~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [HP][T][M] Tak [HP/SS]

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
akken
Skryba
Skryba
akken


Female Wiek : 42
Skąd : Poznań
Liczba postów : 31
Rejestracja : 14/02/2015

[HP][T][M] Tak [HP/SS] Empty
PisanieTemat: [HP][T][M] Tak [HP/SS]   [HP][T][M] Tak [HP/SS] EmptySro 22 Kwi 2020, 19:15

Link do oryginału: https://archiveofourown.org/works/18180506, prośba o zgodę wysłana
Pairing: SS/HP
Ostrzeżenia: trochę angst, trochę fluff.
A/N tak nie mogło się zdarzyć, wiem, ale i tak mi się ten tekst podoba i grzeje mi serce zawsze jak go czytam. Przetłumaczyłam dobrze się przy tym bawiąc. Niebetowane  pirat  


TAK



Całe życie nienawidziłem śniegu.

Przypomina mi zimę, w czasie której mój ojciec „zapomniał” zapłacić rachunek za prąd. Przypomina mi warstwy ubrań i wszystkie możliwe koce, którymi się wówczas przykrywałem, by trochę się ogrzać. Przypomina mi moją matkę.

Całe życie nienawidziłem swojej matki.

Po prostu mi powiedz, że mnie nienawidzisz. Przestań patrzeć na mnie jak na szkodnika i powiedz, żebym się zabił. Byłoby lepiej gdybyś przyznała, że mnie nie chcesz, zamiast udawać, że jesteś moją matką. Zamiast patrzeć na mnie z chłodną rezerwą. Już wolałbym, byś była jak tata.

Całe życie nienawidziłem swojego taty.

Tego, jak łatwo jego ręce zwijały się w pięści. Tego, jak podnosił butelkę do swoich pogryzionych ust i krzywił się w moją stronę, jakbym był zwierzęciem, z którym musiał mieszkać. Tego, że zawsze miał pieniądze na swój nałóg, ale nigdy nie miał ich wystarczająco wiele by zapłacić zimą za prąd. Zakopałby butelki w śniegu byleby tylko być pewnym, że zawsze będą pod ręką. Matka i ja mogliśmy głodować. Jednak głód zawsze był lepszy od pełnych politowania spojrzeń sąsiadów.

Całe życie nienawidziłem litości.

Tego, jak czyste, zielone oczy patrzyły na mnie z góry, jak na wystraszone zwierzę. Nie potrzebowałem tego. Nie potrzebowałem pomocy. Nie potrzebowałem filantropii. No, może potrzebowałem, ale na pewno jej nie chciałem. Kochałem Lily za dobroć, którą mi okazała.

Całe życie nienawidziłem Lily.

Kochałem ją jak siostrę i jak najlepszego przyjaciela. Zawsze chciałem mieć przy sobie jej słoneczną obecność, ale bycie jej przyjacielem było jak topienie człowieka umierającego z pragnienia. Potrzebowałem tego, ale też, jednocześnie, było tego zbyt wiele. Potrzebowałem jej współczucia. Potrzebowałem jej pewnej dłoni powstrzymującej mnie przed skokiem w rozpacz. Ale jej uścisk mnie dusił. Nie mogłem znieść jej milczącej oceny. Nigdy nie uważałem się za dobrego człowieka, Lily! Oceny, w jej błyszczących, czysto-zielonych oczach.

Całe życie nienawidziłem jej oczu.

Oczu Lily. Oczu jej syna. Jej syna. Dziecka mojej jedynej przyjaciółki i mężczyzny, którego kiedyś, potajemnie, pożądałem. Ich syn patrzy na mnie takimi samymi oczami jak matka, ale nie ma w nich litości.

Całe życie próbowałem nienawidzić ich syna.

Tak łatwo byłoby go nienawidzić. Ale, obserwując jak wyrasta z cienia, zawsze go kochałem. Zaczęło się zupełnie platonicznie. Był tylko obcym, którego obiecałem chronić. Obcym, który wyglądał jak ich dwoje. Chciałem go nienawidzić. Próbowałem. Obserwowałem jak dorasta. Obserwowałem jego wady i naturalne talenty i rozumiałem, że po prostu nie potrafię go nienawidzić.

Zawsze go kochałem.

Mogę to potwierdzić stojąc na tyłach sali, podczas jego ślubu.

Mogę to potwierdzić, kiedy patrzę na niego i dziewczynę Weasley’ów jeszcze zanim pocałują się pieczętując swoje obietnice.

Mogę to potwierdzić, kiedy prowadzący ceremonię pyta, czy ktoś zna jakiś powód, dla którego ta para nie powinna brać ślubu.

Mogę to potwierdzić, ale milczę i wyliczam w myślach rzeczy, dlaczego nie powinni być małżeństwem.

— Przykro mi, Ginny — Ślub jest wstrzymany. — Naprawdę myślałem, że mogę to zrobić. Naprawdę myślałem, ze mogę cię kochać, ale obawiam się, że to niemożliwe. Kocham cię jak rodzinę i to właśnie jej pragnę. Tak naprawdę chciałem być jej częścią, ale stojąc tu, naprzeciw naszych przyjaciół i twojej rodziny, zdaję sobie sprawę, że żenię się z tobą z niewłaściwych powodów. — Całuje jej dłoń i schodzi ze schodów.

Mogę potwierdzić, że go kocham, gdy ulga spływa po moim ciele.

Wycofuję się zaraz po tym, co się stało. Nie obchodzi mnie co będzie dalej. Siadam na tylnych schodach i czekam, aż moje serce trochę się uspokoi.

— Powiedziałeś, że nie przyjdziesz — słyszę chłopca… mężczyznę stojącego obok.

— Zmieniłem zdanie. Myślałem, że jesteś pewny decyzji, by się z nią związać.

— Zmieniłem zdanie — rzuca. — Cieszę się, że jednak przyszedłeś. Myślę, że gdyby cię tu nie było, pewnie bym to zrobił. Ginny zasługuje na coś więcej.

— Ty też.

Śmieje się.

— Też się nad tym zastanawiam. Nigdy nie widziałem cię tak wystrojonego. Świetnie wyglądasz.

To moje najlepsze ubranie. Umyłem włosy. Uczesałem je. Kawałek węgla ciężko jest wypolerować, ale zrobiłem co w mojej mocy, to miał być specjalny dzień — chciałem wyglądać najlepiej jak tylko się da.

— Jeśli nie chciałeś się żenić dlaczego zwlekałeś do tego momentu?

Siada obok mnie na stopniu. Przyciska swoje udo do mojego. Odchyla się, aż jego plecy opierają się o stopień za nami.

— Byli najbliżej tego, co chciałbym nazwać rodziną, ale szczerze mówiąc — nie są nią. Nieważne do jakiego stopnia będą mnie traktować jak jednego ze swoich, po prostu nim nie jestem. Wiesz, Snape, tak między nami, nigdy nie uważałem jej za jakoś szczególnie atrakcyjną. To znaczy, inni uważają. Nie mówię, że jest brzydka, jestem od tego daleki. Chyba po prostu nie pociągają mnie kobiety.

— Sugeruję, byś nie próbował się związać z tym twoim przyjacielem. Panna Granger jest wystarczająco inteligentna by się ciebie pozbyć i dobrze ukryć ciało.

Śmieje się, z łatwością i lekko.

— A co z tobą? Planujesz jakiś ślub? W końcu na mój przyszedłeś, mam nadzieję że zaprosisz mnie na swój.

— Nie wydaje mi się, Potter. Każda próba wiązania się z kimkolwiek skończyłaby się tak samo horrendalnie jak twój ślub.

Śnieg pada dookoła nas. To chyba ta pora roku. Weasley’ówna zawsze chciała ślub w zimie. Przynajmniej z tego, co słyszałem.

— Zawsze kochałem śnieg — mówi mężczyzna siedzący obok mnie. Już robi się chłodno. — Przypomina mi o swetrach robionych na święta i kominkach. Gorącej czekoladzie. O lepieniu bałwanów. — Oplata ramionami kolana, kładzie na nich głowę. Patrzy na mnie uśmiechając się łagodnie. — Przypomina mi ciebie. — Zawsze byłem jak moja matka. Zimny. Odcięty. — Śnieg pada, topi się, a potem przychodzi wiosna. — Śmieje się do siebie. — Przepraszam, to pewnie bezsensowne. — Bardzo zasycha mi w gardle.— Jak to jest z tobą, Severusie — Nigdy nie mówił mi po imieniu, więc nie wiem jak zareagować. — Lubisz śnieg?

Śnieg. Zawsze budził przykre wspomnienia. Harry przysuwa się i obejmuje mnie ramieniem. Ciepło jego ciała grzeje nas obu.

— Nie przeszkadza mi — mówię.

— Oczekuję, że zaprosisz mnie na swój ślub.

— To się nie zdarzy. Ślub, znaczy się.

— Może się zdarzy.

— Nigdy się nikim specjalnie nie interesowałem i nikt też nie interesował się mną. Nie będzie ślubu. — Jego głowa opiera się o moje ramię.
Zamyka oczy.

— Więc my powinniśmy wziąć ślub. — Moje gardło jest suche jak pustynia, nie mogę oddychać, a co dopiero rozmawiać. — Chciałbym wziąć ślub zimą, mógłbyś być tak ubrany. Wyglądasz bardzo przystojnie, gdy masz związane włosy. Powinieneś się tak uczesać na nasz ślub. I miesiąc miodowy. Myślę, że powinniśmy jechać w jakieś ciepłe, spokojne miejsce.

— Hm. Trochę się zagalopowałeś.

— Zrobiłbyś to?

— Co? — Otwiera oczy a moje serce przestaje bić. Zielone oczy skupione są tylko na mnie, a ja nie mogę oddychać.

— Czy wziąłbyś ze mną ślub. Tutaj. Teraz. Nie jestem tak mądry jak ty, ale nie jestem też całkiem tępy. Widzę, jak na mnie patrzysz. Wiem, że mnie pragniesz.

— Odbiło ci zupełnie.

— Wiem, że nie powinno się wybierać ślubnych ciast na pierwszej randce a organizowanie całego wesela jest już całkiem obłąkane, ale nie lubię być nieśmiały. Severusie, to nasz ślub. Ginny, Weasley’owie, wszyscy są tutaj z tego powodu. Próbowałem z tobą rozmawiać. Próbowałem uczciwie powiedzieć ci, co czuję, ale zawsze mnie zbywałeś. Miałem nadzieję, że przyjdziesz na tą uroczystość i jednak będziesz miał coś przeciwko, ale nie zrobiłeś tego, więc ja to zrobiłem. Rozciągnąłem dookoła swoją sieć, Severusie, jesteś w potrzasku. Wyjdziesz za mnie?

Budzi się we mnie obezwładniająca potrzeba żeby biec, nie wiem tylko czy od tego mężczyzny czy w jego kierunku. Drzwi wiodące na zaplecze otwierają się i wszystko co widzę to biała suknia ślubna.

— Słuchaj, brachu, namówiłeś tę swoją pannę młodą czy nie? Udało mi się wszystkich przytrzymać na miejscu, ale dziennikarze już zaczynają szaleć. — Patrzy na mnie a ja chcę się ukryć. A ona się tylko uśmiecha. — Nie powiem, że wiem co on w tobie widzi, ale jeśli mój brat jest tego pewien to z otwartymi ramionami powitam cię w naszej rodzinie. — Lekko uderza Harry’ego w ramię. — Przepraszam cię za to wszystko, próbowałam go przekonać, że  ten pomysł jest trochę ekstremalny, ale wiesz, jak impulsywny potrafi być Harry.

— No dalej, Severusie. Chcesz wziąć ze mną ślub?

— Tak.


Powrót do góry Go down
Salomanka
Team Villains
Team Villains
Salomanka


Female Wiek : 32
Skąd : Kołobrzeg
Liczba postów : 746
Rejestracja : 17/01/2015

[HP][T][M] Tak [HP/SS] Empty
PisanieTemat: Re: [HP][T][M] Tak [HP/SS]   [HP][T][M] Tak [HP/SS] EmptySob 02 Maj 2020, 00:33

Aaaaaawww! <3

Nienawidzę ślubów. Są okropne, sztuczne, nieszczere, napuszone.
Nienawidzę Lily. Była beznadzieją przjaciółką, uciekła, kiedy była najbardziej potrzebna.
Nienawidzę śniegu. Jest zminy, mokry, nieprzyjemnie przykleja się do człowieka spragnionego ciepła i dobroci.
Nienawidzę zasadzek, sytuacji z tylko jednym rozwiązaniem, bycia osaczonym, przymuszanym do jakiejś nagłej decyzji, knutych planów i podstępów.

Kocham Severusa, który nie podejmie żadnej decyzji, bo za bardzo się boi, że spotka go tylko litość.
Kocham Pottera, który nie lubi być nieśmiały i w szalony, zabawny, frywolny sposób ryzykuje bycie ośmieszonym, byle tylko w końcu otworzyć serce Severusa.
Kocham takie zaręczyny, mówiące tylko o tym, że warto, a nie o rytuałach, obietnicach, planach...

Cały tekst był naprawdę zaskakujący, zaczynał się jak niezły angst, kiwałam głową pełna szaunku za tak prostą a konkretną konstrukcję ff, jasny przekaz, dużo treści w króciutkich akapitach. Wychodze stąd uśmiechając się jak głupia, wierząc szczerze w magię tych durnych, nieprawdopodobnych zaręczyn, w przełamanie stereotypów i w początek czegoś nowego, pięknego i trwałego. A za Severusa pełnego bólu i wątpliwości to już w ogóle, lubię lubię lubię.

Wspaniałe tłumaczenie, dziękuję!
Powrót do góry Go down
Ktotowie
Analfabeta
Analfabeta



Liczba postów : 2
Rejestracja : 30/08/2020

[HP][T][M] Tak [HP/SS] Empty
PisanieTemat: Re: [HP][T][M] Tak [HP/SS]   [HP][T][M] Tak [HP/SS] EmptyNie 30 Sie 2020, 21:22

Hahaha, muszę przyznać, że ten tekst naprawdę, ale to naprawdę mnie zaskoczył. Very Happy
Potter tak podstępny, tak zdeterminowany... Coś pięknego.

Sam tekst jest dość dziwny w tym sensie, że wygląda, jakby autorka nie umiała się zdecydować, jaką konwencję przyjąć - lirycznego monologu wewnętrznego czy nieco satyrycznego opowiadania obyczajowego. To utrudnia odbiór, wprowadza dysonans. Trochę jakby połączyć pir i Mia Ugly, chociaż oczywiście kaliber nie ten.
Mimo wszystko pod koniec naprawdę szczerze się uśmiałam, co doceniam, zatem dziękuję tłumaczce.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





[HP][T][M] Tak [HP/SS] Empty
PisanieTemat: Re: [HP][T][M] Tak [HP/SS]   [HP][T][M] Tak [HP/SS] Empty

Powrót do góry Go down
 
[HP][T][M] Tak [HP/SS]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Literatura & Ekranizacja :: Harry Potter :: Slash :: +12-
Skocz do: