~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [MCU][T][M] Środek przeciwgrzybiczny [PC/CB]

Go down 
AutorWiadomość
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[MCU][T][M] Środek przeciwgrzybiczny [PC/CB] Empty
PisanieTemat: [MCU][T][M] Środek przeciwgrzybiczny [PC/CB]   [MCU][T][M] Środek przeciwgrzybiczny [PC/CB] EmptyNie 03 Kwi 2022, 09:46

Tytuł: Środek przeciwgrzybiczny
Oryginalny tytuł: Antifungal Agent
Autor: tawg
Zgoda na tłumaczenie: Czekam
Uwagi: Jest to alternatywny świat, gdzie Phil Coulson nie jest agentem TARCZY.
Tłumaczenie: Lampira7
Beta: Tazkiel
Link: https://archiveofourown.org/works/564295


Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 1
Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 2
Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 3
Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 4

Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 5
Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 6
Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 7
Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 8
Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 9
Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 10

Środek przeciwgrzybiczny

Phil owinął koniec krawata wokół palców, odchylając się na krześle z filiżanką zimnej kawy w drugiej dłoni. Na zmianę leniwie  wahał się kontynuowaniem swojego głupiego planu, a tym, by tego nie robić. Istniały formularze do podpisania, e-maile do napisania i zamówienia, które musiały zostać odrzucone, ale pozostawił to wszystko w schludnych stosach na swoim biurku.

To był naprawdę głupi plan.

Ale podobał mu się bardziej niż inne opcje.

Ale to był bardzo głupi plan.

Cieszył się, że miękki stukot balerinek Niny o linoleum, gdy przechodziła przez główne wejście do biura, odwrócił jego uwagę.

— Tak mi przykro, że wezwałam policję! — zawołała z recepcji. — Nie skontaktowałeś się ze mną po swojej randce i zawsze pojawiasz się w pracy, a w Nowym Jorku byli kosmici i po prostu pomyślałam… — Pchnęła drzwi do biura Phila i zatrzymała się na jego widok. — Do licha — powiedziała w końcu. — Czy ktoś umarł?

Phil spojrzał na swój garnitur. Był monochromatyczny - czarny garnitur, biała koszula, czarny krawat. Niepotrzebnie chorobliwy jak na liceum, ale pocieszająco uniwersalny.

— Muszę wieczorem załatwić pewną sprawę — odpowiedział.

— Czytałeś ostatnie magazyny? Czy pastelowe koszule nie są modne w zestawieniu z czarnym garniturem i krawatem?

— W tym sezonie są modne zarówno pastele jak fluorescencyjne kolory — odparł bez ogródek Phil. — Moda nie istnieje dla mnie.

Nina parsknęła.

— Uwierzę w to, kiedy zobaczę cię w dresach. Kat z Saint John Public zadzwoniła wczoraj, żeby poinformować o wyrywkowej kontroli stołówek, która będzie miała miejsce w następnym tygodniu.

Phil skinął głową i odwrócił się w stronę do komputera, aby wyświetlić listę kontrolną audytu. To wciąż był dzień pracy. Martwienie się o Clinta może poczekać do przerwy na lunch.

OoO

Phil został odeskortowany z powrotem do mieszkania późnym wieczorem w poniedziałek przez dwóch bardzo uprzejmych agentów TARCZY, którzy odmówili mu powiedzenia czegokolwiek o miejscu pobytu Clinta i jego samopoczuciu. Zasugerowano mu, aby przestał się tym martwić i kontynuował swoją normalną rutynę oraz zadzwonił pod podany numer, jeśli pojawią się jakiekolwiek objawy.

— Chcesz powiedzieć, że powinienem zadzwonić, jeśli zapadnę w śpiączkę? — zapytał Phil.

W zamian otrzymał wymuszony uśmiech i obaj agenci wycofali się z jego mieszkania. Zadzwonił pod numer z karty i został poinformowany przez automatyczne nagranie, że pomoc zostanie wysłana do jego lokalizacji, jeśli pozostanie na linii. Rozłączył się. Było to takie typowe dla rządu.

Podczas swojego niezwykle frustrującego okresu kwarantanny powiedzeniu mu, że Clint został potencjalnie zarażony pozaziemskim pasożytem i że istnieje ryzyko, że mógł go przekazać dalej. Było to jedno z najbardziej pamiętnych przerażeń związanych z chorobami przenoszonymi drogą płciową w życiu Phila. Przypuszczał, że to jedno z zagrożeń związanych ze spotykaniem się z superbohaterem. Mówiono nie tyle o opryszczce, co o “bardzo agresywnym, wywołującym śpiączkę, tajemniczym patogenie”. To był jeden ze sposobów na to, aby związek był interesujący.

Podczas sprzątania swojego mieszkania (oczywiście sprawdzano je pod kątem skażonej pościeli i ubrań, ręczników, kubków i… płyt CD?), a także po odwiedzinach niezadowolonych policjantów (wezwanych przez jednego z sąsiadów, ponieważ Phil został zgłoszony jako zaginiony w ciągu trzydziestu godzin, odkąd ostatnio widział go inny mieszkaniec), Phil martwił się o Clinta. Wsadzenie go na tył karetki z nieprzytomnym i niereagującym ciałem nie było najbardziej uspokajającym momentem jego weekendu. Przyszło mu do głowy, że panika, czekanie, nerwowi lekarze i ludzie odmawiający odpowiedzi na jego pytania mogą nie być czymś niezwykłym.

Szczególnie ten ostatni punkt zabolał. Ale Phil miał umiejętności znajdowania odpowiedzi. Zwłaszcza, gdy ludzie mówili mu, że nie powinien ich szukać.

Nie spał od wczesnych godzin porannych, pocierając uszy Mitenki, aż kot mu wybaczył, rozważając wszelkie możliwości. Istnieli ludzie, którzy wiedzieli, gdzie Clint był leczony, a któregoś z tych ludzi może dałoby się przekonać do…? Nie, mało prawdopodobne. Czyli Phil zbadał problem z drugiej strony. Muszą istnieć osoby, które mogłyby mu współczuć, które znały bohaterów i miały dostęp do zasobów, których nie miał Phi.

Dwanaście godzin później, ubrany na czarno i nadużywający laminatora Crosstown Hight, Phil westchnął odliczając minuty do ostatniego dzwonka. To był naprawdę głupi plan.

OoO

Pepper Potts była tak wyrafinowana jak sugerowały jej zdjęcia i miała udręczoną oraz zirytowaną aurę, która prawdopodobnie wielu onieśmielała, ale budziła w Philu poczucie pokrewieństwa. Patrzyła na niego przez dłuższą chwilę - na jego ciemne okulary przeciwsłoneczne, czarny garnitur, krawat oraz przepustkę konferencyjną, którą wcześniej przechowywał na dnie burka, a która była teraz tak podrasowana, że przypominała kilka z przepustek TARCZY i wypolerowane skórzane buty.

— Nie jesteś agentem TARCZY — powiedziała bez ogródek, a jej słowa zaostrzył diabelny uśmiech. Oświadczenie z pewnością zaskoczyło personel ochrony Wieży Starka, który przyprowadził ją do biura. Phil zdołał ich oszukać mieszanką upartego grymasu i lodowatego profesjonalizmu. — Agenci kupują gotowe garnitury. Nie mają szytych na miarę. Kim więc jesteś?

Całe jego przebranie doprowadziło Phila tak daleko jak potrzeba, więc zdjął okulary przeciwsłonecznie i wsunął je do kieszeni koszuli, zanim wyciągnął rękę.

— Dyrektor Philip Coulson — powiedział. — Chciałbym z tobą porozmawiać o Clincie Bartonie, jeśli mogę.

Pepper przez chwilę wpatrywała się w niego krytycznie, pozwalając by informacje przesunęły i ułożyły się w jej mózgu, zanim uznała, że są zadowalające.

— Czy możesz mi na chwilę wybaczyć? — zapytała z całą zawodową uprzejmością. Kiedy Phil skinął głową, sięgnęła nad biurkiem ochrony i podniosła słuchawkę. — JARVIS czy mógłbyś poprosić Natashę, żeby sprawdziła kanał bezpieczeństwa dla holu na parterze?

Pojawiła się odpowiedź, a Pepper najwyraźniej uznała ją za dobrą. Jej wyraz twarzy zmienił się i kiedy nadal się uśmiechała, złagodniał przemieniając się w coś rozbawionego i prawie łobuzerskiego. Odłożyła słuchawkę, po czym podeszła i uścisnęła dłoń Phila. Jej uścisk był uprzejmy i kobiecy pomimo umięśnionych mięśni ramion. Widząc ją z bliska w prawdziwym życiu, Phila uderzyło poczucie, jaka była silna i przypominało, że to był bardzo głupi plan.

— Phil — powiedziała ciepło. — Miło mi cię poznać. Wiesz, mogłeś po prostu zadzwonić.

— Próbowałem — odpowiedział Phil i na tym poprzestał.

Pepper posłała mu przepraszający uśmiech.

— Przez cały dzień uczestniczyłam w spotkaniach.

Nie wspomniała, że była niezwykle ważną osobą i że tylko bardzo niewielka liczba osób ma do niej bezpośredni dostęp, a Phil nie widział sensu poruszania tego tematu.

— Znam to z doświadczenia — powiedział zamiast tego z łagodnym, zmęczonym uśmiechem.

— Chodźmy — powiedziała, kładąc dłoń na jego łokciu, kierując go bliżej biurka ochrony. — Zarejestrujemy cię w systemie, a potem porozmawiamy przy kawie.

Phil musiał rozstać się z paralizatorem i robił co w jego mocy, by ukryć swoją niechęć. Nie miał niczego innego, co można było uznać za broń lub cokolwiek innego o prawdziwej wartości, więc przynajmniej możliwość wejścia do Wieży Starka nie była długim procesem.

— Obawiam się, że Clint niewiele mi o tobie opowiadał — powiedziała Pepper, prowadząc Phila do części wypoczynkowej otwartego holu. Z zewnątrz wydawało się, że każdy może tam usiąść i cieszyć się gustownym wystrojem. Biorąc pod uwagę, że znajdował się za biurem ochrony i był wyraźnie widoczny ze wszystkich stron. Phil wiedział, że tak naprawdę każdemu byłoby bardzo trudno usiąść na karmelowych meblach przy niskich stolikach z czarnego lakieru. — Jak się poznaliście?

— Mamy wzajemną niechęć do taksydermii — odpowiedział Phil.

Kącik ust Pepper uniósł się.

— Rozumiem. — Bez żadnego sygnału z jej strony podszedł do nich mężczyzna i postawił na niskim stoliku dzbanek ze stali nierdzewnej z kawą, a następnie mleko, cukier oraz mały talerz ciasteczek i kanciaste białe kubki. Pepper nalała im kawy i wskazała na mleko. Phil odmówił. — Zatem — powiedziała, gdy oboje mieli w dłoniach filiżanki aromatycznej kawy — czemu zawdzięczam tą przyjemność?

— Miałem nadzieję, że powiesz mi, czy moja druga połówka wciąż żyje — odparł Phil, dopasowując się do jej przyjaznego tonu. — Pepper zamarła, a Phil uśmiechnął się do niej przepraszająco. — Obawiam się, że moje własne dociekania nie zaprowadziły mnie zbyt daleko.

— TARCZA — powiedziała beznamiętnie.

— Tak — przytaknął Phil.

Pepper westchnęła z irytacją.

— To nic osobistego — odpowiedziała.

— Oczywiście — odparł Phil.

— Sama nie mam dostępu do informacji — powiedziała z irytacją w głosie. — Najlepszą rzeczą w posiadaniu zespołu pod jednym dachem jest to, że o wiele łatwiej jest znaleźć kogoś, kto będzie mnie eskortował przez wszystkie procedury, gdy Tony zostanie ranny. — Skupiła się ponownie na Philu. Wyglądała na trochę smutną. — Clint nadal jest na kwarantannie. Nikt nie może się z nim zobaczyć.

— Podejrzewałem to — powiedział Phil, a jego ramiona lekko opadły. Wypił łyk kawy, by wypełnić niezręczną ciszę między nimi.

— Mogłabym wykonać kilka telefonów — zaproponowała w końcu Pepper. — Przynajmniej przekażę ci najnowsze informacje.

— Nie chcę, żebyś narażała się na kłopoty —  odpowiedział Phil.

Co było oczywistym kłamstwem, ale chociaż Pepper Potts nosiła buty, które kosztowały więcej niż miesięczny czynsz Phila, to poświęcała czas na rozmowę z kimś, kto naruszył bezpieczeństwo jej domu i miejsca, w którym pracowała. Następnym razem, gdy w artykule nazwą ją “ognistogłową królową lodu”, Phil zamierzał napisać do redakcji ostry list z żądaniem o przeformułowanie.

— Zadzwonię — powiedziała stanowczo Pepper. — W weekend Tony przebywał na kwarantannie przez trzy godziny. Są mi winni przysługę, że zabrałam go wcześniej do domu.

Zaczęła wstawać, a Phil dał jej znak, żeby się wstrzymała.

— Właściwie — powiedział powoli. —  Jeśli masz adres, sam mogę się tam udać. — Wszelka życzliwość na twarzy Pepper zniknęła. — Po prostu rozmowa z kimś twarzą w twarz jest ogólnie bardziej produktywna.

Pepper uniosła brwi patrząc na Phila.

— Zamierzasz znów użyć swojego przebrania i wpaść z wizytą? — zapytała wyniośle.

Phil posłał jej mały uśmiech.

— Tutaj zadziałało — odpowiedział. — Czyje środki bezpieczeństwa są lepsze, twoje czy dyrektora Fury’ego?

Pepper rzuciła Philowi długie, spekulacyjne spojrzenie.

— Jesteś tak zły jak Clint — oznajmiła w końcu, brzmiąc na bardzo zirytowaną, ale nie mogąc ukryć uśmiechu.

Podała Philowi adres i numer telefonu oraz (po krótkiej rozmowie z JARVISEM) nazwisko strażnika na zmianie. Phil podziękował jej i ponownie uścisnął jej dłoń na pożegnanie. Pepper spojrzała na niego od stóp do głów i skinęła z aprobatą.

— Wykonałeś dobrą robotę z przepustką — skomentowała.

— Widziałem kilka w swoim czasie — odpowiedział Phil.

Portfel Clinta został zostawiony na nocnym stoliku Phila i był teraz bezpiecznie schowany w marynarce Coulsona. Po szczególnej debacie z samym sobą na temat moralności wścibstwa, przejrzał portfel Clinta i znalazł kartę identyfikacyjną TARCZY, która podrobił. Znalazł też około siedemnastu prezerwatyw, co było niewytłumaczalne, ale też wzruszająco optymistyczne.

— Nie jesteś złym agentem — powiedziała w końcu, gdy chował z powrotem paralizator.

— Miałem praktykę — odpowiedział Phil. Na jej domagające się odpowiedzi spojrzenie dodał: — Raz poszedłem na bal przebierańców jako James Bond.

— Jak było?

Phil dał jej swoją najlepszą próbkę szkockiego akcentu.

— Było to edukacyjne doświadczenie — odpowiedział, a Pepper roześmiała się.

— Powodzenia, agencie Coulson.

OoO

Pomiędzy Wieżą Starka w Midtown a prywatnym szpitalem na Brooklyn Heights Phil zdjął krawat i wsunął go do kieszeni marynarki. Pojechał taksówką do Little Italy, wściekle szukając w komórce konkretnego rodzaju działalności, której potrzebował, a następnie przeszedł kilka przecznic, bo znalezienie sklepu było frustrująco trudne, a potem musiał czekać przez pół godziny podczas gdy jego zamówienie było realizowane. Stamtąd wziął drugą taksówkę do miejsca docelowego.

Był późny wieczór, kiedy przybył do szpitala. Był zmęczony, czuł się okropnie i wydał więcej pieniędzy w ciągu jednego dnia, niż planował. Ochroniarz na zmianie spojrzał na Phila podejrzliwie, a Phil dał bardzo dobry pokaz jako ktoś, kto po prostu musiał coś podrzucić i naprawdę chciał uniknąć zamieszania. Dostał się przecież wcześniej do Wieży Starka, żeby porozmawiać z Pepper Potts ze wszystkich ludzi, mógł pozwolić sobie na pewność, że się uda, a to z kolei pomogło w jego działaniu. Jego paczka być może była bardziej przekonująca - talerz kanapek, aromatyczne klopsiki i topiony ser oraz unoszący się zapach świeżego chleba, to wszystko prosto z cateringu. Podczas gdy strażnik nie chciał nawet rozważać pomysłu, żeby Phil udał się do pokoju socjalnego oddziału, kierownik nocnej zmiany, doktor Hattersly, była całkowicie za tym, gdy tylko dowiedziała się, że w grę wchodzą świeże kanapki.

(Matka Phila była pielęgniarką. Wiedział, że darmowe jedzenie otwiera o więcej drzwi w szpitalu niż trzepotanie rzęs).

Phil powiedział doktor Hattersly, że chce tylko, aby kanapki dotarły do właściwych pracowników, a potem już go nie było. Wspomniał, że nie może zostać na długo, ponieważ nie zjadł jeszcze obiadu. Przyjął zaproszenie, by do nich dołączyć. Towarzyskie uprzejmości cechowały się pocieszająca przewidywalnością, a Phil nie wahał się z nich skorzystać.

Phil bez trudu przejął pokój socjalny - rozkładając naczynia i jednorazowe serwetki, myjąc kubki w zlewie, wyrażając dezaprobatę na ekspres do kawy i zabierając się do właściwego czyszczenia go. Uczestniczył w drobnych rozmowach - zmieniająca się pogoda, wiadomości z pierwszych stron gazet, czy Phil ostatnio zapadł w nieodwracalną śpiączkę…

Temat Clinta pojawił się dość szybko. Phil zadawał wystarczająco dużo pytań dotyczących kwarantanny, żeby wszyscy na sali szybko dowiedzieli się, że był zainwestowany  dobrym samopoczuciem Avengera. Biorąc pod uwagę, że ich działania zanim Clint stracił przytomność, zostały zapisane w celach medycznych dla innych, prędko rozprzestrzeniło się, że Phil miał dobry powód do martwienia się.
Stan Clinta nie ulegał poprawie.

Zaczął ruszać się we śnie —powiedziała doktor Hattersly do Phila. —Zazwyczaj to tylko małe drgnięcia, ale czasami próbuje usiąść.

— Czy to dobrze czy to źle? — zapytał Phil.

Lekarz wzruszył ramionami.

— Nie jesteśmy zbyt dobrze zorientowani w tego rodzaju sprawach. Sprowadzają eksperta.—  Błysk pioruna na zewnątrz sprawił, że światła w pokoju socjalnym zamigotały na chwilę, a grzmot wstrząsnął szybami w oknach. — O wilku mowa — powiedział z westchnieniem.

OoO

Thor, bóg piorunów, książę Asgardu, fan pop-tartów, był - w ogólnej ocenie Phila - prawdopodobnie najwyższą istotą, jaka kiedykolwiek chodziła po ziemi. Phil starał się zrozumieć, jak wpasował się w drzwi. Był wyższy od Phila, który sam nie był niski. Thor składał się z lśniących mięśni, grzmiącego głosu i poważnego zmartwienia.

Phil, w niemal paraliżującej samokontroli, nie poprosił o autograf.

— Widziałem to już wcześniej — powiedział Thor poważnie, krzyżując ręce na szerokiej klatce piersiowej. Stali przy oknie obserwacyjnym, patrząc na pokój Clinta. Pielęgniarka w środku filmowała ranę na ramieniu Clinta, która została wyświetlona na dużym ekranie. Zadrapanie z sobotniej nocy pokryło się ciemną, zygzakowatą powłoką. — To straszna zgnilizna Svartalfheimu, plaga mrocznych elfów.

Phil skinął głową, chociaż nie miał konkretnego pojęcia, co Thor (książę Thor, Pan Odison?) mówił. Ale “straszna”, “zgnilizna” oraz “plaga” były ogólnymi słowami, które znał i pozwalał im niespokojnie krążyć po swoim umyśle.

— Zabiera ludzi przy zdrowych zmysłach i prowadzi ich szalonymi ścieżkami — kontynuował Thor. — Przyjaciele i wojownicy stają się krwiożerczymi bestiami. Nie ma z nimi porozumienia, a bramy Asgardu są zamknięte dla wszystkich zarażonych.

— Czy istnieje lekarstwo? — zapytała doktor Hattersly.

Nastąpiła długa chwila ciszy i Phil poczuł, że dziwnie rzucająca się w oczy, mimo że nikt go nie wyróżniał. Thor zerknął na niego, najwyraźniej domyślając się, że Phil był nerwowy i wpatrywał się w Clinta nie tylko z zawodowego obowiązku. Phil napotkał spojrzenie Thora i uniósł brwi w niemym pytaniu.

Thor spojrzał przez okno obserwacyjne na Clinta, który już wyglądał blado i był pogrążony w nienaturalnym śnie.

— Wrócę do królestwa — powiedział w końcu Thor. — To drobna rana, a Banner nie jest tym zbytnio dotknięty. Możemy mieć jeszcze kilka dni.

Co oznaczało, że nie było znanego lekarstwa. Phil wpatrywał się w Clinta, zachowując skupioną i spokojną powierzchowność, mimo że w środku czuł się beznadziejnie. Pozwolił, by rozmowa toczona wokół niego wyciszyła się, gdy wcześniejsze słowa Thora wciąż krążyły mu po głowie.

Zgnilizna.

Ciemność.

Strach.

Plaga.

Svartalf…

— Poczekaj — powiedział Phil, odwracając się gwałtownie i wołając grupę lekarzy, którzy prowadzili korytarzem boga. — Powiedziałeś Svartalfheim?

OoO

Dochodziła północ, kiedy Phil wrócił do Crosstown High. Otworzył drzwi prowadzące do biblioteki i wślizgnął się do środka. Boryn w jednej chwili dopadł go, przewracając na ziemię i owijając się ciasno wokół niego. Przez chwilę Phil martwił się, że był zbyt skuteczny w instruowaniu jaszczura, jak radzić sobie z intruzami, ale potem dziwny, świszczący pomruk Boryna wypełnił ciemną przestrzeń.

Phil podrapał jaszczura za uszami, a Boryn prawie zsunął się z niego, kiedy jego uścisk rozluźnił się w ekstazie. Po tym, jak Boryn został odpowiednio przytulony, podzielił torbę z resztkami jedzenia, które doktor Hattersly nalegała, żeby Phil zabrał ze sobą. Dopiero wtedy Phil zapytał o Svartalfheim.

— Jest zimno — powiedział Boryn. — To ciemne miejsssce. Pisszę lissty. Kiedy zdobędę mój medalion, wyślę je do domu.

(Phil starał się wyjaśnić różnicę między medalionem, który w magiczny sposób pozwala posiadaczowi pozostać w królestwie, a wizą. Za każdym razem, gdy próbował to wyjaśnić, Boryn kiwał głowa i mówił: “Tak, medalion”. Phil w końcu przyznał, że były to w dużej mierze podobne przedmioty.)

— A mroczne elfy? — podpowiedział Phil.

Boryn wydał niski, gniewny dźwięk cmokania.

— Zabierają mój traj — powiedział ostro Boryn. — Towarzysz gniazda, który ssskłada jaja. — Phil wiedział, że towarzysze gniazda znaczy rodzeństwa, zwykle z tego samego lęgu. — Traj to dobrzy wojownicy. Zabierają mój kahn. Kahn poluje na bogactwo. Elfy noszą ich ssskóry jako zbroję. — Boryn opuścił swoją głowę i uderzył Phila w bok. Phil przykucnął i owinął obie ręce wokół szyi Boryna. — Pozostało niewiele — powiedział ze smutkiem. — Ja. Pięć towarzyszy gniazda z każdego lęgu. Elfy zawsssze opusszczają shol.

Phil podrapał Boryna po kręgosłupie, a jaszczur wydał z siebie niepewny pomruk.

— Czy wiesz o… pladze mrocznych elfów? — zapytał. Boryn potrząsnął głową. — Rośnie w ludziach — podał więcej szczegółów. — Sprawia, że zasypiają i nie budzą się.

Boryn parsknął.

— Elfy się nie budzą — poprawił pjr. — Mężczyźni się nie budzą. Wyrmsy tak.

Dłonie Phila zacisnęły się na ciele jaszczura tuż za jego uszami. Boryn znów szczęśliwie owinął się wokół niego.

— Powiedz mi — powiedział stanowczo Phil. — Powiedz mi wszystko, co wiesz.

Boryn odwrócił się i spojrzał na Phila swoim dużym, czerwonym okiem.

— To wiedza? — zapytał jaszczur.

— Tak — odpowiedział Phil. — Jest to obecnie prawdopodobnie najcenniejsza wiedza w całym mieście. — Boryn zadudnił radośnie, a Phil prawie przestał oddychać, gdy jaszczur przytulił go mocno z dumą.

OoO

Jeśli była jedna rzecz, z którą Phil miał początkowo trudności, aby przystosować się do niej po przeprowadzce do Nowego Jorku, to była nią sama wielkość tego miejsca. Wszędzie był hałas (chociaż mieszkał wtedy z muzykiem, więc był świadomy, że przywiózł ze sobą przynajmniej część hałasu). Clint drażnił się z Philem o jego “dowodzącym głosie”, ale początkowo był to ton, który mógł przebić się przez hałas w klasie i stał się prawdziwym atutem, jeśli chodziło o takie rzeczy jak zamawianie kawy na ulicy. A Phil nie był jedyną osobą, która miała takie talenty. Na przykład dyrektor Fury miał ton, który mógł sprawić, że ludzie będą się kulić, nawet jeśli nie podnosił głosu. Miało to coś wspólnego z ostrością jego słów i sposobem mówienia.

— Czy muszę was wszystkim przypominać, że mamy stadninę koni zarażonych tym samym i to pochłania moich agentów…

Fury przybył wkrótce po Philu w środowy wieczór i ganił ludzi, odkąd wszedł do budynku.

— Nie zawsze tak jest — wyszeptała rudowłosa kobieta w dżinsach i skórzanej kurtce.

— Można mieć tylko nadzieję na to — mruknął w odpowiedzi Phil.

—… kończą nam się puszyste króliczki do rzucania w Hulka, jeden z naszych najlepszych zabójców lunatykuje…

— Jest całkiem przyjazny, kiedy mu to odpowiada.

— Raz go rozśmieszyłem — odpowiedział Phil. Kobieta spojrzała na niego oceniająco. — Natasha, czyż nie? — zapytał Phil. Kiedy widział ją po raz ostatni była blondynką, ale miał dobrą pamięć do twarzy.

—…wy skurwysyny wszyscy zostaliście wybrani z powodu powagi sytuacji…

Wyciągnęła delikatną dłoń.

— Natasha Romanow — powiedziała tytułem wstępu.

—… i przychodzę tutaj, żeby znaleźć was wszystkich na cholernej imprezie z pizzą?

— Phil Coulson — odparł, ujmując lekko jej dłoń.

— To przyjemność wreszcie cię poznać — powiedziała grzecznie Natasha.

— Czy jakiś dupek opróżnił ekspres do kawy? Co wy, u diabła, robicie?

— I miło jest znów panią widzieć, pani Romanov — odpowiedział Phil.

Oczy Natashy zabłysły.

— Och, jesteś czarujący — powiedziała z uśmiechem.

Łatwiej było rozpoznać jej tożsamość z rudymi włosami, choć kontekst i tak zdradzał z kim rozmawiał. Ze wszystkich ludzi Phil wymieniał uprzejmości z Czarną Wdową. To był nierealny tydzień.

— A co on tu do cholery robi? — krzyknął Fury, wskazując na Phila.

Phil wpatrywał się w czubek palca Fury’ego przez dłuższą chwilę, zanim spojrzał w górę, by spojrzeć w oko dyrektora.

— Przyniosłem pizzę — powiedział po prostu.

— To dobra pizza — powiedziała Natasha, gdy Fury złapał doktor Hattersley i przygotowywał się do zganienia jej za niezachowanie odpowiednich standardów bezpieczeństwa w placówce TARCZY.

— Wziąłem ją od Least-Authentic Joe — odpowiedział Phil.

— Słyszałam dobre rzeczy o tym miejscu.

— Robią niesamowitą pizzę — zgodził się Phil.

Phil i Natasha wyprostowali się, kiedy Fury skończył rozmowę z dobrą lekarką i zwrócił swoją uwagę na Phila.

— Rozumiem — powiedział Fury głosem, który był spokojny i uprzejmy, ale też wyraźnie bardzo negatywnie nastawiony w stosunku do całego świata. — Chciałeś tu być i trzymać rękę na pulsie i mieć oko na Bartona, cały obrzydliwy romans z tym związany, ale to się nie wydarzy. Ten człowiek jest poddany tak ścisłej kwarantannie, że spalimy budynek, kiedy już z niego wyjdzie.

— Właściwie — powiedział Phil sięgając do swojej torby — nie jestem tutaj jedynie w celu odwiedzin.

Nie zamierzał mieć tak przerażającej publiczności na swoim pokazie i poczuł się więcej niż trochę głupio, gdy naciągnął grube, ciężkie rękawice ochronne, które zabrał z wydziału chemii. Były używane do wszystkiego, od manipulowania niewielką ilością suchego lodu, za pomocą którego szkoła bawiła się co roku, po wyciąganie zaklejonych tac z gorącego piekarnika w stołówce i miałby spore kłopoty, gdyby je uszkodził. Zdawał sobie sprawę, że rękawice nie zapewniają zbytniej ochronny, ale jakakolwiek ochrona była lepsza od żadnej.

Wyjął z torby wyszczerbiony porcelanowy talerz i postawił go na stole. Następnie ostrożnie wyciągnął szklany słoik i postawił go na talerzu. Trochę zajęło znalezienie rodzaju szkła, przez które zawartość nie przeżarłaby się od razu, a Phil nie miał wystarczających chemii, by zrozumieć, dlaczego w ogóle istnieje różnica. Na szczęście miał do dyspozycji nauczycieli tego przedmioty i teraz ten problem należał do nich. Bardzo, ale to bardzo ostrożnie Phil odkręcił słowik.

— Nie wiem, co to jest, do diabła — powiedział stanowczo Fury — ale wiem, że mi się to nie spodoba.

— Jeden z moich pracowników jest zaznajomiony z pasożytem, z którym masz do czynienia — wyjaśnił Phil, wkładając okulary. — Istnieją gatunki w innych królestwach, które rozwinęły obronę przed infekcją.

Za pomocą widelca Phil oderwał kawałek grzyba z pozostałej pizzy. Ostrożnie opuścił go na krawędź słoika i wsunął do środka.

Nastąpił złoto-niebieski błysk, gdy grzyb uderzył w gęstą, syropowatą ciesz, a potem głośne skwierczenie, gdy był rozkładany. Kiedy reakcja ustała, nic nie wskazywało na to, że grzyb kiedykolwiek istniał. Nawet ślad oleju, który zostawił, zsuwając się po boku szkła, został zatarty.

Fury przerwał ciszę, przyznając:

— Ciekawe.

— To ślina — wyjaśnił Phil. — Pożera większość rzeczy.

— Ale nie szkło? — zapytała doktor Hattersly, robiąc krok do przodu, jakby chciała podnieść słoik.

— Niektóre rodzaje szkła — wyjaśnił Phil, a doktor zabrała swoją rękę. — Kości również są na nią odporne , stąd porcelana kostna. Chociaż niska zawartość kości oznacza, że to ten proces jest jedynie spowolniony.

Obok niego Natasha zamruczała zamyślona, jakby rozważała możliwości. Phil ostrożnie założył blaszaną pokrywę z powrotem na słoik. Był to prawie bezużyteczny środek ostrożności, ale Phil naprawdę nie chciał ryzykować, że ślina skapnie na jego byty. Albo na jakąkolwiek inną jego część. Albo na podłogę.

Natasha przykucnęła przy krawędzi stołu, wpatrując się w słoik.

— I przyjechałeś aż tutaj z tym w torbie?

— Tak — odpowiedział Phil, zdejmując okulary i rękawiczki. — I Mountain Dew — dodał, wskazując na duża butelkę stojącą na stole obok chleba czosnkowego.

Fury posłał Philowi tępe spojrzenie.

— Doiłeś swojego ulubionego smoka — powiedział beznamiętnie.

— Wyrma — poprawił Phil.

— I sądzisz, że to mnie zjedna? — zapytał tępo Fury, zwracając swoje spojrzenie na słoik ze śmiercionośną śliną. — Mając zwierzę, które może zabijać ludzi liżąc ich po rękach?

Phil zacisnął zęby. Od dłuższego czasu funkcjonował bez snu i miał na sobie pożyczony krawat. Bolała go głowa, co było spowodowane zbyt dużą ilością kofeiny, albo jej niewystarczającą ilością. Spędził większość dnia dzwoniąc, próbując zmienić terminy swoich spotkań, aby po raz drugi w ciągu tygodnia zakraść się do obiektu o wysokim poziomie bezpieczeństwa, aby spróbować pomóc komuś, kto prawdopodobnie byłby lepszą połową Phila, gdyby kiedykolwiek mogli znaleźć czas na rozmowę na ten temat i gdyby Clint obudził się z tego, co musiało być najgorszą reakcją na poklepywanie konia w całej zapisanej historii.

— Naprawdę nie obchodzi mnie, co myślisz — powiedział ostro Phil. Natasha wstała ze swojego kucania, prostując się, a Fury odwrócił się do Phila z rękami na biodrach. — Nie przywiązuje dużej wagi do organizacji wywiadowczej, która nie pomyślała, by zapytać byłego mieszkańca Svartalfheim o informacje dotyczące organizmu, który tak się składa, że pochodzi ze Svartalfheim.

Fury zmrużył oczy patrząc na niego, ale Philowi przyszło na myśl, że pchanie swojego szczęścia w jednej z bardziej zaawansowanych placówek medycznych w mieście faktycznie znalazłoby się na liście mądrzejszych decyzji, które podjął w tym tygodniu.

— A Boryn nie jest moim zwierzątkiem, nie jest zwierzęciem i pracowalibyśmy teraz nad wnioskiem na rozprawę w sprawie azylu, nadania obywatelstwa i możliwości pobytu, gdyby nie fakt, że moim priorytetem jest upewnienie się, że Clint nie spędzi reszty swojego życia jako ofiara Sakrdsvenge.

Phil uciął swoją tyradę, świadom, że bardzo szybko zmieniłaby się w tupanie i osobiste obelgi.

Nastąpiła kolejna długa, ciężka cisza. Atmosfera w pokoju wydawała się spływać po Furym jak woda po kaczce.

— To niezły priorytet — powiedział w końcu dyrektor Fury, kiwając głową. — W porządku ludzie, wyżerka pizzą dobiegła końca. Romanov, chcę żebyś była tutaj na tym polu bitwy. Hattersly, musisz wydobyć z tego człowieka wszystkie informacje, jakie tylko możesz. Chcę, żeby cały ten syf został zabity i posprzątany w ciągu kilka dni. A ty — powiedział, zwracając się do Phila. Phil napotkał spojrzenie dyrektora, przygotowując się w najlepszym razie na wyrzucenie z budynku, a w najgorszym na grożenie jego bliskim. — Możesz się zrelaksować — powiedział Fury, po czym posłał mu rozbawiony uśmiech. — Już sprawiłeś, że wszyscy wyglądają źle.

OoO

Phil owinął koniec krawata wokół palców. Jego druga ręka leżała na stole, pokryta plastikową torbą wypełnioną lodem. Clint miał silny chwyt.

— Powinien być w porządku — powiedziała Natasha, stawiając przed Philem ciepły napój.

Miała na sobie mundur, przeistaczając się w znajomą i budzącą grozę postać. W kubku z gorącą czekoladą, unosiła się duża, puszysta pianka, już lepka na brzegach. Phil skinął głową.

Nie był ekspertem, jeśli chodzi o barbarzyńskie zabiegi chirurgiczne, które przeistaczały się w koszmary senne, ale ten, którego właśnie był świadkiem, wydawał się przebiegać zgodnie z planem. Rozplątał palce z krawata i pociągnął łyk gorącej czekolady. Była gorąca, słodka i zaskakująca aromatyczna. Spojrzał na Natashę, która w odpowiedzi posłała mu porozumiewawczy uśmiech.

— Pozwólmy mu przespać tę noc — kontynuowała Natasha, siadając naprzeciw Phila, odsuwając krzesło i zajmując miejsce.

Miała ładny profil, ale w oczach Phila była oszałamiająco młoda. Wszystkich Avengers sfotografowano bez masek, hełmów i przed zazielenieniem się. Iron Man, Kapitan Ameryka i Thor zdobyli w mediach oczywistą większą sławę. Clint i Natasha ledwie mieli tajną tożsamość, mieli zakryte oczy, a linię nosów i kąt nachylenia kości policzkowych maskowały gogle. Natasha miała tendencję do gubienia ich na początku akcji, jeśli zdjęcia w gazetach były jakąkolwiek wskazówką, a Clint zdjął swoje, gdy lawina nie umarłych eksponatów muzealnych w końcu zatrzymała się, patrząc na Phila z zainteresowaniem i uśmiechem. Phil wciąż był niepewny, co zrobił, by zdobyć taką uwagę.

Clint nie uśmiechał się wcześniej. Phil przesunął posiniaczoną i zmaltretowaną rękę, kładąc na niej wygodniej worek z lodem. Boryn ostrzegł go, że wyrmy budzące się ze Sakrdsvenge są zazwyczaj kapryśne i zdezorientowane. Clint był przerażający.

— Powinieneś wrócić jutro — powiedziała Natasha, przerywając ciszę. — Clint jest czasami lepszym towarzystwem, kiedy jest przytomny.

Phil uśmiechnął się na ten żart.

— Zostałem poinformowany — powiedział delikatnie — że zmienią się ustalenia dotyczące bezpieczeństwa tego obiektu.

— Naprawdę? — odpowiedziała Natasha, wyglądając na rozbawioną tą wiadomością.

(Tak naprawdę ustalenia dotyczące bezpieczeństwa już się zmieniły. Po prostu dzięki temu, że strażnik w recepcji rozpoznał Phila, a Phil miał znośną replikę odznaki, która mignęła obok pudła smakowitych babeczek, gdy przechodził, udało mu się wejść do placówki w celu towarzyszenia przy procedurze Clinta… Phil nie wstrzymywał się z wyjściem tylko dlatego, że był trochę zaniepokojony, że wpadnie na agentkę Hill, która była jeszcze bardziej niż dyrektor Fury zirytowana jego zwyczajem wchodzenia w miejsca, w których nie powinien się znajdować. Przynajmniej Fury uznawał Phila za nieco zabawnego. Hill patrzyła na niego, jakby był robakiem, na którego miała ochotę nadepnąć.)

— Hmmm — powiedział Phil, nabierając piankę na łyżkę i zjadając ją. — Starszy agent będzie monitorował postępowanie podczas ponownego szkolenia całego personelu szpitala. Wszyscy wchodzący i wychodzący z budynku będą musieli przejść pięciopunktową kontrolę bezpieczeństwa. Wejścia na ulice będą dostępne tylko z przepustką TARCZY. Wszelkie osoby nieuprawnione znalezione w budynku zostaną zatrzymane do czasu, gdy będzie to dogodne do dalszego procesu ustalenia ich zamiarów.

— Słyszałem, że to może zająć tygodnie — dodała Natasha.

— To wszystko jest bardzo onieśmielające — odpowiedział Phil.

— Nie możemy wpuścić motłochu.

— Nawet rozważanie zakradnięcia się byłoby absurdalne.

— Dokładnie — powiedziała stanowczo Natasha.

Phil wyciągnął rękę spod woreczka z lodem i zgiął palce. Jego knykcie strzeliły, a dłoń bolała go od miażdżącego uścisku Clinta.

— Myślałem o tym, żeby wpaść trochę po ósmej, po rozprawie Boryna.

Natasha roześmiała się, ujawniając w niej lekkomyślną nutę.

— Podoba mi się ten plan.

Phil uśmiechnął się do swojej gorącej czekolady i wygładził krawat zimną i niezdarną dłonią. To był tydzień głupich planów, ale wszystkie okazały się dobre. I byłoby bardzo dobrze znów zobaczyć Clinta.

Niebezpieczeństwa randkowania z dyrektorem szkoły średniej część 11

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
 
[MCU][T][M] Środek przeciwgrzybiczny [PC/CB]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Serial & Film & Adaptacje :: Slash :: +12-
Skocz do: