— Może powinieneś spróbować obejrzeć jakiś program przyrodniczy — zasugerowała Uraraka, nieskutecznie próbując zachować powagę.
— Uraraka, nie drażnij się z nim! — skarcił ją Iida, ale to tylko sprawiło, że dziewczyna wybuchnęła śmiechem, a Todoroki parsknął.
Midoriya spojrzał na nich oboje z urazą. — Midoriya, czy miałeś, hm, rozmowę o ptaszkach i pszczółkach?
— Tak! — warknął Izuku.
Jego matka próbowała z nim o tym rozmawiać już w gimnazjum, po tym, jak obowiązkowa lekcja o wychowaniu do życia w rodzinie w szkole publicznej sprawiła, że miał większą ilość pytań niż odpowiedzi. To wszystko było bardzo niezręczne, a jego matka załamywała ręce, mówiąc, że jego ojciec miał to zrobić, ale Izuku w końcu miał internet i sam znalazł odpowiedzi na resztę swoich pytań.
— Ponieważ Recovery Girl ma kilka pouczających broszur…
— O ptakach? — spytał łagodnie Todoroki, sprawiając, że Iida zamarł, a Uraraka straciła resztki opanowania.
Midoriya odsunął swoją tacę, by uderzyć głową o blat stołu. Miał
najgorszych przyjaciół.
— To nie jest powód do śmiechu — stwierdził sztywno Iida. — Próbuję tylko pomóc.
— Idzie ci naprawdę świetnie — wymruczał Midoriya z głową na stole.
— Zawsze jest internet — zauważył Todoroki. Jego widelec zatrzymał się w połowie drogi do ust. — Chociaż przypuszczam, że to niezbyt mądre wygooglować “ptasi seks” będąc podłączonym do akademickiego wi-fi.
— PROSZĘ NIE RÓB TEGO — stwierdził bardzo sztywno Iida.
— Och, po prostu go zapytaj — powiedziała Uraraka, pocierając oczy i wreszcie poważniejąc. — Tokoyami prawdopodobnie jest zaskoczony, że nie zadałeś mu setki pytań dotyczących ptaków i cieni, dziesięć sekund po tym, jak zgodził się na choćby jedną randkę. W końcu cię zna.
Midoriya chciał się z tym kłócić, ale stwierdził, że faktycznie nie może. Wzdychając z irytacją, usiadł, by wepchnąć jedzenie do ust, jako pretekst do nie odzywania się.
W następnym tygodniu Tokoyami zapytał, czy mógłby zabrać gdzieś Midoriyę i kazał mu zabrać ze sobą książkę lub pracę domową. Izuku podążał za nim z rosnącą ciekawością, gdy Tokoyami prowadził go nie do głównej bramy szkoły, ale z powrotem w głąb kampusu, gdzie znajdowały się obszary symulacji treningowych. Midoriya uniósł brew, kiedy stało się jasne, że zmierzają w kierunku kopuły treningowej Trzynastki.
— U.S.J.? — zapytał Midoriya. — Dlaczego tam? Będziemy trenować?
— Hmmm — odpowiedział Tokoyami. Mruczał tylko tajemniczo, im więcej Midoriya pytał, aż Izuku jęknął i poddał się. Nie miał szans z Tokoyamim, jeśli ten uparł się, by nic mu nie powiedzieć.
Wewnątrz kopuły było na tyle ciepło, że Midoriya odetchnął z ulgą, gdy rozpinał płaszcz.
— Cóż, cokolwiek zaplanowałeś, cieszę się, że jest to tutaj! Czekanie na autobus do centrum zdecydowanie byłoby okropne.
— Zauważyłem, że nie lubisz zimy — stwierdził Tokoyami, gdy szli w głąb obiektu.
— Zima jest raczej w porządku — odpowiedział Midoriya. — Lubię śnieg. Sprawia, że wszystko wygląda tak spokojnie i ładnie, a w domu mama robi gorącą czekoladę i oglądamy telewizję schowani pod kotatsu. Odkąd jednak zostałem ranny po raz pierwszy, zimno sprawia, że boli mnie całe ramię, szczególnie palce.
— Twoje stare obrażenie? — zapytał Tokoyami, spoglądając na dłonie Midoriyi. — Częściej nosiłeś swoje rękawy uciskowe.
— Um. Są już uzdrowione, ale… — Midoriya uniósł dłonie przed sobą i zgiął palce. — Recovery Girl ostrzegła mnie, że nigdy nie wrócą do tego samego stanu, co wcześniej. Myślałem, że miała na myśli jedynie to, że nie będe mógł być modelem kremu do rąk.
Tokoyami wyciągnął rękę, chwytając dłoń Midoryi, przytrzymując ją i splatając ich palce. Przesunął kciukiem po jednej z blizn na wierzchu dłoni Izuku.
— Dla mnie wyglądają jak ręce bohatera.
— Rany, daj spokój — mruknął Midoriya. Czuł gorąco na twarzy, ale nie zabrał ręki, gdy Tokoyami pozwolił ich dłoniom opaść, by w naturalny sposób zakołysały się między nimi.
Randka, jak się okazywało, miała się odbyć przy jednym z drzew na dnie obszaru osuwiska. Wystarczająco dużym, by wspiąć się na nie i siedzieć, ukrytym we wciąż zielonych liściach, które tworzyły ochronną kopułę. Tokoyami i Midoriya pozostawili swoje płaszcze na trawie, wspinając się na środkowe gałęzie drzewa, które były wystarczająco duże, by wygodnie na nich usiąść i być zasłoniętymi przez odpowiednią ilość liści. Nie mogli siedzieć obok siebie, ale znaleźli dwa miejsca naprzeciw siebie, wystarczająco blisko, aby Midoriya mógł dosięgnąć stopy Tokoyamiego swoją własną, gdyby zamachnął się nogą.
Nad nimi Dark Shadow szeleścił w najwyższych gałęziach, pohukując agresywnie i płosząc ptaki lub wiewiórki, które miały pecha znaleźć się na drzewie. Pojawił się ponownie, wyglądając na niezwykle z siebie zadowolonego, gdy Midoriya usadowił się wygodnie.
— Drzewo zabezpieczone! — oznajmił, pokazując uniesiony kciuk Tokoyamiemu. — Wszyscy intruzi wyeliminowani!
— A co z tym? — zapytał Tokoyami, wskazując na Midoriyę.
Dark Shadow spojrzał na Izuku, jakby się nad tym zastanawiał, ale kiedy Midoriya skrzywił się, mrugnął.
— Jest do przyjęcia — oznajmił Dark Shadow.
— Hej! — Midoriya zaprotestował, starając się brzmieć na oburzonego, ale trudno było zachować kamienną twarz, gdy Tokoyami śmiał się. — Czy wasza dwójka często tutaj spędza czas?
— Czasami. Drzewa są dobrym miejscem dla Dark Shadowa do ładowania energii w ciągu dnia — wyjaśnił Tokoyami. — Ale teraz, gdy jest zimno, jest to jedno z niewielu miejsc w kampusie, gdzie drzewa wciąż mają liście, więc Trzynastka był na tyle uprzejmy, że upoważnił nas do wejścia.
— To miłe z jego strony — stwierdził Midoriya.
Obaj wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę. Izuku zastanawiał się, czy powinien wyjąć swoją książkę czy nie.
— Właśnie zdałem sobie sprawę, że to najnudniejsza randka na świecie — powiedział Tokoyami, a jego ramiona lekko opadły.
— Tak, jest do bani — wtrącił się Dark Shadow, owijając się wokół gałęzi, zwisając z niej niczym nietoperz. — Jaki idiota by ją zorganizował?
Tokoyami najeżył się.
—
Powiedziałeś…
— Nie jest do bani! — przerwał im Midoriya, próbując zdusić śmiech. Kłótnie Tokoyamiego i Dark Shadowa zawsze go bawiły. — Jest spokojnie. To jak randka w bibliotece, ale z ładniejsza scenerią. — Kopnął delikatnie stopę Tokoyamiego. — Serio, zwykłe spędzanie czasu razem jest miłe.
Tokoyami kopnął go w odpowiedzi, a Midoriya wyciągnął książkę ze swojej torby, by ukryć za nią swój uśmiech.
Atmosfera była spokojna, obaj czytali cicho, a Dark Shadow rozciągał się na gałęzi nad nimi. Czasami wracał na wierzchołek drzewa, aby patrolować w poszukiwaniu atakujących ptaków. Czasami było dużo zamieszania i trochę skrzeczenia, ale Tokoyami nigdy nie wyglądał na zaniepokojonego, gdy Midoriya na niego spoglądał.
Midoriya próbował skoncentrować się na swojej książce, biografii Jetstreama, jednego z oryginalnych bohaterów Złotego Wieku, ale z biegiem czasu odkrył, że jego umysł dryfuje. Niektóre pytania, nad którymi się zastanawiał, zaczęły wysuwać się na czoło, podobnie jak rada Uraraki, że powinien o to zapytać Tokoyamiego. Midoriya zaczął ukradkiem spoglądać na drugiego chłopca znad książki, ale ten wydawał się pochłonięty swoją lekturą, a Midoriya nie chciał przerywać. Próbował się skupić, ale czas między jego zerknięciami stawał się coraz krótszy i krótszy w regularnych odstępach czasu.
Mniej więcej po dziesiątym spojrzeniu zauważył, że Tokoyami patrzy na niego równie często.
— Wiesz, możesz mnie po prostu zapytać — powiedział. — Cokolwiek, o czym tak intensywnie myślisz.
— O… och. Naprawdę? — zapytał Midoriya, rumieniąc się z powodu tego, że został przyłapany. Tokoyami zamknął książkę i położył ją na kolanach, skrzyżował również ramiona, pokazując, że słuchał. — Cóż. Mam trochę pytań… jeśli to w porządku. Czy oboje twoi rodzice są ptakami?
Brwi Tokoyamiego uniosły się.
— Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że o to zapytasz.
— Prze… przepraszam — mruknął Midoriya, prawie przewracając oczami na siebie, że musiał poruszyć ten temat. — Nie musisz…
— Moja mama jest po części podobna do mnie. Cień mojego ojca może poruszać się niezależnie od niego. — Tokoyami poruszył ręką w geście “ta dam”. — I tak oto jestem.
— Czy wasza dwójka jest ich jedynymi dziećmi? — zapytał Midoriya. — Czy Dark Shadow zawsze był z tobą, czy też pojawił się później, w okresie, gdy zaczęły się manifestować Dary innych dzieci?
— Byliśmy dość wymagającymi dziećmi, jeśli rozumiesz co mam na myśli — zaśmiał się Tokoyami. — Myślę, że bali się tego, co może się stać, jeśli spróbują ponownie. I tak, był ze mną odkąd pamiętam. Ale jego limit energii był dawniej znacznie krótszy, więc spędzał więcej czasu na spaniu. — Tokoyami postukał środek swojej klatki piersiowej. — Na samym początku mógł być na zewnątrz tylko przez godzinę.
— Czujesz go, kiedy jest w tobie? — zapytał Midoriya.
— Oczywiście. — Tokoyami przechylił głowę na bok, zastanawiając się. — Przypuszczam, że dla ciebie to tak, jakby po prostu znikał, ale wydaje mi się, że tak naprawdę jest wciąż przywiązany do tego samego miejsca. Nigdy nie odchodzi.
— Brzmi miło — powiedział tęsknie Midoriya. Tokoyami uniósł brew. — Nigdy nie bycie samemu.
— Są plusy i minusy — zauważył. Spojrzał w górę, a Midoriya podążył za jego wzrokiem i zobaczył, że nad nimi czaił się Dark Shadow, cicho podsłuchujący ich rozmowę. — Ale bez niego nie byłbym w Akademii Bohaterów.
— Cieszę się, że tu jest — powiedział żarliwie Modoriya. — Mam na myśli, że cieszę się, że obaj jesteście. Ale cieszę się również z tego, że masz go, aby cię chronił.
— ŁADNIE — oznajmił Dark Shadow. Nagle spadł ze swojej gałęzi lądując na piersi Midoriyi z uderzeniem podobnym do dużego kota zeskakującego z kontuaru. Rozsiadł się bezwładnie, jakby naprawdę zamierzał się tam zdrzemnąć. Czy Dark Shadow kiedykolwiek drzemał poza klatką piersiową Tokoyamiego? Czy zniknąłby, gdyby zasnął? —
Lubię cię.
— Dziękuję? — Midoriya podniósł rękę, głaszcząc głowę Dark Shadowa, tak jak zrobił to na klatce schodowej w zeszłym tygodniu. — Również cię lubię. — Dark Shadow warknął w cichej aprobacie.
Przez kilka minut Midoriya był pochłonięty dotykaniem dziwnej substancji, z której został stworzony Dark Shadow. Nie była ani miękka, ani twarda, ani ciepła czy chłodna. Jego dłoń zatapiała się w niej lekko, gdyż substancja odrobinę poddawała się naciskowi, ale była na tyle solidna, że jego dłoń nie mogła przez nią przejść na wylot, co miało sens, ponieważ Izuku wielokrotnie widział, jak Dark Shadow chwytał wiele rzeczy. Tekstura substancji była dziwna, jakby lekko włochata, ale nie w taki sposób, jak włochate są piłki tenisowe czy gąsienice. Była niewyraźna, niemożliwa do identyfikacji, podobnie jak rozmyty obraz w telewizorze. Pomimo prób mózg nigdy nie potrafi przekształcić widoku w zrozumiały obraz.
Tokoyami kopnął stopę Midoriyi, odrywając go od tych myśli i skupiając jego uwagę na sobie.
— Też cię lubię.
— Och! — Ciepło przetoczyło się nagle przez klatkę piersiową Midoriyi, wyciskając z niego całe powietrze w sekundę. — Naprawdę? Wcześniej, kiedy ci wyznałem co czuję, wiem, że ty…
— Miałem trochę czasu, żeby o tym pomyśleć. — Tokoyami bawił się swoimi rękoma, jakby nie wiedział, co z nimi zrobić. — A teraz myślę, że to czuję.
Midoriya nie miał pojęcia, co na to odpowiedzieć, szczęśliwy i lekko zakłopotany oraz zadowolony, że Dark Shadow obciążał go na tyle mocno, że nie mógł przypadkowo zsunąć się z gałęzi i doznać wstrząsu mózgu. Odczuwał również ulgę, że zdobył uczucia nie tylko Tokoyamiego, ale także Dark Shadowa. Nagła myśl przebiła się przez wzburzone uczucia Midoriyi.
— Czy kiedykolwiek nie lubiliście tej samej osoby? No wiesz, lubisz kogoś, a on go nie lubi?
— Zazwyczaj dzieje się to w drugą stronę — odpowiedział Tokoyami. Jego wzrok powędrował w górę, przez liście. — Kilka osób wyznało mi uczucia, a potem uświadomiło sobie, że Dark Shadow nie jest zwierzątkiem, które mogę zamknąć za drzwiami.
— Nie mieli gustu — prychnął Dark Shadow. Znowu robił to ze swoimi szponami, ugniatając przód koszuli Midoriyi. Jego następne zdanie było cięższe, jakby zdradzał Izuku sekret: — Pewnego razu dziewczyna chciała mnie, a nie jego, a on wciąż dąsa się z tego powodu.
—
Nieprawda — zaprotestował Tokoyami.
— Była taka dziiiwna — Dark Shadow przeciągnął ostatnie słowo, sprawiając, że Tokoyami jęknął w tym czasie, gdy Midoriya roześmiał się. — Nie, żebyś ty był całkowicie normalny, ale ona to inny temat.
— Jesteś pewien, że nie chciałbyś zadać teraz jakichś pytań dotyczących dziwnego seksu? — zapytał Tokoyami, mrużąc oczy. — Może po prostu otworzymy tę puszkę Pandory?
Midoriya potrząsnął głową.
— Nie. To znaczy, oczywiście mam kilka, ale nie jestem gotowy, aby je zadać. Czuję, że jeszcze nie jesteśmy na tym etapie. Nie mylę się?
Tokoyami zgodził się z nim w milczeniu, a Midoriya uśmiechnął się z ulgą, a nacisk na jego klatkę piersiową zmniejszył się.
— Lepiej zacznij ćwiczyć taniec godowy — wtrącił Dark Shadow. Kiedy Midoriya na niego spojrzał, ten odwzajemnił spojrzenie całkowicie poważny. — Praktyka czyni mistrza, a ten facet jest taki wybredny, że nie uwierzysz, a i potrzebujesz wielki stos patyków…
— Zejdziesz w końcu?! — warknął Tokoyami, chwytając koniec cienia przywiązanego do jego klatki piersiowej i odrywając Dark Shadowa od drugiego chłopaka niczym gumę. Dark Shadow odszedł, głośno rechocząc, gdy wystrzelił z powrotem w liście. Midoriya zaczął się śmiać i nie mógł przestać. Trzymał się za brzuch, na wpół przerażony, że zaraz spadnie z drzewa. — Nie zachęcaj go. Jest wystarczająco okropny, kiedy się popisuje.
— Przepraszam — powiedział Izuku całkowicie nieskruszony.
Tokoyami spojrzał na niego swoimi paciorkowatymi oczami, po czym wrócił do swojej książki. Reszta popołudnia minęła spokojnie, poza okozjonalnym pohukiwaniem Dark Shadowa nad nimi. Midoriya wciąż od czasu do czasu rzucał ukradkowe spojrzenia nad swoją książką. To sprawiało, że węzeł szczęścia zaciskał się mocno w jego klatce piersiowej za każdym razem, gdy został przyłapany na robieniu tego. Spojrzenie Tokoyamiego było beznamiętne, ale jakoś wciąż rozbawione.
Pomimo tego, że ich związek rozwijał się dość wolno, po tym weekendzie Midoriya zaczął czuć, że może był bardziej gotowy, niż myślał, aby sprawy przyspieszyły. Częściowo była to naturalna konsekwencja wyznania Tokoyamiego. Midoriya przestał się denerwować tak bardzo, że cała sprawa była jednostronna, chociaż wciąż rozważał każde potencjalne działanie chłopaka.
Częściowo było to również spowodowane przez Dark Shadowa, który miał dokładnie zero poczucia wstydu z powodu inwazji w strefę osobistą Midoriyi, teraz gdy byli drzewnymi braćmi. Tokoyami nie był osobą, która okazywała publicznie uczucia, poza regularnym trzymaniem się za ręce w drodze na poranne zajęcia. Midoriya zastanawiał się, czy intensywność dotknięć Dark Shadowa i jego zachowanie nie oznaczało może, że Tokoyami nie był tym tak niezainteresowany, jak mogłoby się wydawać. Z pewnością za każdym razem, gdy Dark Shadow dokuczał Midoriyi lub nakłaniał go, by zwrócił na niego uwagę, Izuku podnosił wzrok i widział, jak Tokoyami obserwował go bez wyrazu, ale bardzo uważnie.
Podczas gdy Dark Shadow w większości powstrzymywał się podczas zajęć, każda przerwa sprawiała, że było tak samo prawdopodobne, że Dark Shadow pojawi się nad ramieniem Midoriyi jak i Tokoyamiego, albo że będzie skradał się pod pachę Izuku, albo kręcił się wokół podstawy jego krzesła. Czasami cicho czytał to, co Midoriya zapisywał w swoim notatniku i znikał bez komentarza, innym razem szturchał dłonie Midoriyi w bezwstydnej próbie zwrócenia na siebie uwagi, a przynajmniej raz wylądował nagle na czubku głowy Izuku i zaczął go radośnie pieścić, sprawiając, że Midoriya zaskrzeczał ze zdziwienia.
— Znajdźcie pokój, zboczeńcy — warknął Bakugo przez ramię.
— Przyganiał kocioł garnkowi — mruknął Midoriya, nie podnosząc wzroku. — Sam odwróciłeś się, próbując przekazać wiadomość Kirishimie. Prosząc go o spotkanie pod trybunami?
— NIEŹLE — oznajmił Dark Shadow z ramienia Midoriyi. Jeszcze raz mocno pociągnął za włosy Izuku, który starał się nie dać po sobie poznać, jakie to było dobre uczucie.
— Zamknij się, kurwa! — wrzasnął Bakugo, zaciskając dłonie w pięści, by zagrozić Modoriyi eksplozją. Wyglądał na gotowego do zniszczenia całego biurka, kiedy zdał sobie sprawę, że właśnie spalił swoją notatkę. — ZASRAŃCY!
Uderzył dłonią w biurko Midoriyi, wywołując większą eksplozję, ale Dark Shadow już tam był, zwijając się wokół przedniej części notatnika Midoriyi, by osłonić jego i dłoń, którą chłopak pisał. Z jeszcze jednym warknięciem wściekłości, Bakugo odsunął krzesło na tyle mocno, by walnąć nim w przód biurka Izuku, pisząc zaciekle na papierze, a potem odszedł, by zacząć krzyczeć prosto w twarz Kirishimie i Kaminariemu.
— Dzięki — powiedział Midoriya, tłumiąc śmiech, gdy Iida krzyknął z drugiego końca klasy,
że nie pali się szkolnej własności.
— Jakby ktoś bardziej od tego faceta potrzebował wolnego pokoju — prychnął Dark Shadow.
Za nimi Midoriya usłyszał krótki gwizd Tokoyamiego “wracaj tutaj”. W przyjacielski sposób popchnął Dark Shadowa we właściwym kierunku. Dark Shadow uderzył głową w jego dłoń, po czym wyrwał mu z ręki mechaniczny ołówek, gdy wrócił do Tokoyamiego, śmiejąc się.
— Hej! — roześmiał się Midoriya, obracając się na krześle. — Potrzebuję tego! — Jego rozbawienie stało się większe, gdy Tokoyami stoczył szybką, ale intensywną walkę o ołówek, którą wygrał szczęśliwym chwytem i zwycięskim okrzykiem.
Ale potem wrócił do przepisywania swoich notatek ołówkiem Midoriyi.
— Um, czy mogę go odzyskać? — zapytał Midoriya, wyciągając dłoń.
— Nie. — Tokoyami spojrzał znacząco w dół na koniec ołówka, który był zniszczony zarówno przez bezczynne pogryzanie Midoriyi, jak i dziób Dark Shadowa.
— Pośrednie pocałunki! — zawołał Kaminari z miejsca, w którym stał obok biurka Kirishimy, przez co Mina i Hagakure wybuchnęły śmiechem.
— DO JASNEJ CHOLERY… — zaczął Bakugo.
— Tak się
cieszę, że wszyscy wykorzystują czas do samodzielnej nauki z korzyścią dla siebie— warknął Aizawa w progu, wysyłając połowę klasy z powrotem na swoje miejsce.
Midoriya próbował przybrać normalny wyraz twarzy, gdy wyciągnął kolejny ołówek ze swojego piórnika, ale spojrzenie, jakie rzucił mu Aizawa, kiedy uniósł wzrok, powiedziało mu, że nauczyciel tego nie kupuje.
W połowie tygodnia Midoriya aktywnie planował, jak poruszyć sprawy, nie będąc całkowicie oczywistym, że to właśnie próbował zrobić. W środę, tuż po zwolnieniu na lunch, Midoriya wstał z krzesła szybciej niż Iida na zbyt dużej ilości kofeiny.
— Myślałem o nadchodzącym weekendzie — powiedział Midoriya, zanim Tokoyami zdążył włożyć ołówek z powrotem do piórnika. Tokoyami uniósł brew. — Nie możemy pójść do prawdziwego kina, prawda? Założyłem, że nie jest to dla was odpowiednie miejsce, ponieważ to jedyna typowa lokalizacja randkowa, której jeszcze nie zaproponowaliście.
— To nie z tego powodu, o którym myślisz — stwierdził Tokoyami, pakując swoje rzeczy do torby. — Dark Shadow za bardzo wkręca się w film, a potem zaczyna krzyczeć na bohaterów.
— Zawsze są tacy
głupi — powiedział Dark Shadow, pojawiając się i owijając wokół ramion Izuku. Uderzył głową w szczękę Midoriyi, który bez patrzenia, zaczął pocierać knykciami jego głowę.
— A co myślisz o wspólnym oglądaniu filmu w jednym z naszych pokoi? — zasugerował Midoriya. — Będzie okej, jeśli to mój pokój. Dark Shadow może krzyczeć na postacie, ile chce, nie mam nic przeciwko.
Tokoyami przyglądał się Midoriyi przez dłuższą chwilę, potem wpatrywał się w Dark Shadowa, a następnie znów na pełnego nadziei drugiego chłopaka.
— W porządku.
— Naprawdę? Świetnie! — Midoriya rozpromienił się. — Jakiego rodzaju filmy lubisz? Czy chcesz zobaczyć coś, co niedawno się ukazało? Czy powinniśmy spotkać się o zwykłej porze czy później po kolacji? Jesz popcorn? Czy powinniśmy… — Midoriya urwał, zakłopotany. — Znowu to robię. Powinieneś mnie powstrzymać, kiedy to robię.
— Nie ma powodu, żebym to robił. — Tokoyami wstał i zarzucił torbę na ramię. Pochylił się, by pociągnąć za pomocą dzioba kosmyk włosów Midoriyi w szybkim okazaniu uczuć. — To słodkie.
— Nie, daj spokój — jęknął Midoriya, rumieniąc się jeszcze mocniej, gdy Dark Shadow zagwizdał z uznaniem.
Midoriya spędził następne dwa dni, zadręczając innych przyjaciół wyborami filmowymi, przenosząc rzeczy w swoim pokoju tylko po to, aby je przenieść z powrotem i rozpaczając nad ilością podobizn All Mighta, które patrzyły na niego z każdego kąta pokoju.
— O Boże, odwołam to — oświadczył Midoriya, kładąc z rezygnacją głowę na niskim stoliku, który pożyczył od Todorokiego, żeby móc obejrzeć filmy. — Z pewnością pomyśli, że robienie czegokolwiek będzie dziwne, gdy All Might patrzy!
— Deku, WIDZIAŁ już twój pokój — zauważyła Uraraka, przesuwając buteleczkę z lakierem do paznokci poza zasięg machania Midoriyi. — Wie, że to wszystko tam jest.
— A jakie dokładnie działania planujesz, których All Might by nie pochwalił? — Chciał wiedzieć Iida, krzyżując ramiona. — Jako przedstawiciel klasy czuję, że muszę wspomnieć o kodeksie postępowania studenta mieszkającego w akademiku…
— Mówiącym o tym, że musisz wrócić do swojego pokoju przed zgaszeniem światła — przerwała Uraraka, kończąc malować paznokcie na lewej dłoni ostatnim różowym paskiem na kciuku. — Określa zachowanie w interakcjach studentów płci męskiej i żeńskiej, ale jestem pewna, że zauważyłeś, kiedy zapamietywałeś zasady, że nie ma zapisów o uczniach tej samej płci, a Tokoyami zdecydowanie nie jest dziewczyną.
Iida skrzywił się, gdy chciał się z tym kłócić, ale okazało się, że nie mógł. Uraraka uśmiechnęła się do niego wesoło, podczas gdy Todoroki i Midoriya wymienili rozbawione spojrzenia.
— Hej, Todoroki, czy mógłbyś pomóc mi je wysuszyć? Zawsze je rozmazuję.
— Wiesz, myślę, że kupię sobie nowy stół — powiedział Todoroki, unosząc dłoń nad mokrymi paznokciami Uraraki i używając swojego daru na tyle, by powietrze zamigotało od gorąca. — Śmiało, Midoriya, zatrzymaj ten.
—Nie zamierzamy zbezcześcić twojego stołu! — warknął Midoriya, czerwieniąc się aż po same uszy. — Nie wiem, dlaczego wam cokolwiek mówię!
— Poza tym regulamin nic nie mówi o stworzeniach z cienia — kontynuowała Uraraka. Iida skrzywił się jeszcze bardziej. — Technicznie więc biorąc Dark Shadow może zrobić wszystko, co chce.
— Ech, stół jest zdecydowanie twój. — Todoroki również zaczął się krzywić, a Midoriya uderzył kilka razy czołem o swój nowy mebel.
Następnego ranka Tokoyami spojrzał na Midoriyę, po czym delikatnie szturchnął go w środek czoła.
— Dlaczego masz tutaj ślicznego, małego siniaka?
— Bez powodu — mruknął Midoriya. — A z innej beczki, mam stolik, aby mój laptop nie spalił nam kolan, więc teraz musisz mi powiedzieć, jakie filmy lubisz.
Horror i inne psychologiczne niepokojące rzeczy zostały usunięte z listy z oczywistych powodów, biorąc pod uwagę wpływ emocji Tokoyamiego nad Dark Shadowa. Żaden z nich nie interesował się przyziemnymi komediami, które chłopcy chcieli oglądać w pokoju wspólnym, ani komediami, nad którymi wzdychały dziewczyny. Filmy akcji również wydawały się nijaką sugestią, biorąc pod uwagę, jak dużo treningu bohaterów wykonywali każdego dnia.
— Pobrałem serial dokumentalny o bohaterach ze Srebrnej Ery, którego jeszcze nie oglądałem — powiedział Midoriya, po czym skrzywił się, zanim Tokoyami zdążył odpowiedź. — Zapomnij, że to powiedziałem. Czy ja mam pięćdziesiąt lat, żeby to oglądać?
— Lubisz tajemnice? — zapytał Tokoyami. — Shoji polecił mi pewien film, który ostatnio widział. Myślę jednak, że była to Era Walczących Klanów.
— Brzmi interesująco. Możemy to obejrzeć — zgodził się Midoriya.
Prawda była taka, że Midoriya obejrzałby prawie wszystko, gdy siedział na podłodze z ramieniem i biodrem przyciśniętym do Tokoyamiego, opierając się o łóżko, z laptopem na byłym stole Todorokiego i miską popcornu na ich kolanach. Sam film był przyzwoity, a początkowe sceny bitewne były wystarczająco wypełnione akcją, aby zapewnić rozrywkę Dark Shadowowi. Rzeczywiście krzyczał na postacie, na co Tokoyami cmokał językiem, ale Midoriya uznał to za coś słodkiego. Również, o dziwo, Dark Shadow lubił popcorn.
—Nie sądziłem, że możesz jeść coś takiego — powiedział Midoriya.
— Po prostu lubi to chrupać — wyjaśnił Tokoyami, nie odrywając wzroku od ekranu laptopa. — To satysfakcja dotykowa, jak pękająca folia bąbelkowa.
— Fajnie go też przeżuwać — dodał Dark Shadow, wpadając w osobista przestrzeń Midoriyi, by sięgnąć po kolejną garść popcornu.
Film zwolnił w połowie, nie jakoś zauważalnie, ale wystarczająco, aby Dark Shadow się znudził i zniknął w klatce piersiowej Tokoyamiego, aby się zdrzemnąć. Midoriya również nie mógł się skupić na filmie. Jego umysł był zaabsorbowany ciepłem Tokoyamiego obok niego, pytaniem czy mógłby trzymać go za rękę, objąć ramieniem, czy gdyby przytulił się trochę bliżej Tokoyamiego to…
— Skończyłeś? — zapytał Tokoyami, wyrywając Midoriyę z zamyślenia. Podniósł miskę popcornu, teraz prawie pustą. — Wiercisz się tak, że zaraz się przewróci.
— T… tak — powiedział Midoriya. Kiedy Tokoyami pochylił się, by odstawić miskę na bok, poza zasięgiem przypadkowego uderzenia łokciem, Midoriya zebrał się na odwagę i wyciągnął rękę, tak że kiedy Tokoyami usiadł z powrotem na swoim miejscu, ramię Midoriyi owinęło się wokół jego talii. — W porządku?
Tokoyami nie odpowiedział, ale podniósł rękę, by wsunąć ją za ramiona Midoriyi, przyciągając go do wygodniejszego przytulenia. Nerwowy dreszcz przebiegł po ciele Izuku. Przybliżył się, wygodnie wpasowując głowę w krzywiznę ramienia Tokoyamiego. To było miłe, naprawdę miłe, ale Midoriya nie miałby nic przeciwko, gdyby posunęli się odrobinę dalej. Uderzył delikatnie czubkiem głowy o szczękę Tokoyamiego, tak jak robił to z Dark Shadow setki razy.
— Nie oglądasz — skomentował Tokoyami.
— Jest trochę nudny — wyznał Midoriya. Uniósł głowę tak, że jego nos musnął linię, w której pióra Tokoyamiego stykały się z jego dziobem. — Czy to w porządku?
— Porywacz i tak jest jego ulubionym podwładnym — powiedział Tokoyami, obracając się na tyle, by ich policzki przycisnęły się do siebie mocniej.
— Wiem. — Midoriya zaśmiał się cicho, a jego serce podskoczyło. Zmienił pozycję, by delikatnie ułożyć swój ciężar na udach Tokoyamiego, opierając dłonie na jego ramionach. — Czy mogę cię o coś zapytać? — Tokoyami mrugnął powoli patrząc na niego. Midoriya potarł kciukiem bok szyi drugiego chłopaka, starając się wykrzesać z siebie tyle odwagi, aby zapytać o to co chciał. — Czy tam na dole, jest coś… zaskakującego? W porządku, jeśli tak! To nie jest, no wiesz, powód aby zerwać ze sobą, po prostu chce być przygotowany na… niespodzianki… — Midoriya urwał, rumieniec zakwitł na jego policzkach, aż do koniuszków uszu. Tokoyami spojrzał na niego beznamiętnie.
— Byłoby w porządku, gdyby z tego powodu nastąpiło zerwanie — powiedział cicho Tokoyami po kilku sekundach. — To dużo. Dla każdego. My… jest tego wiele.
Midoriya zwalczył panikę.
— Zanim powiem ci, że jest okej i lubię takie rzeczy, powiedz mi teraz, czy masz jakieś dziwne części lub co tam na dole się znajduje, ponieważ fakt, że nie zaprzeczyłeś od razu trochę mnie przeraża.
— Nie, nie mam. — Tokoyami odchylił głowę do tyłu, w jego półprzymkniętych oczach widać było rozbawienie. — I o ile wiem z szatni i internetu, to moje rzeczy są całkiem standardowe. Midoriya…
— I czy kiedykolwiek nazwiesz mnie Izuku? — przerwał mu Midoriya, rumieniąc się z ulgą, pomimo wcześniejszego zapewnienia. — Pośredni pocałunek, przeżułeś mój ołówek i tak dalej.
— Izuku — powiedział Tokoyami. Brzmienie jego imienia wymawianego przez Tokoyamiego po raz pierwszy sprawiło, że adrenalina przepłynęła przez klatkę piersiową Midoriyi niczym gorąca i zimna woda. — Ty również jesteś wspaniały.
— Nie żartuj. — Midoriya położył dłonie po obu stronach twarzy Tokoyamiego, kciukami gładząc pióra wzdłuż jego kości policzkowych, a następnie pochylił się, by przycisnąć usta do dzioba drugiego chłopaka w miejscu tuż przed tym, jak pióra zaczęły się pojawiać. Dłonie Tokoyamiego opadły na jego ramię, a Midoriya złożył kilka niepewnych pocałunków. — Czy w ogóle to czujesz?
— Odrobinę. — Tokoyami odwrócił głowę w kierunku dotyku, pocierając dziobem linię szczeki Midoriyi. — To miłe. Nie myśl o tym za dużo.
Midoriya starał się tego nie robić, a w jego przypadku już samo to wiele znaczyło. Przez pierwsze kilka minut jego umysł krążył w zmartwionych małych pętlach, czy robił to dobrze, czy Tokoyami również uważał, że było to wspaniałe uczucie, czy zbyt mocno naciskał na jego pióra, czy przygniatał Tokoyamiego do boku łóżka… ale w końcu rozluźnił się i zaczął fizycznie rozpraszać się, zastanawiając się, jak ich dwójka może ze sobą współpracować.
To było miłe,
naprawdę miłe, chłodne muśnięcia dzioba Tokoyamiego na jego policzku, miękkość jego najmniejszych piór pod palcami, zacięcie się w oddychaniu Tokoyamiego, kiedy Midoriya dokładnie pieścił jego klatkę piersiową. Dłonie Tokoyamiego w końcu przesunęły się z jego talii, powoli przesuwając się w górę i w dół jego pleców, ogrzewając go przez koszulkę, czasami wędrowały do jego włosów. Przycisnęli się do siebie, pierś do piersi. Midoriya czuł jak serce Tokoyamiego biło równo tak jak jego własne. Ta intymność rozlała iskrzące ciepło na skórze Midoriyi, które nie różniło się zbytnio od aktywacji mocy One for All, a kiedy w końcu odsunęli się od siebie, był lekko zaskoczony, że nie oświetlił swoim darem całego pokoju.
Tokoyami obserwował go spod pół przymkniętych powiek. Przyciągnął jedną ręką w dół kręgosłupa Midoriyi, palcami obrysowując każdy jego krąg.
— Jak myślisz, ile mamy czasu, zanim Iida zapuka do twoich drzwi?
Obracając się, żeby zobaczyć zegar na biurku, Midoriya rozważał to.
— Może dwadzieścia minut. Góra trzydzieści. Potem wypyta nas o fabułę filmu.
— Możemy wygooglować streszczenie — powiedział Tokoyami, przyciągając Midoriyę, by delikatnie skubnąć zgięcie jego ramienia.
Chichot Midoriyi zmienił sie w zdziwione westchnienie, kiedy ręka Tokoyamiego wsunęła się tym razem pod jego koszulkę.
Na wieczór filmowy w następny weekend wybrali serię biografii bohaterów należącą do Midoryi i przetrwali tylko około dwudziestu minut udawania, że ich to interesuje, zanim po prostu zignorowali dokument. Plan Midoriyi, aby posunąć się naprzód, mógł zadziałać trochę zbyt dobrze, ponieważ tydzień później przeszli z “weekendowych randek” do “wtorkowy wieczór również jest w porządku” i “został tylko jeden odcinek, może w czwartek po kolacji”.
— Nie sądzę, żebyście w ogóle oglądali film dokumentalny — burknął Iida w piątek rano, z jedną ręką na biodrze, a drugą przecinając powietrze w zirytowanym geście podobnym do ataku w jutsu.
Zajęty próbami pisaniem odpowiedzi w niedokończonej pracy domowej na angielski, Midoriya wymamrotał coś niejasnego w odpowiedzi.
— Jest po prostu wściekły, że technicznie nie łamią żadnych zasad — szepnęła głośno Uraraka do Hagakure. Tokoyami prychnął z rozbawieniem ze swojego miesąca na biurku Midoriyi.
— Odkąd zakochane gołąbki są po obu stronach mojego pokoju, to mam swoje własne spotkanie — oznajmił Aoyama Ashido. — Chcecie wiedzieć, gdzie?
— Ale poważnie — powiedziała Uraraka — wy dwoje potrzebujecie lepszego kłamstwa. Nikt nie wierzy, że oglądacie filmy dokumentalne.
— Ćwiczę swój taniec godowy — powiedział Midoriya z całkowicie poważną miną.
— Tak, ładnie mu idzie — dodał Tokoyami.
Midoriya z powagą skinął głowa.
— Wiosna jest tuż za rogiem.
— Chcesz wiedzieć, gdzie? — powtórzył Aoyama do Asui.
— Gdzie? — zapytała Asui, nie unosząc wzroku znad swojego telefonu.
— To sekret!
— Ale to, czego naprawdę potrzebuję, — powiedział Midoriya Urarace z absolutną szczerością — to idealnie okrągły kamyk. Ptaki szaleją za kamykami.
— Czasami myślę, że zasłużyłeś na wszystkie pobicia w gimnazjum. — poinformowała Midoriyę Uraraka, przewracając oczami i potrząsając głową, gdy uderzyła pięścią w swoje biurko, co sprawiło, że Iida krzyknął urażony:
—
Uraraka!
— O tym właśnie MÓWIŁEM! — wtrącił się Bakugo, wyciągając słuchawki z uszu, aby odwrócić się i warknął. Tokoyami wciąż siedząc na biurku Midoriyi, spojrzał na niego beznamiętnie. — Pieprzysz się ze mną, ptasi móżdżku?
— Na pewno nie z tobą — poinformował go Tokoyami zsuwając się z blatu biurka Midoriyi, wracając do swojego. Wybuch śmiechu Midoriyi przyniósł mu mocny cios w ramię, ale było warto.
Kilka dni później po raz pierwszy znaleźli się w pokoju Tokoyamiego, nie zwracając zbytniej uwagi na komedię, o której Ashido twierdziła, że po prostu
muszą ją zobaczyć. Laptop balansował odrobinę niebezpiecznie na krześle biurowym, podczas gdy obaj leżeli na łóżku Tokoyamiego. Pół godziny temu leżeli w zupełnie niewinnej pozycji na łyżeczkę, ale to było zanim Tokoyami zaczał machinalnie przeczesywać włosy Midoriyi. Izuku obrócił się, żeby pocierać nosem wzdłuż dzioba Tokoyamiego, a teraz stukał palcami w krawędź jednego z guzików koszuli Tokoyamiego, zastanawiając się, czy odważy się rozpiąć kilka z nich.
— Cześć. — powiedział Dark Shadow do ucha Midoriyi. Nagły, ciepły nacisk na jego plecy sprawił, że Midoriya przestraszył się i krzyknął.
— Ach! — powiedział Tokoyami, również nieco zaskoczony. — Co do cholery?
— Nudzi mi się — oznajmił Dark Shadow, obejmując talię Midoriyi jedną ręką. Tętno mniejszego chłopaka, które zaczęło zwalniać po jego wcześniejszym łagodnym przerażeniu, ponownie przyspieszyło. — A ten film jest do bani, a wasza dwójka…
—
Nie — powiedział Tokoyami, najostrzejszym tonem, jaki kiedykolwiek Midoriya u niego słyszał, gdy ten rozmawiał z Dark Shadowem.
Nigdy wcześniej nie słyszał ich kłótni, nie do końca. Teraz czuł się niezręcznie, uwięziony między nimi. Czuł, że powinien się nie ruszać, jakby był jakimś intruzem, mimo że ręka Tokoyamiego wciąż spoczywała na jego bicepsie, a ramię Dark Shadowa ściskało go zaborczo.
— Nie musisz ustalać wszystkich zasad — zaprotestował Dark Shadow.
—
Rozmawialiśmy o tym…
— Naprawdę? — przerwał im w końcu Midoriya, uświadamiając sobie, że kłócili się o niego. — Rozmawialiście o mnie?
— Jeden z nas mówił — powiedział Dark Shadow z nutką dąsania się. — Nie nazwałbym tego rozmową.
— Powiedziałeś, że powinniśmy działać powoli.
To — Tokoyami szturchnął ramię Dark Shadowa — nie jest powoli!
— Taa, powoli, tak jak wy tutaj robicie wszystko powoli!
— Hej, cicho — powiedział Midoriya, wystarczająco głośno, by zwrócić ich uwagę. — Nie musicie krzyczeć, tak żeby słyszało was całe piętro. Jestem tutaj. — Położył dłoń na klatce piersiowej Tokoyamiego. Jego serce biło szybko, chociaż jego wyraz twarzy był beznamiętny. — Powiedz mi, o czym rozmawialiście.
— O tym. — Tokoyami pogłaskał policzek Midoriyi swoimi knykciami. — Czy to jest w porządku. Czy może lepiej przestać.
Midoriya przełknął ślinę, czując nieprzyjemny skurcz żołądka.
— Ale nie chcesz przestać, racja? — Tokoyami z zaciśniętą szczęką odwrócił wzrok. Midoriya kontynuował w pośpiechu: — Ponieważ, ja zdecydowanie nie chcę. Wiesz o tym, prawda? Że zdecydowanie nie mam nic przeciwko temu.
— Widzisz,
mówiłem ci… — zaczął Dark Shadow.
— Po prostu myślę, że to dużo, aby zdecydować o tym od razu — warknął Tokoyami. Wciąż nie patrzył na Midoriyę, jego pióra uniosły się, gdy się bardziej zdenerwował. — Łatwo powiedzieć, że jest w porządku, ale przytulanie się podczas zajęć i drzemanie na drzewach i… to… to zupełnie inne rzeczy. Nie możesz ot tak powiedzieć, że będzie dobrze.
— Wiem, że on tam jest — powiedział łagodnie Midoriya próbując przejść do sedna problemu wokół, którego krążył Tokoyami. — Szczerze zastanawiałem się, dlaczego był tak rzadko w pobliżu, gdy byliśmy razem. — Midoriya ujął policzek Tokoyamiego i przyciągnął go niżej, aż ich spojrzenia się spotkały. — Zamknięcie go gdzieś indziej nie rozwiąże problemu.
— To nie jest to, co… — Tokoyami wydał z siebie sfrustrowany dźwięk. — Nie to było moim zamiarem.
Midoriya zrozumiał, przynajmniej trochę, dlaczego Tokoyami unikał tego. Chciał być pocieszający, ale wątpił, czy potrafił dobrać właściwe słowa. Oparł się na łokciu, by pocałować kącik dzioba Tokoyamiego, a następnie przetoczył się pod ramieniem Dark Shadowa, tak że Tokoyami był teraz za nim, będąc duża łyżeczką tak jak wcześniej. Dark Shadow patrzył na niego, a spojrzenie jego czarnych, błyszczących oczu było nie do odczytania.
— Cześć — powiedział Midoriya.
— Cześć — powtórzył Dark Shadow.
Przesunął się trochę bliżej, potem jeszcze trochę, obserwując reakcję Midoriyi. Izuku nie odwrócił wzroku, a Dark Shadow zamknął przestrzeń tych ostatnich kilku centymetrów, aby przycisnąć swoją twarz do Midoriyi. Tam, gdzie dziób Tokoyamiego był gładki i twardy, Dark Shadow dawał takie same wrażenie, jak z resztą swojego ciała, ułatwiając Midoriyi pochylenie głowy i znalezienie kąta, pod którym najlepiej do siebie pasowali. Midoriya owinął ramiona wokół szyi Dark Shadowa i w końcu było to prawie jak całowanie. Niepewne i niewyraźnie uczucie Dark Shadowa na nim sprawiało, że jego wargi mrowiły lekko w przyjemny sposób.
Ramię Tokoyamiego zacisnęło się wokół talii Midoriyi. Ostry czubek jego dzioba zaczepił się o jego ramię i wcisnął się wystarczająco mocno, by Midoriya poczuł go przez swój T-shirt. To było dużo, niezupełnie dużo, ale za dużo i Midoriya wycofał się, odsuwając się na tyle od Dark Shadowa, by móc wziąć głęboki, drżący oddech. Dark Shadow wpatrywał się w niego bez mrugnięcia okiem, a przyciśnięty do jego pleców Tokoyami był nieruchomy, jakby wstrzymywał oddech.
— Nic mi nie jest — zapewnił, nawet jeśli zdyszany sposób w jaki to wypowiedział, nie był przekonywujący. — Potrzebuję tylko sekundy na uspokojenie.
— Ja również — mruknął Tokoyami.
Przycisnął czoło do karku Midoriyi. To był niespodziewany dotyk jego miękkich piór. Midoriya próbował przekręcić głowę, żeby na niego spojrzeć, ale Tokoyami chwycił go mocniej, uniemożliwiając to.
— Nie bądź dzieckiem, jeszcze nic poważnego się nie wydarzyło — powiedział Dark Shadow, ale jedna z jego rąk puściła koszulę Midoriyi, by pogłaskać pióra Tokoyamiego. — Czy po prostu chcesz w tym uczestniczyć? Nie możesz go mieć, teraz moja kolej.
Midoriya, nie mogąc się powstrzymać, uśmiechnął się.
— Jeśli nie możecie się co do tego dogadać, to będziemy musieli sporządzić grafik.
Jakby wezwała go sama wzmianka o grafikach, Iida w tym samym momencie zapukał mocno do drzwi, krzycząc, że wszyscy muszą być gotowi na godzinę policyjną, która zaczyna się za piętnaście minut. Midoriya wybuchnął tak wielkim śmiechem, że tylko fakt, że Dark Shadow i Tokoyami trzymali go, uchronił go przed stoczeniem się z łóżka.
— NIE MA NIC ŚMIESZNEGO W WYPOCZYNKU — krzyknął Iida, rozśmieszając Midoriyę jeszcze bardziej, że aż zaczął hiperwentylować tak mocno, że Tokoyami musiał uderzyć go w plecy.
— O rany — wydyszał w końcu Midoriya, ocierając łzy z kącików oczu, gdy próbował się pozbierać. Zaczął siadać, tylko po to, by postać powalony z powrotem na łóżko przed Dark Shadowa, który uderzył głową w szczękę Midoriyi. — Daj spokój! — zaśmiał się. — Wiesz, że będzie tam stał, dopóki nie wyjdę.
— Zajmę się tym! — oznajmił Dark Shadow, znikając z Midoriyi tak szybko, jak skoczył i przemknął przez pokój, by wślizgnąć się pod drzwi. Przez sekundę nic się nie działo, a potem po drugiej stronie drzwi rozległ się niegodny wrzask i rozbawiony rechot.
— Izuku — powiedział Tokoyami poważnym głosem — jesteś pewny…
Midoriya chwycił przód jego koszuli w obie ręce i szarpnął za nią, by mocno przycisnąć nos do piór tuż przy dziobie, tak bardzo, jak mógł się zbliżyć do uciszenia go pocałunkiem. Kiedy się cofnął, Tokoyami zamrugał, a jego oczy były na wpół przymknięte.
— Następnym razem — powiedział Midoriya — będę miał do ciebie kilka dziwnych pytań dotyczących seksu. Przygotuj się na to.
— Um — zgodził się szorstko Tokoyami. Jego pióra nastroszyły się w lekkim zakłopotaniu. Midoriya wyciągnął rękę, by je wygładzić, bezwstydnie ciesząc się z tego.
Zima wydawało się trwać w tym roku znacznie dłużej niż zwykle, przeciągając się. Mieli niedawno sparing i byli w drodze powrotnej idąc przez kampus, kiedy w końcu zauważyli pierwsze drzewo z najdrobniejszymi, bladozielonymi liśćmi. Wydawało się, że to najlepsze miejsce na przerwę, mimo wilgotnej ziemi i wiosennego wiatru przedzierającego się przez dziury w ich strojach gimnastycznych. Położyli się na plecach na wilgotnej trawie, przyciskając ramiona do siebie, żeby choć trochę się ogrzać, obserwując poruszające się nad nimi liście.
Zamierzali zostać tylko kilka minut, ale kiedy Midoriya odwrócił głowę, by spojrzeć na drugiego chłopaka, oczy Tokoyamiego były zamknięte, a jego oddech powolny i regularny.
— Och nie, nie rób tego — zaśmiał się cicho Midoriya.
Lekkie szturchnięcie sprawiło, że zwinął się w kłębek w kierunku Midoriyi. Z głową Tokoyamiego na ramieniu, Midoriya znacznie mniej spieszył się z powrotem do akademika i weekendowych prac domowych.
Kiedy odwrócił głowę, znalazł się nos w dziób z Dark Shadowem, który zwinął się wokół pleców Tokoyamiego i obserwował Midoriyę.
— Cześć — powiedział Midoriya, unosząc wolną rękę, by pocierać palcami policzek Dark Shadowa. — Jestem zaskoczony, że widzę cię tak szybko. Zwykle po treningu wytrzymałościowym znikasz na resztę popołudnia.
— Phi — zadrwił Dark Shadow. — Ten facet każe mi wykonywać całą pracę w obronie jego nieopierzonego tyłka, a potem narzeka na
moją wytrzymałość.
Midoriya zachichotał, a potem zapadła między nimi przyjemna cisza.
— Ale to całkiem dobry facet — dodał Dark Shadow. Jego oczy były na wpół przymknięte, błyszczące jak plamy oleju.
— Tak — zgodził się Midoriya, a fala uczucia rozgrzała jego pierś. — To dobry ptak.
Dark Shadow uśmiechnął się drapieżnie, po czym skubnął nadgarstek Midoriyi.
— Ty również.
Koniec*„Ptak to trzy rzeczy: pióra, lot i śpiew, a pióra są najmniejsze z nich”. - Moje własne tłumaczenie.
**fetysz seksualny, gdzie obiekt seksualny jest atrakcyjny dzięki swoim zwierzęcym aspektom. Może był łagodny związany np. tylko z posiadaniem ogona lub uszy, albo pełnym, gdzie partner jest całkowicie przebrany za zwierzę. Wiem, również, że jest to cała, nieszkodliwa, nie związana z seksem społeczność, ale domyślam się, że słowa Katsukiego miały być obraźliwe, dlatego wyjaśniłam to w ten sposób.
***Członkowie społeczności furry, którzy przebierają się za ptaki, zakładają skrzydła i/lub dzioby.
Ptaki z piór część 2