Fandom: BOP, DCAutor: DreamsConstellationBeta: -Gatunek: gen fluff Ostrzeżenia: brakN/A: Mały tekścik powstały w związku z filmem Ptaki Nocy Akcja ficzka rozgrywa się po wydarzeniach przedstawionych w filmie. Margarita i maseczki z brokatem
Harley leżała na kanapie, tuląc się do Bruce’a i pojękując cicho. Hiena wtórowała jej smutno, wyraźnie zrozpaczona, że jej pani coś się dzieje.
— Możesz przestać? — syknęła Cassandra, nie mogąc już dłużej znieść tych jęków. — Co z tobą, Harley?
— Mam okres, okej? I bardzo źle się czuję.
Cass jęknęła w duchu, ale doskonale wiedziała co może poprawić humor przyjaciółce w obecnej sytuacji. Chwyciła za telefon i pół godziny później do ich mieszkania wpadły jak burza Helena, Dinah i Renee, wraz z ekwipunkiem przydatnym podczas takich babskich spotkań.
— Wstawaj Harley — krzyknęła Dinah, rzucając w nią najnowszym numerem Cosmo. — Pora na babski wieczór.
— Nie mam ochoty — miauknęła Quinn, zwijając się w kłębek na kanapie i przytulając mocniej do Bruce’a.
— Chyba wiem co postawi cię na nogi — Renee postawiła na stole torbę z zakupami i wyciągnęła z niej tequilę, cointreau i kilka limonek. Harley lekko uniosła głowę. — Całe szczęście, że wciąż pamiętam, gdzie trzymają zarekwirowany alkohol z przemytu.
— Chcesz powiedzieć, że zwinęłaś to policji? — Helena uniosła brwi.
— Tak i co z tego? Przecież i tak już dla nich nie pracuję. — Montroya wzruszyła ramionami, na co Helena westchnęła ciężko.
— Zdaje mi się, że stawiasz nas w złym świetle, Renee.
— Co to? — przerwała im Cass, wyczuwając nadciągającą burzę i wyciągając kolejną rzecz z torby.
— Maseczki do twarzy w kształcie pyska jednorożca. z brokatem — odparła Dinah, spoglądając na Harley kątem oka.
Dziewczyna na te słowa poderwała się z kanapy i doskoczyła do nich z radosnym piskiem — O rany! Pokaż, pokaż, pokaż! Ale śliiiiiczne! — chwyciła jedno z opakowań z maseczkami. — No, co z tą Margaritą, Renee?
— Się robi. — Renee zasalutowała. — Macie tu shaker?
— Trzecia szafka od lewej, górna półka, — odparła szybko Cass.
— Pomóż mi, dziecinko — poprosiła Montroya. — Trzeba wycisnąć sok z tych limonek.
Cass wyszczerzyła zęby w podstępnym uśmiechu. — Ale dacie mi się napić?
— Kilka łyków. — Była policjantka pogroziła palcem. — I ani kropli więcej.
Dwadzieścia minut później, wszystkie siedziały w kręgu na dywanie z maseczkami na twarzach, śmiejąc się głośno i popijając drinki.
— Dziewczyny, dzięki — westchnęła nagle Harley. — Właśnie tego było mi dziś trzeba.