~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 11, 12, 13  Next
AutorWiadomość
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptySro 17 Maj 2023, 17:28

Rozdział 329: Przyjęcie świąteczne u Molly

— Nadal nie rozumiem, jak udaje ci się mnie przekonać do tych rzeczy — mruknął Mycroft z westchnieniem, przyglądając się w lustrze i przechylając cylinder, który z niechęcią umieścił na głowie.

Zacisnął usta, zanim spojrzał w bok, gdzie Gregory zapinał marynarkę. Miał na sobie frak, co Mycroft bardzo sobie cenił. To był jedyny plus tego przedsięwzięcia.

— Bo byłoby niegrzecznie tego nie zrobić — odparł Gregory, unosząc brodę, by poprawić czarną muszkę.

Zdjął z komody melonik i kilka razy obrócił go w dłoniach, zanim go założył.

— Ciężko mi to zaakceptować — zauważył Mycroft, desperacko pragnąc wydostać się z tego okropnego wydarzenia.

— Tak, cóż, nie idę sam. — Greg uśmiechnął się, krzyżując ramiona. — Wiem na pewno, że John zmusił Sherlocka do przyjścia, a twój brat jest wrzodem na moim tyłku, kiedy chce być gdzieś indziej. Sam tego nie zniosę.

— Mmm, tak, ponieważ moja obecność zawsze ogromnie łagodziła postawę Sherlocka — powiedział Mycroft głosem ociekającym sarkazmem.

Gregory tylko roześmiał się, ciągnąc go za łokieć, kiedy wychodzili z łazienki.

— Wyjaśnij mi, dlaczego potrzebujemy tych strojów — poprosił młodszy mężczyzna, gdy już wsiedli do samochodu i jechali ulicami Londynu. Nie żeby nie wiedział, po prostu nie wiedział sensu tego.

— Bo to tematyczna impreza świąteczna — powiedział Gregory, dramatycznie gestykulując rękami.

— To jest niedorzeczne.

— Daj spokój, kochanie, to pierwsza impreza Molly w jej nowym mieszkaniu — powiedział Gregory, przechylając delikatnie głowę, wpatrując się w Mycrofta.

Mycroft spojrzał na niego, pozwalając sobie zatracić się w tych ciemnobrązowych oczach na kilka chwil, po czym westchnął.

— Nadal uważam, że trend wiktoriańskich przyjęć bożonarodzeniowych jest bezsensowny i stanowi jedynie niedorzeczną wymówkę, by przebierać się w ubrania, które normalni ludzie uważają za fantazyjne i przestarzałe, ale niewystarczająco dobre, by nosić je tylko w Halloween. Większość z nich i tak jest okropnie niedokładna.

— Właśnie z tego powodu, kochanie. — Greg uśmiechnął się. — To nie jest dla ciebie atrakcyjne, ponieważ ubierasz się tak elegancko każdego dnia.

Mycroft uniósł brwi i uśmiechnął się, kręcąc głową na ton, jaki przyjął jego partner. Jeśli ten wieczór nie przyniesie niczego dobrego, to przynajmniej był warte tego, że zobaczył Gregory’ego tak ubranego. Rzadko zdarzało się, że starszy mężczyzna był tak wystrojony, gdy posiadał nie więcej niż dwa garnitury (w porównaniu z niezliczoną ilością, jaką miał w swoim posiadaniu Mycroft). Frak szczególnie mu odpowiadał i szkoda, że inni ludzie również to dostrzegą. Gdyby byli w zaciszu swojego domu, Mycroft chętnie skorzystałby z okazji… Może później.

Kiedy jednak dotarli do mieszkania Molly, Mycroft niemal natychmiast zdał sobie sprawę, że cierpienie z powodu przyjęcia byłoby więcej niż tego warte. Znaleźli Sherlocka i doktora Watsona niemal natychmiast, a Mycroft musiał ukradkowo zakryć usta dłonią, żeby nie roześmiać się głośno. Choć zrobił to umiejętnie, nie uratowało go to od surowego spojrzenia, które posłał mu młodszy brat.

— Mój Boże, Sherlock, cylinder ci pasuje — zauważył, a jego głos wciąż drżał od powstrzymywanego śmiechu.

Usłyszał obok siebie, jak Gregory parsknął, choć najprawdopodobniej było to w równym spotniu spowodowane jego słowami jak i wyglądem mężczyzn przed nimi.

— Niezłe „wąsy”, John — zaśmiał się Gregory.

John wzruszył ramionami, uśmiechając się.

— To była część umowy — zaczął wyjaśniać, ale został uciszony, ponieważ Sherlock nie tak dyskretnie szturchnął go łokciem i zakaszlał.

Gregory wyglądał na zszokowanego. Mycroft tylko zanucił na potwierdzenie.

— Ani słowa — warknął Sherlock, wskazując ostro na Mycrofta, po czym odwrócił się na piecie i odszedł.

Niemal natychmiast został przechwycony przez Molly, która jak Mycroft musiał przyznać, wyglądała całkiem atrakcyjnie z zakręconymi i upiętymi włosami, w ciemnoniebieskim gorsecie w paski i niebieskoszarą spódnicą, które ładnie podkreślały jej figurę.

— Muszę powiedzieć, John, że jest to krok naprzód w stosunku do wąsa, który próbowałeś zapuścić — powiedział Mycroft, spojrzeniem przesuwając po sztucznym zaroście lekarza.

John najwyraźniej nie wiedział, czy uznać to za komplement, czy za obelgę.

— Ach, dziękuję? — odpowiedział, patrząc z ciekawością na Mycrofta spod swojego brązowego melonika.

Mycroft zdobył się na nieco złowieszczy uśmiech, zanim przeprosił i odszedł. Czuł, że kieliszek dobrego wina był uzasadniony, jeśli miał przetrwać ten wieczór.

Gregory dołączył do niego przy oknie, przy którym chwilę wcześniej przystanął, z własnym kieliszkiem w dłoni. Uśmiechał się.

— Toast za imprezę — powiedział szczęśliwie.

Mycroft poczuł lekki ucisk w klatce piersiowej i skinął głową.

— Nie jest najgorsza — przyznał.

Nie było tak źle, patrząc na to z perspektywy. Również ludzie zostawiali go przeważnie samego, co wolał. Gregory przysunął się bliżej.

— Widziałeś, co jest nad tobą? — zapytał znad kieliszka wina.

Mycroft nieco żartobliwie przewrócił oczami.

— Oczywiście — odpowiedział, przechylając głowę, wiedząc, co się stanie.

— Dobrze — powiedział Gregory, głaszcząc jego policzek i stając na palcach, by delikatnie go pocałować, zgodnie z tradycją związaną z jemiołą, która była powieszona nad oknem.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptySro 17 Maj 2023, 17:30

Rozdział 330: Skręcona kostka

— Tak mi przykro, Myc — wymamrotał Greg, kucając na ziemi obok miejsca, w którym siedział Mycroft z wyciągniętymi nogami. Przeczesał dłonią włosy i westchnął, obejmując delikatnie policzek mężczyzny. — W porządku?

— Nic mi nie będzie — odparł mężczyzna z westchnieniem, choć pochylił się, wtulając się w dłoń partnera.

Czyli nie wściekły, a zatem był dobry znak. Greg zdobył się na uśmiech.

— Czy to boli?

— Bardzo — odpowiedział Mycroft, otrzepując się i zmuszając się do wstania ze stęknięciem.

Greg był blisko, z jedną ręką unoszącą się za nim, kiedy Mycroft wstał na pełną wysokość, łapiąc równowagę. Przez jego twarz przeszedł skurcz, po którym nastąpił mimowolny syk, gdy całkowicie przeniósł ciężar z prawej nogi. Greg skrzywił się.

— Cóż, brak możliwości przełożenia ciężaru to nie jest dobry znak — powiedział Greg, spoglądając w dół, by spojrzeć na kostkę. — Mogłeś ją zwichnąć. Bardzo boli?

— Stanie na niej nie jest przyjemne — mruknął Mycroft, chwytając ramię Grega, żeby zachować równowagę.

Dzień był cudowny; świeciło słońce, panowała przyjemna temperatura, a wiaterek był wystarczająco, by dopełnić miłej atmosfery i nie dopuścić do zbytniego przegrzania się. Byli w domu wakacyjnym należącym do rodziny Mycrofta, ciesząc się kilkoma cichymi dniami po dwóch miesiącach szaleństwa. Wyjście było kaprysem, ale Greg nie mógł się doczekać eksploracji okolicy. Teren był rozległy i wydawał się jeszcze większy przez rosnące wokół drzewa.

Mycroft początkowo był sceptycznie nastawiony do dołączenia do niego, ale po krótkiej dyskusji (Greg nazwałby to błaganiem), obaj przebrali się w wygodne ubrania i wyszli. Greg był bardzo wdzięczny, że Mycroft zdecydował się do niego dołączyć i to nie tylko ze względu na towarzystwo. Jego partner wyjawiał mu cudowne historie i ciekawostki o tym miejscu, zwłaszcza gdy wędrowali przez las i natykali się na zniszczone, opuszczone konstrukcje.

Byli na wycieczce już od około godziny, zanim zaczęli wracać. Trzymając się za ręce wędrowali wąską ścieżką stworzoną przez zwierzęta, rozmawiając o potencjalnych planach na obiad. Żadne z nich nie zauważyło plątaniny korzeni przed nimi. Zbyt pochłonięci sobą, nie ujrzeli ich, dopóki but Mycrofta nie utknął w nich i nie wytrąciły go z równowagi. Greg zadziałał szybko ratując mężczyznę przed całkowitym upadkiem, ale teraz stało się jasne, że jednak szkody zostały wyrządzone.

— Pozwól mi zobaczyć — westchnął Greg. Oblizał usta, delikatnie podnosząc nogawkę bawełnianych spodni Mycrofta, by spojrzeć na jego kostkę. Już trochę spuchła. Greg aż za dobrze znał tego rodzaju kontuzje z lat gry w piłkę nożną. — Tak, zdecydowanie wygląda na skręconą.

Cudownie — zauważył sarkastycznie Mycroft, a jego ramiona opadły w porażce.

Greg posłał mu współczujący uśmiech, po czym odwrócił się, by spojrzeć w stronę domu.

— Nie jesteśmy zbyt daleko — skomentował. — Chociaż nie powinieneś jej obciążać.

— Co konkretnie sugerujesz, żebym zrobił, aby do tego nie dopuścić?

— Poniosę cię.

— Och. O nie. Nie, Gregory, dam sobie radę.

— Nie, nie zrobisz tego — sprzeciwił się Greg, uśmiechając się lekko. Nie mógł odrzucić okazji, by nieść Mycrofta przez całą drogę z powrotem. — Nie możesz jej obciążać, bo inaczej zranisz się jeszcze bardziej. Będziemy musieli obłożyć ją lodem, kiedy wrócimy, a teraz poniosę cię do domu. To najlepszy sposób. To nawet najbardziej logiczny sposób.

Mycroft spiorunował go wzrokiem za użycie słowa “logiczny”, a Greg tylko uniósł wyzywająco podbródek w odpowiedzi. Stoczyli krótką, cichą bitwę, zanim ramiona Mycrofta ponownie opadły tym razem w porażce, gdy westchnął wyczerpany. Potrząśnięcie głową, które nastąpiło po tym, oznajmiło, że poddał się, zanim powiedział choćby słowo.

— Nie mogę zaprzeczyć prawdziwości tego stwierdzenia — mruknął, krzywiąc się. — Chociaż prawie nie sądzę, żebyś…

— Co? Że nie dam rady cię zanieść do domu? Daj spokój, Myc — powiedział Greg, kręcąc głową. — Oczywiście, że dam radę. Nie ruszaj się, okej?

Mycroft próbował się wyprostować, wciąż trzymając Grega za ramię, gdy niższy mężczyzna zajął pozycję obok niego. Następnie, lekko zginając nogi, Greg otoczył ramieniem plecy Mycrofta, pochylając się, by drugą umieścić z tyłu jego kolana. Potem, lekkim szarpnięciem, wziął Mycrofta w ramiona.

Mycroft szybko owinął ręce wokół ramion Grega, zaciskając swój uścisk nieco mocniej, niż było to konieczne. Stali tak przez chwilę, Greg pracował nad poprawieniem chwytu, by móc wygodniej trzymać mężczyznę. Czuł oddech Mycrofta na swojej skroni. Spoglądając na niego, uśmiechnął się.

— Widzisz? Nie jest tak źle.

— Niby co? Niesienie mnie po lesie w stylu panny młodej, bo przez cholerny korzeń skręciłem kostkę? — zapytał Mycroft, a jego głos znów ociekał sarkazmem. — Nie, wcale nie jest to takie złe.

— Och, daj spokój — zaśmiał się Greg, odwracając głowę, by delikatnie pocałować Mycrofta. Czule otarł ich nosy, po czym zaczął iść. — Spójrz na to w ten sposób — powiedział po kilku chwilach, gdy zbliżali się do domu. — Daję nam to pretekst do wspólnej kąpieli dziś wieczorem.

— Sugerujesz, że potrzebujemy wymówki? — zapytał lekko Mycroft.

Uśmiech Grega stał się szerszy.

— Nie — powiedział, a jego umysł już skupiał się na późniejszych dość ekscytujących możliwościach. — Ale to mija się z celem.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptySro 17 Maj 2023, 17:32

Rozdział 331: Złe dni

Greg nienawidził dni takich jak dzisiejszy. Dni, w których zbrodnie stawały się coraz bardziej skomplikowane, liczba ofiar rosła, a rozwiązanie sprawy nie było bliższe niż poprzedniego dnia. Dni, w których był prześladowany ze wszystkich stron, przez przełożonych i prasę, a skończywszy nawet na jego cholernej byłej żony. Kiedy wrócił do domu, był w okropnym nastroju, wyczerpany, zestresowany i desperacko potrzebował drinka.

Z piwem w dłoni przeszedł do salonu i z westchnieniem opadł na kanapę, odchylając głowę do tyłu i zamykając oczy. Siedział w milczeniu przez kilka chwil, po czym podniósł butelkę do ust i sięgnął po pilota. Pijąc, włączył telewizor, przeskakując kanały, aż w końcu zdecydował się na mecz Machesteru z Chelsea.

Minęło kilka godzin, zanim Mycroft również wrócił do domu. Greg słuchał, jak odwieszał swój płaszcz i szedł korytarzem do kuchni. Jego domysły potwierdziły się, gdy usłyszał odgłos płynącej wody i postawienie czajnika na kuchenkę. Młodszy mężczyzna prawie zawsze bezpośrednio po powrocie do domu przygotowywał herbatę.

Zerknął na wejście, obserwując, jak Mycroft pojawił się z własnym westchnieniem. Jego smukłe dłonie obejmowały parujący kubek. Greg posłał mu uśmiech, który został odwzajemniony, zanim młodszy mężczyzna przeszedł przez pokój. Wyciągnął rękę, przeczesując palcami włosy Grega, po czym bez słowa ruszył w stronę swojego biura.

Greg zerknął przez ramię za nim, ale pozostał na miejscu. Było więcej niż oczywiste, że dzień Mycrofta był równie okropny jak dzień Grega, jeśli nie gorszy. Starszy mężczyzna był rozdarty między nakłonieniem Mycrofta do opuszczenia biura, żeby mogli się poprzytulać lub wziąć razem prysznic, a pozostawieniem go samego, by zrobił to, czego potrzebował. Zdecydował się na to drugie, przynajmniej na chwilę, zanim mu przeszkodzi.

Minęła kolejna godzina. Greg wypił kolejne piwo, zanim w końcu wyłączył telewizor. Przeczesując dłonią włosy, zaniósł puste butelki do kuchni, żeby je wyrzucić i skierował się do zamkniętych drzwi gabinetu swojego partnera. Przez chwilę przestępował z nogi na nogę, zanim zacisnął usta i zapukał.

Nie było odpowiedzi. Greg szczerze mówiąc nie spodziewał się, że tak będzie. Zawsze pukał z uprzejmości i w taki sposób, żeby zakomunikować swoją obecność, zanim przekręcił klamkę i wślizgnął się do środka. Mycroft siedział zgarbiony przy biurku. Jego normalnie poprawna postawa całkowicie zniknęła, gdy wpatrywał się w swój laptop. Prawie nie zdawał sobie sprawy z obecności Grega, dopóki ten nie położył mu ręki na ramieniu.

— Gregory? — zapytał młodszy mężczyzna, mrugając i podnosząc na niego wzrok ze zmarszczonymi brwiami.

Greg spojrzał na niego z góry.

— Hej — wyszeptał, zdobywając się na delikatny uśmiech. Objął policzek Mycrofta. — Zły dzień?

— To nawet nie zaczyna go opisywać — mruknął.

Greg uniósł drugą rękę i musnął skroń Mycrofta.

— Jest tam głośno dziś wieczorem — powiedział, obserwując, jak oczy Mycrofta zamknęły się.

Mógł stwierdzić, kiedy umysł jego partnera stawał się przeładowany, by móc z łatwością poradzić sobie ze wszystkim. Zawsze przychodził moment, w którym młodszemu mężczyźnie trudno było wszystko uporządkować i porozdzielać na odpowiednie kategorie, co później go przytłaczało. Nagle wszystko, co dotyczyło jego dnia, przestało mieć znaczenie. Jedyną rzeczą, która się liczyła, było wyciszenie umysłu Mycrofta, zrelaksowanie go. Gregowi powiedziano kiedyś, że tylko on mógł to zrobić.

— Chodź, pomogę ci to uciszyć — kontynuował szeptem.

Mycroft otworzył oczy, przyglądając się wyrazowi twarzy drugiego mężczyzny.

— Twój dzień również był zły. Rozlałeś kawę, ledwo skończyłeś śniadanie, zostałeś wezwany na miejsce zbrodni, gdzie było jedno... nie, dwa ciała. Było to wilgotne, ponure miejsce. Byłeś tam godzinami…

— Ciii, Mycroft, pozwól mi to wyciszyć — powiedział Greg, przykładając palec do ust mężczyzny. — Nie musisz dedukować mojego dnia.

— Jesteś przygnębiony — westchnął Mycroft, odwracając wzrok. — Nie powinieneś tracić czasu na martwienie się o mnie.

— Ale wiesz, że i tak to zrobię — powiedział Greg. — Chodź, wynieśmy się z tego biura. Chciałbym spróbować namówić się, żebyś dołączył do mnie pod prysznicem.

— Gregory…

— Pozwól, że pomogę to uciszyć — powtórzył bardziej stanowczo. — Wiesz, że zawsze również czuje się po tym lepiej.

— W porządku — zgodził się Mycroft z westchnieniem, chwytając dłoń Grega i pozwalając się wyprowadzić z gabinetu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyCzw 18 Maj 2023, 23:39

Rozdział 332: Przejęcie kontroli

— Powoli, Gregory — mruknął Mycroft, krzyżując lekko nogi, gdy rozluźnił się bardziej na kanapie z lekko obróconą głową i spojrzeniem utkwionym w ciele partnera.

Przesunął się na tyle, by oprzeć jedną kostkę na przeciwległym kolanie i oparł ramię na podłokietniku.

— Zrobimy to po mojemu.

Starszy mężczyzna, stojący pośrodku pokoju, odpowiedział jedynie psotnym uśmiechem, kładąc dłonie na guzikach swojej koszuli. Gregory uniósł brwi, przenosząc ciężar ciała z jednej stopy na drugą, oblizując usta, gdy powoli bawił się drugim od góry guzikiem. Kiedy w końcu go rozpiął, koszula rozchyliła się, odsłaniając trochę więcej opalonej skóry pod spodem. Spojrzenie jasnoniebieskich oczu Mycrofta przesunęło się po tym obszarze, gdy z roztargnieniem przyłożył palec wskazujący do ust i delikatnie musnął go zębami.

— W ten sposób? — szepnął Gregory, przechylając na bok głowę.

Jego ręce już powędrowały do następnego guzika, którym bawił się przez chwilę, zanim go odpiął.

— Dokładnie — mruknął Mycroft, ponownie przygryzając lekko swój palec.

Mycroft nie zdawał sobie sprawy, kiedy tego popołudnia wracał do domu, że właśnie tego desperacko potrzebował. Polityk zdał sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy Gregory również wrócił do domu i zdjął płaszcz z ramion. Potrzebował intymności, potrzebował ujścia i musiał to kontrolować.

Część jego umysłu, która prawie nigdy się nie wyłączała, niemal natychmiast to zracjonalizowała. Starannie ułożone plany i negocjacje, które trwały od miesięcy, rozpadły się i panował kompletny chaos, a Mycroft był zdały na jego łaskę przez cały ranek. Stracił kontrolę nad tym wszystkim i chociaż sytuacja była tak stabilna, jak to tylko możliwe, pozostawiło go to w szaleńczym stanie przez resztę dnia.

Gregory był jego stałym punktem w tym szaleństwie. Mógł polegać na starszym mężczyźnie. Nie mógł mu się zwierzyć, nie w sposób, w jaki by sobie tego życzył, ponieważ informacje były zbyt tajne, by je wyjawić. Wiedział jednak, że jego partner będzie przy nim i pomoże mu, zapewni mu wszystko, czego będzie potrzebował. Tego właśnie potrzebował.

Patrzył w milczeniu, jak Gregory kontynuował powolne, drażniące rozpinanie do końca koszuli, odsłaniając klatkę piersiową i brzuch. Mycroft już odczuwał drgniecie podniecenia w swoim na wpół twardym penisie i wypuścił powietrze przez nos.

— Zostaw koszulę — powiedział, kiedy Gregory zaczął ją zsuwać z ramion. — Teraz spodnie.

Kiwając głową, Gregory pozostawił ją, powoli przesuwając ręce w dół do guzika. Potraktował go w ten sam sposób, co te z koszuli. Powoli rozpinał go, aż guzik wysunął się z dziurki. Zamek błyskawiczny był następny, odsłaniając początek bielizny. Mycroft mógł teraz zobaczyć, jak włosy pokrywają jego brzuch, tuż nad gumką. Młodszy mężczyzna zaczął przesuwać palcem po dolnej wardze, gdy się w niego wpatrywał. Pozwolił sobie spojrzeć w górę, a jego spojrzenie napotkało wzrok Gregory’ego. Delikatnie skinął głową, by skłonić go do zdjęcia spodni.

Powoli — powtórzył, ponownie przenosząc wzrok na ciało mężczyzny.

Po raz kolejny Greg zrobił to, o co go poproszono, co wysłało falę zwycięstwa i pragnienia przez ciało Mycrofta. Zahaczając kciukami o szlufki, mężczyzna zaczął zsuwać spodnie, odsłaniając bieliznę i bardzo wymowne wybrzuszenie. Mycroft mruknął z uznaniem, zdobywając promienny uśmiech od swojego partnera. Nogi były powoli ujawniane: uda, kolana, golenie, a potem Gregory wyszedł ze spodni i odepchnął je na bok.

— Teraz bielizna — poinstruował, a jego głos stał się nieco głębszy. — Ale Gregory… Obróć się.

Gregory spojrzał na niego zaskoczony, po czym przytaknął i odwrócił się plecami do kanapy. Mycroft ugryzł trochę mocniej opuszek palca, gdy bielizna została zsunięta, odsłaniając tyłek starszego mężczyzny. Mycroft poczuł, że znów się trząsł i zaczął desperacko pragnąć, żeby Gregory był tutaj, zamiast tam, ale jeszcze nie teraz. Nie, jeszcze nie…

Mycroft czekał, aż bielizna zostanie odrzucona w taki sam sposób jak spodnie, i patrzył jak Gregory powoli się prostował. Widział, jak poruszały się mięśnie jego nóg i chociaż miał na sobie koszulę, Mycroft widział również sposób, w jaki napinały się na jego plecach. Polityk oblizał dolną wargę, muskając językiem palec, który wciąż trzymał przy ustach.

— Odwróć się — polecił.

Westchnął drżąco, gdy Gregory to zrobił. Starszy mężczyzna miał na sobie jedynie koszulę, a jego penis był całkowicie wyprostowany. Mycroft pozwolił sobie na kilka ulotnych chwil podziwiania, zanim ponownie podniósł rękę i skinął na partnera palcem, który podgryzał.

Gregory usiadł na nim okrakiem, natychmiast po tym jak zmniejszył dzielący ich dystans, a Mycroft przyciągnął go w dół do brutalnego pocałunku. Przycisnął dłonie do klatki piersiowej Gregory’ego, wędrując po ciepłej skórze i przeczesując palcami delikatnie włoski. Przerwał pocałunek, żeby móc patrzeć, jak usuwa ostatnią sztukę odzieży partnera, zsuwając koszulę z ramion Gregory’ego, aż upadła na podłogę.

Chwytając biodra Gregory’ego, Mycroft przyciągnął go tak blisko, jak tylko mógł, przeciskając ich ciała do siebie. Oddychali tym samym powietrzem przy kolejnym pocałunki. Mycroft westchnął, a Gregory jęknął z powodu tarcia, jakie odczuwał. To właśnie było to, czego Mycroft potrzebował.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptySro 24 Maj 2023, 06:23

Rozdział 333: Próba niespodzianki

Pewnego leniwego poranka w pracy, Greg wpadł na genialny pomysł. Z uśmiechem chwycił płaszcz i włożył go, chowając komórkę i klucze do kieszeni, po czym wyszedł ze Scotland Yardu z przelotnym komentarzem do Sally, że wróci za godzinę lub dwie. Przez chwilę rozważał wzięcie samochodu, ale dzień był ładny i jego miejsce docelowe było wystarczająco blisko, więc zdecydował się na spacer. Do biura Mycrofta w Whitehall nie było nawet trzech kilometrów, a on wolałby rozprostować nogi, niż utknąć w korku.

Zaskoczenie Mycrofta poprzez odwiedzenie go w pracy byłoby miłym początkiem nadchodzącego weekendu. Początkowo rozważał zaczekanie do końca dnia, żeby nie musieć wracać do Yardu, ale to groziłoby, że mogłaby się pojawić sprawa, która pokrzyżowałaby jego plany, a wolałby żeby się tak nie stało. Dlatego więc wybrał porę obiadową. Mieli rezerwację na kolację tego wieczoru, ale Greg nie chciał czekać tak długo na spotkanie z drugim mężczyzną.

Przypuszczał, że wciąż byli w tak zwanej “fazie miodowego miesiąca” w ich nowo scementowanym związku. To całkowicie wyjaśniało jego niezdolność do czekania na kolację z Mycroftem. Gdyby mógł z nim spędzić około godziny, byłoby to wspaniałe i sprawiłoby, że reszta dnia byłaby znacznie lepsza. Z trudem mógł powstrzymać podekscytowany uśmiech bez wątpienia zasługując na dziwne spojrzenia przechodniów. Włożył ręce do kieszeni płaszcza, idąc dalej.

Trzepotanie oczekiwania wypełniło jego pierś, gdy w polu widzenia pojawił się Whitehall. Przyspieszając nieco tempo, Greg zatrzymał się na chwilę przed pasami i truchtem przeszedł na drugą stronę ulicy, by uniknąć zatrzymania przejeżdżających samochodów i odchrząknął, zbliżając się do drzwi. Przeczesał dłonią włosy i zawahał się na moment, zastanawiając się, czy powinien zapukać. Natychmiast poczuł się głupio i potrząsnął głową, kładąc dłoń na drzwiach, popychając je.

Ochroniarz wstał i podszedł do niego ze sztywną postawą i miną, że zajmie się wszystkim, co stanie mu na drodze. Greg skinął mu głową, gdy wszedł do środka i zatrzymał się przed nim.

— Dzień dobry — przywitał go strażnik, spoglądając na niego. — Czy mogę panu w czymś pomóc?

— Tak, przyszedłem zobaczyć się z Mycroftem Holmesem — odpowiedział Greg, uśmiechając się uprzejmie.

— Jest pan umówiony? — nadeszło następne pytanie.

Strażnik podniósł notatnik, który trzymał w jednej dłoni, przeglądając listę, która była na górze. Najwyraźniej szukał odpowiedzi na swoje własne pytanie.

— Nie, niezupełnie — powiedział Greg, oblizując lekko usta. — Chciałem tylko wpaść na chwilę. Znamy się dobrze, to nie powinien być problem.

— Przykro mi, proszę pana, ale jeśli nie jest pan umówiony, obawiam się, że nie mogę pozwolić panu zobaczyć się z panem Holmesem.

Greg zastanawiał się nad tym. Jak na zajmowanie pomniejszego stanowiska w Departamencie Transportu, jak Mycroft lubił opisywać swoją pozycję, miał ścisłą ochronę. Niemal zaśmiał się na samą myśl o tym, ale wiedział, że najprawdopodobniej nie byłoby to odpowiednie w obecnej sytuacji. Zamiast tego wyciągnął portfel i pokazał swoją odznakę.

— Nazywam się Greg Lestrade, jestem inspektorem — przedstawił się, podnosząc odznakę, podczas gdy strażnik się jej przyglądał. — Niekoniecznie jestem tu jako przedstawiciel policji, ale z pewnością daje mi to pozwolenie, aby przynajmniej wejść do środka na kilka minut?

— Pozwoli mi pan, że to sprawdzę — powiedział strażnik, odwracając się z powrotem do swojego stanowisko, wpisując coś na komórce, która tam leżała. Greg schował portfel do kieszeni i czekał. Strażnik potrząsnął głową. — Nie, proszę pana, wygląda na to, że bez powiadomienia lub umówionego spotkanie nie mogę panu pozwolić tak po prostu wejść.

— Zapytaj w takim razie Mycrofta. Zadzwoń do niego — powiedział Greg, gdy strażnik ponownie do niego podszedł. — Albo nawet do jego asystentki, Anthei.

— Anthea, proszę pana?

— Tak, Anthea. — Greg skinął głową. — Każdy z nich może potwierdzić, że mnie zna.

— Przepraszam, proszę pana, ale muszę prosić pana o wyjście.

— Nie, poczekaj chwilę — zaczął Greg, ale strażnik już do niego podchodził z zamiarem wyprowadzenia go. — Nie. Powiedziałem, żebyś poczekał. Poważnie, wiem, że mogę tu być, proszę…

— Proszę pana, przepraszam, ale nawet jako inspektora, nie mogę pana tam wpuścić — przerwał mu strażnik, delikatnie owijając dłoń wokół bicepsa Grega. — Teraz, jeśli nie odejdziesz, będę musiał usunąć pana siłą. Wolałbym tego nie robić, proszę pana.

— Oj, to naprawdę nie jest konieczne — westchnął ponownie Greg. — Po prostu zadzwoń… Och, cholera, sam to zrobię.

Wyswobodził się z uścisku strażnika z poirytowanym spojrzeniem. Wyciągnął komórkę i zadzwonił do Mycrofta. Chciał, żeby to była niespodzianko, ale najwyraźniej tak się nie stanie i naprawdę nie miał ochoty zostać wyrzucony z Whitehall.

— Gregory, co za miła niespodzianka — odpowiedział na telefon Mycroft nieco lekkim tonem.

Greg zerknął na strażnika, który znów się do niego zbliżał i uniósł palec, starając mu się nakazać, by poczekał.

— Hej, Myc, czy mógłbyś, ach… powiedzieć temu miłemu, młodemu mężczyźnie, który pilnuje wejścia do Whitehall, że nie jestem podejrzaną osobą i mogę przyjść do twojego biura? — zapytał, przeczesując dłonią włosy.

Nastąpiła chwila ciszy, a potem śmiech, a następnie komórka strażnika zadzwoniła. Mężczyzna zatrzymał się i zerknął na nią, spojrzał z powrotem na Grega i gestem zaprosił go by poszedł dalej.

— Dzięki — powiedział zarówno do strażnika, jak i do Mycrofta, rozłączając się i chowając komórkę z powrotem do kieszeni, idąc do biura Mycrofta.

Mężczyzna już na niego czekał, uśmiechając się, gdy Greg otworzył drzwi do jego biura. Greg przeszedł przez pokój z radosną postawą, obejmując młodszego mężczyznę, gdy znalazł się wystarczająco blisko, całując go.

— Jaka przyjemna niespodzianka — wymamrotał Mycroft w jego usta z uśmiechem.

— Nie mogłem doczekać się kolacji — szepnął Greg. — Chciałem, żeby była to bardziej niespodzianką, ale…

— Tak — zaśmiał się Mycroft, pocierając przez chwilę ich czubki nosów o siebie. — Bezpieczeństwo tutaj jest bardzo ważne. Może powinienem podnieść poziom twoich uprawnień? Powinno to pomóc w uniknięciu podobnych sytuacji w przyszłości.

— Naprawdę? — zapytał Greg zdziwiony.

Mycroft pogłaskał go po policzku.

— Oczywiście. — Przytaknął. — W końcu bardzo chciałabym mieć więcej takich niespodzianek.

Mycroft pochylił się i znów ich usta połączyły się w pocałunku. Greg czuł, jak każdy centymetr jego ciała płonął z podniecenia i pożądania. Chryste, był prawie pewien, że był szaleńczo zakochany w tym mężczyźnie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptySro 24 Maj 2023, 06:43

Rozdział 334: Pierwszy śnieg

Uwagi: Alternatywa - Nastolatki


Greg siedział w klasie, opierając głowę na dłoni, próbując skupić się na wykładzie. Okropnie się nudził. Wciąż rozpraszał go również jego chłopak siedzący po drugiej stronie pokoju. Nie żeby Mycroft robił coś szczególnie pociągającego, ale nigdy nie musiał tego robić, żeby Greg był rozproszony przez niego. Wzrok starszego nastolatka wciąż wędrował do bladej skóry na szyi Mycrofta, której nie zakrywał szkolny mundurek. Tuż wcześniej tego ranka Greg całował całą tę szyję, sprawiając, że Mycroft pięknie wzdychał i drżał.

Szepty po jego lewej stronie zwróciły uwagę Grega. Odwrócił się w ich stronę i został zaskoczony widokiem spadającego na zewnątrz śniegu. Jego oczy otworzyły się szeroko, gdy poczuł podniecenie, teraz jeszcze bardziej pragnąc, by zajęcia się skończyły. Od jakiegoś czasu było zimno i wszyscy nie mogli się doczekać, żeby w końcu spadł śnieg. Podało teraz gęsto i Greg nie mógł powstrzymać uśmiechu. Trzęsąc się z emocji, spuścił wzrok i wyciągnął komórkę.

Puszyste białe szaleństwo na zewnątrz!!! Very Happy - G


Obejrzał się i zobaczył, jak Mycroft zerkał na swoją komórkę, gdy wiadomość dotarła. Młodszy nastolatek spojrzał na niego z rozbawionym wyrazem twarzy, a Greg tylko uśmiechnął się szerzej. Skinął głową, uniósł brwi i wskazał na okno. Otrzymał kolejne potrząśniecie głową, zanim Mycroft odwrócił się przodem do klasy, by faktycznie skupić się na zajęciach.

W tym momencie wszystko było praktycznie białym szumem, ale na szczęście Greg nie był jedynym rozproszonym. Przynajmniej połowa klasy, aż kipiała z chęci wyjścia. Profesor zaczynał mieć trudności z utrzymaniem uwagi wszystkich zebranych, aż w końcu podniósł głos i zagroził zadaniem kolejnej pracy, jeśli wszyscy się nie uspokoją i nie skupią.

W końcu jednak nadszedł koniec. Profesor odprawił wszystkich jakieś dwadzieścia minut później, a dzieciaki wyskoczyły ze swoich miejsc, tak szybko, że krzesła prawie runęły na ziemię. Greg wstał dość pośpiesznie, ale zamiast wybiec za drzwi, zatrzymał się obok krzesła swojego chłopaka.

— Chodź, Myc, pada śnieg. — Uśmiechnął się, podskakując podekscytowany.

— Gregory, uspokój się — powiedział Mycroft, choć brzmiał na lekko rozbawionego. — Śnieg wciąż tam będzie, kiedy wyjdziemy, więc nie ma potrzeby biec na zewnątrz jak szaleniec.

— Ale Myyyyc.— Greg praktycznie jęknął, nie mogąc powstrzymać się przed ponownym spojrzeniem na zewnątrz.

— Czasami trudno mi uwierzyć, że jesteś starszy ode mnie — skomentował Mycroft, wstając. Zarzucił torbę na ramie i zerknął na Grega z uśmieszkiem.

— Cicho — powiedział z sapnięciem Greg, machając ręką.

Mycroft żartobliwie przewrócił oczami.

— No to chodź — Zaśmiał się, a Greg prawie wypadł z klasy i pobiegł korytarzem.

Mycroft podążał za nim, a jego nieco dłuższe nogi sprawiały, że niezwykle łatwo było mu nadążyć za pobudliwym nastolatkiem. Greg nadal nie chciał przyznać, że nagły wzrost Mycrofta sprawiał, że wydawał się wyższy i wiedział, że tak się w końcu stanie, ale do tego czasu łatwo to ignorował.

Twarz Grega przeszył przejmujący chłód, gdy tylko wyszedł na zewnątrz i było to niesamowite uczucie. Tak bardzo kochał zimę. To było piękne i orzeźwiające, po prostu niesamowite. Obejrzał się przez ramię, aby upewnić się, że Mycroft nie był daleko w tyle, wędrując przez kampus w kierunku stołu i ławek umieszczonych na terenie, aby postawić torbę.

Odwracając się, wyciągnął rękę i skinął na Mycrofta. Młodszy nastolatek podszedł do niego, również odkładając torbę. Skrzyżował luźno ramiona, przyzwyczajając się do zimna. Jego zazwyczaj blady nos i policzki były już jaskrawoczerwone i to było urocze. To sprawiło, że Greg uśmiechnął się jeszcze bardziej.

— Czy możemy już wejść do środka? — zapytał Mycroft, unosząc brew.

— Och, daj spokój, dopiero co weszliśmy na zewnątrz — powiedział Greg, chwytając dłoń młodszego nastolatka, przyciągając go do siebie.

Owijając ręce wokół jego torsu, Greg potarł ich nosy, a ich oddechy wymieszały się między nimi.

— Gregory, co robisz? — zapytał Mycroft, przyglądając się jego twarzy, gdy próbował go rozgryźć. Greg uśmiechał się promiennie.

— Chcesz stoczyć bitwę na śnieżki? — zapytał ściszonym głosem, jakby próbował dochować tajemnicy, pomimo że nikogo nie było w pobliżu.

Mycroft otworzył szeroko oczy.

— Nie — powiedział, wyrywając się z uścisku. — Absolutnie nie. Nawet o tym nie myśl.

Greg zaczął się pochylać, sięgając po odrobinę śniegu, śmiejąc się, gdy Mycroft nadal się wycofywał.

Gregory, przestań — warknął Mycroft, piorunując go wzrokiem.

— Jeśli się pospieszysz, będziesz miał szansę na ucieczkę! — zadrwił śpiewnym głosem, zbijając śnieg w kulkę.

Był zimny i wystarczająco wilgotny, żeby się skleił i stworzył idealną śnieżkę.

— Zerwę z tobą — zagroził Mycroft, energicznie wskazując na Grega.

Starszy nastolatek zaśmiał się i prostując, pobiegł za Mycroftem, goniąc go trochę po okolicy, ale nigdy nie rzucił śnieżką. Wolał przyciągnąć Mycrofta do uścisku, kręcąc nim wokół, powodując, że obaj upadli na ziemię z zaskoczonym śmiechem.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptySro 24 Maj 2023, 07:09

Rozdział 335: Dekorowanie

Greg miał dzień wolny i postanowił dobrze go wykorzystać. Oficjalnie był grudzień i mógł ujść bezkarnie ze swoimi planami, nie wydając się przy tym dziwakiem. Tak więc, po przespaniu się dodatkowej godziny lub dwóch, wstał, wziął prysznic i zaczął szykować się do dekorowania.

Dorastając nie przepadał za całym zamieszaniem związanym z Bożym Narodzeniem. Posiadanie dzieci to zmieniło. Kiedy urodziła się Elizabeth, wniosła magię świąt do życia Grega i wszystko nabrało sensu. Nie, nie przebierał się za świątecznego elfa, nie śpiewał kolęd i nic takiego, ale niezależnie od tego ten okres stał się dla niego zabawną porą roku. Jasne, zarówno Lizzie, jak i jego młodsza córka Abby były za duże na wiarę w Świętego Mikołaja i wystawienie szklanki mleka z ciasteczkami, i nie był do końca pewien, w którym tygodniu grudnia u niego zostaną, ale nie powstrzymało go to przed przygotowywaniami.

Większość poranka spędził na zakupach, wybierając dekoracje, o których wiedział, że będą mu potrzebne. To miał być pierwszy raz, kiedy udekoruje dom, w którym mieszkał razem z Mycroftem, więc te przygotowania miały zupełnie nowy charakter. Mycroft zdawał się nie przejmować świętami w ten czy inny sposób. Miał tylko kilka rzeczy, które jak przyznał, wystawiał o tej porze roku, więc Greg zamierzał to zmienić.

Zjadł lunch w kawiarni po zostawieniu wszystkich swoich zakupów w samochodzie. Kupił zestaw lampek, ozdób, świec i tym podobnych rzeczy, a także skarpety dla siebie i Mycrofta, które mógł powiesić na kominku. Kiedy już zdobył choinkę i kilka innych żywych roślin, mógł wrócić do domu. Wiedział, że kiedy się wprowadził, przywiózł ze swojego starego mieszkania kilka pudeł z dekoracjami, więc po powrocie do domu będzie musiał poświęcić trochę czasu, aby je znaleźć.

Wnoszenie choinki, którą nabył, przez drzwi było ciekawym doświadczeniem. Dwukrotnie stracił równowagę, ale na szczęście nigdy się nie przewrócił, a kiedy udało mu się ją ustawić na stojaku, bolały go ramiona. Ręce miał lepkie od żywicy i był spocony, więc kiedy wyciągnął swoje ozdoby z miejsca, w którym były schowane w schowku, wziął prysznic i założył czyste ubranie, zanim zaczął dekorowanie.

Ustawił wszystko w jakieś dwadzieścia minut, zanim usłyszał, jak otwierają się drzwi. Uśmiechając się, Greg wstał z kanapy i chwycił coś ze stołu, wędrując, by spotkać się ze swoim partnerem przy drzwiach.

— Hej — powiedział.

Mycroft posłał mu szczery uśmiech, który sprawił, że w jego żołądku pojawiły się motylki.

— Witaj, Gregory — odpowiedział, odwieszając płaszcz i ściągając rękawiczki. — Jak ci minął wolny dzień?

— Produktywnie.

Uśmiechnął się, wyciągając za pleców przedmiot, który dotąd ukrywał, unosząc go nad ich głowami. Mycroft z zaciekawieniem podążył za jego ruchem, zauważając trzymane przez niego gałązki.

— Jemioła? — zapytał Mycroft, unosząc brew.

Greg poruszył roślinką, nucąc.

— Tak — przytaknął, stojąc nieco na palcach. — Wiesz więc, co to oznacza.

— Jestem zaznajomiony z tą tradycją — przyznał Mycroft, obejmując policzek Grega, przyciągając go do powolnego i delikatnego pocałunku.

Greg pozwolił swojej wyciągniętej ręce opaść i owinąć się wokół ramion mężczyzny, przytulając go.

— Dobra robota — wyszeptał w usta Mycrofta, uśmiechając się.

— Rozumiem, że dekorowałeś dom — powiedział Mycroft, jak zawsze mając rację.

Greg skinął głową.

— Pozwól, że oprowadzę cię po wszystkim.

Splatając ich palce, Greg pociągnął Mycrofta przez dom, pokazując mu choinkę, kominek i szereg dekoracji w całym salonie, kuchni i korytarzach. To było stosunkowo proste, ale wystarczyło, aby dodać trochę świątecznej atmosfery do ich domu. Nigdy nie lubił być nadmierny w swoich dekoracjach, co wiedział, że Mycroft doceni.

Oczywiście, kiedy wędrowali po pokojach, Greg bardzo niewinne zwracał uwagę na gałązki jemioły. Za każdym razem zatrzymywał ich i wzruszając ramionami, wskazywał na małą roślinkę, a następnie uśmiechał się, gdy pochylał się do pocałunku. W końcu, kiedy poszli do sypialni, aby Mycroft mógł się przebrać, zatrzymali się nie tylko przy drzwiach, ale także obok ich łóżka, Mycroft przewrócił oczami i zaśmiał się.
— Ośmielę się powiedzieć, że cała ta sprawa z jemiołą to sztuczka — powiedział.

Greg udał zdziwienie.

— NIE! — sapnął, przyciskając dłoń do piersi. — Jakbym mógł?

— Jakbyśmy potrzebowali powodu do całowania.

Mycroft uśmiechnął się złośliwie, obejmując Grega i ponownie przyciągając go do siebie. Starszy mężczyzna zaśmiał się radośnie, gdy obracali się, obejmując się i całując tak długo, aż musieli zaczerpnąć tchu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptySro 24 Maj 2023, 17:43

Rozdział 336: Gra na skrzypcach

Uwagi: Alternatywa - Nastolatki


Greg musiał wiele razy prosić, aby w końcu przekonać Mycrofta, by zagrał dla niego na skrzypcach. Od miesięcy młodszy nastolatek odmawiał, kręcąc głową i szybko odrzucając tę myśl. Gregowi wiele razy mówiono, że skrzypce to instrument Sherlocka, a nie jego. Jasne, wiedział, jak grać, ale jego muzyczne talenty zawsze koncentrowały się bardziej na pianinie.

Kiedy Greg dowiedział się, że to Mycroft był tym, który pierwotnie nauczył Sherlocka grać, wiedział, że musi posłuchać jego gry. Uwielbiał bardziej klasyczne brzmienie, które chłopcy Holmes porównywali z jego punk rockowym i był zdumiony, kiedy dostrzegł talent, jaki posiadał Sherlock. Umierał z chęci wysłuchania tego, jak Mycroft grał.

— Zgódź się. — Greg z uśmiechem rozłożył się na łóżku swojego chłopaka, krzyżując nogi w kostkach. — Wiesz, że przestanę cię dręczyć, jeśli tylko zagrasz dla mnie jeden utwór.

— Mmmm, nie wydaje mi się. — Mycroft uśmiechnął się znacząco.

Greg zaśmiał się. Cóż, to chyba była prawa. Mimo wszystko, naprawdę chciał usłyszeć, jak gra.

— Dobra, nie mogę obiecać, że skończy się na jednym — przyznał. — Ale jeśli zagram dla ciebie? No dalej, Myc, proszę?

— Tak, dobrze. Zgadzam się. — Mycroft przytaknął, wstając z łóżka.

Greg uniósł się na łokciach, wpatrując się w niego. Jego tętno przyspieszyło z podekscytowania.

— Naprawdę? — zapytał, siadając całkowicie i krzyżując nogi pod sobą.

Mycroft skinął głową, przechodząc przez sypialnie do szafy. Greg zamilkł, obserwując, jak na chwilę znikał za drzwiami. Po chwili znów był widoczny ze skrzypcami w dłoni i cofnął się w stronę środka pokoju.

W pomieszczeniu zapadła cisza, Greg praktycznie wstrzymał oddech w oczekiwaniu. Nastąpiła zmiana w zachowaniu Mycrofta, gdy nastolatek zamknął oczy i skupił się. Greg uśmiechnął się delikatnie, wiedząc, aż za dobrze, co robił. On również tak czynił. To było cudownie widzieć, jak Mycroft przygotowuje się do grania tak jak on.

Wydychając powietrze przez nos, Mycroft uniósł podbródek i podniósł skrzypce. Odwrócił głowę na bok, opierając instrument na ramieniu, a brodę na czarnej podpórce przymocowanej do sprzętu. Z ledwo zauważalnym uśmiechem uniósł smyczek i eksperymentalnie przeciągnął go po strunach, po czym ustawił smukłe palce i zaczął grać.

Rozbrzmiało kilka wolnych nut, po czym utwór rozpoczął się niemal natychmiast po nich. Palce Mycrofta przelatywały po gryfie skrzypiec, a Greg zaintrygowany, przesunął się na łóżku nieco bliżej, obserwując. Natychmiast był zahipnotyzowany i przyciągnięty do tego. Jego usta rozchyliły się w podziwie na widok przed nim. Oglądanie, jak Mycroft naprawdę angażuje się w utwór, było czymś pięknym i nieco nieoczekiwanym.

Oczywiście muzyka wymagała emocji, a granie jej wymagało jeszcze większego zaangażowania. Trudno było pozostać zdystansowanym i oczarować ludzi w tym samym czasie. Mycroft… pozwolił ujawnić się emocjom, które nim zawładnęły. Na jego twarzy malował się czysty spokój i błogość, gdy jego ciało kołysało się, pochylając się i obracając, gdy melodia zmieniała się i wirowała. Greg nie mógł oderwać wzroku. Nie mógł przestać wpatrywać się w uśmiech, który był na tyle szeroki, by zostać zauważonym.

Greg nie miał pojęcia, jak długa był ten utwór. Zatracił się we wszystkim, ledwo zdając sobie sprawę, że to już koniec, dopóki Mycroft nie opuścił skrzypiec i patrzył na niego z mieszaniną rozbawienia i zmieszania na twarzy.

— Gregory? — zapytał cicho, a starszy nastolatek zamrugał oszołomiony.

— Tak, um — zaczął.

— Prawdą jest, że lepiej brzmiałoby to w akompaniamencie. Skrzypce mogą zagrać tylko pewne tony — westchnął Mycroft, podchodząc bliżej łóżka, odkładając instrument, ostrożnie opierając go o drewnianą ramę.

Greg nie mógł się powstrzymać przed wpatrywaniem w niego. On nigdy…

— To… znaczy, to… ja… to było… — zaczął jąkać, próbując ogarnąć to wszystko. Jakie to było? Niesamowite. Fantastycznie. Był cholernie zakochany w tym. Był tak zakochany… Przełknął ślinę i odchrząknął. — Niesamowite. To było takie cudowne.

— Dziękuję — powiedział zaskoczony Mycroft. Oblizując wargi, odwrócił wzrok i wbił go w podłogę, próbując ukryć rumieniec wypełzający na jego blade policzki. Zerknął na Grega spod rzęs. — To całkiem miłe z twojej strony.

— Jesteś cholernie genialny, mój Boże… — kontynuował Greg, czując, jak adrenalina go napędzała. Praktycznie podskakiwał. Zaśmiał się zaskoczony. — Jezu, jak twoje palce tańczyły po gryfie? Jak na świecie? Co to było? Brzmiało… przynajmniej trochę znajomo. Jednak nie mogę tego skojarzyć.

— To Walc Łyżwiarzy — odpowiedział po chwili Mycroft, ponownie spoglądając na niego zaskoczony. — Émile Waldteufel. Skomponował wiele utworów tanecznych. Jeśli chodzi o moje ruchy, to wynikają one z lat praktyki, Gregory. Gram odkąd skończyłem trzy lata.

— Trzy lata… Chryste — wyszeptał Greg, podziwiając stojącego przed nim nastolatka. Jak on kiedykolwiek… jak mógł być kiedykolwiek wystarczająco dobry dla Mycrofta? Jak? Przesunął się nieco bliżej, jego kolano musnęło zewnętrzną część uda Mycrofta. — To było piękne.

Wpatrywali się w siebie. Ton, którym Greg wypowiedział wcześniejsze słowa był cichy i poważny, i chociaż żadne z nich tego nie powiedział, było bardzo oczywiste, że starszy chłopak nie mówił już tylko o utworze. Jego serce waliło tak mocno, że próbowało mu wyskoczyć z piersi. Przeczesał dłonią włosy i nerwowo oblizał usta. Chciał…

— Gregory — wyszeptał Mycroft.

Spojrzenie jego jasnoniebieskich oczu przesunęło się na jego wargi, a potem z powrotem na oczy. Usta Mycrofta były lekko rozchylone i oddychał nerwowo.

Przełykając ślinę, Greg uniósł rękę i musnął kłykciami policzek Mycrofta, nie odrywając od niego wzroku. Pochylił się, wahając się na tyle długo, by pozwolić drugiemu nastolatkowi go powstrzymać, gdyby tego nie chciał. Kiedy nic się takiego nie wydarzyło, zamknął dzielącą ich przestrzeń i bardzo niepewnie złączył ich usta.

Pocałunek był prosty, a jednak jeden z nich zadrżał od niego, chociaż Greg nie wiedział, który z nich. Mycroft wydał z siebie cichy dźwięk zaskoczenia i czegoś, czego starszy nastolatek nie potrafił nazwać, a potem oddał pocałunek. Te utalentowane palce przesuwały się teraz przez ciemne włosy Grega, który pomyślał, że może w tym momencie zemdleć. W końcu przerwał pocałunek z cichym westchnieniem i znów spojrzeli na siebie. Greg nie mógł nie zauważyć rumieńca, który bardzo wyraźnie jawił się w tym momencie na twarzy Mycrofta.

— Powinieneś częściej dla mnie grać — wyszeptał, uśmiechając się delikatnie, ale jego ton nie był żartobliwy.

Mycroftowi udało się skinąć głową, tłumiąc śmiech.

— Taa… Tak, myślę… — Przełknął nerwowo ślinę, sprawiając, że Greg uśmiechnął się jeszcze szerzej. — Myślę, że muszę się z tobą zgodzić.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptySro 24 Maj 2023, 18:16

Rozdział 337: Podrażnienie od brody

— Gregory, muszę iść — powiedział cicho Mycroft, uśmiechając się, gdy odchylił lekko głowę do tyłu, by pozwolić starszemu mężczyźnie dalej całować jego szyję.

Uśmiechnął się, zamykając oczy i lekko nucąc, objął Gregory’ego.

— Nie, pozwól, że Anthea będzie cię kryła — wymamrotał w szyję Mycrofta, przyciskając się blisko niego i muskając ustami miejsce jego pulsu.

— Najdroższy, właśnie wróciliśmy z wakacji, na pewno masz mnie dość na tydzień — powiedział, cofając się lekko.

Choć wolałby, żeby jego partner dalej go całował, tak naprawdę musiał wracać do pracy.

Właśnie wrócili z tygodniowego pobytu na wsi. Spędzali czas w wakacyjnym domu, który rodzina Holmesów nabyła kilka lat temu. To był cudowny czas i dokładnie to, czego potrzebowali, ale teraz byli z powrotem w Londynie i było wiele do zrobienia. Miał wiele spraw do załatwienia i kilka spotkań zaplanowanych z samego rana.

Mycroft nie mógł powstrzymać się od cichego śmiechu, gdy Gregory znów zaczął go całować i w końcu był praktycznie zmuszony wyrwać się z uścisku mężczyzny. Dotknął jego policzka, pochylając się, by delikatnie go pocałować.

— Postaram się dziś nie wrócić późno do domu — wyszeptał, pocierając niechlujną brodę, którą Gregory zapuścił podczas wyjazdu. — Ciesz się ostatnim dniem wolnym.

— Dobrze, idź, jeśli musisz — powiedział Gregory, figlarnie dąsając się.

Wymienili jeszcze kilka szybkich pocałunków, zanim Mycroft wyszedł na ulice budzącego się Londynu i wsiadł do samochodu, który na niego czekał. Skupiał się na swoim telefonie, przeglądając maile i udzielając odpraw, pracując nad powrotem do właściwej rutyny na dany dzień.

— Dzień dobry, proszę pana — powiedziała Anthea na powitanie, podnosząc na chwilę wzrok znad swojego Blackberry, gdy razem zmieszali do budynku. — Premier jest tutaj i czeka, aż się zaaklimatyzujesz. Jest tam również minister spraw zagranicznych.

— Miał być nieobecny — skomentował Mycroft, unosząc brwi.

Anthea skinęła głową.

— Jestem świadoma — powiedziała. — Premier najwyraźniej nalegał, żeby przyszedł na spotkanie. Nie do końca rozgryzłam ich plan, ale przypuszczam, że wkrótce się dowiemy, co planują.

— Tak, jestem całkiem pewien, o co tu chodzi — westchnął, już czując się zirytowany tym, co go czekało. — Po tobie, Antheo.

Podniosła głowę, by na niego spojrzeć, unosząc brwi i uśmiechając się złośliwie, na co Mycroft odpowiedział swoim uśmiechem. Zdjął płaszcz, przez chwilę otrzepywał marynarkę i podniósł leżącą na biurku teczkę.

Spotkanie było długie i irytujące. Mycroft nie spodziewał się niczego innego. Pod koniec spotkania bezceremonialny komentarz prawie sprawił, że stracił koncentrację i niemal panowanie nad sobą, gdy wpatrywał się otwarcie w drugiego mężczyznę.

— Wygląda na to, że ma pan małą wysypkę, panie Holmes — powiedział minister do spraw zagranicznych.

Mycroft spojrzał na niego zaskoczony.

— Słucham? — zapytał, przechylając głowę.

Mężczyzna naprzeciw niego skinął głową, wskazując na niego.

— Twoja szyja i szczęka są trochę zaczerwienione — wyjaśnił.

Mózg Mycrofta zatrzymał się na ułamek sekundy. Widział, jak Anthea od niechcenia zakryła usta dłonią i wiedział, że powstrzymywała śmiech. Zdobył się na uprzejmy uśmiech i spojrzał na ostatnią stronę dokumentów dotyczących porządku obrad.

— Ogoliłem się dziś rano — wyjaśnił, jego opanowanie było na pozór nieskazitelne, mając tylko nadzieję, że jego zakłopotanie zostało ukryte.

Dopiero kiedy byli sami w jego biurze, Anthea zaczęła się głośno śmiać. Mycroft odłożył dokumenty z powrotem na biurko i odwrócił się, piorunując ją wzrokiem.

— Cieszę się, że uważasz to za zabawne — warknął.

Wciąż się śmiała.

— Twoja lepsza połówka była zbyt czuła dzisiejszego ranka? — Uśmiechnęła się złośliwie.

Mycroft potrząsnął głową i podszedł, by spojrzeć na siebie w lustrze. Rzeczywiście, jego zwykle blada skóra była zaczerwieniona w miejscach, które Gregory całował, zanim wyszedł z domu. Dotknął lekko szczęki, po czym przeczesał dłonią włosy, będąc zdenerwowany.

— Czy już skończyłaś? — warknął, spoglądając na Anthea przez ramię.

— Przepraszam, proszę pana — powiedziała, wciąż się śmiejąc przy tym. — Podrażnienie od brody pasuje do ciebie.

— Wystarczy, chyba że wolisz spędzić resztę dnia na interakcji z Sherlockiem — zagroził.

Nadal była niesamowicie rozbawiona, ale wzięła powolny oddech i skupił się ponownie na swoim Blackberry. Już się nie śmiała, ale nie potrafiła powstrzymać się od uśmiechu.

— Przepraszam — odezwała się po chwili, stukając na klawiaturze urządzenia. — Czy możemy przejść do następnego punktu?

— Byłbym wdzięczny — mruknął Mycroft, siadając przy biurku.

Do następnego spotkania miał godzinę, więc miał nadzieję, że był to wystarczający okres, aby dowody jego wcześniejszej intymności zbladły.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyCzw 25 Maj 2023, 07:33

Rozdział 338: Wszystko w porządku

Greg został wezwany do biura Mycrofta dokładnie w chwili, gdy kończył swoją dzienną zmianę. Był wyczerpany i trochę go irytowało, że młodszy mężczyzna myślał, że może go tak po prostu wezwać, kiedy tylko miał na to cholerną ochotę, ale nadal mu nie odmówił. Nigdy nie mógł i może dlatego tak się tym irytował. Musiał znaleźć sposób, aby odmówić politykowi. Ale… cóż, był Holmesem.

Wydawało się, że jego życie zamieniło się w chaos, gdy otaczali go Holmesowie i nigdy nie mógł odmówić żadnemu z nich.

Próbował zignorować sposób, w jaki jego serce trzepotało w piersi, kiedy wszedł do pokoju i spojrzał na Mycrofta siedzącego za biurkiem, stanowiącym istny obraz spokoju. Młodszy mężczyzna skinął mu głową i wyciągnął rękę, oferując mu krzesło, na którym Greg usiadł z uśmiechem. To był główny powód, dla którego nie mógł odmówić Mycroftowi i wiedział o tym. Zgadzając się, mógł zobaczyć się z mężczyzną. Rozwinął w sobie głęboką atrakcję do niego i czuł, że odniósł dość spory sukces, jak dotąd zachowując to dla siebie. Przynajmniej miał nadzieję, że tak było.

Jak zwykle spędzili następną godzinę dyskutując o Sherlocku i Johnie oraz o ostatnich sprawach, nad którymi pracował. To było na równi z ich normalnymi rozmowami, poza tym, że ta było… Cóż, szczerze, trochę bez sensu. Ostatnio nie wydarzyło się nic ważnego, więc nie było prawdziwego powodu, dla którego został tu przywieziony. Mógłby przysiąc, że w zasadzie prowadzili swoją wersję grzecznościowej wymiany zdań.

Mycroft nigdy nie rozmawiał na tematy towarzyskie. Kiedykolwiek. Było niewiarygodnie jasne, że się nimi nie przejmował. Był zapracowanym i cholernie inteligentnym człowiekiem. Greg nigdy nie wyobrażał sobie, żeby rozmawiał praktycznie o niczym. A jednak tutaj byli. Coś było inne, coś się zmieniło. Ale co?

Umierał wewnętrznie, by po prostu o to zapytać. Poprawił się na krześle, spoglądając na szklankę whisky, którą mu zaproponowano. Mycroft rozmawiał przez telefon, który przerwał ich rozmowę. Greg tylko w połowie zwracał uwagę, ponieważ i tak nic z tego, co mówił mężczyzna, nie miało sensu. Gapił się na swoją whisky, by nie wpatrywać się w profil Mycrofta.

— Gregory — powiedział kilka chwil później.

Zaskoczony podniósł wzrok.

— Tak? — zapytał.

— Przepraszam za tę przerwę. Kończysz swojego drinka?

— Och, tak, ale już mi starczy — powiedział, dopijając whisky, odstawiając szklankę.

Nie potrzebował kolejnego drinka, bo kolejny zamieniłby się w trzy następne, a tego dnia jeszcze nic nie jadł. Nie musiał się upijać w rządowym biurze Mycrofta. Nie. To byłby kiepski pomysł.

— Nie całkiem myślałem o kolejnej dolewce whisky — powiedział Mycroft z rozbawieniem w oczach i małym uśmiechem na ustach. Był autentyczny i wspaniały.

W porządku, Greg może miał problem.

— Och? — zapytał, próbując odepchnął od siebie tę myśl.

— Miałem na myśli coś innego — kontynuował mężczyzna, spoglądając na swoje biurko i poprawiając leżące tam papiery.

Gdyby Greg nie wiedział lepiej, powiedziałby, że Mycroft wiercił się nerwowo? Czy tak było? Nagle Greg wyprostował się na swoim krześle, całą swoją uwagę skupiając na tym, co się działo.

— Co zatem miałeś na myśli? — zmusił się, by zapytać, nie chcąc ani przez sekundę, by Mycroft zamknął się i porzucił to, co zamierzał zrobić.

Greg dostrzegł wahanie na jego twarzy i jakimś cudem wiedział, że to możliwe, iż tego chciał. Nie był pewien, czy chciałby tego, co mu zaproponowano, ale chciał to usłyszeć.

— Jeśli masz wolny wieczór — zaczął Mycroft napiętym głosem, nadal na niego nie patrząc — czy chciałbyś ewentualnie towarzyszyć mi w drodze do dość imponującej włoskiej restauracji? Moglibyśmy przerzucić się na dobre wino i zjeść posiłek. Jeśli…

— Tak — wypalił Greg, zanim Mycroft zdążył dokończyć zdanie.

Młodszy mężczyzna zamrugał zaskoczony i w końcu spojrzał na niego. Greg wstrzymał oddech na sekundę, po czym uśmiechnął się szeroko, gdy Mycroft skinął głową.

Kolacja była niesamowita. Pyszna. Mycroft zapłacił za nią, chociaż Greg próbował zapłacić za połowę. Nie pozwolono mu nawet zobaczyć rachunku, przez co zaczął się zastanawiać, jak cholernie droga była ta restauracja.

Posiłek zaczął się niezręcznie, ale z czasem stał się wygodny, przyjemny i niesamowity. Mówili o sobie. Greg rzeczywiście dowiedział się niektórych osobistych zainteresowaniach Mycrofta i usłyszał kilka cholernie zabawnych opowieści o młodszym Sherlocku. Obaj śmiali się, będąc zupełnie swobodnie ze sobą.

Kiedy wyszli, niezręczność wróciła. Zasiedli w samochodzie Mycrofta. Greg siedział w pełnej odległości od niego. Spojrzeli na siebie. Mycroft wydawał się zdenerwowany? Greg chciał go pocałować. Zrobił skok wiary, myśląc, że Mycroft chciał tego samego.

— Hej, Mycroft? — zapytał, a jego głos był ledwie głośniejszy od szeptu.

Mycroft przełknął ślinę i spojrzał na niego.

— Tak? — odpowiedział równie ściszonym głosem.

Przełykając ślinę, Greg uniósł dłoń i pogłaskał blady policzek, czując, jak młodszy mężczyzna spiął się w szoku na ten dotyk.

— W porządku — powiedział, pocierając kciukiem kość policzkową Mycrofta. Jego spojrzenie powędrowało do ust polityka, a potem z powrotem do jego oczu. — Wszystko jest w porządku.

Zaraz potem przekonał się, że jego skok wiary był całkowicie słuszny. Był również w stanie potwierdzić, że uczucie ust Mycrofta na jego własnych było nawet lepsze, niż kiedykolwiek sobie wyobrażał.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyCzw 25 Maj 2023, 07:52

Rozdział 339: Będąc w nastroju do całowania

— Hej, dokąd idziesz, chodź tu.

Greg uśmiechając się, chwycił Mycrofta za rękę. Przyciągnął młodszego mężczyznę do siebie, szybko owijając ramiona wokół jego torsu i składając delikatny pocałunek na jego ustach. Mycroft zaśmiał się, pochylając się do pocałunku i kładąc ręce na talii Grega.

— Jesteś w nastroju — wymamrotał, ich nosy otarły się o siebie, gdy odwrócił głowę.

— Tak, trochę. — Greg skinął głową.

Spojrzenie jego brązowych oczu przesunęło się po twarzy Mycrofta, kiedy odchylił się i pocałował jego brodę i szczękę.

Nigdy nie potrafił powiedzieć, co wywołało w nim taką passę. Może chodziło o to, jak głupio był zakochany w tym mężczyźnie. Może to było tak przytłaczające, że był tutaj z Mycroftem i był to jedyny sposób, w jaki mógł to zrobić. Greg nie wiedział. Nie obchodziło go to. Mógł spędzić całe życie nie robiąc nic innego poza całowaniem Mycrofta Holmesa i byłoby to wspaniałe życie.

— Musimy wkrótce zaczął przygotowywać posiłek — powiedział Mycroft po chwili, obracając głowę, podczas gdy Greg nadal całował jego szczękę i szyję.

— Dojdziemy do tego. — Wzruszył ramionami z ustami przy bladej skórze.

— Naprawdę?

— Ostatecznie.

Ten komentarz sprawił, że Mycroft znów się zaśmiał. To było coś, co Greg chciał robić już zawsze. Zawsze chciał rozśmieszać Mycrofta. W końcu jednak westchnął i cofnął się, patrząc na swojego partnera z uśmiechem.

— Dobra, zajmijmy się kolacją — poddał się, splatając ich palce i ciągnąć Mycrofta za sobą do kuchni.

Oczywiście nie mógł tak po prostu zostawić rzeczy w ten sposób, gdy przygotowywali posiłek. Było to wspólne zadanie, które stało się bardzo powszechne, gdy żaden z nich nie był obciążony pracą. Poruszali się razem po kuchni w idealnej synchronizacji. To było lepsze niż taniec. Kiedy się mijali, zawsze następował ciąg drobnych gestów, krótkie połączenie, gdy zajmowali się swoimi sprawami, których prawie nie przerywali podczas tego.

Dzisiejszego wieczoru było inaczej. Greg zatrzymał się, gdy przechodził obok, odkładając rzeczy na krótką chwilę, by móc przycisnąć się bliżej i pocałować gdzieś Mycrofta. Ramię, biceps, szczęka, policzek, ręka, nos, usta. Szczerze mówiąc, nie mógł wytrzymać pięciu minut bez całowania mężczyzny. Niektórym osobom mogło się to wydawać irytujące, ale Mycroftowi to w ogóle nie przeszkadzało, a to tylko poprawiało sytuację.

Po pokrojeniu warzyw Greg przycisnął się do Mycrofta i objął go ramionami. Wspiął się na palce i zaczął całować jego kark, muskając miękkie kosmyki jego włosów. Mycroft parsknął śmiechem i potrząsnął głową.

— Jesteś absurdalny — powiedział, oglądając się przez ramię.

Greg uśmiechnął się.

— Cicho — powiedział, cofając się i odciągając Mycrofta od kuchenki.

— Gregory, woda się gotuje — zaczął protestować Mycroft, gdy został obrócony tak, że znów stali naprzeciw siebie pośrodku kuchni.

— I wciąż będzie, kiedy skończymy — mruknął Greg, przesuwając palcami po włosach Mycrofta, ponownie całując go w usta.

Jeden z nich zamruczał z przyjemności i pocałowali się powoli, przesuwając językami po swoich wargach i delikatnie je skubiąc. Nie było to namiętne ani pełnie pilności, nie robili nic więcej niż całowanie się tylko dla samego całowania się, ale i tak Greg przeklął przymus oddychania, gdy musieli się rozdzielić, by złapać oddech.

— Co w ciebie wstąpiło? — wyszeptał Mycroft, unosząc z ciekawością brew.

Greg tylko potrząsnął głową, unosząc się nieco na palcach i delikatnie całując kanciasty nos młodszego mężczyzny. Mycroft zmarszczył go, mrugając ze zdziwieniem, a Greg uśmiechnął się.

— Jedynie… nie chcę przestać — odparł, wzruszając ramionami i uśmiechając się. — Normalnie opadł na całe stopy, przyciskając dłoń do klatki piersiowej mężczyzny, delikatnie gładząc jedwabny materiał krawata Mycrofta, wpatrując się w niego. — Po prostu cię kocham.

— A ja ciebie. — Mycroft uśmiechnął się, obejmując dłonią policzek Grega i głaszcząc go kciukiem.

— Okej, chyba trzeba wrócić do przygotowywania jedzenie.

Greg uśmiechnął się, pochylając się i przyciskając twarz do szyi Mycrofta. Poświęcił chwilę na oddychanie, przymykając oczy i wzdychając radośnie, zanim złożył jeszcze kilka pocałunków na obojczyku Mycrofta. Potem, po tym, jak pozwolił sobie na te kilka chwil otulania się obecnością swojego partnera, wrócił do kuchenki i ich gotującego się makaronu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyCzw 25 Maj 2023, 08:09

Rozdział 340: Śnieżny dzień

Greg był w kuchni, zajmując się swoimi sprawami i pijąc świeżą kawę, kiedy dość głośny i naglący hałas z drugiego pokoju sprawił, że upuścił cholerny kubek.

Tato!

Na szczęście doszedł do siebie, zanim stłukł jeden ze swoich ulubionych kubków. Odstawił go, zanim pośpiesznie udał się do sąsiedniego pokoju z szeroko otwartymi z niepokoju oczami. Jego półtoraroczny syn stał po drugiej stronie pokoju, przed oknem z odsuniętą zasłonką. Wydawał się być… w porządku. Greg wypuścił ze świstem powietrze.

— Co jest kolego? — zapytał, pełen ulgi, że właściwie nic się nie stało.

Chociaż nadal nie miał pojęcia, dlaczego Oliver wezwał go tak głośno. Oczywiście musiał coś zauważyć na zewnątrz. W tym momencie chłopiec odwrócił się z szeroko otwartymi brązowymi oczami i lekko uderzył w szybę.

— Spólrz — powiedział.

Greg to zrobił. Na zewnątrz było jasno i bardzo biało; wyraźnie śnieg padał przez całą noc. To był pierwszy śnieg tej zimy i było jasne, że Oliver był nim zafascynowany.

— To śnieg — powiedział Greg, uśmiechając się szeroko, podchodząc, by przykucnąć obok dziecka.

— Ociwiste — sapnął Oliver, niesamowicie imitując swojego tatusia.

Greg przygryzł wargę, żeby się nie roześmiać.

— Przepraszam, proszę pana. — Uśmiechnął się, mierzwiąc chłopcu włosy. — Przypuszczam, że wiesz wszystko o śniegu.

— Tak.

Oliver skinął głową, ale patrzył na zewnątrz z całkowitą fascynacją. To było niesamowite. Zeszłej zimy chłopiec był zbyt młody, by naprawdę dużo pamiętać o pogodzie, więc po raz pierwszy przeżywał coś takiego.

— Chcesz się mu przyjrzeć trochę dokładniej? — Uśmiechnął się do niego.

Oliver milczał, patrząc na zewnątrz, po czym przycisnął palec wskazujący do szyby i odwrócił się, by na niego spojrzeć.

— Potlebne dane — padła odpowiedź.

— Muszę cię trzymać częściej z dala od wujka Sherlocka — mruknął Greg pod nosem. Potrząsnął głową i uśmiechnął się. — W porządku, Ollie, ubierzmy się. Jest zimno.

Było trochę narzekania, kiedy Greg naciągnął ciepłe, grube ubranie na chłopca, ale w końcu byli gotowi do wyjścia na zewnątrz. Greg rozsunął drzwi prowadzące do ogrodu i zrobił krok do przodu, po czym zerknął przez ramię na syna, który stał w progu.

— Idziesz? — zapytał łagodnie, przechylając głowę na bok.

Oliver spojrzał na niego i miał bardzo “Mycroftową” minę, której mężczyzna nie potrafił zinterpretować, co wywołało u niego uśmiech. Potem Oliver powoli wyszedł na zewnątrz.

Śnieg zatrzeszczał pod jego butem i zapadł się, co spowodowało, że chłopiec zamarł i gapił się. Jego oczy były wielkości spodków, a usta miał otwarte. Greg żałował, że nie zaczął go nagrywać. To było coś, co nigdy się nie zestarzeje. Stał tam, patrząc, jak jego syn wpatrywał się w śnieg i w końcu zrobił kolejny krok. Potem trzeci, czwarty, a potem chłopiec zaczął biec.

— Limno! — Oliver krzyknął po tym, jak upadł na śnieg, wynurzając się z niego z białymi płatkami we włosach i na kurtce.

Greg zaśmiał się.

— Jasne. — Przytaknął, podchodząc. — A ty jesteś nim pokryty.

— Baldzo limno, tato!

Greg strzepnął śniegu z głowy i czerwonych policzków Olivera, po czym chwycił go i delikatnie podniósł, by znów wstał. Następnie nabrał na dłoń trochę śniegu, trzymając go przed sobą i formując go w kulkę. Oliver obserwował, chłonąc każdy ruch, a potem przykucnął, żeby zrobić to samo. Chwycił śnieg i zbił go razem, powodując, że wszystko się pokruszyło i rozpadło.

— Delikatnie, Ollie — zaśmiał się Greg, gdy chłopiec prychnął z irytacją. — Spróbuj ponownie.

Oliver chwycił więcej śniegu i spojrzał na niego, po czym z powrotem na swoje pełne ręce i powoli zaczął go ubijać. Śnieg sklejał się i chociaż tak naprawdę nie była to śnieżka, spełni swoje zadanie. Greg został nagrodzony, gdy jego syn spojrzał w górę z najjaśniejszym uśmiechem na twarzy.

— Świetna robota, jest idealna. — Greg uśmiechnął się, pochylając się, by złożyć pocałunek na czubku jego głowy. — Powinniśmy pokazać to tatusiowi.

— Tak!

Oliver zgodził się, ostrożnie trzymając w dłoniach swoją grudkowatą śnieżkę. Greg wstał i odwrócił się w stronę domu.

— Chodź.

Skinął głową, a Oliver ruszył za nim dramatycznie przedzierając się przez śnieg, gdy wracali do domu. Greg dostrzegł swojego partnera w środku, gdy mężczyzna przeszedł przez salon, zdając sobie sprawę, że Oliver zauważył go niemal dokładnie w tym samym czasie. Obaj zawołali go, zdobywając rozbawiony uśmiech, gdy Mycroft pojawił się w otwartych drzwiach.

— Myc!

— Tatuś!

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyPon 29 Maj 2023, 08:43

Rozdział 341: Tajemniczy Mikołaj

— Donovan!

Greg krzyknął ze swojego biura, pół siedząc na krześle, które miał zająć. Wpatrywał się z zaciekawieniem w przedmiot leżący na środku biurku, gdy wzywał swoją sierżant, słysząc, jak otworzyła drzwi, zanim ją zobaczył.

— Proszę pana? — zapytała.

W końcu Greg oderwał wzrok i zamrugał, unosząc brwi. Wskazał na pudełko.

— Co to jest? — zapytał.

Spuściła wzrok i wzruszyła ramionami.

— Wygląda na prezent — odparła.

Greg sapnął.

— Tak, wiem o tym — powiedział, patrząc na nią surowo za uśmieszek, który mu posłała. — Papier do pakowania i dziwna kokarda trochę to zdradziły. Skąd się to wzięło?

— Nie wiem.

— Nie położyłaś go tam? — zapytał, przechylając głowę na bok.

— Nie wiedziałam, że dajemy sobie nawzajem prezenty — powiedziała Sally w odpowiedzi. Tym razem to Greg wzruszył ramionami.

— Ja też nie, dlatego jestem zdezorientowany. Czy któryś z oficerów oddelegowanych do biurka mi coś dał? Czy sztuczne węże wyskoczą na mnie?

— Nie wiem, ale jeśli tak, chcę to sfilmować.

Sally uśmiechnęła się szeroko, wyciągając komórkę. Greg przewrócił oczami, siadając na krześle.

— Odłóż to — burknął.

Sally zaśmiała się, ale zrobiła to. Wchodząc głębiej do pokoju, podeszła i opadła na jedno z dwóch krzeseł ustawionych po drugiej stronie jego biurka.

Greg powoli wyciągnął rękę i podniósł pudełko. Miało większą wagę, niż się spodziewał. Nie żeby było ciężkie, ale wydawał się mniej więcej rozmiaru komórki czy coś w tym rodzaju. Jego czoło zmarszczyło się, gdy przybliżył je do siebie, ostrożnie obracając pudełko w dłoniach. Papier do pakowania był w prostym ciemnozielonym kolorze, zaklejony taśmą i ozdobiony pojedynczą czerwoną wstążką zawiązaną w kokardkę. To wszystko było bardzo proste; to był prawdopodobnie najmniej szykowny prezent, jaki kiedykolwiek otrzymał. Lubił to.

— Próbujesz to prześwietlić oczami czy co…? — zapytała Sally, przerywając ciszę.

Greg spojrzał na nią i spiorunował wzrokiem.

— Spójrz na siebie, tak bardzo chcesz zobaczyć co jest w środku — skomentował.

— Hej, jestem tak samo ciekawa jak ty.

— Chcę tylko wiedzieć, kto… — wymamrotał Greg, przesuwając palcem po wstążce.

W końcu odłożył pudełko z powrotem tam, gdzie było i pociągnął za końcówkę wstążki. Szybko się rozwiązała. Język Grega wysunął się na chwilę, gdy rozrywał papier.

Jego usta rozchyliły się ze zdziwienia na widok przedmiotu w środku. To był nowy zegarek. To był również cholernie ładny zegarek. Przypominał mu ten, który musiał w końcu zdjąć i pozbyć się miesiąc temu, po latach noszenia. Ostatecznie padł całkowicie i nie zabrał się jeszcze za kupno nowego, w międzyczasie korzystając z telefonu, aby śledzić godzinę. Wiedział, że mógł po prostu pozostać przy komórce na zawsze, ale to nie było to samo. Zawsze wolał czuć zegarek na nadgarstku.

— Cholera, jest niezły — skomentował Sally, gwiżdżąc.

Greg półprzytomnie przytaknął.

To musiał być nowy model wersji jego starego zegarka. Podobieństwo było zbyt wielkie. Był wyraźnie zaktualizowany i Greg przypuszczał, że kosztował więcej, niż kiedykolwiek brałby pod uwagę wydanie na siebie.

— W takim razie nie jest to prezent od nikogo z pracy — mruknął, ostrożnie podnosząc zegarek i zbliżając go do twarzy.

Żaden z oficerów nie mógłby sobie na to pozwolić. Prawdopodobnie on nie mógłby sobie na to pozwolić. Chryste był cudowny. Oblizał usta, zanim w końcu rozpakował go do końca i założył zegarek. Pasował idealnie.

— Czy jest bilecik? — zapytała Sally, pochylając się do przodu i opierając łokcie na biurku.

— Hmmm, nie wiem — powiedział Greg, również pochylając się do przodu i unosząc bibułę umieszczoną w środku w poszukiwaniu kartki.

W końcu znalazł mały kawałek białego kartoniku schowanego pod podstawką, na której spoczywał zegarek.

Mężczyzna taki jak ty, może tylko zyskać na takim przedmiocie jak ten. Mam nadzieję, że będzie ci dobrze służył.

M


— Jest jakieś imię? — zapytała Sally, wyrywając kartkę z uścisku Grega.

— Ej! — krzyknął, próbując ją odebrać, ale kobieta już się od niego odsunęła i czytała, co było napisane na bileciku.

— Kim do diabła jest M? Czy my jesteśmy w kolejnym filmie z Jamesem Bondem?

Nie wiem — powiedział Greg, wreszcie będąc w stanie pochwycić kartkę i odebrać ją.

Sally roześmiała się.

— Wygląda na to, że znalazłeś sobie Tajemniczego Mikołaja, szefie — powiedział, odsuwając się od krzesła. — Może nawet wielbiciela! Rumienisz się!

— Nie masz pracy do wykonania? — warknął Greg, wywołując kolejny atak śmiechu u Sally, gdy opuszczała jego biuro.

Greg odchylił się do tyłu, ponownie wpatrując się w kartkę. W M. Mógł tylko zgadywać. Nie znał zbyt wielu ludzi z takim fantazyjnym talentem do dramatyzowania. Przeczesując dłonią włosy, Greg parsknął śmiechem. Jeśli Mycroft Holmes naprawdę kupił mu świąteczny prezent… Cóż… Może sam powinien zabawić się w Tajemniczego Mikołaja/Wielbiciela.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyPon 29 Maj 2023, 20:47

Rozdział 342: Decyzje

Mycroft był oszołomiony.

Nie był to stan, w jakim kiedykolwiek się znalazł. Chociaż przypuszczał, że wszystko musiało mieć swój pierwszy raz. Tak się złożyło, że przyszło do niego w formie wiadomości, w którą wpatrywał się przynajmniej od kilku minut.

Moi rodzice chcieliby cię poznać. Może spędzimy u nich święta? Przemyśl to. - G

Mycroft był wstrząśnięty. Zerknął na nagranie z kamery ulicznej, które było strumieniowo przesłane na jego laptop, przyjrzał się ścianom swojego biura, a potem ponownie spojrzał na wiadomość. Zamrugał. Westchnął. Zmienił chwyt na komórce, jego kciuk zawisł nad klawiaturą, aby rozpocząć pisanie odpowiedzią, ale zamiast to zrobić, po prostu nadal się gapił na wiadomość.

Poznać rodziców Gregory’ego? A poza tym spędzić z rodzicami Gregory'ego święta? Chociaż ten dzień nie miał już dla niego większego znaczenia, dla większości ludzi wciąż miało. Boże Narodzenie oznaczało czas dla rodziny, miłości, jedzenia i cokolwiek innego, co robiły rodzinny. To była wyczerpująca tradycja, do której jego rodzice co roku próbowali wciągnąć zarówno jego, jak i Sherlocka, chociaż przez większość czasu udawało mu się uciec przed tym. Nigdy nie był bardziej wdzięczny za narodowe kryzysy niż w okresie świątecznym.

Mycroft zawsze wolał pracować. Nawet gdy był młodszy, nie przywiązywał wagi do Bożego Narodzenia. Kiedy był dzieckiem, jego rodzice prawie nie byli w stanie przekonać go do świątecznej atmosfery, Świętego Mikołaja, reniferów i innych bzdur, chociaż jego rówieśnicy zawsze uważali to za dość dziwnie, ale on nigdy nie chciał tego zmienić.

Teraz jego… chłopak (Mycroft wciąż żałował, że ich związek nie posiadał mniej młodzieńczej nazwy, chociaż przypuszczał, że inną opcją był partner… być może…) zapraszał go na spędzenie Bożego Narodzenia z jego rodziną. Był skłonny się zgodzić, żeby uniknąć niezręczności między nimi, ponieważ gdyby Gregory nie chciał, żeby poznał jego rodzinę, nigdy by o tym nie wspomniał. Taki właśnie był starszy mężczyzna. Jednak Mycroft nie przepadał za obchodzeniem świąt i chociaż zawsze był świadomy, że ich dwójka spotka się z rodzicami drugiego, nie sądził, że Boże Narodzenie to najlepszy czas na to.

— Proszę pana? — po kilku chwilach dobiegł go głos Anthei.

Mycroft oderwał wzrok od ekranu i uniósł głowę, spoglądając na stojącą obok niego asystentkę. Dziwne, że nie zauważył jej przybycia.

— Tak? — zapytał, odkładając komórkę na biurko.

— Za godzinę ma pan odprawę — poinstruowała Anthea, podając mu grubą teczkę.

Mycroft skinął głową i wziął ją, zauważając, że patrzyła na ekran jego komórki zamiast swojej. Mówiło to, jak bardzo jej ufał, że pozwalał jej nawet przeglądać swoje wiadomości.

— Czy jest coś jeszcze? — zapytał, unosząc brwi.

Oczywiście znał już odpowiedź na to, ale jeśli Anthea miała przemyślenia na temat wiadomość od Gregory’ego najlepiej byłoby dać jej szansę na powiedzenie tego teraz i przejścia dalej. Była dość wytrwała i to zaoszczędziłoby im obojgu dużo energii.

— Prosi cię, żebyś poznał jego rodziców — powiedziała.

Mycroft skinął głową.

— Zgadza się.

Nastąpił moment ciszy, podczas którego Anthea uniosła wzrok, by spojrzeć mu w oczy. Mycroft podrapał się po brodzie, nie przerywając kontaktu wzrokowego, kiedy cierpliwie czekał. Jej głowa przechyliła się nieznacznie na bok. Zmrużyła oczy, a potem ponownie spuściła wzrok.

— Zastanawiasz się nad najmniej obraźliwym sposobem odmowy.

Mycroft mruknął niezobowiązująco. Nie był gotowy, by skorzystać z okazji, by ujawnić, jak bardzo miała rację. W końcu Gregory nie był dyplomatą. To wszystko było takie różne.

— Jeśli mogę coś zasugerować — Anthea poprosiła o pozwolenie. Mycroft skinął głową, by kontynuowała, a ona zacisnęła mocno usta, zanim znów się odezwała. — Żałowałby pan takiego postępowania, panie Holmes. Powinien pan zaakceptować zaproszenie.

Mycroft już miał coś odpowiedzieć, ale Anthea już skupiła się na swoim Blackberry i odsuwała się od jego biurka.

— Twoje spotkanie jest za 45 minut, proszę pana.

— Dziękuję, Antheo.

Mycroft nigdy nie potrzebował przypomnień o swoim harmonogramie, a mimo to nalegała, by to robić. Przypuszczał, że to część ich stosunku w pracy. Odwracając się z powrotem do biurka, odłożył teczkę i ponownie podniósł komórkę, po raz kolejny wpatrując się w wiadomość. W jego umyśle zadźwięczały słowa Anthei.

Czy naprawdę żałowałby, gdyby odmówił? Mycroft nigdy nie wątpił we wnikliwość Anthei, a jej razy okazywały się już wcześniej bezcenne. Nie mógł odmówić, że była pomocna, zwłaszcza, że to dzięki niej w pierwszej kolejności nawiązał swój związek z Gregory’m. Nagle poczuł się bardziej nieswojo na myśl o narażeniu swojej relacji z Gregory’m niż o pragnieniu trzymania się na uboczu w okresie świątecznym, jak zawsze.

Omówmy szczegóły wieczorem przy kolacji. Mogę po ciebie przyjechać o 8? - MH


Tak, wydawało się, że weekend pełen potencjalnie niekomfortowych spotkań rodzinnych był o wiele lepszy niż wszelkie napięcia, jakie ich związek mógłby znieść, gdyby tego nie zrobił.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptySro 31 Maj 2023, 09:12

Rozdział 343: Stając w jego obronie

Mycroft mógł przez cały dzień patrzeć, jak Gregory chodzi po pokoju i rozmawia. Mężczyzna nigdy by tego nie dostrzegł w sobie, ale był wspaniały i przyciągał uwagę wszystkich w pobliżu. Uśmiechając się delikatnie do siebie, polityk przyglądał się swojemu partnerowi, który rozmawiał z kilkoma innymi funkcjonariuszami, którzy zostali zaproszeni na to wydarzenie.

— Czyli nawet wielki Mycroft Holmes znalazł kogoś, do kogo się przywiązał. — Dobiegł go głos zza jego pleców.

Mycroft westchnął nosowo i zamknął oczy, szczypiąc nasadę nosa, zanim się opanował i odwrócił.

— Dobry wieczór, Alistairze — przywitał się lodowato.

Alistair Bentley również pracował w rządzie, kilka stanowisk pod nim. Człowiek posuwał się do wszystkiego, próbując zostać zauważonym. Mycroft go nienawidził.

— Nigdy bym nie pomyślał, że będziesz w stanie kogoś pokochać.

Alistair uśmiechnął się, krzyżując ramiona i przechylając głowę na bok.

— Cóż, nie mogę powiedzieć, że znasz mnie bardzo dobrze, więc nie jestem zaskoczony twoim ograniczonym założeniem — westchnął Mycroft.

Byłoby w porządku, gdyby ta rozmowa skończyła się właśnie teraz. Nie był też skłonny do bycia bardzo uprzejmym. Mężczyzna celowo zaszedł Mycroftowi za skórę do punktu, w którym nie mógł już powstrzymać swojej fasady. Gdyby ten człowiek chciał wciągnąć to Gregory’ego, sytuacja szybko stałaby się nerwowa.

— I także będący policjantem, jakie to zwyczajne — kontynuował Alistair. Albo nie miał pojęcia, co zaczyna, albo go to nie obchodziło. Mycroft nie mógł zdecydować, która opcja była bardziej irytująca. — Tak, jest inspektorem, więc coś to znaczy, ale… nawet w porównaniu z innymi nie nazwałbym jego historii aresztowań imponującym. W końcu twój własny brat musiał rozwiązać przynajmniej połowę jego spraw.

Mycroft poczuł, jak ogarnia go wściekłość. Absurdalność tego stwierdzenia sama w sobie była irytująca. Mężczyzna mówił o rzeczach, o których nie miał pojęcia, co było jeszcze bardziej irytujące. Żeby źle mówił o Gregory’m… Potrząsnął głową i spojrzał surowo na drugiego.

— Alistair, wyświadczę ci przysługę i powstrzymam cię w tej chwili — zaczął surowym głosem. — Nie wiem, jak możesz tak stać i myśleć, że to dobry pomysł, aby mówić przede mną źle o moim partnerze, tak jak teraz. Znasz mnie na tyle dobrze, by wiedzieć, że mogę i uczynię twoje życie niezwykle trudnym, więc w twoim najlepszym interesie jest zaprzestanie mówienia w tej chwili. Wyświadczyłbym ci przysługę, pozwalając ci wycofać się i odejść, ale nie jestem zbyt chętny do ofiarowywania tej łaski. Dlatego będziesz mnie uważnie słuchał. Faktem jest, że nie powinieneś przebywać w tym samym pokoju co Gregory Lestrade. Powiedzieć, że jest tylko policjantem, jest większą zniewagą, nic twój mały umysł może zrozumieć. Niewybaczalne jest dalsze obrażanie go przez lekceważenie tego, jak bardzo starał się, aby rozwiązać sprawy, mówiąc, że Sherlock Holmes to robi.

Alistair patrzył z szeroko otwartymi oczami i rozchylonymi ustami. Mycroft robił spore wrażenie. Przypuszczał, że mógł to tak zostawić, ale nie. Był zbyt przejęty, żeby przestać w tym momencie. Odkrył, że chce po prostu iść dalej i usunąć to wszystko ze swojego systemu.

— Gregory został inspektorem, zanim poznał Sherlocka lub mnie. Każdy z jego awansów był tylko jego zasługą. Chociaż jest prawdą, że Sherlock pomaga w sprawach, nie w takim stopniu, o jaki wydajesz się go pochopnie oskarżać. Mój brat jest naprawdę samolubnym stworzeniem, podobnie jak ja, więc mogę cię zapewnić, że aresztowanie sprawcy nie jest jego ostatecznym celem. To jest coś, w czym Gregory przejmuje inicjatywę, a jeśli czasami zdarza się, że zbiega się to z intencją Sherlocka, niech tak będzie.

Alistar wiercił się w swoim miejscu, nerwowo rozglądając się.

— Jest nie tylko najbardziej inteligentnym i ciężko pracującym człowiekiem w odległości kilku kilometrów od Scotland Yardu, ale także najodważniejszym i najmilszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek miałem przyjemność poznać. Jest irytujący, ponieważ jest pełen niespodzianek, pracuje bez wytchnienia przez wiele godzin i prawie nigdy nie otrzymuje podziękować i szacunku, na jaki zasługuje. Jest lepszym człowiekiem, niż kiedykolwiek mogłeś mieć nadzieję być, a jeśli cenisz coś w swoim życiu, odwrócisz się i odejdziesz bez słowa.

Zapadła między nimi cisza. Mężczyzna zamarł w miejscu, a Mycroft nagle poczuł niewiarygodną ulgę, że powiedział to wszystko. Usta Alistara poruszyły się, a Mycroft spiorunował go wzrokiem.

— Żadnego. Słowa.

Zirytowany Alistair odwrócił się na pięcie i odszedł szybciej, niż było to naturalne. Mycroft poczuł, jak część napięcia opada z jego ramion. Westchnął i przechylił głowę, rozciągając szyję, kiedy za jego plecami rozległ się cichy śmiech.

— Słuchanie, jak bronisz mojego honoru, Myc. — Rozległ się głos Gregory’ego, miękki i pełen uwielbienia.

Mycroft uśmiechnął się, gdy odwrócił się, by spojrzeć na swojego partnera.

— Powiedziałem tylko prawdę — wyszeptał, głaszcząc policzek starszego mężczyzny.

Greg zamknął oczy i pochylił się w stronę dotyku.

— Pójdziemy do domu? — zasugerował, ponownie otwierając oczy, by na niego spojrzeć.

Mycroft uśmiechnął się.

— Niczego więcej nie pragnę.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyNie 04 Cze 2023, 11:58

Rozdział 344: Trochę za dużo

Greg patrzył na Mycrofta siedzącego naprzeciwko niego w samochodzie, gdy jechali do domu. Na zewnątrz wydawał się tym samym, poukładanym, zastraszającym politykiem, którego wszyscy znali. Greg jednak znał tego człowieka duże lepiej. Nawet kiedy tam siedział, wyglądając przez okno z kamienną twarzą, to małe rzeczy zdradzały jego rzeczywisty stan.

Najbardziej zabawną oznaką pijaństwa młodszego mężczyzny było to, jak kołysał się, gdy samochód skręcał i zmieniał bieg. Za każdym razem mógł to był tylko ułamek ruchu, ale Greg widział, jak ciało Mycrofta pochylało się, szarpiąc za pas bezpieczeństwa, który lekko zaciskał się na jego garniturze. Był też wyraźny brak skupienia w jego normalnie przenikliwym spojrzeniu. Zamiast patrzeć prosto na ciebie, Mycroft bardziej… patrzył nad tobą, na nic szczególnego.

— Wszystko dobrze, kochanie? — zapytał cicho, wyrywając Mycrofta z oszołomienia, w które wpadł.

Polityk oderwał wzrok od okna i szybko zamrugał patrząc na Grega, po czym skinął głową.

— Tak oczywiście — odpowiedział pospiesznie, przechylając lekko głowę. — Dlaczego?

— To było trochę za dużo brandy — skomentował z uśmiechem.

Mycroft sapnął.

— Nie wspominali, że będzie to zawierało alkohol — bronił się Mycroft, luźno krzyżując ramiona. — I tak impreza była głupia.

Greg parsknął, nie mogąc ukryć śmiechu. Przy tym stwierdzeniu Mycroft brzmiał bardziej jak Sherlock niż kiedykolwiek, a sposób w jaki przechylił podbródek, sprawił, że ta chwila była jeszcze bardziej bezcenna. Mycroft spojrzał na niego, a Greg tylko wzruszył ramionami.

— Wszystko smakowało całkiem nieźle — skomentował.

Mycroft wydał z siebie gardłowy, wyzywający dźwięk.

— Przypuszczam, że była to słaba imitacja sposobu tego, jak właściwie jest to przygotowywane w danym kraju — zaczął Mycroft. — Ciekawe, że gospodarz pomyślał, że lepiej będzie mieszać rzeczy w ten sposób, zamiast trzymać się tradycyjnych świątecznych smakołyków, które znamy. Wiesz, że brandy jest najbardziej popularna w Ameryce. To jest tak boleśnie oczywiste.

— Czy tak jest? — zapytał z rozbawieniem Greg, unosząc brwi.

— Naturalnie. Chociaż tak naprawdę nikt nie wie, skąd pochodzi przepis. Była dość popularna wśród brytyjskiej arystokracji, ale stała się absurdalnie popularna w pierwszych koloniach i dlatego nadal jest tam bardziej tradycyjnie spożywana — wyjaśnił Mycroft, machając ręką, podczas mówienia.

— No dobrze, to była przypadkowa lekcja historii — zaśmiał się Greg. — Naprawdę nie wiedziałeś, że był w tym alkohol?

— Nie bądź nudny, Gregory, oczywiście, że wiedziałem. — Mycroft praktycznie spiorunował go wzrokiem, przewracając oczami. — Nietrudno było rozpoznać brandy, którą rozlewano tak swobodnie. Jestem prawie pewien, że to był koniak, najprawdopodobniej leżakujący cztery lata. W każdym razie miejmy taką nadzieję, ponieważ rozcieńczenie czegokolwiek starszego w takiej mieszaninie byłoby marnotrawstwem.

— Tak, byłoby szkoda — skomentował Greg.

— Sarkazm jest bardzo niestosowny u ciebie, Gregory — skomentował Mycroft. Gdyby Greg nie był tak niesamowicie rozbawiony tym wszystkim, mógłby poczuć ukłucie irytacji. Po prostu teraz nie mógł. — Zauważyłem, że sam prawie wcale nie piłeś.

— Ech, był za bardzo aromatyczny. — Greg wzruszył ramionami. — Gdybym chciał coś takiego, zamówiłbym Guinnessa. Przypuszczam, że również nie przepadam za gałką muszkatołową. Lepiej się komponuje z grzanym winem albo z ciastami mojej mamy.

— Mmm, przypuszczam, ze masz rację.

Mycroft skinął głową, a spojrzenie jego bladych oczu przesunęło się po postaci Grega.

Zanim w końcu dotarli do domu, Mycroft wygłosił co najmniej dwie inne tyrady, podczas których Greg milczał rozbawiony. Młodszy mężczyzna bardzo otwarcie dedukował rzeczy o innych gościach będących na przyjęciu bożonarodzeniowym, w którym uczestniczyli tego wieczoru. Chociaż nigdy nie robił tego przy danej osobie (jak to robił inny Holmes), jego dedukcje były ostrzejsze i nawet bardziej imponujące niż te, które Greg był zmuszony słuchać prawie codziennie. To było fantastyczne. Było to coś, czego Greg szczerze pragnął słyszeć częściej, ale Mycroft wolał być bardziej powściągliwy i zamiast tego odnotowywać te wszystkie szczegóły we własnym umyśle.

Ramię w ramię poszli prosto do sypialni, gdy wreszcie znaleźli się w zaciszu własnego domu. Mycroft był ciepły i czuły, ręce delikatnie błądziły po bokach Grega, a kanciasty nos trzymał we włosach starszego mężczyźni. Obaj rozebrali się do bokserek, Mycroft wciąż był zbyt pijany, by przejmować się ubieraniem swojej zwykłej piżamy i razem opadli na łóżko.

— Chcesz uprawiać seks? — wymamrotał Mycroft, kiedy Greg objął go w talii i przytulił się.

To była poważna propozycja, ale podszyta zmęczeniem, którego Greg nie mógł zignorować. Uśmiechnął się.

— Jesteś pijany, Myc — wyszeptał.

Ich ciała idealnie się ze sobą łączyły, gdy zgiął nogi w kolanach i przycisnął klatkę piersiową do pleców wyższego mężczyzny.

— Wierzę, że już to ustaliliśmy wcześniej — powiedział Mycroft. — Pytanie wciąż pozostaje.

— Idź spać, kochanie — zaśmiał się czule Greg, składając delikatny pocałunek na karku partnera. — Powrócimy do tego rano.

— Mmm, tak — sapnął Mycroft, już giętki od senności w ramionach Grega.

Zasnął kilka sekund później, oddychając równo i z pogodną twarzą. Greg znów delikatnie pocałował go w szyję, zamykając oczy i pozwalając sobie zasnąć z uśmiechem na twarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyPon 05 Cze 2023, 09:06

Rozdział 345: Elegancki przyjaciel Mycrofta

Greg czuł się naprawdę głupio z powodu zazdrości, ale czasami po prostu nie mógł się powstrzymać. Wiedział, że Mycroft go kocha, nie miał co do tego wątpliwości. Nie wątpił w to, jak solidny był ich związek. Ale kiedy zobaczył Mycrofta z jednym z kolegów, z którymi tak naprawdę się przyjaźnił… Nie mógł powstrzymać podświadomych uczuć, które go zalały.

W tej chwili był w kuchni. Musiał usprawiedliwić swoje odejście, podczas gdy Mycroft i jego elegancki oraz przystojny przyjaciel Christian śmiali się i dyskutowali o różnych rzeczach przy grze w szachy. Wyszedł pod pretekstem przyniesienia wina. Musiał się tylko dostosować to tego. Mycroft jedynie śmiał się i uśmiechał w ten sposób przy nim i wiedział, że był głupi i samolubny. Nie był cholernym nastolatkiem, na litość boską.

A jednak był w tej sytuacji.

Greg westchnął, bawiąc się korkociągiem i wpatrując się w wino, które właśnie wziął z pojemnika na blacie. Ten facet miał wiele takich samych zainteresowań jak Mycroft i łatwo rozpoczęli rozmowę. Dyskutowali o rzeczach, których Greg nie rozumiał, a Mycroft wydawał się tym wszystkim pochłonięty.

Kim on tak naprawdę był w porównaniu z tamtym gościem? Tamten był czarujący, atrakcyjny i inteligentny. Mówił o polityce i literaturze, a nie o punk rocku i piłce nożnej. Ubierał się ładnie i prawdopodobnie nie miał szuflady pełnej postrzępionych dżinsów i dresów. Wydawało się, że woli wina i brandy od każdego piwa, jakie można znaleźć.

Greg zawsze był pewny siebie i nie wstydził się swojej osobowości i siebie, a jednak stał tutaj na środku kuchni i zastanawiał się nad tymi rzeczami. Jak ktoś tak wytworny i inteligentny, jak Mycroft, mógł znieść bycie z nim, kiedy miał tak bliskich przyjaciół jak Christian? Po prostu… dziwnie go to uderzyło.

— Gregory, masz problem z winem? — zapytał Mycroft, wchodząc do kuchni z figlarnym uśmieszkiem na twarzy.

Greg spiął się i mocniej ścisnął korkociąg, starając się w pośpiechu opanować i wymusić uśmiech. To nie zadziałało i od razu o tym wiedział. Wesołość natychmiast zniknęła z twarzy Mycrofta, a spojrzenie jasnoniebieskich oczu przeskanowało jego mimikę, gdy młodszy mężczyzna powoli się zbliżał.

— Coś jest nie tak? — zapytał miękko, obejmując policzek Grega.

Dotyk był ciepły i sprawił, że serce Grega zabiło szybciej.

— Nic — westchnął, zamykając oczy, nachylając się w stronę dotyku.

Po prostu zignoruj to Greg, jesteś cholernym idiotą.

— Nie rób mi tego — powiedział Mycroft, unosząc brew. — Wiesz, że zawsze potrafię rozpoznać, kiedy kłamiesz.

— Tak, wiem — wymamrotał Greg, przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę.

— Gregory, porozmawiaj ze mną.

Greg ponownie otworzył oczy i spojrzał na swojego partnera. Patrzył na niego z wyraźną troską. Wiedział, że młodszy mężczyzna nie pozwoli żadnemu z nich wyjść z pokoju bez odpowiedzi na pytanie, ale nawet gdy ją formułował czuł się niesamowicie głupio.

— To po prostu… Christian — westchnął, wskazując na salon.

— Co z nim? — zapytał Mycroft, wracając myślami do całego wieczoru, próbując znaleźć miejsce, w którym mógł wydarzyć się zgrzyt.

— Nic złego — powiedział szybko Greg, wzruszając ramionami. — Może to jest problem. Jest tak elegancki, inteligentny i niesamowity. Idealny dla… a potem jest tylko… ja… Tak po prostu…

— Nie możesz tu stać i mówić, że Christian pasuje do mnie lepiej niż ty.

Mycroft zamrugał w szoku, wyglądając na tak zdumionego, jak Greg jeszcze go nigdy nie widział.

— A nie jest tak? — zapytał Greg, przygryzając wargę. — Daj spokój. On jest… Jest dla ciebie cholerny idealny. Rozumie co mówisz i nie torturuje cię piłką nożną.

— Lubię, kiedy torturujesz mnie piłką nożną — powiedział lekko Mycroft, a oczy błyszczały mu lekką złośliwością.

Greg prychnął.

— Dzięki — wycedził.

Mycroft westchnął.

— Może źle to zabrzmiało — przyznał wyższy mężczyzna, przesuwając się, by oprzeć biodro o blat. — Posłuchaj mnie, Gregory. Gdybym nie był z tobą szczęśliwy, nie bylibyśmy razem. Wiesz, że nigdy nie godzę się na coś, czego nie chcę. Coś tak intymnego zdecydowanie nie jest wyjątkiem.

Greg przełknął ślinę, nie spuszczając wzroku z twarzy Mycrofta, gdy mówił. Jego serce biło szaleńczo.

— Nie potrafię wyjaśnić szoku, jaki odczuwam na myśl, że ktokolwiek, kogo znajdę, nadawałby się dla mnie lepiej niż ty —kontynuował Mycroft. — Jestem całkowicie zdumiony, że nie rozumiesz, jak wspaniały i doskonały jesteś. Jesteś wszystkim, czego nigdy nie przewidziałem, a teraz zdaję sobie sprawę, że tego potrzebuję.

— Mycroft…

— Kocham cię, Gregory. Christian to tylko przyjaciel. Pod koniec dnia nie chcę nikogo innego w pobliżu mojego łóżka niż ty.

Usta Grega wykrzywiły się w uśmiechu, gdy stanął na palcach i przycisnął się blisko drugiego mężczyzny, by go namiętnie pocałować. Napotkał taką samą namiętność. Greg wiedział, że to było głupie, że się tym martwił, ale słysząc, jak Mycroft mówił to wszystko… I tak poczuł się lepiej. Kurwa, miał tak wielkie szczęście.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyPon 05 Cze 2023, 19:54

Rozdział 346: Strach

Czasami, kiedy Mycroft musiał wyjechać, Greg miał koszmary. Wiedział, że to była irracjonalna reakcja, przez co było to bardziej frustrujące, kiedy się zdarzały. Podstawa koszmaru często się zmieniała, ale motyw był zawsze ten sam: tracił Mycrofta. W jakiś sposób polityk został wyrwany z jego życia we śnie, pozostawiając Grega dyszącego i trzęsącego się po przebudzeniu.

Przez większość swojego życia nigdy nie miał powracających koszmarów. Miał ich trochę w swojej wczesnej karierze po kilku szczególnie makabrycznych przypadkach i czasami wracały do niego, jeśli pracował nad czymś, co było trochę zbyt przypominające je, ale tak naprawdę to było to. Potem, na początku swojego związku z Mycroftem, mężczyzna był zamieszany w wybuch. Następnie był porwany i torturowany przez dwa dni, zanim został znaleziony i odzyskany.

Greg był bardziej niż przerażony, kiedy to wszystko się wydarzyło. Anthea była darem niebios, pozostając z nim w kontakcie telefonicznym przez długi czas i informując go co godzinę. Robiła, co w jej mocy, a on będzie jej za to dozgonnie wdzięczny. Całe zdarzenie było jednak trochę traumatyczne i od tego rozpoczęły się koszmary.

Działo się to prawie za każdym razem, gdy Mycroft musiał wyjechać. Czasami było to od razu pierwszej nocy, kiedy próbował przyzwyczaić się do spania samotnie w ich łóżku. Innym razem zaczynały się dopiero dzień lub dwa później. Kiedy już się zaczęły, zdarzały się co noc. Greg był całkowicie wyczerpany, zbyt spięty i przerażony, by pozwolić sobie na sen, ale potrzebował go. Kiedy jego partner miał czas, rozmawiali przez telefon lub przez Skype’a, dopóki nie zmęczył się na tyle, by zasnąć. Nigdy nie przespał całej nocy, ale zasypianie przy kojącym głosie Mycrofta przynajmniej trzymało koszmary z daleka przez kilka godzin.

Tym razem wyjazd Mycrofta trwał już prawie dwa tygodnie, a Greg sypiał średnio dwie, trzy godziny na dobę. Worki pod jego oczami musiały być potworne (zarówno Sally, jak i John powiedzieli coś w tym momencie). Próbował wypić kilka piw tuż przed snem i wypróbował tabletki nasenne. Pigułki tylko pogorszyły koszmary, więc zdecydowanie nie była to dobra metoda. Dlatego nadal cierpiał, siedząc na kanapie, wpatrując się w dziwaczne programy, które leciały o czwartej nad ranem.

Był zaskoczony, gdy usłyszał otwieranie i zamykanie frontowych drzwi. Serce podeszło mu do gardła. Wciągnął powietrze i siedział zamrożony, wpatrując się w korytarz i czekając. Mycroft nie miał jeszcze wrócić, nic nie powiedział, że będzie wcześniej… Mózg Grega pracował zbyt szybko, by móc za tym nadążyć, ale wszystkie myśli się zatrzymały, gdy zobaczył, jak wyższy mężczyzna wchodził do salonu ze zdjętą już marynarką przewieszoną przez ramię. Mycroft wydawał się zdziwiony jego widokiem i przez chwilę patrzyli na siebie. Greg poruszył się, ale nic nie powiedział, pozwalając swojemu partnerowi zbadać go i wydedukować, co tylko mógł. Wiedział oczywiście, że tak się stanie.

— Znowu nie spałeś — mruknął cicho Mycroft, a Greg potrząsnął głową z irytacją.

Nigdy nie spał dobrze, kiedy nie było Mycrofta. W tym momencie komentarz był prawie rutynowany, prosta dedukcja, tak jak ostatnim razem, i przed tym, i jeszcze przed tamtym. Powoli Mycroft podszedł i usiadł na skraju kanapy.

— Myc — zaczął Greg, ale dalsze słowa nie chciały przejść przez jego usta.

Zamiast tego po prostu zamknął oczy i oddychał głęboko, pozwalając, by otoczył go zapach jego partnera. Mieszanka szamponu, wody kolońskiej i ziemistego zapachu, który po prostu należał do Mycrofta, była tak kojąca, że musiał powstrzymać łzy ulgi.

— Chodźmy do łóżka.

To wszystko, co powiedział Mycroft, zanim ponownie wstał. Greg podniósł na niego wzrok i patrzył, jak układał marynarkę na oparciu kanapy i wyciągnął rękę oferując ją swojemu partnerowi. Greg sięgnął po nią i ścisnął ciepłą dłoń, wstając i splatając ich palce, gdy szli w milczeniu przez dom.

Kiedy dotarli do sypialni, Mycroft pozwolił Gregowi rozebrać się. Żaden z nich nie odezwał się; nie musieli. Greg zdejmował każdą warstwę powoli, zatrzymując się, by przycisnąć dłonie do nagiej klatki piersiowej Mycrofta i poczuć bicie jego serca. Dopiero gdy Mycroft zdjął spodnie i stał tylko w samej bieliźnie, Greg zrobił krok do przodu i schował twarz w obojczyku wyższego mężczyzny.

Szczupłe ramiona owinęły się wokół niego, obejmując mocno. Greg otoczył ramionami Mycrofta i przytulił się do niego. Jego niepokój ustępował kawałek po kawałku, wyczerpanie naprawdę zaczynało brać górę. Westchnął, ponownie wdychając zapach mężczyzny, zanim odsunął się.

Pierwszej nocy po powrocie do domu Mycroft nie zakładał piżamy. Zamiast tego, wszystko, co kiedykolwiek nosił, to dresowe spodnie i jeden z T-shirtów Grega. Dzisiejszy wieczór nie był inny i razem położyli się do łóżka, a Greg natychmiast przywarł do pleców Mycrofta, obejmując go.

Wszystko to było jego sposobem na ponownie otoczenie Mycrofta swoją obecnością. Ubranie, rutyna, pozycje do spania… Greg właśnie tego potrzebował. Był to dla niego sposób na normalizację i poczucie spokoju, A Mycroft o tym wiedział. Nigdy nie powiedział ani słowa przeciwko temu ani nie próbował tego zmienić, ponieważ wiedział, że Greg po prostu tego potrzebował. Może młodszy mężczyzna równie tego potrzebował. Greg był przekonany, że właśnie tak było.

Wzdychając, Greg przycisnął policzek do łopatki Mycrofta. Jego ramiona ułożyły się na piersi Mycrofta, praktycznie przylegając do mężczyzny i uśmiechając się, gdy jedna z dłoni Mycrofta znalazła się tuż pod jego łokciem. Zginając nogi, Greg przyciągnął je do nóg Mycrofta, idealnie je łącząc. Dopiero wtedy, owinięci sobą i otoczenie ciepłem swoich ciał i kołdrą znów zaczęli mówić.

— Tęskniłem za tobą — wyszeptał Greg, unosząc podbródek na tyle, by pocałować ciepłą skórę tuż nad kołnierzykiem koszulki.

— A ja za tobą — wyszeptał w odpowiedzi Mycroft, obracając nadgarstek, by móc delikatnie chwycić łokieć Grega. — Dobranoc, Gregory.

I w końcu ponownie miał dobry sen.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyWto 06 Cze 2023, 09:06

Rozdział 347: Kolacja, śnieg i niespodzianka

Greg stał przed lustrem, wzdychając nerwowo, bawiąc się włosami chyba po raz tysięczny. Naprawdę stracił rachubę. Jednak nigdy wcześniej nie było tak ważne, żeby dobrze wyglądał. Szedł na randkę z Mycroftem Holmesem i wybierali się do jednej z najbardziej eleganckich restauracji w tej części Londynu i bez względu na wszystko, czułby się niesamowicie nie na miejscu.

Jasne, może wyszedł z pracy wcześniej tego dnia i kupił nowy garnitur. Jednak nie przypominał on nieskazitelnych trzyczęściowych garniturów Mycrofta, które ten zawsze nosił, bo to było trochę poza przedziałem cenowym Grega, ale i tak był to najładniejszy zestaw ubrań, jakie posiadał od jakiegoś czasu. Wmawiał sobie, wydając fundusze, że był on praktyczny, ponieważ byłoby dobry do pracy i tym podobnych, ale skłamałby, gdyby zaprzeczył, że był to główny cel zakupu.

Jak poważny był ich związek, jeśli podjął się takiego wysiłku na randkę z Mycroftem? Nigdy wcześniej nie zrobił tego dla nikogo innego, więc to mówiło samo z siebie. Nadal nie miał pojęcia, co w nim przykuło wzrok Mycrofta, ale nie narzekał.

Spojrzał na zegarek i oblizał usta. Miał jeszcze około dziesięć minut, zanim Mycroft przyjedzie po niego. To wystarczyło, by nadal martwić się swoim wyglądem i rozważał wysłanie wiadomości do Sally w panice. Oblizał ponownie usta i podniósł komórkę, pocierając roztargnieniem kciukiem klawiaturę, zanim ją odłożył. Nie było powodu, by dręczyć Sally.

Unosząc podbródek, Greg wygładził ubranie, szukając najmniejszych zgnieceń i próbując się ich pozbyć. Po tym, jak znowu zaczął bawić się włosami, użył odrobiny wody kolońskiej i wyjrzał na zewnątrz w chwili, gdy jego komórka zadzwoniła i oznajmiła przybycie Mycrofta.

Wypuścił drżący oddech i schował telefon do kieszeni. Kierując się do drzwi, włożył swój czarny płaszcz. Przystanął, aby owinął wokół szyi czerwony szalik w zielone wzory. Potem naciągnął czarne skórzane rękawiczki i wyprostował ramiona, wychodząc z mieszkania.

Mycroft wyłonił się z czarnego samochodu, którym podjechał, wyglądając oszałamiająco w swoim ciemno zielonym płaszczu i brązowych skórzanych rękawiczkach. Greg poczuł dreszcz przebiegający przez jego ciało i wątpił, żeby był to efekt śniegu, który zaczął padać. Posłał wyższemu mężczyźnie uśmiech, gdy szli ku sobie, zwalniając, gdy stanęli twarzą w twarz.

— Dobry wieczór. — Uśmiechnął się, patrząc na Mycrofta. Mężczyzna odwzajemnił uśmiech.

— Mam nadzieję, że taki będzie. — Skinął głową. — Nie mogę się doczekać kolacji.

— Ja również.

Greg uśmiechnął się promiennie, a jego oddech zmienił się w chmurę pary w wieczornym powietrzu.

— Śnieg spadł wcześniej, niż myślałem — zaczął mówić Mycroft, jakby próbował przeprosić za pogodę. Greg uznał to za urocze. — Jednak zawsze jestem przygotowany.

Mycroft chwycił czarną parasolkę przewieszoną przez jego łokieć i cofnął się o krok, by móc ją podnieść i rozłożyć między nimi. Potem zbliżył się, tak że zakrył ją ich obu i uśmiechnął się grzecznie, ale szczerze. Greg chciał już podziękować, ale zauważył plamę koloru na czarnym parasolu. Zaskoczony podniósł wzrok i rozchylił usta, gdy zobaczył jemiołę wiszącą bezpośrednio na drutach.

Mycroft również podniósł wzrok, ciekawy, co przykuło jego uwagę i zamarł na widok rośliny. Wyraz jego twarzy był jeszcze bardziej uroczy i Greg poczuł, że jego usta wykrzywiły się w psotnym uśmieszku.

— Cóż, spójrz na to — powiedział miękko, drażniąc się lekko.

Blada twarz Mycrofta poczerwieniała z mieszaniny chłodu i zakłopotania.

— To musiał być Sherlock — zaczął wyjaśniać pospiesznie, rozglądając się w tę i we w tę. — To jeden z jego wielu sposobów na zrobienie ze mnie głupka. Bez wątpienia wiedział o naszej dzisiejszej randce i…

Próba wyjaśnienia przez Mycrofta została przerwana, gdy Greg uniósł rękę i chwycił rączkę parasola, spoczywającą tuż nad jego własną. Wciągnął gwałtownie powietrze na widok czułego uśmiechu, który posłał mu Greg. Starszy mężczyzna zaryzykował, podchodząc odrobinę bliżej.

— Sherlock czy nie, jemioła nie służy tylko do dekoracji — wyszeptał.

Serce waliło mu w piersi, a umysł pędził, zastanawiając się, czy podjął złą decyzję, ale… coś w jego jelitach kazało mu zaryzykować.

— Ta… tak, jestem tego świadomy — mruknął Mycroft, lekko przesuwając ciężar swojego ciała. Nie przerywali kontaktu wzrokowego.

— Więc może… — zaczął Greg, głos ucichł z wahaniem.

Oblizał wargi, w żołądku zatrzepotały motylki, gdy spojrzenie jasnoniebieskich oczu natychmiast skierowały się w stronę jego ust na ten ruch. Następnie ręką, którą nie trzymał parasola, bardzo delikatnie dotknął policzka Mycrofta. Wypuścił drżący oddech i stanął na palcach, a Mycroft przechylił głowę na bok.

Ciepło rozeszło się po lekko zmarzniętym ciele Grega, gdy się pocałowali. Ich usta się zetknęły, wysyłając przez niego dreszcze, a on westchnął. Jeśli chodziło o pocałunki, to nie było najbardziej ekscytujący na świecie. Nie było w tym nic poza lekkim dotknięciem ich ust, ale to było niesamowite. Chciał przełożyć kolację i zaprosić mężczyznę na drinka. Ale mieli rezerwację, więc…

— Teraz — powiedział, patrząc na Mycrofta, opuszczając rękę, by spoczęła na bicepsie mężczyzny — co powiesz na tę kolację?

— Chodźmy na nią.

Mycroft skinął głową, uśmiechając się i wydając z siebie coś, co wydawało śmiechem pełnym ulgi. Greg zaśmiał się z sercem gotowym do wybuchu z radości, gdy Mycroft wziął go za rękę i poprowadził w stronę samochodu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyWto 06 Cze 2023, 20:01

Rozdział 348: Pierwszy raz Grega

Kiedy Greg poszedł tego wieczoru do domu Mycrofta na kolację i drinka, nie był do końca pewien, dokąd to zaprowadzi. Byli ze sobą od prawie sześciu miesięcy i sprawy stawały się całkiem poważne. Teraz był tutaj, na plecach i zupełnie nagi, z Mycroftem unoszącym się nad nim.

— Nie musimy tego robić, jeśli nie jesteś gotowy — powiedział delikatnie Mycroft siadając okrakiem na jego biodrach, ale uważając, aby nie przytłoczyć go swoim ciężarem.

Greg przełknął ślinę, dając sobie chwilę, by jego spojrzenie błądziło po jego równie nagim ciele. Zadrżał. Widok ciała Mycrofta, nie zasłoniętego żadnym elementem garderoby, sprawił, że Gregowi zrobiło się gorąco. Wypuścił powietrze i potrząsnął głową.

— Jestem gotowy — powiedział.

Szczerze mówiąc, w jego głosie pobrzmiewała większa pewność, niż się spodziewał, ponieważ był zdenerwowany. Mimo to nigdy w życiu nie był niczego bardziej pewny. Mycroft posłał mu delikatny uśmiech i pochylił się, by pochwycić jego usta w powolnym pocałunku.

Greg westchnął, a jego ciało rozluźniło się. Całowali się przez, jak się wydawało wieczność, przerywając pocałunek tylko po to, by obaj mogli wziąć kilka potrzebnych oddechów. Jednak niemal natychmiast po tym, jak Mycroft złapał oddech, obniżał się i całował szyję Grega. Przesunął się w dół, całując i liżąc miejsce, gdzie można było wyczuć tętno Grega, które szybko rosło. Następnie skierował się w dół do obojczyka starszego mężczyzny, który gryzł i delikatnie ssał. Greg wygiął się w łuk, przyciskając klatkę piersiową do piersi Mycrofta, jęcząc z powodu doznań.

To wszystko było dla niego wciąż takie nowe. Stąd wzięła się nerwowość. Jasne, trochę eksperymentował, kiedy był na studiach - kto tego nie robił? Jednak pewnie niechlujne, pijackie robótki ręczne w ciemnościach i niezręczne robienie loda na pryczy innego faceta nie liczyły się jako doświadczenie. Wszystkie jego solidne akty seksualne dotyczyły kobiet.

Zawsze podejrzewał, że był przynajmniej biseksualny. Był ciekawy na uniwersytecie i nie odrzuciło go to, co zrobił. Jednak zakochiwał się w dziewczynie za dziewczyną, a potem był żonaty i to po prostu… nigdy nie pozostawiało miejsca na dalsze badanie tej części jego seksualności. Zostało to odłożone na bok, poza okazjonalnym zainteresowaniem do poznanego faceta i prawie o tym nie myślał.

Kiedy się rozwiódł, ponownie zdał sobie z tego sprawę. Mycroft sprawił, że to wszystko uderzyło go. Był bardziej niż zauroczony tym mężczyzną, co łatwo było udowodnić po tym, jak bardzo go pociągał. Zakochał się w tym mężczyźnie, a dramatyczne fizyczne reakcje, jakie na niego wywarł, jasno pokazywały, że to nie było zwykłe zauroczenie. Zaczął mieć bardzo intymne sny, pozostawiając go ciężko oddychającego z boleśnie twardą erekcją w spodniach od piżamy.

Westchnął, gdy usta Mycrofta zamknęły się wokół jednego z jego sutków, ciągnąc go i skubiąc. Jego penis zadrżał z zainteresowaniem, ocierając się o udo Mycrofta, gdy przesunął się pod nim. Przygryzł dolną wargę i ścisnął mocno prześcieradło pod sobą, skomląc.

To nie był pierwszy raz, kiedy on i Mycroft zbliżyli się do siebie, ale prawie nigdy nie zaszło to poza seks oralny. Ostatnio Greg pozwolił Mycroftowi odkrywać głębsze zakamarki jego ciała palcami, co było cholernie niesamowite i sprawiało, że był zaskakująco zdesperowany, pragnąc więcej. Tej nocy… tej nocy pójdą na całość.

Następną rzeczą, jaką pamiętał, było to, że Mycroft sięgnął po butelkę lubrykantu i prezerwatywę, podciągając się w górę, gdy Greg wił się na prześcieradle, po tym jak młodszy mężczyzna miał jego erekcję w ustach. Greg wypuścił powietrze, ponownie przygryzając wargę, obserwując jego poczynania. Ogarnęła go nowa fala nerwów. Oczywiście Mycroft nigdy niczego nie przegapił.

— Jesteś pewien, Gregory? — zapytał Mycroft, obserwując go uważnie.

Jego włosy były w nieładzie od palców Grega, jego usta błyszczały od wilgoci, a policzki zarumieniły się od pożądania. Był piękny i Greg go pragnął. Pokiwał głową.

— Tak — odpowiedział szorstkim i głębokim głosem. Patrzył, jak Mycroft zadrżał na ten dźwięk i nie mógł powstrzymać uśmiechu. — Jestem gotowy.

— Powiedz mi, jeśli będzie to za bardzo bolało — wyszeptał Mycroft.

W pokoju rozległ się dźwięk otwieranej paczki i Greg podniósł się na tyle, by zobaczyć, jak Mycroft nawijał prezerwatywę na swoją erekcję. To była taka prosta czynność, ale Greg uznał ją za niesamowicie podniecającą. Spojrzał na twarz młodszego mężczyzny w samą porę, aby Mycroft znów zaczął go całować.

Chwilę później, kiedy Mycroft wszedł w niego, Greg westchnął z mieszaniny bólu i przyjemności. Ból zaczął słabnąć niemal natychmiast. Greg wiercił się lekko, gdy Mycroft czekał, aż się przyzwyczai. Po chwili Greg ponownie podniósł wzrok i ich spojrzenia spotkały się. Starszy mężczyzna skinął głową. To wszystko, czego potrzebował Mycroft, by zacząć się poruszać. Greg jęczał i dyszał, wyginając się na łóżku, praktycznie błagając o więcej, a Mycroft spełniał jego prośbę.

W chwili, gdy obaj przeżyli orgazm, Greg desperacko trzymał Mycrofta. Kiedy krzyczał, zobaczył gwiazdy i wszystkie jego nerwy odeszły. Nerwowość zniknęła. Kiedy Mycroft powoli wysunął się z niego, przyciągnął go do leniwego pocałunku, zdając sobie sprawę, że właśnie na to czekał i było to idealne.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptySro 07 Cze 2023, 06:41

Rozdział 349: Wczesne prezenty

W salonie trzaskał ogień, na kuchence przygotowywano grzane wino (jego zapach unosił się po całym domu), a na zewnątrz padał śnieg. Noc była chłodna i ciemna, gwiazdy błyszczały na niebie. To był ten rodzaj atmosfery, którą widzisz na filmach lub na kartkach świątecznych, ale tak naprawdę nigdy nie spodziewasz się, że sam tego doświadczysz. Po prostu nie do końca dało się to poczuć w sercu Londynu, co sprawiło, że ucieczka na kilka dni poza miasto była o wiele bardziej niesamowita.

Greg nie mógł powstrzymać się od uśmiechu patrząc na choinkę w salonie. Było to jedyne inne źródło światła w pokoju. Płomiennie migotały jasno wzdłuż ścian. Westchnął, wkładając ręce do kieszeni. Mógł sam nie wykonać żadnej z tych dekoracji (wszystko to zostało zrobione przez minimalny personel, który utrzymywał dom, kiedy nikt z rodziny Holmesów w nim nie przybywał), ale czuł, że tak. Poczuł spokój, o którym myślał, że go utracił na zawsze.

Zamruczał, gdy smukłe ramiona owinęły się wokół jego talii i przyciągnęły go do drugiego mężczyzny. Uśmiechając się szerzej, Greg pochylił się w stronę wyższego ciała, uwielbiając uczucie podbródka spoczywającego na jego ramieniu. Oszukałby samego siebie, gdyby sądził, że to szczęście, ten spokój, czuł z innego powodu niż dzięki swojemu partnerowi.

— Co się dzieje w twojej głowie? — zapytał cicho Mycroft, składając pocałunek na jego szyi.

Greg przechylił głowę.

— Ty mi powiedz — droczył się żartobliwie, podnosząc ręce, by położyć je na przedramionach Mycrofta.

Młodszy mężczyzna zaśmiał się, przeciągając czubkiem nosa wzdłuż linii szczęki Grega.

— Jesteś bardziej zrelaksowany niż przez ostatnie dwa miesiące — zaczął Mycroft, kontynuując przesuwanie nosa po policzku Grega, po jego uchu i we włosach. — Uważasz, że ciepło jest pocieszające, a światło na drzewku pięknie. Trudno ci uwierzyć, że ta mieszanka elementów może mieć miejsce właśnie teraz, przekonując siebie, że można to zobaczyć tylko w najbardziej absurdalnych świątecznych komediach romantycznych. Jednak zapewniam cię, Gregory, że to wszystko jest całkiem realne. Nie zamierzam cię uszczypnąć i sprawić, że obudzisz się w naszym łóżku w Londynie.

— Trafnie jak zawsze — wyszeptał dumnie Greg, nieco mocniej chwytając ramię Mycrofta.

— Usiądziesz ze mną przy ogniu?

— Z przyjemnością.

Kiedy Mycroft cofnął się, Greg odwrócił się i spojrzał na niego czule. Chwycił dłoń partnera i splótł ich palce. Przeszli przez salon do miejsca, gdzie rozłożono kilka poduszek blisko kominka, gdzie mogli wygodnie usiąść na podłodze. Kiedy mijali kanapę, Greg wolną ręką, chwycił dwa koce. Opadł na poduszki z cichym stuknięciem, gestem zapraszając Mycrofta, by do niego dołączył.

Kiedy obaj usiedli na podłodze, wygodnie układając nogi, Greg podał koc Mycroftowi i chwycił drugi dla siebie. Zaczął nucić.

— Zaczyna wyglądać to trochę jak Boże Narodzenie. — Jego noga podskakiwała z podniecenia, a Mycroft jedynie roześmiał się i przewrócił oczami.

Szturchali się żartobliwie, przytulając, śmiejąc się i całując, aż Greg przyciągnął Mycrofta do siebie i przytulił go tak mocno, tak że nie mógł się odsunąć.

— Puść — prychnął Mycroft, napierając na jego klatkę piersiową bez faktycznej siły.

Greg roześmiał się i potrząsnął głową.

— Nie — odmówił. — Nie, chyba że sprawisz, że będzie to warte tego.

— Naprawdę? — zapytał Mycroft, unosząc brwi.

— Tak.

— I pomyśleć, że chciałem przynieść nam grzane wino — westchnął Mycroft, udając rezygnację i poddanie się.

Zapanowała między nimi krótka chwila ciszy, przerywana jedynie trzaskiem ognia, zanim Greg go puścił.

— Dobra, wygrałeś. — Znów się roześmiał. — Idź po wino.

Mycroft ponownie uniósł brew i zmrużył oczy, pochylając głowę na bok, zanim podniósł się z podłogi. Koc opadł na ziemię, gdy wstał, a Greg patrzył z uznaniem, jak wychodził z pokoju. Oblizując usta, obrócił się, wciąż siedząc, pochylając się do przodu. Sięgnął pod kanapę, aż znalazł małe pudełko, które wcześniej tak schował. Szybko schował go na kolanach, pod kocem, w samą porę, ponieważ Mycroft wrócił z dwoma kubkami w dłoniach i pudełkiem pod pachą.

— Co to jest? — zapytał Greg, z zaskoczeniem patrząc na podarunek.

Mycroft tylko zanucił i odstawił kubki, żeby móc bezpiecznie usiąść.

— Prezent dla ciebie — nadeszła jego odpowiedź, gdy ofiarował mu pudełko.

— Myc, Boże Narodzenie będzie dopiero za tydzień. Co to jest? — Zaśmiał się zdumiony, odbierając pudełko, wpatrując się w nie.

— Mógłbym zapytać o to samo w stosunku do tego ukrytego pod twoim kocem.

Mycroft uśmiechnął się złośliwie, a jego oczy błyszczały psotnie.

— Naprawdę pozwoliłeś mi uwierzyć, że nie miałeś o tym pojęcia. Myślałem, że w końcu udało mi się przemycić go przed tobą — westchnął Greg, potrząsając głową, gdy wyciągnął mniejsze pudełko z jego kryjówki. — Dobra, wymienimy się tymi jedynymi wcześniejszymi prezentami, wypijemy nasze wino i przed pójściem spać, bzykniemy się spektakularnie przed kominkiem.

— Gregory masz tak wiele niesamowitych planów.

Mycroft uśmiechnął się złośliwie, powodując dreszcz wzdłuż kręgosłupa Grega. Duma i miłość mieszały się z nutą podniecenia, gdy wręczał prezent, niecierpliwie czekając, aż młodszy mężczyzna go otworzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyNie 11 Cze 2023, 17:42

Rozdział 350: Ostatnie wolne dni

Rozciągnięty na podłodze, Greg oparł głowę na jednej ręce i spojrzał z uśmiechem na otwarty prezent przed sobą. Uśmiech był również spowodowany cholernie niesamowitym, powolnym, intymnym seksem, który on i Mycroft właśnie odbyli przed kominkiem. To było tak blisko kultu ciała, jak tylko dwie osoby mogły osiągnąć, wraz z podnieconymi westchnieniami i jękami. Każdy cal jego ciała brzęczał w następstwie orgazmu, a jego skóra lśniła od potu zarówno po ich czynnościach, jak i od ognia, a koc był do połowy narzucony na jego dolną połowę.

Podniósł wzrok, gdy usłyszał kroki, uśmiechając się, gdy patrzył, jak jego partner wrócił do pokoju z dwoma świeżymi kubkami grzanego wina - wciąż nagi - ku uciesze Grega. Spojrzenie, którym obdarzył go Mycroft, było mieszanką ogromnej miłości i pożądania, które sprawiło, że prawie instynktownie przegryzł wargę.

— Nie mogę uwierzyć, że kupiłeś mi całą kolekcję Jamesa Bonda — skomentował, gdy Mycroft usiadł z powrotem obok niego, śledząc krawędź pudełka DVD, które podziwiał.

Mycroft zaśmiał się, podciągnąć trochę koc, by również się nim ukryć. Ruch ujawnił wygięcie biodra Grega, które Mycroft podziwiał przez kilka chwil, zanim podał mu alkohol.

Greg zmusił się do prawidłowego siadu, biorąc napój, wzdychając i rozkoszując się jego słodkim, korzennym zapachem. Szturchnął kolano Mycrofta stopą, uśmiechając się promiennie, nucąc radośnie.

— Tak, cóż, pomyślałem, że moglibyśmy jutro zrobić sobie mały maraton filmowy, jeśli miałbyś ochotę — powiedział Mycroft, wzruszając ramionami, popijając drinka. — Zanim zaczniemy się przygotowywać do powrotu do Londynu.

Tak, jutro był ich ostatni wolny dzień w domku wakacyjnym Holmesów. Greg nie mógł wymyślić lepszego sposobu na spędzenie tego czasu. Dzisiejsza noc była absolutnie czarująca, a przed ich maratonem nie mógł odmówić sobie wyjścia na chwilę na śnieg.

— Nadal uważam, że jeśli chodzi o mój prezent, to nie powinieneś tego kupować — odezwał się ponownie Mycroft po chwili.

— Och, proszę cię — powiedział Greg, delikatnie machając wolną ręką. — I tak potrzebowałeś nowego, więc… Nie martw się, nie kupiłem ci tylko praktycznych prezentów.

— Gregory — powiedział Mycroft unosząc brwi. — Jest więcej prezentów?

— Nie bądź głupi, kochanie, nie kupiłbym ci jedynie karafki na Boże Narodzenie…

— Całkiem elegancką karafkę, nie bagatelizuj jej — powiedział Mycroft, zerkając na kryształowe naczynie, od którego odbijał się blask ognia i rzucała refleksy na ścianę. Wyciągnął dłoń i smukłymi palcami z szacunkiem śledząc jej obwód. — Jest piękna.

Greg zarumienił się, słysząc podziw w głosie Mycrofta. Szczerze mówiąc, nie uważał jej za szczególnie wartościową. Wiedział, że Mycroft by ją docenił, ponieważ potrzebował nowej, ale najwyraźniej warta była coś więcej, niż tylko pieniądze, które na nią wydał.

— Mycroft… — zaczął, odkładając kubek z winem.

Jego głos zdawał się wyrywać partnera z transu, który wpadł. Mrugając, młodszy mężczyzna odwrócił się, by na niego spojrzeć. Jego twarz wciąż była zarumieniona, a włosy w nieładzie, z jaskrawo czerwonymi miłosnymi ukąszeniami zaczynającymi wyróżniać się na jego bladej skóry i ten widok zapierał dech w piersiach. Uśmiechając się, Greg wyciągnął rękę i położył ją na jego piersi.

— Cieszę się, że ci się podoba — wyszeptał, pocierając kciukiem miękką skórę i odgarniając włosy.

Mycroft chwycił dłoń Grega, ściskając ją i unosząc do słodkiego pocałunku.

Greg zamrugał zaskoczony, przesuwając się bliżej, tak że w połowie znajdował się na kolanach Mycrofta, owijając ręce wokół jego szyi i trzymając się pewnie. Ich nosy otarły się o siebie, gdy odsunęli się lekko od siebie, uśmiechając się radośnie.

— To już jest najlepsze Boże Narodzenie w historii. — Greg uśmiechnął się, bawiąc się włosami opadającymi na kark Mycrofta.

Młodszy mężczyzna zamyślił się.

— Tak, zdecydowanie muszę się z tym zgodzić. — Uśmiechnął się, całując Grega w czoło.

— Nie jestem gotowy na powrót do Londynu — przyznał z westchnieniem, pochylając się do przodu i wtulając się w szyję Mycrofta.

Mycroft przytulił go mocno powoli przesuwając dłonią w górę i w dół jego pleców.

— Ja również — zgodził się Mycroft z westchnieniem. — Będzie jednak dobrze. Oszalelibyśmy nic nie robiąc.

— Być może — zaśmiał się Greg, wtulając się w obojczyk Mycrofta. — Ale na razie pozwól mi się wygrzewać w tej atmosferze.

— Rób to, najdroższy — wyszeptał Mycroft, całując włosy Grega i mocno go przytulając.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyNie 11 Cze 2023, 18:29

Rozdział 351: Wolę herbatę

Uwagi: Alternatywa - Nastolatki

Dla Mycrofta Holmesa było bardzo niewygodne, że jego młodszy brat nalegał na ciastka z pobliskiej kawiarni zamiast, być może, prawdziwej piekarni, a nawet herbaciarni, która również sprzedawała ciastka. Nie, to musiała być kawiarnia. Dzięki Sherlockowi, starszy Holmes bardzo szybko nauczył się, że lepiej nie kłócić się o tak trywialne rzeczy. Po prostu trzeba było się z tym pogodzić i iść dalej. Ktoś kiedyś powiedział: “wybieraj swoje bitwy”. To wciąż nie czyniło tej preferencji mniej nudną.

— Zakładam, że wiesz i rozumiesz dlaczego, ponieważ jestem pewien, że nie możesz oderwać od nich rąk — argumentował Sherlock pewnego dnia.

— Sherlocku, ignorując twój przytyk do mojej budowy ciała i twoje ciągłe naleganie, żebym jadł więcej niż daję radę, kupuję te ciastka tylko dla ciebie — westchnął Mycroft, szczypiąc nasadę nosa.

— Krem w ciastkach w herbaciarni nigdy nie jest świeży, a ciasto w piekarni jest zbyt aromatyczne.

Taka była reakcja chłopca za każdym razem, gdy Mycroft próbował zaprowadzić go, gdzie indziej. Dlatego nastolatek wybierał swoje bitwy, odłożył argumenty na bok i poszedł do kawiarni.

Nie chodziło o to, że kawiarnia była złym miejscem. W rzeczywistości było wręcz przeciwnie. Był to nowszy, dobrze utrzymany lokal ze spokojną atmosferą i uprzejmymi pracownikami. Problem polegał na tym, że Mycroft w najlepszym wypadku tolerował kawę. Zawsze wolał herbatę. Jasne, nie stanowiło to większego problemu, kiedy wpadał tylko po to, żeby kupić ciastko i wrócić do domu, ale przez większość czasu chciał też odpocząć w jednym z wygodnych foteli i poczytać lub popracować na swoim laptopie. W końcu przy żywiołowym młodszym bracie z trudem zaznał spokoju w domu.

Cała jego irytacja związana z pójściem tam zniknęła pewnego spokojnego popołudnia, gdy wszedł i zobaczył chłopca za ladą. Jego ciemne włosy były w nieładzie, koszula była rozpięta, na twarzy miał odrobinę mąki, a na fartuchu jeszcze więcej. Jednak kiedy odwrócił się i przywitał Mycrofta, zrobił to z najjaśniejszym uśmiechem, jaki nastolatek kiedykolwiek widział. Spojrzenie jego brązowych oczu było ciepłe i Mycroft stwierdził, że trudno mu było odwrócić wzrok od nich.

— Dzień dobry! — powiedział chłopiec (choć Mycroft oceniał, że w rzeczywistości był starszy). — Przepraszam za bałagan, ruch w czasie lunchu zrobił się trochę szalony. Co mogę podać?

Po raz pierwszy Mycroftowi odebrało mowę. Jednak z całą pewnością nie jąkał się i nie wahał, mówiąc swoje zamówienie i zdecydowanie nie patrząc na chłopca długo po tym, jak usiadł na swoim zwykłym miejscu.

Na jego plakietce widniał napis “Greg”.

Tak naprawdę Mycroft nigdy wcześniej nie czuł pociągania do kogoś, więc zaczął się dziwić, kiedy nie mógł się doczekać swoich kolejnych wizyt w kawiarni. Po kilku dniach podziwiania z daleka Gregory zaczął z nim rozmawiać. Jak się okazało, Mycroft miał rację (nie żeby myślał, że się mylił), mówiąc, że Gregory był od niego starszy. Miał osiemnaście lat, a Mycroft szesnaście, i był… fascynujący.

Kiedy zaczęli się czuć ze sobą bardziej komfortowo, Gregory zaczął dołączać do Mycrofta na jednej z kanap, kiedy w sklepie nie było już żadnych innych klientów. Rozmawiali całkiem naturalnie, a Mycroft nie mógł powstrzymać się od śmiechu z żartów z historii Gregory’ego, bez względu na to, jak absurdalne były. Jego wizyty stawały się nieco częstsze, kiedy pozwalał na to jego harmonogram, a także stawały się dłuższe. Nigdy więcej nie wyciągnął swojej książki.

Gregory robił mu herbatę.

— Któregoś dnia przekonam się do napicia się kawy, tylko poczekaj na to — powiedział Gregory pewnego popołudnia, wyciągając jedną rękę na oparciu kanapy.

Mycroft był bardzo świadomy tego, jak blisko jego ramienia znajdowała się dłoń nastolatka, ale zmusił się do zignorowania tego, nucąc w odpowiedzi, popijając herbatę.

— Wątpię w to — odparował, unosząc brew. — Zamiast tego powinieneś po prostu przyznać się do porażki i właściwie umieścić herbatę w menu.

— Cóż, to nie moja kawiarnia, więc naprawdę nie mam kontroli nad menu — zaśmiał się Greg.

Mycroft poczuł ucisk w klatce piersiowej, a usta wykrzywiły się w uśmiechu.

— W rzeczy samej — potwierdził Mycroft, pochylając się do przodu i odstawiając filiżankę na małym stoliku przed nimi. — W takim razie to na moją korzyść, że jesteś tak biegły w parzeniu zarówno herbaty, jak i kawy.

— Moje umiejętności nie kończą się na tym — powiedział Gregory, pochylając się nieco bliżej. Mycroft prawie poczuł ciepło bijące od jego ciała, co brzmiało śmiesznie, ale… Jego serce przyspieszyło niego, gdy patrzył, nie mogąc oderwać wzroku od Gregory’ego. — Hej, Myc…

Starszy nastolatek zamilkł, nagle wyglądając na trochę niepewnego siebie. Niestety dzwonek nad drzwiami oznajmił nowego klienta i musiał cicho przeprosić, aby przyjąć zamówienia. Mycroft wypuścił drżący oddech, kiedy został sam i zamknął oczy. Nagle poczuł zawroty głowy. Logicznie rzecz biorąc, powinien być zirytowany skróconym imieniem, którego zaczął używać Gregory. Nienawidził, kiedy ktoś zwracał się do niego inaczej niż Mycroft. Jednak z nim… było inaczej. Było to ujmujące.

Czego Gregory był tak niepewny? Mycroft był tak dobry w odczytywaniu ludzi, ale nie mógł zrozumieć drugiego nastolatka. Był pełen pewności siebie i iskry, więc Mycroft naprawdę nie miał pojęcia, skąd brało się to wahanie. Oblizał usta, prostując się, gdy Gregory wrócił.

— Przepraszam — westchnął, siadając z powrotem na kanapie.

Mycroft potrząsnął głową.

— Jesteś w pracy, to żaden kłopot.

— W każdym razie — westchnął Gregory. — Zastanawiam się… Czy mógłbyś… Na początku chciałem zapytać, czy nie chciałbyś napić się kawy, ale jest to kiepskie, ponieważ pracuję w kawiarni i jest to jedyne miejsce, w którym kiedykolwiek spędzamy czas. W takim razie, jeśli jesteś głodny… Moglibyśmy coś przekąsić po mojej zmienia? Późny lunch? Albo moglibyśmy pójść na kolację, jeśli wolisz iść później, albo… Albo mógłbym przestać gadać jak skończony idiota.

Mycroft wpatrywał się w niego. Zamrugał. Był w szoku. Otworzył usta, po chwili ponownie je zamknął.

— Czy… zapraszasz mnie na randkę? — zapytał po chwili z wahaniem.

Gregory zagryzł nerwowo dolną wargę, a spojrzenie Mycrofta zostało na chwilę przyciągnięte do tego ruchu.

— Tak. — Skinął głową, wypuszczając powietrze. — Tak. Właśnie to robię.

— Kolacja brzmi… wspaniale.

Mycroft usłyszał, jak się zgadzał. Właśnie umówił się na randkę. Prawdziwą randkę. Z Gregorym. Cudownie, nawet nie myślał pełnymi zdaniami. Coś było z nim wyraźnie nie tak. Jednak ulga na twarzy starszego nastolatka była zaraźliwa i po raz kolejny jego uśmiech rozjaśnił pomieszczenie.

— Świetnie, wręcz wspaniale — wydyszał Gregory, a jego ramiona opadły w uldze.

— Kolacja jest oczywiście lepsza niż kawa — skomentował Mycroft, ponownie sięgając po swój napój. Uśmiechnął się. — W końcu obaj wiemy, że wolę herbatę.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyNie 11 Cze 2023, 18:54

Rozdział 352: Czekając na ciebie

Mycroft siedział przed kominkiem, wpatrując się w nic konkretnego i popijając szkocką, kiedy zadzwoniła jego komórka. Podniósł głowę i chwytając telefon, spojrzał na identyfikator dzwoniącego. Nie mógł powstrzymać się od przewrócenia oczami i westchnienia, po czym odstawił alkohol i odebrał.

— Och drogi Panie — skomentował z irytacją do komórki. — Nie będziemy mieć teraz świątecznych telefonów, prawda? Czy uchwalili nowe prawo?

— Myślę, że dziś wieczorem znajdziesz Irene Adler. — Dobiegł go głos Sherlocka pod drugiej stronie. Był tak ostry i zgryźliwy jak zawsze, a mimo to brzmiał… dziwnie.

— Już wiemy, gdzie jest — odparł Mycroft. — Jak byłeś łaskaw zauważyć, to nie ma większego znaczenia.

— Nie, chodzi mi o to, że znajdziesz ją martwą.

Mycroft milczał, wpatrując się w migoczące przed nim płomienie. Wziął oddech, zaskoczony, kiedy Sherlock również pozostał na linii. Normalnie jego brat nie czekałby i rozłączyłby się. To, w połączeniu z rozproszonym brzmieniem jego głosu, sprawiło, że Mycroft poczuł lekki niepokój.

— Wszystko w porządku? — zaryzykował zapytanie, prostując się trochę na fotelu i pochylając się do przodu. W odpowiedzi rozległo się prychnięcie (najprawdopodobniej szydercze).

— Dlaczego miałoby nie być? — zapytał Sherlock, a jego głos ponownie ociekał zwykłą dozą pogardy.

— W rzeczy samej — zgodził się Mycroft, nucąc.

Przez te wszystkie lata Sherlock wciąż myślał, że może go przechytrzyć.

— Jeśli szukasz czegoś konstruktywnego do roboty, dopóki ona nie zostanie znaleziona, powinieneś wyśledzić Lestrade’a — powiedział Sherlock po kolejnej pauzie.

Mycroft ponownie poczuł zaskoczenie.

— Powinienem? — zapytał. — Dlaczego właściwie miałbym to zrobić?

— Jego żona znowu go zdradza…

— Tak, Sherlocku, doskonale zdaję sobie z tego sprawę — przerwał mu Mycroft, szczypiąc nasadę swojego nosa.

Wszystko, czego potrzebował, to więcej przypomnień o niewierności tej cholernej kobiety, aby poprawić mu nastrój.

— On wie — kontynuował Sherlock. — Powiedziałem mu o tym dzisiejszego wieczoru.

Och.

— Później zachowywał się spokojnie i chociaż tego nie widziałem, wydaje mi się, że po prostu wyszedł. — Zamilkł na moment i było słychać szelest, który brzmiał jak poruszenie zasłon. — Tak, wyszedł. Idzie w kierunku Yardu, nie do domu. Pomyślałem, że powinieneś wiedzieć.

Och…

Mycroft otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale w tym momencie Sherlock już się rozłączył. Wzdychając, posłał wiadomość do Anthei na temat Irene Adler, chcąc, aby jak najszybciej to się potoczyło, aby ten aspekt nocy już minął. Potem siedział przez chwilę, myśląc. Chciał znaleźć Gregory’ego. To jednak nie był dobry pomysł.

Nadal przypominał sobie, jak zły był to pomysł, nawet gdy skończył szkocką, wstał i przeszukał nagrania z kamer ulicznych, aby zlokalizować inspektora. Potwierdził, jak to był zły pomysł, gdy wezwał swój samochód i wysiadł z niego, czując chłód wieczoru.

Znalazł Gregory’ego w jednym z niewielu pubów otwartych o tej porze, przecznicę dalej od Scotland Yardu. Mycroft zatrzymał się przed lokalem, przyglądając się raczej żałosnemu widokowi ludzi próbujących zatopić w alkoholu swoje świąteczne problemy w lokalu. Zacisnął usta, ale zmusił się do wejścia. W końcu Gregory był w tej chwili jedną z tych osób.

Mycroft zauważył go w małym boksie obok baru z nietkniętym kuflem piwa przed nim i głową opartą na jednej ręce, gdy w drugiej trzymał telefon. Poczuł dziwny ból, gdy patrzył, jak Gregory walczył sam ze sobą, najprawdopodobniej próbując zdecydować, czy napisać smsa czy zadzwonić do żony w tej sprawie. Pozwolił sobie tylko na chwilę obserwacji tego, zanim zmniejszył odległość i wsunął się na siedzenie obok niego.

— Ej, kto… Mycroft? — zapytał Gregory, podnosząc wzrok.

Jego oczy były zaczerwienione i szeroko otwarte. Mycroft starał się, aby ten widok nie wywarł na nim wrażenia.

— Sherlock. — To wszystko, co powiedział. Patrzył, jak ramiona Gregory’ego opadły nieznacznie. — Przepraszam.

— Oczywiście, że wiesz — mruknął Gregory, odwracając wzrok. Jego głos był delikatny i zgorzkniały.

— Gregory…

— Dlaczego? — przerwał mu starszy mężczyzna. Mycroft siedział cierpliwie. — Co ja kiedykolwiek jej zrobiłem? Powiedziała, że wszystko między nami jest dobrze. Jestem tak cholernie zmęczony, Mycroft. Jestem zmęczony byciem niedocenionym i zmęczony ciągnięciem przez to wszystko. Mam dość, kończę. Chcę tylko… chcę…

Zmiana w mowie ciała Gregory’ego oraz nagła miękkość i zmęczenie w jego głosie wywołały alarm w głowie Mycrofta. Mógł powiedzieć, dokąd zmierzała ta rozmowa i zaczął żałować ich pijackich wyznań, które zostały wypowiedziane między nimi miesiąc temu. Czuli do siebie przyciąganie, ale oczywiście żadne z nich nie mogło nic na to poradzić. Gregory był żonatym mężczyzną. Na tym się to kończyło i obaj podzielali to zdanie.

Gregory spojrzał na niego. Mycroft zamarł, a starszy mężczyzna przysunął się bliżej. Spojrzenie jasnych oczu szybko przeskanowało jego twarz, prędko wydedukując dokładny tok myśli mężczyzny.

— Gregory, poczekaj — wyrzucił z siebie Mycroft, wyciągając rękę i delikatnie przyciskając ją do jego piersi. — Piłeś. Nadal jesteś żonaty.

Szampan na Baker Street, dwa kieliszki. Następnie kieliszek wina, najprawdopodobniej wypity szybko w następstwie “ujawnienia” prawdy przez Sherlocka. Nie dotknął swojego kufla, ale wypił coś - najprawdopodobniej whisky - przed zajęciem swego miejsca.


Wiedział, że Gregory miał mocną głowę, jeśli chodzi o alkohol, a mężczyzna w żadnym wypadku nie był pijany. W najlepszym razie podchmielony. Nawet jeszcze… Oczy Gregory’ego błyszczały od łez, które w każdej chwili groziły spłynięciem po jego policzkach. Mycroft nie mógł oddychać.

— Mycroft… — wyszeptał mężczyzna drżącym głosem. Popłynęła jedna łza.

Spojrzenie Mycrofta złagodniało i westchnął, ujmując policzki mężczyzny.

— Posłuchaj mnie — wyszeptał, czując się nagle bezbronny i niezdolny do powstrzymania wypowiadanych słów. — Masz decyzję do podjęcia. Gregory, wiem bardzo dobrze, jak bardzo chcesz mnie teraz pocałować, ale jesteś żonaty. Nie mogę nam na to pozwolić. Odbyliśmy już tę rozmowę.

Zamknął oczy i ponownie westchnął przez nos, po czym pochylił się, by złączyć ich czoła. Nawet ta prosta czynność sprawiła, że Gregory wstrzymał oddech i zadrżał pod dotykiem Mycrofta. Młodszy mężczyzna trzymał oczy zamknięte, chcąc zachować determinację. Gdyby spojrzał teraz na tego człowieka, mógłby się rozpaść.

— Zaczekam na ciebie — wyszeptał nagle, nie będąc nawet pewnym, skąd u niego wzięło się to wyznanie. To było głupie i prawdopodobnie nie powinien, ale nie mógł temu zaprzeczyć. — Jeśli zdecydujesz się z nią rozwieść, wrócimy do tego wszystkiego. Do tego czasu nasze usta nie zbliżą się ani trochę do siebie. W porządku?

— W po… w porządku — westchnął Gregory, odsuwając się, by usiąść prosto i z grubsza potrzeć twarz. Westchnął, cała jego klatka piersiowa falowała i spojrzał z wahaniem na Mycrofta. Potem przesunął się nieco bliżej i pochylił się, by przycisnąć policzek do ramienia Mycrofta. — Czy mogę po prostu… zostać tak na chwilę?

Mycroft zamknął oczy i zagryzł wargę, po czym zrelaksował się i objął ramiona Gregory’ego, bardzo lekko osadzając dłoń w jego srebrzystych włosach, delikatnie je gładząc.

— Tylko na chwilę — wyszeptał łagodnym głosem i cieniem uśmiechu na twarzy.

Sherlock i Irene Adler mogli poczekać. Wydawało się, że to temat tego wieczoru. Czekanie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptySob 17 Cze 2023, 21:30

Rozdział 353: Myślałem, że cię straciłem

Greg z trudem mógł oddychać i myśleć, kiedy praktycznie biegł ulicami Londynu, a panika ściskała jego pierś. Padał deszcz, a on zapomniał wziąć parasola (zawsze zapominał, a Mycroft za każdym razem go za to karcił), więc w tym momencie był przemoczony do szpiku kości. Nie czuł swoich palców, a jego komórka z pewnością zbyt nasiąkła wodą, aby mogła dalej funkcjonować, ale nie przejmował się tym wszystkim.

Wiadomość o katastrofie lotniczej sprawiła, że jego świat się zawalił. To był samolot Mycrofta… Mężczyzna miał wracać ze spotkań w Bombaju, dał Gregowi plan podróży, żeby mogli zorganizować kolację, kiedy wyląduje i… o Boże.

Komórka Mycrofta przełączała się bezpośrednio na pocztę głosową. Zaraz po tym próbował zadzwonić do Anthei. W tym przypadku również nie miał szczęścia. Próbował zadzwonić do biura Mycrofta, ale nie mógł się połączyć z nikim kompetentnym. Nie chcieli mu nic powiedzieć, bo ochrona danych była po prostu absurdalna, ale czy oni nie wiedzieli, kim był?! Chryste. Adrenalina i przerażenie napędzały go wtedy, powodując, że jego stopy się poruszały. Ledwie pamiętał, żeby wziąć płaszcz i klucze. Po tym włączył się u niego autopilot, dlatego nawet przeszedł obok swojego samochodu i po prostu… pobiegł.

Ledwie mógł oddychać, wydając tylko drżące sapnięcia, gdy skręcał za róg. Dopiero w połowie drogi zdał sobie sprawę, że kierował się do mieszkania Mycrofta. Dlaczego? Przełykając ślinę, objął się ramionami i zaczął się trząść, czując atak paniki nadchodzący z pełną siłą. Cichy głos powtarzał mu, że może wszystko było nie tak, może Mycroft był w domu. Może nawet nie opuścił lotniska. Może nie było go w tym samolocie.

Proszę, niech go nie było w tym samolocie.

Greg naprawdę nie wiedział, co ze sobą by zrobił, gdyby Mycroft nie żył. Młodszy mężczyzna zmienił całe jego życie. Nigdy wcześniej nie był tak zakochany. Jeśli zostałoby mu to odebrane, zanim naprawdę mieliby szansę żyć razem, nie wiedział, czy… Nie sądził, że będzie w stanie się z tego otrząsnąć. Zbyt wiele razy widział, jak utrata ukochanej osoby zmieniała ludzi w cień tego, kim byli wcześniej. Miałby szczęście, gdyby choć w połowie byłby tak funkcjonalny jak niektórzy z nich.

Przygryzł wargę po raz setny tej nocy, czując metaliczny posmak, który wskazywał, że w końcu ją tak zmaltretował, że zaczęła krwawić. Drżącą ręką odgarnął wodę i włosy z czoła, mrugając szybko, gdy jego wzrok zamazał się od mieszaniny łez i deszczu. W końcu, kiedy frontowe drzwi Mycrofta były w zasięgu wzroku, rzucił się do biegu, ledwo mogąc powstrzymać się przed wpadnięciem na nie, kiedy wreszcie do nich dotarł.

Zapukał szybko, zanim sięgnął po klucze, które miał w kieszeni. Miał gdzieś zapasowe do mieszkania Mycrofta przy swoich… Zaklął ochryple, upuszczając klucze na ziemię, pochylając się, by je chwycić, gdy drzwi przed nim otworzyły się.

Wszystko się zatrzymało. Jego oddech się urwał i zamarł, trzymając palce kilka milimetrów od pęku kluczy, wpatrując się w parę stóp, które się wyłoniły.

— Gregory. — Mycroft westchnął z ulgą, jego głos był naglący. — Próbowałem się do ciebie dodzwonić, czy twoja komórka…

Mężczyzna nie był w stanie dokończyć zdania. Prostując się, Greg rzucił się do przodu i zderzył się z Mycroftem, nie dbając nawet o to, że natychmiast zamoczył jego ubranie. Chwycił go desperacko i schował twarz w zgięciu jego szyi, głęboko wdychając jego zapach. Ramiona Mycrofta natychmiast go otoczyły, mocno go obejmując, a jego mokre włosy zostały obdarzone pocałunkami.

— Nic mi nie jest — wyszeptał Mycroft. — Wszystko jest dobrze.

— Mycroft — wydyszał, jego głos był napięty. — Myślałem, że ty…

— Ciii, wejdź do środka, jesteś kompletnie przemoczony — szeptał dalej Mycroft, głaszcząc go po karku, próbując go uspokoić. — Chodź, Gregory.

Wymagało to trochę powolnego namawiania, ale Greg został wprowadzony do środka. Deszcz, który huczał mu w uszach, ucichł, aż został stłumiony, a nagła zmiana temperatury sprawiła, że chłód naprawdę osiadł w jego kościach i sprawił, że zaczął się niemal gwałtownie trząść. Mycroft nic nie powiedział, dopóki Greg nie został zabrany do salonu, rozebrany do spodni i owinięty w gruby koc. Został popchnięty na kanapę, w pobliżu kominka i natychmiast został pociągnięty z powrotem w ramiona Mycrofta.

— Wróciłem wcześniejszym samolotem — zaczął wyjaśniać Mycroft, gdy Greg spojrzał na niego z mieszanką ulgi i bólu na twarzy. Pochylił się w stronę dotyku, gdy Mycroft dotknął jego policzka. — Nie byłem w stanie zawiadomić się z wyprzedzeniem, a kiedy usłyszałem o katastrofie samolotu… Próbowałem się do ciebie dodzwonić wiele razy, ale nigdy nie nawiązałem połączenia.

— Komórka prawdopodobnie nie działa — zdołał powiedzieć. — Przez deszcz.

— Tak się dzieje, kiedy wychodzisz z domu bez parasola — skarcił cicho Mycroft.

Ton jego głosu pasował do małego uśmiechu na jego twarzy, zdradzając drażniącą naturę komentarza. W jakiś sposób udało mu się wywołać śmiech u Grega, ale serce starszego mężczyzny wciąż biło szaleńczo. Mocno przytulił się do swojego partnera.

— Nie wiem, co bym zrobił, — powiedział sapiąc i skomląc mimowolnie — gdybyś…

— Na szczęście nie musisz o tym myśleć — przerwał mu łagodnie Mycroft. — Przepraszam, Gregory. Wybacz, że nie mogłem poinformować się o wcześniejszym locie. Mogłem oszczędzić ci całego tego bólu.

Greg potrząsnął głową.

— Teraz jesteś tutaj.

Było wszystkim, co powiedział, gdy oparł się o ciało Mycrofta i pocałował go namiętnie, chwytając się świadomości, że ten żył.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptySro 21 Cze 2023, 05:58

Rozdział 354: Zamknięci

— Sierżant Donovan? — zapytał Mycroft, wchodząc do Yardu, zauważając, że biuro Gregory’ego było puste.

Kobieta podniosła wzrok znad dokumentów i przyglądała mu się przez chwilę.

— Tak, panie Holmes? — zapytała, wstając.

— Gdzie jest inspektor?

— Na końcu korytarza — odpowiedziała Sally z uśmieszkiem. — Myślę, że w pomieszczeniu z zaopatrzeniem. Wiesz, że nie musisz być taki formalny w stosunku do niego. W każdym razie nie przy mnie.

— Mmmm, obawiam się, że muszę — skomentował Mycroft z lekkim uśmiechem, który nie sięgał jego oczu. Mimo, że byli partnerami, Mycroft pozostawał profesjonalistą w ich pracowniczym otoczeniu. Nie było powodu, by było inaczej. — Dziękuję.

Sally skinęła mu głową i wróciła do swojej papierkowej roboty. Mycroft skierował się w kierunku, który wskazała, ignorując kilka zaciekawionych spojrzeń mniej doświadczonych oficerów siedzących przy biurkach. Zignorował ich wszystkich, gdy podszedł do otwartych drzwi, z ustami wykrzywionymi w lekkim uśmiechu, gdy powitał go bardzo pochlebny widok tyłka Gregory’ego. Szybkie spojrzenie na drzwi ujawniło, że były one z mocnego drewna, zamykane na zatrzask z obu stron, a wewnętrzna klamka najwyraźniej nie działała prawidłowo. Wydawało się, że światło również zgasło, ponieważ starszy mężczyzna szukał czegoś przy zapalonej lampce stojącej na głównym biurku poza schowkiem.

Mycroft rozejrzał się dookoła, aby upewnić się, że nikt nie zwracał na niego szczególnej uwagi. Potem oznajmił swoją obecność cichym chrząknięciem i otworzył szerzej drzwi, wchodząc do małego pomieszczenia.

— Mycroft? — zapytał zdziwiony Gregory, prostując się i oglądając się przez ramię.

Jego oczy rozszerzyły się, gdy zdał sobie sprawę, że drzwi się zamykają i odwrócił się, próbując wyciągnąć ramię, by je zatrzymać. Oczywiście spóźnił się i drzwi zamknęły się z kliknięciem. Natychmiast pogrążyli się w ciemności.

— Dzień dobry, Gregory — powiedział Mycroft miękkim głosem. Jego oczy już przyzwyczajały się do ciemności w pomieszczeniu.

— Zdajesz sobie sprawę, że jesteśmy tutaj zamknięci? — zapytał Gregory z lekką irytacją. — Drzwi są zepsute. Mają je naprawić dopiero w przyszłym tygodniu.

— Och, mój Panie — odpowiedział Mycroft głosem, który ledwo ukrywał jego rozbawienie.

— Pozwól, że wyślę wiadomość do Sally — wymamrotał Gregory, wyciągając komórkę.

Ekran rozświetlił na chwilę małe pomieszczenie, ale Mycroft chwycił urządzenie, zanim starszy mężczyzna zdążył otworzyć aplikację do wysyłania smsów. Rozległ się zdziwiony odgłos protestu, który został szybko stłumiony, gdy Mycroft złączył ich usta w gwałtownym pocałunku. Schował komórkę swojego partnera do kieszeni, a obie jego ręce zawędrowały do talii Gregory’ego i mocno ją chwyciły. Starszy mężczyzna westchnął w jego usta, chwytając mocno przód marynarki Mycrofta.

— Mycroft — jęknął, odchylając głowę do tyłu, gdy Mycroft pochylił się, by zacząć całować jego szczękę i szyję. — Co…?

— Nie mogłem się skoncentrować — wymamrotał Mycroft w jego skórę, po czym zaczął ssać punkt pulsu i sprawił, że Gregory lekko się wygiął. — Przez cały ranek byłem rozkojarzony, pragnąłem… To było nie do zniesienia.

— Tak? — zapytał Greg, zaciskając zęby i przyciągając Mycrofta jeszcze bliżej.

Ich ciała stykały się ze sobą, wywierając na siebie stały nacisk. Poruszali się, aż plecy Gregory’ego zostały przyciśnięte do ściany, a smukłe dłonie szybko rozpinały guzik jego spodni i rozsuwały zamek błyskawiczny.

Greg sapnął, ledwo powstrzymując jęk, gdy Mycroft owinął palce wokół jego erekcji. Zacisnął ręce na ramionach Mycrofta, lekko unosząc się na palcach na ten dotyk. Wzdrygnął się, gdy Mycroft odsunął nosem kołnierzyk jego koszuli, żeby wgryźć się w obojczyk na tyle, by zostawić jaskrawoczerwony ślad.

O Boże — jęknął Gregory.

Mycroft podniósł głowę, by przyciągnąć Gregory’ego do kolejnego brutalnego pocałunku. Pogładził długość erekcji mężczyzny, pewnie i powoli, pocierając opuszkiem kciuka jego główkę. Była już zwilżona preejakulatem. Śliskość spowodowała, że Gregory zesztywniał i jęknął podczas pocałunku. Mycroft obrócił nadgarstek w sposób, który Gregory najbardziej uwielbiał, powodując, że kolana starszego mężczyzny zadrżały z przyjemności i jeszcze mocniej chwycił jego marynarkę.

— Zaraz… — wydyszał Gregory po kilku chwilach, uderzając lekko głową w ścianę.

Mycroft był wdzięczny, że w pełni przystosował się do ciemności, dzięki czemu mógł zobaczyć sposób, w jaki jego usta były rozchylone, gdy sapał, starając się być tak cicho, jak to tylko było możliwe. To sprawiło, że jego własna erekcja zaczęła pulsować jeszcze bardziej, pragnąc ulgi.

Wkrótce. Mycroft był obecnie zbyt skupiony na doprowadzeniu swojego partnera do orgazmu. Wciąż pracując na całej długości dłoni, puścił biodra Gregory’ego, by sięgnąć do kieszeni i wyciągnąć dodatkową chusteczkę. Przechylając biodra, włożył materiał między nich, obejmując penis Gregory’ego w samą porę, gdy mężczyzna tłumiąc krzyki zamarł dochodząc.

Mycroft głaskał Gregory’ego przez cały ten proces, stopniowo spowalniając swoje ruchy, aż starszy mężczyzna osunął się na ścianę, dysząc.

— Ty szalony draniu — sapnął Gregory, uśmiechając się promiennie.

Mycroft zaśmiał się lekko, składając chusteczkę i wycierając rękę. Sprawdził ich ubrania, ale żadne z nich nie pobrudziło się. Tak jak to zaplanował. Spojrzawszy w górę, zamrugał, a jego umysł skupił się jedynie na jego własnym podnieceniu, patrząc na to, jak rozpustnie wyglądał jego partner.

— Czas się odwdzięczyć — powiedział ochryple starszy mężczyzna, padając na kolana i rozpinając spodnie Mycrofta.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyCzw 22 Cze 2023, 17:00

Rozdział 355: Tylko to co najlepsze

Greg opierał się o biurko, wpatrując się tępo w laptop, kiedy w drzwiach nastąpiło poruszenie. Rozległo się ciche pukanie i kiedy podniósł wzrok, uśmiechnął się.

— Hej, John — przywitał go, wstając z przyzwyczajenia.

John Watson pochylił głowę na powitanie i przekroczył próg, lekko unosząc lewą rękę.

— Cześć Greg. — Uśmiechnął się. — Przyszedłem w złym momencie?

— Nie, wcale. — Greg potrząsnął głową, wskazując na jedno z krzeseł po przeciwnej stronie biurka. Usiadł z powrotem i obrócił się, by usiąść prosto, twarzą do przyjaciela. — Co mogę dla ciebie zrobić? Rozumiem, że dzisiaj nie ma z tobą Sherlocka?

— Tak. — John skinął głową, uśmiechając się. — Właściwie to o niego chodzi. Czy ty… Nie masz przypadkiem zanadrzu żadnych starych spraw, których wcześniej nie widział?

— Musiałbym sprawdzić — powiedział Greg, unosząc brwi. — A co, doprowadza cię do szału?

— Nie. — John roześmiał się. Skrzyżował nogi w kostkach i odchylił się nieco wygodniej na krześle. — Miałem nadzieję, że dam mu jakąś na Boże Narodzenie, żeby mógł się tym pobawić przez kilka dni.

— Och! — krzyknął zaskoczony Greg.

To był całkiem dobry pomysł. Tylko Sherlock Holmes uznałby stare, nierozwiązane sprawy za prezent, ale z drugiej strony John po prostu go znał. Właściwie brzmiało to idealnie. Ostentacyjnie próbował zignorować sytuację, w której się znalazł, kiedy nie był w stanie ustalić, co kupić swojemu partnerowi na Boże Narodzenie… Wybranie prezentu dla Mycrofta było trudniejsze, niż się spodziewał.

— Tak. — John uśmiechnął się. — Nie potrzebuję ich od razu, ale jeśli masz jakieś to pamiętaj o mnie. Kupię mu również nowy palnik Bunsena. Upiera się, że jego jest dobry, ale tylko dlatego, że jest zbyt uparty, by wyjść i kupić nowy. Nie przestaje przeklinać tego cholerstwa.

— Wygląda na to, że wszystko już zaplanowałeś — powiedział Greg, popijając swoją prawie zapomnianą kawę. Na szczęście, jeszcze nie była zimna. — Zazdroszczę ci w tym aspekcie.

— Masz problem z Mycroftem? — zapytał John.

Greg zanucił z przygnębieniem.

— Tak — westchnął. — Nic, o czym myślę, nie wydaje się właściwe. To wszystko wydaje się głupie, niepotrzebne lub czymś, co prawdopodobnie by znienawidził. To nasze pierwsze wspólne święta i chcę mu kupić coś naprawdę dobrego.

— Tylko nie przesadzaj. — John wzruszył ramionami. — Wygląda na to, że właśnie to robisz. Jeśli przestaniesz o tym tak rozmyślać, wtedy pomysł sam do ciebie przyjdzie.

Greg lekko skinął głową. Może John miał rację. Może za bardzo się nad tym zastanawiał. W rzeczywistości istniała duża szansa, że Mycroftowi spodoba się wszystko, co mu da, więc jego obawy były trochę bezpodstawne. Ale tak jak powiedział, to były ich pierwsze wspólne święta. Z jakiegoś powodu wywierało to na niego lekką presję, by zdobyć coś naprawdę wspaniałego. Na razie odłożył tę myśl na bok, rozmawiając z Johnem, planując wieczór w pubie za kilka dni, gdzie Greg przyniesie stare akta spraw.

Kiedy John wyszedł, ponownie odwrócił się do swojego komputera, klikając na wyszukiwarkę internetową, na którą wcześniej wpatrywał się bezmyślnie. Zaczął wypisywać takie hasła jak spinki do krawatów i teczki, o których jak dobrze pamiętał, Mycroft niedawno wspominał, że musi kupić nowe. Albo mu się nie podobało to co znalazł albo odrzucił wszystko, co zobaczył. Były albo zbyt proste i głupie, albo zbyt drogie, albo w dziwnym stylu, który nie pasował zbyt dobrze do młodszego mężczyzny.

Na chybił trafił zaczął przeglądać stojaki na wino. Natknął się na jeden w kształcie łosia, który wydawał mu się zabawny i bardzo go kusiło, żeby go zdobyć, ale zastanawiał się, czy Mycroft uzna to za takie zabawne. Tak, to chyba byłoby głupie. Szukał więc dalej, opierając głowę na dłoni i przewijać dalej wyszukiwania.

Jego umysł wędrował ku innym pomysłom, gdy przeglądał obrazy, próbując znaleźć coś, co mogłoby spodobać się Mycroftowi. Jasne, był niezłym koneserem wina, ale niektóre z stojaków na wino sięgające od podłogi do sufitu, na które się natknął, były trochę… Tak, zdecydowanie była to przesada. Mały stojak na wino mógłby być dobry, ale co jeszcze mógłby zdobyć? Nie mógł po prostu kupić czegoś takiego Mycroftowi. W każdym razie nie chciał.

Inspiracja pojawiła się, gdy natknął się na stojak, który wydawał się idealny. Greg uznał za interesujące, że wszystko zdawało się być w porządku, ale nie zamierzał narzekać. Siedział nad tym od tygodni, patrząc na rzeczy, szukając inspiracji i odrzucając je, cholernie się tym irytował. Ale teraz… wydawało się to właściwe.

Nie wahał się od razu kupić ten stojak na wino. Mieściło się na nim szesnaście butelek i na górze było miejsce na dwa kieliszki. Był z ciemnego drewna, lekko zakrzywionego, a po obu jego stronach był pełny zestaw klawiszy fortepianu. Był prosty, ale elegancko zaprojektowany, z odpowiednią ilością charakteru, aby ładnie się wyróżniał. Mając już to, zaczął pracować nad innym pomysłem.

Na początku zamówienie na niestandardowy parasol z ostrzem miecza ukrytym w rączce wydawało się trochę głupie. To było bardzo w stylu Jamesa Bonda, porównanie, na które Mycroft zawsze przewracał oczami, twierdząc, że w ogóle nie przypominał wszelkiego rodzaju szpiegów. Mimo to złożenie zamówienie na to było świetnym pomysłem, a Greg nie mógł powstrzymać ekscytacji.

Wszystko to jednak zbladło w porównaniu z oglądaniem, jak Mycroft faktycznie otworzył prezent zawierający parasol. Uznanie i ciekawość były pierwszymi uczuciami widocznymi u młodszego mężczyzny, ale kiedy odkrył ukryty miecz? Sposób, w jaki się uśmiechnął, a jego jasnoniebieskie oczy błyszczały i radosny śmiech, który po tym nastąpił, uświadomiły Gregowi, że spisał się cholernie dobrze.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptyPią 23 Cze 2023, 12:11

Rozdział 356: Podwójna randka

Sally właśnie mi powiedziała, zakładam, że już wiesz? - G

Naturalnie. Muszę przyznać, że byłem zaskoczony, że Anthea nawiązała emocjonalne połączenie, nie mówiąc już o faktycznym działaniu. - MH

Myślę, że to niesamowite. Spadła Sally w oko, jakiś czas temu. - G


Hej, może umówimy się na podwójną randkę? - G

Naprawdę, Gregory? - MH

Tak, czemu nie??? Myślę, że byłoby super!!! - G

Tak przypuszczam. - MH

Wiesz, że tak. Zatem, czy chcemy zorganizować gdzieś kolację? - G

Zrobię rezerwację. - MH


Sally praktycznie się na niego gapiła, kiedy Greg przedstawił jej plan, co było szalenie przezabawne. Nie był taż tak zaskoczony, że Mycroft zgodził się na podwójną randkę, ale z drugiej strony znał go lepiej, niż ktokolwiek inny. Mając więc ustaloną datę i godzinę oraz zrobioną rezerwację, Greg wsiadł do czarnego samochodu, który podjechał pod jego mieszkanie.

Zarówno Mycroft, jak i Anthea byli już w samochodzie, czego się spodziewał. Potem mieli zamiar zabrać po drodze Sally i pojechać na miejsce docelowe.

— Dobry wieczór, inspektorze — przywitała go Anthea, odrywając na chwilę spojrzenie od swojego Blackberry.

Gdy Greg usadawiał się obok Mycrofta, smukła dłoń czule ścisnęła jego kolano.

— Dobry wieczór. — Skinął jej głową w odpowiedzi, uśmiechając się. — A jeśli spotykasz się teraz z moim sierżantem, wraz z naszym dość długim związkiem przez Mycrofta, czy nie powinnaś zwracać się już do mnie przez moje imię?

— Być może — mruknęła Anthea, uśmiechając się lekko.

Siedzący obok niego Mycroft zaśmiał się lekko.

Kiedy Sally wsiadła do samochodu, wyglądała zarówno niesamowicie wspaniale, jak i na szalenie zdenerwowaną. Greg uśmiechnął się do niej szeroko i lekko przechylił głowę, jakby pytając, czy wszystko jest dobrze. Sally zdobyła się na uśmiech i skinęła głową w odpowiedzi. Resztę drogi do restauracji przebyli w ciszy (która, jak przyznawał Greg, była w większości wygodna), a kiedy wysiedli, Mycroft gestem zaprosił ich wszystkich do środka.

— Za dobry początek — oznajmił Greg, unosząc kieliszek świeżo nalanego wina, kiedy wszyscy już zajęli swoje miejsca.

— Jesteś niedorzeczny, szefie — powiedziała Sally, przewracając oczami, nawet gdy się uśmiechała.

Niezależnie od tego wszyscy wznieśli kieliszki i wznieśli toast.

— Sierżancie Donowan, Gregory powiedział mi, że trwa to dość długo? — zapytał po chwili Mycroft, uśmiechając się łagodnie.

— Mówi mi Sally, proszę — odpowiedziała, machając lekko ręką. — I cóż… tak, chyba tak. Nie wiem. To trochę żenujące, jeśli mam być szczera, panie Holmes.

— Jeśli mam nazywać cię Sally, to możesz mówić do mnie Mycroft — stwierdził młodszy mężczyzna, odstawiając kieliszek z winem. — Anthea pracuje u mnie od dłuższego czasu, więc czujmy się ze sobą całkiem swobodnie. To zakłopotanie zniknie z czasem, zapewniam cię.

Greg nie przegapił gestu, gdy Anthea sięgnęła pod stół, prawdopodobnie po to, by delikatnie ścisnąć nogę Sally. Wymieniły krótkie spojrzenia i Greg zobaczył pierwszy całkowicie szczery uśmiech na twarzy Anthei. Ze wszystkich sił starał się nie gapić, ale to był niezły widok. Na szczęście żadna z kobiet nie zwróciła na to uwagi.

Wszyscy podzielili się swoimi indywidualnymi przystawkami, a następnie desery zostały podzielone między parami. Cóż, Greg próbował podzielić się z Mycroftem. Namówił go do kilka kęsów, zanim mężczyzna machnął ręką, dając znać, że miał dojść. Greg zaakceptował to jako swoje małe zwycięstwo. Sally i Anthea szybko zjadły własny deser, rywalizując o ostatni kawałek. To była zabawna rzecz, obie chichotały i szturchali się łokciami, próbując dostać następny kęs.

Rozmowa toczyła się łatwo po drugim kieliszku wina. Dziwne napięcie i niezręczność, które miały miejsce na początku wieczoru, zniknęły, kiedy Sally przyzwyczaiła się do towarzystwa, a Greg był zachwycony. Wszystko poszło o wiele lepiej, niż początkowo sądził, kiedy zaproponował pójście na podwójną randkę.

Kiedy później wsiedli do samochodu, kobiety trzymały się nawet za ręce. Greg był ciekawy, kiedy po raz pierwszy usłyszał, że ta dwójka naprawdę się spotyka, ale teraz wszystko nabrało sensu. Były bardzo wyraźnie zauroczone sobą. Odkąd usiedli przy stole, Anthea miała Blackberry schowany w torebce i przez resztę wieczoru skupiała się na Sally. Nigdy nie wiedział swojego sierżanta tak szczęśliwej. Napełniało go to dziwną dumą.

Kiedy zatrzymali się przed mieszkaniem Sally, Anthea wysiadła razem z nią z samochodu. Greg wyjrzał na zewnątrz i zobaczył, jak rozmawiały cicho i pochylały się w swoją stronę.

— Pocałują się — wyszeptał, przygryzając wargę i uśmiechając się.

— W takim razie może powinieneś dać im prywatność — skomentował rozbawiony Mycroft.

— Jedynie… tak bardzo cieszę się z powodu Sal, Mycroft. Zasługuje na to.

— Podobnie jak Anthea. — Mycroft przytaknął. Otoczył ramieniem ramiona Grega i przyciągnął go bliżej, skupiając jego uwagę na sobie.

— Są razem takie słodkie — wyszeptał Greg, uśmiechając się do Mycrofta.

— Tak, na pewno są.

— Kolacja była cudowna, dziękuję za zrobienie rezerwacji.

— Nie ma za co — odszepnął Mycroft, kładąc palec pod brodę Grega i unosząc jego głowę do powolnego pocałunku.

Na zewnątrz Anthea i Sally również wykonywały ten sam intymny, mały gest.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptySob 24 Cze 2023, 13:14

Rozdział 357: Nieodparty leniwy seks

— Mycroft? — zawołała Greg, gdy wrócił do domu.

Najwyraźniej młodszy mężczyzna już wrócił. Jego płaszcz wisiał na wieszaku przy drzwiach, ale kiedy Greg wszedł do kuchni i zajrzał do salonu, nie było po nim śladu.

Nie było też żadnej odpowiedzi. Nucąc z zaciekawieniem, Greg sprawdził łazienkę i gabinet Mycrofta. Łazienka była trochę naciągana (chociaż Mycroft od czasu do czasu lubił brać długą kąpiel, kiedy miał czas), ale Greg był niesamowicie zaskoczony, kiedy nie znalazł go w jego gabinecie. Ten pokój i kuchnia były zawsze najbardziej prawdopodobnymi miejscami, w których można było znaleźć Mycrofta.

— Myc, gdzie… — zaczął ponownie go wołać, gdy wszedł do ich sypialni, zatrzymując się nagle w progu.

Garnitur, który widział, jak Mycroft wkładał tego ranka, wisiał na drzwiach ich szafy, a u jego stóp były złożone skarpetki i spodnie. Na łóżku, do połowy przykryty białym prześcieradłem, leżał bardzo nagi Mycroft Holmes.

I nie tylko to sprawiło, że Greg zamilkł. Młodszy mężczyzna spał. Greg patrzył na niego, uśmiechając się lekko. Leżąc na brzuchu, Mycroft miał jedną rękę zwiniętą pod głową i poduszką, mocno ją do siebie przytulając, a drugą rękę trzymał tuż pod policzkiem. Jego usta były lekko rozchylone, a jego oddech wydobywał się w równych sapnięciach, co wskazywało, że zupełnie nie przeszkadzał mu głos Grega, który wołał go przed chwilą.

Jakkolwiek to wszystko było piękne, to jednak ułożenie prześcieradła owiniętego wokół ciała Mycrofta zatrzymało Grega. Było owinięte wokół jego nóg, bezpiecznie schowany pod stopami. Mycroft leżał na większej części, z kawałkiem przerzuconym przez ramię. Całe jego plecy były odkryte, podobnie jak tyłek, pod którym leżało prześcieradło.

Starszy mężczyzna stał w miejscu, delikatnie przygryzając dolną wargę. Nie było tajemnicą, że Greg kochał tyłek Mycrofta. Uwielbiał też piegi pokrywające jego ciało, które były widoczne w tej pozycji. Przestąpił z nogi na nogę, przeczesał dłonią włosy i zamyślił się.

Przypuszczał, że mógłby pozwolić Mycroftowi dalej spać. Mógł włączyć telewizor i zrobić sobie herbatę. Ale było w jego śpiącej sylwetce również coś niesamowicie zachęcającego. Coś, czego nie mógł zignorować. Greg nie wstydził się już przyznać do rosnącego uścisku w spodniach. Czasem wciąż był zdumiony tym, jak łatwo i szybko oddziałuje na niego ciało jego partnera. Polityk nigdy naprawdę nie był świadomy, jak bardzo nie można było mu się oprzeć. Jednak życiową misją Grega było pokazanie mu tego, w jak najlepszy sposób.

Zdjąwszy buty, Greg ściągnął zapinaną na guziki koszulę i podkoszulek, po cichu odpinając pasek, gdy szedł przez pokój. Zbliżając się do łóżka, zatrzymał się i spuścił spodnie, wychodząc z nich i powoli wspinając się na łóżko w samej bieliźnie. Przesunął się na kolana, aż praktycznie siedział okrakiem na Mycroftcie, nie opuszczając na niego ciężaru swojego ciała w najmniejszym stopniu. Potem, biorąc powolny oddech, pochylił się i położył dłonie płasko na materacu, muskając łopatkę Mycrofta i delikatnie całując jego ciepłą skórę.

Nastąpiło krótkie poruszenie, po którym nastąpił delikatny wdech. Może to oznaczało, że Mycroft trochę się obudził, ale nie koniecznie. Pamiętając o pieprzykach na ciele Mycrofta, Greg nadal całował jego ciało, przesuwając się po jego górnej części pleców i krótko liżąc niektóre z jego znamion, kiedy się poruszał. Potem, gdy przesunął się w dół, kierując się wzdłuż dolnej części pleców partnera, w pokoju rozległo się ciche westchnienie.

— Mmm….

Mycroft mruknął sennie, a Greg nie mógł powstrzymać chichotu. Podniósł na chwilę głowę, by zobaczyć, jak oczy Mycrofta otworzyły się lekko, gdy mężczyzna zaczął odzyskiwać świadomość. Po tym Greg znów opuścił głowę i kontynuował swoją wcześniejszą czynność.

Serce waliło mu w piersi, kiedy dotarł do wypukłego tyłka Mycrofta. Przesunął nosem po zagłębieniu w krzyżu, próbując przez chwilę zignorować, jak twardy był w tym momencie. Mycroft poruszył się tylko trochę, przesuwając się trochę bardziej na brzuch niż wcześniej, a Greg uśmiechnął się. To była zdecydowanie świadoma decyzja, której nie mógł zignorować.

Usadowiwszy się między lekko rozchylonymi nogami Mycrofta, Greg uniósł ręce, by pomasować lekko jego pośladki. To zasłużyło na kolejne westchnienie zadowolenia, chociaż to było nieco głośniejsze niż drugie. Kiedy Greg przesunął się w dół i przejechał językiem po krawędzi tyłka, Mycroft napiął się wciągnął powietrze.

— Gregory… — wymamrotał Mycroft głosem szorstkim od snu.

— Witaj — wyszeptał, delikatnie przygryzając pośladek Mycrofta.

Wywołała to cichy jęk Mycrofta, więc po sekundzie zrobił to ponownie, żeby znów usłyszeć ten dźwięk. Biodra Mycrofta poruszyły się, obracając się minimalnie, a Greg skorzystał z okazji, by wsunąć rękę pod nie i musnąć palcami niesamowicie twardego penisa mężczyzny. Wyglądało na to, że głos Mycrofta był szorstki od czegoś więcej niż tylko od snu.

— Rób to dalej — zażądał Mycroft (mężczyzna stanowczo zaprzeczał, że kiedykolwiek błagał).

Greg posłuchał, podgryzając, liżąc i drażniąc jego wejście tak bardzo, jak tylko mógł, aż Mycroft skomlał jeszcze bardziej i praktycznie przyciskał tyłek do jego twarzy. Owinął palce wokół erekcji Mycrofta i głaskał ją najlepiej, jak potrafił, gdy ten prawie jęczał, kołysząc się, gdy zaczął ocierać się o materac, próbując wywołać odpowiedni nacisk. Greg robił wszystko, co w swojej mocy, by powstrzymać się od zrobienia tego samego.

— Więcej, Gregory, proszę — warknął Mycroft, dysząc, już w pełni rozbudzony. — Chcę cię poczuć.

Greg przygryzł wargę, zmuszając się do zachowania kontroli, gdy wciskał dwa palce w Mycrofta (po tym, jak młodszy mężczyzna wygrzebał i podał mu butelkę lubrykantu). Mycroft już kołysał biodrami w leniwym, powolnym ruchu, a kiedy Greg uderzył w jego prostatę i zmusił go do cichego krzyku, nie zajęło mu ani chwilę więcej, zanim starszy mężczyzna nasmarował swoją erekcję i wsunął się w niego. Chwycił mocno biodra Mycrofta, drżąc na widok tego, jak jego partner jęknął z powodu uczucia, które tak desperacko pragnął. Kiedy Greg zaczął się poruszać, było to powolne i leniwe pchnięcia. Poświęcał czas na cieszenie się każdą częścią tego aktu, zamierzając wydobyć z tego jak najdłuższe orgazmy, jak to tylko możliwe.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Lampira7
Pisarz
Pisarz
Lampira7


Female Liczba postów : 1130
Rejestracja : 16/01/2015

[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 EmptySob 24 Cze 2023, 20:48

Rozdział 358: Tatuś pocałował Świętego Mikołaja

Greg nigdy nie potrafił powiedzieć, co go do tego skłoniło. To nie tak, że miało to zrobić wielką różnicę. Jego syn, Oliver, spał twardo i nigdy nie był dzieckiem, które często budziło się w nocy i włóczyło się po okolicy. Mimo to była Wigilia i strój leżał w szafie, więc… Czemu nie?

Poprawiwszy miękką czerwoną czapkę na głowie, przeszedł przez salon i pracował nad wyłożeniem ostatnich prezentów, które on i Mycroft kupowali w ciągu ostatniego miesiąca. Przykucnął, wpychając bardziej zapakowane prezenty pod choinkę i układając niektóre z rozpakowanych. To była zabawna rozmowa, wyjaśniająca Mycroftowi myśl stojąca za trzymaniem rzeczy rozpakowanych i zapakowanych. Najwyraźniej w domu Holmesów próbowano rozwiązać zagadkę Świętego Mikołaja, ale z nim i Sherlockiem nie trwało to długo.

Za jego plecami rozległ się cichy śmiech. Greg uśmiechnął się, oglądając się przez ramię. Mycroft wszedł do pokoju z rękami skrzyżowanymi luźno na piersi i głową przechyloną na bok. Spojrzenie jego jasnoniebieskich oczu przebiegło po jego postaci, obejmując widok przed nim.

— Idziesz na całość, czyż nie? — zapytał, podchodząc bliżej.

Greg wstał, odkładając pluszowego smoka, którego próbował umieścić pod choinką.


— Jak wyglądam? — zapytał, rozkładając ręce i lekko się obracając.

— Jesteś bardzo czerwony — zaśmiał się Mycroft.

Greg zerknął na jaskrawoczerwony, puszysty strój Mikołaja, który miał na sobie i wzruszył ramionami.

— Są święta — zażartował, poprawiając sztuczną brodę zwisającą luźno na jego twarzy, po czym podszedł do niego. — Podoba ci się?

— Mmm, nie posunąłbym się tak daleko, Gregory — powiedział Mycroft, przewracając oczami.

— Nie, całkowicie ci się to podoba.

Podchodząc jeszcze bliżej, Greg otoczył ramionami talię męża i uśmiechnął się do niego. Mycroft odwzajemnił jego czułe spojrzenie, kładąc dłoń na piersi Grega i delikatnie gładząc miękki materiał.

— Przypuszczam, że ma w sobie pewien urok — przyznał Mycroft z uśmiechem. — Chociaż wierzę, że to bardziej zasługa osoby, która go nosi, niż samego kostiumu.

— Och, czyli działam na ciebie? — zapytał Greg, a jego własny uśmiech poszerzył się.

Sugestywnie poruszył brwiami, a Mycroft przewrócił oczami.

— Nawet nie zaszczycę tego odpowiedzią — powiedział Mycroft, unosząc brodę z wyższością.

Greg roześmiał się i wsunął dłoń we włosy z tyłu głowy Mycrofta, by przyciągnąć go do pocałunku.

— Gdzie jest moje mleko i ciastka? — wyszeptał figlarnie Greg w usta Mycrofta, kiedy zakończyli pocałunek, aby odetchnął.

Mycroft posłał mu karcące spojrzenie.

— Całowanie cię w tej całej sztucznej brodzie jest raczej… interesujące — zamiast tego skwitował młodszy mężczyzna, skubiąc lekko szorstkie, białe kosmyki sztucznych włosów zwisające z brody Grega.

— Czy mam go założyć, kiedy pójdziemy dzisiaj do łóżka? — zapytał figlarnie Greg, przywierając do piersi Mycrofta.

— Och, drogi Panie, nawet o tym nie myśl — powiedział Mycroft, odsuwając się. — Umieścisz się na tej tak zwanej liście niegrzecznych, jeśli to zrobisz.

— Byłoby to całkowicie warte tego — zaśmiał się Greg, obracając się i kucając z powrotem przed choinką.

Mycroft tylko pokręcił głową i poszedł do kuchni zrobić im herbatę.

OoO

Następny poranek był pełen emocji i śmiechu. Gregowi najbardziej podobało się to w bożonarodzeniowym poranku, że posiadanie dziecka sprawiło, że było to naprawdę magiczne. Oliver był zachwycony drzewkiem, pod którymi kryły się prezenty. Greg i Mycroft usiedli wygodnie na kanapie, pozwalając synowi się nimi zająć.

— Widzisz? — wyszeptał Greg, unosząc brwi, kiedy patrzył, jak Mycroft obserwował Olivera biegającego wokół drzewka z wypchanym smokiem w dłoniach, paplając w czymś, co nie do końca było angielskim.

Mycroft tylko skinął głową na niewypowiedzianą część tego zdania. Widzisz, dlaczego to wszystko było konieczne?

— Tatuś! — krzyknął Oliver, podchodząc do nich. Mycroft wyprostował się nieco i uśmiechnął. — Patrz!

Podał mu smoka, a Greg zabrał herbatę od Mycrofta, gdy młodszy mężczyzna oglądał zabawkę i posłusznie ją pochwalił. Kiedy Oliver wydawał się usatysfakcjonowany, wziął go z powrotem i przeniósł się, aby odłożyć go w wygodniejszym miejscu. Potem chłopiec wrócił do kanapy i stuknął Grega w kolano.

— O co chodzi, Ollie? — zapytał, pochylając się do przodu i opierając łokcie na kolanach.

— Widziałem tatusia… — zaczął Oliver. — Widziałem, jak całował Świętego Mikołaja.

Chłopiec wyszeptał ostatnią część, otwierając szeroko oczy dla dodatkowego efektu. Greg robił, co mógł, żeby się w niego nie wpatrywać w szoku ani nie wybuchnąć śmiechem. Udawał zdziwienie najlepiej jak potrafił, ale Oliver wydawał się usatysfakcjonowany i chętny do powrotu do wszystkich swoich nowych zabawek. Greg zakrył usta dłonią, a jego ciało wibrowało od bezgłośnego śmiechu. Kiedy odwrócił się, by spojrzeć na Mycrofta, prawie przegrał z ukrywaniem swojego śmiechu. Jego mąż wyglądał na całkowicie zawstydzonego.

— Cieszę się, że uważasz to za zabawne — mruknął Mycroft, chowając się za kubkiem swojej herbaty. — Nie mam pojęcia, jak to wyjaśnimy.

— Nie martw się — zaśmiał się Greg, przygryzając wargę, żeby jak najbardziej to stłumić. — Jestem pewien, że zapomni.

— Mmmm.

— Och, daj spokój, musisz przyznać, że to było zabawne — powiedział Greg po chwili, kiedy się uspokoił.

Mycroft prychnął.

— Przypuszczam.

— To jest świąteczny duch — mrugnął Greg, pochylając się i całując go w policzek.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

2024 rok
Opublikowałam 97 rozdziałów
Opublikowałam 14 miniaturek
Rozpoczęłam 13 opowiadań
Zakończyłam 8 opowiadań
Rozpoczęłam 3 nowe serie
Zakończyłam 2 serie

Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]   [Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365] - Page 12 Empty

Powrót do góry Go down
 
[Sherlock BBC][T][Z] 365 dni z Mystrade [GL/MH][365/365]
Powrót do góry 
Strona 12 z 13Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 11, 12, 13  Next
 Similar topics
-
» [Sherlock BBC][NZ] 30 Day OTP Challange: Mystrade [MH/GL]
» [Sherlock BBC] [mM] Rutyna [JW/SH]
» [Sherlock BBC][mM] Nieproporcjonalny [SH/JW]
» [Sherlock BBC][M] W ciemności [MH/GL]
» [Sherlock BBC][D] Ciemność [SH/JW]

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Serial & Film & Adaptacje :: Slash :: +12-
Skocz do: