~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [Jujutsu Kaisen][T][Z] Ty i ja przeciwko klątwie zwanej Bożym Narodzeniem [SR/YI] (2/2)

Go down 
AutorWiadomość
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Jujutsu Kaisen][T][Z] Ty i ja przeciwko klątwie zwanej Bożym Narodzeniem [SR/YI] (2/2) Empty
PisanieTemat: [Jujutsu Kaisen][T][Z] Ty i ja przeciwko klątwie zwanej Bożym Narodzeniem [SR/YI] (2/2)   [Jujutsu Kaisen][T][Z] Ty i ja przeciwko klątwie zwanej Bożym Narodzeniem [SR/YI] (2/2) EmptyCzw 21 Gru 2023, 10:41

Tytuł: Ty i ja przeciwko klątwie zwanej Bożym Narodzeniem
Oryginalny tytuł: You And Me Against This Curse Called Christmas
Autor: Cogni_Diss
Zgoda na tłumaczenie: Jest
Tłumaczenie: Lampira7
Beta: Nie mam
Link: https://archiveofourown.org/works/43800837/chapters/110142864

Ty i ja przeciwko klątwie zwanej Bożym Narodzeniem


Rozdział 1: Jego lojalny sługa

Yuji stał za ladą, tak jak mu powiedziano. Idealny uśmiech zdobił jego oblicze. Jego uśmiech był widoczny również w jego oczach, żeby mieć pewność, że jego postawa nie wyjdzie na nieszczerą. Ubranie służbowe, które dostał, było idealnie wyprasowane, a jego plakietka z nazwiskiem była idealnie wyprostowana - Yuji był wzorowym pracownikiem.

Naturalnie, tego można było się spodziewać po słudze, który służył idealnie niekwalifikowanemu Bogowi. Wypełnianie obowiązków wobec pana było jego priorytetem numer jeden i Yuji zawsze starał się je wykonać co do joty. Jeśli przyjęcie roli sprzedawcy w sklepie spożywczym było dla niego sposobem na zebranie informacji, zachowując jednocześnie przebranie nieistotnego człowieka, niech tak będzie. Ale dlaczego wszechświat nalegał, aby co godzinę wystawiać cierpliwość Yuji’ego na próbę?

Najczęściej to drobne skargi klientów powoli osłabiały jego samokontrolę. Obecnie jednak to pomniejszy, przeklęty duch pełzający po blacie w wyściełanymi palcami u nóg i wyłupiastymi oczami skupiał na sobie jego uwagę.


C…c…co…. t…. t… to… znaczy, że mój kupon wy… wy… wygasł?


Jąkający się jęk przeklętego ducha sprawił, że uszy Yuji’ego bolały. Nieważne, ile czasu spędził na oczyszczeniu posiadłości z tych uciążliwości, ilość negatywnej energii w powietrzu wciąż rosłą, zwiększając się w nieskończonej spirali. To, że ktoś ośmielał się porównywać jego pana do jednego z tych szkodników było absurdem.

Bycie jedyną osobą, która była w stanie dostrzec te klątwy, było kolejnym problemem, do którego Yuji musiał dostosować swoje maniery inaczej zostałby uznany za szaleńca. Patrzył przed siebie, skupiając się na lodówce na przeciwległej ścianie, od czasu do czasu spuszczając wzrok, gdy przeklęty duch niczym głupiec zbliżał się. Szum w uszach dorównywał pracy grzejnika pracującego ponad normę na początku grudnia, kiedy było zimno.

W pewnym momencie jego uwaga została rozproszona i nie mógł już utrzymać swojej cierpliwej postawy. To był ten sam moment, w którym amorficzna kropelka wyciągnęła rękę na jego skaner, co skłoniło Yuji’ego do uderzenia dłonią, zabijając ją z głośnym trzaskiem.

Zapalniczki wystawione obok niego za trzęsły się, a kilka z pierwszego rzędu rozsypało się po szklanym blacie, co tylko zwróciło większą uwagę na jego pozorny nagły wybuch.

Nie pomogło również to, że gdy Yuji spieszył się, aby naprawić bałagan, który narobił, podniósł wzrok i zobaczył stojącego nad nim klienta. Dziwna para okularów zakrywała jego oczy, pozostawiając osobliwą brew uniesioną podejrzliwie nad prawym okiem, aby poinformować Yuji’ego, co myślał o nim dobrze ubrany mężczyzna.


Cholera.


— W końcu złapałem tego drania. Ta mucha brzęczała mi koło ucha od wielu godzin. — Yuji zaśmiał się cicho, przełamując niezręczną atmosferę, gdy pocierał kark. — Ale tak czy inaczej, czy znalazł pan wszystko, czego szukał?

— Tak. — Mężczyzna odpowiedział ciszej, niż się spodziewał.

— Dobrze to słyszeć!

Jego odpowiedź nie była w żadnym wypadku popisem elokwencji Yuji’ego, ale klient oddał swoje zakupy, więc transakcja mogła być kontynuowana. Zanim Yuji miał wyrecytować resztę formułki obsługi klienta, telefon mężczyzny zaczął dzwonić, a on grzecznie przeprosił, pozwalając, aby spotkanie trwało w ciszy, aż klient otrzymał resztę i wyszedł przez frontowe drzwi.

Yuji nie był w stanie dokończyć westchnienia ulgi, zanim palec w żartobliwym geście dźgnął go w ramię.

— Jak myślisz, dla kogo był ten batonik? — Jego starszy współpracownik, Sasaki, wtargnęła do jego obszaru przy kasie, gdy w zasięgu wzroku nie było żadnych klientów. — Nie ma mowy, żeby taki poważny facet kupił dla siebie coś z wystarczającą ilością cukru, żeby wysłać kogoś do szpitala.

— Hę!

Ten zakład sprzedawał coś takiego?! To był targ spożywczy, a nie jaskinia trucicieli!

— Batonik, głupku! Człowieku, naprawdę jesteś w okropnym stanie, skoro nawet nie pamiętasz, co właśnie sprzedałeś. Jesteś pewien, że wysypiasz się wystarczająco, Itadori? — Nastolatka zaśmiała się i wyciągnęła telefon, żeby sprawdzić, co spowodowało jego wibrację. Otrzymała masywną wiadomość, po której zobaczeniu uderzyła telefonem i głową w blat. — Powiedziałam mu, żeby poczekał, aż mama wróci do domu zanim zacznie przygotowywać drzewko. Nie ma mowy, żebym wróciła na czas i posprzątać ten bałagan.

— Przygotowywanie drzewka?

Yuji zwrócił wzrok na głośnik nad ich głowami, bardziej niż świadomy dziwnego święta, o którym wspominano w reklamach i piosenkach w całym sklepie. Wszystko to jednak odbierał jako zniekształcony nonsens, ponieważ brak kontekstu sprawił, że był źle przygotowany na czerwień, biel i zieleń, które ogarnęły większą część miasta. Drzewo musiało mieć z tym coś wspólnego.

— Na własną ręką! Powinniśmy byli udekorować wszystko wcześniej, ale każdy z nas był zajęty. A teraz mój brat zniknął, po tym jak zrobił bałagan. Przynajmniej nie można mnie za to winić, bo mam alibi. — Sasaki poprawiła okulary i uśmiechnęła się. — Co z tobą? Czy już zacząłeś przygotowania do świąt, które pomogą ci wprawić się w świąteczną atmosferę? A może jesteś dziwakiem, który ignoruję tę porę sentymentów?

Czy brak świętowania jest dziwny? Bycie dziwnym było złe, czyż nie?

— Tak! Mam mnóstwo planów świątecznych. Nie mogę nawet zacząć wymieniać ich wszystkich. Całkowicie świętuję ten, hmmm, festiwal radości.

— Całkowicie zapomniałeś o świętach?

Może? — Yuji w połowie przyznał, rozluźniając swoją postawę, gdy jego odpowiedź jedynie rozbawiła Sasaki. Następnie zaczęła domagać się wiarygodnych wyjaśnień. Z reklam wynikało, że nadchodzące święta były zajęciem wymagającym więcej niż jednej osoby… — Myślałem o tym, ale nawet nie wiem, czy Su… mój współlokator byłby chętny do wzięcia udziału w uroczystościach. Jest… zajęty. Nie chcę go rozpraszać.

— Współlokator, powiadasz? — Sasaki podeszła nieznośnie bliżej. Użyła telefony, żeby zakryć usta. Wszechwiedząca mina zdobiła teraz jej twarz, jakby uzyskała lepszy wgląd w sytuację Yuji’ego za pomocą jednego słowa. — Powiedz mi więcej.

Więcej? Otóż to. To po prostu mój współlokator. — Całkiem normalny współlokator, gdzie nie ma absolutnie nic, co wskazywałoby na coś innego. Nie pytaj więcej…

— Skoro tak mówisz, Itadori.

Dźwięk dzwonka nad drzwiami rozbrzmiał w pomieszczeniu, sygnalizując napływ nowej fali klientów do sklepu. Sasaki wróciła na swoje stanowisko, z łatwością witając tych, którzy podeszli do jej kasy, bez żadnych oznak dotyczących tematu poprzedniej rozmowy. Dopiero gdy ruch znowu się zmniejszył, Sasaki rzuciła okiem na swój telefon, szybko uderzając kciukami o ekran, aż Yuji poczuł wibrację własnego urządzenia w tylnej kieszeni. Niepewny, czy powinien podjąć ryzyko i spojrzeć na urządzenie, zauważył jednak, że przed jego kasą nie było nikogo, dlatego rozświetlił ekran telefonu pod kasą, aby ujrzeć wiadomość od współpracownika.

Po kilku sekundach majstrowania przy ekranie dotykowym, komunikat sam wyskoczył otwierając się. Yuji musiał przeczytać po raz drugi wiadomość, aby zrozumieć jej treść.


[Zawieść tanie i tandetne dekoracje. Upiecz pierniki. Posłuchaj DOBREJ świątecznej muzyki. I nie zapomnij dać swojemu współlokatorowi prezentu na Boże Narodzenie!!!]


Zestaw instrukcji.

Brzmiało to dość prosto. Tego ranka otrzymał wypłatę, więc z pewnością miał dodatkowe środki, które mógł zainwestować w przygotowania do świąt… zwłaszcza, jeśli o tej porze roku robiła to większość normalnych ludzi.

Yuji ukłonił się współpracownikowi w podzięce, po czym włożył telefon z powrotem do kieszeni. Nie można było zaprzeczyć, że w jego żołądku pulsowało podniecenie. Do przerwy musiał się powstrzymywać i skupiać na swojej pracy, dopóki nie będzie chwilowo wolny od obowiązków i nie będzie mógł skorzystać z najbardziej przydatnego narzędzia, jakie miał do dyspozycji: Google’a.

Byłoby słuszne, gdyby odpowiednio zagłębił się w obchody tej epoki, tak jak to już zrobił w przypadku innych aspektów współczesnego życia. Choć pozostawienie tej luki w wiedzy na tak długi czas było zawstydzające, teraz nadarzyła się doskonała okazja, aby naprawić ten błąd. W mgnieniu oka stanie się ekspertem od świąt i wróci do domu z wielką dumą za wykonanie ciężkiej pracy.

Nie mógł powstrzymać się od szerokiego uśmiechu na twarzy, gdy zaczął pisać swoje pierwsze zapytanie.


Czym właściwie jest Boże Narodzenie?

OoO

Bez względu na epokę, czarownicy zawsze będą zmorą mojego istnienia!

Yuji nadstawił uszu, słysząc głos swojego pana dochodzący zza rogu. Z pewnością był zły, ale to nie ton głosu ani ostre trzaskanie, a następnie gwałtowne zamknięcie drzwi ich mieszkania poinformowało go o tym. Burzliwa aura przeklętej energii otaczająca jego pana wystarczyła, aby rozproszyć wszelkie przeklęte duchy z całego kompleksu. Gdyby Yuji nie przyzwyczaił się do jego obecności tak dawno temu, równie dobrze mógłby stwierdzić, że trzęsą się mu nogi i ma zaraz zemdleć.

Na szczęście tak się nie stało i mógł dalej mieszać składniki, witając swojego pana w domu.

— Witaj, Sukuna-sama!

Yuji okrążył wyspę kuchenną, objawiając swoją obecność, gdy klątwa wkroczyła do pokoju. Skłonił się i szybko obrócił miskę, zanim kula surowego ciasta potoczyła się na podłogę. Na granicy swojej wizji Sukuna podniósł rękę, pozwalając mu się wyprostować, po czym zrzucił swój śnieżny strój, aby Yuji mógł go później zabrać. Klątwa nie potrzebowała takich ubrań, ale pomiędzy niepokojem, jaki ludzie odczuwali na widok mężczyzny bez koszuli zimą i wyraźnym wzorem tatuaży Sukuny, Król Przekleństw nie miał innego wyjścia, jak tylko ubrać się porządnie, gdy był poza domem.

— Jak poszły twoje poszukiwania…?

Pytanie zamarło w połowie, gdy Yuji patrzył, jak jego pan siada przy ladzie. Plany pieczenia zostały szybko odłożone na później, gdy Yuji kompletował zestaw do herbaty, którego połowa została pozostawiona do wyschnięcia przy zlewie. Zanim zdążył napełnić czajnik wodą, Sukuna postukał w blat, zwracając jego uwagę i wskazał na małą szafkę po drugiej stronie kuchni, sygnalizując, że pragnie czegoś mocniejszego.

— Sake. Oczywiście. Już podaję.

Chociaż nie można było to porównać z alkoholem z ich wspomnień, trunek, który nabył Yuji, był rzekomo najlepszym, jaki miał do zaoferowania jego miejsce pracy. W końcu wysoka cena miała coś znaczyć.

Na blacie pomiędzy nimi stały dwie szklanki i butelka. Zanim Yuji zdążył podać swemu panu drinka, Sukuna sięgnął po butelkę i napił się prosto z niej, rezygnując z jakiejkolwiek właściwej ceremonii. Yuji żałował, że nie mógł powiedzieć, że to lekceważenie wynikało z ich sytuacji. Sukuna zawsze tak robił, gdy brały w nim górę pewne emocje.

— Odkryłem, gdzie trzymane są niektóre z moich palców. Po przeczytaniu tych dokumentów, jakie udało mi się znaleźć. Według moich szacunków powinno być ich około pięciu. — Sukuna trzasnął butelką o blat z taką siłą, że o mało jej nie rozbił. — Jedna czwarta mojej mocy… i to pod ich przyprawiającą o mdłości szkołą z tym samozwańczym mistrzem technik barierowych!

Gdyby to był jeden palec, może nawet dwa, Yuji mógłby odłożyć ich odzyskanie na później. Na dwadzieścia nie była to wcale imponująca liczba. Ale pięć? Sukuna mógłby wywołać fale, aby utopić tych, którzy mu się sprzeciwiali.

Czarownicy z tej epoki, z tego co odkrył wcześniej jego mistrz, nie mogli równać się z czarownikami z dawnych czasów. Gdyby nie smutna rzeczywistość, że duchy przeklęte również osłabły w ciągu tysiąclecia pod ich nieobecność, następnie zaatakowaliby teren szkoły. Mały batalion nie sprzeciwiłby się, gdyby posiadał choćby cień inteligencji.

— Ta szkoła…?

— Jest kamieniem węgielnym obecnego świata Jujutsu. Pełna czarowników i ich podopiecznych. To upokarzające przyznać się do tego, ale dopóki nie odzyskamy większej liczby moich palców, które zostały porozrzucane po całym kraju, atak na Jujutsu Tech byłby przegraną bitwą. — Sukuna prychnął, nalewając sake do obu szklanek, po czym przesunął jedną w stronę Yuji’ego. — Będziemy nadal przeklinać Kenjaku za doprowadzenie tego, do tego punktu. Mieć tylko jeden palec w czasie mojego przebudzenia. Ma szczęście, że w ogóle mu się to udało!

Choć można było się spodziewać, że po tysiącu lat dana osoba ulegnie drastycznej zmianie w wyglądzie, użytkownik klątwy, który wzbudził gniew Sukuny, nie tylko to zrobił, ale całkowicie zmienił ciało, w rzeczywistości wyglądając na znacznie młodszego niż jego prawdziwy wiek. Yuji nie mógł uwierzyć, że młody człowiek, przy którym obudził się po swojej inkarnacji, był tym, który był odpowiedzialny zarówno za jego los, jak i za zapieczętowanie swojego pana. Co gorsza, wszystko, co dostał, gdy odzyskał zmysły, to jeden palec Sukuny, plastikowa karta z jego twarzą, gładki metalowy prostokąt z odblaskową krawędzią i bilet kolejowy na północ, gdzie Yuji zapieczętował oryginalne ciało Sukuny w epoce, która już dawno minęła. I pogłaskanie po głowie. Ten, który doceniał przez trzydzieści sekund, po czym zażądał lepszego wyjaśnienia, co dokładnie wydarzyło się podczas jego tysiącletniego snu.

Najwyraźniej zdecydowanie za dużo.

A gdy wprowadzono w życie inne plany, użytkownik klątwy opuścił Yuji’ego, zanim mógł dalej opóźniać rywala swojego pana zadając mu pytanie za pytaniem. Dzięki czystej determinacji Yuji przedzierał się przez ten dziwny i zagmatwany świat, aby wrócić do boku Sukuny, ale było warto przebyć tę podróż, aby zobaczyć, jak Król Przekleństw powraca ponownie na świat po ponownym zjednoczeniu pierwszego z tego, co miało być wieloma palcami. Odwrócona przeklęta technika z łatwością wyleczyła pozostałe obrażenia, ale nie była w stanie przywrócić mocy jego mistrzowi, zmuszając go do przyjęcia mniejszej, bardziej tradycyjnej ludzkiej postaci.


To było nieco ponad dwa miesiące temu.


Yuji poszedł za przykładem Sukuny i wypił kieliszek sake, znosząc pieczenie w gardle. Herbata pasowałaby znacznie lepiej do ciasteczek. A mówiąc o nich…

Sukuna zerknął z boku na leżące obok nich studzące się wypieki, z pustą szklanką przyciśniętą do dolnej wargi.

— Co to jest?

— Ciasteczka! A dokładniej, pierniczki. Znalazłem przepis w internecie. Powinny już ostygnąć, jeśli chcesz spróbować…

Zanim Yuji zdążył dokończyć zdanie, klątwa już pochwyciła jeden pierniczek z tacy. Przyglądał mu się, trzymając go między swoimi palcami.

— Czy one nie są zazwyczaj okrągłe? Dlaczego te ciastka mają kształt człowieka?

— Symboliczny kanibalizm! — Yuji uśmiechnął się ironicznie, dumny, że dobrze wykorzystał swoje badania, podsumowując znaleziony artykuł. — Historia głosi, że królowa z obcego kraju przywykłą do robienia ciasteczek z myślą o konkretnych osobach i zgodnie z tradycją robi się to dalej, chociaż ciastka sprzedawane z okazji świąt mają bardziej ogólny kształt.

Sukuna ugryzł ciastko, odłamując głowę piernikowego ludzika. Potem nastąpiła konsumpcja reszty, co musiało być dobrym znakiem do tego, jak wyszły pierniczki.

— Wolałbym prawdziwe ludzkie mięso, ale są one akceptowalne.

— Niestety, Sukuna-sama, spożycie ludzkiego mięsa nadal jest powszechnie negatywnie widziane.

— Wstyd. — Gdy wydawało się, że Yuji będzie mógł wrócić do swojego poprzedniego zadania, klątwa ponownie go zatrzymała, teraz wskazując na ciąg świątecznych światełek otaczających okno w ich salonie. — A co z tymi dziwnymi światłami?

— Służą do dekoracji, abyśmy nie wyróżniali się wśród naszych sąsiadów. Jest takie święto, które ludzie obchodzą dwudziestego piątego, zwane Bożym Narodzeniem, które ma swoje korzenie w pogańskim święcie znanym Yule, wówczas kojarzonym z urodzinami osoby religijnej, a obecnie stało się świętem częściowo świeckim, podczas którego ludzie doceniają swoje więzi społeczne z innymi poprzez prezenty. Miałem zamiar postawić w domu drzewko, pod którym umieścilibyśmy prezenty do dnia uroczystości, ale mieszkanie jest trochę małe i wszystkie drzewka zostały już wyprzedane.

W odpowiedzi Yuji otrzymywał jedynie chrząknięcia, gdy Sukuna sięgał po kolejne ciastko, a Yuji pozostał przekonany, że nie stracił całkowicie zainteresowania klątwy.

— Jest tego więcej! W okresie poprzedzającym święto Bożego Narodzenia należy słuchać określonej muzyki, chodzić na imprezy w odrażających strojach i spożywać duże ilości alkoholu, aby poczuć ducha świąt!

— Ducha świąt? — To właśnie przykuło uwagę Sukuny. Jego pan zamarł w połowie jedzenia, powstrzymując się od pochłonięcia piernika. — Czy jest potężny?

— Według filmów bożonarodzeniowych, które znalazłem na YouTune, ma on ogromny wpływ na ludzkie serce. Całkowite zmiany osobowości w kierunku bardziej pozytywnego nastawienia. Nie ma on trwałej formy, jednak nie wiem, jak moglibyśmy się z nim komunikować.

— Zatem życzliwy duch. Prawie nic przydatnego, ale ciekawe zjawisko, o którym warto pamiętać. — Szukając wygodniejszego miejsca do siedzenia, Sukuna włożył kawałek piernika do ust, zabierając kolejny w drodze na kanapę stojącą w pokoju wspólnym.

— Nie powinieneś jeść ich za dużo, Sukuna-sama. Zepsujesz sobie apetyt.

— Czy kiedykolwiek uwierzyłeś, że mój apetyt został zaspokojony?

Yuji przypuszczał, że mógł przyjąć słowa Sukuny jedynie jako prawdę i w pełni wrócić do swojej miski ze składnikami, gdy klątwa wygodnie rozłożyła się na całej długości kanapy. Nie różniło się to zbytnio od dni, w których obserwował klątwę wylegującą się na skraju ogrodów w ich posiadłości, jedynie wymieniono niegdyś jego ulubione tatami na poduszki.

Mimo to nie mógł powstrzymać się od ostatniej zabawnej uwagi, przygotowując się do rozpoczęcia procesu wyrabiania ciasta.

— Lepiej, żeby te dwie partie przetrwały do Wigilii. Powinieneś zachować wszystko dla postaci Świętego Mikołaja, — innego ducha z tego, co wiedział — który zakrada się nocą do twojego domu, aby przynieść prezenty za ofiarę w postaci mleka i ciasteczek.

— Zaakceptowałem te dziwne rzeczy, które mi opowiedziałeś, ale stawiam granicę na złodzieju żywności, który chętnie wkracza na mój teren. I to po to, aby pozostawić prezenty? W tym rytuale musi być coś więcej, czego ludzie nie wiedzą. — Głośne chrupnięcie Sukuny dotarło do kuchni, gdy Yuji sprawdzał, czy piekarnik nadal działał zgodnie z oczekiwaniami. — Nie biorę udziału w niczym, co wiążę się ze składaniem ofiar komukolwiek poza mną i dobrze zrobisz, jeśli postąpisz tak samo. Mamy lepsze rzeczy do zrobienia ze swoim czasem, niż marnowanie go na nieistotne ludzkie tradycyjne.

— Rozumiem, Sukuna-sama. Czy nadal mogę pozostawić światełka do końca świąt? Naprawdę nie chciałbym marnować pieniędzy wydanych na ich zakup.

— Tylko dlatego, że korzystnie to wpływa na naszą przykrywkę.

— A co z puszczaniem świątecznej muzyki? — Yuji podniósł głowę w samą porę, aby zobaczyć, jak jego mistrz uderzał się dłonią w czoło.

— Jeśli będzie to coś podobnego do bzdur, które słyszałem, będąc na zewnątrz, osobiście odnajdę to urządzenie, które je odtwarza i rozerwę je na kawałki. Nie rozumiem, jak możesz znosić słuchania tych okropnych dźwięków przez cały dzień w tej twojej pracy.

Akceptując łaskawe warunki, jakie postawił mu Sukuna, Yuji z radością przeszedł do następnego kroku, jakim było rozwałkowanie leżących przed nim kulek ciasta.

Tanie dekoracje?
Są.

Pieczenie pierniczków? Podwójne tak.

Słuchanie dobrej świątecznej muzyki? O ile Sasaki nie miał żadnych zaleceń, aby zmienić zdanie, Yuji będzie powstrzymywał się od odtwarzania na swoim telefonie czegokolwiek, co spowodowałoby, że urządzenie spoczęłoby w koszu na śmieci. Kupno dodatkowego telefonu dla Sukuny było już wystarczająco bolesne dla ich budżetu, nawet z awaryjną kartą kredytową, ale kolejny telefon? Yuji musiałby pocałować na pożegnanie swój świąteczny bonus!

Na tej liście była czwarta rzecz, czyż nie?

Metodycznie kołysząc się w przód i w tył, Yuji zamknął oczy, aby jak najlepiej wyobrazić sobie wiadomość tekstową. Gdy obraz był w zasięgu ręki, całe jego ciało zatrzymało się, gdy przekleństwo prawie wymknęło mu się z ust.


O kurczę.

Wciąż muszę zdobyć prezent dla Sukuny!


Notatki od autora:

— Czy zgadniesz, kto pojawi się w następnym rozdziale? Nie oznaczono go na górze, bo jest to wymyślone na szybko.

— Sasaki w zasadzie twierdzi, że “są tylko lokatorami”. Wiecie co mam na myśli…

— Yuji w tej Alternatywie przejął rolę Uraume.

— Ciekawostką na temat pochodzenia pierników jest legenda, którą można znaleźć w internecie, związana z królową Elżbietą I. Świetnie się bawiłam, czytając to. W połączeniu z niezrozumieniem przez Sukunę i Yuji’ego, czym jest świąteczny nastrój, śmiałam się podczas pisania tego rozdziału.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1136
Rejestracja : 16/01/2015

[Jujutsu Kaisen][T][Z] Ty i ja przeciwko klątwie zwanej Bożym Narodzeniem [SR/YI] (2/2) Empty
PisanieTemat: Re: [Jujutsu Kaisen][T][Z] Ty i ja przeciwko klątwie zwanej Bożym Narodzeniem [SR/YI] (2/2)   [Jujutsu Kaisen][T][Z] Ty i ja przeciwko klątwie zwanej Bożym Narodzeniem [SR/YI] (2/2) EmptySob 23 Gru 2023, 16:47

Rozdział 2: Jego ulubieniec

[Dlaczego w lodówce nie ma gotowych posiłków?]


Yuji westchnął, patrząc na ekran swojego telefonu. Bycie sam na przodzie sklepu pozwoliło mu odpowiedzieć od razu Sukunie, za co był wdzięczny, ponieważ jego pan wciąż żądał, aby Yuji przede wszystkim zajmował się jego zachciankami, nawet jeśli kolidowało to z jego pracą.


[Zjadłeś ostatnią porcję dzisiaj rano. Mogę ci coś ugotować, kiedy wrócę z pracy, albo możemy wyjść coś zjeść, kiedy będę wolny. Moja zmiana kończy się tuż przed wieczorem.]


[Uważam to za akceptowalne.]


Uśmiech na twarzy Yuji’ego ustąpił miejsca cichemu śmiechowi. Przerwy między wiadomościami były konsekwencją tego, iż jego mistrz pisał na swoim telefonie używając jednego palca, tworząc powolną wiadomość, zamiast skorzystać z kciuków.

No cóż, przynajmniej jego pan uznał jego odpowiedź za akceptowalną. Yuji bał się myśli, że zostanie wezwany do domu, żeby coś ugotować, wiedząc, że opuszczenie stanowiska w sklepie w połowie zmiany z pewnością spowoduje wyrzucenie go z pracy.

Cała ta rozmowa o posiłkach sprawiła, że Yuji zaczął się zastanawiać, czy mógłby znaleźć coś niezwykle fachowego, co mógłby przygotować dla Sukuny na Boże Narodzenie. Czy byłby to prezent godny mojego pana, czy może byłaby to po prostu wymówka, biorąc pod uwagę, że moja codzienność zawsze obejmuje przygotowanie posiłków?

Och, ale co jeszcze mógłbym mu podarować, czego klątwa nie mogłaby wyrzucić lub sam zdobyć dla siebie? Minęło wiele dni, odkąd pierwotny cel został mu wyznaczony na liście Sasakiego, a mimo to Yuji ciągle nie miał pomysłu, jak go osiągnąć. Zobowiązałem się już do służebności, niepodzielnej uwagi i podziwu, co więcej mogę dać?

— Wysyłasz wiadomości do kogoś, kogo lubisz? A może ktoś cię wkurza?

Yuji podskoczył, słysząc nagły głos w swoim uchu i odsunął się od lady, rejestrując klienta stojącego teraz po drugiej stronie lady. Wysoki mężczyzna, którego Yuji początkowo wziął za znacznie starszego ze względu na siwe włosy, przywitał się cicho, machając palcami.

Sytuacja, która ostatnio powtarzała się coraz częściej. Yuji był na siebie tak samo zły, jak i zdezorientowany, ponieważ był pewien, że w sklepie nie było nikogo innego oprócz niego samego i jego menadżera zaopatrującego towary z tyłu… Jak to się stało? Jak ten człowiek wszedł do środka bez rozdzwonienia dzwonka przy drzwiach? A może był tu przez cały czas?

— Nie pozwól, żebym przeszkadzał ci w twojej rozmowie.

Ton mężczyzny był dość przyjazny, ale coś mówiło Yuji’emu, że był sarkastyczny, a nie hojny. Ciemne okulary przeciwsłoneczne zasłaniające oczy nie pomogły w ustaleniu tego, co tylko jeszcze bardziej zdziwiło Yuji’ego. Myślał że takie okulary były przeznaczone do noszenia na zewnątrz w cieplejsze miesiące, a jednak te dwa przypadki zaprzeczały temu założeniu. Czy to było normalne, czy też ten osobnik był dziwny?

Yuji był skłonny postawić na to drugie, zwłaszcza, że dreszcz przebiegł mu po plecach, gdy mężczyzna pochylił się nad ladą, a ich twarze niemalże się dotykały. Cofanie się nie powstrzymało mężczyzny przed dalszym pochyleniem się i wykorzystaniem swojego wzrostu na swoją korzyść, aby podążyć za nim, podczas gdy nadal nucił i najwyraźniej oceniał kasjera przed sobą.

Czy powinien powiadomić swojego menadżera o naruszeniu przestrzeni osobistej…?

— Co tu robisz w ciągu dnia? Nie powinieneś być w szkole? Zdecydowanie wyglądasz wystarczająco młodo, aby nadal chodzić do liceum…

Mężczyzna całkowicie porzucił ich poprzedni temat i ku irytacji Yuji’ego, zdecydował się skupić na czymś, co wciąż nie było jego sprawą. Przyznawał, że mężczyzna słusznie był podejrzliwy, biorąc pod uwagę, że Yuji wyglądał na znacznie młodszego niż był, biorąc pod uwagę tysiącletni sen, ale jednak. To nie był dodatkowy kłopot, jakiego Yuji potrzebował dzisiaj.

— Muszę pracować, żeby opłacić czynsz, proszę pana. Nie chodzę do szkoły.

— Nie masz rodziców, którzy mogliby zapłacić za ciebie rachunki?

— Nie. Tylko ja. — I Sukuna. Jednak nie musi tego wiedzieć.

— Pracujesz już na pełen etat w wieku piętnastu lat… Co za tragedia! Moje biedactwo!

Przedstawione dramatyzowane robiło wrażenie. Ten mężczyzna naprawdę brzmiał, jakby płakał, kiedy cofnął się, aby przycisnąć dłonie do piersi i krzyknąć w kierunku nieba, ale Yuji wiedział, że lepiej nie nabierać się na to. Nigdy nie powiedział temu mężczyźnie, ile miał lat według dowodu osobistego. Podejrzliwość sprawiła, że Yuji stał się czujny, zastanawiając się, czy powinien teraz zaryzykować ucieczkę, czy zobaczyć, dokąd ostatecznie doprowadzi ta rozmowa.

— Czy jest jeszcze coś, w czym mogę panu dzisiaj pomóc? — Robiąc wszystko, co w jego mocy, aby zachować spokój, Yuji podjął próbę pociągnięcia rozmowy do przodu.

— Właściwie jest coś. Na szczęście dla nas nie wydaje się, że wstrzymuję kolejkę, ale i tak zrobię to szybko. — Podejrzany mężczyzna odwrócił się i oparł łokcie na frontowym blacie, od niechcenia wskazując palcem na okrągłe lustro zwisające z sufitu. — Ty też to widzisz, prawda?

To nie było lustro, o którym mówił mężczyzna, ale przeklęty duch przypominający szczura pełzający po ścianie nad ramieniem Yuji’ego. Jego natychmiastowe zdziwienie objawione szeroko otwartymi oczami, spowodowane przeoczeniem słabej wiązki przeklętej energii za nim, sprawiło, że Yuji zastanawiał się, co dalej zrobić, ponieważ mężczyzna - czarownik - obserwował jego reakcję, a nie stworzenie, które wskazywał.

To nie była rozmowa, ale przesłuchanie, na które Yuji nie mógł znaleźć prawidłowej odpowiedzi. Zaprzeczenie istnieniu przeklętego ducha nadal było oczywistym wyborem, gdyby chciał upierać się przy swojej niewiedzy, ale ten człowiek nie wydawał się być osobą, która zadowoliłaby się taką odpowiedzią. Z drugiej strony przyznanie się, że to widzi, wywołałoby chęć dalszego zagłębienia się w jego historię, a to byłoby złe. Bardzo złe.

Może mógłbym spróbować mieszanki obu?

— Co… co to jest? — Yuji przełknął ślinę, patrząc na mężczyznę, potrzebując odpowiedzi. Nie na temat przeklętego ducha, ale tego, jak wiele nieznajomy już wiedział.

— Nie wiesz?

Yuji bolało okazywanie strachu przed czymś tak niewiarygodnie słabym, ale fakt, że mężczyzna nie bał się przeklętego ducha, sprawiało, że wydawało się to mniej przypadkowym spotkaniem. Yuji z pewnością miał do czynienia z czarownikiem.

— Patrzę na gigantycznego szczura z sześcioma ramionami i ostrymi zębami, który prawdopodobnie uciekł z horroru, nie… Jest coraz bliżej!

— Pozbądź się go zatem. Wiem, że wiesz jak i to nawet nie jest groźne. — Cholera. Naprawdę miał coś wspólnego z dobrze ubranym mężczyzną z wcześniej. — Po prostu go uderz!

— Uderzyć? Och! — Yuji powoli skinął głową, po czym odwrócił się, manifestując najmniejszą ilość przeklętej energii, jakiej nie mógł uniknąć, sprawiając wrażenie bardziej zdolnego, niż chciał.

Zanim stworzenie zdążyło podjąć próbę przemówienia, Yuji zamknął oczy i uderzył przeklętego ducha z taką siłą, że usłyszał, jak syczała pod jego pięścią. Ten akt sprawił, że mężczyzna wciąż znajdujący się za nim nonszalancko klasnął w dłonie, aby uczcić najbardziej podstawowy wyczyn.

— Gratulacje. Właśnie wypędziłeś przeklętego ducha!

— Przeklęty duch — powtórzył Yuji, zły że ktoś go poniża, nie ważne czy to było zamierzone czy nie.

— Zgadza się. Przeklęte duchy to byty stworzone przez negatywne myśli i emocje ludzi. Nie wszystkie są aż tak żałosne, ale wygląda na to, że wykonałeś dobrą robotę, nie pozwalając żadnemu zagościć się w twoim małym sklepie. Jeśli wykazałbyś się taką czujnością do całej Japonii, to mam przeczucie, że byłbyś fantastycznym czarownikiem, Yuji-kun!

Czarownik? Ja? Wolałbym położyć się u stóp Sukuny i błagać o śmierć!

— Dość tych bzdur o przeklętym duchach i czarownikach! Kim do cholery jesteś? I skąd znasz moje imię?!

— Jest na twojej plakietce.

Och. Yuji spuścił ze wstydem wzrok, a na jego twarzy pojawił się rumieniec. Faktycznie tak było.

— Jeśli chodzi o twoje pierwsze pytanie, jestem Gojo Satoru. Najsilniejszy czarownik na świecie. Przyszedłem do tego małego sklepu dla ciebie, Itadori Yuji, aby zabrać cię z dala od ulic i zrekrutować do szkoły Jujutsu jako mój uczeń w nadziei, że uczynię cię pełnoprawnym czarownikiem. W ofercie jest pokój i wyżywienie.

Zarozumiałość i zawyżone poczucie własnej wartości? Tak, to jest potomek klanu Sugawara. Co gorsza, samozwańczy tytuł “najsilniejszego” prawdopodobnie był prawdziwy, jeśli posiadał technikę klanu “Bez granic” i “Sześć Oczu”. Jedynym ratunkiem było to, że ten Gojo nie był świadomy tego, kim dokładnie był Yuji, wciąż technicznie rzecz biorąc związany przysięgą złożoną swemu panu. Z drugiej strony mogło to się łatwo zmienić w każdej chwili…

Chwila.

Yuji powstrzymał się od chęci walenia głową w blat z powodu swojego okropnego szczęścia, gdy jego spojrzenie na tę sprawę uległo odwróceniu.

— Chcesz mnie jako studenta? W szkole Jujutsu? — W szkole, którą Sukuna przeklinał od wielu dni? W tej samej szkole, w której obecnie na terenie kampusu mieściła się jedna czwarta mocy mojego mistrza? I mam szansę od tak przejść przez jej bramę?

— Zgadza się! A jeśli nadal martwisz się o pieniądze, zarabiasz na zadaniach, które zlecilibyśmy tobie jako studentowi. Czy to nie jest hojne z naszej strony?

— Gojo-san, przekonałeś mnie tym zarabianiem. — Yuji praktycznie skakał z radości. Nie tylko mógłby zaangażować się w tę tajną operację, ale mógłby nadal płacić za ich mieszkanie, zamiast sugerować Sukunie, aby pod nieobecność Yuji’ego zniżył się do ludzkiej pracy.

— Doskonale! Jeśli nie masz więcej pytań, to olejmy to stanowisko i rozpoczniemy proces rejestracji.

— Olać stanowisko? Gojo-san to porządny sklep. Poza tym nie mogę tak po prostu odejść, wciąż pracuję. — Poza tym, Yuji był na tyle lojalny wobec swoich współpracowników, że nie uciekłby w połowie zmiany. Musiał także wrócić do domu i przedyskutować tę nową sytuację z Sukuną, zanim wkroczy na terytorium wroga, a to z pewnością wymagało znacznie więcej planowania, niż mogło to zapewnić jedno popołudnie. — Najpierw powinienem przepracować tutaj te dwa tygodnie. Zwłaszcza, że jest to okres świąteczny i tłok będzie mniejszy dopiero po Nowym Roku…

— Nie mów nic więcej! — Gojo podniósł rękę, aby przerwać Yuji’emu. — Rozumiem. Święta są dla wszystkich pracowite.

— Dziękuję, Gojo-san. Naprawdę nie chcę teraz powodować stresu swoją rezygnacją.

— Jesteś takim słodkim chłopcem. — Czarownik sięgnął przez ladę, aby potargać włosy Yuji’ego, przez co ten wzdrygnął się pod wpływem nagłego dotyku.

Oddalając się, Gojo zatrzymał się przy słoiku stojącym na lodówce i wyciągnął paczkę czerwonych i białych cukierków, które mieli na sprzedaż.

— Pomyślałem, że będąc tutaj, powinienem dokonać przynajmniej jednego zakupu. Cukier dobrze stymuluje mózg.

Tak było? Czy to dlatego Sukuna tak szybko zjadał wszystkie jego ciasteczka?

— W takim razie nabiję je na kasę.

— Jasne. I zatrzymaj te cukierki dla siebie i każdego, kto będzie chciał się nimi poczęstować. Na pewno odnajdę cię po świętach, więc nie opuszczaj miasta ani nic w tym stylu. — Słowa mężczyzny były wypowiedziane żartobliwym tonem, ale Yuji mógł je potraktować je jako jedynie ukrytą groźbę. Doprawdy, nie powinien tracić czujności w obecności żadnego czarownika, którego spotka w przyszłości, zwłaszcza tego.

— Naprawdę nie musisz…

— Nalegam! Uważaj na siebie, Yuji-kun!

Yuji niezdarnie mu pomachał, gdy mężczyzna odszedł, oddychając swobodnie dopiero wtedy, gdy czarownik był daleko poza jego zasięgiem. Będąc pewien, że był sam, Yuji podskoczył w cichej celebracji.


Pozostało tylko powiedzieć Sukunie, a takimi wiadomościami najlepiej było podzielić się osobiście.


OoO


— Co robisz ustami?


Yuji nie był w stanie wykrztusić odpowiedzi pośród zadławienia, gdy czubek cukierkowej laski wsunął się zbyt daleko w głąb jego gardła. Chichot jego współpracownika w niczym nie pomógł w ukryciu jego wstydu, gdy odkryto powiązanie między tym, jak lizał cukierka, a… innymi czynnościami, zwłaszcza przed przekleństwem, które zdecydowało się zaszczycić swoją obecnością miejsce pracy Yuji’ego. Przydałoby się jakieś wcześniejsze ostrzeżenie.

Ja… Su… Sukuna-sama! — Yuji’emu w końcu udało się powiedzieć. — Sa… Sasaki pokazała mi, jak dzieciaki przekształcają te smakołyki w broń!

Małe, kłujące patyczki, które, jeśli zostały prawidłowo przekształcone, mogły przebić skórę. Łatwa w wykonaniu broń do samoobrony, jak to ujęła Sasaki, która najlepiej sprawdzała się w walce z niesfornymi klientami. Yuji wątpił, czy druga połowa tego stwierdzenia byłaby czymś, co ich menadżer by tolerował, ale cukierek smakował wyśmienicie, więc kim był, żeby narzekać?


Bronie?

Sama?


Sukuna i Sasaki odezwali się w tym samym czasie, podzielając swój sceptycyzm z różnych powodów. Jakby przerwanie klątwie w trakcie jego mówienia nie było już wystarczająco złe, Sasaki wykorzystała chwilową ciszę, aby zadawać kolejne pytania.

— Och! To musi być twój współlokator! — Jego współpracownica skrzyżowała ramiona na blacie i z zainteresowaniem spojrzała na Sukunę. — Jak możemy dzisiaj pomóc wielkiemu Lordowi Sukunie?

To był sarkazm, Yuji nauczył się tego tonu, obserwując, jak Sasaki rozmawiała z niektórymi klientami, którzy frustrowało ją bezgranicznie i nie było wątpliwości, że Sukuna również to rozpoznał. Aby uniknąć gwałtownej odpowiedzi swojego pana, Yuji chwycił Sasaki za ramiona i odsunął ją na bok, mając nadzieję, że odsuwając ją poza pole widzenia Sukuny, zostanie oszczędzona.

— Co się sprowadza do mojej pracy, Sukuna-sama?

— Powiedziałeś, że pójdziemy na kolację, kiedy będzie wolny od tej… pracy. Twoja zmiana się skończyła. Jestem głodny.

Sukuna miał rację, zegar na telefonie Yuji’ego tylko to potwierdzał.

— Randka z kolacją? Urocze! — Odwdzięczając się Yuji’emu za przepychanie jej, Sasaki okrążyła go i wypchnęła zza kontuaru w stronę drzwi. Robiąc to, szepnęła mu do ucha: — Czy on nie jest wymagający? Ale nadal będę ci kibicować, jeśli to właśnie lubisz. Już przejęłam zmianę, więc możesz iść!

Yuji nie miał pojęcia, o czym Sasaki mówiła, ale mimo wszystko skinął głową i pomachał jej na pożegnanie. Zastanawiał się, czy nie zapytać Sukuny, ale klątwa nie wykazywała zainteresowania wybrykami jego współpracownika. Jego pan był już za drzwiami, zmuszając Yuji’ego do nadrobienia zaległości, chociaż z tej dwójki to Yuji był tym, który lepiej znał drogę do ich ulubionej restauracji Yakiniku.

Choć spacer był krótki, pogoda pogorszyła się, gdy wzięli pierwszy zakręć. Prognoza na dzisiejszy dzień zapowiadała występowanie sporadycznych opadów i jak dotąd się sprawdzała. Niestety, powietrze nie było wystarczająco zimne, aby utrzymać śnieg, pozostawiając ich z deszczem wymieszanym ze śniegiem, który zaczął przenikać ich ubrania.

Żadne z nich nie chciało jeść w mokrym odzieniu, a Yuji zostawił parasol w domu, co skłoniło ich do ukrycia się pod pierwszą markizą, którą napotkali, aby przeczekać opad. Yuji poczuł irytację klątwy po samej jej przeklętej energii, ale skrzyżowane ramiona Sukuny i jego grymas wzmocniły tylko to uczucie.

Przynajmniej Yuji miał teraz sposób, aby to zmienić. Czując się dość dumny, Yuji stanął przed Sukunę, aby wręczyć mu jego prezent.

— Dzisiaj wzięto mnie za początkującego czarownika. — Spojrzenie Sukuny skierowało się w jego stronę. Daleko mu było od odzwierciedlenia szczęśliwej postawy Yuji’ego, która wciąż była widoczna. — Przyłapano mnie na zabiciu robaka. Oczywiście udawałem ignoranta, który potrzebuje odpowiedzi. Moje kłamstwa zadziałały i ze względu na mój “potencjał” zaoferowano mi szansę studiowania w szkole Jujutsu.

Ty co?

— Po świętach zostanę eskortowany na teren szkoły przez samego Gojo Satoru.

Klątwa otworzyła szerzej oczy. Była to niewielka oznaka całkowitego szoku, ale wystarczająco, aby ujawnić, jak umysł Sukuny już pracował nad tym, co sugerował jego podwładny. Możliwość infiltracji szeregów czarowników, a następnie zbadanie podziemi szkoły w poszukiwaniu palców swego pana. Świadomość, że mieli czas na zaplanowanie tego, czyniła tę wiadomość jeszcze słodszą.

Kiedy Sukuna w końcu przemówił, zrobił to po tym, jak chwycił oba policzki Yuji’ego w dłonie i przyciągnął swojego wyznawcę bliżej, aby wyszeptać prawdziwą pochwałę, która rzadko wychodziła z jego ust.

— I dlatego jesteś moim ulubieńcem, Yuji.

Ulubieniec Sukuny…

Zanim Yuji mógł naprawdę rozkoszować się pochwałami swojego pana, jego myśli przerwała mała grupa przechodzących obok dziewcząt, chichoczących do siebie, patrząc na miejsce, gdzie stali Yuji i Sukuna. Nie mogąc zignorować tego, co uznali za tak zabawne, Yuji podniósł wzrok, a Sukuna poszedł za jego przykładem. Yuji zamarł z przerażenia na widok dekoracji wiszącej nad ich głowami.


Jemioła.


Poczuł już pojawiający się rumieniec na policzkach, spowijający całą jego twarz, czyniąc go tak czerwonym, jak wstążka, która przetrzymywała gałązkę. Teraz nie można było tego zignorować. Sukuna już patrzył na niego, szukając wyjaśnienia, dlaczego dziewczyny wtrącały się w ich sprawy.

— Co to jest? — Nie pomagało to, że klątwa nadal delikatnie trzymała jego policzki, uniemożliwiając Yuji’emu ukrycie się za kołnierzem kurtki. — Kolejna bezsensowna dekoracja świąteczna?

— Ta… Tak. Coś w tym stylu. To naprawdę nie jest takie ważne…

— Kontynuuj. — Sukuna trzymał Yuji’ego, nie pozwalając mu się poruszyć ani o milimetr. — Tak bardzo chciałeś wyjaśnić wszystkie najdrobniejsze szczegóły swojego nowo odkrytego zainteresowania, więc dlaczego się powstrzymujesz? I właśnie wtedy, gdy jestem bardzo zainteresowany znaczeniem tej rośliny.

Yuji przełknął ślinę. Choć było to okropne, pomyślał o skłamaniu. To byłby tylko mały pretekst, aby umożliwić im odejść od roślinny, zanim inni przyjdą, oczekując przeprowadzenia rytuału. Ale Sukuna wiedział, zawsze wiedział, kiedy Yuji kłamał. Klątwa niemal na pewno wyczuł pod swoimi opuszkami palców przyspieszone bicie serca swojego podwładnego. Yuji nie mógł podać żadnej odpowiedzi poza prawdą.

— Czy… czytałem, że ta roślina rzuca klątwę na każdego, kto pod nią stoi. Trzeba… pocałować się, aby została zaspokojona. Bardzo przepraszam, Sukuna-sama, powinienem być bardziej czujny…

— Przepraszasz? — Sukuna pochylił się, a ich czoła praktycznie się stykały. — Być może powinieneś, ale na razie…

Klątwa zbliżyła się i zanim Yuji zorientował się, Sukuna objął usta Yuji’ego swoimi. Yuji miał wrażenie, że czas się zatrzymał. Energia promieniowała z miejsca, w którym się spotkali. Sukuna nabrał powietrza płuc Yuji’ego, tak jak zrobił to z siłą Yuji’ego, gdy jego nogi ugięły się pod nim i upadł do przodu, zmuszając swojego pana do złapania go podczas kontynuowania ich pocałunku.

Yuji nie mógł w to uwierzyć. Jego umysł był odrętwiały, zszokowany opieką, jaką okazywała mu klątwa, zachowując się tak niepodobnie do siebie w porównaniu z niezliczonymi ofiarami, które jego mistrz przyjmował, a jakich Yuji był świadkiem. Zawsze zaczynał od ust, aż nic nie pozostało…

Jednak tutaj wydawało się, że nie będzie tak samo. Yuji miał cel do spełnienia i Sukuna dopilnuje, aby został on spełniony.

Kiedy klątwa uznała, że została usatysfakcjonowana i rozstali się, to Sukuna wciąż trzymał Yuji’ego w pionie, utrzymując ich ręce splecione, gdy fala emocji ogarniająca umysł Yuji’ego uspokajała się.

— Potraktuj to jako prezent za wykonanie tak dobrej roboty. Mój lojalny Yuji… — Sukuna zrobił jeden krok, a potem drugi, szczęśliwy, że Yuji nadal był w stanie za nim podążać, nawet jeśli wymagało to odrobiny namawiania. — Chodź. Deszcz przestał podać. Mamy wiele do omówienia.


— O…. oczywiście, Sukuna-sama.

Koniec

Uwagi:

— Yuji w 100% nie chciał mieć nic do czynienia z Gojo w chwili, gdy wszedł do sklepu. Przepraszam, sensei, ale ten Yuji jest zwolennikiem Sukuny przez cały czas na tej osi czasowej.

— Wszyscy inni wiedzą, że Yuji jest w związku, ale nie on. Sukuna był tego świadom i prawdopodobnie powstrzymywał się od skrzywdzenia Sasakiego, ponieważ ona również kibicowała SukuIta XD.

— Wyobrażam sobie, że gdyby ta historia miała być kontynuowana, Yuji musiałby w dalszym ciągu udawać normalnego, miłego człowieka, zadając coraz więcej istotnych pytań. “Hipotetycznie, gdzie można znaleźć niebezpieczne przeklęte przedmioty, które trzyma się pod kluczek i z dala od ogółu społeczeństwa? Pytam dla przyjaciela…”

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 102 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 4 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
 
[Jujutsu Kaisen][T][Z] Ty i ja przeciwko klątwie zwanej Bożym Narodzeniem [SR/YI] (2/2)
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» [Jujutsu Kaisen][T][M] Zabijanie nudy [SR/YI]
» [Jujutsu Kaisen][T][NZ] Mam ciebie dość [SR/YI](2/5)
» [Jujutsu Kaisen][T][M] Wspomnijmy tę mroźną zimową noc [SR/YI]
» [Jujutsu Kaisen][T][M] Udawaj, że widzisz mnie takiego, jakiego udaje [SR/YI]

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Anime & Manga/Komiks & Serial/Film animowany :: Yaoi/Slash :: +12-
Skocz do: