~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7)

Go down 
AutorWiadomość
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) Empty
PisanieTemat: [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7)   [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) EmptySob 16 Gru 2023, 16:21

Tytuł: Dwie prawdy i kłamstwo
Oryginalny tytuł: Two Truths and a Lie
Autor: reachingforthestardust
Zgoda na tłumaczenie: Czekam
Tłumaczenie: Lampira7
Beta: Nie ma
Link: https://archiveofourown.org/works/34407778/chapters/85626724

Nie sam, już nie 1
Nie sam, już nie 2
Nie sam, już nie 3
Dwie prawdy i kłamstwo

Rozdział 1

Podczas gdy Izuku doceniał porównanie Aizawy-senseia tego nowego daru do działania włącznika do światła, to… tak naprawdę nie dawało mu wiele do zrobienia, jeśli chodziło o dezaktywację tego cholerstwa. A ponieważ następnego ranka uderzył w sufit, Izuku bardzo chciał uzyskać więcej informacji.

Ta sytuacja była nieskończenie zawstydzająca, ponieważ Izuku był bardzo emocjonalną osobą, która często czuła się szczęśliwa. Co byłoby w porządku, gdyby bycie szczęśliwym nie zaczęło nagle wznosić go do góry.

Izuku, tak jakby żałował, że nie wydarzyło się to na zewnątrz, bo wtedy mógłby po prostu odfrunąć w dal od tej upokarzającej sytuacji. Jednak jego szczęście nie było aż tak dobre. Zamiast tego będzie musiał zawołać swoją mamę, żeby zadzwoniła do Aizawy-senseia, który prawie na pewno go wyśmieje.

Zrezygnowany z powodu swojego losu, Izuku wezwał swoją mamę. Chwilę później usłyszał, jak otworzyła drzwi do jego sypialni.

— Izuku, kochanie, co się stało? Normalnie jesteś…

Izuku jęknął głośno. A potem, z wielkim trudem, udało mu się przewrócić na drugi bok, by móc spojrzeć na mamę, która w szoku zakrywała usta dłońmi.

Wtedy mama Izuku miała ten zdecydowany błysk w oku, który zawsze kończył się kłopotami.

— Zaraz wracam! — krzyknęła i wybiegła z pokoju.

Izuku niewiele mógł zrobić oprócz czekania i modlenia się, żeby nie odszukała jego starej smyczy, jak groziła wczoraj po południu. Był energicznym maluchem, nie mógł nic na to poradzić! Ale użycie jej teraz byłoby po prostu upokarzające.

Na szczęście, kiedy jego matka wróciła, trzymała telefon i, co było bardziej mylące, drewnianą deskę do krojenia z kuchni.

— Łap!

To było jedyne ostrzeżenie, jakie otrzymał, zanim została rzucona w niego, a jemu ledwie udało się złapać deskę czubkami palców. Izuku otworzył usta, żeby zacząć narzekać, ale jego mama podniosła palec, wskazując na telefon. Przynajmniej dzwoni do Aizawy-senseia - pomyślał z żalem. Izuku poruszył się i wsunął deskę pod pachę, żeby niezręcznie wyrazić zgodę, gdy jego matka pokazała, że przełącza rozmowę na głośnomówiącą. Po prostu pokazała mu kciuk, stukając w ekran.

Wreszcie, kiedy połączenie musiało być na ostatnim sygnale przed uruchomieniem się poczty głosowej, dało się usłyszeć zrzędliwy głos Aizawy-senseia.

— Dlaczego ktoś dzwoni do mnie o piątej trzydzieści rano?

Brzmiał na kompletnie rozbitego, a Izuku skrzywił się, gdy przypomniał sobie harmonogram patroli swojego nauczyciela. W środy Eraserhead kończył swoją zmianę dopiero o trzeciej rano, czyli spał najwyżej dwie godziny, zanim go obudzili.

Wydawało się, że w tym momencie mama Izuku czuła się źle z tego powodu. Izuku wiedział, że później będzie sobie to wyrzucać - kiedy jej syn nie będzie tkwił pod sufitem. Prawie na pewno przyniesie jakieś wypieki jako przeprosiny.

— Dzień dobry, Aizawa-san, tutaj Midoriya Inko — powiedziała, a Izuku mógł być tylko zazdrosny o to, jak łatwo mogła wydobyć z jego nauczyciela tak wyczerpany dźwięk.

— Proszę powiedzieć mi, że nie stanął w ogniu czy coś — błagał nauczyciel Izuku.

Jego matka, zdrajczyni, uśmiechnęła się na to, zanim powiedziała:

— Nie, znowu unosi się pod sufitem.

Z telefony doszło stłumione uderzenie i zarówno Izuku, jak i jego matka wzdrygnęli się na ten dźwięk.

— Wszystko w porządku, Aizawa-san?

— Nic mi nie jest — mruknął Aizawa-sensei. Izuku osobiście uważał, że ten dźwięk brzmiał jak uderzenie głową o ścianę, co prezentowało jego nastrój. — Czy jesteś z nim teraz?

— Jesteśmy na głośnomówiącym — powiedziała usłużnie mama Izuku.

— To zadziała — powiedział jego wychowawca. — W porządku, problematyczne dziecko. Po pierwsze, jak twój oddech?

— Oddycham normalnie — powiedział zgodnie z prawdą Izuku.

Był zbyt zmęczony, by być szczególnie energicznym, a hiperwentylacja wydawała się w tym momencie zbyt wyczerpująca.

— Dobrze. Chcę, żebyś zwizualizował swój dar. Pomyśl o wyłączniki światła, jak powiedziałem wczoraj lub o czymś innym, co ma co najmniej dwa ustawienia, między którymi możesz się przełączać.

— Już tego próbowałem. — Izuku nie mógł powstrzymać jęku.

— Nie szkodzi. To dla ciebie nowość. Spróbuj ponownie.

Izuku zacisnął pięści z determinacją.

— W porządku — powiedział posłusznie i naprawdę bardzo się starał, by wyobrazić sobie swój dar.

Wyobraził sobie guziki, jak w tych starodawnych radiach. Lubił satysfakcjonujące kliknięcia, które wykonywały. Izuku udawał, że radio to jego dar i przypadkowo ustawił je za głośno.

— Kiedy już to zwizualizujesz — instruował Aizawa-sensei — chcę, abyś skupił się na ustawieniu tego przełącznika lub czegokolwiek z powrotem w pierwotnej pozycji.

Izuku próbował, naprawdę, ale ciągle się rozpraszał. Cała ta sytuacja była tak przerażająca, że nie mógł przestać myśleć o Nomu, o Boże, a co jeśli jestem Nomu? Albo o tym, że jeśli teraz upadnie, uderzy o podłogę i…

— Izuku! Pamiętaj o oddychaniu, kochanie. — Jego mama stała nie całkiem pod nim, ale wystarczająco blisko. Miała zdeterminowany wyraz twarzy, gdy trzymała telefon jedną ręką. — Chwyć mocno deskę — rozkazała, a Izuku znał ten ton na tyle dobrze, by natychmiast wykonać polecenie, nawet jeśli nadal był zdezorientowany. — Mogę ci trochę pomóc — powiedziała — ale nie mogę powstrzymać twojego daru. Nie musisz się martwić, że upadniesz.

Izuku nagle zrozumiał plan swojej mamy. Zamierzała użyć swojego daru na desce i przyciągnąć ją do siebie, a wraz z nią Izuku! Odczuł tak wielką ulgę, że prawie się rozpłakał - ach, płakał! Ale tylko trochę! Jego mama była taka mądra!

— Dziękuję, kochanie — powiedziała jego mama i nagle Izuku musiał przytrzymać mocniej deskę do krojenia, gdy ta zbliżyła się do jego mamy w znajomym, kołyszącym się ruchu.

Proces był trochę niezręczny, ale Izuku czuł się znacznie spokojniej, kiedy znajdował się zaledwie metr nad ziemią zamiast trzech.

— Okej — powiedział drżącym głosem Izuku. — Mogę to zrobić.

Znów się skoncentrował, przywołując obraz radia i desperacko starając się go wyłączyć.

Kilka bolesnych chwil później stopy Izuku spoczęły mocno na wyłożonej dywanem podłodze pokoju.

— Zrobiłem to — wydyszał.

Jego mama objęła go mocno, a nie mógł poradzić na to, że pogrążył się w jej uścisku. Ten dar był przerażający w sposób, w jaki One For All nie był. Przynajmniej z darem siły, to on miał kontrolę. Nawet gdy łamało jego kości, Izuku był tym, który decydował go aktywować i użyć. Jednak ten unoszący się dar był zgodny z jego emocjami. Był niekonsekwentny i szczerze mówiąc, Izuku nie lubił tego. Nienawidził braku kontroli, a ten dar wciąż mu ją odbierał!

Izuku odczuł tak wielką ulgę, że znów stał na ziemi, że zapomniał, że Aizawa-sensei wciąż był na głośnomówiącym.

— Dobra robota, Midoriya-kun — powiedział nauczyciel, a Izuku podskoczył. — Wracam do łóżka. Razem z Hizashi’m przyjadę po ciebie o 8, aby odwieźć cię do szkoły.

A potem mężczyzna się rozłączył. Izuku i jego matka spojrzeli zaskoczeni na telefon, a potem na siebie nawzajem.

— Ulżyło mi — powiedziała jego mama. — Szukałam wczoraj wieczorem i nigdzie nie mogłam znaleźć twojej starej smyczy.

Mamo! — krzyknął Izuku, ale również się zaśmiał.

Inko zmierzyła mu jedynie włosy.

— Zjedzmy śniadanie. I och! Możemy zrobić Aizawie-san ciasteczka w ramach przeprosić za tak wczesne obudzenie!

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Pon 22 Sty 2024, 08:30, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7)   [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) EmptyPią 22 Gru 2023, 21:44

Rozdział 2

Shota wpatrywał się zazdrośnie w swojego męża, który cicho pochrapywał w łóżku, nie przejmując się problematycznymi dziećmi i ich matkami dzwoniącymi o piątek trzydzieści rano. Hizashi mógł spać jak zabity, gdy jego aparaty słuchowe były wyjęte. Z jękiem z powrotem osunął się na łóżko obok swojego męża. Nadal miał dobre dziewięćdziesiąt minut snu, zanim będzie musiał wstać i zmierzyć się z rzeczywistością, a Shota planował jak najlepiej to wykorzystać.

O siódmej włączył się budzik Hizashi’ego, światła w ich sypialni zapalały się i gasły co pół minuty. Shota delikatnie szturchnął swojego męża i w odpowiedzi otrzymał lekkie uderzenie w twarz.

— Za wcześnie — powiedział Hizashi głosem stłumionym przez poduszkę.

Shota przewrócił oczami, przyciągając do siebie męża, dopóki nie byli naprzeciwko siebie.

“Odbieramy problematyczne dziecko o ósmej” - powiedział w języku migowym, a oczy Hizashi’ego zmrużyły się, gdy skupił się na poruszających się dłoniach Shoty. Aizawa poczuł przypływ ciepła na widok swojego pięknego męża, który bez okularów nie widział dalej niż na metr przed sobą. Był taki słodki. Jak mały kotek testujący swoją percepcję głębi.

Hizashi wydał z siebie jęk, ale kiwnął głową.

— Zrobię kawę — wymamrotał, a Shota wiedział, że gdyby ich rozmowa zostałaby podsłuchana, nikt nigdy nie uznałby nijakiego głosu jako tego należącego do Present Mica.

Pocieszająco poklepał blondyna po ramieniu, po czym niechętnie wstał z łóżka.

Pół godziny później obaj byli po wizycie w łazience i siedzieli przy kuchennym stole, opierając się sennie o siebie. Żaden z nich nie miał teraz energii do przygotowania jedzenia, więc podjęli niezwykle odpowiedzialną decyzję, by wypić jak najwięcej kawy, zanim zaryzykują przedawkowanie kofeiny.

— Midoriya-kun jest dziewiątym posiadaczem One For All? — zapytał nagle Hizashi.

Shota musiał się otrząsnąć. Po cichu rozkoszował się ciszą i ciepłem jego palców obejmujących kubek z kawą.

— Tak — potwierdził. — Gromadzenie mocy, zbywalny dar.

Hizashi zanucił.

— Gromadzenie energii? To interesujące.

Shota zwykle doceniał inteligencję swojego męża, ale teraz?

— Za wcześnie na myślenie — wymamrotał, wtulając twarz w szyję męża. — Zamiast tego cisza.

— W porządku, Sho.

Shota drzemał w samochodzie, kiedy dziesięć minut później wyjechali po Midoriyę. Eskortowanie dziecka tak często do i ze szkoły było czymś, czego nigdy wcześniej nie robił, ale w tych okolicznościach był skłonny trochę przystosować swój harmonogram. Poza tym Midoriya przerażająco szybko się uczył, więc Shota był pewien, że nauczycielskie podwożenie dość szybko stanie się niepotrzebne…

Jego mąż szturchnął go w policzek, aby go obudzić, gdy zatrzymali się przed Akademią Bohaterów. Promienie wczesno porannego słońca odbijały się od szkła i metalu, który dominował nad szkolnymi budynkami.

— Och, już jesteśmy?

— Tak — odpowiedział Hizashi, a jego zwykła pełna werwy postawa była w pełni na miejscu, kiedy nie spał już od godziny. — Chodźmy i zmierzmy się z dniem!

— Czekaj, cholera, dzieciak. — Uświadomił sobie nagle Shota. — Nie zabraliśmy go.

— Um — dobiegł go głos z tylnego siedzenia. — Dzień dobry, Aizawa-sensei? Myślałem, że wcześniej nie spałeś, kiedy cię przywitałem, ale najwyraźniej tak nie było.

— Pozwoliłeś mi spać? — Shota syknął na Hizashi’ego, który bezwstydnie wzruszył ramionami.

— Potrzebowałeś odpoczynku.

— Ty potrzebowałeś odpoczynku — powiedział groźnym głosem Shota.

Miał na myśli “dziękuję”, ale oczywiście nie zamierzał tego przyznać. Hizashi posłał mu jedynie promienny uśmiech.

— Sho, po pierwsze, to nie ma sensu. Po drugie, chciałbym więcej spać, ale niestety, jesteś okropnym kierowcą, a Midoriya-kun nie zasługuje na to, by tego doświadczyć.

Shota syknął na swojego męża, niczym prawdziwy uliczny kot.

— Jestem doskonałym kierowcą.

— Powiedz to firmie ubezpieczeniowej.

— Um — powiedziało problematyczne dziecko w trakcie tej małej sprzeczki, brzmiąc bardziej niż trochę niezręcznie. — Po prostu… pójdę.

— Wizyta u Hound Dog podczas wolnego okresu. — Shota przypomniał dzieciakowi z roztargnieniem, otrzymując radosne: “Tak, sensei!” w odpowiedzi, gdy dzieciak wyślizgnął się z samochodu i pobiegł do szkoły. — Jak, do diabła, istnieją poranni ludzie?

Hizashi zaśmiał się na to czule.

— Sho, miłości i światło mojego życia. Jesteś rannym ptaszkiem. — Shota uniósł brew z niedowierzaniem. — Cóż — poprawił się Hizashi — kiedy spałeś więcej niż cztery godziny.

To sprawiedliwy wniosek - uznał Shota z wyjątkiem tego, że…

— Midoriya jest na zupełnie innym poziomie.

— Święte słowa — powiedział sucho Hizashi. — Ten słuchasz jest na całkiem innym poziomie. A teraz chodź ty zrzędliwy kocie, mamy zajęcia — powiedział śpiewnie.

Shota zauważył pudełko Tupperware na swoich kolanach.

— Kiedy mieliśmy czas kupić herbatniki?

Nie doceniał sposobu, w jaki Hizashi się z niego śmiał.

Dwadzieścia minut później i jedną małą domową “bójkę” później (jedyną ofiarą były włosy Hizashi’ego), Shota wszedł po dzwonku do sali lekcyjnej. Dziewiętnastu uczniów wpatrywało się w niego, kilka nerwowych spojrzeń było rzucane na puste miejsce Midoriyi. Och, przyjaciele dzieciaka martwili się o niego. Jak słodko.

Powinni jednak bardziej martwić się o siebie. Osiem sekund, zanim go zauważyli? To mogło ujść płazem pierwszego dnia szkoły, ale nie teraz.
Rozsądni zbledli dość dramatycznie na widok niepokojąco szerokiego uśmiechu, jakim Shota obdarzył swoją klasę.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Sob 16 Mar 2024, 15:50, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7)   [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) EmptyCzw 28 Gru 2023, 20:30

Rozdział 3

Terapia z pewnością była… czymś - rozmyślał Izuku, dryfując przez poranne zajęcia. Jego spotkanie z Hound Dog podczas wolnego okresu było tylko wstępem, więc nie było tak, że odbył prawdziwe spotkanie. Ale Izuku już czuł się lepiej. Może dlatego, że miał plan? Tak czy inaczej, był całkiem zadowolony, ponieważ Hound Dog był naprawdę fajny! Dał Izuku ciastko! I umówili się na spotkania w każdy wtorek podczas lunchu, począwszy od przyszłego tygodnia. To wszystko była takie ekscytujące.

Do czasu lunchu, Izuku zdołał wydostać się ze swoich rozmyślaniach na tyle, by wiedzieć, że jego najbliżsi przyjaciele zauważyli jego przytłumione zachowanie. I że prawdopodobnie powiązali to z jego nieobecnością na lekcjach. Izuku miał nadzieję, że uda mu się zjeść w spokoju obiad, ale los - a raczej jego wścibscy koledzy z klasy - najwyraźniej mieli inne plany.

— Gdzie byłeś podczas zajęć?! Niedopuszczalne jest przegapienie tak ważnej części dnia!

Iida domagał się odpowiedzi, kiedy wszyscy usiedli przy ich zwykłym stole, a jedzenie zostawało pochłaniane w desperackim pośpiechu, na jaki stać tylko nastolatków. Izuku kręcił się nerwowo na swoim miejscu. Długo zakorzeniony nawyk sprawił, że rozglądał się po stołówce, szukając dróg ucieczki, mimo że racjonalnie wiedział, że jego koledzy z klasy nie zamierzają go skrzywdzić. Wiedział również, że Iida po prostu się martwił, ale w tej chwili był po prostu… zbyt natarczywy jak dla Izuku.

— Miałem… coś do zrobienia — wyjąkał Izuku. Był szczęśliwy, a nawet zachwycony, że w końcu mógł uczestniczyć w terapii, ale to nie znaczyło, że chciał, aby wszyscy o tym wiedzieli. — I… Aizawa-sensei powiedział, że wszystko jest w porządku.

Cóż, to nie do końca była prawda, ale ponieważ Aizawa-sensei był tym, który zaplanował jego spotkanie podczas lekcji, Izuku uważał, że było to nieszkodliwe przeinaczenie prawdy.

— Coś? — wtrąciła się Uraraka. Zaciekawienie rozświetliło jej brązowe oczy. — Co niby?

— Wszyscy powinniście zamilknąć — powiedział cicho Todoroki, wpatrując się w swoją tacę z lunchem. — Midoriya wyraźnie nie chce o tym rozmawiać, więc nie powinniście go dręczyć.

Todoroki potrafił być taki bezceremonialny, że czasami był wredny, ale w tej chwili Izuku mógłby go pocałować - uch, przytulić! za jego bezpośredniość. Był zbyt zdenerwowany, by sam być taki bezpośredni, ale naprawdę doceniał interwencję, mimo że Uraraka wyglądała na lekko zranioną. Lekkie skrzywienie, pociągnęło jej policzki w dół.

— Nie bądź złośliwy! Jesteśmy jedynie ciekawi — broniła się Uraraka, a Izuku opadł zawiedziony na swoim miejscu. — No dalej, Midoriya, powiedz nam! Co robiłeś? Dodatkowe szkolenie?

Wszyscy przy stole oprócz Todorori'ego patrzyli na niego. Napięcie wokół rosło i Izuku wiedział, że wkrótce będą łzy lub podniesione głosy - lub jakąś kombinacja tych dwóch. Wyglądało na to, że będzie jeden z tych dni, w których ich nastoletnie hormony i różne trudności społeczne źle zareagują.

— Sprawiasz, że czuje się nieswojo — powiedział stanowczo Todoroki. Podniósł głowę i spojrzał przenikliwie na Urarakę i Iidę. — Nie powinniście sprawiać przykrości swoim przyjaciołom.

Potem Todoroki wstał z pustą tacę i pociągnął za sobą Izuku. Izuku ledwo zdołał dokończyć miso, ale cokolwiek innego sprawiłoby, że poczułby mdłości, więc nie miał nic przeciwko.

— Chodźmy w jakieś ciche miejsce — powiedział jego przyjaciel, a Izuku entuzjastycznie pokiwał głową, gdy wyszli ze stołówki, cicho stawiając tacę przy drzwiach, aby zabrał je personel kuchenny.

Źle się czuł, nie rozmawiając z Iidą i Uraraką - wiedział, że mają dobre intencje - ale w ciągu ostatnich kilku dni dużo się u niego działo i Izuku chciał najpierw uporządkować to w swojej głowie, zanim spróbuję wytłumaczyć to komuś innemu.

Nie mając dokąd pójść, nic dziwnego, że Izuku i Todoroki wrócili do klasy 1-A. Co zaskakujące, Aoyama również tam był, a przed nim było domowe bento. Był takim towarzyskim motylem, że Izuku był naprawdę zszokowany, widząc go samego. Ale potem zastanowił się nad tym i zdał sobie sprawę, że chociaż wesoły blondyn mówił dużo, tak naprawdę nie miał z kim rozmawiać. Izuku po prostu poczuł determinację, która sprawiła, że się wyprostował. Cóż, tak po prostu nie mogło być!

Izuku pociągnął Todoroki’ego do Aoyamy i usiadł przy biurku Ojiro.

— Cześć Aoyama-kun — powiedział radośnie. — Nie wiedziałem, że jesz w klasie!

Aoyama rozpromienił się do Izuku.

— Ach, jak bym śmiał rozpraszać wszystkich stołówce swoją osobą, gdybym dołączył do was wszystkich? Nikt by nic nie zjadł!

Izuku zamrugał zaskoczony. Aoyama uśmiechnął się radośnie do niego. Izuku lekko przechylił głowę. Aoyama jeszcze szerzej się uśmiechnął. Izuku celowo ignorował Todoroki’ego przysypiającego na jego ramieniu. Aoyama zmrużył oczy i promieniał, na szczęście to nie był laser z jego pępka.

— Zostańmy przyjaciółmi, Aoyama-kun! — zadecydował pospiesznie Izuku, zanim blondyn zdążył cokolwiek powiedzieć i został nagrodzony wybuchem płaczu Aoyamy.

Aoyama wyskoczył ze swojego miejsca, by chwycić Izuku za ręce. Todoroki został lekko poruszony podczas tego procesu, ale się nie obudził, tylko wydał słodki dźwięk miauknięcia, który wywołał łzy uwielbienia w oczach Izuku.

— Oczywiście, mon ami! — krzyknął Aoyama z jasnym uśmiechem. — Jesteśmy idealnymi przyjaciółmi, ponieważ nasze ciała nie są przystosowane do naszych darów. Jesteśmy sobie przeznaczeni!

Och, Izuku dopiero wtedy zdał sobie z tego sprawę. Tak było! Aoyama wspomniał wcześniej, że jeśli używa lasera pępkowego dłużej niż sekundę, to go to boli. I natychmiast Izuku zrozumiał swojego kolegę z klasy. Był samotny, przestraszony i uważał, że nie był wystarczająco dobry. Byli niewygodnie podobni.

Gdyby chłopak już by się nie zgodził, Izuku na siłę zaprzyjaźniłby się z Aoyamą, tak jak to zrobił z Todoroki’m.

— Teraz, kiedy jesteśmy przyjaciółmi, poznajmy się bliżej! — powiedział zachwycony Izuku. — Jesteś z Francji, zgadza się?

Tak, to był właściwy temat - pomyślał czule Izuku, kiedy Aoyama uśmiechnął się i był to ospały, autentyczny uśmiech, który nigdy wcześniej nie widział u blondyna. Jego kolega ze szkoły promieniał, ale Izuku widział teraz różnicę. To była szczera, czysta rozkosz, a nie efektowny entuzjazm, który przejawiał od pierwszego dnia.

Słodki - pomyślał Izuku, a potem zarumienił się. Teraz utknął sam na sam w pokoju nie tylko z jednym, ale dwoma ładnymi chłopcami! Może tego nie przemyślał… Jednak niczego nie żałował. Izuku uwielbiał mieć przyjaciół.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7)   [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) EmptyPon 01 Sty 2024, 11:40

Rozdział 4

To była ostatnia lekcja tego dnia i wyglądało na to, że będzie wydawała się na dłuższą niż te dwie godziny, które były na nią przeznaczone. Shota mógł już to stwierdzić.

Jego osobisty uczeń, Shinsou Hitoshi, obecnie patrzył przeszywająco na Midoriyę, który ze swojej strony wyglądał, jakby chciał wczołgać się do dziury i umrzeć. Chociaż był to częsty nastrój, w rzeczywistości nie było to sprzyjające środowisku do nauki podstaw bohaterstwa, a właśnie tym powinni się zajmować.

Cholerne nastolatki - pomyślał Shota. Mogło być gorzej. To mogły być małe dzieci - przypominał sobie. Szczypiąc nasadę nosa, Shota zdecydował się na chwilę odłożyć na bok wszelkie problemy Hitoshi’ego z problematycznym dzieckiem.

To nie tak, że Shota nie miał całkiem dobrego wyczucia, jakie były problemy jego osobistego ucznia. Ale były to problemy, z którymi dzieciak musiał zwalczyć w swoim czasie. Shinsou był prawie na pewno zdenerwowany, że jeden z “wybrańców” z potężnym darem przeszkadzał mu w treningu. Shota nie mógł nawet winić dzieciaka, ponieważ oprócz krótkiej sesji wprowadzającej w poniedziałek było to ich pierwsza lekcja.

Podczas gdy Shota sympatyzował ze stosunkiem Hitoshi’ego do błyskotliwych darów na dłuższą metę nie przyniosłoby to dzieciakowi żadnej przysługi; przyjmował założenia i osądzał ludzi, zanim ich spotkał, co było zrozumiałe, biorąc pod uwagę charakter daru, który posiadał i sposób, w jaki społeczeństwo go traktowało na jego podstawie. Sprawienie, by Shinsou zdał sobie sprawę, że ludzie, którzy mają błyskotliwe dary, nie są wrogami, będzie długim procesem, w którym Midoriya, ze swoją szczenięcą osobowością mógłby pomóc, a przynajmniej Shota miał taką nadzieję. Jeśli spróbuje w tym momencie bezpośrednio interweniować u Shinsou, straciłby zaufanie, jakie udało mu się zdobyć u szorstkiego nastolatka. Zatem tak było. Odłożył to na bok i miał nadzieję, że nie będzie żałował swojej decyzji.

Jeśli tylko Midoriya przeżyje wystarczająco długo. Shota westchnął. Biedny dzieciak cofnął się przed kolejnym paskudnym spojrzeniem Shinsou, gdy Shota wyjaśniał podstawy procedur ratowniczych dla małych obszarów miejskich i podkreślał różne zmiany, które były wprowadzone w zależności od poziomu populacji. Dzieciaki chłonęły informacje jak gąbki, co było satysfakcjonujące. Shota wcale nie był zadowolony z tego, że obaj studenci patrzyli na niego z gwiazdami w oczach, kiedy wykładał (a przynajmniej, kiedy Shinsou nie rzucał wściekły spojrzeń w kierunku Midoriyi).

W końcu po godzinie zajęć nadszedł czas na część praktyczną.

— Midoriya, idź się przebrać — poinstruował Shota. Dzieciak entuzjastycznie pokiwał głową i rzucając nieufne spojrzenie Shinsou, odbiegł. Shota patrzył bezpośrednio na drugiego nastolatka, który był już w swoim stroju gimnastycznym. — Masz jakieś trzy minuty, zanim wróci. Mów.

Nastolatek przesunął ciężar ciała z nogi na nogę, a potem zacisnął dłonie w pięści. Wpatrując się w ziemię, powiedział:

— Dlaczego jeden z tych bachorów bohaterów trenuje z nami?

— Nie twój interes — odpowiedział stanowczo Shota i był rozbawiony zirytowanym spojrzeniem, jakie rzucił mu dzieciak. — Ale będzie nam towarzyszyć w dającej się przewidzieć przyszłości, więc przyzwyczaj się.

— To nie ma sensu — burknął Shinsou, a Shota wzruszył ramionami.

— Moja rada jest taka, żebyś zacisnął zęby i poradził sobie z tym. Uwierz mi, ze wszystkich uczniów 1-A, utknięcie z Midoriyą jest najlepszą opcją.

— Tak, cokolwiek. Nie może mnie oszukać tym pełnym werwy nastawieniem — wymamrotał Shinsou.

Och?

— Rozmawiałeś z nim wcześniej? — zapytał zaintrygowany Shota.

Shinsou spiął się lekko.

— Był dziwny po naszym meczu na festiwalu sportowym. Miły. Zapytał mnie, dlaczego chcę być bohaterem.

Wydawało się jednak, że to nie wystarczyło, by Shinsou czuł niechęć do jego problematycznego dziecka.

— Dlaczego więc go nienawidzisz, skoro był taki miły?

Trochę wybadania tematu nie zaszkodzi - pomyślał Shota. Uwielbiał ploteczki.

Shinsou spojrzał na Shotę jak na idiotę.

— Ponieważ jestem sobą, a bohaterskie bachory tacy jak on nie lubią takich jak ja.

Auć. To z pewnością był kompleks niższości, który mógł stać się paskudny, jeśli Shota mógł stwierdzić. Gorycz jaką miał w sobie ten dzieciak… Shota wzdrygnął się na myśl, że byłby taki jak Shinsou, gdyby Hizashi się do niego nie przyczepił. Że był jak Shinsou przed tak długi czas. Samotny i nieufny, napędzany przez wściekłość i złośliwość.

Oczywiście Shinsou nie znał wystarczająco Midoriyi, by wiedzieć, ile tak naprawdę mieli ze sobą wspólnego, ale Shota nie złamie zaufania problematycznego dzieciaka tylko po to, by Shinsou się zmienił. Przynajmniej na razie…

— Czy będziesz z nim współpracował? — zapytał Shota.

Shinsou westchnął. To tak, jakby Shota poprosił go, żeby przestał chodzić do kocich kawiarni do końca życia, przynajmniej tak brzmiał.

— W porządku, ale go nie lubię.

Shota przewrócił oczami.

— Nie musisz. Ale także ogranicz swoje miażdżące spojrzenia. Jest płochliwy.

Otrzymał w zamian burkliwie:

— Nieważne.

Shota przypuszczał, że to musiało wystarczyć, ponieważ Midoriya pędził do nich z powrotem, wystrojony w swój mundur bohatera. Shota musiał przyznać, że był to jeden z bardziej praktycznych w tym roku w jego klasie, zwłaszcza, gdy dzieciak włożył wysiłek w jego aktualizację.
Shinsou jednak nie wydawał się być pod wrażeniem.

— Ładny kostium — warknął. — Twoja mama ci go zrobiła?

Shota w myślach uderzył się dłonią w twarz, gdy Midoriya rozpromienił się, wyraźnie nie zauważając zamierzonego lekceważenia.

— Nie ten, ale pomogła mi go zaprojektować — powiedział wesoło Midoriya. — Właściwie zrobiła mój pierwszy, ale Kacchan trochę go zrujnował, więc teraz mam ten!

Shota jęknął na wspomnienie tak zwanych “prób bitewnych”, które All Might poprowadził z klasami bohaterów drugiego dnia. Szczerze mówiąc był to cud, że żaden uczeń nie odniósł poważniejszej kontuzji, tak jak to było w przypadku Midoriyi. Dlaczego to zawsze był ten dzieciak? Jak dotąd to on kończył w najgorszym stanie, z licznymi oparzeniami, wstrząsem mózgu i oczywiście ze zwykłymi potrzaskanymi kośćmi w prawym ramieniu.

Shinsou po prostu wpatrywał się tępo w Midoriyę, wyraźnie nie spodziewając się tak szczerej i radosnej odpowiedzi. Potem warknął i odwrócił się, patrząc na Shotę i zdecydowanie ignorując zraniony wyraz twarzy zielonowłosego nastolatka.

Cholerne nastolatki – pomyślał ponownie Shota. Koniec zajęć nie mógł nadejść wystarczająco szybko.

Kiedy rozbrzmiał ostatni dzwonek tego dnia, Shota odetchnął z ulgą. Zgodnie ze swoim słowem, Shinsou współpracował z Midoriyą podczas scenariusza ratunkowego, nawet jeśli był małostkowy. A biedny Midoriya wyraźnie nie miał pojęcia, co takiego zrobił, że wkurzył swojego kolegę. Co było właściwie skomplikowane, ponieważ technicznie rzecz biorąc, nic nie zrobił. To Shinsou z (uzasadnionymi) problemami wyładowywał swoją złość na łatwym celu.

Kurwa, Shota z pewnością będzie musiał porozmawiać o tym z Shinsou, nawet jeśli to zniszczy tę odrobinę zaufania, jaką udało mu się zdobyć. Sądząc po wyrazie twarzy Midoriyi i całej postawie “jestem do tego przyzwyczajony, ale nadal to boli”, to nie mogło trwać. Niech to szlag.

To jednak był problem dla przyszłego Shoty.

— W porządku, koniec zajęć — powiedział zmęczonym głosem Shota. Nie czuł się ani trochę winny, że Shinsou będzie musiał się przebrać w domu, mimo że Shota zwykle dawał mu trochę czasu przed ostatnim dzwonkiem. Nieprzyjemny nastolatek nie był jedyną osobą, która potrafiła być małostkowa. — Midoriya, proszę zostań.

I to było to. Cała postawa Midoriyi zmieniła się natychmiast, gdy uśmiechnął się promiennie.

— Tak jest!

Shinsou w przeciwieństwie do tego, przewrócił oczami i odszedł, ostentacyjnie ignorując pożegnanie, które jego problematyczne dziecko zawołało za nim. Cholerny dzieciak był za dobry dla tego świata. Midoriya pełen chęci, odwrócił się do Shoty. Jego oczy błyszczały od podekscytowania.

— Jak to zrobimy?

I cóż, czy to nie było właściwe pytanie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Sob 16 Mar 2024, 15:54, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7)   [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) EmptyPon 08 Sty 2024, 08:41

Rozdział 5

Uwagi: Depersonalizacja

Izuku był sfrustrowany. Miał dwa dary, rzekomo gównianego mentora zachowującego tajemnice i nie miał pojęcia, jak wykorzystać te nowe moce. Aizawa-sensei robił co w jego mocy, ale mężczyzna również działał na ślepo, dzięki powściągliwości All Mighta, nawet jeśli miał wieloletnie doświadczenie w pomaganiu dzieciom w opanowaniu trudnych darów.

Ale te dzieciaki zawsze miały swoje dary. Te dzieciaki miały ciała stworzone do swoich darów.

Izuku nie był taki. Zamiast tego miał cholerny dodatkowy staw u palca i za mało mięśni, by użyć One For All bez zranienia się i może był pieprzonym nomu.

Odwołuje wcześniejsze stwierdzenie. Izuku był bardzo sfrustrowany.

— Zrób jeszcze jedną serię i kończymy na dzisiejszy dzień. — Aizawa-sensei przerwał tok myśli Izuku.

Kiwnął tępo głową. Jego nauczyciel nauczył go zestawu podstawowych pozycji i form pochodzących ze sztuk walki i instruował go niestrudzenie przez ostatnie 45 minut. Najwyraźniej zauważył, że Izuku nie był w wystarczająco dobrym humorze, by spróbować użyć Lewitacji, więc był to trening siłowy. Nawet będąc tak podekscytowanym, by mieć prywatny trening z Aizawą-senseiej - i było świetnie! Naprawdę świetnie! - Izuku nadal czuł się… nieadekwatnie. Jakby nie potrzebował tak rozpaczliwie tych dodatkowych lekcji. Izuku może nie robił tego świadomie, ale za każdym razem, gdy planował użyć One For All, nie mógł - nie chciał - go użyć, ponieważ wiedział, że ten rozbije jego ciało. I w żaden sposób nie mógł wymyślić, co zrobić, aby tak się nie stało. All Might nigdy nie miał takich kłopotów - pomyślał z goryczą.

— Nie poczyniłem jednak żadnych postępów — powiedział Izuku.

Spuścił głowę. Aizawa-sensei musiał być nim rozczarowany: zrobił wszystko, co w jego mocy, aby pomóc Izuku, ale nic, co robił, nie zadziałało!

— Nie szkodzi. Jesteś zmęczony; miałeś długi dzień, a Shinsou antagonizował cię przez całe popołudnie. To zrozumiałe, że nic dzisiaj nie osiągnęliśmy — powiedział Aizawa-sensei. Izuku i tak trochę się zgarbił w porażce. — Poza tym — stuknął Izuku w nos, żeby spojrzał na niego. — To dopiero nasza pierwsza sesja. Nie bądź dla siebie taki surowy.

Izuku zmarszczył brwi. Nie być dla siebie taki surowy? Ale zawsze musiał taki być, żeby cokolwiek w życiu osiągnąć. Kiedy był pozbawiony daru, nigdy nie mógł się wyluzować, ponieważ był już w niekorzystnej sytuacji, a kiedy miał swoje dary, był w tyle za swoimi kolegami. Musi jeszcze nadrobić zaległości! Jak mógł to zrobić, jeśli nie będzie dla siebie surowy?

Izuku jednak nie chciał teraz o tym myśleć i postanowił odnieść się do drugiej części krótkiej przemowy Aizawy-senseia.

— Nawet nie wiem, dlaczego Shinsou-kun jest wredny — wymamrotał Izuku. — Jest taki fajny i chcę się z nim zaprzyjaźnić, ale… ale jestem prawie pewien, że mnie nienawidzi.

Spojrzał na Aizawę-senseia, mając nadzieję, że będzie miał dla niego jakąś odpowiedź.

Jego nauczyciel westchnął.

— Shinsou ma swoje własne problemy — wyjaśnił cierpliwie. — To nie tyle z tobą ma problem… To po prostu jest skomplikowane. Nie mogę z tobą o tym rozmawiać bez nadużycia jego zaufania. Teraz wykonaj ostatnią serię. Pamiętaj, aby skupić się na tym, jakie to uczucie sięgać po One For All.

Izuku przypuszczał, że to miało sens. Jednak nadal bolało, że drugi nastolatek nawet nie dał mu szansy. Izuku ustawił się w pierwszej formie, nie całkiem kierując One For All, ale przenosząc jego poczucie do przodu w swojej świadomości. Zrobił krok, noga do przodu, ręce do góry - blok. Druga forma, noga do tyłu, ręce do góry - uderzenie. Trzecia forma, ręce do góry - kopnięcie. Cieszył się, ze Aizawa-sensei kazał mu się przebrać z kostiumu bohatera w strój gimnastyczny. Obszerne ubrania z pewnością zaburzyłyby jego równowagę, kiedy się uczył. One For All cicho szumiał w jego umyśle.

Zakończenie i powtórzenie. Pierwsza forma - blok. Druga forma - uderzenie. Trzecia forma - kopnięcie - zachwiał się. Izuku znów powtórzył sekwencję. Pierwsza forma - blok! Druga forma - uderzenie! Trzecia forma - kopnięcie!

Ponownie.

Pierwsza forma - blok!

Druga forma - uderzenie!

Tym razem pod uderzeniu nastąpił bolesny trzask i znajomy już ból złamanej kości w ramieniu.

Gula strachu pojawiła się w żołądku Izuku. Nie potrzebował gorączkowania wołania Aizawy-senseia do zatrzymania się, by wiedzieć, że złamał kolejną kość. Zapłakał, mniej z bólu, a bardziej z rozczarowania i frustracji. Wiedział, bo gardło mu się zaciskało, a kończyny drżały z tłumionego gniewu.

— Cholera, jak to się w ogóle stało, dzieciaku? — zapytał Aizawa-sensei, a Izuku wzruszył ramionami, ledwie zauważając ból, jaki sobie zadawał, potrząsając złamanym nadgarstkiem.

— Zapracowałem na to. Myślę, że przypadkowo użyłem One For All zamiast być tego świadomy — przyznał Izuku. — Byłem sfrustrowany.

Aizawa-sensei westchnął.

— W porządku. Chodźmy zobaczyć się z Recovery Girl.

Izuku był zdezorientowany. Aizawa-sensei nie wydawał się być… zły? Spojrzał ostrożnie na swojego nauczyciela, ale bohater wymazywania wyglądał jedynie na zaniepokojonego. I zmęczonego, ale Aizawa-sensei zawsze wyglądał na zmęczonego.

— Okej — powiedział cicho Izuku. Dopiero wtedy przypomniał sobie, co Recovery Girl powiedziała po Festiwalu Sportowym.

Strach w jego żołądku zmienił się w lód.

Izuku wiedział, że zbladł, ponieważ Aizawa-sensei nagle zmienił się z nieco zaniepokojonego w bardzo zmartwionego. Miał nadzieję, że jego nauczyciel przypisze to opóźnionej reakcji bólowej po złamaniu nadgarstka, kiedy nawet w nic nie uderzył.

Przenikliwy dzwonek telefonu stanowił ratunek dla Izuku, ponieważ Aizawa-sensei właśnie otworzył usta, by zadać mu pytanie, które z pewnością byłoby niewygodne. Jego nauczyciel spojrzał na numer dzwoniącego i głośno jęknął.

— To dyrektor — poinformował Izuku brzmiąc, jakby wolał się utopić, niż odebrać telefon. Z tej niewielkiej wiedzy, jaką Izuku będzie w stanie zebrać o nieuchwytnym stworzeniu, wydawało się to być uzasadnioną reakcją. — Muszę to odebrać. Czy możesz sam dostać się do skrzydła medycznego? Z przyjemnością go spławię.

Izuku musiał wysłać swojemu dyrektorowi kosz z owocami w ramach niezamierzonej obrony go. Ostrożnie kiwnął głową, odmawiając pomocy i machnął na pożegnanie zdrową ręką, po czym podniósł swój plecak i jak najszybciej opuścił salę gimnastyczną Gamma. Nawet nie udawał, że skierował się w stronę gabinety Recovery Girl. Zamiast tego Izuku zarzucił plecak na ramię i niezdarnie szukał najbliższego szpitala na swoim telefonie, który okazał się być Szpitalem Uniwersyteckim Musutafu oddalonym o jakieś trzydzieści minut jazdy pociągiem. Doskonale. Co więcej, jego mama miała wieczorną zmianę w hotelu, którym zarządzała, więc nie będzie pytać, dlaczego Izuku nie było w domu, kiedy powinien.

Pięć godzin później Izuku nadal miał złamany nadgarstek i nie otrzymał nawet środków przeciwbólowych bez recepty, które mógłby uśmierzyć ból. Okazuje się, że najbliższy szpital od Akademii Bohaterów był również najbliższym szpitalem dla ofiar pojedynku Endeavora ze złoczyńcami. Co oczywiście oznaczało, że najpierw zajęto się poszkodowanymi cywilami. Co najmniej trzydzieści osób zostało przyjętych, odkąd Izuku się tam dostał. Niektórzy mieli oparzenia pierwszego i drugiego stopnia, a jeszcze więcej przybyło z rozcięciami i ranami, które wyglądały okropnie, jakby ktoś oszalał wymachując kolczastą maczugą. Sposób, w jaki ludzie wciąż napływali, powiedział Izuku, że jakakolwiek walka się toczyła, była długa i przeciągająca się.

Chociaż Izuku rozumiał, dlaczego jego kontuzja została wymieniona jako przypadek z niskim priorytetem, był również zmęczony i cierpiał, co oznaczało, że był również bardzo marudny. W tym momencie była prawie 23:000 i chciał po prostu iść do domu, mimo że wydawał się być mniej przytulny, kiedy jego mama miała nocną zmianę.

Mówiąc o nieprzyjemnych uczuciach, Izuku czuł się… odrętwiały. Bolał go nadgarstek, ale był to ból, który mieszał się z niemal stałą bolesnością jego przedramion i dłoni w ostatnich dniach. Izuku powoli przeniósł spojrzenie na zegar nad piórkiem recepcjonistki. Wskazówki wskazywały 00:15 szydząc z niego.

Dziwne. Minutę temu była 23:07. Jakaś część Izuku wiedziała, że znowu się depersonalizuje, odpływając - na szczęście nie dosłownie, ale jego ciało nie było już pod jego kontrolą.

Inaczej niż w poniedziałek, w bezpiecznej klasie 1-C, Izuku nie czuł się komfortowo. Chciał wrócić do swojego ciała, wydostać się z tej pustej, unoszącej się przestrzeni. Tym razem nie było Aizawy-senseia, aby go chronić. Nie był bezpieczny. Izuku sądził, że mógł płakać. Jednak tak naprawdę nie mógł tego stwierdzić, nie mógł nawet poruszyć minimalnie ramionami, nie mówiąc już o podniesieniu ręki i potarciu policzka, by sprawdzić, czy był wilgotny.

Zegar wskazywał 1:27. Izuku pomyślał, że to dobrze. Po prostu będzie tu siedział. Zegar będzie wskazywał mu czas. Nie będzie czuł się bezpiecznie.

Izuku ponownie spojrzał na zegar. Wskazywał 1:56. Był taki zmęczony. Ale nie mógł zamknąć oczu, bo nie było go już w swoim ciele. Musiał więc czuwać, chociaż wszystko, czego chciał to spać. I jego mamę.

2:13. Izuku był w porządku, naprawdę. Nic mu nie będzie. Zawsze miał się dobrze.

Nie czuł się dobrze i naprawdę chciał, żeby ktoś go zauważył i potrząsnął nim, żeby znalazł się z powrotem w swoim ciele. Ale nikt tego nie zrobił. Nigdy tego nie robią. Jego mama go kochała, ale kiedy dryfował, pozwalała mu na to. To było w porządku, ponieważ Izuku wiedział, że ona również czasami depersonalizowała się. Ale nie zawsze tego chciał i chciał, żeby ktoś go uziemił.

Aizawa-sensei by to zrobił. Mimo że Izuku był bezużytecznym uczniem z darami, którymi nie mógł kontrolować i może był nomu, Aizawa-sensei i tak by to zrobił.

Ale Aizawy-senseia nie było tutaj.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7)   [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) EmptyCzw 18 Sty 2024, 09:31

Rozdział 6

— Nezu — powiedział chłodno Shota po odebraniu telefonu.

Midoriya uciekł dość szybko, pomimo widocznego bólu, jaki odczuwał, ale wszystko co Shota mógł zrobić, to mieć nadzieję, że dzieciak nie będzie naruszać zbyt mocno złamanych kości w drodze do Shuzenji.

— Przepraszam za przerwanie twoich zajęć, Aizawa-san — powiedział wesoło Nezu. — Rozumiem, że jesteś z Midoriyą-kun, więc byłoby to wspaniałe, jeśli obaj moglibyście spotkać się ze mną w moim biurze.

Shota uszczypnął się w nos i jęknął.

— Właśnie wysłałem Midoriyę-kun, aby zobaczył się z Recovery Girl. Ale mogę się z tobą spotkać i później przekazać mu wszystko następnego dnia. Aha i przyprowadzę Hizashi’ego.

— To jest do zaakceptowania — powiedział radośnie szef Shoty. — Do zobaczenia wkrótce! — Po tym złowieszczym stwierdzeniu dyrektor się rozłączył.

Dziesięć minut później Shota wpatrywał się beznamiętnie w swojego przełożonego z Hizashi’m u boku.

— Dzwoniłeś do Gran Torino beze mnie?

Nezu kiwnął głową, poruszając wąsami.

— Naprawdę chciałem, żebyś był przy tym, jak się z nim skontaktuję, ale widząc nagranie nowego daru Midoriyi-kun… Lepiej było nie czekać.

Tak bardzo, jak Shota chciał być przy tej rozmowie, aby osobiście ocenić motywy Gran Torino, Nezu miał rację. Westchnął.

— Co powiedział?

Nezu przyjął tą gałązkę oliwną, niezależnie jako ona była.

— Gran Torino skontaktował się z Yagi’m po festiwalu sportowym i zapytał, czy mógłby pomóc Midoriya-kun w opanowaniu jego moc.

To było zaskakujące.

— Gran Torino nawiązał kontakt z Yagi’m? Musiał rozpoznać dar.

— To było niezwykłe — przyznał Nezu. — Podejrzewam, że masz rację. Jest w tym coś więcej. — Ostrzegł ich szczur, patrząc na nich śmiertelnie poważnie. — Gran Torino był bliskim przyjacielem Shimury Nany.

Shota zmarszczył brwi.

— Unoszący się bohater?

Myślał nad tym intensywnie, ponieważ pracowała i zmarła na długo przed ukończeniem przed tym jak ukończył szkołę. Hizashi lekko napiął się, a Shota rozpoznał ten znak sygnalizujący, że jego mąż nagle doszedł do ważnego wniosku.

Nezu kiwnął głową. Splótł ze sobą łapy.

— Zgadza się. Jednak co ciekawsze, Gran Torino zdradził, że była poprzedniczką All Mighta.

Hizashi był bardzo cichy przez cały ten czas aż do teraz.

— Dar gromadzenia zasobów nie zbiera razem jedynie moc od każdego użytkownika. Gromadzi również ich dary.

Nezu kiwnął powoli głową.

— Tak, Yamada-san, na to wygląda.

Hizashi zmarszczył brwi i nie był to wyraz twarzy, który pasował do jego męża, więc Shota chwycił go za rękę. W odpowiedzi otrzymał delikatny uścisk.

— Z pewnością Yagi o tym wiedział. Powinien był ostrzec Midoriya-kun. Może wtedy dzieciak nie martwiłby się, że jest nomu. — Głos Hizashi’ego był, co było zrozumiałe, zrozpaczony.

— O jej. — Nezu wydawał się być naprawdę zdenerwowany z powodu Midoriyi. — Tak, jutro będziesz musiał go zapewnić, że wcale tak nie jest.

Shota nie mógł powstrzymać westchnienia ulgi, które mu się wymknęło.

— Dobrze wiedzieć, że nie eksperymentowano potajemnie na dzieciaku — powiedział sucho.

— Rzeczywiście — powiedział Nezu, brzmiąc na zmęczonego, zanim wrócił do pierwotnego tematu. — Gran Torino jest gotów przyjechać do szkoły już w następnym tygodniu, aby zaoferować swoją pomoc przy Midoriya-kun.

— Jakie jest twoje zdanie na jego temat? — zapytał nagle Hizashi.

Jego oczy wciąż błyszczały od emocji. W dużej mierze była to ulga, ale Shota wiedział, że wciąż czaiło się tam coś jeszcze.

Nezu wyglądał na zamyślonego.

— To była tylko krótka rozmowa, nie dłuższa niż dziesięć minut, ale wierzę, że naprawdę chce pomóc Midoriya-kun, przejąć kontrolę nad jego darem.

I dobrze. Potrzebowali wszelkiej pomocy i informacji, jakie mogli uzyskać. Shota spojrzał Hizashi’emu w oczy, a jego mąż zachęcająco kiwnął głową.

— W porządku — powiedział Shota. — Przyprowadź go w środę.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Sob 16 Mar 2024, 16:05, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7)   [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) EmptyNie 21 Sty 2024, 18:26

Rozdział 7

Shota był po patrolu i szczęśliwie leżał w łóżku (i spał spokojnie od wielu godzin), kiedy został brutalnie obudzony przez sygnał alarmowy swojego telefonu, który rozbrzmiewał w mieszkaniu. Usiadł półprzytomnie, chwytając obrażający przedmiot i uciszył go. Zmrużył oczy patrząc na ekran.

Wymagana reakcja przy sytuacji awaryjnej. Wszyscy bohaterowie klasy C i wyższej proszeni o ewakuację ludności cywilnej. Trwająca walka: Endeavour, 3 wrogów (Rangi nie znane).

Lokalizacja była przypięta pod powiadomieniem, a podświetlona na czerwono mapa pokazywała, które miejsca należy unikać ze względu na korki. Shota jęknął i wysłał wiadomość potwierdzającą swoją obecność na miejscu zdarzenia w ciągu 15 minut. Na szczęście Hizashi był już na patrolu, więc nie musiał się martwić, że go obudzi zapalając światła.

Shota sprawdził godzinę - 00:30. Cholera. Przesłana mapa wskazywała, że walka z Endeavourem rozpoczęła się około godziny 18:00. To, że trwała nadal, było tylko świadectwem nieefektywności tego człowieka. Gdyby bohater poświęcił mniej wysiłku na swoją głupią, płonącą maskę i skupił się na kontrolowaniu ognia, tak aby cywile nie zostali w to wciągnięcie, mógłby rzeczywiście zasługiwać na swoją pozycję w rankingu.

Shota nie lubił Endeavoura, czy to nie było oczywiste?

Marudząc do siebie samego, Shota przebrał się w mundur i wysłał krótką wiadomość do Hizashi’ego, żeby ten nie wpadł w panikę, jeśli wróci do domu i do pustego łóżka, oraz żeby znowu nie wysadził okien w mieszkaniu. Czas na akcję.

Następne kilka godzin to był szereg wydarzeń polegających na wyciąganiu cywilów z drogi szaleństwa Endeavoura przeciwko trzem przestępcom, z którymi walczył. To był okropny bałagan, który w szerzej opinii Shoty, mógłby zostać zakończony wiele godzin temu, gdyby został wezwany. Ale Shota nie chciał, aby Eraserhead znalazł się na radarze Endeavoura w najbliższym czasie, zwłaszcza że już zagłębiał się w życie rodzinne Todoroki’ego. A więc przemieszczał cywilów i eskortował ich z dala od niebezpieczeństwa.

W końcu Endeavorowi udało się pokonać trio, z którym walczył - z których jeden miał bardzo wszechstronny dar związany z wodą, dlatego płonący bohater miał tyle problemów. Niestety, jego ostatni atak polegał na stopieniu połowy budynku w celu zawalenia go na użytkownika wody. Nieważne. Tyle że teraz Shota miał w ramionach młodego mężczyznę, niewiele starszego od swoich uczniów, który potrzebował natychmiastowej pomocy medycznej, a cholerne drogi były zablokowane przez zawalony budynek. Przeklinając w myślach bohaterów pracujących w świetle reflektorów, Shota wyruszył do szpitala uniwersyteckiego Musutafu. To było tylko kilka minut drogi za pomocą jego broni przechwytującej, nawet z pasażerem, więc w mgnieniu oka przekazał mężczyznę pod opiekę pielęgniarki.

Shota odwrócił się, by odejść, kiedy jego wzrok przykuł bardzo znajomy błysk zieleni. Shoty zmrużył oczy. Dlaczego problematyczne dziecko bardzo wyraźnie dysocjował się w państwowym szpitalu?

To wymagało sprawdzenia. W tym momencie była prawie trzecia nad ranem, więc Shota napisał do Hizashi’ego, żeby zabrał swój tyłek do szpitala, hojnie podając wystarczająco dużo informacji, aby nie pomyślał, że to Shota był kontuzjowany. Powiedział mu również, żeby po drodze zabrał Midoriyę-san.

Następnie podszedł do Modoriyi i kucnął przed nim, przytulając kolana do klatki piersiowej, gdy przyglądał się bladej twarzy, zaschniętym łzom i delikatnemu drżeniu. Dzieciaka już nie było, sytuacja była znacznie gorsza niż w poniedziałek, kiedy wciąż był na tyle świadomy, aby mruczeć o zaufaniu do Shoty i poczuciu bezpieczeństwa.

Było boleśnie jasne, że Midoriya nie czuł się teraz bezpiecznie.

Shota spojrzał na nadgarstek dzieciaka, który wciąż był widocznie złamany i podjął szybką decyzję. Shoty nienawidził wyciągania “karty bohatera”, ale jego uczeń potrzebował natychmiastowej uwagi. Wstał i zaczepił najbliższego pielęgniarza, który chciał go zbyć - zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że sam Shota wyglądał na nie poszkodowanego oraz jak dupek - i skierował jego uwagę na dzieciaka, pokazując swój identyfikator bohatera.

Trzeba przyznać, że pielęgniarz natychmiast zauważył stan Midoriyi i wezwał inną pielęgniarkę do pomocy, tym razem przyjaźnie wyglądającą kobietę o neonowo zielonych włosach.

— Od jak dawna tu jest? — zapytał Shotę.

— Prawdopodobnie od około 17:30 — przyznał Shota. — To jeden z moich uczniów. Wysłałem go do szkolnej pielęgniarki, ale najwyraźniej przyszedł tutaj. Pomogłem ewakuować teren i zauważyłem go. Potem prawie natychmiast powiadomiłem ciebie. — Jego raport był prosty i na temat.

Kobieta syknęła, a jej włosy zaczęły się skręcać.

— Powinno się nim zająć wiele godzin temu, niezależnie od incydentu — wymamrotała. — Upewnię się, żeby winni ponieśli konsekwencje.
— Jesteś jego nauczycielem? — zapytał pielęgniarz.

Shota w końcu zadał sobie trud sprawdzenia imienia na jego plakietce - Inoue.

— Tak. Mogę jednak uzupełnić jego dane.

Inoue westchnął.

— Szczerze mówiąc, nie powinienem ci na to pozwolić. Gdzie są jego rodzice?

Shota wzruszył ramionami.

— Jego mama pracuje na nocne zmiany. Żadnego ojca, o którym warto mówić.

Inoue wyglądał na skonfliktowanego, ale się poddał.

— Dobrze, zrób to. I na litość boską, zadzwoń do jego matki. Będziemy potrzebować zgody rodziców na operację, której ten dzieciak będzie potrzebował.

Shota skrzywił się.

— Mój mąż po nią pojechał. Będą tu za piętnaście minut.

Druga pielęgniarka - Ikeda ostrożnie przeniosła Midoriyę na wózek inwalidzki. Z dzieciakiem wciąż nie było kontaktu i był spokojny, gdy ostrożnie poruszała jego kończynami.

Po raz kolejny Shota był zaskoczony widokiem tępej, pozbawiony życia karykatury swojego ucznia.

Inoue spojrzał również na Ikedę i Midoriyę.

— Ten poziom dysocjacji jest niepokojący — skomentował mężczyzna, a Shota bardzo powstrzymywał się od powiedzenia: “nie żartuj”, ale jego brew uniosła się, by przekazać nie werbalnie swoje zdanie na ten temat. Wziął notatnik, który wręczył mu pielęgniarz i wypełnił podstawowe informacje o Midoriyi.

— Zdaję sobie sprawę z problemu — powiedział Shota. — Rozmawialiśmy o tym i od przyszłego tygodnia będzie się spotykał z szkolnym psychologiem.

Inoue wydawał się być usatysfakcjonowany tą odpowiedzią i zabrał formularz z powrotem, gdy Shota popchnął go z grubsza w jego kierunku.

— O ile jesteś świadomy problemu. — Pielęgniarz westchnął. — Moim zdaniem, prawdopodobnie ukrywa się teraz przed fizycznym bólem. Nigdy nie widziałem takiego nadgarstka… Co się do licha stało? Pracuję na izbie przyjęć od dekady.

— Jego dar może być destrukcyjny — powiedział z roztargnieniem Shota. To było rażące niedopowiedzenie.

— Jego własny dar mu to zrobił? — Inoue brzmiał prawie pod wrażeniem. — Ach, to łamacz kości z festiwalu sportowego Akademii Bohaterów.

Shota zacisnął zęby.

— To ten.

— Cholera — powiedział Inoue. — Myślę, że zatem będziemy się często widywać.

— W ogóle nie powinieneś się nim zajmować — westchnął Shota. — Muszę się dowiedzieć, dlaczego nie poszedł do Recovery Girl, tak jak mu kazałem.

Inoue zagwizdał.

— Zrezygnował z leczenia przez młodą bohaterkę? To bardzo zaskakujące.

— Mmm. — Shota zgodził się, ponieważ było to zaskakujące i niepokojące.

— Jesteśmy gotowi przenieść go do pokoju przygotowawczego — zawołała do nich Ikeda, a Shota skupił na tej dwójce swoją uwagę. Midoriya nadal był blady nie kontaktowy, ale…

— Sensei? — Rozbrzmiało cicho, ledwo słyszalnie.

Shota znalazł się tuż przed Midoriyą, kucając, by dzieciak mógł wyraźnie widzieć jego twarz. Inoue i Ikeda natychmiast oddalili się, aby nie przytłoczyć nastolatka.

— Zgadza się — powiedział cicho Shota. — Jestem tutaj.

— To nie w porządku — szepnęło dziecko. — Sensei śpi. Nie noc na patrolowanie. — Ten dzieciak…

— Była sytuacja awaryjna. Nic poważnego, tylko ewakuacja ludności cywilnej — powiedział Shota cichym i kojącym głosem. — Czy wiesz, gdzie jesteś, Midoriya-kun?

Dzieciak zamrugał powoli, ale nie było to pełne zaufania mrugnięcie kota. To było tak, jakby zamknięcie powiek i ponowne ich uniesienie wymagało od Midoriyi całego wysiłku.

— Mmmm.

Shota uważał, że to było potwierdzenie.

— W porządku — powiedział. — Twoja mama niedługo tu będzie.

— Nocna zmiana — wybełkotał dzieciak.

Jego słowa stawały się coraz trudniejsze do zrozumienia, mówienie stanowiło wyraźny wysiłek w jego obecnym stanie.

— Wiem — powiedział Shota. — Hizashi… Yamada-sensei ją odbierze.

— Nie może przyjść — uparcie powtarzał Midoriya. Spojrzenie jego zielonych oczu błądziło po twarzy Shoty. — Nocna zmiana.

Shota poczuł, że ktoś pochylał się obok niego.

— Hej, słuchaczu — powiedział Hizashi głosem miękkim jak jedwab.

Shota natychmiast wiedział, że Midoriya miał rację, mówiąc, że jego matka nie może przyjechać. Gdyby mogła, Shota nie miał wątpliwości, że zostałby natychmiast odsunięty na bok, aby kobieta mogła dostać się do syna.

— Jest kierownikiem nocnym w Gateway. Nie może odejść. — Hizashi szepnął do ucha Shoty.

Cholera. Kiedy Midoriya mimochodem wspomniał, że jego mama pracuje w hotelarstwie, Shota nie zdawał sobie sprawy, że pracuje w tym hotelu. W hotelu, w którym zatrzymują się wszystkie gwiazdy z listy A i politycy wysokiego szczebla. Gdzie obecnie przebywał premier.

Shota nie zareagował na słowa męża poza lekkim pochyleniem głowy w uznaniu. Jeśli oderwie wzrok od Midoriyi, będzie się martwić, że dzieciak znów się zdysocjuje. W tej chwili świadomość jego ucznia gwałtownie się zmieniała. Shota nie mógł stwierdzić, czy Midoriya był na tyle kontaktowy, by zdać sobie sprawę, że do niego mówił, chociaż wiedział, że jego nauczyciel tam był.

— Jak się czujesz, Midoriya-kun? — zapytał Shota, zamiast zawinąć dzieciaka w folię bąbelkową i ukrywać go przed światem, tak jak tego chciał.

— Nic mi nie jest. — Tak, a Shota był prezydentem Marsa. — Teraz bezpieczny.

— Bezpieczny?

— Sensei jest tutaj. — Midoriya powiedział bardzo poważnie do Shoty. — Bezpieczny.

Shota został uratowany przed koniecznością odpowiedzi na to rozdzierająco słodkie wyznanie przez Hizashi’ego, który ponownie pochylił się nad uchem Shoty.

— Dała nam tymczasową władzę. Powiedziała, że nam ufa.

To właściwie… zadziała. To był ogromny pokaz zaufania ze strony Midoriya-san, a Shota zastanawiał się, jak długo ta kobieta była sama, że natychmiast przylgnęła do pierwszych ludzi, którzy okazali dobrać jej synowi, odkąd ukończył cztery lata. Chryste. Ponieważ, Shota wiedział, że jej syn miał tę samą desperackie lgnięcie, biorąc pod uwagę, że przyszedł do Shoty ze wszystkich ludzi ze swoimi problemami. Shota, który nie był znany ze swojej ciepłej, zapraszającej natury, która wyjaśniałaby takie zaufanie. Co ja w ogóle zrobiłem, żeby zdobyć zaufanie tego dzieciaka, nawet nie zdając sobie z tego sprawy? - zastanawiał się Shota.

Shota odrzucił te myśli do późniejszego przeanalizowania i niemal niedostrzegalnie kiwnął głową swojemu mężowi. Nie odrywając spojrzenia od dziecka, powiedział w języku migowym: “Wypełniłem formularz potrzebny do operacji”. Usłyszał ciche potwierdzenie, zanim Hizashi wyprostował się i odszedł.

— Midoriya-kun — powiedział Shota, a nastolatek ponownie skupił się na nim. To był powolny i trudny proces, ale Shota potrafił być cierpliwy, kiedy chciał. I właśnie to był ten moment. W końcu otrzymał w odpowiedzi małe mrugnięcie.

— Dlaczego tutaj jesteś, Midoriya-kun? — zapytał Shota, łagodniej niż kiedykolwiek w stosunku do jednego ze swoich uczniów.

Głos, którego używał, był tym, który opracował dla straumatyzowanych cywilów. Nie było zagrożenia, tylko ciepło i obietnica bezpieczeństwa.

— Reco… very Girl nie pomoże — wykrztusił Midoriya. Jego głowa opadła do przodu, a Shota w jednej chwili wyciągnął rękę, by ją podeprzeć. Jego palce wsunęły się w zielone loki. — Samo… oka…leczenia. Powiedziała, że nigdy więcej le..czenia.

— W porządku — powiedział Shota, ponieważ nie miał innej odpowiedzi na to niepokojące wyznanie. — Dziękuję, że mi to powiedziałeś.

Otrzymał kolejne miękkie mrukniecie i wydawało się, że dzieciak próbował bardziej wtulić się w jego dłoń. Shota westchnął.

Ciepła obecność Hizashi’ego pojawiła się z powrotem u boku Shoty.

— Wszystkie dokumenty są wypełnione. Mogą go teraz zabrać — poinformował cicho Shotę. — Nic mu nie będzie, Sho.

Shota nie był pewien, ile tak naprawdę Midoriya kontaktował, dlatego delikatnie szarpnął loki dzieciaka. Midoriya spojrzał na niego, a przynajmniej na tyle, ile mógł. To wystarczyło.

— Pielęgniarki zabiorą cię, aby przygotować cię do operacji nadgarstka — powiedział Shota do Midoriyi, którego twarz wciąż była niesamowicie pusta.

— Hmmm.

Shota ponownie westchnął.

— Będę tu cały czas. A kiedy się obudzisz, twoja matka również tu będzie.

— Hmmm.

Shota czuł się… bezradny. Midoriya ledwo reagował i nie mógł być pewien, czy dzieciak rozumiał, że miał przejść kolejną poważną operację, kiedy ledwo doszedł do siebie po ostatniej. Uświadomił sobie, że nie minął nawet tydzień.

Następnym razem, gdy Midoriya będzie trenował, Shota będzie używał wymazania przez cały cholerny czas. Wcześniej nawet nie zamierzali używać One For All. Miało to tylko na celu sprawdzenie, jak czuł się dzieciak, gdy sięgał po swój dar. Co za bałagan.

W ciągu kilku chwil Inoue i Ikeda zabrali Midoriyę. Shota wstał tylko po to, by opaść na jedno z niewygodnych plastikowych krzeseł, które były charakterystyczne dla wszystkich szpitalnych poczekalni. Hizashi siedział obok niego z wyciągniętymi przed siebie długimi nogami.

— Hej — mruknął mąż Shoty. — Powiedz mi, co dzieje się w twoim wielkim mózgu.

Shota obrócił się na tyle, by móc wsunąć głowę pod brodę Hizashi’ego, opierając się niezdarnie o plastikowy podłokietnik.

— Midoriya przyszedł tu wcześniej zamiast iść do Recovery Girl — powiedział. — Kiedy zapytałem go, dlaczego akurat tutaj, powiedział coś o tym, że nie leczy z ”samookaleczeń”

Hizashi wziął z sykiem oddech.

— “Samookaleczenie?” — Jego głos był pełen niedowierzania. — To nie tak, że robi to celowo.

— Wiem. Uwierz mi, wiem — jęknął Shota. — Zapomnij o złamanych kościach. Kiedy to się zdarzyło, wyglądał jak kopnięty szczeniak. Najwyraźniej myślał, że będę na niego zły z powodu wypadku.

— Cholera — powiedział Hizashi i to naprawdę podsumowała wszystko. — Zadzwonię aby usprawiedliwić twoją nieobecność jutro — stwierdził nagle.

Shota chciał zaprotestować, ale szczerze mówiąc był zbyt zmęczony. A dzień w wolny od pracy to była dobra decyzja. Zanim Midoriya wyjdzie z operacji, będzie już poranek. Skomplikowane operacje, takie jak ta, która była niewątpliwie wymagana, mogła trwać godzinami. I Shota obiecał dzieciakowi, że będzie tam przez cały czas.

Robił się miękki.

Shota nie był… zbyt zdenerwowany tą świadomością, nie kiedy jego uczeń tak wyraźnie tego potrzebował. Najwyraźniej Midoriya był pozbawiony życzliwości od wszystkich oprócz swojej matki przed uczęszczaniem do Akademii Bohaterów. Jedna osoba przeciwko całemu światu może zrobić tylko tyle. Shota był pod wrażeniem, że Midoriya był tak… dobrze przystosowany. Oczywiście częste okresy dysocjacji nie były idealne, ale były gorsze rzeczy. Dzięki Hound Dog, Shota był przekonany, że zdrowie psychiczne Midoriyi był w dobrych rękach.

Dlatego zamiast narzekać na brak pracy, Shota wyszeptał ciche podziękowania Hizashi’emu, po czym zamilkli.

Poza tym Shota mógł produktywnie wykorzystać ten czas. Był tak skupiony na darach Midoriyi, że inne problemy odeszły na dalszy plan.

Najpierw musiał uporać się z Bakugou. Midoriya wspomniał tylko o komentarzu o zeskoczeniu z dachu, ale zachęcanie do samobójstwa nie bierze się znikąd. To ostatnia kropla, coś, co budowało się wcześniej. Co oznaczało, że Bakugou był tyranem. Tyranem Midoriyi. Zachowanie tej pary podczas niefortunnych prób bitewnych nabierało teraz obrzydliwego sensu.

Po drugie, Shota musiał przejrzeć zredagowane akta Midoriyi. Obecnie leżały na jego kuchennym stole i można było je łatwo pomylić z książką porzuconą na stoliku w salonie, tak były grube. Shota miał… co do tego obawy, zwłaszcza po zobaczeniu ponurego wyrazu twarzy Nezu, kiedy dyrektor przekazał mu akta po ich wcześniejszych spotkaniu.

Po trzecie… ach, oto coś, co Shota mógł zrobić w tym momencie. Wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał kontakt do Tenseia. Zignorował Hizashi’ego rażąco węszącego mu przez ramię.

Skontaktuj się z Tenyią. Zachowuje się tak, jak ja w liceum.

Wiadomość została wysłana, a Hizashi prychnął.

— Jesteś taki bezpośredni, Sho.

— Zamknij się, Zashi. — Shota nadal opierał się o pierś swojego męża i słyszał z bliska ciche dudnienie jego śmiechu.

— Kochasz mnie — powiedział żartobliwie jego mąż. Shota przewrócił oczami.

— Oczywiście.

Hizashi znów się zaśmiał, a Shota postanowił go zignorować. Z wyjątkiem…

— Potrzebujesz snu, Hizashi — skomentował Shota, a klatka piersiowa jego męża znów zadudniła od śmiechu.

— Jesteś takim hipokrytą — powiedział Hizashi, a czułość pobrzmiewała w jego głosie. — Na razie obaj możemy spać. Midoriya-kun będzie na sali operacyjnej przez kilka godzin i już poinformowałem Nezu. Do rana nie musimy nic więcej robić.

To logiczne - pomyślał Shota. Poza tym drzemka na klatce piersiowej jego męża brzmiała jak idealne zakończenie kilku długich dni, nawet jeśli byli zwinięci na plastikowych krzesłach. Shota zdecydowanie mógłby kontynuować dodawanie do swojej listy problemów, z którymi musiał się uporać, ale Hizashi miał rację. Nie było nic do zrobienia, co nie mogło poczekać do rana - właściwie poranka, a nie pół-stanu egzystencji o czwartej nad ranem.

To stwierdziwszy… Była jedna rzecz, która mogła to polepszyć.

— Sho — powiedział Hizashi. — Gdzie, do diabła, w ogóle trzymasz to coś?

Shota, wygodnie zwinięty w śpiwór i wtulony w pierś męża, raczył nie odpowiedzieć. W każdym razie powinien spać.

Koniec

Nie sam, już nie 5

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





[BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7)   [BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7) Empty

Powrót do góry Go down
 
[BnHA][T][Z] Dwie prawdy i kłamstwo (7/7)
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» [BnHA][T][M] L'AMOUR! [TF/IM]
» [BnHA][T][Z] Spadając z ufnością (2/2)
» [BnHA][T][Z] Węzeł ludzki (6/6)
» [BnHA][T][Z] Wolałbyś (6/6)
» [BnHA][T][NZ] Mapa pochodzenia (4/8)

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Anime & Manga/Komiks & Serial/Film animowany :: Ogólne :: +12-
Skocz do: