~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13  Next
AutorWiadomość
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptySob 08 Kwi 2023, 13:10

Rozdział 299: Fizjoterapia

Greg zacisnął zęby, próbując ześlizgnąć się z kanapy, ale został delikatnie popchnięty z powrotem i otrzymał surowe spojrzenie od swojego partnera. Westchnął, zgarbił się nieco i wbił wzrok w swoją wyciągniętą nogę. Zerwał więzadło krzyżowe podczas gry w piłkę nożną w zeszły weekend podczas głupiego manewru, w wyniku którego wpadł na zawodnika z przeciwnej drużyny i taki był tego rezultat. Na szczęście nie było to na tyle poważne, aby wymagać operacji i po odrobinie perswazji lekarze wypuścili go po prześwietleniu.

Robił wszystko, co mógł, aby uniknąć konieczności pójścia na fizjoterapię. Zdecydowanie wolał robić wszystko we własnym tempie we własnym domu. Mycroft zgodził się mu w tym pomóc, najprawdopodobniej dlatego, że widział determinację Grega w tej całej sprawie. Podziw starszego mężczyzny do niego nie miał końca.

— Gregory, jeśli nalegasz na pozostanie w domu, musisz pozwolić mi robić dla ciebie różne rzeczy — powiedział Mycroft dobitnie, kiedy Greg praktycznie się na niego dąsał. — Czego potrzebujesz?

— Leków — westchnął po chwili, krzywiąc się, gdy przesunął się, by spróbować ponownie usiąść wygodnie na kanapie.

— Zaraz ci je przyniosę — powiedział Mycroft, a jego spojrzenie złagodniało, gdy zobaczył ból, jaki odczuwał Greg. Podchodząc bliżej, wsunął smukłe dłonie pod nogę Grega, unosząc ją powoli i chwytając poduszkę, by ułożyć ją pod kostką. — Przyniosę kompres z lodem.

— Czy możesz podłożyć mi poduszkę pod kolano? — zapytał cicho Greg.

Wiedzieli, że kolano musi pozostać uniesione, co zrobiła obecna regulacja pozycji, ale nie wydawało się to tak wygodne ani skuteczne.

— Jeśli to zrobimy, twoje kolano będzie jeszcze bardziej sztywne — powiedział Mycroft, kręcąc głową w odpowiedzi na prośbę. — Podziękujesz mi później za odmowę ustawienia go w tej konkretnej pozycji.

Greg westchnął, gdy Mycroft wyszedł z pokoju, idąc po wspomniane rzeczy, o którym wcześniej wspomniał. Greg był bardzo zirytowany całą tą sytuacją. Będzie na zwolnieniu lekarskim przez co najmniej dwa, może trzy tygodnie. Nawet gdyby wrócił wcześniej do pracy, byłby przykuty do biurka. Inspektor Dimmock przejął kilka jego spraw, podczas gdy Sally kierowała innymi (zwłaszcza tymi, w które byli już razem bardziej zaangażowani). Wysyłała e-maile i smsy, aby informować go na bieżąco, a on zapewniał wsparcie poprzez drogę elektroniczną, ale to wszystko.

Wiedział, że zacznie wariować, zwłaszcza że po kolejnym dniu lub dwóch Mycroft nie będzie mógł sobie pozwolić na siedzenie w domu tak długo jak on. Greg był zaskoczony, że już tyle czasu spędził w domu. To tylko ugruntowało fakt, że Anthea naprawdę była czarodziejką. Wspomniany mężczyzna wrócił chwilę później z kubkiem herbaty w jednej ręce i kompresem w drugiej. Położył wszystko na stoliku przed kanapą, zanim usiadł obok kontuzjowanego mężczyzny.

— Zostawimy go na około 20 minut, a potem, gdy większość bólu zniknie, spróbujemy rozciągnąć twoją nogę w sposób, o którym wspominał lekarz — powiedział Mycroft, podnosząc kompres.

Pochylił się, ostrożnie owijając go wokół spuchniętego kolana. Greg westchnął, gdy chłód niemal natychmiast wniknął w jego mięśnie i zaczął pracować nad uśmierzeniem bolesnego pulsowania, na które cierpiał.

Następnie podano mu herbatę z dawką leków, które przepisał lekarz. Wziął je i popijał przez chwilę herbatę, podczas gdy Mycroft spokojnie siedział obok niego.

— Dziękuję — powiedział po kilku chwilach.

Dopiwszy herbatę, podając kubek Mycroftowi, by odłożył go na stolik.

— Nie ma za co.

Mycroft przytaknął, przechylając nieco głowę. Greg uśmiechnął się.

— Mam na myśli, że dziękuję za wszystko — wyjaśnił, wskazując na swoje kolano. — Za zostanie ze mną w domu. Wiem, że nie jest to luksus, na który naprawdę możesz sobie pozwolić, a mimo to robisz to.

— Oczywiście, że zostałem — powiedział Mycroft, uśmiechając się delikatnie. — Anthea jest dobrze wykwalifikowana, aby utrzymać wszystko w ryzach przez kilka dni i na szczęście przynajmniej doznałeś kontuzji w odpowiednim czasie. Nie ma nic niezwykle pilnego, co wymagałoby mojej osobistej uwagi.

— Cóż, przynajmniej w tym przypadku zrobiłem to dobrze — powiedział Greg, powstrzymując śmiech.

Mycroft mruknął i unosząc rękę, musnął kłykciami jego policzek.

— Rzeczywiście.

Greg oparł się o bok Mycrofta, który objął go ramieniem i odsunął się dopiero 20 minut później, kiedy musiał zdjąć kompres. Kiedy to zrobili, Greg położył się na plecach, aby Mycroft mógł popracować nad jednym z prostych ćwiczeń rozciągających, biorąc jego stopę w dłonie i ostrożnie pchając ją do przodu, tak aby noga Grega zgięła się w kolanie. Zrobili to tylko kilka razy, aż stało się to bardziej bolesne niż powinno, zanim wygodnie ułożyli się na kanapie.

Powrót do zdrowia miał być powolnym procesem. Greg nie mógł nic poradzić na to, że krzywił się na widok kul, których był zmuszony używać do chodzenia. Ale przynajmniej miał Mycrofta, który pomagał mu przez to przejść. Było w tym przynajmniej jakaś łaska.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptySob 08 Kwi 2023, 18:40

Rozdział 300: Chciwość się opłaca

Uwagi: Alternatywa - Nastolatki

Sherlock — syknął Mycroft, sapiąc z irytacji.

Luźno skrzyżował ramiona, starając się zignorować wyzywający, a jednocześnie tak bardzo… nadąsany wyraz twarzy swojego młodszego brata. Dąsanie się było tak naprawdę jedynym określeniem na minę dziewięciolatka. Mimo to potrząsnął głową, co tylko sprawiło, że młodszy chłopiec Holmes tupnął nogą.

— Och, daj spokój, Mycroft, nikogo z nich nie będzie to obchodziło — powiedział Sherlock, marszcząc brwi i lekko przesuwając ciężar ciała z nogi na nogę. Torba w jego dłoni zagrzechotała, gdy jej zawartość przesuwała się wraz z ruchem. — Jeśli w ogóle to zauważą. Wielokrotnie mówiłeś, jak mało spostrzegawczy są zwykli ludzie.

— To nie jest wymówka, aby być chciwym, Sherlocku — stwierdził Mycroft.

— Ale chcę więcej cukierków — podkreślił jego młodszy brat.

Mycroft uszczypnął nasadę nosa.

— Podobnie, jak wszystkie inne dzieci tutaj, które bawią się w cukierek albo psikus. Wciąż jestem zdumiony, że również chciałeś to zrobić — westchnął, ponieważ został mu przydzielony obowiązek zabrania Sherlocka do okolicznych dzielnic, by mógł zbierać słodycze na Halloween.

W jakiś sposób w tym roku zafascynował się tym świętem, gdy jednocześnie nie był w najmniejszym stopniu zainteresowany nim w poprzednich latach. Teraz jego młodszy brat w stroju pirata nie tylko nalegał na zatrzymanie się na jak największej liczbie ulic, ale także próbował odwiedzić je po raz drugi. To był absurd.

— Minęły dwie godziny, a dorośli nie zwracają tyle uwagi, by zapamiętać moją twarz, żeby zdać sobie sprawę, że już dali mi cukierki — wytknął Sherlock. — Poza tym większość innych dzieci dostała to, co chciała, bo nie mają aspiracji.

— Czy to nie oznaczałoby, że twoje drugie okrążenie byłoby bezcelowe? — zapytał Mycroft, uciekając się do innej formy logiki. To zawsze ostatecznie działało. Cóż, przez większość czasu. — Biorąc pod uwagę wszystkie inne dzieci, które chodziły po okolicy, uważam, że wszystkie domy, w których wciąż są cukierki, należą one do mniej pożądanych słodyczy. Do takich, które i tak będziesz wyszydzać i próbować nakłonić mnie do ich spożycia. Dlaczego nie zaoszczędzisz nam obu przyzwoitej ilości czasu i nie zakończysz tego teraz?

Sherlock zdawał się to rozważać, a Mycroft poczuł, jak zalewa go mała fala zwycięstwa. I tak był dość zmęczony włóczeniem się w ten sposób. Jego zwycięstwo było jednak krótkotrwałe, ponieważ oczy jego brata wkrótce zaczęły się mrużyć w sposób, który jak wiedział, oznaczał, że nie całkiem mu to uszło na sucho.

Posiadanie brata prawie tak inteligentne jak on miało swoje wady.

— Twoja logika byłaby rozsądna, gdybyśmy byli w innym miejscu — Sherlock rzucił mu wyzwanie, mówiąc zbyt wyrafinowanie jak na swój wiek. Tak przynajmniej twierdzili inni. Mycroft prawie się z tym zgadzał. — Jednak te dzielnice są pełne dzieci, co oznacza, że ci, którzy rozdają cukierki, upewnili się, że mają do dyspozycji znaczną ich ilość. Dla tych plebejuszy nie ma nic gorszego niż rozczarowanie grupy uroczych dzieci w kostiumach przez brak słodyczy. Ponadto, ponieważ jesteśmy w obszarze zamożniejszym niż przeciętne dzielnice, jest to znacznie bardziej prawdopodobne, ponieważ wszyscy mają pieniądze do beztroskiego wydawania. Zrobię jeszcze jedno okrążenie. Możesz iść do domu, jeśli chcesz, chociaż wierzę, że mamusia będzie na ciebie zła, jeśli się na to zdecydujesz.

Mycroft zamarł na chwilę, słysząc, jak Sherlock wypowiada słowo “plebejusze” To byłby pierwszy raz, kiedy go użył. Niestety, przywołał wiele dobrych punktów, używając logiki równie rozsądnej jak jego własna. Mycroft nie wyraziłby tego na głos, jednak wiedział, że jego brat miał całkowitą rację w swojej analizie. Dlatego z westchnieniem pełnym irytacji machnął ręką w kierunku ulicy, ponownie kręcąc głową, gdy Sherlock ruszył chodnikiem.

Rzeczywiście, nikt nie mrugnął okiem, kiedy Sherlock podszedł ponownie do drzwi i zrobił niezłe przedstawienie. Dzień, w których udoskonali swój fałszywy uśmiech, będzie dniem, w którym Mycroft wiedział, że każdy dorosły w pobliżu będzie miał kłopoty, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. To było bardzo zabawne, jeśli miał być szczery. Powinien jednak wiedzieć, że w końcu ktoś się domyśli.

— Poczekaj — powiedział nastolatek (kilka lat starszy od Mycrofta), rzucając Sherlockowi krzywe spojrzenie, mimo że uśmiechał się z rozbawieniem. — Byłeś tu już wcześniej, mały wężu.

— To nie ma znaczenia — skomentował Sherlock, podnosząc swoją torbę, uśmiechając się.

Nastolatek prychnął. Mycroft spodziewał się, że ta akcja go zaskoczy, ale zamiast tego był po prostu rozbawiony. Ciekawe.

— Przepraszam, potrafi być dość uparty, kiedy już coś postanowi — odezwał się, decydując się na interwencję, mając nadzieję, że zaciągnie Sherlocka do domu.

Nastolatek skupił się na nim. Jego ciemnobrązowe oczy rozbłysły w dziwny sposób. Przeczesał dłonią swoje ciemne włosy i wzruszył ramionami.

— Jakbym zwracał na to uwagę — skomentował szczerze. — Mały koleżka może mieć resztę. Ostatnią rzeczą, jaką potrzebuję, jest więcej cukierków wokół mnie, aby wystawiały mnie na próbę.

Mycroft był zafascynowany. Ten chłopiec nie wydawał się pochodzić ze szczególnie zamożnej rodziny, ani nie wydawał się dobrze czuć w tym sąsiedztwie. Najprawdopodobniej niedawno się wprowadził. Historia, która się za tym kryła, mogła być interesująca.

— Nazywam się Greg Lestrade — powiedział nastolatek, wciąż wpatrując się w Mycrofta sposób, który sprawił, że jego żołądek zacisnął się, a policzki zrobiły się gorące.

— Sherlock Holmes — odezwał się Sherlock po tym, jak Mycroft nie odpowiedział od razu. — To jest Mycroft.

— Brat? — zapytał Greg Lestrade, spoglądając z powrotem na Sherlocka.

— Zgadza się — mruknął. — Teraz cukierki.

— Sherlock, przynajmniej powiedz proszę i udawaj uprzejmego — skarcił go Mycroft.

W porządku — warknął Sherlock. — Proszę?

— Jasne — roześmiał się Lestrade, praktycznie rzucając resztę słodyczy do torby Sherlocka. Młodszy Holmes natychmiast stracił zainteresowanie i odwrócił się. Mycroft skinął głową w uznaniu i uśmiechnął się, chcąc odejść, kiedy… — Poczekaj.

Mycroft odwrócił się, z ciekawością unosząc brwi, gdy przez chwilę patrzył, jak starszy nastolatek pochylił się, znikając górną częścią ciała w domu. Ostentacyjnie nie patrzył na jego tyłek. Niezależnie jak kuszący był. Nie miał pojęcia, co się z nim dzieje. Kiedy Greg wyprostował się, trzymał kartkę papieru.

— Dla ciebie — powiedział, wyciągając ją w jego stronę. Mycroft zamrugał, zanim wziął kartkę.

— Co to… — zaczął, przerywając, gdy zdał sobie sprawę, że zapisano na niej numer telefonu. Zamrugał zdziwiony, a jego policzki znowu zapłonęły.

— Zadzwoń albo napisz? Nie jestem wybredny w żaden sposób. Może moglibyśmy… napić się kawy czy coś w tym stylu. — Greg Lestrade wzruszył ramionami.

— Ja, um — wyjąkał Mycroft, całkowicie zaskoczony.

Czy ten chłopak zapraszał go na randkę? Nawet się nie znali. Nie żeby oferta było… niepożądana. Ta myśl niemal zaintrygowała Mycrofta bardziej niż samo zaproszenie. Prawie nie przejmował się tymi rzeczami, w przeciwieństwie do wszystkich innych osób w jego grupie wiekowej, i ani razu nie okazywał więcej niż chwilowego zainteresowania którąkolwiek z nich., ale…

— Mycroft, chodźmy — zawołał za nim Sherlock. Mycroft podskoczył, wyrwany z transu.

— Tak, muszę… Dziękuję za poprawienie mu humoru — powiedział, zdobywając się na lekki uśmiech.

— Myślę, że będzie warto. — Greg uśmiechnął się. Mycroft otworzył szeroko oczy, a usta rozchyliły się w szoku. — Mam to na myśli. Zadzwoń.

Mycroft nadal wpatrywał się w numer telefony, ledwo słysząc, o czym Sherlock mówił. Upewnił się, że wyda wszystkie odpowiednie odgłosy w odpowiedzi, wystarczająco dużo, by przejść przez rozmowę bez zbytniego koncentrowania się na niej. Kiedy dotarli do domu, Sherlock wpadł do środka ze swoim łupem, a Mycroft podjął decyzję. Może wysłanie smsa do Grega Lestrade’a nie byłoby takim złym pomysłem.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyNie 09 Kwi 2023, 17:02

Rozdział 301: Wylegiwanie się

Greg przeciągnął się pod kołdrą, z trudem powstrzymując ziewnięcie, gdy rozciągnął jeszcze bardziej ramiona. Przekręcił się na bok, wzdychając z zadowoleniem i przesuwając się bliżej do ciepłego ciała obok niego. Był zdumiony, że Mycroft wciąż był w łóżku. Młodszy mężczyzna zawsze wstawał wcześnie, zwykle musiał być gdzieś na spotkaniu lub… czymś związanym z pracą. Nawet podczas ich rzadkich wspólnych dni wolnych, takich jak dzisiaj, wstawał o wiele wcześniej niż większość ludzi, kiedy nie mieli nic do roboty.

— Gregory. — Mycroft parsknął śmiechem. Jego głos wciąż był nieco głęboki po niedawnym śnie, którego pozostałości wciąż gościły w jego świadomości. Przesunął się, kiedy Greg objął go ramieniem w talii i przycisnął się do niego. — Miałem właśnie wstać.

— Cholera, zostań w łóżku — mruknął, muskając gładki jedwab piżamy partnera.

— Jest prawie 8.

— Tak i obaj mamy wolne — zauważył Greg, w końcu otwierając jedno oko. — Zostaniesz w łóżku? Poleżmy. Nigdy się nie wylegujemy.

— Nie mogę znaleźć sensu ani uzasadnienia w pozostawaniu w łóżku przez cały dzień — westchnął Mycroft, mimo że uśmiechnął się delikatnie. — Nawet jeśli żadne z nas nie musi iść do pracy, możemy zrobić coś innego.

— Ech. — Greg wzruszył ramionami, mocniej przytulając Mycrofta i zwijając się przy nim bardziej.

Wciąż był pół śpiący i znowu był zdumiony, że nie został całkowicie odepchnięty, żeby drugi mężczyzna i tak mógł wstać.

Poruszył się jeszcze raz, kiedy Mycroft w końcu próbował przenieść rękę. Jęknął w proteście.

— Szczerze, Gregory, muszę skorzystać z łazienki — powiedział Mycroft.

Greg zamrugał, usta rozchylił w zrozumieniu i niechętnie przekręcił się na plecy, żeby drugi mężczyzna mógł wstać. Zasłonił oczy łokciem, słuchając, jak Mycroft szedł przez pokój (jak przypuszczał) chwytając szlafrok, zanim udał się do łazienki. Polityk wrócił kilka chwil później, kładąc się z powrotem do łóżka. Greg wydał z siebie odgłos miłego zaskoczenia i ponownie przesunął się bliżej, zanim Mycroft zdążył zmienić zdanie.

Śmiech przetoczył się przez pierś Mycrofta, a smukłe palce przeczesały włosy Grega i delikatnie masowały jego głowę. Starszy mężczyzna jęknął na to uczucie, zwijając ich nogi razem i ponownie mocno przytulając partnera. To była błogość.

— Nie chcesz herbaty czy czegoś innego do picia? — zapytał Mycroft po kolejnej pół godzinie.

— W końcu będę miał na nią ochotę — przyznał Greg.

— Dokładnie, jak długo trwa “wylegiwanie się”?

— Zależy — odpowiedział Greg, wtulając się w pierś Mycrofta, gdy jego głowa wciąż była głaskana. — Wcześniej spędzałem wtedy prawie cały cień w łóżku.

— Drogi Panie — wykrzyknął cicho Mycroft, wyraźnie zdumiony.

Greg prychnął z rozbawieniem.

— Nie zrobimy tego — zapewnił szybko swojego partnera, starając się powstrzymać natychmiastową ucieczką mężczyznę z sypialni. — Obiecuję. Może kilka godzin. Spędźmy choć raz leniwy dzień. Może z odrobiną seksu?

— To nie jest leniwe — zauważył Mycroft, ale jego ton był lekki i pobrzmiewa w nim obietnica, że tak się stanie.

— Mmmm, a potem prysznic… — kontynuował Greg z niemalże stałym uśmiechem. — Potem herbata, a następnie… więcej seksu.

Gregory — skarcił żartobliwie Mycroft.

— Żartuję. — Greg uśmiechnął się, podnosząc głowę. — W pewnym sensie.

— A więc jeszcze kilka godzin — potwierdził Mycroft.

Greg skinął głową.

— Jeśli… jeśli nie masz nic przeciwko — powiedział, nagle zaniepokojony, że nastrój Mycrofta mógł wyjść poza znudzenie lub irytację tym pomysłem.

— Wierzę, że to wystarczy. — Zamiast tego zgodził się, uśmiechając się w ten sposób, który sprawiał, że serce Grega podskoczyło. — Chociaż myślę, że to ty będziesz przygotowywał herbatę.

— Umowa — zaśmiał się Greg, wczołgując się na ciało Mycrofta, by pocałować go leniwie i jednocześnie namiętnie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyPon 10 Kwi 2023, 11:12

Rozdział 302: Jarmark Halloweenowy

— Jest wiele innych, bardziej produktywnych rzeczy, które moglibyśmy zrobić tego wieczoru — powiedział cicho Mycroft, pochylając się blisko do Grega, starając się unikać ocierania się o niego innych ludzi.

Zaskoczony Greg, zwrócił na niego swoje rozbawione spojrzenie.

— Czy tak jest? — zapytał, już wiedząc, dokąd zmierzała ta rozmowa.

To nie był pierwszy raz, kiedy o tym rozmawiali dzisiejszego dnia, ale wynik był taki sam niezależnie od wszystkiego.

— Oczywiście — westchnął Mycroft, jego spojrzenie bladych oczu przesunęło się w bok i zacisnął usta słysząc, co Greg musiał przyznać, było najbardziej wstrętnym śmiechem, jaki słyszał od jakiegoś czasu.

Miał dobrze przeczucie, że właśnie przez to Mycroft tak bardzo protestował, bardziej niż robił to przy innych rzeczach tego typu.

— Być może, ale spójrzcie na niego — powiedział po chwili Greg, wskazując miejsce przed nimi, gdzie ich pięcioletni syn grał w coś w rodzaju rzucaniu pierścieniami do dyń.

Oliver z dumą nosił ubiór policjanta, który upierał się założyć na tegoroczne Halloween. Powiedział, że chce być jak tatuś, a Greg nawet teraz nie mógł przestać się szeroko uśmiechać z tego powodu. Chłopiec podskakiwał lekko, rzucając pierścieniami, śmiejąc się, gdy lądowały. Odwrócił się, żeby upewnić się, że jego ojcowie patrzą.

— Nie mogłeś odmówić tej proszącej minie — kontynuował Greg, uśmiechając się złośliwie, patrząc na swojego męża. — Przyznaj się.

— To dlatego, że ma twój uśmiech — mruknął Mycroft, a uśmiech Grega stał się szerszy. — Boże, dopomóż mi.

— Tak, masz przerąbane — zaśmiał się radośnie. Delikatnie szturchnął Mycrofta łokciem, lekko go popychając. — Wezmę trochę gorącego cydru, zaraz wracam.

Wspiął się na palce, by złożyć szybki pocałunek na policzku Mycrofta. Włożył ręce do kieszeni i odwrócił się. Po drodze mijał liczne gry i stragany; mecz koszykówki, kret z potworkami, budka do malowania twarzy… Kiedy Greg dowiedział się o organizowanym jarmarku o tematyce Halloween, pomyślał, że to świetna okazja dla Olivera. Oczywiście zabrali go na tournee po domach w celu uzyskania cukierków, ale to był pierwszy raz od narodzin ich syna, kiedy coś takiego zostało utworzone. Jasne, było mnóstwo jarmarków i karnawałów, na niektóre mogli go zabrać, na inne nie, ale Greg zawsze pamiętał szczególne uczucie związane z tymi świątecznymi.

W końcu dotarł do stoiska koncesyjnego, gdzie stał w kolejce krócej, niż się spodziewał. Uzbrojony w trzy cydry upchnięte w kartonowym pojemniku na napoje, ostrożnie wrócił do swojej rodzinny. Musiał ostrożnie podnieść napoje w górę, aby uniknąć mumii i Supermana, którzy przemknęli obok niego, a za nimi przepraszająca i wyczerpana matka.

— Coś przegapiłem? — zapytał głośno, ogłaszając swój powrót, gdy podszedł do Mycrofta i Olivera.

Mycroft uśmiechnął się, pomagając mu uwolnić się od niektórych napojów, podczas gdy Oliver podskoczył i podniósł dużego, pluszowego kota.
— Wygrałem! — oznajmił dumnie, uśmiechając się do Grega ponad kotem.

— Dobra robota Oli! — pochwalił Greg, biorąc mały kubek z pojemnika, który teraz trzymał Mycroft, klękając. — Może wezmę go na chwilę, żebyś mógł napić się pysznego cydru?

— Dobra — zgodził się Oliver, podając mu kota.

Greg ostrożnie podał mu kubek, trzymając dłoń w pobliżu, gdy chłopiec popijał napój, mrucząc z przyjemności. Greg zaśmiał się. Ich syn był pełen energii przez cały czas.

— Jestem taki dumny. Nigdy wcześniej nie wygrałem w rzucie pierścieniami w dynie — powiedział Greg po kilku chwilach.

Oliver jedną ręką odsunął nieco za dużą policyjną czapkę z oczu, po czym zaśmiał się cicho.

— Papa pomógł.

— Och, naprawdę? — zapytał Greg, unosząc brew, gdy odwrócił się, by spojrzeć na męża.

Mycroft tylko sączył własny cydr.

— Być może udzieliłem kilku wskazówek — przyznał w końcu.

Mycroft — drażnił się Greg. — Nauczasz naszego syna oszukiwać na jarmarku.

— Trudno to nazwać oszustwem — sprzeciwił się Mycroft. — To było jedynie wykorzystanie fizyki i rozmiaru dla własnej korzyści.

— Jasne — prychnął Greg.

Czule postukał w daszek czapki Olivera i wstał, chrząkając, gdy zaprotestowały jego kolana. Wsunął pluszowego kota pod pachę, wiedział, że i tak będzie go nosił przez resztę wieczoru.

— Dokąd teraz, Oli? — zapytał, biorąc od dziecka prawie pusty kubek.

— Malowanie twarzy! — oznajmił triumfalnie.

— W takim razie malowanie twarzy. — Greg skinął głową i ruszyli w stronę właściwego stosika. — Może uda nam się namówić papę do pomalowania twarzy.

— Gregory, nie bądź absurdalny… — zaczął Mycroft.

— Tak, papo! — przerwał mu Oliver. — Ty i ja! Proszę?

Greg przygryzł wargę, żeby powstrzymać się od śmiechu, wiedząc, że Oliver w tym momencie wygrał. Jego przeczucie umocniło się, gdy stanął z boku, patrząc, jak Mycroft niechętnie usiadł na drewnianej ławce obok ich syna. Mógłby nawet zrobić zdjęcie i wysłać je Johnowi. Może to zrobił.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyPią 21 Kwi 2023, 20:12

Rozdział 303: Dynie

Gregory uwielbiał dynie. Mycroft nie był do końca przygotowany na to, jak bardzo ten fakt był prawdziwy. Oczywiście zauważył pojawiające się co jakiś czas desery z tego warzywa. Teraz jednak był październik i była ona wszędzie. To był zdecydowanie sezon na nie, wzmocniony tym, że Halloween był tuż za rogiem.

O tej porze roku miłość Gregory’ego do dyni była największa. Była łatwo dostępna w każdej możliwej do wyobrażenia formie, a nawet w niektórych nie, a Mycroft uznał to za raczej absurdalne. Uważał, że nie było w tym nic złego, ale dodawanie jej do każdego rodzaju deseru i roznoszący się zapach dyni po całym miejscu było lekką przesadą.

Oczywiście nie zniechęcił do tego swojego partnera. Ten szał miał trwać około dwa miesiące, a potem obsesja by się zmniejszała, więc Mycroft zdecydował, że może w tym uczestniczyć. To dlatego, wychodząc z biura po całym dniu, zatrzymał się, by przynieść kilka rzeczy starszemu mężczyźnie. Z ich krótkiej popołudniowej rozmowy jasno wynikało, że Gregory nie miał najlepszego dnia, więc wydawało się, że to odpowiedni moment, by trochę go zaskoczyć.

Inspektor był już w domu, zanim Mycroft tam dotarł, co szczerze mówiąc było trochę zaskakujące. Wydawałoby się, że potrójne zabójstwo zajmie Gregory’emu więcej czasu, ale polityk nie zamierzał narzekać. Kiedy wślizgnął się do środka przez frontowe drzwi, powoli odłożył torbę, żeby nie przyciągała zbyt wielkiej uwagi i wrócił do swojej normalnej rutyny, zdejmując płaszcz i odkładając teczkę, by później się nią zająć.

— Myc? — rozległ się głos starszego mężczyzny, wywołując uśmiech u Mycrofta.

Pochylił się, by ponownie podnieść torbę, po czym ruszył korytarzem w stronę dźwięku.

— Nie spodziewałem się, że mnie ubiegniesz — przyznał, wchodząc do kuchni.

Gregory opierał się o blat, nastawiając właśnie czajnik na ogień. Mycroft uśmiechnął się nieco szerzej, gdy odwrócił się i wyciągnął rugi kubek, aby dołączył do pierwszego.

— Sal wyrzuciła mnie z biura — przyznał, wzruszając ramionami. — Kazała mi wrócić do domu, odpocząć i przespać się kilka godzin.

— Mmm — mruknął Mycroft, kiwając głową. — Mądra decyzja. Sierżant Donovan to bystra kobieta.

— Nie wiem, jak uda mi się zasnąć — przyznał Gregory, wzdychając i odwracając się z powrotem do kuchenki.

Mycroft skorzystał z okazji, by położyć torbę na blacie wyspy i podejść, aby stanąć za partnerem.

— Jestem pewien, że możemy coś zaaranżować — powiedział cicho, obejmując Gregory’ego w talii i całując go w tył głowy.

Poczuł, jak jego partner oparł się o niego, słuchając radosnych dźwięków, które się z niego wydobyły.

— Cieszę się, że jesteś w domu — wyszeptał Gregory, obracając głowę, przyciskając czoło do skroni Mycrofta. — Ta sprawa…

— Wiem. — Mycroft skinął głową, odsuwając się lekko. — Mam dla ciebie kilka rzeczy.

— Naprawdę? — zapytał Gregory, unosząc z zaciekawieniem brwi.

Mycroft tylko przytaknął i odwrócił się, by podejść z powrotem do wyspy. Ściągnął z niej torbę, plastik zaszeleścił. Zerknął przez ramię, by zobaczyć rosnące zainteresowanie Gregory’ego.

Nie odpowiadając, Mycroft sięgnął do torby i zaczął wyciągać rzeczy. Najpierw wyjął pojemnik ze śmietanką do kawy o smaku dyni (która starszy mężczyzna również od czasu do czasu wlewał do swojej herbaty) i przesunął ją na bok. Była odpowiednia do herbaty, którą właśnie była przygotowywana. Odgłos zaskoczenia opuścił Gregory’ego, sprawiając, że Mycroft ponownie się uśmiechnął, zanim kontynuował.

Wreszcie wyciągnął kilka świec, odświeżacz powietrza i różne wypieki ze swojej ulubionej piekarni. Po ustawieniu wszystkiego na blat, cofnął się o krok i wykonał niezręczny, zamaszysty gest, po czym odwrócił się, by ocenić reakcję Gregory’ego. Miał na to oczywiście tylko kilka chwil, gdyż niższy mężczyzna podszedł do niego i zarzucił mu ręce na szyję, przyciągając go do słodkiego pocałunku.

Mycroft został zaskoczony. Jego oczy otworzyły się szeroko w niespodziance i musiała minąć krótka chwila, zanim zareagował, odwzajemniając pocałunek równie mocno. Wsunął palce we włosy Gregory’ego, przyciskając się do niego i delikatnie skubiąc jego dolną wargę, zanim w końcu rozstali się z cichym westchnieniem.

— Gregory — wyszeptał, głaszcząc policzek swojego najdroższego partnera.

— Dziękuję — mruknął Gregory. Jego źrenice były rozszerzone z emocji. To była idealna reakcja. Mycroft otarł ich czubki nosów o siebie.

— Nie musisz mi dziękować — wymamrotał, posyłając swojemu partnerowi jeden ze szczerych uśmiechów, które były zarezerwowane wyłącznie dla niego.

— Wiem, że to głupie, ale…

— To nie jest głupie — powiedział wesoło Mycroft, całując go ponownie, zanim wycofał się, gdy rozbrzmiał gwizdek na czajniku. — Poza tym, w obliczu wydarzeń z twojego dnia, wiedziałem, że potrzebujesz czegoś miłego. Nawet czegoś tak prostego, jak przedmioty związane z dynią… Pachnące dynią… rzeczy.

Mówiąc to machał ręką, zataczając małe kółka, wskazując przedmioty na blacie. Gregory zaśmiał się za nim. Mycroft usłyszał ruch, gdy mężczyzna wyraźnie przyglądał się dokładniej każdemu z podarunków. Wykonał pozostałe czynności związane z przygotowaniem herbaty, zostawiając Gregory’emu dalsze obserwacje, tylko odciągając go od tych rzeczy, gdy podał herbatę i przyciągnął go do kolejnego pocałunku.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptySob 22 Kwi 2023, 21:59

Rozdział 304: Kostiumowe after-party

Yard zawsze urządzał szaloną imprezę Halloween. Ten rok nie był wyjątkiem. Jak zawsze było super, ale zostało to spotęgowanie przez fakt, że Greg przez całą noc miał najseksowniejszego mężczyznę u swojego ramienia. Nie spodziewał się, że Mycroft faktycznie zgodzi się pójść z nim, ale rzeczywiście był tam, a Greg zdecydowanie miał nieustanny uśmiech na twarzy przez całą noc.

Oczywiście, kiedy był w świetnym humorze i na miejscu chłodny alkohol, miał tendencje do picia trochę więcej niż zwykle. Ciągle przynosił im obu więcej drinków (które, jak podejrzewał, były mocniejsze niż wymagała dana mieszanka), a Greg obserwował, jak Mycroft był niesamowicie towarzyski w stosunku do jego kolegów. Całkowicie oczarował Sally, a Greg był jedynie zachwycony.

Gdy wieczór dobiegł końca, przytulając się, skierowali się do czekającego na nich czarnego samochodu. Może Greg bardziej opierał się o drugiego mężczyznę, niż szukał komfortu, ale Mycroft również tak robił. Zaśmiał się, gdy wpadli do środka pojazdu, a drzwi zamknęły się za nimi. Greg westchnął i przeczesał dłonią włosy, gdy przesunął się bliżej.

Uśmiechając się przebiegle, ułożył nogi na kolanach Mycrofta, owijając ramiona wokół talii wyższego mężczyzny, wpatrując się w lekki rumieniec na jego policzkach. Mycroft uniósł brwi i zanucił, uśmiechając się promiennie. Greg pragnął go pocałować.

— Chcę cię pocałować — wymamrotał, uśmiechając się.

Mycroft zaśmiał się.

— Na co, więc czekasz? — zapytał jego partner, unosząc podbródek, jakby rzucał mu wyzwanie.

Greg nie marnował czasu, zamykając przestrzeń między nimi i pochylając się, by zainicjować nieco niechlujny pocałunek. Mógł posmakować alkohol na języku Mycrofta. Westchnął w na znajome połączenie ich ust, które jak zawsze idealnie się ze sobą stykały. Mycroft mruknął z aprobatą, praktycznie przyciągając Grega, mocno chwytając przód jego koszuli, żeby nie mógł nigdzie odejść. Rozstali się nagle, Mycroft patrzył na Grega z jawnymi emocjami na twarzy. Był piękny.

— Jesteśmy pod domem — powiedział ochryple młodszy mężczyzna.

Greg zarżał, mrugając lekko, gdy odwrócił się, by wyjrzeć przez okno.

— Ach — powiedział głupio. — Jesteśmy.

— Powinniśmy wejść do środka. Mam dla ciebie niespodziankę.

— Niespodziankę? — zapytał Greg, przechylając z ciekawością głowę.

— Tak. — Przytaknął. — Idziemy?

Greg skinął głową, schodząc z kolan Mycrofta, poświęcając chwilę, by jego wizja ustabilizowała się. Potem wyszedł na zewnątrz i skinął głową do nikogo konkretnego. Mycroft parsknął śmiechem, co sprawiło, że Greg zamarł i wybuchnął śmiechem, gdy próbowali przejść przez frontowe drzwi.

— Jesteśmy trochę pijani — skomentował, zamykając za nimi drzwi.

— Mm, tylko nieznacznie — sprecyzował Mycroft. Bo najwyraźniej to stanowiło różnicę. — Zaczekaj tutaj.

Greg skinął głową, patrząc, jak Mycroft do cholery, oddalał się korytarzem i znikał w kierunku ich sypialni. Oblizał wargi i przełknął ślinę, po czym poszedł do kuchni na wystarczająco długo, by napić się wody. Odkładając szklankę, wrócił do miejsca, w którym zostawił go Mycroft. Oparł się o ścianę, luźno krzyżując ramiona, czekając.

Kiedy jego partner wrócił chwilę później, uśmiechał się z dumą. Greg wpatrywał się w niego. Zamrugał w szoku, wgapiając się w niego jeszcze przez chwilę. Był… Cholera jasna. Miał na sobie bardzo pochlebny gorset typu halter (w prążki, był do cholery prążkowany) i… obcisłe spodnie w prążki? Chryste. To było niesamowicie podniecające, a jednocześnie niesamowicie profesjonalne.

— C…Co… — zaczął, a jego źrenice rozszerzyły się z pożądania, gdy jego wzrok wędrował w górę i w dół postaci Mycrofta.

Strój doskonale podkreślałał wszystkie jego krągłości i Greg poruszył się niezręcznie, gdy jego spodnie niemal od razu zrobiły się za ciasne.

— Nie pozwolę ci nazywać tego “seksownym kostiumem” — powiedział Mycroft, patrząc na niego znacząco i wywołując u Grega rozbawiony śmiech przebijający się przez jego podniecenie. — Ale powiedzmy, że to… bardziej odkrywcza interpretacja mojej zwykłej garderoby.

Greg jęknął, przygryzając wargę i wypuszczając drżący oddech. Nigdy nie powiedziałby tego na głos, ale w zasadzie Mycroft stał przed nim w czymś, co było zasadniczo strojem “seksownego urzędnika państwowego”, ale do cholery, to była najlepsza niespodzianka, jaką miał od dłuższego czasu.

— Cukierek albo psikus — powiedział drapieżnie, uśmiechając się.

Mycroft prychnął.

— Nie mów tego więcej — rozkazał, ale jego ton był lekki.

Mycroft uniósł rękę i przyciągnął go bliżej, a Greg zahaczył jedną ze swoich nóg o nogę wyższego mężczyznę, ocierając jego łydkę…

— Sypialnia, teraz — praktycznie błagał.

Mycroft przyciągnął go z powrotem do kolejnego brutalnego pocałunku, po czym pociągnął go we wskazanym kierunku.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyNie 30 Kwi 2023, 11:29

Rozdział 305

Co za piękny widok po tym krótkim spacerze. Greg uwielbiał, kiedy razem z Mycroftem mieli wolny dzień, ponieważ w końcu doszło do tego, że jego partner ubierał się swobodnie, jeśli nie zamierzali wychodzić z domu. Dlatego, technicznie rzecz biorąc, Greg musiał wyjść z domu, ale wiedział, że nie będzie go najwyżej przez dziesięć, piętnaście minut, kiedy będzie kupować rzeczy w Tesco, które im się skończyły.

Jego odejście było pierwszym, co zrobił po ich wstaniu z łóżka. Oczywiście wcześniej zjedli skromne śniadanie, ale udało mu się namówić Mycrofta, aby położył się z powrotem do łóżka. Składało się na to, powolne pocałunki, masaż całego ciała i dość namiętny seks, po którym wzięli wspólny prysznic.

Teraz kiedy wchodził do kuchni, uśmiechnął się szeroko do podchodzącego mężczyzny.

— O co chodzi? — zapytał zaciekawiony Mycroft.

Greg nawet nie próbował ukryć, jak doceniał widok przed sobą.

— Ty w tym — odpowiedział, wskazując na starą, obszerną koszulę, którą miał na sobie Mycroft.

Nie widział tej koszulki od wieków i zawsze była dla niego za dużo, ale dostał ją w prezencie od babci, więc nadal czasami ją nosił.

— Była pod ręką. — Mycroft wzruszył ramionami.

Gregowi się to podobała. Oczywiście mężczyzna nadal dbał o swój wygląd i istniała duża szansa, że nie będzie nosił tego stroju długo, ale to było w porządku.

Bardzo chciał zrobić mu zdjęcie.

— Czy ty… — zaczął, mrugając oczami ze zdziwieniem, gdy odnotował pewien fakt. — Nie masz na sobie spodni?

— Dobra obserwacja. — Mycroft uśmiechnął się psotnie.

— Jasna cholera, Myc — wydyszał Greg, śmiejąc się.

Rzeczywiście, teraz było to dość widoczne. Był w szoku. Nigdy w życiu nie wiedział Mycrofta w takim stanie.

— Cóż, dałeś mi wrażenie, że będziemy z powrotem w łóżku przez co najmniej trochę dłużej, więc wydawało się niepraktyczne, aby całkowicie się ubrać tylko po to, by znowu wszystko zdjąć — wyjaśnił Mycroft spokojnym i niezachwianym głosem, jak zawsze.

To był rodzaj logiki, której Greg zawsze mógł się pozbyć.

Podszedł, kładąc ręce na nadgarstku Mycrofta i mocno się do niego dociskając. Młodszy mężczyzna mruknął z zadowoleniem, gdy Greg kciukami zataczał małe kółka. Jego głowa była lekko odchylona do tyłu. Greg skorzystał z okazji, aby pochylić się i musnąć ustami linie jego szczęki.

— Kto powiedział, że musimy iść całą drogę z powrotem do łóżka? — wyszeptał, wywołując dudniący śmiech u swojego partnera. O tak, to miał być naprawdę emocjonujący dzień.

Zaczęli się całować. Greg prowadził ich powoli przez salon, starając się uważać na meble. Uznał, że było to całkiem udane przedsięwzięcie, którym mógł się pochwalić, gdy zbliżali się do kanapy. Jego ręce zsunęły się nieco bardziej w dół, ciągnąc za krawędź długiej koszuli, zanim wślizgnęły się pod nią, dotykając ciepłej skóry.

Pogłaskał Mycrofta wzdłuż jego pleców, aż do krzywizny jego tyłka. Wywołało to najmniejsze westchnienie jego partnera, który przycisnął się bliżej, przesuwając się ku niemu.

— Jesteś bardzo chętny — wymamrotał, spoglądając w dół, aby zobaczyć erekcję Mycrofta. Koszula, która została podciągnięta w ogóle jej nie ukrywała.

— Masz na mnie taki wpływ… — odparł Mycroft, a jego policzki poczerwieniały.

Spojrzenie jego jasnoniebieskich oczu uciekło na bok w lekkim skrępowaniu, a Greg chwycił go za podbródek i obrócił jego głowę, tak że znów na siebie patrzyli.

— Hej, nie wstydź się — powiedział Greg. Jego spojrzenie było miękkie, zachęcające i kochające. — Jesteś niesamowity.

Znów się pocałowali. Greg ponownie opuścił rękę. Mycroft prychnął w jego usta, gdy palce Grega musnęły całą długość jego erekcji, ledwo powstrzymując jęk, gdy inspektor ssał jego dolną wargę.

— Dlaczego nie usiądziesz i nie pozwolisz mi się tym zająć? — zapytał Greg, unosząc brwi i uśmiechając się.

Mycroft westchnął drżąco i skinął głową, cofając się i ostrożnie siadając na kanapie.

Greg ukląkł, układając ręce wzdłuż zewnętrznej strony ud Mycrofta. Podniósł koszulę i zaczął składając powolne pocałunki na brzuchu, muskając nosem okolice pępka i przesuwając się niżej, a jego gorący oddech powodował gęsią skórkę na bladej skórze mężczyzny. Smukłe palce wplotły się w jego włosy, głaszcząc delikatnie i chwytając, gdy Mycroft przesuwał się na kanapie, ale nie szarpał za nie. Nie żeby Greg miał coś przeciwko temu.

Czuł, jak jego dżinsy stawały się ciaśniejsze i choć bardzo chciał zmniejszyć napięcie, na razie to ignorował. Chodziło tu o Mycrofta. Jego podnieceniem można było się zająć później. Na tym polegało piękno tego, jak intymnie i komfortowo się ze sobą czuli. Seks nigdy nie był tak naprawdę celem. Sprawianie sobie nawzajem dobrego samopoczucia było. I tak będzie zawsze.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyPon 01 Maj 2023, 10:03

Rozdział 306: Chrapanie

Mycroft poruszył się na łóżku, poprawiając swoje poduszki i Gregory’ego, po czym oparł się o zagłówek. Zerknął na niego nieszczęśliwego mężczyznę siedzącego obok niego, gestem wskazując mu, by również się cofnął, tak by był w zasięgu ręki.

— Chodź tu, Gregory — wyszeptał łagodnie, uśmiechając się.

Starszy mężczyzna pociągnął nosem i skinął głową, po czym cofnął się zgodnie z prośbą i lekko się o niego oparł.

W ciągu ostatnich kilku lat u jego męża zaczął pojawiać się katar sienny. To było coś, z czym nigdy nie miał do czynienia dorastając, w przeciwieństwie do Mycrofta, który cierpiał na to przynajmniej sezonowo. To oczywiście nie wliczało się do innych alergii, które miał (najsilniejszej związanej z wieloma rodzajami kwiatów, bzy były jednymi z absolutnie najgorszych). Naturalnie więc bardzo współczuł Gregorowi w jego trudnej sytuacji. Oczywiście oznaczało to również, że był zaznajomiony z różnymi lekami i metodami, które mogły pomóc złagodzić niektóre z tych objawów, uczynić je znośnymi.

Po podaniu Gregory’emu świeżej dawki leków na receptę i zaparzeniu herbaty ziołowej specjalnie dostosowanej do reakcji alergicznych, nie pozostało mu nic innego do roboty, jak pomóc mu zasnąć. Mycroft dał mu również dawkę paracetamolu, aby pomóc z intensywnym bólem głowy, na który cierpiał. Mógł jednak zrobić jeszcze kilka rzeczy.

Obracając się lekko na łóżku, Mycroft rozchylił nogi i pomógł Gregorowi ustawić się między nimi. Delikatnie pociągnął go, aż opadł z powrotem na jego ciało. Przesuwając się w przeciwną stronę, aby znaleźć się na trochę wyższym poziomie, podniósł ręce i zaczął bardzo delikatnie pocierać skronie partnera powolnymi, kolistymi kółkami.

Gregory jęknął, opierając się o niego i zamykając oczy. Mycroft uśmiechnął się delikatnie, składając pocałunek na jego włosach. Zamruczał, gdy poczuł, jak ramiona Gregory’ego spoczęły na jego kolanach.

— Boże, Myc… — westchnął Gregory, wzdychając ponownie.

— To powinno pomóc na twój zatokowy ból głowy — wyszeptał, wtulajać się we słowy męża, mając nadzieję, że zaoferuje mu jakąś formę ukojenia.

Gregory nie dostał kolejnego ataku kichania od czasu obiadu (dzięki niebiosom za małe cuda), ale nadal był obalały, z zatkanym nosem i miał wszelkie inne nieszczęścia, które wiązały się z katarem siennym.

— Mmm, czuję się dobrze. — Gregory skinął głową, ponownie pociągając nosem.

Mycroft rozejrzał się, obserwując, jak nos mężczyzny marszczył się w odpowiedzi na coś, co najprawdopodobniej było groźbą kolejnego ataku kichania. Mycroft był bardziej niż świadomy wszystkich znaków.

— Za chwilę powinieneś móc zasnąć — skomentował Mycroft, szepcząc mu delikatnie do ucha.

Herbata wkrótce zacznie działać, uczynniając starszego mężczyznę wystarczająco sennym.

— Mam cholerną nadzieję, że tak będzie — jęknął Gregory, leniwie pocierając nos.

Mycroft był zadowolony, że nie brzmiał już aż tak źle, co oznaczało, że przynajmniej część zatorów zniknęła. Jego głos nadal brzmiał grubiej, ale jego mowa nie była tak niewyraźna jak wcześniej.

Kontynuował masaż jeszcze przez chwilę, aż mógł stwierdzić, że Gregory zaczynał zasypiać. Mycroft obudził go na tyle, by pomóc mu się wygodnie położyć na łóżku, naciągając na niego kołdrę i pochylając się, by złożyć na jego ustach delikatny pocałunek.

— Prześpij się, Gregory — wyszeptał, odgarniając z uśmiechem część jego włosów. — Nie martw się rano pracą, po prostu odpocznij.

Gregory zanucił potwierdzająco, powieki zatrzepotały, gdy niemal natychmiast sen chwycił go w swoje objęcia.

Ostrożnie Mycroft podniósł laptopa z podłogi i uruchomił go. Wciąż nie był senny i pomyślał, że najlepiej będzie trochę popracować. Jednak nie miał ochoty wracać do swojego biura, na wypadek gdyby katar sienny obudził Gregory’ego i mężczyzna by czegoś potrzebował.

Po mniej więcej dwudziestu minutach, gdy Mycroft czytał kilka nowych e-maili od Anthei dotyczących ich zbliżającej się podróży do Paryża na konferencję, usłyszał obok siebie hałas. Zdziwiony, odwrócił się i spojrzał na Gregory’ego, który wciąż spał obok niego. Usta miał lekko rozchylone, jedną rękę miał schowaną pod poduszkę, a drugą luźno obejmował kołdrę.

Starszy mężczyzna chrapał. Było lekkie, ale na tyle stabilne, że było słyszalne. Najwyraźniej wciąż miał na tyle zatkany nos, że mogło to zakłócić normalne oddychanie podczas fazy REM. Mycroft patrzył na niego z czułością przez chwilę, śmiejąc się pod nosem, po czym ponownie skupił się na swoim e-mailu.

To nie wystarczyłoby, by wywołać irytację u Mycrofta. Ale wystarczyło, by młodszy mężczyzna uznał to za ujmujące. Było to również coś, co prawdopodobnie zachowałby dla siebie, aby nie przysporzyć Gregory’emu niepotrzebnego zawstydzenia.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyWto 02 Maj 2023, 08:16

Rozdział 307: Dowiedzenie się

Alternatywa - Nastolatki

Greg niekoniecznie miał zamiaru węszyć. Czy naprawdę można było to zakwalifikować jako szpiegowanie? W końcu szukał tylko notatek z zajęć. Mycroft poszedł do łazienki, mimochodem wspominając, że wyciągnie wczorajsze notatki z równaniami, aby mogli je przejrzeć (głównie dla dobra Grega, ponieważ był okropny jeśli chodziło o matematykę, a młodszy nastolatek w jakiś sposób zlitował się nad nim i próbował mu pomóc). Dlatego to była jedyna rzecz, której szukał.

Tak się złożyło, że zeszyt, który podniósł i otworzył, nie był tym którego Mycroft używał do matematyki. Nie, to był jego szkicownik. Może powinien był go zamknąć natychmiast po otwarciu, kiedy znalazł rysunek parku, gdzie skupiano się na jednym z ulubionych drzew Grega. Oczywiście to był czysty przypadek, ponieważ było to naprawdę jedno z najfajniejszych drzew w całym parku, więc z pewnością przyciągnęło ono uwagę artysty. To powinno wystarczyć, ale nie mógł się oprzeć.

Jego przyjaciel traktował rysowanie bardziej jako hobby niż cokolwiek innego. Prawdziwe zainteresowanie Mycrofta leżało w polityce, w której był cholernie dobry. Greg wiedział, że pewnego dnia będzie przerażająco potężnym mężczyzną w tym zakresie. Mimo to, jak przekonał się w czasie ich przyjaźni, Holmes nigdy nie robił czegoś połowicznie. Rysunki Mycrofta były genialne, dziesięć razy lepsze niż zdecydowanej większości studentów sztuki. Greg był świadom, że mogła to być dochodowa kariera dla Mycrofta, ale pozostawałoby to jednak niczym więcej niż zwykłym hobbym.

Grega zawsze pociągała sztuka Mycrofta, podobnie jak wszystko inne związane z chłopcem. Zaczęło się od głupiego zauroczenia, ale potem naprawdę zaczęli rozmawiać i w jakiś sposób przerodziło się to w spędzanie czasu. Byli teraz przyjaciółmi. Nigdy nie spodziewał się, że Mycroftowi spodoba się spędzanie z nim dnia, ale jakoś tak się stało. Zbliżyli się do siebie dość znacznie. Jego głupie zauroczenie nasiliło się stukrotnie, ale w przeciwieństwie do prawie każdego innego aspektu w jego życiu, nie było to coś, co Greg miał pewność, że przyniesie mu korzyść, dlatego zachował to dla siebie.

Może był głupio zakochany. Może jego najbliższa przyjaciółka Sally spoglądała na niego porozumiewawczo, kiedy Mycroft nie patrzył. Może tak było.

Wszystko zmieniło się w momencie, gdy postanowił nie odkładać zeszytu. Przerzucał kartki, podziwiając szkice wykonane ołówkiem, aż dotarł mniej więcej do połowy i zmarł. Właściwie nie mógł oddychać z powodu szoku. Jego brązowe oczy rozszerzyły się, gdy spojrzał na wyraźnie narysowanego nagiego mężczyznę na stronie przed nim.

Nie rozpoznał twarzy. Nie wiedział, to może był jakiś model czy ktoś inny. Był umięśniony i… imponująco dobrze wyposażony. Starał się nie zagłębiać w to zbytnio, bo cóż, chociaż Mycroft nie studiował sztuki zawodowo, nagie modelki wciąż były bardzo powszechne. Jednak gdy coś skłoniło go do przewracania stron odkrył, że szkice stawały się coraz bardziej wyraźne, zmieniając się w dość dobrze przedstawiony, cholernie gorące akty seksualne.

Greg oblizał wargi. Zamknął zeszyt i odłożył go na biurko, przeczesując dłonią włosy i poprawiając się na krześle. Walczył niecierpliwie rosnącym podnieceniem, a to nie było dobre. Jego umysł pędził. Nagie modele to jedno, ale seks homoerotyzmy to zupełnie co innego. Był ciekawy orientacji Mycrofta, ale nigdy nie miał odwagi, aby o to zapytać. Podobnie jak nigdy nie miał odwagi, by coś powiedzieć lub faktycznie naciskać, aby zobaczyć, czy ich przyjaźń może przekształcić się w coś więcej.

Boże, pragnął czegoś więcej. Widząc te szkice, zaczął się zastanawiać… Czy Mycroft mógłby pragnąć więcej? Czy Mycrofta pociągali inni mężczyźni? Z pewnością tak się wydawało. Widok tych szkiców dodał Gregowi pewności siebie, której nie był świadomy. Odchrząknął i wyprostował się na siedzeniu, biorąc głęboki oddech w chwili, gdy drugi nastolatek wrócił.

— Przepraszam, musiałem uporządkować to, co miało stać się katastrofą z jednego z eksperymentów Sherlocka — przeprosił Mycroft, posyłając mu delikatny uśmiech, gdy ponownie do niego dołączył. — Czy znalazłeś notatki?

Cholera. Greg zupełnie zapomniał ich poszukać. W ustach miał sucho, odrobina zwątpienia próbowała wkraść się, niszcząc jego pewność siebie. Mycroft przyglądał mu się cierpliwie i w końcu potrząsnął głową, ponownie spoglądając na szkicownik.

— Hej, Mycroft — zmusił się do powiedzenia, gdy młodszy nastolatek otworzył drugi zeszyt leżący na biurku.

Mycroft spojrzał na niego z zaciekawieniem.

— Tak? — zapytał ostrożnie.

Serce Grega waliło szaleńczo. Do cholery, po prostu to zrób. Zapytaj go. Zaproponuj wspólne wyjście. Pocałuj go. Zrób coś, idioto.

— Czy chciałbyś, ach… — próbował zacząć, pocierając niezgrabnie tył głowy. Mycroft zamrugał z zaciekawieniem, a Greg nie mógł poradzić na to, że udało mu się zdezorientować Mycrofta Holmesa. — Chciałbyś pójść na kawę?

— Dokładnie w tej chwili? — zapytał Mycroft, przechylając lekko głowę na bok. — Jeśli chcesz odpocząć, możemy pójść.

— Nie, nie… nie w ten sposób — powiedział Greg, kręcąc głową. — Nie jako przerwa w nauce. Jako… no wiesz.. ty i ja. Kawa. Razem.

— Tak jak często to robimy — powiedział powoli Mycroft, mrużąc oczy, próbując zrozumieć, co zostało zasugerowane.

— Nie… Mycroft, nie tak jak to często robimy — westchnął Greg.

Przygryzając dolną wargę, położył dłoń na kolanie młodszego nastolatka, delikatnie ściskając. Oblizał usta. Jego spojrzenie spotkało się ze wzrokiem Mycrofta. Jego jasnoniebieskie oczy otworzyły się szeroko, gdy zaczął rozumieć. Z sercem bijącym tak głośno, że Greg słyszał jego dudnienie w uszach, zaczął pocierać kciukiem wewnętrzną stronę kolana Mycrofta.

— Gregory… — rozpoczął Mycroft drżącym głosem.

Było to ledwo zauważalne, ale Greg dostrzegał prawie wszystko, jeśli chodziło o Mycrofta. Nie mógł nic na to poradzić. Przełknął ślinę, ponownie przygryzając wargę, czując lekki przepływ ciepła, gdy wzrok Mycrofta skupił się na jego ustach przy tym ruchu.

— Chciałbym zabrać cię na kawę — powtórzył Greg.

Pragnę cię także całować do nieprzytomności, ale nie chcę cię przerazić. Głębokie oddechy, Greg. Działaj powoli.

Wydawało się, że cisza ciągnęła się w nieskończoność. W końcu Mycroft skinął głową, a Greg mógł skakać i wiwatować. Coś pojawiło się w oczach młodszego nastolatka, co sprawiło, że Greg zadrżał, gdy ciepła, smukła dłoń zakryła jego.

— Myślałem, że nigdy nie zapytasz.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyWto 02 Maj 2023, 20:44

Rozdział 308: Najlepszy rodzaj papierkowej roboty

— W porządku — oznajmił Greg z westchnieniem, chwytając stertę papierów leżących na stole, opadając na kanapę obok Mycrofta. — Zobaczmy, co tu mamy. Pomijając fakt, że to papierkowa robota.

— Lepsze niż ta, z którą zwykle masz do czynienia. Zapewniam cię — skomentował Mycroft, opierając się o oparcie.

Uderzył lekko nogami w kolana Grega, który uniósł wzrok i uśmiechnął się promiennie.

— Mogę się z tobą zgodzić. — Skinął głową, mówiąc cicho i przesuwając się bliżej oraz obracając.

Trzymając papiery przy piersi w bezpiecznym uścisku, uniósł nogi i położył je na kolanach Mycrofta, który tylko z czułością uniósł brew. Greg zaśmiał się lekko.

— Masz długopis, kochanie? — zapytał, kładąc papiery na kolanach, spoglądając na nie.

Widział na granicy swojego wzroku, jak Mycroft przechylił się, ale pozostał skupiony na rozpoczęciu czytania stosu dokumentów, które miał w rękach. Uczucie oczekiwania trzepotała w jego klatce piersiowej i zagnieździło się głęboko w jego żołądku. To było miłe, choć nieco nerwowe uczucie. To był duży krok. Jeden z większych. To było…

Chryste, to był ich dom. Dokumenty w jego rękach były umową sporządzoną dla ich domu. Ich domu. Szczerze mówiąc, to miało sens, skoro spędzali ze sobą noce. Greg był już u Mycrofta częściej niż we własnym obskurnym mieszkaniu, nawet gdy polityk był poza krajem. To, co zaczęło się jako jego własna szuflada, powiększyło się, powoli i wygodnie migrując do większej liczby szuflad i miejsca w szafie. Wcisnął się w życie Mycrofta i jego dom, ale obaj wiedzieli, że to nie było to.

Nadszedł czas, aby dostali miejsce, które należałoby do nich obu. To już nie będzie przebywanie Grega w mieszkaniu Mycrofta. Nie, miało należeć do nich obu. Miejsce było duże większe, niż Greg sądził, że to potrzebne, ale im więcej o tym myślał, tym bardziej zdawał sobie sprawę, że będzie idealne. Istniałaby przestrzeń na rozwój i chowanie się, gdy było to konieczne, i to było miejsce, w którym mógł zamieszkać w dającej się przewidzieć przyszłości.

Myślenie, że długotrwałe i na stałe powinno być bardziej przerażające niż było. To był chyba ostatni znak, który uświadomił starszemu mężczyźnie, że są gotowi do wspólnego życia. Chciał tego. Chciał Mycrofta. Kiedy czytał każdą linijkę, dokładnie wszystko analizując, przygryzł delikatnie dolną wargę czując, że z każdą przewracaną stroną robi się coraz bardziej chętny i podekscytowany.

W pewnym momencie podano mu długopis, który zaczął obracać w palcach, kontynuując czytanie. To był trochę nieświadomy nawyk, ponieważ miał tendencje do wiercenia się, kiedy był naprawdę zdenerwowany lub mocno skupiony. Czasami szło to w parze. Chociaż Greg nie był aż tak zdenerwowany wciąż odczuwał lekki niepokój związany z podjęciem tak ważnej decyzji. Był jednak podekscytowany. Był gotowy na negocjacje, papierkową robotę i szczegóły do załatwienia. Chciał, żeby się tam wprowadzili.

Obok niego rozległ się cichy śmiech i Greg nie spodziewawszy się tego poczuł chłodne, smukłe palce muskające jego szczękę. Zamrugał, unosząc głowę. Rozchylił usta, żeby coś powiedzieć, ale mógł wziąć jedynie krótki oddech, zanim usta Mycrofta znalazły się na jego. To było nieoczekiwane, ale niesamowite i po sekundzie, kiedy jego mózg nadrobił wszystko, zanucił i skwapliwie odwzajemnił pocałunek.

Mycroft chwycił jego szczękę, gładząc jego skórę, po czym przesunął dłoń, by przytrzymać starszego mężczyznę za kark. To był pocieszający i ciepły dotyk, który sprawił, że Greg westchnął przy ustach polityka. Kiedy w końcu odsunęli się od siebie, jego serce waliło, a oddech stał się nieco nierówny.

— Za co to było? — zapytał bez tchu, czując się nieco oszołomiony.

— Po prostu… za to, że jesteś — odpowiedział Mycroft, uśmiechając się do niego serdecznie. — Czuję, że nigdy nie będę w stanie wystarczająco ci podziękować za to, co dla mnie zrobiłeś, ani nie będę w stanie dokładnie oddać mojej wdzięczności za…

Mycroftowi przerwano, gdy Greg pochylił się, by ponownie go pocałować. Całował Mycrofta, aż zabrakło im tchu, delikatnie skubiąc jego dolną wargę, gdy ponownie się rozstali. To była jego kolej na serdeczny uśmiech i potrząśnięcie głową. Nie trzeba było dziękować. Z pewnością ten drugi mężczyzna o tym wiedział, ale nawet wtedy…

— Czuję, że moglibyśmy tu siedzieć i dziękować sobie do końca naszych dni — wyszeptał, uśmiechając się. — Twoja obecność wystarczy. Twoja miłość. To zawsze będzie wystarczyło.

Całowali się jeszcze przez chwilę, zanim Greg w końcu odsunął się i ponownie spojrzał na papiery.

— Do diabła, kupujemy własny dom.

— Tak, Gregory.

Greg parsknął śmiechem na to, ponownie chwytając pióro, podpisując umowę. Był gotowy. To był kolejny krok w ich życiu, a on był kurwa gotowy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyWto 02 Maj 2023, 22:29

Rozdział 309: Farsa część 1

— Greg!

Annabeth Lestrade uśmiechała się promiennie, stojąc w drzwiach z rozpostartymi ramionami. Greg odwzajemnił uśmiech i podszedł mocno ją przytulając.

— Miło cię widzieć, mamo — powiedział cicho, całując ją w policzek, zanim się cofnął.

— Ciebie również, kochanie. — Uśmiechnęła się, poklepując go z miłością po policzku. — I wreszcie nie sam. Proszę, przedstaw mnie temu przystojnemu młodzieńcowi, którego przyprowadziłeś.

Greg parsknął cichym śmiechem, obracając się nieco i wyciągając rękę, wskazując przystojnemu młodzieńcowi, aby dołączył do nich przed drzwiami. Mycroft Holmes przechylił głowę na powitanie, uśmiechając się delikatnie, gdy zrobił krok do przodu, wyciągając rękę, by uścisnąć dłoń niższej kobiety.

— Miło mi panią poznać — przywitał się, przenosząc wzrok na Grega, gdy ten położył dłoń na jego plecach. — Mycroft Holmes. Słyszałem o pani same wspaniałe rzeczy, pani Lestrade.

— Och, proszę, mówi mi Annabeth. — Uśmiechnęła się, machając dłonią przed sobą w pozwalającym geście. — Chciałabym odwzajemnić się tym samym, ale mój uparty syn był raczej małomówny na twój temat, ku naszej frustracji.

— Cóż, wiesz, jaki potrafi być. — Zaśmiał się Mycroft, a Greg oburzył się w milczeniu.

— Ej! — sapnął. — Właśnie tutaj przyjechaliśmy. Może mógłbyś jeszcze nie spiskować przeciwko mnie, Myc.

— Ufam, że mieliście udaną podróż, chłopcy — powiedziała Annabeth, odwracając się i zapraszając ich do środka.

— Tak, mamo — potwierdził Greg, uśmiechając się i potrząsając głową.

Oczywiście nazwała ich chłopcami, jakby obaj nie byli po czterdziestce.

— Właśnie miałam wstawić wodę. Idźcie na górę do twojego pokoju i zostawcie bagaże, a później przyjdzie do kuchni — kontynuowała, idąc korytarzem. — Będę mogła cię lepiej poznać, Mycroftcie!

— Chodź — westchnął Greg, wchodząc po schodach, znajdujących się obok, słuchając kroków drugiego mężczyzny podążającego za nim.

Zastanawiał się, jakie będą mieli warunki do spania. Oczywiście, założono, że będą dzielić sypialnię. Miał nadzieję, że Mycroft nie będzie się z tym czuł zbyt nieswojo.

W milczeniu weszli do sypialni. Greg zamknął za nimi drzwi. Postawił walizkę po drugiej stronie pokoju, przed swoją starą komodą i westchnął.

— Przepraszam — wymamrotał, uśmiechając się współczująco do Mycrofta, który stał obok łóżka. — Pewnie założyła, że…

— Przeprosiny nie są potrzebne, Gregory, więc nie kontynuuj tego — powiedział spokojnie Mycroft. — Zakłada, że jesteśmy parą. To wszystko jest naturalną reakcją na to. Zdawałem sobie sprawę z tej możliwości, kiedy zgodziłem się przyjechać tutaj z tobą.

— Naprawdę nie mogę ci wystarczająco podziękować — powiedział Greg, podchodząc i siadając na brzegu łóżka.

Jego rodzina doprowadzała go do szaleństwa rozmowami o tym, żeby znalazł kogoś, z kim mógłby się ustatkować. Byli przekonani, że od jego rozwodu minęło już wystarczająco dużo czasu i mówili, aby “wsiadł ponownie na tego byka”. Na każde możliwe święta namawiali go, żeby kogoś przyprowadził i bardzo jasno dawali do zrozumienia, że nie są wybredni co do tego, kogo przywiezie. Chcieli zobaczyć, jak ich syn znów znalazł kogoś, z kim mógłby być.

Wiedzieli o jego biseksualności, odkąd skończył siedemnaście lat. Nigdy nie miał problemu z przeprowadzeniem chłopców do domu, tak samo jak dziewczyn. Dość łatwo radził sobie z ujawnieniem swojej orientacji, w przeciwieństwie do innych dzieciaków, które znał bardzo dobrze. Był szczęściarzem. Teraz jednak prawie oszalał, kiedy dręczyli go, aby po rozstaniu z Christine przyprowadził ponownie do domu “miłego chłopca” twierdząc, że pewna zmiana dobrze mu zrobi.

Mycroft stał się bardzo dobrym przyjacielem w trakcie ich znajomości. Spędzili ze sobą dużo czasu, zaczynając od cotygodniowych wieczorów filmowych po mecze szachowe (Greg wciąż był okropny w tej grze). Zapytanie go o coś takiego wydawało się naturalne. Może to było trochę dziwne. Czy poprosiłbyś bliskiego przyjaciela, aby udawał twojego chłopaka tylko po to, by rodzice dali ci spokój?

Nie pomagało również to, że może coś czuł do Mycrofta. Było to uczucie, które trzymał w ryzach, ale istniało. Wiedział, że właśnie dlatego bał się spać w tym samym pokoju z mężczyzną podczas ich pobytu tutaj. To było coś, o czym często marzył i w tym momencie byłoby to dla niego torturą. Nie pomyślał o tym wcześniej, ale gdyby jeden z nich zakradł się do osobnego pokoju, byłoby to zbyt podejrzane. Zawsze jednak trzymał dodatkowe kołdry i poduszki w szafie, więc może…

— Gregory, to jest twój rodzinny dom — powiedział nagle Mycroft, patrząc na niego porozumiewawczo. Po plecach Grega przebiegł dreszcz. Nigdy nie mógł się przyzwyczaić do tego, że Mycroft był w stanie praktycznie czytać w jego myślach, co najwyraźniej teraz robił. — Nie powinieneś zastanawiać się nad spaniem na podłodze. Będziemy tu przez cztery dni, a jeśli to zrobisz, będzie to miało bolesne konsekwencje dla twoich pleców.

— Mycroft, po prostu…

— Mogę spać na podłodze.

Greg spojrzał na niego zdziwiony. Nie spodziewał się, że Mycroft zaoferuje coś takiego. Potrząsnął głową.

— Nie ma mowy. — Nie zgodził się. — Robisz to jako przysługę dla mnie. Nie ma, do cholery, mowy, żebym pozwolił ci spać na podłodze. Chyba obaj będziemy musieli zająć łóżko.

Zasnęli razem na kanapie Grega, po tym, jak pewnego wieczoru wypili trochę za dużo wina, ale nigdy nie spali razem w łóżku. To zbliżało się do intymnego terytorium, o którym nie odważyłby się nawet myśleć. Ale oto byli. Miało to być tylko na kilka dni, a łóżko nie było aż tak małe. Powinno być dobrze.

Dlaczego więc jego serce biło tak szaleńczo?

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptySro 03 Maj 2023, 10:12

Rozdział 310: Farsa część 2

Ostatnie dni minęły zaskakująco dobrze. Mycroft nie był do końca pewien, czego spodziewać się po wizycie u rodziny Gregory’ego. Oczywiście nie miał wątpliwości, że byli wspaniałymi ludźmi, ale było to farsa, którą musieli udawać przed nimi wszystkimi. Udawanie partnera Gregory’ego szczerze wydawało się podrzędnym zadaniem i być może nie przemyślał tego wystarczająco, zanim się zgodził, ale to już była przeszłość.

Jakaś część niego czuła się dziwnie źle z powodu oszukiwania rodziny Lestrade. Byli całkiem cudowną grupą ludzi i żaden z nich nie wahał się sprawić, by poczuł się jak w domu. Przyjęli go radośnie i nie zwracali uwagi na to, że był inny. Aktywnie chcieli go włączyć w swoje grono, ale nie przekraczali preferowanych przez niego granic. Szanowali innych, troszczyli się i byli fascynujący.

Potem było dotykanie. Wiedział, że udawanie związku oznaczało, że w obecności rodziny musieli być ze sobą bardziej fizyczni w stosunku do siebie. Gregory nie był zbyt zaznajomiony z tym. Robił co tylko mógł, by przejść przez badawcze spojrzenie, jednocześnie starając się jak najbardziej, aby Mycroft nie czuł się nieswojo. Przyzwyczajenie się do tego zajęło trochę czasu, ale nikt tego nie zauważył. Mycroft dobrze ukrywał takie rzeczy.

Był jednak moment, w którym Mycroft zaczął chętniej przyjmować dotyk niż wcześniej. Nastąpiła niewielka zmiana, ledwie zauważalna (w rzeczywistości był na 96% pewien, że sam Gregory tego nie zauważył), ale istniała. To było niewidzialne przyciąganie, które przyciągało Mycrofta do drobnych dotknięć bardziej niż wcześniej. Ciepło, które rozprzestrzeniało się, gdy ich palce musnęły się lekko lub gdy ręka Gregory’ego została położona na jego talii lub na krzyżu. Te małe rzeczy…

Mycroft westchnął, opuszczając komórkę na kolana i zerkając na mężczyznę śpiącego obok niego. Spędzą tu jeszcze jeden pełen dzień, a następnego, w porze lunchu, mieli wyruszyć z powrotem do Londynu. To był stosunkowo krótki urlop, ale oczywiście praca nie pozwalała na nic dłuższego. Dziwne uczucie rozczarowania wkradło się w jego krawędzie. To sprawiło, że zacisnął usta, gdy spojrzenie jego jasnoniebieskich oczu błądziło po twarzy Gregory’ego.

Rzadko pozwalał sobie na takie przyjemności. Zawsze było coś do zrobienia, nawet podczas jego młodszych lat. Prawie nie miał zauroczeń ani miłosnych uniesień. Oczywiście był zdolny do ich odczuwania, ponieważ w dalszym ciągu Mycroft był człowiekiem. Były jednak powody, dla których jego motto brzmiało: “Troska nie jest zaletą”. Zależało mu… jedynie nie chciał poddać się tym troskom.

Miał tego wystarczająco wiele z Sherlockiem, a to przysporzyło mu dużo razy jedynie kłopotów. Jego młodszy brat był wystarczająco wyczerpujący, nawet jeśli obecność Johna Watsona nieco załagodziła sytuację. Troszczył się, nawet jeśli Sherlock tego nie chciał. Troszczył się, nawet jeśli Gregory nigdy by tego nie zauważył.

Te kilka dni dało mu spojrzenie na świat, za którym powoli zaczął tęsknić w najdziwniejszy sposób. Miał wiele kontaktów seksualnych w trakcie swojej dojrzałości, zwłaszcza na uniwersytecie (bardziej z ciekawości, i tak, być może chęci zaspokojenia zwierzęcych potrzeb, których nawet on nie zawsze mógł uniknąć), ale to wszystko. Było wielu partnerów seksualnych, którzy chcieli głębszego związku z nim, ale Mycroft mógł się nimi sfrustrować lub znudzić po zaledwie tygodniu. Nigdy… nie chciał związku. Stawka była zbyt duża. Za dużo pracy dla niego. Nie było nikogo, kto pasowałby na tyle dobrze, aby nawet rozważyć ten pomysł.

Potem spotkał Gregory’ego.

Był człowiekiem, który nieustannie zaskakiwał Mycrofta. Rozumiał wymagania stawiane w jego pracy, bo najwyraźniej miał swoje. Połączyło ich wspólne zainteresowanie dobrem Sherlockiem, ale przerodziło się to w coś więcej. Zostali przyjaciółmi. Mycroft poczuł początkowe przyciąganie, coś, co stłumił wieki temu. Poczuł pożądanie. To było denerwujące.

Powinien odrzucić tę prośbę. Jednak nie mógł. Było coś, co nie pozwalało Mycroftowi odmówić. Teraz, udając partnerów, powróciło to pragnienie, które w końcu zaczął tłumić. Kiedy Gregory dotknął go lekko, nieświadomie zaczął się pochylać w jego stronę. Zaczęli częściej zajmować swoją osobistą przestrzeń i nie czuli się do tego zmuszeni.

A teraz siedział w łóżku obok starszego mężczyzny, który spał na boku, twarzą do Mycrofta. Usta miał lekko rozchylone, gdy spał, twarz miał spokojną i szczęśliwą. Mycroft wyciągnął rękę, by odgarnąć srebrzyste włosy, zanim zdał sobie sprawę, że się poruszył. Wycofał się, przyłożył dłoń do piersi i sapnął z frustracji.

Nie byli w związku. To było fałszywe. To była tylko farsa, przedstawienie, które miało uwolnić Gregory’ego od krytyki, jaką jego rodzina zdawało się nieustannie dawać. Za dwa dni wrócą do Londynu i ich przyjaźń pozostanie, ale ta nagła zażyłość zniknie.

Mycroft stwierdził, że nie chciał, żeby zniknęła. Zacisnął usta w cienką linię i oderwał wzrok od Gregory’ego, wpatrując się w pokój z dzieciństwa mężczyzny. Musiałby zacząć od nowa. Będzie musiał ponownie zacząć odbudowywać wokół siebie te mury, które jeden po drugim burzyła ta cholerna podróż. Chciał to zrobić natychmiast. Nie mógł. Ten stan rzeczy musiał pozostać, przynajmniej dopóki nie zniknie z pola widzenia rodziny Lestrade.

Mycroft czuł, że zaczynał wpadać w dół króliczej nory, z której być może nie będzie tak chętny do ucieczki, kiedy będą z powrotem w Londynie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptySro 03 Maj 2023, 16:56

Rozdział 311: Fasada część 3

Greg nie potrafił dokładnie powiedzieć, co go do tego skłoniło. Być może szarada stała się zbyt wygodna, zbyt naturalna. Może była to spowodowane winem, które wszyscy pili. Najprawdopodobniej była to kombinacja tego wszystkiego. Był tylko wdzięczny, że Mycroft miał taką kontrolę nad swoimi reakcjami, iż jego rodzice niczego nie zauważyli. A może byli zbyt pijani żeby to zrobić. Albo zauważyli i postanowili to zignorować. W tym momencie to naprawdę nie miało znaczenia.

To była ich ostatnia noc w domu Lestrade. Ojciec Grega, Pierre, ugotował niesamowicie smaczną kolację i otworzył butelkę niesamowicie dobrego francuskiego wina. Po obiedzie otwarto drugą butelkę. Wszyscy przemieścili się z powrotem na patio, żeby Pierre mógł zapalić, a Greg postanowił do niego dołączyć. Czuł się trochę podchmielony, ale od czasu do czasu nie zaszkodziło sobie trochę pobłażać.

Nie mógł sobie przypomnieć, o czym wszyscy rozmawiali. Rozmowa miała tendencję do ześlizgiwania się z jednego tematu na drugi. Mycroft gestem poprosił o zaciągniecie się papierosem. Pochylił się, kiedy go wręczał, ich ramiona delikatnie się dotykały. W roztargnieniu patrzył, jak Mycroft zaciągał się dymem. To go przyciągnęło. Był pijany alkoholem i dobrą atmosferą przez co po prostu… pocałował młodszego mężczyznę.

To był prosty pocałunek, niczym więcej niż przyciśnięcie nosa i ust do skroni Mycrofta. Wdychał jego zapach. Sekundę po tym, jak to się stało, zamarł. Usłyszał subtelne wzięcie oddechu przez drugiego mężczyznę. Najwyraźniej Mycroft się tego nie spodziewał i jego zachowanie nieznacznie się zmieniło. Greg to zauważył. Wiedział o tych rzeczach, znał Mycrofta na tyle dobrze, by to widzieć. Polityk odwrócił się i spojrzeli na siebie. Greg nie miał pojęcia, co zrobić. Zamrugał tylko, czując ciepło zalewające policzki i nerwowo oblizał wargi. Spojrzenie Mycrofta przesunęło się w stronę tego ruchu.

Tłumiąc nerwowy kaszel, Greg wyprostował się i bardzo powoli odwrócił się w stronę rodziców. Jego mama uśmiechnęła się czule na okazane uczucie i zainicjowała kolejną rozmowę, kierując pytania do Mycrofta. Był prawie bezbłędny w udzielaniu odpowiedzi, odchrząkując z wymuszonym uśmiechem, gdy zaczął mówić. Greg wpatrywał się w swój kieliszek wina. Jego serce waliło tak głośno, że praktycznie zagłuszało to rozmowę.

W całej tej sytuacji, z bliskością i dotykiem, jakie dzielili, żaden mężczyzna nie pocałował drugiego. Zbliżyli się do tego wystarczająco blisko, emanując intymnością, jaką powinien mieć związek, przez wzgląd na udawanie, że się spotykają, ale… nie przekroczyli tej granicy. Do wieczora. Greg przekroczył tę linię i kopał się w duchu za to.

Zmusił się do otrząśnięcia, pijąc więcej wina i rozmawiając o piekarni ze swoim tatą (który od lat był jej właścicielem). Jeden papieros zmienił się w dwa i znów podzielił się z nim z Mycroftem, choć teraz zachował większy dystans. Gdy później gasił papierosa, odstawił pusty kieliszek i wstał, chwiejąc się lekko z powodu zmiany środka ciężkości.

— Idę do łóżka. — Uśmiechnął się, oznajmiając swoje zamiary, przeczesując dłonią włosy.

Kiedy jego rodzice życzyli mu dobrej nocy, Mycroft wstał i również wymienił z nimi uprzejmości.

Greg przygryzł wargę, kiedy weszli razem do środka. Żaden z nich się nie odezwał, a Greg nie spodziewał się, że Mycroft również uda się na odpoczynek. Był zdenerwowany, niepewny, co może się stać, kiedy wrócą do jego dawnego pokoju. Powinien przeprosić, tyle wiedział na pewno. Kiedy szli, wyprostował ramiona, pozwalając Mycroftowi jako pierwszemu wejść do sypialni i zamknął za sobą drzwi, gdy wszedł do środka.

— Mycroft — zaczął, drapiąc się w tył głowy i wbijając wzrok w podłogę. — Przepraszam…

— Wszystko w porządku, Gregory — powiedział cicho Mycroft. Greg kątem oka dostrzegł ruch, gdy mężczyzna przeszedł przez pokój, by wyjąć piżamę. — Była to naturalna reakcja w tym podstępie.

Naturalna reakcja. Problem polegał na tym, że to było zbyt naturalne. To nie był podstęp. Greg nie powiedział sobie, żeby pocałować Mycrofta w skroń, by udowodnić, że są razem. Po prostu … chciał to zrobić. Był pijany i Boże dopomóż mu, był zakochany w tym człowieku. To był zły pomysł. Nigdy nie powinien był zaproponować, żeby to zrobili. Powinien był zacisnąć zęby i poradzić sobie z pouczaniem rodziców przez cały pobyt tutaj. Z pewnością byłoby to lepsze niż to, co działo się między nimi.

Wzdychając, również zabrał się do szykowania do snu. Mycroft wszedł do łazienki, gdzie Greg wiedział, że będzie mył zęby przed pójściem do łóżka, a także się przebierał. Włożył piżamę i usiadł na łóżku, nie do końca jeszcze wsuwając się pod kołdrę. Zastanawiał się, czy powinien dziś spać na podłodze. Albo zakraść się do innej sypialny. Czy Mycroft czułby się teraz komfortowo śpiąc obok niego? Jasne, to był tylko zwykły pocałunek, ale… Może Greg trochę wariował.

Martwił się, co zrobi dalej, jeśli w ogóle coś zrobi. Jakie jeszcze inne instynktowne zachowanie miało się ujawnić tej nocy? Nie chciał - nie mógł - zrujnować ich przyjaźni. To było dla niego zbyt ważne. Oddychając nerwowo, ledwie zauważył, że Mycroft wrócił do sypialni, dopóki nie poczuł, jak materac się zapadał, gdy wchodził na łóżko. Podskoczył, zerkając na młodszego mężczyznę, który siedział obok niego i go obserwował.

— Mycroft…

— Tak?

Oddech Grega uwiązł mu w gardle. Spojrzenie Mycrofta było tak przeszywające i tak niebieskie. Zwykle jego oczy miał w sobie więcej szarości, ale teraz… Przełknął nerwowo ślinę. Jego palce zadrżały mu na kolanach.

— Jeśli chodzi o pocałunek, nie chcę, żeby sprawy potoczyły się dziwnie — zmusił się do powiedzenia, ledwo powstrzymując się przed dukaniem.

Mycroft słuchał cierpliwie, jego spojrzenie przesuwało się po twarzy starszego mężczyzny, kiedy mówił (bez wątpienia analizując go).

— Dlaczego miałyby stać się dziwne? — zapytał, mrużąc oczy na przedstawioną zagadkę.

Greg potrząsnął głową.

— Bez po… powodu — westchnął, odwracając wzrok.

— Gregory — odezwał się Mycroft. Greg przygryzł wargę, zanim zmusił się do ponownego spojrzenia na niego. — To nie było na potrzeby szarady.

Niech go diabli. Cholerni Holmes i ich cholerne dedukcje, i wielkie mózgi. Cholera. Cóż, naprawdę nie można było temu zaprzeczyć. Bez wątpienia Mycroft był w stanie to stwierdzić. Greg nie mógł zrobić nic innego, jak tylko przyznać się do tego i mieć nadzieję, że to nie zniszczy wszystkiego między nimi. Z wahaniem przytaknął.

— Nie… nie do końca — westchnął, wpatrując się w swoje kolana. — Wypiłem za dużo wina i…

— Gregory.

Greg ponownie podniósł wzrok i wyraz twarzy Mycroft się zmienił. Był wyraźnie delikatniejszy. Kurwa, chciał go znowu pocałować. Jego spojrzenie powędrowała do ust Mycrofta, smukłych i bladych warg, zastanawiając się, jak smakowały. Winem? Najprawdopodobniej. Wziął drżący oddech, a smukła ręka znalazł się na jego kolanie. Kurwa.

Unosząc rękę, ujął policzek Mycrofta. Był gładki i ciepły. Mycroft zamknął oczy i pochylił się w stronę tego dotyku. Greg musiał przygryźć wargę, żeby nie wydać z siebie zduszonego odgłosu zaskoczenia i nagłego pragnienia. Chciał tego. Cholera, pragnął tego.

Pochylił się. Jego umysł był pusty. Nieśmiało zacisnął ich usta, wzdychając na to, jak ciepłe i podatne dla niego były wargi Mycrofta. Siedzieli tak zamrożeni przez sekundę, zanim Mycroft przycisnął odrobinę mocniej swoje usta i zaczął odwzajemniać pocałunek. Greg przesunął dłonią po policzku Mycrofta, by ująć go za tył głowy, wyczuwając jego miękkie włosy i naciskając mocniej.

— Mycroft — wyszeptał w usta mężczyzny.

Ich czoła zetknęły się. Znów patrzyli na siebie.

— Potrzebujemy snu — mruknął Mycroft, a Greg powstrzymał prychnięcie. Jakby mógł zasnąć po pocałunku, który właśnie dzielili.

— Mycroft, musimy…

— To może poczekać — przerwał mu ponownie Mycroft, prostując się. — Obaj potrzebujemy snu. Jutro wciąż tu będziemy i wierzę, że lepiej będzie to omówić, kiedy będziemy poza zasięgiem słuchu twoich rodziców.

Była to słuszna uwaga. Greg o tym nie pomyślał. To była wielka sprawa, coś, co powinno być już scementowane, a oni… musieli dużo przemyśleć. Wciąż się jednak wahał. Mycroft, wyczuwając to, pochylił się i zainicjował ich drugi pocałunek, dodając do niego nieco więcej intensywności.

— Na razie wystarczy powiedzieć, że dość często myślałem o całowaniu cię — mruknął, pocierając krawędzią swojego smukłego nosa o bok twarzy Grega. — Teraz chodźmy spać. Zajmiemy się wszystkim w Londynie. Chodź ze mną do domu. Zjemy prywatną kolację i wszystko ustalimy.

— O… Okej.

Położyli się obok siebie na łóżku, wyłączając światła i układając się do snu. Greg nie był pewien, czy nie pokazuje swoich wszystkich emocji, jakie w tym momencie odczuwał, ale kiedy zasypiał, mógł przysiąść, że czuł ciało Mycrofta bliżej siebie niż we wszystkie pozostałe noce. To samo w sobie było pozytywnym sygnałem.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyCzw 04 Maj 2023, 08:09

Rozdział 312: Coraz zimniej

Twoje rękawiczki są dość zużyte. - MH

Greg spojrzał zaskoczony na wiadomość, marszcząc brwi na ten komunikat, po czym zerknął na rękawiczki, które miał na sobie. Okej, w porządku, były stare. Miał je… cóż, prawdopodobnie zbyt wiele lat. Po prostu nigdy tak naprawdę o tym nie myślał. Wyciągał je tylko wtedy, gdy na zewnątrz było zbyt zimno, aby nosić je na miejscu zbrodni, więc przez większość czasu były poza widokiem. Poza tym, chociaż były trochę postrzępione i miały kilka małych dziur, nadal spełniały swoje zadanie.

Greg nienawidził kupować jakiejkolwiek odzieży. Zawsze tak było. Jeśli więc mógł odłożyć kupno nowych rękawiczek na kolejny sezon lub dwa, właśnie to zamierzał zrobić. Schował z powrotem komórkę do kieszeni i spojrzał na jedną z pobliskich kamer ulicznych. Wzruszył ramionami, po czym odwrócił się i z powrotem do ciała denata.

Kilka minut później jego komórka ponownie zabrzęczała.

Greg westchnął, ponownie wyciągając urządzenie.

Nie masz również szalika. - MH


Parsknął i potrząsnął głową, po czym po raz kolejny spojrzał na kamerę. Posłał jej zdezorientowany uśmiech, po czym ściągnął jedną rękawiczkę, by odpowiedzieć.

Musisz być znudzony, jeśli nie masz nic lepszego do roboty niż obserwowanie i krytykowanie mojego ubioru. - GL

To nie jest próba krytyki, Gregory. Martwię się jedynie możliwością zachorowania się, na co właśnie się narażasz. - MH

Chociaż może przyznam się do lekkiej nudy. Premier lubi przynudzać. - MH

Greg roześmiał się, uśmiechając się szeroko i prawdopodobnie narażając się na dziwnie spojrzenia funkcjonariuszy pracujących na miejscu zbrodni. Czekał, aż Sally skończy słuchać jednego ze wstępnych raportów, zanim spojrzy na ciało. Podniósł wzrok i zobaczył, jak z kimś rozmawia, zapisując coś w zeszycie, który bez wątpienia mu później pokaże.

Ignorowanie premiera, żeby szpiegować swojego chłopaka? To nie przystoi ci, Myc. - GL

Szpiegowanie to za ostre słowo, Gregory. - MH

Greg znów się roześmiał, podnosząc wzrok, gdy Sally w końcu podeszła. Schował komórkę do kieszeni, odwrócił się do niej i zabrał się do pracy. Kiedy przeglądali dowody, ponownie usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości, ale na razie musiał ją zignorować. Zaistniałe fakty sprawiły, że sprawa stała się nieco bardziej chaotyczna, niż początkowo się wydawało, szybko wiążąc to morderstwo z serią zabójstw, z którymi mieli do czynienia od około miesiąca. To było cholernie wyczerpujące.

Później tego samego dnia, kiedy opuszczał miejsce zdarzenia, zerknął na wiadomość, którą otrzymał wcześniej.

Chociaż zainwestuj w lepszą odzież zimową. - MH

OoO

Minęły kolejne dwa tygodnie, sprawa stała się bardziej skomplikowana i zagmatwana, a w Londynie zrobiło się zimniej. Sprawiło to, że zatęsknił za Sherlockiem. Bóg tylko wie, że detektyw byłby w stanie znaleźć to, czego najwyraźniej brakowało mu w tej serii morderstw, ale… na cóż, nie żył, więc Greg musiał sobie z tym poradzić.

Wracał do Yardu po tym, jak został zmuszony do stania na zewnątrz przez trzy godziny bez żadnej przerwy. W tym momencie czuł się jak sopel lodu. Natychmiast skierował się prosto do dzbanka ze świeżo zaparzoną kawą, stojącego na małym stoliku pod ścianą. Dzięki niebiosom za małe cuda.

Zdjął swoje postrzępione rękawiczki, uparcie ignorując fakt, że po mniej więcej godzinie nie zrobiły zbyt wiele, by powstrzymać drętwienie jego palców. Wsunął je do kieszeni płaszcza i przygotował sobie kawę, poświęcając smak na rzecz potrzebnego ciepła. Naprawdę musieli zainwestować w lepszą kawiarkę.

Pociągając nosem, potarł go wierzchem wolnej dłoni, ignorując to, że zrobiło się na tyle zimno, że groziło mu, że zacznie z niego ciec. Udał się do swojego biura, zadowalając się spędzeniem reszty dnia na rozgrzewaniu się i załatwianiu formalności. Byłoby to lepsze niż powrót na zewnątrz do tego zimna.

Kiedy wszedł do środka i lekko zamknął drzwi do biura, Greg zauważył pudełko leżące na środku jego biurka. Spojrzał na nie z ciekawością, oblizując spierzchnięte wargi, kiedy wszedł w głąb pokoju, podchodząc do swojego krzesła, przyglądając się uważnie pakunkowi. Było to całkiem zwyczajne pudełko, bez kokardki, nic poza małą kartką przyklejoną na górze. Odstawił kawę i sięgnął po wiadomość, żeby ją przeczytał.
Skromny upominek.

Odwrócił kartkę, zaciskając usta, szukając czegokolwiek innego. To było jednak wszystko. Charakter pisma był elegancki; rozpoznał go… Odkładając wiadomość, usiadł na krześle, po czym zdjął paczkę z biurka. Jego oczy otworzyły się szerzej w zdziwieniu, gdy ujrzał zawartość. W środku był ciemnozielony, prawie szary szalik w czarne kwadraty. Był z grubego materiału, co tylko zostało potwierdzone, gdy go dotknął. Był cholernie niesamowity.

Wyciągnął go, zaczynając rozkładać, tylko po to, by odkryć parę czarnych, skórzanych rękawiczek leżących na środku. Gapił się jeszcze bardziej, zauważając również ich delikatną podszewkę w ich środku. Wystarczyło mu kilka chwil wpatrywania się w te akcesoria, żeby złożyć to wszystko w całość. Kręcąc głową, uśmiechnął się delikatnie, wyciągając komórkę.

Wiesz, że nie musiałeś. - GL

Spojrzał ponownie na ubrania, czekając na odpowiedź. Były genialne. Naprawdę nie zdobyłby lepszych, nawet gdyby próbował.

Jestem tego świadomy, ale pozwoliłem sobie je kupić, ponieważ zdecydowałeś się, że sam tego nie zrobisz. Mam nadzieję, że przypadną ci do gustu. - MH

Greg westchnął, a jego uśmiech stał się jeszcze większy. Przymierzył rękawiczki i owinął szalik wokół szyi, testując nowe dodatki. Był zdumiony, jak szybko rękawiczki zdawały się usuwać ostatnie resztki chłodu, które odczuwał w dłoniach, a szalik nie był ani ciężki ani nie swędził go wokół szyi. Były cholernie bliskie ideału. Zdjął wszystko i odchylił się na krześle, jeszcze przez chwilę podziwiając prezenty.

Są idealne. - GL

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyCzw 04 Maj 2023, 09:57

Rozdział 313: Ponownie zjednoczeni

Greg był wyczerpany. Wiedział, że awans będzie oznaczał więcej pracy i nadal był cholernie wdzięczny, że w końcu zostanie sierżantem, ale naprawdę chciał się trochę przespać. Na to też był już najwyższy czas. Sprzątał miejsce zbrodni ze swoimi ludźmi i już mieli kończyć, kiedy cholerny narkoman pojawił się na miejscu zbrodni i zaczął opowiadać niesamowicie dokładne fakty o tym, co odkryli.

Nie wydawał się być sprawcą, ale był bardzo naćpany, więc polecono Gregowi, żeby i tak go sprawdził. Nie narzekał (nigdy tego nie robił), ale jęknął w duchu, gdy zaczął prowadzić naćpanego do radiowozu, przechodząc przez wymaganą regułę, gdy szli. Dzieciak nie słuchał. Chryste, naprawdę był tylko dzieciakiem. Zatrzymali się tuż przed samochodem, zwróceni do siebie. Spojrzenie inteligentnych oczu było skupione na nim.

To było denerwujące. Nie tylko wydawało się, że dzieciak patrzył przez niego na wskroś i widział wszystko, ale w jego spojrzeniu było niepokojące poczucie znajomości, którego nie mógł umiejscowić. Nie było jednak czasu, żeby się nad tym zastanawiać, ponieważ wracał do New Scotland Yard, aby oddać go w czyjeś inne ręce.

Przekazał go oficerowi przy biurku i poszedł na swoje stanowisko, aby wypełnić niezbędne dokumenty. Nienawidził papierkowej roboty. To była jedna z głównych rzeczy, które sprawiały, że nie chciał sam starać się o stanowisko inspektora, ponieważ wiedział, że będzie tego jeszcze więcej. Mimo to chciał tej pracy… i był na dobrej drodze, aby ją zdobyć, jak mu powiedziano. Niezły zastrzyk pewności siebie. To było wszystko, nad czym pracował od dłuższego czasu.

— Dłużej tego nie zniosę, zabiję tego gościa! — Donovan warknęła, gdy wpadła do środka z zaciśniętymi pięściami i zębami.

Greg zamrugał zaskoczony, wpatrując się w miejsce, gdzie kończył ostatni raport.

— Co z tobą? — zapytał, odchylając się do tyłu i przechylając głowę. Jęknęła.

— Ten cholerny narkoman, którego przyprowadziłeś — prychnęła, krzyżując ramiona i piorunując go wzrokiem, jakby to było jego wina, że dzieciak tu był. Greg tylko wzruszył ramionami. Dawno temu nauczył się nie brać temperamentu Sally Donovan do siebie. — Jest taki… taki NIEGRZECZNY. Jest dziwakiem.

— Hej, Sal, to może być trochę nie na miejscu — zaczął Greg, ale Sally wściekle pokręciła głową.

— Pieprzy jakieś głupoty o nas wszystkich w areszcie, Greg — powiedziała. — To dziwaczne. Po prostu wie te rzeczy. I jest tak bezceremonialny, że uderzyłabym go, gdybym sądziła, że ujdzie mi to na sucho.

— Sal…

— Nie słyszałaś go — przerwała, wskazując palcem na Grega. Zdobył się na delikatny uśmiech. — Nie… Uch. Dobrze, że wychodzi za kaucją.

Greg zdziwił się. Dzieciak miał wyjść za kaucją? Odsunął się od biurka, ciekawy, jak to możliwe. Stało się to zbyt szybko. Minął Sally, podchodząc do niej, zauważając jak wskazywała palcem na kogoś w czymś, co wyglądało na bardzo drugi garnitur, stojącego przy biurku i podpisującego jakieś papiery. Narkoman stał obok niego, choć wydawało się, że stał tak daleko jak to tylko mu pozwolono, krzywiąc się.

—... i jeśli myślisz, że znowu okłamię mamusię, to zastanów się jeszcze raz, Sherlocku — powiedział mężczyzna. Jego głos był wytworny i miękki, wywołując dreszcze wzdłuż kręgosłupa Grega. Na początku nie mógł zrozumieć dlaczego, ale potem… chwila… powiedział Sherlock?
— Holmes? — zapytał głośno, powodując, że obaj mężczyźni zamarli i wyprostowali się.

Przełknął ślinę, próbując zwilżyć nagle wyschnięte gardło. Znał ten głos. Nic dziwnego, że ten dzieciak wydawał się znajomy. Mężczyzna w garniturze obrócił się powoli, unosząc brwi, gdy spojrzenie znajomych jasnoniebieskich oczu zatrzymało się na Gregu.

— Gregory — powiedział mężczyzna, a zaskoczenie pojawiło się na jego twarzy, zanim szybko ponownie przybrał neutralny wyraz.

— Mycroft — szepnął Greg. Niełatwo było mu zamaskować własne zdziwienie. Sherlock prychnął.

— Nic dziwnego, że jego głupia twarz wyglądała znajomo — mruknął, przesuwając ciężar ciała z stopy na stopę. — Chodźmy Mycroft, muszę zakończyć eksperyment.

— Biorąc pod uwagę okoliczności, nie jestem skłonny pozwolić ci zająć się twoim eksperymentem — warknął Mycroft, ale nie spuszczał spojrzenia z twarzy Grega.

Sierżant ponownie przełknął ślinę, oblizując nerwowo wargi.

Nie widział Mycrofta od czasów uniwersyteckich. Byli tak blisko… Oczywiście na wspomnienie znów przeszył go znajome gorąco. Zbliżyli się do siebie, nawet intymnie, ale potem skończyli szkołę (Mycroft rzecz jasna wcześniej, bo był cholernie bystry) i poszli swoimi drogami… Greg wybrał egzekwowanie prawa, a Mycroft politykę… i nie widzieli się od tamtej pory.

— Łał, um… — powiedział Greg, próbując opanować jąkanie. Robił z siebie głupka. — Nie spodziewałem się tego.

— W rzeczy samej — powiedział Mycroft, przechylając głowę na bok, gdy zmienił pozycję, przekładając parasolkę z jednej dłoni w drugą. — Sierżant.

— Mmm, tak — potwierdził, pocierając tył głowy. Wił się i wiedział o tym. — A ty, ach…

— Departament Transportu — odpowiedział Mycroft, uśmiechając się niemal z rozbawieniem.

Sherlock ponownie prychnął obok swojego brata, ale żaden z mężczyzn nie zwrócił na to uwagi.

— Dobrze wyglądasz — powiedział, uśmiechając się teraz i robiąc krok do przodu.

— Ty również — odparł Mycroft, wyglądając na szczerze rozbawionego.

— Och, na litość boską, po prostu się pocałujcie czy coś, żebym mógł ODEJŚĆ — jęknął Sherlock. — Boże, minęło już dziesięć lat, a wy wciąż każecie mi czekać, aż będzie uprawiać seks za pomocą spojrzeń.

— Spierdalaj — warknął Greg, wślizgując się w swoje młodsze nawyki i dopiero gdy Mycroft zaczął się śmiać, zdał sobie sprawę, że zrobił dokładnie to samo dziesięć lat temu, podczas gdy dużo młodszy i nie uzależniony od narkotyków Sherlock niecierpliwie wiercił się na miejscu, umierając z pragnienia ucieczki spod nadzoru brata i wyjścia na spotkanie z, jak twierdził, bardzo fascynującym blondynem.

— Gregory — powiedział Mycroft, gdy się uspokoił. Greg uśmiechnął się promiennie. Było jasne, że młodszy mężczyzna nie śmiał się często, a jednak właśnie teraz to zrobił. Cóż, niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniły. — Co powiesz na kawę? Przeprosiny za to, że musiałeś znosić Sherlocka, kiedy najwyraźniej miałeś wyjść z pracy.

Greg już miał zapytać, skąd to wiedział, ale tylko potrząsnął głową. Ci Holmesowie… zawsze wiedzieli. Kawa, co? Cóż, nie mógł temu odmówić, ani nie mógł zignorować ciepła wciąż gotującego się w jego wnętrznościach.

— Tak — zgodził się. — Brzmi to wspaniale.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyCzw 04 Maj 2023, 22:58

Rozdział 314: To tajne

Bycie inspektorem w New Scotland Yardzie sprawiło, że Gregowi nie było obce dochowywanie tajemnic. Sprawy mogły być bardzo delikatne, zwłaszcza w zależności od charakteru dochodzenia i zaangażowanych osób, a informacje niejasne mogły łatwo stać się powszechne. Trzeba przyznać, że złamał wystarczająco dużo zasad, pozwalając Sherlockowi i Johnowi się zaangażować. Pozostawało również niewiele, o czym mógł rozmawiać, gdy ludzie pytali, jak minął mu dzień, w zależności od sprawy, nad którą pracował.

Zwykle po zamknięciu przypadku lub gdy stało się jasne, że nie będzie żadnego procesu, zamknięte drzwi i kryjące się za nimi tajemnice stawały się mniej ważne. Oczywiście nie można było omówić każdej metody i kroku, jaki podjęli, i ujawnić kilka wewnętrznych mechanizmów Yardu, ale możliwość mówienia o sprawie nie była już zabroniona. Przynosiło to pewną ulgę.

Greg nie rozumiał prawdziwych tajnych informacji i tajemnic, dopóki nie zaczął spotykać się z Mycroftem Holmesem.

Wiedział, jak wiele będzie musiał ukrywać przed nim młodszy mężczyzna. Chociaż miał trochę więcej swobody niż większość ludzi, nie przyniosło mu to wiele korzyści w przypadku dużej części pracy, którą wykonywał Mycroft. Co prawda upierał się, że pracuje w Departamencie Transportu i może technicznie rzecz biorąc, zajmował takie stanowisko, ale chodziło o coś znacznie więcej. Greg nie był głupi. Mycroft mógł każdego dnia zaprzeczać, że był niczym James Bond, ale Greg wiedział swoje.

Dzięki Bogu był jak James Bond bez zadań terenowych. Mycroft pozwalał sobie na swobodę w tym, co mówił mu przy stole lub gdy leżeli w swoich ramionach, ale tak naprawdę nie dawało to lepszego wglądu w to, z czym musiał sobie radzić każdego dnia. Czasami Greg nie mógł nawet wiedzieć, dokąd się uda podczas podróży.

Ponad połowę czasu Mycroft musiał wychodzić z pokoju, aby odebrać telefon. Greg nie miał dostępu do większości tego, co znajdowało się na laptopie młodszego mężczyzny i musiał mieć specjalne odznaki i kody dostępu, aby nawet odwiedzić go w jednym z jego licznych biur.

W większości mu to nie przeszkadzało. Rozumiał to. Poza tym Mycroft nigdy nie był niczym więcej, jak tylko szczery w tym, że w ich związku będzie to aspekt, o którym nie będzie mógł zbyt wiele rozmawiać. Zwykle działało to w obie strony, z wyjątkiem tego, że Mycroft zajmował na tyle wysokie stanowisko w rządzie, że i tak znał wszystkie szczegóły każdej sprawy. To sprawiało, że Greg w pewnym sensie poczuł ulgę, ponieważ przynajmniej mógł opowiadać mu o swoich przypadkach bez względu na wszystko, ale niestety nie mógł powiedzieć tego samego o Mycroftcie.

Po pewnym czasie stało się jasne, że było to trochę męczące dla starszego mężczyzny. To oczywiście nigdy nie wpłynęłoby na ich związek, ale mimo to… Greg żałował, że nie mógł wiedzieć więcej. Żałował, że kiedy zadawał pytanie, Mycroft nie mógł odpowiedzieć na nie swobodnie i musiał zaciskać wargi, gdy jego umysł analizował wszystkie fakty i wybierał drobne fragmenty, które mógł powiedzieć.

Wiedział, że Mycroftowi, tak samo jak jemu, nie podobało się to, że musiał wszystko przed nim ukrywać. Najbardziej niepokojące to było, gdy młodszy mężczyzna musiał opuścić kraj. Najwyraźniej zazwyczaj był na całodniowych spotkaniach odbywając się każdego dnia, ale przez większość czasu nie mógł o tym powiedzieć ani słowa. To tworzyło barierę, a Greg tego nienawidził.

Pewnego ranka, gdy wszedł do kuchni, aby zaparzyć kawę, Mycroft położył gazetę na stole, pocałował go w skroń, zanim musiał wyjść na cały dzień. Greg uśmiechnął się, niosąc swój parujący napój, wdzięczny za zwykłą rutynę. Kiedy jednak podniósł gazetę, zdziwił się, gdy zauważył coś nieco innego niż zwykle.

Brytyjskie drony przeprowadzają pierwsze ataki na ISIS w Iraku.

Przypomniał sobie, jak ostatnio usłyszał w wiadomościach o dronach, dyskusjach o planach, które mogłyby zostać ujawnione itp. Jednak nie to przykuło jego uwagę. Tytuł został zaznaczony okręgiem. Greg oblizał usta, myśląc przez chwilę.

Dlaczego to zostało podkreślone?

Trend był kontynuowany. Każdego ranka czekała na niego gazeta i każdego ranka były w niej zakreślone pewne fragmenty. Wystarczyło kilka dni, żeby zrozumieć, co się działo. Mycroft podkreślał te rzeczy. Tak, domyślił się tego niemal natychmiast, ale uświadomienie dlaczego to robił przyszło do niego w środku tygodnia, kiedy przeczytał kilka fragmentów odnoszących się do ostatnich spotkań ONZ.

Mycroft podkreślał te fragmenty, ponieważ dotyczyły rzeczy, którymi zajmował się ostatnio.

Greg uśmiechnął się szeroko, przygryzając dolną wargę. Mycroft nadal nie mógł tak naprawdę mówić o swojej pracy, ale robił to wszystko, żeby Greg wiedział, co ostatnio zaprzątało mu głowę. Po cichu wtajemniczał Grega w pomysły, czym zajmował się w danym momencie.

Pierś Grega nadęła się z dumy i uwielbienia. Sięgnął po komórkę i wysłał krótką wiadomość.

Co za ciekawie wiadomości w mojej porannej gazecie - G


Sądziłem, że mogą cię zainteresować - MH

Dla kogokolwiek innego to byłaby nic nie znacząca wymiana zdań, ale dla nich… to znaczyło wiele. To sprawiło, że Greg poczuł się o wiele lepiej.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyPią 05 Maj 2023, 19:12

Rozdział 315: Potrzebujesz pomocy

Greg nie mógł zasnąć. Spał prawdopodobnie mniej niż trzy godziny w nocy, a nawet wtedy budził się raz lub dwa razy. Funkcjonował na oparach i jedynie, co robił, to rzucanie się jeszcze bardziej w wir pracy. To prawdopodobnie nie było zdrowe. Nie, wiedział, że nie było, ale to był jego instynkt. Zrobił to po rozwodzie, zrobił to, kiedy sądził, że Sherlock nie żyje i robił to teraz.

Jego praca wiązała się z niebezpieczeństwami, których był świadomy od pierwszego dnia. Ryzykowałeś, że spotkasz prawdziwych wariatów. W trakcie swojej kariery miał swój sprawiedliwy udział w tym, ale ten facet przebijał wszystko. Było wystarczająco źle, że w jakiś sposób zdobył przewagę nad Gregiem (nieważne ile razy odtwarzał to w głowie, nie mógł zrozumieć, gdzie popełnił błąd) i wziął go jako zakładnika. Ta zła sytuacja stała się trochę gorsza, kiedy facet został wystraszony będąc na szczycie szaleństwa i skończyło się to na wstrząśnieniu mózgu Grega. Gorzej zmieniło się w “chyba sobie ze mnie żartujesz”, kiedy został zamknięty w bagażniku na, jak powiedziała mu Sally, co najmniej dwie godziny.

To była okropna sytuacja. Greg nie miał klaustrofobii, ale to prawie go dobiło. Nigdy nie był w takiej sytuacji i gdyby nie wstrząśnienie mózgu, które spowodowało, że próbował pozostać przytomny, wolałby po prostu zemdleć, żeby nie musieć radzić sobie z paniką wynikającą z bycia w ciasnej przestrzeni i powoli kończącym się powietrzem.

Umieścili go na noc w szpitalu w celu obserwacji. Spał wtedy z powodu leków przeciwbólowych, które mu podano. Został zwolniony następnego ranka z poleceniem wzięcia kilku dni wolnego w celu powrotu do zdrowia. Upierał się, że nic mu nie było, ale kazali mu nie przychodzić do pracy co najmniej przez dwa dni.

Przez te dwa dni prawie nie spał. Po prostu nie mógł paść. Za każdym razem, gdy zaczynał robić się senny, czuł ucisk w klatce piersiowej i nie mógł oddychać. Doprowadziło go to do lekkiego ataku paniki i przywracało go w stan przebudzenia. Wypijał dużo kawy. Prawdopodobnie nie poprawiało to jego stanu umysłu, ale w pewnym sensie pomagało mu zachować energię i przytomność, a to było wszystko, co się liczyło.

Po tych dwóch dniach zmusił się do powrotu do pracy. Pozwolił, by go to pochłonęło. W domu prawie niemiał nic do zrobienia, a nie chciał być sam, więc pracował. Kiedy zmuszono go do opuszczenia Yardu na kilka godzin, szedł do Mycrofta. Młodszego mężczyzny nie było w domu, ponieważ utknął na spotkaniach w innym kraju, ale Greg nie mógł znieść przebywania we własnym mieszkaniu. Przespał się u Mycrofta. Sen jednak przyniósł ze sobą koszmary.

Były różne i przez większość czasu ich nie pamiętał, ale to powstrzymało go przed spaniem dłużej niż trzy godzin na dobę, a kiedy go obudziły, nie mógł już zasnąć. To było okropne.

Greg wiedział, że Mycroft wróci do Londynu tak szybko, jak tylko mógł. Tej pierwszej nocy po powrocie, Greg zasnął w jego ramionach i spał mocno. Następnego ranka poczuł się niesamowicie wypoczęty i miał nadzieję, że to wszystko, czego potrzebował, aby mieć nowy początek i zostawić tamto wydarzenie za sobą. Chciał znowu funkcjonował i pragnął, żeby koszmary się skończyły.

Kilka dni później powróciły. Budził się gwałtownie i podrywając się gwałtownie, siadał na łóżku, uspokajając się tylko nieznacznie, gdy smukłe ręce zatrzymywały go i przyciągały, a Mycroft szeptał delikatne i czułe słowa, trzymając go blisko. Chwytał blade ramiona mężczyzny, dysząc i drżąc. W niektóre noce można było go namówić z powrotem do snu pocałunkami, a w inne po prostu nie mógł ponownie się zrelaksować.
— Gregory… — wymamrotał delikatnie Mycroft pewnej nocy, głaszcząc go po włosach i całując nagie ramię.

Greg wbijał palce w kolano, oddychając ciężko i pocąc się.

— Nic mi nie jest — wychrypiał, zamykając się trochę w sobie, wpatrując się w kołdrę.

Nigdy nie mógł znieść spojrzenia Mycroftowi w oczy, nie mógł znieść widoku jego wyrazu twarzy… ani otworzyć się na jego dedukcję, by czytał z niego jak z otwartej księgi.

— Nie prawda — szepnął Mycroft stanowczo, ale delikatnie. — Naprawdę wierzę, że musisz…

Greg potrząsnął głową i zacisnął pięści. To nie był pierwszy raz, kiedy przez to przechodził. Mycroft ciągle sugerował, żeby znaleźli rozwiązanie, poprosili o pomoc, jakby rzeczywiście coś było nie tak, jakby on…

— Gregory, doświadczasz drobnych objawów zespołu stresu pourazowego.

— Nie mam zespołu stresu pourazowego — warknął.

— Gregory… — Mycroft westchnął, a starszy mężczyzna odwrócił się, by na niego spojrzeć. — Ja tylko sugeruję…

— Tak jak sugerowałeś wcześniej… — powiedział Greg, marszcząc brwi. — A ja odmówiłem. Nie potrzebuję pomocy, Mycroft. Chciałbym, żebyś przestał to sugerować.

— Martwię się o ciebie.

— Cóż, przestań.

Rozumiał, że to było trudne. Słyszał, jak traci nad sobą kontrolę. Patrzył, jak na moment na twarzy Mycrofta pojawił się szok, zanim przybrał neutralną minę. Nie mógł tego powstrzymać. Nie mógł się powstrzymać przed wstaniem z łóżka, oddychaniem ciężko i chwytaniem koca.

— Gregory, dokąd idziesz? — zapytał Mycroft.

— Na kanapę. — To wszystko, co powiedział i wyszedł z pokoju.

To nie było fair ze strony Grega, że zareagował w ten sposób, ale nie myślał w tych kategoriach. Był wściekły, sfrustrowany i wyczerpany i po prostu… musiał uciec. Nie mógł jednak zmusić się do powrotu do swojego mieszkania. Opadł na kanapę i zwinął się w kłębek, okrywając się całkowicie kocem, który chwycił i próbował ponownie zapaść w coś w rodzaju drzemki.

Sam.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyPią 05 Maj 2023, 23:35

Rozdział 316: Wróć do łóżka

Uwagi: Jest to kontynuacja poprzedniego rozdziału.

Było ciemno. Nie mógł oddychać. Czuł się, jakby ciężar wagi tony naciskał na jego klatkę piersiową, ale nic tam nie było. Z trudem łapał powietrze, a jego oczy łzawiły, gdy sięgnął po… cokolwiek. Jego ramiona wymachiwały w powietrzu, nie uderzając w nic. Szumiało mu w uszach.

Bagażnik. To był bagażnik. Wiedział o tym. Dyszał, jęcząc i próbując się poruszyć, ale nie mógł tego zrobić. Proszę, nie.

Otworzył usta, żeby krzyknąć, ale nic z nich nie wyszło. Zawsze tak było. Wiedział, co nadchodziło. Byłby uwięziony. Nigdy się z stąd nie wydostanie. Udusiłby się. Nigdy nie mógł uciec. Zawsze próbował i nie mógł…

Otworzył szerzej oczy. Sceneria się zmieniła. Nagłą jasność sprawiła, że zakrył oczy i zacisnął zęby, gdy ból pochłonął jego ciało. Był popychany i ponownie spróbował krzyknąć, ale bezskutecznie. Proszę, byle nie to cholerne miejsce…

— Gregory!

Panika zmroziła krew w jego żyłach. Nie. Nienienienie. Nie Mycroft. TYLKO NIE ON.

— NIE! — krzyknął złamanym głosem, gdy Mycroft był uwięziony w przezroczystym bagażniku. Zraniony, poobijany, nagi, krwawiący. — MYCROOO…


— OOFT!!! — wrzasnął Greg, podrywając się z miejsca, w którym leżał skulony na kanapie.

Koc, który zabrał, został zrzucony z niego i poczuł, jak łzy spływały mu po policzkach. Trząsł się i sapał. Miał szeroko otwarte oczy i nie mógł oddychać…

— Gregory?

Głos Mycrofta dobiegł zza jego pleców. Greg zaskomlał, obracając się, by zobaczyć młodszego mężczyznę wchodzącego do salonu od strony ich sypialni z rozczochranymi od snu włosami i spojrzeniem pełnym troski.

Greg chciał wstać, podejść do niego, poczuć jego ciepło… Potrzebował pewności, że ten człowiek rzeczywiście tam był. Nie w bagażniku… ale nie mógł się poruszyć. Trząsł się i oddychał tak ciężko, że był pewien, iż był bliski hiperwentylacji.

Jego partner natychmiast znalazł się przy nim, opadł na kolana obok kanapy i wyciągnął rękę, by dotknąć jego bicepsa. Greg jęknął pod wpływem ciepła tego dotyku, jakie to było solidne i prawdziwe. Natychmiast pochwycił go i przylgnął do niego. Ukrył twarz w szyi Mycrofta, jego szloch był stłumiony, gdy ściskał jego jedwabny szlafrok.

— Jestem tutaj, Gregory — wyszeptał Mycroft, przytulając go mocno i powoli gładząc jego włosy. — Nic ci nie jest. Jesteś bezpieczny.

— Ale… ale ty… — zaczął Greg, mocniej chwytając jego szlafrok, jakby powstrzymując go przed jeszcze większym ruchem.

— Gregory, weź głęboki oddech — kontynuował cicho Mycroft, składając pocałunek na jego skroni i kontynuując gładzenie jego włosów. — Jesteś w domu. Jesteś ze mną. Jesteśmy razem i nic nam nie jest. Tylko oddychaj.

Greg sapnął, próbując zrobić to, co powiedział jego partner, starając się oddychać. Nie mógł. On…

— W porządku, najdroższy, razem ze mną — wyszeptał Mycroft. Młodszy mężczyzna przesunął się, przyciągając Grega delikatnie do siebie i siadając wygodniej na podłodze. Przytulił Grega do siebie, oddychając powoli. — Oddychaj ze mną. Wspólnie, okej?

Wciąż się trzęsąc, Greg próbował skupić się na ruchu klatki piersiowej Mycrofta. Zamknął oczy, starając się wziąć razem z nim powolne, głębokie oddechy. Nadal były nierówne. Greg zamknął oczy, wsłuchując się w oddech Mycrofta i czując bicie jego serca i ciepło. Był tutaj. Byli razem, tak jak powiedział. Żyli i żadnemu z nich nie groziło niebezpieczeństwo. To był ich salon. Ich mieszkanie. To był tylko koszmar.

W końcu Greg zaczął oddychać razem z Mycroftem. Z każdym oddechem, który brali razem, jego ciało zaczęło się coraz bardziej rozluźniać, uwalniając napięcie. Wciąż się trząsł, ale czuł się bardziej normalnie i wiedział, że był to tylko koszmar. Nie wiedział, jak długo tak siedzieli, ale ani razu Mycroft nie poruszył się z dyskomfortem ani nie odsunął się. Przytrzymywał Grega blisko siebie, rozluźniając uścisk dopiero wtedy, gdy starszy mężczyzna próbował usiąść.

— Przepraszam — wychrypiał, pocierając twarz i wzdychając ciężko. — Nic… nic mi nie jest…

— Gregory, to nie prawda — wyszeptał Mycroft, niepewnie odwracając wzrok.

Greg spojrzał na niego.

— Tak, to nie jest prawda — przyznał, wzdychając i przeczesując dłonią włosy.

— Chcesz o tym porozmawiać?

— To… to byłeś ty — powiedział po chwili Greg, spuszczając wzrok na miejsce, gdzie ich nogi były splątane, gdy siedzieli na podłodze. — Nie ja. Ale to widziałem… bagażnik był przezroczysty… Umierałeś. Ty…

— Jestem tutaj — powtórzył Mycroft, głaszcząc jego policzek. — Gregory, wróć do łóżka. Proszę.

— Przepraszam — wykrztusił Greg, a oczy znów wypełniły mu się łzami. — Ja tylko…

— Po prostu chodź do łóżka — powiedział ponownie Mycroft, pochylając się i całując go w czoło. — Załatwimy to rano. Razem.

Greg jedynie skinął głową. Był zbyt wstrząśnięty i zbyt wyczerpany, by protestować. Oszołomiony pozwolił Mycroftowi pomóc sobie wstać i poprowadzić z powrotem do łóżka. Bał się ponownie zasnąć, ale kiedy zwinął się w kłębek przy swoim partnerze, przyciskając twarz do jego klatki piersiowej, czując te smukłe ramiona oplatające jego ciało, sen przyszedł zaskakująco łatwo.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptySob 06 Maj 2023, 18:30

Rozdział 317: Hallelujah

Uśmiechnięty Greg szedł przez salon z iPodem w dłoni. Podszedł do systemu dźwiękowego za telewizorem i podłączył urządzenie, włączając je i przewijając menu.

— Co robisz? — zapytał Mycroft, unosząc z zaciekawieniem brwi.

Greg uśmiechnął się do niego znad ramienia.

— Coś — powiedział, powodując, że Mycroft przewrócił oczami.

Przeszedł do wybranej przez siebie muzyki i włączył opcję losowych piosenek. Miał mieszankę amerykańskiego i brytyjskiego rocka, trochę dobrego punka, coś instrumentalnego… Naprawdę całą różnorodność. Właśnie zjedli cudowną kolację i może Greg był lekko podchmielony i miał ochotę na zabawę, ale hej… Był zakochany, niezależnie jak kiczowato to brzmiało, gówno go to obchodziło. Był szczęśliwy.

Odwrócił się i zrobił kilka kroków do przodu, podskakując na palcach, gdy zaczęła grać muzyka. Jego uśmiech tylko poszerzył się na widok rozbawionego spojrzenia, które posłał mu obserwujący go Mycroft, stojący przy kanapie.

— Chodź — powiedział, próbując gestem skłonić młodszego mężczyznę do podejścia, gdy poruszał się w takt muzyki coraz bardziej zauważalnie.

Mycroft potrząsnął głową, pozostając dokładnie tam, gdzie był.

— Jesteś śmieszny — skomentował, nad dźwiękami gitary, która teraz rozbrzmiewała.

Greg potrząsnął głową.

Just take those old records on the shelf — zaśpiewał wraz z wokalistą, wskazując na Mycrofta, kiwając głową. Mycroft ponownie potrząsnął głową, uśmiechając się złośliwie. Greg rozłożył ręce na boki. — I’ll sit and listen to ‘em by myself.

— Rzeczywiście. — Mycroft wtrącił swój komentarz.

Today’s music ain’t got the same soul — kontynuował Greg, machając palcem wskazującym. — I like that old time rock n roll.

Greg zatoczył małe kółko, po czym cofnął się o kilka kroków, kontynuując śpiewanie. Kiedy był wystarczająco daleko, pochylił się do przodu, po czym podskoczył, prześlizgując się na podłodze i… upadł na tyłek.

— Gregory! — krzyknął Mycroft, podchodząc bliżej, aby upewnić się, że wszystko z nim w porządku, wtedy jednak Greg wybuchnął śmiechem. Troska w jasnoniebieskich oczach zniknęła, gdy Mycroft zmrużył je, patrząc na niego. — Jesteś pijany.

— Nie. — Greg pomachał zaprzeczająco dłonią, podnosząc się. — Poczekaj, mam to. Patrz.

Znowu zaczął śpiewać, wstając z podłogi. Odwrócił się i wybiegł z pokoju. Mycroft pozostał tam, gdzie był, krzyżując ramiona, obserwując obszar w którym zniknął starszy mężczyzna. Potem, gdy chór był w pełnym rozkwicie, Greg wbiegł z powrotem do pokoju, rozkładając nogi i śpiewając, ponownie ślizgając się po podłodze. Zaczął wiwatować, dalej będąc w poślizgu, zanim skarpetka się zaczepiła i ponownie padł na podłogę.

Tym razem Mycroft nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Obaj się śmiali, a ich śmiech rozniósł się po całym pokoju, przebijając się przez muzykę.

— Jesteś absolutnie niedorzeczny i zaraz coś sobie złamiesz — zaśmiał się Mycroft, podchodząc do niego i pochylając się, by pomóc mu wstać.

— To zabawa. — Wyszczerzył się Greg, po czym pochylił się i ukradł mu szybkiego całusa.

Następna piosenka sprawiła, że Greg jeszcze bardziej się podekscytował. Chwycił Mycrofta za ręce i pociągnął go do przodu, kołysząc biodrami w rytm muzyki. Ustawił ich obu tak, że stali obok siebie. Kiwnął głową swojemu raczej zdezorientowany partnerowi przed rozpoczęciem tańca. Mycroft nie ruszył się.

— Och, daj spokój, kochanie, na pewno znasz Macarenę! — powiedział. Nie wiedział nawet, dlaczego to znalazło się na jego iPodzie. Podejrzewał jednak, że jego dwunastoletnia córka miała coś z tym wspólnego. Mycroft potrząsnął głową. — No to obserwuj mnie.

Zmienił ich położenie, tak by byli zwróceni do siebie. Greg zaczął wykonywać ramionami odpowiednie ruchy. Poruszał biodrami tam, gdzie było to potrzebne, znajdując najbardziej dramatyczny sposób na to, uśmiechając się złośliwie, ponieważ wzrok Mycrofta był skupiony jedynie na tej części jego ciała. Wyraz twarzy młodszego mężczyzny był w równym stopniu zdezorientowany, jak i zafascynowany i chociaż Greg nie był w stanie nakłonić go do przyłączenia się, ogólnie wynik tego był świetny.

Po tym utworze Greg przeprosił na chwilę, żeby napić się wody. Trochę zaschło mu w gardle od tańca i wina, który wypił wcześniej. Podśpiewywał piosenkę Clash, która właśnie leciała, chwytając wodę z lodówki i biorąc wielki łyk, zanim wrócił do salonu, gdy piosenka się skończyła.

Nastrój zmienił się wraz z następną piosenką. Muzyka była wolniejsza, cichsza. Greg przystanął tuż przy wejściu do pokoju. Mycroft spojrzał na niego. Jego wyraz twarzy był całkowicie otwarty i prawie… nieśmiały?

I heard there was a secret chord

That David played and he pleased the Lord

But you don’t really care for music, do you?


Greg uśmiechnął się delikatnie, kiedy Mycroft podniósł rękę, gestem zapraszając go, by podszedł. Oblizując usta, Greg zbliżył się ostrożnie.

It goes like this, the fourth, the fifth,

The minor fall and the major lift

The baffled king composing Hallelujah


Greg również wyciągnął rękę, gdy podszedł. Wziął delikatny oddech, gdy ich palce się dotknęły. Ciepło natychmiast rozeszło się po jego ramieniu. Przygryzł wargę. Jego serce waliło, a atmosfera w pokoju zmieniła się z głupkowatej i podekscytowanej na niezwykle intymną.

Hallelujah…

Zbliżyli się do siebie. Greg splótł ich palce i delikatnie je ścisnął. Mycroft przesunął się bliżej, aż ich klatki piersiowe się zetknęły. Greg objął drugim ramieniem talię wyższego mężczyzny. Podniósł wzrok. Spojrzenie brązowych oczu spotkało się ze spojrzeniem jasnoniebieskich Mycrofta. Ich nosy dzieliły centymetry.

Your faith was strong but you needed proof

You saw her bathing on the roof,

Her beauty in the moonlight overthrew you

She tied you to a kitchen chair,

She broke your throne, she cut your hair,

And from your lips she drew the Hallelujah.


Oblizując wargi, Greg zrobił mały krok w bok, delikatnie kołysząc ich ciałami. Mycroft ścisnął ich złączone dłonie, kierując ich z powrotem w przeciwną stronę. Stali tam, na środku swojego salonu, kołysząc się razem.

Hallelujah…

Greg wypuścił drżący oddech. Czubki ich nosy stykały się. Tańczyli. To nie było coś, co robili wcześniej, nie w tej sposób, i był zdenerwowany. Czuł intensywność tego wszystkiego i miał wrażenie, że zaraz wybuchnie. Spojrzenie Mycrofta skupiło się na jego twarzy, chłonąć wszystko. Obaj byli świadomi, jak stopniowo zbliżali się do siebie.

Maybe I have been here before

I know this room, I’ve walked this floor,

I used to live alone before I knew you

I’ve seen your flag on the marble arch

Love is not a victory march

It’s a cold and it’s a broken Hallelujah.


Wolna ręka Mycrofta uniosła się, by delikatnie ująć policzek Grega. Pochylił się w stronę tego dotyku, przerywając ich kontakt wzrokowy, by zamknąć oczy i pławić się w delikatności tego gestu. Nucił, oddychając głęboko i ponownie otwierając oczy, gdy poczuł, jak Mycroft delikatnie odchylił się do tyłu, więc znów na siebie patrzyli. Odległość między nimi zmniejszyła się, a ich wargi otarły się o siebie. To uczucie sprawiło, że Greg poczuł ciepło w żołądku i zaskomlał, praktycznie czepiając się tyłu marynarki Mycrofta.

There was a time you let me know

What’s really going on below

But now you never show it to me, do you?

And I remember when I moved in you,

The holy dark was moving too

And every breath we drew was Hallelujah.


Odsuwając się na ułamek sekundy, z oczami pociemniałymi z intensywności i podniecenia, Greg zrobił kilka kroków do przodu. To spowodowało, że Mycroft cofnął się. Powoli przeszli przez pokój, bezpiecznie mijając meble. Zatrzymali się dopiero, gdy plecy Mycrofta uderzyły w ścianę. Obaj oddychali ciężej, niż się spodziewali, wciąż trzymając się za ręce. Greg oblizał usta, przesuwając dłoń, która obejmowała talię partnera, by przycisnąć ją do ściany, by się podeprzeć.

Mycroft obrócił się lekko, opierając się jednym ramieniem o ścianę. W jakiś sposób, w tej pozycji, Greg był tym, który patrzył na z góry na Mycrofta. Przycisnął dłoń do boku mężczyzny. Czuł, jak smukła, elegancka dłoń przesuwała się w górę, by znaleźć się na jego karku, bawiąc się w włosami, przyciągając go chwilę później do bardziej namiętnego pocałunku.

Maybe there’s a God above

And all I ever learned from love

Was how to shoot at someone who outdrew you

And it’s not a cry you can hear at night

It’s not somebody who’s seen the light

It’s a cold and it’s a broken Hallelujah.


Ich usta raz po raz spotkały się, poruszając się bezbłędnie w pocałunku. Uścisk Mycrofta na włosach Grega zacieśnił się, powodując, że starszy mężczyzna westchnął cicho w jego usta, przyciskając się do niego bliżej. Wsunął jedną ze swoich nóg między uda Mycrofta, przesuwając dłonią po jego boku, wsuwając ją pod kamizelkę i unosząc ubranie do góry. Mógł poczuć ciepło skóry Mycrofta, wciąż zakrytej jego koszulą. Poczuł żar w brzuchu i w pachwinie.

To było coś więcej niż pasa. To było coś więcej niż pragnienie. To była miłość. To było wszystko.

Hallelujah.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyCzw 11 Maj 2023, 07:54

Rozdział 318: Randka w ciemno

Ta dziewczyna była wspaniała. Minęło trochę czasu, odkąd Greg był na randce z kimś tak ładnym. Angela była wysoka i miała odpowiednie krągłości, ogniste rude włosy sięgające do pasa i jasnozielone oczy. Jej uśmiech był raczej zaraźliwy, a makijaż miała tak delikatny, że tylko podkreślał jej urodę.

Sally zorganizowała im tę randkę. Próbowała zrobić to od wieków, a Greg w końcu się zgodził, żeby przestała pytać. Nienawidził randek w ciemno, bez względu na to, jak bardzo jego sierżant zapewniała, że będzie się świetnie dogadywał z drugą osobą. Najwyraźniej były współlokatorkami w college’u i nadal dość często się spotykały.

Była malarką, kochała muzykę rockową i miała dwa koty. Rozmowa przebiegała między nimi zaskakująco łatwo, gdy czekali na swoje jedzenie, dzieląc się butelką białego wina. Było to całkiem przyjemne.

— Sal powiedziała, że jesteś inspektorem — powiedziała, opierając łokcie na stole.

— Tak. — Skinął głową z uśmiechem.

— To wspaniałe. — Również się uśmiechnęła. — Bardzo imponujące. Kilka razy widziałam twoje nazwisko w gazetach. Jeśli dobrze pamiętam, skończyliście właśnie dużą sprawę.

Greg skinął głową i zaczął zagłębiać się w szczegóły sprawy. Oczywiście niektóre z bardziej makabrycznych przemilczał, ponieważ mieli właśnie zjeść. Wydawała się jednak autentycznie zainteresowana wysłuchaniem, co miał do powiedzenia na ten temat, więc zachęciło go to do dalszego mówienia.

Czegoś jednak brakowało. Jasne, byli w stanie prowadzić całkiem niezłą rozmowę przez cały wieczór i mieli ze sobą wystarczająco dużo wspólnego, by utrzymać wzajemne zainteresowanie, ale… to nie kliknęło. To nie miało sensu, nie w sposób, w jaki mógł to określić. Była cudowna i słodka i pod każdym względem sprawiała, że była to najlepsza randka w ciemno, na jakiej kiedykolwiek był.

Więc dlaczego mimo tego wszystkiego, jazda do domu wydawała się taka niezręczna?

Był wystarczająco zaznajomiony z randkami, by wiedzieć, jak ta część miała się potoczyć. Polubili się na tyle, że pocałunek na progu wydawał się naturalnym kolejnym krokiem. Po drodze w samochodzie, pochyliła się, niby mimowolnie w jego stronę, nie dotykając go, ale będąc tego blisko. Greg po prostu… nie czuł żadnych motylków w brzuchu, których się spodziewał. Nie było czegoś, co go do niej przyciągało.

Westchnął cicho, kiedy oboje wysiedli z samochodu i doprowadził ją do drzwi.

— Dzisiejszy wieczór był cudowny, Greg. — Uśmiechnęła się, wyciągając rękę i delikatnie ściskając jego przedramię. — Dziękuję.

— Zgadza się. — Przytaknął. To była miły wieczór. Tylko że nie…

— Powinniśmy to kiedyś powtórzyć — zasugerowała.

— Tak, brzmi dobrze.

Na chwilę zapadła między nimi cisza. Greg wiedział, że to był ten moment. Po prostu nie mógł. Jego myśli przeniosły się gdzie indziej, dumając o reakcjach, które, jak sądził, powinien mieć wobec niej, a nie miał. Reakcje, jakie miał z…

Pochyliwszy się, złożył delikatny pocałunek na jej policzku, delikatnie ściskając jej dłoń. Jeśli była zbyt rozczarowana, dobrze to ukrywała. Zamiast tego tylko się do niego uśmiechnęła i ścisnęła jego dłoń, po czym odwróciła się, by otworzyć drzwi.

— Dobranoc, Greg — powiedziała.

— Dobranoc, Angelo — odpowiedział, muskając dłonią jej plecy, zanim weszła do mieszkania i zamknęła drzwi, uśmiechając się do niego po raz ostatni.

Odwracając się, westchnął i wrócił do swojego samochodu. Wsiadając, bawił się komórką, pocierając jej brzeg i wpatrując się w mały ekran.

Przez całą randkę myślał o podobnych kolacjach, które jadł z Mycroftem Holmesem. Powiedział sobie, że nie będzie się nad tym zastanawiać, ale… niemal bez przerwy porównywał je. Na szczęście Angela nigdy nie zwróciła uwagi na jego rozkojarzenie. Jednak to porównanie uświadomiło Gregowi coś, czego nie chciał.

Kiedy Mycroft uśmiechał się i śmiał cicho z jego żartów, Greg czuł ucisk w klatce piersiowej. Kiedy Mycroft mówił, Greg był całkowicie pochłonięty słuchaniem go. Grega pociągało wszystko, co Mycroft miał do powiedzenia i wszystko, co robił. Angela była cudowna i słodka, ale Mycroft był na zupełnie innym poziomie.

Cholera był w tarapatach. Jęcząc pochylił się do przodu i uderzył czołem w kierownicę. Był zakochany w Mycroftcie Holmesie. Cholera, co za bałagan. Zaciskając mocno usta, usiadł ponownie i wbił wzrok w swój telefon. Cóż, przynajmniej jego randka w ciemno coś mu dała, to byłaby to dodatkowa odwaga, której mógłby później rano pożałować.

Hej, jeśli nie jesteś zajęty, to chciałbyś się napić? - G

Właściwie właśnie skończyłem pracę. Chciałbyś przyjść do mnie, czy masz na myśli jakieś konkretne miejsce? - MH


Greg oblizał wargi.

U ciebie byłoby w porządku. Widzimy się za dziesięć minut? - G

Brzmi cudownie. Wezmę whisky. - MH


Nie miał pojęcia, czego się spodziewać, ale miał przeczucie, że zanim noc się skończy, wszystko się zmieni. Miał zamiar wykonać krok. Dzisiejszy wieczór uświadomił mu, że było między nimi coś wielkiego, coś czego nie mógł zignorować. Dzisiejszy wieczór pokazał mu, że musi zacisnąć zęby i iść do przodu.

To mogło skończyć się koszmarnie. Miał jednak nadzieję, że tak nie będzie. Jechał przez Londyn z nieoczekiwaną odwagą w sercu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyCzw 11 Maj 2023, 08:19

Rozdział 319: Pokaz kapeluszy

— Wiesz, nigdy nie widziałem, żebyś nosił kapelusz — powiedział przypadkowo Greg pewnego wieczoru, kiedy on i Mycroft leżeli na kanapie.

Mycroft mruknął z miejsca, gdzie jego głowa spoczywała na piersi Grega, tylko w połowie skupiając się na telewizyjnych wiadomościach.

— Skąd ta myśl? — zapytał zaciekawiony, podnosząc głowę, by spojrzeć na swojego partnera.

Greg wzruszył ramionami.

— Nie wiem, po prostu… Widziałem tego faceta w telewizji w pewnym stroju i właśnie zdałem sobie sprawę, że nigdy nie widziałem ciebie w kapeluszu — powiedział Greg, leniwie wskazując na ekran telewizora. — Czy kiedykolwiek nosisz kapelusze?

— Niezupełnie — skomentował Mycroft. — Nigdy nie są czymś, co naprawdę pasuje do moich wyborów strojów, więc nie widzę sensu w nich, chyba że absolutnie muszę go założyć.

— Musisz? — zapytał Greg, przechylając głowę.

Nie mógł wymyślić niczego, co koniecznie wymagało kapelusza. Z wyjątkiem jego początkowych dni w Yardzie, kiedy kapelusz był częścią jego munduru.

— Mmmm, praca pod przykrywką i takie tam.

To wiele wyjaśniało. Greg mruknął z zaciekawieniem, gdy Mycroft ponownie opuścił głowę, opierając się wygodnie o jego ciało. Znowu ucichli. Greg leniwie bawił się włosami na karku Mycrofta, gdy wiadomości się kończyły, zanim wyłączyli telewizor, aby móc udać się do łóżka.

Jednak z jakiegoś powodu Greg wciąż o tym myślał. Mycroft w kapeluszach. Greg nie był kimś, kto szczególnie uwielbiał kapelusze, czy coś, ale nie mógł zaprzeczyć, że był ciekawy. Kiedy zwinęli się pod kołdrą, zasypiając, w jego umyśle formował się plan.

OoO

Oszalał. To był absurdalny pomysł i miałby szczęście, gdyby Mycroft faktycznie się na to zgodził. Właśnie spędził kilka ostatnich dni, zbierając mnóstwo rzeczy na przypadkową zachciankę i na szczęście, młodszego mężczyzny nie było jeszcze w domu, kiedy wszedł do ich mieszkania z torbą pełną kapeluszy.

Tak, uzbierał stos kapeluszy. Niemalże nic za nie nie zapłacił, te które musiał kupić były tanie. Musiał jednak zaspokoić ciekawość, która pojawiła się u niego od czasu ich rozmowy tamtego wieczoru.

Poszedł do sypialni, rzucił torbę na łóżka i poszedł do szafy. Musiał trochę pogrzebać, ale w końcu znalazł swoją starą czapkę od munduru zwykłego posterunkowego. Uśmiechnął się zwycięsko, kiedy ją pochwycił. Zanim wstał, coś innego przykuło jego wzrok. Mruknął z zainteresowaniem, wyciągnąć czapkę traperską, której nigdy wcześniej nie widział. Obrócił ją w dłoniach, pocierając kciukami niesamowicie ciepły materiał. Co do cholery? Cóż, to z pewnością trafi na jego stos. Wstał, zamknął drzwi szafy i opuścił swoje znaleziska na resztę kapeluszy.

Pozostało tylko czekać. Kiedy Mycroft wróci do domu, spróbuje namówić go na mały pokaz w sypialni. Nie musiał czekać długo na to. Po przygotowaniu herbaty i włączeniu transmisji meczu Arsenalu, usłyszał otwarcie drzwi, gdy drugi mężczyzna wrócił do domu. Z przebiegłym uśmieszkiem, wyłączył telewizor i zeskoczył z kanapy.

— Witaj w domu, kochanie — przywitał go z uśmiechem, który sprawił, że Mycroft uniósł brwi.

— Witaj — powiedział nieco ostrożnie Mycroft. — Najwyraźniej coś planujesz, Gregory.

— Masz mnie. — Wzruszył ramionami, śmiejąc się. — Chodź.

Po tym, jak Mycroft odwiesił płaszcz, odłożył teczkę i parasol, chwycił go za dłoń, splatając ich palce. Poprowadził go do ich sypialni. Puszczając go, skierował się do łóżka i chwycił swoją czapkę od dawnego munduru, trzymając ją przed sobą, gdy się odwrócił.

— Och, drogi Panie — westchnął Mycroft, kręcąc głową. — Naprawdę?

— Och, nie bądź taki — powiedział błagalnie Greg, pochylając się w jego stronę. — Chcę cię w nich zobaczyć. Zrobisz to dla mnie?

Mycroft milczał przez chwilę, przyglądając się Gregowi i kapeluszowi. Starszy mężczyzna mógł powiedzieć, że Mycroft uważał ten pomysł za absurdalny i może tak było, ale był tak ciekawy, jak mężczyzna będzie w nich wyglądać. Mógł również powiedzieć, że Mycroft powoli się poddaje. To przez twoje cholerne spojrzenie - powtarzano mu więcej niż raz. Greg uśmiechnął się. Wiedział, że wygrywał. Nawet gdyby Mycroft przymierzy tylko kilka, byłby zadowolony.

— Zrobię to — westchnął Mycroft, chwytając kapelusz. — Ale żadnych zdjęć.

— W porządku — zgodził się Greg, śmiejąc się.

Mycroft westchnął ponownie i obrócił kapelusz w dłoniach.

— To jest twoje — wydedukował.

Greg skinął głową.

— Tak.

— Myślę, że wolałbym zobaczyć, jak ty to nosisz. — Mycroft uśmiechnął się.

— Później — obiecał Greg, puszczając oczko. — Dalej, przymierz go.

Mycroft potrząsnął głową, wzdychając, mimo że uśmiechał się delikatnie. Uśmiech Grega stał się tylko jeszcze szerszy, gdy młodszy mężczyzna umieścił kapelusz na głowie. Spojrzeli na siebie, a Greg nieświadomie podskakiwał z podniecenia. Tak, wyglądał świetnie. W połączeniu z wyrazem twarzy, który pokazywał mu, że Mycroft był jedynie rozbawiony, było to fantastyczne. To był cholernie dobry pomysł.

Następna była ciemnoszara fedora, która wyglądał naprawdę niesamowicie w zestawieniu z garniturem, który miał na sobie Mycroft. Greg desperacko chciał mu zrobić zdjęcie, ale się powstrzymał. To było seksowne jak cholera. Był rozproszony przez kilka chwil, zanim fedorę zastąpił kaszkietem, co tylko wywołało u niego parsknięcie. Teraz to było jasne, Mycroft był na to zbyt wytworny.

Cylinder wywołał przewrócenie oczami, a bejsbolówka tylko spowodowała, że Mycroft przeszył go spojrzeniem. W końcu Greg sięgnął po czapkę traperską, który znalazł. Uniósł go, przechylając z zaciekawieniem głowę.

— Skąd więc pochodzi ten? — zapytał. — Nie jest mój i chyba nigdy wcześniej go nie widziałem.

— Ach, ten. — Mycroft skinął głową, biorąc go do ręki. — Tak, nosiłem to, kiedy musiałem działać pod przykrywką, aby odzyskać Sherlocka z Serbii, kiedy był “martwy”. Była to zwyczajowa czapka, jaką nosili żołnierze, a także niezwykle praktyczna w taką pogodę.

Greg chciał coś powiedzieć, ale stwierdził, że tak naprawdę nie miał nic do powiedzenia. Mycroft jedynie naciągnął na głowę czapkę. Atmosfera między nimi znów stała się radosna, a Greg uśmiechnął się, patrząc na młodszego mężczyznę w puszystym nakryciu głowy. To był śmieszny i uroczy obrazek.

Robiąc krok do przodu, Greg objął dłońmi policzki Mycrofta. Spojrzeli w sobie w oczy, zanim Greg stanął na palcach i delikatnie pocałował Mycrofta.

— Dziękuję — wyszeptał.

Nie dziękował jedynie za przymierzenie kapeluszy. Mycroft skinął jedynie głową, a Greg wiedział, że zrozumiał, co chciał powiedzieć. Mycroft zawsze wiedział.

— Może zaczniemy przygotowywania do obiadu? — zasugerował równie cicho Mycroft.

Greg przytaknął, podnosząc ręce, by zdjąć z niego czapkę. Rzucił ją na łóżko i znów się odwrócił, by pocałować z uczuciem Mycrofta, zanim poszli do kuchni.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyCzw 11 Maj 2023, 08:41

Rozdział 320: Wydawanie rozkazów

— Odgrodzić teren, natychmiast zabrać stąd ludzi!

Greg dowodził, gestykulując na przechodniów, którzy zbliżali się trochę za blisko trupa, wskazując jednocześnie otaczający obszar, aby został zablokowany, by mogli przeprowadzić dochodzenie. Mycroft stał z boku, znajdując się w pobliżu swojego czarnego samochodu, obserwując z zaciekawieniem.

Byli w pobliskiej kawiarni, ciesząc się ciepłym napojem w chłodne popołudnie, kiedy Gregory otrzymał telefon, że znaleziono ciało. Mycroft jeszcze nie był gotowy na ich rozstanie, więc zaproponował, że go podwiezie. Nie było sensu iść na piechotę, kiedy mógł skorzystać z samochodu i nie wymagało to zbytniego przekonywania, aby Gregory się na to zgodził. Skończyli napoje, trzymali się za ręce w samochodzie będąc w drodze, a teraz Mycroft obserwował partnera będącego w swoim żywiole.

— Donovan? — zawołał Gregory, rozglądając się. Sierżant Sally Donovan pojawiła się kilka chwil później. — Zeznania naocznych świadków?

— Zbieramy ostatnie z nich, szefie.

— Dobrze, dokończ to, a potem biegnij na punkt w obwodzie, upewnij się, że zostanie odpowiednio zablokowany. Sprawdź okolice i zacznij zbierać dowody. Muszę przyjrzeć się temu ciału.

Mycroft pochylił się pod parasolem, wbijając spojrzenie w plecy starszego mężczyzny, kiedy wydawał Sally polecenia. Kobieta skinęła lekko głową, po czym odeszła, wykrzykując własne zestawy rozkazów do niektórych posterunkowych, którzy zajmowali się podstawowymi sprawami.

— Potrzebuję kryminalistyków! — wrzasnął Gregory, krocząc przez teren, zbliżając się do ciała. Jego płaszcz powiewał lekko za jego plecami, gdy poruszał się.

Mycroft przestąpił z nogi na nogę. Nie pierwszy raz obserwował Gregory’ego przy pracy i wiedział, że na pewno nie będzie to ostatni raz. Widok był jednak zapierający dech w piersiach. Było jasne, w jaki sposób ten człowiek stał się tak odnoszącym sukcesy inspektorem i że nie była to tylko zasługa Sherlocka, jak niektórzy lubili myśleć.

Gregory był pewny siebie i kontrolował obszar swoim głosem i ruchami, dając jasno do zrozumienia, że nie można było z nim zadzierać. Dowodził i to co powiedział, było tym, co miało się zadziać. To było niesamowite. To było podniecające.

Mycroft nie mógł zaprzeczyć cielesnej reakcji swojego ciała na obserwowanie partnera w tej sytuacji. To było głupie. Czasami jego brak kontroli nad własnymi reakcjami był tak absurdalny, że było to niemożliwe, ale na szczęście był wystarczająco dobry w ukrywaniu takich rzeczy i był na tyle daleko, że nikt nic nie zauważył. Westchnął, oblizując wargi i opierając się lekko o samochód.

Gregory nie był już sam obok ciała. Sally znów do niego dołączyła, a dwóch mężczyzn ubranych w skafandry, jeden z aparatem, również byli w pobliżu. Byli na tyle daleko, że Mycroft nie był w stanie rozróżnić słów, które zostały wypowiedziane, ale wciąż słyszał pewny siebie głos Gregory’ego, nadal kierujący działaniami wszystkich będących na miejscu zbrodni.

Przymykając oczy i skupiając się na tym tonie, Mycroft pozwolił swoim myślom wędrować. Być może najlepiej byłoby wrócić do samochodu, ale pozostał tam, gdzie stał, myśląc o Gregory’m, który w innych sytuacjach był tak samo władczy. Mruknął do siebie, uśmiechając się lekko.

Ponownie otworzył oczy, gdy usłyszał zbliżające się kroki i obserwował, jak Gregory w końcu wracał do niego. W jego bladoniebieskich oczach pojawił się błysk, kiedy przesunął spojrzeniem w górę i w dół jego ciała, co sprawiło, że starszy mężczyzna zawahał się na chwilę, zanim stanął przed nim.

— Przepraszam, że trwało to trochę dłużej, niż planowałem, ale na razie mam wolne — powiedział, uśmiechając się promiennie. — Sal pozwoliła mi wrócić na chwilę do domu, zanim będę musiał wrócić.

— Mmm, dobrze — skomentował cicho Mycroft. — Wsiadaj do samochodu.

Gregory wydawał się zdumiony takim zachowaniem, ale posłuchał się. Gdy tylko drzwi się zamknęły i otoczyła ich cisza, Mycroft chwycił oraz przyciągnął drugiego mężczyznę, łącząc ich usta w brutalnym pocałunki. Gregory wydał z siebie dźwięk zaskoczenia, który zmienił się w jęk, gdy Mycroft zaczął mocno ssać swoją dolną wargę.

— Mycroft — sapnął w jego usta, ściskając mocno marynarkę. — Skąd ta reakcja?

— Obserwowałem cię — mruknął Mycroft, skubiąc szczękę Gregory'ego i otrzymując w zamian więcej westchnień i dreszczy. — Byłeś tak imponujący.

— Och, podobało ci się to? — zapytał ochrypłym głosem Gregory. — Zamknij się więc i usiądź na moich kolanach.

Znów przybrał ten stanowczy, władczy ton, dzięki czemu łatwo było stwierdzić, że nie było to coś, co podlegało negocjacjom. Mycroft wzdrygnął się, przygryzając dolną wargę, robiąc to. Siadając okrakiem na kolanach Gregory’ego, chwycił jego nadgarstki i unieruchomił je, zanim zaatakował szyję starszego mężczyznę.

— Kurwa, Mycroft — sapnął Gregory, wyginając się w jego stronę. — Zabierz mnie do domu. Teraz.

— Oczywiście — prychnął Mycroft, kołysząc biodrami, powodując, że obaj jęknęli, zanim odchylił się do tyłu, by zapukać w dzielącą ich od kierowcy szybę.

Zaczęli ponownie całować się namiętnie, ledwo zauważając, jak samochód ruszył, zabierając ich do domu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyPią 12 Maj 2023, 07:07

Rozdział 321: Wstydliwy moment

— Myślałeś kiedyś o małżeństwie?

Zapytał niespodziewanie Greg pewnego wieczoru, kiedy po obiedzie odpoczywali na kanapie. Nie mógł nawet stwierdzić, co tak naprawdę skłoniło go do poruszenia tego tematu na głos. Nigdy o tym nie rozmawiali, ale skłamałby, gdyby powiedział, że o tym nie myślał.

Zaskoczony Mycroft odstawił herbatę i odwrócił się, by na niego spojrzeć. Greg poruszył się na kanapie, oblizując usta, gdy usiadł nieco prościej. Reakcja młodszego mężczyzna nie była taka, na jaką Greg liczył. Jego reakcją była… pustka. Czasami Greg nadal miał trudności z odczytaniem sygnałów wysyłanych przez niego, a jego wyraz twarzy tak naprawdę się nie zmieniał. Starszy mężczyzna zaczynał wpadać w panikę.

— Małżeństwo? — powiedział w końcu Mycroft.

Przechylił lekko głowę na bok, ale wyraz jego twarzy się nie zmienił. Greg przeczesał dłonią włosy i potarł potylicę.

— Tak, um. — Zaczął zaciskać usta. — Ty i ja. Wziąć ślub.

— Gregory, czy ty próbujesz mi się oświadczyć?

— Cholera — zaklął, a jego ręka opadła na kolana. — Nie w ten sposób? Nie. Nie mówię, że o tym nie myślałem, ale to było tylko takie pytanie. Właściwie nie wiem, co spowodowało, że je zadałem.

— Ale twierdzisz, że myślisz o ślubie ze mną — powiedział Mycroft, a spojrzenie jego bladoniebieskich oczu przesuwało się po twarzy, analizując go.

Greg żałował, że nie mógł zrobić tego samego. Nic w wyglądzie mężczyzny nie wskazywało na jakąkolwiek reakcję na to pytanie.

— Oczywiście — mruknął, wzruszając ramionami.

Spojrzał na swoje dłonie, wzdychając lekko przez nos. Może nie powinien był o tym mówić, a jedynie zrobić to poprawnie. Faktycznie się oświadczyć.

— Dlaczego właściwie miałbyś chcieć? — zapytał ostro Mycroft, a jego pytanie przecięło tok myśli Grega i zatrzymały je z piskiem.

— C…co? — zapytał, zszokowany.

— Dlaczego chcesz się ze mną ożenić? — powtórzył Mycroft, jego ton brzmiał na lekko zdziwiony. — Po bałaganie, przez który musiałeś przejść w przeszłości, dlaczego warto próbować ponownie? Z pewnością miałeś dość kłopotów ze swoją byłą żoną.

Greg wpatrywał się w niego. Szczęka opadła mu, aż do podłogi. Reakcja na jego pytanie było nie tylko szalenie nieoczekiwana, ale była również bardzo… ostra. Wyraz twarzy Mycroft był całkowicie pozbawiona uczuć, jego wzrok był przenikliwy i analizujący, a Greg poczuł ciepło narastające na jego policzkach. Prychnął, przygryzając dolną wargę i w końcu musiał oderwać wzrok i wbić wzrok w podłogę.

— Cóż — mruknął po kilku chwilach ciszy — masz rację, ale jestem głupi. Zapomnij, że cokolwiek powiedziałem.

Przełykając ślinę, wstał i zacisnął pięści, zanim przeszedł przez salon. Nie mógł zmusić się do spojrzenia na swojego partnera. Był nie tylko okropnie zawstydzony, ale także bardzo zraniony. Wiedział, że Mycroft go kocha i może małżeństwo po prostu nie było czymś, czego młodszy mężczyzna chciał dla nich. Nie sprawiło to, że ich związek stał się mniej realny. Nigdy się tak nie stanie.

To nie złagodziło irracjonalnego bólu, który go zalewał. Reakcja walcz lub uciekaj przejęła nad nim kontrolę, a on wolał uciekać, ponieważ nie mógł o tak zacząć krzyczeć. To minie. Potrzebował tylko chwili. Skrzyżował ramiona i wyjrzał przez okno, obserwując kilka samochodów przejeżdżających poniżej.

— Gregory — rozbrzmiał cichy głos Mycrofta zza jego pleców.

Napiął się, niepewny, czy był gotowy odwrócić się. Dopiero gdy smukłą dłoń delikatnie spoczęła na jego ramieniu, wziął głęboki oddech i odwrócił się.

— To nic — wzruszył ramionami, kręcąc głową na widok wyrazu twarzy Mycrofta. Teraz wyrażał emocje przez mimikę.

— Gregory, to była chyba niewłaściwa reakcja z mojej strony — kontynuował.

Greg przełknął ślinę i przeszył go spojrzeniem.

— Nie, spontaniczne reakcje są zwykle całkiem trafne — westchnął, przeczesując dłonią włosy i tylko nieznacznie cofając się spod dotyku. — Zapomnij o tym. Masz rację, po prostu… Chyba dałem się ponieść tej myśli, ale to w porządku. Nie potrzebujemy…

— Gregory, czy mógłbyś mnie wysłuchać? — Mycroft westchnął z niecierpliwością, unosząc brwi. Greg również westchnął, ale skinął głową. — Nie mówię, że wykluczam możliwość, że to się wydarzy między nami. Przyznam, że nigdy wcześniej nie brałem tego pod uwagę. Jednak to było zanim się pojawiłeś. Głupotą jest jednak sądzić, że potrzebujemy pierścionków i kawałka papieru, aby udowodnić sobie nawzajem, kim jesteśmy dla siebie, ale doskonale rozumiem konwencję stojącą za tym rytuałem. Najwyraźniej myślałeś o tym więcej niż raz, a ja w żaden sposób tego nie lekceważę.

Greg obserwował go, znów nerwowo przełykając. Wziął głęboki oddech i skinął lekko głową.

— Moje początkowe zaskoczenie była prawdopodobnie wywołane niewłaściwym sposobem poruszenia tego tematu z tobą — kontynuował Mycroft. — I za to przepraszam. Zdaję sobie sprawę, jak to wyglądało i nie było to moim zamiarem. Może zignorujemy tę początkową reakcję i wkrótce wrócimy do tematu? Chodź, usiądź ze mną.

Greg spojrzał w dół, widząc, że Mycroft wyciągał do niego ręce. Przez chwilę rozważał ofertę, po czym ponownie skinął głową i ujął smukłą dłoń. Ich palce splotły się i wrócili na kanapę. Po tym, jak usiedli, Mycroft otoczył ramieniem Grega i delikatnie przyciągnął go bliżej.

— Czuję jednak, że powinniśmy to nagrać na pamiątkę — powiedział po chwili Mycroft z wyraźnym rozbawieniem w głosie. — To były raczej okropne oświadczyny.

Greg parsknął, nie mogąc powstrzymać rozbawienia, gdy spojrzał na swojego partnera. Wyraz twarzy mężczyzny był teraz pełen uczucia i dokuczania, co sprawiło, że było mu lżej na duszy i wywołało u niego śmiech.

— Tak, wiem. Zostaw to mnie, żebym był całkowicie nieromantyczny — westchnął. — Dobrze, że tak naprawdę nie były to oświadczyny.

Mycroft mruknął w odpowiedzi, pochylając się i obejmując policzek Grega, zanim delikatnie go pocałował. Greg z radością odwzajemnił pocałunek, czując, jak serce bije mu szybciej, a ta zawstydzająca sytuacja zostaje zapomniana.

Wiedział, że pewnego dnia poprosi Mycrofta o rękę. To miało się wydarzyć. I do cholery, zamierzał upewnić się, że zrobi to idealnie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyPią 12 Maj 2023, 22:11

Rozdział 322: Miłosne notatki

Życie można sklasyfikować jako serię chwil, wspomnień, migawek… Zawsze chwile. To było coś, z czym Greg był trochę zaznajomiony w odniesieniu do swoich dzieci, ponieważ migawki i chwile były jedynym sposobem na zatrzymanie drobnych rzeczy, gdy twoje małe dziewczynki rosły o wiele za szybko.

Pracę można również było rozpatrywać jako ciąg chwil. To był jeden z lepszych sposobów na zachowanie rozsądku podczas wykonywania obowiązków. Nawet najlepszy gliniarz ryzykował, że praca dopadnie go w zły sposób i każdy z nich miał koszmary. To, co robiłeś wokół tego, utrzymywało cię przy życiu. To była ważna część: część, którą starał się nauczyć i pokazywać swojemu zespołowi tak często, jak tylko mógł.

Nigdy wcześniej nie myślał o związku jako o podobnej serii chwil. Oczywiście zdarzały się wyjątkowe momenty, ale w porównaniu z innymi rzeczami nigdy to nie było to. Każdy związek, który miał, był doświadczeniami, które wzmacniały się nawzajem, ale nie w stabilny sposób, który dobrze wróżył dwóm zaangażowanym w tę relację. Większe momenty mogły istnieć w większości, ale nie było tych małych.

Potem pojawił się Mycroft Holmes. Mycroft… przyniósł ze sobą małe rzeczy.

Żaden z nich tak naprawdę nie planować nabrać tego jako nawyku. Zaczęło się od prostego, głupkowatego sposobu, w jaki Greg chciał okazać swoją miłość w szczególnie stresującym tygodniu dla polityka. Wziął samoprzylepną karteczkę, gryzmoląc na niej wiadomość i włożył ją do teczki Mycrofta, wiedząc, że znajdzie ją później w ciągu dnia i miając nadzieję, że wywoła u niego uśmiech.

Poświęć chwilę, aby zamknąć oczy i pomyśleć o Paryżu. Ty, ja, nadzy i truskawki. I wiedz, że myślę o tym samym. - G


Odniesienie do ich ostatnich wakacji poza krajem, które były zbyt dawno temu, zadziałało. Wiadomość, którą otrzymał w porze lunchu po tym, jak Mycroft znalazł notatkę, rozgrzała go od koniuszków palców po czubek głowy i chociaż nie widział młodszego mężczyzny, był pewien, że ten się uśmiechał.

Tak się zaczęło.

Wczoraj rano zdałem sobie sprawę, że kiedy słońce pada na twoje włosy, gdy jeszcze śpisz, to lśniące srebro jest bardziej promienne niż jakikolwiek metal szlachetny. - MH

Kochanie ciebie jest jednym z największych cudów we wszechświecie. - G

Właśnie wtedy, gdy myślę, że cię rozgryzłem, nadal mnie zaskakujesz. Oczarowujesz mnie pod każdym względem, o którym nigdy nie myślałem, że potrzebuję. - MH


Kiedy wrócisz do domu, zafunduje ci noc, której nigdy nie zapomnisz. - G

To nie było coś, na co którekolwiek z nich zgodziło się często robić. To właśnie się stało. Wszędzie zostawiali sobie nawzajem małe notatki. Przyklejali je do dzbanka do kawy, szafki na herbatę, lustra w łazience, szuflady komody i wieszaka na ubrania. Wsadzali je do swoich samochodów. Wsuwali sobie do różnych kieszenie. Zabierali je do biura drugiej osoby (w tym przypadku z dużą pomocą Anthei, która zawsze tylko uśmiechała się do Grega na powitanie).

Ich tematyka wahała się w każdym kierunku, oczywiście w zależności od ich nastrojów. Częściowo sprawiło to, że było to takie zabawne. Nigdy tak naprawdę nie wiedzieli, co będzie napisane na nich, dopóki tego nie przeczytali. Jak wiele innych rzeczy w ich życiu to również było nieprzewidywalne. Porywające. Niesamowite.

Każdy dzień poza domem jest dniem bardziej wyczerpującym. Tęsknię za Twoją obecnością u mego boku. - MH

Wciąż czuję twoje usta na mojej skórze. - G

Za każdym razem, gdy poprawiam krawat, czuję na obojczyku przyjemne przypomnienie wczorajszej nocy. - MH

Hej, ślicznotko, pamiętaj, żeby odpocząć i zjeść coś po południu. - G

Masz moje pozwolenie na wrzucenie Sherlocka do aresztu na kilka godzin, jeśli jest niesforny. Właściwie to kupię wino na tę okazję. - MH

Wracaj bezpiecznie do domu, do mnie. - G

Każde nowe słowo tylko umacniało więź między nimi. Każda nowa notatka powodowała gwałtowny przypływ adrenaliny w piersi Grega. Rozpromieniał się na każdą wiadomość, jakby usłyszał ją bezpośrednio od młodszego mężczyzny. Chciał, żeby nigdy nie przestali ich wymieniać.

Obaj zatrzymali każdą notatkę, chowając ją do szuflady, żeby nic im się nie stało. Później zostawały zebrane i umieszczone w albumie. Mycroft przewracał oczami na sentymentalizm tego wszystkiego, ale Greg wiedział, że nie godził się tylko ze względu na fakt, że było to ważne dla jego partnera. Mógł powiedzieć, że było to również ważne dla Mycrofta, nawet jeśli nigdy się do tego nie przyznawał. Nie był w stanie ukryć sposobu, w jaki jego jasnoniebieskie oczy błyszczały, gdy składali wszystkie notatki w albumie, siedząc wspólnie ze skrzyżowanymi nogami na podłodze.

Greg kochał go jedynie jeszcze bardziej.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptySob 13 Maj 2023, 11:44

Rozdział 223: Spotkania polityczne

Uwagi: Autorka prosiła, aby podkreślić, że nie zna się a rządzie brytyjskim, więc wybaczcie wszystkie nieścisłości.

— Jesteś pewien, że powinienem tu być? — wyszeptał Greg, pochylając się bliżej ramienia Mycrofta, poruszając się nieco nerwowo.

Pociągnął za mankiet marynarki, spoglądając w górę i w dół po nieskazitelnej sylwetce swojego partnera. Był przyzwyczajony do tego, jak idealnie wyglądał Mycroft w swoim trzyczęściowym garniturze, ale w jakiś sposób zostało to jeszcze bardziej wzmocnione dzisiejszego wieczoru.
Nie było włoska ani żadnej nitki nie na miejscu, żadnej zmarszczki na ubraniu, o której można byłoby wspomnieć, mimo że dopiero co przytulali się na tylnym siedzeniu czarnego samochodu, który ich tutaj zawiózł. Jego parasol jak zwykle zwisał mu z łokcia, a drugą rękę opierał na krzyżu Grega.

Starszy mężczyzna przełknął ślinę, oblizując usta i prostując się nieco. Jedyną kojącą rzeczą w tej nocy było uczucie, jak kciuk Mycrofta delikatnie pocierał w górę i w dół jego bok. Wypuścił ze świstem powietrze i pozwolił, by jego ramiona opadły, gdy spoglądał na polityka.

— I jesteś pewien, że chcesz wejść w ten sposób? — zapytał.

Mycroft posłał mu to spojrzenie: “nie bądź śmieszny”.

— Niby w jaki sposób, Gregory? — zapytał, przechylając głowę na bok.

— Cóż, jest tu wielu… niesamowitych ludzi, ważnych, a ja…

— Gregory, nie jesteś głupi, więc chciałbym, żebyś przestał się tak zachowywać — prychnął Mycroft, rzucając mu kolejne znaczące spojrzenie, po czym delikatnie przycisnął dłoń do jego krzyża, popychając go w stronę wejścia.

Greg zacisnął usta i poruszył się, zaczynając iść do przodu. Poczekał, aż Mycroft przyjmie lekkie prowadzenie i razem weszli do budynku. Dwóch mężczyzn otworzyło ogromne drzwi, uprzejmie kiwając głowami i otrzymując skinienie w odpowiedzi od Mycrofta. Greg wymamrotał podziękowania, starając się ze wszystkich sił nie gapić się na otoczenie.

Sufit wydawał się być tak wysoko, oświetlony żyrandolami, które odbijały się od misternie ozdobionych powierzchni i sprawiały, że pomieszczenie wydawało się jeszcze większe. Na ścianach wisiały płótna, a okna miały prawie cztery metry wysokości. Była tam otwarta sala balowa, gdzie kilka osób tańczyła do muzyki (oczywiście była to muzyka na żywo, do cholery). W całym pokoju były umieszczone okrągłe stoły, na których znajdowały się wszelkiego rodzaju jedzenie i napoje, ale jakby tego było mało, po drugiej stronie kręcili się kelnerzy z tacami pełnymi jeszcze większej ilości jedzenia i napojów.

Wszyscy w tym miejscu nosili stroje, które z łatwością kosztowałyby jego trzymiesięczną pensję. Znów przełknął ślinę, czując się bardziej nie na miejscu niż Sherlock na występie komediowym. Jednak ramię Mycrofta nadal spoczywało wokół jego talii i choć go to zaskoczyło, bym mu za to wdzięczny. Greg prawie nieświadomie cofnął się, wtulając się w pocieszającą i znajomą postać mężczyzny, chcąc się ukryć, dopóki nie skończą i nie będzie mógł wrócić do domu. W domu mógł nosić spodnie od dresu, które posiadał od dziesięciu lat, bez obawy, że zostanie osądzony. Tutaj czuł na sobie czyjeś spojrzenia, oceniające jego strój jako śmieć i to było okropne.

— Nie zostaniemy długo — wymamrotał mu do ucha Mycroft, nachylając się nad nim. — Najwyżej godzinę. Mam trochę pracy do wykonania i dopóki uda nam się utrzymać porządek obrad, nie będziemy tego przeciągać.

Greg skinął głową, przygryzając dolną wargę. Mycroft w końcu się odsunął, ale tylko na tyle długo, by wziąć dwa kieliszki szampana z niesionej przez kelnera tacy. Odwrócił się z powrotem do Grega i podał mu napój, posyłając mu krótki, ale szczery uśmiech, zanim wziął łyk. Greg opanował się na tyle, że nie wypił alkoholu jednym haustem, choć miał na to ochotę. Wiedział, że jeśli się trochę upije, bardziej się zrelaksuje.

— Tam jest kilka kluczowych członków Izby Lordów — powiedział Mycroft do ucha Grega, delikatnie splatając ich ramiona, gdy prowadził go przez pokój.

— W takim razie nie idźmy tam — powiedział Greg, biorąc kolejny łyk szampana.

Naprawdę nie chciał stanąć przez kimkolwiek z Izby Lordów. Mycroft zaśmiał się.

— Na szczęście nie mam do czynienia z czymś tak intensywnym dzisiejszego wieczoru.

Młodszy mężczyzna uśmiechnął się, a Greg odetchnął z ulgą.

— Dzięki Bogu za to — powiedział, uśmiechając się.

Mycroft ponownie się zaśmiał.

— Jednak muszę tam podejść — powiedział Mycroft, wskazując nieco w lewo.

Greg poczuł skurcz żołądka.

— Czy musisz? — jęknął.

— Tak. — Mycroft uśmiechnął się. — Nie martw się.

Oczywiście. Nie martw się. Mycroft właśnie ich poprowadził do miejsca, gdzie minister spraw wewnętrznych rozmawiała z kanclerzem i głównym sędzią. Chryste. Miał ochotę śmiać się z absurdy widzenia ich stojących razem w ten sposób.

— Pan Holmes! — Minister spraw wewnętrznych uśmiechnęła się, gdy się zbliżyli.

Mycroft przybrał swój automatyczny uśmiech. Greg natychmiast to zauważył i chciał tylko, żeby ziemia się rozstąpiła i połknęła go w całości.

— Dobry wieczór, Thereso — przywitał się, pochylając się, by pocałować ją w oba policzki. —To mój partner, inspektor Gregory Lestrade.

Greg był zaskoczony przedstawieniem, ale wydawało się, że dobrze to zniósł. Uśmiechnął się i wyciągnął rękę, by uścisnąć jej dłoń. Mycroft już zaczynał realizować początki swojego planu na wieczór. Został wciągnięty w kilka drobnych rozmów dotyczących jego spraw i, co nie było zaskoczeniem, cięć budżetowych (ech). Kanclerz wspomniał nawet o swoim cholernym rekordzie aresztowania - skąd, do cholery, wiedział, Greg nigdy się nie dowie. Mycroft oczywiście pomagał, praktycznie wyśpiewując pochwały na jego temat, aż Greg cały się rumienił.

Nigdy nie poczuł się komfortowo, kiedy tam byli, ale nie mógł zignorować tego, jak Mycroft nadal przedstawiał go jako swojego partnera. Z pewnością była to prosta rzecz, ale była niesamowita. Mycroft był z niego dumny i spędzili obok siebie prawie cały wieczór. Był wystarczająco czuły, aby ludzie wiedzieli, że są w związku. To było niesamowite.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyNie 14 Maj 2023, 09:23

Rozdział 324: Nieplanowanie zajęcia podczas lunchu

W biurze Mycrofta w Whitehall działo się wiele interesujących rzeczy. W obrębie tych czterech ścianach miały miejsce rzeczy, które były objęte najwyższymi poziomami nadzoru. Odbywało się tu wiele negocjacji i jeszcze więcej spotkań. Było to jedno z najbezpieczniejszych pomieszczeń w Londynie, w których nieczęsto przebywała rodzina królewska (żeby nie powiedzieć, że nigdy ich tu nie było, bo zdarzały się takie wizyty…), a gdyby zaistniała taka potrzeba, można było się w nim zamknąć na tygodnie i nadal funkcjonować całkiem poprawnie.

To biuro wiele widziało. Tutaj na kanapie, Sherlock dochodził do siebie z niejednego swojego haju. To tu odbyły się jego pierwsze, zawodowe spotkania z Gregorym Lestradem. To tam John siedział naprzeciwko niego, przechodząc najintensywniejsze przesłuchanie, gdy Mycroft wypytywał go o jego zamiary wobec swojego brata. To nie był pierwszy raz, kiedy zadał takie pytanie, ale tym razem odpowiedź była zupełnie inna.

To tam on i Gregory wdali się w kłótnię tak zaciekłą, że był pewien, że ich nieformalny związek skończy się na dobre. To tam pracował do tego stopnia, że nawet Anthea wyraziła swoją troskę o niego, i to tutaj on i Gregory całowali się, gdy się pogodzili i ich związek stał się jeszcze silniejszy niż kiedykolwiek. Zwykle nie był sentymentalny, ale wydawało się, że z Gregorym Lestrade’em w jego życiu, to była nieunikniona zmiana.

Jednak w dzisiejszych czasach biuro w Whitehall było bardziej miejscem, w którym Gregory leżał na kanapie, całkowicie nagi, z Mycroftem pochylającym się nad nim i całującym go namiętnie. Usiadł okrakiem na starszym mężczyźnie, poruszając biodrami i ściskając razem ich erekcje, na co obaj westchnęli.

— My… Myc — jęknął Gregory, lekko wyginając się w łuk, prawie wbijając paznokcie w blade plecy Mycrofta. — O Boże.

Nie taki był plan, kiedy Gregory wpadł w porze lunchu. Mycroft wierzył, że w planie był rzeczywisty lunch. Jednak nie widzieli się przez dłuższy czas, było to prawie dwa tygodnie, a czułe pocałunki na powitanie szybko przerodziły się w coś bardziej desperackiego i pożądającego. Dopiero gdy byli przyciśnięci do ściany i obaj mieli penisy twarde niczym skały, Mycroftowi przyszło do głowy, żeby przenieść ich do wygodniejszego miejsca.

Gregory wsunął dłoń między ich ciała, owijając palcami oba penisy, powoli je gładząc. To sprawiło, że Mycroft zadrżał, a jego usta rozchyliły się, gdy ponownie sapnął i pozwolił, by jego oczy zamknęły się na chwilę. Dostosowując swoją pozycję tak, że był bardziej wyprostowany i nie musiał opierać się na dłoniach, przesunął rękę w dół, aby dołączyć się, przesuwając kciukiem nad ich główkami, rozmasowując na nich preejakulat.

Czuł, jak jego mięśnie napinają się pod dotykiem, wrażliwe na podniecenie i wysyłające ciepło, które przez niego przepływało. Zagryzł wargę mruknął cicho z głębi gardła. Z drugiej strony Gregory jęknął, gdy ponownie wygiął się w łuk. Śmiejąc się, Mycroft przeniósł drugą dłoń, by delikatnie przyłożyć palec do ust swojego kochanka. W końcu byli w jego biurze, a nie w zaciszu własnego domu. Rzadko zdarzało się, by Mycroft pozwalał, by sprawy zaszły aż tak daleko.

Spojrzenie brązowych oczu Gregory’ego spotkało się z jego jasnoniebieskimi. Tęczówki starszego mężczyzny były prawie niewidoczne przez rozszerzone źrenice wynikające z tego, jak bardzo był podniecony. Wypuszczając drżący oddech, Gregory rozchylił usta i przejechał językiem po opuszku palca Mycrofta. Młodszy mężczyzna wciągnął powietrze na niespodziewanie zmysłowy kontakt i zanim zdążył cokolwiek zrobić, Gregory wziął jego palec do ust i zaczął delikatnie go ssać.

Ani razu nie zerwali kontaktu wzrokowego. Mycroft jęknął. Czuł, jak jego kończyny zmieniają się w galaretę, gdy Gregory ssał mocniej, używając zębów, by również trochę skubnąć palec. Biodra Mycrofta szarpnęły się do przodu, napierając na ciało partnera. Pozwolił swojej głowie opaść do tyłu, gdy jęknął głośniej. Teraz trudniej było to powstrzymać. Gregory niszczył go na wszystkie sposoby, które tylko on znał. Mycroft zapomniał o wszystkim i wszystkich innych, skupiając się na nich dwojgu, kanapie i ich dążeniu do przyjemności.

Po niesamowicie leniwym procesie sprzątania i zjedzenia lekko zimnego lunchu, rozstali się przy kolejnych pocałunkach i rozmowie o wspólnej kolacji tego wieczoru. Kiedy Anthea przyszła do biura dwadzieścia minut później z jakimiś raportami, uśmiechała się złośliwie.

— Może powinniśmy zainwestować w skuteczniejsze wyciszenie tych ścian? — zapytała, odkładając teczkę i wyciągając Blackberry. — Razem z inspektorem sprawiliście, że stażysta się zarumienił.

— Jeśli wszyscy wiedzą, co leży w ich najlepszym interesie, nic nie powiedzą ani nie będą zachowywać się inaczej, gdy opuszczę to biuro — powiedział chłodno Mycroft, przeglądając papiery.

Nie przejmował się tym, że mały personel, który trzymał w budynku była świadomy jego zażyłości z Gregorym. W swoim biurze w Whitehall zatrudniał tylko najbardziej zaufanych pracowników.

Anthea wyglądała na rozbawioną. Mycroft nie mógł powstrzymać cichego śmiechu. Wątpił, by jego partner uznał tę sytuację za zabawną, ale to czego Gregory nie wiedział, to mu nie zaszkodzi.

Jego personel był niczym innym jak dyskretny.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyNie 14 Maj 2023, 10:35

Rozdział 325: Okres dostosowawczy

Uwagi: Alternatywa - Nastolatki

— Szczerze, Gregory, czy naprawdę musisz to teraz robić? — warknął Mycroft, pół obracając się w miejscu, w którym siedział zgarbiony przy biurku.

Greg zamarł, cicha melodia wydobywająca się z jego gitary ucichła. Zamrugał zdziwiony.

— Co? — zapytał, patrząc na młodszego nastolatka w szoku. Bawił się kostką, zaciskając usta.

— Jest późno i próbuję się uczyć, a ty zajmujesz się tym cholerstwem od godziny — wyjaśnił Mycroft ostrym tonem.

— Myc, w przyszłym tygodniu mam koncert — wymamrotał Greg, przypominając mu. — I tak nie rozumiem, dlaczego jesteś taki zestresowany. Szczerze mówiąc, nie musisz nawet uczyć się, aby otrzymać najlepsze oceny. Jesteś mądrzejszy od tych cholernych nauczycieli.

— Och, więc powinienem zaniedbać naukę? — zapytał Mycroft lodowatym tonem, unosząc brew. — Tak jak ty?

— Ej. — Greg spiorunował go wzrokiem. — Nie zaczynaj tego ze mną.

— Bądź więc gdzie indziej — powiedział drugi nastolatek, odwracając się z powrotem do stosu swoich podręczników, chwytając długopis.

Wzdychając, Greg wstał z kanapy i pomaszerował do ich sypialni. Mieszkał z Mycroftem od kilku miesięcy. Znaleźli to miejsce w pobliżu szkoły, dzięki czemu nie byli zmuszeni do bycia uwięzionymi w kampusie przez cały czas. To było odświeżające. To było dla nich dobre. W następnym miesiącu minie rok odkąd się spotykali i pod wieloma względami zbliżyli się do siebie.

Najwyraźniej jednak wciąż dostosowywali się do siebie. Choć troszczyli się o siebie nawzajem, wciąż istniało tak wiele sposobów, w jakie on i Mycroft ścierali się. Byli bardzo różnymi ludźmi. Jego koledzy wciąż byli zaskoczeni, że ich dwójka zaczęła się w ogóle spotykać i że nadal byli ze sobą. Na początku było to trochę pochlebne, ale w tym momencie stało się to po prostu obraźliwe.

Greg starał się nie obrazić na zniewagę, jaką właśnie zadał mu Mycroft. Wiedział, że nie do końca to miał na myśli młodszy nastolatek, ale wciąż. Wyraźnie się dopasowywali. Ich mieszkanie nie było duże i chociaż przez większość czasu cieszyli się bliskością, po prostu… potrzebowali również własnej przestrzeni. Wzdychając, opadł na łóżko i z roztargnieniem strojąc gitarę.

Podtrzymywał to, co powiedział. Mycroft ciągle siedział przy tym cholernym biurku. Od tygodnia prawie nie spędzili ze sobą czasu. Wiele razy Greg kładł się do łóżka sam, od czasu do czasu rejestrując uginanie się materaca, kiedy dołączał do niego Mycroft, Bóg sam wie, ile godzin później. Raz czy dwa budził się, gdy byli razem w łóżku, ale… nawet to było coraz rzadsze. Szczerze mówiąc to było trochę irytujące.

Marszcząc brwi, Greg wstał i oparł gitarę na jej zwyczajowym miejscu o ich szafę, po czym włożył ręce do kieszeni bluzy i powłócząc nogami wszedł z powrotem do salonu. Zatrzymał się, przenosząc ciężar ciała, wpatrując się w plecy Mycrofta.

— Głodny? — zapytał, próbując zawrzeć pokój.

Mycroft tylko mruknął niezobowiązująco w odpowiedzi.

To nie - pomyślał Greg, czując przypływ irytacji w piersi. Poświęcił chwilę pełną upartości, by spojrzeć na nastolatka, mimo że ten był tego nieświadomy, i poszedł do kuchni, by zrobić coś do zjedzenia dla siebie. Nie powinien być tak zirytowany, ale miał wybuchowy temperament i nie lubił być tak beztrosko odrzucany. To było gówniane.

Podczas jedzenie opierał się o blat, żując kanapkę, wpatrując się w przypadkowe rzeczy. Nagle czajnik bardzo go uraził. Prychnął, przeczesując wolną ręką włosy. Zamiast zrobić sobie herbatę, wyjął butelkę wody z lodówki. Po nasyceniu głodu, wrócił do salonu, ostentacyjnie nie patrząc na swojego chłopaka, gdy opadł na kanapę. Zaczął bawić się swoją komórką.

Mniej więcej godzinę później po jego lewej stronie coś się poruszyło i zobaczył, jak Mycroft odsuwał krzesło wstając. Greg poruszył się w miejscu, w którym siedział, ale nie odrywał spojrzenia od gry mahjongu, w którą grał na komórce. Wciąż był trochę sfrustrowany i nie zamierzał dogadzać nastolatkowi, który najwyraźniej nie chciał poświęcić mu czasu.

Mycroft westchnął, podchodząc i siadając obok niego. Greg przygryzł dolną wargę, kontynuując swoją grę. Mycroft położył ręce na kolanach. Żaden z nich nie mówił. końcu, po około dziesięciu minutach, cisza została przerwana.

— Czasami wciąż mam trudności z przystosowaniem się do tego — mruknął Mycroft.

Greg przestał poruszać kciukiem, nie skupiając się teraz na ekranie komórki przed nim, ale też nie spuszczając z niej wzroku.

— Och? — zdołał wykrztusić.

— Rzeczywiście. — Mycroft skinął głową, wzdychając. — To nie znaczy, że w jakikolwiek sposób żałuję naszej decyzji o wspólnym zamieszkaniu. Po prostu jestem przyzwyczajony do dużej ilości odosobnienia i ciszy. To… przytłaczające.

Greg podniósł wzrok i spojrzał na twarz drugiego nastolatka. Mycroft zmarszczył brwi, najwyraźniej sfrustrowany i zmęczony. Poczuł, jak opadają mu ramiona. Położył komórkę obok siebie na kanapie. Wyciągnął rękę, owinął ją wokół ramion Mycrofta, przyciągając go do siebie. Młodszy nastolatek poruszył się chętnie, dopasowując się wygodnie do ciała Grega.

— Musisz wziąć oddech i to posegregować — wyszeptał, głaszcząc Mycrofta po włosach. — Czy nie zawsze to powtarzasz?

Mycroft zanucił swoją zgodę, wzdychając. Greg nagle stwierdził, że nie mógł się już złościć.

— Pieprzyć podręczniki — wyszeptał, odwracając się, by pocałować włosy Mycrofta. — Chodź ze mną do łóżka. Tęskniłem za tobą, Mycroft. Żyjemy razem, do cholery, nie powinienem za tobą tak bardzo tęsknić.

W jego słowach nie było ciepła. Po prostu same… emocje. Naprawdę tęsknił za Mycroftem leżącym obok niego w łóżku. Jego serce waliło, gdy czekał na odpowiedź. Młodszy nastolatek usiadł prosto i spojrzał na niego. Spojrzenie jasnoniebieskich oczu przeskanowało twarz Grega i w końcu Mycroft skinął głową.

— W porządku — wyszeptał, obejmując dłonią policzek Grega.

Leżeli zaledwie dziesięć minut pod kołdrą, zanim obaj zasnęli głęboko.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyNie 14 Maj 2023, 20:39

Rozdział 326: Porwany

Rozległ się okrzyk bólu, po którym nastąpił ponury śmiech. Greg miał wrażenie, że płonie. Trząsł się, był przywiązany do krzesła, a ręce miał unieruchomione za plecami. Zakręciło mu się w głowie i był pewien, że lada chwila zwymiotuje. Jego skóra była blada i lepka, a włosy mokre od potu.

— W porządku, inspektorze, wszystko będzie o wiele lepsze, kiedy specyfik zacznie działać. — Jego porywacz szeptał mu do ucha, gdy pochylał się nad nim.

Światło padło na pustą strzykawkę i Greg poczuł, jak ołowiany ciężar zagościł w jego trzewiach. Nie było wiadomo, jaki rodzaj narkotyku był w strzykawce, ale teraz najwyraźniej znajdował się w jego ramieniu. Zgięcie jego łokcia pulsowało i czuł tam wilgoć. Czy krwawił? To nie była czyste wkłucie, ale bez wątpienia skuteczne.

Prawie nie pamiętał, jak tu się znalazł. Najprawdopodobniej miał wstrząs mózgu. Miał tylko nadzieję, że jego porywacze byli na tyle niechlujni, że Sherlock i John go znajdą. Albo Mycroft… Chryste. Mycroft.

Greg zaskomlał z bólu, przełykając ślinę, gdy zaczął być coraz bardziej zamroczony. Jego tętno gwałtownie przyspieszyło, ale to nie było spowodowane adrenaliną. Czuł się na to zbyt spokojnie. Nie, to musiały być narkotyki. Szybko działały.

A sądząc po przebłysku przedmiotów ustawionym na pobliskim stole, to był dopiero początek.

OoO

— Pobudka, inspektorze — rozkazał jego porywacz.

Jego głos brzmiał tak daleko, prawie eterycznie. Dopiero mocne uderzenie w policzek, które odrzuciło głowę na bok, przywróciło Grega do przytomności.

Było mu zimno. Drżał jeszcze gwałtowniej i wszystko go bolało. Rozchylił spierzchnięte usta, by westchnąć i jęknąć. Zamrugał szybko, zanim musiał zacisnąć powieki. Ponieważ w pokoju nie było zbyt wiele światła, jego ból głowy musiał być czymś okropnym.

Z tyłu jego głowy znajdowała się ręka, która go podtrzymywała. Plastik naciskał na jego usta. Chłodna woda spływała po jego języku i w dół gardła. To przyniosło ulgę na całe pięć sekund, zanim zaczął się lekko krztusić, powodując, że znowu zaczął ostro kaszleć. Kubek został odebrany.

— Muszę cię przynajmniej trochę nawodnić — powiedział mężczyzna. — Wygląda również na to, że zaczynasz mieć objawy odstawienia. Nie możemy do tego dopuścić. Chcesz jeszcze jedną dawkę, inspektorze?

Greg potrząsnął głową, jęcząc, gdy nie mógł wykrztusić słowa. Boże, nie, nie chciał więcej. Śmiech, który rozbrzmiał, pokazał, że wyraźnie ich to nie obchodziło, bo i tak to się stanie. Bolesne, przeszywające uczucie znów pojawiło się w jego ramieniu i krzyknął, wyginając plecy w odruchu ucieczki, mimo że nie mógł się ruszyć. Ból się nasilił, poczuł więcej wilgoci, a potem ogień zalał całe jego ciało. Drżenie stało się ostrzejsze, zanim całkowicie ustało, a jego ból głowy zniknął.

Z westchnieniem znów stracił przytomność.

OoO

Ten trend się utrzymywał. Greg nie miał poczucia czasu. Stracił rachubę, ile razy budził się z bólem i z pragnieniem. Za każdym razem był uspakajany narkotykami, bez względu na to, jak bardzo protestował. Sprawy zaczęły się komplikować, bez wątpienia z powodu lęku, a ból stał się tak stały, że prawie już na niego nie reagował.

Ciepła dłoń na jego twarzy przywróciła Grega do świadomości. Dotyk był inny niż wszystkie poprzednie. Jego brwi zmarszczyły się, a oczy nadal były mocno zamknięte. Jęknął, próbując obrócić głowę.

— Ciiii, Gregory — rozległ się cichy głos. Gregory. Jego porywacze nigdy nie używali jego prawdziwego imienia… Gregory? Ten głos… — Gregory, czy mnie słyszysz?

Ręka znów znalazła się na jego twarzy, obracając jego głowę. Ciało pochyliło się. Usta przycisnęły się do jego czoła. Greg otworzył oczy, krzywiąc się, zanim zaszlochał na widok klęczącego przed nim Mycrofta.

— Myc… — wychrypiał.

— Ciiii, wszystko w porządku — szeptał dalej Mycroft, delikatnie przeczesując palcami jego włosy. — Jestem tutaj. Zabieram się stąd. Trzymaj się.

Greg skinął głową, powieki zatrzepotały, ponieważ nie był w stanie dłużej zachować przytomności.

OoO

Pip. Pip. Pip.

Greg chrząknął, gdy się obudził, niemal natychmiast zauważając, że znajduje się w zupełnie innym otoczeniu. Chłód wokół jego dłoni zniknął, gdy poczuł palce na swoich.

— Gregory?

Greg skrzywił się na nagły przypływ światła, gdy zmusił się do otwarcia oczu. Był w szpitalu. Poświęcił chwilę na przyzwyczajenie się do wszystkiego, zanim odwrócił głowę spoczywającą na poduszce. Ujrzał bardzo zmartwionego Mycrofta pochylającego się nad łóżkiem.

— He… Hej — wychrypiał, kaszląc z powodu suchości w gardle.

Mycroft zabrał swoje ręce tylko po to, żeby chwycić wodę, trzymając szklankę blisko niego, kierując słomkę między usta Grega, żeby mógł się napić.

— Po prostu odpoczywaj — powiedział Mycroft, zanim Greg zdążył pomyśleć, by coś powiedzieć. Patrzyli na siebie przez chwilę. Miał tak wiele pytań. — Wszystkie narkotyki zostały wypłukane z twojego organizmy. Używali stałej mieszanki kokainy i heroiny, aby zmaksymalizować ich wpływ na ciebie. Oni… używali zgięcia twojej lewej ręki do wkłucia za każdym razem i nie byli przy tym ostrożni. Gregory… będziesz miał blizny.

Greg zdołał skinąć głową. Domyślił się tego. Ból był zbyt intensywny i bez wątpienia mężczyzna wbijał igłę mniej więcej za każdym razem w to samo miejsce. Zdołała westchnąć, jęcząc. Ręce Mycrofta znów były wokół jego, delikatnie ją ściskając.

— Zdajesz sobie sprawę, że zmusiłeś mnie do pracy w terenie? — zapytał młodszy mężczyzna po kilku chwilach ciszy.

Drżenie w jego głosie zmusiło Grega do ponownego otwarcia oczu. Na ustach Mycrofta pojawił się sarkastyczny uśmiech, ale był on chwiejny, a jego oczy lśniły od nie wylanych łez. W jakiś sposób Greg zdobył się na własny uśmiech.

— Prze… przepraszam — wykrztusił, próbując się zaśmiać, ale tylko znowu zaczął kaszleć.

Po chwili podano mu więcej wody, a usta Mycrofta ponownie znalazły się na jego czole.

— Po prostu odpoczywał, Gregory — wyszeptał. Greg już zapadał w zaskakująco spokojny sen. — Będę tu, kiedy znów się obudzisz.

Greg wiedział, że tak będzie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyPon 15 Maj 2023, 09:39

Rozdział 327: Jeśli zdradzisz jego zaufanie

Minął tydzień, odkąd Sherlock dowiedział się o związku Grega i Mycrofta. Greg naprawdę był zaskoczony, że mężczyzna nie zauważył tego w chwili, gdy się to zaczęło. Chociaż detektyw-konsultant wydawał się nieco rozkojarzony innymi rzeczami, które dotyczyły Johna. Mycroft tylko uśmiechnął się porozumiewawczo za każdym razem, gdy poruszano ten temat, a Greg już dawno nauczył się nie pytać. Gdyby miał się dowiedzieć, powiedział mu o tym Mycroft lub John. Był tego pewien.

Odkąd wiedział o tym, za każdym razem, gdy byli razem w tym samej przestrzeni, Sherlock piorunował go wzrokiem. Szczerze mówiąc, Greg uważał to całkiem zabawne. Był wyjątkowo dąsający się, co byłoby frustrujące, gdyby odciągało to jego uwagę od pracy nad przypadkiem, ale tak się nie działo. Był po prostu trochę bardziej uparty w tym wszystkim niż zwykle. Czasami Grega szokowało go to, że Sherlock był dorosłym mężczyzną.

Oczywiście, kiedy Sherlock zdecydował się porozmawiać z Sally, zamiast odpowiedzieć bezpośrednio na pytanie zadane przez Grega, wyznaczył granicę tego absurdu.

— Dobra, chodź ze mną — westchnął, podchodząc i chwytając Sherlocka za łokieć.

Młodszy Holmes patrzył na niego przez chwilę z wyraźnym zaskoczeniem, po czym zgodził się z wyrazem niezadowolenia i irytacji, ale Greg skończył z tym. Odwrócił się i odciągnął Sherlocka od miejsca zdarzenia, zauważając rozbawione spojrzenia, jakie rzucali mu John i Sally.

— Co dokładnie robisz, Lestrade? — warknął Sherlock, wyrywając ramię z uścisku Grega, gdy tylko zostali sami.

— To musi się skończyć — warknął Greg, odwracając się do Sherlocka, krzyżując ramiona.

Za tą odpowiedź został nagrodzony lodowatym spojrzeniem.

— Nie mam pojęcia, o czym…

— Och, cholera, nawet nie próbuj kończyć tego zdania — przerwał mu Greg, zaskakując Sherlocka. Wzdychając, inspektor uszczypnął nasadę nosa i zacisnął usta. — Posłuchaj — zaczął ponownie po kilku chwilach ciszy między nimi. — Jakakolwiek jest twoja opinia na temat mojego związku z twoim bratem, w porządku. Nie obchodzi mnie to. Znamy się od dawna, Sherlocku, dłużej niż znam Mycrofta…

— To oczywistość — powiedział ostro Sherlock.

— Czy… — Greg przerwał, zamykając oczy i oddychając głęboko, gdy ponownie zebrał się w sobie i zaczął od nowa. — Znamy się od dawna i wiele razem przeszliśmy. Nie chcę, aby to zniweczyło zaufanie, które zbudowaliśmy przez lata, ponieważ mów, co chcesz, ale wiem, że ono istnieje. Jednak nawet jeśli tak się stanie, nadal mam pracę do wykonania, a ty nadal jesteś konsultantem, więc na litość boską, przestań pozwalać, by to ingerowało w rozwiązywanie spraw.

— Czyli będziesz kontynuujesz ten… związek z moim bratem — powiedział Sherlock, mrużąc nieco oczy.

Greg wyzywająco uniósł podbródek.

— Tak — powiedział z niezachwianą pewnością siebie, nadal trzymając skrzyżowane ręce. — Dlatego, jeśli masz zamiar się tak zachowywać, zrób to poza moim miejscem zbrodni.

Ze znaczącym spojrzeniem Greg odwrócił się i zaczął kierować się w stronę ciała. Powiedział swoje, a Sherlock zdawał się przynajmniej to rozważać, a to naprawdę było wszystko, a co mógł prosić Greg. To, co teraz zrobi detektyw, zależało wyłącznie od niego, ale Greg miał do rozwiązania zagadkę morderstwa.

— Lestrade! — zawołał Sherlock, zanim Greg oddalił się zanadto.

Greg zatrzymał się, stojąc przez chwilę bez ruchu, po czym powoli się odwrócił. Uniósł pytająco brwi, patrząc, jak Sherlock wypuścił zirytowany oddech i podszedł do niego. Włożył ręce do kieszeni płaszcza i wbił wzrok w punkt gdzieś z boku głowy Grega.

— Mycroft lubi koty, chociaż nigdy się do tego nie przyzna. Odmówi wypieków, gdy mu się je zaproponuje, ale będzie wędrował do kuchni w środku nocy, aby je zjeść, kiedy pracuje. Jest bardziej nie do zniesienia niż ja i staje się jeszcze gorszy, kiedy musi być sam. Również ma Pałac Umysłu i chociaż nie jest on tak elegancki jak mój, jest znacznie starszy i bardziej wyćwiczony niż mój. To oznacza, może łatwo zostać zaśmiecony, a jeśli nie poświęci czasu na zagłębienie się w siebie i uporządkowanie tego, zostanie niesamowicie przytłoczony. W przeciwieństwie do mnie nigdy nie poświęca czasu na uporządkowanie sprawy, dopóki nie dojdzie do punktu krytycznego.

Sherlock mówił szybko i ani razu nie spojrzał Gregowi w oczy, a starszy mężczyzna tylko się w niego wpatrywał z rozchylonymi ustami. Co to było… Czy to było to, o czym myślał? Skupiał się na każdym słowie, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu na niektóre ze słodkich rzeczy, które mu mówiono.

— Sherlock… — zaczął Greg, gdy znowu zapadła cisza.

Kiedy ich spojrzenia się spotkały, w oczach młodszego mężczyzny, pojawił się zastraszający ogień, którego inspektor się nie spodziewał. Zamilkł i spojrzał na Sherlocka zdumiony.

— Chyba nie muszę ci mówić, że jeśli zawiedziesz zaufanie, jakim w jakiś sposób postanowił cię obdarzyć, konsekwencje będą opłakane — powiedział Sherlock wpatrując się w niego twardo. — I te konsekwencje nie poniesiesz tylko z ręki Mycrofta.

Mówiąc to, młodszy Holmes okręcił się na pięcie, jego płaszcz poruszał się wokół niego, gdy z okrzykiem do Johna wracał na miejsce zbrodni. Greg po prostu stał tam przez chwilę, trochę oszołomiony tym, co właśnie się stało. Oblizując wargi, w końcu wyciągnął komórkę i ruszył, by dołączyć do ekipy, wysyłając z uśmieszkiem wiadomość do Mycrofta.

Myślę, że twój brat właśnie dał mi mowę „zrań go, a cię zabiję”. - G

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 EmptyWto 16 Maj 2023, 19:33

Rozdział 328: Sauna

Uwagi: Alternatywa - Nastolatki

— Wciąż jestem zdumiony, że w ogóle przekonałeś mnie, abym tu przyszedł — syknął Mycroft sapiąc.

Zawstydzony, skrzyżował ramiona na nagiej klatce piersiowej. Obok niego Greg uśmiechnął się promiennie, chwytając jego rękę i delikatnie ją rozprostowując.

— Och, daj spokój — powiedział żartobliwie, szturchając młodszego nastolatka łokciem. — Jesteś tutaj najseksowniejszą osobą.

— Nie jestem przyzwyczajony do takiego pokazu. Jest to raczej niewygodne — wymamrotał Mycroft, przesuwając się nieco bliżej do Grega.
Owijając ramie wokół jego barków, Greg popchał i zaczął prowadzić Mycrofta z dala od basenu.

W rzeczywistości, prawie nikogo tam nie było. Greg celowo wybrał taką dziwną porę, ponieważ wiedział, że nie będzie wtedy tłumu. Jednak, jak powiedział Mycroft, sam był dość zdumiony, że udało mu się przyprowadzić tutaj drugiego chłopca. Na wpół żartował, że ich dwójka powinna pójść razem na pobliski kryty basen, głównie dla widoku jego chłopaka w kąpielówkach. Było przyjemnie to sobie wyobrazić, ale jak się okazało, jeszcze wspanialsze było zobaczenie tego na żywo. Ledwo mógł powstrzymać się od wpatrywania.

Jednakże nie znosił również tego, że Mycroft czuł się nieswojo. Wiedział jednak, że młodszy nastolatek nie poprosi go o powrót do domu, dlatego miał pomysł, który pomógłby mu się trochę zrelaksować.

— Gdzie idziemy? — zapytał Mycroft, kiedy dotarli do rogu dużego pokoju i ruszyli w dół krótkim korytarzem.

— Gdzieś, gdzie miejmy nadzieję, będzie ci trochę wygodniej — odpowiedział Greg, poświęcając chwilę na obejrzenie się przez ramie i uśmiechnięcie się.

Skręcił za róg, prowadząc Mycrofta innym korytarzem i ponownie skręcił. Dopiero gdy dotarli przez wejście z napisem „Sauna”, puścił swojego chłopaka i pchnął drzwi, by się otworzyły.

— Po tobie. — Uśmiechnął się, gestykulując jedną ręką.

Mycroft z ciekawością spojrzał na niego, a potem na pokój przed nim, zanim powoli wkroczył do środka.

Greg poszedł za nim, pozwalając drzwiom zamknąć się. Z nimi w środku sauna wydawała się dość mała. Nie było również nikogo innego oprócz nich. Para puchała, ale była ustawiona na nieco niższą moc, ponieważ nikt jej nie używał przez jakiś czas. Greg uwielbiał to w tym miejscu. Istniały inne lokalizacje, ale ta jedna miała możliwość ustawienia pary. Dzięki temu było to nieco bardziej kontrolowane i niesamowite.

— Tu jest trochę lepiej — przyznał Mycroft, odwracając się do Grega.

Posłał starszemu nastolatkowi nieco niepewny uśmiech, który Greg odwzajemnił z większą pewnością siebie.

— Chodź tutaj. — Skinął głową, robiąc krok do przodu, by ująć policzki Mycrofta.

Stali tak przez chwilę, wpatrując się w siebie w słabo oświetlonym pomieszczeniu, zanim Greg pochylił się i złączył ich usta. Ponownie zrobił krok do przodu, zmniejszając pozostałą odległość między nimi, czując mrowienie w żołądku na westchnienie zadowolenia, które wydał z siebie Mycroft, gdy się całowali.

Po chwili Mycroft podniósł ręce i chwycił delikatnie Grega za bicepsy. Starszy nastolatek cofnął jedną ze swoich dłoni, przesuwając palcami po lekko wilgotnych rudych włosach, obejmując kark swojego chłopaka. Pogłębił pocałunek, poświęcając chwilę na delikatne ssanie dolnej wargi Mycrofta w zamian otrzymał zaskoczony jęk.

— Usiądźmy — wyszeptał Greg w usta Mycrofta, po czym odsunął się na tyle, by poprowadzić go do jednej z gładkich, drewnianych ławek ustawionych wzdłuż ścian.

Usiadł i delikatnie pociągnął Mycrofta za nadgarstek. Młodszy nastolatek nie wahał się usiać okrakiem na jego nogach.

Greg otoczył ramionami talię Mycrofta i przyciągnął go bliżej, odchylając głowę do tyłu w chwili, gdy Mycroft pochylił się, by ponownie go pocałować. Smukłe palce były teraz w jego włosach, chwytając je pewnie, co wywołało dreszcz wzdłuż kręgosłupa Grega. Przesunął językiem po dolnej wardze Mycrofta i natychmiast uzyskał dostęp. Westchnęli sobie w usta, przyciskając się do siebie. Obaj zaczęli się pocić od mieszaniny pary i rosnącego podniecenia.

— Gregory — wydyszał po chwili Mycroft, lekko drżąc.

Greg czuł, jak erekcja chłopaka naciskała na jego brzuch i było to najbardziej podniecające uczucie na świecie.

— Tak? — zapytał, patrząc na niego. Jego głos był nieco głębszy niż wcześniej.

— Jesteśmy w miejscu publicznym.

— Nie aż tak publicznym.

Greg uśmiechnął się, powoli głaszcząc biodra Mycrofta. Patrzył, jak ten przygryzł wargę i westchnął ponownie z przyjemności.

Gregory — powtórzył Mycroft, a jego głos zmienił się na nieco bardziej w skomlenie, kiedy otarł swoje ciało o jego.

— Boże, Mycroft — westchnął Greg, czując, jak jego plecy wyginają się lekko w pragnieniu bycia bliżej drugiego nastolatka.

Jego własna erekcja pulsowała, otrzymując tarcie, które sprawiało, że sapał za każdym razem, gdy Mycroft poruszał się naprzeciw jego biodrom.

Wpatrywali się w siebie, gdy Mycroft pochylił się, by pocałować go bardziej brutalnie. W tym pocałunku była desperacja i pożądanie, a Greg przyjął go tak, jakby zależało od tego jego życie. Greg poczuł zawroty głowy, kiedy popchnięto go, aby się położył. Zrzucili z siebie kąpielówki w upojnej potrzebie dotknięcia każdego centymetra ciała drugiego.

Chwycili się, kołysząc, całując, podgryzając i pocierając się w każdy możliwy sposób. Kiedy Mycroft doszedł, jego jęki odbijały się echem od ścian sauny. Greg prawie omdlał na ten piękny widok. To było idealne.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 11 Empty

Powrót do góry Go down
 
[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]
Powrót do góry 
Strona 11 z 13Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13  Next
 Similar topics
-
» [Sherlock BBC] [T] [M] Sentymenty [SH/JW]
» [Sherlock BBC][mM] Nieznajomy [JW/SH]
» [Sherlock BBC][M] W ciemności [MH/GL]
» [Sherlock BBC][M] Słownik [JW/SH]
» [Sherlock BBC][D] Zaufanie

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Serial & Film & Adaptacje :: Slash :: +12-
Skocz do: