~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [MCU][T][M] Te twoje ręce [JB/TS]

Go down 
AutorWiadomość
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[MCU][T][M] Te twoje ręce [JB/TS] Empty
PisanieTemat: [MCU][T][M] Te twoje ręce [JB/TS]   [MCU][T][M] Te twoje ręce [JB/TS] EmptyNie 10 Wrz 2023, 12:27

Tytuł: Te twoje ręce
Oryginalny tytuł: These Hands of Yours
Autor: rightsidethru
Zgoda na tłumaczenie: Jest
Tłumaczenie: Lampira7
Beta: Nie posiadam
Link: https://archiveofourown.org/works/12428580

Te twoje ręce
Byłem w górze poza moją głową,
tkwiłem w chwili, w której zniszczyłem te emocje.
Czy czuję nadchodzący koniec?
W górze, wiele w życiu spieprzyłem,
wszystkie prawa, które złamałem, miłość, którą poświęciłem
Czy to już koniec? Koniec? Koniec? Koniec?


Tłumaczenie piosenki - “Up in the Air” 30 Seconds to Mars


Te twoje ręce

Syberia zniszczyła wiele rzeczy, ale być może najbardziej zauważalną konsekwencją tego wszystkiego był brak zaufania Tony’ego Starka.

Prawdą było, że walczył z Radą Porozumień, aby sprowadzić nieuczciwych Avengersów z powrotem do Stanów, załagodził sytuację, aby jego niegdysiejsi koledzy z drużyny mogli złożyć petycję w swojej sprawie przed ONZ - nawet wysłał prototyp programu do Wakandy, aby Bucky mógł być wreszcie sobą , bezpieczny ze świadomością, że nigdy więcej nie zostanie zaprogramowany przez serię bezsensownych słów wypowiedzianych do niego po rosyjsku.

Koszmary i poczucie winy wciąż istniały, ale były agent HYDRY był prawie wdzięczny za to, że nie mógł się ich pozbyć.

Ale kiedy zespół wrócił do Stanów Zjednoczonych, wszyscy zebrali się ponownie: wtedy zaczęły się pojawiać różnice z przeszłości. Steve’a i Tony’ego dzielił zimny dystans, utrzymany z ostrożną uprzejmością, a inżynier celowo unikał wszelkich prób ze strony kapitana mających złagodzić dzielące ich różnice. Steve wciąż miał nadzieję na poprawę, a Bucky obserwował ich znużonym spojrzeniem w pełni świadomy, że nie da się przezwyciężyć tego wyłomu.

Jego najlepszy przyjaciel zawsze starał się znaleźć optymizm w każdej sytuacji, o ile byli tam przyjaciele i rodzina, którzy stanowili dla niego rodzaj fundamentu - jeden z powodów, dla których Steve tak bardzo nie radził sobie podczas trasy z dziewczynami podczas wojny, a potem później, kiedy obudził się po raz pierwszy w nowym stuleciu - ale Bucky znał wyraz oczu Tony’ego. Mosty zostały spalone, a wynalazca nie miał zamiaru ich odbudować.

Zatem Tony trzymał się z daleka od Steve’a i reszty zespołu. Był ostrożny, skrupulatnie uprzejmy w stosunku do innych - nawet gdy Clint się zjawił, w pełni zamierzając zrobić wszystko, co w jego mocy, by zdenerwować niższego mężczyznę. Był to czas, w którym Bucky powoli się spinał, ponieważ bez wątpienia Tony obserwował Clinta chłodnym oceniającym spojrzeniem. Kalkulacje przebiegały przez umysł Bucky'ego, gdy w kliniczny sposób konsekwencje tego były ważone, kiedy słowa łucznika zawsze odbijały się echem w jego umyśle i za każdym razem, gdy Clint próbował wywołać walkę z drugim. Lepiej uważaj na tego faceta. Są szanse, że się złamie. Wyraz oczu Tony’ego nigdy nie był dobry i być może Bucky powinien był zachęcić kolegę z drużyny Steve’a do wycofania się, ale… Clint nie musiał też ciągle poruszać obrażeń zadanych Rhodeyowi podczas jego upadku i konsekwencjach, które z tego wynikały.

Ale uprzejmość i dystans połączyły się razem z brakiem zaufania, który Tony najwyraźniej czuł do reszty zespołu. Miał idealny uśmiech dla kamer mediów i tłumów, grając dla publiczności z tą samą niewymuszoną gracją, jaką Bucky pamiętał u Howarda. Ale za zamkniętymi drzwiami uśmiechy Tony’ego opadały i milkł. Pojawiał się wokół niego arktyczny chłód, trzymający wszystkich na dystans, nawet gdy mężczyzna wycofywał się, by schować się w swoim warsztacie. PIĄTEK, zamki i odporne na Hulka drzwi stały twardo jako seria barier między próbami odizolowania Tony’ego, a większością innych prób dotarcia do niego.

Być może najbardziej niebezpiecznym aspektem tego chłodnego dystansu było to, że Tony również nie ufał żadnemu członkowi zespołu na polu bitwy. Bucky’emu nie zajęło dużo czasu uświadomienie sobie tej konkretnej rzeczy i nie trzeba było to tego wyraźnego pola widzenia jaką zapewniała mu pozycja snajpera. Prawdą było, że Iron Man był stałym atutem w walce. Latał i radził sobie z wrogiem, choć bez przekomarzania się, które zawsze było jego podstawą w poprzednich walkach. Bucky słuchał nagrań z innych bitew. Z obsesyjną skrupulatnością poznawał style walki swoich kolegów z drużyny (przyjaciół? Tego jednego, nie był całkiem pewien) i kontrast między milczeniem Tony'ego teraz a tamtymi razami był… denerwujący. Wyglądało to tak, jakby Iron Man stracił część swojego człowieczeństwa, pozostawiając jedynie pustą, metalową skorupę, podczas gdy dusza wewnątrz wykrwawiała się.

Może inni zauważyli różnicę. Może nie.

Były… pewne rzeczy… które inni ignorowali, gdy chodziło o Tony’ego.

Niezależnie jednak od tego, w końcu oznaczało to, że Tony zawsze był tam, gdzie był potrzebny, używając swojej technologii, by czasami pomagać Avengersom w przerażająco skuteczny sposób - ale także ten utrzymujący się dystans, oczywista nieufność inżyniera, oznaczało również że Tony nigdy nie zawracał sobie głowy wezwaniem pomocy, kiedy było jasne, że bardzo jej potrzebował. Nie wierzył, że ktokolwiek przybędzie, więc… również dobrze mógł sam się tym zająć.

W końcu doszło do tego, że pilnowanie Tony’ego podczas ich bitew stało się dla Bucky’ego drugą naturą. Było tak wiele rzeczy, które były zabójca zawdzięczał starszemu mężczyźnie - brak wyzwalaczy dla Zimowego Żołnierza, nowe ramię, nie mówiąc już o zadośćuczynieniu za śmierć rodziców Tony’ego. Próba ochrony pleców Tony’ego, nawet przed najmniejszymi problemami, wydawało się być najmniejszym, co Bucky mógł dla niego zrobić. Był to wzór ustalony od pierwszej walki, w której zjednoczeni Avengersi walczyli razem. Tony został trafiony przez źle wycelowany pocisk (który i tak okazał się na tyle skuteczny, aby uszkodził zbroję Iron Mana), co spowodowało, że wynalazca musiał wylądować na dachu budynku. Niedługo potem ten sam budynek został oblężony przez Doomboty. Kiedy Tony nie zgłosił się po około minucie, Bucky zaczął neutralizować “boty” - jeden po drugim - celując konkretnie w te, które miały idealną pozycję, aby utrzymać Tony’ego w rogu i bezbronnego.

Kiedy czerwono-złota metalowa zbroja w końcu wyskoczyła z tłumu, wznosząc się w powietrze… cóż, Bucky zignorował to, jak bardzo odetchnął z ulgą.

(Howard i Maria Stark odeszli. Jak bardzo by obciążyło Bucky’ego, gdyby jego bezczynność doprowadziła również do śmierci ich syna…?)

Potem jednak…

Bucky zwracał taką samą uwagę na bezpieczeństwo Tony’ego, jak na własne.

Ta uwaga była jedynym powodem, dla którego snajperowi udało się zauważyć, jak zbroja Iron Mana spadała z nieba - a chociaż nawet wtedy Bucky’ego ledwo udało się dostrzec pocisk, który powalił Tony’ego.

Przeklął przez komunikator. Wulgarny język bezwiednie przeszedł na rosyjski, a zmartwienie wzrosło, gdy nie zobaczył, jak zbroja wynurza się z chmury gruzu i kurzu. Ignorował szaleńcze wołanie Steve’a o aktualizację swojego statusu. Strach przed ponownym zostaniem samemu sobie, wyraźnie był słyszalny w tonie głosu kapitana, gdy były agent HYDRY pobiegł w kierunku miejsca, w którym ostatnio widział Tony’ego. Przestrzenie między budynkami łatwo były przemierzane, długie kroki zmniejszały odległość w mgnieniu oka…

Bucku zamarł, kiedy w końcu znalazł Tony’ego w zasięgu swojego wzroku.

Zbroja Iron Mana była w tragicznym stanie. Wiedział to nawet z małą ilością wiedzy, jaką posiadł na temat zbroi Iron Mana, zebranej głównie podczas kilku sesji konserwacyjnych, które Tony przeprowadził na jego ramieniu. Nie trzeba było fachowej wiedzy, by uświadomić sobie, jak wielkim współczesnym cudem, szczytem uzbrojenia i innowacji stanowiła zbroja, a Tony początkowo zaprojektował ją i stworzył w jaskini. Sam ogrom inteligencji drugiego mężczyzny był… oszałamiający i być może nieco onieśmielający, jeśli Bucky był ze sobą szczery (Howard też taki był, ale otaczał się aurą domokrążcy w taki sposób, że Bucky nigdy nie dał się mu przytłoczyć - zawsze zamiast tego po prostu czekał, co ujawni jeszcze mistrz broni Steve’a).

Ale ten oszałamiający futurystyczny kombinezon był obecnie niczym więcej niż złomem z wgnieceniami i uszkodzeniami, które nie dałoby się łatwo naprawić - dlatego Tony musiał go zdjąć, zostawiając kawałki porozrzucane wokół w stercie gruzu. Na szczęście wyglądało to tak, jakby inżynier był stosunkowo nietknięty - może z wyjątkiem rany na głowie, która wciąż powoli krwawiła - ale ten brak obrażeń był tylko chwilowy.

Tony był otoczony przez garstkę wrogich agentów. Każdy z nich był uzbrojony w różnorodną broń i najwyraźniej zamierzali pokonać pilota zbroi Iron Mana tak szybko i skutecznie, jak to było możliwe.

Widzenie Tony’ego w sytuacji, która powinna stawiać go w bezbronnej pozycji, pozostawiła Bucky’ego niespokojnego i chcącego wkroczyć do akcji. Teraz był zawstydzony, historią którą Steve opowiedział mu pewnego razu dotyczące jego pierwszego spotkania z Tony’m. Każdy z mężczyzn działał na drugiego w niewłaściwy sposób, celowo szturchając coś, co wydawało się być słabymi punktami, mając na celu zranienie, ocenę, określenie wartości i być może sprawdzenie, czy drugi był wystarczająco cenny, aby w niego zainwestować. Steve najwyraźniej nie miał dobrego wrażenie o Tony’m, ponieważ zaledwie chwilę później żołnierz wypowiedział swoje potępiające słowa: “Wielki mężczyzna w zbroi. Zabierzcie to i kim będziesz?”

Bucky mógłby odpowiedzieć na to swojemu najlepszemu przyjacielowi.

Kimś śmiertelnym, skutecznym i niebezpiecznym.

Tony przedzierał się przez wrogich żołnierzy. Styl walki znacznie różnił się od tego, który Bucky ostatnio widział. Elementy stylów walki Natashy, Clinta i Steve’a został niemal całkowicie wymazane z ruchów inżyniera - a dzięki samym uderzeniom i mowie ciała Bucky mógł łatwo stwierdzić, że Tony coraz więcej czasu spędzał ze Stephenem Strangem i Dannym Randem. W jego stylu była płynność, przy których zachodnie style walki były bluźnierstwem. Wdzięk i zabójcza precyzja, echa obliczeń odzwierciedlających się w uderzeniach, które pozostawiały za sobą rozciągnięte i nieprzytomne ciała na ziemi.

Cudownie było patrzeć, jak Tony był równie niebezpiecznie w swojej zbroi, jak poza nią - i ten silny rodzaj pragnienia rósł. Poczuł to po raz, gdy Tony puszczając AC/DC otworzył jego metalowe ramię w celu przeprowadzenie diagnostyki. Spojrzenie oczu w kolorze mokki było wtedy tak wyzywające i tak niesamowicie wściekłe. Zwracał na nie uwagę, nawet wtedy gdy starał powstrzymać lewą rękę przed zbyt silnym drżeniem… W starszym mężczyźnie był duch, który płonął tak jasno jak serce gwiazdy, a Bucky chciał, aby Tony stopił lód w jego kościach, by mógł ogrzewać się w blasku chwały drugiego.

Tak bardzo był skupiony na obserwowaniu Tony’ego dziesiątkującego grupę wroga, że nie zauważył, jak jeden z żołnierzy wyciągnął broń, dopóki nie było za późno.

Oddech Bucky’ego zamarł, usta otworzyły się, by krzyknąć ostrzeżenie - podniósł karabin, by zestrzelić wroga. Zimny chłód bił teraz w jego oczach - ale natychmiastowa troska okazała się niepotrzebna. Jakby wyczuwając złośliwą obecność za plecami (a może został poinformowany o tym przez obecny głos PIĄTKU w uchu) inżynier odwrócił się na czubku swojej stopy, wyciągając dłoń, by uderzyć w przeponę, pozbawiając mężczyznę całego oddechu.

Gdy wróg łapach oddech, prawie zgięty w pół po tym początkowym odwecie, Tony był w stanie wyrwać pistolet z jego uścisku. Sprytne, niesamowite palce pracowały nad bronią, wysuwając magazynek, by rozsypać pociski na ziemi, zaraz potem wynalazca zaczął rozkładać broń na najbardziej podstawowe części. Pistolet, który miał być wycelowany w tył głowy Tony’ego stał się niczym więcej niż matowymi kawałkami czarnego metalu zaledwie kilka sekund później.

Oddech snajpera zadrżał, kiedy Tony w końcu je odrzucił, na razie niepotrzebne i nieprzydatne. Bucky zdał sobie sprawę, jak pociągająca była myśl o Tony’m posługującym się bronią - a konkretnie pistoletami - z lekceważącą łatwością. Doświadczenie, umiejętność, pewność siebie i kompetencje, było niesamowicie atrakcyjne, a Bucky był również niemal pewny, że Tony rozłożył broń szybciej niż najlepsi snajperzy.

Pragnął go.

OoO

Sprytne, oliwkowe palce zatrzymały się nad trzonkiem ulubionego karabinu Bucky’ego, zamierając podczas składania broni po tym, jak Tony obejrzał ją, wyczyścił i wprowadził kilka ulepszeń, które uważał za konieczne - i Bucky mrużąc swoje szare oczy, uniósł wzrok, by spotkać ostrożnie neutralne spojrzenie Tony’ego. W jego oczach nie dało się nic odczytać. Myśli wynalazcy były schowane za barierą, której żaden z oryginalnych Avengersów nie zdołał przebić.

Snajper odwrócił wzrok, stwierdzając, że został przyłapany. Próbował zignorować, jak jego policzki rozgrzały się od lekkiego rumieńca - zakłopotania, które w dzisiejszych czasach rzadko odczuwał - i pomyślał: Do diabła, grosik za twoje myśli.

— Czasami zapominam, ze kiedyś tworzyłeś broń, pistolety — wyjaśnił Bucky szorstkim głosem, nie przerywając obserwowania zbyt nieruchomych palców Tony’ego. — Ale potem radzisz sobie z jednym i przypominam sobie o tym od nowa.

Tony milczał przez zbyt długą chwilę, a żołądek Bucky’ego ścisnął się na myśl, że najprawdopodobniej właśnie wtedy jeszcze bardziej zraził starszego mężczyznę. Ale doświadczone palce inżyniera w końcu ponowiły swoją wcześniejszą pracę i wróciły do przeglądania karabinu i pracy nad ulepszeniami, które Tony tak szybko wymyślił. Dobrze wyćwiczony wzrok dostrzegał wady w projektach innych z łatwością, która świadczyła o wieloletniej wiedzy i doświadczeniu.

— Cóż, kiedyś nazywali mnie Kupcem Śmierci — odpowiedział wreszcie Tony, gdy cisza przeciągnęła się do niezręcznego momentu. Bruce wzdrygnął się lekko, słysząc, że głos starszego mężczyzny był tak płaski i monotonny. — Jakim typem kupca byłbym, gdybym nie rozumiał i nie znał swoich własnych towarów?

Rozgoryczenie, które wyślizgnęło się w jego słowa - na tyle słabe, że prawdopodobnie nikt z pozostałych nie zdołałby go uchwycić - skłoniło Bucky’ego do odchrząknięcia i ponownego spojrzenia w górę, by pochwycić spojrzenie drugiego mężczyzny.

— Lubię to. Świadomość, że znasz je tak dobrze. Oznacza to, że masz do dyspozycji inne narzędzia, z których możesz korzystać w razie potrzeby. Oznacza to, że możesz pozostać… bezpieczny. Zwłaszcza z poziomem kompetencji, które pokazujesz. Patrzyłem, jak rozbierasz broń, którą ten człowiek wycelował w twoją stronę. Było to imponujące. Myślę, że pobiłeś nawet mój rekord.

Coś w spojrzeniu Tony’ego zmieniło się po słowach Bucky'ego. Starszy mężczyzna przechylił głowę na bok, by spojrzeć na niego.

— Widziałeś walkę, która miała miejsce, gdy zbroja musiała została zdementowana — potwierdził inżynier z zamyśloną miną. — Obserwowałeś mnie. Ile z moich walk oglądałeś?

Bucky odwrócił wzrok, spuszczając go, by raz jeszcze zatrzymać się na zdolnych rękach Tony’ego. Ponownie przegapił zmianę atmosfery, gdy uciekł wzrokiem. Przegapił tę emocję, która pojawiła się na twarzy inżyniera - krótka wyrwa, zanim ta starannie ustanowiona neutralność ponownie osiadła na swoim miejscu - ale Tony również nie poprosił, żeby Bucky odszedł, kiedy wrócił do pracy nad karabinem.

Tym razem był świadomy, jak wzrok snajpera utrzymywał się na nim.

(Pomyślał o cichym potencjale, który tkwiły w tym palącym spojrzeniu, ciężkim od niedostatku. Rozważał to pod kątem ostrożności i rodzaju lekkomyślności, nieufność wciąż była w nich obecna - ale, och, wiedział, że Bucky obserwował, milczący i śmiertelny. Pewnego rodzaju Anioł Stróż Tony’ego, gdy brak wiary wisiał ciężko nad resztą zespołu…)

— Podejdź do tej strony stołu i zobaczmy, czy możemy polepszyć twój czas.

Nadzieja była kruchą rzeczą, ale była o wiele lepsza niż nic. Nadzieja pozwoliła nasionom zakorzenić się, kiełkować, a biorąc pod uwagę, jak jałowe były opcje, wcześniejsza szansa… Bucky był więcej niż szczęśliwy i chętny do desperackiego chwytania się skrawków nadziei. Zwłaszcza dla człowieka, który posługiwał się bronią tak łatwo jak Tony, montującego i demontującego nawet nowe prototypy z łatwością i kompetencją, które pozostawiły Bucky’ego obolałego i pragnącego. Wyobrażającego sobie te zwinne, zmęczone pracą ręce gdzie indziej, gdy nie przesuwały się po ulubionym karabinie snajpera.

Potencjał, być może. Bucky był gotów to przyjąć.

Doświadczony Tony szybko odłączył części karabinu od siebie, ręce przebiegły po lufie broni, ociągały się po korpusie, palce wskazujący spoczywał idealnie na bezużytecznym teraz spuście. Bucky był zszokowany tym, jak ogień w jego krwi narastał i rozbłysnął w gorące, jasne płomienie - jego pragnienie, które odbijało się echem, bolało i szeptało, sięgnąć po to, co zainspirowało ten głód o ostrych krawędziach.

Bucky był jednak gotowy poczekać, zamiast tego skupiając swoją uwagę na zręcznych dłoniach Tony’ego.

(Pragnął go)

Koniec

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
 
[MCU][T][M] Te twoje ręce [JB/TS]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Serial & Film & Adaptacje :: Slash :: +12-
Skocz do: