[HP][D] Sekret [MM/GG]

Autor: Disharmony
Beta: Brak
Pairing: Minerwa McGonagall / Gellert Grindelwald
Fandom: Harry Potter
Gatunek:
Ostrzeżenia: Brak
A/N: 6 worek 12. Minerwa McGonagall / Gellert Grindelwald



Minerwa Mcgonagall miała swój mały, mroczny sekret. Podobał jej się profesor Obrony Przed Czarną Magią.

Uczucie, jakim go darzyła, pogłębiało się z roku na rok. Była prymuską, uwielbiała, jak ten ją chwalił, często zostawała z nim długimi wieczorami, studiując księgi i pomagając w przygotowaniach do zajęć. Kiedy pod koniec siódmego roku dostała ofertę pracy jako nauczyciel transmutacji, nie wahała się ani chwili, widząc ich wspólną przyszłość w coraz żywszych barwach.

Bez żalu pożegnała przyjaciół po raz ostatni wsiadających w Hogwart Express. Kiedy pociąg znikał za drzewami, odwróciła się i szybkim krokiem powróciła do zamku. Nie była już dłużej uczennicą i czuła, że nie będzie lepszego momentu, by wyznać charyzmatycznemu czarodziejowi, co do niego czuje.

Pospieszyła do lochów, gdzie Gellert miał swoje komnaty. Czuła, że ten dzień należy do niej, a sukces jest jej pisany. Właśnie wychodziła zza zakrętu, kiedy usłyszała jakiś łomot. Wyjrzała i zatrzymała się jak wmurowana. Oto na jej oczach Grindelwald przyciskał do ściany Albusa, który najwyraźniej nie miał nic przeciwko różdżce wciśniętej w zgięcie jego szyi. Już miała zareagować, nie rozumiejąc, co się dzieje, kiedy nagle Dumbledore złapał Gellerta za szatę i przyciągnął.

Do pocałunku.

Odwróciła się na pięcie i uciekła, czując, jak wali się jej świat.

OOOOOOooooow, jaki smuteczek

Mózg rozwala jak się myśli o McGonnagal kiedy była młoda... przecież ona zawsze była stara... urodziła sie stara i już zawsze była stara. A nie jakaś młoda uczennica... podlotek... co to się zakochuje w nauczycielu. Bardzo fajnie opisana taka młodsza jej wersja. Według twojego tekstu ona totalnie powinna być Krukonką, a nie Gryfonką i to zdecydowanie lepiej jej pasuje.
Wgl to jest non-kanon co nie? Grindenwald nie uczył w Hogwarcie, chyba aż tak źle z moja znajomością kanonu nie jest.
No i nie dło się tego napisać jednak bez Albusa. Nawet w tym alternatywnym świecie gdzie Gellert nie jest może super złym czarnoksiężnikiem.


Bardzo fajny drabbelek. Leciutki taki. I łamiący serduszko... ale tylko troszkę.

Normalnie ten Albus to jakieś przekleństwo tego pairingu, nie? Też sobie obmyśliłam, że Minervę może pociągać charyzma Gellerta, jego wiedza i umiejętności, tylko poszłam bardziej w kanon. Ty dajesz nam Grindelwalda jako nauczyciela, co jest interesującą propozycją. Wyklucza pojedynek Gellerta z Albusem i tworzy zupełnie nową linię czasu. Całkiem ciekawy zabieg. Minervy mi nie żal, tutaj jest młodą czarownicą i ma całe życie przed sobą, ogarnie się. A Dumbledore i Grindelwald jak walczyli, tak walczyć będą, byle się schowali w jakiejś pustej klasie czy innych lochach :p
Wenuj się, tylko już bez takich szaleństw na forum :p

Tak czułam, że trudno będzie ominąć Albusa w tym parringu. Sal ma rację, on jest przekleństwem. Ale czyż Albus wgl. nie jest przeklęty? Im więcej myślę o kanonicznym Albusie, tym częściej dochodzę do wniosku, że naprawdę go nie lubię, choć szanuję na swój sposób.
Co do Minerwy, to cóż, chyba lepiej dla niej, zwłaszcza, że Gellert raczej nie był zainteresowany ludźmi w ogóle, nie w ten sposób. Postrzegam go raczej jako narcyza.
Ale, co mnie teraz naszło, to jedno - może w tej wersji Minerwa została Animagiem, by skrycie podglądać profesora?

Wenuj się
W.

Nie ma lekko ta Minevra, zawsze pod górkę z tym typem, prawda? Tyle lat wdzięczyła się do niego, jako zdolna uczennica, pomagała mu w jego czynnościach, spędzała z nim czas, żeby jak w końcu mogła sięgnąć po to co pragnie, zostać w sumie.. wyrzucona? Nawet nie miała szansy by powiedzieć mu o swoich uczuciach, bo oczywiście Albus. Czemu w związkach zawsze przeszkadza Albus? On powinien być głównym złym, a nie głównym dobrym przez całą tą książkę, no naprawdę. I co teraz ma zrobić Minevra? uczyć w szkole w której jest obiekt jej pragnień, wiedząc, że spędza czas w ramionach jej mentora (o ile w tym opowiadaniu nadal nim jest xD). Smutny tekst, naprawdę. Nigdy nie chciałabym zostać odrzucona w taki nieświadomy sposób, choć może Gellert podejrzewał, że kobieta coś do niego czuje, skoro pozwalał jej tyle czasu spędzać ze sobą, pozwalał jej pomagać sobie, czerpiąc w sumie zyski z tej relacji. Same plusy. Bezwarunkowa pomoc za okazanie niewielkiej uwagi dziewczynie. Ogólnie liczyłam raczej na szczęśliwe zakończenie, ale wiadomo, że nie jesteśmy w bajce i musiało być jakieś zaskakujące zakończenie, więc biedna Minevra może dlatego do końca swoich dni była taka surowa i zgryźliwa, może to przez zranione serce?
Weny,
Alexa