~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [Jujutsu Kaisen][T][M] Zabijanie nudy [SR/YI]

Go down 
AutorWiadomość
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Jujutsu Kaisen][T][M] Zabijanie nudy [SR/YI] Empty
PisanieTemat: [Jujutsu Kaisen][T][M] Zabijanie nudy [SR/YI]   [Jujutsu Kaisen][T][M] Zabijanie nudy [SR/YI] EmptyNie 27 Sie 2023, 15:01

Tytuł: Zabijanie nudy
Oryginalny tytuł: Curing Boredom
Autor: Cogni_Diss
Zgoda na tłumaczenie: Jest
Tłumaczenie: Lampira
Beta: Tazkiel
Link: https://archiveofourown.org/works/39784230


Zabijanie nudy

— Sukuna to najniebezpieczniejsza klątwa, jaka kiedykolwiek chodziła po tej ziemi. Jest sadystycznym potworem, który czerpie przyjemność z niszczenia życia niewinnych za pomocą wszelkich dostępnych mu brutalnych środków. Nie możesz się zrelaksować nawet na chwilę, ponieważ twoim zadaniem jest utrzymanie tej klątwy w ryzach. Rozumiesz, Yuji?

OoO

— Masz jakieś siódemki?

— Pierdol się.

— Czyli nie masz?


To nie obraźliwa zniewaga zaskoczyła chłopca, ale łagodny napad złości, który po niej nastąpił.

Sukuna warknął, sięgając po coś, co mogło być kartą potrzebną nastolatkowi do skompletowania pary, tylko po to, by bezceremonialnie wrzucić cały zestaw do otaczającej ich czerwonej wody. Fale wywołane szybkim ruchem Sukuny przeniosły przemoczone karty dalej, wraz z chęcią Yujiego, aby je zebrać.

Przynajmniej klątwa wreszcie dobrze się bawiła.

— Ups. Wyślizgnęły mi się z rąk.

— Naprawdę? — westchnął Yuji, opadając do tyłu na plecy w wodę, nie dbając o to, gdzie znalazł się jego własny zestaw kart, kiedy puścił je pod powierzchnią. — Jesteś takim beznadziejnym przegrywem.

— Dobrze by było, gdybyś nie obrażał mnie w mojej własnej domenie, bachorze — zagroził Sukuna. Chociaż jego głos był tak onieśmielający, sposób w jaki złożył ręce w rękawach kimona z najsubtelniejszym nadąsaniem, sprawił, że Yuji nie mógł traktować go poważnie. — Ta twoja durna gra to nic innego jak dziecinny konkurencja polegająca na szczęściu. Przegrana lub wygrana raczej nie świadczyłaby o żadnej formie umiejętności.

— Mówi to ten, który miał przegrać.

Sukuna powstrzymał się od odpowiedzi ignorując Yujiego na rzecz powrotu na nogi, zamierzając zostawić tę okropną sugestię sposobu zabicia czasu. Nie mógł się oprzeć wrażeniu, że pobłażanie “pomysłom” chłopca przysporzy więcej kłopotów, niż było to warte. Nawet gdy za jego plecami rozległ się dźwięk pluskającej wody, Sukuna ruszył w kierunku góry kości, z której zbudował swój tron.

— Hej! Wracaj tu! — krzyknął Yuji, przedzierając się przez wodę idąc za klątwą. — Nie skończyliśmy! Ktoś musi posprzątać ten bałagan…

Nastolatek wskazał na stos kart za nimi, podczas gdy Sukuna machnął palcami. Karty zniknęły w mgnieniu oka, w zasięgu wzroku nie pozostała nawet jedna, na którą można byłoby narzekać. Zamiast dalszych narzekań, rozległo się irytujące sapnięcie, które zatrzeszczało nieprzyjemnie w uszach Sukuny.

— Nie stój tak z szeroko otwartymi ustami, jakbyś potrzebował wyjaśnienia. A może po prostu jesteś taki tępy? — Sukuna ziewnął, pozostawiając Yujiego, by ponownie zrozumiał, że karty były jedynie wytworem ich wspólnej wyobraźni w tej przestrzeni, w której czaił się Sukuna. — Uważam, że skończyliśmy.

— Co? Daj spokój… Ledwo dałeś Go Fish szansę!

— Nigdy nie zgodziłem się na to, ile czasu i zainteresowania poświęciłbym twojemu małemu odwróceniu uwagi od braki czegoś ważnego w świecie zewnętrznym. Jeśli tak nalegasz na spędzanie ze mną czasu, możesz tam szukać kolejnego palca. Wyświadczyłbyś przysługę nam obojgu.

Ramiona Yuji opadły z rozczarowania. Jego spojrzenie zostało spuszczone, jakby był kundlem błagającym o smakołyk.

— Ale dzisiaj mam wolne! I nawet gdybym chciał znaleźć twoje palce, nie wiemy, od czego zacząć. — Nastolatek w zamyśleniu pogłaskał dolną część brody. — Czy w swoim czasie miałeś chociaż dni wolne?

— Bachorze, kiedy jesteś królem, plany innych nie mają większego znaczenia. Każdy dzień należał do mnie i mogłem robić to, na co miałem ochotę.

— I wykorzystywałeś to do mordowania ludzi i picia krwi dzieci, czy coś w tym stylu.

A kim jest ten bachor, by to osądzać?

Sukuna dotknął swojej skroni, a potem uniósł rękę, jakby właśnie miał objawienie i ujawniał to w swoim podnieceniu.

— To właśnie powinniśmy zrobić! — Entuzjazm klątwy natychmiast opadł do mamrotania ledwo słyszalnego dla Yujiego. — Jakbyś robił z nimi cokolwiek przyjemnego… — Sukuna zakrztusił się z niesmakiem. — Twoja moralność.

— Tak, nie. Nie róbmy tego.


Szkoda.


Yuji zamyślił się głęboko, skrupulatnie wyliczając czynności, które mieściły się w ich możliwościach, nie krzywdząc przy tym nikogo, kto nawinąłby im się. Jego naleganie na znalezienie rozwiązania problemu, który sam stworzył, wprawiało w zakłopotanie klątwę, która teraz spoglądała na Yujiego ze swojego tronu, z zamiarem pozostania tam, choćby po to, by jeszcze bardziej sfrustrować nastolatka.

Klątwa zakładała, że mogłaby zabić bachora, aby zakończyć rozmowę tu i teraz, ale coś go przed tym powstrzymywało. Być może to odrętwiająca cisza, która miała nastąpić, dręczącą go podczas długich godzin nieobecności Yujiego, nieporównywalna z wiekami błogiego snu, w którym upływ czasu nie miał znaczenia w jego poprzednim stanie.

Obserwowanie świata bez wkładu w niego było niewiarygodne nudne.

Ale dogadzanie temu bachorowi przez dłuższy czas było nieznośnie męczące.

Naprawdę, Sukuna był uwięziony między dwoma równie strasznymi stanami.

— Oj, bachorze! — Sukuna stanowczo skrzyżował ramiona. — Dlaczego jesteś tak zdeterminowany, by zrobić coś z niebezpieczną klątwą taką jak ja? Z pewnością masz lepsze rzeczy do roboty z tymi wścibskimi czarownikami, których nazywasz “przyjaciółmi”.

— Masz na myśli Fushiguro i Kugisaki? — Pytanie klątwy zaskoczyło Yujiego, wyrywając go z myśli, aby odpowiedzieć. — Są dziś zajęci własnymi sprawami. A Gojo-sensei jest na innej misji, więc mamy dzień dla siebie. Nie pytałem nikogo z drugiego roku… ale jestem pewien, że również są zajęci. Nie widziałem ich nigdzie w okolicy.

— Ha! — Powietrze wypełnił śmiech, tak bezpardonowo złośliwy. — Oni wszyscy mają lepsze rzeczy do roboty niż spędzanie czasu z tobą. Nie mogę powiedzieć, że jestem zaskoczony.

— Wiem, co robisz. Próbujesz sprawić, żebym poczuł się źle, ale to nie zadziała!

Zadowolony wyraz twarzy Yujiego wręcz błagał o kontrargument Sukuny, nie pozostawiając żadnego wyboru klątwie, która mogłaby zakwestionować pewność siebie nastolatka.

— A czemu to?

Ponieważ właśnie zasugerowałeś, że ty nie masz nic lepszego do roboty.

Sukuna spuścił wzrok. Cała jego samokontrola była wymagana, aby powstrzymać się przed wybraniem łatwej metody, która polegała na jednym prostym cięciu przeklętą energią poprzez czaszkę nastolatka. Bez względu na to, jak zareagował, założenia Yujiego dotyczące tego, jak chciałby zająć swój czas, nie zmienią się.

Jedyne, co Sukuna mógł zrobić, to nauczyć go powstrzymywania się od wypowiadania takich stwierdzeń na głos.

— Podejdź bliżej, bachorze. Nie mogę ci stąd skręcić karku.

— Mam rację! Mam całkowitą rację, a ty jesteś zły z tego powodu!

Sukuna niechętnie wstał, natychmiast uciszając drwiny bachora, gdy spojrzał na Yujiego z góry. Małe przełknięcie śliny świadczące o żałowaniu swoich wcześniej słów, który nastąpił, sprawił, że było to warte wysiłku.

Czy muszę ci przypominać, że to ty jesteś odpowiedzialny za umieszczenie mnie w takiej sytuacji? Mógłbym robić, co mi się podoba, gdyby nie to, że trzymasz mnie zamkniętego w mojej domenie! Utknąć tutaj, w tym samym miejscu, jako obserwator epoki, która pod każdym względem była niczym innym, jak tylko rozczarowująca. Twoi “przyjaciele” mają wybór, co ze sobą zrobić w wolnym czasie. Masz wybór, żeby tu być. Ja nie.

— Okej, ale kontrapunkt! — Yuji splótł dłonie, zanim wskazał na klątwę. — Wszystko, co chcesz zrobić, kiedy próbujesz przejąć władzę, to mordowanie ludzi.

— Po raz kolejny znaleźliśmy się w impasie.

— Cóż, niekoniecznie…

Bachor wzbudził zainteresowanie Sukuny, jedyny nieugięty pogląd, jaki utrzymywał na temat powstrzymywania klątwy w zamknięciu, zachwiał się na chwilę, naginając się do jakiejkolwiek idei, która pojawiła się w jego powiętpiającym umyśle.


— Och?


Jeśli zgodziłbyś się nie popełniać morderstw i/lub nie atakować ludzi w zasięgu wzroku, mógłbyś zmienić scenerię. Doświadczyć cudów współczesności. Mam idealną rzecz do zrobienia! Właściwe może ci się spodobać ten jeden pełen… no cóż, przemocy.

Obietnica przemocy była intrygująca, ale biorąc pod uwagę sugestię swojego naczynia powstrzymał się od robienia sobie nadziei.

Oprócz tego istniała kwestia tego, czy ktoś jeszcze dowie się o tej umowie. Utrzymywali swoje małe spotkania w domenie Sukuny w tajemnicy, odkąd egzekucja Yujiego została przełożona wyłącznie w celu uniemożliwienia starszym zmiany zdania, gdyby odkryli, jak przyjacielscy mogą być ci dwaj w tych rzadkich okazjach. Biorąc pod uwagę, że spożycie palców przez Yujiego wynosiła oszałamiającą liczbę trzech, Sukuna był zmuszony pozostać poza zasięgiem wzroku i miejmy nadzieję, poza świadomością, dopóki więcej jego mocy nie zostanie przywrócone, o ile ci, którzy dowodzą, mieli tego sześciookiego czarodzieja na swoje skinienie i wezwanie.

— Jesteś pewien, że twój sensei by to zaakceptował?

— Szczerze… Nie mam pojęcia. Ale jeśli dotrzymasz swojej części umowy… nikt nie musi wiedzieć?

Być może jego naczynie było nieco bardziej interesujące, niż Sukuna początkowo sądził. Wystarczyło zrobić kilka źle zamierzonych kroków, aby upaść. To mógł być początek czegoś wspaniałego, jeśli utrzyma się ta wyzywająca, ryzykowna postawa.

— Chcesz złożyć wiążącą przysięgę?

— Chyba?

W odpowiedzi Yujiego brakowało pewności siebie, wystawiając na próbę cierpliwość klątwy, gdy zdała sobie sprawę, że jego naczynie nie miało pojęcia z czym wiązała się przysięga. Chwilowa myśl o wykorzystaniu tej luki w edukacji Yujiego dała o sobie znać, ale Sukuna ostatecznie odrzucił ten pomysł na inny raz.

— Powstrzymam się od posłała jakikolwiek ludzi na tamten świat, dopóki pozwolisz mi się swobodnie poruszać.

Po zakończeniu prostej przysięgo nastąpiła chwila ciszy. Sukuna niecierpliwie spoglądał na bachora, aby potwierdził, że umowa została zawarta.

— Bachorze…

— To było to? Ładnie. — Yuji wzdrygnął się, wstydliwy uśmiech nie ukrył jego ignorancji. — W takim razie myślę, że możemy zacząć i dokonać zmiany, gdy dotrzemy do Shinjuku… lub prawdopodobnie, kiedy dotrzemy do salonu.

— Salonu? Wierzę, że obiecałeś mi przemoc.

— Tak! Zaraz ci pokażę… jeszcze nie wyjaśniłem swojego pomysłu… — Jego naczynie sięgnęło do kieszeni w poszukiwaniu urządzenia komunikacyjnego, rozświetlając erkan, zanim pokazało Sukunie rażące w oczy jasne logo.


— Co wiesz o VR?

OoO

Wirtualna rzeczywistość.


Coś, o czym Sukuna prawie nic nie wiedział. Chociaż nazwa sugerowała jakąś iluzję lub manipulację światem, jego domysły nie były odpowiedzią, której szukał Yuji, gdy klątwa wygłosiła długą tyradę na różne powiązane tematy z tym twierdzeniem, gdy przemierzali miasto do tego “Salonu VR”, które bachor zadeklarował jako ich miejsce docelowe.

Z tego, co Sukuna mógł wywnioskować, VR była środkiem, za pomocą którego ludzie tej epoki szukali rozrywki poprzez gry, które testowały umysł lub koordynację, chociaż było wiele, które po wysłuchaniu wyjaśnień Yujiego, brzmiały bardziej jak przeciążenie sensoryczne niż spójne doświadczenie. Wszystko to było ułatwione dzięki dwóm ręcznym urządzeniom, które teraz spoczywały w rękach Sukuny, z dużym ekranem zajmującym sporo miejsca na ścianie przed nim. Inne dziwnie wyglądające urządzenie spoczywało na stole po jego prawej stronie, przysunięte do przeciwległej ściany ich słabo oświetlonego prywatnego pokoju, ponieważ przestrzeń do rozciągania się i poruszania się była wymagana do tego, w czym jego naczynie miało wziąć udział.

Forma ucieczki.

Zwykle odbywało się to poprzez dużą ilość alkoholu, ale wydawało się, że ludzie znaleźli kilka… nowych, interesujących alternatyw.

— Okej, więc musisz zacząć od upewnienia się, że trzymasz kontrolery we właściwy sposób… — Kontrola Sukuny nad ramiona Yujiego została uzurpowana spod niego, obracając kontrolery w ich wspólnym uścisku, aż bachora był zadowolony. — Musisz je tak trzymać. Twój kciuk znajduje się tutaj i przesuwasz go, aby dokonać wyboru. Naciskasz te przyciski, aby odblokować pewne funkcje. Resztę omówimy na bieżąco. Na szczęście ta gra zaczyna się od samouczka w początkowej scenie przerywnikowej, więc zapoznanie się z resztą będzie łatwe.

Scena przerywnikowa?

To brzmiało prawie obiecująco.

— A to piekielne urządzenie tutaj? — Sukuna wskazał na urządzenie z paskami znajdujące się obok.

— To idzie na twoją głowę. Wewnątrz znajduje się ekran, a paski zapobiegają spadnięciu. Telewizor służy tylko do ustawienia i umożliwienia innym osobom oglądania tego, co ty. — Klątwa mogła poczuć, jak jego naczynie podskakuje z tyłu w ich wspólnej przestrzeni w głowie. — Kiedy wszystko się włączy i przejdziemy przez początek, będziesz mógł chwycić broń lub użyć magii i walczyć do woli. Przemoc bez faktycznego zabijania prawdziwych ludzi. Ta gra jest raczej łagodna w porównaniu do innych. Kiedy już poczujesz się komfortowo z tym, jak wszystko działa, możemy przejść do czegoś bardziej w twoim stylu.

— Jak myślisz, jaki jest mój styl?

— Sceneria pełna krwi i okrucieństwa.


Wspaniale.


Sukuna podniósł okulary, sprawdzając ich wagę w dłoniach, po czym obrócił go, aby upewnić się, w jaki sposób ta rzecz miała wywołać doświadczenie opisane przez jego naczynie. Nie mogąc znaleźć odpowiedzi, klątwa wzruszyła ramionami i założył okulary, a jego naczynie szybko ponownie przejął kontrolę, by ułożyć i zacisnąć paski, aż urządzenie spoczęło w znacznie wygodniejszej pozycji.

— Okej, po prostu naciśnij przycisk Start, a gra powinna się uruchomić. Wynająłem pokój na następną godzinę, ale jeśli chcesz, możemy zostać dłużej.

Wzrok Sukuny został zaślepiony przez coś nad jego oczami.

Przycisk startu…?


— Jest z boku zestawu słuchowego.

Klątwa uniosła lewą rękę, nie znajdując pod palcem niczego na gładkiej powierzchni.

— Druga strona. — Yuji miał czelność brzmieć na sfrustrowanego, gdy jego własne wskazówki nie były odpowiednie. — Proszę, pozwól mi…

Zrobię to.

Wymagało to o jednego kliknięcia za dużo jak na klątwę, ale w końcu właściwy przycisk został naciśnięty i urządzenie ożyło, witając Sukunę muzyką i niewyraźną sceną na zewnątrz, która stawała się coraz wyraźniejsza, aż mógł zrozumieć, co się działo.

Włączając urządzenie, Sukuna został przetransportowany na tył powozu, w którym znajdowały się trzy inne osoby. Rozdźwięk między świadomością, że mógł swobodnie poruszać rękami, a mimo to sprawiać wrażenie związanego, gdy widział to oczami wywoływało obrzydliwe uczucie, które nie zniknęło, gdy homunkulus przebrany za człowieka odwrócił się i przemówił do niego.


— Hej, ty.


Co to było? Jakaś domena…? Czy aktywacja była powiązana z urządzeniem? Związany z obiektem?

Sukuna ponownie próbował poruszyć się w tej “wirtualnej rzeczywistości”, ale nic się nie stało. Ekran nadal informował go, że miał związane ręce.


— Wreszcie się obudziłeś…


NIE.

Sukuna w ogóle nie przejmował się tym scenariuszem.


— Próbowałeś przekroczyć granicę, czyż nie? Wpadłeś prosto w tę imperialną zasadzkę, tak samo jak my i tamten złodziej.


Ani trochę.


Nikt nie zamierza trzymać Ryomen Sukuny w niewoli wśród złodziei i kimkolwiek była ta hołota! To musiał być okropny żart. Niezdolny do ataku w przedstawionym mu świecie, Sukuna działał w tym, w którym obecnie stał, odpinając pasek na prawym nadgarstku, aby dzierżyć kontroler w dłoni jako broń i rzucić w nim głowę woźnicy.

Najwyraźniej spowodowało to nie tylko koniec mężczyzny, ale całej domeny z awarią, po raz kolejny rzucając klątwę w ciemność, zanim jego naczynie w panice przejęło kontrolę, aby zdjąć okulary i panikować na stan pokoju przed nimi.

Telewizor spadł na elektronikę, która znajdowała się pod nim, wyrywając wszelkie przewody potrzebne do działania tej denerwującej rzeczy.

Co do cholery?! — Jego naczynie wycedziło cofając się z niedowierzaniem od “siedzenia kierowcy”.

— Nie zamierzałem być związany w innej rzeczywistości oprócz tej! — Sukuna wskazał na ścianę swoim pozostałym kontrolerem, krzycząc w powietrze i kipiąc z wściekłości. — Powiedziałeś…

— Musiałeś tylko przejść przez początkową scenę przerywnikową! Trwałaby dziesięć minut… Wtedy byłbyś “wolny” i robił cokolwiek zechcesz! Nawet nie dotarłeś do ekranu tworzenia postaci!

— Po co miałbym tworzyć postać, skoro już istnieje?

— Nie… Mógłbym teraz powiedzieć tak wiele rzeczy, ale się powstrzymuję. — Nastąpił jęk. — O mój Boże. Mamy okropne kłopoty.

— Proszę cię. Uszkodzenie mogło być znacznie większe.

TY…

Napędzana nadmierną reakcją riposta Yujiego została przerwana przez dźwięk pękania wydobywający się z samej ściany, którą Sukuna zaatakował kontrolerem kilka chwil wcześniej. Nie chcąc przyznać, że siłą, którą włożył w ten rzut, była niepotrzebna, klątwa przygotowała się do zignorowania dźwięku, gdy impuls przeklętej energii, która nie należała do niego, przeszła przez jego zmysły.

Sukuna odskoczył do tyłu, oddalając się wystarczająco dużo od miejsca, by uniknąć rozpadającej się ściany, która wkrótce miała stanąć mu na drodze. Wąsy przebijały się przez rozszerzające się szczeliny, zniekształcone dłonie na końcach chwytały wszystkiego, co mogło znaleźć się w ich zasięgu. Dopiero gdy zrobiono wystarczająco duży wyłom, poszarpane usta prześlizgnęły się przez dziurę, obracając się we wszystkie strony w poszukiwaniu czegoś.


Połączenie… Za…za…gu…pio…ny…?


Przeklęty duch? Zarówno naczynie, jak i gospodarz wspólnie przechylili głowę, bardziej zdezorientowani niż zszokowani pojawieniem się stworzenia.

W oparciu o zmysły Sukuny, w tym budynku była obecna więcej niż jedna klątwa. Wiedział o tym wędrując… Miasto roiło się od pomniejszych duchów, kryjących się w zakamarkach, ale żeby ktoś tego kalibru znalazł się pod jego radarem, a następnie przyciągnął innych do prześladowania ich, cóż…

Rozbawienie z pewnością było widoczne na twarzy Sukuny.

— Chyba zmieniłem zdanie, bachorze. — Podrzucając drugi kontroler w powietrzu jak kamień, przygotowując się do rzucenia nim, spojrzał w dół na masę ślizgającą się po podłodze. — Zaczynam dostrzegać atrakcyjność tego miejsca.

OoO

A potem Sukuna użył swojej przeklętej techniki, by pociąć klątwę na kawałki, zanim zdążyłem cokolwiek zrobić!

— Um. — Nieznośny czarodziej, którego jego naczynie nazywał senseiem, dalej ssał lizaka znajdującego się między jego zębami.

— Przyjąłem po tym kontrolę!

— Więc reszta szkód materialnych była twoją winą?

Yuji odwrócił się od krat między nimi, a Gojo, poklepując się po dłoniach, szukając w ich celi czegoś, co przyciągnęłoby jego uwagę.

Cela.

Ale nie komnata izolacyjna wypełniona po brzegi talizmanami i klątwami, które miały powstrzymać w niewoli zarówno duchy i czarowników. Nie. To była standardowa policyjna cela dla nie-czarowników. Taka przez którą bachor mógł się przedrzeć z siłą, ale zdecydował się zostać wzięty na przesłuchanie i późniejsze zatrzymanie, gdy materiał z salonu był przeglądany.

To nie Yuji był odpowiedzialny za atak. Jego naczynie zrobiło wszystko, o co prosiło jego krwawiące serce. Prawdziwą zbrodnią było to, że nie pozwolił Sukunie mieć więcej czasu na kontrolę, aby zrobił to za niego. Przysiągł, że nie będzie odbierał życia żadnemu człowiekowi. Z pewnością to powinno wystarczyć, aby uzasadnić więcej czasu na metaforycznym słońcu!

— Zostałem… rzucony przez ścianę. A potem inny przeklęty duch skończył na mnie od tyłu… Zostałem poturbowany. To nie tak, że próbowałem zniszczyć to miejsce! I nikomu się nic nie stało! — Nawet po tym, jak bachor przedstawił swoje wymówki, skłonił głowę w niepotrzebnych przeprosinach. Jeśli już, czarodziej przed nim powinien przepraszać za marnowanie ich czasu. — Przepraszam.

— Zatem, żeby to było całkowicie jasne, pozwoliłeś Sukunie grać w gry wideo, ponieważ obaj byliście znudzeni?

— To znaczy… — Yuji zarumienił się, drapiąc się po twarzy. — Kiedy tak to ujmujesz…

Gojo oparł się ramieniem o pręt celi, a na jego twarzy pojawił się nie przepraszający uśmieszek, gdy powstrzymał swój impulsywny śmiech.

— Czy Sukuna był w nich dobry?


Następne słowa, które Sukuna warknął do ucha Yujiego, były przeznaczone tylko dla jego naczynia.


— Bardzo ostrożnie dobierz swoją odpowiedź, bachorze.

Koniec

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
 
[Jujutsu Kaisen][T][M] Zabijanie nudy [SR/YI]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» [Jujutsu Kaisen][T][NZ] Mam ciebie dość [SR/YI](2/5)
» [Jujutsu Kaisen][T][M] Wspomnijmy tę mroźną zimową noc [SR/YI]
» [Jujutsu Kaisen][T][Z] Ty i ja przeciwko klątwie zwanej Bożym Narodzeniem [SR/YI] (2/2)
» [Jujutsu Kaisen][T][M] Udawaj, że widzisz mnie takiego, jakiego udaje [SR/YI]

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Anime & Manga/Komiks & Serial/Film animowany :: Yaoi/Slash :: +12-
Skocz do: