~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [HP][M] Dobra pamięć [SS/GL]

Go down 
+2
Myst
Lisbeth
6 posters
AutorWiadomość
Lisbeth
Team Heroes
Team Heroes
Lisbeth


Female Liczba postów : 315
Rejestracja : 08/03/2020

[HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] Empty
PisanieTemat: [HP][M] Dobra pamięć [SS/GL]   [HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] EmptyPią 20 Mar 2020, 13:14

Autor: Lisbeth
Tytuł: "Dobra pamięć"
Beta: brak
Kanon: starałam się, ale pewnie nie wyszło zbyt zgodnie z kanonem, oceńcie same/sami:) informuję też, że jest to AU, w którym Dumbledore nie zginął, po wojnie dalej jest dyrektorem, Snape też dalej uczy. A Gilderoy... przekonacie się sami/same.
Pairing: SS/GL
Gatunek: Romans, miała być komedia, a jest taka obyczajówka
Ostrzeżenia: Raczej żadnych, ale też nie chcę spoilerować za dużo;)
Długość: Miniaturka
N/A: tekst napisany zgodnie z zaproponowanym przez naszą kochaną Myst promptem:
Prompt:
Od razu poczułam, że to będzie wyzwanie, ale takie, którego z pewnością się podejmę.



[HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] LlXb9kI



"Dobra pamięć"




Severus Snape spojrzał w ogromne, owalne lustro, oprawione w ramę z czarnego kamienia. Na co dzień rzadko z niego korzystał. Nie widział takiej potrzeby. Nie musiał stroić się, idąc na lekcję Eliksirów, czy do Wielkiej Sali na kolację. Próżność była cechą, którą gardził u innych.

Nie, żeby teraz było inaczej – wcale nie musiał dobrze wyglądać. Skoro jednak znalazł okazję do tego, aby wyjść do Hogsmeade, mógł równie dobrze chociaż raz zadbać o własny wizerunek. Co mu szkodzi?

Miał na sobie eleganckie, czarne spodnie i czarną koszulę. Zarzucił na to szatę o tej samej barwie i zapiął ją pod szyją. Przyjrzał się swoim długim, ciemnym włosom a następnie bladej, ziemistej twarzy.
Westchnął. Nie miał najmniejszej ochoty na to, aby opuszczać swą samotnię. Najchętniej usiadłby teraz w fotelu przed kominkiem z kieliszkiem brandy. Jednak, słowo się rzekło.

*

On i McGonagall z nudów założyli się parę tygodni o to, jak długo Dumbledore będzie znosił humory nowego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią. Nowy profesor, Sven Lawrence, należał do młodszego pokolenia. Nie jadał mięsa, mleka i pieczywa, uprawiał coś, co nazywało się „jogging”, był uczulony chyba na wszystko, co istniało i co rusz rzucał na dłonie zaklęcie czyszczące, a oprócz tego organizował jakieś wiece równości dla skrzatów domowych… i miał jeszcze sporo innych irytujących Snape’a przyzwyczajeń.

Severus znienawidził go od pierwszego wejrzenia. Minerwa co prawda była dla niego uprzejma, choć nawet i jej ciężko było ukryć zdziwienie, powodowane jego coraz nowymi pomysłami nowego kolegi.

Ku rozczarowaniu Severusa, Dumbledore był niezwykle pobłażliwy wobec nowego nauczyciela. Zgadzał się na każde udogodnienie, o jakie prosił młody dydaktyk, jednak według Mistrza Eliksirów była to przesada! Nawet raz zapytał o to dyrektora, na co ten odpowiedział mu, że czasem trzeba iść z duchem czasu… Gdy Severus nie uwierzył i przycisnął Albusa, ten dodał cichym tonem:

- Severusie, prawda jest taka, że nikt nie chciał wziąć tej posady. Musimy wytrzymać.

Poklepał Snape’a po ramieniu i odszedł, wyjmując z kieszeni landrynka i pakując sobie do ust.

Severus może nie miałby aż tak dużego problemu z nowym nauczycielem, gdyby ten nie traktował w pewien nietaktowny sposób uczniów i… niektórych nauczycieli. Lawrence bywał nieuprzejmy, wymagający i mało tolerancyjny. Nie to, żeby Severus miał talent do zjednywania sobie ludzi – wręcz przeciwnie, gardził większością i unikał ich, kiedy tylko mógł. Po prostu rola szkolnego szydercy była już zajęta i nie zamierzał pozwolić nowemu „koledze” jej przejąć. Zwłaszcza, że Snape był szczery w swojej niechęci wobec innych, tymczasem Lawrence najczęściej ukrywał ją pod płaszczykiem troski, a to według  Severusa było o wiele gorsze.

*

Najbardziej zadziwiła go sytuacja, która wydarzyła się jakieś dwa tygodnie temu, podczas spotkania integracyjnego dla nauczycieli.

Był tam też Gilderoy Lockhart.

Odkąd udało mu się odzyskać pamięć dzięki eliksirowi, który wynalazł Snape we współpracy ze Świętym Mungiem, przez długi czas nie mógł znaleźć sobie pracy. Główną przyczyną była jego niepochlebna przeszłość. Zlitował się nad nim dopiero Dumbledore, powierzając mu posadę nauczyciela Opieki nad magicznymi stworzeniami w momencie, gdy Hagrid oznajmił, że żeni się z Olimpią Maxime i planuje założyć rodzinę.  

Gilderoy uczył dopiero od kilku miesięcy, ale Severus widział, jak ciężko jest mu znaleźć się z powrotem pośród innych ludzi. Podczas wieczorku integracyjnego mężczyzna jak zwykle stał w oddaleniu od reszty. Jedynie poczciwy Flitwick był na tyle dobroduszny, że nawiązał z nim rozmowę. Gdy w pewnym momencie Lockhart został sam, zdecydował się podejść do barku, aby nalać sobie drinka. Wszyscy popijali alkohol, nie było w tym nic niezwykłego. Snape sądził, że nie tyle chodziło mu o skosztowanie trunku z procentami, a bardziej o nieodstawanie od reszty towarzystwa. Pech chciał, że przy barku stał akurat Lawrence i na widok Gilderoya uniósł brew.

– Chyba nie chce pan napić się alkoholu? – zapytał młody nauczyciel, przyglądając się Gilderoyowi od stóp do głów.

Lockhart uśmiechnął się z zakłopotaniem. Te kilka lat, które spędził w Świętym Mungu, odznaczyły się trochę na jego twarzy, jednak wciąż wyglądał w miarę młodo. W jego jasnych kosmykach nie było tego samego blasku, co w momencie, gdy świętował szczyty swojej sławy. Mimo wszystko wyglądały na zadbane i układały się w łagodne fale. Urodziwe, błękitne oczy, ozdobione długimi rzęsami, wpatrywały się w Lawrence’a z rosnącym niepokojem. Naturalnie zarumienione policzki teraz zbladły.

– W-właściwie, planowałem wypić jednego drinka – odparł Gilderoy, próbując nadać swojemu głosowi mocne, pewne siebie brzmienie. Niestety, jego ton mówił co innego, a mianowicie to, że mężczyzna najchętniej uciekłby w podskokach, aby uniknąć jakiejkolwiek konwersacji z młodym nauczycielem.

Lawrence musiał to wyczuć i zdecydował się to wykorzystać.

– Czy to dobry pomysł? – spytał młody nauczyciel, a jego oczy lekko się zmrużyły. Błyskały w nich wredne ogniki. – Słyszałem, że podobno dalej przyjmuje pan leki. Z tego, co wiem, nie powinno się mieszać ich z alkoholem.

– Och… – Gilderoy przełknął ślinę, a po jego czole spłynęła strużka potu. Starał się mówić w miarę cicho, żeby nikt ich nie usłyszał. Snape miał jednak dobry słuch. – Akurat nie muszę się o to martwić, leki są z samych naturalnych składników. Jeden drink nie zaszkodzi…

– Czyżby? – Lawrence nie chciał dać za wygraną. W jego głosie słychać było troskę, Severus żył jednak dość długo na tym świecie i potrafił rozpoznać, kiedy jakieś uczucie jest podszyte fałszem. Tak właśnie było w tej sytuacji. Sven dobrze wiedział, że Gilderoy ma spore problemy z ponownym przystosowaniem się do życia w społeczeństwie i zamiast mu to ułatwić, jeszcze bardziej go pogrążał. – Nie powinno się mieszać alkoholu z żadnymi lekami, daje pan zły przykład. Od nauczycieli powinno się wymagać wzorowego zachowania. Co, jeśli jutro nie będzie mógł pan prowadzić zajęć…

Severus stwierdził nagle, że dłużej tego nie wytrzyma. Miał serdecznie dość słuchania tego pieprzenia. Podszedł do dwójki mężczyzn, chwycił za szklankę i szybkim ruchem nalał do niej ginu, by następnie uzupełnić go tonikiem. Trochę płynu się wylało; nie dbał jednak o to. Podał szklankę Gilderoyowi, wpatrując się z wściekłością w Lawrence’a.

– Na brodę Merlina, daj mu wypić cholernego drinka – syknął Mistrz Eliksirów, mrużąc niebezpiecznie oczy. – Przecież mówi, że mu nie zaszkodzi, głuchy jesteś? Zajmij się może własnymi sprawami. Nie masz żadnego wiecu do zorganizowania?

Lawrence zdziwił się bardzo reakcją Snape’a. Burknął tylko coś niezrozumiałego w odpowiedzi i zostawił mężczyzn samych. Tak jak Severus myślał, w sytuacji konfliktowej ten cwaniaczek od razu się wycofywał.

Gilderoy spojrzał wtedy na Severusa i uśmiechnął się do niego z wdzięcznością.

– Dziękuję – powiedział spokojnym tonem i wziął łyk napoju. – Naprawdę nie musiałeś, poradziłbym sobie. Skąd wiedziałeś, jakiego drinka lubię?

– Zgadłem. – mruknął Snape i spojrzał krótko na Lockharta, po czym dodał ironicznym tonem: – W końcu jestem Mistrzem Eliksirów. – Chciał odejść, jednak zanim to zrobił, rzucił jeszcze: – Nie daj się tak traktować, zwłaszcza takiemu szczylowi.

Odszedł szybko, zastanawiając się w duchu, co on tak naprawdę wyprawia i dlaczego pakuje się w coś, co go nie dotyczy.

*

Severus sądził więc, że Dumbledore wytrzyma maksymalnie miesiąc, po czym zwolni nowego, bezczelnego nauczyciela. Tymczasem nic takiego się nie działo. Odwiedziła go za to McGonagall, z szerokim uśmiechem na ustach, który mógł oznaczać tylko jedno. Specjalnie pofatygowała się do lochów, aby mu oznajmić:

– Przegrałeś zakład, Severusie! Tak jak sądziłam, Albus ma niesamowite pokłady cierpliwości dla nauczycieli Obrony Przed Czarną Magią. Nie pozbędziemy się tak łatwo tego… nieodpowiedniego ogniwa – McGonagall westchnęła, a potem ponownie uśmiechnęła się. Jej oczy przez to odmłodniały, Severus ujrzał w nich wigor nastolatki, którą kobieta kiedyś przecież była. – A twoim zdaniem będzie…

*

R-randka? – zapytał Gilderoy, a jego różowe niczym u dziecka policzki stały się w parę sekund purpurowe. Wpatrywał się w Severusa, trzymając w dłoniach prace swoich uczniów. Zamykał właśnie salę, w której prowadził zajęcia, gdy niespodziewanie podszedł do niego Severus.

– Nie będę się powtarzał – mruknął Snape, krzyżując ramiona na piersiach. – Jeśli jesteś zainteresowany, spotkajmy się jutro o dziewiątej wieczorem w Tawernie Żaberta. O tej porze nie będzie w niej już żadnych uczniów.

– Ja… – Gilderoy spojrzał na czubki swoich butów. Severus uniósł brew. Czyżby mężczyzna chciał mu odmówić?
Nie, żeby miał się tym przejąć. Co to, to nie. McGonagall sądziła, że Severus od zawsze podobał się Gilderoyowi, ale ten nigdy nie miał odwagi, aby mu to wyznać. Snape uznał to za ponury dowcip z jej strony i zażądał zmiany zadania, ale kiedy jego błagania nie poskutkowały, uznał, że nie miał wyboru. Jeśli Gilderoy mu teraz odmówi, to bardzo dobrze; po prostu zakład zostanie anulowany i nie będzie musiał…

– Ja… chętnie się z tobą spotkam – dokończył Lockhart i zerknął nieśmiało na Severusa. Snape drgnął lekko, widząc to błękitne, płochliwe spojrzenie. Gilderoy wyglądał tak krucho i niewinnie, tak, jakby mógł powalić go najdrobniejszy podmuch.

– W takim razie, do zobaczenia – wypalił Snape i odmaszerował w stronę lochów szybkim krokiem. Nie wiedział, co się z nim dzieje; przecież Gilderoy był mu całkowicie obojętny. Cóż, musiał jednak przyznać, że w ciągu ostatnich lat przeszedł naprawdę wiele. Najpierw pobyt w Świętym Mungu, potem długotrwała terapia, gdy powracała mu pamięć, następnie przyznanie się do błędów przeszłości, aż w końcu odkupienie swoich win. Gilderoy nie kontynuował już swojej pisarskiej kariery, całkowicie ją zawiesił. Starał się żyć jako nowy, lepszy człowiek, jednak społeczeństwo wciąż patrzyło na niego przez pryzmat przeszłości.

Severus rozumiał, jakie to uczucie, być wciąż obwinianym za błędy młodości. W końcu jego przynależność do Śmierciożerców cały czas definiowała go w oczach wielu. Cokolwiek by zrobił, nigdy nie zdoła zmyć z siebie tej skazy. Jedynie to, że Dumbledore wyciągnął do niego przyjazną rękę (choć nie całkowicie bezinteresownie…) sprawiło, że mógł dalej funkcjonować: pracować, zarabiać na siebie, godnie żyć. A teraz Gilderoy dostał tę szansę.

Cóż, Snape uważał, że niepoddawanie się jest godne podziwu, to wszystko. Zwłaszcza wtedy, kiedy cały świat był przeciwko tobie.

Skończył przyglądać się swojemu odbiciu, zgasił różdżką światło w komnacie i wyszedł z pomieszczenia.

*

Gilderoy czekał na niego na miejscu. Siedział przy dwuosobowym stoliku, ubrany w ciemnoniebieską szatę, spod której wystawał kołnierzyk białej koszuli. Opierał brodę na swojej dłoni. Wzrok zawiesił gdzieś przed sobą, w nieokreślonej przestrzeni. Jego cera była jasna, jedynie policzki miał rumiane, ale był to zwykły widok. Oczy Gilderoya emanowały niesamowitym błękitem. Severus musiał przyznać, że mężczyzna wyglądał… dobrze.

– Witaj – powiedział, zatrzymując się przed nim i siadając na krześle naprzeciwko. Gilderoy na jego widok wyprostował się, a jego twarz spłonęła silnym rumieńcem. Uśmiechnął się, z charakterystycznym dla siebie urokiem człowieka z pierwszych stron gazet, w którym kiedyś bez pamięci kochało się tyle kobiet. I zapewne, wielu mężczyzn. Severus nie należał do tego grona, miał wtedy Lockharta za egoistycznego, tchórzliwego, próżnego lalusia, choć… nie mógł odmówić mu inteligencji, którą ten niewątpliwie posiadał.

– Severusie, świetnie wyglądasz – wyznał Gilderoy, nachylając się w stronę Mistrza Eliksirów i przyglądając jego twarzy. Snape delikatnie przygryzł wargę, zdezorientowany zarówno komentarzem Lockharta jak i tym, że mężczyzna przysunął się w jego stronę. W nozdrza uderzył go przyjemny, piżmowy zapach męskich perfum. Gilderoy dbał o siebie, to się w nim nie zmieniło ani o jotę.

– Taa – mruknął Mistrz Eliksirów, który jednak nie był mistrzem prowadzenia rozmów na randkach. Może dlatego, że nie chodził na randki. – Może coś zamówimy?

Kelner przyjął ich zamówienie, które natychmiast pojawiło się na ich talerzach. Severus zamówił stek, natomiast Gilderoy sałatkę z kurczakiem. Mężczyźni zajęli się swoimi potrawami, dzięki czemu cisza, która zapadła, nie była aż tak niezręczna.

– Naprawdę smakowite – skomentował Gilderoy, przerywając milczenie. Dziobał swoją sałatkę i jadł małymi kęsami. Z kolei Severus jadł łapczywie, ale schludnie. Nie chciał źle wypaść, w końcu dookoła siedzieli ludzie. Na szczęście nikt nie zwracał na nich uwagi, w końcu nie powinno być nic dziwnego w tym, że dwójka nauczycieli je z sobą kolację… nikt nie musiał wiedzieć, że to randka. – A jak tobie smakuje, Severusie?

– W porządku – powiedział Severus i wziął kolejny gryz. Ujrzał, jak Gilderoy nieznacznie skulił się w sobie, jakby zaszła w nim jakaś zmiana. Snape zganił się w duchu. Powinien chyba bardziej przyłożyć się do konwersacji. Odchrząknął i dodał: – Stek jest odpowiednio wysmażony, taki jak lubię. Jak… Ekhm, jak minął ci dzień?

Gilderoy podniósł wzrok na Severusa, a jego oczy na nowo rozbłysły. Uśmiechnął się, a to sprawiło, że ubyło mu lat. Snape szybko spojrzał w swój stek; z jakiegoś powodu miał problem z utrzymaniem kontaktu wzrokowego.

– Rozmawialiśmy dziś o magicznych ślimakach, między innymi o Toksyczkach. Choć mają one niesamowicie jadowity śluz, o czym pewnie wiesz, niektórzy czarodzieje trzymają je jako zwierzątko, w swoim domu. Opowiadałem uczniom o moim znajomym z Afryki, który posiadał jednego z nich u siebie…

Lockhart mówił z przejęciem, gestykulując przy tym i wpatrując się w Severusa z lekkim uśmiechem. Snape odwzajemnił jego spojrzenie, choć co chwila spoglądał na swój posiłek gdy uznał, że patrzy na mężczyznę zbyt długo. Musiał przyznać, że było to całkiem miłe, widzieć, jak Gilderoy mówił o czymś z taką pasją.

– …był pewien, że nie da rady usunąć tych Chorbotek ze swojego ogrodu, a nawet nie wiedział, że rozwiązanie miał tuż pod nosem. Pod swoim własnym dachem!

Gilderoy roześmiał się, ale po chwili urwał, widząc, że Severus wpatruje się w niego w zupełnej ciszy. Co więcej, wyglądał na zamyślonego. Lockhart szybko opanował się. Przestał gestykulować i sięgnął z powrotem po sztućce.

– Przepraszam, rozgadałem się niepotrzebnie…

– Nie szkodzi – odparł Snape, łagodnym jak na niego tonem. Jego rozmówca, słysząc to, spojrzał na niego nieśmiało. – To co mówisz jest bardzo ciekawe. I przypomniało mi pewną sytuację, gdy ważyłem Eliksir Odporności i potrzebowałem śluzu Zmarźlaka. Jest on bardzo podobny do Toksyczka, tylko nie zmienia swojej barwy.

Mężczyźni zaczęli rozmawiać o eliksirach i magicznych zwierzętach, wymieniając się spostrzeżeniami i ciekawostkami. Severus musiał przyznać po raz kolejny, że Gilderoy miał naprawdę sporą wiedzę i odkąd przestał przypisywać sobie zasługi innych, mógł w końcu pochwalić się tym, co sam posiadał. A było tego dużo.

Gdy zjedli, Snape poprosił kelnera o wino. Przypomniał sobie niedawne wydarzenie, które miało miejsce podczas nauczycielskiej integracji i zastanawiał się, czy Gilderoy powie coś na ten temat. Ten nie odmówił jednak alkoholu i wydawał się być w dobrym humorze. Gdy mieli już pełne kieliszki, obaj sięgnęli po nie i napili się powoli, delektując smakiem trunku.

– Severusie  – odezwał się nagle Lockhart, przysuwając się bliżej rozmówcy. Snape spojrzał na niego. Postanowił sobie, że tym razem nie odwróci wzroku, dlatego wpatrywał się w błękitne oczy mężczyzny, choć z każdą chwilą coraz bardziej chciał uciec spojrzeniem gdzieś w bok. – Nie rozmawialiśmy o tym, odkąd przybyłem do Hogwartu… Gdy byłeś w Świętym Mungu, widziałem cię tylko przez chwilę i nie miałem zbytniej okazji do tego, aby ci podziękować, dlatego… Dziękuję ci za pomoc. Gdyby nie ty, pewnie nigdy nie odzyskałbym pamięci i wciąż tkwiłbym w tamtym smutnym miejscu. Dzięki tobie to już przeszłość. A ja mogę skupić się na swojej przyszłości.

Snape’a trochę zatkało. Głos Lockharta był cichy, spokojny i melodyjny. Mężczyzna wpatrywał się w Severusa błękitnymi, wyrazistymi oczami, które wyrażały szczerą wdzięczność i podziw.

Owszem, pomógł mu, jednak nie miał w tym żadnego interesu. Chciał wynaleźć Eliksir Przywrócenia Pamięci tylko po to, aby udowodnić samemu sobie, że to potrafi. Było to wyzwanie dla jego ambicji. Nic więcej. Nie był nawet do końca pewien, czy zadziała, a Lockhart był pierwszą osobą, na której ów eliksir został przetestowany. Wszystko zakończyło się sukcesem, ale przecież… mogło być inaczej.

– Nie musisz mi dziękować, nie zrobiłem tego dla poklasku – powiedział szybko Snape, wzruszając ramionami.

– Wiem o tym. Tak czy inaczej, naprawdę jestem ci wdzięczny. Jesteś niesamowity – mówił Gilderoy, a jego oczy rozbłysły. Wyciągnął nagle dłoń i dotknął ręki Severusa, która leżała nieruchomo na stole. Szybko jednak wycofał się, zabierając dłoń z powrotem. Spojrzał z zawstydzeniem w bok. Snape nie skomentował tego gestu, sam czując narastającą w jego sercu panikę. Tłumaczył sobie, że ten nagły dotyk był spowodowany jedynie głęboką wdzięcznością Lockharta wobec jego osoby. Jednak w momencie, gdy ich dłonie się zetknęły, poczuł dziwny, przyjemny prąd, przepływający przez całe jego ciało, którego nie czuł już od dawna.  

Mężczyźni zamilkli, obaj zbyt speszeni, by się odezwać lub zrobić cokolwiek innego. Podszedł do nich kelner z zapytaniem, czy podać coś jeszcze. Severus poprosił o rachunek. Gilderoy nie chciał pozwolić zapłacić mu za całą kolację, Severus jednak uciszył go stwierdzeniem, że to on go zaprosił i to on chce uregulować należność. Lockhart w końcu zrezygnował z próby przekonania Mistrza Eliksirów do tego, aby podzielili się rachunkiem.

Zaczęli się ubierać. Przed wyjściem Snape musiał jeszcze skorzystać z toalety. Gdy wrócił, zdziwił się, widząc... Lawrence’a, stojącego tuż obok Gilderoya. Mężczyźni znajdowali się blisko wyjścia z restauracji. Lockhart był przygotowany do opuszczenia lokalu, owinął się szatą wyjściową, natomiast Lawrence musiał dopiero co przybyć. Do uszu Severusa dobiegły słowa, które sprawiły, że znieruchomiał:

– …zupełnie sam? Trochę to smutne. Ja czekam na znajomych – mówił Lawrence, spoglądając na stojącego obok mężczyznę, który wyglądał, jakby chciał zapaść się pod ziemię.

– N-nie… Właściwie to przyszedłem razem z S-severusem… Z-zaprosił mnie…

– Co? Ze Snape’m? A to dobre… Chyba ma jakiś dzień łaskawości. Choć z tego co o nim wiem, można wysnuć wniosek, że pewnie miał w tym jakiś interes. No cóż, miło z jego strony, że zlitował się nad panem…

Severus zmarszczył brwi. Czara goryczy się przelała. Zanim zdążył się zastanowić nad tym, co robi, podszedł szybkim krokiem do nadętego nauczyciela, chwycił go za kołnierz szaty, by następnie zamachnąć się i uderzyć swoją pięścią w zdziwioną w tym momencie, niespodziewającą się niczego twarz. Lawrence zachwiał się na nogach i upadł na posadzkę, wytrzeszczając oczy na Snape’a. Z rozciętej wargi pociekła strużka krwi.

Gilderoy również rozszerzył oczy, zaciskając dłonie na swojej szacie.

Lawrence wbił w Snape’a przerażone i zarazem oburzone spojrzenie.

– Cóż. Widocznie mój dzień łaskawości się właśnie skończył – mruknął Snape, wpatrując się w młodszego mężczyznę z obrzydzeniem.

Severus szybko złapał Lockharta za rękę i wyciągnął z restauracji na zewnątrz, zanim zostaliby zatrzymali przez obsługę, albo zanim Lawrence zdążyłby palnąć coś jeszcze. W policzki uderzyło ich chłodne powietrze, co obaj powitali z ulgą. Severus ruszył szybkim krokiem ścieżką, prowadzącą z powrotem do Hogwartu, a Lockhar podążył za nim.

– Severusie… To… Ty… Nie musiałeś… – Lockhart miał widocznie problem ze złożeniem spójnego zdania. Wyglądał, jakby był w głębokim szoku. W końcu odetchnął głęboko i zaczął ponownie: – Severusie, naprawdę nie musiałeś tego robić. Odkąd odzyskałem pamięć i opuściłem Szpital Świętego Munga, słyszę różne docinki, a czasem nawet wyzwiska, co jakiś czas otrzymuję wyjca od kolejnej rozczarowanej fanki… Uodporniłem się już na takie zachowania. A jeśli chodzi o Lawrence’a… Cóż, z jakiegoś powodu chyba mnie nie lubi, ale nie przeszkadza mi to. Nie chcę, abyś miał jakieś problemy przeze mnie. Mogliśmy po prostu wyjść, nie musiałeś używać siły…

Coraz bardziej zbliżali się do szkoły, Severus szedł szybko, nie oglądając się na prawie biegnącego tuż za nim Lockharta, który próbował dotrzymać mu kroku. Czuł krew pulsującą szaleńczo w jego żyłach, wzburzenie w jego ciele nie ustawało.

– Skoro pracujemy w jednej szkole, musimy się wszyscy dogadywać. Spróbuję porozmawiać z Lawrence’m na spokojnie, ale stanowczo. Więc… naprawdę nie musiałeś go atakować! Co, jeśli pójdzie na skargę do dyrektora? Severusie, nie wybaczę sobie, jeśli przeze mnie spotkają cię jakieś przykre konsekwencje…

– To nie była twoja wina – mruknął Mistrz Eliksirów, nie zatrzymując się. Widział przed sobą wrota Hogwartu, zbliżające się z każdą chwilą. Poczuł nagle, jak Lockhart łapie go za ramię.

– Tak, wiem o tym, ale jednak… Severusie, poczekaj! Naprawdę nie chciałem, żeby ten wieczór tak się skończył…

Lockhart urwał, a Snape zatrzymał się i spojrzał na mężczyznę. Dostrzegł smutek w jego oczach, które na dodatek zaszkliły się delikatnie. Tak, Severus mógł się z nim zgodzić, też nie chciał, aby ich spotkanie zakończyło się w taki sposób.

– Nic się nie stanie. Jakbyś zapomniał, mam chody u Dumbledore’a.

– Och… to dobrze. Severusie, ja… wiem, że pewnie całe to spotkanie to zupełny przypadek, albo jakiś żart, który wymyśliłeś z innymi nauczycielami… – mówił Lockhart, a serce Snape’a zamarło. Poczuł nagle ogromne wyrzuty sumienia. – Jednak nie mam ci tego za złe. Naprawdę dobrze się bawiłem, nawet z myślą, że zapewne ktoś cię do tego wszystkiego zmusił. Chciałbym to powtórzyć, choć to pewnie niemożliwe.

Snape zapragnął nagle uciec stąd i już nigdy więcej nie spojrzeć Lockhartowi w oczy. Zrobił to jednak i ujrzał wpatrzone w siebie błękitne spojrzenie, trochę nieśmiałe, ale w jakiś dziwny sposób pewne siebie. Zrobił nawet coś więcej.

Zbliżył się do Gilderoya, wykonując krok w jego stronę i likwidując przez to dzielącą ich przestrzeń. Złapał go za ramiona i dotknął swoimi ustami jego warg, przymykając oczy. Poczuł, jak mężczyzna zamiera w bezruchu w jego uścisku, widocznie zaskoczony tak nagłym gestem. Po chwili jednak objął Severusa wpół i oddał pocałunek. Snape nie przestawał go całować. Pogłębił nawet doznanie, używając swojego języka i wkładając w pocałunek więcej namiętności. Usłyszał ciche westchnienie, które wyrwało się z ust Lockharta. Obejmowali się ciasno, a żaden z nich nie chciał przerwać tego momentu. Snape czuł przyjemny zapach perfum mężczyzny, jego palce gładziły miękki materiał szaty Gilderoya. Podniósł nagle prawą dłoń i wsunął ją w jasne kosmyki Lockharta, na co ten lekko zadrżał.

Severus oderwał w końcu swoje usta od warg mężczyzny i spojrzał na niego z bliska. Zwykle delikatne rumieńce na policzkach Gilderoya teraz rozkwitły na czerwono. Wpatrywał się w Snape’a błyszczącymi oczami, które zdawały się też do końca nie wierzyć w to, co widzą.

– Nikt mnie do niczego nie zmuszał. Owszem, założyłem się o coś z McGonagall i przegrałem zakład. To był jej pomysł. Ale chyba znasz mnie na tyle, że wiesz, iż nie da się mnie do niczego zmusić, sam muszę tego chcieć.

– Och… – Lockhart lekko rozszerzył oczy i zaczerwienił się jeszcze bardziej. Snape myślał, że to już nie będzie możliwe, a jednak. – Tak się składa, że… przed moją utratą pamięci zwierzyłem się jej kiedyś z tego, że… że mi się podobasz. Widocznie Minerwa ma dobrą pamięć…

– Niestety – odparł cicho Snape, choć wyraz jego twarzy wcale nie świadczył o tym, że czegoś żałuje. Wręcz przeciwnie. Spoglądał na Gilderoya łagodnie, oddychając szybko po tak długim pocałunku. Po chwili wskazał na wznoszący się tuż przed nimi zamek. – Wracamy? Robi się zimno.

Lockhart skinął głową. Szli obok siebie w milczeniu. Severus czuł, jak szybko biło mu serce. Gdy znaleźli się wewnątrz budynku i doszli do miejsca, w którym powinni się rozejść, Gilderoy zatrzymał się i spojrzał na Snape'a niepewnie.

– Dziękuję ci za dzisiejszy wieczór. Naprawdę, było wspaniale.

Severus przyglądał się wciąż zarumienionej twarzy stojącego przed nim mężczyzny. Zamiast coś odpowiedzieć, przyciągnął go do siebie i ponownie pocałował. Gilderoy sapnął cicho z zaskoczenia, ale nie bronił się. Objął Snape’a za szyję i odwzajemnił gest. Stali tak przez chwilę, wsłuchani w swoje oddechy, całując się namiętnie. Szkoła była cicha i pusta o tej porze.

W końcu oderwali się od siebie.

– Możemy to powtórzyć – mruknął cicho Snape, spoglądając na Lockharta spod przymrużonych powiek. – Nie chciałbym jednak spotykać się znowu w Hogsmeade. Wolę zaprosić cię do swoich komnat.

– Och… – Lockhart rozszerzył oczy, a potem przełknął ślinę. Snape widział szczęście i nadzieję w jego oczach, a także coś innego, co podobało mu się nawet bardziej. Coś zmysłowego, płonącego, niezwykle intensywnego. Chętnie zapoznałby się z tym czymś bliżej. – Bardzo chętnie.

– Świetnie. Zapraszam w sobotę wieczorem.

Severus puścił go i odszedł w kierunku lochów.

Gilderoy spoglądał za nim. Wyglądał, jakby wciąż nie mógł uwierzyć we wszystko to, co wydarzyło się tego wieczoru. Uśmiechnął się do siebie szeroko, po czym odwrócił się na pięcie i tanecznym krokiem wrócił do swoich komnat.

Dziękował losowi za to, że McGonagall miała taką dobrą pamięć.

I nie mógł doczekać się kolejnej randki.


KONIEC
Powrót do góry Go down
Myst
Team Heroes
Team Heroes
Myst


Female Wiek : 31
Liczba postów : 600
Rejestracja : 21/12/2014

[HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] Empty
PisanieTemat: Re: [HP][M] Dobra pamięć [SS/GL]   [HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] EmptySob 21 Mar 2020, 11:25

Nigdy bym nie podejrzewała, że mój prompt stanie się taki popularny Very Happy Ale cieszę się niezmiernie!

Powiem szczerze, że nigdy nie sądziłam, że ta para może zaistnieć w innym kontekście niż komediowym, ale tobie się to udało i to jak! Dzięki twojemu tekstowi naprawdę uwierzyłam, że ten romans mógłby się wydarzyć. Zwłaszcza podoba mi się motywacja Severusa - porównuje historię Lockharta do swojej i podziwia go, że pomimo niechęci ze strony praktycznie wszystkich, próbuje żyć dalej. To był naprawdę uroczy moment, który świetnie uzasadnił, dlaczego Snape miałby się zainteresować Lockhartem. Chociaż muszę przyznać, że trudno jest mi sobie wyobrazić Lockharta jako nauczyciela Opieki nad magicznymi stworzeniami.

Lisbeth napisał:
– Cóż. Widocznie mój dzień łaskawości się właśnie skończył – mruknął Snape, wpatrując się w młodszego mężczyznę z obrzydzeniem.
Chyba najlepszy tekst z całej miniaturki. Po prostu perełka. Very Happy Uwielbiam takiego Severusa. I popieram działanie wcześniej. Sama miałam ochotę przez cały tekst przyłożyć Lawrence'owi.

Dziękuję ci za ten tekst. Jest świetny!
Pozdrawiam,
Myst.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

[HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] MJVczC6

To grant another chance means to give opportunity to correct past mistakes.

[HP][NZ] Jak przestać, jak zacząć [PW/CC][6/8]
Aktualizacja: 24.12.2020
[BnHA][NZ] Niebo pełne słońca [IM/TS][4/?]
Aktualizacja: 24.12.2020

— Moje wszystkie teksty —

Powrót do góry Go down
http://motylebezskrzydel.blogspot.com/
DreamsConstellation
Bard
Bard
DreamsConstellation


Female Wiek : 30
Skąd : Neptun
Liczba postów : 210
Rejestracja : 01/11/2018

[HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] Empty
PisanieTemat: Re: [HP][M] Dobra pamięć [SS/GL]   [HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] EmptyNie 22 Mar 2020, 12:40

Kurcze, na początku faktycznie, komedia, później zrobił się dramat, ale na szczęście zakończony bardzo pozytywnie Very Happy
Podoba mi się Twój Lockhart i jego transformacja po odzyskaniu pamięci. Wyraźnie widać, jak zmienił się pod naporem ludzkiej niechęci czy nawet nienawiści związanej z jego błędami z przeszłości. Tak, jak Snape'owi, też zrobiło mi się go bardzo szkoda.
Mistrz Eliksirów kanoniczny w stu procentach Very Happy Podobał mi się szczególnie ten fragment:
Cytat :
Nie to, żeby Severus miał talent do zjednywania sobie ludzi – wręcz przeciwnie, gardził większością i unikał ich, kiedy tylko mógł. Po prostu rola szkolnego szydercy była już zajęta i nie zamierzał pozwolić nowemu „koledze” jej przejąć.
świetnie oddaje jego charakter Wink



~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

[HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] 8Wg3Z2B
Powrót do góry Go down
Salomanka
Team Villains
Team Villains
Salomanka


Female Wiek : 32
Skąd : Kołobrzeg
Liczba postów : 746
Rejestracja : 17/01/2015

[HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] Empty
PisanieTemat: Re: [HP][M] Dobra pamięć [SS/GL]   [HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] EmptyNie 22 Mar 2020, 23:17

Lisbeth napisał:

Kanon: starałam się, ale pewnie nie wyszło zbyt zgodnie z kanonem, oceńcie same/sami:)


Dla mnie to jest mega dalekie od kanonu Very Happy
Po pierwsze - Gilderoy. Dodałaś mu intelektu, ujęłaś samozachytów, odebrałaś egoizm a podarowałaś powab i pewną nieśmiałość... To już nie jest Lockhart. Ale rozumiem, że, gdy wybudził się w Świętym Mungu, miał czas przemyśleć trochę swoje życie, z konieczności dojrzeć i przewartościować swoje ambicje. Trochę przykre, że zmusiła go do tego, ekhm, choroba, ale niech będzie. To tłumaczy dla mnie jego niepewność, uległość wobec otaczających go osób oraz niechęć do sporów. Ale jakim cudem on ma jakieś osiągnięcia? Very Happy Dla mnie Gilderoy to ktoś, kto sam nie umiałby sobie nawet zrobić herbaty - najpierw by gadał jaki to on jest piękny i genialny, potem stłukłby czajnik, wezwał kogoś do pomocy i na koniec dał się komuś innemu zaprosić na drinka. Tak mniej więcej. Ty zrobiłaś z niego kogoś, kto naprawdę coś potrafi, jest oczytany, uzdolniony, potrafi robić całkiem dobry użytkek tak ze swojej wiedzy, jak i magii jako takiej... Hm. To cholernie trudne do ogarnięcia.
Dalej - Minerva. To, że ona knuje i robi coś chichotliwego i podstępnego, oczywiście mnie nie dziwi. Że bawi się w swatkę, także nie. Ale ulegać dawnym pragnieniom swojego ucznia i swatać go z innym uczniem...? To nic, że obaj dawno są dorosłymi ludźmi, ona i tak prychnie, namiesza i postawi na swoim!
Wprowadzona postać jest koszmarna. To chyba oznacza, że jest znakomicie napisana xD Nie mogę przetrawić tego człowieka. Z całkiem pozytywnych cech (dbanie o siebie, o otoczenie, środowisko itd.) zrobiłaś niewybaczalne wady, i dorzuciłaś jeszcze wiele innych. Uszczypliwość, wysoką alergiczność, wtrącanie się w nie swoje sprawy... Ten facet to istny potwór XXI wieku. O, wiem, wiem! Jest "moim" Lockhartem następnego pokolenia! Tak, to dokładnie to, wyższy poziom Gilderoizmu!
A Snape? Och, mój Severusie...! No mój ci on nie jest. Zdziwiłam się, że tak bezpardonowo stanął w obronie Lockharta, ale gdy na randce zachowywał się szorstko, a nawet obcesowo, trochę mi ulżyło i wyobraziłam sobie, że to się jeszcze dobrze skończy. Ale wtedy zabiłaś mnie inteligencją Gilderoy'a i tym, że nagle te dwa totalne przeciwieństwa zaczeły się świetnie dogadywać, i do końca opowiadania byłam już tylko cały czas wstrząśnięta.
Ja lubię kanon. Lubię te postaci takie, jakimi były one w głowie Rowling, i takimi, jak JA to sobie przez lata zycia w potterowym świecie ułożyłam. Zazwyczaj nie lubię zatem, jeśli coś tak mnie wybija z dobrze znajomego rytmu. Nie mogę się wczuć w klimat i we wszystkim połapać. Ale przecież bez problemu dostrzegam też pozytywy - nowe potraktowanie postaci wyostrza cechy ważne dla innych, czyni je dostrzegalnymi także dla mnie. To zmusza do zastanowienia się, pobudza ciekawość i kreatywność. Niekonwencjonalność bywa wielkim dobrem.
Co podobało mi się tutaj, to opisy. Sycące, tak bym to nazwała. Powolne, ale stanowcze kierowanie bohaterów do błogiego finału. Stanowczość Severusa. Przekonanie Lockharta, że, nawet jesli padł ofiarą jakiegoś żartu, to i tak tylko na tym zyskał. To, że randka nie kończy się seksem, ale obietnicą czegoś porządnego, stałego być może. Budujesz dla nich trwałe porozumienie.
Dawno żaden tekst nie był dla mnie tak dziwny i niepokojący, ale i pouczający zarazem.
Wielkie brawa i dziękuję.
Powrót do góry Go down
Orlando_0
Skryba
Skryba
Orlando_0


Liczba postów : 40
Rejestracja : 22/03/2020

[HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] Empty
PisanieTemat: Re: [HP][M] Dobra pamięć [SS/GL]   [HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] EmptyPią 27 Mar 2020, 23:12

„Snape idzie na randkę z Lockhartem”! Gdy to przeczytałam wiedziałam, że absolutnie muszę zapoznać się z tym tekstem ;-)

Nigdy nie lubiłam Lockharta. Został tak napisany, aby budzić antypatię, lecz w przeciwieństwie do np. Severusa nie ma w nim nic, co można by podziwiać. W moim odczuciu troszeczkę mu dodałaś – inteligencji, poczucia humoru, wrażliwości – ale nie przeszkadza mi to. Nie jestem fanatycznym wyznawcą kanonu ;-)

Świetnie rozplanowałaś akcję. Nowy, nielubiany nauczyciel OPCM, zakład z McGonagall, słabość Lockharta. Dzięki temu, choć „Dobra pamięć” to krótki tekst, czytelnik może wejść w ten świat i rozsiąść się wygodnie. Sama randka była super: początkowa niezręczność powoli przechodząca w ciekawą rozmowę. Ale szczerze powiedziawszy miałam nadzieję na jakieś małe przekomarzanko lub szczyptę złośliwości. Na szczęście, później Snape zabawił się w boksera i to wynagrodziło mi wszystko :-)

Tekst jest bardzo dobrze napisany i czyta się lekko.

Cudownie się bawiłam. Podziwiam Twoją wyobraźnię i już nie mogę się doczekać innych opowiadań.

Pozdrawiam,
Orlando

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

[HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] Orland12
Powrót do góry Go down
https://orlando-78.livejournal.com/
Zaczarowana
Analfabeta
Analfabeta
Zaczarowana


Female Wiek : 28
Liczba postów : 1
Rejestracja : 28/01/2022

[HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] Empty
PisanieTemat: Re: [HP][M] Dobra pamięć [SS/GL]   [HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] EmptySro 02 Lut 2022, 14:38

Nie lubię Lockharta, takiego jaki jest w książkach i miałam nawet nie zaglądać do tego tekstu, jak zobaczyłam pairing, ale skłonił mnie do tego znajomy nick. Od dawna chciałam przeczytać jakiś Twój fik, do fandomu, który znam.

Lockhart, którego nam tutaj pokazujesz, jest bardzo ciekawy. Podoba mi się, że jest taki zagubiony po przywróceniu pamięci i że sam do końca nie wie jak powinien się zachowywać.

Severus też wyszedł Ci bardzo fajnie i kanonicznie. Podobało mi się jego podejście do Gilderoya, to że rozumiał jak czuje się człowiek, który jest odrzucony przez społeczeństwo i który próbuje jakoś odkupić swoj winy i dawne błędy.

Nigdy nawet nie przypuszczałam, że będę miała okazję przeczytać taki pairing, bo wydaje się tak bardzo absurdalny. Ale mimo to dziękuję za dobrą zabawę podczas czytania tej miniatury.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





[HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] Empty
PisanieTemat: Re: [HP][M] Dobra pamięć [SS/GL]   [HP][M] Dobra pamięć [SS/GL] Empty

Powrót do góry Go down
 
[HP][M] Dobra pamięć [SS/GL]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Literatura & Ekranizacja :: Harry Potter :: Slash :: +12-
Skocz do: