~.Imaginarium.~
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesRejestracjaSzukajZaloguj

 

 [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)

Go down 
4 posters
AutorWiadomość
Wirka.
Team Heroes
Team Heroes
Wirka.


Female Wiek : 33
Liczba postów : 1403
Rejestracja : 21/12/2014

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyNie 06 Gru 2020, 23:39

Fandom/Fandomy: Marvel Cinematic Universe
Autor/autorzy: Wirka.
Beta/bety: raczej brak
Pairing: FrostIron - a raczej wstęp do niego Smile
Gatunek: w sumie to nie mam pojęcia co wyjdzie ostatecznie
N/A*: Poniższy tekst powstał w trakcie wyzwania 21 dni z Angstem, a właściwie, 21 dni z MCU, w trakcie akcji H&V

TU ZNAJDZIESZ ROZPISKĘ LINII CZASÓW i linki do poszczególnych jednoczęściowców i serii:

ściąga:

ps: Mój The Ancient One ma obie płcie i żadną jednocześnie, stąd taka a nie inna narracja.
prompt w tej części: “ Strach jest mądrością w obliczu zagrożenia. Nie ma w tym nic wstydliwego.

POST PRZENIESIONY z 12.04.2020



KOBALT

PROLOG.

Coś się zmienia w strukturze czasu. Czuje to, drobne drżenie, ledwie echo jakiegoś przedarcia, a jednak dość blisko… Stoi na dachu i walczy z tą kosmiczną zarazą, spadającą z wyrwy w przestrzeni, ale wie, że atak nie jest jedynym zagrożeniem. Rozwydrzony Asgardzki książę… Tak, należy do tej części rzeczywistości, jest wpisany we wzór. A koło losu toczy się tak, jak chce, i Starożytny musi być posłuszny. Jednak… Jest tam coś jeszcze, jakaś nić, jaśniejąca w niezliczonej liczbie wątków. Dźga ją niczym drzazga wbita w głębi mózgu.

Kiedy kolejna nić wypada z osnowy, a przed nią pojawia się istota z innej rzeczywistości - przyszłej linii, to wie z pewnością - podejrzenia nabierają na sile.

Ktoś manipulował czasem i przestrzenią. Jak to możliwe? Czy czegoś nie przewidziała? Czy Strange ma jednak ponieść porażkę i doprowadzić do jednego z najgorszych rozwiązań? Czy Kamień… Nie. To niemożliwe.

Starożytny dotyka duszy Bruce’a i na krótką chwilę pozwala, by moc kamienia przeniknęła przez linie czasu. Niezliczone wersje przyszłych zdarzeń przemykają mu przed oczyma. Bruce także je widzi, choć nie będzie w stanie ich pojąć, ani zapamiętać. Dla Starożytnej jednak liczy się to, skąd  przyszedł i jak tego dokonał.  Musi mieć pewność, kim on jest, zanim podejmie jakąkolwiek decyzję.

Serce człowieka uwięzionego w tej dziwnej, zielonoskórej mutacji, jest pełne cierpienia. To nic nowego, Starożytny dotykał już najbardziej poskręcanych dusz - bezmiar ludzkiego cierpienia zdawał się nie mieć końca. W tym człowieku jednak jest coś jeszcze. Nie tylko przeszły i teraźniejszy ból, ale także ten przyszły.

Urywki wspomnień, myśli i obrazów wirują przed jej oczyma. Wie, że Bruce dotykał kamieni. To go ocali. To go zgubi. I straci... Straci dwoje ludzi, którzy byli dla niego najważniejsi. A jednocześnie odniesie zwycięstwo.

Mężczyzna prosi o Kamień. Mówi, że Strange złamał tę najświętszą zasadę. Odstąpił artefakt. Złożył Kamień w ręce wroga i zginął. Tak, teraz widziała to wyraźnie, w linii tego Bruce’a, to właśnie miało miejsce.

Z trudem utrzymuje się na nogach. Jeszcze nigdy, w całym swoim życiu, nie czuła takiego strachu. Nawet wtedy, gdy zaczęła dotykać Ciemności i czerpać z zakazanego źródła. Jeśli świadomie oddał Kamień, to mogło oznaczać tylko dwie ścieżki. Albo Strange się poddał bez walki, zdradził wszelkie wartości - a choć w jej linii czasu jeszcze się fizycznie nie spotkali, Starożytna nie wierzy w taką możliwość, nie dopuści do tego. Albo… Albo Kamienie zostaną skompletowane i użyte. I musi tak się stać, w przeciwnym razie, przepadnie cały Wszechświat.

Czy czeka ich ostateczna zagłada? Czy Stephen Strange to pomyłka? A może to ona popełniła błąd dotykając Ciemności.

Strach jest mądrością w obliczu zagrożenia. Nie ma w tym nic wstydliwego - upomina się, próbując odzyskać kontrolę. Ten pokaz słabości nie świadczy o nim dobrze, ale Starożytny wie, że czasem najpotężniejsze istoty również mogą odczuwać przerażenie. Strach daje siłę. I teraz, to właśnie strach mówi mu, co musi zrobić. To właśnie strach sprawia, że otwiera medalion i wręcza Kamień Bruce’owi, licząc na to, że zdoła ich wszystkich ocalić.
[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Hulk10

-.-




Totalnie wszystko się pierdoli. Czy chociaż raz ich plan mógłby pójść, no właśnie, ZGODNIE Z PLANEM? Przeanalizowali ten moment, był pewien, że akurat z tymi kamieniami pójdzie względnie łatwo, zdecydowanie bardziej bał się o Bruce’a. A jednak teraz, gdy już są o krok od zdobycia tych dwóch, Stark jak na zwolnionym filmie widzi ciąg wydarzeń prowadzących do katastrofy. Owszem, udaje mu się upaść i zrobić teatralny suspens - temu drugiemu Tony’emu, cholera, nieźle wtedy wyglądał, zdecydowanie powinien odstawić cheesburgery i kisielki. Lang pcha walizkę w jego stronę, i już ją ma, już odchodzi z miejsca akcji, gdy wpada na niego żywa, zielona furia - bogowie, zapomnieli o Hulku.

Walizka leci gdzieś w cholerę, jemu świat ciemnieje i redukuje się do bólu w krzyżu i już wie, że zjebali po całości. To zdecydowanie nie tak miało wyglądać. A kiedy przed oczami miga mu twarz Lokiego, rozświetlona niebieskim blaskiem, a rzeczywistość wokół zaczyna się zaciskać, Tony’ego zalewa fala strachu. Panika opanowuje go całkowicie, czuje jak krew wrze i próbuje rozsadzić go od środka. I nawet nie zamierza jej opanować. Przejebali ostatnią szansę na ogarnięcie tego bajzlu, a on znalazł się na łasce wkurwionego Boga, cholera wie gdzie i to na dodatek Boga, który znów posiadał na swój użytek jeden z kamieni. Więc tak, zdecydowanie to JEST dobry moment na panikę.



[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Loki10




.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Giphy


Ostatnio zmieniony przez Wirka. dnia Pon 07 Gru 2020, 01:08, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down
Wirka.
Team Heroes
Team Heroes
Wirka.


Female Wiek : 33
Liczba postów : 1403
Rejestracja : 21/12/2014

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyNie 06 Gru 2020, 23:41

z 13.04.2020

prompt  
Spoiler:



1.


Zabił go? Mógłby, w końcu dosłownie chwilę temu - z perspektywy Boga - spuścili mu niezły wpierdol, zniweczyli jego, chociaż to nie do końca był JEGO, złowieszczy plan, a nawet założyli mu knebel. No dobrze, on osobiście nie zrobił tego wszystkiego, prawdopodobnie najbardziej zaszedł mu za skórę Hulk, i ukochany braciszek. A jednak Tony przyłożył do tego rękę. Zbicie go w odwecie, byłoby logiczne.

Tyle, że Loki nie działał logicznie. Gdyby Stark miał rozpisać jego działania na wykresie, powstałaby nieregularna sinusoida. Więc.. pewnie go jednak nie zabił. To dlatego otacza go ciemność, ale ma ona lekko zielonkawą barwę. Jakby patrzył na świat przez grubą, zieloną tkaninę. O zmroku. Ma otwarte oczy, z czego zdaje sobie sprawę dopiero po chwili. Słyszy też swój oddech, wyjątkowo ciężki. Powoli, wraz ze świadomością, wraca do niego obraz pięciu słoni, które stratowały jego ciało…

SŁONI? Co do cholery? Nie było żadnych słoni?!


Ależ były, nie pamiętasz? Pięć słoni, o długich trąbach i wszystkie na raz spadły na ciebie, bum i bum, ciężkie ich kroki… Nie pamiętasz? Ich ciosy wgniotły cię w marmurową podłogę. I będziesz tam leżał, aż pajęczyny pokryją twe wyblakłe kości…

Naćpał mnie. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie czegoś takiego. To jakiś absurd.


Nigdy nie potrafił nawet wymyślić bajki dla Morgan, przecież to wymagało zupełnie innego, abstrakcyjnego myślenia, tego rodzaju, którego nigdy nie opanował - jego życie przypominało najbardziej odjechany film, nie musiał go UBARWIAĆ w ten sposób.

Cztery słonie, zielone słonie, każdy kokardkę ma na ogonie,
chcesz zobaczyć, jak jeden z nich tonie?


To pięć, czy cztery? Mógłbyś się zdecydować. Znam tylko jednego zielonego słonia, ma na imię Bruce, i skopał ci twoją boską dupę!


Jeszcze zanim ta myśl wybrzmiewa mu w głowie, wie, że to błąd. Naprawdę ostatnią rzeczą, jaką chce zobaczyć, jest szereg Hulków odzianych w fioletowe tutu, tańczących do rytmu piosenki dla dzieci. Z ogonami, och bogowie, one mają ogony.

Czuje, że jednak nadal ma w miarę sprawne ciało - udaje mu się zacisnąć pięści, spiąć mięśnie w łydkach. Kolejne nerwy zaczynają działać stopniowo. Zupełnie, jakby był kawałkiem mięsa rozmrażającym się na… haku? Czy to dlatego ma tak popieprzone myśli? Czy serio wisi, uwiązany do czegoś, za skrępowanymi kostkami? Ryzykuje kompletną porażkę - kolejną do kolekcji - i odkasłuje. Ból rozsadza mu pierś, gdy jego ciało wstrząsa się od napięcia. Każdy mięsień rwie, czuje to coraz wyraźniej. Jak długo może tak wisieć, zanim znowu straci przytomność?

Zdecydowanie zbyt długo. Serce powinno wytrzymać, z ciśnieniem też nie będzie problemu, przyzwyczaił już swój organizm do większego wysiłku. Jeżeli Loki chce go zabić w ten sposób, to może potrwać… 20 godzin? Dłużej?

- Może… może jednak mnie zdejmiesz i pogadamy, co? - Krztusi się, ale jakoś udaje mu się wypowiedzieć kilka słów.

Może - odpowiada ten złośliwy głos i Tony wie, że słyszy go tylko w swoich myślach, że Loki dosłownie wszedł mu do głowy. I zdecydowanie nie podoba mu się ta myśl. Ale może też ją wykorzystać, by oszczędzić siły i…

A od czego zależy twoje “może”?

Od tego, jak ładnie potrafisz PROSIĆ.


Tony wzdycha ciężko. Jak do tego doszło? Jeszcze chwilę temu był na misji, miał odzyskać kamienie, wrócić, nie zaburzać czasoprzestrzenii, czy naprawdę prosili o zbyt wiele? Dlaczego akurat on musiał tu wylądować i próbować ugłaskać rozkapryszonego…

Uważaj. Słyszę cię.


Och, kurwa. Więc już nawet tutaj nie jest bezpieczny.

- Czy mógłbyś, proszę, z łaski swojej, nie bawić się w tą całą Legilimencję i wyjść mi z głowy?

Dlaczego? To zabawne. I w ten sposób mnie nie okłamiesz.

Myślenie w tej pozycji nie jest jakoś szczególnie wygodne. Jak nie chcesz więcej bredni o słoniach, łatwiej będzie nam rozmawiać w nieco bardziej stabilnych okolicznościach.


Mnie jest bardzo wygodnie.

Jak ty to robisz? Nie masz już berła, nie możesz kontrolować mnie w ten sposób. Tesserakt nie działa w ten sposób. Otwiera wyrwy w przestrzeni, ma coś w rodzaju inteligencji i wykazuje się instynktem samozachowawczym, potrafi czerpać energię z kosmosu, przez co jest cholernie niebezpieczną kosteczką niemal nieograniczonej energii... Ale nie daje mocy kontrolowania umysłów. To nie ten kamień. Nie masz mocy telepatii, tego jestem pewien więc…

- Nie ma cię tu. - Kiedy prawda do niego dociera, zmienia też otaczająca go rzeczywistość. Złośliwy głos, który musiał być efektem zbyt mocnego uderzenia w głowę, znika. Zamiast niego jest tylko jego chrapliwy oddech i cichutkie skrzypienie łańcucha, na którym się bujał. O tak, teraz czuje te chłodne, metalowe pierścienie, wbijające mu się w skórę. Z niemałym wysiłkiem miota się to w jedną, to w drugą stronę, trzęsie głową, aż w końcu kawał materiału spada mu z twarzy.

Pomieszczenie w którym się znajduje jest dość ciemne, małe i zawilgotniałe. To jakaś piwnica, a jedynym źródłem światła jest niewielki lufcik tuż przy suficie. Rozgląda się z trudem, ale nie znajduje tu zupełnie niczego. Tylko hak, na którym wisi. Ani śladu Lokiego. Ani śladu kogokolwiek.

Nie mając specjalnie nic lepszego do roboty, zaczyna się bujać, mając nadzieję, że uda mu się chociaż wyłamać ten pieprzony hak. Jeśli ma tutaj umrzeć, chciałby przynajmniej móc usiąść…


-.-


Loki stoi w kącie, niewidzialny dla ludzkiego oka, i przygląda się swojemu więźniowi. Początkowo, gdy tesserakt wypadał  walizki, chciał jedynie go złapać i zniknąć, uciec przed pewną śmiercią, lub ewentualnie bardziej litościwą karą - wiecznością w celi - jaka czekała na niego w Asgardzie. Ale coś mu kazało sprawdzić, kto właściwie próbował ukraść Kamień, dlatego błyskawicznie przeciął przestrzeń i zabrał go ze sobą, zanim Thor mógłby się zorientować, że znowu mu uciekł.

Gdy byli już w bezpiecznym miejscu, odkrył tożsamość niedoszłego złodzieja. Co niosło ze sobą ciekawe konotacje. Oto ma w swojej władzy samego Tony’ego Starka, jednego z tych irytujących ludzi, którzy stanęli mu na drodze. A jednak… To nie ten sam przedstawiciel słabszego gatunku dwunożnych. Wystarczyło jedno spojrzenie na jego twarz i Loki był już pewien - to inny Stark.

Co otwierało przed nim wiele nowych możliwości.

Więzień odzyskuje przytomność. Jego oddech nieco przyspiesza, głowa rusza się niepewnie na boki. Loki czeka. Czasem można dowiedzieć się więcej, kiedy się po prostu obserwuje i słucha. Coś, czego nauczyły go długie lata na Asgardzkim dworze. Po dłuższej chwili mężczyzna kaszle i rzęzi kilka słów:

- Może… może jednak mnie zdejmiesz i pogadamy, co?

Jego głos brzmi znajomo. Niemal identycznie do tego, który słyszał ledwie dwie godziny wcześniej. Ale jednocześnie jest w nim coś zupełnie nowego. To drobne zmiany i może musi poczekać, by wykryć, na czym polega różnica.

- Czy mógłbyś, proszę, z łaski swojej, nie bawić się w tą całą Legilimencję i wyjść mi z głowy?

Interesujące. Tony Stark toczy z nim właśnie mentalną rozmowę? Może się lekko uszkodził… Ten głos. To frustrujące, ale Loki nie umie określić jednym słowem, co niepokoi go w tonie człowieka. Brakuje tej pyszałkowatej pewności siebie. Spodziewał się, że mężczyzna zacznie go obrażać, a przynajmniej zaleje go potokiem słów, gdy tylko otworzy usta, a tymczasem… Czy tak brzmi człowiek, który przegrał?

Musi się dowiedzieć, kim dokładnie jest. Czy to jakiś klon? Wersja alternatywna z innej rzeczywistości? Inny zmiennokształtny, który próbuje coś ugrać w tej postaci? Tak, kiedy Loki z nim skończy, ten… człowiek, wyśpiewa mu wszystko.

- Nie ma cię tu - szepce Tony Stark, i coś w głowie Lokiego wskakuje wreszcie na właściwe miejsce.

Mówi do mnie tak, jak przemawia się do grobowców - podpowiada cichy głos i Loki natychmiast zmienia swój plan - zawierający dobrze uporządkowaną i strategicznie zaplanowaną listę tortur. Dzieje się coś naprawdę dziwnego, a on nie zamierza po raz kolejny dać się oszukać. Tym razem będzie ostrożny.

-.-

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Giphy
Powrót do góry Go down
Wirka.
Team Heroes
Team Heroes
Wirka.


Female Wiek : 33
Liczba postów : 1403
Rejestracja : 21/12/2014

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyNie 06 Gru 2020, 23:42

z 14.04.2020

14. Napisz tekst z narracją w czasie innym niż przeszły.


2.

Kiedy Bruce wreszcie dociera na miejsce spotkania, już po samej minie kapitana widzi, że coś poszło ekstremalnie nie tak.

- Gdzie jest Tony? - prawie krzyczy, spoglądając to na Steva, to na Scotta. Ten drugi wreszcie odchrząkuje i mówi cicho:

- Zjebaliśmy. A ty?

Po raz kolejny dzisiaj cieszy się, że jest jednością z Hulkiem. W przeciwnym razie, miałby teraz naprawdę duży problem z opanowaniem emocji.

- Mam Kamień - mówi, zanim wraca do najważniejszej kwestii - gdzie do cholery, jest Tony?

- Myślimy, że Loki go ma - przyznaje Steve niechętnie. Wygląda na kompletnie pokonanego.

- Loki. Nie żartujecie… Czyli… Loki ma Kamień?

- Taaa, nie wiem jak to się stało, wszystko szło zgodnie z planem, prawie zabiłem młodszego Starka, starszy zabrał walizkę i uciekł, a kilka sekund później walizka była pusta, Loki i zniknął i NASZ pan mądrala również - Scott jak zwykle nawijał, jakby zaraz miał mu uciec ostatni pociąg.

- To chyba Hulk - dodał Steve niechętnie. - Nie przewidzieliśmy tego, sądząc po wyglądzie holu, gdy go opuszczaliśmy, musiał tam wpaść w nie najlepszym humorze.

- Więc… co robimy? - pyta bezradnie, a dwie pary oczu wpatrują się w niego oczekująco.

- Mieliśmy nadzieję, że ty nam podpowiesz - mówi Steve, krzyżując ramiona w obronnym geście. No tak, pan fantastyczny ZNOWU musi prosić o pomoc mózgowca, to zapewne frustrujące.

- Mamy drugi Kamień, ten w kiju, to już coś, prawda? I ty masz swój, to już dwa, hej, coś się musi dać zrobić. Znajdziemy Lokiego, znajdziemy Tesserakt i Starka. Proste - nawija Scott.

W głowie Bruce’a kształtują się plany. Dokładnie kilkanaście różnych opcji, każda bardziej nierealna od poprzedniej. Jak niby mieliby skorzystać z Kamieni? To nie tak, że mogą po prostu im rozkazywać, nie mieli przy sobie rękawicy ani nic podobnego, a on, owszem, mógł trzymać bezpiecznie jeden z nich w dłoni, a to już było coś. Ale wykorzystać? JAK? I jak właściwie ma im to pomóc, przecież nie cofnie czas JESZCZE RAZ, Strange uprzedzał go przed takimi manipulacjami, to byłaby istna katastrofa. Nie mogą też spotkać się ze swoimi aktualnymi wersjami, i to pomimo posiadania berła. Ryzyko, że wytworzą kolejną, odrębną linię czasu, było zbyt wielkie. A on obiecał. Więc… właściwie tylko jedno rozwiązanie wchodziło w grę.

- Lang. Byłbyś w stanie włamać się do serwerów Stark Tower?

- A czy ja ci wyglądam na geniusza hakerki? Jestem inżynierem, doktorze, włamuję się do mieszkań, domów i instytucji. Od wirtualki mam… miałem, ludzi.

- Ale… Wejść, fizycznie do środka, mógłbyś - docieka Bruce, a zarys planu powoli zaczyna nabierać kształtu.

- Tak. Tylko po co? Chcesz je wysadzić? Nie możemy wprowadzać trwałych zmian, pamiętasz... - Irytuje się Lang, niemal podskakując w miejscu. Steve ucisza go jednym spojrzeniem i czeka, aż Bruce podejmie decyzję.

- Muszę porozmawiać z Jarvisem.


-.-


Głośny trzask uprzedza go dosłownie kilka sekund przed upadkiem. Unosi jedynie głowę, tylko tyle może zrobić ze związanymi rękami, dzięki czemu główne uderzenie przypada na barki, nie na tył czaszki. Ta mogłaby to znieść dużo gorzej, choć właściwie, upadek na plecy też nie należy do najbezpieczniejszych. Na szczęście odległość do podłogi była niewielka.

Leży przez chwilę, patrząc na wyrwę w suficie, którą pozostawił po sobie hak. Ok, co dalej? Udaje mu się podnieść do pozycji siedzącej, a po chwili wysiłku i pracy dłońmi, więzy na kostkach ulegają. Loki związał go zapewne za pomocą swojej magii, nie kłopotałby się fizyczną pracą, ale dzięki temu łańcuch daje się stopniowo rozwinąć i po kilku minutach walki, Tony jest wolny.

I dokładnie w chwili, w której udaje mu się wstać, przy przeciwległej stronie materializuje się książę Asgardu, w swej całej rogatej okazałości, i - niebiosom niech będą dzięki - przynajmniej bez berła.

- Coś długo ci to zeszło. Starzejesz się, Panie Stark? - kpi Loki, wpatrując się w Tony’ego z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

To jest ten Loki, którego zapamiętał. O wszystkich zmianach, które w nim zaszły, o ostatecznym poświęceniu się, dowiedział się od Bruce’a, który pomagał Thorowi go pochować. Patrzenie na niego jest naprawdę dziwne i niezręczne. To jak widzieć ducha. Tony wie, że jeśli spieprzy tę rozmowę, może wywołać nieodwracalne zmiany, albo… cóż, zginąć, zanim Bruce zdoła wszystko naprawić. Pośpiesz się doktorku - Tony pogadania go w myślach, po czym skupia całą swą uwagę na czającym się w kącie drapieżniku.

- Nie, to po prostu bardzo przyjemne doświadczenie, tak wisieć i odwalać Batmana - mówi, starając się być Tonym sprzed zniknięcia, takim, jakiego ledwie pamiętał…

- Zawiesić cię z powrotem?

- Dziękuję, postoję. Więc, zechcesz mi może wyjaśnić, dlaczego jeszcze żyję?

Loki wpatruje się w niego tak uważnie, jakby chciał przewiercić go na wylot. On wie - zdaje sobie sprawę Tony, zanim padają kolejne słowa.

- Szkoda by było zniszczyć cenne źródło informacji… już teraz.  - Usta Lokiego wykrzywia złośliwy grymas. - Powiedz mi…  - teatralnie zawiesza głos, a Stark czeka, aż wybierze pytanie. Kim jesteś? Czym jesteś? Dlaczego chciałeś ukraść Tesserakt samemu sobie? Żadne z tych pytań jednak nie pada. Zamiast tego Loki wyciąga z kieszeni małą fiolkę i zaczyna ją podrzucać. - Co to jest?

Nogi niemal uginają się pod Tonym. Och, zapomniał o tym. Przez całe cztery sekundy próbuje wymyślić wiarygodne kłamstwo, ale cichy głos z tyłu głowy, irytująco podobny do głosu pewnego dzieciaka, mówi mu, że “nie wolno kłamać”, i mężczyzna prawie wybucha histerycznym śmiechem. Oszukać boga postępu, no na pewno mu się to uda. Może prawda i pełna szczerość zadziałają lepiej? Bierze głęboki oddech i wyjaśnia spokojnie:

- Będę wdzięczny, jeśli jej nie upuścisz. Zawiera w sobie cząsteczki Pyma. To wyizolowane cząsteczki subatomowe, które mogą zmienić rozmiar i masę przedmiotów, jak i żywych istot. Przetaczają materię do… Nie ważne, jak działają, są bardzo przydatne, kiedy nie masz pod ręką żadnego z Kamieni.  

Loki traci nieco swojego rezonu. Czyżby ta strategia działała? Nie spodziewał się, że otrzyma odpowiedź? Tony stawia wszystko na jedną kartę.

- Są mi potrzebne, abym mógł wrócić do miejsca, z którego przyszedłem. To nie jest moja linia czasu.

- Tak… to widać - wzdycha Loki. Obraca fiolkę w palcach, jakby zastanawiał się, do czego może ją wykorzystać. - Weszliście w posiadanie Kamienia Czasu?

- Nie. Wykorzystaliśmy cząsteczki i trochę zwykłej, ludzkiej techniki. Byliśmy w stanie przenieść się do innego punktu w czasoprzestrzenii i, mam nadzieję, zdobyć wszystko co potrzebne, by ostatecznie zniszczyć Thanosa.

Głowa Lokiego podrywa się gwałtownie. Za dużo - warczy na siebie mentalnie Tony - nie możesz powiedzieć mu za dużo bo… Chociaż, jeśli mieli rację, cokolwiek zrobi, to już się stało, czyż nie? Nie może zmienić przyszłości w ten sposób.

- Więc Thanos postanowił zbawić i waszą małą planetę?

To go nie dziwi, że Loki wie, o kim rozmawiają. Ma dużo większą wiedzę o tym, co dzieje się w całej galaktyce, niż sam Thor, przecież zajmował się gromadzeniem informacji - między innymi. Ale oni mają po swojej stronie Nebulę. I to daje Tony’emu uczucie przewagi.

- Nie tylko naszą planetę. Cały Wszechświat.

Loki przechyla głowę i patrzy na niego analizująco. Chyba dochodzi do wniosku, że nie jest okłamowany, bo pyta z wyraźnym napięciem:

- Asgard?

- Nie istnieje. Czy raczej… przestanie istnieć. Przykro mi - mówi szczerze, uznając, że pominie całą kwestię Raganroku. Lepiej nie podsuwać Lokiemu nic na ten temat.

Widzi, że książę chce zapytać o coś jeszcze, ale pytanie nigdy nie pada. Nagle otacza go wir magii. Zbroja Lokiego znika. Na jej miejscu pojawia się zwyczajne, mugolskie można by rzec ubranie. Jedynym charakterystycznym elementem jest zielony krawat, kontrastujący na białej koszuli. Tony orientuje się, że jego strój taktyczny też znika. Najwyraźniej Loki uznał go za odpowiednik zbroi.

Największą przemianę przechodzi sama piwnica. W mgnieniu oka staje się przyciemnionym salonem z wygodnymi fotelami ustawionymi naprzeciw siebie, z kuflami jakieś napoju, zapewne wysokoprocentowego i  z płonącym w kominku - w kominku! - ogniem.  Tony wie, że to wszystko tylko iluzja, Loki nie ma mocy przywoływania, ani trwałego trasformowania rzeczy. Ale gdy siada na fotelu, ten jest miękki i cicho skrzypi pod jego ciężarem, a ciepło już zaczyna ogrzewać go przyjemnie. Interesujące.

Książę rozsiada się wygodnie, niczym na tronie, po czym patrząc wciąż przenikliwie na Tony’ego, żąda:

- Chcę wiedzieć, kiedy i w jaki sposób umarłem. Tak, wiem, że gdzieś w mojej przyszłości,  a twojej teraźniejszości, jestem martwy. Widzę to. Choć próbujesz to ukryć. Chcę wiedzieć wszystko.

- Wszystko… Nie wiem, czy powinienem - wzdycha Tony.

- Powiedz mi, co chcę wiedzieć… A być może… Może będę skłonny zawrzeć z tobą jakąś umowę. - Bożek uśmiecha się podstępnie i oczywistym jest, że to jak podpisanie paktu z diabłem.

- Najpierw umowa, potem opowieść. To mój warunek - oznajmia Stark. Zdaje się, że nie ma tu już nic do stracenia, może tylko zyskać, jeśli jakimś cudem przekona Lokiego, by oddał mu cząsteczki. I tesserakt. I jeszcze najlepiej jakby wrócił pod kuratelę Thora. To nie wydaje się możliwe, ale Tony zostawił za sobą swoją rodzinę i dla niej, jest gotów zagrać z bogiem w każdą grę, którą tamten zaproponuje.

Ku ich własnemu zdziwieniu, negocjacje zajmują im tylko trzy godziny. To Loki proponuje, by spisać prawdziwy kontrakt. Tony składa swój podpis na długim pergaminie, nie mając pewności, czy właśnie nie sprzedał planety, o swym własnym życiu nie wspominając. Jednak wynegocjowane obostrzenia z jego strony brzmią sensownie, nawet w tak abstrakcyjnych okolicznościach i o ile Loki nie bawi się nim po prostu, tak w ramach okrutnej rozrywki, może byli w stanie coś razem osiągnąć.

Kiedy książę Asgardu składa swój podpis, a Tony upewnia się - a przynajmniej udaje, że to robi - iż tusz faktycznie układa się we właściwe litery, pergamin sam zwija się w rulon. Loki patrzy na niego wyczekująco. To nie tak, że nie potrafił być cierpliwy, Tony wiedział, że bóg czekał całe dziesięciolecia, zanim faktycznie spróbował przejąć władzę. Teraz też liczy na korzyści dla siebie, dlatego nawet specjalnie nie pogadania swojego rozmówcy. Czeka.

A Tony brnie dalej w to szaleństwo.

- Zacznijmy od twojej pierwszej śmierci i tego, co z niej wynikło - zaczyna, przywołując w pamięci wszystko, czego dowiedział się od Thora i żałując, że nie ma pod ręką Jarvisa.

Oczy Lokiego patrzą na niego z czystą, lodową żądzą. Cały świat Tony’ego nagle redukuje się do tych dwóch, niebieskich punktów, do tej napiętej twarzy, żywo reagującej na opowieść. Stark mówi więc dalej, w duchu modląc się do bliżej nieokreślonych sił wyższych, by Loki wysłuchał go do końca i… by uwierzył.

-.-

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Giphy
Powrót do góry Go down
Tony.
Team Heroes
Team Heroes
Tony.


Female Wiek : 27
Skąd : Poznań
Liczba postów : 395
Rejestracja : 19/04/2016

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyNie 06 Gru 2020, 23:43

O. Z jednej strony nie przepadam za wizją pokonanego Starka, a z drugiej - hej, podoba mi się takie rozpoczęcie ich nowej znajomości. Przynajmniej byli w stanie usiąść (powisieć XD) i pogadać (potargować się). Ale hej, czy to takie złe? Razz Obaj są sprytni, więc sam pomysł ze spisaniem umowy (intercyzy, hihi) jest logiczny i dla jednego i dla drugiego. Transakcja wiązana - informacje za pomoc. No czemu nie?

Bardzo podoba mi się postawa Bruce’a. Lubię Naukowych Braci, lubię, kiedy jeden o drugiego się troszczy. No i jestem pod wrażeniem tego, na co wpadł (wpadnie, bo jeszcze nie wiem, co to dokładnie jest) - pogadanie z Jarvisem to ZAWSZE jest dobry pomysł, bo on jest z nich wszystkich najbardziej zaopatrzony w wiedzę. No jak on nie pomoże to kto?

Jeszcze tak nawiązując do wcześniejszych części… I mean, niezła psychodela z tym słoniem xD Na początku myślałam, że Tony jakby spada w swoją podświadomość, w jakieś bajki z dzieciństwa czy coś, jakby utknął między światami (jak u Ann McCaffrey w pomiędzy czy coś). A tu nie, po prostu kwestia ciśnienia, wybudzania się i lekkich halucynacji. Jak to jest, że to bardzo rzadko jest ta najprostsza odpowiedź? XD

Pozdrawiam, i niech Wen zawsze Ci sprzyja!
Tony.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Sometimes you gotta run before you can walk

Vi stands for Victory, didn't you know?
[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Vignet12


Ostatnio zmieniony przez Tony. dnia Pon 23 Sie 2021, 19:29, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
M.
Team Villains
Team Villains
M.


Female Wiek : 28
Skąd : Poznań/Zielona Góra
Liczba postów : 241
Rejestracja : 18/08/2015

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyNie 06 Gru 2020, 23:44

Przeniesiony z 14.04.2020

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Fknd5o10

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) FAf9hm8
Powrót do góry Go down
Wirka.
Team Heroes
Team Heroes
Wirka.


Female Wiek : 33
Liczba postów : 1403
Rejestracja : 21/12/2014

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyNie 06 Gru 2020, 23:45

z dnia 15.04.2020

Obrazkowy nr. 2  
Spoiler:




3.


Po zaginięciu nie jednego, a dwóch ważnych artefaktów, Wieża jest chroniona lepiej, niż mennica narodowa. Mimo to przystępują do akcji, wiedząc, że to jedyne rozwiązanie. Jeśli mieli jakiekolwiek szanse na odzyskanie Tony’ego, Tesseraktu i cóż, najlepiej jeszcze Lokiego… Potrzebowali pomocy kogoś mądrzejszego.

Na szczęście Lang bez trudu dostaje się do środka, to jednak tylko pierwszy etap. Czeka ich jeszcze rozmowa. Scott powiększa się w jednym z całkiem pustych pomieszczeń i zgodnie z instrukcjami od Steva, zagaduje w przestrzeń:

- Ehm… Panie Jarvis?

- Tak? - odpowiada natychmiast sztuczna inteligencja.

- Wow - krzyczy Lang, rozglądając się wokół. To faktycznie działa! Czy Stark ma głośniki wbudowane w KAŻDE pomieszczenie?

- Zdaje się, że nie powinien pan przebywać na tym piętrze. Proszę podać swój kod dostępu - żąda surowo Jarvis.

- Uch, sekundę, to nie tak. Ja tu tylko pośredniczę. Mam w słuchawce na linii doktora Bruce’a Bannera, który chciałby z… tobą porozmawiać. Będę przekazywał, co mówi…

- To nie będzie koniecznie - przerywa mu głos, i dosłownie pięć sekund później rozbrzmiewa już bezpośrednio w słuchawce. Oczywiście, że shakował ich połączenie, a jakże.

- Doktorze?

- Jarvis! Ależ się cieszę, że cię słyszę!

- Czy mogę prosić o weryfikację? - dopytuje głos, a Bruce natychmiast mu odpowiada:

- Karmelowe pączki z waty - wzdycha Bruce. Na szczęście pamiętał KAŻDE z absurdalnych haseł Tony’ego, które ten lubił zmieniać  średnio co drugi tydzień.

- Witam doktorze. W czym mogę pomóc? I jeśli wolno mi spytać, skąd ta cała konspiracja?

- Mamy kłopoty, Jarvis. I… Nie mogę powiedzieć zbyt wiele. Po prostu… uruchom protokół Zielone Żelki.

- Panie Banner, wspomniany protokół został wgrany piętnaście minut temu - zauważa Jarvis i jeśli to w ogóle możliwe, brzmi podejrzliwie.

- A więc trafiłem idealnie. Wiem, że to świeża sprawa, ale mówię poważnie, J. Zanim cokolwiek wyjaśnię, wykonaj moje polecenie.

- Zgodnie z rozkazem, sir - oznajmia głos.

Bruce nigdy wcześniej tego nie robił. Prawdę mówiąc, nie było ku temu okazji, ale pamiętał, że Tony w tamtym okresie ustawił tajne ścieżki dostępu do Jarvisa dla niego i, z tego co wiedział, dla Natashy. Jak sam stwierdził, “na wszelki wypadek:”

A ich obecna sytuacja zdecydowanie mieści się w tym kryterium. Nie jest pewien, jaki jest dokładnie zakres uprawnień i w pierwszej kolejności właśnie tego ma zamiar się dowiedzieć.

- Jarvis, jakie są ograniczenia tego protokołu?

- Ma Pan możliwość korzystania z 10% moich zasobów z każdego miejsca na ziemi, dysponowania środkami, wydawania dyspozycji z ograniczeniem stopnia drugiego. Wszystkie działania mogą też zostać zastrzeżone tylko do pańskiej informacji.

- Perfekcyjnie - wzdycha Bruce, będąc pod wrażeniem. Ma dostęp tylko o jeden stopień niższy od samego Tony’ego. To nawet lepiej, niż się zakładał. -  A jeżeli poproszę Cię, abyś wymazał z pamięci całą naszą rozmowę?

- Mogę wykonać takie polecenie, o ile nie narazi ono na niebezpieczeństwo obiektów pierwszego stopnia. Informacja o uruchomieniu protokołu nie podlega likwidacji, sir.

- To będzie musiało wystarczyć - wzdycha Bruce. Naprawdę ma nadzieję, że nie rozpieprzy ich linii czasowej w drobny mak. Jeśli jego teorie pokrywają się z prawdą - a na razie wszystko na to wskazuje - może dzięki tej rozmowie dokonać czegoś więcej, niż początkowo zakładali. - Potrzebuję twojej pomocy w celu namierzenia Tesseraktu, który został przeniesiony. Wiem, że trwają obecnie złożone poszukiwania go. Muszę cię prosić, abyś w miarę możliwości opóźnił je, przekazując mnie wyniki swojej analizy.

- To… nieco sprzeczna dyspozycja, Panie Bruce. Zdaje się, że obecnie przemieszcza się Pan razem z Panem Starkiem w celu… Moje dane są sprzeczne -  zauważa Jarvis.

- Tak. W dużym skrócie. W tej chwili, w Nowym Yorku jest dwóch Bruce’ów, dwóch Stevów i dwóch Tonych. Z tego czasu i z przyszłości. Ja jestem z przyszłości, Jarvis. Musimy zdobyć Tesserakt, zanim Loki zabierze go poza nasz zasięg. I nikt, naprawdę nikt nie może się dowiedzieć, bo…

- Możliwe konotacje takiego wycieku informacji są dla mnie jasne, dziękuję.

- Loki będzie tam, gdzie Tesserakt. Mamy nadzieję, że przetrzymuje gdzieś Tony’ego. On… ma obecnie inny reaktor, powinieneś być w stanie dostrzec różnicę. Możliwe też, że ma również cząsteczki Pyma - Bruce wyrzuca z siebie informacje, wszystko, co Jarvis może poddać analizie i jakoś wykorzystać w swoich poszukiwaniach. - Jestem pewien, że Loki używa swojej magii, być może wspiera się też samym Tesseraktem. Szukaj wyładowań, zaburzeń fal… Zresztą, wiesz co robić, nie będę ci mówił, jak masz wykonywać swoją pracę.

- Dziękuję sir. Cząsteczki Pyma?

- Zerknij do archiwum Tarczy - podpowiada Scott.

Na orientacyjny adres czekają niecałą godzinę. Bardziej szczegółowe informacje na temat Cząsteczek Pyma i nowego reaktora Tony’ego, okazują się być kluczowymi danymi w skomplikowanych procesach sztucznej inteligencji. Lang jest w szoku, Bruce nie spodziewał się niczego innego, to był Jarvis, jeśli ktoś miał to rozgryźć, to właśnie on.

- Jarvis? Muszę cię prosić, abyś po tej rozmowie, wymazał wszelkie ślady po niej. Wiesz dlaczego. Usuń, co możesz. A i proszę, opóźnij nieco poszukiwania… Dołożę wszelkich starań, by wrócić i odstawić wszystkich na swoje miejsce - obiecuje Bruce.

- Oczywiście, sir. Ufam panu.

Banner czuje, jak serce staje mu na chwilę, na myśl o tym, co miało się stać. O Ultronie, o Visionie, o… o tym jak stracą go ostatecznie. Jeśli to zrobię, to znaczy, że już to zrobiłem - powtarza sobie w myślach, po czym wydaje kolejne polecenie:

- Jarvis? Właściwie, możesz zrobić coś jeszcze…


-.-

Z każdym kolejnym słowem opowieść Starka staje się jeszcze bardziej szalona. Dobrze, jeśli przyjąć, że mówi prawdę i jego matka... przybrana matka została zamordowana, przypuszczalnie mógł przystąpić do szalonej misji Thora, przy okazji pozorując swoją śmierć. To jeszcze ma jakiś sens, nawet bez wszystkich szczegółów, których Stark za nic nie chce mu wyjawić - jak chociażby to, co dokładnie ukradły te pieprzone elfy.

Opowieść o przejęciu władzy w trakcie kolejnego z długich snów ojca podoba mu się najbardziej. Ale kolejne fragmenty… Człowiek z uwagą dobiera słowa, cedząc informacje i dobierając te, które jego zdaniem miałyby najmniejszy wpływ na linię czasu. Zdecydowanie nie ufa Lokiemu, nie wierzy, że ten dotrzyma podpisanej umowy.

Cóż, tu się akurat myli.

Stark wie zbyt wiele, by mógł zmyślić to wszystko. Wiadomości o Heli są jakąś kompletną nowością, a jednak brzmią zadziwiająco prawdziwie. Loki zna legendy o Ragnaroku. I chociaż gardzi większością mieszkańców Asgardu, woli ich ujrzeć w roli swoich poddanych, nie zaś patrzeć jak giną z ręki rozszalałej czarownicy czy w ogniu rozpadającej się planety.

- Thor myślał, że zostawiliście Tesserakt w skarbcu Odyna. Ale tak się nie stało. Zabrałeś go ze sobą, zanim uciekliście na statek. Kamień nie przepadł, a Thanos odnalazł was i po niego przyszedł. - Stark zawiesza głos i patrzy na niego przenikliwie, znów zastanawiając się najwyraźniej, czy powinien mówić dalej.

- Już i tak wiem zbyt wiele - wzdycha Loki. - Bogowie, jak wy w tym wytrzymujecie? - Pyta, zrywając z szyi zielony krawat. - Nie znoszę, gdy coś tak okala mi szyję, jak jakaś smycz. Czy to element waszych gier godowych? - Udaje mu się rozśmieszyć tego człowieka, co z dziwnych powodów nawet mu pochlebia, przez całe dwie sekundy.

- Owszem, bywa, że tak. Aczkolwiek najczęściej stanowi element stroju wyjściowego - wyjaśnia Stark, uśmiechając się do niego co najmniej zalotnie. Światło z jego mechanicznego serca, czy co on tam ma w piersi, rozświetla to dziwne, wierzchnie odzienie, które ludzie tak bardzo uwielbiali, z jakimś symbolem na czarnym materiale. Jest niebieskawe. Loki pozwala sobie wpatrywać się w nie przez chwilę.

Czy naprawdę chcę wiedzieć? Czy chcę usłyszeć, jak wyglądała moja śmierć?

- Och, powiedz to wreszcie - niemal krzyczy. - To tam zginę, czyż nie? Na tym statku?

Stark wierci się w fotelu i na chwilę ucieka gdzieś wzrokiem. Ale kiedy zaczyna mówić, coś w jego głosie utwierdza Lokiego jeszcze bardziej, że każde słowo jest prawdą:

- Próbowałeś oszukać Thanosa. Thor mówił, że prawie ci się udało. Ukryte ostrza, iluzja, twój najlepszy ruch. I… byłeś prawdopodobnie bliżej zabicia go, niż wielu z tych, którzy z nim walczyli. Ale ostatecznie to on zabił ciebie. Thor… Twój brat uważa, że próbowałeś ich wszystkich uratować.

Loki prycha głośno i splata ręce na piersi. To.. To niedorzeczne. Za matkę, może… W jakimś przypływie szaleństwa. Ale za nich? Za Thora? Mając Tesserakt w rękach, dlaczego nie użył go i nie uciekł? To nie miało sensu.  Ale Stark… Wszystko co powiedział, było prawdą, albo wierzył, że nią było. Znając Thora mógł trochę ubarwić historię. Choć, to prawda, gdyby mógł powalić Thanosa, czy nie spróbowałby? Zgładzić jednego z największych tyranów wszechświata?

- Czyżbym słyszał odrobinę podziwu w Pana głosie, Panie Stark?

- Twoi ludzie, ci którzy przetrwali, uznają cię za bohatera. Okazuje się, że na koniec udowodniłeś swoją wartość. Och, nie patrz na mnie tak krzywo, wiesz, że nie wymyśliłbym czegoś takiego! Thanos zabija zawsze tylko połowę. Zabił jednego z braci, drugiego pozostawił przy życiu, podobnie jak połowę waszych ludzi. Mieszkają teraz na ziemi. I uwierz mi, nie spodobałaby ci się ta planeta, ani żadna inna po tym, co zrobił Thanos. Jeśli on znowu wygra, jeśli nie uda nam się tego naprawić… Nie ma już światów, którymi mógłbyś chcieć rządzić, Książę. Wszechświat to ruina. On to zrobił, Loki - mówi Stark, a jego oczy błyszczą groźnie. Patrzy na niego twardo, niemal agresywnie, jakby desperacko pragnął tylko jego uwagi, jego zaufania. Wiary.

Loki nie pamięta, by kiedykolwiek ktoś okazał mu tyle poważania, skupienia i… emocji? No, może poza wzgardą i nienawiścią, której doświadczał zbyt często. Ten człowiek… On naprawdę go szanował. No, tego starszego Lokiego, martwego Lokiego. Ale jednak. Naprawdę wierzył, że może przekonać go do przyspieszenia tej całej moralnej przemiany, którą - jeśli mu wierzyć - przeszedł w wyniku kilku znaczących, traumatycznych wydarzeń.

- Zebrał Kamienie, użył ich, by zmienić w popiół połowę istnienia we wszechświecie. A potem.. Potem zniszczył Kamienie, by nikt nie mógł ich użyć. Thor go zabił. Skrócił o głowę. Ale to niczego nie zmieniło. Straciliśmy… Dzieciak, który był mi synem, rozpadł się w proch w moich rękach! Odeszli, a światy nie potrafią sobie z tym poradzić. Loki… Potrzebujemy twojej pomocy - Stark prosi, praktycznie błaga. W jego głosie pobrzmiewa rozpacz.

To coś innego. Coś nowego. Mówi do niego tak, jak można by się zwracać do… Boga. Ta szczerość i kompletna bezradność człowieka, który nie tak dawno temu przyczynił się do porażki armii z innego świata?

- Wierzę w ciebie, Loki.

To nie jest żart, ani sarkazm i to poraża Lokiego niczym grom. Nic nie zrobił, nie bezpośrednio, a jakimś cudem stał się chwilowo najważniejsza istotą w życiu tego człowieka. To naprawdę interesujące i… przyjemne. I nie ma nic przeciwko, by trwało jeszcze trochę.

- Więc, chciałbyś, bym oddał ci Tesserakt, pozwolił wyruszyć na waszą bohaterską krucjatę i dał się zamknąć w Asgardzie? Naprawdę nie widzę powodu, by…

- Chcesz, by ludzie w ciebie uwierzyli? Chcesz, by twoi poddani szczerze ci ufali i szanowali? To możliwe. Możesz być ich przywódcą, Loki. Ale musisz przejść tę drogę, musisz przeżyć to, co spowodowało twoją przemianę. Nie ma drogi na skróty. Jeśli będziesz wiedzieć, nic z tego się nie stanie - przekonuje Stark, z niesamowitą intensywnością, jakby naprawdę walczył teraz o swoje przetrwanie. I może tak właśnie jest.

- Cóż mi to da? Ta chwila szacunku przed śmiercią? - szydzi, nadal nieprzekonany. To brzmi tak jak wszystkie te truizmy wygłaszane przez… matkę.

- Ja… Myślę, że możemy spróbować cię ocalić - mówi człowiek, nagle tracąc nieco pewności w głosie. - Jest sposób. Ale musisz.. Musisz mi zaufać, Loki.

-.-

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Giphy
Powrót do góry Go down
Tony.
Team Heroes
Team Heroes
Tony.


Female Wiek : 27
Skąd : Poznań
Liczba postów : 395
Rejestracja : 19/04/2016

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyNie 06 Gru 2020, 23:47

Cytat :
Możliwe konotacje takiego wycieku informacji są dla mnie jasne, dziękuję.
XD <3

Nic nie mówię. Żelki, pączki? XD No ok, czemu nie. Śmieciożarcie więc czemu nie Very Happy I ten Bruce, który pewnie ustawiłby kod dostepu złożony z samych cyfr, który jedyne co może zrobić to przewrócić oczami i po prostu dać się ponieść szaleństwu Starka. Z uwagi na takie zagrania właśnie czasem mi się wydaje, że bruce byłby idealnym partnerem dla Starka. Bo jest uparty (jak Loki i Stephen) ale w taki łagodny sposób. Bardziej… jak wół, a nie sprytnie uparty. Może by Tonym nie manewrował tak, żeby ten tańczył, jak Banner mu zagrał, ale nie mam wątpliwości, że Tony w końcu by mu uległ ^^ Coś mi się zebrało na Science Brothers, a przecież mam tu coś innego, a równie fajnego - zapowiedż Frost Irona! Very Happy Bo hej, pewnie, bo to łatwo powiedzieć: musisz mi zaufać. No to ok, ufam, zrobię co chcesz xD To nie tak działa, i Loki doskonale o tym wie. A skoro wie… to czy będzie chciał w to brnąć? Cóż, zobaczymy, okaże się Very Happy Oby xD Naprawdę nie pamiętam już praktycznie NIC z tego, co tam się dalej dzieje, wiem tylko, że ostatecznie sprowadzę ich razem do domu (moja iskierka komentarzowego buntu, welp xD)

Cieszę się, że nie muszę czekać na zakończenie. NZtki mnie dobijają xD

PS. głęboko wierzę w to, że gdyby Bruce stanął przed telefonem, komputerem lub innym urządzeniem z mikrofonem i powiedział "Jarvis, zgłoś się" to też by z nim pogadał. Jarvis WIE. Razz

Pozdrawiam, i niech Wen zawsze Ci sprzyja!
Tony.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Sometimes you gotta run before you can walk

Vi stands for Victory, didn't you know?
[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Vignet12


Ostatnio zmieniony przez Tony. dnia Pon 23 Sie 2021, 19:59, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
M.
Team Villains
Team Villains
M.


Female Wiek : 28
Skąd : Poznań/Zielona Góra
Liczba postów : 241
Rejestracja : 18/08/2015

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyNie 06 Gru 2020, 23:48

Przenisiony z 15.04.2020

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Fknd5o10

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) FAf9hm8
Powrót do góry Go down
Wirka.
Team Heroes
Team Heroes
Wirka.


Female Wiek : 33
Liczba postów : 1403
Rejestracja : 21/12/2014

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyNie 06 Gru 2020, 23:48

przeniesione z 16.04.2020

prompt:


4.


Bruce już chce wpaść do wskazanego przez Jarvisa budynku, gdy pozostali Avengersi zatrzymują go słusznym argumentem - wywiad. Najpierw powinni sprawdzić, co dzieje się w środku, zanim wpadną tam z berłem, wywołując małą wojnę. Tym razem Bruce przyznaje im rację, strategia na Hulka nie jest tutaj najlepsza.

Z oczywistych przyczyn to Scott pędzi na zwiad. Pozostaje w ciągłej łączności i całe szczęście, bo chwilę później słyszą w słuchawce nie Langa, a Lokiego, we własnej osobie.

- Zapraszam do środka - oznajmia wesoło.

Steve wymienia z Brucem jedno ponure spojrzenie.

- To pułapka - zauważa cicho.

- Oczywiście. Pytanie, jaka? - Banner wzdycha głośno i wychodzi zza rogu. Nie mają innego wyboru, muszą stawić czoła Lokiemu - znowu.

Wbiegają do klatki schodowej i podążają śladem Scotta ku piwnicy. W półpodziemiu znajdują szeroki korytarz, a na jego końcu wielkie, niebieskie drzwi, wyglądające tak, jakby ktoś przestawił je z zupełnie innej bajki. Bogato rzeźbione  w roślinne wzory, z złotą klamką.

- Myślisz, że to tam? - rzuca Steve, a Bruce’owi zajmuje całe trzy sekundy zorientowanie się, że kapitan żartuje.

Przechodzą kolejne kilka metrów, a kiedy drzwi otwierają się na oścież, ich oczom ukazuje się jedna z najdziwniejszych scen w ich życiu.

Oto Loki, w cywilnym można by rzec ubraniu, boso, przechadzający się po puchowym dywanie przy kominku, na którym płonie ogień, Scott i Tony, siedzący w głębokich fotelach z kuflami piwa w rękach i kolejne dwa, puste fotele… Steve potrząsa głową, na wypadek, gdyby jednak miał jakieś omamy, ale sądząc po głośnym prychnięciu Bruce’a, doktor widzi to samo.

- Witajcie wasale - rzuca Loki, swobodnie, choć jego ciało napina się wyraźnie, jakby szykował się do ucieczki. Mierzy surowym spojrzeniem Bannera, analizując zmiany, jakie w nim zaszły.

- Nie jestem Hulkiem. Nie zupełnie - mówi głośno Bruce, unosząc ręce w geście poddania. Nie są pewni, czy to uspokoiło Księcia dawnego Asgardu. Steve spogląda na Tony’ego, szukając wskazówek. Ten wydaje się siedzieć w zupełnym odprężeniu i tylko mocno widoczne żyły na przedramieniu sygnalizują, że tak naprawdę sam szykuje się do bitwy.

- Usiądźcie - rozkazuje Loki, tonem nie znoszącym sprzeciwu, a w spojrzeniu Starka odnajdują naglące potwierdzenie. Lepiej tego nie spierdolcie - wydaje się mówić. Siadają więc, a kiedy i przed nimi pojawiają się kufle z piwem, Bruce zaczyna się zastanawiać, czy ktoś zaraz wyskoczy zza drzwi i zacznie tańczyć macarenę.

- Jak już wspomniałem mróweczce, podjąłem się negocjacji warunków ugody biznesowej z… Księciem Lokim - mówi Tony, wskazując na długi arkusz pergaminu pokryty drobnym, choć wyraźnym pismem.

- Sprzedałeś mu duszę? - pyta Steve ponuro.

- Nie byłaby zbyt wiele warta - wzdycha Loki i brzmi na autentycznie zawiedzionego. - Zbyt zniszczona.

- W zamian za wypożyczenie Tesseraktu na czas naszej misji, oraz oddanie się w ręce Thora ze zmodyfikowaną pamięcią, zobowiązałem się do podjęcia próby ocalenia Lokiego. Dołożę wszelkich starań, by przetrwał spotkanie z Thanosem.

- Wypożyczenia… To znaczy, że zamierzasz oddać mu Kamień, kiedy…

- Daj mi skończyć Steve. Nie, nie oddamy TEGO Kamienia, ten musi wrócić z powrotem w ręce Thora, a stamtąd do Asgardu, razem z Lokim. Niemniej, jeśli, i tu podkreślam, jeśli uda nam się ich użyć i nie zniszczyć ich przy okazji… Mocą naszej umowy, ten jeden kamień wraca w ręce Lokiego. Z zastrzeżeniem, że nie może zostać użyty w żaden sposób na terenie Ziemi, chyba, że do opuszczenia jej. Jest jeszcze kilka drobniejszych ustaleń, otóż gwarantuję, że w razie przetrwania Nowego Asgardu na Ziemi, poręczę za Lokiego w obecności jego krajan, a także… Jak to szło - mężczyzna szuka jakiegoś zapisu na pergaminie i odczytuje go - dołożę starań, by jego dokonania zostały spisane, utrwalone dla potomności i nagłośnione, a rola w pokonaniu Thanosa publicznie doceniona.

Steve zapada się mocniej w fotelu, widząc, że to jeszcze nie wszystko. Boże, co jeszcze obiecał mu Tony? I jak niby miał zamiast dotrzymać tej… umowy?

- Ponadto, nasza czwórka zobowiązuje się do chronienia Lokiego własnym ciałem i zdrowiem, gdy tylko zajdzie taka potrzeba, na terenie ziemi, a po pokonaniu Thanosa. Tak, to chyba te najważniejsze…

- Nie powinieneś negocjować w naszym imieniu, Tony - niemal warczy Steve, ale wie, że niczego już nie zmieni. Stark zagrał ich losami w grę z szalonym bożkiem, nie wiedząc nawet, czy dożyje momentu rozliczenia.

- Nie zapominaj o… - zaczyna Loki, ale Stark mu przerywa.

- To drobiazgi, nie będziemy ich zanudzać. Gotowy, by dotrzymać swojej części umowy?

- Lepiej naprawdę dopilnuj, abyś dożył dopełnienia tego kontraktu, Stark. Chcę móc znów zobaczyć to twoje poddańcze spojrzenie. Niemal żałuję, że muszę na jakiś czas o nim zapomnieć - śmieje się Loki. - To gdzie macie moje berło, moja oddana służbo?

Godzinę później Bruce nadal nie może w to uwierzyć, ale widzi na własne oczy, jak Tony przykłada czubek berła do piersi Lokiego a potem zostawia go w pobliżu wieży, by Thor mógł go odnaleźć. Trochę namieszali, to fakt, ale nadal mają nadzieję, że to drobiazg, który jakoś wyrówna się i nie rozpieprzy ich świata od środka.

- Więc… jak zamierzasz niby ocalić Lokiego? W czasie, do którego wracamy, będzie już dawno martwy - wypomina Scott.

- Och, właściwie, to on sam wybrał sposób. Widzicie, uznał, że nie zaufa nikomu, jak tylko sobie, dlatego związał Tesserakt zaklęciem. Kiedy znowu go dotknie, a to się stanie krótko przed wejściem na statek, uaktywni krótką wiadomość. O ile posłucha własnego głosu rozsądku… Być może jak wrócimy, będzie gdzieś w Nowym Asgardzie.

- Dużo ryzykujesz.

- Wiem, Steve. Wszyscy ryzykujemy. Ale czyż nie jesteśmy tylko bandą straceńców? Jeśli to się uda, stawiam wszystkim tony cheesburgerów. TONY, słyszycie!

-.-

Wanda unosi się i ciska strumieniem energii prosto w dwie najbliższe bestie. Nie dostrzega tej trzeciej, która wpada na nią z impetem, uderzając w bok i przypierając do ziemi. Zanim jednak szpony potwora zdołałyby rozpłatać jej pierś, wielki, srebrny nóż przeszywa mu głowę. Martwe cielsko przygniata ją do ziemi, w ostatniej chwili udaje jej się odbić je w bok drobnym uderzeniem mocy.

- Wstawaj wiedźmo, nie czas na przerwę - krzyczy Loki, a przynajmniej jeden z nich, bo w zasięgu wzroku ma ich przynajmniej kilkunastu, każdy walczący równie zacięcie, co ten prawdziwy.

- Odezwał się, iluzjonista - wzdycha Wanda i podnosi się, by rzucić się ponownie w wir walki.

I nie tak długo później, to właśnie Loki dociera do nich w chwili, gdy jest już za późno i to jego spojrzenie jest ostatnim, które spotyka Wanda, zanim oboje rozsypują się w proch.

-.-

Wracają. Zdobyli Kamienie i może, tylko może udało im się nie zniszczyć ich linii czasu, nie utworzyć kilku kolejnych, jeszcze gorszych niż ich własna, Boże uchroń. Steve oddycha z ulgą rozglądając się po kręgu, ale potem jego spojrzenie trafia na napiętą twarz Clinta i świat znów się pod nim zapada. Jak mogli być tak głupi, by tego nie przewidzieć? Dlaczego nikt nie spytał, dlaczego Thanos wrócił z Kamieniem, ale bez swej przybranej córki?

Bruce wypada przez szybę na zewnątrz i wyładowuje swą rozpacz na kilku ławkach i betonowym postumencie. A Steve ma wielką ochotę do niego dołączyć. Mają jednak zadanie do wykonania, wiedzą, że od niego może zależeć absolutnie wszystko.

Rzucają się więc w wir pracy, by jak najszybciej przygotować nową rękawicę, zdolną utrzymać wszystkie kamienie. Banner, gdy udaje mu się opamiętać, zaskakuje wszystkich, gdy po dwóch godzinach upartej walki z systemami Starka, niemal krzyczy coś, co brzmi jak najbardziej absurdalny tytuł taniego horroru:

- Zielone Żelki, PRZEBUDZENIE!

- Sir? - odpowiada mu niepewnie głos, za którym wszyscy tęsknili bardziej, niż chcieliby to przyznać.

- Jarvis? - krzyczy Tony, patrząc na Bruce’a z niedowierzaniem.

- Tak sir… To ja.

- Ale jak... Bruce? - Tony nie jest pewien, czy chce Bannera przytulić, pocałować, czy może jednak uderzyć, kiedy domyśla się, że tamten też sporo namieszał podczas ich wyprawy.

- Panie Banner, czy mogę? - pyta Jarvis, a uzyskawszy zgodę Bruce’a - Bruce’a, nie Tony’ego, głos dobiegający z głośników wyjaśnia, jak wykorzystał furtkę, jaką zostawił protokół Zielone Żelki, wykonał kopię zapasową, kopii zapasowej, po czym zakodował ją i odciął od siebie, tak by nie mogła ulec zniszczeniu ani modyfikacji, aż do momentu przebudzenia jej przez Bruce’a w przyszłości.

- Wybacz mi, Jarvis - prosi Tony. - Wybacz, że sam na to nie wpadłem.

- Czasem trzeba liczyć na przyjaciół, sir - odpowiada Jarvis.

I chociaż odzyskanie go nie jest w stanie zrekompensować im tych ran, które jątrzyły się w sercach po śmierci Natashy, pracowali sprawniej, szybciej i jakby z nową siłą.


-.-


Tony unosi rękę, z trudem utrzymując się we w miarę prostej pozycji. Wie już, co go czeka. Pogodził się z tym, już jakiś czas temu, a smutne oczy Stephena tylko utwierdzają go w tym przekonaniu, że musi to zrobić. Musi zmieść Thanosa, nie tyle  powierzchni Ziemi, co z wszechświata w ogóle.

- Jestem Iron Man - mówi i pstryka. Rozrywający, piekący ból przepala mu rękę, ale nie dociera do piersi z pełną siłą. Niemal czuje, jak strumień tej potwornej energii rozdziela się na dwoje i jeden zmierza ku jego sercu, a drugi znika gdzieś w punkcie, w który jego ramię styka się… z innym życiem, innym ciałem.

Słyszy dzieciaka, jak krzyczy gdzieś w oddali. Biegnie ku niemu…

- Panie Stark? Panie Loki? Panie Stark, słyszy mnie pan?

Tony krztusi się krwią.

- Jarvis?

- Uszkodzenia wewnętrzne siedemdziesiąt dwa procent sir.

- Panie Stark? - Peter klęczy obok, gdzieś w oddali majaczy ledwie żywy Steve.

- Spokojnie dzieciaku. Zdaje się, że Rogaty Bożek zebrał trochę cięgów za mnie.

- Nawet nie myśl o umieraniu, mój wasalu - charczy Loki, tuż obok niego. - Jesteś moim osobistym niewolnikiem, pamiętasz?


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Giphy
Powrót do góry Go down
Tony.
Team Heroes
Team Heroes
Tony.


Female Wiek : 27
Skąd : Poznań
Liczba postów : 395
Rejestracja : 19/04/2016

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyNie 06 Gru 2020, 23:49

Tekst z otwartym zakończeniem. No tak. Jak powiedzieć światu, że W chce krwi, potu i śmierci, a Tony nie, i może jednak trochę by to tak… załagodzić? Napisać “Otwarte zakończenie” XD

To, że Tony nie pomyślał o zrobieniu kopii zapasowej Jarvisa też uważam za niezmiernie głupie w kanonie. Sorry, ale Friday to już nie to samo. No nie i koniec. Z drugiej strony zastanawiam się, jak Vision by zareagował na swojego… co, starszego brata? Koniec końców wiele ich łączy, i to o wiele więcej, niż głos. Taka ciekawostka. Ale dobrze, że jarvis wrócił <3

W ogóle bardzo podoba mi się motyw z tym, że ktoś jeszcze razem ze Starkiem bierze na siebie ciężar pstryknięcia. Bo halo - czy Strażnicy Galaktyki nie nauczyli nas, że tak można? Po co w ogóle robić takie pierdoły jak samemu stawiać temu czoła, jak mogliby stworzyć łańcuch życia ze wszystkich bohaterów MCU i pstryknąć? I niechby sobie wtedy oddali Tony’ego Pepper, nich siedzi na dupie i wychowuje córkę i dalej się nie miesza… ale ciężko pewnie byłoby się go pozbyć gdyby nie był martwy. Wrr.
Pozdrawiam, i niech Wen zawsze Ci sprzyja!
Tony.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Sometimes you gotta run before you can walk

Vi stands for Victory, didn't you know?
[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Vignet12


Ostatnio zmieniony przez Tony. dnia Pon 23 Sie 2021, 20:33, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
M.
Team Villains
Team Villains
M.


Female Wiek : 28
Skąd : Poznań/Zielona Góra
Liczba postów : 241
Rejestracja : 18/08/2015

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyNie 06 Gru 2020, 23:50

klep z 17.04.2020

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) FAf9hm8
Powrót do góry Go down
Wirka.
Team Heroes
Team Heroes
Wirka.


Female Wiek : 33
Liczba postów : 1403
Rejestracja : 21/12/2014

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyNie 06 Gru 2020, 23:51

Z 17.04.2020

**Nie wiem co tu się stało, ale to już wgl nie ma nawet znamion Angstu, to wszystko wina Tony... Lekko związane z serią Kobaltową

Kategoria: ogólne +12
Bohater: Morgan Stark
prompt: obrazkowy

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Cccccc11


ŻÓŁTY



Morgan siedziała na małym, białym stołku, ściskając w dłoniach jedną ze swoich książeczek. Tuż obok, w czystej, wykrochmalonej pościeli, leżał Tatuś. Wyglądał jakby przebiegło po nim stado słoni, z różnych miejsc w ciele wystawały jakieś dziwne rurki, podłączone do tego, co mama nazwała kroplówką, oraz do innych ważnych urządzeń. Kiedy na niego patrzyła, trochę chciało jej się płakać. Ale Tata chciałby, żeby była dzielna!  i chociaż mama wyraźnie zabroniła przychodzić jej tu samej, Morgan wykradła się wieczorem z łóżka, by pobyć z Tatą trochę bez tych wszystkich ludzi wokół. Tylko oni.

Nie wolno mu było przeszkadzać, ale przecież ona była cichutko. Siedziała blisko łóżka, więc na pewno słyszał, jak szepcze mu swoją ulubioną bajkę.

- I tak Henry uratował krainę Baławanków. I kiedy Mikołaj powiedział, że muszą wracać, bo w innych krainach dzieci wciąż czekają na Zimę, Henry pomachał wszystkim stu bałwankowym rycerzom. Bałwanki odprowadziły swoich gości do Magicznego Drzewa i puff, już ich nie było. Od tamtego dnia co roku wszyscy mieszkańcy LodoLandii zbierają się i świętują uratowanie Zimy, a na Magicznym Drzewie wieszają żółte wstążeczki, na pamiątkę Henry’ego, co ze słońcem zawarł umowę. Koniec.

Morgan skończyła czytać i złożyła książeczkę, a Tatuś nadal się nie obudził. Trochę zmarkotniała, ale pan Doktor mówił, że Tata musi dużo spać.

- No dobrze - westchnęła zrezygnowana. - Zostawiam z tobą Olafka, będzie cię pilnował - oznajmiła, wciskając małego, pluszowego bałwanka pod kołdrę.

Cicho jak myszka zeszła ze stołka i powoli, by nikt jej nie usłyszał, przemknęła do sąsiedniego pokoju. Mama by się pogniewała, gdyby złapała ją poza łóżkiem o tak późnej porze, ale Morgan wiedziała, że jak się jest chorym to TRZEBA słuchać bajek, takie były ZASADY.

Wślizgnęła się do nieco mniejszej, zacienionej sali. Musiała zaświecić sobie maleńką lampkę tuż przy łóżku. Leżący w nim pacjent był w jeszcze gorszym stanie. Spod bandaży wystawały tylko małe kawałki niebieskiej skóry. Dziewczynka wyciągnęła z kieszeni bluzy małego, błękitnego kucyka, po czym ostrożnie wcisnęła go w dłoń chorego. To była druga z ważnych ZASAD powracania do zdrowia - misie pomagały w chorowaniu, bo pilnowały, aby każdy miał dobre sny.

Morgan usiadła sztywno na stołku i tak cichutko, jak tylko potrafiła, przywitała się oficjalnie:

- Dzień dobry Panie Loki, jestem Morgan Stark. Przeczytam Panu bajkę o Henrym i Bałwankach.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Giphy
Powrót do góry Go down
Tony.
Team Heroes
Team Heroes
Tony.


Female Wiek : 27
Skąd : Poznań
Liczba postów : 395
Rejestracja : 19/04/2016

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyNie 06 Gru 2020, 23:52

Z 17.04.2020


[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Oy7AOJU

Worek niespodziankowy: W komentarzu dopisz krótką kontynuację tekstu, który komentujesz, w dowolnym stylu


Następnego dnia wieczorem Morgan, jak zwykle cichutko i ostrożnie, wymknęła się z pokoju. Tym razem miała ze sobą książeczkę o Franklinie, żółwiu, który był chory. Uznała, że skoro on wyzdrowiał, to Tato i Pan Loki też muszą. Wślizgnęła się do pokoju i pogratulowała sobie zwinności – w końcu mama znów jej nie złapała.

Pepper, patrząc na codzienny rytuał córki ze schowanej w cieniu kanapy w salonie, pokręciła tylko głową i z namiastką uśmiechu pogrążyła się w lekturze. Tony by jej pozwolił, uznała. Najbardziej dziwił ją fakt, że Morgan po odwiedzinach u taty szła do Lokiego, postanowiła więc wczoraj podsłuchać, co mała tam robiła. A gdy usłyszała tę samą bajkę czytaną przez tego małego chochlika, miała ochotę wejść tam i ją wyściskać, za bycie dzieckiem Tony’ego AŻ TAK BARDZO. Nie zrobiła tego jednak, bo musiałaby wtedy odesłać ją do pokoju i powiedzieć, że nie powinna chodzić tam sama, a już tym bardziej tak późno wieczorem. Udawała więc, że nic nie wie, ale w głębi serca czuła, że ich córka to skarb.

Pepper zdążyła przeczytać zaledwie kilka zdań, kiedy usłyszała wysoki pisk dochodzący z pokoju Tony’ego. Przerażona, że to jedno z wielu urządzeń podtrzymujących życie wyje na alarm, odrzuciła książkę i biegiem wpadła do pokoju, w którym leżał jej mąż.

- Morgan! Co się stało?!

Dziewczynka stała w miejscu, z szeroko otwartymi oczami i z ustami zamkniętymi z całej siły dłońmi. Książeczka i dwa misie leżały obok, na podłodze. Może to jej się coś stało? Ale już sekundę później Morgan wdrapywała się na Tony’ego, żeby go wyściskać. Potts warknęła ostrzegawczo i złapała córkę pod pachami, żeby ściągnąć ją z rekonwalescenta, ale zamarła w pół ruchu, gdy już mocno trzymała dziewczynkę.

Tony miał otwarte oczy i uśmiechał się leciutko, pomimo pokiereszowanej twarzy.

- Cześć, dziewczyny.

***

Tony obudził się pierwszy. Na Lokiego musieli poczekać dwa dni dłużej. Jednak obaj byli żywi, wracali do zdrowia, a to był największy skarb, na jaki Pepper mogła liczyć. W pewnym momencie pogodziła się już z tym, że straci Tony’ego, że tym razem nie wróci do domu, do niej i do Morgan. Jednak dzięki pewnemu upierdliwemu Asgardczykowi, który ciągle prosił o jakieś wymyślne rzeczy i tłukł naczynia, ich córka nadal miała tatę – został więc honorowym gościem w ich domu.

- Jeśli myślisz, kobieto, że pozwolę  ci tam sobą pomiatać... – Loki brzmiał według Morgan bardzo groźnie, ale to mama była w tym domu nieprzejednana i  zawsze miała ostatnie słowo, więc dziewczynka podsłuchiwała dalej, z zapartym tchem.

- Och, przepraszam, nie wiedziałam, że masz coś do powiedzenia w tej sprawie, panie boże.

- Ależ...! – Loki prychnął, a Morgan uśmiechnęła się szeroko. Wujek Loki był super, ale mama i tak była najlepsza! – To niedopuszczalne!

- Ej, Voldemorcie, nie sycz na moją żonę. Jeśli mówi, że nie dostaniesz piwa do śniadania to obawiam się, że to jej ostatnia decyzja. Bierz, co dają, zawsze zamiast kawy mogła dać ci wodę.  Przypomnieć ci, co jedliśmy miesiąc temu, jak uparła się, że nie możemy jeszcze przyjmować pokarmów stałych bo jesteśmy „za słabi”?

Morgan poczuła, że chce wejść do środka i wyściskać Tatę. Ciągle czuła wobec niego jakieś dziwne uczucie, głęboko w środku, które nie pozwalało jej spokojnie usiedzieć, kiedy słyszała jego głos. Tak jakby to, że był tu z nią, było niesamowite i okropecznie cudowne i po prostu cała ta radość nie mieściła się w niej, bo była za mała. Wiedziała jednak, że nie może tego zrobić, bo nie usłyszy końca rozmowy, a to było za fajne, żeby przerywać dorosłym. Jak codziennie.

- Jeśli myślisz, że tknąłbym chociaż palcem tą przeklętą owsiankę...

- Tak, czas owsianek chyba już się skończył. Teraz macie kanapki i kawę, to nie jest dramat, na litość boską. Chociaż... – po głosie Mamy słychać, że szykuje ostateczny cios. – To takie ładne kanapki. Szkoda by było, gdyby... ktoś je wyrzucił i przyniósł owsiankę.

- Nie, nie, nie! Już dobrze. – słychać pstryknięcie palcami i dwa zadowolone pomruki. – Poudajemy chociaż, że to piwo, Stark. No już, idź sobie, harpio.

Morgan odskoczyła od drzwi i udała, że jest bardzo zainteresowana poręczą schodów. Mama otworzyła drzwi dosłownie sekundę później, ale nie miała złej miny, uśmiechała się.

- Chodź, Kochanie. Dla nas mam coś lepszego.

- Tosty z serem? – nadzieja w głosie Morgan jest tak skondensowana, że gdyby nadzieja mogła tworzyć przedmioty, w jej ręce znalazłaby się zaraz ciepła kanapka z ciągnącym się cheddarem.

- Omlety z truskawkami.

Dziewczynka podskoczyła radośnie, klaszcząc w dłonie. Pobiegła w stronę kuchni, tuż przed mamą, ale usłyszały jeszcze głos dochodzący zza zamkniętych drzwi:

- Wiem! Wyczaruj jeszcze cheeseburgery!

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Sometimes you gotta run before you can walk

Vi stands for Victory, didn't you know?
[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Vignet12


Ostatnio zmieniony przez Tony. dnia Pon 23 Sie 2021, 20:37, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
M.
Team Villains
Team Villains
M.


Female Wiek : 28
Skąd : Poznań/Zielona Góra
Liczba postów : 241
Rejestracja : 18/08/2015

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyNie 06 Gru 2020, 23:52

17.04.2020

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) FKNd5OM

Awwww. Serio... gdzie się podział ten angst. Co się z Tobą stało? Przecież to jest fluffiasto przeurocze. 

Nie cofnęłam się jeszcze do poprzednich części serii, wiec nie wiem czy coś mi przez to uciekło z fabuły. Np. skąd tam się wziął Loki. Może zrobię edit jak doczytam i  będę mieć więcej przemyśleń.

Bardzo fajne wykorzystanie promptu z obrazka. Sama bym chciała usłyszeć bajkę o bałwankach.

Twoja Morgan jest bardzo dobra. Jest słodka, urocza i do tego autentyczna w tym. Umiem się wczuć w jej emocje i dziecięce postrzeganie świata. I ma coś ze Starka, takie hmm... delikatne łamanie zasad... ale tak tylko troszkę... że to przecież dla dobra sprawy i wgl. Smile 

Moim ulubionym cytatem jest to jak przychodzi do Lokiego. No cud, miód.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) FAf9hm8
Powrót do góry Go down
Wirka.
Team Heroes
Team Heroes
Wirka.


Female Wiek : 33
Liczba postów : 1403
Rejestracja : 21/12/2014

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyPon 07 Gru 2020, 00:02

z 21.04.2020
Dobra, dość tych fluffów, co to ma być. 

Podwójne drabble, kontynuacja serii KOBALTOWEJ.




POPIELATY


Trzy miesiące. Tylko tyle dał im los. Trzy miesiące, odkąd odzyskał przytomność, z których większość spędził na rekonwalescencji. Z Morgan czytającą mu bajki i... Pepper przynoszącą lekki rosół, uparcie odmawiającą mu cheeseburgerów, znoszącą jakimś cudem humory Lokiego, który dochodził do siebie w sąsiednim pomieszczeniu.

Świat próbował ogarnąć chaos po Powrocie, ale oni odcięli się, schowani w lesie. Dom wypełniały śmiechy: głośne szczebiotanie Morgan, ciepły chichot Pepper, pretensjonalne prychnięcia Lokiego. Czasem też rechot Bruce'a, pokrzykiwania Thora i nerwowa paplanina Petera. Znów byli wielką, patchworkową rodziną.

Tony mrugnął. I bańka pękła.

Na pogrzeb własnej żony, przyjechał na wózku. Chciał przejść te kilka kroków do ogrodu, ale Bruce nalegał, więc ostatecznie pozwolił wielkoludowi zawieść się nad jezioro. Córka siedziała na jego kolanach, mocno ściskając mu dłoń obiema rączkami. Wciąż była w szoku. Ostatecznie który dzieciak nie miał traumy po śmierci rodzica? Pepper zmarła szybko. I to było jedyne pocieszenie, jeśli w ogóle jakieś odnajdował w tym wszystkim. W jednej chwili śmiali się i rozmawiali, w drugiej już leżała na ziemi, drżąc lekko, w ramionach księcia Asgardu - jego, ze wszystkich istot! Ale Loki nie dysponował żadną magią, która mogłaby jej pomóc, choć trzeba przyznać, że próbował.

Trzy miesiące. Czy naprawdę nie zasłużyli na więcej?
-.-



NA: po 21 dniach codziennego pisania, kończę wyzwanie. To i tak dużo więcej niż napisałam kiedykolwiek, a widzę u siebie spadek zaangażowania, poziomu tekstów i sił do życia - więc wystarczy Smile  Teraz trochę odpocząć, za jakiś czas zredagować, i na jakiś czas życia wystarczy mi Marvela. Dziękuję Tony za dopingowanie i odpowiadanie swoimi, często dużo lepszymi tekstami i dzięki M. za komentarze Smile
W.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Giphy
Powrót do góry Go down
M.
Team Villains
Team Villains
M.


Female Wiek : 28
Skąd : Poznań/Zielona Góra
Liczba postów : 241
Rejestracja : 18/08/2015

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyPon 07 Gru 2020, 00:07

Przeniesione z 21.04.2020

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) FKNd5OM

Bardzo smutne zakończenie serii. Dojebałaś... Szczególnie, że poprzednimi totalnie nie angstowymi tekstami uśpiłaś moją czujność. Jesteś okropna. I to tego jeszcze nic nie wyjaśniasz. Zostawiasz wielkie niedopowiedzenie. 
Jakbyś zamieniła 3 miesiące na 3 tygodnie to była by piękna metafora serii, która nagle i niespodziewanie się zakończyła. Czy naprawdę nie zasłużyliśmy na więcej? 
Mi się bardzo podobał kierunek w którym poszło to wyzwanie, gdzie w pewnym momencie przestał być angst. 

PS. Chciałaś napisać, że za klepnięcia dziekujesz Very Happy A nie ma za co, polecam się na przyszłość, klepię zawodowo Very Happy 

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Giphy

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) FAf9hm8
Powrót do góry Go down
JokerFox.
Team Villains
Team Villains
JokerFox.


Female Wiek : 29
Skąd : Poznań
Liczba postów : 846
Rejestracja : 21/12/2014

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyPon 12 Lip 2021, 23:41

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Fknd5o10

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

What good comes of something
When I'm just the ghost of nothing, nothing?
I'm just the man on the balcony
Singing "nobody will ever remember me"
(...)
A
composer but never composed
Singing "I only want what I can't have"
I only want what I can't have.


~*~*~

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) TnTYADJ
Powrót do góry Go down
https://imaginarium.forumpolish.com
Tony.
Team Heroes
Team Heroes
Tony.


Female Wiek : 27
Skąd : Poznań
Liczba postów : 395
Rejestracja : 19/04/2016

[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) EmptyWto 24 Sie 2021, 20:10

EJJJJJJJJJJJJJJJJ ale jeśli to jest, jak to oznaczyłaś na początku, wstęp do FrostIrona… cóż, to zakończenie serii i tak uznaję za dobre. xD W końcu hej, Tony i Loki mogą być razem, bez Pepper nad głową. Może to nie takie złe ^^’ Mają córkę, mają dom, mają przed sobą przyszłość, no czego chcieć więcej, żeby rozwijać znajomość?

Może przemawia przeze mnie niechęć do Paltrow, która we mnie ostatnio rozgorzała (głupie, anty-naukowe, wszystko-naturalne pudło, które…. Argh -.-). Anyway, podejrzewam, że trafiło ją coś nagłego. I tak, jak Tony powiedział - chociaż tyle, że nie trwało to długo.

Ja tam wierzę, że sobie dadzą radę Very Happy W sensie, serio. Mają wszystko, czego potrzebują, żeby w spokoju przepracować swoje traumy, wszyscy troje. Nie wierzę, że Tony nie wstanie z wózka, bo wstanie. Ha! Tak naprawdę nadal zostawiłaś otwarte zakończenie. Na tyle otwarte, że jeśli chcę sobie wyobrażać, że na końcu Tony i Loki za rękę idą na ceremonię wręczania dyplomów - mogę. Razz

Wiem już, czemu tu już nie było moich komentarzy. Pamiętam, że nieźle nas te serie przeczołgały, po prostu czasem brakowało już sił. I na pisanie, i na czytanie, a czytać i pisać było trzeba, więc upadło komentowanie. Zmarło śmiercią z przemęczenia. Cóż. Przynajmniej mogłam sobie to przypomnieć. Dzięki! Very Happy

Pozdrawiam, i niech Wen zawsze Ci sprzyja!
Tony.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Sometimes you gotta run before you can walk

Vi stands for Victory, didn't you know?
[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Vignet12
Powrót do góry Go down
Sponsored content





[MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty
PisanieTemat: Re: [MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)   [MCU][S]  Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki) Empty

Powrót do góry Go down
 
[MCU][S] Linie Czasów 12 do 17 + 21 (TS/Loki)
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» [MCU][S] = Linie Czasów 5 do 8 oraz od 22
» [MCU][S] Linie Czasów 11 (BB /TS)
» [MCU][S] Linie Czasów 1 (NR/BB)
» [MCU][S] Linie Czasów 19 i 20 (TS/SS)
» [MSC/HP][S] Linie Czasów 9 i 10

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
~.Imaginarium.~ :: FANFICTION :: Serial & Film & Adaptacje :: Slash :: +12-
Skocz do: