~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [BnHA][T][M] Najmniejszym z nich są pióra (TF/MI)

Go down 
AutorWiadomość
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][M] Najmniejszym z nich są pióra (TF/MI) Empty
PisanieTemat: [BnHA][T][M] Najmniejszym z nich są pióra (TF/MI)   [BnHA][T][M] Najmniejszym z nich są pióra (TF/MI) EmptySro 01 Gru 2021, 20:14

Tytuł: Najmniejszym z nich są pióra
Oryginalny tytuł: Feathers Are the Least of These    
Autor: mousapelli
Zgoda na tłumaczenie: Jest
Para: Tokoyami Fumikage /Midoriya Izuku
Tłumaczenie: Lampira7
Beta: Tazkiel
Link: https://archiveofourown.org/works/12286887

Ptaki z piór 1: Najmniejszym z nich są pióra

"A bird is three things: Feathers, flight and song, And feathers are the least of these." *Marjorie Allen Seiffert

— Nigdy nie spóźniłem się na zajęcia bez przepustki od innego nauczyciela — powiedział Iida, sprawiając, że wszyscy siedzący wokół na kanapach wspólnie jęknęli i wypili z plastikowych kubeczków.

— Poważnie, kto w ogóle pozwolił ci grać? — zapytał Kaminari. Jego kubek był już w połowie pusty. — To twoja wina, że wszyscy pijemy tylko napoje gazowane, a ty nigdy w życiu nie złamałeś żadnej zasady! Czy to dla ciebie w ogóle zabawne?

— Cieszę się przyjazną rywalizacją ze względu na nią samą. — Iida pociągnął nosem, sprawiając że Kaminari z goryczą uniósł ręce, poddając się.

— W porządku — przerwała im Jiro, przewracając oczami. — Moja kolej. Nigdy nie podkochiwałam się w koledze z klasy. Ani w Akademii Bohaterów ani wcześniej.

Ashido, Kirishima i Uraraka napili się ze swoich kubków. Midoriya zawahał się, zanim podniósł swój do ust.

— Łał, naprawdę? — zapytał Kirishima, szczerząc się.

— Tak myślę — mruknął Midoriya, nie patrząc nikomu w oczy. — Trochę? W pewnym sensie.

— To tylko rozśmieszyło Kirishimę.

— Jak możesz w pewnym sensie się podkochiwać w kimś? Albo to robisz, albo nie, koleś.

— Nieważne, żadnych dalszych pytań! — przypomniał mu Midoriya, prostując się. Chcąc, by Kirishima przestał drążyć temat, powiedział: — Nigdy nie upokorzyłem się przed moim szefem nadzorującym stażystów i nie trafiłem do wiadomości! — Kirishima napił się ze smutnym uśmiechem. Kaminari również krzywiąc się, wziął łyk. Sekundę później mózg Izuku dogonił to, co powiedział. — Cholera, ja również to zrobiłem.

Wszyscy roześmiali się na to stwierdzenie, gdy Midoriya był zmuszony opróżnić swój kubek z powodu nieudanego kłamstwa, ale przynajmniej odciągnęło to uwagę wszystkich od pytania na temat podkochiwania się w szkolnym koledze.

Midoriya nie mógł powiedzieć dokładnie, kiedy to się zaczęło, ale gdzieś na ich pierwszym roku zaczął zauważać w Tokoyamim coraz więcej cech, które mu się podobały. Tokoyami był wytrwałym uczniem i niezawodnym partnerem w ćwiczeniach fizycznych. Był cichy, ale zawsze jak się odezwał, to jego słowa były warte  usłyszenia. Od czasu ich współpracy na festiwalu sportowym Midoriya mógł stwierdzić, że byli mniej więcej przyjaciółmi, a teraz, gdy wszyscy mieszkali razem w akademikach, Midoriya coraz częściej myślał, że cieszy się z tej wymówki, by móc poznać dokładniej Tokoyamiego. Odkładając na bok możliwe podkochiwanie się, Tokoyami nieraz pojawiał się bez proszenia ze strony Izuku czy Iidy oferując pomoc w uporządkowaniu pokoju wspólnego po tym, jak walka wymknęła się spod kontroli.

— Dzięki! — Midoriya uśmiechnął się, gdy Tokoyami pomógł mu podnieść jedną z kanap z powrotem do pozycji pionowej. Tokoyami wzruszył lekko ramionami. — Miło jest mieć kogoś, kto nie ma nic przeciwko sprzątaniu i nie poucza mnie przez cały czas… — Midoriya spojrzał na drugą stronę pokoju wspólnego, gdzie Uraraka i Jirou przewracały oczami, słysząc monolog Iidy o opiece nad wspólną własnością. Midoriya przeniósł z powrotem spojrzenie na Tokoyamiego i zobaczył, że ten patrzył na niego beznamiętnie. — Och, chyba że masz coś przeciwko? — Midoriya przygryzł wargę. — Twoja mimika zawsze wygląda tak samo, ponieważ… sam wiesz.

— Nie mam nic przeciwko — zapewnił go Tokoyami.

— Chyba wszystkie ptaki takie są? — zapytał Midoriya, po czym mówił dalej, nie czekając na odpowiedź. — Zamiast mimiki muszą używać języka ciała, aby się porozumieć. Ale masz ciało człowieka, więc czy to samo dotyczy ciebie? Czy denerwujesz się, gdy ludzie nie mogą zrozumieć twoich emocji? Czy nie myślisz o tym, ponieważ cały czas masz wokół siebie ludzi? Albo…

— Tak, ptaki używają języka ciała — przerwał mu Tokoyami. — Ja również, ale nauczyłem się reagować na emocje widoczne na twarzy podczas zabawy z innymi dziećmi i tak, czasami jest to frustrujące, ale w innych przypadkach jest to dla mnie korzystne, że ludzie nie potrafią odczytać, co myślę z wyrazu mojej twarzy.

— Och. Przepraszam, dałem się ponieść. — Midoriya nieśmiało potarł tył głowy. Miał zamiar ponownie zapytać, czy Tokoyami miał coś przeciwko, ale potem powstrzymał się i przyjrzał się drugiemu chłopcu. Jego ramiona były rozluźnione, pióra nie nastroszone. — Wyglądasz tak, jakbyś mówił mi, że wszystko w porządku. Zgadza się?

— Tak. — W jakiś nieokreślony sposób Tokoyami wydawał się zadowolony. — Wyglądasz, jakbyś miał jeszcze jedno pytanie.

Jeszcze jedno? Midoriya miał o wiele więcej, ale zdecydował się na to:

— Czy możesz poprosić Dark Shadowa, aby pomógł nam odwrócić tę kanapę?

Tokoyami roześmiał się.

— Uwierz mi, nie lubi sprzątania.

Myśli Midoriyi zawsze się na czymś skupiały, gdy zastanawiał się nad jakimś problemem, więc na początku nie wydawało się dziwne, że tak często wracały do Tokoyamiego. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że przez cały dzień mieli wspólnie lekcje i widywali się w akademikach każdej nocy. Jeśli Midoriya często łapał się na tym, że spogląda na drugiego chłopaka lub myślał o czymś, co powiedział Tokoyami, nie było w tym nic dziwnego. I wszyscy mieli pytania na temat darów innych osób i przyzwyczajeń, gdy osiedlali się w dormitoriach. Niektóre były bardziej nieodpowiednie niż inne.

Właściwie po kilku miesiącach mieszkania w skrzydle dla chłopców, Midoriya wiedział już więcej niż chciał, co najmniej o połowie swoich współlokatorów.

Gdy tej zimy zrobiło się chłodno sytuacja panująca w mieście unormowała się nieco. Rano w trakcie drogi na zajęcia powietrze było wystarczająco zimne, by oddech zmienił się w parę, a policzki Midoriya zarumieniły się. Tokoyami znajdował się kilka kroków przed wejściem do dormitorium. Zatrzymał się, by sprawdzić paski swojej torby, kiedy uderzył w nich podmuch wiatru, sprawiając, że szaliki zatrzepotały, a płaszcze nadęły. Wszyscy zadrżeli. Tokoyami pochylił się, a wszystkie jego pióra nastroszyły się.

Słodki - ta myśl pojawiła się w głowie Izuku, zmuszając go do zatrzymania się w połowie kroku przez co Uraraka wpadła na niego.

— Och! — Uraraka złapała go za ramiona. — Ostrożnie! Nic ci nie jest?

— Tak… — powiedział Midoriya na autopilocie. Tokoyami próbował wygładzić swoje pióra, by położyły się z powrotem, ale gdy tylko zabrał ręce, nastroszyły się ponownie. Prychając z lekką irytacją, odwrócił się, odsłaniając się ramieniem przed wiatrem. Midoriya wyrwał się z transu i przestał się w niego wpatrywać, gdy zobaczył, że Uraraka i Asiu uśmiechały się do niego. — Co?

— Midoroya-chan. — Asui uśmiechnęła się do niego szeroko. — Czy to możliwe, że interesujesz się Tokoyamim-chan?

— To interesujący facet! — odpowiedział Izuku bez namysłu, a potem zarumienił się aż po koniuszki uszu. — Nie! Co? To nie tak! — Midoriya jęknął, gdy Uraraka klasnęła radośnie, a Asui nadal uśmiechała się z zadowoleniem. — Przestańcie!

— Zorganizujcie gdziekolwiek indziej tę imprezę nerdów! — zażądał Bakugo, omijając ich z grubsza i przynajmniej sprawiając, że zaczęli się ruszać.

Nawet zimne powietrze nie wystarczyło, aby ostudzić zarumienione policzki Izuku przez całą drogę do klasy.

Nie trwało długo, zanim to szczególne objawienie rozprzestrzeniło się od Uraraki do Iidy i Todorokiego, chociaż kiedy Midoriya narzekał, że plotkują o nim, Iida wyprostował się sztywno.

— Nigdy nie plotkuję! — powiedział, dla podkreślenia swoich słów uderzając dłonią o stół w stołówce szkolnej. — Podejrzewałem wiele tygodni temu, że Midoriya zaczął obserwować mowę ciała Tokoyamiego dokładniej, niż byłoby to uzasadnione. — Uraraka roześmiała się, a nawet Todoroki prychnął cicho. Midoriya ukrył twarz w dłoniach. — Zresztą, nie ma potrzeby do zawstydzenia się! Zakochanie się jest zdrową i normalną częścią życia każdego młodego mężczyzny.

— Proszę, przestań pomagać — błagał Izuku. — To nie jest… — Spojrzał w górę, w stronę gdzie siedział Tokoyami, zauważając sposób, w jaki nawet słabe zimowe słońce wydawało się nadawać połysk jego piórom. Midoriya odsunął tacę i opuścił twarz na blat stołu. — Uch.

Midoriya bawił się swoim jedzeniem, jedząc na tyle wolno, że po chwili przy stole był tylko on i Todoroki. Shoto studiował swoje notatki, ale podniósł wzrok, gdy Izuku westchnął.

— Zamierzasz mu powiedzieć? — zapytał Todoroki od niechcenia, jakby pytał, czy Midoriya zamierzał skończyć swój ryż. Midoriya przestraszył się, opuszczając jedną ze swoich pałeczek do miski i rozsypując ryż po blacie. Spojrzał gniewnie na Todorokiego, próbując wytrzeć bałagan serwetką. — Jestem po prostu ciekawy, jeśli nie chcesz to w porządku.

— Oczywiście, że nie chcę! To żenujące! — Midoriya nie odniósł sukcesu w walce z lepkim ryżem za pomocą cienkiej serwetki ze stołówki. — Tak naprawdę się nie spotykamy i jesteśmy ledwo przyjaciółmi, ale chyba nie do końca. Prawdopodobnie myśli o mnie jako o facecie, który zadaje mu dziwne pytania dotyczące jego dziwactwa, bycia ptakiem i dziwactw, które również są związane z ptakami. — Izuku wpatrywał się w swoją dłoń. — Nie wiem nawet, czy on… no wiesz…

— Czy lubi chłopców? — podsunął Todoroki.

— Nie wiem nawet, czy lubi ludzi — wyrzucił z siebie Midoriya, upadając dramatycznie na stół. Spojrzał w górę, kiedy Todoroki delikatnie dotknął jego czoła.

— Może jednak powinieneś spróbować mu to wyznać bez całej tej dramaturgii — zasugerował Todoroki. — Wydaje mi się, że dobrze się dogadujecie i nie sądzę, żeby ogólnie miał coś przeciwko twoim pytaniom. — Midoriya uniósł brew. — Co? Nie jesteś jedyną osobą, która potrafi odczytywać język ciała.

— Odczytaj to — mruknął Midoriya pokazując Todorokiemu środkowy palec, wywołując u niego śmiech.

Przez kilka dni Midoriya ledwo mógł spojrzeć Tokoyamiemu w oczy, ale nie mieli szczególnego powodu, aby ze sobą rozmawiać. Jednak w piątek Present Mic przydzielił im wspólny projekt dotyczący rozmowy po angielsku i oczywiście Midoriya został przydzielony do Tokoyamiego.

— Kacchan! — syknął Midoriya, wiedząc, że to przegrana sprawa, ale bojąc się odwrócić i zapytać Minetę, na wypadek, gdyby Tokoyami mógł to usłyszeć.

— Czy możesz…

— Odpieprz się — odpowiedział Bokugo znudzonym głosem.

— ŻADNYCH ZMIAN PARTNERÓW! — oznajmił Present Mic po angielsku, przez co połowa klasy jęknęła. — Jestem pewien, że wszyscy możecie dobrze współpracować z którymkolwiek z waszych kolegów. SIŁA PRZYJAŹNI!

Zanim się odwrócił zaciskając zęby Midoriya postarał się, aby jego twarz, jak miał nadzieję,  ułożyła się w wyrazie jego normalnej, swobodnej mimiki. Jego wysiłek poszedł na marne, ponieważ tuż za Tokoyamim, Todoroki uniósł kciuki dla Izuku ze swoim zwykłym, nijakim wyrazem twarzy.

Tokoyami przechylił głowę.

— Midoriya, czy wszystko w porządku?

— GREAT! — wypalił Midoriya, głośniej niż zamierzał, powodując, że Present Mic krzyknął za nim.

— GOOD ENGLISH, BABY!

Rumieniec rozprzestrzenił się na policzkach Izuku. Szybko wymamrotał “tak” w odpowiedzi na wszystko, o co zapytał go Tokoyami, odwracając się, gdy tylko wydawało się to wystarczająco grzeczne, by uszło mu to na sucho. Natrafił  prosto na Bakugo obróconego na krześle tak, by rozmawiać z Sato.

— O co ci do cholery chodzi? — zapytał Bakugo, unosząc brwi.


— Zamknij się, Kacchan — mruknął bez namysłu Midoriya, po czym zamarł, przygotowując się na eksplozję. O dziwo, Bakugo tylko parsknął.

— Nie wyładowuj się na mnie, bo byłeś zbyt wielkim tchórzem, by mu powiedzieć. — Bakugo odwrócił się, ale dodał drugą część na tyle głośno, że Midoriya mógł go usłyszeć. — Może by ci się to udało, gdybyś wyhodował sobie jaja za pomocą swojego kulawego, sztucznego daru.

Najgorsze było to, jak uznał Midoriya dąsając się podczas popołudniowych praktycznych zajęć na bohatera, że Bakugo miał rację. Gdyby tylko zebrał się w sobie i powiedział Tokoyamiemu, że się w nim podkochiwał, mimo że chłopiec prawdopodobnie by go odrzucił, to przynajmniej mógłby przestać o tym myśleć przez cały czas. Midoriya westchnął ciężko, gdy doszedł do tego jako nieuniknionego wniosku, po czym chrząknął, gdy zabłąkany promień z lasera Aoyamy trafił go prosto w klatkę piersiową. Kiedy odzyskał ostrość widzenia, leżał płasko na ziemi, a twarz Aizawy majaczyła nad nim.

— Zasłużyłeś na to — poinformował go stanowczo Aizawa. — Czy jest jakaś szansa, że twój umysł dołączy do nas dzisiejszego popołudnia?

Nie, żebym mógł to kontrolować. Midoriya ledwo powstrzymał się od odpowiedzi, kiedy spojrzał na niego.

— Przepraszam, sensei.

Tego wieczoru znalazł się na jednym z krzeseł przy stole w pokoju wspólnym obok Tokoyamiego, starając się zachowywać naturalnie, jednak nie czując w tej sprawie żadnego optymizmu. Miał nadzieję, że przynajmniej wyglądał, jakby faktycznie przeglądał swoje notatki z angielskiego, starając się nie kołysać nerwowo nogami ani nie stukać ołówkiem i co do licha normalnie robił z rękami?!

— Jeszcze raz przepraszam, że poprosiłem cię o zrobienie tego w piątek wieczorem — powiedział Tokoyami, przerywając spiralę umartwiania się Izuku na temat swobodnej postawy. — Planowałem potrenować wytrzymałość Dark Shadowa w ten weekend i nie chciałem, żeby to mi zalegało.

— Nie ma problemu! — odpowiedział szybko Midoriya. — I tak wszyscy byli dzisiaj zajęci. Iida odwiedza brata,  Uraraka ma sparing z Ashido, a Todoroki chciał skończyć książkę.

— Dość fortunnie — stwierdził Tokoyami, zmuszając Izuku do przemyślenia tego.

Zmarszczył brwi. Czy został wrobiony? Czy to była “randka” ustawiona przez jego przyjaciół? Nie, to było śmieszne. To był projekt klasowy i to nie tak, ze Present Mic wiedział o jego zauroczeniu podczas przydzielania im partnerów.

Prawda? Ale Midoriya słyszał, jak Aizawa i All Might narzekali po cichu, że Mic naprawdę lubił się wtrącać w różne sprawy…

— Nie, nie, nie — mruczał do siebie Midoriya, po czym zdał sobie sprawę, że powiedział to głośno.

Chwycił zeszyt ze stołu, opadł niżej na krzesło i próbował się schować za brulionem. Zerknął na Tokoyamiego, ale nie wydawało się, żeby zauważył, aby Midoriya cokolwiek robił lub że mamrotał, zajęty ponownym czytaniem kartki ze wskazówkami dotyczącymi przydzielonego im tematu.

— To jest dość proste — powiedział Tokoyami, zaznaczając ołówkiem kilka punktów. — Skecz trwający od dwóch do trzech minut, wykorzystujący od dziesięciu do piętnastu słów z naszej aktualnej listy słówek i co najmniej trzy konstrukcje językowe, które ostatnio omawialiśmy…

Midoriya potrzebował całej minuty, zanim jego myśli odpłynęły w dal, skupiając się na tym, jak przyjemny był głos Tokoyamiego, jak był odpowiedzialny i niezawodny w pracy grupowej, jak fajnie wyglądał w swojej koszuli od szkolnego mundurka z podwiniętymi rękawami i z lekko rozluźnionym krawatem. Siedzieli tak blisko, że Midoriya mógł zobaczył ułożenie jego piór…

Co do cholery - skarcił się Midoriya, gdy zdał sobie sprawę, co robił, ledwo powstrzymując się przed wypowiedzeniem tego na głos. Był idiotą, a wszyscy inni mieli rację, Asui i Todoroki, a nawet Bakugo, mówiąc mu że każdy porządny bohater zebrałby się w sobie i już coś by z tą sprawą zrobił. Plus ultra i wszystko inne.

— Czy chciałbyś się gdzieś wybrać? — zapytał w pośpiechu Midoriya, zanim zdążył rozmyślić się. — Mam na myśli randkę. Oczywiście, jeśli…

— To dobry pomysł — odpowiedział Tokoyami.

— Och. — Midoriya zamrugał. — Co?

— Scenariusz randkowy dobrze pasowałby do tej listy ze słówkami. — Tokoyami skinął głową. — A kilka gramatycznych sformułowań dotyczy pytań i odpowiedzi. To dobry pomysł.

— Tak, um… ech… — wymamrotał Midoriya, chowając zaczerwienione policzki za zeszytem i osuwając się jeszcze niżej na krześle.

Żałował, że nie mógł po prostu umrzeć. Dlaczego to zrobił? To było takie zawstydzające i po tym, jak skończą zamierzał pomaszerować prosto na piąte piętro i powiedzieć Todorokiemu dokładnie, co może zrobić ze swoją radą i może zmusić go do zjedzenia tej głupiej książki.

— Midoriya.

— Tak? — Izuku nie opuścił zeszytu. Zamierzał przykleić go do twarzy i mówić ludziom, że to był jego nowy dar.

Tokoyami nie powiedział nic więcej. Po długiej minucie Izuku opuścił notatnik i zobaczył, że Tokoyami wpatrywał się w niego. Miał przechyloną głowę, a jego pióra były lekko zmierzwione.

— Nie miałeś na myśli skeczu? — zapytał. Midoriya próbował zaprzeczyć, powiedzieć: “Nie, nieważne, zapomnij. To żart, nie ma potrzeby o tym mówić.”, ale głos utknął mu w gardle. — Pytałeś mnie, czy pójdę z tobą na prawdziwą randkę.

— Ugh, przepraszam — wypalił Midoriya, a reszta popłynęła niczym woda po tym, jak pękła tama. — Po prostu to powiedziałem, nie wiem, dlaczego to zrobiłem, ale wszyscy naśmiewali się ze mnie przez cały tydzień, ponieważ ciągle się rozpraszałem i mówiłem dziwnie rzeczy, a to dlatego że trochę się w tobie podkochuję, a ty prawdopodobnie nawet nie lubisz ludzi, a teraz się zamknę.

Tokayami wciąż wpatrywał się na niego tym samym uważnym spojrzeniem.

— Zakochałeś się we mnie?

— Proszę, nie każ mi tego powtarzać — mruknął Midoriya, przyciskając dłonie do palących go policzków.

— I lubię ludzi. — Tokoyami roześmiał się, gdy Midoriya spojrzał na niego ze zdziwieniem. — Co? Wiesz przecież, że jestem w 80% osobą.

— Widziałem cię przebierającego się — powiedział zbyt szybko Midoriya, a potem zdał sobie sprawę, jak to zabrzmiało i z jękiem ukrył twarz w ramionach.

— To prawda — powiedział Tokoyami, brzmiąc na niewzruszonego. Jeśli już, to wydawał się rozbawiony. — Jak powiedziałem, Dark Shadow i ja mamy plany na ten weekend, ale czy może zechcesz dołączyć do naszego treningu? Powiedzmy w niedzielne popołudnie?

— J...ja? Ale już zaplanowałeś trening i masz nad czym popracować i… — Midoriya podniósł głowę i urwał, gdy zauważył Dark Shadowa zerkającego ponad ramieniem Tokoyamiego. Widoczne były jedynie palce i czubek głowy, gdy był w swojej małej dziennej formie spowodowanej jasnymi światłami w akademiku. Był nie większy niż duży kot. Oczy Dark Shadowa były lśniące i kruczoczarne. Wyglądał na równie rozbawionego jak Tokoyami, z lekko pochyloną w zainteresowaniu głową. — Nie chcę przeszkadzać wam w treningu.

— Kech — zaśmiał się lekko Tokoyami. — Nie sądzę, żeby mu to przeszkadzało. Poza tym twój styl walki w zwarciu jest naszą słabością, więc jesteśmy dobrymi partnerami do sparingu.

— Tak, ten facet jest do bani — powiedział Dark Shadow unosząc głowę. Czule uderzył głową w spód dzioba Tokoyamiego. — Może powinniśmy zacząć już teraz. Jestem za!

— Chciałbyś — odpowiedział Tokoyami, rzucając okiem na światło słoneczne gasnące za oknami. — Ale najpierw musimy to skończyć, więc… ach, czy pomysł, aby zrobić z tego scenę randki nie jest teraz dobry? Możemy wybrać coś innego.

— Och. Um… — Midoriya spojrzał w dół na swoje notatki, a potem z powrotem na Tokoyamiego. Wzruszył ramionami. — Myślę, że to w porządku. Masz rację, słownictwo do tego jest odpowiednie.

— Jesteście nuuuudni — narzekał Dark Shadow, opadając bardziej na ramiona Tokoyamiego.

Chłopak delikatnie potrząsnął głową, nie podnosząc wzroku znad podręcznika. Midoriya pomyślał, że to prawdopodobne nudne dla Dark Shadowa po prostu kręcić się w szkole i nie mieć zbyt wiele do roboty.

— Czy ty też chcesz być w naszym skeczu? — zapytał Midoriya, sprawiając, że obaj mrugnęli zaskoczeni. — Możesz być kelnerem lub kimś takim? Oczywiście, jeśli chcesz. Prawdopodobnie znasz angielski tak samo dobrze, jak my.

— To dyskusyjne — mruknął Tokoyami.

— Zamknij się, śpiąca królewno. Połowa notatek z zeszłego tygodnia jest moja — powiedział naburmuszony Dark Shadow, zmuszając Midoriyę do zasłonięcia ust, by ukryć uśmiech. — Będziesz miał szczęście, jeśli pozwolimy tobie być kelnerem!

Serce Midoriyi biło nierówno przez cały czas, gdy kończyli swój plan skeczu, chociaż starał się jak mógł, aby jego wyraz twarzy i głos były normalne. W końcu Tokoyami bardziej patrzył na coraz głębszą ciemność za oknem niż na swoje notatki. Dark Shadow był zauważalnie większy i coraz bardziej wokalnie informował o swoim znudzeniu. W końcu Tokoyami ogłosił, że najlepiej tutaj się zatrzymać.

— Hej, um — zaczął Izuku, kiedy pakowali swoje przybory szkolne. — Jesteś pewien? Co do… Powiedziałem to wszystko, ale dla ciebie jestem tylko przyjacielem, prawda?

Tokoyami spojrzał na niego bez emocji. Wydawał się niewzruszony jego słowami, ale Midoriya zaczął zdawać sobie sprawę, że to był jego neutralny wyraz twarzy.

— Czy nie po to są randki, aby to ustalić?

— Och, cóż, tak. — Midoriya potarł tył swojej głowy, czując się jeszcze głupiej niż wcześniej, jeśli było to możliwe. — Chyba tak. To znaczy masz rację. Chyba? Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem, więc nie wiem. Mam na myśli randkę! Nie posiadanie przyjaciela, miałem przyjaciół przed… cóż nie przed moim przyjściem tutaj, ale teraz…

— Chodź… no daaalej, już! — Dark Shadow przerwał mu, melodramatycznie rozłożony na stole niczym rozlany atrament, rozprzestrzeniający się powoli. — Jest uroczy i wszystko, ale chodźmy.

Brwi Tokoyamiego drgnęły, po czym znieruchomiały.

— Dobranoc Midoriya. Nie mogę się doczekać treningu w niedzielę.

— Tak! Dobrze!

Midoriya pomachał, gdy Tokoyami odszedł w kierunku wind, a następnie osunął się na krześle, całkowicie na nie opadając. Powinien był odejść szybciej, bo właśnie tak go odnalazły Uraraka i Ashido, kiedy wróciły z własnych treningów. Jedno spojrzenie na jego nieznikający rumieniec wystarczyło, żeby Ashido krzyknęła:

— Masz to, Deku!

W tym czasie Uraraka śmiała się i wysyłała sms-a do Asui.

Sobota minęła jakby osnuta mgłą, kiedy Midoriya zamartwiał się niedzielą, a inni go uspokajali, kiedy był na tyle zdenerwowany, że zastanawiał się, czy nie odwołać randki. W końcu Iida powiedział, że zmiana planów w ostatniej chwile będzie bardzo niewygodna dla Tokoyamiego, co ostatecznie położyło kres temu typu myślom.

— W końcu pierwszym krokiem do udowodnienia sobie, że jesteś pożądanym partnerem romantycznym, byłoby przynajmniej okazanie się godnym zaufania przyjacielem — pouczył Iida, gestykulując nadmiernie.

Leżąc twarzą w dół na swoim łóżku, Midoriya jęknął, że żałuje bardziej niż kiedykolwiek, że zdobył przyjaciół.

— Tak, jestem pewien, że twoje figurki All Mighta zapewniały ci wyzwania umysłowe na różne zdrowe sposoby — odparł Iida, ze śmiertelną powagą.

W niedzielę po obiedzie Midoriya spotkał Tokoyamiego na skraju poligonu C, machając ręką na powitanie. Tokoyami skinął głową, z rękami schowanymi pod płaszczem swojego kostiumu bohatera, a Dark Shadow był przeciwieństwem swojej wersji o zachodzie słońca, ponieważ był mały, śpiący i jęczał w jasnym zimowym słońcu. Ale stanowili dobre wyzwanie w walce, jak powiedział Tokoyami. Tokoyami desperacko potrzebował poprawić swoją obronę przed walczącymi wręcz wojownikami, takimi jak Midoriya, podczas gdy szybkie, nieprzewidywalne ruchy Dark Shadowa zmusiły Midoriyę do ciągłej pracy w trybie Full Cowl, aby nadążyć i spróbować przebić się przez obronę Dark Shadowa.

Po kilku godzinach, mimo zimnego powietrza, obaj byli zdyszani i spoceni. Kiedy solidne ciało Dark Shadowa uderzyło w Izuku, posłało go prosto na plecy z dzwonieniem w uszach.Po tym nie poderwał się natychmiast z powrotem na nogi. Tokoyami podszedł do niego i osunął się na ziemię obok. Obaj oddychali nierówno. Słońce chyliło się nisko nad horyzontem. Zimowe dni były krótkie, a długie cienie ciągnęły się po obszarze treningowym.

— Czy już skończyliśmy? — zażądał Dark Shadow.

Był jedynym, któremu nie brakowało tchu. Wydawał się nie oddychać, na tyle ile Midoriya mógł dostrzec, ale wyglądał na bezwładnego i nieco poszarpanego na krawędziach, jak niezdarny rysunek samego siebie, jakby brakowało mu energii, by zachować swój kształt w całości.

— Również jestem gotowy na odpoczynek — zgodził się Tokoyami, patrząc z miejsca w którym usiedli na oddalone od nich butelki z wodą, ale nie próbował się podnieść. Zarówno on jak i Midoriya spojrzeli jednocześnie na Dark Shadowa.

Żartujecie sobie.

Dark Shadow wydał dźwięk przypominający śmiech, wystarczająco ostry, by podnieść włosy na karku Izuku. Potem zniknął pod płaszczem Tokoyamiego. Było to podobne do taśmy mierniczej wskakującej z powrotem w szpulę. Tokoyami wydał z siebie zirytowany, gardłowy odgłos. Midoriya starał się powstrzymać śmiech, ponieważ mięśnie jego brzucha wciąż były obolałe.

— Świetnie się bawiłem — stwierdził Izuku, gdy wrócili do swojego akademika. — Dziękuję za zaproszenie.

— To było znacznie bardziej wydajne niż cokolwiek, co robiliśmy sami — zgodził się Tokoyami. — W przyszły weekend również jestem wolny. Nie, żeby bicie się nawzajem nie było zabawne, ale może moglibyśmy spróbować prawdziwej randki, jeśli chcesz.

— Naprawdę? — Midoriya rozpromienił się, zapominając o bólu i siniakach. Tokoyami skinął głową. — Naprawdę bym tego chciał. Zrobię kilka badań w celu znalezienia dobrego miejsca w pobliżu.

— Ty? Badania? Czy jesteś pewien? — zapytał Tokoyami.

Midoriya jęknął, jakby nie podobało mu się to drażnienie, ale przygryzł wargę, żeby ukryć uśmiech, kiedy ich ramiona zderzyły się w sposób, który prawdopodobnie nie był przypadkowy.

W następny weekend wybrali idealnie akceptowane, według badań, miejsce na randkę, czyli Starbucksa, który był oddalony kilka ulic od szkoły. Było cicho i przyjemnie. Midoriya spoglądał ukradkiem ponad swoją bombą cukrową w postaci frappuccino z kawałkami czekolady. Kilka razy przyłapał Tokoyamiego na spoglądaniu na niego znad własnej herbaty z hibiskusem. Izuku pospiesznie opuścił wzrok, a policzki mu się zaróżowiły. W drodze do domu zatrzymali się w arkadzie, gdzie ani Midoriya ani Tokoyami nie osiągnęli dobrych wyników na automatach. Kiedy jednak złapany, podczas ostatniej próby Izuku, pluszak All Mighta w kostiumie ze Złotego Wieku zaczepił się i groził wysunięciem się z łapki, Dark Shadow podkradł się do środka maszyny i wrzucił zabawkę do rynny.

— Jako bohater nie powinieneś oszukiwać — skarcił go Midoriya, ale pluszak All Mighta był mocno przyciśnięty do jego ramienia i nie był w stanie ukryć uśmiechu.

— Nie jestem jego szefem. — powiedział z rozbawieniem Tokoyami wzruszając ramionami. Dark Shadow wyglądał na szczególnie zadowolonego z siebie, wychylający się znad ramienia Tokoyamiego. Głośno pohukiwał na gromadę przechodzących gołębi, rechocząc z radości, gdy rozproszyły się w panice. — Lubi cię.

— Naprawdę? — zapytał Midoriya, ściskając pluszaka nieco mocniej.

— Na to wygląda. Nie przestanie się popisywać, jak być może zdążyłeś zauważyć. — Tokoyami zacisnął dziób, gdy Dark Shadow wydał kolejny zwycięski okrzyk prosto w jego ucho. — Chcesz go zniechęcić?!

— Maruda — narzekał Dark Shadow, ale Midoriya mógł przysiąc, że mrugnął do niego, zanim zniknął.

W poniedziałkowy poranek Midoriya był zaskoczony, gdy ujrzał Tokoyamiego czekającego tuż za drzwiami akademika, a jeszcze bardziej zdziwił się, gdy ten wyciągnął rękę.

— Na pewno? — zapytał nieśmiało Izuku. Tokoyami skinął głową, a Midoriya przełożył plecak na drugie ramię, po czym wsunął rękę w dłoń drugiego chłopaka. — W porządku. — Po chwili dodał: — Twoja ręka jest zimna.

— Stałem tu jakieś dziesięć minut — przyznał Tokoyami, ostentacyjnie nie patrząc Midoriyi w oczy.

Żaden z nich nie powiedział nic więcej podczas spaceru do szkoły, a Izuku i tak ledwo słyszał szum bicia swojego serca przez wewnętrzną pętlę niepokoju, gdy zastanawiał się, czy jego ręka nie była spocona, czy była dziwna z powodu blizn, czy nie ściskał za mocno, ale nadal było miło. Przy wejściu do budynku szkolnego, Tokoyami ścisnął dłoń Midoriyi, po czym puścił ją, by przytrzymać otwarte drzwi.

Izuku przez cały ranek był całkowicie bezużyteczny. Spędził połowę czasu gapiąc się przez okno i pocierając kciukiem miejsce, gdzie dotykał go Tokoyami, aż w końcu Bakugo uderzył go stosem papierów w twarz.

Następnego ranka Tokoyami czekał w tym samym miejscu. Trzeciego ranka Izuku nastawił budzik piętnaście minut wcześniej, żeby móc jako pierwszy znaleźć się przy drzwiach wejściowych i zaoferować swoją rękę drugiemu nastolatkowi (chociaż czekał rozsądnie wewnątrz budynku, gdzie było ciepło).

— To nie jest konkurs — skomentował łagodnie Tokoyami.

— Mówi tak dlatego, że przegrał — syknął Dark Shadow niezbyt cichym szeptem, unosząc się nad ich złączonymi dłońmi.

Tokoyami wolną ręką odepchnął Dark Shadowa za siebie, gdzie podskakiwał za nimi przez całą drogę do klasy jak zadowolony z siebie balonik z helem.

Pod koniec tygodnia kilku jego kolegów z klasy widziało ich poranne spotkania, ale nikt tego nie skomentował, poza dość subtelnymi kciukami w górę i poruszeniem brwiami od Uraraki, Todorokiego i Ashido, a także ruchem rąbania karateki od Iidy, który Midoriya zinterpretował jako pozytywną reakcję.

— Czy nie jesteś słodkim małym optymistą — powiedział Tokoyami komentując to.

— Nie, przestań — zaprotestował Midoriya. — Nie nazywaj mnie słodkim, zanim wejdziemy do środka! Będę cały zarumieniony!

— Za późno — powiedział Tokoyami, a Izuku jęknął zirytowany, próbując puścić dłoń drugiego chłopaka.

Tokoyami trzymał ją uparcie, śmiejąc się cicho, gdy jego postępek zmusił Midoriyę do bardziej dzikiego ruchu ramion w próbie uwolnienia się.

Oczywiście akurat tego ranka Bakugo wyszedł do szkoły tuż za nimi, kilka minut wcześniej niż zwykle, gdy normalnie  wsuwał się do klasy tuż przed dzwonkiem. Byli razem z nim Kirishima i Kaminari, a żaden z nich nie był rannym ptaszkiem.

— Co do cholery? — Bakugo parsknął śmiechem, co zaskoczyło Midoriyę. Kiedy zauważył, że cała trójka mu się przygląda, przysunął się o krok bliżej do Tokoyamiego. — Pieprzony dziwaku, od kiedy lubujesz się w pełnym furry**?

Midoriya już miał coś powiedzieć, ale Tokoyami ubiegł go, podnosząc rękę, aby pomachać palcami.

— Jestem tylko w 20% ptakiem, więc to nie czyni go “pełnym furry”.

— Ta, czekaj, koleś — odezwał się Kirishima, trzymając ręce na biodrach i przyglądając się Tokoyamiemu i Izuku w zamyśleniu. — Czy w ogóle jesteś furry, jeśli lecisz na ptaki?

— Czy ptaki w ogóle się całują? — Chciał wiedzieć Kaminari, co sprawiło, że Kirishima jęknął, mówiąc o osobistych granicach. — Co? To nie tak, że ma usta! Nie mów mi, że nie zastanawiałeś się nad tym przez cały rok!

— Najwyraźniej Deku nie jest jedynym pieprzonym furry w tej grupie — mruknął z niesmakiem Bakugo, przepychając się obok nich, aby wejść do szkoły.

— Google twierdzi, że nazywają się avians***, koleś — oznajmił Kirishima, patrząc na swój telefon i idąc za Bakugo, ale zatrzymał się, by wyszeptać szybko przez ramię: — Gratulacje! Jesteście cholernie słodcy.

Kaminari pokazał im oba uniesione kciuki, co w jakiś sposób było jeszcze bardziej zawstydzające.

Klikając językiem z lekką irytacją, Tokoyami zrobił dwa lub trzy kroki, zanim zdał sobie sprawę, że Midoriya nie szedł za nim.

— Nie idziesz?

— Nie, dobrze mi tu, gdzie jestem — mruknął Izuku, przyciskając dłonie do szkarłatnych policzków, wpatrując się w ziemię. — Uch, nie mogę uwierzyć, że powiedzieli ci to prosto w oczy i zadawali dziwne pytania i to jest całkowicie zawstydzające, a Kacchan jest takim dupkiem, przepraszam…

— Midoriya — przerwał stanowczo Tokoyami. Dotknął ramienia Izuku, ściskając je, aż drugi chłopak spojrzał na niego. — Czy to ci przeszkadza? Nie będą jedynymi, którzy będą cię tak nazywać, jeśli będziesz ze mną.

— Nie! Nie obchodzi mnie to! — powiedział szybko Midoriya . Tokoyami spojrzał na niego znacząco. — To nawet nie jest oszczerstwo, czyż nie? To tylko… wiesz, mówi takie rzeczy tylko po to, by być dupkiem. — Midoriya zamilkł, przyglądając się Tokoyamiemu uważniej. — Czy tobie to przeszkadza?

— To coś nad czym się zastanawiam — powiedział Tokoyami. — Nawet gdybym nie był częściowo nie-człowiekiem, Dark Shadow sprawia, że ludzie czują się niekomfortowo. To jest coś, o czym również powinieneś pomyśleć, jeśli chcesz nas traktować poważnie.

— Nie muszę się nad tym zastanawiać — warknął Izuku, ostrzej niż zamierzał z powodu utrzymującego się zakłopotania. — Powiedziałem, że cię lubię i teraz nie wycofam się z tego. Nie obchodzi mnie to! I nie jest tak, że ludzie nie mówili różnych rzeczy, kiedy nie miałem Daru, więc nie obchodzi mnie, co myślą!

Midoriya uwolnił wszystkie negatywne emocje w jednym wybuchu, uspokajając się. Nastąpiło kilka sekund niezręcznej ciszy.

— Zapomniałem o twoim darze — powiedział Tokoyami.

Ponownie ścisnął ramię Izuku i zanim Midoriya zrozumiał, co się dzieje, wyższy nastolatek pochylił się na tyle blisko, że mógł stwierdzić, że pachniał jak proszek do prania i jabłka.

Tokoyami zacisnął dziób wokół kępki włosów Midoriyi i szarpnął za nie, nie na tyle mocno, by zranić, ale na tyle, by cała skóra na jego głowie zamrowiła. Tak szybko jak to uczynił, puścił jego włosy. Midoriya spojrzał na niego w niemym szoku, z ustami ułożonymi w literę O.

— Tak całują się ptaki — powiedział Tokoyami normalnym tonem, ale w jego oczach widać było rozbawienie. — Dbają nawzajem o swoje upierzenie.

Odwrócił się do wejścia, wołając przez ramię, że Midoriya zaraz się spóźni, ale Izuku nie poruszył się, dopóki Tokoyami nie znalazł się we wnęce, gdzie zostawiano buty, poza zasięgiem wzroku.

Pełną minutę później Midoriya po prostu krzyczał, stojąc samotnie na chodniku.

— Aaaaaaaaa.

Siedząc przy swoim biurku, Midoriya nie odważył się odwrócić, by spojrzeć na Tokoyamiego, czy kogokolwiek innego. Wbił wzrok w swój blat. Policzki wciąż mu płonęły, a skóra na głowie mrowiła. W połowie poranka Tokoyami został wezwany do rozwiązania zadania na tablicy, a kiedy wracał na swoje miejsce, Izuku nie mógł powstrzymać się od podniesienia wzroku, by napotkać jego spojrzenie. Tokoyami uniósł brew pytająco, ale Izuku spuścił wzrok i wymamrotał:

— Lunch.

Tokoyami minął go, nie naciskając na więcej.

Miękki dotyk wokół jego nadgarstka zaskoczył Midoriyę, a kiedy spojrzał w dół, zobaczył zaskakująco małą formę Dark Shadowa, będącego ledwie wielkości kota, zapętloną wokół jego ręki. Żaden z nich nic nie powiedział. Dark Shadow nawiązał z nim kontakt na trzy sekundy. Czas, którego Tokoyami potrzebował, by dojść do swojego biurka i uświadomić sobie, co się działo. Tokoyami zagwizdał krótko i ostro. Dark Shadow mrugnął raz do Midoriyi, po czym puścił go i wrócił do drugiego chłopaka. Bez żadnych przeszkód między nimi, Izuku napotkał wzrok siedzącego obok Sero, po chwili obaj odwrócili się przodem do tablicy, a Sero zakaszlał niezręcznie.

— Hau — skomentował Bakugo. Midoriya zacisnął zęby.

Kiedy zadzwonił dzwonek sygnalizujący porę lunchu, Midoriya odetchnął z ulgą, puszczając ołówek i wreszcie odwracając się do Tokoyamiego. Chłopak siedział ze skrzyżowanymi ramionami, jakby czekał, aż Midoriya to zrobi, co tylko sprawiło, że w żołądku Izuku pojawiło się przyjemne ciepło.

— Dach?

— W porządku — zgodził się Tokoyami.

— Zajęło ci to całe trzy godziny, niezła powściągliwość, jebaczu ptaków — powiedział Bakugo, wstając, by pochylić się nad Midoriyą.

— Nie ma potrzeby używania grubiańskiego języka! — wtrącił się Iida z drugiego końca klasy, zanim Midoriya zdążył odpowiedzieć. — ”Miłośnik ptaków” byłby idealną zniewagą!

— Nie sądzę, że Deku potrzebuje naszej pomocy, Iida-kun — powiedziała Uraraka między atakami chichotu, odciągając Iidę za ramię. — Nie przegap lunchu, Deku!

— Później was złapiemy! — obiecał Midoriya, machając do nich. Odwrócił się i zobaczył, że Bakugo wciąż patrzy na niego szyderczo. — Co?

— Słyszałem, co ci powiedział. Byłem jakieś dwa metry dalej, zmieniając buty. — Bakugo wyszczerzył zęby. — O nazywaniu cię furrym.

Midoriya zjeżył się, wstając.

— Tak? I?

— Nie chcę, żebyś wpadł na zły pomysł w tym swoim malutkim mózgu, nerdzie. — Bokugo dźgnął palcem klatkę piersiową Izuku. — Nie obchodzi mnie, czy to ptak, czy niedźwiedź, czy pieprzony smok, w którego wbijasz swój miecz, to jedynie ty mnie wkurzasz. Lepiej niech nie słyszę, jak nazywasz mnie bigotem, bo cię, kurwa, zabiję. — Bakugo zaakcentował swoją wypowiedź płaskim pchnięciem w pierś Midoriyi, po czym pochylił się, by warknąć równie zaciekle na Tokoyamiego. — I podwójnie to dotyczy ciebie, pieprzony dziobie.

— Rozumiem — powiedział sucho Tokoyami. Bakugo wyszedł z klasy, nie oglądając się za siebie, a Midoriya odetchnął z ulgą. — To było nieoczekiwane. Wszystko w porządku?

— Nic mi nie jest. — Midoriya nie miał zamiaru się tym przejmować. — Idziemy?

Na dachu było zimno, zarówno z powodu zimowej pogody jak i wiatru, ale to oznaczało, że nikt nie będzie ich podsłuchiwać, gdy kulili się blisko drzwi. Nawet Dark Shadow wystawił głowę na mniej niż sekundę, zanim wskoczył z powrotem w klatkę piersiową Tokoyamiego.

— Przepraszam, jeśli zdenerwowałem cię dziś rano — przeprosił Tokoyami. — Nie powinien był tego robić bez ostrzeżenia.

— Co? Nie jestem zdenerwowany — zaśmiał się Midoriya, zbliżając się i bezwstydnie używając Tokoyamiego jako osłony przed wiatrem. — Po prostu mnie zaskoczyłeś! A potem odszedłeś, nie dając mi szansy na zrobienie czegokolwiek! Chociaż, czy um... mogę zrobić to samo tobie? Nie mam dzioba, a nawet gdybym miał, to jesteś wyższy, ale chyba moglibyśmy wrócić i stanąć na schodach...

— Midoriya — przerwał mu Tokoyami, chwytając nadgarstek drugiego chłopaka. Przyciągnął rękę Izuku do twarzy, przyciskając palce do piór na policzku. To z pewnością szybko uciszyło Midoriyę. — Możesz to zrobić w ten sposób, jeśli chcesz. — Nacisnął mocniej na swój policzek, aż Izuku poczuł pod piórami jego skórę, która była zaskakująco ciepła. — Weź piórko między dwa palce, opuść je nisko do podstawy i pociągnij.

— Och. — Z niewiadomego powodu, twarz Midoriyi przybrała wściekły odcień czerwieni, kiedy zrobił to, co powiedział mu Tokoyami. — W ten sposób?

— Trochę mocniej. — Tokoyami zmrużył oczy, gdy Midoriya zrobił to we właściwy sposób. Obaj rozmawiali cicho, chociaż w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby ich usłyszeć. — Czujesz, że tamte pióra się mniejsze? Ale te dalej z tyłu większe?

— Uch — odpowiedział Midoriya, rozproszony przez dotyk piór Tokoyamiego na swoich palcach, ich miękkością, pierzastością i gładkością. Pióra Tokoyamiego nastroszyły się z zimna, dzięki czemu łatwo było zsunąć palce do ich podstawy.

— Mniejsze, znajdujące się bliżej mojego dzioba, są bardziej wrażliwe. Musisz mocniej pociągnąć za te większe, aby uzyskać ten sam efekt, co u tych — wyjaśnił Tokoyami, a jego źrenice rozszerzyły się z przyjemności, gdy Midoriya zrobił to przez przypadek.

— Hmmm.

Midoriya zmrużył oczy w skupieniu, próbując sprawić, by Tokoyami znów zrobił tę minę. Wiedział, że muskanie piór jest ptasią rzeczą, ale nie wyobrażał sobie, że może to być coś, co sprawi, że jego serce zatrzepocze za każdym razem, gdy Tokoyami nachylał głowę ku jego dotykowi.

Oddech uwiązł mu w gardle, gdy Tokoyami wsunął dłoń w jego włosy i naśladował jego ruchy. Jego palce były zimne na skórze głowy Izuku, ale kiedy pociągnął kosmyk włosów blisko nasady, na szyi mniejszego chłopaka pojawiły się ciarki, pozostawiając po sobie ciepło.

— Bardziej w ten sposób — powiedział Tokoyami. — W tym samym kierunku, w którym rosną. Zasadniczo układasz je, aby leżały płasko, ale z większa siłą. — Wciąż demonstrował, co miał na myśli. Było to jednak bezowocne działanie, ponieważ wiatr rozwiewał włosy Midoriyi bardziej niż pióra Tokoyamiego, ale wciąż sprawiało to, że serce Midoriyi biło mocniej za każdym pociągnięciem. — Hmm. Za pomocą palców jest to trochę inne.

— Ja… — Midoriya zamilkł, gdy zdał sobie sprawę, że miał już się zgodzić, że bardziej lubił dziób Tokoyamiego. Rumieniec wstydu rozlał mu się po karku. — Powinniśmy, um… iść na lunch.

— Tak — przytaknął Tokoyami, zabierając dłoń z włosów drugiego chłopaka. Izuku po raz ostatni szarpnął jego pióra, uważnie obserwując, jak powieki Tokoyamiego zatrzepotały i opadły do połowy, zanim również odsunął swoją rękę.

Kiedy schodzili po schodach, Dark Shadow pojawił się ponownie, gdy tylko drzwi zamknęły się za nimi, narzekając, że byli na zewnątrz, aby nie mógł wyjść. Midoriya stłumił śmiech zakrywając dłonią usta, kiedy Tokoyami pstryknął go w czoło i powiedział, że otrzymał to, na co zasłużył swoim zachowaniem.

— Zamknij się — powiedział Tokoyami, kiedy Dark Shadow kontynuował swoje narzekania. — Mogę tam wrócić i pozwolić, byś całkiem opadł z sił.

— Jesteś wredny! — krzyknął Dark Shadow, opierając się nagle na ramieniu Midoryi i prawie powodując, że przegapił kolejny stopień. — Hej. Mnie również pogłaszcz.

Midoriya spojrzał niepewnie na Tokoyamiego, ale ten tylko wzruszył ramionami, całkowicie beznamiętny. Midoriya niepewnie położył dłoń na czubku głowy Dark Shadowa. To z czego był zrobiony, nie przypominało piór Tokoyamiego, ale i tak Izuku próbował naśladować wcześniejszy ruch, chwytając kawałki cienia między kciukiem a palcem wskazującym. Powieki Dark Shadowa opadły do połowy, a jego szpony ugniatały przód mundurka Izuku na tyle mocno, aby Midoriya poczuł ich ostre czubki na swojej klatce piersiowej.

Przeszli pół schodów w milczeniu z Midoriyą wciąż pieszczącym Dark Shadowa, zanim Izuku zapytał:

— Czy kiedykolwiek robiłeś to wcześniej z kimś innym?

Tokoyami lekko odchylił głowę do tyłu w taki sposób, który byłby małym uśmiechem dla każdego innego.

— Nie z wieloma. Tylko z kilkoma osobami. A ty?

— Nie. — Midoriya uśmiechnął się. Pazury Dark Shadowa wbiły się się odrobinę bardziej w jego mundurek. — Proszę, nie rób dziur w mojej koszuli.

— Ja tylko…

— Wiem, co miałeś na myśli — przerwał Midoriya, mając nadzieję, że Tokoyami pomyśli, że jego policzki nadal były zarumienione od zimnego wiatru. — Wciąż jednak nie.

Obaj spojrzeli na siebie, a ich spojrzenia spotkały się przypadkowo, a potem szybko uciekły gdzieś na bok. Midoriya pomyślał, że Tokoyami wyglądał na zadowolonego z tego. Dark Shadow zachichotał, jakby go rozbawili. Midoriya dał mu prztyczka w czoło, tak jak wcześniej zrobił to Tokoyami.

Po tym wydarzeniu wydawało się, że Midoriya nie może przestać o tym myśleć przez resztę tygodnia. Częściowo jego umysł był zajęty tym zmysłowym wspomnieniem, jabłkowym zapachem płynu do prania na mundurku Tokoyamiego i dotykiem dzioba oraz palców drugiego chłopaka w swoich włosach. Drugą część stanowiły pytania, które Midoriya zaczął wymyślać, tak jak zwykle się działo, gdy tylko zaczął zastanawiać się nad czymkolwiek, ale tym razem nie było nikogo, kogo mógłby o to zapytać, oprócz samego Tokoyamiego. Midoriya był zbyt nieśmiały, aby go zapytać, zbyt niepewny, co może się wydarzyć dalej po ich zwykłej weekendowej randce. Próbował nawet zachować czujność, aby nie mamrotać zbyt głośno, chociaż nie odniósł w tym stuprocentowego sukcesu, a Uraraka i Iida przyłapali go na robieniu tego kilka razy.

— To naturalne, że będziesz miał kilka pytań — powiedział Todoroki podczas kolacji, wzruszając ramionami. Midoriya zmrużył oczy, patrząc na niego, ponieważ to nonszalancja Todorokiego dotycząca jego zadurzenia wpędziła go w ten bałagan. — Nawet jeśli miałeś całą rozmowę o ptaszkach i pszczółkach, to jestem pewien, że twoja matka nie spodziewała się, że będzie to faktycznie, no wiesz, prawdziwy ptak.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Sob 16 Mar 2024, 16:55, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][M] Najmniejszym z nich są pióra (TF/MI) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][M] Najmniejszym z nich są pióra (TF/MI)   [BnHA][T][M] Najmniejszym z nich są pióra (TF/MI) EmptySro 01 Gru 2021, 20:37

— Może powinieneś spróbować obejrzeć jakiś program przyrodniczy — zasugerowała Uraraka, nieskutecznie próbując zachować powagę.

— Uraraka, nie drażnij się z nim! — skarcił ją Iida, ale to tylko sprawiło, że dziewczyna wybuchnęła śmiechem, a Todoroki parsknął.

Midoriya spojrzał na nich oboje z urazą. — Midoriya, czy miałeś, hm, rozmowę o ptaszkach i pszczółkach?

— Tak! — warknął Izuku.

Jego matka próbowała z nim o tym rozmawiać już w gimnazjum, po tym, jak obowiązkowa lekcja o wychowaniu do życia w rodzinie w szkole publicznej sprawiła, że miał większą ilość pytań niż odpowiedzi. To wszystko było bardzo niezręczne, a jego matka załamywała ręce, mówiąc, że jego ojciec miał to zrobić, ale Izuku w końcu miał internet i sam znalazł odpowiedzi na resztę swoich pytań.

— Ponieważ Recovery Girl ma kilka pouczających broszur…

— O ptakach? — spytał łagodnie Todoroki, sprawiając, że Iida zamarł, a Uraraka straciła resztki opanowania.

Midoriya odsunął swoją tacę, by uderzyć głową o blat stołu. Miał najgorszych przyjaciół.

— To nie jest powód do śmiechu — stwierdził sztywno Iida. — Próbuję tylko pomóc.

— Idzie ci naprawdę świetnie — wymruczał Midoriya z głową na stole.

— Zawsze jest internet — zauważył Todoroki. Jego widelec zatrzymał się w połowie drogi do ust. — Chociaż przypuszczam, że to niezbyt mądre wygooglować “ptasi seks” będąc podłączonym do akademickiego wi-fi.

— PROSZĘ NIE RÓB TEGO — stwierdził bardzo sztywno Iida.

— Och, po prostu go zapytaj — powiedziała Uraraka, pocierając oczy i wreszcie poważniejąc. — Tokoyami prawdopodobnie jest zaskoczony, że nie zadałeś mu setki pytań dotyczących ptaków i cieni, dziesięć sekund po tym, jak zgodził się na choćby jedną randkę. W końcu cię zna.

Midoriya chciał się z tym kłócić, ale stwierdził, że faktycznie nie może. Wzdychając z irytacją, usiadł, by wepchnąć jedzenie do ust, jako pretekst do nie odzywania się.

W następnym tygodniu Tokoyami zapytał, czy mógłby zabrać gdzieś Midoriyę i kazał mu zabrać ze sobą książkę lub pracę domową. Izuku podążał za nim z rosnącą ciekawością, gdy Tokoyami prowadził go nie do głównej bramy szkoły, ale z powrotem w głąb kampusu, gdzie znajdowały się obszary symulacji treningowych. Midoriya uniósł brew, kiedy stało się jasne, że zmierzają w kierunku kopuły treningowej Trzynastki.

— U.S.J.? — zapytał Midoriya. — Dlaczego tam? Będziemy trenować?

— Hmmm — odpowiedział Tokoyami. Mruczał tylko tajemniczo, im więcej Midoriya pytał, aż Izuku jęknął i poddał się. Nie miał szans z Tokoyamim, jeśli ten uparł się, by nic mu nie powiedzieć.

Wewnątrz kopuły było na tyle ciepło, że Midoriya odetchnął z ulgą, gdy rozpinał płaszcz.

— Cóż, cokolwiek zaplanowałeś, cieszę się, że jest to tutaj! Czekanie na autobus do centrum zdecydowanie byłoby okropne.

— Zauważyłem, że nie lubisz zimy — stwierdził Tokoyami, gdy szli w głąb obiektu.

— Zima jest raczej w porządku — odpowiedział Midoriya. — Lubię śnieg. Sprawia, że wszystko wygląda tak spokojnie i ładnie, a w domu mama robi gorącą czekoladę i oglądamy telewizję schowani pod kotatsu. Odkąd jednak zostałem ranny po raz pierwszy, zimno sprawia, że boli mnie całe ramię, szczególnie palce.

— Twoje stare obrażenie? — zapytał Tokoyami, spoglądając na dłonie Midoriyi. — Częściej nosiłeś swoje rękawy uciskowe.

— Um. Są już uzdrowione, ale… — Midoriya uniósł dłonie przed sobą i zgiął palce. — Recovery Girl ostrzegła mnie, że nigdy nie wrócą do tego samego stanu, co wcześniej. Myślałem, że miała na myśli jedynie to, że nie będe mógł być modelem kremu do rąk.

Tokoyami wyciągnął rękę, chwytając dłoń Midoryi, przytrzymując ją i splatając ich palce. Przesunął kciukiem po jednej z blizn na wierzchu dłoni Izuku.

— Dla mnie wyglądają jak ręce bohatera.

— Rany, daj spokój — mruknął Midoriya. Czuł gorąco na twarzy, ale nie zabrał ręki, gdy Tokoyami pozwolił ich dłoniom opaść, by w naturalny sposób zakołysały się między nimi.

Randka, jak się okazywało, miała się odbyć przy jednym z drzew na dnie obszaru osuwiska. Wystarczająco dużym, by wspiąć się na nie i siedzieć, ukrytym we wciąż zielonych liściach, które tworzyły ochronną kopułę. Tokoyami i Midoriya pozostawili swoje płaszcze na trawie, wspinając się na środkowe gałęzie drzewa, które były wystarczająco duże, by wygodnie na nich usiąść i być zasłoniętymi przez odpowiednią ilość liści. Nie mogli siedzieć obok siebie, ale znaleźli dwa miejsca naprzeciw siebie, wystarczająco blisko, aby Midoriya mógł dosięgnąć stopy Tokoyamiego swoją własną, gdyby zamachnął się nogą.

Nad nimi Dark Shadow szeleścił w najwyższych gałęziach, pohukując agresywnie i płosząc ptaki lub wiewiórki, które miały pecha znaleźć się na drzewie. Pojawił się ponownie, wyglądając na niezwykle z siebie zadowolonego, gdy Midoriya usadowił się wygodnie.

— Drzewo zabezpieczone! — oznajmił, pokazując uniesiony kciuk Tokoyamiemu. — Wszyscy intruzi wyeliminowani!

— A co z tym? — zapytał Tokoyami, wskazując na Midoriyę.

Dark Shadow spojrzał na Izuku, jakby się nad tym zastanawiał, ale kiedy Midoriya skrzywił się, mrugnął.

— Jest do przyjęcia — oznajmił Dark Shadow.

— Hej! — Midoriya zaprotestował, starając się brzmieć na oburzonego, ale trudno było zachować kamienną twarz, gdy Tokoyami śmiał się. — Czy wasza dwójka często tutaj spędza czas?

— Czasami. Drzewa są dobrym miejscem dla Dark Shadowa do ładowania energii w ciągu dnia — wyjaśnił Tokoyami. — Ale teraz, gdy jest zimno, jest to jedno z niewielu miejsc w kampusie, gdzie drzewa wciąż mają liście, więc Trzynastka był na tyle uprzejmy, że upoważnił nas do wejścia.

— To miłe z jego strony — stwierdził Midoriya.

Obaj wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę. Izuku zastanawiał się, czy powinien wyjąć swoją książkę czy nie.

— Właśnie zdałem sobie sprawę, że to najnudniejsza randka na świecie — powiedział Tokoyami, a jego ramiona lekko opadły.

— Tak, jest do bani — wtrącił się Dark Shadow, owijając się wokół gałęzi, zwisając z niej niczym nietoperz. — Jaki idiota by ją zorganizował?

Tokoyami najeżył się.

Powiedziałeś

— Nie jest do bani! — przerwał im Midoriya, próbując zdusić śmiech. Kłótnie Tokoyamiego i Dark Shadowa zawsze go bawiły. — Jest spokojnie. To jak randka w bibliotece, ale z ładniejsza scenerią. — Kopnął delikatnie stopę Tokoyamiego. — Serio, zwykłe spędzanie czasu razem jest miłe.

Tokoyami kopnął go w odpowiedzi, a Midoriya wyciągnął książkę ze swojej torby, by ukryć za nią swój uśmiech.

Atmosfera była spokojna, obaj czytali cicho, a Dark Shadow rozciągał się na gałęzi nad nimi. Czasami wracał na wierzchołek drzewa, aby patrolować w poszukiwaniu atakujących ptaków. Czasami było dużo zamieszania i trochę skrzeczenia, ale Tokoyami nigdy nie wyglądał na zaniepokojonego, gdy Midoriya na niego spoglądał.

Midoriya próbował skoncentrować się na swojej książce, biografii Jetstreama, jednego z oryginalnych bohaterów Złotego Wieku, ale z biegiem czasu odkrył, że jego umysł dryfuje. Niektóre pytania, nad którymi się zastanawiał, zaczęły wysuwać się na czoło, podobnie jak rada Uraraki, że powinien o to zapytać Tokoyamiego. Midoriya zaczął ukradkiem spoglądać na drugiego chłopca znad książki, ale ten wydawał się pochłonięty swoją lekturą, a Midoriya nie chciał przerywać. Próbował się skupić, ale czas między jego zerknięciami stawał się coraz krótszy i krótszy w regularnych odstępach czasu.

Mniej więcej po dziesiątym spojrzeniu zauważył, że Tokoyami patrzy na niego równie często.

— Wiesz, możesz mnie po prostu zapytać — powiedział. — Cokolwiek, o czym tak intensywnie myślisz.

— O… och. Naprawdę? — zapytał Midoriya, rumieniąc się z powodu tego, że został przyłapany. Tokoyami zamknął książkę i położył ją na kolanach, skrzyżował również ramiona, pokazując, że słuchał. — Cóż. Mam trochę pytań… jeśli to w porządku. Czy oboje twoi rodzice są ptakami?

Brwi Tokoyamiego uniosły się.

— Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że o to zapytasz.

— Prze… przepraszam — mruknął Midoriya, prawie przewracając oczami na siebie, że musiał poruszyć ten temat. — Nie musisz…

— Moja mama jest po części podobna do mnie. Cień mojego ojca może poruszać się niezależnie od niego. — Tokoyami poruszył ręką w geście “ta dam”. — I tak oto jestem.

— Czy wasza dwójka jest ich jedynymi dziećmi? — zapytał Midoriya. — Czy Dark Shadow zawsze był z tobą, czy też pojawił się później, w okresie, gdy zaczęły się manifestować Dary innych dzieci?

— Byliśmy dość wymagającymi dziećmi, jeśli rozumiesz co mam na myśli — zaśmiał się Tokoyami. — Myślę, że bali się tego, co może się stać, jeśli spróbują ponownie. I tak, był ze mną odkąd pamiętam. Ale jego limit energii był dawniej znacznie krótszy, więc spędzał więcej czasu na spaniu. — Tokoyami postukał środek swojej klatki piersiowej. — Na samym początku mógł być na zewnątrz tylko przez godzinę.

— Czujesz go, kiedy jest w tobie? — zapytał Midoriya.

— Oczywiście. — Tokoyami przechylił głowę na bok, zastanawiając się. — Przypuszczam, że dla ciebie to tak, jakby po prostu znikał, ale wydaje mi się, że tak naprawdę jest wciąż przywiązany do tego samego miejsca. Nigdy nie odchodzi.

— Brzmi miło — powiedział tęsknie Midoriya. Tokoyami uniósł brew. — Nigdy nie bycie samemu.

— Są plusy i minusy — zauważył. Spojrzał w górę, a Midoriya podążył za jego wzrokiem i zobaczył, że nad nimi czaił się Dark Shadow, cicho podsłuchujący ich rozmowę. — Ale bez niego nie byłbym w Akademii Bohaterów.

— Cieszę się, że tu jest — powiedział żarliwie Modoriya. — Mam na myśli, że cieszę się, że obaj jesteście. Ale cieszę się również z tego, że masz go, aby cię chronił.

— ŁADNIE — oznajmił Dark Shadow. Nagle spadł ze swojej gałęzi lądując na piersi Midoriyi z uderzeniem podobnym do dużego kota zeskakującego z kontuaru. Rozsiadł się bezwładnie, jakby naprawdę zamierzał się tam zdrzemnąć. Czy Dark Shadow kiedykolwiek drzemał poza klatką piersiową Tokoyamiego? Czy zniknąłby, gdyby zasnął? — Lubię cię.

— Dziękuję? — Midoriya podniósł rękę, głaszcząc głowę Dark Shadowa, tak jak zrobił to na klatce schodowej w zeszłym tygodniu. — Również cię lubię. — Dark Shadow warknął w cichej aprobacie.

Przez kilka minut Midoriya był pochłonięty dotykaniem dziwnej substancji, z której został stworzony Dark Shadow. Nie była ani miękka, ani twarda, ani ciepła czy chłodna. Jego dłoń zatapiała się w niej lekko, gdyż substancja odrobinę poddawała się naciskowi, ale była na tyle solidna, że jego dłoń nie mogła przez nią przejść na wylot, co miało sens, ponieważ Izuku wielokrotnie widział, jak Dark Shadow chwytał wiele rzeczy. Tekstura substancji była dziwna, jakby lekko włochata, ale nie w taki sposób, jak włochate są piłki tenisowe czy gąsienice. Była niewyraźna, niemożliwa do identyfikacji, podobnie jak rozmyty obraz w telewizorze. Pomimo prób mózg nigdy nie potrafi przekształcić widoku w zrozumiały obraz.

Tokoyami kopnął stopę Midoriyi, odrywając go od tych myśli i skupiając jego uwagę na sobie.

— Też cię lubię.

— Och! — Ciepło przetoczyło się nagle przez klatkę piersiową Midoriyi, wyciskając z niego całe powietrze w sekundę. — Naprawdę? Wcześniej, kiedy ci wyznałem co czuję, wiem, że ty…

— Miałem trochę czasu, żeby o tym pomyśleć. — Tokoyami bawił się swoimi rękoma, jakby nie wiedział, co z nimi zrobić. — A teraz myślę, że to czuję.

Midoriya nie miał pojęcia, co na to odpowiedzieć, szczęśliwy i lekko zakłopotany oraz zadowolony, że Dark Shadow obciążał go na tyle mocno, że nie mógł przypadkowo zsunąć się z gałęzi i doznać wstrząsu mózgu. Odczuwał również ulgę, że zdobył uczucia nie tylko Tokoyamiego, ale także Dark Shadowa. Nagła myśl przebiła się przez wzburzone uczucia Midoriyi.

— Czy kiedykolwiek nie lubiliście tej samej osoby? No wiesz, lubisz kogoś, a on go nie lubi?

— Zazwyczaj dzieje się to w drugą stronę — odpowiedział Tokoyami. Jego wzrok powędrował w górę, przez liście. — Kilka osób wyznało mi uczucia, a potem uświadomiło sobie, że Dark Shadow nie jest zwierzątkiem, które mogę zamknąć za drzwiami.

— Nie mieli gustu — prychnął Dark Shadow. Znowu robił to ze swoimi szponami, ugniatając przód koszuli Midoriyi. Jego następne zdanie było cięższe, jakby zdradzał Izuku sekret: — Pewnego razu dziewczyna chciała mnie, a nie jego, a on wciąż dąsa się z tego powodu.

Nieprawda — zaprotestował Tokoyami.

— Była taka dziiiwna — Dark Shadow przeciągnął ostatnie słowo, sprawiając, że Tokoyami jęknął w tym czasie, gdy Midoriya roześmiał się. — Nie, żebyś ty był całkowicie normalny, ale ona to inny temat.

— Jesteś pewien, że nie chciałbyś zadać teraz jakichś pytań dotyczących dziwnego seksu? — zapytał Tokoyami, mrużąc oczy. — Może po prostu otworzymy tę puszkę Pandory?

Midoriya potrząsnął głową.

— Nie. To znaczy, oczywiście mam kilka, ale nie jestem gotowy, aby je zadać. Czuję, że jeszcze nie jesteśmy na tym etapie. Nie mylę się?

Tokoyami zgodził się z nim w milczeniu, a Midoriya uśmiechnął się z ulgą, a nacisk na jego klatkę piersiową zmniejszył się.

— Lepiej zacznij ćwiczyć taniec godowy — wtrącił Dark Shadow. Kiedy Midoriya na niego spojrzał, ten odwzajemnił spojrzenie całkowicie poważny. — Praktyka czyni mistrza, a ten facet jest taki wybredny, że nie uwierzysz, a i potrzebujesz wielki stos patyków…

— Zejdziesz w końcu?! — warknął Tokoyami, chwytając koniec cienia przywiązanego do jego klatki piersiowej i odrywając Dark Shadowa od drugiego chłopaka niczym gumę. Dark Shadow odszedł, głośno rechocząc, gdy wystrzelił z powrotem w liście. Midoriya zaczął się śmiać i nie mógł przestać. Trzymał się za brzuch, na wpół przerażony, że zaraz spadnie z drzewa. — Nie zachęcaj go. Jest wystarczająco okropny, kiedy się popisuje.

— Przepraszam — powiedział Izuku całkowicie nieskruszony.

Tokoyami spojrzał na niego  swoimi paciorkowatymi oczami, po czym wrócił do swojej książki. Reszta popołudnia minęła spokojnie, poza okozjonalnym pohukiwaniem Dark Shadowa nad nimi. Midoriya wciąż od czasu do czasu rzucał ukradkowe spojrzenia nad swoją książką. To sprawiało, że węzeł szczęścia zaciskał się mocno w jego klatce piersiowej za każdym razem, gdy został przyłapany na robieniu tego. Spojrzenie Tokoyamiego było beznamiętne, ale jakoś wciąż rozbawione.

Pomimo tego, że ich związek rozwijał się dość wolno, po tym weekendzie Midoriya zaczął czuć, że może był bardziej gotowy, niż myślał, aby sprawy przyspieszyły. Częściowo była to naturalna konsekwencja wyznania Tokoyamiego. Midoriya przestał się denerwować tak bardzo, że cała sprawa była jednostronna, chociaż wciąż rozważał każde potencjalne działanie chłopaka.

Częściowo było to również spowodowane przez Dark Shadowa, który miał dokładnie zero poczucia wstydu z powodu inwazji w strefę osobistą Midoriyi, teraz gdy byli drzewnymi braćmi. Tokoyami nie był osobą, która okazywała publicznie uczucia, poza regularnym trzymaniem się za ręce w drodze na poranne zajęcia. Midoriya zastanawiał się, czy intensywność dotknięć Dark Shadowa i jego zachowanie nie oznaczało może, że Tokoyami nie był tym tak niezainteresowany, jak mogłoby się wydawać. Z pewnością za każdym razem, gdy Dark Shadow dokuczał Midoriyi lub nakłaniał go, by zwrócił na niego uwagę, Izuku podnosił wzrok i widział, jak Tokoyami obserwował go bez wyrazu, ale bardzo uważnie.

Podczas gdy Dark Shadow w większości powstrzymywał się podczas zajęć, każda przerwa sprawiała, że było tak samo prawdopodobne, że Dark Shadow pojawi się nad ramieniem Midoriyi jak i  Tokoyamiego, albo że będzie skradał się pod pachę Izuku, albo kręcił się wokół podstawy jego krzesła. Czasami cicho czytał to, co Midoriya zapisywał w swoim notatniku i znikał bez komentarza, innym razem szturchał dłonie Midoriyi w bezwstydnej próbie zwrócenia na siebie uwagi, a przynajmniej raz wylądował nagle na czubku głowy Izuku i zaczął go radośnie pieścić, sprawiając, że Midoriya zaskrzeczał ze zdziwienia.

— Znajdźcie pokój, zboczeńcy — warknął Bakugo przez ramię.

— Przyganiał kocioł garnkowi — mruknął Midoriya, nie podnosząc wzroku. — Sam odwróciłeś się, próbując przekazać wiadomość Kirishimie. Prosząc go o spotkanie pod trybunami?

— NIEŹLE — oznajmił Dark Shadow z ramienia Midoriyi. Jeszcze raz mocno pociągnął za włosy Izuku, który starał się nie dać po sobie poznać, jakie to było dobre uczucie.

— Zamknij się, kurwa! — wrzasnął Bakugo, zaciskając dłonie w pięści, by zagrozić Modoriyi eksplozją. Wyglądał na gotowego do zniszczenia całego biurka, kiedy zdał sobie sprawę, że właśnie spalił swoją notatkę. — ZASRAŃCY!

Uderzył dłonią w biurko Midoriyi, wywołując większą eksplozję, ale Dark Shadow już tam był, zwijając się wokół przedniej części notatnika Midoriyi, by osłonić jego i dłoń, którą chłopak pisał. Z jeszcze jednym warknięciem wściekłości, Bakugo odsunął krzesło na tyle mocno, by walnąć nim w przód biurka Izuku, pisząc zaciekle na papierze, a potem odszedł, by zacząć krzyczeć prosto w twarz Kirishimie i Kaminariemu.

— Dzięki — powiedział Midoriya, tłumiąc śmiech, gdy Iida krzyknął z drugiego końca klasy, że nie pali się szkolnej własności.

— Jakby ktoś bardziej od tego faceta potrzebował wolnego pokoju — prychnął Dark Shadow.

Za nimi Midoriya usłyszał krótki gwizd Tokoyamiego “wracaj tutaj”. W przyjacielski sposób popchnął Dark Shadowa we właściwym kierunku. Dark Shadow uderzył głową w jego dłoń, po czym wyrwał mu z ręki mechaniczny ołówek, gdy wrócił do Tokoyamiego, śmiejąc się.

— Hej! — roześmiał się Midoriya, obracając się na krześle. — Potrzebuję tego! — Jego rozbawienie stało się większe, gdy Tokoyami stoczył szybką, ale intensywną walkę o ołówek, którą wygrał szczęśliwym chwytem i zwycięskim okrzykiem.

Ale potem wrócił do przepisywania swoich notatek ołówkiem Midoriyi.

— Um, czy mogę go odzyskać? — zapytał Midoriya, wyciągając dłoń.

— Nie. — Tokoyami spojrzał znacząco w dół na koniec ołówka, który był zniszczony zarówno przez bezczynne pogryzanie Midoriyi, jak i dziób Dark Shadowa.

— Pośrednie pocałunki! — zawołał Kaminari z miejsca, w którym stał obok biurka Kirishimy, przez co Mina i Hagakure wybuchnęły śmiechem.

— DO JASNEJ CHOLERY… — zaczął Bakugo.

— Tak się cieszę, że wszyscy wykorzystują czas do samodzielnej nauki z korzyścią dla siebie— warknął Aizawa w progu, wysyłając połowę klasy z powrotem na swoje miejsce.

Midoriya próbował przybrać normalny wyraz twarzy, gdy wyciągnął kolejny ołówek ze swojego piórnika, ale spojrzenie, jakie rzucił mu Aizawa, kiedy uniósł wzrok, powiedziało mu, że nauczyciel tego nie kupuje.

W połowie tygodnia Midoriya aktywnie planował, jak poruszyć sprawy, nie będąc całkowicie oczywistym, że to właśnie próbował zrobić. W środę, tuż po zwolnieniu na lunch, Midoriya wstał z krzesła szybciej niż Iida na zbyt dużej ilości kofeiny.

— Myślałem o nadchodzącym weekendzie — powiedział Midoriya, zanim Tokoyami zdążył włożyć ołówek z powrotem do piórnika. Tokoyami uniósł brew. — Nie możemy pójść do prawdziwego kina, prawda? Założyłem, że nie jest to dla was odpowiednie miejsce, ponieważ to jedyna typowa lokalizacja randkowa, której jeszcze nie zaproponowaliście.

— To nie z tego powodu, o którym myślisz — stwierdził Tokoyami, pakując swoje rzeczy do torby. — Dark Shadow za bardzo wkręca się w film, a potem zaczyna krzyczeć na bohaterów.

— Zawsze są tacy głupi — powiedział Dark Shadow, pojawiając się i owijając wokół ramion Izuku. Uderzył głową w szczękę Midoriyi, który bez patrzenia, zaczął pocierać knykciami jego głowę.

— A co myślisz o wspólnym oglądaniu filmu w jednym z naszych pokoi? — zasugerował Midoriya. — Będzie okej, jeśli to mój pokój. Dark Shadow może krzyczeć na postacie, ile chce, nie mam nic przeciwko.

Tokoyami przyglądał się Midoriyi przez dłuższą chwilę, potem wpatrywał się w Dark Shadowa, a następnie znów na pełnego nadziei drugiego chłopaka.

— W porządku.

— Naprawdę? Świetnie! — Midoriya rozpromienił się. — Jakiego rodzaju filmy lubisz? Czy chcesz zobaczyć coś, co niedawno się ukazało? Czy powinniśmy spotkać się o zwykłej porze czy później po kolacji? Jesz popcorn? Czy powinniśmy… — Midoriya urwał, zakłopotany. — Znowu to robię. Powinieneś mnie powstrzymać, kiedy to robię.

— Nie ma powodu, żebym to robił. — Tokoyami wstał i zarzucił torbę na ramię. Pochylił się, by pociągnąć za pomocą dzioba kosmyk włosów Midoriyi w szybkim okazaniu uczuć. — To słodkie.

— Nie, daj spokój — jęknął Midoriya, rumieniąc się jeszcze mocniej, gdy Dark Shadow zagwizdał z uznaniem.

Midoriya spędził następne dwa dni, zadręczając innych przyjaciół wyborami filmowymi, przenosząc rzeczy w swoim pokoju tylko po to, aby je przenieść z powrotem i rozpaczając nad ilością podobizn All Mighta, które patrzyły na niego z każdego kąta pokoju.

— O Boże, odwołam to — oświadczył Midoriya, kładąc z rezygnacją głowę na niskim stoliku, który pożyczył od Todorokiego, żeby móc obejrzeć filmy. — Z pewnością pomyśli, że robienie czegokolwiek będzie dziwne, gdy All Might patrzy!

— Deku, WIDZIAŁ już twój pokój — zauważyła Uraraka, przesuwając buteleczkę z lakierem do paznokci poza zasięg machania Midoriyi. — Wie, że to wszystko tam jest.

— A jakie dokładnie działania planujesz, których All Might by nie pochwalił? — Chciał wiedzieć Iida, krzyżując ramiona. — Jako przedstawiciel klasy czuję, że muszę wspomnieć o kodeksie postępowania studenta mieszkającego w akademiku…

— Mówiącym o tym, że musisz wrócić do swojego pokoju przed zgaszeniem światła — przerwała Uraraka, kończąc malować paznokcie na lewej dłoni ostatnim różowym paskiem na kciuku. — Określa zachowanie w interakcjach studentów płci męskiej i żeńskiej, ale jestem pewna, że zauważyłeś, kiedy zapamietywałeś zasady, że nie ma zapisów o uczniach tej samej płci, a Tokoyami zdecydowanie nie jest dziewczyną.

Iida skrzywił się, gdy chciał się z tym kłócić, ale okazało się, że nie mógł. Uraraka uśmiechnęła się do niego wesoło, podczas gdy Todoroki i Midoriya wymienili rozbawione spojrzenia.

— Hej, Todoroki, czy mógłbyś pomóc mi je wysuszyć? Zawsze je rozmazuję.

— Wiesz, myślę, że kupię sobie nowy stół — powiedział Todoroki, unosząc dłoń nad mokrymi paznokciami Uraraki i używając swojego daru na tyle, by powietrze zamigotało od gorąca. — Śmiało, Midoriya, zatrzymaj ten.

—Nie zamierzamy zbezcześcić twojego stołu! — warknął Midoriya, czerwieniąc się aż po same uszy. — Nie wiem, dlaczego wam cokolwiek mówię!

— Poza tym regulamin nic nie mówi o stworzeniach z cienia — kontynuowała Uraraka. Iida skrzywił się jeszcze bardziej. — Technicznie więc biorąc Dark Shadow może zrobić wszystko, co chce.

— Ech, stół jest zdecydowanie twój. — Todoroki również zaczął się krzywić, a Midoriya uderzył kilka razy czołem o swój nowy mebel.

Następnego ranka Tokoyami spojrzał na Midoriyę, po czym delikatnie szturchnął go w środek czoła.

— Dlaczego masz tutaj ślicznego, małego siniaka?

— Bez powodu — mruknął Midoriya. — A z innej beczki, mam stolik, aby mój laptop nie spalił nam kolan, więc teraz musisz mi powiedzieć, jakie filmy lubisz.

Horror i inne psychologiczne niepokojące rzeczy zostały usunięte z listy z oczywistych powodów, biorąc pod uwagę wpływ emocji Tokoyamiego nad Dark Shadowa. Żaden z nich nie interesował się przyziemnymi komediami, które chłopcy chcieli oglądać w pokoju wspólnym, ani komediami, nad którymi wzdychały dziewczyny. Filmy akcji również wydawały się nijaką sugestią, biorąc pod uwagę, jak dużo treningu bohaterów wykonywali każdego dnia.

— Pobrałem serial dokumentalny o bohaterach ze Srebrnej Ery, którego jeszcze nie oglądałem — powiedział Midoriya, po czym skrzywił się, zanim Tokoyami zdążył odpowiedź. — Zapomnij, że to powiedziałem. Czy ja mam pięćdziesiąt lat, żeby to oglądać?

— Lubisz tajemnice? — zapytał Tokoyami. — Shoji polecił mi pewien film, który ostatnio widział. Myślę jednak, że była to Era Walczących Klanów.

— Brzmi interesująco. Możemy to obejrzeć — zgodził się Midoriya.

Prawda była taka, że Midoriya obejrzałby prawie wszystko, gdy siedział na podłodze z ramieniem i biodrem przyciśniętym do Tokoyamiego, opierając się o łóżko, z laptopem na byłym stole Todorokiego i miską popcornu na ich kolanach. Sam film był przyzwoity, a początkowe sceny bitewne były wystarczająco wypełnione akcją, aby zapewnić rozrywkę Dark Shadowowi. Rzeczywiście krzyczał na postacie, na co Tokoyami cmokał językiem, ale Midoriya uznał to za coś słodkiego. Również, o dziwo, Dark Shadow lubił popcorn.

—Nie sądziłem, że możesz jeść coś takiego — powiedział Midoriya.

— Po prostu lubi to chrupać — wyjaśnił Tokoyami, nie odrywając wzroku od ekranu laptopa. — To satysfakcja dotykowa, jak pękająca folia bąbelkowa.

— Fajnie go też przeżuwać — dodał Dark Shadow, wpadając w osobista przestrzeń Midoriyi, by sięgnąć po kolejną garść popcornu.

Film zwolnił w połowie, nie jakoś zauważalnie, ale wystarczająco, aby Dark Shadow się znudził i zniknął w klatce piersiowej Tokoyamiego, aby się zdrzemnąć. Midoriya również nie mógł się skupić na filmie. Jego umysł był zaabsorbowany ciepłem Tokoyamiego obok niego, pytaniem czy mógłby trzymać go za rękę, objąć ramieniem, czy gdyby przytulił się trochę bliżej Tokoyamiego to…

— Skończyłeś? — zapytał Tokoyami, wyrywając Midoriyę z zamyślenia. Podniósł miskę popcornu, teraz prawie pustą. — Wiercisz się tak, że zaraz się przewróci.

— T… tak — powiedział Midoriya. Kiedy Tokoyami pochylił się, by odstawić miskę na bok, poza zasięgiem przypadkowego uderzenia łokciem, Midoriya zebrał się na odwagę i wyciągnął rękę, tak że kiedy Tokoyami usiadł z powrotem na swoim miejscu, ramię Midoriyi owinęło się wokół jego talii. — W porządku?

Tokoyami nie odpowiedział, ale podniósł rękę, by wsunąć ją za ramiona Midoriyi, przyciągając go do wygodniejszego przytulenia. Nerwowy dreszcz przebiegł po ciele Izuku. Przybliżył się, wygodnie wpasowując głowę w krzywiznę ramienia Tokoyamiego. To było miłe, naprawdę miłe, ale Midoriya nie miałby nic przeciwko, gdyby posunęli się odrobinę dalej. Uderzył delikatnie czubkiem głowy o szczękę Tokoyamiego, tak jak robił to z Dark Shadow setki razy.

— Nie oglądasz — skomentował Tokoyami.

— Jest trochę nudny — wyznał Midoriya. Uniósł głowę tak, że jego nos musnął linię, w której pióra Tokoyamiego stykały się z jego dziobem. — Czy to w porządku?

— Porywacz i tak jest jego ulubionym podwładnym — powiedział Tokoyami, obracając się na tyle, by ich policzki przycisnęły się do siebie mocniej.

— Wiem. — Midoriya zaśmiał się cicho, a jego serce podskoczyło. Zmienił pozycję, by delikatnie ułożyć swój ciężar na udach Tokoyamiego, opierając dłonie na jego ramionach. — Czy mogę cię o coś zapytać? — Tokoyami mrugnął powoli patrząc na niego. Midoriya potarł kciukiem bok szyi drugiego chłopaka, starając się wykrzesać z siebie tyle odwagi, aby zapytać o to co chciał. — Czy tam na dole, jest coś… zaskakującego?  W porządku, jeśli tak! To nie jest, no wiesz, powód aby zerwać ze sobą, po prostu chce być przygotowany na… niespodzianki… — Midoriya urwał, rumieniec zakwitł na jego policzkach, aż do koniuszków uszu. Tokoyami spojrzał na niego beznamiętnie.

— Byłoby w porządku, gdyby z tego powodu nastąpiło zerwanie — powiedział cicho Tokoyami po kilku sekundach. — To dużo. Dla każdego. My… jest tego wiele.

Midoriya zwalczył panikę.

— Zanim powiem ci, że jest okej i lubię takie rzeczy, powiedz mi teraz, czy masz jakieś dziwne części lub co tam na dole się znajduje, ponieważ fakt, że nie zaprzeczyłeś od razu trochę mnie przeraża.

— Nie, nie mam. — Tokoyami odchylił głowę do tyłu, w jego półprzymkniętych oczach widać było rozbawienie. — I o ile wiem z szatni i internetu, to moje rzeczy są całkiem standardowe. Midoriya…

— I czy kiedykolwiek nazwiesz mnie Izuku? — przerwał mu Midoriya, rumieniąc się z ulgą, pomimo wcześniejszego zapewnienia. — Pośredni pocałunek, przeżułeś mój ołówek i tak dalej.

— Izuku — powiedział Tokoyami. Brzmienie jego imienia wymawianego przez Tokoyamiego po raz pierwszy sprawiło, że adrenalina przepłynęła przez klatkę piersiową Midoriyi niczym gorąca i zimna woda. — Ty również jesteś wspaniały.

— Nie żartuj. — Midoriya położył dłonie po obu stronach twarzy Tokoyamiego, kciukami gładząc pióra wzdłuż jego kości policzkowych, a następnie pochylił się, by przycisnąć usta do dzioba drugiego chłopaka w miejscu tuż przed tym, jak pióra zaczęły się pojawiać. Dłonie Tokoyamiego opadły na jego ramię, a Midoriya złożył kilka niepewnych pocałunków. — Czy w ogóle to czujesz?

— Odrobinę. — Tokoyami odwrócił głowę w kierunku dotyku, pocierając dziobem linię szczeki Midoriyi. — To miłe. Nie myśl o tym za dużo.

Midoriya starał się tego nie robić, a w jego przypadku już samo to wiele znaczyło. Przez pierwsze kilka minut jego umysł krążył w zmartwionych małych pętlach, czy robił to dobrze, czy Tokoyami również uważał, że było to wspaniałe uczucie, czy zbyt mocno naciskał na jego pióra, czy przygniatał Tokoyamiego do boku łóżka… ale w końcu rozluźnił się i zaczął fizycznie rozpraszać się, zastanawiając się, jak ich dwójka może ze sobą współpracować.

To było miłe, naprawdę miłe, chłodne muśnięcia dzioba Tokoyamiego na jego policzku, miękkość jego najmniejszych piór pod palcami, zacięcie się w oddychaniu Tokoyamiego, kiedy Midoriya dokładnie pieścił jego klatkę piersiową. Dłonie Tokoyamiego w końcu przesunęły się z jego talii, powoli przesuwając się w górę i w dół jego pleców, ogrzewając go przez koszulkę, czasami wędrowały do jego włosów. Przycisnęli się do siebie, pierś do piersi. Midoriya czuł jak serce Tokoyamiego biło równo tak jak jego własne. Ta intymność rozlała iskrzące ciepło na skórze Midoriyi, które nie różniło się zbytnio od aktywacji mocy One for All, a kiedy w końcu odsunęli się od siebie, był lekko zaskoczony, że nie oświetlił swoim darem całego pokoju.

Tokoyami obserwował go spod pół przymkniętych powiek. Przyciągnął jedną ręką w dół kręgosłupa Midoriyi, palcami obrysowując każdy jego krąg.

— Jak myślisz, ile mamy czasu, zanim Iida zapuka do twoich drzwi?

Obracając się, żeby zobaczyć zegar na biurku, Midoriya rozważał to.

— Może dwadzieścia minut. Góra trzydzieści. Potem wypyta nas o fabułę filmu.

— Możemy wygooglować streszczenie — powiedział Tokoyami, przyciągając Midoriyę, by delikatnie skubnąć zgięcie jego ramienia.

Chichot Midoriyi zmienił sie w zdziwione westchnienie, kiedy ręka Tokoyamiego wsunęła się tym razem pod jego koszulkę.

Na wieczór filmowy w następny weekend wybrali serię biografii bohaterów należącą do Midoryi i przetrwali tylko około dwudziestu minut udawania, że ich to interesuje, zanim po prostu zignorowali dokument. Plan Midoriyi, aby posunąć się naprzód, mógł zadziałać trochę zbyt dobrze, ponieważ tydzień później przeszli z “weekendowych randek” do “wtorkowy wieczór również jest w porządku” i “został tylko jeden odcinek, może w czwartek po kolacji”.

— Nie sądzę, żebyście w ogóle oglądali film dokumentalny — burknął Iida w piątek rano, z jedną ręką na biodrze, a drugą przecinając powietrze w zirytowanym geście podobnym do ataku w jutsu.

Zajęty próbami pisaniem odpowiedzi w niedokończonej pracy domowej na angielski, Midoriya wymamrotał coś niejasnego w odpowiedzi.

— Jest po prostu wściekły, że technicznie nie łamią żadnych zasad — szepnęła głośno Uraraka do Hagakure. Tokoyami prychnął z rozbawieniem ze swojego miesąca na biurku Midoriyi.

— Odkąd zakochane gołąbki są po obu stronach mojego pokoju, to mam swoje własne spotkanie — oznajmił Aoyama Ashido. — Chcecie wiedzieć, gdzie?

— Ale poważnie — powiedziała Uraraka — wy dwoje potrzebujecie lepszego kłamstwa. Nikt nie wierzy, że oglądacie filmy dokumentalne.

— Ćwiczę swój taniec godowy — powiedział Midoriya z całkowicie poważną miną.

— Tak, ładnie mu idzie — dodał Tokoyami.

Midoriya z powagą skinął głowa.

— Wiosna jest tuż za rogiem.

— Chcesz wiedzieć, gdzie? — powtórzył Aoyama do Asui.

— Gdzie? — zapytała Asui, nie unosząc wzroku znad swojego telefonu.

— To sekret!

— Ale to, czego naprawdę potrzebuję, — powiedział Midoriya Urarace z absolutną szczerością — to idealnie okrągły kamyk. Ptaki szaleją za kamykami.

— Czasami myślę, że zasłużyłeś na wszystkie pobicia w gimnazjum. — poinformowała Midoriyę Uraraka, przewracając oczami i potrząsając głową, gdy uderzyła pięścią w swoje biurko, co sprawiło, że Iida krzyknął urażony:

Uraraka!

— O tym właśnie MÓWIŁEM! — wtrącił się Bakugo, wyciągając słuchawki z uszu, aby odwrócić się i warknął. Tokoyami wciąż siedząc na biurku Midoriyi, spojrzał na niego beznamiętnie. — Pieprzysz się ze mną, ptasi móżdżku?

— Na pewno nie z tobą — poinformował go Tokoyami zsuwając się z blatu biurka Midoriyi, wracając do swojego. Wybuch śmiechu Midoriyi przyniósł mu mocny cios w ramię, ale było warto.

Kilka dni później po raz pierwszy znaleźli się w pokoju Tokoyamiego, nie zwracając zbytniej uwagi na komedię, o której Ashido twierdziła, że po prostu muszą ją zobaczyć. Laptop balansował  odrobinę niebezpiecznie na krześle biurowym, podczas gdy obaj leżeli na łóżku Tokoyamiego. Pół godziny temu leżeli w zupełnie niewinnej pozycji na łyżeczkę, ale to było zanim Tokoyami zaczał machinalnie przeczesywać włosy Midoriyi. Izuku obrócił się, żeby pocierać nosem wzdłuż dzioba Tokoyamiego, a teraz stukał palcami w krawędź jednego z guzików koszuli Tokoyamiego, zastanawiając się, czy odważy się rozpiąć kilka z nich.

— Cześć. — powiedział Dark Shadow do ucha Midoriyi. Nagły, ciepły nacisk na jego plecy sprawił, że Midoriya przestraszył się i krzyknął.

— Ach! — powiedział Tokoyami, również nieco zaskoczony. — Co do cholery?

— Nudzi mi się — oznajmił Dark Shadow, obejmując talię Midoriyi jedną ręką. Tętno mniejszego chłopaka, które zaczęło zwalniać po jego wcześniejszym łagodnym przerażeniu, ponownie przyspieszyło. — A ten film jest do bani, a wasza dwójka…

Nie — powiedział Tokoyami, najostrzejszym tonem, jaki kiedykolwiek Midoriya u niego  słyszał, gdy ten rozmawiał z Dark Shadowem.

Nigdy wcześniej nie słyszał ich kłótni, nie do końca. Teraz czuł się niezręcznie, uwięziony między nimi. Czuł, że powinien się nie ruszać, jakby był jakimś intruzem, mimo że ręka Tokoyamiego wciąż spoczywała na jego bicepsie, a ramię Dark Shadowa ściskało go zaborczo.

— Nie musisz ustalać wszystkich zasad — zaprotestował Dark Shadow.

Rozmawialiśmy o tym…

— Naprawdę? — przerwał im w końcu Midoriya, uświadamiając sobie, że kłócili się o niego. — Rozmawialiście o mnie?

— Jeden z nas mówił — powiedział Dark Shadow z nutką dąsania się. — Nie nazwałbym tego rozmową.

— Powiedziałeś, że powinniśmy działać powoli. To — Tokoyami szturchnął ramię Dark Shadowa — nie jest powoli!

— Taa, powoli, tak jak wy tutaj robicie wszystko powoli!

— Hej, cicho — powiedział Midoriya, wystarczająco głośno, by zwrócić ich uwagę. — Nie musicie krzyczeć, tak żeby słyszało was całe piętro. Jestem tutaj. — Położył dłoń na klatce piersiowej Tokoyamiego. Jego serce biło szybko, chociaż jego wyraz twarzy był beznamiętny. — Powiedz mi, o czym rozmawialiście.

— O tym. — Tokoyami pogłaskał policzek Midoriyi swoimi knykciami. — Czy to jest w porządku. Czy może lepiej przestać.

Midoriya przełknął ślinę, czując nieprzyjemny skurcz żołądka.

— Ale nie chcesz przestać, racja? — Tokoyami z zaciśniętą szczęką odwrócił wzrok. Midoriya kontynuował w pośpiechu: — Ponieważ, ja zdecydowanie nie chcę. Wiesz o tym, prawda? Że zdecydowanie nie mam nic przeciwko temu.

— Widzisz, mówiłem ci… — zaczął Dark Shadow.

— Po prostu myślę, że to dużo, aby zdecydować o tym od razu — warknął Tokoyami. Wciąż nie patrzył na Midoriyę, jego pióra uniosły się, gdy się bardziej zdenerwował. — Łatwo powiedzieć, że jest w porządku, ale przytulanie się podczas zajęć i drzemanie na drzewach i… to… to zupełnie inne rzeczy. Nie możesz ot tak powiedzieć, że będzie dobrze.

— Wiem, że on tam jest — powiedział łagodnie Midoriya próbując przejść do sedna problemu wokół, którego krążył Tokoyami. — Szczerze zastanawiałem się, dlaczego był tak rzadko w pobliżu, gdy byliśmy razem. — Midoriya ujął policzek Tokoyamiego i przyciągnął go niżej, aż ich spojrzenia się spotkały. — Zamknięcie go gdzieś indziej nie rozwiąże problemu.

— To nie jest to, co… — Tokoyami wydał z siebie sfrustrowany dźwięk. — Nie to było moim zamiarem.

Midoriya zrozumiał, przynajmniej trochę, dlaczego Tokoyami unikał tego. Chciał być pocieszający, ale wątpił, czy potrafił dobrać właściwe słowa. Oparł się na łokciu, by pocałować kącik dzioba Tokoyamiego, a następnie przetoczył się pod ramieniem Dark Shadowa, tak że Tokoyami był teraz za nim, będąc duża łyżeczką tak jak wcześniej. Dark Shadow patrzył na niego, a spojrzenie jego czarnych, błyszczących oczu było nie do odczytania.

— Cześć — powiedział Midoriya.

— Cześć — powtórzył Dark Shadow.

Przesunął się trochę bliżej, potem jeszcze trochę, obserwując reakcję Midoriyi. Izuku nie odwrócił wzroku, a Dark Shadow zamknął przestrzeń tych ostatnich kilku centymetrów, aby przycisnąć swoją twarz do Midoriyi. Tam, gdzie dziób Tokoyamiego był gładki i twardy, Dark Shadow dawał takie same wrażenie, jak z resztą swojego ciała, ułatwiając Midoriyi pochylenie głowy i znalezienie kąta, pod którym najlepiej do siebie pasowali. Midoriya owinął ramiona wokół szyi Dark Shadowa i w końcu było to prawie jak całowanie. Niepewne i niewyraźnie uczucie Dark Shadowa na nim sprawiało, że jego wargi mrowiły lekko w przyjemny sposób.

Ramię Tokoyamiego zacisnęło się wokół talii Midoriyi. Ostry czubek jego dzioba zaczepił się o jego ramię i wcisnął się wystarczająco mocno, by Midoriya poczuł go przez swój T-shirt. To było dużo, niezupełnie dużo, ale za dużo i Midoriya wycofał się, odsuwając się na tyle od Dark Shadowa, by móc wziąć głęboki, drżący oddech. Dark Shadow wpatrywał się w niego bez mrugnięcia okiem, a przyciśnięty do jego pleców Tokoyami był nieruchomy, jakby wstrzymywał oddech.

— Nic mi nie jest — zapewnił, nawet jeśli zdyszany sposób w jaki to wypowiedział, nie był przekonywujący. — Potrzebuję tylko sekundy na uspokojenie.

— Ja również — mruknął Tokoyami.

Przycisnął czoło do karku Midoriyi. To był niespodziewany dotyk jego miękkich piór. Midoriya próbował przekręcić głowę, żeby na niego spojrzeć, ale Tokoyami chwycił go mocniej, uniemożliwiając to.

— Nie bądź dzieckiem, jeszcze nic poważnego się nie wydarzyło — powiedział Dark Shadow, ale jedna z jego rąk puściła koszulę Midoriyi, by pogłaskać pióra Tokoyamiego. — Czy po prostu chcesz w tym uczestniczyć? Nie możesz go mieć, teraz moja kolej.

Midoriya, nie mogąc się powstrzymać, uśmiechnął się.

— Jeśli nie możecie się co do tego dogadać, to będziemy musieli sporządzić grafik.

Jakby wezwała go sama wzmianka o grafikach, Iida w tym samym momencie zapukał mocno do drzwi, krzycząc, że wszyscy muszą być gotowi na godzinę policyjną, która zaczyna się za piętnaście minut. Midoriya wybuchnął tak wielkim śmiechem, że tylko fakt, że Dark Shadow i Tokoyami trzymali go, uchronił go przed stoczeniem się z łóżka.

— NIE MA NIC ŚMIESZNEGO W WYPOCZYNKU — krzyknął Iida, rozśmieszając Midoriyę jeszcze bardziej, że aż zaczął hiperwentylować tak mocno, że Tokoyami musiał uderzyć go w plecy.

— O rany — wydyszał w końcu Midoriya, ocierając łzy z kącików oczu, gdy próbował się pozbierać. Zaczął siadać, tylko po to, by postać powalony z powrotem na łóżko przed Dark Shadowa, który uderzył głową w szczękę Midoriyi. — Daj spokój! — zaśmiał się. — Wiesz, że będzie tam stał, dopóki nie wyjdę.

— Zajmę się tym! — oznajmił Dark Shadow, znikając z Midoriyi tak szybko, jak skoczył i przemknął przez pokój, by wślizgnąć się pod drzwi. Przez sekundę nic się nie działo, a potem po drugiej stronie drzwi rozległ się niegodny wrzask i rozbawiony rechot.

— Izuku — powiedział Tokoyami poważnym głosem — jesteś pewny…

Midoriya chwycił przód jego koszuli w obie ręce i szarpnął za nią, by mocno przycisnąć nos do piór tuż przy dziobie, tak bardzo, jak mógł się zbliżyć do uciszenia go pocałunkiem. Kiedy się cofnął, Tokoyami zamrugał, a jego oczy były na wpół przymknięte.

— Następnym razem — powiedział Midoriya — będę miał do ciebie kilka dziwnych pytań dotyczących seksu. Przygotuj się na to.

— Um — zgodził się szorstko Tokoyami. Jego pióra nastroszyły się w lekkim zakłopotaniu. Midoriya wyciągnął rękę, by je wygładzić, bezwstydnie ciesząc się z tego.

Zima wydawało się trwać w tym roku znacznie dłużej niż zwykle, przeciągając się. Mieli niedawno sparing i byli w drodze powrotnej idąc przez kampus, kiedy w końcu zauważyli pierwsze drzewo z najdrobniejszymi, bladozielonymi liśćmi. Wydawało się, że to najlepsze miejsce na przerwę, mimo wilgotnej ziemi i wiosennego wiatru przedzierającego się przez dziury w ich strojach gimnastycznych. Położyli się na plecach na wilgotnej trawie, przyciskając ramiona do siebie, żeby choć trochę się ogrzać, obserwując poruszające się nad nimi liście.

Zamierzali zostać tylko kilka minut, ale kiedy Midoriya odwrócił głowę, by spojrzeć na drugiego chłopaka, oczy Tokoyamiego były zamknięte, a jego oddech powolny i regularny.

— Och nie, nie rób tego — zaśmiał się cicho Midoriya.

Lekkie szturchnięcie sprawiło, że zwinął się w kłębek w kierunku Midoriyi. Z głową Tokoyamiego na ramieniu, Midoriya znacznie mniej spieszył się z powrotem do akademika i weekendowych prac domowych.

Kiedy odwrócił głowę, znalazł się nos w dziób z Dark Shadowem, który zwinął się wokół pleców Tokoyamiego i obserwował Midoriyę.

— Cześć — powiedział Midoriya, unosząc wolną rękę, by pocierać palcami policzek Dark Shadowa. — Jestem zaskoczony, że widzę cię tak szybko. Zwykle po treningu wytrzymałościowym znikasz na resztę popołudnia.

— Phi — zadrwił Dark Shadow. — Ten facet każe mi wykonywać całą pracę w obronie jego nieopierzonego tyłka, a potem narzeka na moją wytrzymałość.

Midoriya zachichotał, a potem zapadła między nimi przyjemna cisza.

— Ale to całkiem dobry facet — dodał Dark Shadow. Jego oczy były na wpół przymknięte, błyszczące jak plamy oleju.

— Tak — zgodził się Midoriya, a fala uczucia rozgrzała jego pierś. — To dobry ptak.

Dark Shadow uśmiechnął się drapieżnie, po czym skubnął nadgarstek Midoriyi.

— Ty również.

Koniec

*„Ptak to trzy rzeczy: pióra, lot i śpiew, a pióra są najmniejsze z nich”. - Moje własne tłumaczenie.

**fetysz seksualny, gdzie obiekt seksualny jest atrakcyjny dzięki swoim zwierzęcym aspektom. Może był łagodny związany np. tylko z posiadaniem ogona lub uszy, albo pełnym, gdzie partner jest całkowicie przebrany za zwierzę. Wiem, również, że jest to cała, nieszkodliwa, nie związana z seksem społeczność, ale domyślam się, że słowa Katsukiego miały być obraźliwe, dlatego wyjaśniłam to w ten sposób.

***Członkowie społeczności furry, którzy przebierają się za ptaki, zakładają skrzydła i/lub dzioby.

Ptaki z piór część 2

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
 
[BnHA][T][M] Najmniejszym z nich są pióra (TF/MI)
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Anime & Manga/Komiks & Serial/Film animowany :: Yaoi/Slash :: +12-
Skocz do: