~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6)

Go down 
AutorWiadomość
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6) Empty
PisanieTemat: [BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6)   [BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6) EmptyPon 22 Sty 2024, 08:31

Tytuł: Jedno słowo na raz
Oryginalny tytuł: One Word at a Time
Autor: reachingforthestardust
Zgoda na tłumaczenie: Czekam
Tłumaczenie: Lampira7
Beta: Nie mam
Link: https://archiveofourown.org/works/34473514/chapters/85796401

Nie sam, już nie 1
Nie sam, już nie 2
Nie sam, już nie 3
Nie sam, już nie 4

Jedno słowo na raz

Rozdział 1

Izuku obudził się drugi dzień z rzędu będąc bardzo lekkim.

Na szczęście tym razem nie było to dosłowne. I to również nie był jeden z jego normalnych epizodów dysocjacyjnych. Był w swoim ciele, ale wszystko wydawało się być przyjemne. To było dziwne.

— To przez leki, problematyczne dziecko — rozbrzmiał cierpki głos obok Izuku.

Ach, to miało sens. Ale… po co podano mu leki przeciwbólowe? Izuku wiedział, że to na pewno były one, ponieważ ból, który prawie stale odczuwał swoich kościach, nie pojawił się ani razu.

— Okej — wybełkotał Izuku w odpowiedzi. Musiał się mocno zastanowić, aby przypomnieć sobie, dlaczego był w szpitalu. Surowa biel sufitu i ciche pikanie maszyn zdradzały jego miejsce przebywania.

Izuku zorientował się dlaczego, gdy wróciły do niego niejasne wspomnienia zniekształconego nadgarstka i niekończącego się czekania. Przechylił głowę na bok, aby napotkać nie rozbawione spojrzenie wychowawcy.

— Dzień dobry, Aizawa-sensei.

Mężczyzna uniósł brew.

— Jest trzecia po południu.

To nie miało sensu. Jeśli było wczesne popołudnie, dlaczego jego nauczyciel był tutaj, a nie w klasie? Zmieszanie Izuku miało być oczywiste, ponieważ Aizawa-sensei westchnął.

— Nie jestem pewien, ile pamiętasz — powiedział nauczyciel — biorąc pod uwagę, że byłeś w głębokiej dysocjacji. Przybyłem do szpitala około 2:30, eskortując cywilną ofiarę incydentu ze złoczyńcą. — Głos Aizawy-senseia stał się niesamowicie cierpki. — Wyobraź sobie moje zdziwienie, gdy zobaczyłem jednego z moich uczniów na izbie przyjęć zamiast w łóżku.

Izuku skrzywił się.

— Zapytałem cię, dlaczego tutaj jesteś, zamiast spotkać się z Recovery Girl — kontynuował Aizawa-sensei, brzmiąc dla wszystkich innych, jakby komentował pogodę, a nie burzył te kilka barier, które Izuku postawił wokół swojego zgniłego rdzenia. — Powiedziałeś, na tyle ile byłeś w stanie, że Recovery Girl nie leczy samookaleczeń.

Izuku uważał, że to bardzo niesprawiedliwe ze strony Aizawy-senseia, że namawiał go do tej rozmowy, kiedy był pod wpływem środków przeciwbólowych i powiedział mu to. Nauczyciel warknął na niego:

— Logiczne jest otrzymanie odpowiedzi na moje pytania tylko wtedy, gdy prawdopodobieństwo przemilczania prawdy jest mniejsze.

To było coś, co Aizawa-sensei uznałby za logiczne. Ale Izuku wiedział, że unikał również pytania swojego nauczyciela. Nie miało to jednak sensu, ponieważ bohater najwyraźniej już odkrył największe kawałki układanki.

Podczas, gdy Izuku rozmyślał nad tym, obserwował kątem oka swojego nauczyciela. Mężczyzna wyglądał na dość zrelaksowanego, leniwie półleżąc na krześle, które wyglądało niesamowicie niewygodne . Laptop leżał niestabilnie na innym krześle, wyraźnie odłożony w pośpiechu, gdy Izuku się obudził.

Izuku zaufał już Aizawie-senseiowi tak bardzo, że był zdezorientowany swoją niechęcią do mówienia prawdy. Uświadomił sobie, że ukrywał ją z przyzwyczajenia. Ponieważ wcześniej nikt nie przejmował się nim poza jego mamą, a Izuku nie chciał być ciężarem, więc wszystko ukrywał. Teraz, gdy Izuku faktycznie mówił o różnych rzeczach, w jego sercu pojawiła wrażliwość i surowość.

Izuku uważał, że to szkoda, że wczoraj zamiast milczeć, nie powiedział Aizawie-senseiowi o tym, że Recovery Girl nie będzie już go leczyć. Wstyd, że nie mógł tego zrobić sam, wstyd, że nie mógł kontrolować One For All, a przede wszystkim wstyd, że udało mu się zniechęcić do siebie bohaterkę znaną z dobroci i masowego leczenia przyjaciół jak i wrogów.

Ale Aizawa w tym momencie o to zapytał, może nie wprost, ale w jego ciemnych oczach widniała troska, a usta miał z zaciśnięte w cienką linię.

Izuku zaczął mówić. Środki przeciwbólowe w jego organizmie sprawiły, że jego umysł był zamglony, ale nie na tyle, by nie móc samemu się na to zdecydować. Nie mógł winić swojego nauczyciela za wykorzystanie wszelkich zasobów lub możliwości, jakie miał do dyspozycji.

— To było po mojej operacji. All Might rozmawiał ze mną i weszła Recovery Girl. Nie była zadowolona, że znowu złamałem tyle kości — przyznał Izuku. — Powiedziała nam więc, żebyśmy znaleźli lepszy sposób na użycie One For All, ponieważ nie zamierzała już leczyć obrażeń spowodowanych przez mnie. Dlatego wczoraj tutaj przyszedłem.

— Rozumiem — powiedział cicho Aizawa-sensei. Izuku ponownie pogrążył się w uspokajającej, przytłumiającej wszystko mgle spowodowanej lekami przeciwbólowymi i leniwie obserwował, jak seria mikro ekspresji pojawiała się na twarzy mężczyzny. — To bardzo… — bohater zamilkł i uszczypnął nasadę nosa — niepokojące, że Recovery Girl ci to powiedziała.

— Jestem do tego przyzwyczajony — powiedział Izuku. — Ponieważ lekarze mnie nie lubią.

I to była prawda. Izuku, kiedy został ranny na tyle poważnie, że wymagał wizyty w szpitalu, zawsze był leczony jako ostatni, przy użyciu najtańszych i najstarszych środków medycznych. Na palcach obu rąk mógł policzyć, ile razy został poddany “leczeniu” przez nerwowych stażystów medycznych zamiast przez profesjonalistów.

Aizawa-sensei pochylił się do przodu.

— Czy zaktualizowałeś swoje dane szpitalne od czasu pojawienia się twojego daru?

Hmm? Właściwie to było dobre pytanie.

Izuku pokręcił głową.

— Mogłem zobaczyć Recovery Girl, więc nie musiałem — powiedział. Wiedział do jakich wniosków doszedł Aizawa-sensei.

— Zostawili cię bez leczenia, bo twoje akta mówią, że nie masz daru — powiedział jego nauczyciel, a w jego głosie było słychać ostrą wściekłość. — W ten dyskryminujący sposób zabijają nie obdarzonych.

Nie musiał wyjaśniać tego Izuku.

— Jestem do tego przyzwyczajony — powtórzył. — Miło było być leczonym przez Recovery Girl, ale nie dziwię się, że miała mnie dość.

Potem cisza wypełniła małą szpitalną salę. Potrzeba było trochę wysiłku, aby jego ciało było mu posłuszne, ale Izuku udało się odwrócił głowę od swojego nauczyciela, aby móc wyjrzeć przez okno. Zła pogoda z początku tygodnia w końcu przeminęła, a popołudniowe światło słoneczne wpadające do pokoju było przyjemne. Delikatnie rozgrzewało jego skórę, a Izuku mógł naprawdę zrozumieć, dlaczego koty zawsze szukają nasłonecznionych miejsc na drzemkę.

Stłumione westchnienie przerwało ciszę. Izuku znał je bardzo dobrze. Spojrzał w drugą stronę i ujrzał swoją mamę. Nie mógł powstrzymać łez, które napłynęły mu do oczu.

— Mamo — wyszeptał, prawie skomląc i byłby zawstydzony, że jego nauczyciel był tego świadkiem, ale… to była jego mama. Izuku naprawdę chciał w tym momencie otrzymać od niej uścisk.

— Oczywiście, Izu — powiedziała jego mama i natychmiast został otoczony jej ciepłymi ramionami.

Wydawało się, że był to idealny czas na drzemkę. Jego mama była tutaj, aby podejmować decyzje i Aizawa-sensei był tutaj, co oznaczało, że był bezpieczny. Tak, drzemka to był doskonały pomysł.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Sob 16 Mar 2024, 16:40, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6)   [BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6) EmptyCzw 25 Sty 2024, 20:01

Rozdział 2

Shota westchnął z ulgą, gdy problematyczne dziecko ponownie zasnęło. Midoriya-san ostrożnie ułożyła syna tak, aby mogła usiąść na jego łóżku i nadal trzymać delikatnie rękę na jego ramieniu.

— Oczywiście obudził się, kiedy poszłam po kawę — powiedziała czule kobieta, głaszcząc miękkie loki. — Dużo powiedział? — Jej głos był cichy z szacunku dla jej śpiącego syna, ale Shota wciąż słyszał przeplatające się w nim nuty stresu.

— Nie dużo, ale wystarczająco, żeby wyjaśnić, dlaczego tu przybył. — Shota opadł z powrotem na niewygodne krzesło. — Najwyraźniej Shuzenji… Recovery Girl powiedziała mu, że nie będzie już leczyć żadnych obrażeń spowodowanych przez jego dar. A potem powiedział, że był przyzwyczajony do tego rodzaju postawy ze względu na swój wcześniejszy status “nie obdarzonego”.

Wyglądało na to, że Midoriya-san postarzała się o dziesięć lat w jednej chwili.

— Tak — powiedziała cicho. — Wzięłam zaawansowane kursy pierwszej pomocy… Tych normalnie zarezerwowanych dla bohaterów ratunkowych, tylko po to, abyśmy mogli uniknąć szpitali z wyjątkiem nagłych przypadków.

To było coś, czego żaden rodzic nigdy nie powinien robić. Shota uczęszczał na zajęcia, o których wspomniała. Był prześladowany przez obrazy połamanych ciał i otwartych ran, których używali jako przykładów. Zwymiotował po ostatnim wykładzie, nie mogąc przestać wiedzieć twarzy Hizashi’ego zamiast twarzy rannego.

— Midoriya-san — powiedział Shota. — Czy kiedykolwiek musiałaś korzystać z tych umiejętności?

To była chora ciekawość, którą czuł, wijąca się wokół jego gardła.

Zielonowłosa kobieta zawahała się, przygryzając wargę.

— Tylko raz — przyznała, spoglądając na kolana. — Izuku był… zepchnęli go ze schodów za szkołą. Nie złamał żadnych kości, ale była to zima i dostać wstrząsu mózgu. Tej nocy pracowałam i nawet nie zauważyłam jego nieobecności aż do rana.

Mimo że musiało to być lata temu, serce Shoty zamarło ze strachu. Widział zbyt wiele ofiar, zbyt wiele dzieci zmarłych z przyczyn, którym można było zapobiec, takich jak narażenie na żywioły. Był wdzięczny, dozgonnie wdzięczny, że Midoriya nie był jednym z ciał, na które natknął się po zbyt zimnej nocy.

Midoriya-san prawie straciła syna w taki sposób… Najwyraźniej miała kręgosłup ze stali, amortyzowany jedynie miłością do syna. Gdyby to Hizashi byłby w tej samej sytuacji, Shota nie był pewien, czy mógłby powstrzymać się przed ściganiem napastników przy całym swoim znacznym treningu.

— Ich nazwiska? — zapytał Shota, a delikatny wyraz twarzy Midoriyi-san wykrzywił się w grymasie, który do niej nie pasował.

— Izuku mi nie powiedział. — Midoriya-san potrząsnęła głową. Jej dłoń, która nie spoczywała na ramieniu syna, zacisnęła się w pięść. Ta delikatna kobieta miała twarde krawędzie. — Do egzaminów wstępnych zostało w tamtym czasie zaledwie kilka miesięcy, a on nie chciał zmniejszyć ich szans na dostanie się do dobrej szkoły. Najwyraźniej chcieli być bohaterami.

Głos kobiety był gorzki. Shota zdał sobie sprawę, że stało się to niedawno. Prawdopodobnie mniej niż sześć miesięcy temu.

Shota nie trudził się próbami ukrycia niedowierzania w swoim głosie.

— Zepchnęli dziecko ze schodów i chcieli być bohaterami, a Midoriya-kun nie widział w tym problemu.

— Próbowałam mu to wyjaśnić, ale sądzi, że to nie ma znaczenia, bo to on został skrzywdzony.

— Widziałem mrówki z większym poczuciem własnej wartości — zgodził się sucho Shota.

Midoriya-san roześmiała się wymuszonym śmiechem.

— Wiem — powiedziała. — Wiem to.

Shota przyszedł do głowy przerażająca, mrożąca krew w żyłach myśl.

— Sądzisz… — powiedział ostrożnie — że Bakugou-kun był w to zamieszany?

Midoriya-san była blada i milcząca przez dłuższą chwilę. Dochodziły do nich tylko zwyczajne szpitalne odgłosy dobiegające poza pokojem.

— Tak — powiedziała w końcu. — Ale nie mam dowodu. Nie sądzę, żeby to on popchnął Izu, ale nie wątpię, że przynajmniej był tego świadkiem i postanowić nic nie robić.

Shota wiedział, że ta wiedza będzie go później prześladować.

— Zapewniam cię, że zajmę się tą… sytuacją z Bakugou-kun — powiedział Shota do Midoriya-san. — Nie toleruję dręczycieli w mojej klasie i szczerze mówiąc, jego zachowanie wobec innych kolegów z klasy, jak również do Midoriya-kun, było mniej niż zadowalające. Niestety — westchnął Shota — nie mogę go po prostu całkowicie wyrzucić z szkoły, ponieważ wygrał Festiwal Sportu.

I czy to wszystko nie było gównianych przedstawieniem - kiedy Shota dowiedział się, kto zezwolił na skucie nastolatka na podium, zamierzał sprawić, żeby zaczęli jeść przez rurkę, jeśli będą mieli szczęście. Podejrzewał, że ktoś z Bohaterskiej Komisji Bezpieczeństwa Publicznego znów wtrącił się tam, gdzie nie miał prawa, ale jak dotąd Nezu nie miał osoby, którą mógł wskazać Shocie.

— Polityka — powiedziała Midoriya-san. — To zawsze jest polityka.

Nie wydawała się jednak zaskoczona ani nawet zrezygnowana. W jej oczach był jedynie, co prawda, przerażający błysk. Shota zamierzał schować wspomnienie tego spojrzenia w kufer i mocno je zamknąć, chowając je głęboko w swoim umyśle, tak żeby nie nawiedzało go w jego snach.

Shota postanowił zapomnieć o strachu, który obecnie wszczepiła w nim matka jego ucznia i rzucił jej przepraszające spojrzenie.

— Nie mogę jednak na tym etapie wchodzić w szczegóły, ponieważ nie miałem jeszcze czasu na spotkanie z rodziną Bakugou.

Midoriya-san nie wyglądała na zdenerwowaną tym faktem.

— To zdecydowanie było pełne wydarzeń kilka dni — powiedziała cierpko. Potem w jej głosie pojawiła się nutka humoru. — Powodzenia z Mitsuki-chan.

Shota miał trudność pogodzenia tego, że ktoś kto wychował dziecko takie jak Bakugou, ma takie urocze przezwisko. Wzdrygnął się i zdecydowanie zignorował sposób, w jaki ramiona Midoriyi-san trzęsły się w delikatnym rozbawieniu.

— Bardzo chciałabym mieć prywatny pokój i spotkać się osobiście z każdym z jego poprzednich nauczycieli — powiedział Shota, lekko zmieniając temat.

Tylko w połowie żartował. Poprzedni nauczyciele Midoriyi zaszczepili w dziecku strach przed szkołą - Midoriya dobrze to ukrywał, ale Shota nie na darmo był podziemnym bohaterem. Bardzo wątpił, czy Midoriya kiedykolwiek powiedziałby mu cokolwiek, gdyby był tylko nauczycielem, a nie bohaterem. A jako nauczyciela przerażało to Shotę do szpiku kości.

— Nie tak bardzo, jak ja bym to chciała.

Tak, Shota naprawdę mógł w to uwierzyć. Midoriya-san była miła, krągła i całkowicie matczyna, ale w jej postawie było coś, co sprawiało, że Shota był bardzo wdzięczny, że nie był po jej złej stronie.

— To zrozumiałe.

W pokoju znów zapadła cisza. Godziny odwiedzin w szpitalu kończyły się o 18:00, ale pielęgniarz z wczoraj - a raczej z wczesnego ranka - wpadł, zanim skończył zmianę i dał im znać, że pomimo poważnej operacji, Midoriya mógł zostać wypisany tego wieczoru. Najwyraźniej posiadali w swoim personelu chirurga z darem układanki, która odegrała kluczową rolę w sukcesie operacji. Z jej pomocą i dość typowym darem przyspieszonego leczenia, Midoriya miał szansę na powrót do zdrowia w ciągu zaledwie tygodnia, bez gipsu, tylko w temblaku przez pierwsze trzy dni. W tym momencie po prostu czekali, aż sanitariusz przyjdzie z dokumentami, aby wypisać dzieciaka.

Ściśle mówiąc, Shota tak naprawdę nie musiał tu być. Nie był tu potrzeby, odkąd przybyła Midoriya-san, ale za każdym razem, gdy myślał o odejściu, wspomnienie sposobu w jaki Midoriya powiedział Shocie, że czuł się bezpiecznie z nim, powstrzymywało go. Jasne, Shota nie przegapił ani jednego dnia pracy, kiedy był owinięty jak mumia, ale z dzieciakiem, który go potrzebował? To było coś innego. Dlatego wcześniej zaproponował, że odprowadzi Midoriyę-san i jej syna do domu, co spowodowało jeszcze większą ilość łez.

W myślach Shota zapisał sobie, żeby zainwestować w paczkę chusteczek, które będzie trzymał przy sobie.

W końcu, gdy wskazówki zegara zbliżały się coraz bardziej ku godzinie 18:00, sanitariusz wpadł do pokoju i przekazał papiery do wypisu Midoriyi-san, która wypełniła je z wyćwiczoną łatwością. Swoboda wynikała z tego, że robiła to już wiele razy wcześniej, i ta mała obserwacja pozostawiała gorzki posmak w ustach Shoty. Następnie pielęgniarka energicznie usunęła kroplówkę Midoriyi, zabrała wszystko co potrzeba, robiąc to szorstko na granicy niegrzeczności. Shota ostrożnie nie zastanawiał się nad przyczyną tego.

Kiedy pielęgniarka zniknęła, Midoriya-san delikatnie potrząsnęła ramieniem syna. Shota do śmierci będzie zaprzeczał, że umknęło mu delikatne stwierdzenie: “słodki”, na widok, w jaki nastolatek zamrugał oszołomiony patrząc na matkę, przypominając kociaka otwierającego oczy po raz pierwszy. Niestety, Hizashi wszedł do środka dokładnie w tym samym momencie i posłał mu szeroki, pełen złośliwości uśmieszek. Shota wściekle i zapobiegawczo powiedział w języku migowym temu blond imbecylowi: “zamknij się, Hizashi”, zatapiając podbródek w swojej broni do przechwytywania, by ukryć rosnący rumieniec na policzkach.

Dziękował każdemu bóstwu, jakie przychodziło mu do głowy, że obaj członkowie rodziny Midoriyi byli zbyt rozproszeni, by zobaczyć interakcje między Shotą i jego mężem. Shota miał już dość dokuczenia Midoriyi-san na całe życie; jej sposobem radzenia sobie ze stresem było najwyraźniej uprzejme dręczenie i szydzenie razem z Hizashi’m w sposób, który wydawałby się niewinny każdemu, kto nie widział jej małego uśmieszku na twarzy.

— Samochód jest na dole — powiedział wesoło Hizashi, starannie ignorując spojrzenie Shoty. — Jesteśmy gotowi do wyjścia?

— Już prawie — odpowiedziała z roztargnieniem Midoriya-san, niepokojąc się swoim synem, który chwiejnie wstawał z łóżka. Wyglądał na nieco rozkojarzonego, ale było to wywołane otumanieniem, wywołanym przez środki przeciwbólowe. Nie był pustą skorupą jak poprzedniej nocy, dlatego Shota nie był zbytnio zmartwiony.

— W porządku — zapewnił ją Hizashi. — Nie ma pośpiechu.

Trwało to jeszcze kilka minut, podczas których Shota przesunął się do męża i zahaczył mały palec o jego, ale Midoriya-san była w końcu zadowolona, że Midoriya mógł wydostać się ze szpitala o własnych siłach. Shota był całkiem pewien, że gdyby to był pacjent z darem, szpital zapewniłby pielęgniarkę i wózek inwalidzki, ale to było coś, na co będzie się wściekać później z Hizashi’m, kiedy będą zwinięci wygodnie na swojej kanapie.

Na razie po prostu obserwował swojego ucznia, gdy opuszczali szpital. W połowie drogi do windy Midoriya potknął się, a Shota zareagował instynktownie, delikatnie chwytając łokieć jego nieuszkodzonej ręki. Otrzymał wymamrotane podziękowania za ten podstawowy akt ludzkiej przyzwoitości, nie rozbił on jego kamiennego serca, przestań się uśmiechać Hizashi! od nastolatka. Na szczęście we trójkę udało im się bez żadnych incydentów wydostać Midoriyę z budynku i wpakować go na tylne siedzenie samochodu.

Stamtąd skierowali się prosto do mieszkania Midoriyi. Nastolatek znowu stracił przytomność, ale Shota nie został przez to uratowany od męki, ponieważ teraz gdy Midoriya-san przezwyciężyła nerwowość wywołaną przez Hizashi’ego - Shuta był zaintrygowany i godzinami będzie analizował możliwości w swoim umyśle, aby dowiedzieć się dlaczego, ponieważ Midoriya-san nie była nieśmiała, a Hizashi z pewnością nie - ta dwójka bardzo dobrze się dogadywała. Ku ubolewaniu Shoty, który czuł jak z każdą chwilą wyczerpują się jego baterie towarzyskie. Kiedy wjechali ulicę przy której stał dom Midoriya, kobieta była dobrze uzbrojona w liczne żenujące historie z czasów Shoty w szkole średniej i jego niezdarnych zalotów do Hizashi’ego, a Shota był bardziej niż chętny rzucić się do wulkanu tak jak w tym jednym filmie przed erą darów.

Kiedy Hizashi w końcu wjechał na miejsce parkingowe, Shota uciekł z samochodu tak szybko, jak to tylko było możliwe. Z determinacją ignorował Hizashi’ego i Midoriyę-san, wymieniających uśmieszki za jego plecami. Z odrobiną szturchania, problematyczne dziecko wytoczył się z samochodu i zamrugał półprzytomnie patrząc na swój budynek. Jego oczy zaświeciły.

— Dom! — Midoriya zachwycił się, a Shota przewrócił oczami. Nie, to nie było urocze, zamknij się, Hizashi!

Wtedy całą trójka dorosłych uświadomiła sobie to samo: w mieszkaniu nie było windy. Shota dokładnie wiedział, jak to się skończy, kiedy Midoriya-san natychmiast rzuciła mu błagalne spojrzenie i skłoniła się głęboko.

W ten sposób Shota skończył z niepokojąco ciężkim i odurzonym nastolatkiem na plecach, gdy wspinał się po trzech kondygnacjach schodów.

Czy wspomniał, że Midoriya był ciężki?

Hizashi, absolutny bękart, jakim był, oferował mu takie samo współczucie, jakie Shota dałby mu, gdyby to on cierpiał. To znaczy - żadne. Zamarł tuż przed ostatnią kondygnacją, gdy zimny nos wbił się w jego szyję, w jakiś sposób przedzierając się przez jego broń przechwytującą, tylko po to, by uczynić tę sytuację jeszcze bardziej upokarzającą. Kątem oka widział, jak Hizashi bezwstydnie robił zdjęcia i cicho wściekał się. Dokona w późniejszym terminie zemsty na swoim mężu.

Shota jęknął, gdy rozpoznał sposób oddychania Midoriyi jako kogoś, kto głęboko spał. Minęły trzy minuty, co do cholery? Zdecydował się po prostu zignorować ten nowy rozwój wydarzeń, Shota zgodził się na przyszłe dokuczanie od swojego męża (i prawdopodobnie także od Nemuri i Tenseia, ponieważ wiedział, że Hizashi nie zatrzyma tych zdjęć dla siebie) i pokonał ostatnie stopnie schodów. Midoriya-san nerwowo krążyła wokół, wyglądając na wyjątkowo przepraszającą, kiedy wpuściła ich do mieszkania.

— Tak mi przykro, Aizawa-san — powiedział. — Zawsze był spragniony dotyku. — Machnęła ręką, gdy próbował zdjąć buty, wskazując, że odrobina brudu to najmniejsze z jej zmartwień, gdy wspomniany gość dosłownie niósł jej dziecko na barana. — Byłam prawie przekonana, że będzie miał mutację królika — kontynuowała Midoriya-san, podczas gdy Shota (ostrożnie) położył problematyczne dziecko do jego łóżka. Owinął go kocami z roztargnieniem przeczesując dłonią jego loki. — To ze względu na sposób, w jaki zawsze skakał i zakopywał się w kocach.

Shota prychnął.

— Mogę w to uwierzyć — zgodził się.

Wrócili do salonu, gdzie cierpliwie czekał Hizashi. Miał ten zamyślony wyraz twarzy, który oznaczał, że wciąż pracował nad teorią w swoim umyśle. Natychmiast uśmiechnął się promiennie, gdy zobaczył Shotę i Midoriyę-san.

— Pójdziemy już, żeby ci już nie przeszkadzać, Midoriya-san — powiedział Hizashi.

Shota był gotów uciec od razu, ale nie był wystarczająco szybko, by wygonić siebie i Hizashi’ego z mieszkania, zanim Midoriya-san pokłoniła się im głęboko.

— Jeszcze raz dziękuję za pomoc mojemu synowi — powiedziała. Małe kosmyki zielonych włosów wymknęły się z niskiego koka i zwisały jej przed twarzą. — Przez tak długi czas byliśmy tylko ja i Izuku. Z głębi serca dziękuję.

Ach, emocje. Zmora istnienia Shoty. Posłał błagalne spojrzenie Hizashi’emu, który wyglądał na cicho rozbawionego.

— Nie ma za co, Midoriya-san. Jak powiedzieliśmy ostatnim razem, to nasza praca i chętnie pomożemy. I to nie tak, że Midoriya-kun jest trudnym dzieckiem.

Hizashi uśmiechnął się ciepło do Midoriya-san, która w końcu się znów wyprostowała, ku wielkiej uldze Shoty. Gdyby chciał pochwał i uznania dla swoich czynów, byłby bohaterem w świetle reflektorów.

Po kilku uprzejmościach Shota wreszcie był wolny od nadmiernie emocjonalnego rodzica. Westchnął z ulgą dopiero wtedy, gdy był z powrotem w bezpiecznym samochodzie i mógł posłał Hizashi’emu głęboko wdzięczne spojrzenie. W zamian otrzymał delikatne spojrzenie i niewinny pocałunek.

— Nie ma za co — mruknął cicho Hizashi w odpowiedzi na niewypowiedziane podziękowania Shoty. Jego słowa były miękkie przy ustach Shoty i smakowały jak pomadka o smaku coli, na której Hizashi miał obecnie obsesję. — Jesteś taki okropny przy rodzicach. — To było wypowiedziane w drażliwy sposób, ale to nie było tak, że Hizashi się mylił.

— Chcę jechać do domu — powiedział cicho Shota, a Hizashi znów delikatnie go pocałował.

— Oczywiście kochanie. Jedźmy do domu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Sob 16 Mar 2024, 16:43, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6)   [BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6) EmptyNie 28 Sty 2024, 09:35

Rozdział 3

Hizashi intensywnie myślał o ostatniej zagadce z jaką się spotkał. W kółko przetwarzał w głowie - co prawda ograniczone - informacje, a każdy wniosek, do którego dochodził był niepokojący.

Midoriya-kun był w niebezpieczeństwie z powodu One For All.

One For All to zbiór darów, a nie tylko gromadzenie siły. Midoriya-kun ujawnił już dwa dary. Prawdopodobnie będzie manifestować więcej.

All Might odmawiał ujawnienia jakikolwiek informacji na temat daru z jakiegoś błędnego idiotycznego powodu. Oznaczało to, że nie mają pojęcia, jakie będą to dary ani od kogo pochodzą, z wyjątkiem samego One For All i Lewitacji Shimury Nany. To pozostawiło sześć innych możliwości darów, które mogły ujawnić się w dowolnym momencie.

Najbardziej niepokojący był jednak pomysł, który kiełkował w umyśle Hizashi’ego przez ostatnie kilka dni. Podczas gdy Nezu zapewniał, że Midoriya-kun nie był w żaden sposób nonu, fakt, że istniała stworzona istota z wieloma darami, był niesamowicie niepokojący. To nie mógł być przypadek.

To ta konkretna teoria tak bardzo martwiła Hizashi’ego. Wiedział, że Shota porozmawia z nim w domu, postanawiając dać mu teraz przestrzeń do myślenia. Shota był czasami dla niego za dobry.

Trzeba było to zrozumieć, teoria Hizashi’ego była taka: było ośmiu poprzednich posiadaczy One For All. Przypuszczalnie ci posiadacze mieli normalne ludzkie potrzeby i mieli ludzi, którym się zwierzali. Wynikało z tego, że gdzieś ktoś się wygadał i rozeszła się wieść o darze, który łączył się z innymi darami. Ponadto ludzie zawsze ciągnęli do władzy, jak ćmy do płomienia, a dar, który łączył się z innymi darami, to wcielenie mocy.

Ktoś próbował odtworzyć One For All i tworzył w tym celu potwory.

Pomysł przerażał Hizashi’ego do szpiku kości, ponieważ, do cholerny, miało to sens. Czytał raporty z USJ, wiedział, że lider Ligi Złoczyńców powiedział, że nomu zostało stworzone, by rzucić wyzwanie All Mightowi.

All Mightowi, poprzedniemu posiadaczowi One For All.

Ktokolwiek stworzył nomu, najwyraźniej chciał sprawdzenia z oryginałem. W tym przypadku Hizashi był wdzięczny za powściągliwość Yagi’ego, ponieważ oznaczało to, że prawie nikt nie był świadomy, iż nie miał już One For All. W przeciwnym razie ten człowiek byłby kompletnym kretynem, trzymając Hizashi’ego, jego męża i Nezu-sama, który był najmądrzejszą istotą na świecie, w ciemności.

Tak więc stwierdzenie, że Hizashi był zaniepokojony stanem rzeczy było niedopowiedzeniem.

Ale Hizashi, choć bardzo by tego chciał, nie mógł pożyczyć broni przechwytującej Sho i użyć jej do uduszenia symbolu pokoju, mimo że bardzo by tego chciał. Zamiast tego Hizashi przekierował swój gniew, zebrał pasma wściekłości i splótł je w miłość. Spojrzał na siedzenie pasażera, gdzie Sho patrzył tępo przez okno, podpierając dłonią brodę, i poczuł, jak spowolniło mu tętno. Tak, Hizashi kochał swojego męża. Zabierze go do domu i pozwoli mu odpocząć.

To wystarczyło, by uspokoić wzburzone emocje Hizashi’ego. Zawsze tak było.

Wszyscy zawsze myśleli, że to Hizashi uratował Shotę przed nim samym w liceum. To była prawda, ale to nie była cała historia. Hizashi był tak samo wściekły na świat jak Sho. Po prostu ukrywał swoją pełzającą zgniliznę za promiennymi uśmiechami i nieco-zbyt-głośnymi żartami. Nie było tak, że po połowie swojego dzieciństwa spędzonym w kagańcu, a w drugiej z zaszytymi ustami nie posiadało się dawki gniewu. Dlatego Hizashi był pogodny i wesoły, kłamał i wodził innych za nos, nawet gdy rozkoszował się nowo odkrytą wolnością słowa.

Dopóki nie spotkał ciemnowłosego nastolatka o równie mrocznym spojrzeniu, który z martwym spojrzeniem skierowanym prosto w niego nie nazwał go kłamcą i hipokrytą. To wciąż było ulubione wspomnienie Hizashi’ego o Sho, nawet po tylu latach; śmiertelnie poważne wezwanie, które wyryło Shotę w jego sercu. O to był ktoś tak zdruzgotany jak Hizashi i z pewnością mogliby się odbudować i ponownie stać się całością osobno… ale zamiast tego wzięli swoje połamane kawałki i stworzyli mozaikę, obraz dwóch splecionych dusz.

Dlatego, jak zawsze, Hizashi nie pozwolił, aby jego gniew jątrzył się w jego piersi. Robił to już wcześniej. Czuł, jak wściekłość przeradza się w piekło i wychodził spalony. Nigdy więcej. Dlatego pracował na trzy etaty, nie spał wystarczająco dużo i kochał zaciekle swojego męża. Nie dał się tlącemu w nim gniewowi czasu, aby się tlił i zamienił w płomień.

Hizashi rzucił kolejne spojrzenie na Sho i zobaczył, że jego druga połówka zamknęła oczy, a jego oddech spowolnił się we śnie. To był słodki, kojący widok dla Hizashi’ego. Kochał znajomość swojego męża. Niestety dotarli już do swojego mieszkania. Zaparkował samochód i wyciągnął rękę delikatnie gładząc kciukiem policzek Sho.

— Jesteśmy w domu, słoneczko — powiedział Hizashi swojemu pięknemu mężowi. W zamian otrzymał ciche mamrotanie, które przyjął jako potwierdzenie. — Zrobię ci filiżankę herbaty Midoriya-san — przekupywał Hizashi i był bardzo rozbawiony, gdy Sho otworzył gwałtownie oczy.

— Kurwa, tak — westchnął Sho, już starając się otworzyć drzwi samochodu. — Chodźmy.

Hizashi czule pokręcił głową. Jego mąż był taki słodki!

Para poruszona obietnicą herbaty, szybko znalazła się w swoim mieszkaniu. Delikatnie popychając Sho na kanapę, Hizashi poszedł zaparzyć dzbanek napoju - rzekomo po to, by się podzielić naparem, chociaż wiedział, że Sho spróbuje zmobilizować całość. A jeśli Hizashi mu na to pozwoli, a blondyn wiedział, że to zrobi, Sho zignoruje jego uprzejmość i wypije więcej doskonałej herbaty Midoriyi-san. (Hizashi zanotował w pamięci, by przekazać Midoriya-san kolejne podziękowanie za prezent ofiarowany za pomoc jej synowi. Nigdy wcześniej nie dało się tak łatwo manipulować motywować Sho. Poza tym, Hizashi nie przegapił samoświadomego zakłopotania, jakie ukazała kobieta, gdy herbata została pochwalona. Był bardziej niż szczęśliwy, mogąc poprawić jej pewność siebie, na którą sobie zapracowała).

Minęło kilka minut, podczas gdy Hizashi podgrzewał wodę na kuchence, a Sho od czasu do czasu zerkał na niego niecierpliwie.

— Sho, kochanie — powiedział łagodnie Hizashi. — Woda nie zagotuje się szybciej, jeśli będziesz się na nią patrzył.

Sho uciszył go gestem. To było takie ujmujące, Hizashi prawie zapiszczał na to, ale - był w domu, a wymiana okien byłaby kosztowna. Chwilę później termometr wydał ostrzegawczy sygnał, że woda zagotowała się do 90°C, a Sho rzucił mu zadowolone spojrzenie. Hizashi wystawił mu język, jak dorosły człowiek, którym był i zdjął czajnik z kuchenki.

— Zbieg okoliczności — powiedział stanowczo do Sho. — Nic więcej.

Sho nadal wyglądał na zadowolonego z siebie. Potrząsając z rozbawieniem głową, Hizashi skończył przygotowywać herbatę i usiadł na kanapie obok swojego męża. Czując się hojny, nalał filiżankę czekoladowej herbaty i włożyć ją do wyczekującej dłoni, którą Sho wyciągnął do niego niecierpliwie. Hizashi nie mógł się powstrzymać.

— Jesteś taki uroczy — zagruchał, widząc, że ryzykował życiem i zdrowiem, ale ufał, że miłość Sho do herbaty przezwyciężyły jego morderczą wściekłość.

Sho syknął na niego, co znowu było okropnie ujmujące. Na szczęście Hizashi doskonale radził sobie z dzikimi kotami wszystkich odmian i przyjął naganę ze śmiechem. Prawie przywarł do ciemnowłosego mężczyzny, natarczywie przysuwając się bliżej, aż Sho westchnął i podniósł rękę, by mogli przytulić się bliżej. To sprawiedliwe - pomyślał Hizashi - po tym, jak Sho spędził poprzednią noc wygodnie na mnie, podczas gdy ja musiałem znosić niewygodne plastikowe krzesło szpitalne.

Hizashi dał mu pięć minut spokoju. Następnie powiedział Shocie o swojej teorii dotyczącej nomu.

— To ma sens — powiedział w końcu Sho. — Jeśli tak, to jest to niesamowicie niepokojące. Rozmawiałeś już z Nezu?

Hizashi zanucił.

— Jeszcze nie. Wiesz, że lubię najpierw załatwić sprawy z tobą.

I robił to, naprawdę, ponieważ chociaż Hizashi był bystry, czasami kręcił się w kółko i Sho musiał zwrócić mu uwagę na mały szczegół, który powinien być oczywisty, zanim jego myśli się uporządkowały. Przesuwając się bliżej, wtulił twarz w szyję Sho. Bardzo dzielnie nie zachichotał, gdy przypomniał sobie, że problematyczne dziecko Sho zrobiło to samo.

Sho odpowiedział pomrukiem, tak głębokim, że było to prawie mruczenie. To było piękne.

— Jutro mam spotkanie z Nezu-sama — zauważył od niechcenia Hizashi — w tety poruszę z ten temat.

— Ach, spotkanie w sprawie All Mighta — powiedział lekko Sho, jakby nie czekał z niecierpliwością na to, jak Hizashi zostanie wypuszczony na mężczyznę.

Hizashi parsknął.

— Tak, to. — Uporządkowanie sytuacji nauczania All Mighta będzie problematyczne, zwłaszcza, gdy komisja węszyła wokół. Wtykali nos w sprawy szkoły, odkąd All Might dołączył do personelu, a znaczna cierpliwość Hizashi’ego była na wyczerpaniu. — Nie mogę się doczekać i jednocześnie się tego boję. — Hizashi zwierzył się, a Sho na chwilę przycisnął pocieszająco policzek do czubek jego głowy. — Komisja. — Nie musiał nic więcej mówić.

Sho i Hizashi, jako bohaterowie podziemia (nawet z osobowością Hizashi’ego w centrum uwagi) znajdowali się nisko na liście priorytetów komisji, mimo że bohaterowie tacy jak oni byli odpowiedzialni za większość aresztować i nalotów na złoczyńców. W końcu bycie cichym i wydajnym nie sprzedawało się zbyt dobrze. A komisja to tylko korporacja ubrana w pelerynę z jasnym, jaskrawo brokatowym napisem “bezpieczeństwo publiczne”.

— Nezu traci do nich cierpliwość — skomentował Sho. Jego gardło przyjemnie zawibrowało na policzku Hizashi’ego. — Zwłaszcza po tym wyczynie, który zrobili z ceremonią wręczenia medali na festiwalu sportowym.

Hizashi chrząknął na znak zgody. Bakugou może i był gówniarzem oraz łobuzem, ale na to nie zasłużył. To było… Hizashi był w tym przypadku trochę za bardzo zaangażowany emocjonalnie. Co mu przypomniało…

— Rozmawiałeś o tym z Shinsou-kun?

— Mmm — powiedział Shota. Pogłaskał kojąco włosy Hizashi’ego dłonią, która nie ściskała desperacko filiżankę herbaty. — Kiedy powiedziałem mu, że przyjmę go jako swojego osobistego ucznia. — Sho westchnął. — On… nie dogaduje się z Midoriyą.

— Wyglądało na to, że z nikim się nie dogaduje.

— To prawda. Dotarcie do niego zajmie trochę czasu. Nie wiem, czy dzielenie się zajęciami z podstaw bohaterstwa z Midoriya-kun pomoże, czy przeszkodzi. — Sho brzmiał na wyczerpanego.

Hizashi parsknął.

— Midoriya-kun go zmiękczy. W końcu udało mu się zaprzyjaźnić z Todoroki-kun.

— Nie przypominaj mi — jęknął Sho, ale w jego głosie było słychać irytację. — Dwa razy złamał wszystkie palce, żeby przebić się przez jego bariery emocjonalne. Osiwieję w ciągu tygodnia, jeśli spróbuje tego z Shinsou-kun.

— Wciąż bym cię kochał, gdybyś posiwiał — powiedział uspokajająco Hizashi, a teraz była kolej Sho na parsknięcie.

— Dzięki — powiedział. — Dobrze wiedzieć, że kochasz mnie nie tylko za moje bujne włosy.

Para zamilkła na chwilę.

— Randka w sobotę? — powiedział nagle Sho. — Rano grają Piotrusia Pana.

Och, Sho robił wszystko, by go pocieszyć, a Hizashi kochał teatr.

— Dorzuć do tego brunch i mamy już plany.

Usta delikatnie musnęły włosy Hizashi’ego.

— Zgoda.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Sob 16 Mar 2024, 16:44, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6)   [BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6) EmptySro 07 Lut 2024, 06:33

Rozdział 4

Tak bardzo, jak Shota chciał zostać na zawsze zwinięty w kłębek na kanapie, mając za towarzystwo tylko swojego męża i czekoladową herbatę Midoriyi-san, wiedział, że nie mógł. Istniały testy, które wymagały ocenienia, a potem był plik należący do pewnego problematycznego dzieciaka, które trzeba było przejrzeć. Odetchnął z ulgą, że wykonał wcześniej koncepcje swoich zajęć, siedząc przy łóżko Midoriyi.

Boże, może Shoty powinien sporządzać listę rzeczy do zrobienia. Miał tyle spotkań, które musiał zorganizować, że robiło mu się trochę niedobrze. Miał przez to na myśli, że miał trzy - jedno improwizowane z Shinsou i jedno znacznie bardziej formalnie z rodziną Bakugou. Shota wątpił, czy rozmowa będzie przyjemna, zwłaszcza po pomocnym komentarzu Midoriyi-san. Ostatnie będzie z Shuzenjim, aby dowiedzieć się, dlaczego, do diabła, Midoriya miał wrażenie, że nie uleczy jego złamanych kości.

Przynajmniej jego obawa o Iidę - młodszego - nieco się zmniejszyły. Tensei w końcu odpowiedział: “Naprawdę? Tak. Będę trzymał go z dala od kłopotów” na wiadomość Shoty o 4 nad ranem. Biorąc pod uwagę, że mężczyzna wciąż dochodził do siebie po własnych obrażeniach, nie miał nic przeciwko opóźnionej odpowiedzi.

Chrząkając z irytacją, Shota wydostał się spod Hizashi’ego, który był kompletnie nieprzytomny i cicho chrapał. Głaskanie jego włosów za każdym razem działało jak urok. Chwycił swoją torbę z rzeczami z pracy i usiadł na podłodze przed kanapą, odchylając się do tyłu, żeby czuć oddech męża na karku.

Uzbrojony w kolejną filiżanką herbaty, Shota był gotowy do oceniania prac. Na swoich zajęciach z Praw Bohaterów i Etyki dla klas 3A i 3B kazał uczniom sformułować wstępne tezy do tekstu i po prostu wiedział, że kiedy będzie im oddawać prace, w większości odrzucone, nie uniknie łez.

Shota miał zamiar również rozpocząć sprawdzanie prac 3A, kiedy przypomniał sobie, że musi skontaktować się z Bakugous w sprawie spotkania, zamiast po prostu pojawić się w ich domu w niedzielę i zakładać, że byli świadomi, dlaczego do nich przyszedł. Uch. Więcej spotkań z rodzicami. Wysłał im szorstki email, nie tyle prosząc o spotkanie, ile informując, że w niedzielę o 11:00 powinni jak najszybciej otworzyć dla niego drzwi.

Po wysłaniu emailu, Shota potarł ze zmęczeniem skroń i zaczął sprawdzać prace. Zdając sobie sprawę, że będzie potrzebował więcej czerwonych długopisów, zanotował sobie, żeby dopisać je do listy zakupów, gdy wstanie.

Cztery godziny później i blisko północy Hizashi w końcu się poruszył. Shota przeszedł do oceniania quizów 2A i 2B - ogólnie wyniki były mniej niż zadowalające, więc będzie miał kolejne “zabawne” zajęcia pełne łez.

— Masz jeszcze 45 minut do rozpoczęcia patrolu — powiedział Shota do Hizashi’ego. — Jedzenie czy sen?

— Jedzenie — powiedział Hizashi głosem zachrypniętym od snu. Shota z roztargnieniem pokiwał głową, wypisując kolejną niedostateczną ocenę. To zaczynało robić się śmiesznie. Być może konieczna byłaby kolejna groźba wydalenia, aby utrzymać drugorocznych gotowych do nauki. — Zamówiłem wcześniej jedzenie. W lodówce jest tekboki. — Hizashi delikatnie przycisnął usta do rozczochranych włosów męża, a Shota nie mógł powstrzymać się od małego uśmiechu, który uniósł kąciki jego ust.

— Dziękuję, piękny mężu.

— Hmmm.

Shota kontynuował nadrabianie zaległości w pracy, a Hizashi powoli szykował się do wyjścia na patrol z delikatnym przypomnieniem, by nie pozostawał zbyt późno. Rozproszony Shota odpowiedział: “jasne”, ale nie składał żadnych obietnic. Akta Midoriyi wciąż leżały na kuchennym stole, boleśnie przypominając o swoim istnieniu. Nie mógł ich dłużej ignorować. Około pierwszej w nocy wściekłość rozgrzała jego ciało, gdy wczołgał się do łóżka - zawsze zimnego be Hizashi’ego obok - i zasnął jak zabity.

Po raz pierwszy to jego mąż go obudził. Rozbawiony uśmiech na twarzy Hizashi’ego był zdecydowanie zbyt jasny. Ach, więc Hizashi nie spał po wróceniu z swojego patrolu.

— Jest dopiero 7 rano — powiedział wesoło Hizashi. — Przygotowałem dla nas śniadanie, aby je zjeść po drodze po Midoriya-kun.

— Jesteś miłością mojego życia — powiedział mu poważnie Shota, staczając się z łóżka prosto w czekające ramiona Hizashi’ego. Oparł czoła na ramieniu drugiego mężczyzny. —Prowadzę.

— Ach, słonko — powiedział Hizashi przekornie — jesteś pewien, że chcesz przestraszyć Midoriyę-kun tak szybko po zdobyciu jego zaufania?

Shota jedną ręką popchnął lekko swojego męża, wciąż opierając twarz o Hizashi’ego.

— Nie zaczynaj mi mówić o tym dzieciaku.

Po raz pierwszy w życiu Shota był naprawdę zdumiony przez jednego ze swoich uczniów. Midoriya uwielbiał Hizashi’ego, i słusznie, ale nadal decydował zwracał się ku Shocie przy każdej nadarzającej się okazji. To było obrzydliwe słodkie, a Shota wciąż nie mógł zrozumieć, dlaczego.

Zwokalizował swoje uczucia, a Hizashi, jak dupek którym był, delikatnie postukał knykciami w skroń Shoty.

— Po prostu zapytaj słuchacza o to, jeśli tak bardzo ci to przeszkadza — powiedział wesoło. — Prawdopodobnie wyjąka coś, co wprawi was obuch w zakłopotanie, ale będziesz miał odpowiedź!

Shota całkowicie syknął na niego, niezadowolony.

Hizashi wycofał się. Mądry człowiek.

— Albo możesz dalej rozmyślać i wciąż to analizować w głowie, aż doprowadzi cię to do szaleństwa.

— Dziękuję — powiedział Shota w szyję Hizashi’ego. — Taki jest mój plan.

— I to jest takie mądre! — powiedział Hizashi, a potem inteligentnie zrobił unik, zanim Shota mógł dźgnąć go w żebra. — Idź pod prysznic, kochanie. Zrobię kawę.

— Wybaczam ci — powiedział natychmiast Shota. Śmiech męża odprowadził go do łazienki.

Czterdzieści minut później Shota i Hiashi wracali do mieszkania Midoriyi, znowu z Shotą za kierownicą ich samochodu.

— Zeszłej nocy przejrzałem akta Midoriyi.

Wiedział, że Hizashi był zaniepokojony jego bezbarwnym głosem, ale jeśli pozwoli sobie poczuć gniew w kościach, naprawdę będzie nieostrożnym kierowcą, jak twierdził Hizashi, ale tak naprawdę był niezwykle kompetentny za kółkiem. Zamknij się na temat hydrantu, Hizashi! To było, kurwa, dziesięć lat temu!

— Jesteś zły.

— Ten plik — powiedział Shota, pozornie spokojny — to największa kupa gówna, jaką kiedykolwiek miałem przyjemność przeczytać. Najwyraźniej Midoriya-kun, dosłownie będący ucieleśnieniem słońca, wszczynał bójki, oszukiwał na lekcjach, patologicznie kłamał i był ogólnie zagrożeniem dla swoich kolegów z klasy.

Hizashi wyglądał na niesamowicie zmartwionego, gdy Shota rzucił mu przelotne spojrzenie. Skupił większość uwagi na drodze, a jego kostki były białe od zacisku na kierownicy.

— Jest coraz gorzej, prawda?

— Przeczytałem ponad 200 raportów o incydentach rozłożonych w ciągu trzech lat. Każdy przedstawia Midoriyę jako podżegacza, ale sposób, w jaki jest to było zapisane. — Shota pokręcił głową. — Teczka Shinsou-kun była milsza niż ta. — A Shota sądził, że będzie najgorszą, jaką kiedykolwiek widział, tylko po to, by tydzień później okazało się, że się mylił. Boże, system był zepsuty.

— Dyskryminacja na tle darów — mruknął Hizashi. — Kurwa. Ile incydentów dotyczyło Bakugou-kun?

— Większa część. A to tylko te, które zostały zarejestrowane przez szkołę, więc przypuszczalnie mogło być ich więcej, ale trudniej było przypiąć je dziecku, dlatego nie zostały umieszczone w aktach.

Hizashi wypuścił powietrze przez zęby.

Musimy zaangażować w to Hound Doga.

— Wysłałem mu email zeszłej nocy. — Shota uspokoił drugiego mężczyznę. — Odesłał mi emotikon z zabawką do żucia? Czyli przynajmniej go przeczytał.

— To już coś. Och, teraz w lewo.

Shota przewrócił oczami na wskazówki Hizashi’ego.

— Wiem, gdzie mieszka dzieciak, Hizashi.

Shota stanowczo nie przyznaje, że miał przegapić zjazd. Ponieważ tym razem Shota nie spał, widział zielonowłosego nastolatka podskakującego lekko na palcach, gdy rozglądał się stojąc przed swoim mieszkaniem. Uśmiechnął się szeroko na widok ich samochodu i pomachał entuzjastycznie, na szczęście, nie kontuzjowanym ramieniem.

Shota prychnął cicho na to.

— Wiesz, jego matka powiedziała wczoraj, że myślała, iż dostanie dar króliczka.

Hizashi roześmiał się szczekliwie.

— Mogę w to uwierzyć.

— Hmmm. To samo jej powiedziałem — stwierdził cierpko Shota. — Myślę, że wciąż jest taka możliwość.

— Och, teraz to sobie wyobraziłem — zaśmiał się Hizashi. Nastrój poprawił się w samą porę, ponieważ Midoriya wdrapywał się na tylne siedzenie.

— Dzień dobry! — Problematyczne dziecko powiedziało wesoło, zapinając pas bezpieczeństwa. Najwyraźniej było to trochę trudne z jedną ręką, ale Shota nie zwrócił na to uwagi.

— Problematyczne dziecko — powitał się z nim Shota. We wstecznym lusterku ujrzał szeroki uśmiech Midoriyi.

— Dzień dobry, Midoriya-kun — wtrącił się Hizashi, na wpół obracając się w kierunku tylnego siedzenia, stając lekko, by uśmiechnął się do dzieciaka.

— Usiądź prosto, idioto! — Shoto uderzył go lekko.

Na granicy swojego widzenia, ujrzał, jak Hizashi przewrócił oczami i uderzył go nieco mocniej. Shota zareagowałby gorzej, ale wciąż nie ruszyli, więc nie było to tak nieodpowiedzialne, jak mogłoby być. Problematyczne dziecko wyglądało na rozbawione tą interakcją. Na szczęście dzieciak nie rozmawiał ze żadnych ze swoich przyjaciół o ich związku inaczej Shota wiedział, że uczniowie nie daliby mu spokoju. Zwłaszcza Todoroki; to zawsze byli ci spokojni.

Mówiąc o dzieciak z wieloma darami.

Shota nawiązał kontakt wzrokowy z Midoriya w lusterku wstecznym.

— Nie jesteś nomu — powiedział stanowczo. — Aspektem gromadzenia zapasów w One For All jest…. gromadzenie darów i siły. Dlatego masz dar, który zidentyfikowaliśmy jako Lewitacja.

Midoriya widocznie przyswajał to przez dobrą minutę. Shota skorzystał z okazji, aby dołączyć do ruchu ulicznego.

— Shimura Nana, Unoszący się bohater. Dar: Lewitacja. Najbardziej znana z tego, że przez krótki czas była mentorką All Mighta przed swoją śmiercią. — Głos Midoriyi był cichy, zamyślony.

Oczywiście Midoriya, ich główny fanboy bohaterów, mógł natychmiast zidentyfikować, czyj dar rozwinął.

— Zgadza się — powiedział Shota, wbrew sobie trochę pod wrażeniem. Bohaterka nie była szczególnie znana, nawet w czasach, gdy był w wieku Midoriyi.

— Ach — mruknął Midoriya po kilku chwilach ciszy. — Czyli zaprezentuję również więcej darów? To jest… — dzieciak zamilkł na moment — myślę, że to straszne.

— To zrozumiałe, mały słuchaczu! — stwierdził Hizashi. — Ale nie zapominaj, że twoi nauczyciele są tutaj, aby pomóc!

Ponownie odwrócił się, by być twarzą do dzieciaka, ale ponieważ tym razem nie wstał ze swojego miejsca, Shota pozwolił mu na to, jedynie rzucając mu ostrzegawcze spojrzenie.

— Och! — Midoriya powiedział nagle tonem kogoś, kto doznał głębokiego uświadomienia. Shota lekko się spiął. O co chodziło? — Czy przegapiłem wczoraj jakieś testy?

Cóż, Shota zasłużył sobie na to. Reakcja jego uczniów, kiedy powiedział im, że będą mieli teraz ważne zadanie tylko po to, by wyjaśnić im, że będę wybierać reprezentantów klasy, wciąż go rozbawiała. Parsknął cicho.

— Nie było żadnych testów — powiedział — ale będziesz miał pracę domową od Ishiyamy-san i Snipe-san.

— Snipe-sensei zadaje najlepszą pracę domową — entuzjastycznie powiedział MIdoriya do Shoty i Hizashi’ego. — Zawsze używa takich praktycznych przykładów!

Shota rzucił kolejne pośpieszne spojrzenie na Midoriyę, który wymamrotał podsumowanie najlepszych zadań Snipe’a i westchnął. Dzieciak był tak cholernie podekscytowany pracą domową, że zaczął lewitować. Na szczęście jego pas bezpieczeństwa utrzymywał go względnie na miejscu.

— Midoriya-kun — powiedział Shota swoim najbardziej śmiertelnym poważnym głosem — proszę powstrzymaj się od używania darów w samochodzie.

— Hę? — Midoriya spojrzał w dół i Shota usłyszał z tylnego siedzenia: — Serio?! — Spowodowało to, że kącik ust Aizawy drgnął. Hizashi wykonał świetną robotę nie śmiejąc się, wkładając pięść do ust. — Ten dar jest taki irytujący. — Problematyczne dziecko jęknęło, co spowodowało, że Hizashi wydał z siebie stłumione parsknięcie.

— Nie śmiej się! — Narzekał Midoriya, ale kąciki jego oczu były zmarszczone, co zdradzało jego rozbawienie. — Nie mogę się skoncentrować, kiedy się śmiejesz!

Shota przewrócił oczami na chaos, podczas czegoś, co powinno być normalną jazdą do szkoły. Zadrżał nagle, jakiś instynkt krzyczał, że coś się zaraz stanie.

— Aizawa-sensei — powiedziała problematyczne dziecko, niebezpiecznie słodkim głosem — czy możesz użyć Wymazania.

— Nie. Musisz poćwiczyć dezaktywację Lewitacji.

— Ale mam teorię!

— Och? Wiem, o co chodzi — rzekł Hizashi tonem, który Shota rozpoznał jako początek kłopotów. — Posłuchaj dzieciaka!

— Jaka to teoria?

Pozwijcie go, ale Midoriya był geniuszem jeśli chodziło o dary i jeśli Hizashi był podekscytowany, to jakakolwiek była to teoria, będzie co najmniej zabawna do wypróbowania, nawet jeśli spowoduje to kolejny cios w słabnące zdrowie psychiczne Shoty.

— Po prostu aktywuj swój dar i skup się naprawdę mocno na tylnym siedzeniu, gdzie jestem! — powiedział entuzjastycznie Midoriya.

Shota był prawie pewien, że dzieciak podskakiwały na swoim miejscu, gdyby nie był już dobre pięć centymetrów nad siedzeniem.

— Świetnie. Jeśli to was uciszy.

Z pewnością nie zaszkodzi spróbować, a jeśli to zadziała… no cóż, zastosowanie tego w jego bohaterskiej pracy - i w dręczeniu jego uczniów - byłoby niesamowite. Tak więc, z niechętnym wyczekiwaniem, Shota aktywował Wymazanie, nie spuszczając wzroku z drogi i koncentrując się na tylnym siedzeniu.

Niemal natychmiast rozległ się cichy łoskot przywróconej grawitacji zwodniczo ciężkiemu nastolatkowi.

— Zadziałało! — krzyknął Midoriya i tak, podskakiwał na swoim miejscu. — I to z pewnością skutek działania Wymazania, ponieważ jestem teraz naprawdę podekscytowany, ponieważ to jest takie fajne, a ja wciąż unosiłbym się.

Słowa dzieciaka rozpłynęły się w bełkotliwym mamrotaniu, gdy Shota rozluźnił swój uścisk na Wymazywaniu, całkowicie powalony faktem, że najwyraźniej nie musiał nikogo wiedzieć, żeby go używać. Cały czas żył w kłamstwie. O Boże, czy w ogóle muszę mieć otwarte oczy, żeby użyć daru?

Usłyszał w tym momencie entuzjastyczne:

— Prawdopodobnie! Najwyraźniej jest to związane z mruganiem, aby zapobiec przeciążeniu mózgu, za każdym razem, gdy go używasz! Sądzę, że dlatego wszyscy myśleli, że do dar wizualny! To samo z czerwonym światłem, które emitujesz!

To nie było tak pocieszające, jak dzieciak najwyraźniej myślał. Gdyby Shota nie prowadziłby, miałby teraz kryzys. Małą litością było to, że zbliżali się do szkoły więc zatrzymał się na najbliższym miejscu postojowym i Shota po prostu poddał się. Uderzył głową w kierownicę, ignorując dźwięk klaksonu i dwóch pasażerów.

Hizashi, zdrajca, zaśmiał się i przybił piątkę Midoriyi, gdy Shota szepnął, nieco histerycznie:

Co do cholery?

— Jesteś taki fajny, Aizawa-sensei! — Chwila ciszy, a potem: — Ach. Znowu się unoszę.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Sob 16 Mar 2024, 16:48, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6)   [BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6) EmptyWto 13 Lut 2024, 15:27

Rozdział 5

Ze względu na… ogólny brak reakcji swojego nauczyciela, Izuku musiał sam dezaktywować Lewitację, co było naprawdę trudne, ponieważ wciąż był tak podekscytowany! Dar Aizawy-senseia był zdecydowanie oparty na świadomości, a nie na wizualności! Ale w końcu udało mu się uspokoić wystarczająco, zachęcany przez uśmiechającego się Yamadę-senseia, który również wyglądał na absolutnie zachwyconego, że teoria Izuku była poprawna. Wyglądał też na rozbawionego dramatyzmem Aizawy-senseia.

— Pędź do klasy, Midoriya-kun! — Yamada-sensei wesoło poinstruował Izuku. — Sprawię, że Sho dotrze do twojej klasy mniej więcej w jednym kawałku.

Izuku uśmiechnął się do swojego nauczyciela angielskiego i radośnie powiedział:

— Do zobaczenia na zajęciach! — I pobiegł w stronę klasy 1-A.

Było tylko kilka incydentów na jego drodze, w których musiał zwolnić i skoncentrować się na wyłączeniu daru, aby znów być na ziemi. To zachęcające, że fizycznie był w stanie poczynić pewne postępy z jednym ze swoich darów, zwłaszcza po klęsce podczas środowego popołudnia i ponownym złamaniu kości przez One For All.

To szczególne wspomnienie obniżyło podekscytowanie Izuku na tyle, że mimowolnie zatrzymał się kilkanaście metrów przed klasą, ale i tak dotarł do pomieszczenia dwadzieścia minut przed rozpoczęciem lekcji. Oczywiście oznaczało to, że Iida już był w klasie, razem z Bakugou. Ale Izuku będzie bohaterem, dlatego zacisnął zęby i z uśmiechem radził sobie z niezręcznością.

— Dzień dobry Kacchan! Dzień dobry Iida-kun! — powiedział wesoło Izuku i był natychmiast zignorowany przez swojego byłego przyjaciela z dzieciństwa. Z drugiej strony Iida zerwał się ze swojego siedzenia, wyglądając na… zaniepokojonego?

— Ach, Midoriya-kun! — powiedział jego przyjaciel, energicznie machając rękami. — Dobrze cię dzisiaj widzieć! Wszyscy martwiliśmy się o ciebie, kiedy nie pojawiłeś się na zajęciach, ale teraz widzę, że odniosłeś kolejną kontuzję.

Izuku przesunął lewą ręką po włosach, świadomy tego, że temblak unieruchomił jego prawą rękę do tułowia. Posłał Iidzie zakłopotany uśmiech.

— Ta… tak… złamałem kolejną kość. — Tak, zdecydowanie to był wyraz troski na twarzy jego przyjaciela, więc Izuku pospiesznie dodał: — Nie martw się! Przechodzę dodatkowy trening z Aizawą-senseiem. Dlatego ostatnio opuszczam niektóre zajęcia!

— Cieszę się, że jesteś oddany nauce — powiedział poważnie Iida. — To przykre widzieć, jak często cierpisz.
Izuku nie mógł się powstrzymać: wybuchnął płaczem i ścisnął ramię Iidy.

— Dziękuję, Iida-kun! — prawie łkał.

Wyższy chłopak był już przyzwyczajony do łez Izuku i po prostu poklepywał go po głowie, dopóki Izuku nie uspokoił się. Obaj zignorowali zirytowane syknięcie, które wydał z siebie Bakugou.

Iida chciał coś powiedzieć, kiedy Izuku udało się zebrać w garść, ale powstrzymał się przed tym. Izuku zmarszczył lekko brwi - wahanie nie pasowało do jego przyjaciela.

— O co chodzi, Iida-kun? — zapytał Izuku, aby dać szansę Iidzie na wyrzucenie z siebie, tego co leżało mu na sercu. Izuku wiedział, że czasami szczere rozmowy były trudne, więc robił wszystko, co w swojej mocy, aby nakłonić Iidę do zwierzeń!

— Chciałem cię również przeprosić za środę — powiedział Iida, a jego wymachy rękami były stonowane. — Razem z Uraraką zdaliśmy sobie sprawę, że nie powinniśmy cię tak mocno naciskać w sprawie, która najwyraźniej była osobista. — Zgiął się w sztywnym ukłonie. — Przepraszam, Midoriya-kun!

To tyle, jeśli chodzi o powstrzymywanie łez - pomyślał cierpko Izuku.

— Przyjmuję twoje przeprosiny, Iida-kun! — zaszlochał. — Obiecuję, że wkrótce wszystko wyjaśnię tobie i Urarace-chan. Po prostu miałem naprawdę ciężki okres od festiwalu sportowego i próbuję przez to przejść. Ale kiedy będę gotowy, na pewno zwierzę się wam obojgu!

— Zamknij się! — wrzasnął Bakugou z przodu pokoju, a Izuku nie mógł nic poradzić na sposób, w jaki skurczył się w sobie.

Iida oczywiście pospieszył, by zbesztać Bakugou i tak po prostu, zwykłą poranna atmosfera wróciła do normy. To ulga, gdy coś wydaje się tak znajome - uświadomił sobie Izuku. Wiedzieć, że przynajmniej niektóre rzeczy pozostały takie same.

Z przywróconą równowagą, Izuku usiadł na swoim miejscu i wyglądał przez okno. Bakugou, oczywiście, siedzący przed nim miał solidną groźną aurę, więc patrzenie na zewnątrz zawsze było najbezpieczniejszą opcją. A dzisiejszy dzień zapowiadał się tak pięknie. Jasne słońce i bajeczne chmury, ledwie lekki wietrzyk szeleszczącymi liśćmi kilku drzew rozsianych w pobliżu głównego budynku szkoły. Izuku został wyrwany ze swojego świata przez Urarakę, która nieśmiało pociągnęła go za rękaw i wepchnęła mu kartkę do ręki, po czym uciekła do własnego biurka.

Zdenerwowany Izuku przeczytał wiadomość, która była bardzo szczerymi przeprosinami, a jego klatka piersiowa mocno się rozgrzała! Izuku miał takich dobrych przyjaciół! Napotkał jej wzrok z drugiego końca pokoju i uśmiechnął się do niej promiennie, a wyraz twarzy Uraraki zmienił się na nieśmiałą ulgę. Była taka śliczna! Izuki będzie musiał złapać ją między zajęciami i powiedzieć jej to samo, co Iidzie, ale na razie wszystko było dobrze między nimi.
Rozbrzmiał dzwonek na lekcje, a Izuku natychmiast wyprostował się na krześle. W pewnym momencie Aizawa-sensei wczołgał się do pokoju i wyglądał… jakoś gorzej niż świeżo po powrocie z USJ, ponieważ wydawało się, jakby stracił chęć do życia. Izuku czuł się trochę winny z tego powodu, ale trzeba było myśleć o możliwościach Wymazania, które się teraz ujawniały!
Aizawa-sensei oparł się ciężko o swoje podium.
— Spokój — warknął, aktywując swój dar. W klasie, która zdążyła już wychwycić jego niezwykły nastrój, panowało już cisza, więc było trochę… antyklimatycznie. — Normalnie — zaczął Aizawa-sensei — poinformowałbym was o tym w przyszłym tygodniu dla własnej rozrywki, ale ponieważ mój świat wywrócił się dziś rano do góry nogami, czuję się hojny. — Cisza w klasie była niemal przytłaczająca. — Zatem poświecie trochę czasu w weekend na wymyślenie imienia swojego bohatera. Teraz pozwólcie mi na przeżywanie kryzysu w spokoju.

Cała klasa westchnęła z ulgą, gdy Aizawa-sensei zakopał się w swoim śpiworze. Podczas gdy reszta klasy rozgrzmiała podekscytowaną paplaniną, Izuku stukał w zamyśleniu długopisem o usta. Przy tym wszystkich, co się wydarzyło, nawet nie pomyślał o tym, jak chce być nazwany jako bohater.

Oczywiście wszystkie pomysły Izuku jako dziecko były nieaktualne; All Might Junior po prostu pozostawiało niesmak w jego ustach. Może… Deku? Mógł go przywłaszczyć, sprawić, że oznaczał dekiru, tak jak myślała Uraraka. Ale wtedy fantomowe eksplozje zadźwięczały mu w uszach i Izuku potrząsnął głową. Może gdyby miał jeszcze kilka lat separacji, mogłoby to przemyśleć, ale teraz to byłoby jak sypanie soli na ranę. Nagle był bardzo wdzięczny Aizawie-senseiowi za danie im kilku dni na zastanowienie się.

Zdeterminowany, by przemyśleć to w weekend, Izuku chętnie przyłączył się do dyskusji kolegów z klasy. Starał się przyciągnąć Aoyamę do swojej grupy i poczuł przypływ dumy, gdy Iida, Uraraka i Todoroki potraktowali go tak, jakby zawsze był częścią ich kręgu. Tsuyu podeszła do nich i wszyscy wydali z siebie pomruk aprobaty, gdy usłyszeli wybrane przez nią imię “Froppy”, które było bardzo urocze i miało doskonały potencjał marketingowy. Kiedy Izuku to wyjaśniał, porównując je z równie uroczymi nazwami z Wild Wild Pussycats, wyglądała na bardzo zadowoloną.

Ogólnie rzecz biorąc, Izuku czuł się bardziej ustabilizowany niż od wielu dni, mimo że jego prawa ręka pulsowała bólem, gdy stał się trochę entuzjastyczny i próbował dziko gestykulować. Zręcznie unikał pytań o to, w jaki sposób ponownie doznał kontuzji, i skierował uwagę swoich przyjaciół na reklamę i atrakcyjność rynkową, które były ważnymi czynnikami dla bohaterów w świetle reflektorów. Izuku był prawie pewien, że Todoroki zauważył jego unikanie tematu, ale posiadacz dwóch darów pozwala temu odejść bez zamieszania.

Właściwie Izuku byłby zaniepokojony tym, że Lewitacja znów będzie sprawiała kłopoty, ale pamiętał również, że był piątek, co oznaczało Podstawy Bohaterstwa, na pierwszej i drugiej lekcji. Izuku tęsknił za zajęciami ze wszystkimi swoimi przyjaciółmi, ale nie za samymi zajęciami. Aizawa-sensei był znacznie lepszym nauczycielem i właściwie czuł się trochę źle, że reszta jego klasy musiała znosić nieporadne próby nauczania All Mighta. Ale Podstawy Bohaterstwa oznaczało również, że Izuku znów będzie blisko Shinsou i jego złego nastawienia.

Izuku zajęło chwilę, aby rzeczywiście kontemplować nad fioletowłosym chłopcem. Był dobry w kontaktach z ludźmi, potrafił to rozgryźć! Z tego, co Shinsou powiedział na festiwalu sportowym, był zły na… wszystko. Ale Izuku pamiętał rezygnację i zmęczenie w oczach drugiego chłopca, kiedy Shinsou powiedział mu, żeby wygrał… Ach, ale to był problem na jego następne zajęcia. Izuku ponownie skupił się na swoich przyjaciołach, uśmiechając się wesoło. Mieli imiona bohaterów do wymyślenia!

Godzina wychowawcza się skończyła, a Izuku pomachał na pożegnanie swoim przyjaciołom, podążając za Aizawą-senseiem. Wydaje się, że dwudziestominutowa drzemka dobrze mu zrobiła - zauważył Izuku. Nie wygląda już jak kot, który wpadł do wanny.

— Dziękuję za komplement — powiedział Aizawa-sensei przez ramię, a Izuku zarumienił się, zakrywając usta dłońmi. Przeklinał swoje zdradzieckie mamrotanie!

Po chwili znaleźli się w sali treningowej, którą Aizawa-sensei przejął na sesje Podstaw Bohaterstwa. Shinsou jeszcze nie było, a Izuku nie mógł powstrzymać się od poczucia winy, jakie poczuł, gdy zorientował się, że pokój był pusty.

— Czy dzisiaj robimy praktyczne ćwiczenia? — zapytał, a Aizawa-sensei potrząsnął głową.

— Nie, kiedy wciąż jesteś kontuzjowany, a Shinsou jest… niedostatecznie wyszkolony — wyjaśnił. To miało sens. — Och, Midoriya-kun, nie martw się, że zostaniesz dzisiaj po szkole.

Serce Izuku na chwilę zamarło. On nie.. rezygnuje już z niego, prawda? Wbił wzrok w podłogę, ostrożnie unikając wzroku nauczyciela.
— Cokolwiek chodzi ci teraz po głowie, to jest nieprawidłowe. — Izuku podskoczył na nieoczekiwane słowa. Delikatne stuknięcie w nos sprawiło, że spojrzał z powrotem na swojego nauczyciela, która nagle i cicho przesunął się bliżej niego. — Wciąż jesteś kontuzjowany i miałeś za sobą długi tydzień. Potrzebujesz odpoczynku i czasu, aby wszystko przetrawić w ten weekend.

— Och — powiedział cicho Izuku.

Czuł się źle z wyciąganiem pochopnych wniosków, ale Aizawa-sensei był po prostu tak inny od wszystkiego, czego oczekiwał od nauczycieli. Czasami nie mógł powstrzymać się od powrotu do starych nawyków.

— W porządku problematyczne dziecko — powiedział Aizawa-sensei do Izuku, który zdał sobie sprawę, że znów mamrotał. — Masz złe doświadczenia z przeszłości. To logiczne, że przystosowanie się do nowych okoliczności zajmie ci trochę czasu.

Izuku był zaskoczony. To… właściwie było bardzo pocieszające. Posłała Aizawie-senseiowi niepewny uśmiech, a mężczyzna zamruczał z zadowoleniem, zanim usadowił się w kącie pokoju, gdzie skądś wyciągnął śpiwór. Czy Aizawa-sensei miał drugorzędny dar wymiaru kieszonkowego? To było niesamowicie fajne!

Drzwi nagle trzasnęły, a Izuku wzdrygnął się. Do środka wszedł Shinsou ze swoimi wiecznie roztarganymi fioletowymi włosami i kiwnął Aizawie-senseiowi, celowo ignorując nieco napięte “Cześć, Shinsou-kun!” od Izuku.

To będą długie dwie godziny. Ale przynajmniej Izuku dostanie pół prywatne lekcje od Eraserheada. To wiele znaczyło i Izuku poczuł, że na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech. Da sobie radę!

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Sob 16 Mar 2024, 16:48, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6)   [BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6) EmptyCzw 15 Lut 2024, 07:47

Rozdział 6

Po lekcjach Shota wypełzł ze swojego ciepłego śpiwora i zatrzymał Shinsou. Nastolatek czekał, aż Midoriya odbiegnie z radosnym: “Do zobaczenia w klasie, Aizawa-sensei!” i nieśmiało pomachał do swojego kolegi na tych zajęciach. Shinsou spędził ostatnie dwie godziny celowo omijając granicę między nadąsaniem a bycie bachorem, a Shota był zmęczony. Na szczęście Midoriya najwyraźniej postanowił zignorować szyderczą postawę drugiego chłopaka i skupić się na nauce, więc dzieciak miał znacznie lepszy humor niż po ich ostatnich zajęciach z Podstaw Bohaterstwa, więc Shota nie martwił się o niego zbytnio. Jednak jego drugi uczeń…

— Czego chcesz, sensei?

Shinsou brzmiał na znudzonego, ale Shota miał wieloletnie doświadczenie w kontaktach z nastolatkami i potrafił rozpoznać niepokój, kiedy go słyszał. Posłał Shinsou oceniające spojrzenie, zauważając linie napięcia na jego ciele i lekko zgarbione ramiona.

— Nic złego. Chciałem się tylko upewnić, że wiesz, że Midoriya-kun dołączy do nas tylko na zajęcia z Podstaw Bohaterstwa.

Na słowa Shoty, nastolatek wyglądał na niesamowicie odprężonego, po czym szybko zamaskował swój wyraz twarzy. Shinsou przesunął ciężar ciała na drugą stronę, po czym rzucił ostrożne spojrzenie na Shotę.

— Czyli poniedziałki nadal należą tylko do nas?

Cholera, jeśli dzieciak nie brzmiał na bezbronnego jak nowo narodzony kociak. Shota rozumiał; był jedyną osobą poza rodzicami i rodzeństwem Shinsou, która kiedykolwiek okazała choć odrobinę wiary w dzieciaka. To miało sens, że czuł się zagrożony przez Midoriyę, słodkiego dzieciaka i jego “błyskotliwy” dar.

— To właśnie powiedziałem.

Shota westchnął wtedy, ponieważ trudna część tej rozmowy miała dopiero nadejść.

Ale zanim mógł rozpocząć zaplanowaną wcześniej przemowę, Shinsou sam poruszył ten temat.

— Cieszę się, że nie będę musiał spędzać więcej czasu z tym bohaterskim bachorem. — Brzmiał tak, jakby naprawdę odczuł autentyczną ulgę, co tylko sprawiło, że Shota skrzywił się wewnętrznie. — Nie rozumiem, o co mu chodzi. Ma heroiczny dar, więc dlaczego, do diabła, jest traktowany w specjalny sposób?

Dobra, to tyle. Shota dostrzegał, że Shinsou nieźle się rozkręcał i postanowił to ukrócić.

— Taka postawa nie może być kontynuowana — powiedział że zmęczeniem. Shinsou chciał coś powiedzieć, ale Shota podniósł rękę. — Nie. Posłuchaj, co ci mam do powiedzenia jako twój mentor i ktoś, kto był tam, gdzie ty jesteś teraz. Na dłuższą metę tylko sobie zaszkodzisz.

Shinsou miał paskudny wyraz twarzy, niedowierzenie wyryte w każdym aspekcie jego zachowania. Shota wiedział wtedy, że ta rozmowa będzie wymagała bardziej osobistego podejścia.

— Jak opisałbyś dar Present Mica?

Shinsou zmrużył oczy.

— To błyskotliwy i doskonały “heroiczny” dar — powiedział chłopiec.

Był jednak wyraźnie świadomy, że Shota prowadził go w pułapkę, ponieważ na jego twarzy malowała się czysta podejrzliwość.

— Większość ludzi tak myśli — zgodził się Shota. Następnie rzucił bombę. — Ale czy wiedziałeś, że spędził lata w kagańcu? — Wyraz twarzy Shinsou stał się nieczytelny. Najwyraźniej nie rozumiał, do czego zmierzał Shota, który czuł się okropnie, że musi wywrócić światopogląd dzieciaka do góry nogami na tak wczesnym etapie jego mentoringu. Jednak ta rozmowa musiał się odbyć, więc wziął się w garść i kontynuował: — Kiedy Mic miał dziesięć lat, jego rodzice zaszyli mu usta. Przez lata musiał jeść przez słomkę. Wciąż ma blizny.

Shinsou wyglądał, jakby miał zaraz zwymiotować. Blade dłonie w roztargnieniu śledziły jego ledwie widoczne blizny na policzkach.

— Nie rozumiem — przyznał.

Shota westchnął. Nie spodziewał się, że Shinsou zrozumie, w każdym razie jeszcze nie.

— Nawet ludzie, którzy mają tak zwane “heroiczne” dary, mogą przez nie cierpieć — wyjaśnił. Był bardziej cierpliwy niż zwykle w stosunku do ucznia, ponieważ to było ważne. — Tylko dlatego, że ktoś ma błyskotliwy lub potężny dar, nie oznacza, że ta osoba zawsze miała moc. Więcej bohaterów, niż mogłoby się wydawać, padło ofiarą dyskryminacji i maltretowania.

— Jak to? — Shinsou brzmiał… niezupełnie na załamanego, ale na kontemplacyjnego.

To dobry krok na przód - pomyślał Shota.

— Miruko, Gang Orca, Trzynastka… Wszyscy mają teraz potężne dary i szacunek, ale nie zawsze tak było.

Shinsou milczał przez dłuższą chwilę, a potem:

— Myślę, że muszę to przemyśleć w domu — powiedział. jego oczy były zaczerwienione.

— To wszystko, o co proszę — powiedział Shota. — Nie mówię tego, aby umniejszyć twoje doświadczenia lub to, przez co przeszedłeś, ale dyskryminacja na punkcie darów ma więcej niż jedną formę i nie jesteś jedyną osobą, która kiedykolwiek ucierpiała. — Shinsou cicho skinął głową. — Miłego weekendu Shinsou-kun. Widzimy się w poniedziałek. A teraz idź się przebrać.

To była delikatna odprawa, a dzieciak wyglądał na wdzięcznego, gdy korzystał z okazji, aby uciec do szatni.

Shota załamał się po jego odejściu, chowając twarz głęboko w swojej broni przechwytującej. Nie nadeszła nawet pora obiadowa, a już chciał wczołgać się do swojego łóżka i ukryć się, dopóki Hizashi nie przyjdzie, żeby go z niego wyciągnąć albo do niego dołączyć. Niestety, Shota był nauczycielem, a to oznaczało, że miał obowiązki i w przeciwieństwie do innych osób, które mógłby wymienić, traktował swoją rolę bardzo poważnie.

Wszystko to po prostu oznaczało, że musiał przetrwać przez kolejne dwie klasy - 3A i 2A Bohaterska Etyka i Prawo, podczas których, zgodnie z oczekiwaniami, miał do czynienia z zapłakanymi dziećmi. Patrzył gniewnie na swoich uczniów z 2A i ponownie wzbudził w nich strach przed nim wyrzuceniem. A potem był lunch, a Shota nie mógł się nawet zdrzemnąć, ponieważ musiał znaleźć Shuzenjiie, by z nią porozmawiać.

Desperacko pragnął, aby Hizashi mógł przyjść z nim, ale niestety, jego wspaniały mąż był zajęty dogadywaniem się z Nedzu i spiskowaniem przeciwko All Mightatowi. Shota był tylko odrobinę zazdrosny.

Dlatego Shota poszedł do ambulatorium, siorbiąc paczkę galaretki tylko dlatego, że wiedział, że to zawsze irytowało Shuzenji. Była stara i miała mocno ugruntowane zasady, i mocno wierzyła, że bez względu na to, jak pożywne były, paczki z galaretką nie stanowiły pożywienia. Shota, który jeszcze nie umarł z niedożywienia, nie zgadzał się z tym. Nie był ponad byciem małostkowym, nawet jeśli nie miał jeszcze pełnej historii. Czy to także było pocieszające jedzenie po tym, jak jego świat został wywrócony do góry nogami przez problematyczne dziecko? Absolutnie.

Kiedy Shota wszedł do gabinetu Recovery Girl zaledwie kilka minut po pierwszym dzwonku na lunch, Shuzenji była zajęta ścieleniem łóżka. Biorąc pod uwagę czas i zirytowane spojrzenie, jakie otrzymał, wydawało się, że klasa Podstawowego Bohaterstwa prowadzona przez All Mighta wysłała kolejnego z jego uczniów do ambulatorium. Będzie musiał później sprawdzić, kto to był.

— Musimy porozmawiać. Shota poinformował Shuzenji, upewniając się, że nie pozostawiał miejsca na nieporozumienie.

Słysząc jego ostry ton, Shuzenji uniosła brew. Zwykle Shota był jednym z najbardziej spokojnych nauczycieli, więc nie był zaskoczony tą reakcją.

— Oczywiście, Shota-kun.

Shuzenji natychmiast weszła do swojego prywatnego pokoju, zostawiając na wpół zaścielone łóżko. Dobrze. Domyśliła się, że Shota był tu w interesach. Wskoczyła na swoje krzesło biurowe i gestem zaprosiła go do zajęcia krzesła dla gości. Shota zastanawiał się przez chwilę, po czym usiadł ostrożnie. Nie spuszczał wzroku z Shuzenji, kiedy się usadowił.

— Zatem — powiedział bezbarwnym tonem — czy możesz mi wyjaśnić, dlaczego poinformowałaś jednego z moich uczniów, że nie będziesz już leczyła jego obrażeń?

Po zadaniu tego pytania Shota uważnie obserwował staruszkę. Ledwo zadrżała na jego słowa, ale zmęczony grymas ściągnął jej usta w dół. Pomyślał, że Shuzenji wyglądała na swój wiek. Milczała przez dłuższą chwilę, ale Shota był cierpliwy.

— Ten komentarz — powiedziała w końcu — był skierowany do All Mighta, nie do Midoriya-kun.

Shota nie mógł powstrzymać syku, który wydał.

— Ale to powiedziałaś.

Shuzenji zmarszczyła jeszcze bardziej brwi, spokojnie spotykając spojrzenie Shoty.

— Tak. Kontynuowanie leczenia obrażeń Midoriyi zamiast uczenia go, jak właściwie używać jego daru, jest dla mnie nie do przyjęcia.

Shota musiał przypomnieć sobie, żeby oddychać. Daj sobie kilka chwil na ćwiczenia oddechowe, próbując stłumić narastający wewnętrzny gniew. Czas na nowe podejście. Nie zapomniał sposobu, w jaki ukrywała Yagi’ego pewnego dnia i tego, że była w pełni świadoma istoty One For All.

— Shuzenji-san — powiedział i pomimo jego najlepszych starań, jego słowa były ostre od gniewu. — Wiem, że jesteś świadoma natury darów Midoriya-kun.

— Jestem — potwierdziła Shuzenji.

Wyglądała na trochę urażoną, za użycie zwrotu grzecznościowego, którym Shota nie zawracał sobie głowy od lat.

— I zdajesz sobie sprawę, że Midoriya-kun otrzymał ten dar dopiero rano w dniu egzaminu wstępnego.

— Zgadza się.

Dlaczego więc — Shota uszczypnął nasadę nosa — powiedziałaś dziecku, które nie miało swojego daru nawet od trzech miesięcy, że mu nie pomożesz?

Recovery Girl nie była pod wrażeniem.

— Zadziałało, czyż nie? Midoriya-kun nie złamał żadnej kości i od tego czasu miał dwie lekcje z bohaterstwa.

— Właściwie — powiedział Shota — Midoriya-kun przez przypadek złamał nadgarstek w środę. A potem opuścił szkołę i zgłosił się go publicznego szpitala, gdzie nie był leczony przez dziesięć godzin, ponieważ myślał, że nie może przyjść do ciebie. — Ku ponurej satysfakcji Shoty, Shuzenji zbladła, ale jeszcze nie skończył. — Dlatego zapytam się ponownie, Recovery Girl, dlaczego powiedziałaś jednemu z moich uczniów, że nie możesz go już leczyć?

Stara kobieta pochyliła głowę.

— Ja… on co?

Shota nie miał współczucia.

— Słyszałaś mnie. — Nie dał jej ani chwili na ochłonięcie. — Ach, po rozmowie z Nezu zgłoszę to Izbie Lekarskiej.

Shuzenji skinęła głową, mały gest u drobnej kobiety. Shota, który podczas mówienia zaczął pochylać się do przodu, oparł się leniwie o oparcie krzesła i spojrzał w sufit. Niestety, nie miała dla niego żadnych odpowiedzi, więc przyjrzał się kobiecie przed nim.

— Poprowadź mnie przez swoje rozumowanie. — To nie była prośba.

— Miałam nadzieję, że Yagi zacznie poważniej traktować szkolenie chłopca. Że mógłby… pomóc Midoriya-kun z One For All. — Shuzenji brzmiała w każdym calu na swój wiek. Shota mógł zrozumieć jej frustrację z powodu Yagi’ego. On sam to odczuwał, ale jednak. — Nigdy nie zamierzałam odprawić Midoriyę-kun, gdyby został ranny.

— To dziecko — powtórzył Shota. — A ty jesteś kimś, kto ma nad nim znaczną władzę. Oczywiście uwierzył ci na słowo.

Shuzenji jedynie zamknęła oczy i pochyliła się lekko do przodu, garbiąc się.

— W żaden sposób nie mogę tego naprawić.

— Nie możesz — zgodził się Shota. — Oczekuję, że zastosujesz się do wszelkich… sankcji, które Nezu uzna za stosowne.

To było nie subtelne ostrzeżenie dla bohaterki, która mimo całej swojej życzliwości i hojnej reputacji nigdy nie współpracowała dobrze z innymi pracownikami służby zdrowia.

Shuzenji tylko kiwnęła głową. Shota wstał i pokręcił ramionami, gdy rozbrzmiał dzwonek ostrzegawczy oznajmiający koniec lunchu. Popatrzył na staruszkę z pustym wyrazem twarzy.

— Następnym razem, gdy będziesz miała problem z All Mightem — powiedział i odwrócił się, by wyjść — upewnij się, że dziecko nie zostanie złapane w krzyżowy ogień.

Koniec


Nie sam, już nie 6

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





[BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6)   [BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6) Empty

Powrót do góry Go down
 
[BnHA][T][Z] Jedno słowo na raz (6/6)
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Anime & Manga/Komiks & Serial/Film animowany :: Ogólne :: +12-
Skocz do: