~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [MCU][T][M] Dzień z życia przeciętnego dyrektora szkoły średniej [PC/CB]

Go down 
AutorWiadomość
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1127
Rejestracja : 16/01/2015

[MCU][T][M] Dzień z życia przeciętnego dyrektora szkoły średniej [PC/CB] Empty
PisanieTemat: [MCU][T][M] Dzień z życia przeciętnego dyrektora szkoły średniej [PC/CB]   [MCU][T][M] Dzień z życia przeciętnego dyrektora szkoły średniej [PC/CB] EmptySob 22 Sty 2022, 12:03

Tytuł: Dzień z życia przeciętnego dyrektora szkoły średniej
Oryginalny tytuł: A Day in the Life of an Average High School Principal
Autor: tawg
Zgoda na tłumaczenie: Czekam
Uwagi: Jest to alternatywny świat, gdzie Phil Coulson nie jest agentem TARCZY.
Tłumaczenie: Lampira7
Beta: Tazkiel
Link: https://archiveofourown.org/works/479085


Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 1
Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 2
Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 3
Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 4

Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 5
Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 6
Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 7

Dzień z życia przeciętnego dyrektora szkoły średniej

Phil Coulson, dyrektor Crosstown High, nie mógł doczekać się weekendu. Co wieczór jeździł metrem do domu z Gregory’m, dokładając kolejną godzinę do własnych dojazdów, ale ciężko było znaleźć nauczyciela fizyki, a Gregory był wrażliwą duszą pod zniekształconą sylwetką i chomiczym puchem. Jeśli potrzebował przyjaciela, który odprowadzi go do domu i dopilnuje, że chuligani zachowają swoje opinie dla siebie, to Phil mu to zapewni.

Potem docierał do szkoły tak wcześnie, jak to możliwe, wykorzystując kilka godzin, zanim uczniowie zaczęli wędrować po korytarzach, aby Boryn zorientował się w polityce szkoły dotyczącej ścigania dzieci i przejmowania ich telefonów komórkowych. Boryn szybko się uczył, ale niektóre nawyki ciężko wykorzenić.

Tego ranka Phil przybył przed szóstą po telefonie od woźnego, który poinformował go o przecieku w damskiej łazience na pierwszym piętrze. Było akurat tyle wody, że chodzenie po linoleum było niebezpieczne, a dywan uginał się pod stopami. Boryn przeniósł już wszystkie książki z niższych półek na niepewnie stosy na stołach w bibliotece, zwijając się wokół dużego pokoju, sycząc na powolne pełzanie wody. Pan Zafon, woźny, zapewnił Phila, że byłoby niestosowne, gdyby poszedł do łazienki dziewcząt i zbadał sprawę. Była osobna sprzątaczka do takich rzeczy (właściwie pani Zafon, która przychodziła na kilka godzin co drugi dzień) i nie miał ochoty grzebać w miejscu, w którym nie powinien być.

Tak więc Phil otrzymał wspaniałe zadanie wejścia do łazienki, zakręcenia kranu, który był odkręcony całą noc i przesunięcia przemoczonego podręcznika, który zablokował odpływ w podłodze. Potem miał ekscytujące doświadczenie wyczyszczenia bałaganu złożonego z opakowań po tamponach i niedopałków papierosów z odpływu zlewu końcem ołówka. To dlatego Phil zrezygnował z nauczania na rzecz administrowania, aby nie musieć się zajmować takimi sprawami.

Phil pomógł posprzątać bałagan, zrobił wszystko, co w jego mocy, by nie myśleć o tym, czy odkręcony na noc kran będzie miał wpływ na rachunek za wodę, a potem musiał spędzić dobre dwadzieścia minut na przekonywaniu Boryna, że wilgotna podłoga nie zniszczy wyrmu, hordy książek, wyrma, zanim Pjr zszedł z półek i przestał agresywnie syczeć na kałuże. Potem minęła kolejna godzina poklepywania i drapania, zanim Boryn przestał grozić stoczeniem bitwy z wodniakami, które spowodowały potop. Phil próbował wyjaśnić zasady działania wodociągów i świadczonych przez nie usług oraz obowiązki z tym związane, dotyczące budynków użyteczności publicznej, ale Boryn w tym momencie trącał nosem jego biodra i Phil był pewien, że nic z tego co mówił, nie dotarło do Boryna.

Zanim zadzwonił dzwonek oznaczający rozpoczęcie szkolnego dnia, Phil miał mokre stopy, łuski na spodniach, nie miał ołówka i nie zdążył jeszcze wypić porannej kawy.

— Gdybyś zastosował się do zaleceń lekarza i został w tym tygodniu w domu — powiedziała Nina, sekretarka szkolna, wskazując na niego oskarżająco palcem — mógłbyś siedzieć na kanapie i jeść bajgle. Sam to na siebie sprowadziłeś.

— To ty zadzwoniłaś do mnie i powiedziałaś, żebym wrócił w tym tygodniu. — Phil poczuł się zobowiązany do podkreślenia tego.

— To ty zatrudniłeś smoka.

— Touche — odparł Phil. — Boryn to wyrm. Smoki mają inną liczbę…

— Przysięgam na Boga, Phil, jeśli spróbujesz mi zrobić wykład w stylu Animal Planet, zmienię zamówienie personelu na kawę bezkofeinową i rozsieję pogłoskę, ze zrobiłeś to, aby obniżyć koszty.

Phil spojrzał zraniony na Ninę.

— Przepraszam — powiedziała z ciężkim westchnieniem. — Pies sąsiada nadal szczeka w nocy. Jeśli kundel nie nauczy się odpowiednich manier, zamienię go w gulasz.

— Jako filar społeczności nie mogę tolerować takiego działania — powiedział poważnie Phil.

Nina uderzyła go egzemplarzem szkolnego biuletynu.

— Na pewno dam znać glinom, że to powiedziałeś. Jakieś wieści od twojego nowego chłopaka?

Phil próbował się uśmiechnąć, ale mu się to nie udało.

— Nie — odpowiedział. — Jeszcze nie.

— Jestem pewna, że jest po prostu zajęty — powiedziała Nina. — Praca rządowa i tak dalej.

— Oczywiście.

— A jeśli jest tylko palantem, mój współlokator ma kuzyna…

Phil zakończył rozmowę i wycofał się do swojego biura. Spotkania ze współpracownikami to jedno - w rzeczywistości w kręgach edukacyjnych było to całkiem normalne - ale umawianie się z kuzynami współlokatorów było biletem w jedną stronę w pociągu do skandalu. Nieważne, jak dobrze wyglądał kuzyn w dżinsach z obcisłymi nogawkami. Phil był pewien, że i tak był za stary, żeby spotykać się z kimkolwiek, kto identyfikował się jako hipster.

Phil miał czterdzieści sześć lat. Mieszkał sam ze swoim kotem (który nie chciał mieć z nim do czynienia, odkąd Boryn pojawił się na scenie i zaczął wracać do domu, pachnąc jaszczurem). Potrzebował laski do chodzenia na większe odległości. Prawdopodobnie został porzucony.

Ale Phil miał też do napisania sprawozdanie dotyczące osiągnięć i wnioski od samorządu uczniowskiego do przejrzenia, a tuż przed obiadem jeden uczeń złamał nos drugiemu, błyskawicznie przykładając do jego twarzy podręcznik od fizyki.

Splendor i podekscytowanie sprawiały, że ta praca naprawdę była warta zachodu.

Rozmowa z Katelyn Beaver przebiegła tak gładko, jak oczekiwał Phil. Szlochająca, krwawiąca, wściekła dziewczyna, była tak przyzwyczajona do tego, że zawsze ma rację, że nawet nie przyszło jej do głowy, aby starannie dobierać słowa. Druga strona konfliktu, Bonnie Jackson, była cicha i ponura. Trzymała oba łokcie na poręczach krzesła, na którym siedziała, poszerzając optycznie swoją postawę, trzymając głowę wysoko. Phil wypisał Bonnie tygodniowe zawieszenie i wysłał ją, by siedziała w kozie do ostatniego dzwonka, ponieważ nie tolerował przemocy w swojej szkole.

Zawiesił Katelyn na trzy tygodnie, ponieważ nie lubił łobuzów.

Oczywiście, Phil był zalewie w połowie pisania raportu o incydencie, kiedy przybył pan Beaver, pełen słusznego oburzenia, że jego córeczka była jeszcze bardziej prześladowana przez skorumpowany system szkolny. Nina, mimo że hobbystycznie drażniła się z Philem, była drobną kobieta i łatwo było ją zaskoczyć głośnymi dźwiękami (dlatego tak dobrze dogadywała się z Philem - podkreślał swój punkt widzenia cichym głosem, pozwalając by słowa miały wpływ na drugą osobę, a nie przywiązywał wagi do głośności). Phil rozumiał, że zapowiadał się bardzo emocjonalny dzień dla Katelyn Beaver, ale to nie był rozsądny powód, aby ludzie krzyczeli na jego sekretarkę.

— Panie Beaver — powiedział, stojąc w drzwiach do swojego biura — rozumiem, że chce pan ze mną porozmawiać?

Mimo tego, że to  Beaver był dużym mężczyzną, biuro wydawało się klaustrofobiczne przez mężczyznę w długim, czarnym płaszczu, który opierał się o ścianę i obserwował pana Beavera w zbyt obojętny sposób, by była to nuda. Zwrócił uwagę na Phila. Coulson zauważył, że mężczyzna miał przepaskę na oku. Clint siedział grzecznie na jednym z miejsc dla gości, z rękami splecionymi na kolanach. Cóż, wyglądało na to, że dzień Phila stawał się coraz bardziej interesujący.

Spojrzał na Ninę, która wyglądała na znacznie spokojniejszą, odkąd przestała być w centrum uwagi.

— Pan Fury ma umówione spotkanie o pierwszej trzydzieści — powiedziała sztywno.

Phil spojrzał na mężczyznę w płaszczu, który pokiwał mu głową w uznaniu.

— Nie spiesz się, panie Coulson — powiedział.

— Dziękuję, dyrektorze — odpowiedział Phil.

W ostatnich tygodniach spędził trochę czasu na stronie internetowej TARCZY i chociaż nie było żadnych zdjęć dyrektora Nicka Fury'ego i było tylko kilka wzmianek o nim, Phil rozpoznał postawę człowieka, który miał dużą władzę. Sposób, w jaki usta Clinta drgnęły, a na jego twarzy pojawił się cień dumnego rozbawienia, dał Philowi do zrozumienia, że odgadł poprawnie.

Zanim Phil zdołał usiąść na swoim miejscu, pan Beaver położył rękę na środku biurka i pochylił się nad nim, wskazując palcem w twarz Coulsona. Phil postanowił pozostać w pozycji stojącej.

— Chcę wiedzieć dlaczego, do diabła, moja mała dziewczynka została zawieszona za atak na nią na korytarzach twojej szkoły!

— Nie została zawieszona za bycie ofiarą brutalnego ataku. Została zawieszona za bycie uciążliwym tyranem, który od początku roku bojkotuje i poniża koleżankę z klasy — odpowiedział spokojnie Phil. — Ponadto nie jest to “moja” szkoła. Nie jestem jej właścicielem.

— Cóż, ja na pewno nie wiem, co tu robisz, ale to jest nie do przyjęcia!

— Proszę obniżyć swój głos — powiedział Phil, zajmując miejsce za biurkiem. — A jeśli chce pan dowiedzieć się więcej o działaniu Crosstown High, zapraszam do udziału w spotkaniu organizacyjnym. Następne spotkanie będzie w przedostatni piątek semestru. Ale naprawdę uważam, że powinniśmy raczej porozmawiać o Katelyn.

Beaver spiorunował spojrzeniem Coulsona.

— Jeśli nie przestaniesz tych bzdur, to cię pozwę.

Phil powstrzymał westchnienie.

— Jeśli to jedyne dwie opcje, które jest pan gotów rozważyć, to myślę, że już skończyliśmy. — Beaver wydawał się zaskoczony, a Phil  nie obwiniał go za to. — Wchodzenie na ścieżkę sądową może być bardzo wyczerpującym procesem, przynajmniej tak słyszałem. Radzę przedyskutować tę sprawę z rodziną. W międzyczasie prace szkolne Katelyn na najbliższe trzy tygodnie zostaną do niej wysłane na email. Wypracowanie będzie się liczyło do jej oceny semestralnej, więc radzę, aby dołożyła wszelkich starań, aby napisać je jak najlepiej. Odbędzie się spotkanie, zanim będzie mogła wrócić na zajęcia, aby przedyskutować, czego nauczyła się z tego doświadczenia.

— A co z faktem, że ma złamany nos?

— Cóż, miałem nadzieję, że zabierze ją pan do lekarza, ale ta decyzja należy do pana.

Pan Beaver ograniczył swoje krzyki, odbierając córkę z poczekalni w biurze, a Phil poświęcił chwilę, by ostrożnie i dokładnie wyobrazić sobie, że poraża prądem tego mężczyznę. Nie, żeby przemoc kiedykolwiek pomogła przy takich problemach emocjonalnych. Byłoby to wrogie i nieodpowiedzialne. Ale był to lekko kojący obraz. Buty Phila wciąż były mokre od małej powodzi z tego ranka i mógł poczuć pęcherz tworzący się na pięcie, więc wysłał Ninie e-mail z prośbą, by przysłała Fury’ego.

— To nie trwało długo, panie Coulson — powiedział dyrektor Fury, wchodząc do biura Phila. Stawiał długie kroki z rękami włożonymi do kieszeni spodni. Długi czarny płaszcz, odsunięty do tyłu, ciągnął się za nim jak ogon szczególnie chorego pawia. — Muszę tylko dowiedzieć się, co się stanie z pańskim smokiem.

— Nie posiadam smoka — odparł Phil, odchylając się na swoim siedzeniu.

Nie zaoferował Fury’emu krzesła, a dyrektor sam nie usiadł. Stał, uśmiechając się do Phila, jakby prowadzili miłą rozmowę. Coulson wiedział, że ten mężczyzna oczekiwał miłej rozmowy tylko dlatego, że zamierzał postawić na swoim.

— Zastanawiam się, czy lista pracowników szkolnej biblioteki pokazałby to inaczej?

— Boryn jest jaszczurem, a nie smokiem — odparł Phil. — Wyrmy mają co najmniej sześć nóg, a cykl reprodukcyjny jest inny. — Spotkał jednookie spojrzenie Fury’ego, wytrzymując je. — I nie jestem właścicielem Boryna.

— Zgadza się — powiedział Fury, a jego usta wykrzywiły się w ostrym uśmiechu, ukazującym zęby. — Po prostu trzyma go pan pod dachem pod pretekstem, że pan to zatrudnił.

— Właściwie — odparł Phil, odsuwając szufladę biurka, szukając w niej odpowiednich akt. — Boryn jest zatrudniony na podstawie umowy polegającej na wymianie usług w ramach integracyjnego programu szkoleniowego do czasu zatwierdzenia wniosku o pobyt w tym świecie.

Uśmiech Fury’ego stał się nieco mniejszy, a Phil dalej naciskał.

— Jednak zdaję sobie sprawę, że komisja do spraw oceny zamieszkania osób z innych sfer już ugrzęzła, próbując przygotować projekt ustawy i przez jakiś czas nie będzie w stanie rozpatrzyć wniosku Boryna. Na szczęście istnieje trybunał azylowy dla stanu Nowy Jork, który zbiera się w czwartek w tym tygodniu i udało nam się złożyć trzynaście formularzy wymaganych do uzyskania rozmowy w celu oceny możliwości udzielenia azylu w nagłych wypadkach, co na szczęście oznacza również, że Boryn otrzymał pozwolenie na pobyt w tym świecie, aż do momentu zebrania się trybunału i przez cały czas trwania procesu udzielenia azylu i wszelkich odwołań, które możemy złożyć pięć razy.

Fury już się nie uśmiechał.

— Ale jestem pewien, że już pan to wie. W poniedziałek rano przesłałem do Tajnej Agencji Rozwoju Cybernetycznych Zastosowań Antyterrorystycznych on-line formularz dwanaście B w celu powiadomienia o pobycie pozaziemskiego podmiotu.

— Dwanaście B — powtórzył Fury.

— I załączyłem całą odpowiednią dokumentację. Odesłałem papierową kopię do biura wydziału stanowego.

Dyrektor Coulson i dyrektor Fury przyglądali się sobie przez długą, pełną napięcia chwilę. Phil w końcu pozwolił, by jeden kącik jego ust drgnął w najmniejszym uśmiechu, a dyrektor Fury odchylił się do tyłu i zaśmiał się długo i rubasznie.

— Założę się, że ma pan potwierdzenie wysłania tego.

— I wydruk printscreen z “wysłano pomyślnie” z numerem identyfikacyjnym wniosku.

Na twarzy Fury’ego pojawił się uśmiech, ale tym razem był to uśmiech, który wydawał się ciepły i psotny.

— Nawet nie wiedziałem, że mamy formularz dwanaście B.

— Pracuję w administracji — odpowiedział Coulson. — Znam się na tego typu rzeczach.

Fury przechylił głowę na bok, a jego uśmiech złagodniał przekształcając się w coś łobuzerskiego, gdy ponownie ocenił Coulsona.

— Założę się, że tak — rzekł ciepło, po czym podszedł do drzwi. — Wygląda na to, że wszystko tutaj działa poza moim planem i jurysdykcją. Przynajmniej na ten moment. — Potrząsnął głową, sięgając do klamki. — Dobrze zagrane, agencie.

— Nie jestem agentem, dyrektorze Fury — odparł Phil.

Fury zatrzymał się z ręką na klamce z dziwnym, małym uśmiechem na twarzy.

— Oczywiście, że nie, panie Coulson. Mój błąd.

A potem dyrektor wyszedł, zostawiając szeroko otwarte drzwi do biura Phila. Clint wciąż siedział na jednym z okropnie niskich krzeseł dla gości, patrząc tępo przed siebie.

Phil uśmiechnął się uprzejmie do dyrektora, dopóki ten całkowicie nie opuścił szkolnego gabinetu, po czym wyciągnął kartkę papieru i położywszy ją na twardym drewnie swojego biurka, zrobił kilka chaotycznych notatek. Poczekał, aż atrament wyschnie, po czym złożył papier na cztery i wsunął go do wewnętrznej kieszeni marynarki. Miał podstępne podejrzenie, że dyrektor Fury nie był kimś, kto lubił przegrywać kłótnie. Phil również.

Phil przeszedł przez gabinet i wskazał na Clinta, nie patrząc na niego.

Czekaj — polecił, a następnie skierował się długim korytarzem do szkolnej biblioteki.

Uczniowie całkiem dobrze przyjęli Boryna, co wcale nie zaskoczyło Phila. Obecne pokolenie nie pamiętało czasów przed superbohaterami ubranymi w kevlar i spandeks, wiecami na rzecz praw mutantów i debatami w telewizji na temat mądrości prywatnego i publicznego finansowania zespołów metaludzi. Spędzili całe swoje życie na interakcji ze światem, który był dziwny i cudowny (choć, co prawda, niepokojąco destrukcyjny). Wyrm książkowy, który pojawił się w bibliotece, nie był wart plotek po pierwszym dniu po jego pojawieniu się.

Rodzice jednak komentowali. I część personelu. A potem Nick Fury wszedł do domeny Phila i dał mu znać, że nawet ludzie, którzy byli na czele tego ciągle ewoluującego świata, wciąż bali się zmian.

Phil nie wiedział, jak wytłumaczyć to Borynowi, pięknemu stworzeniu, które mruczało, gdy uczniowie drapali go za uszami i zbudowało gniazdo pod jednym z biurek z gazet i starych kurtek z biura rzeczy znalezionych. Boryn rozumiał, że ktoś próbuje ukraść hordę wyrmom, ale nie rozumiał, że ktoś próbuje ukraść wyrma hordzie.

— Możesz uciekać — powiedział Phil, trzymając pysk Boryna w obu dłoniach. — Jeśli ktoś chce cię zabrać, a ty nie chcesz z nim iść, możesz uciec i ukryć się.

— Nie mogę zossstawić ksssiąg — odpowiedział Boryn.

— Tak, możesz — powiedział stanowczo Phil, starając się, by wyrm go zrozumiał. — Jeśli jesteś w niebezpieczeństwie, musisz zostawić księgi, a potem uciekniesz i mnie znajdziesz.

Wyrm warknął nieprzyjemnie i uderzył głową w pierś Phila.

— Ksssięgi — syknął Boryn, owijając mocno ogon wokół regału z książkami.

Phil przytulił mocno głowę wyrma i delikatnie podrapał go za uchem.

— Porozmawiamy o tym później — obiecał.

Boryn wydał z siebie drżący dźwięk, po czym wrócił do stosu książek, które wymagały ponownego odłożenia na półkę. Wszystkie cierpienia zostały porzucone na rzecz utrzymania hordy składającej się z wiedzy.

Phil żałował, że nie może tak łatwo pozbyć się kłopotów. Mówiąc o tym…

Pierwszą rzeczą, jaką zwróciła uwagę Phila na Clinta Bartona, była zaskakująca dychotomia jego zachowania. Clint był osobą, która praktykowała oszczędność ruchów; pozostawał rozluźniony i nieruchomy, aż do momentu, w którym musiał się ruszyć, a potem był szybki niczym wąż. Czasami oznaczało to patrzenie, jak nawet nie mrugnął, gdy Phil zaoferował mu swój numer telefonu, a potem poruszył tylko lewą ręką i niczym więcej, żeby Phil mógł napisać swój numer na ciepłej skórze między łokciem a nadgarstkiem, uśmiechając się swobodnie, gdy jego spojrzenie nigdy nie opuszczało twarzy Phila. Czasami oznaczało to, że trzymał się blisko, pozwalając Philowi odejść lub otrzeć się o siebie, gdy czekali w kolejce po kawę, której nigdy nie mogli wypić.

Kiedy Phil wrócił do szkolnego biura z kubkiem napełnionym kawą i bolącym udem, bo utykał z powodu braku laski, Clint siedział nieruchomo i wpatrywał się niewzruszenie w Ninę, która zmieniła położenie swojego kalendarza biurkowego, próbując zablokować ciężar jego spojrzenia.

— Wejdź — powiedział Phil zmęczonym głosem, nie zwalniając kroku, gdy wracał do swojego gabinetu.

Clint zamarł, zanim wstał, pauza, którą Phil zauważył nawet odwrócony plecami do Clinta. Podczas tej krótkiej chwili agent powiedział mu tym gestem wiele rzeczy, których Phil po prostu nie chciał usłyszeć.

— Dzisiaj bez garnituru — skomentował Phil, gdy Clint zajął puste krzesło po drugiej stronie biurka.

— Tak — zgodził się Clint, wpatrując się w swoje rozchylone uda. — Naprawdę nie jestem fanem tkwienia w niewygodnych ubraniach podczas niezręcznej rozmowy. Poza tym, gdybym zagrał kartą “tajnego agenta”, to sądzę, że twoja recepcjonistka mogła popuścić w majtki z powodu całego zastraszania, jakie tam się działo.

— Dziękuję, że o niej pomyślałeś — powiedział sucho Phil, a Clint pochylił głowę nieco niżej.

— I tak — powiedział w końcu Clint — przyszedłem cię przeprosić. — Zamilkł, a Phil oparł brodę na dłoni, wpatrując się spokojnie w Clinta przez dzielące ich biurko. Barton zerknął na niego, a potem znów spuścił wzrok. — Nie powinienem był tak uciekać po wszystkim. To był prawdziwe chujowe zachowanie i naprawdę przepraszam za moje postępowanie od tamtego czasu. Ja, hmm, to było złe.

Phil przetrawiał słowa Clinta. Nie wniosło to zbyt wiele kontekstu do ich obecnego statusu, więc Phil powstrzymał się od komentowania. Zabębnił palcami o blat biurko zaznaczając tym, że czekał na więcej wyjaśnień.

— I za seks - rzekł w końcu Clint. — Przepraszam, że uprawialiśmy naprawdę gówniany seks. I że nie byłem na tyle dojrzały, by z wdziękiem sobie z tym poradzić. I że prawie od razu po tym zwiałem i zostawiłem cię przez żadnej wiadomości przez całe trzy dni.

Phil, z brodą wciąż z opartą na dłoni, pociągnął łyk kawy. Czerpał odrobinę przyjemności ze sposobu, w jaki Clint kulił się pod jego spojrzeniem.

— Posłuchaj… naprawdę cię lubię — wypalił Clint, wciąż spoglądając na swoje kolana. — I nie wiem, czy jesteś zraniony, wkurzony, czy po prostu skończyłeś ze mną, ale naprawdę cię lubię. I bardzo bym chciał, żebyś coś teraz powiedział.

Phil nie przestał opierać brody na dłoni, ale napięta linia jego ramion nieco złagodniała. Obrócił krzesło lekko w bok, aby poprawić swoją postawę.

— Założyłem, że albo świat zmierza ku zagładzie, albo jesteś palantem.

Clint skrzywił się.

— Byłem palantem.

— Ach.

Clint ponownie spojrzał na Phila i zmrużył oczy.

— Cieszysz się tym — oskarżył go.

Phil pozwolił sobie, aby mały uśmiech zagościł na jego ustach.

— Trochę — przyznał.

Clint posłał Philowi zirytowane spojrzenie typu “co ja mam z tobą zrobić?”. Phil przesunął swoje krzesło w przód i w tył, napotykając wzrok Bartona z pogodnym wyrazem twarzy.

— Zatem co? — powiedział w końcu Clint. W tym momencie był odprężony, stracił ostrożne napięcie w mięśniach, które miał przez całe popołudnie. — Rzucasz mnie?

— Nie tym razem — odparł Phil. W końcu zmienił pozycję, opierając oba łokcie na biurku, splatając ręce przed sobą. — Ale tak to teraz będzie działać: masz problem? Powiesz mi o tym. A potem go rozwiążemy. Czy się rozumiemy?

Clint z powagą skinął głową, choć Phil wyczuwał cień subtelnego, sprytnego chaosu, kiedy powiedział.

— Tak, proszę pana.

— Jeśli już przy tym jesteśmy — powiedział Phil, ponownie podnosząc kubek, trzymając go w obu dłoniach. — Jak zamierzasz mi to wynagrodzić?

Usta Clinta wykrzywiły się w uśmieszku i przesunął się tak, że siedział na krawędzi krzesła z własnymi przedramionami opartymi na krawędzi biurka Phila. To było miłe uczucie, zmniejszenie dzielącej ich odległości.

— Cóż, miałem zamiar zaproponować ci, że wczołgam się pod twoje biurko i zrobię ci loda. Ale, biorąc pod uwagę wyraz twojej twarzy w tej chwili, domyślam się, że odmówiłbyś mi, ponieważ byłoby to niewłaściwe.

— Tak, byłoby to bardzo niewłaściwe.

— I prawdopodobnie powinienem porzucić wszystkie moje seksowne plany dotyczące twojego gabinetu i ogólnie szkoły?

— Zapomnij o nich natychmiast.

— Okej, w porządku. — Clint wpatrywał się w kubek Kapitana Ameryki w dłoniach Phila, rozważając swoje możliwości. — Moglibyśmy pójść na kolację? — zaproponował.

Phil rozważył tę sugestię.

— Kolacja jako jedzenie na wynos, siedząc na kanapie czy wyszukana kolacja w restauracji?

Clint wyglądał na lekko zaskoczonego, a Phil miał ochotę kopnąć się mentalnie. Clint zdawał się żyć na adrenalinie i gigantycznych ciasteczkach sprzedawanych w kawiarniach. Nie wyglądał na kogoś, kto jadał w wymyślnych restauracjach.

— Może być fantazyjnie — powiedział szybko Clint.

— Nie musi być wyszukanie.

— Mogę zrobić rezerwację i całe to gówno.

— To nie musi być wyszukane.

— Nie, rozumiem. To symbol, prawda. Normalnego, zdrowego związku?

— To nie jest symbol — upierał się Phil. — To tylko kolacja.

Wargi Clinta wykrzywiły się, jakby powstrzymywał się od śmiechu.

— To zdecydowanie symbol — powiedział. — Zupełnie jak pójście na kawę.

— Wyjście na kawę nie było symbolem.

— Jesteś pewien? Ponieważ naprawdę chciałeś iść na kawę.

Phil uśmiechnął się do Clinta, ale pozwolił, żeby ten uśmiech był tak zmęczony, zirytowany i czuły, jak się czuł.

— To dlatego, że jestem uzależniony od kofeiny i muszę pić kawę, co dwie godziny — wyjaśnił.

— Och. — Najwyraźniej Clint nie traktował cudownych właściwości kofeiny zbyt poważnie. — Cóż, i tak idziemy na kolację.

— W porządku.

— Jutro?

— Nie mogę… Klub dyskusyjny ma wtedy półfinały międzyszkolne.

Clint otworzył usta, z drżącym uśmiechem na twarzy, jakby chciał zasugerować Philowi by sobie darował i zabawił się. Phil odrzucił ten pomysł z niezachwianym spojrzeniem.

— Racja — powiedział Clint, odsuwając się trochę. — Klub Dyskusyjny. Spoko. A co z sobotą?

— Sobotę mam wolną.

— Zabiorę cię w miłe miejsce.

— To nie musi być miłe miejsce.

— Zabiorę cię w najlepsze miejsce, jakie tylko istnieje.

Ramiona Phila opuściło ostatnie napięcie. Jeśli Clint chciał mieć randkę, to mogli ją mieć.

— W porządku.

— Okej — powiedział Clint, kiwając głową.

— Okej — powtórzył Phil.

Phil i Clint wpatrywali się w siebie przez biurko. Phil cieszył się obserwowaniem subtelnych zmian na twarzy drugiego mężczyzny, gdy ten zdał sobie sprawę, w co dokładnie został wmanewrowany. Nastąpił przebłysk czegoś, prawie jak paniki, którą szybko ukrył pod prostym i deprecjonującym uśmiechem. Clint wstał i wsadził kciuki w kieszenie dżinsów.

— Myślę, że muszę się dowiedzieć, gdzie wytworni ludzie jedzą obiad.

Phil uśmiechnął się do niego. Po tygodniu, który miał i po dniach przez który przeszedł, dobrze było uśmiechnąć się szczerze.

— Baw się dobrze.

Clinta nie było przez całe pięć minut, kiedy włączył się alarm przeciwpożarowy. Phil w milczeniu odliczył od dziesięciu do zera, gdy zamknął swój gabinetu, a następnie kazał Ninie wyłączyć Farmiwille, aby została skutecznie ewakuowana z budynku. Nie mógł się doczekać weekendu.


Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 8

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 94 rozdziały
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 12 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
 
[MCU][T][M] Dzień z życia przeciętnego dyrektora szkoły średniej [PC/CB]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» [MCU][T][M] Dzień okropnych włosów Bucky'ego Barnesa [JBB/TS]
» [HP][NZ] Dzień, w którym umarła we mnie magia [HP/DM][3/?]
» [Sherlock BBC][T][Z] Obietnica życia 21/21 [MH/JW]
» [Sherlock BBC] [Z] [30/30] Sceny z życia [JW/SH]
» [HP][T][M] Plac zabaw życia

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Serial & Film & Adaptacje :: Slash :: +12-
Skocz do: