, by oprzeć policzek o ramię swojej bratniej duszy, muskając nosem bok jego szyi.

Yuuri lubił Victora. Bardzo. Prawdopodobnie nawet go kochał, jeśli można było tak powiedzieć na ich wczesnym etapie związku, ale jednak.

Nie oznaczało to jednak, że wciąż nie miał kilka swoich zmartwień. Po pierwsze, Yuuri był zdecydowanie niedoświadczony w bardziej intymnych aspektach związku i sama myśl o tym doprowadzała go do szału.

Nie wspominając już o tym, że wywołało to mnóstwo pytań dotyczących jego bratniej duszy. Victor miał dwadzieścia siedem lat. Jeśli dobrze policzył, Yuuri nie nawiązał z nim kontaktu, dopóki Victor nie miał mniej więcej… siedemnaście lat? Yuuri trochę się spiął, a Victor zanucił cicho, pytający dźwięk, gdy poruszył się, by trącić Yuuri’ego nosem.

Zamiast odpowiedzieć, Yuuri przechylił głowę, by musnąć ustami linię szczęki Victora i poczuł, jak dłoń jego bratniej duszy zacisnęła się na jego boku.

— Yuuri — mruknął Victor, a jego niski głos wywołał dreszcz na plecach Yuuri’ego. Albo… och. To była druga ręką Victora, który wyplątała się z jego włosów i powoli przesuwała się w górę i w dół jego pleców, zahaczając o cienki materiał koszuli. — Coś jest nie tak? Chcesz pocałunek?

— Nic się nie stało — skłamał Yuuri, odwracając wzrok. — Ale cóż… chyba nie miałbym nic przeciwko pocałunkowi.

Victor ochocza ugryzł delikatnie ucho Yuuri’ego, wywołując zaskoczony dreszcz u młodszego mężczyzny, po czym przeszedł do składania pocałunków w kąciku oka Yuuri’ego. Przechylił głowę młodszego łyżwiarza do góry, przyciskając usta do jego skóry, aż w końcu musnął wargi Yuuri’ego. Na początku było to delikatnie, ledwie można było to nazwać pocałunkiem.

Zamiast czekać, ręka Yuuri’ego uniosła się, by lekko docisnąć tył głowy Victora. Ten zachichotał, nawet gdy pozwolił Yuuri’emu robić co chciał.

Victor był tak dobry w tego typu rzeczach, a Yuuri poczuł kolejne ukłucie zmartwienia, nawet gdy jego usta dotykały ust Victora. Czy jego bratnia dusza miała jakieś partnerki przed nim? Nie żeby Yuuri kiedykolwiek mniej kochał Victora, gdyby to zrobił - Yuuri otworzył usta, prawie desperacko przechylając głowę, by pogłębić pocałunek. Nigdy nawet nie pomyślałby, żeby potępiać Victora, gdyby tak było. Ale Yuuri był tylko człowiekiem… oczywiście, że byłby zazdrosny. Mimo to chciał wiedzieć… ale czy powinien?

Victor nagle odchylił się do tyłu, a ich usta rozstąpiły się z mokrym cmoknięciem. Yuuri wydał z siebie cichy, zdezorientowany dźwięk. Victor uśmiechnął się, dotykając kciukiem ust Yuuri’ego.

— Wydajesz się trochę rozkojarzony. A może… jesteś po prostu zmęczony dzisiejszym treningiem?

— Tak, jedynie zmęczony — powiedział szybko Yuuri, wdzięczny za wymówkę.

— Czyli idziemy spać? — zapytał Victor już ruszając, by podnieść Yuuri’ego.

Yuuri zaśmiał się, wyrywając się z uścisku Victora, by zamiast tego wstać i chwycić dłoń swojej bratniej duszy.

— Nie jestem księżniczką, która możesz zanieść do łóżka! To żenujące!

— Ale jesteśmy tu tylko my! I Makkachin! — jęknął Victor, nawet gdy pozwolił Yuuri’emu zaciągnąć się do łóżka. — A Makkachin nikomu nie powie, obiecuję.

Yuuri prychnął, opadając na łóżko Victora, chowając twarz w poduszce, by ukryć nadchodzący rumieniec. Od tego pierwszego ujawnienia łączącej ich relacji, Yuuri w końcu zgodził się spać ze swoją bratnią duszą (w tym samym łóżku, co Victor, to było wszystko!), co ogromnie go uszczęśliwiło.

A Yuuri prawie spodziewał się, że wydarzy się coś więcej, zwłaszcza w ciągu następnych kilku nocy po tym, ale poza kilkoma zaspanymi pocałunkami, Victor był więcej niż zadowolony, mogąc zwinąć się w kłębek wokół Yuuri’ego, wciskając go między siebie i bardzo ciepłego, i puszystego Makkachina.

Kliknięcie przełącznika lampy rozbrzmiało w pokoju w tym samym czasie, gdy do uszu Yuuri’ego dotarł dźwięk materiału uderzającego o podłogę, a Yuuri zacisnął powieki. To była zawsze część, gdzie najtrudniej było zachować spokój, ponieważ…

Słychać było szelest prześcieradeł, gdy Victor wślizgnął się do łóżka obok niego, a potem Yuuri został obrócony i wciśnięty w miękki obszar ciepłej skóry.

— Dobranoc, Yuuri — mruknął Victor, wsuwając ręce pod koszulkę Yuuri’ego, by przycisnąć je do jego pleców.

Yuuri niemal wtopił się w Victora z płonącą twarzą.

— Do… dobranoc — odpowiedział cicho Yuuri, muskając ustami nagą klatkę piersiową Victora.

Victor ponownie uniósł głowę, by obdarzyć go ostatnim pocałunkiem, po czym uspokoił się, a jego delikatny oddech sprawił, że grzywka Yuuri’ego lekko zatrzepotała.

Yuuri westchnął. Victor był w tym taki naturalny. Łatwość z jaką dzielił intymność z Yuuri’m była zaskakująca, ale z drugiej strony Victor był po prostu naturalnie domagającą się dotyku osobą. Ale nadal, czy oznaczało to, że miał przynajmniej pewne doświadczenia z partnerami, kiedy był młodszy?

A jeśli tak, to dlaczego przynajmniej nie próbował zajść dalej z Yuuri’m? Czy Yuuri był w ogóle gotowy zrobić coś takiego z Victorem?

Czy miał poprzednich partnerów? Czy był naprawdę, naprawdę szczęśliwy, kiedy dowiedział się, że jestem jego bratnią duszą? Jeśli tak, to dlaczego tak długo czekał, żeby mi powiedzieć? Bo wyglądam na niedoświadczonego?

Yuuri mruknął sfrustrowany, obracając się niespokojnie przy boku Victora, wściekle przeklinając swój mózg. To był właśnie “ten czas w nocy”, kiedy wszystkie jego zmartwienia pędziły na niego ze wszystkich stron. Spanie obok Victora jednak trzymało je na dystans. Victor z roztargnieniem poruszył się, by pocierać ramię Yuuri’ego, gdy szepnął niezrozumiałe słowa pocieszenia, zanim ponownie zasnął.

To jest niedorzeczne. Po prostu jutro go o to zapytam. Porozmawiamy o każdej małej rzeczy, o którą się martwię i wszystko będzie dobrze - postanowił zdecydowanie Yuuri, obejmując ramieniem tors Victora. Będzie dobrze.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) Empty
PisanieTemat: Re: [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6)   [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) EmptyWto 19 Gru 2023, 11:27

OoO

Nie było dobrze.

Yuuri potknął się podczas lądowania, prawie skręcając przy tym kostkę. Na szczęście uratował się, uderzając dłonią w barierkę lodowiska obok niego, dokładnie siniacząc dłoń, ale oszczędzając sobie twardego lądowania na lodzie.

Victor tupnął niezadowolony z drugiego końca lodowiska, uderzając delikatnie łyżwą o lód.

— Musisz być bardziej ostrożny, bo naprawdę zrobisz sobie krzywdę, Yuuri! Musisz zaangażować się w skok, ponieważ jeśli zachwiejesz się w powietrzu, spartaczysz lądowanie. Skoncentruj się!

Yuuri jęknął z irytacją ocierając pot, który zebrał się na jego czole. Grand Prix, Grand Prix, Grand Prix - myślał Yuuri niemal złośliwie,
wypracowując plecy. Grand Prix, przeszłość Victora, Grand Prix - chwila. Yuuri osunął się na barierkę, znów ocierając skroń. Skup się, Yuuri!

— Czy coś się stało? — Głos Victora brzmiał teraz bliżej. Yuuri spojrzał w zatroskane oczy. — Uderzyłeś głową w barierkę?

— Nie — powiedział Yuuri, czując się lekko zawstydzony. — Przepraszam… Skupię się.

Victor mruknął w zamyśleniu, patrząc na Yuuri’ego krytycznym spojrzeniem, jakby upewniał się, że jego bratnia dusza naprawdę nie była ranna.

— W porządku… Spróbujmy jeszcze raz i znowu z muzyką. Pamiętaj, jesteś uwodzicielką potrawką wieprzową, która chce, żebym ją zjadł, racja?

Victor uśmiechnął się żartobliwie, pochylając się do przodu i sugestywnie poruszając brwiami. Yuuri zaśmiał się i pociągnął Victora za rękę, gdy ten przejeżdżał obok, by wrócić na swoje miejsce.

— Tak — odpowiedział Yuuri, biorąc głęboki oddech, próbując się skupić.

Szybkie spojrzenie na Victora to wszystko, na co sobie pozwolił, zanim zaczął od początku swój program.

W pierwszej połowie wszystko szło dobrze, ale w chwili gdy zaczęła się druga, Yuuri zdał sobie sprawę, że po prostu nie miał w sobie siły, by wykonać skok.

Tętniąca życiem muzyka nadal trwała, gdy Yuuri zwolnił i zatrzymał się, podnosząc rękę nie patrząc na Victora z obawy, że zobaczy rozczarowanie na twarzy swojego trenera.

— Przepraszam… możemy przestać? Nie mogę się skoncentrować.

Muzyka ucichła niemal natychmiast, a łyżwy Victora sunęły z dźwiękiem po lodzie, gdy podjeżdżał do Yuuri’ego.

Wiedziałem, że coś było nie tak — powiedział Victor z lekką dezaprobatą. — Czy nie mówiłem ci? Musimy przepracować każdy problem. Czy to sam program? Ponieważ wiem, że możesz to zrobić… prawie idealnie to ująłeś. Stresujesz się szukaniem muzyki do swojego wolnego programu?

— To również — przyznał Yuuri, krzywiąc się lekko na wspomnienie kolejnego zmartwienia. — Ale to nie tylko to…

Victor zatrzymał się, czekając i wzdychając, gdy Yuuri nie kontynuował. Victor pochylił się zmartwiony, próbując spojrzeć na przygnębioną twarz Yuuri’ego. Kątem oka Yuuri widział, jak Victor zmarszczył brwi, gdy nadal nie chciał podnieść wzroku.

— W takim razie chodźmy do domu — powiedział zdecydowanie Victor, unosząc dłoń, gdy Yuuri patrzył na niego z niepokojem. — Nie martw się, wiem, że poważnie traktujesz swój trening, ale nawet łyżwiarstwo figurowe może być niebezpieczne, jeśli nie skupiasz się na nim.

— Wiem — odpowiedział Yuuri, jadąc za Victorem do wejścia na lodowisko z lekkim rumieńcem na policzkach. — Przepraszam, nie chcę opóźniać treningu…

— Yuuri — powiedział kojąco Victor, płynnie porzucając swoją trenerską osobowość na rzecz delikatnego objęcia dłonią podbródka Yuuri’ego. — Nie wiesz? Jestem tu dla ciebie, wspierając cię jako bratnia dusza i doradzając jako trener. Jeśli to pomoże, możemy porozmawiać o tym w drodze do domu?

Yuuri w milczeniu kiwnął głową, gdy uniósł rękę, by luźno chwycić nadgarstek Victora, delikatnie przesuwając palcami po grzbiecie dłoni partnera. Spojrzenie Victora złagodniało i pochylił się, by złożyć delikatny pocałunek na czole Yuuri’ego.

Victor trzymał się blisko Yuuri’ego, gdy wrócili do Yu-topia. Zamiast jechać przodem, wolał prowadzić swój rower obok niego. Makkachin, jakby wyczuwając, jak stonowany był Yuuri, od czasu do czasu uderzał w jego nogi, przyciskając bok do goleni Yuuri’ego, jakby próbując dodać mu otuchy.

— To zawstydzające — powiedział nagle Yuuri, ściskając pasek swojej torby. — Prawdopodobnie nie warto się tym martwić.

— Nie wydaje mi się — stwierdził Victor w zamyśleniu, pocierając brodę. — Zwłaszcza nie, jeśli tak bardzo ci to przeszkadza.

— Może ci to przeszkadzać — przyznał Yuuri, a brwi Victora podjechały do linii jego włosów.

— Dobrze? Skąd mam wiedzieć, czy to prawda, jeśli mi nie powiesz? — powiedział łagodnie Victor.

Yuuri odwrócił się, by na niego spojrzeć. Grzywka Victora zasłaniała jedno z jego jasnych oczu, a Yuuri sięgnął, by je odsunąć bez zastanowienia, rozkoszując się widokiem obojga oczu Victora, które błyszczały w słabym świetle zachodzącego słońca. Obaj zatrzymali się w pół kroku (część Yuuri’ego dziękowała, że droga była prawie wyludniona), a ręka Victora złapała jego dłoń, zanim zdążyła opaść, przyciskając ją do swojego policzka.

— Czy łatwiej byłoby ci to napisać? — zapytał cicho Victor, a Yuuri pochylił głowę w drżącym skinieniu głowy.

Jego wolna ręka już poruszyła się, by sięgnąć do kieszeni po mały długopis, który zawsze tam trzymał.

Victor obniżył nóżkę roweru i usiadł pod małym kamiennym murkiem, który otaczał chodnik. Jego spojrzenie było łagodne, gdy Yuuri podążył za nim. Wyciągnął rękę, by przyciągnąć Yuuri’ego bliżej, aż plecy młodszego mężczyzny zostały przyciśnięte do jego klatki piersiowej.

— Nie patrzę — powiedział cicho Victor, chowając twarz we włosach Yuuri’ego. — No dalej, pisz.

Yuuri zamknął oczy na krótkie uderzenie serca, ciesząc się ciepłem ciała Victora wokół siebie, zanim zdjął skuwkę z długopisu i zębami ściągnął rękawiczkę. Pisał i czuł, jakby jego serce miało wyskoczyć z piersi, kiedy w końcu wsunął skuwkę z powrotem, potrącając lekko ramiona Victora, gdy wsuwał długopis z powrotem do kieszeni.

— Dobrze… skończyłem.

Dłoń Victora uniosła się z talii Yuuri’ego, by zbliżyć ją do oczu, a Yuuri zacisnął ręce na drugim ramieniu Victora, opierając głowę o niego. Przygryzł wargę, kiedy Victor nagle się napiął, a Yuuri był bardzo świadomy otaczających go ramion Victora, coraz zimniejszego powietrza, który kłuł go w skórę i dotyku okularów zsuwających mu się z nosa, gdy przyciskał podbródek do klatki piersiowej.

— Yuuri — westchnął Victor, brzmiąc na udręczonego, a Yuuri zacisnął powieki. — Tak mi przykro… Nie wiedziałem, że to ci przeszkadza. Ciągle sprawiałem ci ból.

— Co? — Yuuri wyrwał się z uścisku Victora, by obrócić się i spojrzeć na swoją bratnią duszę w szoku. — To nie… nie o to mi chodziło! A poza tym, czy nie sprawiłem ci bólu? Czekałeś tak długo i naturalnie byłoby szukanie miłości, gdybyś sądził, że nie masz bratniej duszy! To ja jestem dziecinny, że pozwalam, by coś takiego mi przeszkadzało!

— To nieprawda — powiedział ostro Victor. — Niewiedza również doprowadziłaby mnie do szału. I tak jest, ale założyłem, że ty nigdy…?

— Czekałem na ciebie — przyznał cicho Yuuri. — I nawet teraz nie wydaje mi się, żebym był gotowy na coś zbyt intensywnego. Mam na myśli fizycznie. — Yuuri zarumienił się obficie. — Ale to nie znaczy, żebym kiedykolwiek… Nigdy nie byłbym na ciebie zły, gdybyś był z innymi ludźmi. Chcę po prostu wiedzieć.

— I powiem ci — odpowiedział Victor, sięgając po Yuuri’ego.

Yuuri szybko wrócił w ramiona Victora, czując ulgę, że już przyznał się do swoich zmartwień. Jego całe ciało się zrelaksowało.

— Była taka dziewczyna — kontynuował Victor, cicho z ustami tuż przy uchu Yuuri’ego — która nie wierzyła w bratnie dusze. Wierzyła, że mamy wolność wyboru i chciała, żebym ją wybrał. Nie sądzę, żeby w ogóle miała bratnią duszę.

Yuuri zacisnął dłonie na kurtce Victora. Ukłucie zazdrości sprawiło, że jego żołądek skręcał się wbrew jemu.

— Co… co się z nią stało?

— Cóż, brak bratniej duszy nie jest czymś zupełnie niezwykłym, ale jestem pewien, że mimo wszystko była samotna — odpowiedział Victor, odchylając głowę do tyłu, by spojrzeć na ciemniejące niebo. — Przykro mi to mówić, ale nie wiem, co się z nią stało. Ale to było, kiedy byłem jeszcze dość młody, jak sądzę, więc jej słowa utkwiły mi w pamięci przez całe moje nastoletnie lata.

Ręce Victora zaczęły niemal bezwiednie bawić się kosmykami włosów na karku Yuuri’ego.

— Miałem… kilki partnerów, więc nie jestem zupełnie niedoświadczony, Yuuri.

Yuuri stanowczo kiwnął głową, wpatrując się w materiał kurtki Victora.

— Nie obwiniam cię. Myślę, że słusznie zrobiłeś. To musiało być samotne…

— Wiem, że się bałeś. Ja również, chociaż nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę. To zmienia życie i miała rację… a co z wolnością wyboru? — powiedział cicho Victor.

— Czy byłeś zdenerwowany, że twoja szansa na wybranie miłości zniknęła, kiedy dowiedziałeś się, że twoją bratnią duszą jestem ja? — zapytał szczerze Yuuri, podnosząc wzrok, by spojrzeć na Victora. — To dlatego czekałeś? Nie mam tego na myśli w zły sposób, po prostu… próbuję tylko zrozumieć.

Yuuri. — Victor potarł nosem o nos Yuuri’ego, wyglądając na niemal udręczonego. — To była najlepsza rzecz, jaką mnie w życiu spotkała! Im więcej czasu z tobą spędzałem, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że nawet gdybym miał bratnią duszę to i tak w każdej chwili wybrałbym potrawkę wieprzową zamiast nich. — Zaśmiali się cicho, a Yuuri z wdzięcznością odwzajemnił wcześniejszy gest Victora. — Czekałem, ponieważ chciałem, żebyś poczuł to samo, zanim dowiedziałbyś się, że jestem twoją bratnią duszą — kontynuował nieśmiało Victor. — Chciałem, żebyś myślał tylko o mnie, a nie o jakiejś wyidealizowanej wersji kogoś, kogo nawet nie spotkałeś.

Ty byłeś tą “idealną” wersją — powiedział Yuuri z pewną irytacją. — Wiem, że kazałem ci czekać, ale w zasadzie mnie dręczyłeś! To było niesprawiedliwe!

Jego zmarszczenie brwi zmieniło się w półuśmiech na widok zawstydzonego spojrzenia, jakie rzucił mu Victor.

— Przepraszam — westchnął Victor. — Widzenie twojej zdenerwowanej twarzy było po prostu… ach, przepraszam. — Victor ponownie zamilkł, widząc upominające spojrzenie Yuuri’ego, ponownie uśmiechając się z zakłopotaniem.

— Dziękuję — powiedział Yuuri — za opowiedzenie mi tego wszystkiego.

— Cóż, to ja dziękuję — odpowiedział Victor, starając się jak najlepiej dopasować do poważnego tonu Yuuri’ego — za wysłuchanie.

Yuuri uśmiechnął się, już zauważając powrót zwykłej beztroski Victora.

— Cieszę się, że udało nam się to wyjaśnić — powiedział Victor w odpowiedzi na niezadane pytanie Yuuri’ego. — Cieszę się, że już się nie martwisz.

— Czuję się dużo lepiej — mruknął Yuuri, wyciągając rękę do Victora.

Jego bratnia dusza odwzajemniła uśmiech, jedną ręką chwytają Yuuri’ego, a drugą sięgając po swój rower. Makkachin wstał z miejsca, w którym drzemał i był zbyt szczęśliwy, że mógł podążać za swoimi właścicielami, gdy ponownie rozpoczęli drogę powrotną do gorących źródeł.

Wydawało się jednak, że Yuuri nadal nie był wstanie spojrzeć Victorowi w oczy - teraz z zupełnie innego powodu. Za każdym razem, gdy Yuuri unosił wzrok, by spojrzeć na profil Victora, spotykał niebieskie oczy wpatrujące się w niego, a Yuuri za każdym razem odwracał wzrok.

Jego zwykły rumieniec wywołany przez Victora wydawał się o wiele silniejszy niż zwykle i znowu Yuuri był aż nazbyt świadomy swojej ręki w dłoni Victora, gdy wracali do domu.

Nawet kiedy dotarli na miejsce, prawie nie mówiąc ani słowa, Victor poruszył się tylko po to, by pocałować Yuuri’ego w policzek, zanim zaprowadził go do środka, by zjeść kolację. Wkrótce potem poszli do gorących źródeł, w których nie było nikogo oprócz Victora i Yuuri’ego. Jednak Victor zanurzył się w wodzie tylko na wyciągnięcie ręki od Yuuri’ego, w końcu odzywając się, aby rozpocząć beztroską rozmowę, którą Yuuri z radością kontynuował.

Mimo to atmosfera wokół nich wydawała się jakiś sposób cichsza i usypiała Yuuri’ego w niemal powolnym poczuciu komfortu. To delikatnie spojrzenie, które Victor rzucał Yuuri’emu i każdy czas, gdy ocierali się o siebie, gdy zaczęli się ubierać po kąpieli. Victor był całkowicie słodki, odgarniając wilgotne włosy Yuuri’ego, nawet gdy rozmawiał z nim o przeszłych doświadczeniach związanych z jazdą na łyżwach. Yuuri zauważył, że jego ciągły rumieniec odbijał się na wysokich kościach policzkowych jego bratniej duszy.

Victor wciąż o czymś mówił - o tym, jak Makkachin pomagał mu uspokoić się przed zawodami - nawet gdy prowadził tyłem Yuuri’ego do łóżka, aż jego kolana dotknęły materaca i opadł z powrotem na miękkie poduszki.

Wtedy Victor przestał mówić i delikatnie przesunął się, by położyć się obok Yuuri’ego. Yuuri chwycił Victora za rękę i podniósł ją do ust, by pocałować ją niemal nieśmiało. Victor uśmiechnął się zadowolony, szybko odzwierciedlając ten ruch.

— Yuuri — powiedział czule Victor.

Prześcieradła zaszeleściły, gdy Victor ustawił ich oboje tak, że jego plecy były przy wezgłowiu, a klatka piersiowa Yuuri’ego napierała na jego. Yuuri nadal czuł się okropnie nieśmiały, bez względu na to, ile razy Victor zbliżał się do niego, ale prawie nieświadomie pochylił się, by przycisnąć swoje czoło do czoła Victora. Victor wyglądał na prawie oszołomionego, gdy Yuuri składał delikatne pocałunki na jego twarzy, przesuwając się od czoła, przez nos, aż po policzki, aż wargi Yuuri’ego musnęły niczym skrzydła motyla wargi Victora i tak pozostały.

Przez sekundę Yuuri był zadowolony, że tylko tak siedział, uśmiechając się do zmarszczonych w niecierpliwości brwi Victora, kiedy zdał sobie sprawę, że Yuuri nie zamierzał się ruszyć. Zamiast czekać dłużej, Victor spotkał go przez resztę drogi już rozchylonymi ustami. Yuuri wydał z siebie jęk na kontakt, przesuwając się, by usiąść okrakiem na Victorze jeszcze bliżej w lustrzanym odbiciu ich pierwszych pocałunków.

Materac łóżka był miękki pod kolanami Yuuri’ego, gdy opierał na nim większość swojego ciężaru, gdy wcisnął się głębiej w objęcia Victora, drżąc, gdy ręce starszego mężczyzny wędrowały po jego plecach.

— Nigdy nie posunąłem się dalej, nawet po tym, jak po raz pierwszy obaj dowiedzieliśmy się, że jesteśmy bratnimi duszami — mruknął Victor do ucha Yuuri’ego, gdy przerwał pocałunek. Jego niski głos sprawił, że Yuuri próbował się odsunąć. Victor przytrzymał go w miejscu, opierając dłoń o bok jego głowy, szepcząc do ucha Yuuri’ego każde słowo. — Nigdy nie podsunąłem dalej, ponieważ czekałem, aż wykonasz pierwszy ruch, kiedy będziesz gotowy.

— Och — powiedział oniemiały Yuuri, wciąż starając się wbrew sobie zachować przynajmniej pewną odległość między swoim uchem a ustami Victora. Yuuri miał spłonąć od rumieńca, który zdobił jego twarz.

Victor był jednak nieustępliwy i odsunął się od ucha Yuuri’ego, by ponownie zająć się jego ustami, delikatnie przesuwając dłońmi po miękkiej skórze pleców Yuuri’ego.

— Ja nie… myślę, że nie jestem gotowy, jednak… — powiedział pospiesznie Yuuri. Jego twarz rumieniła się z innego powodu niż tylko podniecenie. Victor przerwał swoje ruchy.

— Wiem, pójdziemy powoli — odpowiedział Victor, całując szczękę Yuuri’ego. — W twoim tempie.

Victor odchylił się nieco do tyłu, by spojrzeć na Yuuri’ego czułym spojrzeniem i otwartymi ramionami w zaproszeniu, a Yuuri mógł tylko usiąść i podziwiać go.

— O… okej — szepnął Yuuri i wymagało od niego całej odwagi, by zsunąć krawędzie szary Victora z jego ramion, aż zebrały się na jego nadgarstkach, odsłaniając dużą część jego ciała.

Yuuri widział swoją bratnią duszę nago wiele razy wcześniej, ale to było… wydawało się, że nigdy nie będzie to coś, do czego Yuuri mógłby się przyzwyczaić.

— Możesz dotykać — powiedział Victor niemal nieśmiało, patrząc z rozbawieniem na Yuuri’ego, kiedy młodszy mężczyzna przycisnął dłonie do twarzy. — Nic cię nie powstrzymuje. W końcu jestem twój.

— Zgadza się — odpowiedział Yuuri, zdecydowanie odsuwając ręce od twarzy. Victor znowu się zarumienił, dzięki czemu Yuuri poczuł się sto razy lepiej. — Jesteś mój.

— Mmmm.

Victor zamknął oczy, kiedy Yuuri przycisnął dłonie do jego skóry, nieśmiało poruszając się, by delikatnie musnąć palcami pierś Victora. Obaj złapali gwałtownie oddech, gdy Yuuri pochylił się, by pocałować obojczyk Victora.

Jednak Yuuri nagle odchylił się do tyłu, by ponownie zakryć dłońmi twarz.

— Czekaj, chwila… przerwa! — powiedział niemal histerycznie, poruszając się, by machać rękami przed nimi. — Potrzebuję przerwy!

— Cóż, mam nadzieję, że nigdzie się nie wybierasz — wtrącił się Victor, brzmiąc na zbyt radosnego. — Co za postęp!

Yuuri wydał z siebie wysoki dźwięk rozpaczy, a Victor zaśmiał się.

— Yuuri, przestań się zadręczać — powiedział cicho jego bratnia dusza, znów poważniejąc. — W twoim tempie, tak jak powiedziałem. Po prostu cieszę się, że w ogóle jesteś ze mną.

Yuuri westchnął, opadając na pierś Victora i splatając ich palce.

— Wiesz, jesteś tak sławny, że naprawdę myślałem, że śnię, kiedy pojawiłeś się w gorących źródłach mojej rodziny. — Yuuri przechylił głowę, by wtulić się w zagłębienie szyi Victora, a jego bratnia dusza westchnęła radośnie. — Ale kiedy powiedziałeś, że będziesz mnie trenować, zrobiłbym wszystko, zapłaciłbym każdą cenę, abyś został.

— Ojej, twoje poświęcenie jest godne podziwu — odpowiedział Victor, wyglądając na bardzo rozbawionego. — Cóż, skoro mi to przyznałeś, mogę swobodnie przyznać, że najpierw pomyślałem, że jesteś najbardziej uroczą osobą, jaką kiedykolwiek widziałem. — Zagruchał na widok rumieńca Yuuri’ego, uśmiechając się, gdy młodszy łyżwiarz odwrócił wzrok.

Victor zatrzymał się na chwilę, by sięgnąć pod poduszki obok siebie i wyciągnąć długopis, który tam zostawili - długopisy były teraz wszędzie wokół nich, w ich kieszeniach, w torbach, a nawet porozrzucane po każdym pokoju. Yuuri wziął go od niego i nieśmiało zaczął rysować gryzmoły na swoim ramieniu, odwracając wzrok od ciepłego spojrzenia Victora.

— Hej, mówiąc o zapłacie za szkolenie… — Yuuri zamilkł, spoglądając w roztargnieniu, by zobaczyć, jak atrament powoli rozprowadzał się po ramieniu Victora, spływając w dół na jego nadgarstek.

Victor pytająco przechylił głowę, chociaż jego spojrzenie leniwie śledził ślad atramentu na swojej skórze.

Hmmm?

— Ile będzie to wynosić? Nie chcę pozbawić cię uczciwego dochodu tylko dlatego, że…

— Och, Yuuri, naprawdę myślisz, że zamierzam obciążyć moją bratnią duszę opłatą za szkolenie? — Victor zaśmiał się, przeczesując dłońmi włosy Yuuri’ego, po czym przesunął je tak, by spoczęły na jego karku. — Jesteś taki głupiutki!

— Och — odpowiedział Yuuri, ponownie chowając twarz w zagłębieniu szyi Victora. — Rozumiem, dziękuję…

— Mam na myśli, przynajmniej nie pełną cenę! Bratnie dusze otrzymają specjalną zniżkę w wysokości dziesięciu procent. Nawiasem mówiąc liczę swoje wynagrodzenie od pierwszego dnia, więc mam nadzieję, że masz spory fundusz do wydania!

Głowa Yuuri’ego ponownie została poderwana do góry, ledwo unikając trafienia Victora w brodę. Jego twarz była blada od szoku.

— Ile… ile to wynosi? Mógłbym spłacać cię ratalnie, ale nie sądzę…

Wiktor zaśmiał się z zachwytem i ponownie przycisnął Yuuri’ego do swojej piersi, obsypując jego twarz pocałunkami.

— Yuuri, Yuuri! Żartowałem!

Yuugi gwałtownie zarumienił się i próbował się wyrwać, uderzając Victora w pierś.

— Ty… znowu to zrobiłeś! W takim tempie skończę, nie ufając niczemu, co mówisz…

Victor uciszył go pocałunkiem, przyciskając obie dłonie do twarzy Yuuri’ego, próbując sprawić, by się uśmiechnął. Yuuri opierał się w sumie przez jedną chwilę i przez kolejną oklaskiwał swoją wytrwałość, po czym pozwolił sobie zrelaksować się i pochylił się do przodu, owijając ręce wokół szyi Victora.

— Mmm — mruknął Victor, kiedy w końcu odsunął się, by podziwiać swoje dzieło. — Przepraszam. Po prostu nie mam dość twojej miny, kiedy to robię! — Widząc groźnie spojrzenie Yuuri’ego, Victor zarumienił się, a na jego twarzy malowało się poczucie winy. — Och, przepraszam. Nie zrobię tego ponownie. — Victor zatopił nos szyję Yuuri’ego, entuzjastycznie muskając ją.

Yuuri sądził, że słyszał, jak wymamrotał coś w stylu “Przynajmniej nie za często” w jego włosy i wił się gwałtownie w udawanym gniewie, nawet gdy pozwolił Victorowi trzymać się mocno w jego ramionach.

— Chociaż sądzę, że mógłbym przyjąć zapłatę w ratach — powiedział Victor, gdy w końcu udało mu się uspokoić Yuuri’ego delikatnymi pocałunkami zamiast kolejnych przeprosin. — Jedynym kosztem tego byłyby twoje godziny snu, ale możemy to uwzględnić w twoim harmonogramie treningów.

— Co…

Yuuri wpatrywał się tępo w Victora, aż w końcu doszło do niego, co mężczyzna miał na myśli, a Victor ponownie zaśmiał się z zachwytu, gdy twarz Yuuri’ego po raz kolejny stała się jasnoczerwona.

— Żartuję. Jak powiedziałem, kiedy tylko będziesz gotowy. To twoja decyzja — powiedział Victor, delikatnie uderzając swoim czołem o czoło Yuuri’ego.

— Na serio! — jęknął Yuuri z irytacją, opadając na niego i przyciskając policzek do skóry swojej bratniej duszy. — Nigdy się do tego nie przyzwyczaję.

— Mam nadzieję, że nie — powiedział urażony Victor. — Zamierzam utrzymać ten związek tak interesujący, jak to możliwe, na zawsze.

Victor znów zamilkł, a Yuuri spojrzał na niego z zaciekawieniem. Tym razem rumieniec na twarzy Yuuri’ego odbijał się na twarzy Victora. Młodszy łyżwiarz pozwolił swojej bratniej duszy objąć dłońmi twarz. Victor pogładził kciukami policzki Yuuri’ego i pochylił się, by złożyć delikatny pocałunek na jego nosie.

— Naprawdę przepraszam — zaczął jego trener, a Yuuri słuchał uważnie, nawet gdy cieszył się dotykiem Victora. — Nigdy nie zamierzałem sprawić ci tyle bólu… Yakov zawsze powtarzał, że mogę być zbyt samolubny dla własnego dobra, ale teraz, kiedy cię mam… Wiem, że jest kilka rzeczy, których muszę być bardziej świadomy.

Yuuri zebrał się na odwagę, by spojrzeć Victorowi prosto w oczy z całą stanowczością.

— Zgadza się! — upomniał i czuł przepływ zarówno wyrzutów sumienia, jak i zachwytu, kiedy Victor spojrzał na niego najsmutniejszymi oczami szczeniaka. Szczerze mówiąc, mogłoby to rywalizować nawet z Makkachinem. — To, co zrobiłeś, było naprawdę manipulacją! Wiem, że wyjaśniłeś mi dlaczego to zrobiłeś, ale mimo to byłem taki skonfliktowany! Jak powiedziałem wcześniej, nawet nie wiesz, jak byłem rozdarty.

— Wiem… — powiedział Victor, a jego dłonie zsunęły się po ramionach Yuuri’ego, by chwycić go za ręce. — A przynajmniej teraz rozumiem. Nie wiem co powiedzieć…

Spojrzenie Yuuri’ego złagodniało. Pochylił się, by delikatnie pocałować Victora w policzek, a potem, kiedy jego bratnia dusza była całkowicie rozproszona, Yuuri wysunął jedną rękę z uścisku Victora i szybko przesunął ją na bok mężczyzny, gdzie mocno go uszczypnął.

Victor krzyknął głośno, a Yuuri nieubłaganie zaczął go łaskotać.

— Litości, miej litość! — zawodził Victor i teraz była kolej na Yuuri’ego, by roześmiać się wesoło, nawet gdy Victor przewrócił go na plecy, próbując powstrzymać łaskotanie.

Victor zamknął Yuuri’ego w klatce złożonej z jego ciała, przyciskając obie ręce młodszego mężczyzny do poduszki, mrużąc oczy w poczuciu zdrady.

— Jesteś podły!

— Otrzymujesz to na co zasłużyłeś!

— Cóż, muszę się zemścić. Czy tego właśnie chciałeś?

Yuuri prychnął, wijąc się. Victor skorzystał z okazji, by wysunąć nos prosto w zgięcie szyi Yuuri’ego, delikatnie skubiąc ustami jego skórę. Yuuri znów się zaśmiał, a kiedy odkrył, że jego ręce są wolne, ponownie owinął je wokół pleców Victora, trzymając się swojej bratniej duszy, jakby zależało od tego jego życie.

— Ach, Yuuri, kocham cię! — powiedział wesoło Victor, a Yuuri zamarł. Victor również zatrzymał się i podniósł głowę, przekrzywiając ją na bok, gdy zaczął wyglądać na zmartwionego. — Ach… cóż, to znaczy… mam nadzieję, że nie było to zbyt pochopne, ale ja…

— Czuję to samo — wyrwało się Yuuri’emu. — Zawsze, ale to zawsze cię podziwiałem i mam szczęście, że mam okazję cię kochać.

Victor patrzył na niego zszokowany i naszła kolej na Yuuri’ego, żeby być nerwowym. Jego zmartwienia zostały uspokojone, gdy Victor opadł na niego całym ciężarem ciała, łącząc ich usta w namiętnym pocałunku.

— Mój — mruczał Victor. — Mój, jesteś mój. Kogo obchodzą bratnie dusze? Bez względu na wszystko, jestem pewien, że zawsze byliśmy sobie przeznaczeni.

— Jak romantycznie — powiedział Yuuri, zaczynając czuć zawstydzenie.

Victor tylko mruknął w porozumieniu, a Yuuri podążył wzrokiem za dłonią Victora, podczas gdy drugą sięgał pod poduszki w poszukiwaniu długopisu, który Yuuri upuścił na prześcieradło. Już miał zamiar zaoferować pomoc, kiedy Victor w końcu go znalazł. Victor uniósł się nad Yuuri’m opierając się na jednym łokciu, kiedy zdejmował skuwkę.

— Mimo to doceniam to, co daje nam to połączenie. Ostatnio podobało mi się patrzenie na moje pismo na twojej skórze.

Victor uśmiechnął się z uwielbieniem, gdy Yuuri patrzył, jak rysował serce na jego ramieniu. Jego spojrzenie przesunęło się na Victora, by zobaczyć to samo serce narysowane w tym samym miejscu.

— Mi również — zgodził się cicho Yuuri i zamknął oczy, czując lekkie łaskotanie pióra przesuwającego się po nagiej skórze.

— Ty i ja pracujący razem gwarantuje twoją wygraną na Grand Prix.

Wyglądało na to, że Victor rysował bez celu po jego skórze. Yuuri wyciągnął rękę po długopis. Czując zimny dotyk plastiku w swojej dłoni. Yuuri otworzył oczy, by spotkać się ze spojrzeniem Victora, który pochylał się do kolejnego pocałunku. Oczy Yuuri’ego ponownie się zamknęły, by cieszyć się językiem Victora i miękkim dotykiem jego ust, zanim delikatnie odepchnął nosem Victora.

— Jesteś taki piękny na lodowisku i poza nim — powiedział Victor.

— Piękny? To ty jesteś piękny — odpowiedział Yuuri.

Victor zaśmiał się i naciskał w dół, by położyć głowę obok głowy Yuuri’ego na poduszce. Jego oddech owiewał twarz młodszego łyżwiarza w satysfakcjonującym westchnieniu na dotyk długopisu z tyłu jego ramienia.

— Co piszesz?

— Victor jest do bani.

— Cha — powiedział wesoło Victor. — Uwielbiasz mnie! Zawsze, ale to zawsze mnie podziwiałeś i masz szczęście, że masz okazję… — Victor jęknął, kiedy Yuuri ugryzł go w ramię. — Och!

— Dobrze ci to posłuży — powiedział wyniośle Yuuri i wrócił do pisania.

Victor zaśmiał się, a jego rzęsy łaskotały policzek Yuuri’ego, kiedy zamknął oczy.

— Cóż, powiem ci… — Victor ziewnął. — Pomyślałem, że jesteś najbardziej inspirującą osobą, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem, jak jeździsz na łyżwach odtwarzając mój program… i mam szczęście, że przyjechałem do Japonii. — Jego głos przeszedł w senny bełkot. Yuuri uśmiechnął się. — Kocham cię, Yuuri.

Victor zasnął, zanim Yuuri mógł odpowiedzieć. Wsunął skuwkę z powrotem na długopis, po czym ostrożnie odwrócił głowę, by złożyć delikatny pocałunek na ustach śpiącego Victora. Yuuri był zachwycony i bardzo, ale to bardzo szczęśliwy. To była długa droga, aby dotrzeć do miejsca, w którym się teraz znajdowali, a wszystko, co pozostało niewypowiedziane i nienapisane, w końcu wyszło na jaw… Yuuri opuścił długopis na krawędzi łóżka i odwrócił się, by objąć Victora. Mając to wszystko za sobą, Yuuri w końcu mógł skupić się w pełni na przygotowaniu do Grand Prix.

Jego dłoń przesunęła się po łopatce Victora, gdzie Yuuri wiedział, że były słowa, które napisał w odpowiedzi na deklarację Victora. Były dokładnie odzwierciedleniem jego. Yuuri zasnął, ukołysany miarowym oddech Victora.

Ja również… - pomyślał sennie Yuuri, śledząc palcami napis, którego nie widział - cię kocham.

Tak bardzo cię kocham.

Koniec

Lód i atrament część 2

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





[YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) Empty
PisanieTemat: Re: [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6)   [YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6) Empty

Powrót do góry Go down
 
[YoI][T][Z] Niepiśmienny [VN/KY] (6/6)
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Anime & Manga/Komiks & Serial/Film animowany :: Yaoi/Slash :: +12-
Skocz do: