~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [HP][M] I wanna be your slave [HP/SS]

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
JokerFox.
Team Villains
Team Villains
JokerFox.


Female Wiek : 29
Skąd : Poznań
Liczba postów : 846
Rejestracja : 21/12/2014

[HP][M] I wanna be your slave [HP/SS] Empty
PisanieTemat: [HP][M] I wanna be your slave [HP/SS]   [HP][M] I wanna be your slave [HP/SS] EmptySob 31 Lip 2021, 15:32

Fandom/Fandomy: Harry Potter
Autor/autorzy: Ja
Beta/bety: Brak
Pairing: HP/SS
Gatunek: Komedia obyczajowa? I think so.
Ostrzeżenia: Nie ostrzegam przed niczym, jestem złym człowiekiem Very Happy
N/A*: Znalazłam chwilę w swoim ostatnim bezczasie, aby wrzucić tekst, który napisałam już tydzień temu. Jeśli chcecie kogoś winić to Salomankę, bo powiedziała że tekst jest spoko i mam wrzucać Very Happy

Prompt 4 z worka 3: "I wanna be your slave... I wanna be your master".


I wanna be your slave



Severus Snape przyglądał się podejrzliwie Harry’emu Potterowi, który, nic sobie nie robiąc z jego spojrzenia, w spokoju przeżuwał swoje śniadanie. Chłopak kilka tygodni temu dołączył do kadry nauczycielskiej Hogwartu na nowopowstałym stanowisku psychologa szkolnego. Mistrz Eliksirów nie wierzył ani trochę w to, iż jest on odpowiednią osobą do tej pracy – nawet po tym, gdy młodszy mężczyzna zaprezentował cały stos różnych papierów potwierdzających jego kompetencje, które zdobywał przez kilka ostatnich lat. W jego głowie Złoty Chłopiec Gryffindoru był właśnie tym – rozpuszczonym, żądnym uwagi bachorem, którego inne jednostki w społeczeństwie nie obchodziły więcej niż ich potencjał do zostania kolejnymi fanami Chłopca-Który-Przeżył. Ktoś taki, jego zdaniem, nie powinien mieć dostępu do cudzych umysłów, a już zwłaszcza tych należących do dzieci i młodzieży. Potter zwyczajnie nie znał się na innych ludziach. Niestety to nie on, a Albus zdecydował, że to wspaniały pomysł i z miejsca zdyskredytował resztę kandydatów na to stanowisko, nie przeglądając nawet innych podań.

Opiekun Slytherinu poczuł się w związku z tym troszkę oszukany i zdradzony – sam pomysł wprowadzenia takiego stanowiska należał wszakże do niego samego, więc chyba powinien mieć chociaż odrobinę wpływu na to, kto na nim zasiądzie? Był wszakże wicedyrektorem od kiedy Minerva odeszła na zasłużoną emeryturę, Dumbledore mógłby przynajmniej udawać, że liczy się z jego zdaniem bardziej, niż gdy był tylko nauczycielem. No ale uwielbienie tego starca do Gryfonów, a zwłaszcza jego Wybrańca, zawsze było ponad wszelkimi dyskusjami, a nawet zwykłym, zdrowym rozsądkiem. Severus miał nadzieję, że osoba, którą szkoła zatrudni jako szkolnego psychologa będzie pomagać dzieciakom zmierzyć się z demonami, które przyniosła im wcale nie tak dawna wojna z Czarnym Panem (którą, oczywiście, wygrała Jasna Strona ze Złotym Chłopcem na czele) albo chociaż, jeśli takowych demonów nie miały (albo w jakiś sposób poradzili sobie z nimi) to chociaż będzie dla nich wsparciem w całkiem-nie-tak-łatwym okresie przechodzenia z nastolatka w dorosłego. Niestety, w momencie w którym zobaczył, iż został zatrudniony nie kto inny, jak Potter, musiał wszystkie plany i marzenia wyrzucić do kosza – jedyne co mu pozostało to liczyć, że młodszy mężczyzna szybko się znudzi tą pracą (tak, jak szybko znudził się pracą aurora, zaklinacza, eksperta ds. czarnomagicznych przedmiotów i rezerwowego szukającego reprezentacji Anglii – Snape trochę poczytał) i zwolni stanowisko zanim zrobi któremuś z tych dzieciaków krzywdę.

I właśnie dlatego Opiekun Slytherinu obserwował Złotego Chłopca ilekroć ten pojawiał się w zasięgu jego wzroku. Niezależnie od tego, czy ten byłby odpowiedzialny za śmierć Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać, czy nie, Mistrz Eliksirów nie zamierzał mu pobłażać tak, jak reszta grona pedagogicznego. Nigdy nie ufał chłopakowi i nawet jego mugolskie dyplomy świadczące o ukończonych kursach nie potrafiły tego zmienić – może i w niemagicznej części świata jego status bohatera wojennego nie istniał i nie mógł go wykorzystać, by uzyskać odpowiednie papiery, ale wszakże nadal mógł oszukiwać magicznie tylko po to, aby je zdobyć – zwłaszcza, jeśli mowa o mugolskim wykształceniu. Dla czarodzieja nie byłoby nic prostszego niż użycie kilku prostych zaklęć, aby oszukiwać na niemagicznych testach, czy egzaminach – których profesorowie nie spodziewaliby się, bo niby skąd. Niestety musiał uwierzyć w prawdziwość przedstawionych dyplomów – sprawdził je pod kątem fałszerstwa na wszystkie znane sobie sposoby, a nawet zadzwonił do szkół, które się podpisały pod ich wystawieniem i wszystkie potwierdziły, że ktoś taki, jak Harry Potter faktycznie się u nich uczył.

Najbardziej drażnił Severusa fakt, że Chłopiec-Który-Przeżył miał gdzieś jego podejrzenia i opinię jako tako. Nie próbował się bronić przed jego oskarżeniami, czy też na siłę przekonywać go o swoich umiejętnościach – zupełnie tak, jakby albo uważał Snape’a za niewystarczająco godnego przeciwnika (wiedział, że ten niewiele mógł mu zrobić – tak jak przed laty nie mógł doprowadzić do wylania go z Hogwartu jako ucznia, tak teraz nie mógł doprowadzić do tego, by go zwolnili ze stanowiska psychologa szkolnego), albo był tak pewien swoich kompetencji, że uznawał, iż opinia kogokolwiek (w tym ta należąca do Mistrza Eliksirów) nie ma znaczenia, bo to tylko czyjeś zdanie, a nie faktyczny stan rzeczy. Niezależnie od tego, jaka była prawda, nauczyciel eliksirów czuł się bardzo wytrącony z równowagi taką, niepodobną do żadnego ze znanych mu Potterów, postawą i sama ta niepewność doprowadzała go do szału. Niemniej jednak nie byłby dobrym Ślizgonem, gdyby nie zaprzątnął do próby obalenia psychologa innych osób – wprawdzie nie mógł w tej sprawie liczyć na kogokolwiek z kadry nauczycielskiej, ale ostatecznie wciąż był przecież Opiekunem Slytherinu i jego uczniowie byli bardziej niż chętni, by partycypować w tym planie. Dlatego przynajmniej dwa razy w tygodniu jeden z nich szedł do gabinetu znajdującego się na siódmym piętrze (tuż obok już-nie-całkiem-tajnego wejścia do Pokoju Życzeń) pod byle pretekstem i odbywał „sesję” z Potterem próbując przyłapać go na jakichkolwiek niemoralnych praktykach albo chociażby zwykłych błędach.

Minęły już prawie trzy miesiące, zbliżała się przerwa świąteczna, a Snape nadal nic na niego nie miał. Co gorsza, wydawało się, że jego właśni uczniowie faktycznie zaczynali ufać Złotemu Chłopcu – zdrajcy – i coraz mniejsze grono chodziło do psychologa z powodu zadania wyznaczonego im przez Opiekuna, a coraz większe faktycznie chciało skorzystać z „wiedzy” Gryfona. Zresztą, Severus nie powinien być aż tak zdziwiony – czego, jak czego, ale charyzmy i zdolności manipulatorskich akurat nigdy nie mógł Potterom odmówić, a to, summa summarum, tylko dzieciaki. Bystre, cwane, inteligentne ale nadal zbyt niedoświadczone, by móc samym przenikać przez tak sprytnie zastawione przez dorosłych pułapki. Tak więc, chcąc nie chcąc, hogwarcki profesor powoli zostawał sam. Bynajmniej nie zamierzał się poddać – walczył z Potterami odkąd pamiętał i stało się to dla niego niemal drugą naturą.

Dlatego nie był też jakoś specjalnie zniechęcony, gdy przerwa świąteczna się zaczęła, a on nadal nie przyłapał psychologa na błędzie – uważał, że czas załatwi wszystko sam, a on musi jedynie wykazać odrobinę cierpliwości.

~*~*~*~*~

Pierwszego dnia ferii świątecznych, Snape obudził się z niejasnym przeczuciem, że stanie się dzisiaj coś dziwnego. Nie potrafił sprecyzować, skąd się bierze to przeświadczenie, ale nie opuszczało go ono przez cały dzień. Wobec czego przy kolacji jego plecy bolały już tak od ciągłego napięcia, że po prostu wiedział, iż będzie to czuł jeszcze przez kilka następnych dni.

Niestety, jego przeczucie okazało się trafne - gdy wieczorem wrócił do swoich pokoi, znalazł na biurku liścik niewiadomego pochodzenia, na którym wypisane było tylko kilka zdań, kursywą:

I wanna be your slave...
I wanna be your master…
I wanna make your heart beat
Run like rollercoaster


Zmarszczył brwi - w zamku na święta zostało naprawdę niewielu uczniów, a jeszcze mniej z nich chciałoby robić sobie z niego żarty. Przynajmniej sądził, że to dowcip - sugerowałby to brak podpisu, czy chociażby wyczuwalnej sygnatury magicznej. Nic, co pomogłoby zidentyfikować nadawcę. Co prawda, znał to pismo, ale znał pismo każdej jednej osoby w tym zamku, więc wcale nie był to czynnik pomagający zawęzić grupę.

Po chwili westchnął i wyrzucił liścik do kosza. Nie ma co się zbytnio rozwodzić nad głupotami.

~*~*~*~*~

Już następnego dnia został zmuszony do zrewidowania swojego stanowiska w sprawie liściku, gdyż w czasie, kiedy spał pojawił się kolejny - na poduszce tuż obok jego głowy. Wiedział, że żaden z uczniów nie był ani na tyle głupi, ani zdolny, aby móc zakraść się do jego kwater - ba, do łóżka! W takim razie lista podejrzanych skracała się do grona pedagogicznego oraz stażystów i asystentów, którzy pracowali w szkole (i jednocześnie zostali na przerwę świąteczną). Jako były szpieg nie był wcale tak łatwy do podejścia, a to eliminowało kolejną grupę, z której zostało mu teraz ledwie kilka osób. Jednakże wcale nie nastrajało go to pozytywnie - każda z nich mogła mieć inny motyw, by płatać mu figle i nie podobało mu się to.

Tak samo, jak poprzednio, liścik nie był podpisany. Różniła się jednakże jego treść. Tym razem przeczytał:

I love you since this morning
Not just for aesthetic
I wanna touch your body
So fucking electric


I naprawdę, sam nie wiedział już, co o tym myśleć. Zaczął dopuszczać do siebie ideę, że to wcale może nie być żart.

~*~*~*~*~

Minął prawie cały okrągły tydzień, zanim kolejna wiadomość tego typu przyszła do niego. Tym razem przyszła pocztą razem z innymi przesyłkami w porze śniadania. Severus był tak skupiony na tworzeniu nowego sposobu obalenia Harry’ego Pottera jako rzetelnego psychologa, że prawie o nich zapomniał - a w każdym razie, odsunął je na dalszy plan.

Niemniej, liściki postanowiły o sobie przypomnieć i to w dość spektakularny sposób. Wszak Mistrz Eliksirów niezbyt często dostawał jakiekolwiek listy, a co dopiero przynoszone w czerwonej kopercie z wytłaczanymi srebrnymi serduszkami i dostarczane przez nic innego, jak białą gołębicę (która, swoją drogą, postanowiła doprawić jego jajecznicę w taki sposób, który sprawiał, iż ta była już niezdatna do zjedzenia). Snape z trwogą patrzył na leżące przed nim coś i ani myślał tego dotykać. Jeszcze w środku byłaby jakaś klątwa albo, co gorsza, kolorowe konfetti.

Już chciał rzucić w to szybkie Incendio, pozbywając się ohydztwa raz na zawsze, kiedy nie kto inny, jak Harry Potter sięgnął po kopertę i otworzył ją, wyciągając znajomo wyglądający liścik.

— Severusie, wygląda na to, że masz Tajemniczego Wielbiciela — powiedział z uśmiechem, gdy pobieżnie zapoznał się z tekstem. Mistrz Eliksirów nie pamiętał, żeby dawał mu prawo do posługiwania się jego pierwszym imieniem i miał to właśnie wytknąć temu nieznośnemu bachorowi, kiedy ten wziął głębszy oddech i zanucił:

I wanna be your sеx toy
I wanna be your teacher
I wanna be your sin
I wanna be a preacher


Snape wpatrywał się w niego w szoku. Mężczyzna miał dość przyjemny głos, ale najbardziej zdziwiło go to, że zaśpiewał to, co prześladowało go we fragmentach od kilku dni. Gdzieś w zakamarkach swojego umysłu wiedział, że zna tę melodię, ale niezbyt dobrze, co prawdopodobnie świadczyło jedynie o tym, iż natknął się na ten utwór zaledwie raz lub dwa. Zapominając, że miał zrugać Gryfona za zbytnie spoufalanie się, zapytał:

— To… piosenka? — I uniósł brew, w niemy sposób żądając odpowiedzi.

Potter roześmiał się perliście, odrzucając głowę w tył i eksponując swoją długą, alabastrową szyję.

— Tak, to piosenka — odpowiedział, gdy nieco uspokoił swój napad wesołości. — Merlinie, Severusie, na jakim świecie ty żyjesz. Puszczają ją w mugolskim radiu przynajmniej kilka razy dziennie!

Snape naburmuszył się trochę. Nie lubił, gdy jego niewiedza była wytykana w taki sposób i do tego publicznie. Nie słuchał radia - ani tego mugolskiego, ani żadnego innego. Nie chcąc wystawiać się na dalsze pośmiewisko, zabrał liścik z dłoni psychologa i wstał od stołu z zamiarem wyjścia.

— Hej, ledwie cokolwiek zjadłeś — zawołał za nim Potter, ale nawet nie odwrócił się w jego stronę, gdy odpowiedział:

— Nie jestem głodny.

~*~*~*~*~

W ciszy własnych kwater, Severus przeglądał liściki - włącznie z tym, który pierwotnie wylądował w koszu. Wyszukał w internecie - nie był aż tak niezaznajomiony z mugolskimi wynalazkami, jak sądził Harry-Cholerny-Potter - fragmenty, które do niego przyszły i faktycznie okazało się, że to linijki z pewnej bardzo popularnej ostatnimi czasy piosenki jakiejś młodocianego zespołu muzycznego, który wygrał w tym roku coś o nazwie Eurowizja. Snape nie wiedział i nie chciał wiedzieć. Jest pewna ilość mugolskich rzeczy, które jest w stanie przetrawić, ale coś czuł - patrząc na wszystkie te zdjęcia, w których królował brokat, kolor i kobieta z brodą - że to nie będzie się do nich zaliczało.

W takim razie lista osób, które mogłyby być zamieszane w robieniu mu takich żartów (o ile to faktycznie dowcip) drastycznie zmalała - niewiele w szkole było osób spełniających już poprzednie “warunki”, ale jeszcze mniejszą grupę stanowiły te, które na bieżąco śledziły świat niemagiczny. Zasadniczo, pozostały mu dwie osoby - Albus i Potter. Żadna z opcji nie brzmiała dobrze. I o ile mógł zrozumieć, że Dumbledore miewał czasami naprawdę dziwne poczucie humoru i sposoby na zarażanie innych ludzi swoją ostatnią “zajawką” ze świata mugoli (Severus do tej pory wzdryga się, ilekroć przypomina sobie lecące zamiast deszczu cytrusowe dropsy), tak w ogóle nie miał pomysłu dla którego ten psycholog od siedmiu boleści miałby sięgać po takie sposoby, aby spłatać mu figla. Zwłaszcza, że biorąc pod uwagę średnią znajomość Snape’a z rzeczonym utworem, był zwyczajnie nietrafiony. No i dlaczego ktoś, kto przez większość czasu go ignorował miałby poświęcać czas na żartowanie z niego w ten sposób?

Jego rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Mistrz Eliksirów zmarszczył brwi - nie spodziewał się nikogo. Kiedy pukanie powtórzyło się westchnął i machnięciem ręki otworzył przybyszowi.

Do jego gabinetu wpadł, potykając się, nie kto inny, jak Harry Potter. Mężczyzna jednakże szybko odzyskał równowagę i wyprostował się, spoglądając mu prosto w oczy. Spojrzenie psychologa wyrażało zdecydowanie i determinację, której Snape nie widział w nim już dawno - może od samego Finałowego Starcia. Wtedy jednak nie był jego odbiorcą i teraz nagle zrozumiał, dlaczego śmiech Czarnego Pana zamarł mu na ustach. Sam nagle miał ochotę głośno przełknąć, ale przecież nie będzie się obawiał pieprzonego Gryfona - czy zwyciężył największego czarnoksiężnika ostatniego stulecia, czy też nie.

— Wybacz, ale jestem teraz trochę zajęty… — zaczął Opiekun Slytherinu, ale nie dane mu było dokończyć, gdyż drugi mężczyzna przerwał mu w trakcie:

— To ja — wyrzucił z siebie, tracąc nagle połowę determinacji i zdecydowania. — To ja wysyłałem te liściki.

Snape popatrzył na niego w szoku. Jasne, podejrzewał go, ale nie spodziewał się, iż Złoty Chłopiec przyjdzie ot tak, się przyznać. Zanim jednakże zdołał jakkolwiek zareagować, psycholog wypalił:

— Zauważyłem, jak na mnie patrzysz w tym roku. Jak obserwujesz każdy mój ruch, wsłuchujesz w każde moje słowo. — Mężczyzna poprawił swoje okulary. — A potem zaczęły się eskapady Ślizgonów do mojego gabinetu. Na początku myślałem, że faktycznie mają problemy, ale potem… stwierdziłem, że jest ich relatywnie za dużo, jak na czysty przypadek. Dotarłem do tego, iż to ty ich do mnie wysyłałeś na przeszpiegi. Wielu z nich pytało się mnie, co lubię, co sądzę o tobie… — Gryfon wciągnął głośno powietrze. — Dlatego zdecydowałem się odpowiedzieć. Wpierw anonimowo, aby wybadać grunt, sprawdzić, czy się nie mylę.

— Potter…

— Nie, nie, daj mi skończyć — powstrzymał go Harry. — Ale nie wydawałeś się po tym jakoś szczególnie poruszony, chociaż przysięgam, wszystko co napisałem, co zacytowałem z tej piosenki, to prawda. Dlatego zaryzykowałem na dzisiejszym śniadaniu. I to… — Mężczyzna przybliżył się do niego tak, że dzieliło ich zaledwie parę centymetrów. —... była ostateczna odpowiedź. Widziałem twoje szeroko rozszerzone w szoku źrenice, ale także poczułem gorącą falę zainteresowania. I właśnie dlatego tutaj jestem — dodał, pochylając w jego stronę z oczywistym zamiarem.

Severus powstrzymał go jednak, łapiąc stanowczo za ramiona. Nie wiedział, kiedy sytuacja wymknęła się tak spod kontroli. Potter naprawdę myślał, że Snape był nim zainteresowany romantycznie? I sam był zainteresowany nim? Nie mieściło mu się to w głowie. Jednakże, dość jest dość.

— Nie — powiedział, popychając psychologa w kierunku drzwi.

— Nie..? — spytał Gryfon, ewidentnie zszokowany, dając się prowadzić do wyjścia. Nie rozumiał, co się dzieje.

— Nie. — Powtórzył hardo Mistrz Eliksirów, wypychając go ze swojego gabinetu.

Przez chwilę stał na środku pomieszczenia, próbując przetworzyć kilka ostatnich minut. Po chwili wybuchł gromkim śmiechem, niemalże zsuwając się na podłogę.

Miał rację. Potter był fatalnym psychologiem.

______________________________________________________________________

Wykorzystana piosenka to oczywiście: I wanna be your slave zespołu Måneskin, z której to właśnie W zażądała promptu do worka Smile . Jeśli ktoś nie zna, proszę, oto ona:


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

What good comes of something
When I'm just the ghost of nothing, nothing?
I'm just the man on the balcony
Singing "nobody will ever remember me"
(...)
A
composer but never composed
Singing "I only want what I can't have"
I only want what I can't have.


~*~*~

[HP][M] I wanna be your slave [HP/SS] TnTYADJ


Ostatnio zmieniony przez JokerFox. dnia Sob 31 Lip 2021, 15:47, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://imaginarium.forumpolish.com
Fia.
Team Villains
Team Villains
Fia.


Female Wiek : 33
Skąd : Poznań
Liczba postów : 410
Rejestracja : 23/12/2014

[HP][M] I wanna be your slave [HP/SS] Empty
PisanieTemat: Re: [HP][M] I wanna be your slave [HP/SS]   [HP][M] I wanna be your slave [HP/SS] EmptySob 31 Lip 2021, 15:33

Nie? Nie.

A w zasadzie "Tak? Tak.". I tyle w temacie. Zdecydowanie jestem na tak dla tego tekstu i, cholera, strasznie chciałabym ogarnąć, co stałoby się dalej. Dalsze działania zarówno Pottera, jak i Snape'a byłyby fascynujące...

Co się zaś tyczy tekstu samego w sobie... Oczywiście, że Hogwart potrzebuje psychologa. Mamy tu nie tylko szkołę z internatem, gdzie dzieciaki żyją same po kilka miesięcy w roku, ale dodatkowo szkołę z internatem w świecie wojny (no, przynajmniej gdzieś tam w kanonie), albo powojennym. To, że Rowling w ogóle nie pomyślała, że jest to konieczne... No chociażby Ginny po Komnacie Tajemnic. Albo Potter - nie tylko wrzucony w ten świat, ale do tego z TAKIMI wymaganiami. Więc w ogóle nie zdziwiłoby mnie to, gdyby Potter faktycznie tym psychologiem został. O ile w ogóle magiczna Anglia słyszała o instytucji psychologa... I w zasadzie w ogóle nie dziwi mnie, że Potter poszukiwał swojej drogi - ja nie wiem, Snape może tego nie zrozumieć, ale wiemy, że on nie miał wcześniej czasu na stwierdzenie, czym faktycznie chciał się zajmować, a poza tym - on mógł się tym zajmować gdzieś pomiędzy studiami z psychologii, c'nie? xD

Jedyne co - Ślizgoni mogli wymyślić lepsze preteksty niż dopytywanie, co Potter myśli o Snape'ie. Chyba, że i oni chętnie by widzieli ich razem. Serio - chciałabym ciąg dalszy!

Weny, niech Ci sprzyja,
Fia.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

[HP][M] I wanna be your slave [HP/SS] 185163a92861cff084f0f519850b7927a8896c81_hq



Ostatnio zmieniony przez Fia. dnia Nie 15 Sie 2021, 12:54, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Salomanka
Team Villains
Team Villains
Salomanka


Female Wiek : 32
Skąd : Kołobrzeg
Liczba postów : 746
Rejestracja : 17/01/2015

[HP][M] I wanna be your slave [HP/SS] Empty
PisanieTemat: Re: [HP][M] I wanna be your slave [HP/SS]   [HP][M] I wanna be your slave [HP/SS] EmptySob 31 Lip 2021, 16:09

Więc teraz to moja wina, tak? Jak się ma dobry tekst pod prompt, i to tekst własny na dodatek, to się go dodaje i tyle Razz
Po kolejnym uważnym czytaniu stwierdzam, że to właściwie idealny początek do jakiejś serii. Fabularnie jesteśmy tuż przed świętami, Potter mógłby z powodzeniem „pogrążać się” dalej i próbować uwodzić Severusa podsyłaniem mu liścików ze słowami z jakichś świątecznych utworów, potem pełne nadziei piosenki wiosenne i skoczne hity na lato...
Ogólnie, Potter-psycholog ma już swoją tezę, dlaczego miałby tego „romansu” nie kontynuować? Stanowczo domagam się kolejnego rozdziału. Patrząc z perspektywy Severusa, owszem, jest to zupełnie nietrafione, Snape prawdopodobnie zmierza teraz ze swoim świeżo zdobytym dowodem na absolutny brak kompetencji, umiejętności, …, profesjonalizmu i empatii u Pottera w stronę gabinetu starego Albusa, ale, mimo tych jego dramatycznych ruchów i stanowczego odpychania od siebie Pottera, MY wiemy, że pasują do siebie jak jasna cholera, i może tylko trzeba Severusowi innych piosenek...? Włosi są zbyt postępowi i otwarci jak na zamkniętego w sobie, zimnego Mistrza Eliksirów, i dopiero jakaś nastrojowa ballada otworzy mu serce na Gryfona? Razz
Podsumowując – to naprawdę udany tekst, ale ma za duży potencjał na drugi rozdział ze snarrystycznym happy endem, by go teraz porzucić Razz Wenuj snarrystycznie!
Powrót do góry Go down
Sponsored content





[HP][M] I wanna be your slave [HP/SS] Empty
PisanieTemat: Re: [HP][M] I wanna be your slave [HP/SS]   [HP][M] I wanna be your slave [HP/SS] Empty

Powrót do góry Go down
 
[HP][M] I wanna be your slave [HP/SS]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Literatura & Ekranizacja :: Harry Potter :: Slash :: +12-
Skocz do: