VIOLETTE LAURENT! *wyjec by Lilka* Zaczęłaś pisać to, nawet fajne, opowiadanie więc bądź łaskawa je kontynuować, albo...albo Cię zjem
F &F mi pozwolą.
Opis relacji Harry'ego z Dursleyami stopniowo potęgował napięcie, aż w pewnym momencie urwano, co mi się bardzo nie spodobało. W końcu postraszenie Vernona Syriuszem miało wcześniej pozytywny efekt. Święty spokój i względnie mało prac do roboty. Informacje trawiono rok, by się nimi nie przejmować w kolejnym tomie. Tutaj...
- VioletteLaurent napisał:
Dursley sprawiał wrażenie aż nazbyt cichego, co umyślnie i bez żadnego zastanawiania się zlekceważył, zwalając winę za ten spokój na szok.
Faktycznie to mogła być cisza przed burzą, ale się tego nie dowiemy. Póki co. Wplecenie Severusa też miało swój urok. W końcu Harry musiał się mentalnie biczować. Chyba to lubi.
Kwestie techniczne już wywleczono, jak Burbage z lochu na stół w jadalni Voldemorta.
Zatem weny,
do pracy, Kotuś.
Lilka vel Freja
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Nie było, nie ma, nie będzie
Nie każdy pożar wzbudza narodziny feniksa
Niektóre pożary są jak szatańska pożoga
Niszczą wszystko, co się da
Niszczą solidnie to, co zostało nadszarpnięte duchem czasu
Są tylko taką kropką nad "i" prozy życia