Fandom: Harry Potter
Autor: myk-myk
Beta: brak
Pairing: Severus Snape/Harry Potter
Gatunek: romans? tak sądzę
Ostrzeżenia: niemagiczne AU. I jeszcze malutki spojler
- spojler:
Tona cukru pod koniec
Valse Sentimentale
Severus Snape nienawidził poniedziałków. Po dwóch, całkowicie wolnych od idiotów, dniach będzie musiał znowu spotkać się z tą bandą niekompetentnych bałwanów. Mężczyzna nienawidził swoich współpracowników nawet bardziej niż poniedziałków. A może jednak nie, ponieważ początek tygodnia oznaczał spotkanie z Albusem Dumbledore’em – jego byłym nauczycielem i samozwańczym przyjacielem. Cudownie.
Życie Snape’a było nudne i rutynowe: pięć dni w pracy, dwa dni w domu, poniedziałkowe spotkania z Albusem. Severus nienawidził swojego życia bardziej niż cokolwiek innego.
***
W połowie października pogoda była zadziwiająco dobra; dni były ciepłe i słoneczne. Severus szedł właśnie do
Krainy Czarów – małej i przytulnej restauracji, w której spotykał się zawsze z Dumbledore’em.
Najpierw to usłyszał. Skrzypce. Nie rozpoznał melodii, ponieważ skończyła się zbyt szybko. Dopiero później dostrzegł skrzypka. Był to młody mężczyzna w okrągłych okularach, z rozwianymi, czarnymi włosami. Zwyczajny aż do bólu. Ale wtedy spojrzał na Severusa, który mógł zobaczyć jego oczy. Zielone oczy, był co do tego przekonany. Mężczyzna uśmiechnął się do niego i zaczął grać nową melodię. Tym razem Severus ją rozpoznał.
Walc sentymentalny Czajkowskiego. Jego ulubiony.
Przeszedł obok skrzypka i wrzucił mu drobne do otwartego futerału. Kiedy wracał do pracy, mężczyzny już nie było.
***
Zobaczył go ponownie w kolejny poniedziałek. Stał w tym samym miejscu co tydzień wcześniej. Tym razem grał
Badinerie Bacha. Kiedy zobaczył Severusa, zakończył frazę tego utworu i zaczął walca. Severus nie wiedział dlaczego, ale czuł, że to wcale nie był przypadek. Był przekonany, że skrzypek go pamiętał.
Tak jak tydzień temu wrzucił mu pieniądze do futerału i nie zobaczył go w drodze powrotnej.
***
W ciągu następnych kilku tygodni
spotkania ze skrzypkiem stały się swojego rodzaju nową tradycją w życiu Severusa. Za każdym razem, kiedy mężczyzna go widział, zaczynał grać Czajkowskiego. Severus nic nie wiedział o tym młodzieńcu, jednocześnie czuł, że byłby smutny, gdyby nie zobaczył go w poniedziałek i nie usłyszał swojego ulubionego walca. Przeczuwał również, że to wszystko może się wkrótce skończyć, ponieważ pogoda z każdym dniem robiła się coraz gorsza, co zdecydowanie nie sprzyjało graniu na świeżym powietrzu.
Severus wiedział, że teraz, kiedy w końcu ma w swoim życiu coś tak niesamowitego, nie może pozwolić na to, by zostało mu to odebrane. Po raz pierwszy pozwolił sobie mieć nadzieję, chociaż wiedział, że czyni to z niego głupca. I również po raz pierwszy wcale się tym nie przejmował.
***
Albus odwołał ich następne spotkanie. Od zeszłej środy przebywał w Paryżu i miał tam zostać przez następnych kilka dni. Więc tak naprawdę Severus nie miał żadnego powodu, dla którego miałby udać się do
Krainy Czarów. Mógł po prostu zostać w pracy i zjeść lunch na stołówce. Ale wiedział, że to jest
ten dzień. Dzień, w którym w końcu coś zrobi. Wyszedł zatem z pracy i ruszył do restauracji.
***
Stał tam, oczywiście, że tak. I grał Czajkowskiego. I chociaż Severus nie wiedział dlaczego, ale czuł, że ten młody mężczyzna jest
jego. Kiedy skończył grać, Snape podszedł do niego.
- Dzień dobry – powiedział skrzypek.
- Skąd wiedziałeś, że to mój ulubiony walc?
- Nie wiedziałem, zgadłem. Może dlatego, że też go lubię? – odpowiedział mężczyzna.
- Jest nieco zimno, nie sądzisz? Może zjadłbyś ze mną lunch? – zapytał Severus. Wiedział, że postawił wszystko na jedną kartę.
- Z przyjemnością, ale mama zawsze powtarzała mi, żebym nigdzie nie chodził z nieznajomymi. – Skrzypek uśmiechał się zaczepnie.
- Severus Snape. Teraz już nie jestem nieznajomym, prawda?
- Nie, już nie jesteś – zaśmiał się. – Miło mi cię poznać, Severusie. Jestem Harry Potter.
- W takim razie chodźmy, Harry. Znam przyjemne miejsce, jest całkiem niedaleko.
***
Czasami Severus zastanawiał się, dlaczego wszechświat dał mu Harry’ego. Wiedział, że na niego nie zasługiwał. Ale Harry był jego, tak po prostu.
Pewnego dnia, kiedy leżeli w łóżku w mieszkaniu Severusa, mężczyzna powiedział te dwa słowa:
- Zostań tutaj.
I Harry został.
Severus wciąż nienawidził poniedziałków, ale teraz miał Harry’ego, który wciąż grał jego ulubionego walca w ten najgorszy dzień tygodnia.
***
Epilog, pięć lat później.- To szczególny wieczór, prawda? – powiedział Albus Dumbledore.
- Tak. To w końcu koncert dyplomowy Harry’ego, więc jeśli nie chcemy się spóźnić, musimy się pospieszyć.
- Gdybym wiedział, że odwołanie naszego spotkania sprawi, że znajdziesz szczęście, zrobiłbym to o wiele szybciej – stwierdził Albus, a jego niebieskie oczy błyszczały.
- Wiem, powtarzasz to za każdym razem, kiedy się widzimy.
- Ponieważ bardzo się cieszę z twojego powodu, mój chłopcze.
- Byłbym szczęśliwszy, gdybyś się pospieszył. Taksówka na nas czeka.
- Oczywiście, Severusie.
Albus Dumbledore nie musiał wiedzieć, że ten wieczór jest szczególny nie tylko z powodu koncertu. Tego wieczoru Severus chciał oświadczyć się Harry’emu. I tym razem wiedział, że nie jest głupcem.
KONIEC
Bonus:Utwór, którego nie rozpoznał Severus - Vittorio Monti, Czardasz -
posłuchajJan Sebastian Bach, Badinerie
posłuchajPiotr Czajkowski, Walc sentymentalny
posłuchaj