~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 11, 12, 13  Next
AutorWiadomość
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyCzw 07 Paź 2021, 20:15

Rozdział 89: Nie ścinaj ich

— Zastanawiam się nad ostrzyżeniem włosów — powiedział bezmyślnie Greg, stojąc przed lustrem w łazience, nie mając na sobie nic oprócz ręcznika, którego użył do wytarcia się po prysznicu.

Mycroft właśnie opierał się o framugę drzwi ze skrzyżowanymi rękoma, podziwiając go, dopóki komentarz nie sprawił, że wyraz jego twarzy zmienił się na zdziwiony.

— Czemu? — zapytał z niedowierzaniem.

Greg zamrugał, nie spodziewając się, że usłyszy taką odpowiedź, zerknął na niego.

— Wkrótce zacznę być kudłaty — powiedział, odwracając się do lustra.

Przesunął palcami po wilgotnych srebrzystych pasmach. Zmarszczył lekko brwi, nie przypominając sobie, żeby kiedykolwiek pozwolił, by włosy urosły do tej długości, jakiej były teraz. Przez ostatnie dni musiał je układać i było z tym więcej kłopotu, niż było to warte.

— Kiedy stają się dłuższe, to można za nie pociągnąć — skomentował Mycroft sapiąc.

Greg spojrzał na niego ponownie, unosząc brwi.

— Dlaczego tak bardzo ci to przeszkadza? — zapytał z zaciekawieniem. — To tylko moje włosy, kochanie.

— Jestem tego świadomy — powiedział Mycroft, przewracając oczami. — Właśnie dlatego mi to przeszkadza. Twoje włosy są cudowne, Gregory.

— Odrosną… — zauważył Greg, odsuwając się od lustra.

Mycroft odsunął się od framugi i podszedł do starszego mężczyzny, wyciągając rękę, by przeczesać smukłymi palcami jego wilgotne włosy.

— Oczywiście, że tak, ale to zajmie miesiące, podczas których nie będę mógł tego zrobić — zauważył, nadal przeczesując palcami włosy Grega.

Westchnął, mrucząc i zamykając oczy, czując, jak paznokcie Mycrofta przebiegają po jego głowie. To było takie dobre.

— Nadal możesz to robić — mruknął cicho, pochylając się ku dotykowi i wyciągając rękę, by położyć ją na biodrze Mycrofta.

— Nie tak jak teraz — zauważył Mycroft, pochylając się i pocierając czubkiem nosa o skroń Grega.

Zsunął palce w dół, aby lekko drażnić kark Grega tam, gdzie kończyła się linia jego włosów, co wywołało dreszcz wzdłuż kręgosłupa starszego mężczyzny. Mrugając, otworzył oczy. Jego źrenice były rozszerzone, a Mycroft uśmiechnął się przebiegle.

— Zrozum— kontynuował cicho. — Jeśli pójdziesz i obetniesz włosy, Gregory, jak będę mógł sprawić, że poczujesz się dobrze w ten sposób? Hmm?

Mycroft nadal gładził jego włosy, upewniając się, że przeciągał wypielęgnowanymi paznokciami po skórze głowy starszego mężczyzny w sposób, w jaki wiedział, że mu się podobał. Greg odpowiedział na to, jak zawsze. Wydał z siebie najdelikatniejszy jęk, mocniej chwytając talię Mycrofta i podchodząc krok bliżej. Ręcznik, który był owinięty wokół jego talii, nie zrobił absolutnie nic, by ukryć, jak wyraźnie był podniecony. Oblizując wargi, Mycroft pochylił się i pochwycił usta Grega w gorącym pocałunku. Greg złapał go kurczowo, całując brutalnie, przyciskając się do ciała Mycrofta. Zrobił kilka kroków do tyłu, aż zderzyli się z framugą, o którą wcześniej opierał się polityk. Solidna powierzchnia dała Gregowi dźwignię, której potrzebował, aby jeszcze mocniej nacisnąć na partnera, i ocierać ich biodra o siebie. Mycroft wydał z siebie zaskoczony dźwięk, sapiąc z powodu pocałunku.

Patrzyli na siebie spod półprzymkniętych powiek, dysząc cicho. Ich usta znajdowały się zaledwie kilka centymetrów od siebie.

— Masz na sobie za dużo ubrań — warknął Greg.

Jego ręce uniosły się, by zacząć rozpinać guziki kamizelki i koszuli, które miał na sobie Mycroft. Gdy to zrobił, powoli zaczęli wchodzić do sypialni, ledwo odsuwając się od siebie. Greg pozwolił ręcznikowi spać z bioder, zostawiając go nagiego, a po ściągnięciu kilku warstw składających się na garnitur Mycrofta, drugi mężczyzna również był nagi.

Greg opadł na łóżko, siadając na krawędzi, a Mycroft wspiął się na jego kolana i usiadł na nim okrakiem. Ich erekcje idealnie na siebie naciskały, a Mycroft zatoczył biodrami, powodując, że obaj jęknęli z powodu tarcia. Potem jego delikatne dłonie znalazły się z powrotem we włosach Grega. Tym razem jednak chwycił je mocno, szarpiąc jego głowę do tyłu, aby odsłonić opaloną szyję. Greg sapnął, a potem jęknął, gdy Mycroft zaczął ssać i podgryzać jego szyję. Nie było wątpliwości, że zostawi ślady. Greg zadrżał, wyginając biodra do przodu, żeby mogli utrzymać tarcie, które rozpoczęli.

— A ty chcesz ściąć włosy — warknął Mycroft, ssąc wrażliwą skórę, którą wcześniej przygryzł.

Tak, może Greg nie zetnie włosów.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptySro 13 Paź 2021, 20:04

Rozdział 90: Znowu jesteś na diecie

Pewnego wieczoru, kiedy wyszli na kolację, Greg w końcu poruszył temat, o którym myślał od jakiegoś czasu. Był spostrzegawczym człowiekiem. Musiał być i był w tym cholernie dobry, niezależnie od tego, co powiedział Sherlock. Dlatego zauważenie, że Mycroft jadł nie więcej niż połowę porcji jedzenia, czy to podczas obiadu na mieście czy domowych posiłków, było trochę zagmatwane i niepokojące. Mycroft miał dobry, zdrowy apetyt, a jednak… Greg nigdy nie widział, żeby naprawdę to okazywał.

— Hej, Myc — powiedział mniej więcej w połowie ich posiłku.

Młodszy mężczyzna podniósł głowę i uniósł brwi.

— Tak, Gregory? — zapytał cicho, odkładając widelec. Ignorując makaron, który ledwo napoczął.

— Prawie nic nie jesz — zwrócił mu uwagę.

Zauważył to w szczególnie w ciągu ostatnich kilku tygodni i obserwował swojego partnera z niepokojem. Mycroft podniósł rękę i lekko nią pomachał, kręcąc przy tym głową.

— Zanim mnie zapytasz, nic mi nie jest — zaczął Mycroft. — Gregory, właśnie jestem na diecie, więc ograniczam rozmiar mojej porcji.

Dieta. Miało to sens, bo młodszy mężczyzna często ją stosował. To była mała niespodzianka. Z biegiem czasu, gdy ich dwójka zbliżała się do siebie, Greg odkrył, że w drugim mężczyźnie było wiele zaskakujących rzeczy. Jednak tego po prostu nie rozumiał. Mycroft był zdrowy, więc nie chodziło tutaj o choroby. Nie miał problemów z nadwagą, więc to też nie było to. Po prostu… nie miało to żadnego sensu.

— Kochanie, dlaczego musisz cały czas być na diecie? — zapytał cicho, nie chcąc żeby pytanie zabrzmiało obraźliwie. Nie o to mu chodziło. Był po prostu naprawdę zaciekawiony powodem. — Od czego to wszystko się zaczęło?

W tym momencie Mycroft zamarł. Greg był zaniepokojony, że go zdenerwował. Otworzył usta, żeby powiedzieć coś, co poprawiłoby sytuację. Patrzył, jak Mycroft podnosi serwetkę i wyciera nią usta, zanim położył ją na stole przed sobą. Przeszywające spojrzenie niebieskich oczu przesunęło się w górę, by spotkać się z jego wzrokiem. Mycroft przybrał poważny wyraz twarzy.

— Zaczęło się od ciebie — powiedział cicho Mycroft.

Nie było wątpliwości, że słowa które właśnie wypowiedział niosły w sobie prawdę. Greg otworzył szeroko oczy i zamrugał.

— Ode mnie? – zapytał, szukając potwierdzenie, że się nie przesłyszał. Mycroft skinął głową.

— Tak, Gregory. Od ciebie. — Mycroft skinął głową, mówiąc spokojnie. — Kiedy stało się dla mnie jasne, że jesteś kimś więcej niż zwykłym detektywem, kiedy stałeś się kimś więcej niż współpracownikiem mojego brata… stwierdziłem, że chcę być dla ciebie odpowiedni. Nie, żebym kiedykolwiek uważał się za osobę z nadwagą, ale bycie grubym i nie posiadanie żadnej formy to dwie zupełnie różne rzeczy. Postanowiłem więc utrzymać ścisły rygor i utknąłem z tym.

Było w tym coś więcej, niż to co usłyszał. Greg nie wiedział, że Mycroft nie chciał porzucić rygoru w jedzeniu, ponieważ był przekonany, że jeśli zacznie przybierać na wadze, Greg uzna go za nieatrakcyjnego. Była to myśl, która przerażała starszego Holmesa do tego stopnia, że nie był w stanie powiedzieć jej głośno. Logiczna część jego umysłu była niespokojna, ponieważ Grega oczywiście nie obchodziło, czy przybrał odrobinę na wadze. Oczywiście nadal chciał zaciągnąć go do łóżka i rozebrać. Ostrożnie i pośpiesznie. Jednak, podczas ich czasu spędzonego wspólnie, Mycroft nauczył się, że miłość nie zawsze oznaczała logikę.

— Wiesz, że cię kocham? — zapytał cicho Greg po kilku minutach.

Mycroft zamrugał, wyglądając na zaskoczonego tym stwierdzeniem.

— Oczywiście. — Przytaknął, lekko przechylając głowę.

— Po prostu… nie obchodzi mnie, ile ważysz. Jesteś moim partnerem, kochankiem i jestem z tego dumny. Nieważne, jak wyglądasz. Jesteś cholernie przystojny.

Policzki Mycrofta przybrały lekki odcień różu. Spojrzał w dół i z powrotem podniósł widelec i zaczął przesuwać makaron po talerzu.

— Dziękuję, Gregory — wymamrotał.

Uśmiechnął się lekko. Greg pochylił się nad stołem i delikatnie uniósł jego głowę.

Zawsze będziesz najseksowniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek znałem i zawsze będziesz doprowadzał mnie do szaleństwa z pożądania.

Pochylił się, całując Mycrofta szybko, ale z uczuciem. Następnie przesunął palcami po policzku i szczęce partnera, zanim usadowił się z powrotem na swoim miejscu, aby dokończyć posiłek. Planował później pokazać swojemu kochankowi, jak bardzo był uparty w tym stwierdzeniu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptySob 16 Paź 2021, 16:27

Rozdział 91: Prima Aprilis

Greg przygotowywał się na dzień, który miał dzisiaj nadejść. Obudzenie się było trudniejsze niż normalnie, a Mycroft tylko się z niego śmiał, kiedy leniwie chodził po domu z kawą. Łatwo było go rozbawić. Przez cały dzień miałby do czynienia tylko z Antheą, a gdyby ona robiła żarty na Prima Aprilis, to Greg byłby zaskoczony.

Z drugiej strony jego współpracownicy nie mogli się doczekać tego dnia. W tym dniu, co roku, w jego wydziale panował chaos. Dorośli mężczyźni i kobiety robili sobie najgłupsze dowcipy, a on nigdy nie mógł od tego uciec. I Boże, były to idiotyczne psikusy. Były idiotycznymi licealnymi żartami, polegającymi na przyklejaniu ludzi do siedzeń i kretyńskimi pomysłami w stylu “zmienię twoją kawę na coś innego”. W zeszłym roku padł ofiarą kawowego kawału i przez tydzień nie był w stanie pozbyć się posmaku ryby z ust.

Przez cały poprzedni tydzień jasno dawał do zrozumienia, że w tym roku nie miał zamiaru mieć do czynienia z żadnym z tych żartów. To była bardzo onieśmielająca postawa, którą zdecydował przyjąć, sygnalizując, że chce mieć normalny dzień i miał tylko nadzieję, że inni to zrozumieli, ponieważ naprawdę tak myślał.

Rozejrzał się ostrożnie, wchodząc tego ranka do biura. Mógł powiedzieć, że niektóre żarty zostały poczynione. Wszystkie rzeczy Andersona były przyklejone do jego biurka, a ktoś zajął się jednym z biur i wszystko przewrócił do góry nogami. Łał. Jego biuro wydawało się nietknięte, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Przyniósł kawę z domu, nie ufając temu, co zostało zaparzone tego ranka na posterunku. Wziął głęboki oddech, siadając na krześle.

Był mile zaskoczony. Jednak przez większość dnia nie tracił czujności. Na szczęście jednak nic się nie wydarzyło. Przetrwał dzień w pracy bez szwanku. Był wdzięczny, jadąc do domu, że wreszcie to się skończyło. Nie było mowy, żeby Mycroft zrobił jakikolwiek żart na Prima Aprilis, więc był bezpieczny przez resztę nocy. Cicha noc w domu była wszystkim, czego pragnął. Poczuł, jak jego nastrój poprawiał się i wracał do normy.

Westchnął z ulgą, gdy wszedł do domu, nasłuchując odgłosów poruszającego się w pobliżu Mycrofta. Jego uśmiech stał się szerszy. Rzadko kiedy obaj byli w domu o tej porze, więc była to miła niespodzianka. Kiedy wszedł do kuchni, przywitał go delikatnym uśmiechem. Wyższy mężczyzna podszedł, by pocałować go w policzek.

— Ufam, że twój dzień minął bez incydentów? — zapytał, gładząc dłonią klatkę piersiową Grega, po czym cofnął się o krok, by podnieść filiżankę herbaty, którą właśnie zaparzył. Greg skinął głową.

— Tak. Zdumiewające, wygląda na to, że chociaż raz wszyscy mnie posłuchali.

— Dobrze — przytaknął Mycroft, pochylając się i pijąc herbatę. Kiedy Greg ruszył, by podejść do lodówki, zauważył na blacie szarą teczkę z niechlujnym napisem Lestrade. Mrugnął.

— Co to jest? — zapytał wskazując na nią i unosząc brwi.

Już był przy niej i ją podnosił, zanim Mycroft zdążył odpowiedzieć.

— Gregory, nie otwierałbym tego, jeśli… — zaczął mówić Mycroft, gdy Greg otworzył folder.

Oczy inspektora rozszerzyły się na ten nieoczekiwany widok, a jego twarz zarumieniła się ze wstydu i wściekłości, zanim zatrzasnął teczkę.

Jezu — sapnął. — Ze wszystkich ludzi, którzy zrobili primaaprilisowy żart. Twój brat? — krzyknął Greg, machając teczką. — Jak, u diabła, John mu na to pozwolił?

— Próbowałem cię ostrzec — zauważył Mycroft, popijając herbatę.

Greg wzdrygnął się. Folder, który miał udawać, że posiada informację o niedawnej sprawie, w której Sherlock brał udział, zawierał zdjęcia. Bardzo… seksualne zdjęcia jego i Johna. On po prostu… Dlaczego?

— Jest niedojrzały — zadrwił Mycroft, odpowiadając na pytanie, które Greg nie do końca wypowiedział.

— Muszę wybielić swój mózg — westchnął, wzdrygając się.

Nigdy nie chciał zobaczyć Sherlocka Holmesa nago. Nie. Mógł się obejść bez tego. Kilka minut zajęło mu odzyskanie spokoju, ale potem wpadł na pomysł. Na bardzo diaboliczny pomysł. Greg zaczął się uśmiechać.

— O czymkolwiek myślisz — powiedział Mycroft unosząc brew. — Nie rób tego.

— Och, ale Myc. To będzie uczciwe. Chce grać nieczysto? My również możemy. — Greg wyjął komórkę i podszedł, by stanąć przed Mycroftem. Pochylił się, uważając na jego filiżankę herbaty, żeby otrzeć czubki ich nosów o siebie.

— Nie będę brał w tym udziału — sapnął Mycroft.

— Proszę? — poprosił Greg, trzepocząc rzęsami.

W końcu po dłuższym błaganiu i przekonywaniu, Mycroft westchnął z irytacją, ale zgodził się.

Jedno zdjęcie, rozumiesz? Jedno.

Greg skinął głową, podnosząc komórkę i zsuwając się na kolana przed Mycroftem, uśmiechając się złośliwie.

— Potrzebuję tylko jednego.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyCzw 28 Paź 2021, 07:55

Rozdział 92: Ekscytujące śniadanie

Greg nienawidził tego banana. Nienawidził i kochał w tym samym czasie. Był cholernie zazdrosny o tego banana. Odchylił się na krześle i oblizał wargi, trzymając kawę przy piersi, podziwiając widok przed sobą. Mycroft jadł ostatnio mniejsze śniadania. Zwykłe tosty lub jakieś owoce, a w weekendy miskę płatków owsianych. Próbował jeść zdrowiej i chociaż Greg zwykle do niego nie dołączał, był niezmiernie zadowolony z dzisiejszego śniadania.

Czy Mycroft zdawał sobie sprawę, że był niezwykle seksualny z bananem, którego właśnie trzymał. Nie pomagało, że był to bardzo faliczny owoc, a Greg nie mógł powstrzymać się od myślenia o partnerze przesuwającym językiem po czymś innym. Poruszył się na swoim miejscu, spoglądając ponad brzeg kubka z kawę, rozchylając lekko nogi, gdy jego spodnie zrobiły się ciaśniejsze niż zwykle.

Jezu — westchnął, kiedy Mycroft zaczął wsuwać banana do ust.

Nie był jednak tak cichy, jak próbował być, ponieważ Mycroft spojrzał na niego.

— Wszystko w porządku, Gregory? — zapytał, unosząc brwi w swój normalny, subtelny sposób.

— T… tak — powiedział Greg, przenosząc wzrok na swój kubek z kawą, lekko kaszląc.

Czuł, jak jego policzki płoną od rumieńca. Ponownie podniósł głowę, kiedy zobaczył, że Mycroft odsunął banana od ust i przesuwał językiem po dolnej wardze.

Dla Grega było to prawie za dużo. Przygryzł wargę, starając się nie jęczeć, a potem przez minutę spoglądał na zegar stojący na ich blacie kuchennym. Żaden mężczyzna nie musiał nigdzie być przez co najmniej pół godzinny, a Greg nie mógł już się powstrzymać. Postawił kubek na stole i odsunął krzesło, sprawiając, że Mycroft znów spojrzał na niego zaskoczony.

— Gregory? — zapytał, a jego jasnoniebieskie oczy rozszerzyły się, gdy Greg podszedł do niego i odsunął stół.

Greg wyciągnął rękę i wyrwał mu banana, który odrzucił na blat, a następnie wczołgał się na kolana Mycrofta. Jego źrenice były rozszerzone, przez co normalnie brązowe oczy były znacznie ciemniejsze. Mycroft zamrugał, gdy złożył dwa do dwóch.

— Nie możesz oczekiwać, że będziesz siedzieć i robił takie rzeczy, a ja nic z tym nie zrobię — warknął Greg, pochylając się, by go pocałować i lekko ugryźć szczękę młodszego mężczyzny.

Oddech Mycrofta uwiązł mu w gardle. Ręka drgnęła, by delikatnie chwycić biodra Grega.

— Gre… Gregory — zaczął, instynktownie odchylając głowę do tyłu, żeby jego partner miał większy dostęp do jego bladej szyi. Odchrząknął, poprawiając się na krześle. — Gregory, muszę wkrótce wyjść.

— Nie tak wkrótce — szepnął Greg w jego szyję. — Poza tym, jak masz odejść, skoro musisz mi pomóc coś z tym zrobić?

Aby podkreślić o czym mówił, opuścił biodra, stykając je ze sobą, tworząc między nimi najwspanialszy rodzaj tarcia. Mycroft jęknął cicho, wyginając się naprzeciwko niego.

— To jest prawdziwy problem. — Nie mógł powstrzymać się od komentarza. Greg uśmiechnął się szeroko.

— Na pewno jest, dlaczego więc nie rozwiążesz mojego problemu?

— Jesteś taki nieokrzesany — zaśmiał się Mycroft, ale nawet gdy się śmiał, jego ręka wślizgnęła się pod podkoszulek Grega.

Przesunął ją po gładkich plecach i przesunął na przód, muskając czubkami palców sutki Grega. Były wrażliwe. Greg dyszał oraz dygotał.

— Myc — sapnął, ponownie kołysząc biodrami. — Jesteś cholernie seksowny.

Obaj mężczyźni dyszeli cicho, szarpiąc się nawzajem za koszule, gdy ogarnęło ich lekkie poczucie pośpiechu. Zaczęli się brutalnie całować, ssać i przygryzać swoje usta na tyle mocno, że ich oddech były urywane, gdy przytulali się do siebie.

— Gregory… — sapnął Mycroft, przesuwając dłońmi po klatce piersiowej mężczyzny, by majstrować przy guzikach spodni Grega.

Greg przerwał ich pocałunek i odchylił się do tyłu na tyle, aby zacząć robić to samo, aż obaj rozpięli spodnie, aby móc rozsunąć je na tyle, by Geg był w stanie wziąć ich erekcje w dłoń. Mycroft jęknął, wyginając się w łuk, tworząc między nimi więcej tarcia, sprawiając, że obaj zadrżeli.

Szarpali się nawzajem, ciężko dysząc i jęcząc. Greg pocałował głęboko Mycrofta, wsuwając swój język, drażniąc język drugiego mężczyzny, szturchając go i ssąc. Kontynuowali, a ich ruchy stawały się bardziej nieregularne, a ich oddechy coraz cięższe i płytsze. Greg przesunął kciukiem po główkach penisów, drgając z powodu nadwrażliwości. Zaskomlał.

— Gregory, jestem… — Mycroft sapnął naprzeciw jego ust.

— Ja… również.

Greg skinął głową, dysząc i wtulając twarz w szyję Mycrofta, by lizać i skubać wzdłuż jego tętna. Po krótkiej chwili, Mycroft będąc na tyle zapobiegawczy, sięgnął i wyciągnął serwetkę, by wcisnąć ją między nich, jęcząc i zamierając, gdy ogarnął go orgazm. Greg prawie natychmiast po tym również doszedł. Dwóch mężczyzn ściskało się desperacko. Po chwili Greg zaczął się śmiać. Mycroft zamrugał, ale zaczął się uśmiechać, aż w końcu także wybuchnął śmiechem.

— To… było spontaniczne — zdecydował Mycroft, po czym znów zachichotał.

Słuchanie jego chichotu było urocze. Greg wystawił język, po czym pochylił się, żeby otrzeć ich nosy o siebie.

— To jest to co dostajesz za jedzenie banana w ten sposób — sapnął ponownie, zanim pochylił się, by delikatnie go pocałować.

— Powinniśmy już przygotowywać się do wyjścia — wyszeptał po chwili Mycroft, wyciągając rękę, by przeczesać smukłymi palcami srebrzyste włosy Grega.

Lestrade przymknął oczy i zanucił.

— Tak, jestem teraz zdecydowanie gotowy, by rozpocząć dzień — wyszczerzył się.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyNie 31 Paź 2021, 10:13

Rozdział 93: Inny rodzaj kąpieli

— Dalej, Gregory — namawiał delikatnie Mycroft, ciągnąc starszego mężczyznę i zmuszając go, by usiadł.

Greg jęknął słabo w odpowiedzi, a jego oczy zamgliły się, a brwi zmarszczyły.

— Wgzie idziemy? — mruknął Greg, mrugając ospale. — Jak źle lest?

Mycroft sapnął przez nos i przeczesał wilgotne od potu srebrne włosy. Było bardzo niepokojące, jak wysoką temperaturę miał obecnie starszy mężczyzna. Jeszcze bardziej niepokojące były omamy, jakie miał przez ostatnie pół godzinny i jego niewyraźna mowa. Gdyby nie byli wstanie szybko zbić gorączki, Greg będzie musiał pojechać do szpitala.

Mycroft robił wszystko, co w jego mocy, żeby do tego nie doszło. Próbował utrzymać Grega w jak największym stopniu nawodnionego, co na szczęście nie było zbyt trudne. Jednak starszy mężczyzna nie przestawał się pocić. Pot pokrywał jego czoło i szyję, a jego koszula była całkowicie przemoczona.

— Zabieramy… — zaczął odpowiadać, chwytając koszulę Grega za koniec i ściągając ją z niego, pozostawiając go z nagą klatkę piersiową. Mężczyzna natychmiast zadrżał —… zabieramy cię do wanny.

— Teraz — wyszczerzył się Greg, kołysząc się lekko w miejscu, w którym siedział — nie lestem w lstanie być tak fobry jak nolmanie.

Mycroft przewrócił oczami i westchnął, poruszając się, by owinąć ramię Grega wokół niego i podniósł go. Owinął drugą rękę wokół talii starszego mężczyzny i podparł go w pełni, co było trudniejszym zadaniem, niż początkowo sądził i zaczął powoli wyprowadzać Grega z ich sypialni do łazienki.

— Nie może być zbyt źle, jeśli dalej potrafisz mówić nieprzyzwoite dowcipy. — Uśmiechnął się Mycroft, starając się przyciągnąć uwagę Grega najlepiej, jak potrafił.

Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebował, było zemdlenie partnera, kiedy szli korytarzem. Wszystko wtedy stałoby się bardziej skomplikowane.

Wreszcie, po tym co naprawdę trwało zbyt długo, weszli do łazienki. Mycroft poprowadził Grega i delikatnie usadził go na toalecie. Starszy mężczyzna kołysał się przez chwilę, zanim się uspokoił. Próbował obserwować, jak Mycroft poruszał się po niewielkiej przestrzeni, jednak jego czas reakcji nie był wystarczający szybki, więc zamiast tego zaczął wpatrywać się w podłogę.

Mycroft wychylił się przez krawędź wanny, odkręcając wodę i bardzo dokładnie monitorując jej temperaturę. Za zimna i byłby to szok dla bardzo słabego i rozgrzanego organizmu. Za ciepła nie obniży temperatury, a może nawet doprowadzi do omdlenia. To była bardzo specyficzna procedura, ale na szczęście, Mycroft był bardzo specyficzną osobą. Wymagało to kilku poprawek, ale w końcu osiągnął przyzwoitą, letnią temperaturę, która byłaby najbardziej idealna, pozwolił więc, by woda napełniła wannę, prostując się i zdejmując kamizelkę wraz z koszulą.

— Leż wsodzisz? — zapytał cicho Greg, unosząc lekko brwi z zaciekawienia, patrząc na nagą klatkę piersiową Mycrofta.

— Tak — potwierdził Mycroft rozpinając spodnie, ściągając je, tak że był tylko w majtkach. — Nie mogę ryzykować, że zostając w niej sam zemdlejesz. Dlatego będę siedział wannie razem z tobą.

— Festeś najfepszy — westchnął Greg, zerkając na wannę do połowy wypełnioną wodą.

Powoli ręce poruszyły się w próbie rozpięcie własnych spodni, ale nie zaszedł zbyt daleko. Jego ciało zachowywało się podobnie jak wtedy, gdy był pod wpływem alkoholu, z wyjątkiem tego, że było to znacznie mniej przyjemnie. Podchodząc, Mycroft przykucnął delikatnie odepchnął jego ręce, aby zrobić to samemu.

Po chwili obaj w końcu byli rozebrani. Mycroft zakręcił kran, a następnie owinął ramię z powrotem wokół Grega, aby go podeprzeć, kiedy zrobili kilka tych kroków, by wejść do wanny. Mycroft opuścił ich do wody, opierając się o wannę i przyciągając Grega, by oparł się o niego. Chory mężczyzna westchnął, a jego ciało zadrżało, gdy próbował przyzwyczaić się do temperatury. Mycroft nabierał w tym czasie wodę w dłonie i polewał nią szyję partnera, a następnie otarł jego czoło, wycierając zebrany tam pot.

— Nie wien, co lrobiłbym bes ciebie. Cholera — wymamrotał sennie Greg, wzdychając i opierając się o Mycrofta.

Młodszy mężczyzna uśmiechnął się.

— W mojej przysiędze było, że będę się tobą opiekować, Gregory — szepnął swojemu partnerowi do ucha. — Teraz skupmy się na obniżeniu gorączki i na tym, byś poczuł się lepiej.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptySro 03 Lis 2021, 17:45

Rozdział 94: Wspólne pieczenie

Odkąd Greg był mały, uwielbiał piec. Jego ojciec był szefem kuchni – francuskiej kuchni – więc nauczył się różnych sposobów gotowania, zanim większość ludzi zrozumiała, jak działa piec. Pomagał swojemu tacie w kuchni praktycznie co drugą nocy będąc nazywany przez niego młodszym szefem kuchni. Kiedy inni nastolatkowe wykonywali beznadziejne prace w barze szybkiej obsługi lub w lokalnym sklepie spożywczym, Greg pomagał prowadzić kuchnię w należącej do Lestrade restauracji.

Uwielbiał gotować. Kochał piec. To było jedno z jego ulubionych hobby. Kiedy został pobłogosławiony dwójką dzieci, pieczenie dla nich tak wiele, jak to było to możliwe, było niezwykle ekscytujące. Rozpieszczał dziewczynki swoimi ciastami i ciastkami. Kiedy rozstał się ze swoją zdradzającą go żoną i nie mieszkał z córkami na co dzień, jakby przestał. Samo pieczenie dla siebie nie było zabawne. Szybko stało się nudne.

Jedną z ekscytujących rzeczy, kiedy zaczął spotykać się z Mycroftem (jedną z WIELU ekscytujących rzeczy), było to, że miał dla kogoś znowu piec. Nie minęło dużo czasu, zanim jego skłonności dobrego szefa kuchni nie zaczęły się ujawniać. Gdy ich związek stał się dość poważny, a wspólne obiady zdarzały się częściej w jednym z ich mieszkań niż w restauracji, Greg naprawdę pozwolił sobie na rozkwit. Był dumny ze swoich umiejętności, a Mycroft uwielbiał jego gotowanie, nawet był trochę zaskoczony jego umiejętnościami.

Jednak jeśli chodzi o jedzenie, uznał Mycrofta za nieco bardziej powściągliwego. Zawsze coś sobie zaprzeczał, mimo że było jasne, że miał ochotę na dany wypiek. Greg przypominał sobie, jak wiele razy Sherlock mówił o wadze swojego starszego brata i zastanawiał się, czy nie był to tylko braterski przytyk, ale coś, czym naprawdę martwił się Mycroft.

Dopiero po tym jak zamieszkali razem, po półtora roku spotykania się, Mycroft zaczął być bardziej otwarty na próbowanie deserów Grega. To było genialne, kiedy to się działo. Greg znowu poczuł zawroty głowy i podekscytowanie. Uwielbiał piec dla Mycrofta. Jednak kochał jeszcze bardziej, gdy…

— Kochanie, masz coś na nosie — powiedział ze śmiechem Greg.

Mycroft zamrugał i zerknął w dół, jakby próbował dojrzeć krawędź swojego nosa, w miejsce, w którym ubrudził się mąką. To było absolutnie urocze.

Tak. Greg cholernie kochał momenty, gdy Mycroft piekł razem z nim.

Polityk zamarł, przestając wałkować ciasto, i rozejrzał się za czymś, czym mógłby wytrzeć nos. Przewracając żartobliwie oczami, Greg wyciągnął czystą dłoń i po prostu wtarł jego nos kciukiem.

— Miałem zamiar się tym zająć, Gregory — sapnął Mycroft, ale i tak uśmiechnął się. Greg zwrócił uśmiech.

— Wiesz, Myc, pieczenie to trudne zadanie. Powinieneś ogarnąć swój makowy chaos.

— Nigdy nie rozumiałem chaosu — powiedział Mycroft, unosząc brew.

W ten weekend były urodziny Elizabeth, najstarszej córki Grega. Kończyła siedemnaście lat i Greg poczuł się niesamowicie stary. Jutro rano Elizabeth i druga córka Grega, Abby miały zostać z nimi na kilka dni, aby razem świętować. Mycroft zaoferował, że pomoże upiec tort. Greg był chętny do przyjęcia pomocy i zaproponował zrobienie kilku ciastek, które córka pokocha jako dorosła.

Kiedy razem piekli, pojawiła się chęć zabawy, która była mniej powszechna w codziennym życiu. Jasne, obaj mężczyźni cały czas się dobrze czuli w swoim towarzystwie. Fascynujące było to, jak bardzo zmieniało się ich zachowanie, gdy razem szykowali tort.

Gdy ciasto zostało włożone do piekarnika, obaj przystąpili do szykowania przyozdobienia. Greg dorastał, robiąc własnoręcznie lukier. Jego tata nigdy nie chciał korzystać tego kupionego ze sklepu, więc Greg również tego nie robił. Mieszali i ubijali lukier, aż osiągnął odpowiednią konsystencję. Mycroft drgnął, gdy kilka kropel wyleciało z miski i uderzyło go w policzek.

— Kochanie, coś tutaj masz — zaśmiał się Greg. — Pozwól mi.

Zaczął wyciągać ręce, jakby miał zamiar wytrzeć lukier, ale bardzo szybko jego palce zanurzyły się w misce i zebrał więcej lukru, po czym rozsmarował go na długim nosie Mycrofta. Jasnobłękitne oczy rozszerzyły się z niedowierzania, a jego szczęka prawie opadła. Na jego twarzy widoczny był szok. Greg roześmiał się.

Zaczęło się od groźnego spojrzenia, które przerodziło się w uśmiech, a potem dłoń Mycrofta również znalazła się w misce. Wyciągnął rękę i rzucił trochę lukru na czoło Grega. Głośny śmiech ustał, gdy nadeszła kolej Grega, aby się gapić, a Mycroft roześmiał się.

— Och, teraz to jest wojna — powiedział Greg, chwytając miskę i smarując lukrem szyję Mycrofta.

Miska ciągle zmieniała swojego właściciela, wędrując z rąk Grega do Mycrofta i z powrotem, gdy praktycznie się atakowali, śmiejąc się przy tym mocno, aż ich twarze i szyje były pokryte słodyczą. Lukier był nawet we włosach mężczyzn. Ich śmiech zaczął słabnąć. Obaj wciąż się uśmiechali i oddychali nieco ciężej.

— Jesteś niemożliwy — wydyszał Mycroft, wkładając palec do ust i zlizując z niego lukier.

Nie przegapił sposobu, w jaki sposób patrzył na niego Greg. Źrenice starszego mężczyzny rozszerzyły się lekko.

— Przyganiał kocioł garnkowi — zachichotał Greg. Podszedł bliżej. Pochylił się i zlizał lukier z nosa Mycrofta. — Mmmm. Pyszne.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptySob 06 Lis 2021, 10:42

Rozdział 95: Greg jest dumnym ojcem

Ostatnim razem, gdy Greg był tak emocjonalny, musiał to być dzień, w którym on i Mycroft pobrali się. Nie był osobą, która okazywała emocje, chyba że doszło do bardzo tragicznych okoliczności. To… Przypuszczał, że była to tragiczna okoliczność. Był ojcem, bardzo dumnym ojcem, a jego najstarsza córka wyjeżdżała na uniwersytet. Przyjęli ją praktycznie wszędzie, gdzie aplikowała i zdecydowała się na uczelnię w cholernej Szkocji, do której się teraz wybierała. Wylatywała rano, więc razem z Mycroftem zaprosił swoje córki, by nocowały u nich.

Zobaczy ją rano. Ze względu na harmonogram pracy jego byłej żony, razem z Mycroftem podwiozą ją na lotnisko. To nie było pożegnanie. Jednak puszczenie córki, by mogła pójść przed tym spać okazało się o wiele trudniejsza, niż się spodziewał.

— Tato, nie mogę iść spać, jeśli nie pozwolisz mi odejść — powiedziała Elizabeth, śmiejąc się cicho, gdy Greg mocno ją przytulał.

Zacisnął powieki, przysięgając sobie, że nie zacznie płakać. Sapnął przez nos.

— Wiem, przepraszam — powiedział w końcu, próbując zmusić się, by ją wypuścić.

Jednak minęło jeszcze kilka sekund, zanim to zrobił. Spojrzał na swoją dorosłą dziewczynkę i wsunął jej za ucho zabłąkany kosmyk włosów. Uśmiech, który mu posłała, był wyraźnie odziedziczony po nim.

— Będziesz płakać? — zapytała, unosząc brew.

— Nie. Nie bądź głupia — powiedział Greg, ale było oczywiste, że kłamał. Znów sapnął. — Nic na to nie poradzę. Idziesz na studia, Lizzie. Do Szkocji.

— Wiesz, że będziemy rozmawiać przez Skype każdego dnia — powiedziała, delikatnie poklepując go po ramieniu.— No dalej, tato. Jestem zmęczona. Obiecuję, że rano możemy to wszystko powtórzyć.

Mrugnęła żartobliwie i uniosła się na palcach, żeby złożyć pocałunek na jego policzku. Zrobił to samo i pogładził ją po plecach, aż wreszcie pozwolił jej odejść, zanim znów zacząłby ją przytulać. Pociągnął nosem, kiedy wychodziła i odwrócił się w stronę siedzącego w pobliżu Mycrofta. Greg poczuł, jak jego oczy lekko szczypią, gdy podszedł i praktycznie upadł na kolana męża. Młodszy mężczyzna uniósł brwi, ale było jasno, że spodziewał się takiej reakcji. Jego długie ramiona objęły Grega i przyciągnęły go bliżej.

— W porządku? — zapytał cicho, dokładnie znając odpowiedź. Greg ponownie pociągnął nosem i pokręcił głową.

— Ja tylko… — zaczął, sapiąc, gdy próbował powstrzymać łzy. — Naprawdę powinienem się zebrać do kupy. — Uniwersytet, Myc.

— Tak, powtarzałeś to wiele razy dzisiejszego wieczoru — przytaknął Mycroft, gładząc delikatnie srebrzyste włosy Grega. — Będzie dobrze. Poza tym wróci do domu na przerwę świąteczną. Boże Narodzenie nadejdzie, zanim się zorientujesz.

— Przypuszczam — westchnął Greg, pochylając głowę i chowając twarz w szyi Mycrofta.

Jego mąż zaczął kojąco masować jego plecy, co powoli pomagało mu się zrelaksować. Był tak przejęty tym wszystkim, taki dumny i podekscytowany z jej powodu, a jednocześnie tak zdenerwowany.

— Droga Abigail radzi sobie z tym łatwiej niż ty, Gregory — zaśmiał się Mycroft.

Jego ton był ujmujący i drażniący, i faktycznie pomógł Gregowi poczuć się lepiej. Również się roześmiał.

— Wiem. Słyszałeś, jak mówiła, że zamierza sprzedać wszystkie rzeczy Lizzie na Ebayu? — zapytał, wtulając się w Mycrofta.

— Słyszałem. Abigail jest sprytna, wiedząc jak wykorzystać taką okazję. — Greg podniósł głowę i spojrzał na Mycrofta, który zamrugał zanim się roześmiał. — Och, daj spokój. To był żart. Pewnego rodzaju.

— Przerażasz mnie, kiedy żartujesz — powiedział ostrożnie Greg.

Jednak uśmiechnął się i szturchnął go w bok. Mycroft przewrócił oczami.

— Chodźmy do łóżka. Będziesz potrzebował odpoczynku, jeśli chcesz poradzić sobie jutro rano — powiedział Mycroft, całując Grega w czoło.
Wstali i ruszyli do sypialni, z luźno splecionymi ze sobą dłońmi.

— Dziękuję — powiedział Greg, ciągnąc Mycrofta za rękę, by się zatrzymał, gdy znaleźli się w swoim pokoju. Podszedł bliżej i objął go, wzdychając. — Za poprawienie samopoczucia. Jutro będę go bardzo potrzebować.

— Wiem, najdroższy mężu — szepnął Mycroft, całując go w czubek głowy. — Będę tam z tobą.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyNie 07 Lis 2021, 10:19

Rozdział 96: Poranny bieg

Program ćwiczeń Mycrofta składał się głównie z biegania na bieżni, zanim zaczął ćwiczyć z Gregiem. Na początku korzystali z bieżni, ale ponieważ została ona zbudowana dla jednej osoby, zmienianie się i korzystanie z niej, gdy druga osoba czekała bezczynnie, przyniosło im odwrotny skutek, niż chcieli. Postanowili więc zacząć wspólnie biegać wcześnie rano, zanim którykolwiek z nich będzie musiał iść do pracy.

Ich dom znajdował się w pobliżu parku i było to dla nich idealne miejsce. Poza tym wychodzili na tyle wcześnie, że park był niemal pusty. Mycroft wolał to w ten sposób. Nosił dres, ponieważ najlepiej nadawał się do biegania, ale nie chciał, żeby zwykli ludzie widzieli go w nim. Greg miał tendencję do biegania w spodniach dresowych i, w zależności od pogody, w koszulce lub podkoszulku. Ten poranek był raczej rześki, więc wybór padł na koszulkę.

Oczywiście Mycroft tak naprawdę nigdy nie widział Grega podczas biegu. Starszy mężczyzna miał tendencję do… pozostawania w tyle. Umysł Grega był w idealnej formie, ale dopóki nie zaczęli tych biegów, większość jego ćwiczeń wiązała się z jego sprawami kryminalnymi. Tak naprawdę nigdy nie wykonywał żadnych dodatkowych ćwiczeń. Mycroft miał nawyk do zamyślania się, gdy biegł, więc nawet o tym nie myśląc w pewnym momencie ustalał własne tempo, które było szybsze niż jego partnerów do biegania.

Po jednym okrążeniu parku Mycroft zwolnił i odwrócił się, by odnaleźć drugiego mężczyznę. Greg zwolnił, kiedy go dogonił. Lekko dyszał, a na jego czole i szyi widać było pot. Srebrne włosy pociemniały od niego lekko. Pochylił się, aby przycisnąć dłonie do kolan. Mycroft uniósł brew i uśmiechnął się lekko.

— W porządku? — zapytał, lekko się śmiejąc.

Greg podniósł głowę i lekko sapnął.

— Możesz przestać się już śmiać — powiedział bez tchu. — Wiesz, że trudno mi za tobą nadążyć.

— A jednak próbujesz każdego dnia. Jesteś raczej wytrwały, Gregory. To zaszczytna cecha.

— Ha, ha, bardzo śmieszne — powiedział Greg, prostując się i wyciągając ręce do tyłu. Mycroft pokręcił głową.

— Kochanie, nie myśl, że w najmniejszym stopniu kpię z ciebie — powiedział, przeczesując długimi palcami włosy, by odsunąć kilka kosmyków, które opadły mu na czoło. — Chcesz zrobić kolejne okrążenie, czy wrócić do domu? Możemy zrobić to albo to.

Greg potrząsnął głową, machając nią bezwładnie.

— Jeszcze jedno okrążenie. Dalej Myc, biegniemy.

Ponownie zaczął biec, a Mycroft przez chwilę patrzył na niego, zanim również ruszył. Z łatwością dogonił go, jego długie nogi zmniejszyły dystans bez konieczności zbytniego wysiłku, ale tym razem utrzymywał wolniejsze tempo, tak że przez jakiś czas dalej biegli obok siebie. Trochę rozmawiali, tyle ile mogli, ciężko oddychając podczas biegu. Greg opowiadał o swoim nadchodzącym dniu i bieżącej sprawie. Mycroft jak zwykle nie był w stanie odwzajemnić się tym samym, ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało.

Kiedy w końcu zrobili drugie okrążenie wokół parku, postanowili wrócić do domu. Resztę drogi przebyli pieszo, to był jedyny przypadek, kiedy Mycroft nie nalegał, żeby zabrać jeden z samochodów, by zawiózł ich na miejsce. I tak wychodzili, by pobiegać, więc po co był im samochód? Poza tym park był na tyle blisko, że dotarcie do domu nie zajęło im dużo czasu.

Kiedy weszli do środka i zamknęli drzwi, Greg natychmiast zaczął zdejmować koszulkę. Mycroft zatrzymał się w miejscu, podziwiając kontury i mięśnie pleców z pełnym uznania uśmiechem. Greg obejrzał się przez ramię i wyszczerzył się, gdy przyłapał go na gapieniu się.

— Chcesz wziąć ze mną prysznic? — zapytał żartobliwie, odwracając się, by podejść do Mycrofta i wyciągnął rękę.

Serce młodszego mężczyzny waliło, dochodząc do siebie po biegu, ale nie mógł zaprzeczyć, że jego policzki były zarumienione z innego powodu.

— Myślę, że byłoby to cudowne — powiedział, wyciągając dłoń, by chwycić oferowaną rękę i ją uścisnął.

Ich wspólne prysznice były naprawdę najlepszą częścią wspólnego ćwiczenia. Mycroft zawsze na nie nalegał. W końcu nie było lepszego sposobu na rozpoczęcie dnia.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyWto 09 Lis 2021, 19:17

Rozdział 97: Pocałunki w akademiku

AU: Nastolatki

Gregory — syknął cicho Mycroft. — Musisz iść. Z pewnością zostaniemy złapani i wiesz jak późno teraz wracasz do pokoju.

— Ech, wszystko będzie dobrze. — Greg machnął ręką, czołgając się po łóżku Mycrofta w akademiku i podnosząc książkę, którą drugi nastolatek miał na kolanach.

Bardzo szybko wymienił tę książkę na siebie, siadając okrakiem na kolanach swojego chłopaka, uśmiechając się.

Mycroft obdarzył go znajomym, surowym spojrzeniem, pod którym Greg czuł się nieswojo, ale nauczył się z tym żyć, kiedy zaczęli się spotykać. Wiedział, jak doprowadzić do upadku determinacji drugiego chłopaka. Wiedział też, że Mycroft mu na to pozwoli. Mieli do siebie słabość, chociaż żaden z nastolatków nie przyznałby się do tego. Pochylając się, Greg potarł nosem o szczękę Mycrofta. Jego gorący oddech owiał szyję Mycrofta, który zadrżał.

— Muszę się uczyć do matury — westchnął młodszy nastolatek, ściskając lekko talię Grega.

— Nie, nie musisz — mruknął Greg w skórę Mycrofta, skubiąc ją delikatnie wargami. — I tak zdajesz ją z wyprzedzeniem. Poza tym zdobędziesz najwyższe wyniki.

— To nie znaczy, że nie powinienem się uczyć, Gregory — zdołał powiedzieć Mycroft, jąkając się, gdy starszy nastolatek zaczął ssać delikatnie miejsce na jego szczęce.

Jęknął i Greg wiedział, że wygrał. Tak bardzo uwielbiał wygrywać z nauką. Umawianie się z Holmesem było wielkim sukcesem.

Figlarne palce wsunęły się pod koszulkę mundurka szkolnego, którą Mycroft wciąż miał na sobie. Drażniły bladą skórę, która była pod spodem. Ucisk na jego talii zacieśnił się i Mycroft westchnął, w połowie dlatego, że łaskotało go, a częściowo dlatego, że było to dobre uczucie. Greg uniósł głowę, by spojrzeć w blado niebieskie oczy swojego chłopaka, które nieco pociemniały i uśmiechnął się.

— Jeśli mój współlokator wróci, to wszystko będzie na ciebie. Bądź tego świadomy — zauważył Mycroft, unosząc brew. Greg wzruszył ramionami.

— Niech patrzy. To byłoby niezłe przedstawienie.

— Jesteś niemożliwy — westchnął Mycroft, wywracając oczami, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu, który pojawił się, gdy odchylił głowę do tyłu.

Greg zrozumiał aluzję i pochylił się, by go namiętnie pocałować. Palce Mycrofta drgnęły i zaczęły się bawić koszulką, która Greg wciąż miał na sobie, zanim ją uniosły. Greg zadrżał lekko, gdy jego brzuch został wystawiony na chłodniejsze powietrze w pokoju i delikatnie zassał dolną wargę Mycrofta. Jedna z dłoni Mycrofta uniosła się i wsunęła w czarne włosy Grega, szarpiąc je prawie brutalnie i powodując jęk u starszego nastolatka.

Mycroft stawał się coraz bardziej pewny siebie z każdym pocałunkiem i szarpnięciem za włosy. Greg uwielbiał sposób, w jaki wyciągał swojego chłopaka z jego zamkniętej skorupy i wydobywał z niego tę intensywną, prawie kontrolującą stronę. To było coś, o czym wiedzieli tylko oni. Greg wiedział, że wszyscy inni myśleli, że Mycroft był nieśmiałą, konserwatywną dziewicą. Kurwa, nie był. Miał zwyczaj przejmowania kontroli. Podobnie jak teraz.

Zanim Greg się zorientował, był na plecach, a Mycroft zdjął z niego górę, zostawiając go z nagą klatką piersiową i przytulał go. Całowali się, dopóki żaden z nich nie mógł złapać oddechu, a kiedy się rozstali, usta Mycrofta znalazły się na jego szyi. Greg wygiął się w łuk, odchylając głowę do tyłu, a Mycroft skorzystał z okazji, by wykorzystać dodatkową przestrzeń.

Kiedy Greg poruszył się, żeby zdjąć koszulę z Mycrofta, majstrując przy dwóch górnych guzikach od drzwi dobiegł dźwięk. Obaj zamarli i natychmiast Mycroft zszedł z niego i znalazł się niemal na drugim końcu pokoju. Ponieważ Greg był na widoku, zaczął się ubierać, ledwo udało mu się założyć koszulę, gdy współlokator Mycrofta wszedł do środka.

— Dobry wieczór, Greg — przywitał go drugi chłopak.

Greg skinął głową, siedząc w taki sposób, żeby ukryć swoją bardzo oczywistą erekcję.

— Cześć Scott — odpowiedział, po czym przeniósł spojrzenie na Mycrofta.

Młodszy nastolatek chwycił przypadkowy podręcznik z biurka i otworzył go na przypadkowej stronie, kładąc go na swoich kolanach, wpatrując się w niego, nie czytając tekstu. Greg uśmiechnął się lekko. To było imponujące.

Adrenalina szumiała w jego ciele. Zobaczył również, jak uśmiech wykrzywił oblicze Mycrofta. Tak… Wydarzenia, które nastąpią, gdy drugi chłopiec znowu zniknie, będą wspaniałe.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyPią 12 Lis 2021, 08:33

Rozdział 98: Dawny, nieformalny układ

— Proszę pana, mam przygotowane dla pana najważniejsze raporty i profile — oznajmiła Anthea, wchodząc do pokoju.

W jednej ręce trzymała teczkę, a w drugiej Blackberry, który trzymała przed sobą, kiedy pisała wiadomość (to był jej normalny stan). Spojrzała znad telefony na tyle krótko, by zobaczyć gwałtowny ruch kończyn, który sprawił, że uniosła brwi w rozbawieniu.

— Oj! — krzyknął Greg, chwytając kołdrę i naciągając ją na siebie zamaszystym ruchem.

Jego oczy były szeroko otwarte ze zdziwienia i paniki, a twarz miał zarumienioną z lekkiego zażenowania i ogromnego podniecenia. Właśnie z Mycroftem kołysali się naprzeciwko siebie, na skraju zainicjowania seksu, kiedy Anthea weszła niezapowiedziana do pokoju. Mycroft oczywiście wyglądał jak niewzruszony okaz spokoju (przybierał inny wygląd tylko wtedy, gdy Greg chwytał go za włosy i przygryzał jego szyję) Nie wykonał żadnego ruchu, by się zakryć, gdy Greg z sapnięciem złapał drugą część kołdry i zarzucił ją na swojego partnera.

— Dziękuję, Antheo. Możesz je zostawić na stole — poinformował ją Mycroft, wskazując na stolik nocny.

Dysząc cicho, Greg jęknął.

— Czy naprawdę jestem jedyną osobą, która czuje się teraz nieco zaniepokojona i obnażona? — zapytał rozgorączkowany.

Na miłość boską, byli nadzy. Nie wątpił, że Anthea widziała wszystko.

— Przypuszczam, że tak jest. — Anthea wzruszyła ramionami, skupiając się głównie na swoim Blackberry. Ramiona Grega opadły w westchnieniu. — To nic, czego bym wcześniej nie widziała.

— Tak, ale wciąż. Byliśmy oczywiście w trakcie czegoś. Czy to tylko anatomia czy nie, to byliśmy Myc i ja, a ty po prostu…

— To nic, czego bym wcześniej nie widziała — powtórzyła Anthea, spoglądając wymownie na szefa znad komórki.

Greg zamrugał o po chwili dotarło do niego, co sugerowała.

— Chwila. Ty… to znaczy… — zaczął, próbując zmusić się do wyrażenia tego, co myślał. — Widziałaś… czy to było podczas wykonywania misji czy coś takiego?

Był oczywisty sposób, w jaki Anthea wcześniej widziała Mycrofta nagiego. Jednak to nie był sposób, w kierunku którego jego myśli postanowiły pójść. Mycroft potrząsnął jednak głową na to pytanie, a Greg zaczął podążać w tym kierunku. Jego ciemnobrązowe oczy nieco się rozszerzyły.

— Wasza dwójka? — zapytał, wskazując między nimi. — Kiedy?

— Sześć lat temu. Swobodny układ, nic romantycznego — odpowiedziała Anthea, nie odrywając oczu od ekranu telefonu. — Głównie szacunek i ulga w stresie. I tak, również przyjemność z towarzystwa drugiej osoby, ale nic skomplikowanego. Już tego nie robię.

Gregowi opadła szczęka. Wiedział, że się gapił i szczerze mówiąc, nie obchodziło go to. Mycroft i Anthea uprawiali wcześniej seks. Nie, przypuszczał, że tak naprawdę można było to nazwać najzwyklejszym pieprzeniem się. Mycroft kochał się z nim. Oczywiście było to również pieprzenie się, ale znaczenie tych terminów było inne. Jednak to nie zmieniało faktu, że uprawiali seks. Wydawało się, że niejednokrotnie.

— Łał — powiedział.

Brzmiał głupio, ale był naprawdę zdumiony. Zdecydowanie się tego nie spodziewał.

— Cóż, pójdę już — westchnęła Anthea. — Idę do biura, a później do domu. Do zobaczenia rano, proszę pana. Dobranoc, Greg.

Wyszła bez słowa. W sypialni panowała cisza. Greg nadal był nieco oszołomiony. Nie wspominając już o tym, że zdecydowanie nie był w nastroju na dalszą zabawę. Błysk strachu, który odczuł, kiedy weszła do pokoju, sprawił, że tak było.

— Ty i Anthea — powtórzył, mrugając i spoglądając na Mycrofta.

— Tak — przytaknął Mycroft. — Oczywiście było tak, jak powiedziała. Czułem, że nie ma to znaczenia, dlatego nigdy o tym nie wspominałem. Przepraszam, jeśli w jakikolwiek sposób cię to zdenerwowało.

— Łał — powtórzył Greg. — Nie, po prostu… nie spodziewałem się tego.

Mycroft zanucił cicho, uśmiechając się. Odwrócił głowę, by spojrzeć na teczkę, którą zostawiła kobieta, ale nie wykonał żadnego ruchu, by ją podnieść, jak tego niemal oczekiwał Greg. Zamiast tego Mycroft sięgnął po starszego mężczyznę i przyciągnął go bliżej.

— Czy możemy zacząć od nowa? — zapytał uwodzicielsko.

Szok dla systemu czy nie, Greg poczuł przebiegający przez ciało dreszcz podniecenia.

— T… tak — zgodził się.

Naprawdę musieli zacząć od nowa, ale nie uważał, żeby stanowiło to duży problem. Mycroft uśmiechnął się i pochylił się, chwytając usta partnera w szorstkim, namiętnym pocałunku.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptySob 13 Lis 2021, 15:23

Rozdział 99: Praca pod przykrywką

Mycroft siedział na swoim krześle w biurze, przełączając obraz z różnych kamer przemysłowych i śledząc poczynania zespołu. Pracował nad sprawą, której Greg stał się częścią, odrobinę z powodu tego, że Sherlock jak zwykle odmówił, a także dlatego, że część tej sprawy miała związek z jego wydziałem. Mycroft nie był z tego powodu zadowolony, ale jego partner był upartym człowiekiem i przy równie zaciekłym uporze Sherlocka, by się w to nie mieszać, zgodził się. Śledzili czterech terrorystów, którzy razem zinfiltrowali cztery rejony Londynu. Dwóch z nich wślizgnęło się do głównych serwisów informacyjnych, a pozostali przeskakiwali tam i z powrotem między bankami i okolicami w pobliżu pałacu Buckingham.

Mycroft nie był jeszcze w stanie określić ich celów. To było irytujące. Nie wszystko było wystarczająco jasne, aby mieć sens i stworzyć pełniejszy obraz sytuacji. Obecnie miał sześć teorii, a Greg pod przykrywką próbował wydobyć informację, która, jak mieli nadzieję, zmniejszyłaby tę liczbę o połowę.

Były ekrany przedstawiające każdego z terrorystów, ale uwaga Mycrofta skupiała się głównie na tym, gdzie Greg wchodził w interakcję z jednym z mężczyzn. Był to młodszy Rosjanin, w wieku 35 lat i, jak powiedział inspektor, mieli szczęście, że był prawdziwym gejem. Mycroft nie uważał tego za szczęście. Wiedział dokładnie, do czego zmierza jego partner, ale to nie sprawiało, że był radosny. Wręcz odwrotnie. Jeżył się i sapał, wpatrując się w obraz z kamery przemysłowej.

Był zazdrosny. Było więcej niż prawdopodobne, że Greg będzie musiał uwieść Rosjanina, aby zdobyć wszystkie potrzebne informacje. Dane zebrane przez Antheę doprowadziły ich do takiego wniosku, a Mycroft zgodził się, że będzie to najskuteczniejszy sposób osiągnięcia zamierzonego celu. To nie znaczyło, że musiało mu się to podobać. W rzeczywistości bardzo mu się to NIE podobało. Szczerze mówiąc, wolałby tego nie oglądać, ale jednocześnie nie ufał nikomu innemu w nadzorowaniu wydarzeń i upewnieniu się, że dostaną wszystko, czego potrzebują, więc siedział tutaj.

Obejrzał materiał filmowy z wnętrza baru, gdzie w kącie siedział Rosjanin. Wyśledzili go tutaj, po tym, jak terrorysta opuścił magazyn, stanowiący miejsce spotkania, które, jak Mycroft zauważył, założyli. Gdy Greg uzyska potrzebne informacje, będą mogli prawidłowo zinfiltrować magazyn, co ostatecznie doprowadziłoby do zguby całą czwórkę mężczyzn.

Patrzył, jak Greg podszedł do stołu i osunął się na miejsce obok mężczyzny. To nie był pierwszy raz, kiedy nawiązali kontakt, ale to spotkanie było kluczowe. Wszystko szło zgodnie z planem, a jego najdroższy partner miał terrorystę dokładnie tam, gdzie go potrzebował. Pochyliwszy się do przodu przy biurku, Mycroft splótł ręce i nasłuchiwał uważnie. Pracowali nad podłączeniem mikrofonów tam, gdzie mieli się znaleźć, aby Mycroft mógł podsłuchać rozmowę. Działały całkiem nieźle. Teraz go mieli.

— A teraz powiedz mi, że leżąc w łóżku nie wyobrażasz sobie mnie — powiedział Greg.

Ledwo można było rozpoznać jego głos w hałasie baru, ale przynajmniej było ciszej niż podczas normalnej ruchliwej nocy, więc Mycroft mógł wszystko zrozumieć. Zmarszczył brwi, nienawidząc, że musi tego słuchać, ale to była jego praca. Choć był racjonalny, bardzo irracjonalnie był zazdrosny. Ale to była tylko praca pod przykrywką. Musiał się na tym skupić. Rosjanin również pochylił się do przodu z zainteresowaniem. Jego spojrzenie było utkwione w ciemno brązowych oczach Grega.

— Naciskającego na ciebie. Nagiego. Nawet z zamkniętymi oczami, widzisz ten obraz? — Greg wyciągnął rękę i przesunął dłonią od czoła mężczyzny do jego nosa, powodując, że ten zamknął oczy. Zniżył uwodzicielsko głos. — Każdy szczegół, ciepło mojego oddechu na twoim policzku. Kształt moich ust. Gładkość mojej skóry.

Oczy Mycrofta zamknęły się, zanim zdał sobie z tego sprawę. Skupił się na głosie swojego chłopaka, pochylając się bliżej i nasłuchując.

— Wyobraź sobie moją skórę ocierającą się o ciebie przez bieliznę. Moje biodra przy twoich biodrach. Moje ręce na tobie. Wszędzie. Wyobraź sobie.

Mycroft wyobraził to sobie. Mógł to zobaczyć. Noce spędzone razem w łóżku, jeden na drugim, szorstkie pocałunki i ocierające się o siebie ciała. To spowodowało, że przeszedł go dreszcz.

— A teraz pozwolisz swoim dłoniom zbadać moje ciało — kontynuował Greg.

Mycroft oblizał usta, bo tak… teraz również to sobie wyobraził. Przesuwanie smukłymi dłońmi w górę i w dół tej opalonej skóry…

— Każdy centymetr mojego ciała. I chcesz, żebym popchnął cię na łóżko. Żebym zdjął całe twoje ubranie, chcesz żebym wszedł na ciebie. W ciebie. Głęboko.

Mycroft przygryzł dolną wargę, wciąż z zamkniętymi oczami, podczas gdy jego wyobraźnia współgrała ze słowami Grega. Powinien zwracać uwagę na Rosjanina, powinien obserwować, ale… Nie mógł przestać wyobrażać sobie, jak Greg wsuwa się i wysuwa z niego, co sprawia, że kwili i wygina się w łuk.

— I ten obraz nie znika, kiedy otwierasz oczy, czyż nie? — zakończył Greg, odchylając się do tyłu z dala od mężczyzny, który otworzył oczy, by znów na niego spojrzeć. Greg miał na ustach uśmieszek pełen pewności siebie. — Nadal mnie czujesz.

Rosjanin zaczął mówić. Oczy Mycrofta otworzyły się gwałtownie, gdy drugi głos przełamał trans, w który wpadł. Zamrugał szybko, chwytając długopis i uważnie słuchając. Zapisał wszystko, co było średnio ważne, starając się zignorować swoje obcisłe spodnie i zarumienione policzki, podczas gdy Greg dalej posługiwał się swoją magią.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptySro 01 Gru 2021, 02:21

Rozdział 100: Ważne pytanie

— Tak bardzo przepraszam za spóźnienie — jęknął Greg, gdy prowadzono go do stolika na patio w super eleganckiej restauracji.

Mycroft czekał na niego z kieliszkiem wina w dłoni i zerknął na swojego partnera z lekkim uśmiechem.

— Zapewniam cię, że nic się nie stało. Usiądź, Gregory — powiedział płynnie, wskazując na krzesło stojące naprzeciwko.

Kieliszek wina również już czekał na inspektora, za co Greg był bardzo wdzięczny. Potrzebował tego po dniu, który miał.

— Już, tylko najpierw — powiedział z kuszącym uśmiechem Greg.

Podszedł i pochylił się, delikatnie całując młodszego mężczyznę. Potarł grzbietem palców policzek Mycrofta, który zanucił z radości. W porządku. Teraz mógł usiąść. Wślizgnął się na swoje miejsce i sięgnął po wino, sącząc je i wzdychając, kiedy wreszcie był w stanie się zrelaksować.

— Długi dzień — skomentował Mycroft.

Oczywiście spostrzeżenie, nie pytanie. Zawsze mógł to stwierdzić, więc Greg tylko skinął głową.

— Tak, cieszę się, że to koniec. Nienawidziłem tego, że przeszkodziło to w naszej kolacji — zmarszczył brwi, a Mycroft potrząsnął głową.

— Nic się nie stało, Gregory. Mój wieczór był wolny. — Mycroft uśmiechnął się i Greg poczuł odrobinę ulgi.

Jego „pomniejsze stanowisko w rządzie brytyjskim” zajmowało mu wiele czasu i nienawidził tej sprawy, która trzymała go z daleka, w tym niewielkim przedziale wolnego czasu, który udało im się wygospodarować. Ale w porządku. Mieli resztę nocy dla siebie.

Przyniesiono im posiłki bez konieczności zamawiania czegokolwiek. Mycroft czasami to aranżował, co powodowało uśmiech u Grega. Jedli, pili wino i relaksowali się, nie rozmawiając o niczym szczególnym i wszystko po prostu było przyjemne. Skrzyżował długie nogi pod stołem i otarł czubkiem buta o łydkę Grega. Starszy mężczyzna zrozumiał wskazówkę i wysunął nogę nieco dalej, unosząc ją i powoli ocierając się o drugiego mężczyznę. Patrzyli na siebie czule, a ich spojrzenia mówiły rzeczy, które nie wychodziły z ich ust.

Kolacja dobiegała prawie końca, a Greg był gotów uznać to za koniec wieczoru i udać się do domu. Myślał o przytulaniu się w łóżku, a może o wspólnym prysznicu, czymś w tym rodzaju. Jednak gdy przesunął się, by zacząć wstawać, kelner wrócił. Przyniósł ze sobą deser. Dwie porcje tiramisu i filiżankę kawy. Greg zamrugał. Mycroft nigdy nie zamawiał deseru, zawsze używając czegoś związanego z dietą jako wymówki. Nie tylko był to jakiś deser. Był to jeden z ulubionych Grega.

— Z jakiej to okazji, Myc? — zapytał z uśmiechem, podnosząc łyżeczkę.

To nie były urodziny żadnego z nich. To nie była żadna rocznica. Nie było nic… specjalnego w tym dniu. Wydawało się to bardzo przypadkowe. Oblizał wargi i ugryzł pierwszy kęs deseru, zanim zauważył zmianę w postawie Mycrofta. Był teraz trochę bardziej wyprostowany, trochę mniej odprężony niż wcześniej. Jeszcze nie dotknął swojego deseru. Greg zamrugał.

— Myc?

— Znamy się już prawie siedem lat, Gregory — zaczął cicho Mycroft.

Greg skinął głową, zlizując zabłąkane kawałki tiramisu z ust, wpatrując się w swojego partnera.

— Tak jest — skomentował po krótkiej chwili ciszy. Napił się swojej kawy. — Co się dzieje? Mycroft?

— Przyznaję, że nie wywarłeś na mnie zbyt wielkiego wrażenia, kiedy cię poznałem — przyznał Mycroft, kontynuując bez udzielania odpowiedzi na pytanie Grega. — Ale bardzo szybko stałeś się o wiele ważniejszym elementem mojego życia niż się spodziewałem. Stałeś się skałą w życiu mojego brata i zrobiłeś tego, czego ja nie mogłem. Wydostałeś go z narkotyków. Zmieniłeś jego życie i dlatego zmieniłeś moje. Przez resztę naszego życia nigdy nie będę w stanie wystarczająco ci podziękować ani naprawdę pokazać, w jakim stopniu jestem ci za to wdzięczny.

Greg zamrugał, czując, jak przepływa przez niego ciepło. Rzadko mówili do siebie w ten sposób, ale nie zamierzał narzekać. To była jedna z najsłodszych rzeczy, jakie usłyszał, nawet jeśli były to w zasadzie fakty. Było w tym coś innego, w tym jak stali się istotną częścią życia tego drugiego.

— To uświadomiło mi, jak bardzo cię kocham – kontynuował Mycroft. Greg uśmiechnął się. — Pamiętaj, nigdy wcześniej nie przywiązywałem do tego wagi. Byłem zawsze zbyt zajęty, by zajmować się jakimkolwiek związkiem lub zacząć rozważać ideę miłości. Teraz nie mogę wyobrazić sobie, jak moje życie byłoby kompletne bez tego. Bez ciebie.

Greg zamrugał, zdezorientowany, patrząc, jak Mycroft wstaje. Poczuł, że coś ściska jego serce. To było coś, czego jeszcze umysł nie dogonił. Jego oczy rozszerzyły się, gdy jego chłopak, miłość jego życia, podszedł do niego z jedną ręką w kieszeni marynarki. To było normalne dla Mycrofta, ale sprawiało, że serce Grega biło jeszcze szybciej.

— Mycroft — powiedział niepewnie. Wszystko wskoczyło na swoje miejsce, gdy Mycroft, publicznie, przy ludziach, osunął się przed nim na jedno kolano. Wyciągnął małe, aksamitne pudełko. — O Jezu Chryste.

— Gregory Lestrade, jesteś częścią mojej duszy. Byłbym wdzięczny, gdybyś zechciał połączyć się ze mną sposób formalny. Gdybyś mnie poślubił.

Pudełeczko zostało otwarte. Pierścionek był w zasadzie obrączką, ale było w nim coś na tyle innego, że widać było, że był pierścionkiem zaręczynowym. Greg nie potrafił wyrazić słowami, dlaczego tak pomyślał. Nie potrafił w ogóle ułożyć zdania. W ustach miał suchość i zamarł, gapiąc się. Mycroft spojrzał na niego cierpliwie, sztywny i pewny siebie, gdy klęczał przed nim.

— Mój Boże. — Greg odetchnął drżąco, a jego oczy zapiekły. — Ja… Kurwa. Tak, zgadzam się, ty draniu.

Mycroft uśmiechnął się szczerze i szeroko. Uśmiech zarezerwowany tylko dla Grega. Poruszył się, żeby wyjąć pierścionek, ale Greg nie pozwolił mu zajść tak daleko, gdyż wyskoczył z krzesła, upadając na kolana przed Mycroftem i przyciągając go do namiętnego pocałunku. Ściskając mocno pudełko, zamknął je, gdy obejmowali się i całowali, nie dbając o świat, w którym byli, ani o gapiów.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyCzw 02 Gru 2021, 07:36

Uwagi: AU Nastolatki

Rozdział 101: London Eye

Byli na randce. Prawdziwej randce. Greg nigdy wcześniej nie był tak podekscytowany randką. Miał ich wiele, zanim zaczął spotykać się z Mycroftem, ale żadna z nich nie była taka. Normalna kolacja i film. Kiepskie rzeczy, które robiły wszystkie nastolatki. To jednak… to było o wiele więcej.

Oczywiście, umawiając się z Mycroftem Holmesem, kolacja i film nigdy się nie pojawiły. Jednak London Eye? Tak, to był bardziej styl chłopaka. Zarezerwowali prywatny wagonik i podczas gdy normalny obrót trwał 30 minut, zajęli go na co najmniej dwie godziny. Z możliwością przedłużenia, gdyby chcieli. Greg miał podejrzenie, że stał za tym Mycroft, ale nie miał zamiaru narzekać.

Wagonik miał bardzo intymny charakter. Greg uśmiechnął się szeroko, wchodząc do środka. Zostali sami, gdy pracownik obsługi, który wskazał im miejsce, zamknął za nimi drzwiczki. Normalnie był to wagonik zarezerwowany dla tych ważniejszych osobistości, więc zakładał, że to znów szczególny wpływ Mycrofta. To było miłe. Zrobił kilka kroków do środka, spoglądając na mały stał z jedzeniem i szampanem, unosząc z rozbawieniem brwi.

Usiedli z napojami w ręku, gdy koło zaczęło się obracać. Zajęli miejsce na małej sofie, którą można było zmieścić w tej małej przestrzeni, stykając się nogami. Greg wyciągnął rękę wzdłuż oparcia, muskając delikatnie palcami ramię Mycrofta.

— To jest naprawdę miłe, Myc — skomentował, zerkając na drugiego nastolatka, który jak zawsze wyglądał niesamowicie w swoim pełnym garniturze.

W zamian otrzymał nieco powściągliwy uśmiech.

— Cieszę się, że ci się podoba, Gregory — skomentował, spoglądając na chwilę na widok roztaczający się przed nimi, zanim ponownie wrócił spojrzeniem do szklanki w dłoniach.

Greg prawie skomentował, ale postanowił tego nie robić i pili w przyjemnej ciszy.

— Chodź tutaj — powiedział cicho, kiedy obaj skończyli.

Pociągnął Mycrofta za ramię i przyciągnął go do siebie, pochylając się, by pocałować go delikatnie. Mycroft owinął ramiona wokół szyi Grega i przesunął się bliżej. Ich ciała wygodnie przytulały się do siebie.

Żaden nie przyspieszał tego momentu, ponieważ obaj po prostu cieszyli się swoim towarzystwem i uczuciami, którymi się obdarowali. Pozostawali przytuleni na kanapie, rozmawiając, całując i śmiejąc się cicho, spoglądając na widok na zewnątrz, gdy unosili się coraz wyżej. Kiedy zbliżyli się do szczytu, wiatr spowodował, że wagonik lekko się zakołysał. Wystarczająco, aby to poczuć.

W tym momencie Mycroft zamarł. Delikatny chwyt na bicepsie Grega wzmocnił się bardzo. Greg zamrugał, spoglądając z zaciekawieniem na swojego chłopaka. Jego wyraz twarzy tak naprawdę nie zmienił się, ale coś było w spojrzeniu jego bladoniebieskich oczu.

— Myc? — zapytał cicho. — Wszystko w porządku?

— Tak, oczywiście, Gregory — odpowiedział bardzo szybko Mycroft, nie patrząc na niego. — Wszystko w porządku.

Jego uchwyt nie poluzował się. Greg zaczął się lekko uśmiechać.

— Czy boisz się wysokości? — zapytał po chwili.

Teraz Mycroft odwrócił się, żeby na niego spojrzeć, unosząc przy tym brwi.

— Nie bądź absurdalny. Oczywiście, że nie.

Greg stwierdził, że nie do końca wierzył drugiemu chłopakowi. Szczerze go to zaskoczyło, ponieważ wiedział, że Mycroft podróżuje samolotami. A jednak byli tutaj, a on zdecydowanie był zdenerwowany i czymś zaniepokojony.

— Dlaczego więc nie przyjrzymy się temu widokowi? — zapytał, ruszając się, by wstać z kanapy.

Uścisk na jego ramieniu zacisnął się jeszcze mocniej i Mycroft prawie przyciągnął Grega do siebie.

— To tylko Londyn. Nic, czego byśmy już nie widzieliśmy — mruknął Mycroft. Greg uśmiechnął się ponownie.

— Boisz się. Och, Myc, w porządku — zamruczał, sięgając, by wziąć młodszego nastolatka w ramiona.

Otrzymał z tego powodu groźne spojrzenie. Zaśmiał się.

— Zamknij się, Gregory — wymamrotał Mycroft, prychając.

Kręcąc głową, Greg przyciągnął go do siebie i złożył pocałunek na jego policzku.

— To sprawia, że randka jest jeszcze cudowniejsza — szepnął w ucho Mycrofta. Że też ustawił to wszystko, nawet gdy jego lęk wysokości przemawiał przeciwko temu. To było naprawdę romantyczne.

Mycroft przewrócił oczami, ale zaczął powoli się uśmiechać.

— Nikomu o tym nie mów — szepnął z westchnieniem, odchylając się, by oprzeć się o Grega.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyPią 03 Gru 2021, 07:51

Rozdział 102: Na razie noś moje

— Jest późno, powinienem chyba iść do mieszkania po ubrania… — skomentował Greg, rozciągnięty na łóżku Mycrofta, zupełnie nago.

Młodszy mężczyzna, oparty na łokciu obok niego, czytał wiadomości email na swoim telefonie, również nagi. Greg uśmiechnął się, wyciągając rękę, by delikatnie przesunąć palcami po ramieniu Mycrofta.

— To nie jest konieczne — skomentował Mycroft, opuszczając komórkę i chwytając dłoń Grega. Uniósł ją, całując jego kostki. — Mogę poprosić Antheę, żeby wpadła do ciebie później.

— Później? — zapytał Greg, unosząc brwi. — Czyli do tego czasu będę po prostu chodzić po twoim mieszkaniu nago?

Mycroft zamarł, zastanawiając się przez chwilę. Greg nie miał oczywiście ochoty spacerować nago, chociaż czuł się w takim stanie całkowicie swobodnie. Patrzył z zaciekawieniem na twarz swojego partnera, gdy ten myślał o możliwościach. Spojrzenie jasnoniebieskich oczu przebiegło po jego ciele.

— Może lepiej nie — mruknął po chwili. — Nie byłbym w stanie się skupić.

Greg zaśmiał się i przesunął się bliżej, muskając nosem nagie ramię Mycrofta.

— Może chcę cię rozpraszać — szepnął głębokim tonem. Usłyszał, jak oddech Mycrofta urywa się, co sprawiło, że uśmiechnął się jeszcze szerzej.

— Możesz nosić część moich ubrań, dopóki Anthea nie przyjdzie z twoimi — powiedział pośpiesznie po chwili. — Nie ma za co dziękować, Gregory.

Młodszy mężczyzna usiadł i wstał z łóżka. Zaczął ubierać się w swoją jedwabną piżamę, a po zrobieniu tego włożył na nią szlafrok. Greg patrzył na to w milczeniu, zanim zdecydował, że prawdopodobnie również powinien się ubrać. Cokolwiek - powiedział sobie. Nucąc, wstał z łóżka i podszedł do szafy Mycrofta.

Mógł również założyć piżamę. Prawie to zrobił, ale myśląc o tym, uznał, że nogi Mycrofta były znacznie dłuższe niż jego i naprawdę nie chciał jej zakładać. Dlatego zamiast tego podszedł do szafy i wybrał jedną z bladoniebieskich koszul młodszego mężczyzny, którą mógł włożyć. Zapiął ją w większej części, a potem naciągnął na nią szlafrok. Koszula ledwo zakrywała jego tyłek, ale to wystarczyło. Poza tym miał na sobie szlafrok. Zadowolony odwrócił się i z uśmiechem zbliżył się do drugiego mężczyzny.

Mycroft zamrugał i spojrzał na niego. Jego wzrok biegał w górę i w dół ciała Grega, który zarumienił się pod wpływem tego spojrzenia i uśmiechnął się lekko.

— Myc? — zapytał, przechylając głowę na bok.

— Nie do końca mogę się zdecydować, czy to jest lepsze czy gorsze — przyznał Mycroft, wpatrując się w tę część klatki piersiowej inspektora, która nie była zakryta żadnym elementem garderoby.

Greg uśmiechnął się szeroko i wzruszył ramionami.

— To ty to zasugerowałeś, kochanie — zauważył.

To było zabawne i trochę pochlebne, jak atrakcyjny był dla Mycrofta. Greg nigdy by w to nie uwierzył, ale… Wskazywały na to wszystkie dowody. W tym niesamowity seks, który właśnie mieli.

— Anthea za kilka godzin przywiezie kilka twoich rzeczy — powiedział Mycroft, starając się działać tak, jakby nie był całkowicie rozproszony.

Greg owinął ramiona wokół talii Mycrofta i zbliżył się, przechylając głowę, by pocałować go w szczękę.

— Obiecuję, że spróbuję nie być zbytnio rozpraszający — szepnął naprzeciw jego skóry.

— Już w tym zawodzisz, najdroższy — sapnął Mycroft, lekko drżąc.

— Och, wiem o tym. — Greg uśmiechnął się, całując drogę wzdłuż jego szczęki w dół, w kierunku szyi.

— Gregory… — jęknął Mycroft.

Greg śmiejąc się, cofnął się o krok i uśmiechnął się słodko.

— Dziękuję, że pozwoliłeś mi pożyczyć ubrania, Myc — powiedział z uczuciem, wychodząc z sypialni. — Herbaty?

— Herbata brzmi cudownie, proszę — zawołał za nim Mycroft.

Jego jasnoniebieskie oczy wpatrywały się w kołyszący się szlafrok i w to, jak nogi Grega pokazywały się za każdym razem, gdy robił krok.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptySob 04 Gru 2021, 09:44

Rozdział 103: Gościnne opowiadanie z kwietnia

Mycroft poruszył się wraz z materacem, kiedy Greg wstał. Przez chwilę odczuwał dezorientację. W sypialni panował jeszcze mrok, szara listopadowa noc ledwo co przenikała przez zasłony. Oprzytomniał trochę bardziej, gdy usłyszał kaszel dochodzący z jednej z sąsiadujących sypialni. Nasłuchiwał szumu wody płynącej w łazience, a potem cichego głosu Grega, gdy pomagał córce napić się letniej wody.

Córki Grega, Elizabeth i Abigail, spędzały z nimi tydzień w mieszkaniu Mycrofta (technicznie należącego teraz również do Grega, bo przeprowadził się tutaj kilka miesięcy temu). Christina, była żona Grega, pojechała na tygodniowe wakacje z nauczycielem wychowania fizycznego (Mycroft miał teczkę zawierającą jego dane, ale żaden z nich nie dbał o niego na tyle, by dowiedzieć się jak nazywał się mężczyzna), więc podrzucili do nich dziewczynki przed lotem w piątkowe popołudnie. Cała czwórka spędziła razem cudowny weekend, idąc do ZOO, cukierni i parku. Kochana Abigail wciąż dochodziła do siebie po okropnym przeziębieniu, a nawet jeśli nie miała już gorączki, wciąż kaszlała. Najgorsze ataki miało szczególnie w nocy, kiedy leżała.

W rezydencji w końcu powróciła cisza, a Gregory wrócił do sypialni kilka minut później z zatroskaną miną.

— Nie polepszyło się jej? — zapytał Mycroft.

— Nie, ale przynajmniej nie obudziła tym razem Lizzy.

Inspektor wszedł z powrotem do łóżka, ale wolał usiąść przy wezgłowiu, zamiast położyć się i objąć swojego partnera. Mycroft zerknął na budzik, po czym usiadł obok niego. Obaj mężczyźni zawsze wstawali wcześnie, a sądząc po godzinie, Mycroft uznał, że równie dobrze mogą teraz wstać, zamiast próbować zasnąć. Co więcej, obaj martwili się o najmłodszą pociechę Grega.

— Czy chcesz, żebym wezwał lekarza? — zapytał polityk.

Greg odrzucił ten pomysł, lekko potrząsając głową.

— Nie, to tylko pozostałości po przeziębieniu. Jest jednak zbyt zmęczona, żeby pójść do szkoły. Wolałabym, żeby została dzisiaj w domu. — Z westchnieniem przeczesał dłonią włosy w kolorze soli i pieprzu. — Mając na biurku sprawę seryjnego dusiciela, nie mogę wziąć wolnego, a ponieważ Christina wyjechała na tydzień ze swoim cholernym nauczycielem nie może się nimi zająć. Mogę zapytać siostrę Christiny, ale ona mnie nie lubi…

— Mogę zostać z nią w domu, jeśli chcesz.

Mycroft zorientował się, że ta propozycja pochodzi z jego ust.

— Co? — zapytał Greg, zerkając na niego z wyrazem szoku na twarzy.

— Nie mam żadnego spotkania, którego nie mogę odwołać, a Anthea może wysłać emailem najpilniejsze pliki. Mogę więc dzisiaj zostać z nią w domu. — Mycroft poruszył się, nagle trochę niepewny. — Ale Gregory, tylko jeśli ufasz mi, że…

Greg przerwał mu machając lekceważąco ręką.

— Oczywiście, że ci ufam, Myc, to nawet nie podlega dyskusji. Ale chore dziecko nie jest zabawną rzeczą — powiedział.

Mycroft uniósł brwi.

— Naprawdę Gregory, nikt nie może być tak irytujący jak młody Sherlock z przeziębieniem.

To wywołało u Grega uśmiech.

— Mogę w to uwierzyć. — Przez chwilę przyglądał się swojemu kochankowi. — Szczerze, Mycroft, jesteś tego pewien?

— Gregory, jesteś teraz częścią mojego życia, tak jak twoje córki. Wiem, że się martwisz i chcę cię wspierać. Pozwól mi pomóc.

Greg z ulgą zgodził się.

Potem wydarzenia potoczyły się szybko. Abby została w sypialni, którą dzieliły dwie siostry, kiedy przybywały w domu (prawie jeden tydzień co dwa tygodnie, zgodnie z postanowieniami dotyczącymi wspólnej opieki), podczas gdy Elizabeth została poproszona, aby przygotowała się do szkoły. Elizabeth trochę marudziła, chcąc również zostać w domu, jednak Greg szybko (ale delikatnie) zbeształ ją, wyjaśniając, że Abby została w domu z powodu przeziębienia, a nie po to, by spędzić dzień na zabawie.

Zanim wyszedł z domu, inspektor szybko poszedł na górę, aby pocałować córkę. Następnie przytulił Mycrofta na progu, gdy Elizabeth była już w samochodzie.

— Jeszcze raz dziękuję. — Uśmiechnął się. Mycroft uścisnął go, zanim odpowiedział.

— Nie ma za co. Kocham cię.

Uśmiechając się, pocałował Grega w policzek na pożegnanie.

Kiedy Elizabeth i Gregory wyszli, Mycroft dostał chwilowego zawrotu głowy zdając sobie sprawę na co się zgodził. Czy naprawdę potrafił samodzielnie zająć się dzieckiem przez cały dzień? Pamiętał, jak opiekował się Sherlockiem, gdy byli młodsi, ale to było wieki temu…

— Przestań — skarcił się.

Abigail była najsłodszą dziewczynką na świecie i gdy mógł codziennie radzić sobie z rozgniewanymi politykami, sześcioletnia dziewczynka nie powinna go przerażać. Biorąc głęboki oddech, powoli skierował się do kuchni. Gregory zostawił w lodówce trochę jedzenia i być może Abigail zechce się z nim podzielić przy filiżance herbaty…

OoO

Kilka godzin później Mycroft poczuł się odprężony. Jak dotąd wszystko szło dobrze. Po filiżance herbaty (lubiła ją z dwoma kostkami cukru, ale bez mleka, jak przypomniał sobie) Abigail przespała większość poranka.

W południe pomógł dostać się jej do łazienki, czekając za drzwiami, kiedy obmyła się trochę. Potem położył ją na kanapie, przykrywając jej drobną postać kocem, kiedy podgrzewał dla mniej miskę rosołu. Chciała po tym jeszcze raz się zdrzemnąć, a teraz szedł do jej pokoju z kubkiem gorącego kakao, ciekawy, czy się obudziła. Najwidoczniej się nudziła, co łatwo było wywnioskować po jasnym uśmiechu podniecenia, którym obdarzyła, gdy wszedł do pokoju.

Ostrożnie postawił kubek na szafce nocnej obok niej, a bogaty zapach czekolady przywołał wspomnienia. Gorące kakao było jedyną rzeczą, która mogła uspokoić Sherlocka, gdy był chory i Mycroft miał nadzieję, że magia czekolady wywrze taki sam wpływ na małą dziewczynkę.

— Jak się masz, droga Abigail? — zapytał delikatnie, siadając obok niej na łóżku. Podniósł z powrotem kubek i podał go jej.

— Czuję się lepiej, dziękuję, Myc.

Mycroft uśmiechnął się lekko. Córki Grega, na wzór swojego ojca, zaczęły nazywać go „Myc”. Nie mógł znieść, żeby jego imię było skracane przez obcych, a nawet przez jego własną rodzinę, ale nie przeszkadzało mu to, gdy ta trójka to robiła. Greg, ponieważ był to jeden z wielu sposobów, w jaki inspektor okazywał swoją miłość do niego. A jeśli chodzi o Abby i Elizabeth, to dlatego, że czuły się przy nim swobodnie i nie czuł już potrzeby formalności. Nie był „panem Holmesem” w tym domu. Był po prostu „Myc”, kochankiem ich taty i stwierdził, że nie chciał tego w żaden inny sposób.

Po oczyszczeniu twarzy Abby z czekoladowych wąsów, które zdobyła podczas picia czekolady, Mycroft wstał, gotowy do wyjścia, aby chora dziewczynka mogła dalej odpoczywać w spokoju, ale ta zatrzymała go, chwytając za spód marynarki.

— Możesz zostać, Myc? — zapytała cicho, mrugając do niego brązowymi oczami identycznymi jak jej ojciec. — Albo mogę pójść z tobą do twojego biura? Będę cicho, obiecuję.

— Powinnaś odpoczywać, Abigail.

— Ale jestem znudzona! — poskarżyła się z dramatycznym westchnieniem.

Okej, to zdecydowanie przywróciło wspomnienia związane z Sherlockiem. Mycroft gorączkowo próbował sobie przypomnieć, co rozbił z Sherlockiem, żeby zabawić swojego młodszego brata. Szybko jednak odrzucił niektóre pomysły: czytanie na głos kryminalnej rubryki w gazecie i sprawdzenie, jak dobrze zapamiętał „układ okresowy pierwiastkowy” nie były odpowiednie. Myślał intensywnie próbując coś wymyśleć, kiedy dziewczynka zaczęła się denerwować. Dlatego spróbował:

— Czy chciałabyś coś porysować?

Kiedy skinęła głową, westchnął z ulgą i podszedł do biurka dziewczynki po papier, tekturę jako podstawkę i kredki, szczęśliwy, że poradził sobie z kryzysem. Dziewczynka przyglądała się przez chwilę kredkom, po czym podzieliła je na dwie grupki i podała jedną Mycroftowi.

— Czy chcesz, żebym je trzymał, kiedy będziesz rysować? — zapytał, zerkając na to, co teraz trzymał.

— Nie głuptasie, to po to, abyś mógł narysować swój rysunek.

— Och, w porządku. — Zamrugał zdziwiony.

Pomógł jej usiąść opierając się na poduszkach, poprawił kołdrę i ponownie usiadł obok niej na narzucie z własnym papierem.

Mycroft nie miał żadnych zdolności artystycznych, więc po prostu wykonał jakieś bohomazy ciemnozieloną kredką, podczas gdy Lizzy rysowała z koncentracją. Brązowe włosy opadały jej na twarz. Po chwili Mycroft po prostu wpatrywał się w pokój i zdał sobie sprawę, że nie może przypomnieć sobie, jak wyglądało pomieszczenie, zanim dwie dziewczynki zamieszkały w nim ze swoimi ubraniami, plakatami przedstawiającymi postacie z kreskówek i zabawkami. Był zdumiony, gdy po dalszej refleksji pomyślał że był w ten sposób szczęśliwszy. Wcześniej dom zawsze wydawał się tak zimny i pusty, co nigdy wcześniej mu nie przeszkadzało, ale wiedział, że nie może już do tego wrócić. Jeśli Greg wniósł ciepło do jego serca, to jego córki ożywiły ten dom.

— Myc? Chcesz zobaczyć mój rysunek?

Jej pytanie wyrwało go z zamyślenia i ponownie skupił się na dziewczynce.

— Tak, oczywiście kochanie. — Uśmiechnął się, odkładając swój.

Dziewczyna z dumą pokazywała mu swój rysunek. Na kartce były cztery humanoidalne formy, niechlujnie narysowane jasnoróżowymi kredkami. Pod wyciągniętymi ramionami dwóch najwyższych znajdowały się dwie małe postacie, a wszystkie z nich miały uśmiechy tak wielkie, że rozciągały się poza ich twarze.

— Jest cudowny, Abigail — skomplementował rysunek Mycroft.

— To ja i Lizzy — powiedziała Abigail, wskazując na dwie najmniejsze postacie. — Mam niebieską koszulkę, która dał mi tatuś i Lizzy ma zieloną, bo to jej ulubiony kolor.

Mycroft skinął głową z poważną miną, słuchając jej wyjaśnień.

— To tatuś — powiedziała, wskazując na jedną z najwyższych postaci, z potarganymi siwymi włosami i czerwono-białą wstążką na szyi. Mycroft uśmiechnął się złośliwie, rozpoznając szalik Arsenalu, klubu któremu kibicował jego kochanek. Nastąpiła chwila milczenia, zanim dziewczynka znów się odezwała, kończąc nieśmiało. — A to ty.

Zamarł, wpatrując się w dziecięcy rysunek. Był przedstawiony z zestawem okrągłych kształtów na torsie, które z pewnością były guzikami jego nieodłącznej marynarki. Jego włosy były niechlujną plama jasnopomarańczowych loków. Tym, co go naprawdę zamroziło w miejscu, były ręce jego i Gregory’ego. Trzymali się za ręce, a ich ramiona były kompletnie nieproporcjonalne nienaturalnie , aby mogli w ochronnym geście przesunąć je nad głowami obu sióstr. Jednak tym, co sprawiło, że wpatrywał się intensywnie w kartkę była żółta linia przecinająca ich połączone ręce. Kiedy o to zapytał, dziewczynka odpowiedziała wprost:

— To obrączki!

Mycroft poczuł ukłucie w piersi. Ślub? To była jedna z wielu rzeczy, których nigdy nie pragnął, zanim spotkał Grega. Teraz, w pewne dni, oddawał się małemu marzeniu… Ale nie, Gregory miał za sobą jedno nieszczęśliwe małżeństwo. Z pewnością nie chciał podejmować kolejnej próby, więc odrzucił ten pomysł.

— Kochanie, twój ojciec wyjaśnił ci, że nie jesteśmy małżeństwem. Oczywiście kochamy się, ale nie jesteśmy małżeństwem tak jak była twoja matka i twój ojciec — wyjaśnił spokojnie.

— Ale tatuś pokazał mi pierścionki! — zawołała Abigail.

— Jaki pierścionek, kochanie? — zapytał Mycroft po chwili, marszcząc brwi w zdumieniu.

— Nie pierścionek, pierścionki! Te które kupił, aby poprosić cię o rękę!

Umysł Mycrofta zatrzymał się na sformułowaniu „poprosić o rękę”, a potem zaczął biec w każdym kierunku. Może Abigail źle zrozumiała… Oczywiście Gregory nie miał na myśli… To na pewno… Mycroft odciął wirujące myśli w swojej głowie. Najpierw wziął głęboki oddech. Potem zaczął porządkować swoje myśli. Potrzebował więcej danych, aby zrozumieć sytuację.

— Kiedy z tobą o tym rozmawiał? — zapytał delikatnie.

Abigail zastanawiała się przez chwilę zanim odpowiedziała.

— Um… dwa tygodnie temu? Zapytał mnie i Lizzy, czy możemy mieć cię jako kolejnego tatusia. Powiedział, że jesteście zakochani, a kiedy dorośli się bardzo kochają i chcą spędzić razem resztę życia, pobierają się i dlatego zamierza cię poślubić.

Głębokie oddechy, Mycroft. Jak to możliwe, że jego wewnętrzny głos brzmiał jak Sherlock? Drogi Panie…

Cichy głos Abigail wwiercił się w jego oszołomione myśli.

— Ty…— Ton dziewczynki był niepewny i nagle trochę przestraszony. — Zamierzasz poślubić tatę? To znaczy… kochasz go, prawda?

Serce Mycrofta zwolniło na chwilę, zanim zaczęło bić szaleńczo.

— Oczywiście, kochanie, z całego serca. Jeśli twój ojciec poprosi mnie o rękę, zgodzę się.

Został nagrodzony największym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widział.

— Fajnie! Razem z Lizzy uważamy, że jesteś super fajny, a tatuś jest bardzo szczęśliwy. Jeśli będziecie małżeństwem, to chcemy zostać z tobą w tym niesamowitym domu ze wszystkimi zabawkami na zawsze.

Pieczenie w oczach Mycrofta z pewnością nie było spowodowane łzami. Nigdy nie płakał.

— Abigail, kochanie, nie masz się czego bać. Kocham twojego ojca i kocham waszą dwójkę. Elizabeth i ty jesteście zawsze jesteście mile widziane w tym domu.

Dziewczynka wyciągnęła rękę, przesuwając się pod kołdrą.

— Przytulisz mnie? — zapytała nieśmiało.

Mycroft przesunął się bliżej i objął ją ramionami. Nigdy wcześniej nie był zbyt dobry w przytulaniu, ale Gregory sprawił, że czuł się z nimi bardziej komfortowo, więc po prostu przytulił ją czule przez chwilę. Zaciskali uścisk powoli. Mycroft uważał, żeby nie naciskać na nią zbyt mocno, podczas gdy dziewczynka przytulała go tak mocno, jak tylko mogła, swoimi małymi rączkami. Po chwili poczuł, jak Abigail rozluźniała się przy nim.

— Myślę, że chcę znowu spać. — Ziewnęła.

Mycroft pomógł wrócić jej pod kołdrę, otulając dziewczynkę, przed zabraniem kubka z kakao i wyjściem. Gdy był na progu, głos dziewczynki zmusił go do zatrzymania się na chwilę.

— Kocham cię, Myc.

— Ja też cię kocham, Abigail — szepnął załamującym się głosem.

Nie mógł wystarczająco szybko dotrzeć do kuchni, zanim jego emocje całkowicie nim zawładnęły.

OoO

Kiedy Greg wrócił tej nocy do domu, udał się bezpośrednio do sypialni swojej córki, aby sprawdzić, co u niej, zanim zszedł na dół i spotkał się z Mycroftem w salonie. Polityk porządkował pudełka DVD z kreskówkami, które Abigail oglądała późnym popołudniem.

Całowali się powoli i namiętnie przez chwilę. Kiedy się odsunęli, Mycroft poczuł się na tyle spokojny, że uśmiechnął się do zmartwionego inspektora. Postanowił ukryć rysunek, by usunąć z niego ślady swoich wcześniejszych łez, ale w żołądku wciąż czuł ciepło. Postanowił nie mówić Gregory’emu, że jego córka wyjawiła jego plany. Znając mężczyznę, potajemnie przygotowywał aranżację, aby jego oświadczyny były niespodzianką, a Mycroft chciał pozwolić mu to zrobić w jego własnym tempie.

Dlatego też kiedy inspektor zapytał o jego dzień, posłał mu pogodny uśmiech i po prostu odpowiedział.

— Był idealny.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyNie 05 Gru 2021, 10:18

Rozdział 104: Więź rodzinna

— Gregory, poznanie twojej siostry było naprawdę cudownym wydarzeniem — skomentował Mycroft, kiedy wsiedli do samochodu, wychodząc z restauracji, w której zjedli obiad z Emily Lestrade.

Greg mruknął cicho, owijając ramię wokół pleców młodszego mężczyzny i wślizgujac się do samochodu. Pogłaskał ramię Mycrofta i uśmiechnął się, składając pocałunek na jego policzku.

— Nie mogłem się doczekać, aż ją spotkasz. - Uśmiechnął się dumnie. — Byliśmy jedynymi dziećmi w średnim wieku, więc trzymaliśmy się razem.

— Wasza więź jest godna podziwu — skomentował Mycroft, sięgając po drugą rękę Grega i splatając ich palce. Uścisnął ją delikatnie. — Jest bardzo widoczne, że wasza dwójka kocha się wzajemnie i że zawsze tak było.

Greg uśmiechnął się. Kiedy Mycroft mówił, patrzył na niego, nasłuchując i czując dumę z tego spostrzeżenia. Skinął głową, otwierając usta, by coś powiedzieć, kiedy coś w wyrazie twarzy partnera sprawiło, że się zatrzymał. W oczach polityka i wąskiej linii jego ust było coś w rodzaju tęsknoty. Spojrzenie Grega złagodniało.

— Wszystko w porządku, Myc? — zapytał cicho, ściskając jego dłoń i przesuwając się bliżej.

— Tak, nic mi nie jest. Nie musisz się martwić, Gregory — odparł Mycroft, ale ton jego głosu nieco się zmienił.

Greg przejrzał jego postawę. Ponownie ścisnął jego dłoń i przyciągnął do siebie Mycrofta, całując go w czoło.

— Porozmawiaj ze mną kochanie — wyszeptał cicho. Jego wargi muskały skórę Mycrofta. Młodszy mężczyzna westchnął.

— Przypuszczam, że kłamałbym, gdybym zaprzeczył, że nie jestem w najmniejszym stopniu zazdrosny o wasz związek — westchnął tęsknie. — Ty i Emily macie coś, co można by zaklasyfikować jako normalny związek między rodzeństwem.

Greg uśmiechnął się ze smutkiem. Nie było dla niego tajemnicą, że Mycroft żałował, że między nim a Sherlockiem sprawy nie układały się lepiej. Nigdy o tym nie mówił, ale Greg miał wrażenie, że kiedyś byli bardzo blisko. Nie miał pojęcia, co ich rozdzieliło ani co stworzyło między nimi przepaść, ale… Mycroft bardzo troszczył się o Sherlocka, tak jak robiłby to starszy brat i widział towarzyszący temu ból. Nawet jeśli młodszy mężczyzna dobrze to ukrywał.

— Tak mi przykro, kochanie — westchnął, pocierając biceps Mycrofta. — Nienawidzę stanu w jakim jest twój związek z Sherlockiem. Czy naprawdę nie da się tego naprawić? Co się stało, że się tak podzieliliście?

Greg zamarł lekko. Może nie powinien był o to pytać. Nigdy tak naprawdę nie poruszali w ten sposób tematu Sherlocka, mimo że Mycroft powierzył mu wszystkie szczegóły swojego życia, nagle poczuł się trochę zdenerwowany.

— Myśli, że go porzuciłem — powiedział cicho Mycroft po kilku chwilach napiętej ciszy. — Kiedy opuściłem dom, by pójść na studia. Wcześniej był w zasadzie moim cieniem. Zajmowałem się nim bardziej niż nasi rodzice i nie przeszkadzało mi to. Zawsze go szczerze kochałem. Potem odszedłem, a on… Ciężko to przyjął. Nigdy nie miał przyjaciół, jak mogę sobie wyobrazić. Gdy mnie nie było, nie miał nikogo. Oczywiście próbowałem wracać do domu, kiedy tylko mogłem, ale nie zdarzało się to często. Miałem wiele obowiązków i egzaminów, które musiałem zdać, więc chociaż udawało mi się większości przyjeżdżać do domu na ważne święta, prawie w ogóle nie wróciła między nami ta więź.

Greg nic nie powiedział, tylko skinął głową i ścisnął biceps Mycrofta. Przykro było to słyszeć. Mógł tylko sobie wyobrazić, jak bardzo zraniło to jego partnera. Jak bardzo zraniło obu braci Holmes. Greg mógł do pewnego stopnia współczuć im. Jego najmłodszy brat, Jonathon był nieco oderwany od reszty, ale… To nie przypominało bolesnego rozstania, przez które musieli przejść bracia Holmes.

— Za każdym razem, gdy wracałem do domu, był coraz bardziej odległy - westchnął Mycroft. - Aż pewnego dnia w ogóle nie opuścił swojego pokoju. Nie odpowiadał na moje pukanie. Kiedy próbowałem z nim porozmawiać przez drzwi, zaczął grać na swoich skrzypcach w okropny sposób, ale tak zręcznie, aby uciszyć mój głos. Coś, co robi do dziś.

— Przepraszam — szepnął Greg.

Mycroft potrząsnął głową i wyprostował się, kiedy podjechali pod ich dom.

— Dlatego jestem wdzięczny, że ty i Emily jesteście tak blisko. Masz tę rodzinną więź, którą straciłem. Dobrze, że przynajmniej jeden z nas ją ma.

Greg patrzył, jak Mycroft wysiada z samochodu. Poruszył się, żeby pójść w jego ślady. Chwycił go za nadgarstek i delikatnie obrócił.

— Również ją masz. Może nie z Sherlockiem, którego bardzo nienawidzę i chciałbym mu coś zrobić, ale… — Greg podszedł bliżej i trącił ich nosy o siebie, zanim pochylił się, by delikatnie pocałować mężczyznę. — Masz to z Ems. Należysz do naszej rodziny, Mycrofcie.

— Kocham cię, Gregory — westchnął Mycroft z serdecznym uśmiechem.

Zwykle nie był tym, który pierwszy to mówił, więc Greg mrugnął z zaskoczenia, ale po chwili uśmiechnął się szeroko.

— Też cię kocham Myc. A teraz chodź. Idziemy do łóżka.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyPon 06 Gru 2021, 21:05

Rozdział 105: Seks i skarpetki

— Nosisz… za dużo… cholernych ubrań.

— Bzdury, Gregory, ja… achhh… jestem bardzo świadomy tego, jak bardzo… jak bardzo lubisz mój wy… wybór ubrań.

— W cholerę nie cieszę się w tym momencie.

Greg warknął, przyciskając się do wyższego mężczyzny, całując bez opamiętania i liżąc jego szyję, podczas gdy jego dłonie majstrowały przy guzikach trzyczęściowego garnituru Mycrofta. Jego partner miał oczywiście rację. Greg uwielbiał wszystkie jego idealnie skrojone garnitury. Uwielbiał sposób, w jaki Mycroft w nich wyglądał, jak przylegały do jego ciała… Uwielbiał patrzeć, jak Mycroft metodycznie zakładał je rano i kochał pomagać je zdejmować wieczorem.

Teraz jednak… Teraz te piękne ubrania podobały mu się znacznie mniej niż zwykle. Kiedy obaj próbowali zbliżyć się do siebie, tak jak ich ciała pragnęły, raczej przeszkadzały. Poza tym Greg trochę się niecierpliwił, kiedy był podniecony, więc żmudny sposób, w jaki musiał zdejmować ubranie kochanka, wydawał się trwać dziesięć razy dłużej niż w rzeczywistości. Jednak bez względu na wszystko, nigdy nie potrafiłby się zmusić do brutalnego potraktowania ich.

Wreszcie, po czasie, którym wydawał się wiecznością, Mycroft miał nagą klatkę piersiową. Drżąc, Greg pchnął go na łóżko i ściągnął w pośpiechu własną koszulę, by rzucić ją na podłogę. Ich spojrzenia spotkały się. Ich źrenice były szeroko rozwarte, a następnie Greg wspiął się na łóżko i usiadł okrakiem na swoim kochanku, gdy pochylił się do kolejnego grzesznego pocałunku.

Dłonie Mycrofta były na jego klatce piersiowej, a potem na plecach. Polityk przeciągnął paznokciami po lekko opalonej skórze Grega. Jego długie nogi owinęły się wokół talii Grega i Boże, to było takie przyjemne. Lestrade odsunął się z niechęcią po tym, jak obaj zaczęli oddychać nieregularnie, dysząc z powodu intensywności ich pocałunków, ale ponieważ miało to na celu pozbycie się spodni z Mycrofta, Greg przypuszczał, że będzie musiał sobie z tym poradzić.

Wkrótce obaj byli nadzy i przyciśnięci do siebie. Greg objął ich erekcje i zaczął ocierać się o drugiego mężczyzny. Ich biodra kołysały się obok siebie. Mycroft wygiął się w łuk, by przycisnąć ich do siebie mocniej. Niemal desperackie odgłosy, jakie wydawał polityk, kiedy byli w takim stanie, przyprawiały o zawrót głowy. Greg przez chwilę obserwował jego minę, wypatrując każdego najmniejszego sposobu w jaki się zmieniła W to jak czoło, usta i nos Mycrofta drgały z każdą falą przyjemności, która przez niego przechodziła.

Greg miał twarz wtuloną w szyję Mycrofta, dysząc w nią i pocierając ich erekcje o siebie, co zawsze powodowało, że Mycroft szarpał się i niemal krzyczał, i to za każdym razem. Młodszy mężczyzna przesunął się pod nim, dostosowując się do lepszej pozycji, gdy nieco rozchylił nogi, sprawiając, że Greg usadowił się między nimi w wygodniejszej pozycji niż wcześniej. Lestrade poruszył się, żeby delikatnie ugryźć obojczyk Mycrofta, kiedy poczuł, że ciało jego kochanka zaczęło się lekko trząść. Na początku myślał, że dochodzi, ale… Nie. Po chwili usłyszał dźwięki dochodzące z Mycrofta, które nie były jakimkolwiek jękiem ani innym dźwiękiem wyrażającym przyjemność. Nie, to było…

Śmiech?

Greg zamrugał, zaczynając nieco zwalniać. Mycroft wciąż się jednak poruszał pod nim, więc nadal kołysali się przeciwko sobie, nawet gdy jego śmiech stawał się coraz głośniejszy. Greg podniósł głowę zdziwiony, ale sam nie mógł powstrzymać cichego chichotu.

— Co jest tak śmieszne? — zapytał bez tchu.

Mycroft zamrugał, uspokajając się, po czym znów zaczął się śmiać.

— Przepraszam, Gregory — powiedział, a jego głos drżał od ciągłego śmiechu. — Po prostu… nadal mamy na sobie skarpetki.

Greg uniósł brew i znieruchomiał, odwracając się, by spojrzeć na ich splątane nogi. I rzeczywiście, w pośpiechu, aby się rozebrać i dotknąć, żaden z nich nie zdjął skarpet. Musiał przyznać, że wyglądało to głupio. To wywołało kolejną rundę śmiechu u Mycrofta, do której Greg się przyłączył. Nigdy wcześniej nie uprawiali seksu tylko w skarpetkach. To była zwykła rzecz, a Greg przypuszczał, że tak naprawdę nie było to aż tak zabawne, ale…

Było coś w tym, że śmiali się podczas seksu, co było po prostu cudowne. Greg nigdy wcześniej tego nie robił. To było zabawne. Ich śmiech powoli zamierał, gdy patrzyli się na siebie, aż całkiem ucichł. Mycroft podniósł głowę, by zainicjować kolejny pocałunek.

— Dalej, Gregory — powiedział, szepcząc przy wargach Grega, podnosząc biodra i przepychając ich erekcje przez dłoń inspektora, która wciąż była owinięta wokół nich. Greg jęknął i ponownie zaczął poruszać ręką, wracając do ich pełnej, doskonałej intensywności wynikającej z aktu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyWto 07 Gru 2021, 08:10

Rozdział 106: Tatuaże

Doprowadziły do tego lata wpadnięć na siebie i przyjaznych spotkań. To, co zaczęło się jako związek zawodowy z powodu Sherlocka, powoli przerodziło się w przyjaźń. Wraz z tą przyjaźnią przyszła kawa, wygodne rozmowy i prawdziwy śmiech. Spotkania przy kawie zmieniły się w spotkania podczas lunchu. Lunch przemienił się w obiad. Śmiech stał się bardziej prywatny, bardziej… intymny.

Teraz byli tutaj. Greg obejmował w pasie Mycrofta Holmesa. Całowali się. Chryste, ten mężczyzna potrafił całować. Oczywiście, tu i tam dzielili się prostymi pocałunkami. Zaczęli umawiać się na randki, trzymali się za ręce, a kiedy Greg postarał się, były niewinne pocałunki. Ale to… To było głębokie, namiętne pocałunki. Mycroft przygryzał i skubał jego dolną wargę i było to wspaniałe.

—Wiesz, że kiedy powiedziałem, że możemy wrócić do domu na kawę, nie miałem dosłownie tego na myśli? — wyszeptał cicho Greg, ocierając z uśmiechem ich nosy o siebie.

— Twierdzisz, że nie zaparzysz mi gorącego, kofeinowego napoju? — zapytał Mycroft, otwierając usta w udawanym zaskoczeniu.

— Mądrala — zaśmiał się Greg, żartobliwie szturchając polityka w pierś. Mycroft uśmiechnął się złośliwie.

— Wiem dokładnie, co miałeś na myśli, Gregory. Uwierz mi, kiedy mówię, że ja również tego chcę — wydyszał lekko Mycroft, odchylając się do tyłu, aby zainicjować kolejny namiętny pocałunek.

Powoli przeszli przez mieszkanie. Greg poruszał się po nim z wprawą, dopasowując się do dotyku i do kolejnego pocałunku. Dłonie Mycrofta przebiegały po jego ramionach i bokach, wsuwając się pod koszulę, głaszcząc brzuch, sprawiając, że inspektor zadrżał. W końcu dotarli do sypialni i rozdzielili się na minimalną odległość.

— Mogę? — zapytał dysząc Mycroft, przesuwając spojrzeniem w górę i w dół tułowia Grega. Starszy mężczyzna poczuł mrowienie.

— Tak — szepnął.

Mycroft szybko zaakceptował jego zgodę, chwytając za koszulę Grega i szarpiąc ją do góry. Lestrade uniósł ramiona, a jego wierzchnie okrycie zostało ściągnięte i odrzucone na bok. Milczał, obserwując, jak Mycroft śledził wzrokiem jego nagi tors.

— Gregory masz…

— Tatuaże, tak. — Wzruszył ramionami, lekko pocierając tył głowy.

Gorąca namiętność, która dzielili, nieco przygasła, ale nie została odsunięta na bok. Wyciągając rękę, Mycroft zaczął obrysowywać kontury gitary, którą miał wytatuowaną po lewej stronie. Greg poruszył ręką i obrócił się, żeby młodszy mężczyzna mógł ją lepiej widzieć.

— Jak wiele ich masz? — zapytał ściszonym głosem Mycroft, uważnie przyglądając się gitarze podczas jej badania palcami.

Greg westchnął lekko, gdy poczuł lekkie łaskotanie od tego dotyku. Obrócił głowę, by móc znów spojrzeć na Mycrofta.

— Dlaczego sam nie sprawdzisz, Myc? — zapytał cicho z uśmiechem. — Jestem cały twój.

Spojrzenie, które posłał mu Mycroft, słysząc to oświadczenie, sprawiło, że ogarnęło go gorąco. Przygryzł lekko wargę i przeczesał palcami włosy drugiego mężczyzny, delikatnie gładząc jego kark, ale nie posunął się dalej. Moment, między nimi, był intymny na więcej niż na jeden sposób. Oczywiście wkrótce zostaną pochłonięci przez płomień namiętności. Chodziło jednak również o wzajemne poznanie się na bardziej osobistym poziomie. O wzajemne badanie ciał, z czego Mycroft obecnie w pełni korzystał.

Polityk przesuwał opuszkami palców po skórze, znajdując każdy z sześciu tatuaży zdobiących górną część jego ciała. Mycroft przycisnął swoje ciało do niego podczas eksploracji, całując nagą skórę i oddychając przy niej, wywołując u Grega dreszcze.

— Masz więcej, niż się spodziewałem — powiedział po chwili Mycroft, gdy go okrążył i znów stanął przed Gregiem.

— Miałem też kolczyk w sutku — skomentował, nie do końca pewien, dlaczego to powiedział, ale zaśmiał się, widząc, jak Mycroft uniósł brew.

— W którym? — zapytał, a jego spojrzenie spoczęło na piersi Grega.

— W lewym.

Mycroft pochylił się, przesuwając czubkiem języka po sutku. Greg westchnął cicho.

— Dlaczego się go pozbyłeś? — zapytał, zanim ponownie przesunął językiem po brodawce, wywołując u Grega jęk.

— Nie… nie wiem — sapnął, chwytając Mycrofta za ramię.

— W młodości byłeś dość buntowniczy — powiedział Mycroft, prostując się.

— Tak. — Greg uśmiechnął się, wkładając ręce pod płaszcz Mycrofta, aby zsunąć go z jego ramion. — Razem z moim najlepszym kumplem Jamesem, zawsze chodziliśmy i robiliśmy je razem w salonie.

— Czy powinienem być zazdrosny? — drażnił się Mycroft.

— Nie — odpowiedział Greg, pochylając się, by zainicjować kolejny pocałunek. Ten znów rozpalił ich. Zaczęli się wzajemnie chwytać, gdy ich podniecenie rozkwitło. — Teraz mam ciebie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptySro 08 Gru 2021, 08:27

Rozdział 107: Filtr przeciwsłoneczny

Greg mógłby przysiąc, że był rybą w innym życiu. To było najlepsze wytłumaczenie. Uwielbiał przebywać w wodzie, podobnie jak lubił gotowanie, które kochał prawie tak samo, jak przystojnego mężczyznę wylegującego się przy basenie pod dużym parasolem. Uśmiechając się do siebie, podpłynął do krawędzi basenu i oparł ręce na ciepłym betonie, kładąc na nich brodę i spoglądając na Mycrofta.

— Dołącz do mnie, kochanie — powiedział cicho, patrząc, jak polityk unosi wzrok znad książki, którą czytał.

— To nie byłby najmądrzejsza decyzja — skomentował Mycroft, unosząc brew. — Czuję się tutaj dobrze, podziwiając, jak ty cieszysz się wodą.

Greg zaśmiał się i obrócił głowę na bok. Jego policzek zniekształcił się, gdy wepchnął go w ramię. Z roztargnieniem przesunął nogami pod wodą, powodując jej falowanie na plecach.

— Bardziej bym się tym cieszył razem z tobą — zaprotestował. Mycroft pokręcił głową.

— Gregory, najdroższy, z przykrością przypominam ci o mojej delikatnej skórze i wpływie słońca na nią — zauważył Mycroft. Zaznaczył miejsce, gdzie skończył czytać i odłożył książkę na bok, po czym wyprostował się, kładąc ręce na kolanach.

— A co, jeśli posmaruję cię kremem przeciwsłonecznym? — zapytał Greg, a jego uśmiech stał się większy. Był niczym, jeśli nie wytrwałym. — Mam kilka naprawdę mocnych filtrów. Nie pozwolę ci się spalić, obiecuję. Może zdobędziesz jeszcze kilka piegów…

— To naprawdę ostatnia rzecz, jakiej pragnę — zadrwił Mycroft, przewracając oczami. Dziękuję bardzo, miał już dość piegów.

Potrząsając głową, Greg wyszedł z wody. Krople spadały z niego i ześlizgiwały się po jego ciele, gdy zaczął iść tam, gdzie siedział jego partner. Nie przegapił tego, jak spojrzenie Mycrofta zatrzymało się na jego torsie ani tego, jak jego usta lekko się rozchyliły. Zdając sobie sprawę, jaki wpływ wywiera na Mycrofta, uśmiechnął się.

— Chodź, Myc — powiedział cicho, siadając na skraju leżaka, pochylając się by móc otrzeć nosem policzek młodszego mężczyzny.

Mycroft westchnął, potrząsając głową z irytacją.

— Dobrze — zgodził się. Greg rozpromienił się, przez co Mycroft zaśmiał się. — Pod wieloma względami nadal jesteś bardzo dziecinny, najdroższy.

— I uwielbiasz to — odparł Greg, obracając się, by sięgnąć po wspomniany krem przeciwsłoneczny. Otworzył tubkę i wylał trochę płynu o zapachu kokosa na dłoń. Przycisnął dłonie i potarł je o sobie, by obie pokryć kremem. — Teraz obróć się, kochanie.

Z spojrzeniem pełnym rozbawienia, Mycroft przesunął się na leżaku i obrócił się tak, że był zwrócony tyłem do Grega. Lestrade przesunął spojrzeniem wzdłuż piegowatych pleców i pochylając się, złożył pocałunek u nasady szyi partnera. Zrobił to dwa lub trzy razy przesuwając się lekko w dół.

— Myślałem, że będziesz nakładać krem przeciwsłoneczny? — zapytał pogodnie Mycroft. Greg uśmiechnął się.

— Otóż to. Nic nie poradzę, że mnie rozpraszasz.

Greg uśmiechając się, usiadł. Wzdychając delikatnie przez nos, zaczął delikatnie masować ramiona Mycrofta. Zaczął od zewnętrznej strony, powoli przesuwając się wzdłuż. Mycroft wydał z siebie pomruk zadowolenia. Jego powieki zatrzepotały, a głowa lekko opadła do przodu.
Kiedy dotarł do połowy pleców swojego partnera, Greg musiał zatrzymać się na chwilę, aby móc nabrać więcej kremu przeciwsłonecznego. Następnie kontynuował, masując małymi, okrężnymi ruchami mięśnie w dolnej części pleców Mycrofta. Młodszy mężczyzna wydał z siebie kolejny jęk.

— Czuję się dobrze — westchnął Mycroft cicho.

Greg uśmiechając się, skończył smarować jego plecy i nabrał więcej kremu.

— Odwróć się ponownie do mnie przodem — zażądał czule.

Mycroft zrobił to, odwracając się i spoglądając w dół, gdy ich kolana otarły się o siebie. Greg nadal nakładał krem przeciwsłoneczny na jego ramiona i klatkę piersiową, zdecydowanie zwracając uwagę, jak młodszy mężczyzna drżał, gdy muskał dłońmi jego sutki. Greg uśmiechnął się.

— Gotowy teraz, aby popływać? — zapytał, spoglądając na Mycrofta z zadowoleniem.

Polityk skinął głową, chwytając Grega za rękę, splatając ich palce, gdy wstali.

— Tak, myślę, że mogę zażyć krótkiej kąpieli w celu odświeżenia się — skomentował.

Greg ścisnął jego dłoń i poprowadził Mycrofta do basenu, przyciągając go do czułego pocałunku, zanim weszli do przyjemnie chłodnej wody.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyCzw 09 Gru 2021, 08:13

Rozdział 108: Trudne rodzicielstwo

— Pan Lestrade? Dzień dobry, pańska córka Abigail wdała się dzisiaj popołudniu w bójkę w szkole. Musi pan przyjść po nią.

Kiedy Greg odebrał telefon, ledwo mógł uwierzyć, że naprawdę się to działo. Jego Abby i walka? Została odesłana do domu na pozostałą część tygodni? Jego Abby? Zadawał sobie te pytania, opuszczając Yard i jadąc na spotkanie z pracownikami szkoły, aby odebrać swoją córeczkę. Bardzo mało wyjaśnili, a Abby siedziała na krześle, wpatrując się przez cały czas w podłogę, zaciskając dłonie na materiale spodni. Greg był uprzejmy, przeprosił, a potem wyszli.

Zatrzymał się w pustym korytarzu i przykucnął, trzymając Abby za ramiona i patrząc jej w oczy. Nie płakała, ale była zdenerwowana. Jego spojrzenie na nią było miękkie i pełne cierpliwości.

— Dobrze, chcesz mi powiedzieć, co się stało? — zapytał cicho.

Abby sapnęła.

— Eric powiedział… — zaczęła, a jej głos drżał od łez, które jak Greg wiedział, nie zostaną uwolnione. — Nazwał cię obrzydliwym.
Powiedział, że… powiedział, że powinnam się wstydzić, że mam teraz dwóch tatusiów. Że ty, że my jesteśmy… nie naturalni.

Było oczywiste, że była tym wszystkim bardzo zdenerwowana. Greg westchnął nosowo. Nie mógł jej winić. Zrobiłby to samo. Ponownie ścisnął delikatnie jej ramiona i pochylił się, by złożyć pocałunek na jej czole.

— W porządku, kochanie — powiedział cicho. — Przykro mi, że musiałaś usłyszeć coś takiego. Ty…

— Nie! Tato, nie przepraszaj. Kocham ciebie i Myca. Uwielbiam mieć was jako tatusiów.

Teraz jej oczy zaczęły lśnić od łez. Mocno ścisnęła jego koszulę, a on skinął głową, chowając jej włosy za ucho.

— Wiem, kochanie. W porządku. Niektórzy ludzie są ignorantami, ale dobrą rzeczą jest to, że ich ignorancja nie zaszkodzi naszemu życiu, prawda? — Abby skinęła głową. Greg uśmiechnął się i wstał. — A teraz chodź. Ktoś na nas czeka.

Abby rozweseliła się, ponieważ dokładnie wiedziało, kim był ten ktoś. Praktycznie rzuciła się sprintem, a Greg nie próbował jej powstrzymać. Uśmiechnął się delikatnie, obserwując ją. Po prostu… nie mógł zmusić się do ukarania jej. Musiała zrozumieć, że uderzenie dzieciaka nie było w pierwszej kolejności najlepszym wyborem, ale… Rozumiał, dlaczego to zrobiła. Nie wstydziła się jego ani tego, kogo poślubił. To doprowadzało go niemal do płaczu. Nie było nic ważniejszego niż akceptacja jego dzieci, więc fakt, że jego najmłodsza latorośl, wybiła dziecku szczękę za zniesławienie, sprawiał, że był szczerze dumny.

Powie jej to. Kiedy zrozumie już, że naprawdę nie powinna robić ponownie czegoś takiego.

— Myc! — Abby krzyknęła, kiedy wyszli na zewnątrz i ujrzała mężczyznę z parasolem stojącego obok znajomego, czarnego pojazdu.

Mycroft trochę przykucnął, gdy się zbliżyła z idącym za nią Gregiem.

— Dzień dobry, Abigail — przywitał się, a potem zerknął na męża z delikatnym uśmiechem.

We trójkę weszli do samochodu i odjechali. Greg założył, że jeden z pracowników Mycrofta odprowadził jego samochód z powrotem do domu. Zwykle to robili.

— Mycroft wie już tak dobrze jak ja, że twój pobyt w domu to nie będzie tylko zabawą i relaksem — zauważył po chwili Greg.

Mimo wszystko nadal musiał być ojcem. Po prostu… nie surowym ojcem.

— Oczywiście — przytaknął Mycroft jeszcze bardziej podkreślając punkt widzenia Grega. — Chociaż nie jestem jeszcze w pełni świadomy szczegółów tego incydentu, to uciekanie się do przemocy fizycznej nie zawsze jest najlepszym wyborem, moja droga pani.

Abby skinęła głową, wpatrując się w podłogę.

— Wiem, przepraszam… — westchnęła. — Ja tylko…

— W porządku, Abby. — Greg upewniał się, żeby nie poczuła się z tego powodu zbyt okropnie. Dziewczynka zamrugała i uniosła wzrok. — Rozumiem, kochanie. Naprawdę. Musisz tylko uważać, dobrze? Jeśli coś takiego znowu będzie miało miejsce, możesz zrobić dwie rzeczy, które będą lepsze niż uderzenie tego chłopca.

— Jakie? — zapytała, lekko przechylając głowę.

— Zignorowanie i odejście, to pierwsza rzecz — powiedział Greg, unosząc jeden palec. Następnie dodał do niego drugi. — Albo zgłoś to nauczycielowi i pozwól mu wymierzyć bardziej odpowiednią karę.

Abby skinęła głową, bawiąc się nieco rąbkiem koszuli.

— Dobrze — mruknęła.

— Nie martw się, Abigail — uspokoił ją Mycroft. — Na razie to zakończona sprawa.

— Po prostu nie lubię, gdy ludzie mówią, że to obrzydliwe — jęknęła, sapiąc. Powoli Greg przesunął dłonią po plecach Mycrofta i przytulił go. Mężczyzna zwrócił na niego swoje jasnoniebieskie oczy. Abby zobaczyła to i uśmiechnęła się. — Ponieważ, widzicie? Wasza miłość jest piękna. Jesteście moimi tatusiami i to sprawia, że jestem szczęśliwa i dumna z tego powodu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyPią 10 Gru 2021, 08:29

Rozdział 109: Przepracowany

To był tydzień z piekła rodem. Greg nie zajmował się tak trudną sprawą od czasu bałaganu z bombami, w który wciągnęli ich Sherlock i Moriarty. Detektyw był, oczywiście, jak dzieciak w sklepie ze słodyczami, bawiąc się świetnie. Greg czuł się tak, jakby tracił lata z życia, które mu zostały. Nie spał od trzech dni, żywiąc się kawą, kanapkami i adrenaliną.

Ciąg morderstw stawał się bardziej złożony i makabryczny, gdy sprawa się przeciągała. Złożony… To było dobre określenie. Jak się okazało, były one czymś więcej niż zwykłym ciągiem morderstw. Nie było tylko motywu zabójstw, ale powoli odkrywali polityczny związek między nimi wszystkimi. Trudno było go znaleźć, a nawet sam Sherlock nie widział tego przez jakiś czas, ale kiedy już to zrobili, było to jasne jak słońce. To był również czas, w którym Mycroft musiał się zaangażować.

Ich zawodowe aktywności rzadko się tak nakładały. Wcześniej, w czasach, kiedy się to zdarzało, Mycroft zabierał sprawę spod jurysdykcji Grega i pracował nad nią znacznie bardziej prywatnie. Starszy Holmes nie był w stanie zrobić tego teraz, ponieważ był już zbyt zaangażowany w sprawę i nie była ona tak łatwa do opanowania, więc znaleźli się w tej sytuacji.

Ich kanapa zwykle była używana do przytulania się i picia, a także do całowania, teraz jednak była używana również do pracy. Siedzieli obok siebie, Mycroft z nosem w telefonie, a Greg pochylający się nad papierami porozrzucanymi na stole. Miał w ręku kubek świeżej kawy, którą sączył cicho ziewając.

— Musisz odpocząć — stwierdził Mycroft, obejmując dłonią talię Grega.

Starszy mężczyzna obrócił się, by na niego spojrzeć. Mycroft oderwał spojrzenie od telefonu, na wystarczająco długi moment, by Lestrade mógł zauważyć, że wpatruje się w długopis wystający z ust partnera. Greg zamrugał i wyciągnął go z ust. Nie zdawał sobie sprawy, że go przygryzał. To był nawyk, do którego wciąż miał skłonność w wyniku rzucenia palenia, gdy był w sytuacjach silnego stresu. Przyjrzał się swojemu kochankowi: jego piżama i czerwony szlafrok były jak zawsze w nienagannym stanie, ale włosy miał lekko rozczochrane, a pod oczami były widoczne sińce.

— Przyganiał kocioł garnkowi — skomentował Greg, rzucając długopis na leżącą na stole teczkę, popijając kawę. Mycroft uniósł brew, mruknąwszy, ale kontynuował czytanie i pisanie. — Wyglądasz, jakbyś miał zaraz zemdleć.

— Być może, Gregory, ale jestem przyzwyczajony do intensywnych, długich godzin. W końcu jestem Holmesem i poznałeś mojego brata.

— Mówisz tak… — zaczął Greg, zmuszony do zatrzymania się, kiedy ziewnął potężnie —...jakbym też nie był przyzwyczajony. Wiesz, że to dla mnie normalne, kochanie.

Mycroft ponownie uniósł wzrok znad swojej komórki i spojrzał na Grega siedzącego w koszulce zespołu punkowego, z potarganymi srebrnymi włosami i równie pogrążonymi oczami jak jego. Pogłaskał bok starszego mężczyzny, gdzie spoczywała jego ręka, a na jego wargach pojawił się lekki uśmiech.

— Chodź tutaj, Gregory — zażądał, przechylając głowę.

Uśmiechając się, Greg odstawił kubek z kawą i zebrał akta sprawy. Następnie wykonał polecenie, układając się wygodniej na kanapie i opierając się o bok młodszego mężczyzny. Od czasu do czasu rozmawiali, omawiając dowody, gdy jeden z nich coś znalazł. Greg popierał teorie Mycrofta i choć raz pracowanie z drugim bratem Holmes było odświeżające.

Nawet przy współpracy Mycrofta rozwiązanie sprawy nadal szło powoli. Greg zapisywał notatki i wysyłał wiadomości do Sherlocka. Między nimi wciąż panowała cisza. Pochylali się wspólnie i westchnąwszy jednocześnie, całowali się, zanim kontynuowali pracę.

W miarę upływu czasu obaj mężczyźni przysnęli, co było im bardzo potrzebne. Jasne, żaden z nich się na to nie zdecydował, ale zanim się zorientowali, obie pary oczu były zamknięte, a zarówno telefon komórkowy Mycrofta, jak i akta Grega wysunęły się z ich palców i opadły im na kolana. Mało prawdopodobne, żeby spali dłużej niż godzinę lub dwie, ale przynajmniej było to coś.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptySob 11 Gru 2021, 16:22

Rozdział 110: Ich bieżnia

Mycroft nie mógł sobie przypomnieć, jak długo był właścicielem bieżni, która znajdowała się w jego domu.

Używał jej dość często. Jeszcze bardziej w okresach, gdy czuł, że jego dieta nie skutkowała (co zwykle zbiegało się z przemądrzałymi komentarzami jego drogiego młodszego brata). Kiedy zaczął trzymać dietę i schudł, oczywiście przy wsparciu Gregory’ego Lestrade’a, zaczął często biegać na bieżni. Oczywiście trzeba było zachować pozory. Chociaż absolutnie nigdy nie przyznałby się do tego na głos, ale tkwiła w nim obawa, że jeśli odpuści sobie, odzyska wagę, którą stracił, powstrzymując apetyt, a Greg może przestać uważać go za atrakcyjnego.

Oczywiście martwienie się na zapas nigdy nie było zaletą, ale kiedy raz już to zrobił, nie mógł przestać. Myśl o utracie Grega nieprzyjemnie go odrętwiała.

Kiedy zamieszkali razem, starszy mężczyzna sam zaczął trochę korzystać z bieżni. Żartował, że tak naprawdę nigdy nie musiał ćwiczyć, bo był zmuszony do ścigania Sherlocka po Londynie częściej, niż chciałby przyznać, ale były dni, kiedy Greg przebierał się w zwykły T-shirt i szorty i szedł na bieżnię.

Przez większość czasu, gdy Greg korzystał z sali ćwiczeń, biegając na bieżni lub sporadycznie podnosząc ciężary, Mycroft albo wciąż był w biurze, albo w swoim gabinecie pracując nad czymś. Zdarzały się jednak sytuacje, gdy dołączał do swojego partnera w pokoju. Nie mogli ćwiczyć razem, ponieważ było to trochę trudne z tylko jednym zestawem każdego elementu wyposażenia, ale dotrzymywał Gregowi towarzystwa. Czasami omawiali sprawę, nad którą pracował lub opowiadali o swoich dniach (przynajmniej tyle ile mogli ujawnić). Bywały dni, gdy spędzali ten czas w wygodnej ciszy, gdy Mycroft czytał gazetę lub delektował się szklaneczką szkockiej.

To był jeden z tych wieczorów. Mycroft odpoczywał na krześle z luźno skrzyżowanymi nogami, trzymając już drugą szklankę szkockiej. Miał przymknięte oczy i słuchał odgłosów swojego ukochanego Gregory’ego biegnącego na bieżni. Odgłos maszyny, uderzenie stóp inspektora o pas, jego dyszenie…

Dyszenie Grega było w tej chwili bardzo rozpraszające. Może to była szkocka. Albo to ich harmonogramy pracy, które powstrzymywały ich od intymności przez ostatni tydzień. Bez względu na to, jaka była pierwotna przyczyna, było to bardzo rozpraszające. Sposób, w jaki dyszał i jego chrząknięcie od czasu do czasu, które wydawał, kiedy się wysilał… To brzmiało bardzo podobnie do tego, jak brzmiał Greg, kiedy się kochali.

Mycroft był dobry w dystansowaniu się od swoich cielesnych pragnień, kiedy było to wymagane. Przynajmniej przez większość czasu. Był w tym lepszy, zanim zaczął spotykać się z Gregiem. Jednak w niektóre dni mógł myśleć tylko o tym. Nie mógł zignorować sposobu, w jaki Greg go dotykał, rzeczy, które powiedział i zrobił, i tego, jak to wszystko sprawiało, że czuł się tak, a nie inaczej.

Na pewno dzisiejszy dzień wydawał się jednym z tych dni. Poza tym nie miał obecnie żadnych pilnych spraw do załatwienia, co oznaczało, że nic nie motywowało go do ignorowania tych wspaniałych obrazów. Poruszył się na swoim miejscu, czując, jak ciepło gromadzi się w jego wnętrzu. Wzdychając przez nos, dopił swoją szkocką i poddał się. Odwrócił się i spojrzał na drugiego mężczyznę.

Czoło Grega lśniło od potu. Jego srebrzyste włosy były lekko pociemniałe od wilgoci. Oczy miał zamknięte, a usta rozchylone, gdy wzdychał miękko w trakcie biegu. Jego dłonie były luźno zaciśnięte, a koszulka, którą miał na sobie, również pociemniała od potu przy jego bokach i wokół szyi. Mycroft wpatrywał się w niego. Wiedział, że się gapił i naprawdę go to nie obchodziło. Patrzył, jak jego mięśnie twardnieją i napinają się podczas biegu.

Mycroft oblizał usta i lekko zadrżał. Sposób, w jaki go to podniecało, był trochę śmieszny. Trudno było mu zignorować erekcję, którą ewidentnie miał teraz. Przełykając, wyprostował się, po czym wstał odchrząkując.

— Gregory, najdroższy, idę wziąć prysznic – powiedział zaskakująco opanowanym głosem.

Odwrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju, zanim jego partner zdążył odpowiedzieć. Nie wykluczało to możliwości zrobienia czegoś przed snem, ale nie chciał przerywać sesji treningowej Grega i zdecydowanie musiał się czymś zająć.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyNie 12 Gru 2021, 02:01

Rozdział 111: Szczęśliwej rocznicy

Rok temu Greg stanął przed Mycroftem Holmesem i biorąc jako świadków swoich przyjaciółmi i rodzinę, przysięgli sobie nawzajem miłość. Dzisiejszego dnia mijał równy rok od kiedy wymienili się obrączkami, a ich związek stał się oficjalny w świetle prawa. W każdym znaczeniu tego słowa byli małżeństwem.

Teraz minął rok. W pewnym sensie przeleciał nie wiadomo kiedy. Mieszkali już razem, więc nic się tak naprawdę nie zmieniło, poza tym, że Greg mógł spojrzeć na swoją dłoń i zobaczyć, jak obrączka lśni w świetle i uśmiechnąć się. Tego ranka przed pracą zjedli obfite śniadanie. Normalnie piliby kawę lub herbatę, może Greg zrobiły tosty i to byłoby na tyle. Dziś zjedli prawidłowe śniadanie. Spędzili razem czas, splatając ręce, kiedy tylko mogli i poświęcili więcej czasu na całowanie się, zanim każdy z nich musiał zająć się swoimi obowiązkami.

Greg nie musiał tego dnia wychodzić na lunch. Bardzo zachwycona Anthea przyniosła mu jedzenie. Rzadko zdarzało się, że miała taki uśmiech przyklejony do twarzy, ale przewróciła oczami i mrugnęła do niego, nawet gdy nadal wpatrywała się w swój Blackberry i wyszła z szybkim pożegnaniem:

— To od szefa. Buja dzisiaj w obłokach.

Przyprawiło go to o zawrót głowy. Naprawdę, to był po prostu kolejny dzień. Ale jednocześnie bardzo ważny. Miło było usłyszeć, że Mycroft był bardzo rozproszony w swojej pracy. O ile nie spowoduje to żadnych problemów w przyszłości… Chociaż Greg wątpił, że tak by się stało.

Mieli plany na dzisiejszą kolację. Dzień nie mógł skończyć się wystarczająco szybko, ale na szczęście ostatecznie dobiegł końcai Greg pośpieszył do domu, aby się przebrać. Spotkał swojego męża w restauracji, gdzie ten stał i przyciągnął go do szybkiego uścisku połączonego z pocałunkiem w policzek. Było to tak czułe, jak tylko Mycroft pozwalał sobie na publiczne okazywanie uczuć. Greg nie mógł zaradzić temu, że zaczął uśmiechać się jak idiota.

Kolacja była cudowna. Wszystko było smaczne, jak zawsze. Obaj wypili całą butelkę wina, a ich rozmowa była tak spokojna i normalna jak zazwyczaj. Po daniu głównym podzielili się kawałkiem sernika, który również był pyszny. Greg zakładał, że po tym wrócą do domu.

Jednak samochód nie odwiózł ich do mieszkania. Greg spojrzał z zaciekawieniem na Mycrofta, ale uzyskał jedynie porozumiewawczy uśmiech i żadnego wyjaśnienia. Odwrócił się, by wyjrzeć przez okno i spróbować ustalić na podstawie otoczenia, dokąd zmierzają. Wkrótce opuścili Londyn i Greg odwrócił się, by wbić wzrok w Mycrofta w całkowitym zmieszaniu.

— Dlaczego opuszczamy Londyn? — zapytał, marszcząc brwi. Uśmiech Mycrofta stał się szerszy.

— Jedziemy do East Sussex. Tylko na chwilę, bo chcę, żebyśmy byli dziś w naszym łóżku. Ale najpierw…

To były wszystkie informacje, jakie otrzymał Greg. Po tym Mycroft zamilkł i złapał go za rękę, splatając ich palce. East Sussex… Greg zastanawiał się, jakie ma znaczenie. Oczywiście byli już wcześniej na wakacjach w Sussex i był tam mały dom, którego właścicielem był Mycroft, ale… Nie mieszkali tam. Więc co tutaj robili?

Myślał o tym, kiedy jechali. Podróż trwała mniej niż dwie godziny, a mniej więcej w połowie przyszedł mu do głowy pewien pomysł.

— Jedziemy na plażę Camber? — zapytał, całkowicie odwracając się do Mycrofta.

Uśmiech, który otrzymał na to pytanie, był sam w sobie odpowiedzią na nie. Greg wyszczerzył się. Spędzili dużo czasu na tej plaży, kiedy byli na wakacjach i było to wspaniałe, cudowne miejsce. Greg ją uwielbiał.

Resztę jazdy spędził całując swojego męża. Zaczęli powoli, aż Greg ostatecznie przestał się przejmować i wczołgał się na kolana Mycrofta. Chwycili się nawzajem, całując się namiętnie i lekko skubiąc wargi partnera, aż obaj skończyli z zarumienionymi policzkami, dysząc cicho. Jednak nie posunęli się dalej. Przynajmniej nie teraz. Wkrótce potem samochód zatrzymał się, a oni wysiedli i poszli na plażę.

Greg ściągnął buty i skarpetki, zostawiając je na skraju plaży. Mycroft poszedł w jego ślady. Trzymając się za ręce, szli po piasku, wpatrując się w ciemną wodę i księżyc w górze. To była niesamowicie bezchmurna noc i mogli zobaczyć gwiazdy…
Szli razem, podziwiając widok. Kiedy zatrzymali się, objęli się, całując. To było idealne.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyPon 13 Gru 2021, 08:31

Rozdział 112: Wspólne chorowanie

— Czy włączysz Jamesa Bonda?

Mycroft pociągnął nosem, krzywiąc się, gdy to zrobił. Leżał w łóżku obok swojego partnera, który był tak samo chory jak on. Mężczyźni byli skuleni pod dwoma kołdrami, a za nimi piętrzył się stos poduszek. Greg złapał przeziębienie od kogoś z Yardu, a choroba szybko wymknęła się spod kontroli. Ponieważ Mycroft się nim opiekował i próbował go wyleczyć, przeziębienie złapało go następnego dnia.

Byli niezłą parę. Obaj mieli zatkane nosy i już dawno porzucili zwykłe chusteczki, których zwykle używali, na rzecz tych nasączonych balsamem. Wspomniane chusteczki zaśmiecały łóżko, ponieważ obaj byli zbyt słabi, aby poradzić sobie z ich wyrzuceniem. Mycroft uznałby to za niezmiernie niehigieniczne, gdyby nie czuli się całkowicie okropnie. Teraz jednak nie przejmował się tym.

— Jasne — przytaknął Greg, przyciągając laptopa i opierając go na jednej z nieużywanych poduszek w pobliżu nóg Mycrofta.

Włożył DVD z filmem Skyfall i położył się z powrotem, gdy otworzyło się główne menu. To była swego rodzaju tradycja między nimi, aby oglądać film o Jamesie Bondzie, gdy jeden z nich lub obaj byli chorzy. Zaczęło się pewnego dnia, kiedy Mycroft był chory i mocno z tego powodu nieszczęśliwy, ale również bardzo znudzony. Zabawnie było słyszeć, jak bardzo przypominał Sherlocka, chociaż Greg nie wytknął mu tego. Tak więc, starając się dać umysłowi Mycrofta coś do zrobienia, puścił maraton filmów o Bondzie. Reszta była historią.

Mycroft popijał z kubka Lemsipa, parująca substancję, która powodowała mrowienie w jego niezwykle obolałym nosie, a jednocześnie pomagała mu w dusznościach. Pociągnął nosem, czując jak mu z niego leci. Fuj. To było obrzydliwe. Marszcząc brwi rozejrzał się za chusteczkami, ponieważ w przeciwieństwie do tego, co robił wcześniej starszy mężczyzna, Mycroft odmawiał użycia rękawa swojej jasnoniebieskiej piżamy do wycierania nosa. Nie. To był poziom nie higieniczności, do którego szykowny mężczyzna nigdy by się nie zniżył.

— Gregory, gdzie… — zaczął, gdy zauważył pudełko, którego szukał.

Leżało po drugiej stronie starszego mężczyzny. Prychnął przez rozchylone usta. Greg zamrugał, zauważając jego cieknący nos i zdołał się lekko uśmiechnąć.

— Potrzebujesz tego? — zapytał ochryple, podnosząc pudełko.

Mycroft skinął głową i wyciągnął rękę, opierając się o ramię Grega, tylko po to, by nie dosięgnąć chusteczek, gdy inspektor odsunął je trochę dalej. Chociaż jego nędza z powodu choroby wciąż była widoczna na jego twarzy, w brązowych oczach Grega pojawił się figlarny błysk.

— Gregory — praktycznie jęknął Mycroft, a cała jego godność wyleciała przez okno.

Ponownie pociągnął nosem, czując, jak wydzielina spływa coraz niżej, całkowicie upokorzony tym uczuciem. Jego smukłe palce były rozstawione i lekko się poruszały, a jasnoniebieskie oczy były szeroko otwarte, gdy wpatrywał się błagalnie w swojego kochanka.

Greg nie mógł się oprzeć temu spojrzeniu. Poczuł, jak jego serce się zaciska i niemal natychmiast położył pudełko chusteczek znacznie bliżej swojej chorej drugiej połówki. Mycroft szybko chwycił garść chusteczek i wydmuchał nos, ponownie krzywiąc się z bólu, towarzyszący temu, że tak mocno pocierał i dmuchał nos. Jednak zrobił to wszystko ponownie, próbując udrożnić kanały nosowe.

— Przepraszam, kochanie — przeprosił Greg, obejmując Mycrofta za ramiona.

Mycroft delikatnie pociągnął nosem z irytacją, chociaż był zbyt słabo i czuł się zbyt wygodnie, by odsunąć się od ciepłego ciała Grega.

— Wynaklodzisz mi to, lobiac więcej Lemspipa — mruknął Mycroft, odkładając zużyte chusteczki na bok i układając się z powrotem między poduszkami, które leżały głównie za Gregiem.

Przynajmniej dało mu to powód, by przytulił się trochę bliżej. Przytulał się, kiedy czuł się okropnie.

— Dobrze — zgodził się Greg, odwracając się, by złożyć pocałunek na wyjątkowo rozczochranej głowie Mycrofta. Wyciągnął własną chusteczkę z pudełka, żeby wydmuchać swój równie obolały i czerwony nos i westchnął, wzdychając, próbując oczyścić zatoki. — Ale najpierw spójrzmy na Daniela Craiga.

Kiwając głową z najlżejszym uśmiechem, z którym czuł się na tyle dobrze, by sobie z nim poradzić, Mycroft wyciągnął rękę, w której nie trzymał kubka, by uruchomić film. Z westchnieniem usiadł z powrotem z boku zwracając połowiczną uwagę na początek filmu, w połowie zasypiając, kiedy był taki chory i zbolały. Greg musiał delikatnie wyjąć z jego ręki do połowy pełny kubek i odstawić na bok, aby napój się nie wylał. Ponownie pocałował Mycrofta w głowę, gdy usadowił się wygodnie. Zapowiadała się długa i ciężka choroba, ale wzajemnie się pocieszali. To pomagało.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyWto 14 Gru 2021, 08:04

Rozdział 113: Przestraszyłeś mnie

Mycroft był bardziej niż chętny do powrotu do domu tego wieczoru. To był długi tydzień i prawie nie widywał Grega, a tego wieczoru rozpoczął się cudowny weekend wolny od pracy. Będą cudowne kolacje, spanie, oglądanie filmów i dużo seksu. Obaj nie mieli zamiaru wychodzić z domu. Potrzebowali czegoś takiego, ponieważ oboje byli zapracowani. Wreszcie mogli spędzić razem trochę czasu.

Polityk westchnął odprężony, gdy wszedł do ich domu i zamknął za sobą drzwi. Podchodząc do wieszaka, tak jak robił to codziennie, zdjął kurtkę odwieszając ją, a następnie odłożył teczkę i parasol.

— Gregory? — zawołał, nasłuchując znaków obecności swojego partnera w domu.

Nie było odpowiedzi, więc Mycroft nucąc w myślach przeszedł przez dom. Zerknął do kuchni, zanim wszedł do salonu. Otworzył usta, by zawołać ponownie, gdy widok przed nim sprawił, że zatrzymał się jak wryty.

Jeden z ich stolików został przewrócony, książka i pusta szklanka, które na nim stały, leżały na podłodze. Podczas gdy kanapa w większości go zasłaniała, Mycroft mógł ujrzeć tył głowy Grega i jedno z jego ramion, gdy leżał nieruchomo na podłodze. Mycroft poczuł, jak serce mu zamarło.

— Gregory! — zawołał, zmuszając się do akcji, pędząc przez pokój.

Jasnoniebieskie oczy były szeroko otwarte, gdy padł na kolana przed Gregiem i przez chwilę mógł tylko patrzeć i analizować. Uderzenie w głowę, widział krew. Najprawdopodobniej o stół , który został przewrócony. Oddychał. Mycroft dostrzegł lekkie unoszenie się i opadanie klatki piersiowej Grega oraz sposób, w jaki uderzał puls na jego szyi. W końcu wyciągnął drżące ręce i przeczesał jego srebrzyste włosy, lekko dysząc.

— Och, Gregory — jęknął Mycroft, kładąc dłoń na czole partnera, czując nieco podwyższoną temperaturę.

Zmarszczył brwi w głębokiej trosce, ale każda próba obudzenia starszego mężczyzny nie przyniosła rezultatu, dlatego chwycił swoją komórkę.

OoO

Greg obudził się z sapnięciem, po którym nastąpił jęk. Drgnął, próbując się poruszyć, ale został zatrzymany, gdy ręka na jego ramieniu przycisnęła go z powrotem do łóżka. Zamrugał. Jego wzrok był rozmazany i rozchylił usta w cichym jęku.

— Cii, najdroższy. W porządku — rozległ się głos Mycrofta, podświadomie go nieco rozluźniając.

Greg zmarszczył brwi i usłyszał nieco znajomy dźwięk. Monitor pracy serca?

— Myc? — zapytał ochryple, zanim złapał go kaszel. Zamrugał, próbując wyostrzyć wzrok, aż w końcu zaczął rozróżniać otoczenie.

Był w sali szpitalnej, leżał w łóżku i miał na sobie szpitalną koszulę. To był mały pokój, z jednym krzesłem po jego prawej stronie, na którym obecnie siedział jego partner. Za Mycroftem i za nim (jak przypuszczał) znajdował się szereg urządzeń szpitalnych i kroplówek, do których był podłączony. Zmarszczył brwi.

— Co się stało? — zapytał, zmuszony do ponownego zamknięcia oczu, gdy jego głowa zaczęła pulsować z bólu.

— Przepracowałeś się i upadłeś — odpowiedział cicho Mycroft, chwytając go za rękę. Dłonie Mycrofta były tak miękkie i ciepłe. — Uderzyłeś się w głowę i doznałeś wstrząsu.

Greg westchnął, jego palce drgnęły, gdy próbował ścisnąć dłoń Mycrofta. Nie jadł ani nie spał dobrze z powodu sprawy, nad którą właśnie pracował, ale nie mógł się doczekać ich weekendu. Wyglądało jednak na to, że jego ciało w końcu miało dość. Ponownie otworzył oczy i odwrócił głowę, aby spojrzeć prosto na młodszego mężczyznę i zmarszczył brwi.

— Przepraszam — westchnął, znowu kaszląc.

Mycroft puścić jego dłoń, aby chwycić przygotowany kubek z wodą. Trzymał go wystarczająco blisko, aby Greg mógł włożyć słomkę do ust i napić się. Była miła i chłodna. Czuł się dobrze. Kiedy skończył pić, odwrócił się, aby móc kontynuować:

— Zrujnowałem nasz weekend.

— Nie zrobiłeś tego — powiedział Mycroft, kręcąc głową. — Wypuszczą cię rano. Nadal możemy mieć nasz weekend.

Polityk umilkł i ponownie ujął rękę Grega. Zamiast patrzeć na twarz partnera, jego wzrok był skupiony na ich dłoniach. Greg ponownie zmarszczył brwi i tym razem był w stanie uścisnąć tą smukłą dłoń, którą tak bardzo kochał.

— Przestraszyłeś mnie — szepnął cicho Mycroft. Brzmiał na bezbronnego. — Wróciłem do domu i zobaczyłem… Gregory, byłem przerażony.

— Tak bardzo cię przepraszam — odpowiedział Greg. Ich spojrzenia spotkały się. Na twarzy Mycrofta jawiły się emocje i nawet teraz wciąż wyglądał na przestraszonego. Greg ponownie uścisnął jego dłoń. — Proszę, wybacz mi, Myc. Nie wiedziałem, że tak padnę z nóg.

Był obolały. Czuł się, jakby uderzyła go ciężarówka. Greg westchnął przez nos i otworzył usta, by znów coś powiedzieć, ale ich rozmowa została przerwana, gdy Mycroft pochylił się nad łóżkiem i pocałował go delikatnie.

— Oczywiście, że ci wybaczam — szepnął Mycroft w jego usta, delikatnie ocierając ich nosy o siebie. — I będziemy kontynuować nasze weekendowe plany. Po prostu… z nieco większa ostrożnością. Zaopiekuję się tobą, najdroższy.

Greg uśmiechnął się, przechylając głowę, aby zainicjować kolejny powolny pocałunek.

— Zawsze to robisz — szepnął w odpowiedzi.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptySro 15 Gru 2021, 09:07

Rozdział 114: Pływanie w zimny grudniowy dzień

— I poprowadź funkcjonariuszy dookoła bloku, my… — instruował Greg, starając się, aby jego głos był spokojny, gdy gestykulował dookoła drżącą ręką. — Du… dużo biegaliśmy. Nie chcę niczego przegapić.

Sally skinęła głową, zerkając na niego sceptycznie, po czym odwróciła się i zaczęła wykrzykiwać wskazówki do oficerów kręcących się na miejscu zdarzenia. Greg sapnął przez nos i wstał, odprawiając ratownika medycznego, który kręcił się wokół niego. Miał pracę do wykonania.

Zostaw to Sherlockowi, aby ruszył w pościg za podejrzanym w połowie grudnia. Oczywiście Greg musiał go ścigać, ponieważ detektyw wciąż był cholernym cywilem… a także jego przyszłym szwagrem. Greg zawsze był trochę opiekuńczy wobec szalonego młodszego Holmesa, na długo przed tym, zanim związał się z Mycroftem.

A skoro o tym mowa, Mycroft właśnie wkroczył na miejsce zbrodni, wykorzystując swoje długie nogi, aby jak najszybciej zmniejszyć odległość między nimi.

— Gregory, trzęsiesz się.

Było pierwszą uwagą, jaka wyszła z ust Mycrofta. Sięgnął po jaskrawo pomarańczowy koc, który był owinięty wokół ramion Grega i mocniej otulił nim mężczyznę. Inspektor otworzył usta, aby zaprotestować, żeby odsunąć się, ale spojrzenie partnera sprawiło, że pozostał milczący i nieruchomy.

— Myc, wszy… wszystko w porzą... porządku — westchnął, rozglądając się, aby upewnić się, że wszystko szło w dobrym kierunku. Może się trząsł. Tak, okej, był całkowicie przemarznięty. Tak się jednak dzieje, gdy ktoś się poślizgnie i wpadnie do Tamizy i to w grudniu. — Co ty tutaj robisz?

— Przyszedłem zobaczyć, czy nie poszedłbyś napić się kawy, ale teraz chętniej zabrałbym cię do domu - powiedział z rezygnacją Mycroft, przeczesując dłonią w rękawiczce wilgotne włosy Grega, by odsunąć je z jego czoła.

— Nie mogę iść do domu, Mycroft — narzekał Greg. — Mam dużo rzeczy do zrobienia.

— Cóż, powinieneś był o tym pomyśleć, zanim zdecydowałeś się popływać w Tamizie.

— Możesz winić za to swojego brata — niemal warknął Greg.

Nie chciał wyładowywać swojej frustracji na Mycrofcie… Był zestresowany, zmarznięty i trochę wkurzony. Na szczęście jego narzeczony wiedział, że nie był to jego zamiar i spojrzenie polityka natychmiast przeniosła się kilka metrów dalej w miejsce, gdzie stał Sherlock z Johnem. Wydawało się, że lekarz już dawał wykład swojemu współlokatorowi, co sprawiło, że Greg prawie się roześmiał.

— Zamorduję go — mruknął z irytacją Mycroft.

Greg potrząsnął głową i wyciągnął rękę, aby zwrócić na siebie uwagę.

— Nie zrobisz tego, Myc. Nic mi nie jest.

— Jesteś przemarznięty. Zamarzniesz na śmierć, jeśli nie zabiorę cię do domu.

Greg nie zaprzeczył, że gdyby szybko się nie wysuszył i nie rozgrzał, to z pewnością by zachorował. To było coś, czego nie potrzebował. Kiedy o tym myślał, zastanawiał się, czy naprawdę byłoby w porządku, gdyby jego partner zabrał go do domu.

— Donovan! — zawołał, kładąc dłoń przy ustach, by jego głos rozbrzmiał głośniej.

Sierżant odwróciła się i pomachał do niej, by podeszła. Zerknęła na Mycrofta i skinęła mu głową na powitanie, ale nie powiedziała nic bezpośrednio do niego.

— Tak, szefie? — zapytała.

— Czy masz wszystko pod kontrolą? — zapytał Greg, próbując pochwycić koc.

Jego palce były zdrętwiałe. Tak… Musiał się rozgrzać. Dreszcze słabły, ale wiedział, że wciąż było mu zimno, więc nie był to najlepszy znak.

— Tak. To sprawy porządkowe. Wracaj do domu, żebyś poważnie nie zachorował — powiedziała.

Ponownie skinęła Mycroftowi, otrzymując w zamian pełne wdzięczności skinienie, po czym odwróciła się i odeszła, by kontynuować swoją pracę. Greg westchnął, opuszczając ramiona w rezygnacji.

— Wygrałeś. Zabierz mnie do domu, kochanie — wymamrotał.

Mycroft bez wahania zaprowadził go do czarnego samochodu, który w środku był cudownie rozgrzany . Zanim polityk do niego dołączył, Greg usłyszał, jak Mycroft powiedział coś raczej niegrzecznego do Sherlocka, który musiał go zauważyć. Zaśmiał się, gdy jego kochanek wszedł do samochodu. Odjechali.

— Spokojnie tygrysie — drażnił się.

Mycroft zignorował to, wyciągnął nie wiadomo skąd kolejny koc i owinął go wokół inspektora.

— Mój głupi brat zasługuje na coś gorszego za przysporzenie ci tyle cierpienia, Gregory.

— Po raz ostatni, Myc. Nic mi nie jest. Wszystko jest w porządku.

Zamilkli. Mycroft pochylił się, by złożyć ciepły, delikatny pocałunek na zimnych wargach Grega. Zanucił, a jego powieki zatrzepotały, gdy zamknął oczy, oddając pocałunek, czując jak w środku rozpala się odrobina ciepła. Teraz gdyby tylko rozprzestrzeniła się na zewnątrz.

— W domu będzie na nas czekał rozpalony kominek — szepnął czule Mycroft. — I herbata. Może przygotuję ci kąpiel przed snem.

— Nie. Przygotujesz kąpiel dla nas.

— Bardzo dobrze.

Mycroft z uśmiechem pochylił się do kolejnego pocałunku.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyCzw 16 Gru 2021, 08:00

Rozdział 115: Pierwsze kroki

Osiem miesięcy minęło niczym z bata strzelił. Greg prawie zapomniał, jak to było. Bycie ojcem noworodka było wyczerpujące, niesamowite i pełne przygód. Po każdym wschodzie słońca wydawało się, że działo się coś wspaniałego i każdego dnia był dumnym i kochającym ojcem małego Olivera.

Oliver rósł błyskawicznie. Szybko się uczył, co wcale nie zdziwiło Grega, ale i tak był zszokowany, widząc o ile szybciej chłopiec wszystko łapał. Często żartował, że były to geny Holmesów w nim. Oliver bardzo przypominał z wyglądu Lestrade’a. Duże brązowe oczy, za pomocą których uzyskiwał wszystko, czego chciał, i ciemne włosy, które z pewnością dostał od strony Grega. Jednak starszy mężczyzna kochał cechy, które wyraźnie były przypisane do rodziny Holmesów, które wyraźnie wskazywały, że Mycroft również był jego ojcem. Faworytem Grega były piegi, bez względu na to, jak bardzo polityk wzdychał z powodu odziedziczenia ich przez Olivera.

Oliver był bardzo spostrzegawczym dzieckiem. Siedem miesięcy po narodzinach testował swoje małe nóżki. Greg wiedział, że ich świat będzie pełen kłopotów, kiedy stanie się mobilny. Oliver używał niskich stolików i krzeseł, a także kolan obu ojców, aby się podnieść i rozejrzeć się z ciekawością swoimi błyszczącymi oczami, co tak bardzo przypominało Gregowi Sherlocka, że było to trochę przerażające.
Chwytał swoimi małymi palcami i chwiał się, czasami z powodzeniem utrzymując się na nogach, a w innych przypadkach upadając kilka sekund później. Greg mógł przysiąc, że w tych momentach Oliver sapał i spoglądał z urazą na swoje nogi.

To, co zaczęło się jako spokojny, normalny wieczór w domu Lestrade-Holmesów, bardzo szybko stało się gwarne. Właśnie skończyli posiłek i Greg siedział w salonie z Oliverem. Leżał na kanapie, podczas gdy dziecko siedziało na podłodze bawiąc się pluszową pszczołą, która dał mu wujek Sherlock, intensywnie rozmawiając z nią w swoim dziecięcym języku. Po kilku chwilach Oliver rozejrzał się po pokoju, jakby czegoś szukał. Jego spojrzenie utkwiło w stoliku do kawy, który stał nieco dalej.

Oliver odłożył pszczołę i odwrócił się, jakby miał zamiar poraczkować w tamtą stronę, ale potem zamarł. Na początku Greg po prostu zauważył kątem oka ruch. Zawsze obserwował na wszelki wypadek chłopca. W końcu był szybki niczym błyskawica. Jednak Greg szybko zwrócił na niego pełną uwagę, kiedy Oliver uniósł tyłek w górę i zmusił się do wstania, zamiast raczkowania.

Będąc tak zdziwionym, Greg na moment zapomniał jak oddychać. Leżał jak sparaliżowany na kanapie, z ustami rozchylonymi w zachwycie, aż lekko przestraszył się, gdy Oliver zrobił niepewny, ale udany krok naprzód. Wystarczyło tylko kilka, aby dostać się do stolika, gdzie sięgnął po klocki, które na nim leżały.

— Myc!! — wrzasnął Greg siadając. — Myc, chodź tutaj!

Mycroft wypadł z kuchni kilka sekund później. Jego jasnoniebieskie oczy były szeroko otwarte z powodu natychmiastowego zaniepokojenia po tym, jak usłyszał brzmienie głosu Grega. Inspektor musiał przyznać, że brzmiało to tak, jakby panikował. W pewnym sensie przypuszczał, że tak było. Ale to było w pełni uzasadnione, ponieważ ich syn właśnie robił swoje pierwsze kroki.

— O co chodzi Gregory? — zapytał Mycroft, rozglądając się po pokoju, aby zobaczyć, co spowodowało taką reakcję jego męża.

Oczywiście nie zauważył niczego niezwykłego. Oliver wydawał się w porządku.

— Ollie, on… Spójrz. — Greg wskazał ręką, nie musząc wyjaśniać, gdy Oliver odwrócił się i cofnął się do koca, na który opadł i ponownie podniósł swoją pszczołę. — Myc, on szedł — powiedział Greg, szczerząc się radośnie, niemal podskakując na kanapie.

Żadna z jego córek nie nauczyła się tak samodzielnie chodzić, dopóki nie osiągnęły dziesięciu miesięcy. Jak zawsze ich Oliver był szybszy, jeśli chodziło o ogólny rozwój. To było szalone.

— Oczywiście, Gregory — uśmiechnął się Mycroft, wchodząc na kilka kroków do salonu, przyglądając się z czułością synowi.

— Jego pierwsze kroki. Mój Boże.

Nastąpiła chwila ciszy i brew Mycrofta uniosła się.

— Właściwie, Gregory, zrobił kilka kroków na początku tego tygodnia — skomentował Mycroft, spoglądając na męża z lekko zmarszczonymi brwiami.

Greg zamarł, wpatrując się w niego z otwartymi ustami.

— Nie powiedziałeś mi o tym? — zapytał całkowicie zaskoczony.

Przegapił faktyczne pierwsze kroki ich syna? I nie miał o tym pojęcia? Mycroft poruszył się, zerkając na Olivera, a potem z powrotem na Grega.

— Czy… powinienem? — zapytał młodszy mężczyzna, szczerze zdezorientowany.

Greg chciał być trochę zdenerwowany i przypuszczał, że był, ale… Wyraz twarzy Mycrofta wymazał wszelki gniew, który mógłby poczuć. Jego spojrzenie złagodniało. Jego mąż był ojcem po raz pierwszy, a Greg wiedział, że dzieciństwo jego i Sherlocka nie zawsze było normalne, więc…

— Nie ma sprawy — powiedział Greg, wstając.

Podszedł do Mycrofta i pochylił się, żeby go czule pocałować.

— Przepraszam, Gregory. Nie byłem świadomy…

— Wiem. W porządku, kochanie. Skoncentrujmy się tylko na fakcie, że teraz, gdy Ollie zaczyna chodzić, nasze życie oficjalnie dobiegło końca. — Greg uśmiechnął się, mrugając. Mycroft zaśmiał się.

— Tak. Myślę, że tak jest.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyPią 17 Gru 2021, 08:02

Rozdział 116: Przestraszony narkotykami

Życie Grega było naprawdę dziwne odkąd Sherlock Holmes wkroczył w jego życie. Chociaż przypuszczał, że bardziej stosowne byłoby stwierdzenie, że wpadł w jego życie i na miejsce zbrodni całkowicie na haju. Jednak gdy podszedł, aby go usunąć, ten młody człowiek rozwikłał wszystko, co dotyczyło miejsca przestępstwa, a kilka dni później, kiedy sprawa została zamknięta i rozwiązana, okazało się, że miał rację we wszystkim.

Następnego dnia Greg został porwany i zabrany do magazynu. Przypuszczał, że porwanie było trochę nudne. Jednak nie tak, że miał wybór w sprawie wsiadania do tego czarnego samochodu. Tutaj sprawy stały się znacznie bardziej skomplikowane i interesujące.

Interesującą stroną tego okazał się starszy brat tego dzieciaka; Mycroft Holmes. Czy w tej rodzinie nie było nikogo o normalnym imieniu? Greg był zirytowany, kiedy poproszono go o szpiegowanie Sherlocka, co było dziwne, ponieważ znał go dopiero od tygodnia i był narkomanem, który nie dbał o autorytet i zasady, ale… Było w nim coś, co Greg podziwiał. Widział w nim potencjał, gdyby tylko jeszcze nie był uzależniony od tej kokainy…

Zdeterminowany, zaczął pracować nad tym, by Sherlock rzucił narkotyki. Dopuszczenie go do miejsca zbrodni, kiedy był czysty, wydawało się najlepszym sposobem perswazji. Poza tym (mimo że zdecydowanie złamał kilka zasad mieszając do tego cywila) zaczęli rozwiązywać niektóre z bardziej szalonych i zadziwiających spraw. To była wygrana. Poza tym Greg kontynuował współpracę z Mycroftem. Starszy brat wydawał się pod wrażeniem jego wysiłków i spotykali się co tydzień, żeby omówić sprawy związane z Sherlockiem i po prostu… porozmawiać. Ich przyjaźń rozwinęła się zaskakująco szybko.

Bardziej zaskakujące było, gdy wkrótce potem rozwinęły się uczucia. Mycroft wcale nie był facetem w typie Grega, ale… Czuł pociąg do tego mężczyzny. Była tam moc, a jednak… była też delikatna strona, którą, jak przypuszczał Greg, niewiele ludzi kiedykolwiek w nim widziało. Więc tak, może czuł do niego pociąg. Może rozwinął uczucia. Może wyszli kilka razy razem. Oczywiście, to nie było nic zobowiązującego. Nie miał dość odwagi, by zaprosić mężczyznę na prawdziwą randkę lub zrobić coś romantycznego, chociaż w głębi duszy wiedział, że gdyby to zaproponował, to Mycroft zgodziłby się.

Kiedy zamyślony, niezbyt uważnie oglądał mecz piłki nożnej i pił piwo, rozległo się pukanie do drzwi, które zwróciło jego uwagę. Mrugając, odstawił alkohol i wstał, nieco ściszając telewizor, a potem skierował się do drzwi.

— Tak? — zapytał, otwierając je.

Zamarł na widok stojącego przed nim Mycrofta, który ściskał mocno bezwładnego, brudnego i mamroczącego Sherlocka.

— Przepraszam, Gregory — powiedział Mycroft, przerywając pełną oszołomienia ciszę i poprawiając nieco swój chwyt na bracie. — Nie byłem pewien, gdzie jeszcze mógłbym pójść.

To nie było coś, do czego Mycroft kiedykolwiek by się przyznał. Zawsze miał dokąd pójść, ludzi, do których mógł zadzwonić. A jednak byli tutaj… Sherlock najwyraźniej coś wziął. Sprawiło to, że ramiona Grega opadły w porażce. Nie widział chłopca od dwóch tygodni, co było normalne, ponieważ nie zawsze był w pobliżu, ale… Najwyraźniej znów wpadł w ciąg narkotykowy. Jeszcze raz. A tak dobrze sobie radzili…

— Wejdź — zaprosił, cofając się o krok i gestykulując. — Połóż go na kanapie.

Mycroft nic więcej nie powiedział i prawie wniósł Sherlocka do mieszkania. Natychmiast skierował się w stronę kanapy i opuścił Sherlocka na nią, powodując, że młodszy Holmes chrząknął i rozejrzał się gwałtownie. Nadal nie wydawał się zbyt świadomy swojego otoczenia. Greg zamknął drzwi i stanął obok Mycrofta.

— To była raczej duża dawka — skomentował Mycroft.

Greg skinął głową. To było dość oczywiste i niesamowite, że Sherlock nie przedawkował. Chociaż przypuszczał, że taka możliwość wciąż istnieje.

— Przyniosę mu wodę — powiedział, odwracając się, kierując swoje kroki w stronę kuchni.

Wyciągnął butelkę wody i poszukał szmatki, którą mógł zmoczyć pod kranem. Kiedy wszystko było przygotowane, wrócił do salonu i użył materiału do oczyszczenia twarzy Sherlocka, który zaczął dedukować jego spożycie alkoholu i coś o byłej żonie i jej zwyczajach związanych ze zdradzaniem go. Zignorował to. Nie trwało jednak długo, aby bełkoczący mężczyzna praktycznie stracił przytomność na kanapie. Greg wstał i spojrzał na miejsce, w którym wciąż stał Mycroft. Biedak wyglądał na wyczerpanego i prawie przerażonego. Nigdy publicznie nie wyglądał w ten sposób, ale z jakiegoś powodu pozwolił sobie mieć taki wyraz twarzy w towarzystwie Grega. To był największy komplement w historii.

— Nic mu nie będzie. — Greg próbował go uspokoić. Podszedł i delikatnie ścisnął biceps Mycrofta. — Nie martw się. Może tu zostać. Będę mieć go na oku.

Spojrzenie bladych oczu przeniosło się z Sherlocka na Grega. Dreszcz przeszedł po kręgosłupie inspektora, ale nie przerwał kontaktu wzrokowego.

— Gregory, ja… — zaczął Mycroft. Greg potrząsnął głową.

— W porządku. Zajmę się tym. Obiecuję.

Więcej ciszy. Mycroft patrzył na niego, nie, gapił się na niego. Najprawdopodobniej wydedukował z niego wszystko. Greg przełknął ślinę i poruszył się lekko, ale nic nie powiedział ani nie zrobił.

Wtedy wydarzyło się nieoczekiwane. W jednej chwili zajmowali się odurzonym Sherlockiem, w następnej wpatrywali się w siebie. Potem, zanim Greg zorientował się, co się działo, usta Mycrofta odnalazły jego usta. Smukłe ręce mocno ściskały rękawy jego zestawu Arsenalu. Greg wydał z siebie zaskoczony dźwięk, ale po chwili wykonał równie śmiały ruch, odwzajemniając pocałunek.

Pocałunek był namiętny, chętny i desperacki. Był to również najlepszy pocałunek, jakiego Greg kiedykolwiek doświadczył. To sprawiło, że osłabły mu kolana. W końcu rozdzielili się z jękiem, a Mycroft wyglądał na prawie przerażonego.

— Najszczersze przeprosiny, nie… nigdy…

Był zdenerwowany. Wielki Mycroft Holmes nie mógł znaleźć słów. Greg uważał, że była to najsłodsza rzecz na świecie. Nic nie mówiąc ujął policzek Mycrofta, powodując natychmiastowe zatrzymanie jąkania.

— W porządku, Mycrofcie — powiedział Greg. — Po prostu… zróbmy to jeszcze raz.

Odgłos zaskoczenia pochodził tym razem od Mycrofta, kiedy Greg podniósł się na palcach i zainicjował ich drugi pocałunek. To był początek czegoś, czego żaden z nich nie musiał kwestionować ani próbować wyjaśnić. Nagle, to było o nich.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptySob 18 Gru 2021, 10:59

Rozdział 117: Zazdrość

— Greg Lestrade, czy to naprawdę TY?!

Głos przemawiającego był głośny i szczerze mówiąc, nieco niepokojący. Mycroft i Greg prowadzili miłą rozmowę, a wypowiedź polityka została przerwana, gdy mężczyzna wzrostu Grega podszedł z szerokim uśmiechem na twarzy. Mycroft zamrugał, wpatrując się w intruza z uniesioną brwią i lodowatym spojrzeniem.

— Ja… Jason? — zapytał Greg, nieco zaskoczony widokiem mężczyzny, ale najwyraźniej z nim zaznajomiony.

Starszy mężczyzna poruszył się na swoim miejscu, co Mycroft uznał za niewielką niezręczność i oderwał swoje spojrzenie od nowo przybyłego, aby zamiast tego skierować wzrok na swojego partnera.

— Tak! Chłopie, jak się masz? Dziwnie cię tutaj widzieć, tyle lat minęło. — Mówił ten Jason, klepiąc ramię Grega, ściskając je trochę zbyt poufale.

Gdyby Mycroft był kotem, to jego sierść zostałaby nastroszona. Jego oczy zmrużyły się na ten kontakt.

— W porządku — odpowiedział Greg, uśmiechając się uprzejmie.

— To wspaniale! Widziałem, że jesteś teraz inspektorem. Dobrze dla ciebie. Kim jest twój przyjaciel?

Mycroft musiał fizycznie powstrzymać się przed jeszcze większym najeżeniem się i powiedzeniem czegoś raczej niegrzecznego. Greg posłał mu błagalne spojrzenie.

— To mój chłopak — odpowiedział, a brwi Jasona uniosły się.

— Tak? Cóż, gratulacje stary. Masz szczęście być z Gregiem. — Jason zwrócił się teraz do Mycrofta. Polityk spojrzał na niego.

— Rzeczywiście — zmusił się w końcu do komentarza.

— Czy nadal robi tą rzecz w łóżku gdzie on…

— Wystarczy, Jas, dzięki, ale wystarczy — przerwał mu Greg.

Mycroft wpatrywał się w niego gniewnie. Najwyraźniej były kochanek, a może nawet były chłopak. Wydawał się również raczej nieświadomy sytuacji. To było irytujące.

— Och Greggie — zamruczał intruz, obejmując ramieniem Grega, ściskając go.

Był to o wiele bardziej intymny gest, niż było to konieczne, a zachowanie Jasona sugerowało, że nadal był zainteresowany Gregiem. Odważne posunięcie, biorąc pod uwagę, że Mycroft właśnie tam siedział, dokładnie na przeciwko. To samo w sobie było najprawdopodobniej ostatnią kroplą goryczy.

— Gregory, najdroższy, czy zechciałbyś przynieść mi dolewkę herbaty? — zapytał Mycroft uśmiechając się delikatnie do swojego partnera.

Greg spojrzał na niego ostrożnie, jakby już uchwycił tok jego myśli, ale skinął głową i wstał. Podniósł pustą filiżankę Mycrofta i pochylił się, by pocałować go w policzek, po czym podszedł do baru.

— Jasonie, dlaczego nie usiądziesz — zaproponował Mycroft z wyraźnym naciskiem tak, że był to rozkaz, a nie prośba.

Mężczyzna zawahał się, ale powoli opadł na miejsce zwolnione przez Grega.

— Nie usłyszałem chyba twojego imienia — powiedział niezręcznie Jason, ale wciąż próbując porozmawiać.

Jasnoniebieskie spojrzenie Mycrofta stało się onieśmielające, a oczy Jasona otworzyły się nieco szerzej ze strachu.

— Ponieważ go nie podałem — powiedział Mycroft, niewypowiedziane „bo nie chciałem” wisiało w powietrzu. Splótł palce dłoni i położył je na stole. — Czym się zajmujesz, Jasonie?

— Um… wieczorami pracuję jako barman, a… w ciągu dnia na poczcie — padła odpowiedź.

Mycroft mruknął z ewidentnie fałszywym zainteresowaniu.

— Rozumiem — skomentował. — Czy podoba ci się twoja praca?

— Ta… Tak — przytaknął Jason.

Mycroft znowu mruknął, spoglądając na swoje ręce, jakby zamyślony. Kiedy uniósł wzrok, jego spojrzenie płonęło jeszcze intensywniejszym zagrożeniem.

— Sprawa wygląda tak — powiedział, a jego głos obniżył się, brzmiąc nieco głębiej. — Dobrze by było, gdybyś przerwał wszelkie próby podrywu i flirtowania, które podejmujesz obecnie wobec Gregory'ego.

— Nie… — zaczął protestować Jason, praktycznie przerywając Mycroftowi.

Polityk podniósł smukłą dłoń, nakazując ciszę, którą natychmiast uzyskał.

Przestaniesz, ponieważ, jak doskonale wiesz, jest zajęty i nie odwzajemni twoich awansów. Jeśli lubisz swoją pracę i chciałbyś mieć przyszłość w którejś z nich, to odejdziesz. Teraz. Bez prób zainicjowania czegoś, co mogłoby w przyszłości skutkować ponownym spotkaniem z Gregory’m. Czy wyraziłem się jasno?

— Grozisz mi? — zapytał Jason, jakby ignorując wszystko, co właśnie zostało powiedziane.

Mycroft westchnął. Normalni ludzie byli tacy nużący.

— Grożenie oznacza niezdolność do podjęcia działań. — Mycroft spojrzał na niego ostro. — Nie, Jasonie, to jest ostrzeżenie. A teraz wyjdź.

Jason siedział przez chwilę z otwartymi w szoku ustami. Spojrzenie Mycrofta stwardniało i to wystarczyło, by mężczyzna wstał i opuścił lokal.

Chwilę później Greg wrócił ze świeżą dolewką herbaty i usiadł, przesuwając po stole filiżankę do Mycrofta. Miał porozumiewawczy i rozbawiony wyraz twarzy.

— Widzę, że Jason nie został — skomentował świadomie, szczerząc się.

Mycroft tylko uśmiechnął się uprzejmie.

— Doszliśmy do porozumienia.

Greg zaśmiał się cicho.

— Jestem pewien, że tak. — W jego brązowych oczach lśniły figlarne iskierki. — Jesteś gorący, kiedy grozisz ludziom. Kiedy jesteś zazdrosny.

— Nie mam pojęcia, o czym mówisz — skomentował jego wypowiedź Mycroft, przechylając nieco głowę. Uśmiech Grega stał się większy.

— Oczywiście.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1146
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 EmptyNie 19 Gru 2021, 08:30

Rozdział 118: Nalot

— W porządku ludzie, zachowajcie czujność — polecił Greg swojemu zespołowi. — Wszyscy byli ubrani w kuloodporne kamizelki. Nawet Mycroft. Polityk protestował, ale taki był warunek Grega, jeśli chciał uczestniczyć w akcji. Grano według jego zasad albo wcale. — Ci ludzie mają umiejętności, są bezwzględni i zdeterminowani. To nie są przestępcy z gatunku uliczników, to terroryści.

— Koniecznie musimy wziąć jednego z nich żywcem — dodał Mycroft.

Greg zauważył nieufne spojrzenie, które wymienili między sobą jego ludzie. Pstryknął palcami.

— Ma rację — stwierdził Greg. — Posłuchajcie, ja dowodzę, ale pan Holmes ma dobre informacje. Wie więcej o tym, co się dzieje i co ci goście planują, niż my. Dlatego jeden ma pozostać przy życiu. To nie znaczy, że nie możecie ich skrzywdzić. Teraz do roboty.

Bez słowa każdy oficer odszedł do formacji, która zaplanowali i odpowiednio się skoordynowali, pozostawiając Grega sam na sam z Mycroftem.

— Zostań ze mną, dobrze? A jeśli sytuacja stanie się zła, musisz…

— Ciiii, Gregory — powiedział spokojnie Mycroft, kładąc palec na ustach inspektora. Greg sapnął, ale zamilkł. Patrzył błagalnie brązowymi oczami. — Dobrze. Nic mi nie będzie. Chodźmy.

— W porządku — westchnął Gregory. — Czy powiedziałem, jak bardzo nie podoba mi się ten plan?

— Tak, najdroższy — zaśmiał się cicho Mycroft.

Greg zmarszczył brwi.

— Po prostu… proszę, bądź ostrożny. I miej przy sobie broń. Proszę.

Unosząc się na palcach, Greg delikatnie pocałował Mycrofta. To była jedyna chwila, jaką mogli na to poświęcić. Inspektor odwrócił się i obaj pochyleni udali się na wyznaczone dla nich miejsce. Serce Grega waliło szaleńczo. Jego dłoń przytrzymująca nadgarstek ręki, w której trzymał broń zacisnęła się. Takie rzeczy zawsze powodowały, że jego adrenalina i determinacja gwałtownie rosły. Pod spodem znajdowała się warstwa paniki. Oczywiście nie z powodu swojego życia, ale Mycrofta. Nienawidził faktu, że jego partner był tutaj, ale nic nie można było na to poradzić.

Kiedy rozpoczęli nalot, wszystko stało się niewyraźne. Zawsze tak było. Ciemność, krzyki, wystrzały. Ludzie gubili się nawzajem, ale wciąż rozbrzmiewały rozkazy, by strzelać i zniwelować niebezpieczeństwo, aż złoczyńcy zostaną unieszkodliwieni. To było wszystko, o co Greg mógł prosić.

— Pamiętać, pozostawić jednego! — krzyknął Greg, gdy zbliżali się, zerkając przez ramię, by zobaczyć Mycrofta idącego za nim z pewnie trzymaną bronią.

Uśmiechnął się lekko, dając sobie chwilę na podziwianie, jak niesamowicie seksownie wyglądał młodszy mężczyzna. Kiedy się odwrócił, żeby się wycofać, usłyszał więcej strzałów. Jeden zabrzmiał przed trzema następnymi, po czym rozległo się sapnięcie. Zza nim. Greg poczuł jak serce mu zamiera.

Natychmiast się odwrócił, szukając Mycrofta z szeroko otwartymi oczami. Znalazł go dokładnie tam, gdzie był przed chwilą, ale nie trzymał już broni. Kołysał się i zamrugał zmieszany, zanim spojrzał na Grega.

— Gregory… — rozpoczął, a jego głos był pełen bólu.

Zmarszczył brwi i potknął się. Zaczął opadać do przodu. Gregory podbiegł do niego, wyciągając rękę i chwytając go, zanim całkowicie padł na ziemię. Upadając na kolana, Greg przyciągnął do siebie Mycrofta, próbując się dowiedzieć, gdzie został postrzelony.

Czuł, jak ciepła krew spływała mu na kolana i w końcu znalazł ranę. Kula w jakiś sposób przedarła się przez kamizelkę, która miał na sobie Mycroft i trafiła go w bok. Greg miał nadzieję, że nie było tak źle, jak to sobie wyobrażał.

— Hej, Myc — powiedział, poklepując lekko Mycrofta po policzku, aby zwrócić jego uwagę.

Spojrzenie jasnoniebieskich oczu spoczęło na nim, a polityk zmarszczył brwi.

— Gregory? — zapytał. Jego głos był teraz łagodniejszy. Miał płytki oddech i tracił koncentrację. Ból był prawdopodobnie zbyt intensywny.

— Musisz zostać przytomny, słyszysz? — zapytał Greg, zmuszając Mycrofta do ponownego spojrzenia na siebie. Po chwili podniósł głowę i krzyknął: — Medyk!

Na szczęście ratownicy medyczni pojawili się chwilę później. Greg nadal mamrotał coś do Mycrofta, starając się utrzymać go czujnym i przytomnym, żeby nie wpadł w szok. Kiedy medycy przybyli, zaczęli odciągać go od rannego mężczyzny, co sprawiło, że jego serce ścisnęło się. Jęknął, wyciągając rękę, nie chcąc opuszczać Mycrofta.

W końcu opamiętał się, wstał i pobiegł za nimi. Musiał iść. Nie trzeba było wiele przekonywania, żeby mógł wejść do karetki. Patrzył bez tchu, jak Mycroft został pozbawiony marynarki, kamizelki i koszuli. Garnitur… To był jeden z ulubionych Grega. To sprawiło, że ból w jego klatce piersiowej stał się dotkliwszy.

Robił wszystko, co w jego mocy, by łzy nie popłynęły mu po policzkach. Pięści miał zaciśnięte tak mocno, że aż pobielały mu kostki. Nikt z nim nie rozmawiał. Medycy kulili się nad Mycroftem w karetce i rozmawiali ze sobą, ale nikt nie odezwał się do Grega.

To miała być cholernie długa noc.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 110 rozdziałów
Opublikowałam 16 miniaturek
Rozpoczęłam 14 opowiadań
Zakończyłam 10 opowiadań
Rozpoczęłam 5 nowych serii
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 
[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]
Powrót do góry 
Strona 4 z 13Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 11, 12, 13  Next
 Similar topics
-
» [Sherlock BBC] [T] [M] Sentymenty [SH/JW]
» [Sherlock BBC][mM] Nieznajomy [JW/SH]
» [Sherlock BBC][M] W ciemności [MH/GL]
» [Sherlock BBC][M] Słownik [JW/SH]
» [Sherlock BBC][D] Zaufanie

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Serial & Film & Adaptacje :: Slash :: +12-
Skocz do: