Fandom/Fandomy: Harry Potter/Once upon a TimeOryginalny tytuł i link do tekstu: Juicy LoveAutor/autorzy: IHAVENOIDEAWHATEVERTłumacz/tłumacze: M.Beta/bety: brak, co widaćZgoda: oczekujęParring: - Spoiler:
Drapple + Regina/Jabłko
Gatunek: HumorOstrzeżenia: brakN/T*: Ten test jest troszeczkę głupiutki i nie do końca ma sensy.Soczysta miłość
Regina tęsknie wpatrywała się w obraz na jej biurku. Skóra jej ukochanej była rumiana i gładka, lśniła w porannym słońcu, które wpadało przez okno tego dnia, gdy wykonała to zdjęcie. Zostało zrobione dawno temu, a jej skarb… cóż, już nigdy więcej jej nie widziała. Regina była załamana, w jej oczach zbierały się łzy, gdy nagle ogarnęła ją wściekłość. To wszystko JEGO wina. Wszystko.
***
Draco Malfoy snuł się po znajomych szkolnych korytarza, a jego myśli wypełniały obrazy jego jedynej prawdziwej miłości. Jej gładka, jedwabista cera, zieleń która przykuwała wzrok, najpiękniejsza jaką kiedykolwiek widział. Miękkie krzywizny jej ciała…
― TY!
Draco obrócił się zaskoczony i instynktownie wyciągnął różdżkę.
― To ty mi ją odebrałeś! - krzyknęła Regina. Eleganckim ruchem dłoni posłała promień jasnego światła który rzucił Draco na ścianę.
Ból przeszył jego ciało, ale wspomnienie jego ukochanej dało mu siłę by się podnieść.
― PROTEGO! - wrzasnął, odbijają kolejne zaklęcie szalonej kobiety. Jej magia różniła się od jego, nie wymagała użycia różdżki. Młody czarodziej otarł krew, która spłynęła mu z kącika ust. - Poczekaj aż mój ojciec się o tym dowie!
― Czy zdajesz sobie sprawę co ZROBIŁEŚ? - wciąż krzyczała i posyłała zaklęcia w jego stronę - Honey, była jedyną rzeczą, którą naprawdę kochałam!
― Ta twoja mała abominacja zabrała Smith od mnie! - odpowiedział wściekły. Rzucił w nią kilkoma ciężkimi zaklęciami, wszystkie z nich odbiła.
― Abominacja?! Ty nędzny robaku! Jak śmiesz!
Siła klątw jaką posłała w stronę czarodzieja była tak potężna, że poderwała jej aksamitną pelerynę w powietrze. Nikt nie miał prawa nazywać jej wybranki abominacją. Zwłaszcza ON. Chłopak uderzył o posadzkę, a ona z satysfakcją obserwowała jak skomle próbując dosięgnąć różdżki.
Draco patrzył z przerażeniem jak silny podmuch magii niweczy wszelką nadzieję na pokonanie wiedźmy. Zawył z bólu, gdy cztery kamienne węże uniosły go w górę i przyparły do zimnej, wilgotnej ściany.
― Ty głupi, mały sukin...
Draco splunął królowej w twarz. Regina wzdrygnęła się zaskoczona. Jak ten bachor śmie pluć na królową! Chłopak znów wykrzywił się z bólu, a jej uśmiech powiększał się z każdą sekundą jego cierpienia. Przeciągnęła dłonią po jego klatce piersiowej, gotowa zanurzyć się w nią i sięgnąć po jego serce, gdy…
Kłucie w jego piersi zniknęło, w przeciwieństwie do łez, które spływały mu po twarzy. Skierował zamglony wzrok na to, co przykuło uwagę wiedźmy. Z jego ust wyrwało się westchnienie.
― Smith, kochanie…
Na progu otwartych drzwi spoczywała jego ukochana i ta wywłoka Honey. Zapanowała kompletna cisza.
― Kochana, tak bardzo za tobą tęskniłam! - słychać było ulgę w głosie Reginy, gdy pobiegła by pochwycić ukochaną. Szepnęła coś do niej, a na jej twarzy malowała się czysta rozkosz, kiedy wypchnęła Smith za drzwi.
― NIE! - Draco patrzył jak jego skarb bezwładnie upadła na trawę.
Regina pstryknęła palcami oswobadzając go z więzów.
― Mam nadzieję, że już więcej się nie spotkamy - syknęła, trzymając zwycięsko swoje jabłko. Machnęła ręką i zniknęła w wirze fioletowego dymu.
Czarodziej wybiegł na podwórze, utykając przy każdym kroku. Trzymał posiniaczoną Smith w zakrwawionych dłoniach i pocałował delikatnie, ale nic nie powiedziała. Zupełnie nic.
***
Draco wpatrywał się tęsknie w zamknięte drzwi. Wiedział, co się za nimi kryje. Ciemny, pusty pokój, z jednym oknem w które Smith wpatrywała się od tamtego dnia. Nie padło ani jedno słowo.
Już nigdy nic nie było takie same.
____________________________________________________________________________________________
NA: Honeycrisp to odmiana jabłek które hodowała Regina, natomiast Granny Smith jest jabłkiem które jadał Draco.