Fia.
Fantasmagoria., ale wszystkie błędy moje.
Czwarta część serii "Absconding with Harry verse". Przypisy oznaczone numerami są własnością autorki. Tym razem, zgodnie z autorką, powiem wam po cichu, że Crowley i Aziraphale w końcu zabiją Dumbledore'a - a przynajmniej będą mieli na to wielką ochotę.
Tłumaczenie popełnione na potrzeby akcji Heroes & Villains II: Zemsta Sithów. Realizuje prompt 7 z worka nr 3:
Spotkanie Harry’ego i Azirphale’a, z punktu widzenia Crowleya, przebiegło mniej więcej w ten sposób:
- Cytat :
- - Dzień dobry, um, Harry - nerwowo wita się anioł, stając przy sofie stworzonej przez Crowleya przy pomocy malutkiego cudu - po prostu musiał podmienić tę, którą blondyn nabył razem z budynkiem, bo tamta rozpadała się w szwach. - Bardzo miło mi cię poznać.
- Dzień dobry - odpowiada chłopiec równie nerwowo, siedząc na kanapie ze szklanką soku wieloowocowego, która jest prawie pusta, co demon zauważa z zadowoleniem. - Mieszka pan z panem Crowleyem?
- Ja… Cóż… W zasadzie… Nie, nie mieszkamy razem - Aziraphale jąka się i nieco bełkocze, ze zdenerwowania nie potrafiąc się poprawnie wysłowić. - Ale… Cóż… Przypuszczam, że... Skoro cię ukradł, i, cóż… Jesteś tutaj, to… Chyba będzie trzeba to zmienić, prawda?
Crowley był zbyt zaskoczony rzuconym mu przez anioła pytającym, pełnym nadziei spojrzeniem, by odpowiedzieć od razu. Na szczęście Harry przejął inicjatywę, i, kiwając głową, rzucił “
To ma sens”, co rozwiązało tę niezręczną sytuację.
Przynajmniej chwilowo.
- Więc, Aniele... - Crowley zapada się w oparcie sofy z kieliszkiem wina w dłoni. W wycudowanym telewizorze leci właśnie jakiś program - demon upewnił się, że otrzymali dostęp do wszystkich możliwych serwisów streamingowych, w dodatku całkowicie za darmo, bo rachunki były opłacane przez jakiegoś irytującego polityka - co idealnie wypełnia ciszę mieszkania i zapewnia przyjemną, domową atmosferę.
Aziraphale zajmuje miejsce po drugiej stronie kanapy, siadając raczej sztywno, ale za to z nieodłącznym kubkiem gorącej czekolady. Zdaje się nadal być nieco podenerwowany, na co wyraźnie wskazują jego niespokojne palce, bezwiednie głaszczące skrzydełka kubka - Crowley wpatruje się w te ruchy z pewną dozą fascynacji.
- Nie opowiedziałeś mi jeszcze, jak to się stało, że
ukradłeś dziecko, Crowley - rzuca anioł, przerywając ciszę i to, nie pozwalając demonowi powiedzieć tego, co właśnie miał na końcu języka. - Naprawdę chciałbym wiedzieć, w co zostałem wplątany.
Crowley rzuca mu znaczące spojrzenie, przechylając głowę, zanim odpowiada.
- Nie ma tu zbyt wiele do wyjaśnienia - zaczyna. - Wracałem właśnie z małego kuszenia w Surrey, wiesz, chodziło o księdza, który był trochę zbyt bliski zerwania współpracy po tym, jak dostarczył na Dół kilka całkiem niezłych dusz przez swoje nienawistne kazania, no i tak się zdarzyło, że przechodziłem obok domu tego wężoustego dzieciaka. Sam rozumiesz, nie ma zbyt wiele osób, które potrafią rozmawiać z wężami - spogląda na Aziraphale’a, który kiwa głową ze zrozumieniem. - No i, cóż… Przechodząc przez ogród zajrzałem przez okno w kuchni i zobaczyłem, jak jego
ciotka okłada go patelnią. Pomyślałem, że tak nie może być, więc zainterweniowałem. W końcu dzieci się nie bije. Nawet ja tego nie toleruję. Więc, tak… Pomyślałem, że to nie jest dobry pomysł, by zostawić go w tamtym miejscu, dlatego go zabrałem. To ci wystarczy?
- Och… O mój… - sapnął anioł, głęboko wstrząśnięty. Automatycznie podnosi do ust kubek, by napić się swojej gorącej czekolady - Crowley zauważa, że ta wystygła, podgrzewa ją więc machnięciem ręką - próbując przetrawić to, co usłyszał. - No dobrze, teraz rozumiem, dlaczego go zabrałeś. Bicie dzieci. Absolutnie
okropne.
- Mhm… - Crowley przytakuje. - Nie mogę zrozumieć, jak można bić dzieci, to paskudne. Nawet demony mają swoje granice, wiesz?
- Tak, oczywiście. - Aziraphale ciągnie ich zwyczajową grę ignorowania nie-do-końca-demonicznego-zachowania-pewnego-demona. - Mimo wszystko, to dzieci są naszą przyszłością. Przyszłością, która powinna przeżyć i mieć się dobrze, i powinniśmy pilnować, żeby były, cóż, dobre lub złe, w zależności, po której stronie stoimy.
- Dokładnie - przytakuje rudowłosy. - Więc musiałem wkroczyć. Chronię potencjalne inwestycje.
- Oczywiście.
Crowley ignoruje kpinę w głosie przyjaciela, wybierając bycie Dojrzałym Demonem i, zamiast zrobić do niego Minę, pociąga łyk wina z kieliszka. W ciszy, która zapada, anioł i demon zwracają uwagę na telewizor, który nadaje właśnie “The Grate British Bake-Off”[1].
- Przypuszczam, że będziemy musieli jednak razem zamieszkać - rzuca Aziraphale jakiś czas później; ma,
całkowicie mylne, wrażenie, że jest to najrozsądniejsza rzecz, jaką może powiedzieć pomiędzy odcinkami programu.
- Co? - Crowley kaszle, prawie krztusząc się swoim winem - to zdecydowanie zbyt dobry rocznik, by się nim zakrztusić, więc oczywiście tego nie robi, choć jest blisko - i rzuca aniołowi autentycznie zdziwione spojrzenie. - Co powiedziałeś, Aniele?
- Cóż… - Aziraphale znów bierze mały łyk czekolady, cudem jest ona po raz kolejny gorąca, więc równie dobrze można nazwać ją
prawdziwie-gorącą czekoladą, po czym kontynuuje, a jego głos jest rozsądny i spokojny. - To logiczne rozwiązanie. Młody Harry będzie potrzebował wskazówek zarówno z Góry, jak i z Dołu, a zważywszy na to, że teraz tu mieszka… Nie mogę pozwolić na to, byś został tu z nim zupełnie sam; inaczej
będą gadać [2].
-
Aniele - warczy Crowley, ale zostaje uciszony.
- Bądź cicho! Harry śpi za ścianą! Nie podnoś głosu tylko dlatego, że jesteś poirytowany - blondyn rzuca mu ostre spojrzenie, które, na nieszczęście dla demona, działa wręcz perfekcyjnie jako uspokajacz i sprawia, że nie zakłóca już więcej snu dzieciaka[3].
- Nie mogę tu mieszkać, Aniele! To zbyt niebesssssssspieczne! - Crowley syczy i krzywi się na siebie za to seplenienie. - Nie powinniśmy być widziani razem. Co, jeśli wyślą kogoś z biura, żeby nas sprawdził?
Tak w zasadzie Crowley kłóci się teraz sam ze sobą i swoimi pragnieniami, ponieważ bardzo chciałby przystać na tę propozycję, ale jest tylko paranoicznym, tchórzliwym wężem. Typowe.
- Zapowiedzą się, zawsze dostajemy ostrzeżenie - argumentuje anioł, na co demon komentuje kpiąco.
- Zapomniałeś, co stało się w 1329? - rzuca szyderczo, na co anioł wykrzywia się w złości. - Nie sądzę. To zbyt niebezpieczne, Aniele.
- Ale… - Aziraphale rzuca nagle miękko. - Harry tego chce.
Crowley wzdycha. To jest po prostu cios poniżej pasa. Przez chwilę myśli, że Aziraphale zna prawdę, ale przecież zawsze był bardzo ostrożny w pielęgnowaniu swojego demonicznego wizerunku i bezwzględnym utrzymywaniu go. No dobrze, może nie do tego stopnia, by móc ignorować dzieci lub innych ludzi, którzy zostali skrzywdzeni, ale nigdy nie narażał swojej iluzji Idealnego Demona, Który Zapomniał o Przeszłości tak, jak w tej chwili.
Zazwyczaj.
- Jesteś takim draniem, Aniele. - opada na kanapę z pokonanym wyrazem twarzy. - To było niskie zagranie, nawet jak na ciebie.
Ten zarozumiały drań po prostu się do niego uśmiecha.
- Było, nieprawdaż? - mówi zadowolony, ponieważ wie, że demon ostatecznie się z nim zgodził.
- Masz szczęście, że cię lubię - mruczy pokonany, machając ręką w kierunku telewizora. Anioł wzdycha cicho, co zostaje całkowicie zignorowane, gdyż program cukierniczy zmienia się w jeden z najstraszniejszych filmów, jakie kiedykolwiek nakręcono: “Film o pszczołach”[4].
- Nadal nie jest mi przykro - przyznaje Aziraphale godzinę później, z głową wsuniętą pod ramię demona, którą umieścił tam po jakichś dziesięciu minutach filmu.
Crowley uśmiecha się, i może to zrobić całkowicie bezkarnie, bo anioł, przytulony do niego, nie ma możliwości tego zobaczyć.
- Mi również - odpowiada.
To jest właśnie kwintesencja ich relacji. Harry będzie doceniał to z każdym dniem coraz bardziej, a szczególnie w chwili, w której skończy jedenaście lat i sowa dostarczy do niego list, w którym przeczyta, że naprawdę jest czarodziejem i został zaproszony do nauki w magicznej szkole gdzieś w Szkocji. Mimo uszu puści też ciche, syczące przekleństwo, które wyrywie się z ust Crowleya na widok nazwiska dyrektora szkoły. Aziraphale również nie będzie z tego zbyt zadowolony, jednak powstrzyma się od przeklinania w obecności dziecka - a w zamian przypadkowo zmieni jego gofry w naleśniki w kształcie tiar upstrzonych nieznośnie błyszczącymi, kolorowymi gwiazdkami i księżycami. Anioł odmówi też wyjaśnienia, o co im chodzi, a Harry, mądrze, nie będzie naciskał.
To jest właśnie życie Harry’ego Jamesa Pottera - tego, który w wieku dziewięciu lat uciekł z demonem spod numeru czwartego przy Privet Drive - i jest ono cudowne nawet zanim w ogóle słyszy on o Hogwarcie.
Jego przyjaciele nigdy nie uwierzą, gdy powie im, że jego wujkami są anioł i demon.
Nie może się już tego doczekać.__________________
[1] Crowley początkowo próbował przypisać sobie zasługi za stworzenie tego programu, gdy Dół dowiedział się o potyczkach pomiędzy niedoszłymi piekarzami i cukiernikami i ich zaciekłej rywalizacji dotyczącej różnych sposobów dekorowania słodyczy, ale ze względu na pozytywne aspekty show stwierdził w końcu, że był odpowiedzialny tylko za pomysł na program, a nie za jego wykonanie. Tę działkę oddał Aziraphale’owi. Niebo uznało program za coś
dobrego, ponieważ wiele dusz trafiło na Górę z powodu altruistycznych ich działań obejmujących pieczenie babeczek i innych słodkości. (Sam program to reality show, w który uczestnikami są amatorzy, walczący na słodycze. Program jest bardzo popularny w Wielkiej Brytanii. To jest coś pokroju naszego Master Chefa, ale wyłącznie ze słodyczami - możecie o tym przeczytać więcej
tutaj - przyp. tłum.).
[2]Aziraphale wcale nie ma na myśli tego, czego można by się spodziewać - gadania Nieba czy Piekła. Zdecydowanie bardziej chodzi mu o sąsiadów. Oni od dawna myślą, że jest tylko starym kawalerem i nie ma żadnego życia poza swoimi książkami, więc nagłe pojawienie się dziecka w jego życiu niechybnie doprowadziłoby do
zadawania pytań. W opinii anioła jest to dużo gorsze, niż ewentualne zainteresowanie Nieba tym tematem - ich uwagę łatwo odwrócić jakimś raportem czy cudem albo dwoma. Z sąsiadami sprawa już wcale taka łatwa nie jest.
[3] Mógłby też oczywiście zrobić mały cud i sprawić, że Harry nie obudzi się mimo jakichkolwiek hałasów, ale fakt, że chłopiec jest czarodziejem sprawia, że Crowley nie jest do końca pewny, czy jego moce zadziałałyby odpowiednio. Szczególnie, jeśli wziąć pod uwagę przypadkową magię, jaką przejawiają czarodziejskie dzieci. Crowley podejrzewa, że brak hałasu, czy też jakichkolwiek innych dźwięków docierających do pokoju Harry’ego mógłby wywołać niepokój - który jego magia chciałaby instynktownie usunąć, co mogłoby zniwelować wszelkie cuda, jakie wykonałby, by zapobiec obudzeniu się dziecka. Krótko mówiąc, nie może zrobić nic, by Harry ich nie słyszał, bo to by sprawiło, że Harry chciałby ich usłyszeć, co może w rezultacie spowodować pewne problemy.
[4] Technicznie rzecz biorąc, “Film o pszczołach” nie jest horrorem. Obiektywnie - jest to niemożliwe. Jednakże… Fakt, że internauci wspólnie zdecydowali się na przeżycie traumy po obejrzeniu bajki, w której kobieta zakochuje się w pszczole i stworzyli wiele - naprawdę, mam na myśli bardzo wiele - materiałów na ten temat jest zbyt niepokojący, by o nim myśleć. Crowley zakochał się w tym całym chaosie, jaki powstał w związku z filmem, i czerpał jeszcze większą przyjemność z wystawiania Aziraphale’a na wszystkie te działania poprzez podmienienie jednej z jego ukochanych książek na wydruki wszystkich komentarzy, obrazków i stron stworzonych na Reddicie dotyczących tego filmu. Do dzisiaj anioł wzdryga się, ilekroć widzi jakąkolwiek książkę dotyczącą pszczół.