Tytuł: Przeprosiny za przeprosiny
Oryginalny tytuł: Apologies for Apologies
Autor: Demyrie
Zgoda na tłumaczenie: Czekam
Tłumaczenie: Lampira7
Beta: Nie mam – zainteresowanych proszę o kontakt
Link: https://archiveofourown.org/works/12011733Wiązania i brawura 1Wiązania i brawura 2Przeprosiny za przeprosiny
Jak można było sobie wyobrazić, po tej nocy Toshinori nie był bliżej zaprzyjaźnienia się z Aizawą, z herbatą czy bez.
Przez następny tydzień All Might kulił się unikając interakcji z personelem szkoły, nękany strachem. Czekał, aż Aizawa dotrzyma obietnicy i usunie go, albo po prostu powie komuś, co zrobił, co było o wiele gorsze. Im więcej czasu miał do namysłu, tym bardziej narastał jego wstyd. Jąkał się i wychodził wcześniej, czekając, aż tłumy przejdą korytarzami, ale wezwanie do gabinetu dyrektora nigdy nie nadeszło.
Zamiast tego All Might był wdzięczny za to, że został w ogólnie zignorowany. Kontakty z uczniami były szybkie oraz zwięzłe i nikt niczego nie podejrzewał, chociaż dreszcz przebiegał mu po plecach, ilekroć Aizawa patrzył na niego tymi przekrwionymi oczami. Jasnowłosemu bohaterowi udawało się dzień po dniu pokazywać się w szkole, częściowo dzięki samobiczowaniu i obsesyjnemu konsumowaniu podręczników o nauczaniu dla idiotów. Pokusa, by wrócić do bohaterstwa i schować głowę w piasek, była wręcz hipnotyzująca.
Jednak po kilku dniach zaczęło mu to naprawdę przeszkadzać.
Nie, nie popełnił błędy,
przeszkadzało mu, że upokorzył się i obraził oraz praktycznie groził swojemu współpracownikowi w jego własnym domu i zniszczył ukochaną zastawę stołową w ciągu jednej nocy. Ale cisza, wcześniej przynosząca ulgę, zaczęła go również niepokoić. Chciał, żeby Aizawa wiedział, że czuł się okropnie. Wina leżała po jego stronie i musiał przeprosić.
Poza tym, że już przeprosił, co zapoczątkowało całe zamieszanie. Dlatego tym razem chciał spróbował czegoś bardziej… pośredniego.
Upewniając się, że okolica była wolna od uczniów i wykładowców, All Might wślizgnął się do klasy z butelką dobrej amerykańskiej whisky i włożył ją do biurka nauczyciela w klasie 1-A. Breloczek, który przymocował do szyjki butelki, zabrzęczał głośno. Obrócił go spoconymi dłońmi, zastanawiając się po raz ostatni, czy go nie zdjąć. To było śmieszne, czyż nie. Ale to było najbardziej poważny breloczek, jaki mógł znaleźć w swoim schowku z zazębiającymi się literami A i M w kole. Wszystkie pozostałe miały jego twarz lub jaskrawą pozę bohatera, co prawdopodobnie sfinalizowałoby decyzję Aizawy o zwolnieniu go.
Poświęcając chwilę na rozważenie faktu, że miał kolekcję własnych breloczków ,All Might skrzywił się i przejrzał swoje opcje, których było niewiele. Musiał to być prosty brelok. W przeciwnym razie, skąd Aizawa wiedziałby od kogo była butelka?
Zamknął szufladę i odwrócił się, gotowy do wymknięcia się cichaczem z klasy, gdy natychmiast nadepnął na duże, czerwone tenisówki Midoriyi Izuku. Zakrztusił się, odskakując, a chłopak zrobił to samo, przepraszając jednocześnie. Uderzył się dłonią w klatkę piersiową, gdzie szaleńczo biło serce. Było blisko.
— Co robiłeś?!
— Jestem… byłem… o rany!
— All Might… — powiedział z wahaniem Midoriya, kiedy stało się jasne, że starszy bohater złapał oddech. — Chciałem tylko zapytać, ponieważ wydajesz się ostatnio trochę nerwowy na zajęciach… Czy boisz się Aizawy-senseia?
— Nie… Nie, oczywiście, że nie, mój chłopcze! — wyjąkał, uderzając się w pierś w szoku.
W duchu skrzywił się. Umiejętności analityczne Midoriyi były najwyraźniej jego najważniejszą supermocą, nawet z dziedzictwem One For All. Mimo to młodzieniec spojrzał na niego z troską. Toshinori westchnął i potarł skroń.
— Mogłem… wejść na złą ścieżkę z Aizawą-senseiem, więc złożyłem małą ofiarę pokoju. — Podniósł surowo palec. — Współpracując z kimś, zawsze najlepiej jest okazywać dobrą wolę, zwłaszcza, gdy czujesz, że coś ci nie wyszło!
Midoriya wydawał się być z tego zadowolony i pokiwał stanowczo głową. Potem zaśmiał się cicho, nieśmiało.
— Zawsze pije te dziwne paczki musów… Może powinieneś się w nie zaopatrzyć na wypadek gdyby znowu się na ciebie wściekł.
All Might skrzywił się. Był tak załamany, że nie mógł nawet kręcić nosem na pomysł przekupienia innego nauczyciela paczkami musów i zanotował sobie w pamięci, żeby rozejrzeć się wokół za nimi, kiedy następnym razem będzie w sklepie. Może Aizawa również szukał nowego modelu śpiwora?
Niechętnie podziękował Midoriyi za jego szczególną odmianę zdrowego rozsądku i obiecał, że wyjdzie z nim gdzieś, nieumyślnie deklarując swoją obecność na szkolnym pokazie talentów. Wyszedł, oglądając się na klasę, po czym zamknął drzwi z głębokim westchnieniem.
Chociaż wychowawca klasy 1-A ani razu nie spojrzał na niego na korytarzu, następnym razem, gdy All Might sprawdził jego biurko, butelki już nie było. Co było dobre. Chyba, że któreś z dzieciaków to znalazło i zabrało. Co nie było dobre.
(Obserwował uczniów uważnie przez kilka następnych dni szukając oznak pijaństwa i zadowolony stwierdził, że wszyscy byli po prostu odurzeni hormonami, wypartym gniewem i cukrem. Może opakowaniami musów).
Czyli “poszło dobrze”. To znaczy, tak było, ale nadal nie dało Toshinori’emu zakończenia całej sprawy, którego potrzebował. Był frajerem osobistego zamknięcia - czasami było to wszystko, na co mógł sobie pozwolić, w schemacie wszelkich rzeczy. Tak więc, po tygodniowym oczekiwaniu, podczas którego wyczekiwał i nie otrzymał żadnych nadzwyczajnych dowodów na to, że Aizawa nim gardzi, w końcu zebrał się na odwagę, by zaprosić swojego współpracownika na prawdziwego drinka.
To nie była prosta decyzja, jak mogło się wydawać.
Przed USJ chętnie przyjął pierwsze przypadkowe zaproszenie od Present Mica, ale był na tyle głupi, by wkroczyć na nie jako All Might, co wywołało tyle zamieszania, że musieli uciec tylnym wyjściem i skreślić to miejsce ze swojej listy barów. Najwyraźniej między Eraserhead, Present Micem i Midnightem była to już całkiem niezła lista, więc było to stosunkowo niewielkie faux pas w miasteczku uniwersyteckim z wieloma opcjami, ale All Might wciąż drżał na wspomnienie morderczego wyrazu wychudzonej twarzy Aizawy, gdy był ciągnięty w dół ulicy. To był kolejny powód, dla którego zaproszenie go na kolejną popijawę, nawet za jego własne pieniądze i z Yamadą jako buforem, trwało tak długo.
To i… pomysł wyjścia. W ten chudej postaci.
Był już przyzwyczajony do sklepu. Nikogo nie obchodził, nikt go nie widział. Był przyzwyczajony do chodzenia po mało uczęszczanych korytarzach szkoły, wchodzenia do pokoju nauczycielskiego. Wiedzieli o nim, ale nikt tak naprawdę już się na niego nie gapił, głównie dlatego, że wszyscy albo pracowali, albo spali. Ale na zewnątrz?
Poszło zgodnie z planem i zajęli miejsce w małej knajpce w pobliżu głównej ulicy z przyjemnym oświetleniem i poczuciem swojskości. Skromne miejsce, takie jak starał się wybrać. Toshinori upewnił się, że był wyjątkowo uprzejmy, ale nie hałaśliwy i nalewał wszystkim drinki oraz wznosił toasty tam, gdzie było to stosowne. Yamada to uwielbiał.
Z drugiej strony Aizawa przejrzał wszystkie jego wysiłki i pociągał pogardliwie nosem, z ramieniem zahaczonym o oparcie krzesła barowego, z długim szczupłym ciałem zawieszonym nisko. Toshinori starał się nie patrzeć na jego twarz w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak… czegokolwiek.
Mimo jego niepokoju wieczór okazał się przyjemny. Niestety, Present Mic miał swoją audycję następnego ranka i musiał wyjść wcześniej “niż zwykle”, salutując im, gdy chwiejnym krokiem wychodził przez drzwi. Nie pozwolił All Mightowi wezwać dla niego taksówkę, co było główną wymówką, by nie być sam na sam z innym nauczycielem, który wciąż w milczeniu popijał piwo przy ladzie. Yamada był w stanie przywołać taksówkę, co udowodnił tysiące razy, kiedy w pięć, sześć, siedem razy zaczął śpiewać pijackie pieśni o szkole bohaterów w nowym barze.
Ludzie go rozpoznawali, ale w pośredni sposób doceniając i wiwatujące. All Might dziwił taki rodzaj pół sławy. Ma dobrą stronę, powiedział wówczas Yamada popijając ciemne piwo. Yagi cieszył się, że zmienili miejsce, inny bar był kiepski.
I tak jak wcześniej, All Might spoglądał w swojego drinka, gdy drzwi zamknęły się za Present Micem, dokładnie unikając wzroku Aizawy.
— Robisz to w zły sposób.
All Might podniósł wzrok. Aizawa nawet nie patrzył w jego stronę.
— Bary służą do relaksu po pracy. Wyglądasz jakbyś miał zaraz dostać zawału.
All Might wypuścił tak gwałtownie powietrze, że zakaszlał z zakłopotanym wyrazem twarzy. To był stary, dobry Aizawa-sensei.
— Myślałem, że dobrze sobie radzę, biorąc pod uwagę naszą pierwszą wycieczkę do baru — przyznał, po czym przygryzł wargę.
Świetnie, przypominaj mu teraz o tym.
Nie dając żadnej wskazówki, co o tym myślał, Aizawa nic nie powiedział, biorąc kolejny łyk swojego alkoholu. All Might był już trochę podenerwowany z powodu sake, które udało mu się przełknąć, wbrew zaleceniom lekarza. Zły wybór: przeleciało przez niego, podnosząc jego niepokój na wyższy poziom zamiast mu pomóc. Powinien był wybrać wodę. Czekał jak na szpilkach, aż Aizawa da mi jakąś okazję do powiedzenia tej rzeczy, w końcu umierał z nerwów w tej ciszy.
— Jestem… to wszystko jest dla mnie bardzo nowe, przyjacielu, i chciałem tylko jeszcze raz przeprosić.
— Za co?
All Might był zaskoczony. Było sporo rzeczy, za które można byłoby przeprosić, z których większość miała miejsce w tamtym mieszkaniu, ale na świecie nie było wystarczająco głośnego baru, by łatwo było wypowiedzieć te słowa.
— Za utrudnianie ci pracy przez ostatnie kilka miesięcy — powiedział w końcu All Might, pocierając kark. — To musiało być frustrujące, uczenie zarówno mnie, jak i dzieci.
Znowu nic. Potem coś:
— Byłbyś w tym lepszy, gdybyś się po prostu zrelaksował i słuchał.
— Ty…
— Twoje naleganie na styl życia “Plus Ultra” komplikuje przekaz. Zdenerwujesz uczniów z byle powodu, a ja zostanę z całym bałaganem. — Kolejny łyk. — Musisz się zrelaksować.
— Obawiam się, że jestem również w tym trochę zardzewiały — powiedział łagodnie, obracając palcem czarkę sake. — Mam na myśli, odpoczywanie.
— Mogę w tym pomóc.
All Might szturchnął czarkę zbyt mocno i wystrzeliła poza krawędź baru. Rozbiła się. Spojrzał nerwowo na nieświadomego barmana, a potem na swojego kolegę z pracy, który dopił drinka ze słyszalnym połknięciem i rzucił pewną sumę pieniędzy na ladę, zanim All Might zdążył nawet zaprotestować. Potem spojrzenie ciemnych, zamglonych oczu drugiego mężczyzny przygwoździły go do barowego krzesła.
— Wiem, jak to jest. Przez jakiś czas również byłem takim zawodowcem — powiedział, w ogóle go nie besztając. Równy i uczciwy, ze szczególną łatwością, kiedy przerzucał plątaninę ciemnych włosów na ramię. — Czasami trzeba trochę więcej, aby zająć umysł i wyłączyć go po tym wszystkim.
Aizawa chwycił swoją torbę z barowego siedzenia i wstał. Gdy ruszył, by wyjść i przecisnąć się między siedzeniami, ich ciała otarły się i przez ciało All Mighta przeszedł wstrząs. Pomyślał - miał nadzieję - że ręka Aizawy dotknęła jego ramienia.
— Zatem jeśli potrzebujesz pomocy, zadzwoń do mnie.
To pozostawiło pewien rodzaj paraliżu, który trwał, dopóki starszemu bohaterowi nie udało się wrócić do domu i położyć do łóżka. Jego umysł utknął zapętlony.
O czym on mówił? Czy to były narkotyki? Czy to była walka z przestępczością o północy? Czy to była… joga? Oferta pozostawiła go z nieuniknionym pytaniem: w jaki sposób bohater znany jako Eraserhead relaksuje się i dlaczego cały czas wygląda na tak zmęczonego?
W ciągu następnych kilku dni uzasadniał spotkanie. Na pewno był trochę pijany. Racja? Nauczyciel po prostu się z nim bawił, całkiem słusznie, po tych wszystkich… kłopotach. I udało mu się tak myśleć, aż semestr stawał się coraz bardziej intensywny, a jego praca stawała się coraz trudniejsza.
Głowa All Mighta się nie rozjaśniła. Próbował czytać artykuły i porady na temat nauczania, wszystkie szybkie teksty dostępne w internecie, posuwając się nawet do robienia notatek wzdłuż kościstego ramienia (które potem wypaczały się w nieczytelną litanię słów, kiedy przemieniał się na swoje zajęcia), ale nie udało mu się to pozbierać w kupę. Ciągle opuszczał posiłki i nie sypiał dobrze. Jego apetyt, już nadludzko niski, spadł do zera.
I gdyby nie był kompletnie
oszołomiony, mógłby przysiąc, że jego nowy wróg, Aizawa, zadzierał z nim.
Jego kolega z pracy wyrobił sobie wspaniały nawyk zadawania mu pytań, gdy przysypiał na zebraniach personelu, co doprowadzało do tego, że bredził i zawstydzał się przed wykładowcami, gdy Aizawa obserwował go z nieczytelnym, nieco znudzonym wyrazem twarzy. Zmusił All Mighta do przerobienia dokumentów trzy lub cztery razy. Toshinori uważał, że prawdopodobnie miało to wiele większy związek z jakością jego pracy niż z jakimkolwiek sprawami osobistymi. Następnie “zasugerował”, by częściej zabierał dzieci na wycieczki terenowe, podczas których Yagi starał się utrzymać swoją potężną formę, by przytrzymać drzwi, podczas gdy uczniowie hałaśliwie tłoczyli się przy windzie najbliższej agencji Pro Hero na kolejnej wycieczce, pocąc się i przeklinając swojego kolegę z pracy.
I wtedy, ze wszystkich tych niesprawiedliwości, Aizawa
uśmiechnął się do niego, wychodząc ze spotkania personelu, zderzając się z nim ramionami.
Wstrząsnęło to nim, prawie sprawiło, że chwycił się najbliższego mebla. Szczególne ciepło pojawiło się w jego wnętrznościach. Stracił równowagę, a reszta wydziału przycisnęła się obok niego, nieświadoma dziwnej wojny psychologicznej toczącej się między dwoma jej członkami. All Might złapał się na tym, że przez następną godzinę skubał krawat, z niewyjaśnionych powodów zdenerwowany.
Aizawa Shota trzymał go na palcach - jak przystało na nauczyciela Akademii Bohaterów. Ale kim był ten człowiek i czego, u licha, chciał? Jaki był plan jego gry?
Ostatecznie nie miało to większego znaczenia. Niezależnie od tego, czy było to zaplanowane, czy przypadkowe, All Might osiągnął koniec swoim nerwów, jeśli można tak powiedzieć, w piątkowe popołudnie, kiedy znalazł się kręcący się poza klasą, gdy kończyła się lekcja. Był w swojej bohaterskiej postaci. Dlaczego, do diabła, był w swojej bohaterskiej postaci? Ale to go pocieszało, sprawiało, że czuł się duży i zdolny, zwłaszcza gdy będzie prosił… Z rumieńcem na twarzy potarł grzbiet nosa.
Zwłaszcza, że nie wiedział, o co, do diabła, będzie prosił.
Ale Aizawa zdawał się wiedzieć, co pomoże mu na bezsenność i problemy z koncentracją. Był bohaterem i wydawał się być pewny siebie, a pozostali pracownicy szanowali go (i bali się). Może miał sekretny przepis na herbatę, która pomogłaby mu zasnąć? Brzmiało to bardzo racjonalnie, biorąc pod uwagę całą sytuację i magię herbaty. Pocieszał się w ostatnim przypływie desperacji.
Zgodnie z przewidywaniami, Midoriya wybiegł z klasy jako ostatni, depcząc po piętach Urarace i Iidzie. Widząc swojego mentora, wydawał się być zdezorientowany, a potem zaniepokojony, przesuwając wzrok między All Mightem a ich wychowawcą w środku. All Might zmusił się do beztroskiego uniesienia kciuków, a chłopiec w słodkim geście skinął głową, odwzajemniając gest zachęcającym spojrzeniem. Pobiegł za swoimi przyjaciółmi, spoglądając po raz ostatni przez ramię.
Wiedział, że coś było nie tak, a przynajmniej atmosfera między nauczycielami była napięta. Wydawało się, że gdyby mógł, młodzieniec czekałby za drzwiami, na wypadek gdyby jego legendarny mentor wezwał go jako wsparcie. Czy byłoby to złe, jeśli Yagi uznałby że byłaby to miła perspektywa?
All Might wsadził głowę do klasy 1-A. Jego osobiste widmo stało tyłem do drzwi i pochylało się nad biurkiem. All Might jeszcze bardziej napompował bicepsy, jakby w osobistym uścisku.
Możesz to zrobić!
Powstrzymał się od mentalnego poklepywania się po plecach i pokonał dzielącą ich odległość długimi, heroicznymi krokami.
— Ach, Aizawa-kun, twoja lekcja musiała być fascynująca dzisiejszego popołudnia. Dzieci były tak energiczne na korytarzu! — Czuł się, jakby rozbrajał miny, by oczyścić sobie drogę. — W każdym razie cieszę się, że udało mi się ciebie złapać…
Kiedy był zaledwie pół metra od niego, drugi mężczyzna odwrócił się i wręczył mu pogniecioną, bardzo zniszczoną broszurę bez słowa wyjaśnienia.
Usta All Mighta otworzyły się w zdziwieniu. Po chwili wziął papier i delikatnie go rozwinął. To była ulotka promocyjna pobliskiej sauny. Małe karykatury przedstawiające ludzi zanurzających się ostrożnie w gorącej wodzie z wyrazem ulgi. Ramkę zdobiły małe mochi i gwiazdki, obietnice jedzenia. Relaksu.
All Might poczuł, że jego twarz zrobiła się czerwona i nieświadomie zmiął broszurę w swoich wielkich dłoniach.
— Och. To bardzo miłe, Aizawa-kun, ale, ach, nie musiałeś tego robić.
— Nic nie zrobiłem — powiedział bez ogródek. — Znalazłem to pod biurkiem.
All Might poczuł, że jego twarz zrobiła się jeszcze bardziej gorąca, tracąc kontrolę nad sytuacją. Klasa była właściwie pusta. Odchrząknął i wyprostował się.
— Ach, cóż, to wygodne! Zabawne, że znalazłeś to pod biurkiem. Co teraz robią te dzieciaki, że potrzebują zabiegów w spa? — Czuł, że wypadał z torów, ale nie mógł się zatrzymać. — Łał, szkoła musi być trudniejsza niż za moich czasów. Z drugiej strony wszystko jest trudniejsze po drugiej stronie biurka, cha-cha-cha! Nic poza późnymi nocami i papierkową robotą oraz wszystkimi oczekiwaniami tych młodych dusz naprawdę nie obciąża umysłu. Skoro już o tym mowa, miałem… zamiar zapytać…
— Niesamowite. Ty i Midoriya macie ten sam zwyczaj mamrotania bzdur.
— Nie…niesamowite? — wyjąkał ochryple, czując smak krwi w ustach. Cholera.
— Niesamowicie irytujące — mruknął Aizawa, odwracając się i podchodząc z powrotem do swojego biurka.
— Ach, tak twierdzisz? — Cholera, kurwa, pierdolę. All Might podążał za nim w bezpiecznej odległości, omijając w swojej potężnej postaci biurko. — Cóż, może obaj jesteśmy zestresowani. Ostatnio tyle się dzieje, że nikt nie ma czasu na relaks! Dlatego zastanawiałem się…
— Sauna nie byłaby odpowiednią wycieczką.
— Och, nigdy o tym nie pomyślałem.
Za jakiego rodzaju nieodpowiedniego szaleńca uważał go Aizawa? Myśl o samym Minecie… All Might odchrząknął, zdecydowanie zmieniając pozę.
— Dzieci puszczone wolno brzmi jak przepis na katastrofę! Nie, chciałem tylko zapytać, na bardziej osobistym poziomie…
— Nie chodzę do saun — westchnął Aizawa, wyraźnie znudzony.
— Nie o to chciałem zapytać!
Nie chciał podnosić głosu, ale wrzeszczał na kolegę z wydziału, trzymając w pięści ulotkę do spa. Aizawa powoli, bardzo powoli odwrócił się i spojrzał na niego w milczeniu. Brwi uniosły się tylko o włos nad zwykłym śmiertelnie poważnym spojrzeniem. Serce All Mighta praktycznie się zatrzymało. Gdyby mógł teraz umrzeć, byłoby to błogosławieństwem.
— To zapytaj — powiedział Aizawa słowami ostrymi niczym szpikulce do lodu.
Posiadanie pełnej uwagi tego mężczyzny w opustoszałej klasie -
jego sali - było piekielnym doświadczeniem. All Might chwycił mocniej broszurę, przypominając sobie kwestie, które ćwiczył.
— Chciałem, ach, zapytać… Po prostu przyzwyczajam się do oceniania prac domowych zamiast walki ze złoczyńcami i, och…
Odetchnął w chaotycznym pośpiechu. Drugi mężczyzna tracił zainteresowanie, sądząc po tym, jak błądził wzrokiem. Nie mógł sobie pozwolić na utratę zainteresowania Aizawy. Zmusił się do powiedzenia:
— Chciałem zapytać, jak na koniec dnia odpoczywasz?
Aizawa podniósł wzrok spod swoich ciemnych loków. Świat wydawał się zamrzeć dla ogromnego bohatera, jakby przestał oddychać. Chwila zastanowienia i Aizawa uśmiechnął się - naprawdę się uśmiechnął - po raz drugi.
Serce All Mighta zabiło mocniej wybuchając. Przysiągłby, że w środku miał małe, różowe konfetti i spędził resztę dnia, próbując wymyślić sposób, jak je usunąć lub jak się tam dostały.
Wiązania i brawura 3