[HP][mM] Nie jest łatwo zbudować szkołę

Fandom/Fandomy: Harry Potter - Założyciele
Autor/autorzy: Fia.
Beta/bety: M.
Pairing: brak
Gatunek: obyczaj
Ostrzeżenia: brak
N/A*: #urodzinyFantasmagorii. #urodzinyLisu




Cztery osoby siedziały przy ogromnym, drewnianym stole, zarzuconym mnóstwem pergaminów, zagorzale dyskutując. Chociaż mieli już wstępne projekty szkoły, nadal nie mogli porozumieć się co do tego, które pomieszczenia są najważniejsze. Nie mieli żadnego doświadczenia w tej kwestii, w końcu dotychczas mieszkali tylko w chatkach, na zamkach lub, jak często żartowali z Godryka, na polu bitwy. Najbardziej racjonalne wydawało się zbudowanie i zaadaptowanie zamku, ale nawet tutaj różnice zdań były zbyt duże.
Rowena co i rusz wskazywała na piętrzące się przed nią w coraz większym nieładzie plany, twardo obstając przy swoich racjach, Helga bez większego skutku próbowała wtrącać swoje uwagi coraz bardziej rozedrganym głosem, a Godric grzmiał i gestykulował, jakby był co najmniej panem tego miejsca. Tylko Salazar, wygodnie rozsiadłszy się na pokrytej skórami ławie, bez słowa przyglądał się swoim przyjaciołom.
– Najważniejsza jest biblioteka. Uczniowie muszą mieć możliwość, by czerpać wiedzę z każdego źródła, jakie jesteśmy w stanie im zapewnić – przekonywała Rawenclaw spokojnym głosem.
– Potrzebujemy też infirmerii. Dzieci będą mieszkać w tym zamku miesiącami, na pewno zachorują i trzeba będzie je leczyć. Musimy myśleć o ich zdrowiu – Hufflepuff wtrąciła cicho, jednak została zakrzyczana przez blondyna.
– Najważniejsza jest sala do ćwiczeń! Dzieci muszą umieć walczyć, rzucać zaklęcia, muszą nauczyć się odwagi! – zagrzmiał Gryffindor.
– Żeby móc rzucać zaklęcia, trzeba się ich najpierw nauczyć. W bibliotece. – Kobieta pozostała nieugięta.
– Uczyć można się w trakcie ćwiczeń!
– Ale zranienia…
– W każdej walce są ofiary! Nigdy nie korzystałem z infirmerii i jakoś żyję!
– Godricu, nadal twierdzę, że dzieci muszą najpierw zrozumieć magię. Jeśli zbyt wcześnie pozwolimy im po prostu rzucać zaklęcia…
– To co? Przecież nie będą tam same! Nie powybijają się, a nawet jeśli… Dużo więcej zmarłoby ich na ulicach.
– Nie możesz być taki okrutny. To tylko małe dzieci. One muszą gdzieś spać, jeść...
– Jestem realistą!
– Salazarze… – Helga załamała ręce i spojrzała proszącym wzrokiem na cichego mężczyznę. Pozostała dwójka podobne spory toczyła już od długiego czasu, a ona nie miała już siły na bycie jedynym głosem rozsądku. – A co według ciebie jest najważniejsze?
– Lochy, oczywiście – prychnął Slytherin z niewielkim uśmieszkiem. W końcu wszyscy wiedzą, że nie można zbudować porządnego i szanującego się zamku bez lochów.

No raczej!

Zupełnie nie wiem czemu, ten tekst przypomina mi, cóż, nas, kiedy kłócimy się o cokolwiek, jak choćby zasady w jakiejś grze xd Mam wrażenie, że każdy mówi swoje i serio, tak naprawdę, wszyscy mają rację - bo przecież każda z tych sal jest ważna i po prostu trzeba je zrobić, wszystkie, czyż nie - natomiast sam cel konfliktu nie ma sensu xd To takie nasze <3

Oraz, również nie wyobrażam sobie zamku bez lochów <3

Dziękuję bardzo za ten tekst - tekstów z Założycielami jest jak na lekarstwo, a tych w miarę dobrych jeszcze mniej. Może i tekst nie jest jakiś super-hiper lotów, ale czytało mi się go przyjemnie - nie czułam zgrzytów, mimo twojej przerwy w pisaniu.

I tak, popieram Wirkę., to bardzo przypomina nasze sprzeczki przy grach planszowych, gdzie często kłócimy się o to, co ma znaczenie, a co nie, kto tak naprawdę ma większego metaforycznego kutasa, tak jak teraz w sumie Godric z Roweną. Ugh, złe wspomnienia xd.

I tak, zgadzam się, że lochy najważniejsze - tyle dodatkowego miejsca, i wgl klimacik, i wszystko inne. Wyszło całkiem zabawnie, bo każdy kłóci się o swoje, Helga chce wsparcia od Salazara w którąkolwiek stronę, a on wyskakuje jeszcze z czwartą opcją, ze stoickim spokojem . To zasadniczo jest bardzo "mój" Salazar - czeka, aż wszyscy już przestaną na siebie krzyczeć, zmęczą się i dopiero wtedy robi swoje, jak im wszystkim "przejdzie". Także on ci się udał, taki pierwotnie niby niezaangażowany, a tak naprawdę zaangażowany właśnie bardzo, tylko cóż, ze swoimi priorytetami .

Generalnie cała ta kłótnia nie ma sensu, bo przecież wiadomix, że musi być to wszystko - co, miejsca by im nie starczyło na więcej niż jedno pomieszczenie?

Dziękuję, życzę weny i cóż, mniej kłótni

Pozdrawiam,
JokerFox. (Fantasmagoria.)

Zgadzam się z Wirką, że ta kłótnia w zasadzie podstaw nie ma. Wszystkie wymienione przez nich pomieszczenia są potrzebne i trzeba będzie je gdzieś w zamku umieścić (czy mi się wydaje, czy założycieli zapomnieli o dormitoriach? a nie, dobra, jest: spać gdzieś muszą). Salazar nie ma takich problemów. On wie, co musi mieć zamek i dopilnuje, żeby to miał, bez względu na zdanie reszty – lochy.

Albo po prostu już kombinuje, gdzie upchnie Komnatę Tajemnic

Zabawna miniaturka,
pozdrawiam,
Myst

Zgadzam się ze wszystkim, co zostało napisane przez osoby komentujące przede mną. Cała ta kłótnia właściwie nie ma żadnych racjonalnych podstaw, wszystko, o czym rozmawiają, jest potrzebne, i tyle. Tym radośniej więc przemawia do mnie puenta i stoickie podejście Salazara. Jeśli już decydować się na zamek, to najważniejszą rzeczą muszą być lochy, koniec, kropka. Jest w tym wniosku coś rozczulającego, a jednocześnie dziwnie... konkretnego. On jeden spośród tej czwórki planuje budowę szkoły z charakterem, dom dla wielu pokoleń, nie tylko zbiór niezbędnych pomieszczeń.
Mała rzecz, niepozorny tekst, ale głęboko uszczęśliwia i zapada w pamięć. Brawo.