Poprowadziła chłopaka wszystkimi znanymi jej skrótami prosto pod wejście do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Szczerze powiedziawszy była padnięta, chciała tylko zrzucić wierzchnią szatę, zmienić ubranie na ciepły dres i zakopać się w pościeli. Na szczęście prysznic wzięła już przed ich spotkaniem, inaczej czekałaby ją jeszcze toaleta, na którą nawet nie miała ochoty.
Kiedy znaleźli się już w Pokoju Wspólnym odpowiedziała mu.
- Piekielnie. Na szczęście jutro pierwsze lekcje mam dopiero koło dziesiątej - uśmiechnęła się do niego, kątem oka sprawdzając jeszcze, czy taca z napojami nadal znajduje się pod działaniem jej zaklęcia. - Ty chyba też nie zaczynasz zaraz po śniadaniu, prawda? - Poprawiła kosmyk opadający jej na twarz i skierowała różdżkę prosto w jasnowłosego. - Stój spokojnie, muszę teraz zrobić kilka rzeczy.
Przymknęła oczy, przypominając sobie słowa, które pozwolą jej wpuścić kogoś do swojego pokoju, niezależnie od jego płci. Po chwili zaczęła mruczeć melodyjnym głosem inkantację, przesuwając różdżką od głowy Ariela do jego serca i dalej, aż do stóp, po czym obeszła go, powtarzając ruch na jego plecach.
- Gotowe. Spróbuj wejść - powiedziała półgłosem, lekko rozentuzjazmowana; naprawdę miała nadzieję, że wszystko się udało.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~