~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9)

Go down 
AutorWiadomość
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) Empty
PisanieTemat: [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9)   [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) EmptyCzw 07 Mar 2024, 21:51

Tytuł: Wyzwanie Marshmallow
Oryginalny tytuł: Marshmallow Challenge
Autor: reachingforthestardust
Zgoda na tłumaczenie: Czekam
Tłumaczenie: Lampira7
Beta: Nie mam
Link: https://archiveofourown.org/works/34650643/chapters/86264734

Nie sam, już nie 1
Nie sam, już nie 2
Nie sam, już nie 3
Nie sam, już nie 4
Nie sam, już nie 5
Nie sam, już nie 6
Nie sam, już nie 7

Wyzwanie Marshmallow

Rozdział 1

Pora obiadowa we wtorek nadchodziła szybciej, niż Izuku naprawdę by tego chciał. Tak, był podekscytowany pierwszą w życiu terapią, ale - ale będzie to również oznaczało rozmowę z kimś o wszystkich okropnych rzeczach, przez które przeszedł.

Izuku wiedział, że usłyszenie tego będzie denerwujące, ponieważ przejście przez to było denerwujące. I tak, wiedział, że zadaniem Inui-san było wysłuchiwanie tych wszystkich okropnych rzeczy, ale Izuku wiedział, że mężczyzna prawdopodobnie będzie również czuł się okropnie z jego powodu.

Izuku nienawidził, gdy rzeczy, które mu się przytrafiły, zasmucają innych ludzi. To głupia, idiotyczna rzecz, której nie mógł wybić sobie z głowy, ale także dlatego nigdy nie powiedział swojej matce prawdziwego rozmiaru czegokolwiek, co się z nim działo, bez względu na to, jak bardzo podejrzewała to i konfrontowała się z nim.

Izuku był w głębi serca, synem swojej matki i nigdy nie chciał być powodem smutku na jej twarzy.

To rzeczywistości samolubne - pomyślał Izuku. Ponieważ widok smutnej matki sprawiał, że był smutny i to było błędne koło, które mógłby zatrzymać, po prostu jej nie mówiąc.

Ale Izuku był sprytny i wiedział, że jego życie nie było zrównoważone i zdawał sobie sprawę, że naprawdę desperacko potrzebował pomocy, a Inui-sam mógł pomóc mu wyzdrowieć.

Dlatego szedł na terapię.

To będzie trudne. Nie żeby cokolwiek w życiu Izuku było kiedykolwiek łatwe.

Kiedy zadzwonił dzwonek na lunch, Yamada-sensei uśmiechnął się zachęcająco do Izuku, podczas gdy jego koledzy z klasy wybiegali z sali. Racja. Izuku miał teraz nauczycieli po swojej stronie. Yamadę-senseia, Aizawę-senseia i najwyraźniej nawet Kayamę-sensei! Której Izuku nie znał jeszcze zbyt dobrze, ponieważ miał tylko raz w tygodniu zajęcia na temat historii współczesnej sztuki, ale nie mógł się doczekać, żeby ją poznać, nawet jeśli była trochę… onieśmielająca.

Uspokojony, Izuku zebrał się w sobie i poszedł do gabinetu doradcy, ponieważ powiedział już swoim przyjaciołom, że miał spotkanie z nim. Wiedział, że był teraz sztywny niczym robot, zupełnie jak Iida! Ale ruszał się i to było najważniejsze.

Dotarł do drzwi z napisem “Hound Dog! Hau!” i zatrzymał się. Izuku zajęło chwilę, przypomnienie sobie, żeby stosować zasadę plus ultra i zapukał.

Dobrze. Jego pierwsza oficjalna sesja doradcza z pewnością się uda. To było trochę niezręczne, ponieważ nie znał jeszcze dobrze Inui-san, ale mężczyzna dał mu kolejne ciastko i gorącą czekoladę, a to… pomogło. Słodycz na jego języku i ciepło w dłoniach pomagały Izuku pozostać uziemionym i obecnym. I to również pokazywało, że mężczyźnie zależało.

Pierwsza połowa ich sesji nie wymagała dużego wkładu ze strony Izuku, za co był wdzięczny. Zamiast tego Inui-san wyciągnął kilka diagramów ludzkich mózgów i pisał na nich, gdy wyjaśniał, w jaki sposób mózg Izuku utworzył negatywne ścieżki i plan, w jaki sposób spróbują je razem przepisać, co obejmowało nauczenie się krótkiego uziemiającego ćwiczenia. Jasne, Izuku już wcześniej szukał czegoś w Internecie, ale było to po prostu bardziej efektywne, gdy Inui-san wyjaśnił to swoim chropowatym głosem i nazwał go “dobrym szczeniakiem”, kiedy już to zrobił.

To pocieszające mieć plan - uznał Izuku. Czuł się jednak trochę oszołomiony i skończył już swój napój, więc ponownie wyciągnął swoją zabawkę relaksującą, a Inui-san spojrzał na niego z aprobatą i powiedział mu, że to była naprawdę dobra strategia radzenia sobie!

A potem Izuku w końcu czuł się gotowy do rozmowy, więc wyjaśnił Inui-san, jak bardzo był zdezorientowany, ponieważ jego mózg mówi mu, że w końcu otrzymuje sprawiedliwość, na którą zasłużył, ale także, że na nią nie zasługuję.

A potem Inui-san zrobił najlepszą rzecz, jaką mógł zrobić. Powiedział Izuku, że zmaganie się z takimi rzeczami było normalne. Że Izuku nie był porażką, a potem pozwolił, by reszta sesji zmieniła się na przyzwoitą sesję płaczu.

Podsumowując terapia poszła całkiem dobrze, biorąc wszystko pod uwagę.

A Izuku czuł się… trochę wyczerpany emocjonalnie, ale nie było to coś, z czym nie mógłby sobie poradzić. Inui-san dał mu trochę “pracy domowej” do przemyślenia na następny tydzień i przypomnienie, by codziennie rano używał techniki uziemiającej, nawet jeśli Izuku nie dryfował. Najwyraźniej pomogłoby to uczynić technikę bardziej instynktowną i działała również jako sposób na oczyszczenie umysłu na nadchodzący dzień! A Izuku naprawdę kochał rzeczy, które mogą być wielofunkcyjne!

Izuku ostatecznie miał dobry dzień po interesującym tygodniu, który w większości - pomijając więcej złamań - poszedł całkiem dobrze. Zaufał Aizawie-senseiowi, a następnie Yamadzie-senseiowi i wyznał im oraz swojej mamie prawdę o One For All. Aizawa-sensei i Yamada-sensei robili wszystko, żeby mu pomóc. Zamanifestował kolejny nowy dar i czy to nie wydawało się być czymś z jego najlepszych marzeń? Izuku miał nawet nad tym kontrolę - choć może była słaba i pomimo tego, jak czasami był sfrustrowany emocjonalną aktywacją daru; wciąż był znacznie mniej przerażający niż One For All. W końcu powiedział komuś o tym, co Bakugou zrobił mu tego dnia w gimnazjum, a Aizawa-sensei wyrzucił go z kursu bohaterstwa.

I trzymał All Mighta z dala od niego, i chociaż Izuku spędził tak długo ubóstwiając tego mężczyznę, odczuwał ulgę, ponieważ ciężar spojrzenia mężczyzny był miażdżący, a jego rozczarowanie jeszcze bardziej - a Izuku tak często go zawodził.

Ale mężczyzna był także pierwszą osobą, która powiedziała Izuku, że może zostać bohaterem. Umożliwił mu to. Nawet jeśli tylko myślał, że Izuku mógł to zrobić z darem.

Ale - jego mama myślała, że dostał się na kurs bohaterstwa Akademii Bohaterów bez daru, a wtedy Yamada-sensei powiedział, że Aizawa-sensei byłby zachwycony, gdyby próbował osiągnąć swoje marzenie bez daru, więc może - może nie potrzebował One For All, aby zostać bohaterem.

I czy to nie była myśl, która nie pozwalała Izuku spać w nocy.

Dygresował. Izuku miał dość typowy dzień i czuł, jeśli nie do końca dobrze, to przynajmniej tak, jakby mógł przejść przez resztę swoich zajęć bez problemu.

Właśnie dlatego wszechświat najwyraźniej zdecydował, że Izuku potrzebował właśnie wpaść na Bakugou Katsuki’ego w drodze na zajęcia matematyki z usprawiedliwieniem za opóźnienie od Inui-san w ręku.

Izuku zamarł w sposób, w jaki nie robił tego od tamtego dnia w Alderze i przysiągł, że prawie czuł duszący wiosenny upał tamtego dnia, słyszał ćwierkanie cykad, fantomowy dźwięk eksplozji.

Kacchan nie był jedynie zły, był wściekły.

A Izuku nie mógł zmusić się, aby uciec od niego do bardziej zaludnionej części szkoły, ponieważ biuro Inui-san potrzebowało ciszy, więc zostało umieszczone w małym budynku używanym głównie przez studentów kursu biznesowego. Izuku był w połowie drogi z powrotem do głównego budynku Akademii Bohaterów, kiedy Kacchan - racja, różne kursy miały rozłożone w różnych czasach pory obiadowe - zauważył go.

W takich chwilach Izuku życzył sobie, aby Lewitacja była aktywowana strachem, aby mógł nabrać dystansu między sobą a szybko zbliżającym się wybuchowym chłopcem. Ale jego szczęście nie było zbyt dobre i zamiast tego Izuku po prostu drżał, gdy Kacchan na niego nacierał.

Co do cholery, Deku?

Ach, wściekłość to może mało powiedziane. Izuku w końcu udało się zmusić swoje ciało do odpowiedzi na tyle, że mógł wykonać chwiejny krok z dala od Kacchana. Dłonie drugiego chłopaka trzaskały do małych eksplozji. Obietnica tego, co miało się wydarzyć.

— Ka… Kacchan — udało się wykrztusić Izuku, wiedząc, że milczenie pogorszy sytuację.

Kacchan warknął i to było przerażające. Izuku zdecydowanie żałował wszystkich swoich wyborów do tej chwili, ponieważ wcześniej bał się Kacchana, ale to - to było coś innego i zastanawiał się histerycznie, czy był świadkiem narodzin złoczyńcy?

Chwila, skąd ta myśl?

Kacchan zaczął krzyczeć o tym, jak Izuku - głupi Deku - zrujnował mu życie i nie mógł nawet zwracać na to uwagi, ponieważ jego umysł był zbyt zajęty ponownym sortowaniem każdej interakcji, jaką miał z innym chłopcem, odkąd skończył cztery lata z pudełka oznaczonego “bohater” do pudełka “złoczyńca?”. Ponieważ, gdy ta myśl przyszła do Izuku, nie mógł przestać myśleć o tym, jak całkowicie nieheroiczny był Kacchan. Oczywiście, były dość niegrzeczni bohaterowie, tacy jak Miruko, ale pomimo całej swojej szorstkiej postawy i robienia wszystkiego samej wciąż sprawiała, że ludzie czuli się bezpiecznie.

Kacchan nie sprawiał, że Izuku czuł się bezpiecznie.

I oczywiście, Izuku logicznie wiedział, że zachowanie i działania Kacchana wobec niego były nie do przyjęcia, ale - ale świadomość tego i nagłe emocjonalne zrozumienie tego samego to zupełnie coś innego.

— Um.

Powiedział głośno Izuku, a potem zbladł, ponieważ ignorował Kacchana przez nie wiadomo jak długo i gorzej - bardzo wyraźnie nie zwracał uwagi. A z tego, co Izuku zdołał wywnioskować z tyrady - coś o tym, że Izuku patrzył z góry na Kacchana, co było w pewnym sensie śmieszne - to była prawdopodobnie najgorsza rzecz, jaką mógł zrobić.

Kacchan wydawał się zgadzać, biorąc pod uwagę sposób, w jaki warczał i zrobił krok do przodu z zamiarem schwytania Izuku za ramię z wciąż aktywnym darem, o którym Izuku wiedział z wcześniejszych doświadczeń, że go spali, gdy…

— Bakugou-kun, zgłoś się natychmiast do swojego wychowawcy. — Osoba mówiąca to, brzmiała na wkurzoną.

Izuku ośmielił się odwrócić wzrok od Kacchana i zobaczył swojego wybawcę. Zwykle swobodna postawa Snipe-senseia została zastąpiona taką, która groziła szybką i brutalną reakcją, jeśli zostanie zepchnięty do tego.

Kacchan nie naciskał. Spojrzał na nauczyciela fizyki i natychmiast zbladł, odsuwając się od Izuku, ku jego uldze. To było zbyt blisko. Wiedział, że się trząsł, gdy podbiegł do swojego nauczyciela, odruchowo chowając się za nim - i czy to nie było dziwne uczucie, ufać, że nauczyciel obroni go przed Kacchanem.

— Wszystko w porządku, dzieciaku? — Snipe-sensei zapytał go delikatnie, a Izuku w milczeniu pokiwał głową.

Kacchan spojrzał ponuro na Izuku oraz Snipe-senseia i odszedł, prawdopodobnie po to, by zobaczyć się z Tricicle-sensei, wychowawcą 1-D, będącego również nauczycielem biologii. Izuku nie mógł powstrzymać westchnienia ulgi, które się z niego wydostało.

— Zgaduję, że chodziło o jego przeniesienie — skomentował Snipe, delikatnie kładąc dłonie na ramionach Izuku, udając, że przygląda mu się z każdej strony. Izuku zarumienił się pod wpływem uwagi, ale kiwnął głową w odpowiedzi. — Mmm, powiem innym nauczycielom, żeby mieli go na oku.

— Och, dziękuję! — powiedział Izuku, a jego ręce były na wpół uniesione w jego zdenerwowanym stanie. — Ale… ale to nie jest… nie jest konieczne, Snipe-sensei, na… naprawdę!

— Nie — powiedział Snipe, machnął lekceważąco ręką. — Cieszymy się, że możemy to zrobić. I ważne jest, abyś był bezpieczny. Wiesz o tym prawda, Midoriya-kun?

Izuku z roztargnieniem zastanawiał się, czy dotarcie do sedna problemu było skutkiem ubocznym daru Snipe’a związanego z samonaprowadzaniem, czy też był po prostu… taki i Izuku nie był pewien, którą odpowiedź wolałby. Lekko przechylił głowę.

— Próbuję o tym pamiętać, sensei — przyznał cicho Izuku.

— To wszystko, o co możemy poprosić — stwierdził Snipe i delikatnie poklepał go po ramieniu. — Biegnij do klasy, kiełku!

— Tak jest! — odpowiedział Izuku, ponieważ naprawdę nie był najlepszy w matematyce, a już opuścił część lekcji.

A potem, ponieważ najwyraźniej to wydarzenie nie wystarczyło, by zadowolić wszechświat co do jego cierpienia, osoba, której unikał przez tydzień, pojawiła się z kierunku, w którym zniknął Kacchan.

All Might.

Izuku zawsze będzie upokorzony przyznaniem się do tego, ale ponownie schował się za Snipe-senseiem, gdy symbol pokoju zbliżał się do nich. Ze swojej strony bohater nawet na niego nie spojrzał, po czym przyjął swobodną postawę, która, jak wiedział Izuku, była przykrywką dla mięśni napinających się w ramach przygotowań. W przeciwieństwie do Kacchana, All Might był na tyle doświadczony, by nie potrzebować czytelnej groźby. W każdym razie powinien być na tyle sprytny, by zauważyć zagrożenie.

Najwyraźniej All Might był idiotą, ponieważ pomimo wyraźnie wrogiej postawy Snipe-senseia pomaszerował prosto w przestrzeń osobistą mężczyzny i poklepał go po ramieniu.

— Ach, młody Snipe — powiedział głośno, zawsze był taki głośny, ale nie w miły sposób jak Yamada-sensei, był po prostu przytłaczający oraz — Dobrze cię widzieć! Zobaczyłem, że rozmawiasz z młodym Midoriyą i zastanawiałem się, czy sam nie mógłbym go ukraść na pogawędkę?

Sama masa jego postaci zmusiła Snipe-senseia do odsunięcia się na bok, aby nie zostać przewróconym, co miało niefortunny skutek, sprawiający, że Izuku był wyraźnie widoczny dla Bohatera Numer Jeden.

Izuku znów zaczął gwałtownie drżeć i czuł, że jego oddech przyspieszał.

Wyraz twarzy Snipe-senseia nie był widoczny przez maskę, ale objął ramiona Izuku i przyciągnął go do siebie.

— Nie, właściwie nadal muszę porozmawiać z dzieciakiem o jego zadaniu z fizyku — strzelec wyborowy rażąco okłamał All Mighta. — Pójdziemy już.

Snipe odciągnął Izuku od marszczącego brwi bohatera - i czy to nie wydawało się złe, że All Might się nie uśmiechał - z nim wciąż przytulonym do jego boku.

— Naprawdę nie możesz złapać oddechu, co kiełku? — Snipe powiedział nonszalancko, gdy All Might był poza zasięgiem słuchu, a Izuku zarumienił się.

— Nie, proszę pana — odpowiedział cicho i pochylił głowę.

Snipe-sensei tylko zaśmiał się, ale to był miło brzmiący śmiech, i wolną ręką zmierzwił włosy Izuku, co było właściwie tylko preludium do niespodziewanego ataku zabawowego tarmoszenia. Mężczyzna zaśmiał się głośno na pełen zdrady wrzask Izuku.

— Jesteś dobrym dzieckiem, Midoriya-kyn — powiedział Snipe-sensei, gdy w końcu przestał się z nim drażnić. — Sho-kun zawsze mną rzuca, kiedy próbuję to z nim zrobić.

— Sho… masz na myśli Aizawę-senseia? — zapytał nieco histerycznie Izuku i wiedział, że Snipe-sensei uśmiechał się maniakalnie za swoją maską tylko z powodu aury, która była wokół niego.

— Zgadza się! Szkoda, że mi na to nie pozwala, bo jego włosy są takie miękkie. Tęsknię za tym.

— Co do licha? — Można śmiało powiedzieć, że Izuku zdecydowanie przeżywał teraz kryzys emocjonalny. I szczerze mówiąc, jego słownictwo było usprawiedliwione, biorąc pod uwagę wszystko. — Myślę … myślę, że chcę iść na zajęcia.

— Dobrze, kiełku. Odprowadzę cię, ponieważ sądzę, że jesteś dzisiaj magnesem na kłopoty — stwierdził wesoło Snipe-sensei, prawie na pewno ignorując jęk Izuku “o Boże”. Ponieważ Snipe-sensei był w nastroju, co oznaczało, że Izuku będzie musiał odeprzeć co najmniej trzy kolejne ataki na jego włosy, zanim znajdzie się w bezpiecznej klasie Ectoplasma-senseia.

Kiedy Izuku w końcu dotarł na lekcję matematyki, jąkając się, przepraszając i dając nauczycielowi swoje usprawiedliwienie za spóźnienie, połowa zajęć minęła, a jego normalnie rozczochrane włosy były oczywistą katastrofą. Przeliczył się; Snipe-sensei zaatakował jego fryzurę po raz czwarty tuż przed tym, jak Izuku otworzył drzwi do 1-A, a potem odbiegł z rechotem i czymś co podejrzanie brzmiało jak “Yeehaw~”.

Izuku z pewnością sprawi, żeby Aizawa-sensei nauczy go tego rzutu, który używa na drugim nauczycielu, nawet jeśli miałby trzymać jako zakładnika przywileje związane z herbatą.

(Nawet jeśli był wdzięczny swojemu nauczycielowi fizyki za to, że tak łatwo poprawił mu humor, czterokrotne roztarganie mu włosów to było za wiele).

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Sro 27 Mar 2024, 21:38, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9)   [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) EmptySob 09 Mar 2024, 16:05

Rozdział 2

Biorąc wszystko pod uwagę, dzień Shoty przebiegł całkiem dobrze. Było już po lunchu i jak dotąd nie było żadnych problemów związanych z dziećmi.

Ostrożnie o tym nie myślał, żeby nie zapeszać.

W rzeczywistości miał właśnie wyczołgać się ze śpiwora i udać się na ostatnią lekcję tego dnia, kiedy drzwi do jego biura otworzyły się z hukiem.

A jego popołudnie wyglądało tak przyjemnie.

Bakugou Katsuki stał w drzwiach jego biura, a z jego pięści leciały iskry, gdy krzyczał:

— Nie chcę tu być!

Cóż, przynajmniej obaj się tak czuli.

Shota wpatrywał się tępo w wybuchowego nastolatka.

— Dlaczego tutaj jesteś?

Naprawdę miał nadzieję, że jego głos sprawi, że brak cierpliwości do tej sytuacji będzie oczywisty.

Co za niespodzianka, dziecko skrzywiło się na to pytanie i odwróciło wzrok.

— Przysłał mnie Snipe-sensei — powiedział ponuro.

Dziwnie. Normalnie, jeśli Snipe przyłapywał jednego z jego bachorów na zabawie, otrzymywał wcześniej ostrzeżenie od swojego senpaia. Sprawdził swój telefon, ale nie miał takiej wiadomości, więc Shota spojrzał z zaciekawieniem na Bakugou.

— Nie kontaktował się ze mną w tej sprawie — powiedział stanowczo. — Chcesz to wyjaśnić?

Przez chwilę Shota słyszał tylko prychanie, ale potem nastolatek mruknął coś, co sprawiło, że serce spadło mu do żołądka.

Głos Shoty był lodowaty, kiedy rzekł:

— Proszę powtórz, bo chyba źle usłyszałem.

— Snipe-sensei zobaczył, jak rozmawiam z Deku i wysłał mnie tutaj, żebym z tobą porozmawiał.

Cholera.

— Jesteś świadomy, — westchnął Shota — że w ramach dalszego uczęszczania do szkoły zgodziłeś się trzymać z dala od Midoriya-kun.

Bakugou gwałtownie podniósł głowę, tylko po to, by zgromić go wzrokiem.

— To głupie — szydził. — Jak mogę trzymać się od niego z daleka, kiedy jesteśmy w tej samej cholernej klasie.
O chłopie.

— Nie chodzisz do tej samej klasy.

— Do diabła, oczywiście, że tak — warknął Bakugou. — Twój mały logiczny podstęp, czy cokolwiek, był zabawny, ale przedstawienie się skończyło. Kiedy zostanę z powrotem dopuszczony do klasy 1-A?

I czasami, w takich chwilach jak ta, Shota żałował, że kiedykolwiek wymyślił swoje logiczne podstępy i racjonalne oszustwa. Ponieważ tym razem wróciły, aby ugryźć go prosto w tyłek.

— Twoje przeniesienie do 1-D nie było podstępem — powiedział Shota bardziej cierpliwie, niż się czuł, wysyłając smsa z pytaniem do Snipe’a.

— Jasne — odpowiedział Bakugou. — Kiedy więc wrócę do 1-A?

Shota wstał, wysuwając się ze swojego śpiwora tylko po to, by opaść na krzesło biurowe.

— Nie wracasz.

Jego komórka zawibrowała i Shota sprawdził wiadomość ze zmarszczonym czołem.

bachor zamierzał użyć swojego daru na kiełku, więc wysłałem go, żeby zobaczył tricicle

Uniósł niewzruszony brew, patrząc na Bakugou, który wciąż miał groźną postawę.

— Snipe wysłał cię do Tricicle — zauważył, a dzieciak znów spojrzał na niego spod byka.

— Powiedział, żebym, poszedł do mojego wychowawcy, czyli do ciebie — powiedział Bakugou, jakby Shota był idiotą.

Shota jęknął i odchylił się na krześle, wbijając wzrok w sufit swojego biura.

— Nie — powiedział stanowczo. — Twoim wychowawcą jest Tricicle, ponieważ jesteś teraz w 1-D. — Celowo i ospale, przeniósł wzrok na roziskrzonego nastolatka. — Powiem to jeszcze tylko raz, ponieważ mam zajęcia i ty również. Ty, Bakugou-kun, nie jesteś już częścią klasy 1-A. Należysz do klasy 1-D. Nie jesteś już na kursie bohatera. Jesteś na ścieżce kształcenia ogólnego, która jest uznawana przez wszystkie uczelnie za jedno z najbardziej pożądanych źródeł potencjalnych studentów. Cóż, o czym powinieneś zacząć myśleć, ponieważ bycie bohaterem nie jest już dla ciebie dostępną opcją.

Shota skończył swoje krótkie przemówienie i oceniał reakcje nastolatka. Bakugou zbladł bardzo nieznacznie, ale to wystarczyło, by rumieniec na jego policzkach był o wiele bardziej widoczny, a w szoku małe eksplozje, które wywoływał, ustały.

— Zostanę… — Dzieciak brzmiał na prawie załamanego. Shota byłby bardziej współczujący, gdyby Bakugou nie powiedział Midoriyi, żeby skoczył z dachu niecały rok temu. Albo nawet gdyby okazał jakiekolwiek ślady zmiany lub wyrzutów sumienia. — Zostanę bohaterem.

— Nie — powiedział bez ogródek Shota. — Nie zostaniesz. Idź do klasy. Jeśli ponownie złamiesz warunek pozostania w szkole, otrzymasz miesiąc szlabanu u Lunch Rusha. W tej chwili za próbę wykorzystania swojego daru do zaatakowania innego ucznia będziesz miał tygodniowy szlaban zaczynając od jutra.

Po tych słowach Shota wstał z krzesła i wyszedł z biura. Zostawił za sobą Bakugou, który w milczeniu wpatrującego się w podłogę.

Ostatnie zajęcia tego dnia minęły miłosiernie szybko. Bachory z 2-B nadal były idealnymi małymi aniołkami, którymi były przez ostatni tydzień od jego ponownej groźby wyrzucenia. Lekcja wychowawcza przyszła i odeszła bez incydentów, mimo że klasa wciąż była wstrząśnięta wiadomością o wydaleniu Bakugou z kursu bohatera. Kirishima znosił to szczególnie ciężko, co Shota dokładnie odnotował, podczas gdy Kaminari wyglądał na niebezpiecznie zamyślonego. Ostatnim razem, gdy Shota widział ten wyraz twarzy u nastolatka, udało mu się zwiększyć swoją maksymalną moc wyjściową do 100 000 woltów. Kaminari prawie udoskonalił swoją przykrywkę bycia głupim blondynem, ale Shota wiedział, że za tą czupryną krył się bystry, psotny umysł.

Shota wiedział, że spryt i znudzenie to nigdy nie było dobre połączenie. Sam mieszkał z takim stworzeniem. Właściwie - pomyślał, patrząc w zamyśleniu na Kaminari’ego, a dzieciak napiął się lekko, jakby wyczuł spojrzenie Shoty - może powinienem zwrócić uwagę Hizashi’ego w kierunku tego dzieciaka. Jego mąż miał również niezwykle potężny dar, który powodował uszkodzenia jego ciała, jeśli nie był używany ostrożnie.

Shota celowo zignorował chichoczącą parę w postaci Uraraki i Midoriyi, którzy wciąż uśmiechali się szeroko i entuzjastycznie przybijali sobie piątki w przypadkowych odstępach czasu.

A potem lekcja się skończyła i piekielne pomioty wyszły z wyjątkiem oczywiście problematycznego dziecka. Midoriya uśmiechał się entuzjastycznie, ale wokół jego oczu widać było napięcie, którego nie było tam wcześniej. Shota był w jakiś sposób zarówno pod wrażeniem, jak i zaniepokojony zdolnością dzieciaka do maskowania swoich prawdziwych emocji.

— Snipe wspomniał, że wcześniej wpadłeś na Bakugou-kun — zaczął, a dzieciak stracił swoją radość.

— Tak — zgodził się cicho Midoriya. — Był zły, że został przeniesiony. Myśli, że… patrzę na niego z góry. — Dzieciak pochylił głowę. — Nigdy nie patrzyłem na niego z góry. Jest… do dzisiaj zawsze dla mnie bohaterem — wymamrotał Midoriya, jakby czuł się winny. — Zawsze chciałem być tak silny jak on.

Hmm. Czyli coś, co Bakugou zrobił lub powiedział wcześniej, w końcu zdołało zniszczyć jego wyidealizowaną wersję.

— Był jedną z niewielu osób, które zwracały na ciebie uwagę przez długi czas, nawet jeśli było to negatywny sposób — powiedział Shota do dziecka. Desperacko próbował sprawić, by brzmiało to tak, jakby nie wymyślał tego na poczekaniu, żeby brzmiało to tak autentycznie, jak powinno. — To… ma sens, że go podziwiałeś.

Midoriya milczał, ale wyglądał na zamyślonego. Shota poruszył głową wskazując za swoje ramię jako sygnał do wyjścia i ruszyli w drogę. Dzieciak podążał za nim kilka kroków. W końcu uda mu się go przekonać, aby szedł obok niego, ale na razie pozostawia ten temat w spokoju. Z szybkim przystankiem u Lunch Rusha - ponieważ Midoriya był dzieckiem-aniołem, a teraz ulubionym uczniem, nie tylko za to, że wczoraj oprócz przyniesienia Shocie kawy, ustalił aby była przygotowywana każdego dnia po szkole - dotarli do siłowni Gamma.

Midoriya odbiegł i wrócił kilka minut później w swoim stroju gimnastycznym i wydawało się, że radził sobie trochę lepiej, ale Shota nie mógł zapomnieć, jak wyglądał nadgarstek dzieciaka, kiedy ostatni raz trenował będąc rozproszonym.

Nie wspominając o bałaganie, który potem nastąpił.

I chociaż Shota nie miał zamiaru prosić Midoriyę używać One For All - dzieciak nadal nie był dopuszczony do tego aż do środy - to było coś, w czym mógł pomóc. Nakazał nastolatkowi, aby go naśladował, kiedy usiadł ze skrzyżowanymi nogami na macie i czekał, aż Midoriya się uspokoi, zanim zaczął mówić:

— Miałeś dzisiaj swoją pierwszą sesję z Hound Dogiem — stwierdził Shota, a Midoriya powoli pokiwał głową, wyraźnie zdezorientowany, dlaczego o tym wspomniał. — Czy przeprowadził cię przez jakieś ćwiczenia ugruntowania lub skoncentrowania się?

Oczy Midoriyi zabłysły.

— Tak, Aizawa-sensei. To było pięć rzeczy, które widzisz, cztery rzeczy, które słyszysz i tak dalej.

— Dobrze — mruknął Shota. — Od teraz każdą sesję zaczniemy od ćwiczenia uziemiania się z przewodnikiem; to, o którym wspomniałeś, jest dobrym punktem wyjścia.

Shota poprowadził Midoriyę przez ćwiczenie, podpowiadając dodatkowe szczegóły, gdy czuł, że dzieciak mógł potrzebować pomocy. Pierwsze kilka razy było zawsze łatwiejsze z kimś innym, co Shota pamiętał z czasów, gdy zaczynał terapię. Jakieś pięć minut później Midoriya wyglądał znacznie lepiej, a jego oddech nieco zwolnił.

— Dobra robota, Midoriya-kun — powiedział Shota, a dzieciak rozpromienił się na komplement. Wtedy zmrużył oczy, ponieważ w jego bardziej autentycznym stanie zadowolenia, na twarzy dzieciaka malowało się coś kalkulującego. — Co knujesz?

Midoriya uśmiechnął się do niego, zwodniczo niewinnie.

— Czy możesz mnie nauczyć tego przerzutu, który stosujesz na Snipe-senseiu?

— Dlaczego? — Shota nie był jednak do końca pewien, czy chciał poznać odpowiedź na to pytanie.

— Bo wcześniej odprowadził mnie po tym, jak wpadłem na Kacchana, co samo w sobie byłoby w porządku, ale potem All Might chciał ze mną porozmawiać, więc Snipe-sensei powiedział, że odprowadzi mnie pod same drzwi, więc nie mógłby ze mną porozmawiać!

Chwila, co

— Co było naprawdę miłe z jego strony, ale potem… potem cztery razy mocno rozczochrał moje włosy w drodze na matematykę i było to takie zawstydzające, ale wspomniał, że tęskni za robieniem tego z twoimi włosami, ponieważ są najwyraźniej super miękkie, ale rzucasz nim za każdym razem, gdy próbuje!

— Daj mi chwilę na przetworzenie — powiedział ze zmęczeniem Shota i padł plecami na matę. — Czuję, że powinienem zmienić twój pseudonim z problematycznego dziecka na magnes na kłopoty.

— Um. Dlaczego? — zapytał Midoriya.

— Ponieważ jakoś udało ci się wpaść na Bakugou-kun i All Mighta, jednego po drugim, podczas gdy obaj otrzymali wyraźne instrukcje, aby trzymać się od ciebie z daleka.

— Och, to ma sens — powiedział Midoriya, brzmiąc zdecydowanie na zbyt radosnego. — Ale czy możesz mnie nauczyć tego rzutu?

— Jasne — zgodził się Shota — ale tylko wtedy, gdy nigdy nikomu nie powiesz, że Snipe robił mi to samo.

— To jest dopuszczalny warunek, Aizawa-sensei! — Bachor wiwatował, zrywając się na równe nogi. — Co będziemy dzisiaj robić?

Shota jęknął.

— Żadnych rzutów, ponieważ nadal musimy oszczędzać twoją rękę. Skupimy się ponownie na Lewitacji i umiejętności poruszania się w powietrzu.

— Brzmi świetnie! — powiedział radośnie Midoriya i wyciągnął notatnik nie wiadomo skąd. Shota modlił się, żeby to nie był kolejny dar, taki jak manipulacja kieszonkowymi wymiarami czy coś w tym rodzaju. — Myślę, że spróbuję nauczyć się przynajmniej podstaw gimnastyki — powiedział dzieciak. — Zapytałem Urarakę podczas godziny wychowawczej o kilka wskazówek i miała tak wiele świetnych pomysłów! Ostrzegła mnie, że nie wszystko będzie możliwe, ponieważ nadal będę musiał liczyć się ze swoją wagą, ale jest taka sprytna, Aizawa-sensei!

— To był dobry pomysł zapytać ją o to — zgodził się Shota. — Ale fantazyjne sztuczki powinny poczekać, aż opanujesz podstawy.

— Tak jest!

— Aby to zrobić musisz aktywować Lewitacje — westchnął Shota, a dzieciak drgnął.

— Och, racja!

Midoriya odłożył notatnik i marszcząc twarz w skupieniu (to wcale nie było słodkie, zamknij się Hizashi!), próbował aktywował swój dar. Zajęło to kilka chwil, ale potem nastolatek zawisł ponad trzydzieści centymetrów nad podłogą, trzęsąc się, ale zdecydowanie unosząc się w powietrzu.

— Dobrze — powiedział Shota, a potem uśmiechnął się szeroko w sposób, który wiedział, że zaniepokoi dzieciaka. — Teraz utrzymuj to tak długo, jak możesz, zachowując równowagę.

— To nie wydaje się zbyt trudne — zauważył Midoriya, a Shota uśmiechnął się szerzej.

— Och, jeszcze nie skończyłem — powiedział złośliwie. — Musisz zachować aktywowany dar i równowagę, podczas gdy ja będę próbować cię obrócić.

Jęk nastoletniej rozpaczy nigdy nie był słodszy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Sob 16 Mar 2024, 17:59, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9)   [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) EmptyPon 11 Mar 2024, 08:13

Rozdział 3

Kiedy w środę rano Izuku wywlókł się z łóżka był obolały i bolała go głowa, ale również tryskał energią. Wczorajszy trening z Aizawą-senseiem był świetną zabawą!

Nawet jeśli wydawało się, że jego nauczyciel czerpał zbyt wiele radości z dźgania Izuku w żebra swoją bronią do przechwytywania, próbując rozproszyć jego koncentrację. Cóż, mówił tak, jakby Aizawa-sensei nie odniósł sukcesu w dziewięciu przypadkach na dziesięć, zmuszając go do przewrócenia się lub utraty panowania nad Lewitacją. Ale pod koniec Izuku przynajmniej był lepszy w aktywowaniu swojego daru i był w stanie zaznajomić się z utrzymywaniem się w powietrzu. To było dziwne, ale zabawne.

Izuku był również podekscytowany, ponieważ później miał spotkać się z Gran Torino i może w końcu uzyska odpowiedzi na temat One For All. Z ogromnym uśmiechem na twarzy wykonał poranną rutynę, pocałował mamę w policzek i pobiegł, by zdążyć na pociąg.

Izuku był pewien, że będzie to dobry dzień.

Zwłaszcza, że Aizawa-sensei również poddał się pod koniec ich sesji treningowej i powiedział Izuku, że nauczy go na następnych zajęciach podstaw bohaterstwa, rzutu przez ramię, aby wykorzystać go na Snipe-senseiu! Co oznaczało również, że Izuku został ponownie dopuszczony do całkowitej aktywności fizycznej i używania One For All! Dlatego jego dzień powinien być naprawdę dobry! Tylko zwykły niepokój związany z pójściem na podstawy bohaterstwa z Shinsou.

Izuku praktycznie wibrował, torując sobie drogę przez salę lekcyjną, ku rozbawieniu swoich przyjaciół i oczywistej konsternacji Aizawy-senseia. Zauważył to dopiero dziesięć minut przed pierwszą lekcją.

Izuku skupił się na tym i jego szczęka opadła mu w zdumieniu. Był świadomy, że jego oczy były komicznie szeroko otwarte, ale…

— Aizawa-sensei — zawołał głosem pełnym podziwu.

Otrzymał w odpowiedzi stłumione pytanie z rogu, w którym jego nauczyciel leżał zwinięty w śpiworze:

— O co chodzi, problematyczne dziecko?

— Dlaczego w twojej broni do przechwytywania jest kotek?

— Nie wiem, o czym mówisz — odpowiedział mu Aizawa-sensei, rażąco kłamiąc.

Mężczyzna nie otworzył oczu, ale Izuku mógł się założyć, że starał się zachować spokój. Reszta klasy, również pozbawiona radości w ten dzisiejszy poranek, natychmiast zwróciła uwagę na Izuku i ich nauczyciela na słowo “kotek”, jakby aktywował się jakiś utajniony kod.

— Aizawa-sensei — powiedział Izuku swoim najbardziej rozczarowanym głosem. — Bardzo wyraźniej jest tak kotek, który patrzy prosto na mnie i chcę go pogłaskać. I najwyraźniej kotek również tego chce.

— Absolutnie nie — powiedział Aizawa-sensei. — Ponieważ w mojej broni do przechwytywanie nie ma kotka.

Niewielki ruch przyciągnął wzrok Izuku, który uśmiechnął się maniakalnie. Zignorował kolegów z klasy, którzy odsunęli się od niego w strachu.

— Czy to może dlatego, że w twoim szaliku są dwa kociaki desperacko czekające, aż je pogłaszcze?

— Jeśli pozwolę ci je pogłaskać, ucieszysz się i pozwolisz mi spać?

Izuku nie był idiotą; wziął oferowaną gałązkę oliwną, niezależnie jaka była, i uśmiechnął się promiennie.

Rzucił również niezwykle zadowolone spojrzenie swoim pozbawionym kotów kolegom z klasy, którzy patrzyli na niego zazdrośnie, gdy głaskał niesamowicie miękkie futro. To nie była wina Izuku, że reszta jego klasy była zbyt przerażona Aizawą-senseiem, by zbliżyć się na odległość głaskania tych pięknych, szarych kociąt.

Z wielką niechęcią Izuku pozwolił Aizawie-senseiowi wymknąć się z klasy, gdy lekcja się skończyła, z kociętami bezpiecznie przytulonymi do jego klatki piersiowej. Reszta klasy jednogłośnie ignorowała Izuku przez następną lekcję tego dnia jako karę za nie podzielenie się kociakami, dopóki nie uratował ich przed oblaniem klasowego quizu z literatury współczesnej z Ishiyamą-senseiem.

Izuku radośnie podskakiwał na swoim krześle, siedząc przy biurku, a dzień mijał gładko. Zaciągnął wszystkich swoich przyjaciół z powrotem do klasy 1-A podczas lunchu, żeby mogli zjeść z Aoyamą, a chłopak wręcz błyszczał w podziękowaniu. Izuku chętnie zjadłby tutaj z nim codziennie, ale raz w tygodniu najwyraźniej wystarczyło drugiemu chłopakowi, który po cichu przyznał się do Izuku i Shota tydzień wcześniej, że tłumy czasami mogą być przytłaczające. Dlatego to był cotygodniowy wspólny lunch, ale Izuku za nic nie zamierzał go pominąć.

A potem były podstawy bohaterstwa, a Izuku podskakiwał w drodze do sali treningowej, już knując, jak ukraść kocięta swojemu nauczycielowi. Może gdyby przedstawił to jako ćwiczenie z ukrycia…

— Nawet o tym nie myśl. — Aizawa-sensei prawie syknął do Izuku, kiedy wszedł do pokoju, nie mogąc powstrzymać się od grymasu.

— Ale sensei — powiedział błagalnie Izuku. — One są takie słodkie!

— To mój jedyny dzień z nimi, zanim Hizashi każe mi zabrać je do schroniska — powiedział z rozpaczą jego nauczyciel. — Proszę pozwól mi je mieć.

Izuku zmrużył oczy.

— Próbujesz mną emocjonalnie manipulować.

— Cholera — wymamrotał Aizawa-sensei. — Dobra, weź tego. — A potem bardzo delikatnie włożył jednego z małych kociąt w chętne ręce Izuku. — Odzyskam go, kiedy przejdziemy do fizycznej części zajęć — powiedział surowo, a Izuku kiwnął radośnie głową. Miał w dłoniach malutkiego kociaka i przysięgał…

Oczy Aizawy-senseia zabłysły czerwienią, a Izuku uderzył stopami w ziemie z hukiem i zakłopotanym uśmiechem.

— Przepraszam, sensei!

Jego nauczyciel prychnął.

— Widzę, że to kolejna próba panowania nad sobą.

Izuku kiwnął głową z determinacją.

— Mogę to zrobić, sensei!

Kocięta i Yamada-sensei mogli być jego największymi słabościami, ale Izuku da sobie radę! Następnie bardzo uprzejmie ignorował wymamrotane słowa dotyczące zbyt wielkiej impulsywności, które wymknęły się Aizawie-senseiowi. Miał pewne instynkty samozachowawcze, pomimo wszystkich dowodów na coś przeciwnego.

Shinosu przybył wkrótce potem i zaczęła się ich lekcja bohaterstwa. Wrócili do miejskich procedur ratowniczych, z krótkim podsumowaniem lekcji z zeszłego tygodnia, zanim przeszli do bardziej dogłębnej analizy kilku wybranych studiów przypadku. To było fascynujące, więc Izuku nie wahał się zadawać Aizawie-senseiowi pytań na temat podanych im przykładów, szczególnie dlatego, że nawet Izuku wiedział, gdzie zawodowcy podjęli rażąco złe decyzje. Jego nauczyciel był na tyle szczęśliwy, że mógł odpowiedzieć, chociaż zwykle oznaczało to po prostu zwrócenie uwagi Izuku na konkretne szczegóły, aby mógł sam to rozwiązać, co było jeszcze bardziej zabawne! Dopiero gdy jego pytania poruszyły temat, którego jeszcze nie omówili, Aizawa-sensei sam wyjaśnił wszystko w pełni - Izuku robił wtedy dokładne notatki, ponieważ sposób, w jaki zawodowy bohater układał logicznie ciągi myśli, był po prostu oszałamiający.

Był to rodzaj precyzji i umiejętności, o których Izuku mógł tylko marzyć, i które pewnego dnia będą w stanie wypełnić jego zeszyty analityczne. Wiedział, że miał wiele dobrych pomysłów i teorii, ale jego obecny sposób organizowania myśli był chaotyczny i pośpieszny, więc Izuku miał nadzieję, że pewnego dnia będzie mógł być tak zwięzły i dokładny jak Aizawa-sensei. Plus ultra!

Kontrola Izuku nad Lewitacją wymknęła się tylko kilka razy i był z tego bardzo zadowolony, zwłaszcza, że musiał uważać na swojego małego pasażera! Kociak wsunął się w bałagan jaki stanowił jego krawat, tuż w zagłębieniu jego gardła i prawie mógłby rozpłakać się z powodu tego, jak miękkie futro było na jego skórze. Było również bardzo jasne, że w czasie, gdy Aizawa-sensei miał kociaka - mniej niż 24 godziny, mężczyzna powiedział to po tym, jak Shinsou zapytał o to z nutą zazdrości - udało mu się już rozpuścić małego kotka i nauczyć go złych nawyków. Nie żeby Izuku miał coś przeciwko, ale posiadanie kota w takiej pozycji, gdy urośnie, może być trochę trudniejsze.

Kiedy nadszedł czas na praktyczną część zajęć, Izuku niechętnie oddał kociaka z powrotem Aizawie-senseiowi, który uśmiechnął się z jego grymasu, po czym pobiegł się przebrać.

Izuku wrócił do sali, a Aizawa-sensei ostrożnie odłożył swój szalik na stół, a oba kociaki spały smacznie w jego fałdach. To było takie słodkie, że Izuku nie mógł powstrzymać się przed zrobieniem zdjęcia, mimo że mężczyzna spoglądał na niego martwo.

— Czy teraz będziemy się uczyć tego rzutu, sensei? — zapytał z podekscytowaniem Izuku, kiedy schował telefon, a Aizawa-sensei kiwnął głową, wyglądając na zmęczonego.

Następnie Izuku odruchowo cofnął się, ponieważ ujrzał ten maniakalny uśmiech u swojego nauczyciela, ten, który zawsze poprzedzał - “Dziękuję, że zgłosiłeś się na ochotnika, by być moim przykładem, Midoriya-kun” - będący przyczyną cierpień dla Izuku lub jego kolegów z klasy.

Izuku był lekko zdenerwowany.

Niezależnie od tego, jak sadystyczny był jego uśmiech, Aizawa-sensei był doskonałym nauczycielem, ponieważ kilka razy zademonstrował Shinsou i Izuki, jak rzucić kogoś, kto chciał złapać cię za szyję. W końcu użył ich obu jako przykładów pomimo swojej groźby, aby obaj mogli uważnie obserwować, jak rzuca ich na maty.

Aizawa-sensei był nawet na tyle miły, że nie pozbawił ich powietrza przy każdym rzucie. Następnie, czujnym okiem i groźbą zachowania, pozwolił Shinsou i Izuku na wypróbowanie rzutów na sobie nawzajem.

Ku zaskoczeniu Izuku, Shinsou był doskonałym przeciwnikiem sparingowym - kiedy nie mruczał pod nosem. Ale Izuku miał wieloletnie doświadczenie w radzeniu sobie z ludźmi, którzy go nie lubili, więc trzymał spuszczoną głowę i zamknięte usta. Przyjazny, grzeczny, nie reaguj - przypominał sobie.

Izuku ignorował komentarze, które mamrotał Shinsou, syczące “bohaterskie bachory” i spojrzenia, pracując nad doskonaleniem swojej techniki. Pod koniec lekcji Aizawa-sensei wydawał się być zadowolony z ich postępów i dał im obojgu szorstką pochwałę w postaci “dobrze”. Izuku obdarzył go lekkim uśmiechem i tylko trochę uniósł się nad podłogą, zanim się opanował. Jego nauczyciel westchnął z irytacją - jakby Izuku nie mógł wyczuć sympatii w tym - i wysłał go po kawę przed spotkaniem w sali Gamma.

Izuku miał rację wcześniej - to był dobry dzień.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Sob 16 Mar 2024, 17:59, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9)   [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) EmptySro 13 Mar 2024, 07:24

Rozdział 4

Shota prychnął cicho w swoją broń do przechwytywania, gdy Midoriya prawie wybiegł w podskokach z sali treningowej. Spojrzał na Shinsou, który wpatrywał się w drugiego nastolatka ze zdziwioną miną, a jego oczy były zmrużone, a spojrzenie wyrachowane. Był zadowolony, że dzieciak miał na sobie obciążony szalik, mimo że w tym momencie musiały go boleć ramiona.

— Sio — powiedział sucho Shota, gdy Shinsou nie zrobił żadnego ruchu, by wyjść. — Jest już po godzinach, nie jesteś już moim problemem.

Shinsou właściwie się uśmiechnął. W ten mały, krzywy sposób, który nie powinien być słodki, a jednak był.

— Racja. Przepraszam, sensei — powiedział i przeczesał dłonią swoje wiecznie uniesione do góry włosy.

Shota był po prostu zadowolony, że jego włosy lewitowały tylko wtedy, gdy używał Wymazywania. Cholerne skutki uboczne daru psychicznego.

— A jednak nie wychodzisz — zauważył Shota. — Czego chcesz?

— Myślałem… o tym, co powiedziałeś w zeszłym tygodniu — wymamrotał niemal wstydliwie. — Nadal nie wiem… przeprowadziłem własne badania… to dużo.

— Mmm — Shota zanucił niezobowiązująco. — Dyskryminacja ze względu na dar to temat z wieloma niuansami prowadzącymi w różnych kierunkach.

Shinsou wyglądał na zdeterminowanego.

— Muszę to zrozumieć, ale jest tak wiele historii ludzi z różnymi darami i… nie rozumiem.

— To w porządku, że nie rozumiesz. — Shota powiedział swojemu uczniowi, po cichu zadowolony, że przyznał się do pewnej słabości. — Przyglądałeś się temu dopiero przez tydzień, a poza tym zajmowałeś się własnymi sprawami. To nie jest wyścig ani coś, na co masz ograniczenia czasowe. Nie popychaj się zbyt daleko.

— Racja.

Shota westchnął i przechylił głowę w stronę przytłoczonego tym wszystkim ucznia.

— Dam ci materiały, które znalazłem przez lata. Mogę mieć charakter dość kliniczny, co jest pod pewnymi względami zarówno lepsze, jak i gorsze, ale są dokładnymi i godnymi zaufania źródłami informacji.

Shinsou wyglądał jakby odwołano jego wyrok śmierci.

— Dziękuję, sensei — powiedział. — Widzimy się w piątek?

— Mmm — zgodził się Shota. — Teraz, sio.

Shinsou odszedł, machając ze swobodą na pożegnanie, udając nonszalancję.

Shota wiedział jednak lepiej. Widział przez tą kłującą fasadę nastolatka, dzieciaka podekscytowanego możliwością spędzenia czasu ze swoim ulubionym bohaterem.

Chryste, jak Shota stał się czyimś ulubionym bohaterem? Kusiło go, by zapytać Midoriyę, ale - nie był do końca pewien, czy był gotowy na tę dyskusję, więc odłożył ją do tej samej teczki, w której umieścił swoje pytanie o to, jak zdobył zaufanie wspomnianego dzieciaka.

To były pytania na później. Teraz Shota musiał znaleźć człowieka, którego imię sprawiało, że symbol pokoju drżał ze strachu i odkrztuszał krew. Co było zabawne, ale także zaciekawiło Shotę, dlaczego Yagi poprosił go o wzięcie udziału w treningu Midoriyi, skora taka byłą jego reakcja na emerytowanego bohatera.

Shota poszedł do biura administracyjnego, kiedy zauważył znajome, obrzydliwe włosy i uśmiechnął się. Nieliczni uczniowie pozostający na korytarzach po lekcjach wyraźnie odsunęli się, co niewielka jego część zauważyła z radością. Delikatnie wyciągnął kocięta ze swojej broni do chwytania i zakradając się za Hizashi’m, rzucił je na jego głowę, a małe pazurki kociąt z łatwością wbiły się we włosy.

— Shota — jęknął Hizashi. — Mówiłem ci, żebyś zostawił dzieci w domu.

— Były w moim szaliku, kiedy poszedłem go założyć — powiedział zadowolony z siebie Shota. — Okrucieństwem byłoby zabrać je gdzieś z miejsca, gdzie wyraźnie czuły się bezpiecznie.

— Wiesz, że nie możemy ich zatrzymać, kochanie — powiedział Hizashi, a Shota wzruszył ramionami.

— To kolejny powód, żeby trzymać je blisko, póki mogę.

Złożył cnotliwego całusa na policzku męża, po czym wyruszył, aby kontynuować poszukiwania emerytowanego zawodowego bohatera, taktownie ignorując przeklinającego za nim Hizashi’ego, gdy zdał sobie sprawę, że we włosach utknęły mu dwa kocięta.

Gran Torino, kiedy Shota znalazł go w biurze administracyjnym, był mniejszy niż oczekiwano. Starzec w żółtym kostiumie z laską. Z drugiej strony miał aurę, która wyraźnie krzyczała: “nie lekceważ mnie”.

Potem starzec odwrócił się i gdy zobaczył Shotę od razu zapytał, gdzie, do cholery, było to katastroficzne dziecko z festiwalu sportowego.

Shota miał wrażenie, że patrzył w przyszłość, widząc siebie za kolejne czterdzieści lat, którego cierpliwość w końcu się wyczerpała. Od razu zdecydował, że Gran Torino to ktoś, do kogo można aspirować.

Posłał starszemu mężczyźnie ostry uśmiech.

— Będzie na nas czekać w siłowni Gamma — rzekł, szczerząc zęby i patrzył, jak Gran Torino rzucił mu oceniające spojrzenie.

— Eraserhead — powiedział starzec. — Nie jesteś taki złym bohaterem.

Ciekawe, że Gran Torino wiedział, kim był, nawet pomimo wścibskiej uwagi mediów, jaką poświęcili mu po ataku złoczyńców.

— Dziękuję — odpowiedział przeciągle. — Aizawa Shota.

— Torino Sorahiko — przedstawił się starzec. Przez chwilę opierał się ciężko na lasce. — Festiwal sportowy był bałaganem. Co ten dzieciak sobie myślał…

Shota skrzywił się na wspomnienie festiwalu. Nadal był niezadowolony, że zarząd szkoły stanął po stronie HPSC, aby wymusić kontynuację wydarzenia.

— To był bałagan — zgodził się krótko — ale nie była to sprawka Midoriyi.

Gran Torino uniósł brwi.

— Naprawdę w to wierzysz.

— Tak.

Powiedziawszy to, Shota gestem nakazał mężczyźnie, aby poszedł za nim do siłowni Gamma.

Shota wszedł do sali gimnastycznej i prawie instynktownie aktywował swój dar, ponieważ Yagi Toshinori, pieprzony All Might, stał w budynku, w którym nie miał powodu przebywać. Krótko podziękował wszechświatowi, że Midoriya musiał znowu pogrążyć się w swoim entuzjazmie wobec Lunch Rusha, zadając mu pytania na temat jego daru i nie było go tutaj, aby być świadkiem czegoś, co niewątpliwie będzie nieprzyjemną interakcją.

— Dlaczego tu jesteś?

Każda inteligentna osoba uciekłaby w stronę wzgórz, słysząc wściekłość, która była obecna w zwodniczo spokojnym pytaniu Shoty.

Yagi najwyraźniej nie był mądrą osobą, bo miał czelność wyglądać na urażonego.

— Ponieważ jestem mentorem chłopca! Zasługuję na to, aby wziąć udział w jego treningu!

Wściekał się, a Shota przewrócił oczami, próbując pokazać, jak bardzo miał na to uwadze, czyli wcale.

— Wyraźnie pamiętam, jak mówiłem ci, żebyś trzymał się z dala od Midoriya-kun.

— Daj spokój, młody Aizawo. Nie rozmawiałem z nim przez ponad tydzień! Jesteś nierozsądny…

— Nierozsądny? — warknął Shota i jego dar aktywował się instynktownie, a włosy stanęły dęba w lustrzanym odbiciu jego rosnącej wściekłości. — Powiedziałbym, że postępuję niezwykle rozsądnie, nie eksmitując cię siłą z tego pokoju — wycedził. — A teraz wyjdź, bo zmuszę cię do tego.

Yagi w końcu otrzymał wiadomość. Shota dezaktywował swój dar, ale skierował wzrok na Gran Torino, który raczej rozsądnie milczał podczas tej… sprzeczki.

— Wyjaśnij mi, dlaczego zaprosiłeś Yagi’ego — zażądał Shota.

Jego cierpliwość wyczerpała się po drugiej próbie Yagi’ego w dotarciu do Midoriyi w ciągu dwóch dni. Wyciągnął telefon i wysłał smsa, aby powiadomić Nezu o sytuacji. Ten człowiek już dwa razy naruszył warunki, więc szczur niewątpliwie będzie zacierał łapki w oczekiwaniu na wykład, który wkrótce wygłosi.

Gran Torino oparł się na lasce, wyglądając na swój wiek.

— Nie wiedziałem, że Toshinori…

— Miał zakaz przebywania w tym samym pokoju co mój uczeń? — warknął Shota.

— Tak. Zapytał, a ja odpowiedziałem. Jako poprzedni posiadacz One For All zakładałem, że był w to zamieszany. Przepraszam. — Emerytowany bohater rzucił Shocie badawcze spojrzenie. — Czy mogę zapytać, za co dokładnie przepraszam? Wygląda na to, że wypadłem z obiegu, jak mówicie wy młodzi.

— Yagi to pieprzony idiota — powiedział Shota, co jego zdaniem było dość hojnym niedopowiedzeniem. — I celowo czy nie, wyrządził Midoriyi poważną krzywdę psychiczną i fizyczną.

Gran Torino skrzywił się.

— Czy chcę wiedzieć?

Shota parsknął śmiechem. To nie był miły dźwięk.

— Nie — powiedział Shota. — Nie. I szczerze mówiąc, to nie twoja sprawa, z wyjątkiem sytuacji, w których nie powinieneś pozwalać Yagi’emu na interakcję z Midoriyą, nawet pod nadzorem. I spodziewam się, że od tej chwili nie będziesz informował Yagi’ego o postępach Midoriya-kun.

— Rozumiem — powiedział Gran Torino zmęczonym głosem. — Jeszcze raz przepraszam. Gdzie jest ten kiełek?

— Um — mruknął Midoriya zza Shoty, który odwrócił się na głos swojego ucznia i chwycił zaproponowaną kawę z małym skinieniem głowy w podziękowaniu. — Czy to… ma się odnosić do mnie?

Gran Torino zachichotał i odwrócił się.

— Tak — odpowiedział, a jego ton obiecywał coś, czego Shota nie potrafił zidentyfikować. —Masz “One For All”, co?

Midoriya patrzył nerwowo na Shotę, jakby chciał uzyskać zgodę na potwierdzenie tego. Subtelnie pokiwał dzieciakowi, wiedząc, że nawet na emeryturze profesjonalista taki jak Gran Torino nie przegapi tego.

— Tak, proszę pana — odpowiedział cicho chłopiec, spuszczając wzrok.

Gran Torino zmarszczył brwi.

— Jesteś kretynem — powiedział mężczyzna, ale w jego tonie słychać było raczej zaniepokojenie niż osąd. Shota wciąż był napięty, gotowy do interwencji, jeśli starzec powie coś, co zaszkodzi i tak już kruchemu poczuciu własnej wartości Midoriyi. — Ja długo trenowałeś, żeby zbudować mięśnie?

— Dziesięć miesięcy, proszę pana — odpowiedział uprzejmie Midoriya. Patrzył na Gran Torino zmrużonymi oczami. — Dlaczego pytasz?

— Nie da się tego łatwo ująć — powiedział Gran Torino — więc powiem wprost. Twoje ciało jest wciąż za małe, aby mogło pomieścić One For All. Dlatego ten dar jest tak szkodliwy. — Westchnął wtedy. — Twoje mięśnie są wciąż zbyt nowe. Trening wykonaniu w pośpiechu mógł powstrzymać oderwanie kończyn od twojego ciała, ale poza tym nie przyniósł ci żadnej korzyści.

— Wyjaśnij — wtrącił się Shota.

Gran Torino przeniósł ciężar ciała, a grymas na jego twarzy pogłębił się.

— Najwyraźniej dziesięć miesięcy temu byłeś gałązką? — Midoriya kiwnął z wahaniem, wyglądając jedynie na lekko urażonego. — Wszyscy byli posiadacze, w tym Yagi, mieli już ponad przeciętną masę mięśniową, kiedy rozpoczęli treningi z One For All. To, że tak nie było w twoim przypadku, oznacza, że twoje ciało przeszło zbyt duże obciążenie w zbyt krótkim czasie.

— Och — powiedział Midoriya. — To ma sens.

Rzeczywiście, Shota zdał sobie sprawę. Bogowie, ile szkód wyrządzonych temu dziecku można było uniknąć? Cholerny Yagi na zawsze znajdzie się na szczycie gównianej listy Shoty.

— Możemy temu zaradzić — powiedział Gran Torino. — Powiedz mi, co robiłeś do tej pory.

Kiedy Midoriya skończył wyjaśniać, jak naprawdę działał jego dar, Gran Torino wyglądał na jeszcze bardziej zmartwionego.

— Yagi dał ci gównianą radę, dzieciaku. Zignoruj wszystko, co ci powiedział. To, co zamierzamy robić, zaczynając od teraz, jest zupełnie przeciwieństwem tego.

Shota spojrzał na Midoriyę i wiedział, jak dzieciak gorączkowo kręcił głową.

— Naprawdę nie mam ochoty umierać, Torino-san.

Uczciwy komentarz dzieciaka, który łamał sobie kończyny za każdym razem, gdy używał swojego daru.

Gran Torino wyglądał na rozbawionego.

— Dzieciaku, nie umrzesz. Poza tym jestem całkiem pewien, że Eraserhead zabiłby mnie, zanim to by się stało.

Och, Midoriya zarumienił się intensywnie. To nie jest słodkie - przypomniał sobie Shota. Dzieciak nie był słodki.

— Zgadza się — potwierdził uprzejmie, ponieważ cóż, stary człowiek nie do końca się mylił i gdyby kiedykolwiek próbował skrzywdzić Midoriyę, z pewnością straciłby rękę.

Oczywiście ten komentarz wytrącił dzieciaka z równowagi. Shota westchnął.

— Midoriya-kun — zbeształ delikatnie.

Dzieciak zarumienił się jeszcze bardziej.

— Przepraszam, sensei!

Gran Torino zakrztusił się.

— Dzieciaku, jak do cholery, unosisz się? Myślałem, że Yagi powiedział, że nie masz daru.

— Och, Lewitacja się zamanifestowała! — odpowiedział wesoło Midoriya, gdy wylądował z powrotem na ziemi, a starzec nieznacznie zbladł. Midoriya przekrzywił głowę, widząc reakcję mężczyzny.

— Lewitujesz — wyszeptał całkowicie blady Gran Torino, a Midoriya entuzjastycznie pokiwał głową.

— Tak, trochę się martwiliśmy, kiedy to się stało! — powiedział tak, jakby nie miał przez to całkowitego załamania. — Myśleliśmy, że w jakiś sposób mogłem być nomu, dopóki Yamada-sensei nie zdał sobie sprawy, że One For All oferuje także gromadzenie darów, a nie tylko moc!

Gran Torino wpatrywał się w niego.

— Gromadzący dar? — wyszeptał z przerażeniem.

- pomyślał Shota. zatem stary profesjonalista również nie był świadomy tego aspektu. Czy to oznaczało, że nawet Yagi nie był świadomy pełnego potencjału One For All? Nie byłoby w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę świadomość mężczyzny i wyraźną chęć korzystania z czystej mocy, a nie mózgu.

— Czy Yagi opowiadał ci kiedyś, jak powstało One For All?

Och, Shota miał co do tego złe przeczucia, gdy usłyszał, jak Gran Torino oto pytał.

— Zostało stworzone? — zapytał Midoriya, a po plecach Shoty przebiegł dreszcz.

Chryste, dopiero co przekonali dzieciaka, że nie był nomu; jakie informacje posiadał Gran Torino, o których nie wiedzieli. Bo jeśli stworzono dar i nomu, to nie mógł to być przypadek.

Gran Torino wziął głęboki oddech, zanim odpowiedział.

— Tak. Na początku ery darów było dwóch braci. All For One był wielkim przywódcą wielu ludzi, a jego darem była… umiejętność dawania i przyjmowania darów od innych. Miał młodszego brata, który był chory i pozbawiony daru, ale nienawidził tyranii, którą stworzył All For One, więc sprzymierzył się przeciwko swojemu starszemu bratu. All For One, w ramach kary, narzucił swojemu młodszemu bratu dar polegający na gromadzeniu zapasów. Jak się okazało, młodszy brat w rzeczywistości miał dar; umiejętność oddania swojego daru. Połączył się z zapasem sił i stał się One For All. — Starzec westchnął. — I od tego czasu All For One ścigał i zabił każdego użytkownika One For All, z wyjątkiem Yagi’ego. Jest faktycznie nieśmiertelny dzięki niektórym darom, które wydarł siłą ludziom.

Midoriya wyglądał na przerażonego. Shota również bał się o dzieciaka. Usłyszeli o prawdziwym potworze spod łóżka.

Gran Torino spojrzał ze zmęczeniem na dzieciaka.

— Przykro mi, że ci to mówię. Yagi… powinien był co to powiedzieć, zanim dał ci ten dar. Dzięki temu mógłbyś podjąć świadomą decyzję.

— Dlaczego nie zabił All Mighta? — zapytał delikatnie Midoriya i właściwie to była słuszna uwaga. Shota również chciał odpowiedzi na to pytanie.

Patrzył z zaciekawieniem na Gran Torino, kładąc pocieszająco dłoń na ramieniu Midoriyi. Dzieciak w odpowiedzi posłał mu lekki uśmiech.

— Yagi myślał, że nie żyje, dopóki nomu nie pojawił się podczas ataku na szkołę z wieloma darami — wyjaśnił Gran Torino. — Sądził, że zabił go sześć lat temu, w tej samem walce, która kosztowała go zdrowie.

Shota zignorował ostatnią część na rzecz początku, ponieważ - jeśli to podczas ataku, Yagi zdał sobie z tego sprawę - oznaczało to, że mężczyzna był świadomy zagrożenia dla bezpieczeństwa Midoriyi od pierwszego tygodnia semestru.

I nie powiedział nikomu, kto mógłby zrobić coś praktycznego, aby go chronić.

— Hę? — powiedział Shota. — Zabiję go.

— All For One? — zapytał Gran Torino, unosząc brew.

— Yagi’ego — poprawił Shota, a Midoriya zapiszczał ze zdziwienia obok niego.

— Se…sensei?

— Nie martw się — powiedział uspokajająco do swojego ucznia, który wpatrywał się w niego szeroko otwartymi oczami. — Upewnię się, że cię tam nie będzie, kiedy go poćwiartuję.

Midoriya zaśmiał się nerwowo.

— Żartujesz, prawda?

Jego spojrzenie było trochę bardziej ożywione i spoglądał na Shotę z zarumienionymi policzkami.

W małej części - pomyślał Shota. Posłał swojemu uczniowi mały, drapieżny uśmiech i nie odpowiedział na to.

— Chodzi mi o to — Gran Torino wtrącił się, przerywając tę niezręczną ciszę — jest całkowicie możliwe, że jeśli One For All gromadzi dary, możesz także odziedziczyć zdolność dawania i przyjmowania darów od innych. A to sprawi, że staniesz się jeszcze większym celem.

Midoriya zamarł, całe rozbawienie zniknęło, a Shota przeklinał starca w swojej głowie.

— C… co?

Gran Torino pochylił głowę.

— Ponieważ All For One był pierwotnym posiadaczem One For All, jego dar również mógł znaleźć się w magazynie. Razem z siedmioma innymi. I nie jest człowiekiem, który lubi się dzielić.

— Poczekaj — powiedział nagle Midoriya. — Dlaczego tylko siedem więcej? Czy nie było ośmiu poprzednich posiadaczy, nie licząc All For one… — Zamarł, a dłoń Shoty drgnęła, bo Midoriya wyglądał na załamanego. — Nie jestem pierwszą nieobdarzoną osobą, która go ma.

Gran Torino zmarszczył brwi.

— Nie — odpowiedział powoli. — Yagi również nie miał żadnych darów, zanim otrzymał One For All od Shimury Nany.

Kurwa - pomyślał Shota. Midoriya drżał obok niego i upadł na podłogę. Natychmiast Shota kucnął przy nim, ostrożnie chwytając łokieć dzieciaka.

— Midoriya-kun — mruknął. Patrzył na Gran Torino, na którego właściwie łatwo było spojrzeć bezpośrednio, skora byli teraz na podobnym poziomie. — To tyle na dzisiaj — powiedział stanowczo. — Midoriya to tylko dziecko, a tu już było za dużo. Jeśli wiesz coś jeszcze na temat One For All i All For One, poinformuj o tym Nezu. Acha, i daj mu znać, czego chcesz spróbować z One For All.

Odwrócił się od mężczyzny z wyraźnym lekceważeniem i skupił się z powrotem na Midoriyi, oferując rękę trzęsącemu się uczniowi. Dzieciak chwycił się jej tak, jakby Shota był kołem ratunkowym.

— Przykro mi — powiedział Gran Torino, zanim pożegnał się.

Dopiero, gdy drzwi do sali gimnastycznej zatrzasnęły się za nim, Shota znów się odezwał.

— Midoriya-kun — powiedział cicho Shota. — Będę cię chronił. — Powiedział to jeszcze raz, żeby Midoriya usłyszał jego szczerość. — Zapewnię ci bezpieczeństwo i nauczę cię, jak się chronić. Dlatego jesteś w Akademii Bohaterów. I nie tylko ja, ale cały personel ci pomoże, dobrze? Nie musisz tego robić sam. Nie będziesz sam.

Po twarzy Midoriyi płynęły łzy, ale te były ciche i okropne. Tym razem dziecko milczało, gdy płakało, a Shota nie pragnął niczego bardziej niż tego, aby jego uczeń nigdy więcej nie płakał z innego powodu niż tylko ze szczęścia. Nie mógł tego sprawić, ale mógł zrobić wszystko, co w jego mocy, aby chronić dziecko.

— Sprawiam tyle kłopotów — jęknął Midoriya.

— Nie — powiedział surowo Shota. — Nic z tego nie jest twoją winą.

Potem westchnął, bo Midoriya wciąż nie spojrzał mu w oczy. Wyciągnął rękę i delikatnie, bardzo delikatnie, uniósł podbródek dzieciaka, tak aby Midoriya mógł zobaczyć jego twarz.

— Midoriya-kun — powiedział Shota tak poważnie jak w dniu, w którym przysiągł Hizashi’emu swoje życie i miłość — to nie twoja wina. Czy możesz to powtórzyć?

Midoriya wziął płytki, urywany oddech.

— To nie moja wina — powiedział, ale jego głos był bezbarwny. Shota weźmie, co mógł dostać.

— Chodź, dzieciaku, zabierzemy się do domu.

— Ma… mama — wyszeptał Midoriya. Racja.

— Porozmawiam z nią — Shota zapewnił dzieciaka. — Nie musisz dzisiaj nic więcej robić.

Upewni się do tego.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.


Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Sob 16 Mar 2024, 18:03, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9)   [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) EmptyCzw 14 Mar 2024, 21:01

Rozdział 5

Izuku nie mógł powstrzymać drżenia rąk, gdy podążał za Aizawą-senseiem. Czuł się źle, iż nie mógł więcej porozmawiać z Gran Torino, zwłaszcza, że przebył tak długą drogę, ale - to, co powiedział, a o czym All Might powinien był już powiedzieć Izuku, było przytłaczające.

W myślach gorączkowo powtarzał ćwiczenia na skupienie, które Inui-san nauczył go zaledwie dzień wcześniej, ale był świadomy, że to nie działało. Potrzebował - Izuku złapał Aizawę-senseia za rękaw, a mężczyzna odwrócił się i spojrzał w dół, by napotkać jego wzrok, nawet gdy szedł dalej.

— Midoriya-kun?

Izuku pokręcił głową i nadal trzymał rękaw nauczyciela. Wiedział, że było to dziecinne, ale - ale Aizawa-sensei był solidny i obecny, a co najważniejsze był bezpieczny. Jego nauczyciel zdawał się to rozumieć, bo tylko w milczeniu pokiwał głową i znów spojrzał przed siebie.

— W porządku — powiedział Aizawa-sensei. — Zabierzemy cię do domu, do twojej matki.

— Idzie później na nocną zmianę — powiedział cicho Izuku. — Ale prawdopodobnie będzie mogła później zadzwonić, bo w Gateway nie ma teraz nikogo bardzo ważnego.

— Brzmi jak plan — odpowiedział nauczyciel. — Jaka jest najciekawsza osoba, którą tam spotkała?

Ach, Aizawa-sensei próbował odwrócić jego uwagę. Izuku był szczęśliwy, podążając za tym.

— Poznała wielu naprawdę fajnych ludzi — powiedział. — Wielu polityków i dyplomatów, a także bohaterów z szczytów rankingu! Najwyraźniej Miruko jest naprawdę miła.

Miruko i miła w tym samym zdaniu? — zapytał Aizawa-sensei głosem pełnym niedowierzania.

Izuku przytaknął.

— Mmm! Była naprawdę miła dla personelu — wyjaśnił. — Wiele osób, które tam przebywa jest naprawdę niegrzeczna i podła, ale mama powiedziała, że zachowywała się zgodnie ze swoją osobowością i nawet rozdawała autografy niektórym dzieciom personelu!

— Czy to obejmuje ciebie?

Izuku lekko zarumienił się, poprawiając chwyt na rękawie Aizawy-senseia.

— Być może — przyznał. — Ale wciąż jest to fajne!

Aizawa-sensei prychnął, a Izuku zaczął zdawać sobie sprawę, że było to w dużej mierze wersja śmiechu jego nauczyciela.

— Razem z Hizashi’m odwieziemy cię do domu — powiedział nagle. — I tak planowaliśmy cotygodniowe spotkania z twoją mamą, więc dzisiejszy wieczór jest dobrą okazją, jak każda inna.

To brzmi jak rozsądna decyzja - uznał Izuku. Wyjaśnienie wszystkiego mamie przez kogoś innego zdjęło z niego dużą presję.

— Dziękuję — wymamrotał i poczuł delikatne pacnięcie w nos, co go zaskoczyło.

— To nie jest problem, problematyczne dziecko — stwierdził Aizawa-sensei z nutą drwiny w głosie, a Izuku instynktownie nadąsał się na mężczyznę, który ponownie prychnął. — Chodź, Hizashi ma kocięta czekające na nas w samochodzie.

Ach, czyli tam znajdowały się maluchy. Izuku był ciekawy tego, ale doszedł do wniosku, że Aizawa-sensei zostawił ich w bezpiecznym miejscu, ze względu na możliwość, że będą próbować użyć One For All.

Izuku nie mógł powstrzymać się od zmarszczenia brwi, gdy przypomniał sobie, dlaczego ich trening został przerwany, a w jego klatce piersiowej rosło poczucie mrowienia i drętwienia. Mocniej chwycił materiał trzymany w dłoni, skupiając się na jego fakturze, głębokiej czerni i zaskakującej miękkości.

— Midoriya-kun — powiedział nagle Aizawa-sensei — opowiedz mi o najgorszej osobie, która przebywała w Gateway.

Izuku pokiwał głową i zastanowił się.

— Och — powiedział ponuro — zdecydowanie Endeavour. Przestraszył moją mamę.

Aizawa-sensei wydał zachęcający dźwięk, więc Izuku rozpoczął opowieść o tym, jak Endeavour przebywał w Gateway, wywołał traumę u personelu i zdobył trzyletni zakaz wstępu do budynku. Podkreślał, że aby zostać potraktowanym w ten sposób, potrzeba było wiele wysiłku.

Izuku nie był subtelny, gdy wspomniał dokładnie, jak blisko było, żeby na twarzy jego matki pojawiły się trwałe blizny od tak zwanego bohatera, gdy uwolnił swój dar w chwili wzburzenia bez troski o otaczających go ludzi. I tak, Izuku wiedział, że w rzeczywistości to matka Shota go zraniła, ale byłby to dodatkowy powód dla Aizawy-senseia, aby wszczął subtelne śledztwo w sprawie Endeavour, dlatego warto było o tym wspomnieć.

Zauważył, że Aizawa-sensei rzucał Shoto spojrzenia pełne zamyślenia, te w których widniał niepokój. I nawet gdy jego serce próbowało wyskoczyć mu w panice z piersi, Izuku będzie troszczył się o swoich przyjaciół!

Ach. Być może w pewnym momencie będzie to coś do omówienia z Inui-san.

Zanim skończył swoją historię, Aizawa-sensei zaprowadził ich do swojego samochodu. Yamada-sensei opierał się swobodnie o bok pojazdu. Posłał im jasny uśmiech, a następnie spojrzał na Izuku z rażącą troską. Izuku próbował się uśmiechnąć w odpowiedzi, ale…

— Och, słuchaczu, nie musisz przede mną udawać — powiedział delikatnie Yamada-sensei. — Wsadzimy cię do samochodu, a wtedy będziesz mógł wziąć jedno z tych zagrożeń.

Wtedy Izuku zauważył małe kocięta siedzące na głowie jego nauczyciela, wyglądające na zadowolone z siebie, gdy robiły bałagan w pionowej fryzurze. To wystarczyło, aby ze ściśniętego gardła Izuku wydobył się chichot, ponieważ był to niedorzeczny widok.

Yamada-sensei następnie pomógł Izuku wejść do samochodu, co oznaczało niechętne oderwanie palców od rękawa Aizawy-senseia, ale nie było to takie złe, ponieważ wtedy w jego złożonych dłoniach został włożony mały, szary kotek i automatycznie pocałował jego maleńką główkę. Otrzymał za to słodkie, krótkie miauczenie i Izuku poczuł, że się zakochuje.

To odwrócenie uwagi spowodowało, że był zaskoczony, gdy Aizawa-sensei również wślizgnął się na tylne siedzenie. Izuku zadrżał ze zdziwienia, a jego nauczyciel uśmiechnął się lekko.

— Musisz popracować nad swoją świadomością sytuacyjną, nawet jeśli istnieją kocięta — poinformował Izuku, który zarumienił się.

Aizawa-sensei schował brodę w swojej broni, a Izuku wiedział, że to oznaczało, że ukrywał uśmiech. Yamada-sensei usiadł za kierownicą i podał drugiego kociaka, aby jego wychowawca mógł go wziąć delikatnie w dłonie.

Podróż do domu minęła szybko. Obaj nauczyciele wyciągali od Izuku kolejne historie. Wiedział, że częściowo miało to na celu powstrzymanie go od depersonalizacji, ale - miło było, że chcieli, żeby pozostał obecny, więc nie przeszkadzało mu to zbytnio. Zwłaszcza, gdy mógł się przechwalać, jak fajna była jego mama!

— Któregoś razu, gdy była ze mną w ciąży, upuściła klucze, gdy już nie była w stanie pochylić się swobodnie, więc użyła swojego daru, aby je podnieść, a jakiś początkujący bohater próbował wpędzić ją w kłopoty za publiczne używanie darów. Po prostu spojrzała mu prosto w oczy z beznamiętnym wyrazem twarzy i zapytała, czy woli, żeby się pochyliła i naraziła się na ryzyko wcześniejszego porodu — paplał Izuku. — Myślę, że potem faktycznie zrezygnował z zawodu, ponieważ go sprawdziłem i okazało się, że nie był aktywny od piętnastu lat. Nazywał się Sensoji czy jakoś tak.

— Proszę, przestań opowiadać mi straszne historie o swojej matce — błagał Aizawa-sensei, ale Izuku widział rozbawienie skrywające się w zmarszczkach przy jego oczach.

Zanotował także, że jego nauczyciel delikatnie drgnął, gdy wypowiedział imię byłego profesjonalisty. Ciekawe.

Jednak Aizawa-sensei został uratowany przed przesłuchaniem, ponieważ chwilę później podjechali pod budynek Izuku. Tyle że wtedy, gdy wszyscy wysiedli z samochodu z kociętami w dłoniach, Yamada-sensei posłał Izuku coś, co można było określić jedynie jako złośliwy uśmiech.

— Midoriya-kun — powiedział wesoło, a Izuku zauważył, że Aizawa-sensei znów się wzdrygnął. — Powinieneś opowiedzieć Sho o swoich teoriach na temat daru twojej mamy!

Och, Yamada-sensie był złośliwy, narażając Aizawę-senseia na to tuż przed tym, jak będzie musiał porozmawiać z jego mamą. Ale kim był Izuku, żeby odmówić całkowicie rozsądnej prośbie swojego nauczyciela angielskiego?

Aizawa-sensei, kiedy w końcu dotarli na piętro Izuku, wyglądał, jakby żałował każdego wyboru, który go tu sprowadził. To był oszałamiający wyraz twarzy, a wisienką na torcie był kociak, który zadomowił się w zagłębieniu jego gardła i mruczał. Yamada-sensei nawet nie próbował ukryć faktu, że dokumentował nieszczęście swojego męża za pomocą zdjęć.

Było jeszcze lepiej, kiedy zapukali do drzwi, a matka Izuku rzuciwszy jedno spojrzenie na jego bladą twarz i pobladłe oblicze nauczyciela, natychmiast wepchnęła ich do środka i na kanapę, zajmując się nimi, podczas gdy Yamada-sensei krztusił się ze śmiechu. Aizawa-sensei zdawał się rozumieć, że walka będzie daremna, więc po prostu poddał się matce Izuku, która przygotowywała mu herbatę i wcisnęła mu ciastko.

Izuku również otrzymał ciastko, po czym jego matka wysłała go na drzemkę. Nie mógł się nawet wstydzić przed nauczycielami, bo drzemka brzmiała w tym momencie niesamowicie.

Tym bardziej, że pod brodą wciąż spoczywał kotek.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9)   [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) EmptyNie 17 Mar 2024, 10:03

Rozdział 6

Shota z niemałą zazdrością obserwował, jak problematyczne dziecko potykając się, udało się na drzemkę. Nie przegapił również tego, że bachor przemycił ze sobą kociaka, ale na razie dał temu spokój, bo dzieciak miał ciężkie popołudnie, a koty naprawdę wszystko poprawiają.

Żałował, że Midoriya wdał się w szczegóły na temat daru swojej matki, bo szczerze mówiąc, myśl, że ta mała kobieta przed nim mogłaby wyrwać mu oczy, była przerażająca. To również wiele wyjaśniało.

Shota popijał herbatę i prawie umierał ze szczęścia. Natychmiast wycofał każdą nieprzychylną myśl, jaką miał na temat Midoriyi-san, ponieważ to… to musiała być ta karmelowa herbata, o której wspomniał jej syn i była wyśmienita. Hizashi przestał się śmiać na tyle długo, by usiąść obok niego na kanapie, a Midoriya-san ponownie zajęła miejsce, które wzięła podczas ostatniej ich wizyty.

— Myślałam, że zgodziliśmy się, że nie wejdzie nam to w nawyk — powiedziała bez ogródek Midoriya-san, ale w jej głosie była drażniąca nuta.

Shota wziął łyk herbaty.

— Twój syn jest magnesem na kłopoty.

Hizashi uderzył Shotę w ramię.

— Shota miał na myśli, że miło cię znowu widzieć, Midoriya-san.

Shota nie mógł nawet ukryć się w swojej broni do chwytania, ponieważ nie chciał przeszkadzać kociakowi, więc rzucił swojemu mężowi gniewne spojrzenie. Hizashi jak zwykle go zignorował.

Shota wziął głęboki łyk ze swojego kubka - który był pastelowo różowy z nadrukami uroczych małych kotków i wyglądał jak nowy - i powiedział Midoriyi-san, jakie miał dla niej wieści na temat jej syna.

Zajęło to trochę czasu i w pewnym momencie Midoriya-san zatrzymała go, aby móc wysłać wiadomość do swoich współpracowników, że będzie godzinę później niż zwykle, po tym Shota mógł kontynuować.

— Jakie sankcje spotkają Recovery Girl? — zapytała Midoriya-san po tym, jak Shota wspomniał, że w poniedziałek złożył raport do stowarzyszenia lekarzy. W odpowiedzi wzruszył ramionami.

— To prawdopodobnie pierwszy incydent, jaki kiedykolwiek zgłoszono, więc nie będzie to nic drastycznego jak zawieszenie — przyznał. — Ale Nezu z pewnością zatrudni nowy personel do pomocy w gabinecie lekarskim, co powinniśmy byli zrobić wiele lat temu. Midoriya-kun nie będzie musiał być ponownie przez nią leczony, jeśli nie będzie chciał.

Midoriya-san na chwilę zamyśliła się.

— Właściwie — powiedziała — jako kierownik nocny w Gateway odpowiadam za nowych pracowników. — Zrobiła pauzę, a Shota był ciekaw, dokąd zmierzała. — Nie chcę przesadzać, ale mam listę pytań, którą przygotowałam specjalnie, aby wyeliminować kandydatów, którzy mają tendencje dyskryminacyjne. Mogę… wysłać to mailem do dyrektora Nezu?

Midoriya-san brzmiała na zdenerwowaną, ale Hizashi szybko ją uspokoił.

— Byłoby to wspaniałe, Midoriya-san — powiedział entuzjastycznie. — Nezu-sama zawsze chętnie patrzy na inne perspektywy i szczerze mówiąc, jako matka nieobdarzonego dziecko, twój wkład w ten proces byłby nieoceniony.

Shota skinął głową, zgadzając się i dopijając herbatę. Hizashi upił kolejny łyk, po czym podał mu swój kubek - pastelowy żółty z nutkami. Czy Midoriya-san kupiła im kubki - jak wspaniały mąż, którym był. Midoriya-san przyglądała się temu z rozbawieniem, ale nie skomentowała.

Zatem Shota przeszedł od Recovery Girl i opisał kroki, jakie szkoła podejmie w odniesieniu zarówno do Bakugou, jak i All Mighta. Płakała, gdy Shota wyjaśniał usunięcie nastolatka z klasy 1-A i mężczyzna poczuł się bezradny.

Dziękuję — wyłkała. — Nikt nigdy, przenigdy tak naprawdę nie zrobił czegoś, żeby pomóc. Wszyscy jego byli nauczyciele zawsze obwiniali Izu, jakby prosił, żeby go dręczyli.

Obok niego Hizashi wciągnął powietrze ze świstem i Shota nie mógł winić swojego męża, ponieważ Midoriya-san drżała tak samo, jak jej syn wcześniej. Widoczne łzy to był jedyny znak, że siedząca przed nimi kobieta szlochała, co tak różniło się od radosnych łez, które tak często pojawiały się u jej syna.

Shota rzucił Hizashi’emu błagalne spojrzenie, ponieważ w najlepszych momentach ledwo radził sobie z płaczącymi cywilami, a to był płaczący rodzić Midoriyi. Hizashi rzucił mu spojrzenie, więc Shota uciekł do małej kuchni i szperał w niej w poszukiwaniu szklanki. Dał sobie trzydzieści sekund, po czym ponownie wkroczył do salonu, gdzie Hizashi delikatnie klepał Midoriyę-san po ramieniu. Na szczęście wyglądała na spokojniejszą, gdy Shota podsunął jej pod nos szklankę wody. Po chwili wahania podał jej także kotka.

Midoriya-san przyjęła oba dary z lekkim uśmiechem.

— Dziękuję, Aizawo-san. Czuję się już lepiej, więc proszę, kontynuuj.

Shota usiadł z powrotem na kanapie, a Hizashi dołączył do niego.

— To, co mam teraz do powiedzenia, jest nieprzyjemne — powiedział, a w jego głosie pobrzmiewała gorysz. — I szczerze mówiąc, jest to również przerażające.

Zamiast płakać, Midoriya-san była nieruchoma, z wyjątkiem chwili, gdy w roztargnieniu głaskała kociaka, kiedy Shota i Hizashi mówili jej o tym, co Gran Torino wiedział o One For All. Na koniec przeprosił, ale Midoriya-san machnęła mu w roztargnieniu zbywając przeprosiny.

— Po… potrzebuję chwili — mruknęła i zniknęła w kuchni, delikatnie przyciskając kociaka do piersi.

Shota odwrócił głowę i schował twarz w szyi Hizashi’ego. Mąż objął go mocno ramieniem w talii. Żadne z nich nic nie mówiło; rozmowy mogły poczekać, aż nie będę w salonie rodzinny, na którą może, ale nie musi, polować boogeyman istniejący od zarania dziejów. Prawdopodobnie Nezu będzie miał pomysły, jak chronić tę małą rodzinę.

Midoriya-san wróciła po kilku minutach z małym kłębkiem puchu na ramieniu. Posłała im zmęczony uśmiech.

— Dziękuję za informowanie mnie na bieżąco — powiedziała cicho. — I za wszystko, co do tej pory zrobiłeś.

Shota dzielnie nie uciekł schodami przeciwpożarowymi, mimo że miał je jako opcję. Naprawdę nienawidził uznania za wykonanie tego, co w zasadzie było jego pracą. Hizashi, prawdopodobnie wyczuwając, że prawdopodobieństwo ucieczki przez okno rosło, ostrzegawczo objął mocno nadgarstek Shoty.

Midoriya-san po raz kolejny wyglądała na zbyt rozbawioną jak na gust Shoty.

— Czy mogę zapytać o koty?

Ach. To było trochę dziwne nosić ze sobą dwa kocięta bez wyraźnego powodu. Hizashi parsknął obok niego.

— To dlatego, że ktoś — trącił niezbyt delikatnie Shotę w żebra — nie chciał się z nimi rozstać dziś rano. Choć niedługo będziemy musieli je zabrać do schroniska. Obaj pracujemy za dużo, aby ich zatrzymanie było sprawiedliwe dla nich.

— Och? — powiedziała Midoriya-san, a Shota zmrużył oczy. Czy ona… — W takim razie można je przyjąć?

Hizashi uśmiechnął się promiennie.

— Tak! Znalazłem ich wczoraj wieczorem na patrolu i nie mogłem ich tak po prostu zostawić — wyjaśnił wesoło. — Oba mają około siedmiu tygodni i są całkowicie odstawione od mleka. Nie są jeszcze nauczone czystości, ponieważ są jeszcze trochę młode.

O Boże, Shota straci kocięta na rzecz problematycznego dziecka i jego matki. Bachor będzie z tego powodu nieznośnie zadowolony z siebie.

— Teraz są twoje. Jedynym warunkiem jest to, że musisz pozwolić Sho na wizytę — kontynuował Hizashi, a Shouta syknął na niego, a jego policzki zabarwiły się na różowo.

— Oczywiście! — stwierdziła Midoriya-san. — Daj mi tylko znać z wyprzedzeniem.

Wyglądała na naprawdę szczęśliwą, że mogła trzymać małego kotka nieruchomo na ramieniu i sposób, w jaki przechyliła głowę na bok, aby kociak mógł ją delikatnie szturchnąć, był słodki Cholera. Kobieta miała kręgosłup ze stali i tyle miłości do swojego syna, że mogłaby obdarzyć tym całą Japonię, a teraz miała koty. Midoriya-san z pewnością zabiję Shotę, czy to ze strachu przed nią, czy przez swoją herbatę, nie był jeszcze tego pewien.

A potem matka Midoriyi posłała Shocie i jego mężowi drapieżny uśmiech.

— Jeśli jesteśmy współ rodzicami powinniśmy być bardziej zaznajomieni — powiedziała słodko, sprawiając, że Shota zakrztusił się powietrzem.

— Co? — zapytał głośno.

— Mów mi Inko — powiedziała Midoriya-san, a w tej prośbie z pewnością kryła się groźba.

Hizashi opanował się szybko.

— Oczywiście, Inko-san! I możesz do nas mówić Hizashi i Shota — zaoferował w zamian, ignorując niedowierzające spojrzenie Shoty.

— Masz na myśli wspólne wychowywanie kotów, prawda? — Shota zapytał z lekką desperacją, ale najwyraźniej został zignorowany zarówno przez Hizashi’ego jak i… Inko. Znali się dopiero od dwóch tygodni, a spotkali się jedynie trzy razy!

Ku upokarzającej uldze Shoty, Midoriya wrócił w tym momencie, przebrany w wymięty dres i… Chryste, czy na koszulce dzieciaka był napis “fasola”? Co to miało znaczyć? Kątem oka widział, że Hizashi uniósł brwi ze zdziwienia. Dziwny dzieciak, ale jego obecność przypomniała Inko, że musiała wyjść do pracy, a wtedy Shota i Hizashi zostali wyrzuceni z mieszkania tak szybko, jak zostali wyprowadzeni do niego, ale teraz byli bez kociąt.

To musiała być ta wydajność nocnego menadżera - pomyślał Shota głupio, wpatrując się w zamknięte drzwi frontowe Midoriyów. Zwrócił wzrok na Hizashi’ego, który rzucił jedno spojrzenie na jego minę i musiał odwrócić się, żeby ukryć uśmiech.

— Zdrajca — syknął Shota, ale nie kryła się w tym żadna negatywna emocja.

— Wracamy do domu, słońce — powiedział Hizashi ze śmiechem. — Potrzebujesz drzemki.

Dobrze. Hizashi nie mylił się, nawet jeśli był hipokrytą. Shota pozwolił mu odwieźć się do domu i obmyślał sposób, aby mąż przytulał się do niego podczas drzemki. Nazwałby to karą za oddanie kociąt bez walki, mimo że Shota zgadzał się, że ich dwójka nie była wystarczająco często w domu, aby je zatrzymać.

Tak, ta wymówka będzie dobra.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9)   [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) EmptyWto 19 Mar 2024, 08:56

Rozdział 7

— Złodziej kotów. — Shota powitał Midoriyę następnego ranka. Bachor miał czelność uśmiechnąć się do niego promiennie, podskakując na palcach.

— Są takie urocze! — powiedział radośnie Midoriya. — Nie zdecydowaliśmy jeszcze o imionach. Czy razem z Yamadą-sensei nazwaliście je jakość?

Shota westchnął.

— Nie — odpowiedział, przytrzymując otwarte drzwi 1-A, aby dzieciak mógł wejść do środka. — Nazywanie ich tylko utrudniłoby rozstanie.

Dzieciak zanucił w zamyśleniu, po czym uśmiechnął się do niego szeroko, a następnie rzucił się w stronę swoich przyjaciół. Shota zmrużył oczy. To milczenie u bachora było podejrzane.

Ach tak. Shota odwdzięczy się podczas lekcji. Właśnie dlatego chociaż raz przyszedł tu wcześniej, zamiast prześlizgiwać się przez drzwi w chwili, gdy zadzwonił dzwonek. Kilku uczniów rzuciło mu zaciekawione spojrzenia, ale zignorował je i schował się w śpiworze w swoim zwykłym kącie.

Zadzwonił dzwonek i rozpoczęła się lekcja. Wszystkie dziewiętnaścioro dzieci było obecnych i rozliczonych, nawet jeśli kilkoro z nich wciąż wzdrygało się, gdy imię Bakugou zostało pominięte przy sprawdzaniu listy.

Upewniając się, że na jego twarzy widać czyste zmęczenie bez śladu psot, Shota zwrócił się twarzą do ściany, gdy opadł z powrotem na ziemię, plecami do uczniów. Dał im dziesięć minut spokoju, a potem - oto było.

Wyraźny zapach kwasu i delikatny szelest taśmy. Doskonale.

Shota uśmiechnął się złośliwie w swoim śpiworze, koncentrując się na wymiarach swojej klasy i aktywował Wymazywanie.

Usłyszenie szeregu pytań dotyczących jego daru od Midoriyi tego samego dnia podczas Prawa i Etyki Bohaterów było warte chaosu, który spowodował.

Midoriya był całkowicie zachwycony faktem, że jego teoria skupienia się na celu okazała się skuteczna, chociaż Shota przyznał, że było to bardziej obciążające niż regularne używanie daru i prawdopodobnie byłoby zachowane to jako technika zaskoczenia jego wrogów. To oczywiście wprowadziło Midoriyę w serię mamrotań na temat różnych strategii zasadzek, które można było wzmocnić za pomocą czegoś, co w rzeczywistości było polem tłumienia darów, choć byłoby to tymczasowe.

Shota, z rozbawieniem prychając w szalik, stuknął dzieciaka w nos i otrzymał w zamian oczekiwany urażony grymas.

— Spóźnisz się na lunch — powiedział przeciągle, a Midoriya otworzył szeroko oczy, po czym uciekł do stołówki.

Pokręcił głową, to nie było miłe, zamknij się, Hizashi!, przed udaniem się do biura Nezu. Szczur wysłała mu maila, w którym poinformował, że chciałby “porozmawiać”, co zawsze przyprawiało mężczyznę o ból głowy. Shota miał tylko nadzieję, że bomby, które Gran Torino rzucił na dyrektora, nie były tak przerażające jak wcześniejsze informacje.

W oczekiwaniu na ból głowy Shota udał się do biura Nezu i prawie odwrócił się, i odszedł, gdy zobaczył uśmiechającego się do niego szeroko szczura. Strach przez chwilę walczył z apatią, ale ta druga zwyciężyła, więc wszedł do biura i usiadł na wygodnym krześle - teraz będącym po prawej stronie.

— Nezu — przywitał zmęczonym głosem.

— Dzień dobry, Aizawo-san — powiedział Nezu zbyt przyjemnie jak na ilość zębów, które pokazywał. — Ufam, że miałeś miły poranek.

Wtedy Shota nie mógł powstrzymać się od drapieżnego uśmiechu.

— Wygląda na to, że teoria Midoriya-kun o użyciu Wymazywania do stworzenia pola tłumiącego jest trafna. — Uśmiechnął się szerzej, pokazując więcej zębów. — A moja klasa miała bardzo interesującą lekcję.

Nezu zaśmiał się lekko i pochylił się do przodu na krześle.

— Dobrze — powiedział pogodnie. — Midoriya-kun jest bardzo mądrym dzieckiem, podobnie jak jego przyjaciel Todoroki-kun. Właściwie to po stażach będę zapraszał ich na herbatę!

Shota uniósł brwi.

— Rozpracowali twoją prawdziwą naturę — skomentował, tylko trochę zaskoczony.

Midoriya miał bardzo bystry umysł, a Todoroki mógł być równie manipulujący jak Nemuri, jeśli zostałby odpowiednio przeszkolony. Sam Shota odkrył małą grę dyrektora - wówczas nauczyciela nauk ogólnych - na swoim drugim roku. Oczywiście Shota lubił patrzeć, jak inni próbował to odkryć i dlatego udawał niewiedzę, co do gatunku swojego przełożonego. Nezu, ten ironiczny drań, nazwał to długie oszustwo “udawaniem greka”.

Nezu entuzjastycznie pokiwał głową.

— Rzeczywiście! — powiedział wesoło. — Minęło trochę czasu, odkąd student tak dokładnie mnie zbadał! I do dwójka, obaj doszli do wniosku niezależnie! Po prostu nie mogę się doczekać, aby z nimi porozmawiać!

Shota skinął głową.

— Z pewnością obaj odnieśliby korzyści będąc pod twoją opieką — powiedział bez emocji. — Szczególnie jeśli chodzi o pewność siebie. — Westchnął. — Wiem, że tak było w moim przypadku.

I tak, Shota z pewnością na tym skorzystał. Swoje umiejętności logiki i rozumowania w dużej mierze zawdzięczał naukom Nezu. A posiadanie dwóch uczniów na raz byłoby dla dyrektora nowością - oznaczałoby to dwukrotnie większy chaos, jaki mógłby wywołać w następstwie tego. Obserwowanie rozwoju wydarzeń byłoby niezwykle zabawne.

Ale Shota był tam nie bez powodu.

— Co jeszcze Gran Torino miał do powiedzenia na temat One For All i All For One?

Nezu milczał przez chwilę, a potem pokręcił głową.

— Obawiam się, że niewiele więcej, niż ci już powiedział. Wspomniał, że Nana nazwała dar swojego poprzednika “Dymną zasłoną”, ale nigdy nie pytał, jak to działa.

— Lepsze to niż nic — powiedział Shota — a nazwa rzeczywiście daje pewne wskazówki.

— Rzeczywiście — zgodził się Nezu. — Zacząłem przyglądać się bohaterom z darami związanymi z dymem i barierami, ale cóż. Te rzeczy giną z biegiem czasu.

Shota zanucił.

— Zapytam również Midoriya-kun. Ma ogromną wiedzę na temat bohaterów i darów, więc coś może zadzwoni w tym jego mózgu.

— Tak — mruknął Nezu. — A Gran Torino powiedział również, że jeśli chodzi o używanie One For All, Midoriya-kun powinien przestać skupiać swoją moc na kończynie, której chce użyć, a zamiast tego na całym ciele. Że musi zmniejszyć procent mocy, której używa, aż osiągnie poziom, który nie wyrządzi mu krzywdy. Poinformowałem już o tym Kayamę-san, ponieważ będzie go uczyć w przyszłym tygodniu.

— To logiczne — stwierdził Shota, ponieważ tak było. Nemuri miała dar, który wykorzystywał całe jej ciało, więc będzie dobrze nadawać się do pomagania problematycznemu dziecku. — Od kogo jej powiedziałeś, że pochodzi ta rada?

Nezu miał niepokojąco przyjemny uśmiech na małym pysku.

— No cóż, oczywiście od Gran Torino! Poleciłem jej także twoją metodę, więc prawdopodobnie powinieneś spodziewać się pytań na ten temat!
— Dziękuję — powiedział ponuro Shota, ponieważ czekało go teraz przesłuchanie — za to, że uczyniłeś moje życie o wiele trudniejszym, niż powinno być.

— Nie ma za co, Aizawa-san — odpowiedział Nezu.

Shota miał również wrażenie, że naprawdę tak myślał.

Resztę lunchu spędził na plotkach, rozmawiając ze swoim szefem i uzyskiwaniem aktualnych informacji na temat tego, jak All Might radził sobie z ograniczeniami. Odpowiedź na to pytanie zabrzmiała:

— Niezbyt dobrze, Aizawa-san!

Oznaczało to po prostu, że Nezu z pewnością miał już w przygotowaniu wykład, którym mógł dręczyć profesjonalistę.

Z niewielką niechęcią Shota udał się do klasy 1-B na zajęcia z Praw i Etyki Bohaterów i skończył przydzielając Monomie szlaban za nieuprawnione użycie darów, gdy bachor próbował skopiować Wymazywanie. Cudowny dzieciak, naprawdę. Rzucił Vladowi współczujące spojrzenie, gdy mężczyzna przyszedł, aby poprowadzić zajęcia z japońskiego.

Drugi nauczyciel wyglądał na pogodzonego ze swoim losem i jedynie machnął Shotcie, gdy ten wymknął się na korytarz. Aizawa jeszcze usłyszał jego jęk:

— Monoma-kun, co do cholery zrobiłeś, że wkurzyłeś Erasera?

Otulony szalikiem, Shota powlókł się na ostatnie zajęcia, do kolejnej sali, gdzie jego uczniowie zachowywali się okropnie dobrze po tym, jak tego ranka przestraszył ich. To było słodkie pół godziny ciszy i spokojnej drzemki, zanim musiał stawić czoła nieograniczonej energii Midoriyi podczas ich zajęć pozaszkolnych.

I na Boga, Midoriya, prawie odbijał się od ścian, gdy dotarł do sali Gamma. Przyjął kawę z chrząknięciem w podziękowaniu i to wystarczyło, aby dzieciak uśmiechnął się do niego promiennie. To było jak bycie w centrum uwagi, narzekał Shota, ale po cichu cieszył się, że dzieciak otrząsnął się po natłoku informacji poprzedniego dnia.

Po raz kolejny Shota poprowadził Midoriyę poprzez ćwiczenia skupienia uwagi, gdy siedzieli ze skrzyżowanymi nogami na matach. Nawet dla Shouy było to kojące, gdy dzieciak błąkał się po tym, co widział i czuł.

— Dobra robota — stwierdził Shota, gdy Midoriya skończył. — Będziesz wykonywał podstawowe ćwiczenia, których uczyłem się w zeszłym tygodniu.

Midoriya wyglądał na zdenerwowanego, co było zrozumiałe.

— Tak, sensei — powiedział cicho.

Shota przechylił głowę na bok, przyglądając się, jak Midoriya skulił się i wzdycha.

— Nie martw się, że użyjesz One For All — powiedział spokojnie. — Po prostu wykonaj kilka serii i zobaczymy, jak się czujesz, zanim spróbujemy czegokolwiek innego.

Midoriya skinął głową i wstał, z nerwowym wyrazem wciąż widniejącym na jego twarzy. Ale miał również błysk w oczach, który obiecywał poświęcenie i determinację, więc Shota odchylił się do tyłu, opierając się na dłoniach i pokiwał głową, aby Midoriya zaczął ćwiczyć.

Był zadowolony, widząc, że Midoriya najwyraźniej ćwiczył w swoim wolnym czasie, ponieważ jego ruchy były znacznie bardziej płynne i stanowcze niż w zeszłym tygodniu. Shota musiał jedynie poprawić drobne problemy z postawą związaną z blokami, zanim pozwolił mu kontynuować.

Po trzech seriach Shota pozwolił Midoriyi sięgnąć po All For All bez jego użycia. Pilnie obserwował dziecko. Wymazywanie było w pogotowiu, ale nie musiał go użyć. Jednak pod koniec ich godziny Midoriya wyglądał na wyczerpanego tak częstym przywoływaniem i wycofywaniem swojego daru.

Shota obdarzył Midoriyę jednym ze swoich bardziej szczerych uśmiechów, szybkie błyśnięcie z ledwie odrobiną zębów. Oczy dzieciaka otworzyły się szeroko w lekkim szoku i dopiero wtedy przypomniał sobie, jakim spostrzegawczym bachorem był Midoriya. Ach tak. Dzieciak zasługiwał na to, by wiedzieć, że Shota był z niego dumny, nie wspominając o ulgi, że nie było powodu, aby użyć Wymazywania.

— Dobrze się spisałeś, problematyczne dziecko — powiedział, dopuszczając do swojego tonu najdrobniejszą nutę ciepła. — A teraz idź do domu i nie przeszkadzaj mi już.

— Tak jest! — powiedział wesoło Midoriya, salutując przesadnie, przez co Shota przewrócił oczami.

— Bachor — zbeształ go i dla pewności klepnął otwartą dłonią nos dzieciaka. — Uciekaj!

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9)   [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) EmptySro 20 Mar 2024, 09:32

Rozdział 8

Piątek rozpoczął się kolejną ulewą, a Izuku został przemoczony, nawet mając ze sobą parasol, zanim jeszcze przeszedł przecznicę w stronę stacji. Było to szczególnie frustrujące, szczególnie dlatego, że sprawiło, że jego włosy puszyły się w sposób, który zdecydowanie nie był uroczy, niezależnie od tego, co twierdziła jego mama.

Izuku oczywiście to przeżyje, ale być może zapyta Aizawę-senseia, czy będzie mógł nosić strój gimnastyczny przez resztę dnia. W końcu przeziębienie nie było czymś bardzo plus ultra. Właściwie mógłby to sformułować dokładnie w ten sposób, żeby zobaczyć, czy mężczyzna zareaguje na to w widoczny sposób.

I powieka nauczyciela drgnęła, gdy posłał Aizawie-senseiowi swój najbardziej promienny uśmiech, kapiąc z całego ciała na podłogę w klasie. Aby być uczciwym, połowa uczniów była w tym samym stanie co on, więc mężczyzna po prostu ich pogonił do przebieralni, mówiąc, żeby wrócili za pięć minut susi, bo inaczej ich wyrzuci.

Och, Aizawa-sensei się o nich martwił!

Izuku szczęśliwie ignorował spojrzenie czerwonych oczu, które wyganiały go z klasy, nawet gdy jego koledzy śmiali się.

Jednakże w ciągu pięciu minut cała klasa 1-A wróciła na swoje miejsca, ponieważ chociaż Aizawa-sensei nie wyrzuciłby ich, z radością kazałby im biegać po popołudniowych lekcjach. Nazwał to budowaniem charakteru; za jego plecami jego uczniowie nazywali to sadyzmem.

Aizawa-sensei spojrzał na klasę i najwyraźniej opierał się pokusie wrócenia do domu, kiedy stanął na podium. Izuku słyszał, jak Kaminari szepnął, że nauczyciel był w swoim nastroju z rzędu przed nim i musiał zdusić śmiech.

— Mówię wam to wszystko teraz, bo wiem, że żaden z was, bachory, nie będzie mnie słuchać tego popołudnia — droczył się nauczyciel. — Dlatego uważajcie, co wam mówię, bo nie będę tego powtarzać.

Poniżej usłyszeli niezwykle długą listę zasad i subtelnych gróźb dotyczących tego, co dokładnie Aizawa-sensei zrobi swoim uczniom, jeśli dowie się, że złamali choć jedną z nich. Izuku był odpowiednio onieśmielony, nawet gdy zapisywał każdą zasadę wyznaczoną przez jego wychowawcę. Lekcja wychowawcza się skończyła, a jego koledzy uciekli na zajęcia podstaw bohaterstwa, gdy Izuku podążał za Aizawą-senseiem.

Zanim zdążyli wejść do sali treningowej, Izuku zebrał się na odwagę, by się odezwać.

— Sensei? — Mężczyzna zatrzymał się i odwrócił się do niego. Jego oczy były lekko zmrużone w trosce. — Um, chciałem tylko… podziękować — powiedział pospiesznie Izuku. — To dla ciebie tyle dodatkowej pracy, a teraz jest ktoś w rodzaju tego przerażającego dziwacznego prześladowcy i po prostu… — urwał. — Bardzo dobrze sobie z tym poradziłeś.

Izuku nie był do końca pewien, ale uznał, że na policzkach Aizawy-senseia pojawił się delikatny odcień różu, gdy mężczyzna odruchowi schował brodę w swojej broni do chwytania.

— To moja praca — mruknął Aizawa-sensei. — Ale… nie ma za co.

Izuku uśmiechnął się do niego szeroko.

Połowa zajęć minęła gładko - znowu przeszli do tematu uszkodzeń strukturalnych, a Izuku po raz kolejny podekscytowany zadawał pytania. Aizawa-sensei był wobec niego taki cierpliwy, to było niesamowite!

Shinsou kilka razy spoglądał gniewnie na Izuku, ale po czterech zajęciach z drugim chłopcem był do tego przyzwyczajony. Boże, jak to się stało, że wszystko działo się tak szybko? Czy to tylko wszechświat chciał dorwać Izuku, czy może był jakiś dziwacznym magnesem na kłopoty?

— Nie byłbym zaskoczony, gdyby tak było — powiedział przeciągle Aizawa-sensei. — Ale ponieważ twoim zadaniem jest identyfikowanie ścian nośnych, ta teoria może poczekać.

Izuku zarumienił się i nieśmiało zakrył usta dłonią. Shinsou posłał mu dziwne spojrzenie, ale na szczęście chociaż raz nie skomentował. Jednak po tym udało mu się ograniczyć swoje mamrotanie do tematów związanych z zajęciami i subtelnie spoglądał na Aizawę-senseia, ponieważ ten mężczyzna miał czelność wyglądać na rozbawionego zmaganiami Izuku.

Było to niesprawiedliwe. Ale Izuku mógł teraz odmówić przywilejów związanych z herbatą i kotami. Uśmiechnął się słodko do Aizawy-senseia, który w odpowiedzi rzucił mu spojrzenie pełne podejrzliwości, ale najwyraźniej postanowił uporać się później z kłopotami, jakie Izuku spowoduje. Jego wychowawca skończył zajęcia teoretyczne i skierował ich na maty po drugiej stronie sali.

— Będziecie ćwiczyć rzut, którego nauczyłem was w środę — powiedział im Aizawa-sensei. — Jestem zmęczony i chcę się zdrzemnąć, więc zachowujcie się przy tym jak należy.

Izuku entuzjastycznie pokiwał głową.

— Tak, sensei!

W jakiś sposób słowa Izuku sprawiły, że bohater wyglądał na wyczerpanego. Nagły dzwonek przerwał ciszę i jego nauczyciel wyglądał na jeszcze bardziej zmęczonego egzystencją.

— Cholerny telefon. — Aizawa-sensei skrzywił się, wyciągając komórkę, sprawdzając, kto dzwoni. — Muszę to odebrać; zajmie to tylko kilka minut.

Rzucił im obojgu surowe spojrzenie, po czym wyszedł z pokoju, cedząc do słuchawki telefonu:

Tak, to Aizawa; dlaczego dzwonisz do mnie w godzinach szkolnych?

Och, Aizawa-sensei jest wkurzony - pomyślał radośnie Izuku. Zawsze zabawne było patrzeć, jak ten mężczyzna się złościł - jeśli oczywiście to nie było na 1-A - jak wtedy, gdy na festiwalu sportowym zbeształ wszystkich zawodowców za niedocenienie Uraraki. Chciałby być muchą na ścianie korytarza, ale niestety on i Shinsou muszą rzucać się nawzajem na matę.

Izuku grzecznie pokiwał głową drugiemu chłopakowi, który nie wpatrywał się w już w niego wściekle tylko beznamiętnie.

— Będę pierwszą ofiarą — próbował zażartować.

Beznamiętne spojrzenie nadal trwało, po czym Shinsou przewrócił oczami.

— Zatem zacznijmy.

— Racja! — Izuku powiedział to tak wesoło, jak to było tylko możliwe.

Wahał się tylko przez chwilę, po czym wypuścił powietrze i poruszył ramionami. Jeśli będzie zbyt spięty, w rezultacie naciągnie mięsień.

Izuku zmienił pozycję, przy luźnej i niechlujnej postawie nieprzeszkolonego napastnika, wyciągnął rękę, jakby miał zamiar chwycić Shinsou za szyję. Chwilę później leciał niezgrabnie w powietrzu i uderzył w maty, pozbawiając się tchu. To był dobry rzut!

— Kurwa — mruknął Shinsou pod nosem. — Dlaczego, do cholery, jesteś taki ciężki?

— Dużo ćwiczę! — wyjaśnił Izuku, odbijając się od podłogi. Jego wesoły ton był pełen napięcia i to nie tylko z powodu rzucenia go na maty.

Jednak Shinsou nie przejmował się tym, ponieważ rzucił mu spojrzenie, po czym znowu nieco zbyt brutalnie przerzucił Izuku przez ramię. Izuku nie narzekał, bo szczerze mówiąc, przeżył gorsze rzeczy, ale nadal… To było niegrzeczne.

— Po co w ogóle się tym przejmujesz? Masz takie fantazyjny dar.

— Ach, jasne — wymamrotał Izuku, kiedy to on rzucał Shinsou. — Nie mogę go używać. Jeśli użyję pełnej mocy, to połamie mi wszystkie kości. Muszę więc stać się silniejszym fizycznie, aby moje ciało mogło to znieść. — Izuku płynnie przerzucił Shinsou, tak jak zademonstrował to Aizawa-sensei.

— I po prostu zostawiłeś cały ten trening na pierwszy rok szkoły? Jak to cholernie jest typowe dla uprawnionych — wymamrotał Shinsou, gdy złapał oddech po bezceremonialnym uderzeniu w ziemię. — W końcu doszedłeś do wniosku, że nie możesz dojść do wszystkiego dzięki swojemu darowi?

To trochę niesprawiedliwe biorąc pod uwagę, jak wyrośnięty był drugi nastolatek, którego wzrost nie do końca nadrabiał jego braki w masie mięśniowej.

Izuku zaczął tracić cierpliwość do Shinsou. Sam złościł się na świat i wiedział, że przeżywał równie trudne chwile jak tamten chłopak, ale to zaczynało robić się absurdalne. Izuku nie zrobił nic, żeby zasłużyć na takie traktowanie. Jednak bagatelizował swoje samopoczucie i starał się skupić na ich treningu. Teraz była kolej Shinsou na kolejny przerzut.

Wyciągnął rękę, jakby miał zamiar chwycić chłopaka za szyję i wkrótce ponownie uderzył w maty. Izuku sapnął, gdy stracił oddech.

— Stonuj — szepnął. — Tylko trenujemy, Shinsou-kun.

— Co, nie możesz tego znieść? — zadrwił Shinsou, a Izuku mocno panował nad swoim temperamentem.

— To dopiero nasz drugi raz, kiedy ćwiczymy ten ruch — powiedział Izuku tak cierpliwie, jak mógł. — Mamy się przyzwyczaić do tego uczucia i sprawić, że będzie to pamięć mięśniowa, a nie prawdziwa chęć powalenia osoby.

— Nieważne — warknął Shinsou. — Dzięki twojemu idealnemu bohaterskiemu darowi nigdy nie będziesz musiał używać tego gówna, więc dlaczego cię to w ogóle obchodzi?

Izuku wstał z mat, odwrócił się tyłem do przeciwnika w wyraźnym lekceważeniu.

— Skończyłem — powiedział stanowczo. — Odmawiam trenowania z kimś, kto chce mnie tylko skrzywdzić.

— Do cholery jasnej — wypluł z siebie Shinosu. — Jesteś cholernie irytujący. Masz ten pieprzony dar zwiększający siłę, a teraz jesteś zbyt dobry, żeby ze mną sparować? Z moim skromnym darem złoczyńcy?

— Dary to nie wszystko — warknął Izuku, obracając się, by spojrzeć na Shinsou, którego znudzony wyraz twarzy zmienił się w wyraz szoku. — Przestań się więc zachowywać się tak, jak by były. Jestem mądry, dobry w analizie i naprawdę dobrze dogaduję się z dziećmi, ale to wszystko nie ma nic wspólnego z moim darem.

— Co… Midoriya-kun? — Shinsou nerwowo cofnął się o krok, ale Izuku to nie obchodziło.

Nie nazywaj mnie tak — syknął Izuku. — Nazywaj mnie jedynie bohaterskim bachorem, bo tylko za niego mnie uważasz. — Drugi chłopiec wyglądał na zaskoczonego. — Słyszałem, jak to mówisz za moimi plecami, więc nie wyglądaj na tak zszokowanego. — Zrobił krok do przodu i zauważył, że Aizawa-sensei wrócił do sali bez telefonu w ręce. Izuku czuł się odrobinę bardziej zrelaksowany, gdy jego nauczyciel wrócił, ale pod jego skórą wciąż szalał ogień, tak jak dar Kacchana był okrutny i bolesny. I już zaczął ganić Shinsou, więc nagłe zaniepokojenie na twarzy nauczyciela w najmniejszym stopniu nie powstrzymało Izuku, gdy kontynuował: — Jak na kogoś, kto był tak oceniany na podstawie swojego daru, z pewnością jesteś okropnie osądzający. Musiałem sobie z tobą radzić w ten sam sposób, w jaki radziłem sobie z moimi dręczycielami w gimnazjum!

Izuku był tak wściekły, że się trząsł. Nienawidził tego, nienawidził, kiedy się tak czuł, mimo że zdarzało się to tak rzadko. Wziął głęboki oddech i spojrzał na Aizawę-senseia, który wyglądał na bardzo zmartwionego.

— Czy… czy mogę odejść? Potrzebuję trochę powietrza.

Po raz pierwszy to nie niepokój sprawił, że jego głos drżał, a złość, która owijała się wokół jego języka dławiąc go.

— W porządku, Midoriya-kun. Weź tyle czasu ile potrzebujesz. — Wyraz twarzy Aizawy-senseia minimalnie złagodniał. — Mic ma teraz wolny czas, jeśli chcesz towarzystwa. Ucieszyłby się na twój widok.

Izuku tylko przełknął ciężko i kiwnął głową.

Tak. Towarzystwo Yamady-senseia byłoby naprawdę świetnym pomysłem.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1135
Rejestracja : 16/01/2015

[BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9)   [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) EmptySro 27 Mar 2024, 22:20

Rozdział 9

— Dobra robota — powiedział beznamiętnie Shota, gdy drzwi zatrzasnęły się za Midoriyą. — Wkurzyłeś najbardziej wyluzowanego dzieciaka w całej szkole.

Shinsou patrzył na niego gniewnie, co było imponująco bezczelne, biorąc pod uwagę malejącą cierpliwość Shoty; właśnie takiej sytuacji próbował uniknąć.

— Po prostu pozwalasz mu odejść po tej małej sprzeczce?

— Tak — powiedział Shota — ponieważ kiedy jest sfrustrowany, traci kontrolę nad swoim darem. — Zamilkł, żeby to dotarło do Shinsou. — Wiem, że widziałeś, co się dzieje, gdy traci kontrolę. Dlatego najlepiej pozwolić mu ochłonąć. — Naprawdę nie chciał powtórki z zeszłej środy, kiedy Midoriya roztrzaskał sobie nadgarstek w nic nie uderzając.

— Czyli co, może po prostu się wkurzyć i ujdzie mu to na sucho? — wycedził Shinsou, zaciskając pięści po bokach.

— Jasne — powiedział Shota i upewnił się, że jego głos był spokojny. — Zwłaszcza, gdy to wkurzenie, o którym mówisz, jest wynikiem tego, że celowo antagonizowałeś go przez ostatnie półtora tygodnia.

— Co robiłem?

I niech to cholera, jeśli Shinsou nie brzmiał na całkowicie zagubionego.

— Od pierwszej wspólnej lekcji twojej i Midoriyi-kun, nieustanie dokuczałeś mu za wszystko i za nic, pomimo jego konsekwentnych prób bycia przyjacielskim i współpracy z tobą. — Shota prychnął. — Gdybym był nim, wkurzyłbym się, jak to nazwałeś, po pierwszej godzinie, ale Midoriya-kun ma znacznie więcej cierpliwości niż ja i upewniał się, że wycofa się z sytuacji, która go denerwowała.

Shinsou wyglądał na wstrząśniętego wyznaniem Shoty.

— Czy… to było… czy naprawdę byłem aż taki okropny?

— Tak — powiedział Shota, ponieważ to nie był czas na łagodzenie ciosów. — Masz szczęście, że Midoriya-kun ma osobowość świętego. — To powiedziawszy westchnął. — Wróć na swoje zwykłe zajęcia, Shinsou-kun.

— Co? — Ton dzieciaka był cichy, zduszony i przestraszony.

— Jestem rozczarowany twoim zachowaniem — wyjaśnił Shota. — Do zobaczenia w poniedziałek o zwykłej porze. Ale na dzisiaj skończyliśmy, Shinsou-kun. — Oczywiście nie zamierzał dać sobie spokój z Shinsou, bo naprawdę miał potencjał i pomimo jego drażliwości Shota lubił tego dzieciaka, który był bystry i wnikliwy, a czasami rzucał tak zabawne i trafne uwagi, ze wymagało wysiłku, aby nie zaśmiać się, co zrujnowałoby jego reputację. Shota również współczuł Shinsou, bo wiedział, przez co przechodzi, ale jego zachowanie wobec Midoriyi stało się wstrętne i stało się nie do zniesienia. — Potraktuj to jako ostrzeżenie: przeanalizuj swoje nastawienie lub przynajmniej swoje zachowanie. Nie zawaham się wyrzucić cię z podstaw bohaterstwa, jeśli uznam, że aktywnie szkodzisz jego nauce.

I absolutnie by to zrobił, wykluczyłby Shinsou z zajęć, ponieważ choć była to dla niego lekcja opcjonalna, Midoriya uczestniczył w Kursie Bohaterów i dlatego jego obecność była obowiązkowa. To jeszcze bardziej opóźni transfer Shinsou, ale nie mógł sabotować nauczania Midoriyi dla kogoś innego.

Shinsou przez chwilę wpatrywał się tępo na Shotę po jego deklaracji, po czym odwrócił się gwałtownie. Wyraźnie powstrzymywał łzy i trząsł się ze zdenerwowania. Shota westchnął. To również nie było całkowicie sprawiedliwe wobec Shinsou. Cała ta sytuacja była taka, jaka była, ponieważ Shota planował powoli przełamywać bariery dziecka i współpracować z nim, aby przezwyciężyć jego przeszłe doświadczenia.

Ale w tym momencie Shota musiał priorytetowo traktować Midoriyę, który przeżywał traumę i był wściekły oraz miał wszelkie powody, aby atakować wszystkich wokół, jak to robił Shinsou, jednak tego nie czynił. Midoriya był w takim stanie umysłu, że mógł łatwo stracić kontrolę i potencjalnie zabić się za pomocą One For All. Shota miał koszmary na jawie o incydencie w szpitalu, podczas których Midoriya łamał żebra, a nie nadgarstek, a odłamki kości eksplodują w jego klatce piersiowej. Te myśli były wręcz niepokojące, ale nie tak bardzo, jak rzeczywisty potencjał, który istniał, jeśli Midoriya będzie źle oddychał, gdy jego dar będzie aktywny.

Pamiętał, jakie to uczucie być Shinsou i walczyć ze wszystkimi, żeby być szanowany, ale nastolatek atakował swoich sojuszników. Ludzi, którzy po prostu chcieli pomóc, jak Midoriya. Ale to sprawdzian rzeczywistości, w której Shinsou będzie musiał się pogodzić z tym, że gryzienie ręki oferującej pomoc nie będzie dobre na dłuższą metę. Na szczęście dla Shinsou, Midoriya był naprawdę lepszą osobą niż Shota i ponownie wyciągnie przyjazną rękę (po małym taktycznym odwrocie, aby wylizać swoje rany).

— Wracaj na zajęcia — powiedział łagodniej Shota — i odpocznij przez weekend. Nie zrezygnuję z ciebie, Shinsou-kun.

A potem, zanim Shinsou faktycznie zaczął płakać, Shota odszedł, ponieważ kolejna różnica między Midoriyą a jego osobistym uczniem byłą następująca: Midoriya pragnął uczucia i opieki, kiedy był rozbity emocjonalnie. Pragnął uznania swojego cierpienia po tak długotrwałym ignorowaniu, ale Shinsou, który zawsze miał dwoje kochających rodziców, kochające starsze rodzeństwo - prawdziwy system wsparcia, a nie tylko jedną kobietę, która starała się jak mogła - posiadający dar, jakikolwiek nikczemnym, wolał się ukrywać, zachować prywatność w swoim cierpieniu. Dlatego Shota zapewnił Shinsou pocieszenie, jak tylko mógł i pozostawił nastolatka w samotności, której potrzebował.

Nie spieszył się, wędrując do pokoju nauczycielskiego i biura Hizashi’ego. Najlepiej było dać Midoriyi trochę czasu na ochłonięcie po jego niezupełnie niespodziewanym wybuchu.

Nie było to niespodziewane, ale bardzo zaskakujące było zobaczenie Midoriyi stojącego przed Shinsou z zaciśniętymi pięściami i w sztywnej postawie, niezupełnie krzyczącego, ale chłodno i stanowczo mówiącego do drugiego nastolatka. Lodowaty wyraz twarzy Midoriyi był zupełnie niespodziewany. Shota zdał sobie sprawę, że frustracja z ostatniej środy była jedynie cieniem gniewu, jaki drzemał w dzieciaku.

Gdyby Midoriya nie spotykał się już z Psem Gończym, Shota natychmiast zorganizowałby terapię. Widział już wcześniej tego rodzaju zimną, palącą złość, zwykle w odbiciu w lustrze, albo w obliczu Hizashi’ego po ciężkiej sprawie, a Shota wiedział, że ten rodzaj gniewu zbyt łatwo wnikał pod skórę i kierował się do wewnątrz. Biorąc pod uwagę całą nienawiść, którą świat już wylał na Midoriyę, on również nie potrzebował jej w swoim umyśle.

Shota wszedł do pokoju nauczycielskiego, który na szczęście był pusty, jeśli nie liczyć Snipe’a chrapiącego na kanapie, ale to był normalny widok; trzeci rok był męczący, a bohater stale był wyczerpany.

Zapukał do drzwi Hizashi’ego i usłyszał ciche zaproszenie od męża. W środku Midoriya przechadzał się tam i z powrotem przed oknem, mamrocząc pod nosem, a jego dłonie od czasu do czasu zaciskały się i rozluźniały. Hizashi obserwował go uważnie i wskazując na ucznia zapytał:

— Czy chcę wiedzieć? — Jego głos świadczył o tym, że bał się, że jego słowa zakłócą spokój.

— Shinsou-kun posunął się a daleko — powiedział Shota i poczuł się starszy niż swoje trzydzieści lat. — Dodaj wszystko inne, co wydarzyło się przez ostatnie dwa tygodnie…

— Ach — westchnął Hizashi.

Jego twarz wykrzywiła się lekko ze zmartwienia, więc Shota wyciągnął rękę i delikatnie wygładził zmarszczki między jasnozielonymi oczami. Hizashi mruknął do niego bezgłośnie, że był słodki, a Shouta uśmiechnął się ironicznie. Midoriya wciąż się przechadzał, kiedy ponownie skupił na nim uwagę, co spowodowało zmarszczenie brwi u mężczyzny.

— Midoriya-kun — zawołał cicho, a nastolatek potknął się ze zdziwienia. Podniósł głowę, a jego spojrzenie jasnych oczu napotkało ciemne spojrzenie Shoty. — Chcesz porozmawiać, czy zająć się czymś innym?

Dzieciak w końcu stanął w miejscu, ale daleko mu było do spokoju. Wężyka nie było nigdzie w pobliżu, więc dzieciak skręcał i ciągnąc za pokryte bliznami palce. Co najgorsze, nadal lekko się trząsł, a drobne drżenie było tak boleśnie odmienne w porównywaniu z częstymi podrygiwaniami podekscytowania Midoriyi.

— Nie… nie wiem — powiedział nastolatek i wyglądał na całkowicie zrozpaczonego tym wyznaniem. — Nie gniewam się, nie chcę… — urwał, niemal szlochając

Shota instynktownie zrobił pół kroku do przodu, zanim się zatrzymał.

— Midoriya-kun — powiedział delikatnie — w porządku.

Bo tak było, ale nie wiedział, jak sprawić, by wściekły nastolatek zrozumiał, że to co czuł było uzasadnione, ważne i w porządku. Widać było, że dzieciak właśnie stłumił całą swoją frustrację i złość oraz nie wiedział, jak sobie z nimi bezpiecznie poradzić.

Midoriya patrzył na niego szeroko otwartymi oczami, w których była widoczna desperacja. Po jego policzkach spływały łzy, a serce Shoty zacisnęło się.

— Sensei — powiedział drżącym głosem — nie wiem, co robić.

Shota nie uważał, że Midoriyia odnosił się tylko do Shinsou.

— W porządku — powtórzył Shota. — Zastanowimy się, wspólnie co dalej.

— Sho ma rację, Midoriya-kun — powiedział Hizashi stojący obok Shoty. Spojrzał na męża, na którego obliczu była widoczna troska. Celowo pokazywał swoje emocje, aby Midoriya mógł łatwo go odczytać. — Przejdziemy przez to wspólnie.

Spojrzenie Midoriyi przeniosło się z Hizashi’ego na Shotę, który przechylił głowę w cichym porozumieniu. Widział, jak dzieciak wykonał gwałtowny, przerywany ruch do przodu i… I tym razem Shota nie powstrzymał się przed wyciągnięciem ręki i podaniem jej Midoriyi, aby ją chwycił, chociaż dzieciak zrobił to z większą niepewnością, niż Shota by chciał.

— Nie mam nic przeciwko temu — zapewnił dzieciaka. — Czegokolwiek potrzebujesz.

To najmniejsze drgnięcie dało Shocie wskazówkę, czego naprawdę chciał Midoriya. Nie wahał się przyciągnąć dzieciaka do boku, mocno obejmując ramieniem małe ramiona. Midoriya przytulił twarz do piersi Shoty i trzymał się go ze znaczną siłą. To… cholera, Shota nie mógł nawet zaprzeczyć, jakie to było słodkie. Dzieciak po prostu mu ufał i wciąż nie wiedział dlaczego. Poświęcił chwilę, by rzucić Hizashi’emu spojrzenie, które groziło skrajną przemocą, jeśli zrobione przez niego zdjęcie trafi do Tenseia i Nemuri, po czym podniósł drugą rękę i delikatnie pogłaskał nieprzyzwoicie puszyste włosy Midoriyi.

— Midoriya-kun — mruknął, ale tylko dlatego, że dzieciak najwyraźniej potrzebował teraz pocieszenia, a nie słów.

Shota czuł drżenie wstrząsające ciałem nastolatka i znacząco spojrzał na Hizashi’ego.

Jego wspaniały mąż skinął głową i zamigotał nad głową dziecka “oczywiście”, po czym wymknął się z pokoju. Shota był prawie pewien, że Midoriya nie zauważył tego ze sposobu, w jaki wciskał twarz w jego kostium bohatera. Był również całkiem pewien, że dzieciak będzie miał dawno spóźnione załamanie i prawdopodobnie będzie chciał jak najmniej świadków, jak to tylko możliwe, mimo że Midoriya wyraźnie uwielbiał Hizashi’ego.

Następnie przez prawie godzinę Shota trzymał Midoriyę, podczas gdy dzieciak wyrzucał z siebie wszystko, co narastało w nim od czasu festiwalu sportowego. To było okropnie słyszeć, jaki ból odczuwał i z trudem łapał oddech, ale Shota pozostał przy nim; wiedział, że z jakiegoś powodu Midoriya uznawał go za bezpiecznego. W końcu łzy zaczęły wolniej płynąć, a oddech dzieciaka stawał się mniej szalony, ale jego twarz wciąż była ukryta w szyi Shoty. W tym momencie obaj siedzieli na podłodze, z Midoriyą w połowie na kolanach Shoty - trochę niewygodna pozycja, biorąc pod uwagę masę mięśniową dzieciaka, ale Hizashi był bardziej kościsty, więc wszystko było w porządku.

Było to coś, czego Midoriya najwyraźniej potrzebował, a biorąc pod uwagę niechęć dzieciaka do obciążania matki, Shota był więcej niż szczęśliwy, mogąc mu pomóc przez to przejść. Wiedział, że Hizashi zajmie się jego zajęciami do lunchu, więc nie było pośpiechu z dzieciakiem, którego tulił.

Midoriyia czknął, co było małą i uroczą sprawą.

— Bardzo przepraszam — wyszeptało dziecko. — Bardzo przepraszam.

— Wszystko w porządku, Midoriya-kun — powtórzył Shota. Dzieciak od czasu do czasu łkał, przepraszając, ale… — Nie masz za co przepraszać. Jestem nauczycielem i pomaganie uczniom jest tego częścią. Nie robię niczego, na co się nie pisałem.

— Powinienem… powinienem lepiej sobie radzić — jęknął dzieciak.

Shota na chwilę zamknął oczy i ponownie przeklinał Yagi’ego za ciężar, jaki nałożył na Midoriyę.

— Nadal jesteś dzieckiem — powiedział, wyrażając dziecku swoją szczerość poprzez zaciśnięcie swojego uścisku. — Nie musisz robić tego sam. Nawet gdy jesteś starszy, poleganie na innych nie jest czymś złym. — Zaakceptowanie tego samemu mogło zająć Shocie lata, ale na bogów, dopilnuje, aby Midoriya nie poszedł w jego autodestrukcyjne ślady. — To wielka siła — kontynuował — wiedzieć, kiedy potrzebujesz pomocy. To, że przyszedłeś do mnie w sprawie One For All, było niesamowicie odważne. I było to słuszne. Proszę, zaufaj mi, kiedy to mówię. — Drżał na myśl o tym, co by się stało, gdyby Midoriya nie zwrócił się do niego o pomoc.

— Okej. — Midoriya pociągnął nosem. — Jednak nadal jest mi przykro, że na ciebie płakałem.

Shota prychnął. Łzy były jego najmniejszym zmartwieniem, jeśli chodziło o pobrudzenie kostiumu; tak naprawdę najgorzej przyjmował wymioty.

— Wszystko w porządku — zapewnił dzieciaka. — Hizashi to wielka beksa, więc jestem do tego przyzwyczajony.

Zgodnie z zamierzeniami, Midoriya zaśmiał się lekko.

— Mogę w to uwierzyć.

— Jak się teraz czujesz? — zapytał Shota po kilku minutach, gdy Midoriya przylegał do niego jak rzep.

Bachor miał czelność powiedzieć mu:

— Jest mi bardzo wygodnie; bardzo dobrze przytulasz, Aizawa-sensei!

Na jego policzkach zdecydowanie był widoczny rumieniec, a Shota nie mógł nawet ukryć się w swojej broni do chwytania, ponieważ Midoriya był już w niej do połowy zakopany. Niech to szlag.

— Miałem na myśli bardziej chęć bycia na zajęciach. — Shocie udało się to powiedzieć spokojnie.

— Och, racja. Myślę, że teraz wszystko będzie dobrze — powiedział cicho Midoriya, ale nie poruszył nawet jednym mięśniem, żeby pokazać, że zamierzał wyrwać się z uścisku Shoty.

Shota zastanawiał się z roztargnieniem, czy dzieciak nie był trochę spragniony dotyku, bo chociaż Midoriya-san - Inko - najwyraźniej go kochała i wspierała, mając sprzeczne harmonogramy, mogli być razem w domu tylko kilka godzin dziennie.

Cokolwiek było przyczyną, Midoriya wyraźnie pragnął fizycznego uczucia, jakby to było wszystko, co go trzymało przy życiu. Shota był logicznym człowiekiem; dziecko potrzebowało przytulenia i nie przeszkadzało mu to, więc trzymanie nastolatka przez ponad godzinę, gdy szlochał z bólu i zestresowania, było po prostu racjonalną rzeczą. I na pewni nie on będzie tym, który będzie decydował, kiedy Midoriya ma się odsunąć.

Minęło kolejne dziesięć minut, zanim Midoriya lekko się spiął, a Shota rozluźnił uścisk.

— Dziękuję — mruknął Midoriya, wciąż z twarzą blisko szyi Shoty.

Potem dzieciak poderwał się z nóg Shoty i wybiegł z pokoju.

Shota patrzył za nim z rozbawieniem.

— Problematyczne dziecko — powiedział i w zaciszu swojego własnego gabinety przyznał przed sobą, że to lubił.

No cóż, kurwa. Był przywiązany.

Nie sam, już nie 8

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 101 rozdziałów
Opublikowałam 15 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 9 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





[BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) Empty
PisanieTemat: Re: [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9)   [BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9) Empty

Powrót do góry Go down
 
[BnHA][T][Z] Wyzwanie Marshmallow (9/9)
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» [BnHA][T][M] L'AMOUR! [TF/IM]
» [BnHA][T][Z] Spadając z ufnością (2/2)
» [BnHA][T][Z] Węzeł ludzki (6/6)
» [BnHA][T][Z] Wolałbyś (6/6)
» [BnHA][T][NZ] Mapa pochodzenia (4/8)

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Anime & Manga/Komiks & Serial/Film animowany :: Ogólne :: +12-
Skocz do: