~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Next
AutorWiadomość
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyPią 24 Lut 2023, 08:46

Rozdział 269: Dzięki Bogu…

Minęły dwa tygodnie. Dwa tygodnie oczekiwania, bólu, strachu i troski. Teraz jednak najstarsza córka Grega, Elizabeth, została wypisana ze szpitala po wypadku autobusowych, w którym brała udział. Zajęło to kilka dni, zanim się obudziła, a kiedy to zrobiła, była to powolna i żmudna droga do wyzdrowienia… Jej funkcje życiowe skoczyły w przerażających kierunkach więcej niż raz, a Greg nigdy nie odczuwał większej paniki niż wtedy, gdy został zmuszony do opuszczenia pokoju, gdy pielęgniarki wpadły do pokoju, aby zająć się ostrą reakcją, która mogła… Był tak przerażony i zszokowany, że szczerze zapomniał.

Dopiero po jej przebudzeniu Greg został w końcu przekonany do opuszczenia szpitala i przespania się we własnym łóżku. Wspólnymi siłami Mycroft i Elizabeth prawie go stamtąd wyrzucili. Tej nocy wziął długi i gorący prysznic ze swoim partnerem, gdzie otrzymał powolny i czuły lodzik, i zasnął w wspierających ramionach Mycrofta. To był najlepszy sen, jaki miał od dłuższego czasu.

Teraz jednak ubrany w workowate, ale normalne, pomagał córce wsiąść na przywieziony wózek inwalidzki. Wciąż miała szwy i opatrunki na obrażeniach, których całkowite zagojenie zajmie tygodnie, ale była na tyle silna, że nie było wymagane stałe monitorowanie jej w szpitalu. Mycroft rozmawiał z lekarzem, omawiając wszystkie zasady jej wypisu i wypełniając wszystkie wymagane papiery, podczas gdy Greg został z Elizabeth.

— Mam to — westchnęła, próbując jedną ręką opuścić się na krzesło.

Greg nie ruszał się z miejsca, w którym trzymał ręce pod jej ramionami. Trzymając ją delikatnie, ale stabilnie wokół jej torsu.

— Liz, kochanie, po prostu pozwól mi sobie pomóc — powiedział cicho, poruszając ją i podtrzymując, aż pewnie usiadła na krześle.

Elizabeth była pod tym względem zbyt podobna do niego. Zawsze skupiała się na byciu niezależną i dbaniu o siebie, nie chcąc przejmować ciągłej pomocy od innych. Nie chcąc nikomu przeszkadzać… Protestowała wystarczająco dużo na temat tego, że Greg nie wracał do pracy na pełną ilość godzin przez co najmniej tydzień lub dwa w czasie, kiedy zabierali ją do domu, żeby móc być z nią.

— Zdajesz sobie sprawę, że jeśli będziesz taki cały czas w domu, będziemy się okropnie kłócić i to nie jest śmieszne — skomentowała, ale miała ogromny uśmiech na twarzy, który zdradzał napięcie.

Greg uśmiechnął się złośliwie, podnosząc torbę z jej rzeczami i zarzucając ją na ramię.

— Tak, cóż, po to tu jestem — skomentował, kiwając głową w stronę Mycrofta, który właśnie wszedł do pokoju.

Młodszy mężczyzna uniósł brwi i wsunął teczkę pod pachę.

— Nie będą cię przed nią chronić, Gregory — skomentował z uśmieszkiem, najwyraźniej wiedząc, o czym mówią.

Elizabeth zaczęła się lekko śmiać, co napełniło serce Grega radością Cóż za piękny dźwięk, a on tak się martwił, że nie będzie już w stanie go usłyszeć…

— Zgadza się, Abs zawsze będzie tą, która faktycznie staje po mojej stronie — drażnił się, dąsając się żartobliwie, zanim wyciągnął rękę i machnął palcami w kierunku Mycrofta. — Wezmę teczkę, jeśli chcesz prowadzić wózek inwalidzki.

Mycroft zanucił, po czym skinął głowa i podał wypis. Greg poprawił torbę na ramieniu i zerknął na niektóre papiery, zanim wsunął teczkę do torby. Mycroft obszedł wózek inwalidzki i położył dłonie na jego rączkach, po czym ruszyli.

Proces wsadzania Elizabeth do samochodu był powolny. Greg pomógł jej wstać i wejść do środka, podczas gdy Mycroft trzymał wózek nieruchomo. Wkrótce jednak byli w drodze do domu. Greg siedział na środku siedzenia, Elizabeth opierała się o niego z jednej strony, a Mycroft siedzący po drugiej jego stronie pisał na swoim telefonie. Cieszył się, że jego córka wracała z nimi do domu na czas jej rekonwalescencji. Jego była żona nie będzie często ich odwiedzała, pomimo tego że jej córka ją potrzebowała, co szczerze mówiąc trochę wkurzyło Grega, ale i tak była to lepsza opcja. Poza tym, według Mycrofta, Elizabeth i tak chciała z nimi zostać, chociaż nigdy nie powiedziała o tym Gregowi. Nie żeby nie kochała swojej matki, ale napięcie między nimi było wysokie od czasu rozwodu i zdrady…

— Cieszę się, że wracasz z nami do domu, Liz — wyszeptał, pocierając kciukiem jej ramię.

Uśmiechnęła się, obracając się nieco w jego uścisku (przynajmniej na tyle, na ile pozwalały jej obrażenia).

— Ja również, tato — odszepnęła, zamykając oczy i zapadając w półsen, kiedy jechali przez Londyn.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyPią 24 Lut 2023, 21:55

Rozdział 270: O mój Boże!

Nie minęła nawet minuta od przekroczenia progu, kiedy Greg pchnął Mycrofta na ścianę i mocno go pocałował. Młodszy mężczyzna sapnął w jego usta, dając Gregowi możliwość wsunięcia języka i obdarzenia go delikatną pieszczotą. Jego ręce chwyciły talię partnera. Zahaczył kciukami o szlufki spodni mężczyzny, przyciągając go bliżej. Mycroft był cholernie nieodparty podczas kolacji i dostawał to, o co się prosił, to było pewne. Nie żeby któryś z mężczyzn na to narzekał.

— Gregory… — jęknął Mycroft, kolana mu drżały, a plecy wygięły się w łuk.

Greg warknął, odsuwając się od jego ust, żeby móc zacząć całować go po brodzie i szczęce. Pozostał przy tym przez chwilę, kochając ostre uczucie jego struktury twarzy. Obejmując ramieniem plecy Mycrofta, wdychał gorące powietrze wzdłuż jego bladej skóry, gdy lizał krzywiznę szczęki i szyi młodszego mężczyzny.

Mycroft jęknął. To zachęciło Grega do dalszego działa, i o Boże, jak bardzo uwielbiał całować, lizać i obgryzać podbródek, szczękę i szyję partnera. Mógł robić to godzinami, badając każde zagłębienie i zakręt, smakując jego esencję. Przycisnął go mocniej do ściany, puszczając Mycrofta w tali, aby móc zacząć rozpinać koszulę i kamizelkę kochanka, odgarniając je na bok, by odsłonić więcej obojczyka. To było jego inne ulubione miejsce. Pochylił się, oddychając głęboko i wtulając swój nos w dane miejsce, zanim zaczął lizać i podgryzać ten obszar.

Och!

Mycroft sapnął, odchylając głowę do tyłu. Uderzył w ścianę dość głośno, ale żaden z mężczyzn nie zdawał się tego zauważać. Dłonie Grega wędrowały dalej, zsuwając się po bokach Mycrofta, wyciągnąć koszulę ze spodni, aby mógł się wślizgnąć pod spód i pogłaskać gładką skórę. Czuł, jak ciało Mycrofta drżało pod każdym dotykiem, a dźwięki, które wydobywał od mężczyzny, były bardzo bliskie do dźwięcznej melodii.

Kontynuował eksplorację okolicy, ponownie poruszając się w górę szyi i podbródka, całując powoli i skubiąc, a następnie z powrotem w dół do obojczyka. Tym razem ugryzł mocniej, powodując, że Mycroft krzyknął i wbił wypielęgnowane paznokcie w ramiona Grega. Starszy mężczyzna jęknął, drżąc z powodu tego uczucia i w zamian zaczął ssać zaczerwienione miejsce, które przed chwilą ugryzł.

Erekcja Mycrofta została przyciśnięta do jego uda, a gdy Greg zaczął robić mu malinkę, młodszy mężczyzna wygiął się w łuk i wywołał tarcie, które wysłało przez nich obu palącą iskrę. Ciężko dysząc, Greg nie był w stanie oprzeć się ześlizgnięciu dłoni w dół i objęciu Mycrofta, pocierając go przez drogi materiał, czując ślad wilgoci od spermy. Ciągle ssał obojczyk, wiedząc, jak wyrazisty będzie ślad i umierał z pragnienia, żeby go zobaczyć. Czuł się okropnie zaborczy.

W końcu Mycroft praktycznie wgryzł się w jego dłoń, jęcząc i desperacko chwytając Grega. Umiejętności rozbicia maski eleganckiego mężczyzny w ten sposób była czymś, czym starszy mężczyzna nigdy się nie znudzi. To było piękne. Odsunął się od obojczyka z ostatnim liźnięciem, całując Mycrofta z powrotem w górę szyi, ponownie trącając nosem jego brodę i szczękę.

— Łóżko? — zapytał ochryple, szorstkim i głębokim głosem.

Patrzyli na siebie z oczami mrocznymi od pożądania. Mycroft skinął głową.

— Natychmiast. — Praktycznie warknął. Ten dźwięk trafił prosto do penisa Grega. Tak, musieli się tam udać od razu.

Przeszli przez salon, chwytając się nawzajem, zatrzymując się kilka razy po drodze, by ponownie zaatakować swoje usta. Kiedy w końcu dotarli do sypialni, Greg był już bez koszuli, a Mycroft zsunął swoją, która była na wpół rozpięta i ledwo się na nim trzymała. Swoje ubrania pozostawili po drodze, tym razem młodszy mężczyzna nie dbał o to, gdzie podziała się jego marynarka i kamizelka.

Mycroft pchnął Grega na łóżko, wczołgał się na niego i siadając na nim okrakiem. Ich krocza ocierały się, gdy zainicjował kolejny namiętny pocałunek. Greg jęknął, chwytając go szorstko, zahaczając nogą o jego talię.

Później padli na łóżko, ciężko dysząc. Byli spoceni i lepcy, ale nadal nie mogli oderwać od siebie rąk. Te dotknięcia były jednak pełne czci i delikatne. Spletli razem nogi, dzieląc się powolnymi pocałunkami.

— Łazienka — wyszeptał po chwili Mycroft, ściskając dłoń Grega, zanim wstał z łóżka.

Sięgnął po szlafrok, by się nim owinąć, zanim udał się do ich łazienki. Greg złożył ręce pod głową i wpatrując się w sufit z delikatnym uśmiechem na twarzy. Zamknął oczy, zanim usłyszał ciche westchnienie Mycrofta, które sprawiło, że uśmiechnął się zawadiacko. Miał wrażenie, że wiedział, o co chodziło…

— Gregory? — rozległ się pytający i lekko zachwycony głos Mycrofta. Greg uśmiechnął się. — Och… łał. O mój Boże.

Nie mogąc się oprzeć, Greg wstał z łóżka i podszedł do niego zupełnie nagi. Oparł się o framugę drzwi, krzyżując ramiona. Oczy Mycrofta były szeroko otwarte, a jego smukłe palce lekko dotykały jaskrawo czerwono-fioletowego znaku na obojczyku. Uśmiech Grega poszerzył się.

— Tak, trochę mnie poniosło. — Wzruszył ramionami, wcale tego nie żałując. — Nie martw się, nikt inny nie będzie wiedział, że tam jest.

— Nie martwię się. — Mycroft uśmiechnął się łagodnie, wciąż patrząc na niego ze zdumieniem. Potem wyciągnął rękę i przyciągnął Grega do siebie, muskając nosem jego policzek. — Wcale się nie martwię.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyWto 07 Mar 2023, 07:57

Rozdział 271: Nieplanowana rozmowa

— Mam fetysz związany z bólem — powiedział Greg wzruszając ramionami.

Razem z Mycroftem byli w połowie drugiej butelki wina i stracili większość swoich zahamowań, ale kiedy zaczęli rozmawiać o sprawach seksualnych? Nie miał pojęcia, ale robili to, dyskutując o fetyszach, a on uznał, że nie miał nic przeciwko temu.

— Fetysz związany z bólem? — powtórzył Mycroft, unosząc brwi, sącząc wino.

Spojrzenie Grega błądziło po jego twarzy, zatrzymując się trochę na jego policzkach lekko zaróżowionych od alkoholu. Wyglądał pięknie.

— Tak. — Greg skinął głową, wyciągając nogi na kanapie i kładąc je na kolanach Mycrofta.

Młodszy mężczyzna nie protestował, tylko położył dłoń na jego goleniu i potarł go z roztargnieniem.

— Jaki stopień bólu? — zapytał Mycroft po chwili ciszy.

— Nic szalonego — powiedział Greg, myśląc o tym. Zakręcił ciemnoczerwonym płynem w swoim kieliszku, obserwując, jak się poruszał, czując już lekki szum w głowie. Tak, wątpił, żeby wieczorem wrócił do domu. W tym momencie był już trochę podbity i wciąż pili. — Jak gryzienie, drapanie, szarpanie za włosy i tak dalej. Nic, co by mnie niepokoiło i nie powodowało, żebym krwawił, ale nie mam nic przeciwko miłym siniakom o poranku.

Mycroft zanucił, nic nie mówiąc, tylko obserwując. W jego spojrzeniu była powaga, której Greg nie potrafił wyjaśnić, ale sprawiła, że przeszedł go lekki dreszcz. To było prawie tak, jakby odkładał informacje do późniejszego wykorzystania. Przynajmniej… Greg miał nadzieję, że tak właśnie było. Przełknął ślinę, wpatrując się w wino, po czym dopił kieliszek jednym dużym haustem. Szkło zostało napełnione chwilę później, na co Greg skinął głową w podziękowaniu, po czym odwrócił jedną stopę, by lekko szturchnąć Mycrofta w brzuch.

— Co jest twoim fetyszem? — zapytał, obserwując Mycrofta wyczekująco.

Nie było mowy, żeby był jedynym, który dzielił się takimi sprawami tego wieczoru.

— Dominacja — odpowiedział Mycroft po chwili namysłu. Greg uśmiechnął się. Nie było to zbyt zaskakujące, biorąc pod uwagę rodzaj jego pracy i osobowość mężczyzny. — Kontrola. Tak naprawdę na obu końcach. Podniecenie jest inne, jeśli to ja kontroluję, czy ta druga osoba.

Greg słuchał z lekko rozchylonymi ustami. Może to alkohol lub tematy ich rozmów, albo po prostu słuchanie Mycrofta mówiącego o czymś takim, tak na niego wpłynęło. Greg szczerze myślał, że to mieszkanka tego wszystkiego. Bez względy na przyczyny, nie mógł zignorować uczuć, który zbierały się głęboko w jego wnętrzu, ani faktu, że jego dżinsy zaczynały być trochę przycisnę w kroku.

Mycroft oczywiście zauważył to. Młodszy mężczyzna uśmiechnął się lekko, pochylając się do przodu i odstawił kieliszek z winem na stół. Następnie pochylił się nad kanapą, przesuwając ręką po nodze Grega, aby móc wyjąć szkło z jego uścisku i również je odstawić. Greg wzdrygnął się, przygryzając dolną wargę, gdy poczuł, że robił się coraz twardszy i bardziej zarumieniony. Nie mógł się oprzeć, by nie zlustrować spojrzeniem wybrzuszenie w jego spodniach. Odetchnął lekko.

— Mycroft… — wymamrotał, obserwując mężczyznę przesuwającego się na kanapie i zbliżającego się tak, że praktycznie siedział na nim okrakiem.

Dłoń Grega powędrowała do jego pasa, gdzie mocno go chwycił, patrząc na swojego partnera.

— Obaj jesteśmy uzbrojeni w większą wiedzę o niektórych rzeczach — powiedział Mycroft głosem nieco głębszym niż zwykle. Greg wzdrygnął się.

— Tak… zgadza się — przytaknął, oblizując wargi i delikatnie ocierając się o biodra Mycrofta.

Mycroft pochylił się i mocno pocałował Grega. Starszy mężczyzna oparł się o kanapę, przyciągając do siebie drugiego mężczyznę, przytulając go. Pocałunki spływały po szyi Grega i zbliżały się do zagłębienia w jego ramieniu. Dotarłszy tam, Mycroft go ugryzł. Greg sapnął, jego ciało szarpnęło się, a biodra uniosły.

Och… o mój Boże — wyjąkał, jęcząc, kiedy Mycroft zrobił to ponownie. — Myc…

— Zrobisz to, co ci dziś powiem, Gregory — warknął Mycroft w jego szyję, ssąc ślad po swoich zębach na ramieniu partnera.

Elegancka dłoń uniosła się i bawiła się jego włosami, zanim mocno je pochwyciła. Greg znów sapnął, drżąc.

— Boże, tak — sapnął, mocno chwytając tył marynarki Mycrofta — Proszę… rozkaż mi.

Znowu wygiął się w łuk, pocierając ich krocze, próbując stworzyć tarcie, którego tak rozpaczliwie potrzebował. Mycroft ponownie pociągnął go za włosy i zmusił do zatrzymania się, co było tak niesamowicie gorące, że przez chwilę myślał, że mógł dojść bez dotykania swojego penisa. Ale och, chciał być dotknięty. Tak cholernie tego pragnął.

Znowu pocałowali się namiętnie, Mycroft przyciągnął Grega do siebie. Obaj ciężko dyszeli i ledwo zdołali zejść z kanapy, żeby przenieść się z tym wszystkim do sypialni.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyWto 07 Mar 2023, 20:39

Rozdział 272: Nauka

Greg westchnął, przymykając oczy i pochylając się w stronę pocieszająco ciepłego ciała Mycrofta. Gdyby mogli tak spędzać każdą noc, odpoczywając na kanapie po wspaniałym posiłku, nie poprosiłby o nic innego w swoim życiu. To by mu wystarczyło. Splótł dłonie i położył je na brzuchu, usadawiając się między nogami Mycrofta i uśmiechnął się, gdy mężczyzna go przytulił.

Byli cicho, żaden z mężczyzn nie spieszył się, by rozpocząć rozmowę, ale było to dobre. Cisza wcale nie była nieprzyjemna. Byli zadowoleni ze swojej obecności i… nie musieli wypełniać tego jakąś rozmową. Minęło trochę czasu, odkąd przytulali się w ten sposób. Greg siedział przed Mycroftem, gdy młodszy mężczyzna opierał się o poręcz kanapy. Zwykle kładli się lub siadali obok siebie, pochylając się w swoją stronę. Jednak cieszył się, że odpoczywali w ten sposób. Mógł dać się otoczyć miłością i ciepłem Mycrofta Holmesa i zapomnieć o wszystkim innym. To była doskonałość.

Po kilku chwilach smukłe dłonie spoczęły na jego. Greg otworzył na chwilę oko, żeby móc podziwiać kontakt, po czym lekko obrócił dłonie, gdy Mycroft zaczął nimi poruszać. Greg patrzył, jak jego ręce są lekko uniesione, a ich palce splatają się luźno na kilka chwil. Następnie jedna z jego rąk została opuszczona, a obie dłonie Mycrofta otoczyły drugą, przesuwając ją nieco bliżej ich twarzy.

Palce Mycrofta zaczęły przesuwać się wzdłuż krzywizny i kostek palców Grega. Dotyk był ledwo wyczuwalny, tylko muśnięcie skóry na skórze, co sprawiło, że starszy mężczyzna się uśmiechnął. Co robił Mycroft? Wydawało się, że wszystko było mieszanką czułości i wyrachowania, co tak naprawdę doskonale opisywało Mycrofta. Greg pragnął o to zapytać, ale nie chciał zepsuć tej chwili.

Dotyk trwał dalej, opuszki palców Mycrofta śledziły każdą linię na jego dłoni, zanim przeniosły się na jego nadgarstek. Tańczyły tam po wrażliwej skórze, śledząc każdą żyłę, która wystawała choćby nieznacznie. Greg zadrżał. Nie był to podniecający dotyk, ale był przyjemny i delikatnie go łaskotał, ale na tyle, aby jego ciało zareagowało. Palce Mycrofta zatrzymały się w tym momencie, tylko na moment, zanim zrobił to ponownie, otrzymując tę samą odpowiedź. To wzbudziło zainteresowanie młodszego mężczyzny i Greg roześmiał się cicho.

— Co robisz? — zapytał w końcu głosem ledwie głośniejszym od szeptu, prostując nieco ramię, gdy palce Mycrofta zaczęły przebiegać wzdłuż jego ramienia.

— Uczę się — odpowiedział Mycroft głosem równie cichym jak jego, a Greg wtulił się wygodniej w niego. Uśmiechnął się szerzej. Kochał to.

— Uczysz się mojego ciała? — zapytał, odwracając nieco głowę, by móc spojrzeć na Mycrofta.

Jasno niebieskie oczy przymknęły się lekko, gdy Mycroft badał przez kilka chwil wyraz twarzy Grega, zanim skinął głową.

— Oczywiście — powiedział, uśmiechając się lekko.

Greg znów się zaśmiał. Przechylił się nieco w bok, gdy ręce zaczęły odsuwać się od jego ramienia, wędrując w górę do jego szyi, śledząc obojczyk i okrążając zagłębienie w miejscu, gdzie szyja stykała się z barkiem. Greg zamruczał, ponownie zamykając oczy. Gdyby nie był ostrożny, to z łatwością mógłby zasnąć w ten sposób.

Mycroft zatrzymał się w miejscu punktu tętna, czego Greg się spodziewał. Było jasne, że mierzy mu puls. Po kilku chwilach zostawił to miejsca i poszedł dalej wzdłuż szyi Grega, śledząc linię jego szczęki, a następnie ust. Greg jeszcze bardziej odwrócił głowę, powodując, że jego ciało również się obróciło, aby Mycroft mógł łatwiej się poruszać. Ponownie otworzył oczy i zobaczył, że Mycroft wpatrywał się w niego z mieszaniną kalkulacji i podziwu. Był to jeden z najwspanialszych wyrazów twarzy, jakie Greg kiedykolwiek u niego widział.

W końcu, po prześledzeniu jego ucha (co łaskotało o wiele bardziej niż powinno) i przeczesaniu włosów, Greg uniósł dłoń do policzka Mycrofta. Pochylając się, przycisnął ich nosy i czoła do siebie. Uśmiechają się, starszy mężczyzna przymknął na chwilę oczy, po czym obniżając się, złożył serię powolnych pocałunków na ustach Mycrofta.

— Czego więc się nauczyłeś? — zapytał, sięgając po dłoń Mycrofta, ponownie splatając ich palce.

Uniósł ich złączone dłonie, całując delikatnie kostki Mycrofta, obserwując spod rzęs mężczyznę.

— W ten sposób udało mi się stworzyć własnego mentalnego człowieka witruwiańskiego* — szepnął Mycroft, bawiąc się włosami na karku Grega.

Starszy mężczyzna nie mógł powstrzymać się od prychnięcia, czując, jak jego twarz płonęła od tego okropnego absurdu, który był jednocześnie słodkim komplementem.

— Wątpię w to. Nie mam tak miłego dla oka brzucha. Ale… było to absurdalnie pochlebne, Myc.

— Pochlebstwo nie było celem, ale nie jest to niekoniecznie złym wynikiem.

— Cicho, znowu chcę cię pocałować.

— Dla ciebie wszystko, Gregory.

*Człowiek witruwiański – rysunek autorstwa Leonarda da Vinci, przedstawiający figurę nagiego mężczyzny w dwóch nałożonych na siebie pozycjach, wpisaną w okrąg i kwadrat. Ma obrazować idealne proporcje ludzkiego ciała.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptySro 08 Mar 2023, 18:02

Rozdział 273: Czytanie i piłka nożna

Greg siedział na kanapie, oglądając mecz Arsenalu, kiedy Mycroft wrócił do domu. Uśmiechnął się, słysząc otwierające się i zamykające się drzwi, ale dalej siedział, bo wiedział, że młodszy mężczyzna i tak go znajdzie. Był w połowie meczu, który był piekielnie dobry, i naprawdę nie chciał niczego przegapić.

Prawie padł na kanapę, kiedy wrócił wcześniej do domu z Yardu. Nie zwracał sobie nawet głowy, by udać się do sypialni, żeby się przebrać. Co prawda poluźnił krawat, tak że spoczywał luźno na jego szyi (nigdy nie nosił cholernych krawatów, ale dzisiaj była konferencja prasowa i zawsze spodziewano się, że uczestnicy będą nosić krawaty) i odpiął trzy górne guziki koszuli oraz podwinął odrobinę rękawy. Ogólnie było mu wygodnie. Tylko to się liczyło.

Uśmiechnął się do Mycrofta, gdy ten wszedł do pokoju z teczką w ręku i marynarką na ramieniu. Polityk odwzajemnił uśmiech i podszedł do niego, odkładając aktówkę i kładąc marynarkę na oparciu krzesła, po czym dołączył do niego na kanapie.

— Witaj w domu — powiedział Greg kilka sekund później używając standardowej formułki.

Odwrócił się niego, kładąc rękę na oparciu kanapy. Mycroft wydawał się szczęśliwy, że go widział, ale wydawał się również wyczerpany. W tym tygodniu spędzał absurdalną ilość godzin w pracy, więc nic dziwnego, że był wyczerpany.

— Wróciłem, Gregory. — Uśmiechnął się z najdelikatniejszym westchnieniem. — Miło być w domu.

— Gotowy na weekend?

— Czekałem na niego kilka dni — powiedział Mycroft, krzyżując nogi w kostkach, zerkając na odtwarzaną reklamę Tesco.

— Dobrze, więc że możesz się zrelaksować — stwierdził Greg. Oparł łokieć na kanapie, rozchylił lekko nogi i uśmiechnął się. — Nie martw się o pracę przez jakiś czas. Oglądam mecz, ale powinieneś usiąść ze mną.

— Brzmi cudownie.

Mycroft uśmiechnął się, kładąc dłoń na kolanie Grega i powoli pocierając to miejsce kciukiem. Przysunął się bliżej, opierając się o jego bok i przez chwilę dzielili się kilkoma pocałunkami. Gdy mecz został wznowiony, Mycroft usiadł prosto. Zamilkł, odpowiadając na kilka emaile od Anthei.

Zrelaksuj się, kochanie — mruknął z rozbawieniem Greg, poruszając się, by ścisnąć ramię Mycrofta, gdy jego ręka zsunęła się z oparcia kanapy i ułożyła się na ramionach młodszego mężczyzny. — Nie musisz zwracać uwagi na mecz, ale obiecuję, że Anthea może poczekać kilka godzin. Jest zdolną kobietą.

— Dlatego ją zatrudniłem — skomentował Mycroft. Greg roześmiał się.

— Dokładnie. Dlatego odłóż telefon i pozwól swojemu mózgowi trochę się uspokoić.

Na szczęście drugi mężczyzna tak zrobił. Mycroft na chwilę oparł głowę o ramię Grega, przesuwając się z rozbawionym uśmiechem, gdy starszy mężczyzna trochę za bardzo wciągnął się w mecz i podrygiwał z podekscytowania. W końcu odsunął się i sięgnął po swoją aktówkę, grzebiąc w niej, aż znalazł małą książkę schowaną w bocznej przegródce.

— Poczytam trochę — powiedział, podnosząc książkę dla podkreślenia swoich słów. — Po zakończeniu meczu będziemy mogli zacząć przygotowania do obiadu.

— Brzmi świetnie. — Greg uśmiechnął się.

Greg zmienił ponownie pozycję, przechylając się na bok i zachęcająco poklepując się po kolanie. Mycroft uniósł brwi na ten gest, ale skinął głową, gdy zdał sobie sprawę, co sugerował Greg. Odwracając się, młodszy mężczyzna położył się na kanapie, opierając głowę na nodze Grega. Przyjęcie wygodnej pozycji zajęło mu kilka krótkich sekund, ale w końcu usadowił się i otworzył książkę.

Uwaga Grega powróciła do rozgrywającego się meczu. Ponownie przesunął ramię, aby spoczęło na oparciu kanapy. Druga połowa rozpoczęła się niedługo po tym i była intensywna, ale kiedy Mycroft opierał się o jego kolana, Greg uważał, żeby za bardzo nie wciągnąć się w rozgrywkę, pomimo tego, że Arsenal skopał dupę przeciwnikowi. Strzelili dwa gole, co zaskoczyło go, ale były to świetne zagrania i zapewniły im zwycięstwo. To było świetne.

Kiedy w telewizji pokazali studio, aby rozpocząć dyskusję na temat meczu, Greg spojrzał w dół, aby zasugerować, co mogą zjeść. Słowa jednak zamarły mu na ustach , a wargi powoli wykrzywiły się w czułym uśmiechu. Mycroft zasnął na jego kolanach z otwartą książką opartą na piersi. Skulił się lekko, będąc całkowicie zrelaksowany oraz… spokojny.

Dobra, obiad mógł poczekać. Greg ostrożnie wyciągnął rękę i czule pogładził ciemnorude włosy, co tylko spowodowało, że Mycroft odwrócił się nieco i westchnął, rozchylając usta. Greg patrzył, jak jego klatka piersiowa unosiła się i opadała. Był piękny. Dziwnie było myśleć o mężczyźnie jako o pięknym, ale czasami było to jedyne słowo, które wydawało się właściwe, jeśli chodziło o Mycrofta.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyPią 10 Mar 2023, 08:31

Rozdział 274: Lekcja gry na gitarze

Uwagi: Alternatywa - Nastolatki


— Tutaj, musisz w ten sposób położyć palce — powiedział cicho Greg, pochylając się bliżej Mycrofta.

Próbował zignorować ciepło promieniujące od drugiego nastolatka, gdy jego klatka piersiowa przycisnęła się do pleców Mycrofta. Luźno owinął ramiona wokół nieco szczuplejszego ciała, by móc ułożyć ręce w odpowiednim miejscu. Jego palce zrównały się z dłuższymi palcami Mycrofta, więc wyglądało to naprawdę komicznie, ale nie mógł się powstrzymać od lekkiej zazdrości. Dłuższe palce oznaczały, że łatwiej było dotrzeć do wszystkich akordów, a Greg żałował, że nie miał takiej przewagi.

— To dziwne uczucie — mruknął Mycroft, dociskając palce do struny.

Greg uśmiechnął się.

— Przyzwyczaisz się do tego po jakimś czasie — wyszeptał, opierając brodę na ramieniu chłopaka. — To… jest akord G. Jeden z najczęściej stosowanych.

— Mmm, tak, często widzę, że trzymasz palce w ten sposób — powiedział Mycroft po kilku sekundach zerkania na położenie ich palców.

— Tak — potwierdził Greg. — Teraz trzymaj to dla mnie.

Greg powoli wycofał rękę, obserwując jak Mycroft doskonale utrzymywał pozycję. Uśmiechnął się i odwrócił się na łóżku, sięgając po kostkę, którą porzucił wcześniej obok siebie. Chwycił ją i przełożył do lewej ręki, po czym wrócił do swojej poprzedniej pozycji. Uśmiechając się delikatnie, włożył ją do lewej dłoni Mycrofta, a następnie skierował ją z powrotem w stronę gitary.

— Trzymaj ją podobnie jak ołówek. W ten sposób. Teraz uderz w struny.

Mycroft wydawał się mocno skoncentrowany, gdy poruszał ręką, a akord zabrzmiał w pokoju. To było całkiem dobre i sprawiło, że Greg uśmiechnął się promiennie. Nie wspominając o tym, jak bardzo urocza była mina młodszego nastolatka, gdy odniósł sukces. Nie było prawie nic wspanialszego niż obserwowanie, jak Mycroft nasiąkał wiedzą. Greg miał nadzieję, że zawsze będzie mógł go takiego widzieć.

— To zabrzmiało niesamowicie, Myc! — powiedział, prostując się nieco i pocierając dłonią plecy Mycrofta.

— Zagrałem jeden akord przez około 5 sekund, Gregory — powiedział drugi nastolatek, unosząc brwi, zerkając przez ramię. — Nie jest to wielkie osiągnięcie.

— Oczywiście, że jest. — Sprzeciwił się Greg, machając odprawiająco ręką na moment. — Teraz przejdźmy to akordu C. Weź ten palec tutaj i przesuń go…

Kontynuowali to w ten sposób przez chwilę, gdy Greg pokazywał Mycroftowi różne akordy i kazał mu zagrać każdy z nich kilka razy. Mówił o nich trochę, gdy szli dalej, zastanawiając się, kiedy Mycroft powie mu, żeby się zamknął i uczył go dalej. Jednak nigdy tego nie zrobił. To było wspaniałe.

Potem, kiedy przeszli przez wszystkie akordy, Greg przesunął się, żeby mogli odwrócić się przodem. Podciągnął pod siebie nogi i położył dłonie na kolanach, nie pochylając się, by nie przeszkadzać Mycroftowi i nie poruszyć gitary. Następnie skinął na młodszego nastolatka, aby wykonał ponownie wszystkie chwyty. To było zabawne wyzwanie typu “zobacz, ile zapamiętałeś, po naszej nauce” i był przekonany, że wszystko pójdzie dobrze.

Rzeczywiście tak było. Mycroft niemal bezbłędnie wykonał każdy akord. Kiedy przechodził do bardziej niezręcznych chwytów, zajęło mu chwilę dostosowanie palców, ale kiedy szarpał za struny, dźwięk zawsze był idealny. Tak jak Greg wiedział, że będzie brzmiał.

— Jesteś niesamowity, Myc!

Uśmiechnął się, pochylając się i obejmując dłonią policzek swojego chłopaka, przyciągając go do impulsywnego pocałunku. To był krótki i czysty pocałunek, tak naprawdę grzeczny, ale kiedy usiadł z powrotem, dotarło do niego, że nigdy tak naprawdę… Spotykali się tylko przez bardzo krótki czas i żaden z nich nie zainicjował prawdziwego pocałunku. Przynajmniej do tej pory. Wziął głęboki oddech. Jego twarz natychmiast zarumieniło się, gdy jasnoniebieskie oczy Mycrofta otworzyły się szeroko w szoku. Obaj zamarli na łóżku.

— Ja, uch… przepraszam, ja tylko… byłem podekscytowany i…

Greg zaczął się jąkać, pocierając tył głowy, wpatrując się w przestrzeń między nimi na łóżku. Dłoń na jego policzku powstrzymała jego słowa. Zastygł, ale udało mu się unieść wzrok, by zobaczyć łagodny wyraz twarzy młodszego nastolatka.

— Wszystko w porządku — wyszeptał, przesuwając się bliżej, odkładając gitarę. — Czy moglibyśmy…

— Ta… tak… — Greg skinął głową, oblizując wargi. — Tak.

Również się zbliżył, a ich usta przycisnęły się w niepewnym pocałunku. Zaczęło się od niewinnego, takiego jak poprzedni, ale stopniowo przerodził się w coś bardziej intensywnego i doskonałego. Greg miał wrażenie, że zaraz pęknie mu klatka piersiowa. Otoczył ramionami szyję Mycrofta.

Mycroft wydał cichy, gardłowy dźwięk i przycisnął się jeszcze bliżej, w końcu przerywając pocałunek, gdy żaden z nich nie mógł już oddychać. Wargi Mycrofta były różowe i wilgotne. Greg chciał znów je pocałować.

— Mam nadzieję, że nie uczysz w ten sposób gry na gitarze wszystkich innych — wymamrotał po chwili Mycroft. Wywołał tym oszołomiony wybuch śmiechu u Grega.

— Nie, Myc — powiedział, przyciskając ich czoła do siebie. — Jesteś wyjątkowy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyPią 10 Mar 2023, 21:30

Rozdział 275: Prawo i porządek

Wyjąwszy piwo z lodówki, Greg przeszedł do salonu i z cichym westchnieniem opadł na kanapę. Położył się wygodnie krzyżując nogi w kostkach, rzucając na stół przed sobą kapsel od butelki. Zabrzęczał, odbijając się kilka razy, zanim w końcu osiadł na krawędzi. Greg sięgnął po pilota i włączył telewizor, przerzucając kanały, aż znalazł to, czego szukał.

Uśmiechnął się do siebie, gdy usłyszał Mycrofta wchodzącego do domu. Reklamy poprzedzające rozpoczęcie serialu wciąż były odtwarzane. Odwrócił się, by uśmiechnąć się do młodszego mężczyzny, kiwając głową w jego kierunku, po czym gestem nakazał mu podejść.

— Jesteś w samą porę, zaraz się zacznie — powiedział, przesuwając się na kanapie w nadziei, że Mycroft usiądzie obok niego. — Chcesz do mnie dołączyć?

— Naprawdę masz zamiar to oglądać? — zapytał z niedowierzaniem Mycroft, unosząc brew.

Uśmiech Grega stał się szerszy. Serial rozpoczął się.

— W systemie sądownictwa karnego ludzie są reprezentowani przez dwie oddzielne, ale równie ważne grupy — powiedział na głos Greg wraz z lektorem, wskazując na Mycrofta. Młodszy mężczyzna przewrócił oczami. — Policja, która prowadzi śledztwo w sprawie przestępstw… — wypowiadając tę część gestykulował na siebie dramatycznie —... i prokuratorzy, którzy ścigają przestępców. TO są ich historie. BUM BUM.

— Naprawdę właśnie zrobiłeś efekt dźwiękowy — skomentował Mycroft, a Greg roześmiał się.

— Nie chcesz oglądać? Przytulać się do mnie? — zapytał, przechylając głowę i biorąc łyk piwa.

— W porządku — zgodził się Mycroft z żartobliwym westchnieniem, podchodząc i również kładąc się na kanapie.

Greg objął go ramionami i oparli się o siebie, splatając palce, gdy oglądali serial.

— Nie wiem, jak znosisz ten program — powiedział Mycroft w połowie odcinka, kręcąc głową.

— To zabawne — wyszeptał Greg, składając pocałunek na jego głowie i zaciskając ich złączone dłonie.

— Z pewnością nie, to absurdalne i bardzo nierealne — zakwestionował Mycroft. — Spójrz na to, właśnie zatrzymali tego człowieka, który co prawda wykazuje wyraźne oznaki winy, a już go skazują. Jak to cię nie denerwuje? Robisz to codziennie, wiesz równie dobrze jak ja, że skazanie może potrwać tygodnie, a nawet miesiące od pierwszego aresztowania.

— Myc, kochanie, to nie musi być realistyczne — powiedział Greg, uśmiechając się promiennie. To było naprawdę urocze, jak jego partner analizował tego rodzaju programy. Greg musiał przyznać, że czasami absurdów było za dużo i było kilka odcinków, które nie dał rady obejrzeć do końca, ale ogólnie lubił oglądać i cieszyć się tym serialem.

— To z powodu ograniczeń czasowych.

— Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale to i tak jest absurdalne — mruknął Mycroft, w jakiś sposób wtulając się jeszcze mocniej w Grega, prychając.

To było bardzo podobne do zachowania Sherlocka. Greg uwielbiał, gdy bracia Holmes przejawiali takie same zachowania, nawet jeśli żaden z nich się do tego nie przyznawał.

— Wiesz co byłoby wspaniałe dla tych detektywów? — zapytał Mycroft po kolejnych minutach. Greg zanucił wyrażając zaciekawienie. — Notatki. Nigdy nie robią żadnych cholernych notatek. Zawsze je robisz, ponieważ jesteś niesamowitym, kompetentnym inspektorem.

Greg stłumił śmiech, ale nie mógł powstrzymać się od rozbawionego parsknięcia. Jego twarz zarumieniła się na komplementu, który krył się w tym stwierdzeniu.

— Zgadza się, kochanie — powiedział z wesołością, ponownie całując czubek jego głowy. Boże, kochał tego człowieka.

Obaj wstali i udali się do kuchni, aby przygotować sobie herbatę po zakończeniu programu (“Wreszcie” mruknął Mycroft). Greg kładł czajnik na gazie, podczas gdy Mycroft otwierał szafki w poszukiwaniu herbaty. Obaj z łatwością poruszali się wokół siebie. Gdy czekali na zagotowanie wody, Greg sapnął uświadamiając sobie coś, przyciągając tym uwagę swojego partnera.

— Wiesz co? — zapytał, znów zaczynając się uśmiechać. Mycroft spojrzał na niego zaskoczony.

— Co? — zapytał uroczo zdezorientowany mężczyzna.

— Zdałem sobie z czegoś sprawę — zaczął Greg trochę zbyt rozbawiony tym, co miał powiedzieć. — Jestem Prawem. Ty jesteś Porządkiem.

— O drogi Panie, Gregory — westchnął Mycroft, potrząsając głową, ale nie mogąc ukryć uśmiechu.

Greg przeszedł przez pokój, przyciągając Mycrofta do siebie.

— Dwie oddzielne, ale równie ważne grupy — wyszeptał Greg, pochylając się i muskając nosem szczękę Mycrofta. — Policjant, który ma dostęp do kajdanek…

Skubnął zębami szczękę Mycrofta, niepewny, skąd pojawiła się ta dokuczliwa nuta. Był jednak romantycznie związany z jednym z najbardziej nieodpartych mężczyzn w całej Anglii, więc takie rzeczy właśnie się zdarzały. Mycroft wciągnął ze świstem powietrze, sprawiając, że Greg posunął się jeszcze dalej.

— I prokurator, — kontynuował, zsuwając rękę w dół, by żartobliwie chwycić tyłek Mycrofta — który kocha przejmować kontrolę.

— Jesteś niepoprawny — mruknął Mycroft, lekko drżąc.

— A ty to uwielbiasz. — Greg uśmiechnął się. — Wypijmy herbatę, a potem może pójdziemy do łóżka?

— Tak. Zróbmy właśnie tak.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptySob 11 Mar 2023, 11:50

Rozdział 276: Bardzo niezręczna sytuacja

Greg z pewnością nie był dobry w tego typu rzeczach. Wcale nie był dobry. To było wystarczająco okropne, kiedy zostawał zmuszony do prowadzenia konferencji prasowych w związku z ich dość głośnymi sprawami. W pewnym sensie był twarzą New Scotland Yardu, więc oczekiwano od niego uczestnictwa i prowadzenia tych konferencji. Szczerze mówiąc, to była najgorsza część jego pracy. Pogardzał tymi cholernymi rzeczami.

Jednak wszystkie jego konferencje prasowe przypominały przyjęcia urodzinowe dla dzieci w porównaniu z tym, przez co obecnie próbował przejść. Na jego konferencjach prasowych nie było serwetek ani sztućców, które kosztowały więcej niż jego miesięczna pensja. Na jego konferencjach prasowych nie było sali pełnej ludzi, którzy byli o wiele mądrzejsi i ważniejsi od niego. Na jego konferencjach prasowych nie brała udziału pieprzona Królowa.

Można powiedzieć, że wiercił się nerwowo. Przez cały czas milczał i ściskał kieliszek szampana, przyklejony do ramienia Mycrofta. Jak wyjaśnił polityk, Greg był tutaj w nieco zawodowym sensie. Jednak w chwili, gdy przeszli przez próg, Mycroft połączył ich ramiona i spędził noc przedstawiając go jako swojego partnera, a także inspektora.

Nastąpiło pewne małe zamieszanie, a potem wszyscy siedzieli przy ogromnym stole i wtedy weszła Królowa. Greg od tamtej pory siedział sztywno na swoim miejscu. Mycroft położył dłoń na jego kolonie, zostawiając ją tam. Ciepło było kojące, ale nie na tyle, by mógł się zrelaksować.

— Oddychaj, Gregory — wyszeptał, Mycroft, pochylając się w jego stronę, gdy ktoś dyskutował o jakimś budżecie, decyzjach wojskowych i rzeczach, których Greg z pewnością nie rozumiał. — Świetnie sobie radzisz.

— Co mam robić? — zapytał, spoglądając przez chwilę na Mycrofta.

Młodszy mężczyzna posłał mu delikatny uśmiech i to pomogło.

— Dokładnie to, co robisz — odparł Mycroft, ściskając jego kolano. — Moja obecność była wymagana, kilka rzeczy zostało usuniętych spod mojego dowództwa, a jednocześnie mogę pokazać wszystkim innym, dlaczego mam więcej szczęścia niż oni. Fakt, że jesteś tu również jako przedstawiciel policji, jest bardzo korzystny dla nas obu.

Greg zagapił się lekko, a jego twarz z pewnością poczerwieniała. Mycroft zaśmiał się cicho i podniósł kieliszek szampana do ust, popijając łyk, nie zrywając kontaktu wzrokowego.

— Niedługo podadzą jedzenie. Spokojnie, Gregory, za godzinę będziemy w domu.

Zgodnie z obietnicą pojawiło się jedzenie. Nie był to całkowicie wykwintny posiłek jak w eleganckich restauracjach, do których Mycroft lubił ich zabierać, ale i tak było o wiele lepsze niż coś, co Greg jadł lub kupował na co dzień. Wszyscy czekali, aż Królowa zacznie, zanim podnieśli swoje własne widelce. Greg był prawie pewien, że poczekał, aż będzie jedynym, który nie je, zanim w końcu ruszył jedzenie na swoim talerzu. Jadł powoli i nieśmiało, bo gdyby istniał sposób na obrażanie ludzi sposobem przeżuwania jedzenia, to z pewnością byłoby to miejsce, w którym mógłby to osiągnąć.

Mycroft zaczął rozmawiać ze zgromadzonymi, gdy pierwszy głód został zaspokojony, omawiając negocjacje z krajem, o którym Greg szczerze mówiąc nigdy nie słyszał. Zastanawiał się, czy to tam był Mycroft w zeszłym miesiącu, kiedy go nie było na tydzień w domu. Greg potrafił dokładnie określić moment, w którym jeden z polityków zagrał na nerwach Mycrofta, obserwując, jak szczeka jego partnera napięła się, gdy powstrzymywał zniewagę, którą desperacko chciał powiedzieć. Greg zmusił się go powstrzymania uśmiechu.

Przy deserze mężczyzna po jego lewej stronie pochylił się i zaczął z nim rozmawiać. Wydawał się bardzo przyjazny, a Mycroft wyglądał na bardzo nim znudzonego. Greg został niezręcznie wciągnięty w rozmowę, która skończyła się na kilku jego nowszych sprawach i próbował przebrnąć przez nie profesjonalnie, i nie uciekać myślami przy każdym słowie, które wychodziło z jego ust. Cały czas bawił się serwetką pod stołem.

Napięcie z jego ramion nie zniknęło, dopóki w końcu nie wyszli. To było jakieś dwie godziny później. Mycroft został wciągnięty w coś, co wydawało się być ważną i napiętą debatą na temat czegoś, czego Greg nie rozumiał. Nie był uwzględniony w tej rozmowie, więc po prostu stał niezręcznie w pobliżu, dopóki rozmowa się nie skończyła.

— Świetnie sobie poradziłeś — powiedział Mycroft, kiedy byli w połowie drogi do domu, odkładając wreszcie komórkę, z której prawdopodobnie wysyłał emaile lub smsy do Anthei o postępach, jakie zrobił tego wieczoru. Greg prychnął.

— Wątpię w to.

— Czy kiedykolwiek słodziłem dla ciebie rzeczy? — zapytał Mycroft. — Dlaczego do diabła miałbym zacząć teraz?

— Po prostu… nie wiedziałem, jak się zachować. Była tam pieprzona Elżbieta, Mycroft. Mój Boże.

— Tak, wiem. Często pijemy razem herbatę.

Greg roześmiał się głośno.

Na serio?! — zapytał, choć to go nie zdziwiło. — To szaleństwo.

Został nagrodzony pomrukiem rozbawienia i pocałunkiem.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyPon 13 Mar 2023, 09:21

Rozdział 277: Przytulając się po pracy

Uwagi: Luźno nawiązujący do rozdziału 88.

Mycroft zawsze zachwycał się mężczyzną, w którym się zakochał. Jeszcze bardziej niż dobrym sercem i łagodnym duchem Gregory’ego, Mycroft był zaskoczony tym, co teraz tolerował, na co z pewnością nigdy wcześniej by się nie zgodził. W ten sposób we dwoje zajęli się kotem. Mycroft wiedział tamtej nocy, kiedy małe zwierzę zostało przywiezione do domu, że stanie się ono stałą częścią ich rodzinny. W tamtym czasie nie powiedział tego starszemu mężczyźnie, pozwalając mu zaopiekować się chorym kotem, którego znalazł na miejscu zbrodni w strugach deszczu. Był jednak świadomy, że Gregory nie pozbędzie się go, gdy już przywiózł go do domu.

Kociak był puszystym kłębkiem energii z miękkim białym futerkiem i jasnozielonymi oczami. Nazwali go Remmington. Zachowywał się zaskakująco lepiej, niż Mycroft się spodziewał i chociaż próbował drapać kanapę więcej niż jeden raz, to ustało, gdy tylko zdobyli odpowiedni drapak. Dwa miesiące od przywiezienia Remmingtona do domu, kot jeszcze nie zniszczył żadnego ubrania Mycrofta, a przez większość czasu trzymał się z dala od powierzchni stołów i lad. Wyjątkiem był jednak stół w salonie. Przechadzał się po nim, jakby był jego właścicielem. Mycroft zrezygnował z próby powstrzymania go przed tym po dwóch tygodniach.

Skończywszy ze spotkaniami na ten dzień, Mycroft spakował swoją aktówkę i skinął głową pozostałym politykom w pokoju, po czym wyszedł i wsiadł do czekającego na niego samochodu. Anthea jechała z nim, podając akta bez więcej niż kilku słów, po czym skupiła się ponownie na swoim Blackberry. Podczas jazdy wymienili parę zdań, ale oczywiście nie przeciągali tego. Nigdy tego nie robili.

Niedługo potem samochód podjechał pod jego dom. Pożegnał się z Antheą, po czym wysiadł i wszedł do środka. Odłożył aktówkę i odwiesił płaszcz, słuchając odgłosów telewizora w salonie. Uśmiechnął się delikatnie do siebie, zatrzymując się w kuchni, aby jak zawsze nastawić wodę. Potem czekając, aż się zagotuje, przeszedł do salonu.

Ujrzał Gregory’ego leżącego na kanapie, z jedną ręką opartą na brzuchu, a drugą wiszącą nad ziemią muskającą palcami pilot leżący na podłodze. Jego kostki były skrzyżowane, a głowa odwrócona na bok. Oczy zamknięte, a usta lekko rozchylone, gdy spał. Mycroft oparł się o framugę drzwi i skrzyżował ramiona, uśmiechając się. Uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, gdy zauważył białą kulkę futra zwiniętą na klatce piersiowej mężczyzny, gdzie Remmington równie mocno spał.

Mycroft coraz bardziej lubił tego kota. Wydawało się również, że zwierzak lubił ich dwójkę, chociaż pomagało w tym to, że to oni codziennie go karmili. Stał tam i podziwiał sielankowy widok przed sobą, dopóki czajnik nie zaczął gwizdać, co wyrwało Remmingtona ze snu. Kot podniósł głowę i zamrugał sennie patrząc w stronę kuchni.

Mycroft poszedł przygotować herbatę i pozostał w kuchni, kiedy ją pił. Przeczytał kilka maili, popijając napój, opierając się o ladę, czując się znacznie bardziej zrelaksowany teraz, gdy był w domu. Jedną ręką odpowiadał na wysłany plan dnia na następny dzień, koncentrując się na nim, dopóki jego kubek nie był pusty. Wypłukał naczynie i wsunął komórkę do kieszeni, w końcu odwracając się, by wrócić do salonu.

Gregory wciąż spał, ale Remmington nie. Nadal leżał rozciągnięty wzdłuż klatki piersiowej śpiącego mężczyzny, chociaż w tej chwili dość dokładnie mył łapy. Mycroft ostrożnie podszedł do kanapy i zaczął siadać obok swojego partnera, dopasowując się do pustego miejsca na kanapie o wiele lepiej, niż sądził. Ten ruch sprawił, że Gregory poruszył się, a Remmington wstał, ale gdy się usadowił, kot również to zrobił.

Mycroft położył głowę na ramieniu Gregory’ego. Mógł stwierdzić moment, w którym starszy mężczyzna zaczął się budzić, chociaż go nie wiedział, słyszał uśmiech w jego pomrukach.

— Witaj w domu — wymamrotał łagodnie Gregory, przesuwając się, by położyć dłoń na ramieniu Mycrofta. — Chcesz obiad?

— Za chwilę — odparł Mycroft, zamykając na moment oczy. — Na razie wolałbym, żebyśmy tak zostali.

Gregory znów mruknął, najwyraźniej jeszcze niewystarczająco rozbudzony, a Remmington zamruczał głośno. Te dźwięki były cudowne i kojące, a Mycroft uwielbiał je słuchać.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyPon 13 Mar 2023, 22:13

Rozdział 278: Dobranoc

Mycroft Holmes był najwyraźniej istotą z przyzwyczajeniami. Greg domyślił się tego na bardzo wczesnym etapie ich znajomości. Nie żeby było to zaskakujące znając Sherlocka, ale Mycroft podchodził do tego o wiele bardziej metodycznie. W manierach, w sposobie prowadzenia codziennych wędrówek, w pracy, we wszystkim miał rytm. Greg trochę to uwielbiał.

Gdy poznali się lepiej, przeszli przez związek zawodowy i zostali przyjaciółmi, nieco częściej pisali sms-y. Greg z zadowoleniem stwierdził, że w przeciwieństwie do swojego młodszego brata, Mycroftowi podobało się pisanie sms’ów. Wysyłali sobie również e-maile, ale tylko wtedy, gdy mieli dużo do powiedzenia na raz (i zwykle przekształcało się to w sprawy związane z pracą). W każdym razie wymiana sms-ów im pasowała.

W niedługim czasie zaczęli życzyć sobie dobrej nocy, zanim poszli spać. Albo czasami Mycroft pisał mu “Dobranoc” po tym, jak Greg już zasnął. Niezależnie od tego, stało się to bardzo powszechną rzeczą. Od czasu do czasu również w ten sposób witali dzień, ale nie aż tak bardzo. Ale zawsze było “Dobranoc”.

Dopiero po tym, jak obaj w końcu wyznali swoje uczucia, Greg zorientował się dlaczego “Dobranoc” trwało dalej, gdy zaczęli się spotykać, stając się ich wieczornym rytuałem. Teraz jednak przeszli na rozmowy telefoniczne. Oczywiście było jeszcze lepiej, gdy leżeli obok siebie, kiedy to mówili. Każdej nocy życzyli sobie dobrej nocy. Mycroft zwierzył mu się pewnego wieczoru, że wkrótce po tym, jak zaczęli wypowiadać to na chybił trafił przekonał się, że w te wieczory, kiedy tego nie zrobili, przez całą noc miał niepokojące uczucie. Zapewnił Grega, że to nigdy nie zakłóciło jego nawyków spania, ale to wszystko było dziwnym i nieprzyjemnym doznaniem.

To najwyraźniej była jedna z rzeczy, które uświadomiły Mycroftowi, że był zakochany w Gregu.

Greg, który również był szaleńczo zakochany w Mycroftu, zaczął zdawać sobie sprawę z kojącego wpływu tego rytuały na niego. Uświadomił to sobie, gdy Mycroft był w podróży w Rosji i nie było to miłe doświadczenie. Chociaż zapewniano go, że to jedynie spotkania i papierkowa robota, wkrótce przekonał się, że było w tym sporo elementów niebezpieczeństwa, a kiedy Mycroft nie zadzwonił ani nie napisał życząc mu “Dobranoc”... Greg nie mógł spokojnie zasnąć. Tracił rozum ze zmartwienia, wiedząc że młodszy mężczyzna może być w niebezpieczeństwie, a w połączeniu z tym, że Mycroft Holmes, istota z przyzwyczajeniami, nie skontaktował się z nim, żeby powiedzieć mu “Dobranoc”… To było cholernie przerażające.

Powodem tego okazały się jedynie ciężkie spotkania i okropny sygnał komórkowy, ale i tak ta sytuacja była okropna. Greg nie mógł stracić Mycrofta, a to doświadczenie tylko umocniło tą świadomość. Tak więc ich wieczorny rytuał stał się jeszcze bardziej konieczny.

Mycroft prawie zawsze dzwonił, kiedy nie mógł tego zrobić, pisał. Greg jednak bardziej lubił tę pierwszą opcję, zwłaszcza gdy drugi mężczyzna był nieobecny przez dłuższy czas. Usłyszenie tego cudownego, jedwabistego głosu mówiącego: “Dobranoc, Gregory” pomogło mu spać w nocy. Czasami odbierał te telefony w środku dnia, w zależności od tego, do którego miejsca na świecie wezwano Mycrofta. Nie mógł zliczyć na obu dłoniach, ile razy odchodził od miejsca zbrodni, by odbyć tą ważną, pięciominutową rozmowę.

Greg otworzył oczy, gdy poczuł, że materac łóżka obok niego ugina się, odciągając go od jego myśli. Uśmiechnął się, gdy Mycroft przytulił się do niego. Odwrócił się i pocałował młodszego mężczyznę w ramię. Zanucił, gdy Mycroft przeczesał palcami jego włosy.

— Dobranoc, Gregory — wyszeptał Mycroft, a Greg uśmiechnął się do niego.

— Dobranoc, Mycroft — wyszeptał w zamian, obejmując policzek partnera i przyciągając go do powolnego pocałunki.

Trwało to kilka chwil, po czym potarli swoje nosy o siebie, po czym zwinęli się w kłębek i pozwolili, by Morfeusz zabrał ich do swojej krainy.

Jak zawsze po tym Greg spał spokojnie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyWto 14 Mar 2023, 20:01

Rozdział 279: Atak paniki

Minęło sporo czasu, odkąd Greg miał z tym do czynienia. Uścisk w klatce piersiowej, niewytłumaczalna panika przepełniająca jego umysł, odrętwiające uczucie, które zalało jego ciało. Z jakiegoś powodu nie były mu obce ataki paniki, kiedy był młodszy. Nigdy nie był w stanie tego rozgryźć, jego rodzice nigdy nie byli w stanie tego zrozumieć, ale z czasem ataki zniknęły. Gdy stał się starszym nastolatkiem, ilość ataków zmalała, a zanim dostał się na studia prawie zniknęły. Oprócz okazjonalnych przypadków, kiedy jego poziom stresu był niesamowicie wysoki, zostawiały go w spokoju. Dziś jednak miał jeden, gdy wszedł rano do biura.

Wszystko było chaotyczne. Był bardzo zestresowany. Sprawa była popieprzona, Sherlock zniknął i miał teraz spore kłopoty, John wariował i to było za dużo. Znaleźli dzisiaj jeszcze dwa ciała - nastolatków - i to było za dużo. Ledwo był w stanie prawidłowo oddychać, odkąd dotarł na miejsce zbrodni. Nie potrafił zachować bystrości umysłu, co było najgorszą rzeczą, jaka mogła mu się przytrafić, kiedy prowadził sprawę. Teraz z Sherlockiem…

Był trochę zbyt emocjonalnie zaangażowany, ale był w tym zbyt głęboko, a wszystko było tak intensywne. Sally nic nie powiedziała, gdy przejęło kontrolę nad pewnymi sprawami. Częściowo dlatego była najlepszym sierżantem, jakiego kiedykolwiek miał.

Ponieważ Sherlock się zaangażował i został porwany, oznaczało to, że Mycroft również był teraz zaangażowany. Podobnie jak John, ale to naprawdę nie było nic nowego. John był obecnie w kontakcie z Sally, a Greg siedział w nieużywanym biurze w pobliżu swojego, oparty o stół, gdy jego wzrok był zamazywał się.

Nie słyszał, jak drzwi się otwierają i zamykają. Trzymał oczy mocno zamknięte, czując, jakby się dusił. Zacisnął dłonie. Dłoń pojawiła się na jego ramieniu. Podskoczył i jęknął, obracając się zbyt szybko i chwiejąc się lekko. Dzięki Bogu, to był Mycroft, który w ciągu sekundy wiedział, co się działo.

— Oddychaj, Gregory — powiedział cichym i opanowanym głosem.

Greg przełknął i przygryzł wargę.

— Nie mogę — zdołał powiedzieć.

Jego oddech był płytki. Ręce mu się trzęsły, a kąciki oczu szczypały.

— Możesz — powiedział spokojnym głosem Mycroft.

Był on głębszy i wolniejszy niż normalnie, Greg nie mógł powstrzymać się od zastanawiania się, czy było to celowe. Znowu przełknął ślinę, gdy młodszy mężczyzna podszedł i objął go ramieniem, wahając się, jakby sprawdzał, czy to w porządku. Kiedy Greg nie protestował ani nie odsunął się, Mycroft przyciągnął go trochę bliżej. Ciepło było właściwie dość kojące.

— Oddychaj powoli — wyszeptał Mycroft, powoli przesuwając dłoń po plecach Grega. Inspektor zamknął oczy i spróbował. — Właśnie tak, Gregory. Pięć sekund… Teraz przez siedem. I wydech przez dziewięć. Powoli, Gregory. Dobrze.

Greg wciąż się trząsł i robił, co mógł, choć nie sądził, żeby wydychał powietrze przez pełne dziesięć sekund. Zacisnął powieki i wyciągnął rękę, by chwycić mocno marynarkę Mycrofta.

— A teraz zrób to jeszcze raz — polecił łagodnie Mycroft.

Greg to zrobił. Tym razem poszło trochę lepiej, choć nie było to łątwe. Nie mógł przestać myśleć o Sherlocku. Musieli go szukać.

— Gregory — rozległ się głos Mycrofta, tym razem nieco twardszy. To sprawiło, że starszy mężczyzna zamrugał i spojrzał na niego. Jednak w jasnoniebieskich oczach była widoczna cierpliwość i uczucie. — Oddychaj. Przestań myśleć o sprawie. Przestań myśleć o Sherlocku. Zaczynałeś hiperwentylować. Oddychaj tak, jak powiedziałem. Oddychaj ze mną.

Oblizując wargi, Greg przycisnął się do niego, kładąc policzek do piersi Mycrofta. Ponownie zamknął oczy i spróbował skupić się na oddechu mężczyzny. Greg zauważył, że ten świadomie oddychał i powoli dołączył do rytmu jego oddechu. Jego własny oddech wciąż był przez chwile nierówny, ale w końcu zaczął się uspokajać. Kilka łez spłynęło mu po policzkach, a serce biło szaleńczo, ale im dłużej tak oddychali, tym bardziej wszystko wydawało się bardziej wyraźne.

Wreszcie jego klatka piersiowa nie czuła żadnego nacisku i już się nie trząsł. Kontynuował branie głębokich oddechów, aż w końcu wyprostował się i przetarł oczy.

— Lepiej się czujesz? — zapytał Mycroft, kładąc dłoń na jego ramieniu.

Greg skinął głową.

— T… tak — przyznał, przeczesując palcami włosy i spuszczając wzrok. — Dziękuję.

— Nie ma za co. Posiedźmy przez chwilę.

— Ale Mycroft…

— Usiądźmy — powiedział Mycroft, delikatnie przerywając protest Grega. — Skupimy się teraz na tobie. Gdy poczujesz się bardziej sobą, dołączymy do reszty. Zaufaj mi, Gregory.

Greg oblizał usta i skinął głową. Usiedli. Mycroft ujął dłonie Grega w swoje i delikatnie potarł je kciukami.

— Ufam ci — wyszeptał Greg głosem wciąż drżącym, ale z bijącym normalnie sercem.

Mycroft uśmiechnął się.

— Wiem.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyCzw 16 Mar 2023, 08:15

Rozdział 280: Zdobycie zastępstwa

— Skąd mam wiedzieć, co kupić? — zapytał Greg, sapiąc i krzyżując ramiona, patrząc na wybór parasoli przed sobą.

Szczerze mówiąc, nie rozumiał, jak mogło być ich tak wiele, w tak odmiennych przedziałach cenowych. Co do diabła, sprawiało, że były tak różne? Obok niego Sherlock prychnął drwiąco. Greg zacisnął zęby.

— Po prostu wybierz jeden. Wszystkie są absurdalne, a i tak nieuchronnie znajdzie wadę w tym, co kupisz — powiedział lekceważąco młodszy Holmes, machając ręką w powietrzu.

— Masz sposób na zwiększenie pewności siebie u mężczyzny — mruknął Greg.

Z perspektywy czasu może zebranie ze sobą Sherlocka na zakupy nowego parasola dla Mycrofta nie było najlepszym pomysłem na świecie. Myślał - miał nadzieję - że Sherlock rzeczywiście może zapewnić mu jakąś opinie w coś, co nie było związane ze sprawą. Ufał, że niezdolność Sherlocka do powstrzymania się przed popisywaniem się przesłoni fakt, że był to prezent dla jego brata.

Niestety tak się nie stało. Albo Sherlock nie wiedział wystarczająco dużo o parasolach i tym, co Mycroft preferował i po prostu nie chciał się do tego przyznać, albo naprawdę tak bardzo gardził tym mężczyzną. Tak czy inaczej, Greg stał pośrodku sklepu z frustracją przeczesując palcami włosy.

Jeśli miał być ze sobą szczery, nie mógł się powstrzymać od myśli, że może Sherlock miał rację. Może wszystko, co kupi, okaże się kiepskie, bez względu na rodzaj, markę czy styl. Może Mycroft miał wyspecjalizowane parasole tak jak garnitury. Szczerze, nigdy nie pomyślał, żeby o to zapytać. Po prostu… chciał to dla niego zrobić. Chciał go zaskoczyć.

Jego zwykły parasol został prawie zniszczony w zeszłym tygodniu, kiedy pracował za granicą. Greg nie znał wszystkich szczegółów, ale to naprawdę nie miało znaczenia. Liczyło się to, ze od tamtej pory Mycroft był tym zirytowany. Co zdumiewające, nie miał jeszcze czasu, aby go wymienić. Greg był pewien, że Anthea następnego dnia po incydencie wyjdzie i zdobędzie nowy parasol, ale nie mieli takiego szczęścia.
Dlatego był tutaj.

— Lestrade, jesteśmy tutaj od godziny — burknął Sherlock. — Jestem niesamowicie znudzony. Naprawdę nie masz dla mnie sprawy?

— Nie, przestań pytać — rzucił Greg.

— Mam eksperymenty, które mógłbym przeprowadzić.

— Więc pomóż mi i będziesz mógł iść.

Sherlock prychnął dramatycznie, a Greg desperacko starał się nie przewrócić oczami. Udało się jednak, i w końcu kilka chwil później Sherlock zaczął gadać o wysokiej jakości, kunszcie i bardzo komplementarnej produkcji jednego parasola w rogu. Cena była nieco droższa, niż Greg był przygotowany, ale miał schowane trochę pieniędzy na zapas, więc go kupił.

Sherlock praktycznie wypadł z samochodu, kiedy podjechali pod Baker Street, nie oferując żadnego pożegnania Gregowi, gdy zniknął w mieszkaniu. Nie żeby Greg spodziewał się czegoś innego. Potrząsnął głową, uśmiechając się i wrócił do domu.

Mycroft jeszcze nie było, dlatego Greg zrobił bardzo tandetną rzecz, zawiązując czerwoną kokardę wokół rączki parasola. Nie obchodziło go nawet, jak głupio to wyglądało. Potem przygotował herbatę, wyciągając drugi kubek, gdy usłyszał, jak samochód jego partnera podjeżdża pod budynek.

— Witaj w domu.

Greg uśmiechnął się, gdy Mycroft wszedł do kuchni, wyglądając na zmęczonego, ale wdzięcznego, że był już w domu. Objęli się, a potem Greg włożył w smukłe dłonie Mycrofta kubek herbaty.

— Czekając z herbatą? — zapytał Mycroft, unosząc brwi, po czym podniósł naczynie do ust i zaczął powoli pić. — Wspaniale. Dziękuję, najdroższy.

— Nie ma za co. — Greg uśmiechnął się. Pili w przyjemnej ciszy, przytulając się do siebie. Dopiero, gdy obaj skończyli i wypłukali kubki, Greg znów się odezwał: — Mam dla ciebie coś innego.

— Och?

— Nie ruszaj się.

Mycroft skinął głową, przyglądając się z zaciekawieniem Gregowi, ale pozostają na swoim miejscu, gdy starszy mężczyzna wyszedł z kuchni. Przeszedł przez salon do miejsca, w którym oparł parasol o kanapę. Następnie trzymając go za plecami jedną ręką, wrócił do kuchni.

— Wiem, że byłeś sfrustrowany swoim parasolem i tym wszystkim… — zaczął niezręcznie, zanim zdał sobie sprawę, że nie było sposobu, aby coś powiedzieć bez zrujnowania niespodzianki lub brzmienia jak całkowity głupiec, dlatego zamiast tego po prostu podszedł i wyciągnął parasol.

Mycroft wpatrywał się w niego, jego jasnoniebieskie oczy otworzyły się szeroko, a usta lekko rozchyliły. Po kilku chwilach powoli wyciągnął dłoń i wyjął parasol z rąk Grega, unosząc go, by uważnie przyjrzeć się rączce.

— Gregory, nie musiałeś — powiedział, trochę zdyszany i pełen podziwu.

Greg rozpromienił się.

— Chciałem to zrobić. Poza tym obserwowanie twojej reakcji jest najlepszą nagrodą za to.

Zawieszając rączkę parasola na ramieniu, Mycroft podszedł i przyciągnął Grega do namiętnego pocałunku. Starszy mężczyzna owinął ręce wokół szyi Mycrofta, unosząc się na palcach, by odwzajemnić pocałunek.

— Jest idealny — wyszeptał Mycroft przy jego ustach.

Greg uśmiechnął się, przytulając go.

— Cieszę się — odpowiedział, zanim zdecydował, że czas przestać rozmawiać i znów zacząć się całować.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptySob 18 Mar 2023, 08:46

Rozdział 281: Poranna rutyna

Greg prawie każdego ranka budził się z Mycroftem. Nie miało znaczenia, że młodszy mężczyzna zawsze musiał wstać i wyjść z mieszkania, zanim Greg zaczął udawać się na stację. I tak razem się budzili. Miło było podzielić się kilkoma pocałunkami i pożegnać się na cały dzień, dopóki znowu się nie spotkają, ale to nie był jedyny powód, dla którego wstawał razem z nim.

Mycroft miał bardzo surową poranną rutynę. Trzymał się jej każdego dnia. Te same kroki w tej samej kolejności i było w tym coś niesamowitego. To było metodyczne i dokładne, co do minuty. Greg zawsze miał zwyczaj przygotowywać się dość przypadkowo, więc obserwowanie tych małych rytuałów było dla niego fascynujące i nowe. Jednak dla Mycrofta miały one sens, ponieważ mężczyzna był metodyczny we wszystkim, co robił.

Mycroft zawsze budził się w momencie, gdy rozbrzmiewał jego budzik. Natychmiast wyciągał rękę i go wyłączał. Siadał, chwytając szlafrok i, po wstaniu z łóżka, kierował się do łazienki. Zajmował się tak swoimi sprawami, tak jak Greg zawsze robił po przebudzeniu, a potem brał prysznic. Po nim zakładał z powrotem szlafrok i szedł do kuchni, by zjeść lekkie śniadanie. Bez wątpienia herbata była pierwszą rzeczą, jaką przygotowywał. Siadał przy stole i spokojnie popijał napój, czytając e-maile lub od czasu do czasu poranną gazetę (chociaż tak naprawdę nigdy żadne wiadomości w nich nie były czymś, czego nie wiedział ze względu na to kim był). Przy drugim kubku herbaty jadł tosty lub rogalika, a może babeczkę, jeśli mieli ją w domu. Zwykle jednak pozwalał sobie na nie, tylko wtedy gdyby Greg sam je upiekł.

Po zjedzeniu przygotowywał trzecią porcję herbaty, ale ta zostawała przeniesiona z powrotem do sypialni. Greg nie potrafił wskazać, kiedy Mycroft postanowił przynosić mu rano herbatę, ale to była najsłodsza rzecz na świecie. Podczas gdy Greg pił herbatę, Mycroft wracał do łóżka. Opierając się o wezgłowie, pracował na komórce lub słuchał, jak Greg czytał na głos kiepskie dowcipy z gazety. Całowali się i przytulali przez chwilę. Greg wciąż był ciepły i na wpół śpiący. Namawiał Mycroft do pozostania, co zawsze spotykało się odmową (choć niechętną). Greg nigdy nie pytał z myślą, że się zgodzi, ale stało się to zabawą, pełną miłości częścią ich porannego przekomarzania się. Plus, więcej pocałunków.

Znowu wstając z łóżka, Mycroft odwieszał szlafrok i podchodził do szafy. To była ulubiona część Grega. Częściowo dlatego, że oznaczało to, że jego partner był na samym początku nago. Jego spożywanie śniadania było dosłownie jedynym momentem, kiedy Mycroft nosił swój szlafrok bez niczego pod spodem, ponieważ nigdy nie wkładał piżamy z powrotem po prysznicu, ale też nie ubierał się bezpośrednio po nim.

Greg zawsze pozwalał swojemu spojrzeniu wędrować po bladej, wspaniałej przestrzeni ciała Mycrofta, gdy ten wkładał świeżą bieliznę. Skarpetki były następne, podnosił jedną nogę na raz, utrzymując idealną równowagę, gdy je naciągał. Cholernie imponujące. Greg upadłby na tyłek, gdyby spróbował to zrobić. Potem wracał do szafy i wybierał garnitur na dany dzień.

Koszula była pierwsza, założona i zapięta perfekcyjnie. Spinki do mankietów były dodawane, gdy wymagała tego okazja w pracy. Jego spodnie były następne. Kiedy już je założył, wkładał w nie koszulę, wygładzając tkaninę kilka razy, aby upewnić się, że nie było zmarszczek. Potem oczywiście nadchodziła kolej na kamizelkę. Zawsze ją zakładał, ale jeszcze jej nie zapinał. Zamiast tego chwytał krawat, który wybrał i podchodził do dużego lustra, unosząc podbródek i zawiązując idealny węzeł w kilka sekund. Kiedy wygładził i wyregulował krawat, przyciskał go płasko do tułowia, a następnie zapinał kamizelkę, aby utrzymać go na miejscu.

Greg zawsze lubił wstawać z łóżka i podchodzić do niego w tym momencie. Lubił poświęcać chwilę na bliższe podziwianie jego stroju, łącznie z pocałunkami i delikatnymi dotknięciami, które temu towarzyszyły. Odchodził po chwili, pozwalając Mycroftowi uzupełnić swój wygląd marynarką, którą zakładał na resztę ubrania, zapinając ją na dwa dolne guziki.

Greg uwielbiał patrzeć, jak ten mężczyzna się ubierał. Jedyne, co kochał bardziej, to bycie tym, który pod koniec dnia zdzierał z niego każdą tą idealną warstwę. Oczywiście oznaczało to wcześniejsze wstawanie, a Greg tak naprawdę nie był rannym ptaszkiem, ale bardzo szybko się nauczył, że warto było to robić.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyWto 28 Mar 2023, 11:26

Rozdział 282: Seksowna jasno brązowa kamizelka

Greg uwielbiał asortyment garniturów, które posiadał Mycroft. Kochał ten moment, gdy widział Mycrofta, mającego na sobie nowy zestaw. Była to nieskończona kolekcja. Minęło trochę czasu, zanim doszedł do punktu, w którym zaczął rozpoznawać każdy z garniturów, które mężczyzna normalnie nosił. Były to różne kolory, style i wykończenia. Greg z łatwością mógł stwierdzić, że wolał garnitury, które bardziej przylegały do krągłości młodszego mężczyzny niż inne. Był przepiękny.

Przez dłuższy czas jego ulubieńcami były prążkowane garnitury. W tych wszystkich cienkich liniach było coś, co uwydatniło każdą krzywiznę Mycrofta. Greg zawsze mógł go podziwiać i miał nadzieję, że będzie z nim na zawsze. Mycroft był niesamowicie atrakcyjny. Nawet cholernie piękny. Tak, prążkowane garnitury… Były czymś.

Tak było, dopóki nie pojawiła się ta jedna jasno brązowa kamizelka. To był najnowszy zakup, taki, który Mycroft zdobył specjalnie na konferencję, na którą wyjechał za granicę, a kiedy wrócił do domu… Greg mógł się tylko wpatrywać. Nie potrafił wyrazić słowami dlaczego. Była to kamizelka, jak wiele innych kamizelek, idealnie dopasowana do młodszego mężczyzny i przylegająca do jego boków. Był to ten sam gładki rodzaj materiału, który zwykle preferował, a krój i ścieg były w zasadzie takie same.

Więc co w niej było tak absurdalnie seksowne?

Greg nie mógł tego rozgryźć. Ale ta kamizelka zmieniła jego wnętrzności w galaretkę i sprawiała, że miał ochotę skoczyć na tego cholernego mężczyznę. Chryste. Rozbawiło to Mycrofta, zastanawiając się, dlaczego ta konkretna część garderoby wywołała taką reakcję, a Greg nie potrafił tego wyjaśnić, dlatego postanowił mu to pokazać. Częściowo miało to coś wspólnego z tym, jak długo go nie było, ale z pewnością było coś w tej kamizelce.

— Czyli to jego seksowna kamizelka — powiedział John pewnego wieczoru przy kuflu piwa.

Greg zdziwiony pomyślał o tym, po czym wybuchnął głośnym śmiechem. Ile dokładnie musieli wypić, by mieć tego typu komentarze?

Że co?! — wybełkotał, trzymając mocno drinka, żeby go nie przewrócić.

— Wiesz… taka rzecz, która doprowadza cię do szaleństwa — wyjaśnił John, robiąc dłonią kółko w powietrzu. — Jego seksowna jasno brązowa kamizelka. Sherlock ma coś takiego… ciemno fioletową koszulę? Jezu.

— Tak, okej, nie musiałem tego wiedzieć — zaśmiał się Greg, pochylając się i szturchając Johna łokciem.

Miał wrażenie, że wiedział, o jakiej koszuli mówił John i nie sądził, że następnym razem będzie mógł z powagą spojrzeć na Sherlocka na miejscu zbrodni. Jego kolega prychnął, popijając piwo z kufla.

— Tak jak nie potrzebuję wyobrażania sobie twojej seksownej kamizelki — skomentował dobitnie. — Ale dyskutujemy o tym.

Jego seksowna jasno brązowa kamizelka. Z pewnością było to dziwaczne zdanie, ale była w nim szalenie dokładna prawda, której Greg nie mógł zignorować. Tak, zdecydowanie tak było. To określenie miało naprawdę miłe brzmienie. Bawiło go to bezgranicznie. Może był na tyle pijany, by uznać, to za dobry pomysł, ale od tego momentu zdecydował, że tak będzie to nazywać. Oczywiście, kiedy Mycroft tej samej nocy przyszedł do domu, mając na sobie dokładnie ten element garderoby, o którym była mowa, uśmiech Grega stał się tak szeroki, że bolały go policzki.

Nawet gdy Mycroft wciąż na sobie marynarkę, Greg wiedział, kiedy ta kamizelka była noszona. Tylko rzut oka na materiał i od razu wiedział. To była kolejna rzecz, której nie potrafił wyjaśnić. Nie miał pojęcia, dlaczego ten element był tak łatwo zauważalny w porównaniu z innymi. Bawiło go to bezgranicznie.

— Co jest takie śmieszne? — zapytał Mycroft, unosząc brwi, gdy podchodził.

— Nosisz swoją seksowną jasno brązową kamizelkę — powiedział Greg swobodnie, wstając i podchodząc do niego.

Spojrzenie brązowych oczy skierowało się w dół na guziki marynarki Mycrofta, podczas gdy jego ręce podniosły się, by je rozpiąć i zepchnąć materiał z ramion kochanka, by móc w pełni podziwiać ten element garderoby.

— Moja, co? — zapytał Mycroft, śmiejąc się.

Greg potrząsnął głową.

— Nie ważne — odparł, przesuwając dłońmi po bokach Mycrofta, po czym przyciągnął go do siebie i pocałował go w szczękę.

— Gregory… — Mycroft sapnął delikatnie. — Nie do końca rozumiem, dlaczego ta konkretna kamizelka wywołuje u ciebie taką reakcję. To niezmiernie irytujące. I zagadkowe.

— Również tego nie wiem — wymamrotał Greg, wsuwając ostrożnie nogę między jego, sapiąc, gdy ich ciała przylgnęły do siebie. — Ale pozwól, że pokażę ci, jak bardzo mnie to podnieca i drażni.

— Sypialnia — powiedział Mycroft.

Greg skinął głową.

— Miej na sobie kamizelkę — poprosił, gdy szybko udali się do sypialni. — Tylko kamizelkę.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyWto 28 Mar 2023, 16:57

Rozdział 283: O jedną dedukcję za dużo

Impreza była irracjonalna. To wprawiało Sherlocka w jeszcze bardziej zły nastrój niż zwykle, ale poradził sobie z tym, ponieważ John tego chciał. Chciał tego śmiesznego przyjęcia bożonarodzeniowego, ze wszystkimi jego przesadnymi dekoracjami, nudną muzyką, winem i przyjaciółmi. Wspominał coś o tradycji organizowania tego w 221B czy coś, ale nie słuchał go w pełni. Nie, gdy miał nagranie z rozkładem ciała.

Teraz byli tutaj, w swoim mieszkaniu, otoczeni ludźmi. Molly przyszła zabierając ze sobą jakiegoś nowego chłopaka - trochę nie miał pojęcia kim był, pracował dla projektanta mody, głównie dlatego, że nie udało mu się osiągnąć swojego pierwotnego celu, jakim była gimnastyka (spadł z wysokiej belki i zranił się w ramię oraz biodro, nie mogąc iść na igrzyska olimpijskie, zajmując drugie miejsce w kwalifikacjach na reprezentanta, wykonując raczej słaby występ). Pani Hudson była również obecna, popsikana nowymi perfumami kupionymi dla niej przez mężczyznę, który próbował się do niej zalecać, ale była zbyt roztrzepana w tych sprawach, żeby właściwie odebrać sygnały (uważała, że był homoseksualistą). Sarah przyszła, choć Sherlock nie miał pojęcia, dlaczego John chciał ją zaprosić.

— Nadal jesteśmy przyjaciółmi, Sherlocku, oczywiście ją zaprosiłem — powiedział John tego wieczoru przy herbacie. Sherlock tylko chrząknął i skupił się ponownie na chemikaliach, które mieszał.

Oczywiście nie powiedziała do niego więcej niż dwa słowa. Unikała go z cieniem zazdrości, chociaż upierała się, że zakończyła relację, którą kiedyś miała z Johnem. Sherlock wciąż, jak zawsze, wygrał tę bitwę.

Lestrade pojawił się nieco później. Najwyraźniej został do późna w Yardzie wykonując papierkową robotę (nuda) i spotykając się z kimś przed pójściem do domu, aby się przebrać (jeszcze bardziej nudne). Niemal zaraz po jego przybyciu pojawił się Mycroft. To była najgorsza część wieczoru. Fakt, że John go zaprosił, nie spodziewając się, że się pokaże, było głupotą, a Sherlock od razu mu to powiedział. To było coś, co nawet upierał się przypominać swojemu drogiemu lekarzowi (chłopakowi? Kochankowi? Określenia, które John ciągle sugerował, ale nie zdecydował, które woli). Cóż, po raz kolejny miał rację.

— Czy nie masz krajów, którymi możesz rządzić i ludzi, których trzeba przestraszyć, Mycroft? — zapytał, sarkastycznie po jego przybyciu.

Otrzymał tę samą irytującą, fałszywą cierpliwość w stosunku do niego, z jaką Sherlock musiał dorastać. Chciał zetrzeć ten cholerny, zadowolony z siebie wyraz twarzy z Mycrofta.

— John mnie zaprosił — stwierdził od niechcenia, co tylko jeszcze bardziej rozdrażniło Sherlocka. — Byłoby niegrzecznie z mojej strony zignorować tak łaskawe zaproszenie.

— Tak jakbyś nigdy wcześniej tego nie robił. Wolisz rozpocząć trzecią Wojnę Światową niż naprawdę uczestniczyć w wieczorze towarzyskim. — Sherlock przewrócił oczami.

— Mój bracie, wierzę, że istnieje przysłowie, które mówi coś… o kotle przygarniającemu garnkowi — zamruczał Mycroft, opierając się lekko o parasol.

Sherlock warknął, przechodząc do obrony, niecierpliwie szukając sposobów na zirytowanie brata.

— Widzę, że znowu przytyłeś — zaczął.

— Znowu to — westchnął Mycroft, kręcąc głową. — Stajesz się rozczarowująco przewidywalny, Sherlocku.

— Ale nie z powodu słodyczy — kontynuował Sherlock, próbując zignorować oczywistą próbę rozdrażnienia go jeszcze bardziej. — Jesz częściej posiłki. Ktoś najwyraźniej dla ciebie gotuje, a posiłki są pełno odżywcze, nie tylko herbata i ciastka, spożywane w nocy, gdy gapisz się na swoje absurdalne nagrania z kamer ulicznych.

Mycroft milczał, obserwując Sherlocka z wyzywającym spojrzeniem. To sprawiło, że młodszy mężczyzna poczuł zastrzyk adrenaliny.

— Również śpisz więcej. Nie jesteś już taki napięty, nie wyglądasz już na tak zmęczonego, co nigdy nie sprawiało, że byłeś w jakikolwiek sposób pociągający. Jesteś zbyt tępy i uzależniony od kierowania światem, aby zdecydować się zacząć więcej spać z własnej woli, więc oczywiście masz coś lub kogoś, kto sprawia, że pójdziesz spać, a przynajmniej sprawi, że położysz się o znośnej porze.

— Rzeczywiście — potwierdził Mycroft. Sherlock uśmiechnął się z drwiną.

— Uprawiasz seks.

— Właściwie całkiem sporo. — Mycroft uśmiechnął się. — Dziwię się, że tak długo zajęło ci zauważenie tego. Twoje umiejętności rdzewieją, Sherlocku.

Sherlock spojrzał na niego gniewnie, odwrócił się i odszedł z warczeniem, ignorując zadowolony uśmieszek na twarzy swojego cholernego brata. Przeszedł przez mieszkanie do miejsca, w którym był John - do kuchni, gdzie Lestrade był, aby się napić.

Mówiłem ci, John, a ty mi nie wierzyłeś. Powiedziałem ci, że przyjdzie i to jest irytujące — zaczął, zatrzymując się, przyglądając się inspektorowi.

— Sherlock. — Mężczyzna skinął mu głową na powitanie, uśmiechając się, gdy John podał mu piwo.

— Lestrade — odparł Sherlock, podnosząc głos w taki sposób, że obaj mężczyźni w kuchni mogli stwierdzić, co się stanie. John tylko westchnął. Lestrade wyglądał na niemal rozbawionego. — Miałeś dość sprężysty krok, gdy szedłeś przez mieszkanie, o wiele bardziej żywy niż twój zwykły leniwy, głupkowaty sposób chodzenia.

— Ej — zaprotestował mężczyzna z irytacją, ale niezbyt wielką pasją. Oczywiście to nie odstraszyło Sherlocka.

— Twój poranek był zajęty sprawą i wydaje się, że było to dla ciebie stresujące, chociaż powiedziałem ci kilka dni temu, że to dozorca, a ty nadal nalegasz, aby przejść przez wszystkie te protokoły, a twoje popołudnie było wypełnione papierkową robotą, którą musiałeś rozpocząć od nowa, kiedy rozlałeś kawę na dokumenty i zanim skończyłeś rozciąłeś papierem dwa razy lewą rękę… jednak wszedłeś tutaj, jakbyś czuł się o dobre dwadzieścia lat młodszy. Trochę z nadzieją, a może i z urojeniami, ale niezależnie… Coś dobrego dzieje się u ciebie, coś co daje ci dziwny pozytywną energię. Najwyraźniej uprawiasz seks, bo wyglądasz obrzydliwie promiennie, jak można powiedzieć, a ty…

Sherlock zamarł. Zamrugał szybko, jego strumienie myśli zatrzymały się z piskiem. Lestrade patrzył na niego wyczekująco z lekkim uśmiechem. Oczy Sherlocka otworzyły się szeroko, a usta rozchyliły, gdy jęknął.

— Dobry BOŻE — powiedział dramatycznie, zwracając na siebie uwagę wszystkich w mieszkaniu.

— Sherlock — powiedział cicho John, dotykając jego ramienia. Sherlock prawie tego nie zauważył.

— Pieprzysz się z moim bratem?! — powiedział, powodując że Lestrade wpatrywał się w niego z niedowierzaniem.

— Dobra robota, ogłaszając to światu, draniu — warknął mężczyzna, biorąc łyk piwa. — Nie byłem jeszcze gotowy, żeby wspomnieć o tym ludziom.

— Och, spokojnie, Gregory, obaj wiedzieliśmy, że może się to zdarzyć, zanim przyszliśmy — rozległ się głos Mycrofta.

Sherlock nie miał pojęcia, kiedy wszedł do kuchni, widział jedynie sposób, w jaki jego brat dotknął intymnie ramienia inspektora. Zadrżał, obrócił się na pięcie i poszedł prosto do swojej sypialni.

Miał dedukcję do usunięcia ze swojego pałacu umysłu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptySro 29 Mar 2023, 15:53

Rozdział 284: Horrory

—  No dalej Myc, proszę? —  powiedział delikatnie Greg, przechylając głowę na bok, ujmując dłoń młodszego mężczyzny, delikatnie go ciągnąc. —  To będzie zabawa.

—  Nic w tym, co sugerujesz, nie brzmi zabawnie, Gregory —  powiedział Mycroft, unosząc brwi i spoglądając na ich połączone dłonie.

—  Ale to prawie Halloween! Czas wprowadzić się w nastrój!

—  Naprawdę nie rozumie, jak ktoś chciałby czegoś takiego —  westchnął Mycroft, kręcąc głową.

—  Och, daj spokój —  powiedział Greg, lekko podskakując. —  Horrory. Obejrzymy je. Możemy równie dobrze poprzytulać się podczas seansu.

Zapadła cisza, gdy Mycroft pozwolił, by te słowa dotarły do niego. Greg uwielbiał horrory i kochał tę porę roku. Była połowa października, a on zawsze w każdy weekend oglądał kilka horrorów. Chociaż zawsze był pewnego rodzaju fanem filmów grozy. To nie był gatunek, o którym w rzeczywistości rozmawiał, ale Mycroft wiedział, że lubi niektóre z bardziej klasycznych typów (Vincent Price, czarno-białe i wszystko inne w podobnym klimacie), więc miał nadzieję, że to wystarczy, aby sprawić, by mężczyzna do niego dołączył.

—  Dobrze —  zgodził się w końcu Mycroft, a Greg wiwatował z podekscytowania.

Rozplótł ich palce i przeszedł przez salon. Mycroft usiadł na kanapie, gdy Greg podszedł do półki z DVD i zaczął przeglądać dostępne opcje. Nie zdecydował jeszcze, co chce obejrzeć…

—  Nie możemy po prostu obejrzeć Dom na Nawiedzonym Wzgórzu? —  zapytał Mycroft po kilku chwilach. Greg zaśmiał się cicho.

—  Nie, daj spokój, obaj widzieliśmy to wiele razy —  powiedział, zerkając przez ramię. —  Obejrzymy coś nowszego, coś, czego jeszcze nie widziałeś. Po prostu próbuję zawęzić wybór.

—  Nowsze wydają się po prostu bardzo absurdalne.

—  Jest wiele produkcji, które zdecydowanie takie są, ale są również te świetne. Co myślisz o filmach typu slasher?

—  Masz na myśli te z rozwiązłymi i pijanymi nastolatkami, które popełniają te same błędy w każdym filmie i zostają w bardzo graficzny sposób zamordowane? Nie, dziś wieczorem nie mam nic przeciwko temu.

Greg powstrzymał śmiech, słysząc jego wyjaśnienia. Niesamowite. Czyli to oznaczało “nie” dla slasherów. Musiał iść dalej.

—  Okej, więc… Są takie filmy typu found footage.

—  Mmmm, idealne na chorobę lokomocyjną oraz słuchanie dużo płaczu. Wspaniale.

—  W porządku, panie sarkastyczny —  parsknął Greg. —  Potwory?

—  Jeśli oglądamy coś nowszego, to czymkolwiek jest potwór, z pewnością został wygenerowany komputerowo, co odbierze urok jakim powinny klasyfikować się filmy o potworach.

—  Jesteś wybrednym draniem —  powiedział Greg, ponownie zerkając na Mycrofta. Uśmiech na jego twarzy mówił, że żartuje, a młodszy mężczyzna tylko wzruszył ramionami.

—  Zawsze byłeś tego świadomy, Gregory.

—  Dobrze, a może coś bardziej paranormalnego, ach, nadprzyrodzonego? —  zasugerował, zerkając na kilka z tych, które posiadał, które praktycznie kochał. —  No wiesz, opętania, egzorcyzmy i takie tam? Mam tu kilka naprawdę dobrych.

—  Mówiąc “naprawdę dobre”, masz na myśli takie, które nie sprawiają, że głowa opętanego całkowicie się obraca?

—  Tak —  przytaknął Greg, śmiejąc się radośnie. —  Chociaż też to mam, jeśli chcesz to obejrzeć.

—  Nie, wolałbym nie —  powiedział Mycroft, kręcąc głową. —  Coś w zjawiskach paranormalnych wydaje się jednak możliwe do zaakceptowania.

—  Mamy zwycięzcę —  oznajmił Greg, kiwając głową, odwracając się z powrotem do swojej półki i klękając przed miejscem, gdzie miał kilka filmów w tej tematyce. To były te, których miał najwięcej, bo tak naprawdę były jego ulubionym podgatunkiem. Carrie, Wiadomość, Paranormal Activity, Dziecko Rosemary, Sinister, Mama… A to były tylko kilka tytułów.

Po prostu kochał amerykańskie horrory, okej?

—  Dobrze —  oznajmił, wyciągając jeden. —  Ten jest trochę nowszy. Cholera, kocham go. Jest genialny.

Włożył płytę do odtwarzacza, odłożył pudełko i podszedł, by zwinąć się na kanapie z Mycroftem. Młodszy mężczyzna zapytał, co będą oglądać, ale Greg tylko pokręcił głową. Nie, Mycroft mógł sam się o tym przekonać.

Włączył film i przytulił się do partnera, nucąc, gdy Mycroft objął go ramieniem. Przycisnął policzek do piersi mężczyzny, zaplatając ich nogi i kładąc jedną rękę na brzuchu Mycrofta. Wkrótce rozpoczęły się napisy, a Greg już był podekscytowany.

— Obecność? —  zapytał Mycroft, gdy pojawił się tytuł. Greg skinął głową.

—  O tak. Jest niesamowity. Poza tym Patrick Wilson jest łakomym kąskiem dla oczu.

Greg podniósł wzrok i zobaczył, że Mycroft rzucał mu zaciekawione, znaczące spojrzenie. Roześmiał się. Podniósł się i pocałował szybko mężczyznę. Uśmiechnął się, a następnie przytulił się z powrotem. Był zachwycony i pełen oczekiwania, tak jak za pierwszym razem, gdy to oglądał, i jeśli Mycroft kilka razy podskoczył za nim lub zacisnął swój uścisk na ramieniu Grega, to starszy mężczyzna nic na ten temat nie powiedział.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyCzw 30 Mar 2023, 14:03

Rozdział 285: Nocna pociecha

Mycroft obudził się, gdy poczuł poruszenie obok siebie na łóżku. Zamrugał, aby się rozbudzić, zauważając, że był sam w sypialni. Marszcząc brwi, zmusił się, by usiąść, nasłuchując swojego partnera. Gregory czuł się nieswojo przez całe popołudnie i Mycroft nie wypytywał go oto. Oczywiście nie musiał, bo zdawał sobie dokładnie sprawę z przyczyny tego. Prowadził bardzo trudny przypadek i nie był w stanie zapobiec kolejnej śmierci w jej trakcie. Jak dotąd było to piąte ciało i odbijało ono swoje piętno na inspektorze.

Mycroft zawsze potrafił czytać w starszym mężczyźnie jak w otwartej księdze. Mógł powiedzieć, że Gregory nie chciał o tym rozmawiać. W każdym razie jeszcze nie. Było jednak jasne, że nie mógł również spać. Mycroft nie mógł nic poradzić na to, że był zaniepokojony. Gregory potrzebował snu, ponieważ był bliski rozgryzienia tego wszystkiego, ale już to prześladowało go w sposób, nad którym zwykle miał znacznie większą kontrolę.

Odczekał chwilę, nasłuchując, czy Gregory wróci, ale po mniej więcej dziesięciu minutach było oczywiste, że nie wracał. Przynajmniej na chwilę. Tak więc Mycroft wyślizgnął się z łóżka i włożył szlafrok, zawiązując go mocno wokół siebie i wyszedł z sypialni. Natychmiast zauważył dwa światła, które paliły się w ich domu. Kuchnia i biuro, w którym zwykle pracował Gregory.

Mycroft powoli skierował się w stronę biura. Wciąż pozostając za rogiem, skrzyżował ramiona i oparł się o ścianę, gdy starszy mężczyzna pojawił się w polu widzenia. Zakładał, że i tak odnajdzie Gregory’ego w ten sposób, ponieważ był to jeden ze sposobów, w jaki zwykle radził sobie z niemożnością spania (zwłaszcza, gdy było to spowodowane sprawą). Jakiś czas temu mężczyzna przymocował pręt do górnej części drzwi i używał go do podciągnięć, aż zmęczył się na tyle, by zasnąć.

To było niezwykle atrakcyjne do oglądania. Widząc sposób, w jaki uginały się ramiona Gregory’ego, słuchając jego ciężkiego oddechu podczas ćwiczeń i obserwując, jak na jego twarzy widniało jednocześnie skupienie i mała pogoda… Mycroft to uwielbiał. To było bardzo sprzeczne, ponieważ chciał tylko pocieszyć swojego partnera. Przynajmniej tyle mógł zrobić. Pozostał jednak poza zasięgiem wzroku, stojąc i obserwując przez chwilę, zanim podjął decyzję.

Odepchnął się od ściany i odwrócił się, idąc korytarzem, kierując się do kuchni. Chwycił odstawiony wcześniej czajnik i napełnił go wodą, włączył palnik i nastawił wodę. Wciąż słyszał kilka pokoi dalej oddech Gregory’ego, cichy i spokojny. Wyjął jedną z smakowych herbat, którą preferował jego partner, a po chwili wahania ściągnął również mały pojemnik z miodem. Zwykle dodawali miód do herbaty tylko wtedy, gdy jedno z nich było chore, ale miał przeczucie, że będzie to kojący dodatek i właśnie tego potrzebowali w tej chwili.

Kiedy woda się zagotowała, Mycroft szybko zdjął czajnik z palnika. Gwizd wciąż rozbrzmiewał, ale niezbyt długo. Nie żeby starał się to utrzymać w tajemnicy. Nalał herbatę, dodał miód i wymieszał, biorąc mały łyk, żeby upewnić się, że herbata była taka jak Gregory preferował. Następnie, biorąc kubek w obie dłonie przeszedł przez dom i wrócił do biura.

— Gregory — powiedział cicho, gdy pojawił się w polu widzenia. Gregory zatrzymał się, zwisając na drążku. Jego czoło błyszczało od odrobiny potu.

— Zrobiłeś herbatę? — zapytał, unosząc brwi, gdy puścił drążek i upadł na podłogę.

— Wydawało mi się, że ci to pomoże. Wracasz do łóżka?

Greg przygryzł dolną wargę, wyraźnie się wahając, ale skinął głową i wyjął kubek z uścisku Mycrofta. Powoli wrócili razem do sypialni, a kiedy usiedli Mycroft uniósł ramię, żeby Gregory mógł się wygodnie do niego przytulić. Mężczyzna po cichu pił herbatę, wzdychając lekko, rozkoszując się ciepłem, gdy Mycroft powoli pocierał jego ramię.

— Chcesz o tym porozmawiać? — zapytał, zerkając na Gregory’ego, obserwując sposób, w jaki wpatrywał się w swój prawie pusty kubek.

— Po prostu… To się kumuluje, Myc — westchnął Gregory słabym głosem. — Tyle ofiar…

— Wiem, Gregory. To musi być trudne. Jesteś jednak tak blisko rozwiązania i pomyśl o wielu życiach, które uratowałeś.

Mycroft nigdy nie czuł, że był dobry w pocieszaniu, ale z Gregorym zawsze chciał spróbować. Chciał się odwdzięczyć. Starszy mężczyzna zawsze był przy nim i jakoś zawsze wiedział, co powiedzieć lub zrobić, aby Mycroft poczuł się lepiej, gdy wszystkiego było za dużo. Przynajmniej tyle mógł zrobić. W końcu kochał tego człowieka.

Greg westchnął, ponownie przygryzając wargę i wtulając się w Mycrofta, gdy odstawił kubek. Mycroft czuł, jak drżą mu ramiona i słyszał, jak pociągał nosem. Zamykając oczy, owinął ramiona wokół Gregory’ego i mocno go uściskał. Miał tylko nadzieję, że trening, herbata i leżenie z Mycroftem sprawią, że poczuje się lepiej. Miał nadzieję, że pomoże mu to zasnąć. Mycroft nienawidził słyszeć płaczu Gregory’ego, ale… byłby tu w każdy możliwy sposób. Cokolwiek mógł zrobić.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyCzw 30 Mar 2023, 16:50

Rozdział 286: Zaproszony na obiad

Uwagi: Alternatywa - Nastolatki

Rodzice Grega kazali mu przyprowadzić Mycrofta na obiad. Krnąbrny nastolatek był prawdziwie przerażony. Oczywiście kochał swoich rodziców, a jego starszy brat i młodsza siostra byli… znośni, ale i tak. Przedstawienie chłopaka całej swojej rodzinie było koszmarem każdego. Emily podskakiwała wokół niego przez cały czas, gdy się ubierał, podekscytowana spotkaniem z chłopakiem swojego brata i w stanowczy sposób dawała o tym znać.

— Ems, wyluzuj, okej? — Nie mógł powstrzymać się od śmiechu, poprawiając włosy i dodając trochę żelu do stylizacji. — Potrzebuję kogoś, kto będzie wyluzowany, bo wiesz, jacy będą mama i tata.

— O tak. — Uśmiechnęła się. — To będzie krępujące.

— Dzięki, Ems — sapnął Greg, słuchając śmiechu siostry, gdy wyszła z jego sypialni.

Westchnął nerwowo przygryzając wargę. Poznał już pana i panią Holmes i był w ich domu, poznał młodszego brata Mycrofta Sherlocka… Własna rodzina Grega tak bardzo różniła się od rodziny Mycrofta i nie był pewien, czego oczekiwał drugi nastolatek.

Na szczęście kolacja poszła… dobrze? Greg spotkał Mycrofta przy drzwiach ze szczęśliwym uśmiechem, zaciągając go do środka i korzystając z ich krótkiej chwili prywatności, zanim przerwano im i nie mogli zaznać odrobiny spokoju przez kilka następnych godzin.

Jego starszy brat Russell natychmiast chciał zagrać w dwadzieścia pytań, niezależnie od tego, jak często Greg piorunował go spojrzeniem i cedził, żeby się zamknął. Emilu nie powiedziała ani słowa, ale nadal wpatrywała się z uwielbieniem, uśmiechając się. Mycroft wydawał się dobrze sobie z tym radzić, prowadząc łatwą rozmowę z Russellem, mimo że ten nie przestawał zadawać cholernych pytań. To było tak, jakby jego brat naprawdę nie uwierzył Gregowi, kiedy powiedział, że się spotykają. To prawda, że byli raczej mało prawdopodobną parą, ale jednak. Mógł zatrzymać się z tym niedowierzaniem i podziwem.

Jego rodzice nie byli lepsi. Ciągle byli dość mocno zafascynowali Mycroftem. Tata był szalenie przyjazny, co było rzadkością, jeśli chodziło o przyjaciół jego dziecka, a mama była… Cóż, Boże, praktycznie gaworzyła nad nim i wyglądało na to, że chce go objąć przy każdej możliwej okazji. Zanim przyniosła deser, poklepała Mycrofta po głowie, komplementując go, a Greg jęknął, chcąc wpełznąć do jakieś dziury.

Mamo — jęknął, chowając twarz w dłoni.

Jego mama tylko spojrzała na niego, potrząsając głową i dalej podając desery. W jakiś sposób Mycroft nadal nie wydawał się tym wszystkim przejmować. Greg nie miał pojęcia jak. W końcu jednak wszyscy skończyli jeść i jakoś jego rodzeństwo zostało przekonane do odejścia. Oczywiście jego rodzice zwlekali, jego mama nadal wciągała Mycrofta w rozmowy, w których młodszy nastolatek bardzo dobrze nadążał za nią, podczas gdy Greg wiercił się na swoim miejscu.

Gregowi zajęło wieczność, by w końcu odciągnąć Mycrofta. Gdyby musiał dłużej słuchać, jak jego rodzice głośno wyrażają przy nim podziw dla Mycrofta, po prostu by umarł. Dlatego chwycił rękę swojego chłopaka i delikatnie przeciągnął go przez mieszkanie do swojej sypialni, gdzie zamknął drzwi i westchnął, gdy wreszcie zostali sami.

— Przepraszam — jęknął, pocierając twarz, praktycznie padając na łóżko. — To było upokarzające.

— Nonsens — powiedział swobodnie Mycroft, a Greg poczuł, jak materac łóżka zapada się, gdy chłopak również usiadł. — Masz cudowną rodzinę.

— Boże, nie mogli zostawić cię samego na pięć minut! Zawsze mnie o ciebie wypytywali, ale nigdy nie sądziłem, że będą cię nękać.

— Gregory, naprawdę, jest w porządku — powiedział Mycroft, potrząsając głową i kładąc dłoń na jego kolanie. Starszy nastolatek westchnął i spojrzał na niego.

— Wciąż. Wiem, że to jest… takie inne i to… Boże, tak bardzo mnie zawstydzili.

— Kochają cię — powiedział Mycroft miękkim i uroczystym głosem. Greg chciał go pocałować. — Wyraźnie uważają, że pasujemy do siebie i z całego serca chcieli pokazać swoją aprobatę. To wspaniała cecha w rodzinie, a ciepło przy tym stole było absolutnie urocze. Bardzo mi się to podobało.

— Nie tylko tak mówisz? — mruknął Greg, spoglądając sceptycznie na Mycrofta.

— Od kiedy mówię nieznaczące słowa? — odpowiedział młodszy nastolatek, unosząc znacząco brew. Greg roześmiał się.

— Słusznie.

— Przestań się martwić — powiedział Mycroft, ściskając jego kolano. — Cieszę się, że zostałem zaproszony i tak dobrze przyjęty przez całą twoją rodzinę. W przeciwnym razie byłoby to bardzo niepokojące. To oczywiste, że jesteście bardzo blisko.

— Wiedziałem, że cię pokochają — szepnął z uśmiechem Greg. Ujął policzek Mycrofta i przyciągnął go do pocałunku. — Czy możemy tutaj zostać?

— Na chwilę — zgodził się Mycroft.

— Mmmm. Dobrze.

Greg przyciągnął Mycrofta do kolejnego pocałunku, przyciągając go bliżej, gdy padli na łóżko, przytulając się. Całowali się tak długo, dopóki nie zabrakło im powietrza, dotykając się delikatnie i po prostu ciesząc się, że w końcu mogą być sami. Choć Greg kochał swoją rodzinę, wciąż byli zawstydzający, a co więcej dość apodyktyczni. Prywatność była idealna.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptySob 01 Kwi 2023, 14:26

Rozdział 287: Pomoc w rzucaniu palenia

Greg był niespokojny. Kurwa, był taki zdenerwowany. To było o wiele trudniejsze, niż się na to przygotowywał. Żadna ilość plastrów nikotynowych nie mogła mu pomóc, gdy panikował, ale do cholery, był pełen sfrustrowanej energii i chciał cholernego papierosa. Dzień był stresujący, więcej niż jedna osoba zdecydowała się krzyczeć na niego za śmieszne rzeczy, Sherlock był jeszcze bardziej zgryźliwy niż zwykle (mimo że był jednym z powodów, dla których Greg przestał palić) i wszystko to zbiegło się przeciwko niemu na najstraszniejsze sposoby.

Siedział na balkonie wspólnego domu swojego i Mycrofta, zgarbiony na krześle z łokciami na kolanach. Wpatrywał się w krajobraz nocnego Londynu, słuchając dźwięków i czując, jak powiew wiatru przemyka mu po włosach. Przygryzł dolną wargę. Jego kolano podskakiwało ze stłumionej energii. Z roztargnieniem skubał krawędź jednego z plastrów, który wcześniej przykleił na ramieniu. Dało to jego palcom coś do roboty, coś co nie było trzymaniem papierosa, czego tak bardzo pragnął, że mógł wręcz krzyczeć.

Chciał się poddać. Chciał powiedzieć “pieprzyć wszystko” i zapalić jednego. Tylko jednego. Wiedział jednak, we wciąż racjonalnej części swojego umysłu, że nie będzie to tylko jeden. Zaczęłoby się od jednego, a potem sępił inne od oficerów z Yardu, a następnie byłaby to tylko jedna paczka, którą kupiłby w drodze do pracy…

Nie mógł zapalić tylko jednego.

To dlatego nadal się torturował.

Zapadając się na krześle, Greg jęknął i chwycił za włosy, biorąc głębokie wdechy, próbując uwolnić się od stresu z minionego dnia. Sherlock był po prostu Sherlockiem i naprawdę nie mógł oczekiwać niczego mniej, przynajmniej młodszy Holmes dokonał przełomu w sprawie. Na tym powinien się skupić. Pozwolił dłonią opaść, ale po chwili podniósł jedną do ust, gdzie zaczął przesuwać opuszkami palców tam i z powrotem po dolnej wardze. Westchnął.

— Widzę, że miałeś ciężki wieczór — rozległ się łagodny głos, który sprawił, że motylki zatrzepotały w brzuchu Grega.

Niemal natychmiast ogarnął go spokój. Wciąż był zachwycony tym. Żadna istota ludzka nigdy nie miała na niego takiego wpływu jak Mycroft. Odsunął rękę od ust, gdy zaczął żuć lekko opuszek palca. Spojrzał na swojego partnera z miękkim uśmiechem.

— Mogę tylko zgadywać, na ile szalonych sposobów możesz to stwierdzić — powiedział w odpowiedzi.

Mycroft spojrzał na niego ze współczuciem, przesuwając krzesło, aby usiąść obok niego. Ich kolana otarły się i Mycroft wyciągnął rękę, odgarniając zbłąkany lok z głowy starszego mężczyzny. Greg zamknął oczy i pochylił się bliżej, lekko wzdychając.

— Czas na przeorganizowanie myśli — powiedział Mycroft po chwili ciszy, wciąż przesuwając palcami włosy Grega. — Tak jak rozmawialiśmy.

— Łatwiej powiedzieć niż zrobić, nie mogę zbudować cholernego pałacu umysłu — prychnął Greg, marszcząc brwi i wpatrując się w niebo.

Starał się nie wyglądać na tak zgryźliwego dla Mycrofta, ponieważ młodszy mężczyzna nie zrobił niczego złego. Był po prostu rozdrażniony. Jedyną pociechą, jaką z tego czerpał, był fakt, że Mycroft zdawał sobie z tego sprawę. On również przez to przechodził, kiedy rzucał palenie.

— Nie potrzebujesz pałacu umysłu — zaśmiał się delikatnie Mycroft, potrząsając głową i uśmiechając się lekko. Greg zerknął na niego, skupiając się na tym uśmiechu. To również mu pomagało. — Nie sugeruję, żebyś stał się bardziej podobny do mojego brata, Gregory. Broń Boże.

Greg roześmiał się głośno. Prychnął, przeczesują włosy jedną ręką i opierając drugą o poręcz krzesła. Skrzyżował nogi, a krawędź jego stopy musnęła na moment kostkę Mycrofta.

— Dalej — ponaglił, machając do niego niejasno. — Posłuchajmy tego, co masz do powiedzenia.

— Obaj jesteśmy winni tego, że zabieramy ze sobą pracę do domu — powiedział Mycroft, również pochylając się. Greg praktycznie czuł jego oddech na policzku. Oblizał wargi, ponownie przygryzając z roztargnieniem dolną. — Musisz po prostu tego nie robić. I tak, zdaję sobie sprawę, że to nigdy nie jest takie proste. Ale właśnie dlatego dziś wieczorem nauczysz mnie, jak upiec ciasto czerwony aksamit.

Greg wyprostował się, mrugając ze zdziwieniem i gapiąc się na niego. Oczy Mycrofta błyszczały z rozbawienia.

Co będę robić?

— Poinstruujesz mnie, jak upiec ciasta czerwony aksamit. Od samego początku. Chodź, kupiłem do domu wszystkie odpowiednie składniki.

Mycroft wstał, praktycznie ciągnąc za sobą wciąż zbitego z tropu Grega. Jednak nie minęło dużo czasu, gdy znaleźli się w kuchni, aby upiec ciasta, a starszy mężczyzna nawet nie zorientował się, kiedy to się stało. To, co zaczęło się jako uczenie nowej umiejętności (i chociaż raz był tym, który nauczał, cholera jasna) zmieniło się w śmiech, żarty i uroczo zdezorientowanego Mycrofta. Jeśli przekształcili to w zabawę i bałagan (i tak, lekkie intymne gesty) z lukrem nakładając go na twarz i szyję drugiego, to cóż… To tylko sprawiało, że nieoczekiwane doświadczenie było dziesięć razy bardziej genialne.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyNie 02 Kwi 2023, 13:12

Rozdział 288: Godzenie się

Uwagi: Alternatywa - Nastolatki

Sometimes I give myself the creeps.

Greg skupił się na tekście, mentalnie i fizycznie, aby utrzymać koncentracje.

Sometimes my mind plays tricks on me.

Zrezygnowałby z występu dziś wieczorem, gdyby nie to. Gdyby nie dano im tej okazji. Ten występ. To nie był normalny koncert. W tym tłumie były ważne osobistości.

It all keeps adding up, I think I’m cracking up.

Pot spływający mu po twarzy, Greg skupił się na planie. Na ich piosenkach, na występie (spraw, żeby Billie Joe był kurewsko dumny, Greg), na czym tylko mógł.

Am I just paranoid? Am I just stoned?

Zrobił to, starając się nie skupiać na swoim chłopaku stojącym w tłumie. Jego chłopak, którego nie wiedział od czterech dni. Jego chłopak, który stał tam, gdy Greg spakował rzeczy kilka nocy temu, gdy obaj byli w środku najgorszej kłótni jaką mieli, i nie zrobił nic poza uniesieniem brody, gdy wychodził z ich mieszkania.

Nie spodziewał się, że Mycroft rzeczywiście się pojawi. Młodszy nastolatek przychodził teraz na jego koncerty dość regularnie, po kilku pierwszych razach przekonał się do nich. Okazało się, że podobały mu się występy, nawet jeśli tłumy nie były czymś, do czego był przyzwyczajony. To wiele znaczyło dla Grega, gdy teraz prawie zawsze tam był. Ale po ich walce? Ważny koncert czy nie, Greg psychicznie przygotował się na nieobecność starszego z braci Holmes.

Nie mógł się rozproszyć. Musiał zignorować uścisk w klatce piersiowej i przytłaczającej chęci odrzucenia mikrofonu i zeskoczenia ze sceny. Nie był już zły. Tęsknił za Mycroftem. Chciał wrócił do domu. Chciał spać w tym samym łóżku co on.

Jednak pod koniec występu jego nadzieje legły w gruzach. Mycrofta nigdzie nie było. Gdy ostatnia piosenka dobiegła końca, Greg rozglądał się po tłumie w poszukiwaniu tej znajomej ciemno rudej głowy i nic. Jego serce zamarło. Cóż, to na tyle. Może zadzwoni do niego później…

Skupili się na spakowaniu sprzętu, kiedy było już po wszystkim, na wmieszaniu się w tłum i wypiciu kilku drinków. Właściwie rozmawiali ze poszukiwaczami gwiazd, którzy tam byli, a Greg użył na nich swojego uroku i uśmiechu, mimo że nie były one tak szczere jak zwykle. Jego koledzy z zespołu to widzieli. Na szczęście agencji wydawali się tego nie zauważać.

— Idę na papierosa — mruknął później do reszty zespołu, pokazując przez ramię kciukiem na drzwi, które prowadziły na tyły budynku. — Pomogę wynieść sprzęt, kiedy wrócę.

Wsunął ręce do kieszeni skórzanej kurtki, którą narzucił na siebie i wyszedł na zewnątrz, lekko drżąc, gdy chłodne powietrze uderzyło w skórę na karku, która wciąż była wilgotna od potu. Wyciągnął papierosa, przykrywając go dłonią, żeby go zapalić i zaciągnął się mocno. Westchnął, opierając się o ceglaną ścianę za sobą. Wpatrywał się w zachmurzone nocne niebo, kiedy z roztargnieniem bawił się kolczykiem w języku, który przekuł kilka miesięcy temu. Na pograniczu wzroku zobaczył ruch.

— Gregory — rozległ się cichy i spokojny głos Mycrofta.

Greg zamknął oczy i zaciągnął się jeszcze raz, zanim zaryzykował spojrzenie w jego kierunku. Jego serce waliło mu w piersi.

— Myślałem, że odszedłeś — zdołał powiedzieć, przełykając i strzepując popiół na zaśmieconą ziemię.

— Byłeś dziś bardzo dobry — powiedział Mycroft zamiast odpowiedzieć na ten komentarz.
Greg wzruszył ramionami.


— Chyba tak.

Strzepnął trochę popiołu na ziemię, nerwowo przygryzając dolną wargę. Teraz, kiedy tu byli, a Greg miał okazję, nie wiedział, co powiedzieć. Podanie się chęci podejścia i pocałowania Mycrofta nie wydawała się teraz taką łatwą opcją. Zmarszczył brwi. Przez kilka minut zapadła między nimi niezręczna cisza, aż…

— Tęsknię za tobą.

— Gregory, tęsknię za tobą.

Greg poderwał zaskoczony głowę, gdy obaj jednocześnie się odezwali. Czy Mycroft właśnie…? Zaśmiał się nerwowo, drapiąc się w tył głosy i odsuwając się od ściany. Rzucił papierosa i zgasił go obcasem swoich Chuck Taylors, po czym przeszedł przez alejkę do Mycrofta.

— Przepraszam — wyszeptał, unosząc dłoń i obejmując policzek Mycrofta.

Młodszy nastolatek pochylił się ku dotykowi i obdarzył go szczerym uśmiechem, od którego motyli pojawiły się w brzuchu Grega.

— Wracaj do domu, Gregory — powiedział Mycroft, odwracając głowę, by złożyć pocałunek na jego dłoni. — Mieszkanie… jest puste bez ciebie.

— Nie mogłem zasnąć bez ciebie obok mnie — mruknął Greg, podchodząc bliżej.

— Wracaj do domu — powtórzył Mycroft, przyciskając dłoni do piersi Grega, gdy odległość między nimi zniknęła całkowicie.

— Tak, z chęcią — szepnął Greg w usta Mycrofta, gdy się całowali.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyNie 02 Kwi 2023, 14:51

Rozdział 289: Watykańskie kamee*

Dzień był ciężki. Bardziej wyczerpujący i denerwujący niż cokolwiek innego. Fakt, że ci mężczyźni myśleli, że mogą wejść do jego domu, do jego gabinetu i przyłożyć mu broń do głowy, był niemal śmiechu warty. Może powinien być trochę bardziej zaniepokojony niż był, ale tak naprawdę, czy ci ludzie sądzili, że mają jakiś realny plan? Mieli do czynienia z Mycroftem Holmesem.

Odsiecz była już w drodze. Nieważne, że miał co najmniej trzech ludzi pod ręką, w zasięgu wzroku, ale przez cały czas niewidzialnych. Jedynym powodem, dla którego ci intruzi nadal stali było to, że Mycroft również wydobywał od nich informacje. Zawsze było wielce zabawne, jak ludzie wiele wyjawiają, gdy myślą, że wygrali. Wyraźnie nie widzieli, z kim mają do czynienia, skoro byli tak zarozumiali.

— Dość przeciągania! — Jeden z mężczyzn warknął, wymachując pistoletem, z tak grubiańskim akcentem, że było to aż śmieszne. Mycroft przyjrzał mu się z chłodem. — Z tą zabawą na czas. Z pewnością przeciąga to. Skończmy w końcu z tym.

Mycroft uniósł brwi i rozchylił usta, gdy przygotowywał się do mówienia, kiedy po drugiej stronie domu rozległ się hałas, który faktycznie spowodował, że zamarł z niepokoju. Cholera. Ktokolwiek kierował obecnie jego ochroną, najprawdopodobniej zostanie zwolniony.

Gregory właśnie wszedł przez drzwi.

Najwyraźniej dzisiaj był ten jedyny dzień, w którym los się odwrócił i postanowił pozwolić partnerowi wyjść wcześniej z pracy. Nie powinien być w domu przez kolejne cztery godzinny. Do tego czasu wszystko zostałoby posprzątane i nie byłoby śladu wtargnięcia, ale teraz… Mycroft musiał improwizować. Dobrze, że zawsze był przygotowany do czegoś takiego.

— Kto to jest? — zapytał inny mężczyzna, przyciskając chłodną lufę pistoletu płasko do tyłu głowy Mycrofta. To sprawiło, że zadrżał, bardziej od metalu niż ze strachu.

— To jest inspektor Gregory Lestrade — odpowiedział szczerze. Nastał ruch i kliknięcie. — Na litość Boską, on jest moim partnerem.

Musiał ugryźć się w język, żeby nie nazwać mężczyzn głupcami. Automatycznie założyli, że Gregory został wezwany oficjalnie i byli gotowi go zastrzelić. Gdyby nie było to przeciwko niemu, przewróciłby oczami z irytacją. Patrzył, jak jeden z mężczyzn kroczył przez pokój, przyciskając się do ściany obok drzwi gotowy do akcji.

— Jeśli tu wejdzie, to zginie — ostrzegł stojący za nim mężczyzna.

Mycroft nie wątpił w to. Musiał trzymać Gregory’ego z daleka, a przynajmniej… jakoś go ostrzec.

— Myc? — Usłyszał wołanie starszego mężczyzny.

Mycroft wyprostował się i wciągnął powietrze. Pistolet wbił mu się mocniej w głowę.

— Dasz mu jakiś znak, a oboje zginiecie — zagroził mężczyzna, który z pewnością był tępy. Jakby Mycroft jeszcze nie był tego świadomy. Było to męczące.

— W moim gabinecie, Gregory — zawołał spokojnie, jakby to był normalna noc. — Jestem w trakcie telekonferencji z Watykanem. Przez chwilę będę niedostępny.

Zapadła cisza. Mycroft miał nadzieję, że Gregory zaczynał już orientować się w sytuacji. Umawiał się z mądrym mężczyzną. Miał pewność, że dość szybko to rozgryzie.

— Watykan? — zapytał Gregory, będąc nieco bliżej.

Mężczyźni w pokoju napięli się, jakby gotowi do irracjonalnego działania. Mycroft zwalczył chęć zesztywnienia na krześle.

— Rzeczywiście — potwierdził zamiast tego, słuchając nieco zdezorientowanego i nieufnego dźwięku głosu swojego partnera. Idealnie. Wiedział. — Pamiętasz naszą rozmowę z zeszłego tygodnia o negocjacjach? Sherlock przerwał nam, chociaż John był bardzo zainteresowany naszą dyskusją.

— Tak, pamiętam — odpowiedział bez wahania starszy mężczyzna. Mycroft uśmiechnął się wewnętrznie. Wiedział. — Czy chcesz może herbaty?

— Nie, dziękuję najdroższy, właśnie skończyłem filiżankę. Nie sprzeciwiłbym się jednak jakieś brandy, kiedy skończę.

— Załatwione — powiedział Gregory i było słychać jego oddalające się kroki.

Mężczyźni w pokoju zaczęli się odprężać, skupiając się z powrotem na Mycroftcie i jego laptopie. Do którego, oczywiście, jeszcze się nie włamali.

— No dobrze — powiedział przywódca, robiąc krok w tył, żeby przysunąć do siebie laptopa. — Hasło.

Zdążył zrobić tylko to. W chwili, gdy drzwi gabinetu otworzyły się, Mycroft zareagował. Obrócił się na krześle zbyt szybko, aby mężczyzna obok niego mógł odpowiednio zareagować, chwytając jego grube nadgarstki i wykręcając je, powodując, że napastnik krzyknął z bólu, gdy upuścił broń. Gregory zderzył się z mężczyzną stojącym przy drzwiach, obaj padli na ziemię. Rozległy się krzyki i odgłosy walki, a potem dwa stłumione strzały, a pociski wpadły przez okno. To był jego snajper.

Intruzi padli na podłogę, wszyscy z wyjątkiem jednego martwego. Przywódca został śmiertelnie ranny, ale żywy, co było idealne, by wydobyć od niego ostatnią część informacji, jakiej potrzebowali. Mycroft wygładził garnitur z westchnieniem, obserwując, jak Gregory wstaje i biegnie przez pokój.

— Nic ci nie jest? — zapytał natychmiast, unosząc ręce obejmując policzki Mycrofta, sprawdzając, czy nie miał obrażeń.

Spojrzenie młodszego mężczyzny złagodniało i zaśmiał się delikatnie.

— Nic mi nie jest, Gregory, dziękuję.

— Jak długo tu byli?

— Przypuszczam, że od około godziny. To było dość żmudne.

Gregory zaśmiał się nerwowo, po czym uniósł się na palcach, by pocałować z uczuciem Mycrofta. Objęli się, a Mycroft przeczesał palcami srebrzyste włosy Gregory’ego.

— Byłeś idealny, mój drogi — skomplementował.

— Watykańskie kamee, czyż nie? — zapytał Gregory. Mycroft odpowiedział mu kolejnym pocałunkiem.

— Jak powiedziałem — szepnął mu w usta. — Idealny.

*Watykańskie kamee to wyrażenie używane w Sherlocku BBC, gdy Sherlock ma zamiar otworzyć sejf Irene Adler. W Internecie znalazłam informacje, że fraza ta powstała podczas II wojny światowej. Została użyta, gdy osoba niemilitarna weszła uzbrojona do brytyjskiej bazy wojskowej. To zdanie było sygnałem dla wszystkich, by schodzili z linii ognia, jednak nie jestem pewna, czy to prawda.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyPon 03 Kwi 2023, 11:06

Rozdział 290: Rzeźbienie dyń

Wokół Grego rozbrzmiewał wysoki, radosny śmiech, gdy jego partner wrócił do domu tego wieczoru. Wiedział, że nie było mowy, by Mycroft był przygotowany na to, na co miał wkroczyć. Szczerze mówiąc, nie byli nawet blisko bałaganu, którego narobili wiele lat temu. Nigdy nie zapomni czasu, kiedy Christina wróciła do domu, kiedy doszło do katastrofy w ich kuchni. Na litość boską, było to nawet na ścianach. Nie wspominając o tym, że on i ich dwie dziewczynki byli całkowicie tym pokryci.

Oczywiście pokryci miąższem dyni.

— Myc wrócił! — Abby wiwatowała, wyrzucając ręce w górę i rzucając pestkami dyni w twarz Grega.

— Rzeczywiście — nadeszła odpowiedź Mycrofta, który pojawił się w drzwiach kuchni. Natychmiast jego brwi znalazły się na linii włosów, gdy przyglądał się temu, co miał przed sobą.

Elizabeth wskazała na Grega i zaśmiała się z rozbawieniem z dyniowego miąższu, którym został spryskany w uniesieniu swojej młodszej córki. Abby podskakiwała na swoim miejscu, z rękami wciśniętymi w dynię prawie tak dużą jak ona. Pestki dyni przykleiły się do jej ramion, miała ich nawet trochę we włosach. Greg znajdował się między nimi, siedząc po turecku na podłodze, ubrany w podarte dżinsy i podkoszulek.

— Widzę, że przegapiłem coś całkiem interesującego — skomentował Mycroft, podnosząc wzrok na ich trójkę i dynie.

— Nie, uch — odparła Abby, kręcąc głową. — Nawet jeszcze nie zaczęliśmy rzeźbić! Nadal możesz do nas dołączyć!

—Abster, Mycroft właśni wrócił do domu — zaśmiał si Greg, szturchając ją łokciem. — Nie atakuj go, gdy tylko przekroczy próg domu.

Próbował uratować swojego partnera przed podekscytowaniem dziesięciolatki. Gdyby naprawdę sądził, że Mycroft byłby zainteresowany zejście z nimi na podłogę kuchni i rzeźbieniem dyni, czekałby, aż mężczyzna wróci do domu, zanim zaczęli cokolwiek robić. Oczywiście zawsze istniała szansa, że Mycroft go zaskoczy, ale po prostu nie wyglądało na to, że byłby skłonny robić takie rzeczy.

Nauczył się jednak, że jeśli ktokolwiek mógłby skłonić Mycrofta do zrobienia najbardziej przypadkowych rzeczy byłaby to Abigail Lestrade.

— Dziękuję za zaproszenie, Abigail, ale wierzę, że przysłużyłbym się znacznie lepiej jako obserwator niż jako uczestnik. — Mycroft odmówił w doskonały, płynny sposób, w jaki zawsze potrafił to zrobić. Greg uśmiechnął się delikatnie. — A teraz powiedz mi, co zdecydowaliście się wyrzeźbić w tych dyniach?

— Zrobię Hello Kitty w kapeluszu wiedźmy — oznajmiła Anny, wyciągając rękę z dyni, by wskazać na szablon leżący na podłodze obok niej. — Ma mieć pelerynę i miotłę.

— Wygląda cudownie, Abigail. — Mycroft skinął głową, opierając się o blat, przy którym stał, by przyjrzeć się szablonowi.

— Mała Panna Ambitna — skomentował Greg z dumnym uśmiechem.

Był zszokowany, gdy młodsza córka pokazała mu szablon. Przypuszczał, że nie będzie to zbyt trudne, a Abby wydawała się wystarczająco pewna siebie, ale zdecydowanie była to najbardziej zaawansowane rzeźbienie, jaką zamierzała wykonać samodzielnie. Chciał zignorować oznaki tego, że dorastała. Nie był gotów tego zaakceptować.

— Zrobię kruka — odpowiedziała po chwili Elizabeth. — Tego od Poego.

— Ach, oczywiście. Doskonały wybór — skomplementował Mycroft z uśmiechem.

Elizabeth dużo ostatnio czytała Edgara Allena Poe, co było ewidentną inspiracją dla jej projektu, wprowadzając się w odpowiedni nastrój.

— A co z tobą, Gregory? — zapytał potem Mycroft, kierując na starszego mężczyzny swoje spojrzenie pełne czułości i rozbawienia.

Greg uśmiechnął się i wzruszył ramionami.

— Nie wiem — przyznał. — Może duch?

— Nuda — droczyła się Abby, dramatycznie przewracając oczami i wyrzucając garść miąższu z dyni do plastikowej miski obok niej z odgłosem mlaskania.

— Ej, nie jestem tak pełen fantazji i zdolności artystycznych jak wasza dwójka — powiedział Greg, próbując się bronić, prostując plecy, aby mógł wypiąć lekko klatkę piersiową.

— O rany, naprawdę powinieneś wyrzeźbić dynię razem z nami — powiedziała Abby po drażnieniu się z ojcem. — Jest to o wiele fajniejsze, gdy wszyscy to robią. Pożycz ubrania od taty, żeby nie poplamić swojego eleganckiego garnituru.

Greg już wiedział, jak Mycroft się łamał, nawet jeśli był niechętny. W ten sposób, jakieś dziesięć minut później, młodszy mężczyzna siadał na kuchennej podłodze pomiędzy Gregiem i Abby. Rzeczywiście miał na sobie ubrania inspektora, co samo w sobie było dość dziwne i Greg to uwielbiał. Co to był za widok. Nigdy nie zapomni tej chwili.

Był to prawie tak wspaniały widok, jak jego dziesięciolatka pochylającą się i bardzo profesjonalnie instruującą go, jak wydrążyć dynię.

Niesamowite.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyPon 03 Kwi 2023, 14:17

Rozdział 291: Przerażająca wizyta

Greg robił co mógł, żeby zrelaksować się na krześle pod ścianą, siedząc ze skrzyżowanymi nogami, z roztargnieniem wpatrując się w czasopismo, podczas gdy jego najmłodsza córka leżała na krześle przed nim z pochylającym się nad nią dentystą. Miała mieć założony aparat ortodontyczny. To trochę wytrąciło Grega z równowagi i musiał wziąć ten magazyn (zły wybór, był prawie pewien, że dotyczył on zdrowia kobiet) tylko po to, by jego żołądek nie przewracał się, gdy patrzył na to, co się dzieje.

Greg nienawidził dentysty. Absolutnie go nienawidził. Przez całe życie robił wszystko, co mógł, by jak najdłużej unikać wizyt u niego, nawet jeśli naprawdę musiał do niego iść. Był zdecydowanie jednym z tych, którzy woleli stosować domowe sposoby na ból zęba, niż przyjść do jednego z tych sterylnych pokoi z cholernym światłem i narzędziami, które bardziej przypominały narzędzia tortur niż cokolwiek innego.

Mycroft, oczywiście, zmusił go do pójścia na wizytę kontrolną po tym, jak to wszystko rozgryzł. Zmuszony przez… bardzo intensywnego Mycrofta Holmesa, który mógł skłonić go do zrobienia czegoś, nie nakazując mu tego. To było podstępne i Greg był z tym, aż za dobrze zaznajomiony, ale i tak się ugiął. To było okropne doświadczenie. Przynajmniej młodszy mężczyzna przyszedł z nim wtedy na wizytę, więc to doświadczenie było trochę lepsze.

Wracając do Abby. Poradziła sobie z wizytą u dentysty znacznie lepiej niż on. Zaskakująco nie mogła doczekać się zdobycia aparatu i nie mogła przestać mówić o tym, jakie kolory gumek zdobędzie. Był dumny i przybierał dla niej dzielną minę. Nie trzeba było jej mówić, jak bardzo przeszkadzały mu gabinety dentystyczne. Miała dwanaście lat i chociaż jego uczucia prawdopodobnie nie zrobiłyby na niej wrażenie, nie chciał ryzykować, że przejmie jego strach.

Kiedy było po wszystkim, podbiegła do niego, uśmiechając się i pokazując nowiutki aparat ortodontyczny w komplecie z fioletowymi i niebieskimi gumkami. Odłożył magazyn na bok, wstając z uśmiechem. Potarł czule czubek jej głowy.

— Gotowa do wyjścia, Abster? — zapytał, podnosząc wzrok, gdy dentysta również do niego podszedł. Skinęła głową.

— Tak! — odpowiedziała, podskakując lekko.

Greg skinął głową dentyście, który rozmawiał z nim na temat zabiegów i technik pielęgnacyjnych, podczas gdy dziewczyna przyzwyczaiła się do aparatu oraz właściwego czyszczenia i tak dalej. Potem wrócili do domu, gdzie czekali na nich Elizabeth i Mycroft. Abby była niezmiernie podekscytowana, że może pochwalić się swoim nowym aparatem ortodontycznym, co Greg wziąć uważał za nieskończenie zabawne. Znał mnóstwo dzieci w jej wieku, które gardziły myślą o aparatach ortodontycznych, jeszcze bardziej, gdy musiały je mieć, ale jak zwykle Abby była kimś, kto codziennie go zaskakiwał.

— Najwyraźniej wizyta poszła dobrze — stwierdził Mycroft, uśmiechając się łagodnie i przynosząc Gregowi herbatę. Starszy mężczyzna zamruczał z uznaniem, popijając gorący płyn.

— Była aniołem. — Obserwował, jak jego partner siadał.

— Czyli radziła sobie o wiele lepiej niż ty podczas swojej wizyty — skomentował Mycroft, a oczy błyszczały mu, gdy dokuczał swojemu kochankowi.

To zwróciło uwagę Abby i Elizabeth. Greg jęknął.

— Cicho — syknął, natychmiast skupiając się na swojej herbacie. Usłyszał chichot swoich dziewczynek.

— Mówisz, że tata nie lubi dentysty? — zapytała Abby, uśmiechając się szeroko, tak jakby właśnie odkryła skarb.

— O tak — potwierdził Mycroft, uznając, że to był genialny temat do rozmowy. Greg chciał żeby ziemia otworzyła się pod nim i go pochłonęła.

— Tatusiuuu — zaśmiała się Abby, pochylając się nad stołem. — Czy boisz się dentysty?

— Nie boję się — zadrwił, odstawiając herbatę. — W ogóle. Po prostu wolę… wykorzystać swój czas na inne rzeczy.

— O mój Boże, boisz się dentysty — powiedziała Abby, całkowicie ignorując to, co właśnie powiedział Greg.

Uszczypnął grzbiet nosa i potrząsnął głową.

— Dobra robota — mruknął cicho do Mycrofta. — Dzięki za to.

— Och, spokojnie. — Mycroft uśmiechnął się rozbawiony. — To nie jest dla nich najgorsze odkrycie.

— W pewnym sensie tak — prychnął, chociaż tak naprawdę nie było. To było tylko… złe wyczucie czasu.

— Boisz się, tatusiu — powiedziała Abby, podchodząc do niego i oddając mu lizaka, którego dostała w gabinecie. — Myślę, że potrzebujesz tego bardziej niż ja.

— Abby! — Greg prychnął, żartobliwie wpatrując się w nią z gniewem. — Odejdź. Zejdź mi z oczu.

Jego najmłodsza latorośl tylko roześmiała się z rozbawieniem, po czym uciekła pociągając za sobą Elizabeth - która nic nie powiedziała, ale nie musiała tego robić, biorąc pod uwagę sposób, w jaki na niego patrzyła.

— Dlaczego to zrobiłeś? — zapytał Greg, zwracając się do Mycrofta, kiedy byli sami.

— Aby Abby poczuła się jeszcze bardziej szczęśliwa z dzisiejszej wizyty — powiedział po prostu Mycroft. Delikatnie pogładził Grega po policzku — Była bardzo odważna i jest to dla nas wszystkich źródłem wielkiej dumy. Oczywiście była podekscytowana, ale coś takiego jest dobrym sposobem na złagodzenie wszelkich obaw, które mogą się pojawić, gdy przyzwyczai się do aparatu. Pomoże to również w przyszłych wizytach.

Greg prychnął. Mycroft jak zwykle miał rację. Wciąż był trochę zawstydzony. Ale może to naprawdę by pomogło i szczerze, jak mógł oczekiwać, że na zawsze zachowa w sekrecie coś takiego przed dziewczynkami? Pokręcił głową, ale uśmiechnął się.

— Zamknij się i przynieść mi więcej herbaty — wymamrotał, a jego uśmiech stał się większy.

Mycroft zaśmiał się i przyciągnął go do pocałunki, zanim przyniósł mu herbatę, o którą prosił.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyWto 04 Kwi 2023, 13:00

Rozdział 292: Zapominając o lunchu

Greg został pochowany w czymś, o musiało być największym kopem papierkowej roboty, jaki kiedykolwiek widział. Czuł się tak, jakby powiedział to wcześniej, ale tym razem było tak w rzeczywistości. To było szalone, czasochłonne, nudne i nieszczęśliwe. Czuł, że zaczyna go boleć lekko dolna cześć pleców i logicznie rzecz biorąc, powinien wstać i poruszać się, ale pozostał na swoim miejscu.

Coś, czego nigdy nie powiedzieli mu z całkowitą szczerością to fakt, że papierkowa robota to przynajmniej połowa obowiązków inspektora, jeśli nie większa cześć. Ta praca nie była tak emocjonująca, jak pokazywały wiadomości, reportaże lub programy telewizyjne. Oczywiście nie było to zaskakujące, ponieważ te rzeczy miały być pewnego rodzaju rozrywką. To nie było zabawne. To było wyczerpujące.

To było okropne, myśleć, że prawie chciał, aby pojawił się przypadek związany z morderstwem, ale kiedy wypełnianie papierów było wszystkim, co robił praktycznie przez cały tydzień, wyjście w teren byłoby mile widzianą zmianą. Był trochę szalony z tego powodu. Ostatnia sprawa była niestety bardzo medialna, co podwoiło ilość papierkowej roboty, którą i tak musiał wykonać. Biorąc również pod uwagę, że sprawę sądową zaplanowano za dwa tygodnie, to miał jeszcze więcej papierkowej roboty. Nie wspominając o konferencjach prasowych, które miały miejsce i nadal się odbywają… To był cholerny koszmar.

Greg nie miał pojęcia, która była godzina, kiedy jego żołądek zaczął burczeć. Uczucie głodu wyrwało go z oszołomienia, w które wpadł, gdy przeglądał akta sprawy, aby dopracować dowody w sądzie. Zamrugał i przeciągnął się, jęcząc, gdy wszystkie stawy pękły, a potem westchnął i przetarł oczy. Miał zaczerwienione oczy, po prostu to wiedział. Zaciskając usta, poszukał w jednej z szuflad biurka butelki paracetamolu, którą tam miał, mając nadzieję, że pomoże mu to zwalczyć silny ból głowy.

Rozległo się pukanie do drzwi, w momencie gdy pochylał się w poszukiwaniu lekarstw. Krzyknął, by poczekali chwilę. W końcu znalazł fiolkę. Kiedy uśmiechając się triumfalnie zaczął siadać i tak usłyszał otwierające się drzwi jego biura. Ogarnęła go irytacja.

— Powiedziałem, chwileczkę… — zaczął, po czym spojrzał zaskoczony na nieoczekiwanego gościa. — Och. Hej.

— Czy przeszkadzam? — zapytał Mycroft, unosząc z ciekawością brwi.

Stał w progu z parasolem przewieszonym przez jedno ramię i dużą, brązową torbą w drugim. Greg znów zaczął się uśmiechać.

— W ogóle — powiedział, kręcąc głową i odsuwając krzesło, by wstać. Obszedł biurko, gdy Mycroft wszedł do środka, pochylając się, by zamknąć za sobą drzwi i dać im trochę prywatności. — Jesteś widokiem na zbolałe oczy. A raczej miodem na serce. Mój umysł nie funkcjonuje najlepiej.

— W takim razie czuję, że moje wyczucie czasu było raczej nienaganne — zaśmiał się Mycroft.

— Zawsze tak jest — zgodził się Greg. — Co jest w torbie?

— Obiad, ponieważ wątpię, że w ogóle brałeś pod uwagę zjedzenie czegoś, a wiem, że jesteś w swoim biurze od około piątej rano. — Greg wzruszył ramionami z poczuciem winny na oskarżenie. — Dlaczego więc nie zrobisz sobie przerwy i nie dołączysz do mnie przy posiłku?

Greg miał dużo do zrobienia, ale nie mógł odmówić temu zaproszeniu. Tęsknił za swoim partnerem, który sam był mocno zajęty pracą. Przez cały tydzień prawie się nie widywali z powodu długich godzin pracy. Skinął głową, sięgając po torbę od Mycrofta, kiedy ten odwrócił się, by oprzeć parasol o biurko, po czym zdjął płaszcz i usiadł.

Greg oczyścił biurko na tyle, by mogli rozłożyć jedzenie, zanim zaczął wypakowywać torbę. Jęknął, gdy uderzył go zapach i zdał sobie sprawę, co zostało przyniesione.

— Chińszczyzna — westchnął radośnie. — Dzięki Bogu. Jesteś najlepszy. Kurwa, kocham cię.

— A ja ciebie — powiedział Mycroft, a jego spojrzenie było pełne rozbawienia.

Przyciągając kolejne krzesło, Greg usiadł obok Mycrofta zamiast po drugiej stronie biurka. Młodszy mężczyzna podniósł pałeczki, a Greg wziął swoje z wdzięcznym skinieniem głowy. Kiedy wyciągnął rękę po jeden z pojemników, ich kolana przycisnęły się do siebie, co spowodowało, że zatrzymał się na moment.

— Chodź tu. — Skinął, obejmując dłonią policzek Mycrofta. Przyciągnął go do powolnego pocałunku.

— Za co to było? — zapytał Mycroft przy jego ustach.

— Za lunch — szepnął Greg. — I za ciebie. Ponieważ byliśmy zajęci i nie mogłem przez długi czas cieszyć się uczuciem twoich ust.

— Srebrnousty — drażnił się czule Mycroft. — Teraz jedz swojego kurczaka.

— Tak, proszę pana. — Greg uśmiechnął się, salutując pałeczkami partnerowi, zanim zaczął ucztować.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptySro 05 Kwi 2023, 11:51

Rozdział 293: Wspólna zabawa

Kiedy Greg po raz pierwszy zobaczył gitarę akustyczną stojącą za ladą w sklepie muzycznym, który on i Mycroft odwiedzili w swój wolny dzień, od razu się zakochał. Mógł z łatwością spędzić godzinę po prostu stojąc i gapiąc się na nią, ku rozbawieniu swojego partnera.

— Myc, to Martin D45 — powtarzał, jakby to wszystko wyjaśniało.

Tak właśnie było. To było wszystko, co musiał powiedzieć. To była jedna z najlepszych gitar akustycznych na świecie, jedna z najdroższych i do cholery, zawsze chciał ją mieć.

Może trochę rozczulał się nad nią. Pozwolono mu na to. Była piękna i nigdy nie będzie jego, ale to był moment, gdy był kiedykolwiek tak blisko jednej i będzie cenił tę chwilę, jak tylko mógł. Bardzo chciał na niej zagrać, ale nie miał odwagi o to poprosić. Gitara taka jak ta, nie była dawana do próbnej gry, chyba że od razu wyłożyłbyś za nią gotówkę.

Wracał przynajmniej raz w tygodniu, kiedy pozwalał mu na to jego harmonogram, więc mógł jeszcze bardziej ją podziwiać. Związał się ze starszym sprzedawcą, który zwykle tam pracował, a który miał tak wiele wspaniałych historii ze swojej przeszłości i szalonych przygód ze sławnymi muzykami. Był niesamowity. Kiedy był wolny, grali razem. Greg świetnie się bawił. Nie bawił się tak dobrze związku z muzyką, odkąd miał 20 lat, i to sprawiło, że znów poczuł się trochę młodszy.

Pewnego dnia wszedł do sklepu i Martina już nie było. Serce mu zamarło, a stary sprzedawca uśmiechnął się do niego współczująco, pochylając się nad ladą.

— Tak, właściwie została kupiona wcześniej tego ranka — poinformował Grega, który westchnął.

— Dopóki ma dobry dom… — Uśmiechnął się smutno. Sprzedawca skinął głową.

— Mam przeczucie, że ma.

Tej nocy Greg udał się lekko przybity do domu. Oczywiście nie powinien się spodziewać, że gitara będzie tam na zawsze, nawet ze swoją ceną. Oczekiwał jednak, że potrwa to trochę dłużej, zanim zostanie sprzedana. No cóż. Wszedł do środka, myśląc o spędzeniu wieczoru z Mycroftem, przy miłej kolacji, kubku herbaty i może przy filmie. To podniosłoby go na duchu.

W kuchni odnalazł swojego partnera, który już przygotowywał herbatę. Młodszy mężczyzna obdarzył go delikatnym uśmiechem.

— Witaj w domu — przywitał go Mycroft, podchodząc i obejmując jego policzek. Pochylił się, by go delikatnie pocałować. Greg zanucił do pocałunku, od razu czując się lepiej.

— Martin zniknął — wspomniał, gdy popijał herbatę.

— Och? — zapytał Mycroft, unosząc z zainteresowaniem brwi.

— Tak… Sklepikarz powiedział, że trafiła do dobrego domu, więc myślę, że nie mogę być zbyt rozczarowany.

Mycroft tylko skinął głową, wracając do picia swojej herbaty bez komentarza.

Gdy skończyli, młodszy mężczyzna wstał i sięgnął po dłoń Grega.

— Chodź ze mną — ponaglił, ściskając rękę Grega, gdy ich palce splotły się ze sobą.

Przeszli do salonu, minęli kanapę i skierowali się w róg pokoju. Zdezorientowany Greg wpatrywał się w plecy swojego partnera, dopóki nie zatrzymali się, a Mycroft odsunął się na bok…

Greg poczuł, jak jego serce zatrzymało mu się w piersi. Tam był. Martin D45 delikatnie opierał się o ścianę i był… Czy był jego?

— M… Myc? — zapytał bez tchu.

— Tak, Gregory.

Mycroft skinął głową, odpowiadając na niewypowiedziane pytanie. Minęło kilka chwil, zanim Greg się poruszył, zanim powoli zrobił krok do przodu, kucając i podnosząc instrument, trzymając go blisko siebie. Przesunął opuszkami palców po strunach i stanął przyglądając się gitarze niemal z szacunkiem. Usta rozchyliły mu się w zachwycie i powrócił do teraźniejszości dopiero, gdy przemówił jego partner.

— Pomyślałem, że możemy zagrać razem? — zapytał Mycroft, a głowa Grega podskoczyła ze zdziwieniem.

— Ty ze mną? — zapytał, wgapiając się w niego. Mycroft tylko skinął głową.

— Tak — przytaknął, odchodząc kilka kroków, siadając przy pianinie, które nie przyciągało wystarczającej uwagi. Podniósł obudowę, jego smukłe palce przesunęły się po klawiszach, a Greg uśmiechnął się łagodnie, w taki sam sposób jak Mycroft w niektórych sprawach.

Potem młodszy mężczyzna nacisnął kilka klawiszy. Greg siedział i patrzył na niego, prawie zapominając, co trzymał w dłoniach. Melodia… brzmiała znajomo. Greg zacisnął usta, próbując ją rozpoznać. Po krótkiej przerwie melodia przyspieszyła, a palce Mycrofta zaczęły pędzić po klawiszach z szaloną prędkością i wtedy dotarło do niego.

Jego partner grał Muse.

Kiedy, do cholery, nauczył się grać Muse?

Greg potrzebował jednak tylko kolejnej zwrotki, aby dojść do siebie. Spojrzał w dół i zaczął grać na gitarze, wpadając w serię nut, które znał aż za dobrze. Zamknął oczy, gdy pozwolił, by muzyka, którą grali, przejęła kontrolę i przygryzł dolną wargę, biorąc głęboki oddech.

H8 is the one for me, It gives me all I need, and helps me coexist, With the chill — zaśpiewał cicho, tylko częściowo świadomy tego, że Mycroft obserwował go, gdy grał melodię na fortepianie tak bezbłędnie, że można było pomyśleć, że grał ją przez lata.

Dopiero po tym, jak obaj przestali grać, Greg otworzył oczy i spojrzał na młodszego mężczyznę, który się do niego uśmiechał.

— Kiedy nauczyłeś się Space Dementia? — zapytał miękkim głosem.

— Kiedy zdecydowałem kupić dla ciebie Martina — wyjaśnił Mycroft, zamykając obudowę, wstając. — To była piosenka, którą często grałeś w sklepie muzycznym, a z moimi umiejętnościami gry na pianinie miało to sens.

— Kupiłeś mi Martina — powiedział Greg, ponownie wpatrując się w piękną gitarę w swoich rękach. Powoli odłożył ją, przełykając, gdy wstawał.

— Tak — przytaknął Mycroft.

Greg podszedł do niego, szybko zmniejszając dystans i łapiąc go za kamizelkę, przyciągając go do siebie i miażdżąc ich usta. Mycroft wydał z siebie odgłos zaskoczenie, po czym odwzajemnił namiętnie pocałunek.

— Boże Mycroft, — westchnął Greg przy jego wargach. — Nie mogę nawet zacząć wyrażać… ja tylko… do cholery.

— Wiem. — Mycroft uśmiechnął się.

— Zabieram cię teraz do łóżka.

— Wiem — powtórzył Mycroft, uśmiechając się bardziej złośliwiej.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptySro 05 Kwi 2023, 17:21

Rozdział 294: Nieoczekiwane zapewnienia

Pukanie do drzwi zostało zignorowane, co szczerze nie było zaskakujące. Wzdychając z rozbawieniem, Greg ponownie zapukał, czekając cierpliwie, zanim zorientował się, że może po prostu wejść do środka. Poruszył się niezręcznie, bardzo świadomy, że był ignorowany. Potrząsnął głową i mimo wszystko otworzył drzwi.

— Powinno być oczywiste, że nie chcę cię wiedzieć, kiedy odmówiłem otwarcia drzwi, Mycroft — warknął Sherlock, odwracając się, bawiąc się krawatem.

Greg uśmiechnął się złośliwie, obserwując zaskoczenie przemykające przez twarz drugiego mężczyzny, gdy zdał sobie sprawę, że to nie jego starszy brat wszedł do środka.

— Przepraszam, że cię rozczarowałem, Sherlocku — zażartował, zamykając za sobą drzwi, wchodząc do pokoju. Detektyw westchnął i odwrócił się.

— Przypuszczam, że to mniej irytująca alternatywa — skomentował.

— Uczciwe — parsknął Greg.

Patrzył, jak Sherlock dalej majstruje przy krawacie, chociaż naprawdę nie musiał, i na pewno była to ciekawa rzecz. Czy był zdenerwowany? Uśmiech Grega nieco złagodniał i zaryzykował pytanie, którego na początku nie był pewien, czy chciał zadać.

— Jak się czujesz?

Sherlock prychnął w odpowiedzi, odrywając ręce od krawata i wygładzając smoking.

— Nie myśl, że czeka nas jakiś moment nawiązywania więzi, Lestrade — westchnął Sherlock, odwracając się, by ponownie na niego spojrzeć.

— Och, daj spokój. — Greg wzruszył ramionami. — Żenisz się, Sherlocku. Nigdy nie sądziłem, że nadejdzie ten dzień.

— Rzeczywiście.

— Poważnie, posłuchaj, Sherlocku, to wielka sprawa — powiedział Greg, opierając się o krzesło znajdujące się obok niego.

— Tak, a ponieważ stałeś na ślubnym kobiercu więcej niż raz, a teraz jesteś moim szwagrem, jesteś pełen mądrości, którą musisz przekazać mi w tej chwili.

— Może — skinął głową Greg. — Ale wiem, że kochasz Johna. Bardzo. I tak, mieszkacie razem i wszystko, i niewiele to zmieni, ale jest coś, co pojawi się między wami, czego wcześniej nie było. I wiem, że teraz się denerwujesz jak diabli i jest to w porządku. To zupełnie normalne i wiem, że John czuje to samo.

— Naprawdę, czuje to samo? — zapytał Sherlock, unosząc lekko brew.

— Oczywiście. — Greg skinął głową. — Ale to wszystko zniknie, kiedy będziecie składać przysięgę.

Sherlock zanucił, ale Greg wiedział, kiedy naprawdę zwracał uwagę. Wiedział, że młodszy Holmes był zdenerwowany. Był w pobliżu Sherlocka wystarczająco długo, by rozpoznawać oznaki. To było trochę przerażające, jak wiele mógł wychwycić w małych wskazówkach, które ukazywali zarówno Sherlock jak i Mycroft.

— To niesamowity dzień, Sherlocku. — Greg uśmiechnął się, delikatnie ściskając jego ramię. Sherlock zamarł pod dotykiem i zerknął na niego, ale nie lekceważąco. To już było coś.

— Tak, przypuszczam, że tak jest — mruknął, spoglądając na Grega łagodniej niż zwykle.

Po drugiej stronie korytarza Mycroft wszedł do pokoju, w którym krążył John Watson. Lekarz podskoczył zaskoczony, gdy przekroczył próg, lekko rozchylając usta i odchrząkując.

— Mycroft. — Skinął głową na powitanie, odwracając się i wsuwając palce po raz setny tego poranka we włosy.

— Nie ma potrzeby nad tym dumać, doktorze Watson — stwierdził Mycroft.

Usłyszał, jak John prychnął, co sprawiło, że kąciki jego ust uniosły się w lekkim uśmiechu.

— Tak, cóż, i tak to się dzieje. — John wzruszył ramionami, wzdychając. — Sherlock niejednokrotnie dawał do zrozumienia, że nie obchodzi go to wszystko, a jednak oto jesteśmy. Byłem szalony planując to wszystko. Jasne było, że Sherlock nie chciałby prawdziwego ślubu.

— Może nie — zgodził się Mycroft. — Ale nie ma potrzeby sądzić, że teraz tego nie robi. W rzeczywistości twój umysł może uspokoić wiedza, że najprawdopodobniej jest w tym samym stanie, co ty obecnie.

— Tak, jasne — parsknął John.

— John, mój brat cię kocha. Nigdy nie wiedziałem, żeby kochał kogoś tak całkowicie, jak ciebie. Jesteś bardziej niż świadomy, że ja również nie marnuję słów na fałszywe uprzejmości, więc możesz mi zaufać w tej kwestii. Tak, początkowo był przeciwny myśli o ślubie. Tak jak ja, kiedy ożeniłem się z Gregory’m. Jednak chociaż nigdy się do tego nie przyzna i starał się być całkiem sprytny w ukrywaniu tego, nieraz przychodził do nas pod jakimś śmiesznym pretekstem, aby uspokoić swój umysł i upewnić się, że robi wszystko poprawnie.

John wpatrywał się w niego z rozchylonymi ustami, chłonąc to, co mówił Mycroft. Polityk uśmiechnął się lekko, ale szczerze.

— Chce to zrobić dobrze, John — kontynuował Mycroft. — I przyznam, że nie mogę się doczekać, kiedy staniesz się częścią mojej rodziny.

— Naprawdę? — John uśmiechnął się.

— Zgadza się i nie powiem tego ponownie — stwierdził pogodnie Mycroft, uśmiechając się i przechylając głowę w kierunku drzwi. — Chodź, sądzę, że nadszedł czas, abyś ty i Sherlock… zawiązali węzeł małżeński.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyCzw 06 Kwi 2023, 11:52

Rozdział 295: Obserwacja, zrozumienie, wiedza

Mycroft podniósł wzrok znad gazety, którą czytał, gdy usłyszał, jak Gregory wchodził do domu. Nigdy nie wiedział, dlaczego je czyta poza tym, że było to dla zabicia czasu. Wiedział o wszystkim, co mógł w nich znaleźć i prawie zawsze było pewne, że umieszczone wiadomości będą pełne nieścisłości. Nie było inaczej w tym przypadku. Uśmiechnął się delikatnie do starszego mężczyzny, obserwując, jak przechodził przez pokój i z westchnieniem opadał na kanapę obok niego.

— Długi dzień — skomentował, składając gazetę i odkładając ją na bok.

Obrócił się bardziej w stronę Gregory’ego. Spojrzenie jego jasnoniebieskich oczu przeskanowało ciało starszego mężczyznę i wszystko zrozumiał.

Najwyraźniej Gregory większość poranka spędził przy biurku, a następnie wyszedł na godzinny spacer w deszczu, zanim zrobiło się zbyt zimno. Wielokrotnie przeczesywał palcami włosy, tak jak to robił, kiedy był zestresowany i rozmyślał, przygryzając dolną wargę. Wypił więcej filiżanek kawy, niż zapewnił sobie jedzenia i najprawdopodobniej spożył niewiele więcej niż rogalik, który najwyraźniej miał na śniadanie. Bolały go plecy, o czym nie wspomniał, ani nie poprosił o pomoc w poradzeniu sobie z tym, a nawet prawdopodobnie nie wziął gorącego prysznica, z którego jego ciało mogło skorzystać. Jego powieki opadały z wyraźnego wyczerpania, ale minie jeszcze kilka godzin, zanim rozważy położenie się do łóżka.

— Cieszę się, że jestem już w domu — wymamrotał w odpowiedzi Gregory, opierając się o oparcie kanapy. Odchylił z westchnieniem głowę. — Mam nadzieję, że twój dzień był lepszy.

— Hmmm, był raczej nudny. Czy chcesz może herbaty?

— Nie trzeba.

Mycroft wiedział, że taka będzie odpowiedź Gregory’ego, ale i tak wstał. Ten ruch wywołał u inspektora zirytowany śmiech. Uśmiechnął się w odpowiedzi, po czym wszedł do kuchni, żeby zrobić im herbatę. Pozostał tam, gdy woda się nagrzewała, przygotowując ich kubki. Kiedy napój był gotowy, zaniósł herbatę z powrotem do salonu, gdzie jego partner nie poruszył się ani o milimetr.

— Proszę — zaproponował, podając jeden kubek.

Greg wziął go i pokiwał głową w podziękowaniu. Jego ramiona wciąż były dość sztywne, czego nie poprawiłoby garbienie się na kanapie i picie herbaty. Mycroft wciąż rozważał nakłonienie mężczyzny do wzięcia prysznica, ale…

— Zdejmij koszulę — rozkazał delikatnie po kilku chwilach ciszy, które minęły między nimi, gdy pili herbatę.

Gregory wpatrywał się w niego szeroko otwartymi, zaciekawionymi oczami.

— Co mam zrobić? — zapytał zdziwiony.

— Zdejmij koszulę — powtórzył Mycroft, odkładając kubek i wskazując na jego tors.

Gregory zamrugał zdumiony, ale zastosował się do polecenia, ściągając ją i rzucając na podłogę.

— Podkoszulek również — powiedział Mycroft z uśmiechem.

Gregory zawsze nosił jeden pod spodem, jako dodatkową warstwę, ale polityk potrzebował, aby zniknął ze względu na to, co miał w planach. Zamruczał z uznaniem, gdy Gregory również go zdjął, rzucając podkoszulek na koszulę. Siedział teraz z nagim torsem, a Mycroft nie mógł się oprzeć, by nie poświęcić kilku chwil na podziwianie jego ciała.

— Podoba ci się widok? — Gregory uśmiechnął się.

Mycroft zaśmiał się i przytaknął.

— Naturalnie. Chciałbym jednak, żebyś odwrócił się tak, abyś siedział bokiem do oparcia kanapy. Odwróć się do mnie plecami.

Mycroft przysunął się bliżej po tym, jak Gregory zrobił, to o co go poprosił, kładąc dłonie na ciepłych, nagich ramionach. Delikatne westchnienie opuściło usta Gregory’ego, gdy zdał sobie sprawę, co się stanie. Usta Mycrofta wykrzywiły się w kolejnym uśmiechu, gdy zaczął masować napięte mięśnie.

Było oczywiste, że Gregory tego potrzebował. Poza tym uważał, że powinien się odwdzięczyć, bo mężczyzna sam robił mu cudowne masaże. Gregory nigdy by o to nie zapytał, nie chcąc sprawić Mycroftowi kłopotów, ale to była niepotrzebna troska. Poruszał się tam i z powrotem po jego ramionach, po czym ześlizgnął się w dół, by skupić się na łopatkach i środku pleców. Plecy Greogry’ego wygięły się w nieco w łuk, gdy tęsknie naciskał mocniej na dłonie.

Po kilku chwilach Mycroft pochylił się i zaczął składać miękkie pocałunki na ramionach Gregory’ego. Jego spojrzenie wędrowało, by obserwować twarz mężczyzny, nie mogąc powstrzymać się od czułego śmiechu, gdy obserwował serię przyjemności i uznania przemakających przez jego twarz. To było piękne. Gregory był tak pełen emocji i to było całkiem zdumiewające. Kiedyś Mycroft uważał, że było łatwo odczytać jego emocje i pod pewnymi względami tak właśnie było. W innych nie tak bardzo. Uwielbiał patrzeć, jak mężczyzna reagował na różne rzeczy, zwłaszcza na subtelne zmiany, których niewiele osób zauważyłoby.

Mycroft jednak zawsze by to zauważył.

— Wierzę, że gorący prysznic dobrze by ci zrobił — wymamrotał po kilkuminutowym masażu.

— Nie, nic mi nie jest — odparł Gregory, kręcąc głową. — Jestem tylko zmęczony.

— Dołączę do ciebie — zaproponował Mycroft, próbując osłodzić umowę.

Lubił brać prysznic z Gregory’m i chociaż niekoniecznie potrzebował go przed snem (ponieważ brał prysznic z samego rana), jeśli przekonałby drugiego mężczyzny do wzięcia prysznica, którego potrzebowały jego obolałe mięśnie, chętnie umyje się teraz.

— Okej, w porządku… jeśli dołączysz do mnie…

— Oczywiście.

Mycroft znów zaśmiał się cicho, składając kolejne pocałunku na ramionach i karku partnera, po czym ściągnął go z kanapy, i skierował ich do łazienki.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyCzw 06 Kwi 2023, 17:13

Rozdział 296: Roztargnione dotknięcia

Za pierwszym razem, gdy trzymali się za ręce, to Greg to zainicjował, ale Mycroft wyraźnie pragnął tego bardziej. Siedzieli z tyłu jednego z eleganckich czarnych samochodów Mycrofta będąc w drodze na kolację (ich druga randka), kiedy Greg kątem oka zauważył słaby ruch. Spojrzał na niego, jednak drugi mężczyzna nie patrzył na niego… Jego ręka zbliżała się zauważalnie do jego własnej na siedzeniu między nimi. Ich palce były tak blisko, jak to tylko możliwe, nie dotykając się. Byli tak blisko, że Greg czuł promieniujące między nimi ciepło.

Z początku go to zaskoczyło i przez chwilę mógł tylko tak siedzieć. Mycroft generalnie nie wyglądał na drażliwą osobą, a Greg nie chciał wyglądać, jakby oczekiwał czegokolwiek, kiedy powoli zaczęli się angażować w związek, ale to mówiło o czymś innym. Nawet z tak tajemniczym, jak tylko Holmes mógł być, Greg wciąż był inspektorem. Znał mowę ciała. Wszystko krzyczało o pragnieniu Mycrofta do nawiązania kontaktu, którego sam nie chciał zainicjować.

Z lekkim uśmiechem Greg odwrócił się, by wyjrzeć przez okno, unosząc odrobinę rękę i kładąc ją na dłoni Mycrofta. Usłyszał gwałtowny wdech i czerpał przyjemność z chwilowego zaskoczenia młodszego mężczyzny, gdy poczuł, jak jego policzki rozgrzewają się od lekkiego rumieńca. Nie był cholernym nastolatkiem, a jednak Mycroft sprawiał, że czuł się jak jeden z nich.

To Mycroft zrobił następny krok, mały krok, splatając ich palce razem, podczas gdy przez resztę drogi do restauracji ostentacyjnie nie patrzyli na siebie.

Greg nie był pewien, czy ta prosta czynność tamtej nocy była katalizatorem tego, w jaki sposób zmienił się ich związek, czy nie. Może to było trochę dramatyczne. To jednak otworzyło między nimi poziom komfortu, który Greg zdał sobie sprawę, że był niezwykle ważny. Oczywiście miał rację: Mycroft nie był drażliwy. Chyba że byłeś Gregiem Lestrade i był niesłychanie dumny, że nim był.

Obaj bardzo szybko zbliżyli się do siebie, a po wielu miesiącach przebywania u siebie do bardzo późnych godzin, a nawet dorastając do tego stopnia, że mieli własną szufladę u drugiego, przełamali się i zamieszkali razem. Greg miał pewne zastrzeżenia, ponieważ mieszkał sam od czasu rozwodu. Prawie zapomniał, jak to było, gdy dwie osoby mieszkały w jednym miejscu. Przeprowadził się jednak, a zrobiwszy to, Greg przekonał się, jak bardzo Mycroft był drażliwy.

Mycroft wyciągał nogi pod stołem, gdy jedli kolację, ocierając palce stóp o bok Grega. Smukłe palce przebiegające po łopatkach Grega, gdy zaoferowano mu kubek herbaty. Ramiona przyciśnięte do siebie, gdy stali na balkonie i palili. Pocieranie golenia Grega, gdy oparł stopy o kolana Mycrofta. Dłoń spoczywająca na krzyżu Grega, gdy szli razem przez dom. Ściśnięcie ramienia lub krótkie ogarnięcie włosów z jego czoła.

Mycroft zawsze dotykał Grega. Wiele dotknięć było ulotnych, ale były tak intymne. Każdy niósł ze sobą uderzenie gorąca, które bez względu na wszystko, łagodziło serce starszego mężczyzny. Czasami Mycroft nawet nie zdawał sobie sprawy, że to robił i to była najlepsza część. Wyglądało to tak, jakby Greg przyciągał go w sposób, którego nie mógł sobie odmówić, bez względu na wszystko, i że dzień nie byłby kompletny bez takiej bliskości.

W miejscach publicznych było to oczywiście bardziej dyskretne (chyba że byłeś Sherlockiem, który za każdym razem parskał z niesmakiem). Mimo to, małe dotknięcia jego przedramienia lub szybkie muśnięcie palcami o jego, gdy mijali się lub szli razem, wciąż się zdarzały.

Bez względu na częstotliwość, Greg za każdym razem czuł trzepotanie serca. Pragnął dotyku niemal tak samo jak wszystkiego innego. Wyglądało to tak, jakby podświadomość Mycrofta pragnęła być zawsze blisko niego i był to jeden z najbardziej intymnych i największych komplementów, jakie Greg kiedykolwiek widział. Każdy dotyk mówił: Kocham cię i Potrzebuję cię i za każdym razem Greg uśmiechał się radośnie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyPią 07 Kwi 2023, 10:17

Rozdział 297: Pani Hudson zawsze wie lepiej

— Ten człowiek bardzo skorzystałby mając kogoś w swoim życiu — westchnęła Martha Hudson pewnego popołudnia, obserwując, jak Mycroft Holmes wychodził zirytowany z 221B.

Chociaż tak naprawdę naciskanie odpowiednich przycisków przez Sherlocka nie pomogło. Bracia. Bo tak często, jak Sherlock narzekał na nudę, można byłoby pomyśleć, że przezwycięży ich spór na tyle długo, by zaakceptować jeden z folderów, które przyniósł mu brat.

— To, pani Hudson, jest dość przerażająca myśl — zaśmiał się dobrodusznie John, uśmiechając się, gdy popijał herbatę.

Pani Hudson skrzyżowała ramiona.

— Och, daj spokój, John! — Pokręciła głową. — Wiesz równie dobrze jak ja, że ci chłopcy Holmes potrzebują kogoś, kto może nimi zarządzać!

W duchu wiwatowała, widząc podenerwowany rumieniec, który pojawił się na twarzy Johna, gdy to mówiła. Obaj w końcu przezwyciężyli swój upór i po latach tańczenia wokół siebie zostali parą, o którą zawsze wiedziała, że będą.

— A co z tym inspektorem? — kontynuowała po chwili namysłu. — Ta dwójka wydaje się dobrą parą, a inspektor Lestrade jest bardzo miłym człowiekiem.

John był tak zszokowany, że zakrztusił się herbatą, sapiąc i kaszląc gwałtownie. Chwycił się za przód swetra, łapiąc oddech, a w salonie Sherlock parsknął nieprzyjemnie.

— Pani Hudson, zapomniała pani dzisiaj swoich lekarstw? — zapytał sarkastycznie Sherlock.

Rzuciła mu surowe spojrzenie.

Sherlocku Holmes, mówię poważnie — warknęła, wskazując na niego w bardzo macierzyński sposób, jaki zawsze robiła. — Inspektor Lestrade byłby dobry dla twojego brata.

Traktowano ją z rozbawieniem i sceptycyzmem. Nie żeby ją to jakoś specjalnie obchodziło. Zawsze jej nie doceniali, i to przez lata, jeśli chodziło o tę dwójkę, ale ona wiedziała. Martha Hudson słynęła z dostrzegania drobiazgów, które działy się między dwojgiem ludzi. Tak zawsze mówili jej przyjaciele. Nie było teraz inaczej.

Miesiąc później miała okazję być raczej zadowolona z siebie, kiedy zarówno Mycroft, jak i Greg Lestrade znaleźli się jednocześnie w mieszkaniu. Oczywiście nieplanowanie, ale idąc za Gregiem nie mogła powstrzymać uśmiechu. Ten uśmiech nadal trwał, gdy obserwowała sposób, w jaki ta dwójka zdawała się grzecznie obnosić się wokół siebie. Ta niezręczność była delikatna i nieśmiała, wiedziała o tym. Uprzejmości, które wymieniali, zanim inspektor próbował wciągnąć Sherlocka do sprawy, spowodowały, że uśmiechnęła się jeszcze bardziej.

Nie przegapiła również sposobu, w jaki Mycroft uśmiechał się tęsknie za nim, gdy wychodził, nawet jeśli nikt inny w pomieszczeniu tego nie zauważył.

Dzień, w którym pozwoliła im to wskazać, był najbardziej zabawny.

— Mycroft, kochanie, kiedy zamierzasz zabrać tego miłego mężczyznę na kolację? — zapytała wskazującego na inspektora, kiedy następnym razem przybyli do mieszkania, żeby zobaczyć Sherlocka.

Zirytowany jęk Sherlocka prawie zamaskował zdziwiony odgłos, który wydał z siebie Mycroft, chociaż oba zostały zakryte śmiechem, który wydobył się z Grega. Mycroft był czerwony jak burak, co tylko sprawiło, że spojrzała na niego znacząco.

— Pani Hudson, myślałem, że pójdziesz przygotować herbatę? — powiedział Sherlock, naciskając nasadę nosa.

Cmoknęła na niego i machnęła ręką, kiedy odchodziła.

Oczywiście wszystko zostało sfinalizowane później, podczas tegorocznego przyjęcia bożonarodzeniowego, kiedy John w jakiś sposób przekonał Sherlocka, by pozwolił mu znowu je przyrządzić. Mycroft rzeczywiście przyszedł na nie i nie przybył sam. On i Greg weszli do środka razem i po kilku chwilach Sherlock zdawał się wydedukować, co jest między nimi i choć raz nie był w stanie ułożyć prawidłowego zdania. To było najbardziej zabawne.

— Nie powiem, że nie mówiłam, ale… — zaczęła, patrząc na Johna, który wyglądał na równie zaskoczonego. Słodki doktor spojrzał na nią ze zdziwieniem.

— Jak dokładnie to pani robi, pani Hudson? — zapytał zdumiony. Zaśmiała się delikatnie.

— Och, kochanie, kiedy widziałeś tyle, co ja, to wszystko wydaje się całkiem oczywiste — odpowiedziała, popijając radośnie wino. — Uznałam was za parę w ciągu kilku dni, bez względu na to, jak bardzo temu zaprzeczaliście. Miłość jest dość łatwa do zauważenia dla takiej starej kobiety jak ja.

— Jesteś cudem — skomplementował ją John. Pokręciła na to głową.

Przez całą noc obserwowała, jak Mycroft i Greg zaczynali czuć się coraz bardziej komfortowo. Po ogłoszeniu wiadomości żaden z mężczyzn nie wydawał się już powstrzymywać. Zbliżyli się do siebie, ocierając się ramionami, gdy stali i rozmawiali z ludźmi, a godzinę później przyłapała ich nawet na całowaniu pod jemiołą.

Wiedziała, że Greg byłby dobry dla Mycrofta. Było jasne, że już był. Starszy Holmes miał inną postawę niż wcześniej, nawet jeśli niewiele się zmieniło. To wszystko było raczej cudowne, jak miłość może zmienić człowieka.

— Sherlock, zagraj im! — poprosiła, poprawiając opaskę z porożem renifera na głowie, wskazując na daną parę.

— Zapewniam panią, pani Hudson, że to nie jest konieczne — zaprzeczył Mycroft, a Sherlock wyglądał, jakby wolał nigdy więcej nie rozwiązywać sprawy, niż spełnić tę prośbę.

— A ja zapewniam cię, że jest, Mycroft, więc cicho — skarciła go delikatnie, potrząsając głową.

Kiedy Sherlock zaczął grać, choć ostentacyjnie oznajmił, że to dla Johna, a nie dla jego brata, pani Hudson patrzyła, jak Mycroft objął ramieniem Grega w talii i przyciągnął go bliżej. Pochylili się ku sobie, a wyższy mężczyzna wykorzystał krótką chwilę, by złożyć pocałunek na srebrzystych włosach drugiego.

Po raz kolejny Martha Hudson wiedziała lepiej.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1145
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 EmptyPią 07 Kwi 2023, 16:35

Rozdział 298: Poczucie nadopiekuńczości

Minął miesiąc, a Mycroft wciąż był pod wrażeniem małej postaci przed nim. Oczywiście miał już do czynienia z dziećmi, odgrywając ogromną rolę w wychowaniu Sherlocka. Był jednak wtedy młody, a ich związek był zupełnie inny. Zaciekła ochronna i miłość wciąż istniały, ale w tym przypadku nasiliły się dziesięciokrotnie.

— Trudno mi posegregować wszystkie myśli i uczucia — przyznał ściszonym głosem do męża, gdy obaj stali i patrzyli na śpiącego syna.
Rozbrzmiał cichy śmiech, a Gregory delikatnie oparł się o niego.

— Tak, wiem — sapnął. — Jestem trochę zaznajomiony z tym uczuciem.

Mycroft zanucił w potwierdzeniu. Ich Oliver był trzecim dzieckiem Gregory’ego, więc nic z tego nie było dla niego nowością. Jednak Mycroft nigdy wcześniej nie wyobrażał siebie w roli ojca. Oczywiście był bardzo blisko z Elizabeth i Abigail, ale obie były starsze i bardzo dojrzałe na swój sposób, więc to był zupełnie inny świat. Oliver był całkowicie zależny od nich dwojga, nie mając jeszcze żadnej niezależności, o której można byłoby wspomnieć.

— Nie mogę go zawieść — wymamrotał ledwo zdając sobie sprawę, że powiedział to na głos.

Skupiał się na swoim synu - jego syn - dlaczego nie zwrócił uwagi na to, jak Gregory patrzył na niego z czułością. Podskoczył nieznacznie, gdy silna dłoń spoczęła na jego przedramieniu. Zaskoczony oderwał wzrok od Olivera, by spojrzeć na starszego mężczyznę.

— Nie zrobisz tego — próbował go uspokoić, odciągając Mycrofta od łóżeczka.

Pochylił głowę w stronę drzwi, sugerując, by wyszli z pokoju, a Mycroft pozwolił sobie spojrzeć na Olivera jeszcze przez kilka chwil, zanim weszli do salonu. Gregory doprowadził go do kanapy i kazał mu usiąść, po czym zniknął w kuchni i wrócił kilka minut później z dwoma kubkami świeżej herbaty.

— Dziękuję — powiedział Mycroft, przyjmując swój kubek, przesuwając się, gdy drugi mężczyzna usiadł obok niego na kanapie. Dostosowali się, przytulając się do siebie wygodnie, popijając herbatę.

Umysł Mycrofta wciąż pracował na najwyższych obrotach. Milczał, skupiając się na ciepłym napoju, przepływającym przez jego usta, i chociaż pomagało to rozluźnić jego ciało, to było tylko to. Czuł przytłaczającą odpowiedzialność za upewnienie się, że ścieżki życia Olivera będą dla niego wygodnie i bezpieczne. Znał cuda tego świata, ale znał też jego negatywne strony.

— Chcę mu zapewnić wszystko — westchnął w końcu, czując się dziwnie, gdy próbował wyrazić swoje myśli. Nawet teraz, po tak długim czasie, to wciąż nie było coś, z czym był obeznany. — I jednocześnie chronić go przed tym wszystkim.

— Tak — zaśmiał się delikatnie Gregory, patrząc na niego z miłością.

To rozgrzało serce Mycrofta, ale nie złagodziło jego frustracji.

— Kiedy to uczucie zniknie? — zapytał z lekką irytacją.

— Nigdy tak się nie stanie, kochanie — odpowiedział Gregory, a Mycroft westchnął.

To była odpowiedź, której się obawiał. Znał sposób, w jaki jego mąż odnosił się do swoich córek, nawet do Elizabeth, która miała 18 lat i zamierzała zamieszkać sama. Zaciskając mocno usta, Mycroft przeczesał dłonią włosy, ponownie skupiając się na swojej herbacie.

— Znam okrucieństwa świata — powiedział cicho, wpatrując się w swój kubek. — Podobnie jak ty.

Greg zanucił w zgodzie.

— Dzieci nigdy wcześniej nie były czymś, o czym myślałem, jak sam dobrze wiesz — kontynuował. — Wciąż jestem w szoku, jak szybko Oliver wpasował się w nasze życie. Na świecie jest tak wiele rzeczy, których może nigdy nie być świadomy i tak wiele niebezpieczeństw…

— To ryzyko, które dotyczy każdego dziecka — skomentował Gregory.

— Nie każde dziecko ma rodziców, którzy pracują w naszych branżach.

— Mmm, ale niektóre mają. Poza tym Oli będzie gotowy na wszystko. Ma nas za rodziców. Wszystko będzie dobrze — zapewnił go Gregory.

— To przytłaczające — przyznał Mycroft, wciąż czując się dziwnie, gdy mówił otwarcie o uczuciach, nad którymi jeszcze nie mógł zapanować.

Gregory objął go ramieniem wokół talii i mocno go przytulił.

— Wiem — wyszeptał, składając delikatny pocałunek na policzku Mycrofta.

— Nie zmieniłbym jednak naszej decyzji. Wiesz o tym?

— Oczywiście.

Mycroft westchnął, uśmiechając się i jeszcze bardziej opierając się o Gregory’ego.

— Jest niezwykle piękny.

— Na pewno jest — westchnął Gregory, uśmiechając się promiennie, przyciągając Mycrofta do właściwego pocałunku.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 109 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 10 Empty

Powrót do góry Go down
 
[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]
Powrót do góry 
Strona 10 z 13Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Next
 Similar topics
-
» [Sherlock BBC] [T] [M] Sentymenty [SH/JW]
» [Sherlock BBC][mM] Nieznajomy [JW/SH]
» [Sherlock BBC][M] W ciemności [MH/GL]
» [Sherlock BBC][M] Słownik [JW/SH]
» [Sherlock BBC][D] Zaufanie

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Serial & Film & Adaptacje :: Slash :: +12-
Skocz do: