W sumie stwierdzam, że jednak bardzo dobrze, że mnie nie było wtedy z wami. A już szczególnie na zakupach na które z tymi Dwiema jeździć raczej nie mogę. My mamy totalnie odmienne stany umysłowe, jak robimy zakupy, zresztą w sumie każdy ma, ale wyobraźcie sobie teraz, że jeszcze ja tam stoje i w moim stanie wtedy, kłócę się o to, że biały ryż to najgorsze ścierwo bo z chin, bo metale ciężkie, niech wezmą kaszę; Że galaretke to pomarańczową lubię. Że KLAMERKI. Że cholera ZNOWU mi w TESCO wszystko poprzestawiali, cały sklep do góry nogami, człowiek się raz nauczy gdzie co jest, przyjeżdża regularnie po roku, a oni POPRZESTAWIALI cebula jedna.
A różowe chusteczki są fuj, a te biedronkowe wcale nie śmierdzą. Może i Morwena łamała paznokcie próbując mi odpisać równie mocno uderzając w telefon co ja po drugiej stronie, ale gdybyśmy stały obok... Mielibyśmy Morwena VS Sammy w istnym Darwinowskim stylu pewnie [Ze zwłokami].
Ale wiecie. Jeden plus, że zwykle udaje IM się kupić to, po co pojechały. Nie to co Stark, która wychodzi po mleko i wraca z torbą rzeczy, ale bez mleka.
Wenuj się Olgie i rejestruj wytwory naszych chorych mózgów. Będziesz miała jako materiał dowodowy jakby co.
W.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~