~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [GoodOmens][M] Po końcu świata (A/C)

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Salomanka
Team Villains
Team Villains
Salomanka


Female Wiek : 32
Skąd : Kołobrzeg
Liczba postów : 746
Rejestracja : 17/01/2015

[GoodOmens][M] Po końcu świata (A/C) Empty
PisanieTemat: [GoodOmens][M] Po końcu świata (A/C)   [GoodOmens][M] Po końcu świata (A/C) EmptyWto 06 Lip 2021, 00:17

Autor: Salomanka
Tytuł: Po końcu świata
Beta: dotkliwy brak
Fandom: Good Omens
Kanon: nieco pozmieniałam kolejność ostatnich wydarzeń, ot, kosmetyka, poza tym - to kanon nawet dla Gaimana! Razz Dowód: tutaj
Pairing: Azirphale/Crowley
Gatunek: ?
Ostrzeżenia: brak, ale
Spoiler:
Długość: miniatura
Nota: tekst powstał na potrzeby akcji H&V II, worek numer 4, prompt numer 11, tekst o bohaterskiej/złoczyńskiej emeryturze, a właściwie o jednym i drugim.



Po końcu świata


Kiedy Anioł i Demon przestępują próg mieszkania Crowleya, obaj są nieludzko zmęczeni. Nie ma w tym stwierdzeniu ani odrobiny przesady, chociaż ich wystudiowane przez tysiące lat naśladownictwa ruchy wypadają bardzo naturalnie - lekko się zataczają, Aziraphale ziewa, Demon przeciera zmęczone oczy. Kiedy jednak drzwi zatrzaskują się cicho za ich plecami, ich zgarbione dotąd plecy prostują się, a na posmutniałe dotąd twarze wypływają leniwe uśmieszki.

– Czuj się jak u siebie, Aniele – mówi Crowley cicho, sycząc lekko, i Aziraphale czuje się nieco niezręcznie, zaraz jednak kiwa głową i pokonuje blady korytarz, pierwszy raz zapuszczając się wgłąb mieszkania przyjaciela.

Nigdy go nie odwiedzał, spotykali się zwykle na mieście, w kilku tajnych miejscach o umownych nazwach, albo po prostu na zapleczu jego księgarni. A teraz Anioł był tutaj, w siedzibie Księcia Ciemności, i było mu tam... dobrze. Wszystko było tak dotkliwie zwyczajne, że aż... interesujące.

Obaj ostatnie sześć tysięcy lat spędzili na ciągłym oczekiwaniu, wypatrywaniu Nieuniknionego. Zwłaszcza ten szczęśliwie dobiegający już końca tydzień dał im się mocno we znaki, i Anioł zauważa, że takie zwykłe rzeczy, jakimi otoczył się Demon, całkiem mu odpowiadają. Niewiele mówią o nim, pozwalają za to przyjemnie odpocząć zmysłom. Aziraphale łapie się na tym, że wzdycha z ulgą na myśl o zażyciu odrobiny odpoczynku po setkach lat niecierpliwości.

Idąc prosto korytarzem minął salon pełen dorodnych, najpiękniejszych w Londynie roślin, które zaszumiały do niego cicho w powitaniu, a potem trafił do nowoczesnej, pełnej elegancji kuchni, w której nie było niczego osobistego. Z pewną czcią ominął kolejne drzwi, które mogłyby prowadzić do sypialni Demona, i nieśmiało zajrzał do gabinetu. Przyglądał się właśnie szkicowi Mony Lisy, gdy Crowley pojawił się za jego plecami, podając mu z tej kryjówki pękaty kieliszek czerwonego wina. Anioł zakrzyknął cicho i zaśmiał się, odbierając kielich.

– Podoba ci się? – pyta Crowley nerwowo. – Nie mam tu nic, na czym naprawdę by mi zależało, niespecjalnie dbałem o to miejsce – przyznaje niezgrabnie, czekając na opinię przyjaciela.
– Nic oprócz roślin, prawda? – odpowiada ciepło Anioł i upija łyk wina, starając się nie zauważać dziwnie chciwego spojrzenia, jakim obdarza go Demon.
– Oprócz roślin – powtarza niemal bezmyślnie Crowley i szybko zajmuje swoje usta porcją alkoholu.
– Jest bardzo ładnie, mój drogi – oświadcza grzecznie Aziraphale, rozglądając się na boki z typową dla niego manierą. – Obawiałem się... jaskini węża – śmieje się nieco nerwowo.
– To znaczy czego? Skóry, łańcuchów, dziewic uwieszonych u ścian? -– parska Demon. – To nigdy nie było w moim stylu.
– Tak, rzeczywiście, nie było. Ty zawsze byłeś... wyjątkowy. – Anioł nie umie powstrzymać tych słów, wypowiada je tak, jak każde inne, ale żałuje ich natychmiast, gdy opuszczają jego usta. Nagle obaj znów stają się niepewni; dla zyskania na czasie, obaj upijają po łyku ze swoich kieliszków.
– Może... – zaczyna Demon niechętnie. – Chciałbyś się już położyć? To był długi dzień.

I tak właśnie było - mają za sobą pierwszy dzień po Armagedonie, pracowity i obfitujący w niezwykłe wydarzenia, zwieńczony znakomitą kolacją i sprowadzający ich do tego: chwili, gdy na wyraźne zaproszenie Anioł przenocuje w tej... „siedzibie piekielnej rozpusty”. Azi jest w pewnym sensie zafascynowany tym, że z mieszkanie Anthony'ego zdradza tak niewiele na temat swojego właściciela. Uświadamia sobie, że ma teraz nieskończenie wiele czasu, by tchnąć w apartament nieco życia i blasku, ale potem wstydzi się tej myśli i uśmiecha bezradnie do przyjaciela.

– Tak, dziękuję – przytakuje więc tylko, przystając na propozycję udania się na spoczynek, chociaż żaden z nich nie potrzebuje snu, nie takiego prawdziwego, jak ludzie. Zwyczaje jednak pozostają zwyczajami i, gdy nadciąga wieczór, dobrze jest znaleźć się w łóżku i rozprostować chowane cały dzień skrzydła.

Gdy Crowley wyciąga do niego swoją rękę, Azi chwyta ją pewnie i daje się poprowadzić korytarzem, tą samą drogą do drzwi wejściowych, a potem innym korytarzem. Tam mijają wielką rzeźbę, ale Demon nie komentuje jej w żaden sposób, zatrzymując się dopiero przy zamkniętych drzwiach jakiegoś pomieszczenia.

– Tu jest twój pokój. Trzymałem go... To znaczy... Przygotowałem go kiedyś, na wszelki wypadek.

Anioł jest dziwnie wzruszony, ma niewytłumaczalną ochotę pogłaskać przyjaciela po twarzy w geście podziękowania, ale nie umie się na to zdobyć. Zamiast tego otwiera tylko drzwi i zagląda do środka. Odmalowana w pogodnych barwach, przestronna sypialnia wyposażona jest w duże łóżko, pokaźną biblioteczkę i porządnie wyglądające biurko. Wszystko idealne, jasne i urocze.

– Och, Crowley, nie musiałeś... Ale to wszystko jest tak cudowne, tak doskonałe... Jak ci się to udało, mój drogi? – Azi nie umie ukryć swojego zachwytu, rozpływa się na widok ukochanych książek i świeżej puchowej pościeli.
– Jak się żyje ze świadomością armagedonu, trzeba być przygotowanym na wszystko. Ja wolałem się przygotować do emerytury – odpowiada z prostotą Crowley, wzruszając ramionami. Wciąż jednak przygląda się bacznie Aniołowi, jakby czekając na znak, że coś w pokoju można jeszcze dla jego wygody udoskonalić.
– Emerytura? – Azi śmieje się głośno. – Chyba żartujesz? Co ci chodzi po głowie?
– A ty tak tego nie odbierasz? – Crowley jest nieco zdumiony postawą przyjaciela. – Nie planowałeś nigdy tego, co chciałbyś robić, kiedy to wszystko się skończy?
– No... – Na twarzy Anioła pojawia się rozczulająca bezradność.
– Naprawdę nigdy nie wyczekiwałeś tego momentu? Życia na własny rachunek, bez przymusu kuszenia czy sprowadzania zbłąkanych na dobrą drogę? Odpoczynku po tylu latach bycia ciągle kontrolowanym i rozliczanym z zasług? – Pytania są kąśliwe, choć Crowley wydaje się być jedynie zaciekawiony. – Ja marzyłem o tej chwili od samego początku – dodaje, choć nie precyzuje, co tak niezwykłego się zaczęło. Anioł gubi się w swych domysłach.
– Nie wydaje mi się, mam przecież moją księgarnię, prawda? To mi w zupełności wystarcza – odpowiada szybko, po czym przypomina sobie o nagłym pragnieniu urozmaicenia nieco otoczenia Crowley'a i kończy nieco kulawo: – Tym chcę się zajmować. – Zapija swoją niezręczność resztką wina. – A ty?
– Ja chcę czegoś więcej, Aniele. Dość już zrobiliśmy, ty i ja, dla naszych stron. Teraz jesteśmy po naszej stronie, pamiętasz? – mówi Crowley cicho, ale Anioł i tak zaczyna drżeć, przeczuwając, że usłyszy zaraz coś bardzo ważnego.

Demon nie kontynuuje jednak, tylko łapie znów dłoń Anioła i ciągnie go przed mijaną chwilę wcześniej rzeźbę. Wskazuje na nią wymownie i Azi ma teraz czas, by jej się przyjrzeć, a przez umysł przepływa mu strumień chaotycznych myśli. Statua przedstawia dwie skrzydlate postaci splecione w potężnym uścisku. Jest monumentalna, bogata, niesamowita, i Aziraphale, wielki koneser piękna i sztuki, wpatruje się w nią z zachwytem. Nie może jednak pojąć jej ukrytego znaczenia. Czyżby Demon zapragnął spędzić czas swojej, jak to nazwał „emerytury”, będąc zapaśnikiem?

– Wspaniała rzeźba, mój drogi. „Rzymscy zapaśnicy”? – podejmuje ze znawstwem.
– Greccy. To oryginał – wyjaśnia Crowley i nie ma w tym nawet cienia przechwałki.
– Masz na myśli... Przejąłeś zaginione dzieło sztuki? – pyta Azi z mieszaniną podziwu i oburzenia.
– Niczego nie przejąłem. Chciałem je mieć, to wziąłem. – Demon wzrusza ramionami, wpatrując się w przyjaciela uważnie. Anioł kuli się lekko pod tym spojrzeniem, odwraca wzrok i znów przygląda marmurowym postaciom.
– Więc... – Aziraphale decyduje się kontynuować rozmowę. – Nie wiem, co jest dla mnie bardziej nieprawdopodobne - twoje zainteresowanie sztuką, czy zamiłowanie do sportu.
– Sportu? – powtarza wolno Crowley, marszcząc brwi, na co Anioł wskazuje dłonią rzeźbę.
– To nie jest to, co cię interesuje? Zapasy? Sportowa rywalizacja, walka, pojedynek mężnych, umięśnionych... herosów...? – opowiada Anioł, a w każdym kolejnym wypowiadanym przez niego słowie słychać coraz większe wahanie.

Demon długo na niego patrzy zupełnie bez słowa, bez najmniejszego ruchu, i tylko uśmiecha się coraz szerzej, z coraz większą czułością przyglądając się dziwnie onieśmielonemu Aniołowi. Wreszcie delikatnie kręci przecząco głową i marszczy swój szpiczasty nosek, jakby rzucając Aziraphale'owi wyzwanie.

Anioł spogląda więc znowu na marmurową bryłę, starając się pojąć ukryty sens słów Demona, zobaczyć tę długo przez niego wyczekiwaną spokojną przyszłość, która nieoczekiwanie nadeszła i miała im wypełnić resztę świata. Patrzy na kamienne twarze dwóch figur, ich napięte mięśnie, pochylone sylwetki, ciała mocno ze sobą splecione, ściśnięte w tej jednej, pełnej emocji chwili... Na jego twarzy pojawia się zdradziecki rumieniec; próbuje go powstrzymać, uparcie myśląc o nazwiskach dawno zapomnianych antycznych rzeźbiarzy i o grze świateł, wydobywających z tej kamiennej sceny cały wysiłek i zapał złączonych ze sobą mężczyzn, ale ta jedna nowa, uporczywie wysuwająca się na pierwszy plan myśl nie daje mu teraz spokoju. Nagle dostrzega ekstazę w miejscu skupienia, rozkosz tam, gdzie była chwila czysto sportowego triumfu, i miękką uległość w miejscu pokonanego przeciwnika. To już nie walka... Czy zresztą kiedykolwiek była..? Aziraphale jak urzeczony wpatruje się w skrzydła postaci, dumnie wyprostowane, piękne, tak lekkie, jakby wykonane raczej z prawdziwych piór niż marmuru... Podnosi wzrok na Demona i zastyga w bezruchu.

Crowley stoi kilka kroków od niego, ze swoimi skrzydłami rozłożonymi tak szeroko, jak pozwala na to korytarz. Ciemne, lśniące pióra przyciągają spojrzenie, nie tak mocno jednak jak twarz Demona i wyraźnie widoczny na niej głód. Crowley jest... cóż, demoniczny. Lubieżny, jednak w sposób, który nie pozbawia go typowej nonszalancji, majestatyczny w tej chwili pełnej napięcia. Przekrzywia lekko głowę i syczy kpiąco:

– Jesteś pewien, że oni walczą, mój Aniele?

Pod Aniołem ugięły się się nogi; tysiące lat nawiązywania przyjaźni, każdy zjadany razem lunch, każde spotkanie, kuszenie i obłaskawianie, ważkie rozmowy i chwile niedostojnego pijaństwa, wszystkie ich wspólne chwile w podróży przez wieki migają mu przed oczami, nabierając nagle nowego znaczenia, jakby nareszcie zobaczył je jako całość, obdartą z jego anielskiej naiwności. I zanim świat Aziraphale'a został zamknięty pod ciemnymi skrzydłami Księcia Ciemności, Anioł miał jeszcze jedną, ostatnią już, zupełnie absurdalną myśl: jeśli tak ma wyglądać ta nasza emerytura, chociaż nie wiem, czym sobie na nią zasłużyłem*..., a potem nie myślał już o niczym i przywitał resztę swojej wieczności z otwartymi ramionami.



*Emerytura, z łac. emerere – zasłużyć


[GoodOmens][M] Po końcu świata (A/C) Tumblr_p46kb00qaR1r3rsfmo1_500

***
Powrót do góry Go down
JokerFox.
Team Villains
Team Villains
JokerFox.


Female Wiek : 29
Skąd : Poznań
Liczba postów : 846
Rejestracja : 21/12/2014

[GoodOmens][M] Po końcu świata (A/C) Empty
PisanieTemat: Re: [GoodOmens][M] Po końcu świata (A/C)   [GoodOmens][M] Po końcu świata (A/C) EmptySob 10 Lip 2021, 17:47

Ooooch <3. Uroczość!
Takich właśnie tekstów mi potrzeba ostatnio - odstawiłam cukier do kawy i herbaty oraz słodycze na rzecz diety, to chociaż zaznam słodyczy w tekstach!
Dokładnie tak wyobrażam sobie ich emeryturę - aczkolwiek, nie w oddzielnych sypialniach Twisted Evil . Kocham ich. I tutaj, i w ogóle. Cała ta ich relacja jest po prostu cudowna i przedstawiłaś ją idealnie - dziękuję, do takich tekstów warto wracać!

Parę razy parsknęłam śmiechem, gdyż są fragmenty, które wybitnie ci się udały, jak:

Salomanka napisał:
– Niczego nie przejąłem. Chciałem je mieć, to wziąłem.

Absolutnie najlepszy fragment całości, czy:

Salomanka napisał:
– Jesteś pewien, że oni walczą, mój Aniele?

I to, jak Azi w końcu zdaje sobie sprawę Very Happy. Piękne! Jak zwykle, cichociemny, no serio!

Nieporadność i "niewinność" naszego anioła jest taka urocza... I tak cudnie zgrywa się z "byciem demonicznym" Crowleya Twisted Evil.

Jeszcze raz dziękuję! Weny!
JokerFox.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

What good comes of something
When I'm just the ghost of nothing, nothing?
I'm just the man on the balcony
Singing "nobody will ever remember me"
(...)
A
composer but never composed
Singing "I only want what I can't have"
I only want what I can't have.


~*~*~

[GoodOmens][M] Po końcu świata (A/C) TnTYADJ
Powrót do góry Go down
https://imaginarium.forumpolish.com
 
[GoodOmens][M] Po końcu świata (A/C)
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» [GoodOmens][D] Pamiątka
» [GoodOmens][mM] Od dzisiaj
» [GoodOmens][mM] Wątpliwość (C/B)
» [GoodOmens][mM] Niewinny (A/C)
» [GoodOmens][mM] Alpha Centauri [Crowley/Aziraphale]

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Serial & Film & Adaptacje :: Slash :: +12-
Skocz do: