Fandom Sherlock BBC
Autor DallasEve aka Tony
Beta/bety: -
Pairing: Johnlock, Mystrade
Gatunek: parodia kryminału
Ostrzeżenia: brak
N/A: Seria przyimkowa! Napisane na akcję Ofiary i Oprawcy 2016 w ramach promptu 11: Napisz tekst, w którym głównym bohaterem będzie przedstawiciel organu ścigania [policjant, detektyw, agent etc.] Dla Olgie - bo mogę, bo chcę i bo pomysł przyszedł dzięki Niej
W zamknięciu
Czerwona lampka w rogu pokoju działa mi na nerwy. Period pulsowania wynosi 42 milisekundy, potem następuje rozbłysk światła na 19 milisekund, a następnie cykl się powtarza. Raz na pięćset dwadzieścia dwa do pięciuset dwudziestu siedmiu mrugnięć czerwone światełko pojawia się o 28 milisekund spóźnione (wniosek: kamera jest słabej jakości lub kupiona dawno temu… błąd). Zachodzi opóźnienie, a ja znów odliczam czas do następnego. Pięćset dwadzieścia cztery.
Gdyby kamera była stara, wariacja nie występowałaby w prawie stałym periodzie, tylko wędrownie. Pozostaje zatem model sprzed nie więcej niż trzech lat, nie najtańszy, ale też nie drogi. Tania kamera miałaby period wariacji znacznie mniejszy, co powodowałoby zakłócenia w obrazie. Ze względu na charakter miejsca, w którym on…
Mój oddech przyspiesza, kiedy przed oczami pojawia mi się twarz. Nieproszona, niepożądana i z całą pewnością nieprzywoływana. Zaciskam powieki, aby nie widzieć tego irytującego już czerwonego światełka. Nie ma juz nic, czego mógłbym się dowiedzieć z jego nie-do-końca-jednostajnego mrugania. Postanawiam zająć się czymś ciekawszym. Wchodzę do swojego Pałacu Pamięci i próbuję posprzątać wszystkie wspomnienia i obrazy związane z Tym Człowiekiem. Nie jest to jednak proste, dane porozsiewane są po całym Pałacu, jest ich za dużo jak na jedno sprzątanie.
Metodycznie otwieram kolejne pokoje i przetrząsam je, przenosząc wszystkie ślady obecności Tego Człowieka do jednego pomieszczenia. Przeglądam je przy tym, zastanawiając się, co takiego przegapiłem, jak bardzo ślepym musiałem być, żeby nie zauważyć, na co się zanosiło. Ja, Sherlock Holmes, nieomylny Mistrz Dedukcji… Moja pierwsza pomyłka jest nadzwyczaj spektakularna.
Jestem w trakcie sprzątania pokoju ze sprawami dotyczącymi zwierząt, kiedy słyszę chrobot i stukanie zamka w drzwiach. Otwieram oczy i próbuję rozluźnić mięśnie, które “transport” samowolnie zacisnął. Nie jestem przyzwyczajony do takiego nieposłuszeństwa, do takiej zdrady, jednak kiedy dźwięk przybiera na sile, nie mam już żadnej kontroli nad swoim ciałem. Przyjmuję to spięcie z pogardą.
Analizuję swoją sytuację. Pomieszczenie nie ma więcej niż dwa metry wzdłuż i wszerz, wywnioskowałem to już dawno na podstawie sposobu odbijania się od nich fal dźwiękowych. Na tej samej podstawie uznałem, że pokój nie posiada okien, jedynie gołe ściany (czarne, tyle byłem w stanie dostrzec, gdy światełko kamery się zapalało, ponieważ poza tym nie ma tu żadnego innego źródła światła). Moje ręce i nogi są skute parą kajdanek na każde dwie kończyny, a następnie połączone ze sobą krótkim łańcuchem przypiętym do ściany. Słowem, nie wygląda to za dobrze. Jedyne, co mogę zrobić, to zagadać mojego oprawcę na śmierć, bo nie mam co liczyć na skuty i unieruchomiony “transport”.
Odgłosy otwieranego zamka nagle cichną. Powinienem słyszeć coś więcej, ale do moich uszu nie dociera nic poza oddechem (wniosek: pomieszczenie jest wyciszone, zdecydowanie nie amatorsko. Wysokie prawdopodobieństwo użycia tynku akustycznego lub paneli akustycznych, to z pewnością nie zwykłe akustyczne płyty typu g-k czy te zrobione z izofonu paskudztwa, które tak naprawdę wcale nie izolują pomieszczeń). Bardziej wyczuwam niż dostrzegam, że drzwi zaczynają się poruszać. Mam nadzieję, że “transport” w końcu da sobie spokój z tym absurdalnym zaciskaniem mięśni, bo kajdanki zrobiły się znacznie mniej wygodne kiedy wpijają mi się w przegruby.
W pewnym momencie przez powoli uchylane drzwi zaczyna przesądzać się słabe światło, a moment, w którym to następuje, daje mi jakieś pojęcie o grubości ścian (wniosek: ściany mają do dziesięciu centymetrów grubości. Nadpisać poprzednie spostrzeżenie - występuje tu jednoczesne użycie paneli akustycznych oraz tynku akustycznego, zapewne silikatowego). Jednocześnie do moich uszu docierają dźwięki z zewnątrz - odgłos kroków dwóch… nie, trzech osób, z czego jedna to kobieta; czyiś oddech, prawdopodobnie czwartej osoby, tej, która otwiera drzwi; cykliczne pikanie, ciche, prawdopodobnie ze sporej odległości.
- Sherlock?
Na dźwięk głosu Tego Człowieka cały się jeżę i obnażam zęby. Patrzę przed siebie ze zmruzonymi w gniewie oczyma, czekając, aż szpara w drzwiach będzie wystarczająco duża, żeby zobaczyć Jego twarz.
- Jest tam czy nie? - damski głos, odrobinę przytłumiony (wniosek: osoba nie czuje się w tej sytuacji komfortowo, prawdopodobnie wykazuje nikłe zainteresowanie toczącymi się wokół niej wydarzeniami i chce jak najszybciej opuścić to miejsce).
- Nie wiem... Greg, pomóż mi, to cholerstwo jest strasznie ciężkie - odpowiada męski głos, doskonale mi znany, to głos Tego Człowieka (rezultat: moje mięśnie napinają się jeszcze bardziej, nie wiedziałem, że to mozliwe).
- Tylko mi go potem oddaj! - męski, niezbyt dobrze kojarzący mi się głos (rezultat: Osobnik zostaje rozpoznany ze stuprocentową pewnością jako Mycroft Holmes)
Teraz słychać kroki tylko jednej osoby, zbliżające się w moim kierunku. Kiedy dźwięk ustaje, rozlega się sapnięcie, a drzwi otwierają się na oścież. Prosto w moje oczy świeci latarka, oślepiając mnie całkowicie. Mrugam, zaskoczony, i zamykam oczy, przez co cała moja groźna mina idzie w łeb. Potrząsam głową, próbując pozbyć się nieprzyjemnego uczucia.
- Wybacz. Greg, poświeć, muszę go wypuścić.
Uchylam powieki, jest juz ciemniej. Żadna z dwóch oświetlających pomieszczenie latarek nie jest skierowana w moje oczy. Podnoszę głowę, napotykając na rozbawione spojrzenie Watsona.
- No, wygląda na to, że w końcu cię znaleźliśmy! Nieźle Cię tu urządzili co?
Nie odpowiadam. Doktor oświetla mnie, najwyraźniej szukając sposobu, aby mnie wypuścić. Obchodzi mnie wokół, kleczącego na podłodze, co najwyraźniej niezwykle go bawi, bo zanim przystępuje do otwierania kajdanek, rzuca mi jeszcze jedno z Tych spojrzeń. Udaję, że tego nie zauważam. Niecałą minutę później moje kończyny są wolne, a ja zastanawiam się, jak wstać, żeby się nie skompromitować i nie upaść przez zastałe przez przebywanie w jednej pozycji mięśnie. Z pomocą przychodzi mi Watson, który ujmuje moje ramie i podciąga mnie w górę. Kiedy już stoję pewnie na nogach, zabieram ramię z jego uścisku i patrzę na niego gniewnie.
- John, jestem oficjalnie oburzony. Gdybym tylko mógł, zerwałbym z Tobą wszelkie kontakty i zamieszkał na biegunie, żeby żadne bodźce nie były w stanie przywołać wspomnień o Tobie z mojego Pałacu Myśli.
- Sherlock, to był twój pomysł - John, wyraźnie zdziwiony, świeci we mnie latarką, na co krzywię się ze wstrętem.
- Oczywiście, że mój! Nie miałem być jednak ofiarą, którą trzeba uratować, a pełnoprawnym członkiem zespołu próbującego wydostać się z tego przeklętego miejsca. Gdybym wiedział, że w Escape Roomach panuje zwyczaj traktowania jednego z uczestników jako trofeum, które musi zostać odszukane i wypuszczone, z pewnością bym się na to nie…
John pogroził mi palcem i zrobił jedną ze swoich min, na co marszczę brwi. No tak. Przecież wiedziałem o tej zasadzie, tylko skąd on wiedział, że ja wiem? Poza tym założyłem, że na drodze głosowania to Molly zostanie zamknięta, przeciez była jedyną kobietą w zespole. Albo Mycroft - jako całkowicie nieprzydatny element załogi w sytuacji takiej jak ta. Nie wiedziałem, że głos Watsona zadecyduje, że to jednak ja zostanę uwięziony… Zdrajca . Najlepszy scenariusz zakładał, że to John będzie znajdował się w tym pomieszczeniu, a ja przyjdę, aby go uratować. I może trochę podręczyć, miałem juz nawet plan. Zamknąłbym za sobą drzwi, nie mówiąc ani słowa, w ciemnościach, a potem dotknąłbym jego ramion… Zapewne zacząłby zadawać pytania, a wtedy uciszyłbym go pocałunkiem, który uświadomiłby mu, że to ja, a nie nikt inny...
- Sherlock? - John stał tuż przede mną, spoglądając mi w oczy z bardzo małej odległości - Wyglądasz, jakbyś gdzieś odpłynął.
- Ja… - mrużę oczy, dostrzegając nieprawidłowość - John, dlaczego masz opuchnięte oko?
Dlaczego John ma opuchnięte oko? Co im zajęło tyle czasu? Odpowiedź znajdziesz
tutaj