|
|
| [BnHA][T][Z] Zęby, zęby (6/6) | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Lampira7 Pisarz
Liczba postów : 1252 Rejestracja : 16/01/2015
| Temat: [BnHA][T][Z] Zęby, zęby (6/6) Sob 22 Cze 2024, 18:06 | |
| Tytuł: Zęby, zęby Oryginalny tytuł: Teeth, Teeth Autor: reachingforthestardust Zgoda na tłumaczenie: Czekam Tłumaczenie: Lampira7 Beta: Nie mam Link:https://archiveofourown.org/works/35022124/chapters/87228298Nie sam, już nie 1Nie sam, już nie 2Nie sam, już nie 3Nie sam, już nie 4Nie sam, już nie 5Nie sam, już nie 6Nie sam, już nie 7Nie sam, już nie 8Nie sam, już nie 9Nie sam, już nie 10 Zęby, zęby Rozdział 1Izuku mógł popełnić błąd wchodząc do tej alei. Usłyszał cichy jęk i pomyślał, że to inny cywil - zamiast tego udało mu się przeszkodzić seryjnemu mordercy. Zapomnij o śmierci przez katanę, jego matka zabije go pierwsza. Oddech Izuku stał się szybszy niż powinien, gdy rozglądał się po ciemnej uliczce. Na ziemi leżał śmietnik, był tam seryjny morderca i tajemnicza masa, która jak miał nadzieję, nie była zwłokami. — Ach — powiedział inteligentnie. Zabójca bohaterów wciąż patrzył wprost na Izuku. — Uciekaj, dzieciaku. Jestem zajęty. Część Izuku, która nie umierała ze strachu, zdała sobie sprawę, że to dobrze - jeśli Stain nadal był “zajęty”, to ktokolwiek kto leżał na ziemi nie był jeszcze martwy. “Jeszcze” było tutaj słowem kluczowym. Izuku podjął decyzję w ułamku sekundy i była to naprawdę głupia decyzja, nawet jak na niego i wiedział, że Aizawa-sensei z pewnością będzie zawiedziony. Aktywował One For All i uderzył Staina, rzucając go przez alejkę. Następnie, podczas gdy mężczyzna syczał i warczał jak zdziczały kot, podniósł drugą osobę z ziemi - och, cholera, to był Native, Izuku wszędzie rozpoznałby jego rasistowski kostium - i wymknął się z alejki. A przynajmniej próbował. Plany Izuku zostały przerwane przez pieprzony miecz lecący w powietrzu w jego stronę. Izuku był zmuszony do uchylenia się, rzucając Native za siebie tak delikatnie, jak tylko potrafił. Mógł się tylko modlić, aby jakiekolwiek obrażenia bohatera nie pogorszyły się w następstwie tego. — Och, jesteś prawdziwym bohaterem — wycedził Stain. — Próbujesz ocalić oszusta. Podszedł o krok bliżej i uśmiechnął się do Izuku ze zbyt wielką ilością zębów, oblizując wargi językiem, jakby to coś oznaczało. Okej, jego język był dziwny. W niczym nie przypominał Tsu-chan. Jego ton nie jest zbyt przyjazny - pomyślał Izuku dość histerycznie. Izuku nagle ponownie odskoczył, gdy błysk światła dał mu najmniejsze ostrzeżenie przed ostrzem przelatującym obok jego twarzy. Naprawdę musiał wydostać stąd siebie i powalonego bohatera. — Niezły refleks, dzieciaku — powiedział mu Stain, robiąc kolejny powolny, przerażający krok bliżej i Izuku miał okropne uczucie, że się z nim bawił. Nie mógł jednak się wycofać, ponieważ Native leżał tuż za nim skulony na ziemi, a poruszanie się na boki nie wchodziło w grę - Izuku nie sprawi, żeby zawodowiec stał się łatwym celem dla mężczyzny próbującego go zamordować. — Nie jesteś moją ofiarą — powiedział Stain z większą cierpliwością, niż Izuku był w stanie zobaczyć w jego oczach. — Dam ci więc jedną szansę. Odejdź.Izuku drżąc, pokręcił głową. — Ni… nie — wykrztusił. — Nie odejdę. — Zawahał się, a potem wyrzucił ostrożność na wiatr. — Studio… studiowałem cię. Celujesz w ludzi, których nazywasz fałszywymi bohaterami. Mówisz, że dasz mi żyć, jeśli zostawię Native, ale czy nie zrobi to ze mnie fałszywego bohatera? Zabójca bohaterów przestał iść w stronę Izuku i pochylił głowę w namyśle. — Jesteś mądrym, małym bohaterem. — Uśmiech, którym obdarzył Izuku był po prostu przerażający. — Szkoda, że nie pożyjesz wystarczająco długo, aby naprawdę pokazać swój potencjał. Izuku wzdrygnął się pod ciężarem spojrzenia Zabójcy bohaterów. Ta walka była zdecydowanie powyżej jego umiejętności - potrzebował pomocy. Oczywiście Native nie był w tym momencie brany pod uwagę. Zawsze mógł - ale teraz było tak głośno, że mogło to nawet nie zadziałać. Stain leniwie machnął swoją kataną w pobliżu głowy Izuku, zmuszając go do ponownego uniku. Prawie na pewno się z nim bawił. Racja. Izuku próbował odwrócić uwagę mężczyzny, gdy przeszukiwał swoje kieszenie. — Dlaczego Native? Mówisz, że jest fałszywy, ale ma przyzwoite statystyki — powiedział z większą pewnością, niż czuł. Wargi Stainy wykrzywiły się w kpiarskim uśmiechu. — Jest fałszywy — warknął mężczyzna — bo robi to dla zysku i podziwu kobiet. Nie jest bohaterem. Izuku uważał, że głośne przełknięcie w wyniku strachu było uzasadnione. I wtedy powietrze rozdarł niewiarygodnie głośny i bolesny alarm. Przynajmniej Izuku się tego spodziewał. Z drugiej strony Stain cofnął się, a Izuku aktywował One For All, chwycił Native i modlił się, aby wytworzona przez niego błyskawica nie uderzyła w mężczyznę. Udało mu się ich zaprowadzić do połowy alejki, zanim morderca przyzwyczaił się do hałasu. Dźwięk oczywiście pochodził z elektronicznego alarmu, który Kayama-sensei kazała mu nosił na wypadek ponownego ataku. Czy był lepszy moment na jego użycie niż atak prawdziwego seryjnego mordercy? I wtedy serce Izuku zabiło mocniej - z ulgi czy ze strachu, nie był w stanie tego stwierdzić. Bo Iida wpadł z poślizgiem do alejki, najwyraźniej przyciągnięty dźwiękiem alarmu. Tak, czy inaczej, nie był już sam! — Tenya! — krzyknął. — Jesteś najszybszy, a Native potrzebuje pomocy medycznej! Zabierz go stąd! — Odwrócił się, by spojrzeć na Staina i przeklął. Zabójca wstał z powrotem i powoli, celowo zbliżał się, ciągnąć katanę po ziemi w celowym zagrożeniu. Trzeba było przyznać, że Iida potrzebował tylko sekundy, aby spojrzeć za Izuku, ocenić sytuację i kiwnąć głową. Był śmiertelnie blady i trząsł się, ale nie na to nie można było poradzić. Sądząc po cieple sączącym się po dłoniach Izuku, Native szybko się wykrwawiał. Iida musiał siłą odwrócić wzrok od mężczyzny, który sparaliżował jego brata, ale Izuku w niego wierzył - i miał wiarę w swoich nauczycieli, którzy upewnili się, że wszystko będzie z nim dobrze podczas patrolowania. — Mam go — krzyknął Iida do Izuku, przyspieszając i chwytając Native pod ramiona, aby go odciągnąć. Izuku nie mógł odpowiedzieć - był zbyt zajęty kontrolowaniem One For All i odbijaniem się od ścian alejki, aby uniknąć srebrzystych ostrzy Staina. Musiał osłaniać odwrót Iidy, albo - naprawdę nie chciał o tym myśleć. Wślizgiem pad między nogi zabójcy, aby ponownie uniknąć miecza i krzyknął, gdy poczuł, jak coś przecięło mu czubek ucha. A potem utknął, bezwładny i z brzuchem wciśniętym w ziemię alejki, stanowiąc łatwą ofiarę dla śmiejącego się nad nim zabójcy. Izuku myślał szybko - został sparaliżowany zaledwie po niewielkim skaleczeniu, mężczyzna miał dziwaczny język - ergo, spożycie krwi doprowadzało ofiarę do paraliżu. Cholera.But mocno nacisnął na plecy Izuku, który nie mógł powstrzymać jęku, który mu się wymknąć. Jego głowa była zwrócona w stronę zabójcy i nie widział nic poza ciemnym butem i błyskiem ostrza. — Boisz się, mały bohaterze? — zagruchał Stain i brzmiało to tak, jakby pochylał się nad Izuku. Desperacko pragnął przynajmniej drżeć ze strachu, ale paraliż uniemożliwił mu nawet to. Izuku sapnął, gdy Stain mocniej naciskał na jego plecy. — Teraz nie jesteś już taki odważny, co? — Je… jesteś tchórzem — wycedził przez zęby Izuku. — Co to było? — warknął Stain i tak, to jego obrzydliwy oddech owiał szyję Izuku. — Je… jesteś tchórzem — powtórzył Izuku, mimo że zdrowy rozsądek krzyczał na niego, aby przestał drwić z pieprzonego seryjnego mordercy. — Chcesz… zmienić społeczeństwo, ale po prostu zabijasz ludzi. Stain warknął, wydając przerażający, gardłowy dźwięk. — Robię to, aby inspirować do zmiany. Izuku prychnął drwiąco. — Ludzie nie mogą się zmienić, jeśli są martwi — warknął i za swoją postawę otrzymał kopniaka w brzuch. — Jesteś…. Czymkolwiek był Izuku, słowa Staina zostały odcięte ze stęknięciem bólu, gdy zabójca bohaterów ponownie został odrzucony w alejkę. — Trzymaj się do cholery z dala od mojego stażysty — wywarczała Midnight, trzaskając biczem, wyraźnie grożąc. Och, dzięki Bogu, Izuku będzie… cóż, nie był bezpieczny, ale nie był już sam. — Paraliż przez połknięcie krwi — sapnął Izuku, a Midnight zanuciła w potwierdzeniu, że go usłyszała. — Wykonałeś dobrą robotę, wytrzymując dopóki tu nie dotarłam, Dekiru. Jak tylko będziesz mógł się ruszyć, uciekaj stąd. A potem jego mentorka ruszyła do akcji, a jej bicz strzelał w powietrzu. Izuku nie mógł nic zrobić, jak tylko leżeć na ziemi w alejce i słuchać, jak jego nauczycielka walczyła z człowiekiem, który zabił siedemnastu bohaterów i trwale zrujnował kariery dwudziestu czterem innym. Musiała nadwyrężyć swój dar, ponieważ w powietrzu nie było widać żadnego połysku. A potem - jego palce zadrżały i Izuku był w stanie się poruszać. Natychmiast wstał, zachwiawszy się, gdy jego kończyny odzyskiwały kontrolę. Najlepiej jak potrafił przyparł do ściany alejki - co wcale nie było zbyt dobre, ponieważ jego lewa noga nadal wydawała się być kawałkiem skały, a nie funkcjonującą kończyną. Oparł się o ścianę, aby złapać oddech. Midnight dobrze radziła sobie ze seryjnym mordercą, nawet bez swojego daru, a szacunek Izuku do niej rósł wykładniczo. Używając bicza pozostawała poza zasięgiem wyszczerbionej katany i na tyle daleko, że mogła uniknąć noży sporadycznie rzucanych w jej stronę. Tak naprawdę Izuku myślał, że prawie zepchnęła zabójcę w kąt, kiedy wszystko poszło w szlak. Zabójca bohaterów uderzył Iidę, powalając go. Ponieważ przyjaciel Izuku, będąc absolutnym kretynem, po zapewnieniu Native bezpieczeństwa, najwyraźniej całkowicie oszalał i wrócił do alejki w samą porę, aby zostać doskonałym, pieprzonym zakładnikiem dla Staina. Cholera.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~ 2024 rok Opublikowałam 190 rozdziałów Opublikowałam 37 miniaturek Rozpoczęłam 20 opowiadań Zakończyłam 17 opowiadań Rozpoczęłam 7 nowych serii Zakończyłam 6 serii
Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt.
Ostatnio zmieniony przez Lampira7 dnia Wto 13 Sie 2024, 21:59, w całości zmieniany 4 razy | |
| | | Lampira7 Pisarz
Liczba postów : 1252 Rejestracja : 16/01/2015
| Temat: Re: [BnHA][T][Z] Zęby, zęby (6/6) Sob 06 Lip 2024, 09:35 | |
| Rozdział 2
Kiedy Nemuri usłyszała charakterystyczny pisk gwizdka, która dała Midoriyi, przeklęła głośno. Nie było to całkowicie nieoczekiwane, biorąc pod uwagę okoliczności, ale obecnie walczyli z trzema nomu - więc jakie problemy napotkał jej stażysta, z którymi nie był w stanie poradzić sobie sam?
Kurwa.
Pobiegła w kierunku przeszywającego dźwięku i prawie wpadła na Tenyę i musiała go złapać, żeby nie przewrócił się ze swoim ładunkiem - cholera, to był Native, który obficie krwawił w ramionach nastolatka. Tenya był blady, trząsł się i wyjąkał:
— Stain, Izuku.
Nemuri przeklęła na głos.
Wszyscy martwili się, że Tenya będzie śledził Staina, ale jej problematyczne stażyście udało się, kurwa, natknąć na zabójcę bohaterów.
Kiedy dotarła do alejki z biczem w pogotowiu, Nemuri wkurzyła się niemiłosiernie, ponieważ Zabójca bohaterów naciskał stopą na jej stażystę.
Nemuri nie mogła tego znieść i nie wahała się strzelić biczem przez ulicę. Większość ludzi nie zdawała sobie sprawy, że jej bicz był wysoce wyrafinowanym przedmiotem wsparcia, a nie tylko dodatkiem. Był wykonany z tego samego materiału, co broń do przechwytywania Shoty. Miał inny kształt, ale był nie mniej niebezpieczny.
— Trzymaj się, do cholery, z dala od mojego stażysty — wysyczała swoim niebezpiecznym ostrym głosem, a Stain, pieprzony Stain, spojrzał na nią i uśmiechnął się, odskakując od niej.
Nemuri nie wiedziała, jak Dekiru udało się ostrzec ją przed darem Staina, mimo że był obecnie unieruchomiony. Boże, to mądry dzieciak, ale później skopie sobie mentalnie tyłek za to, że pozwoliła Midoriyi wplątać się w ten bałagan.
Nemuri potrzebowała krótkiej chwili, aby uspokoić swojego stażystę, a następnie poruszała się brutalnie i skutecznie, jak tylko potrafiła. Stain był groźnym przeciwnikiem, a ona była upośledzona przez swój dar, który był na wyczerpaniu po cholernym nomu i musiała chronić swojego ucznia. Była jedynie wdzięczna, że dzieciakowi udało się już wydostać Native i Tenyę z alejki, bo gdyby było więcej potencjalnych celów, to miałaby większe kłopoty niż obecnie.
Nemuri trzasnęła biczem, wyrażając wyraźną groźbę i podeszła do Zabójcy bohaterów. Oblizała wargi i rzuciła się do akcji. Gra się rozpoczęła. Z raportów, które przeczytała i ostrzeżeń Dekiru, wiedziała, że należało zachować dystans. Na szczęście, ponieważ nie była idiotką i używała przedmiotu wspierającego, aby zwiększyć swój zasięg, katana nie stanowiła problemu - potrzeba było czegoś więcej niż ładnego noża, aby przebić się przez technologię, z której składał się jej bicz.
Zamiast tego Nemuri musiała uważać na noże do rzucania, pomimo swojego wzmocnionego kostiumu. Inteligentny materiał, który pozwalał na rozrywanie szwów jedynie przy użyciu specjalnie opracowanemu lakierowi do paznokci, mógł być odporny na przecięcia, ale nie był odporny na kłucie.
A Stain pragnął krwi.
Jednak Zabójca bohaterów zwalniał nieznacznie, a Nemuri uśmiechnęła się do niego złośliwie, nawet gdy szybko odsunęła się na bok, aby uniknąć kolejnego noża do rzucania. Było sasne, że był przyzwyczajony do błyskawicznych ataków, a konfrontacja zarówno z profesjonalną bohaterką, jak i jej stażystą wykraczało poza jego strefę komfortu.
Ze swojej strony Dekiru udało się odsunąć od walki i oprzeć o ścianę. Nie mogła zrobić nic więcej niż spojrzeć na niego krótko, ale wyglądało na to, że robił wszystko, co w swojej mocy, aby uciec. Dobry dzieciak.
Jednak to co później się stało sprawiło, że Nemuri przeklinała młodszego brata swojego najlepszego przyjaciela, aż po krańce ziemi.
Ponieważ Iida, pieprzony Tenya, został schwytany przez Zabójcę bohaterów, a teraz był w jego uścisku z nożem przyciśniętym do gardła. Zmrużyła oczy i nie mogła powstrzymać gardłowego warczenia, które pojawiło się u niej na widok rażącej groźby wobec dziecka.
Stain zaśmiał się.
— Rozpoznaję tego — zadrwił. — Myślałem, że już wyeliminowałem Inegenium. Chyba będę musiał to zrobić jeszcze raz. — Podkreślił to liźnięciem po szyi Tenyi.
Dzieciak szarpnął się, ale nóż przy jego gardle docisnął się mocniej, powstrzymując go.
Kurwa.
Nienawidziła tego robić, ale Nemuri nie była wystarczająco szybka. Tylko Dekiru ze swoim dziwacznie potężnym darem mógł bezpiecznie odciągnąć Tenyę od mordercy. Trzymając jedną rękę za plecami, Nemuri modliła się, aby jej uczeń znał alfabet Morse’a i stukając palcem udzieliła mu bardzo szczegółowych instrukcji.
I oczywiście z surowym nakazem, że nie może się skrzywdzić.
Słyszała, jak Dekiru bezwładnie kulał do przodu - czy to było utykanie? Sprytny mały gnojek odpowiadał “Okej” swoimi krokami, a Nemuri spięła się w przygotowaniu. To było coś, czego żaden uczeń nie powinien robić, a oto Dekiru, który musiał zrobić to dwa razy w bardzo krótkim odstępie czasu.
Nadszedł podmuch wiatru i w błysku błyskawicy Tenya i Dekiru zniknęli, a Nemuri mogła zaatakować. I zrobiła to z większą brutalnością, niż musiała to robić przez lata, ponieważ dzieci mogły być poza zasięgiem Staina, ale teraz były osaczone za nim.
W chwili, gdy martwiła się o swoich uczniów, Stainowi z dużą dawką szczęścia udało się ją zranić - ponieważ zaatakował szaleńczą furią i potknął się, kierując się desperacją. Kurwa, Nemuri nie mogła pozwolić mu pobrać swoją krew, ale teraz jej lewa ręka była bezużyteczna - musiał zerwać ścięgno…
Coś w alejce odbiło się rykoszetem w postaci zielonej plamy i uderzyło w Zabójcę bohaterów. Nóż, którego użył Stain, został wysłany daleko za Nemuri, a następnie Dekiru był u jej boku, a Tenya znajdował się bezpiecznie osadzony na końcu alejki.
Dzieciak kołysał się na nogach w przód i w tył, a w jego oczach błyszczała determinacja.
— Sensei — powiedział zaskakująco spokojnie. — Co chcesz żebym zrobił?
Nemuri chciała, aby Dekiru zniknął z alejki i nie uczestniczył w tej walce, ale…
— Odwróć jego uwagę — rozkazała. — Bądź szybki i nie pozwól, żeby cię skaleczył. Powstrzymam go, gdy dostaniesz trzy trafienia.
Miała nadzieję, że dzieciak zrozumie wiadomość i przygotuje się – poruszał się szybciej niż kiedykolwiek na treningu. Nemuri przysięgłaby, że był w stanie wykorzystać tylko 5% swojego daru, ale to wydawało się być większym procentem, gdy wystrzelił ze ściany alejki, by zaatakować Staina z powietrza.
Po tym, jak jego brutalny cios doprowadził mordercę do upadku, Nemuri postanowiła go dobić - nie dosłownie, wciąż zachowała pewną powściągliwość - i zajęła pozycję. Dekiru wciąż krążył wokół niej, odbijając się od ścian i odwracając od niej uwagę Staina - dzieciak, kurwa, odbijał się od ścian. Ten nastolatek był całkowicie odmienny od dzieciaka, który płakał na treningu pierwszego dnia, ponieważ nie zrobił sobie krzywdy.
A potem Dekiru ponownie uderzył w Staina, tym razem bolesnym kopnięciem, które rozpoznała jako jeden z ulubionych ruchów Shoty i to był jej sygnał. Dupek spodziewał się jej ataku po trzecim trafieniu, a nie po drugim.
Nemuri szarpnęła biczem, a zabójca potknął się i wpadł prosto w jej pułapkę. Rozbiła szklaną fiolkę na jego skroni, a Stain upadł jak kamień, gdy jej zmagazynowany gaz z daru zadziałał na niego natychmiastowo. Boże, jej inżynierowie od sprzętu byli niesamowicie.
Po chwili założyła Zabójcy bohaterów kajdanki tłumiące dary i poklepała go w poszukiwaniu noży. Dekiru pojawił się obok niego, dysząc i kołysząc się lekko, gdy kucnął.
— Noże w butach — wymamrotał — przechowywane w ich czubkach.
Nemuri kiwnęła głową i sprawnie je usunęła - jeden z nich był lepki od krwi. Do licha, stąd Dekiru o nich wiedział. Skończyła przeszukiwanie i dla dodatkowego zabezpieczenia związała nogi mordercy, po czym skupiła swoją uwagę na stażyście. Ku jej uldze, wydawał się był cały, ale nie mogła mieć pewności, dopóki stąd się nie zabiorą.
— Raport sytuacyjny — powiedziała stanowczo, a Dekiru rozluźnił się lekko.
Nemuri specjalnie wybrała to sformułowanie, ponieważ to właśnie ćwiczyli w poniedziałkowy wieczór przed tą porażką, bo miała nadzieję, że dzieciak zacznie recytować fakty tak, jak go nauczyła.
— Zgodnie z instrukcją ewakuowałem ludzi z budynków i alejek, gdy usłyszałem czyjś jęk, więc przyszedłem na pomoc. To był Native. Stain miał go zabić, więc zainterweniowałem — w tym momencie dzieciak skrzywił się, bo tak, to było głupie i impulsywne, nawet jeśli było to odważne i był to jedyny powód, dla którego Native wciąż żył — i zabrałem Native w dół alejki. W tym czasie Stain ruszył za nami, więc musiałem w pewnym sensie rzucić Native’m, aby móc uniknąć jego miecza, a potem próbowałem go skłonić do mówienia. W tym czasie wyciągnąłem twój alarm i go włączyłem. Właściwie mam kilka pomysłów, jak go ulepszyć, myślisz, że Yamada-sensei byłby… nieważne. — Dekiru wziął kilka ciężkich oddechów i Nemuri poklepała go lekko po ramieniu w sposób, który miał nadzieję, że będzie uspokajający.
Uważnie obserwowała zarówno leżącego Staina, jak i Tenyę, który spoczywał nieruchomo na końcu alejki, ale jej stażysta nie wydawał się tym zbytnio przejęty, więc ufała, że wszystko było w porządku u drugiego ucznia.
Po minucie Dekiru kontynuował:
— A potem Iida, przepraszam Tenya, przybył i zabrał Native w bezpieczne miejsce, więc próbowałem uciec od Staina, ale udało mu się zranić mnie w ucho. I wtedy przybyłaś — zakończył dzieciak i zapadła cisza.
Nemuri pokiwała głową z aprobatą dla przeważnie merytorycznego raportu.
— Powiedziałam to wcześniej, ale to powtórzę. Dobrze się spisałeś, chroniąc siebie i Native, dopóki nie nadeszła pomoc. — Delikatnie poczochrała mu włosy, uważając, aby nie dotknąć lepkiej krwi, która pozostała po ranie na uchu. — Protokół obrażeń.
Dekiru odwrócił wzrok z lekkim poczuciem winy.
— Rozcięcie ucho i niewielka rana kłuta od noża w bucie.
Nemuri zmarszczyła brwi, patrząc na swojego ucznia.
— Żadna rana kłuta nie jest niewielka — powiedziała karcąco. — Jak tylko przyjedzie zespół, który zabierze Staina, sprawdzimy cię. Wysłałabym cię już teraz do zespołu medycznego, ale nie chcę, żebyś zniknął mi z oczu.
Przynajmniej Dekiru wyglądał na nieco zakłopotanego, gdy pochyliła się lekko, żeby przyjrzeć się ranie. Chłopak na szczęście miał rację. Nie wyglądało to najgorzej.
— Wywieraj większy nacisk — nakazała, prostując się, a dzieciak natychmiast wykonał polecenie z lekkim skrzywieniem.
Boże, Nemuri przez następne dwie noce będzie musiała zrezygnować z patroli. Nie tylko dlatego, że Dekiru przyciągał kłopoty, ale także dlatego, że nie chciała, aby jakikolwiek uczeń, a co dopiero pierwszoroczniak, wyszedł na ulicę po ataku Ligi. Po części jednak to była skłonności jej stażysty do znajdowania kłopotów. Nie żeby mu to powiedziała. Jednak Zashi i Shota z pewnością będą się z niej śmiać.
Jeśli Shota jej nie zabije za jakiekolwiek szkody wyrządzone jego problematycznemu dziecku. Właściwie Zashi mógłby równie dobrze to zrobić, biorąc pod uwagę jego duży uśmiech za każdym razem, gdy wspominano dzieciaka.
— Dlaczego zatem Tenya jest nieprzytomny? — poprosiła Nemuri, aby odwrócić swoją uwagę od zbliżającej się zagłady. Midoriya wyglądał na zawstydzonego. Kucnęła i sprawdziła tętno Iidy, które było miarowe i regularne.
— Znokautowałem go — przyznał Dekiru. Nemuri jęknęła, wstając z powrotem. — Nie miał zamiaru zostać z boku — powiedział defensywnie dzieciak z lekkim grymasem.
— W porządku — powiedziała Nemuri, kręcąc głową. — Wyraźnie nie myślał trzeźwo.
— Hmm — zanucił Dekiru. — Martwię się, dlaczego tu był.
Nemuri spojrzała oceniająco na stażystę. Wiedziała, że Tensei rozmawiał długo ze swoim młodszym bratem i był zadowolony z rezultatów, ale…
— To nie twoja wina — powiedziała surowo. — Tenya dokonał dziś wieczorem własnych, głupich wyborów. Poznamy jego punkt widzenia, kiedy się obudzi.
Nemuri podejrzewała, że konfrontacja z seryjnym mordercą wyrzuciła z umysłu biednego dzieciaka wszelki rozsądek. Ale przynajmniej udało mu się ustalić priorytety w akcji ratunkowej.
— Och — powiedział weselej Dekiru po kilku chwilach niezręcznej ciszy — wymyśliłem nowe zastosowanie mojego daru! Wygląda na to, że kiedy wykonuję takie powtarzalne ruchy — zakołysał się w przód i w tył na stopach — mogę zgromadzić trochę mocy, aby uwolnić ją w seriach! Dzięki temu mogłem poruszać się szybciej niż na treningu!
Nemuri spojrzała zaskoczona na dzieciaka, który radośnie podskakiwał na myśl o swoim odkryciu.
— Dzieciaku, to brzmi jak zupełnie inny dar.
Nemuri nie podobał się sposób, w jaki Dekiru zbladł i znieruchomiał.
— Hmm — mruknął z poczuciem winy.
Nemuri podniosła dłoń w stronę dziecka w uniwersalnym geście zatrzymania.
— Dopóki porozmawiasz o tym z Shotą lub Zashim, wszystko jest w porządku — zapewniła go. — To nie moja sprawa, chyba że będziesz mi chciał o tym opowiedzieć.
Ach, to był Dekiru, którego tak dobrze znam - pomyślała cierpko, gdy dzieciak wybuchnął płaczem.
To powiedziawszy, bardzo chciałaby dowiedzieć się więcej o tym, jak do cholery działał ten pieprzony dar dzieciaka.
Właśnie.
— Ach, i później przeanalizujemy każdy dokonany przez ciebie wybór — powiedziała Nemuri, upewniając się, że jej ton był zwodniczo lekki.
Dekiru skrzywił się, a Nemuri uśmiechnęła się do siebie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~ 2024 rok Opublikowałam 190 rozdziałów Opublikowałam 37 miniaturek Rozpoczęłam 20 opowiadań Zakończyłam 17 opowiadań Rozpoczęłam 7 nowych serii Zakończyłam 6 serii
Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt. | |
| | | Lampira7 Pisarz
Liczba postów : 1252 Rejestracja : 16/01/2015
| Temat: Re: [BnHA][T][Z] Zęby, zęby (6/6) Pon 15 Lip 2024, 09:56 | |
| Rozdział 3Po niezbyt subtelnej groźbie Midnight dotyczącej rozebrania wszystkich wyborów Izuku na czynniki pierwsze, zespół przechwytujący przybył po Staina. Seryjny morderca wciąż był nieprzytomny, ale Izuku starał się zachować bezpieczną odległość. Zauważył, że Midnight również ostrożnie ustawiła się pomiędzy nimi i poczuł niezgodną wdzięczność. Teraz, gdy adrenalina opadła, do Izuku zaczęła docierać rzeczywistość tego, ile razy prawie umarł. Nie wspominając już o tym, że mógł zamanifestować kolejny cholerny dar.Miał ochotę uderzyć się w czoło na to, jak nie zdawał sobie z tego sprawy, dopóki Midnight nie zwróciła mu na to uwagi, ale biorąc pod uwagę wszystko, Izuku uważał, że mógł być trochę rozproszony podczas tego. Oczywiście nic w życiu Izuku nie mogło być zbyt łatwe. Zespół trzymał Staina między sobą - jeden z funkcjonariuszy używał na nim słabego daru lewitacji, podobnego do tego, który miała matka Izuku - a Iida odzyskał przytomność i na przemian posyłał wściekłe spojrzenia w stronę zabójcy i pełne niezrozumienia w stronę Izuku. Przerwał to, dopiero gdy Midnight rzuciła mu zapowiadające kłopoty spojrzenie i po prostu powiedziała: — Tensei.A potem z nieba rzucił się na nich kolejny cholerny nomu. Tym razem jednak leciał prosto w Izuku, a on… Zamarł, ponieważ… Aizawa-sensei po raz kolejny uderzał w ziemię i…Brzuch Izuku palił z bólu, gdy nawiązało z nim kontakt sześć, ostrych, palących punktów i znalazł się w powietrzu… Izuku spadał, w uszach ryczały mu płomienie, ich jasność była bolesna, palił się i… Otuliło go chłodne powietrze, a potem obejmowały go ramiona, ale były ogromne i przerażające, a Izuku szarpał się, krzyczał i… — Dekiru! To była Midnight, o Boże, dzięki Bogu, to była Midnight, nie mógł widzieć… — Dekiru, przestać walczyć! Enigma cię trzyma, ale nie może cię opuścić, dopóki się nie uspokoisz. Enigma - to był pomocnik Ingenium z naprawdę fajnym darem manipulacji masą ciała - to wyjaśniałoby ogromne ramiona, ale… — Dekiru, jestem twoim mentorem i będziesz mnie słuchać. Izuku uspokoił się. Midnight miała rację, nie powinien panikować, robić z siebie głupka i zawstydzać ją oraz… Znów był na ziemi i starał się utrzymać w pionie, desperacko mrugając, ale nadal nie widział, więc aktywował dar i miał nadzieję, że błyskawica ostrzeże innych i… — Dekiru, wiem, że teraz nie widzisz, ale przysięgam, że jesteś bezpieczny. — To zdecydowanie był głos Midnight, ale… — Położę dłoń na twoim ramieniu, Dekiru. Czy możesz dezaktywować swój dar? Izuku zawahał się. A co jeśli ktoś będzie chciał wykorzystać jego ślepotę? Istniały dary, które mogły naśladować głosy, ale także osoby, które dużo ćwiczyły, aby również móc to robić… — Dekiru, w poniedziałkowy wieczór jadłeś na kolację grillowanego węgorza — powiedziała cicho Midnight. — Wczoraj udało ci się mnie powalić chwytem za pomocą ud, po czym podskakiwałeś w triumfie, a następnie przepraszałeś przez następne dziesięć minut, mimo że dokładnie to miałeś zrobić. Tak było, więc może był bezpieczny? Izuku dezaktywował One For All i na jego ramieniu została delikatnie położona ręka. — Dobra robota, Dekiru — stwierdziła Midnight. — Musimy zapewnić ci opiekę medyczną, dlatego użyję na tobie mojego daru. Czy to jest w porządku? Izuku pokiwał niepewnie głową - jego nogi drżały i automatycznie chwycił ramię nauczycielki. Midnight objęła go w talii, uważając, aby uniknąć nowych ran i podniosła go w stylu panny młodej. Byłby zawstydzony, ale poczuł zapach szałwii i był on gęsty oraz kojący, a także… — Przepraszam, Midnight — wyszeptał Izuku. — Myślę, że mam kilka poważnych ran kłutych. A potem stracił świadomość. OoO Kiedy Izuku się obudził, znajome szpitalne świetlówki świeciły zbyt jasno oślepiając go. Patrzył na biały sufit, przypominając sobie, żeby oddychać. Bogowie, Kayama-sensei już nigdy więcej nie zabierze go na patrol. — Och, dzieciaku — powiedziała jego nauczycielka. — Na pewno nie podczas tego stażu, ale może w przyszłości. Hmm. Izuku obrócił głowę na bok i spojrzał na swoją mentorkę. Po raz pierwszy Izuku widział ją w cywilnym ubraniu i… hmm, ubierała się jak jego mama. Nie żeby to było coś złego, mama Izuku miała świetny gust, jeśli chodzi o ubrania, ale… — Znowu jestem pod wpływem środków przeciwbólowych? — zapytał Izuku, a Kayama-sensei pokiwała głową. Wyglądała na bardzo poważną. — Tak, Midoriya-kun. Twoja matka będzie tu za kilka godzin. Jest jeszcze wcześnie. — Nauczycielka uśmiechnęła się do niego szeroko. — Nie zdawałam sobie sprawy, że twoja matka jest Nocnym Demonem Gateway. Izuku uśmiechnął się równie szeroko. — Jest niesamowita — powiedział. — Ale nie rozumiem, dlaczego wszyscy się jej tak boją. Kayama-sensei zaśmiała się i część napięcia zniknęła z jej postawy. — Jesteś dobrym dzieckiem, Midoriya-kun. Och, Kayama-sensei nie powinna mówić takich rzeczy, a potem nie oczekiwać łez. — Słuszna uwaga, dzieciaku. Mam ze sobą dyktafon, więc opowiedz mi wszystko, co pamiętasz z ostatniej nocy. Kiedy już to zrobimy, przeniesiemy cię do tego samego pokoju, co Iida-kun i Todoroki-kun. Izuku poderwał się lekko na to. — Czy wszystko z nimi okej? — Nic im się nie stało — powiedziała uspokajająco Kayama-sensei. — Przynajmniej fizycznie. Iida-kun miał jedynie drobne zadrapania, a Todoroki-kun miał paskudny przypadek wyczerpania z powodu daru po nadmiernym użyciu lodu zeszłego wieczoru, ale obaj mają się dobrze. Izuku odetchnął z ulgą. Nawet nie wiedział, że Shoto również był w Hosu zeszłego wieczoru. Był wdzięczny, że jego przyjaciel nie spotkał Staina. — Midoriya-kun — powiedziała delikatnie Kayama-sensei. — Wiem, że trudno ci się teraz skupić, ale im szybciej to zrobimy, tym lepiej. Izuku zmarszczył brwi. — Och — pamiętam. — Raport. Racja. Powiedział jej, co pamiętał - część jego wspomnień była niejasna z powodu odczuwanego strachu i desperacji - i tylko trochę załamywał mu się głos, gdy dotarł do fragmentu, w którym znalazł Staina w alejce. Opowiedział Kayamie-sensei większość tego, co wydarzyło wczoraj, ale wiedział, że musiał to powtórzyć dla celów nagrania dowodów. Było to jednak trudne, bo w świetle dnia, bez adrenaliny krążącej w ciele, mógł przyznać, że to był cud, że Stain zdecydował się pobawić ze swoją ofiarą, zanim ją zabije. W przeciwnym razie Izuku byłby martwy. Jąkał się, gdy przeglądał swoje wspomnienia, starając się niczego nie pominąć. Czuł się winy, gdy wspomniał to, jak Iida odmówił pozostania z tyłu, więc musiał powalić go w chwili desperacji, przerażony o życie swojego przyjaciela. Kiedy skończył, Kayama-sensei włączyła magnetofon i następnie bardzo delikatnie klepnęła Izuku po ramieniu. — Powiedziałam to wczoraj wieczorem, ale powtórzę to jeszcze raz — zaczęła uprzejmie. — Wczoraj bardzo dobrze poradziłeś sobie w sytuacji, w której zgodnie z przewidywaniami powinieneś zginąć. Jestem z ciebie bardzo dumna, Midoriya-kun. Izuku pokiwał w milczeniu głową. Wyczuwał jednak, że nadchodziło pewne “ale”. Kayama-sensei kontynuowała, przy cichym wewnętrznym usprawiedliwieniu Izuku. — To także cud, że żyjesz. Podjąłeś kilka lekkomyślnych decyzji. Cieszę się, że jesteś na tyle świadomy, że odnotowałeś je w swoim raporcie, ale warto o tym pamięć w przyszłości. — Izuku przytaknął. — Jutro, kiedy wyjdziesz ze szpitala, omówimy bardziej szczegółowo, co się stało. Planowałam to zrobić dzisiaj, ale biorąc pod uwagę twoje kontuzje, najlepiej będzie, jeśli wrócisz do domu i odpoczniesz. To… ma mnóstwo sensu - pomyślał Izuku. Zwłaszcza, że ciężko mu było w tym momencie śledzić przebieg rozmowy. Ale… — Kayama-sensei — odezwał się Izuku i nienawidził, jak cicho brzmiał jego głos. — Co się stało po tym, jak nomu mnie porwał? Jego nauczycielka nagle wyglądała na zmęczoną. — No tak — rzekła cicho. — Cieszę się, że tego nie pamiętasz. My… Iida-kun, zespół przechwytujący i my właśnie wyszliśmy z alejki. Bohaterom walczącym z nomu udało się ich pokonać zaledwie kilkaset metrów dalej. Czwarty nomu zaatakował nas z powietrza i ruszył prosto na ciebie, chwytając cię i odlatując. — Kayama-sensei wyglądała na niesamowicie winną. — Żadne z nas nie zareagowało wystarczająco szybko i byłeś prawie poza zasięgiem, gdy Endeavour zobaczył nomu i posłał za nim płomienie. Próbowaliśmy go zatrzymać, ponieważ wyglądało na to, że nie zauważył, że tam jesteś, ale było już za późno. Zostałeś pochłonięty przez ogień i doznałeś poważnych poparzeń, zanim stworzenie cię puściło. Todori-kun stworzył ogromny lodowiec, za pomocą którego Enigma mogła się do ciebie dostać i złapać. Cierpiałeś na dość poważną ślepotę błyskową i miałeś atak paniki, więc musiałam użyć na tobie mojego daru. Potem zawieźliśmy cię do szpitala. — Och — mruknął Izuku. Obrócił głowę, więc znowu patrzył na sufit, więc nie musiał widzieć swojej nauczycielki. — Przepraszam, że sprawiłem tyle kłopotów. — To nie była twoja wina — zapewniła go z całą pewnością Kayama-sensei. Izuku wzruszył ramionami. Pamiętał, jak ramię nauczycielki było bezwładne i pokryte krwią i nie mógł powstrzymać się od zastanowienia się, czy może gdyby był szybszy… Znów poczuł delikatne klepnięcie po głowie. — Będę ci o tym przypominać, aż to do ciebie dotrze. — Słyszał, jak Kayama-sensei wstała i przeciągnęła się, a jej stawy głośno kliknęły w ciszy pokoju. — Pójdę powiedzieć pielęgniarkom, że możesz już dołączyć do swoich przyjaciół — powiedziała, ziewając. — A potem muszę zająć się papierkową robotą. Do zobaczenia jutro, dzieciaku. A potem Kayama-sensei odeszła, a jej miejsce zajęły pielęgniarki. Pielęgniarki są bezwzględnie skuteczne, gdy mają jakieś dary - pomyślał z goryczą Izuku. Ponieważ po kilku minutach znalazł się w innym pokoju z Iidą i Shoto, i cała trójka wpatrywała się w siebie niezręcznie. Wreszcie Iida przerwał ciszę, kłaniając się, nawet gdy siedział na szpitalnym łóżku. — Przepraszam — powiedział sztywno — że stała ci się krzywda przez moje lekkomyślne zachowanie. Izuku wpatrywał się w przyjaciela, marszcząc brwi. — Wszystko w porządku — odezwał się cicho. — My… wszyscy przeżyliśmy, więc możemy być lepsi następnym razem. Iida wyprostował się, ale nadal nie nawiązał kontaktu wzrokowego z Izuku. Izuku postanowił na razie nie naciskać na tę kwestię. Był zmęczony, nie myślał jasno i martwił się o Shoto, który wyglądał okropnie blado i miał ciemne worki pod oczami. Wyczerpanie darem może być okropne. — Shoto-kun — zaczął cicho, a jego przyjaciel drgnął, jakby prawie zasypiał. — Dziękuję, że pomogłeś mnie uratować ostatniej nocy. Drugi chłopiec obdarzył Izuku najdrobniejszy z uśmiechów. — Izuku-kun — Shoto powiedział na swój spokojny sposób. — Cieszę się, że z tobą wszystko dobrze. Izuku zarumienił się i uśmiechnął się do Shoto. Próbował zignorować sposób, w jaki Iida celowo unikał patrzenia na któregokolwiek z nich. W postawie Iidy widać było napięcie, które mówiło o defensywie i… złości. Następnie Shoto i Izuku rozmawiali przez chwilę, aż drzwi do ich pokoju otworzyły się cicho i wszedł ich wychowawca. Aizawa-sensei nie wyglądał na zadowolonego. Nie był również sam, ponieważ za nim stała osoba z psim darem, a Izuku rozpoznał go z wiadomości jako szefa policji. — Bachory — powiedział ze zmęczeniem Aizawa-sensei. — To jest szef Tsuragamae. Chcę z wami porozmawiać. Izuku przełknął ślinę i wydawało mu się, że widział, jak psi mężczyzna poruszył się w rozbawieniu. Kiedy wszystko zostało powiedziane i zrobione, Izuku i jego przyjaciele wyszli z tej sytuacji łagodną ręką. Ponieważ technicznie rzecz biorąc, całą ich trójka otrzymała pozwolenie na używanie swoich darów, nie było żadnych konsekwencji prawnych - co nie powstrzymała szefa policji od grożenia im w związku z działaniami strażniczymi - co oznaczało, że Izuku mógł przypisać sobie zasługę za pomoc Midnight przy zatrzymaniu Staina. Było oczywistą sprawą, że Iidzie nie zostanie zaoferowana taka sama uprzejmość. Izuku potrząsnął głową w automatycznym zaprzeczeniu, ale zawahał się. — Czy mogę to przemyśleć? — zapytał, a szef wyglądał na oszołomionego. — Oczywiście — mruknął mężczyzna. — Mogę dać ci tylko parę godzin, zanim będzie konieczne przekazanie oficjalnego oświadczenia prasie. Izuku gorączkowo pokiwał, a potem skrzywił się, gdy ból przeszył jego ucho. Ach, może w końcu ktoś będzie mógł mu powiedzieć, jakie doznał obrażenia? To byłoby miłe. Z kilkoma dodatkowymi ostrzeżeniami owiniętymi w piękne słowa - głównie dosadnie skierowanymi do Iidy - szef policji odszedł, a Aizawa-sensei westchnął patrząc na swoich trzech uczniów. Shoto tylko wzruszył ramionami i położył się, aby zdrzemnąć się. Iida nadal z determinacją wpatrywał się w ścianę. Co pozostawiło Izuku w rękach niezbyt miłosiernej litości Aizawy-senseia. Mężczyzna podszedł do komody obok jego łóżka i oparł się o nią, krzyżując ramiona i unosząc brwi. Izuku posłał swojemu nauczycielowi zawstydzony uśmiech. — Cześć, Aizawa-sensei — powiedział cicho. Potem zmarszczył brwi. — Dlaczego masz dziurę w twarzy? — Midoriya-kun — powiedział Aizawa-sensei, brzmiąc na absolutnie zirytowanego, gdy jego lewe oko drgnęło. — Nie mam dziury w twarzy. Masz łagodny przypadek retinopatii świetlnej. — Ech — mruknął z roztargnieniem Izuku. — To wyjaśnia, dlaczego w twarzy Shoto-kun jest teraz dziura. Jego nauczyciel westchnął po raz kolejny. — Dziecko sprawiające problemy, czy nikt ci nie powiedział, jakie masz obrażenia? Izuku pokręcił głową. — Oczywiście, że nie. Kiedy przyszedłem do ciebie wieczorem, miałeś siedem ran kłutych, rozcięte ucho, skręconą kostkę, liczne siniaki na całym ciele i jeden z najgorszych przypadków ślepoty błyskowej, jaki ten szpital kiedykolwiek widział, dzięki Endeavourowi — wyrecytował beznamiętnie Aizawa-sensei. — Teraz nadal masz pewne szczątkowe uszkodzenie wzroku, retinopatię wzrokową, nieco mniej skręconą kostkę, trochę siniaków i ranę na uchu. Powinieneś dość do siebie w ciągu następnego miesiąca lub wcześniej, jeśli zdecydujesz się na wizytę u innego uzdrowiciela. Izuku był wdzięczny za subtelną wiadomość, że Aizawa-sensei nie będzie go zmuszał do spotkania się z Recovery Girl, ale wciąż mógł do niej pójść, jeśli chciał. Podsumowując, był w lepszym stanie, niż Izuku się spodziewał. Zakładał, że szpital skupił się na leczeniu obrażeń wewnętrznych, a nie na bardziej powierzchniowych. Retinopatia będzie denerwująca, ale był całkiem pewien, że to było coś, co z czasem przeminie… — Tak będzie — zapewnił go Aizawa-sensei cichym głosem, jakby próbował dodać mu otuchy. Izuku zamrugał, wpatrując się w swojego nauczyciela, Przestał skupiać się na braku wizji w pewnym miejscu, którego nawet nie zauważył, dopóki nie mógł ujrzeć blizny swojego nauczyciela. Nagle poczuł się śmiertelnie wyczerpany. — Myślę, że chcę się jeszcze trochę przespać — wymamrotał Izuku. Wyraz twarzy jego wychowawcy nieco złagodniał. — Więc śpij — powiedział Aizawa-sensei z nutą czegoś niezidentyfikowanego w jego głosie. — Nie zmuszaj mnie, abym kazał ci wypić ciepłe mleko. Izuku udało się utrzymać otwarte oczy na tyle długo, by rzucić swojemu nauczycielowi absolutnie gromiące spojrzenie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~ 2024 rok Opublikowałam 190 rozdziałów Opublikowałam 37 miniaturek Rozpoczęłam 20 opowiadań Zakończyłam 17 opowiadań Rozpoczęłam 7 nowych serii Zakończyłam 6 serii
Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt. | |
| | | Lampira7 Pisarz
Liczba postów : 1252 Rejestracja : 16/01/2015
| Temat: Re: [BnHA][T][Z] Zęby, zęby (6/6) Czw 01 Sie 2024, 08:42 | |
| Rozdział 4
Shota uśmiechnął się ironicznie, gdy Midoriya poddał się senności i lekom przeciwbólowym. Uporał się już jednym z uczniów, teraz mógł skupić swoją uwagę na dwóch pozostałych problemach.
Iida i Todoroki.
Z tej dwójki Todoroki wyraźnie spał, pochylony nad poduszką, wydając nie urocze dźwięki snu. Iida natomiast wpatrywał się nieruchomo w jeden punkt na osłonie, jakby go osobiście uraziła. To będzie nieprzyjemne - pomyślał Shoto.
— Iida-kun — powiedział cicho Shoto — chodź ze mną.
Nastolatek spojrzał na niego, a jego okulary zabłysły w świetle i cicho kiwnął głową, zsuwając się z łóżka. Shota poprowadził go na korytarz, gdzie leniwie oparł się o ścianę. Iida był spięty, ręce miał złożone przed sobą, a głowę pochyloną.
— Opowiedz mi o tym, co wydarzyło się ostatniej nocy. To nie jest prośba.
Iida - dzieciak - wzdrygnął się, ale Shoto był prawie pewien, że stało się tak ze wstydu, a nie ze strachu. Zajęło mu to chwilę, ale w końcu przemówił:
— Wczoraj wieczorem byłem na patrolu z Manual-senseiem — relacjonował dzieciak. Nadal stał bez ruchu, żadnych ciosów ręką. — Nomu zaatakował, więc sensei Manual wysłał mnie, żebym ewakuował cywilów z okolicznych obszarów, gdy poszedł pomóc w walce. Robiłem to, kiedy natknąłem się na Midoriya-kun w alejce ze Stainem i Native. Midoriya-kun poinstruował mnie, abym zabrał Native i zapewnił mu pomoc medyczną, co też zrobiłem. Po drodze zobaczyłem Midnight i powiedziałem jej, co się dzieje. Zabrałem Native do najbliższego ratownika medycznego i wtedy…
Nic dziwnego, że Iida zamilkł. Jak na tak towarzyskiego i pewnego siebie dzieciaka, jeśli chodziło o naprawdę ważne rzeczy, potrafił być niesamowicie nieśmiały. Chociaż Shota nie był zbyt blisko z młodszym bratem swojego kolegi z liceum, to znał Iidę wystarczająco długo, by wiedzieć, że milczał, gdy się wstydził.
Z wisielczej miny dzieciaka wynikało, że przynajmniej Iida był świadomy tego, jak bardzo schrzanił.
Shota czekał, a milczące napięcie narastało, aż Iida skulił się i odezwał:
— Nie chciałem — wyszeptał dzieciak. — Naprawdę nie chciałem. Próbowałem sobie przypomnieć, co powiedział Tensei, ale…
— Byłeś zły — zauważył chłodno Shota, a Iida skulił się jeszcze bardziej. To był imponujący wyczyn jak na tak wysokiego dzieciaka.
— Midoriya-kun musiał mnie znokautować — kontynuował Iida napiętym głosem. — Jak… jakbym był złoczyńcą.
Ach, cholera.
— Iida-kun — powiedział ostrożnie Shota. — Chociaż z pewnością popełniałeś głupie błędy, nie jesteś złoczyńcą. Jesteś tylko dzieckiem.
Iida pokręcił głową w zaprzeczeniu, a Shota oparł się pokusie głośnego jęku.
— To także nie twoja wina, że taka sytuacja się wydarzyła. Twój staż nie powinien zostać zatwierdzony — powiedział stanowczo Shota. Upewnił się, że Iida na niego patrzył, po czym ukłonił się swojemu uczniowi. — W imieniu Akademii Bohaterów przepraszam, że kiedykolwiek znalazłeś się w takiej sytuacji.
Cóż, przynajmniej dzieciak znowu machał rękami - pomyślał Shota, podczas gdy Iida zaczął zaprzeczać. Tak nieruchomy nastolatek był… niepokojący. Uciszył ucznia podniesioną ręką.
— To powiedziawszy — kontynuował Shota — poinformowałem Tensei’a o tym, co się stało, więc przygotuj się na jego naganę, a także na pewną karę w szkole, na którą się jeszcze nie zdecydowałem.
Iida skrzywił się.
Shota go nie obwiniał. Tensei był samym w sobie zagrożeniem i mistrzem pasywnej agresji. Iida zostanie w mgnieniu oka surowo skarcony. I prawie na pewno dobrze przygotowany, aby wziąć udział w niektórych sesjach terapeutycznych.
Shota okazałby mu więcej współczucia, ale cóż - według raportu Midnight, miała Staina przypartego do mury, zanim Iida stał się łatwym zakładnikiem.
Dostrzegł ruch na korytarzu i posłał swojemu uczniowi swój najbardziej przerażający uśmiech.
— Twój brat przybył — zauważył Shota, a Iida dramatycznie zbladł.
Shota pomachał przyjacielowi i lekko popchnął Iidę w stronę rannego bohatera, który z kamienną miną toczył się na wózku w ich stronę.
Shota widział jednak troskę w oczach Tensei’a, więc wiedział, że Iida był w dobrych rękach. Z uśmiechem odwrócił się i wszedł do sali szpitalnej, w której drzemali pozostali jego uczniowie. Ocenianie prac w końcu na nikogo nie czekało i powinien wykorzystać ciszę, jaką miał, zanim przybędzie Inko, by go terroryzować odwiedzić swojego syna.
Shota położył się na teraz pustym łóżku Iidy i wyciągnął z torby pokaźny plik papierów, które dźwigał. Uch, bycie nauczycielem czasami było do bani.
Zanim zdążył ocenić najnowszy quiz klasy 1-B, rozpoczęły się oficjalne godziny odwiedzin i przybyła Inko Midoriya, żeby skonfrontować się ze synem. Midoriya-kun zamrugał, patrząc na nią nieprzytomnie, informując matkę, że dziura w jej twarzy pasuje do torebki, po czym ponownie zasnął.
To niestety spowodowało, że Shota musiał udzielić wyjaśnień przerażającej kobiecie, mimo że Todoroki obudził się i posłał im podejrzliwe spojrzenie. Co gorsza, bachor wyciągnął brązowy, skórzany notes i coś w nim pisał z lekkim grymasem skupienia. Boże, Shota nie chciał wiedzieć, co czasami siedziało temu dzieciakowi w głowie.
Inko pokręciła głową, gdy Shoto skończył swoje surowe opowiadanie o tym całym bałaganie.
— Ach, Izu — mruknęła i złożyła pocałunek na jego lokach.
Shota odwrócił wzrok i lekko zadrżał. Inko najwyraźniej miała nerwy ze stali, ale to było coś, z czym nie powinna mieć do czynienia.
Inko wymamrotała we włosy syna coś, czego Shota nie był w stanie usłyszeć, po czym poświęciła chwilę na opanowanie się. Kiedy jednak ponownie otworzyła oczy, nie patrzyła na Shotę, ale na jego drugiego ucznia.
Todoroki odwzajemnił spojrzenie, nie mrugając w ogóle.
— Jesteś Todoroki-kun — zauważyła cicho Inko, a dzieciak pochylił głowę. Posłała mu uśmiech, a instynkty Shouty zaczęły wyć.
Coś się działo, czuł to.
— Dziękuję, że wczoraj wieczorem uratowałeś mojego syna — zaczęła cicho Inko, w ten swój zwodniczy sposób.
Shota instynktownie odchylił się nieco od niej, zanim przyłapał się na tym ruchu. Nie był wystarczająco szybki w opanowaniu się, aby uniknąć delikatnego uśmieszku rozbawienia rozciągającego wargi kobiety.
Z drugiej strony Todoroki patrzył na Inko z czymś, co można było nazwać podziwem. Inko zamilkła, zamiast kontynuować wypowiedź, po czym stanowczo skinęła głową. Znów pogłaskała Midoriyę po głowie i pomaszerowała prosto do Todoroki’ego, który teraz wyglądał na lekko zaniepokojonego.
Shota po prostu cieszył się, że chociaż raz to nie on był zastraszany.
— Gdzie są twoi rodzice, Todoroki-kun?
Dzieciak wzdrygnął się, a Shota skrzywił się ze współczuciem. Inko zmrużyła oczy, a potem powoli i delikatnie wyciągnęła rękę i poklepała go ostrożnie po głowie. Widział, jak dzieciak praktycznie zamarł po tym prostym geście, a jego myśli po prostu stały się niebieskim ekranem wyświetlającym błąd. Usta chłopca otworzyły się lekko ze zdziwienia.
— Odpocznij jeszcze trochę — poinstruowała.
Todoroki wpatrywał się w niską, zielonowłową kobietę, spoglądając na chwilę na Shotę i poddał się nieuniknionemu.
Bystre dziecko.
Shota dał mu kilka minut, podczas gdy Inko wróciła do boku Midoriyi i delikatnie głaskała go po włosach. Czuł się niezręcznie, wtrącając się, ale musiał omówić dalsze sprawy z kobietą. Spojrzał na Todoroki’ego i westchnął. Istniało ryzyko, że dzieciak tak naprawdę nie zasnął. Cokolwiek. Midoriya-kun prawdopodobnie i tak poinformowałby go o sytuacji.
— Inko-san — powiedział cicho Shota i natychmiast napotkał jej wzrok. — Biorąc pod uwagę sposób, w jaki Midoriya-kun stał się celem nomu, Nezu ma propozycję, która może cię zainteresować.
Inko uniosła brwi. Shota lekko zmarszczył brwi, bo to wyrażenie nie pasowało do jej okrągłej twarzy.
— Od jakiegoś czasu chciał zaoferować uczniom Akademii Bohaterów opcję internatu — powiedział ostrożnie Shota. — Chciałby zaoferować Midoriya-kun i kilku innym uczniom możliwość zamieszkania na terenie kampusu w ramach okresu próbnego funkcjonowania systemu akademików.
Inko napięła się, wyglądając na zamyśloną.
— Oznaczałoby to, że nie musiałby dojeżdżać do szkoły i ryzykować stanie się celem — stwierdziła, a Shota skinął głową.
— Taki jest zamysł. Oczywiście nadal umożliwimy wizyty w weekendy, ale możemy zorganizować eskortę do i z kampusu.
Inko westchnęła ciężko.
— To nie jest coś, na co mogę się po prostu zgodzić — ostrzegła, a Shota pochylił głowę.
— Oczywiście. Nezu i tak chciałby się z tobą spotkać, aby omówić dalsze sprawy, więc jestem pewien, że z przyjemnością zaoferuje ci więcej informacji, jeśli tego potrzebujesz.
Inko uśmiechnęła się lekko.
— Jestem przyzwyczajona do informowania o wszelkich szczegółach — powiedziała, zerkając uważnie na syna, a Shota cicho prychnął. Dzieciak z pewnością miał skłonność do włóczenia się w swoich historiach.
Wtedy drzwi otworzyły się gwałtownie, a wszelki spokój został zburzony w jednej chwili, gdy Endeavour wkroczył do sali szpitalnej. Todoroki gwałtownie usiadł, a Shocie nie podobało się to, co odczytał z jego mowy ciała. Postanowił zignorować sposób, w jaki jego uczeń rażąco podsłuchiwał.
— Dlaczego nie zostałem o tym poinformowany? — Bohater numer dwa warknął, a Inko odchyliła się od niego, siedząc na swoim miejscu.
Shota nie rzucił jej zatroskanego spojrzenia, chociaż tego chciał. Zamiast tego zgarbił się jeszcze bardziej, patrząc martwym spojrzeniem w oczy Endeavourowi.
— Ponieważ to nie twoja sprawa — przyciągnął swoją wypowiedź i widział, jak Todoroki i Inko skrzywili się. Zauważył również lekkie drgnięcie ręki Midoriyi, więc bachor również się obudził.
Wspaniale.
Endeavour podszedł bliżej ze swoją absurdalną ognistą “maską” wciąż na miejscu, a Shota przewrócił oczami.
— Zgaś płomienie albo ja to zrobię — powiedział niebezpiecznie spokojnym głosem. — Jesteśmy w szpitalu z substancjami łatwopalnymi.
Bohater warknął, ale jego płomienie zniknęły z sykiem, ku tępej satysfakcji Shoty.
— Jeśli istnieje system akademików, protegowany All Mighta nie będzie traktowany w specjalny sposób — poinformował go Endeavour. — Shoto również będzie w nich mieszkach.
Shota zamrugał zaskoczony.
— Oczywiście — odpowiedział. — Zorganizuję przesłanie ci wszystkich stosownych dokumentów.
Poważnie, nie można było chyba tak łatwo usunąć Todoroki’ego spod pieczy ojca?
Tyle że tak było, ponieważ Endeavour ponownie spojrzał na Shotę, jakby wygrał jakąś grę. Rzucił jedno spojrzenie na syna, a jego usta wykrzywiły się w grymasie.
— Postaraj się lepiej, Shoto.
Aizawa powstrzymał grymas i przybrał zwykłą, beznamiętną minę. Todoroki milczał i skinął raz ojcu. Jego dłonie były zaciśnięte na kolanach.
Następnie Endeavour w końcu raczył spojrzeć na pozostałych obecnych w pokoju, a jego twarz wykrzywiła się w grymasie.
— Ty — wysyczał do Inko, która spotkała jego spojrzenie bez drżenia.
Shota był pod pewnym wrażeniem tego, jak ukrywała swoje uczucia.
— Ja — odpowiedziała spokojnie.
Endeavour był wyraźnie zaskoczony jej brakiem jakiejkolwiek innej reakcji i warknął bez żadnego słowa, po czym wybiegł z sali.
Cóż, z pewnością coś między nimi się wydarzyło.
Gdy tylko drzwi zatrzasnęły się za nim, Inko rozluźniła się z ulgą.
— Ten mężczyzna — wymamrotała. Rzuciła Todoroki’emu nieczytelne spojrzenie. — Dziś wieczorem zatrzymasz się w moim mieszkaniu — poinformowała nastolatka, który drgnął w zdziwieniu. — Izuku będzie bardziej niż szczęśliwy, mogąc podzielić się pokojem.
Słychać było stłumiony, potwierdzający dźwięk Midoriyi-kun, który był najwyraźniej przytomny, ale jeszcze nie do końca jasno myślał. To było prawie śmieszne i pieprzyć to, słodkie.
Shota odrzucił swoje zdradzieckie myśli, aby nie skupiać się na nich później.
Todoroki wyglądał na oszołomionego całą sytuacją.
— Skąd on cię zna? — zapytał Inko, a miła kobieta prychnęła niegrzecznie.
— Jestem nocną menedżerką w Gateway — powiedziała zamiast wyjaśnień, a Todoroki mruknął “och” w zrozumieniu. Rzucił jej kolejne pełne zachwytu spojrzenie.
Inko ponownie skupiła swoją uwagę na Shocie, a on zwiądł pod jej spojrzeniem, zamknij się Hizashi!
— Kiedy powinnam się spodziewać wiadomości od dyrektora Nezu?
— Spodziewam się, że dzisiejszego dnia. Chce, żeby akademiki ruszyły przed przyszłym tygodniu — powiedział bez emocjonalnie Shota. — Baw się z tym dobrze.
Inko uśmiechnęła się drapieżnie.
— Będę.
Boże, Shota będzie miał koszmary o Inko w tym samym pokoju co Nezu, był tego pewien.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~ 2024 rok Opublikowałam 190 rozdziałów Opublikowałam 37 miniaturek Rozpoczęłam 20 opowiadań Zakończyłam 17 opowiadań Rozpoczęłam 7 nowych serii Zakończyłam 6 serii
Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt. | |
| | | Lampira7 Pisarz
Liczba postów : 1252 Rejestracja : 16/01/2015
| Temat: Re: [BnHA][T][Z] Zęby, zęby (6/6) Sro 07 Sie 2024, 08:35 | |
| Rozdział 5
Izuku udało się z przerwami przespać około godzinę, po tym jak Endeavour dramatyczne wyszedł. Potem z wielką niechęcią otworzył oczy i znów staną twarzą w twarz ze światem.
Jego matka nadal siedziała przy jego łóżku, Aizawa-sensei zniknął, a Shoto mocno spał, wydając co kilka oddechów urocze, ciche dźwięki. Nawiązał kontakt wzrokowy z matką i oboje jednocześnie jęknęli z zachwytu nad tym, po czym stłumili śmiech.
Z pomocą mamy Izuku powoli usiadł i w roztargnieniu szturchał się w brzuch ze zdumieniem. Był na tyle zagojony, że w miejscu, gdzie pazury nomu wbiły się w jego tułów, pozostały jedynie jasno różowe ślady.
Izuku spojrzał na matkę, rzucając jej to spojrzenie, a ona natychmiast przyciągnęła go do uścisku. Zamknął oczy i skupił się na jej ciepłe i znajomym, kojącym zapachu słodkiej herbaty i cytrusów. Nigdy nie czuł się bezpieczniejszy niż wtedy, gdy był w ramionach matki.
W końcu odsunął się i choć mama wypuściła go z uścisku, wciąż delikatnie obejmowała jego nadgarstek, aby go uziemić.
— Przepraszam, że cię przestraszyłem — powiedział cicho, nie spuszczając z niej wzroku, szukając jakichkolwiek oznak zwyczajowych łez.
Inko tylko ze smutkiem pokręciła głową i delikatnie ścisnęła jego nadgarstek.
— Wszystko w porządku — odpowiedziała równie delikatnie. — Robiłeś to, co przychodzi ci naturalnie… Byłeś bohaterem.
Izuku nie mógł powstrzymać się od wzdrygnięcia.
— To było straszne — szepnął i nie mógł spojrzeć jej w oczy. — Wie… wiem, że ta praca nie będzie łatwa, ale tak bardzo się bałem.
Jego matka nic nie powiedziała, tylko uścisnęła go ponownie, przytrzymując go bliżej z jedną dłonią delikatnie wysuniętą w jego loki.
— Ale i tak byłeś odważny — mruknęła. — Mój dzielny synu, wczoraj wieczorem uratowałeś życie. Chociaż byłeś przerażony, dzisiaj istnieją ludzie, którzy są ze swoimi rodzinami i zawdzięczają ci życie. Zapamiętaj to.
Izuku zaskomlał cicho na słowa matki i mocniej wtulił się w jej szyję.
— Jeśli chodzi o akademiki — wymamrotał, a ona mocniej go objęła.
— Chcę żebyś był bezpieczny — powiedziała łagodnie. — Myślę, że… powinieneś w nich zamieszkać. Pod warunkiem, że wszystko będzie dopięte na ostatni guzik.
Izuku pokiwał głową tak bardzo jak mógł, nie odsuwając się.
— Będę za tobą tęsknić.
Zaśmiała się delikatnie.
— Jesteś dobrym synem, Izuku.
Jej telefon zaczął nagle dzwonić, a Izuku ze strachu odskoczył w tył na swoim łóżku, podczas gdy jego matka parsknęła z rozbawieniem.
— Płochliwy królik — powiedziała czule, zanim odebrała. — Midoriya Inko.
Jej głos zawsze jest inny, kiedy jest w trybie pracy - pomyślał Izuku. Rzadko miał okazję widzieć swoją matkę od tej strony, więc w bardzo jawny sposób przysłuchiwał się temu z rozbawieniem.
— Rozumiem — odpowiedziała, po czym z namysłem spojrzała na Izuku. — Przełączę na głośnomówiący, ponieważ dotyczy to również mojego syna.
Och?
Izuku otworzył szeroko oczy i kiwnął głową w podekscytowaniu. Jeśli to był ten, o którym myślał, że rozmawiała przez telefon…
— Witaj, Midoriya-kun!
O cholera, tak! Izuku nigdy nie był tak podekscytowany, a jednocześnie przerażony.
— Nezu-san! — przywitał wesoło. — Czy jesteś oposem?
— Tak, jestem! — Nezu zachichotał. Przez połączenie było słychać coś, co brzmiało wyraźnie jak klaskanie małych łapek. — Zarówno ty, jak i Todoroki-kun jesteście bardzo spostrzegawczy! Nie mogę się doczekać, aby wypić herbatę z waszą dwójką w poniedziałek podczas lunchu!
Izuku wydał z siebie cichy okrzyk zaskoczenia. I ku swemu zawstydzeniu, uderzył także głową w sufit oddziału, podczas gdy jego matka westchnęła ciężko, a potem roześmiała się. Na szczęście Aizawa-sensei wszedł w samą porę, aby zobaczyć Izuku wlatującego pod sufit. Westchnął i aktywował Wymazywanie z absolutnie pokonaną miną.
— Naprawdę? — zapytał zmęczonym głosem, gdy Izuku opadł z powrotem na łóżko z płonącymi policzkami.
— Przepraszam, sensei! — zaskrzeczał, próbując udusić się poduszką ze wstydu, zanim jego matka wyszarpała ją z jego uścisku za pomocą swojego daru.
— Nie zarabiam na to wystarczająco dużo — powiedział beznamiętnie Aizawa-sensei, a mama Izuku ukryła uśmiech za dłonią.
— Nie martw się, Aizawa-san. — Nezu zapiszczał przez telefon. — Już załatwiłem ci podwyżkę!
Aizawa-sensei w jakiś sposób wyglądał na jeszcze bardziej martwego w środku.
— Dziękuję — podziękował najbardziej nie szczerym głosem, jaki Izuku kiedykolwiek miał zaszczyt usłyszeć.
Jakimś cudem Shoto wciąż spał podczas tego całego chaosu. Izuku pomyślał, że będzie zawiedziony, że przegapił tak dobry materiał konspiracyjny.
— Doskonale! Midoriya-san, rozumiem, że chciałabyś uzyskać więcej informacji na temat działania akademików, zanim pozwolisz Midoriya-kunowi w nich zamieszkać?
Matka Izuku stanowczo kiwnęła głową, wyciągając z torebki notatnik i długopis.
— Proszę — zaczęła — powiedz mi, dlaczego mam ci powierzyć mojego syna.
Z radosnym śmiechem, Nezu-sensei rozpoczął bardzo dokładne wyjaśnienia, a Izuku i jego matka słuchali każdego jego słowa. Aizawa-sensei wyglądał na coraz bardziej wyczerpanego, zwłaszcza gdy okazało się, że nauczycielami odpowiedzialnymi za akademiki będzie on i Yamada-sensei. Jednak Inko znacznie się przy tym rozluźniła, a Izuku wiedział, że od razu została sprzedana jej idea akademików.
Ale jej głos nigdy nie załamywał się ani nie zdradzała swoich uczuć, gdy przez dobrą godzinę przesłuchiwała Nezu-senseia na temat akademików. Dyrektor przez cały czas pozostał pogodny i radosny, chętnie odpowiadając na każde pytanie przemyślaną odpowiedzią.
Mama Izuku była naprawdę super fajna! Zmierzyła się z najmądrzejszą istotą w Japonii!
Aizawa-sensei wyglądał na lekko chorego, gdy słuchał ich rozmowy, ale Izuku był podekscytowany. Sposób mówienia Nezu-sensei był tak dokładny i prosty, że wspaniale się go słuchało!
Pół godziny po ich rozmowie Aizawa-sensei podszedł nieśpiesznie do Izuku.
— Zatem — jego wychowawca przeciągnął słowo, wyglądając na zdesperowanego, by odwrócić uwagę od ciągłej paplaniny — nowy dar, tak?
Izuku zarumienił się i pokiwał głową.
— To naprawdę interesujące! Wygląda na to, że gromadzi energię kinetyczną, którą mogę następnie uwolnić w krótkich seriach! Użyłem go wczoraj wieczorem, aby zwiększyć prędkość z One For All, ale myślę, że przyda się to również do manewrowania Lewitacją!
Aizawa-sensei podniósł rękę, wtrącając się:
— Uspokój się, Midoriya-kun!
Izuku uśmiechnął się do swojego nauczyciela swoim najbardziej zębatym uśmiechem. Tak, to była jego próba naśladowania nauczyciela i Aizawa-sensei wyglądał na odpowiednio zaniepokojonego - choć Izuku nie był pewien, czy działo się tak dlatego, że uśmiech był skuteczny, czy też dlatego, że jego nauczyciel zdał sobie sprawę, kogo próbował naśladować.
— Wiesz — zagadnął Izuku w zamyśleniu — mama może pozwoli mi wziąć ze sobą kocięta.
Aizawa-sensei faktycznie nieco się ożywił, co oznaczało, że garbił się nieco mniej. Jednakże w jego oczach widać było drapieżny błysk i Izuku zaśmiał się pod nosem, widząc, jak łatwo można było wygrać swojego nauczyciela.
Jego matka spojrzała na niego i skrzywiła się, ale skinęła głową, zgadzając się. Izuku nie mógł powstrzymać się od wymachiwania pięściami z radości. I trochę wzniósł się w powietrze, ale Aizawa-sensei szybko dezaktywował jego dar.
Izuku nie mógł się doczekać, aż usłyszy, jak jego nauczyciel woła Nekoutę i Nikko. Jego uśmieszek zmienił się w szczęśliwy uśmiech.
Aizawa-sensei drgnął lekko i Izuku przysięgał, że usłyszał jak wymamrotał coś w rodzaju “za każdym dniem staje się bardziej podobny do swojej matki”, co w każdym razie było komplementem. Nadal Inko radośnie rozmawiała z Nezu-senseiem i wydawało się, że… odpowiada na jego własne pytania dotyczące tego, jak poradziłaby sobie w trudnych sytuacjach? Ciekawe. Izuku zapamięta to, aby później ją o to zapytać.
— Aizawa-sensei — zaczął Izuku, ale po chwili zamilkł, gdy spojrzenie czarnych oczu nauczyciela przeniosło się na niego. — Nie… nie wiem, co robić — przyznał. — Z przepisaniem sobie… zasług za aresztowanie.
Odwaga Izuku zniknęła, gdy wypowiadał te słowa i z niepokojem spoglądał na swoje kolana. Przynajmniej nie wiercił się na swoim miejscu, zadowolił się wyrywaniem luźnych nitek z koca. Aizawa-sensei westchnął i koniec jego broni do przechwytywania szturchnął Izuku w policzek. Izuku drgnął, a potem wymamrotał ciche podziękowanie, skupiając uwagę na fascynującej elastyczności szalika.
— Wiem, że wczoraj wieczorem pomogłem Kayamie-sensei, ale… nie jestem pewien…
— Czy zasługujesz na uznanie — zakończył Aizawa-sensei bez ogródek i Izuku skrzywił się. Od razu do rzeczy, jak zawsze. Głos Aizawy-sensei był spokojny i kontynuował: — Przedstaw swój dylemat.
Izuku wziął głęboki oddech.
— Z jednej strony byłaby to niesamowita okazja, aby postawić Dekiru w centrum uwagi, tak jak planuję, ale… denerwuję się, że może to również sprawić, że ludzie potraktują mnie poważnie. Jest to coś, czego oczywiście będę potrzebować, jeśli chcę wykorzystać swoje wpływy w dobrym celu. Ale chcę też być niedoceniany, a postawienie się na tak wysokim poziomie podczas mojego pierwszego stażu w pewnym sensie to zniweczy.
Aizawa-sensei leniwie zamrugał patrząc na Izuku.
— Patrzysz na rzeczy jako czarne lub białe — powiedział do Izuku. — Nie dostrzegasz niuansów.
Izuku zmarszczył brwi. Nie dostrzegał niuansów…
— Chcesz powiedzieć, że istnieje opcja, której jeszcze nie rozważałem.
Aizawa-sensei mruknął potwierdzająco.
Izuku milczał przez dłuższą chwilę, jego myśli krążyły po różnych możliwościach i pomysłach.
— Może… można byłoby sformułować to oświadczenie tak, aby wyglądało na to, że to Midnight musiała przyjść i uratować swojego bezbronnego stażystę? Więc nadal będę zaangażowany i moja nazwa bohatera zostanie wymieniona, ale jednocześnie będę sprawiać wrażenie, że jestem niezbyt zdolny.
Aizawa-sensei mruknął z aprobatą.
— To powinno zadziałać. To także sprawi, że będziesz wydawać się niekompetentny.
Izuku automatycznie skrzywił się, mimo że w duchu zgadzał się z tym. I faktycznie, to była prawda, tyle że Izuku pomógł Midnight po tym, jak Iida stanął mu na drodze. Gdyby Iida tego nie zrobił, jego pomoc w ogóle nie byłaby konieczna.
Znajome puknięcie w nos sprawiło, że Izuku skrzywił się odruchowo. Boże, nie mógł się doczekać, aż kocięta zostaną poddane takiemu traktowaniu zamiast niego.
— Dobrze się spisałeś — powiedział surowo Aizawa-sensei. — W okropnej sytuacji utrzymałeś przy życiu siebie, Iidę-kun i Native. Twoja pomoc odegrała kluczową rolę w schwytaniu Staina.
Izuku pochylił głowę i ścisnął broń między palcami.
— Czy kłamię, Midoriya-kun? — zapytał Aizawa-sensei ostrym tonem, a Izuku gorączkowo pokręcił głową, ignorując ból w uchu.
— Nie, proszę pana — powiedział cicho.
Z wyjątkiem logicznych podstępów, ale w tym momencie znał swojego nauczyciela na tyle dobrze, że wiedział, iż nie korzystał teraz z żadnego.
— Dobrze — odpowiedział Aizawa-sensei i prychnął. — Nie mówię tego lekko. Dobrze się spisałeś.
Izuku w końcu ponownie podniósł głowę i ujrzał, że Aizawa-sensei wciąż wpatrywał się w niego uważnie. Powoli skinął, a wyraz twarzy bohatera złagodniał.
Izuku do tej pory ufał Aizawie-senseiowi. W tej kwestii też mógł mu uwierzyć.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~ 2024 rok Opublikowałam 190 rozdziałów Opublikowałam 37 miniaturek Rozpoczęłam 20 opowiadań Zakończyłam 17 opowiadań Rozpoczęłam 7 nowych serii Zakończyłam 6 serii
Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt. | |
| | | Lampira7 Pisarz
Liczba postów : 1252 Rejestracja : 16/01/2015
| Temat: Re: [BnHA][T][Z] Zęby, zęby (6/6) Sro 14 Sie 2024, 06:21 | |
| Rozdział 6Nic dziwnego, że Midoriya ponownie zasnął wkrótce po ich rozmowie, a Shota prychnął z rozbawieniem. Przed ponownym zaśnięciem dzieciak wymamrotał, że chce powiedzieć “Shoto-kun” o tym, co się dzieje. Szczerze mówiąc, Shota uważał, że dzieciakowi przydałby się powiernik w jego wieku. Todoroki również spał - chociaż biorąc pod uwagę brak “miauknięć”, dzieciak mógł po prostu udawać. Ech, jeśli i tak mieli zamiar o tym porozmawiać, to było to w porządku. Inko nadal - co niepokojące - rozmawiała z Nezu, a Shota uważał, że jego strach przed nią był uzasadniony. Bezmyślnie zastanawiał się, ile czasu zajmie szczurowi, aby przekonać kobietę do zrezygnowania z pracy w Gateway i przyjęcia stanowiska u niego. Shota zakładał, że maksymalnie dwa tygodnie. Co mu przypomniało, że musiał wysłał do niej Hizashi’ego na małą pogawędkę motywującą - a także upewnić się, że będzie tam, kiedy to nastąpi, ponieważ chciał zobaczyć, jak jego mąż był zdenerwowany faktem bycia ulubionym bohaterem Inko. Kiwając cicho głową w stronę kobiety, Shota wymknął się ze sali szpitalnej i skierował się do holu, aby móc zadzwonić do Tsuragamae. Szef zaakceptował wersję historii, którą Midoriya chciał opublikować z pomrukiem rozbawienia. — Dziwny szczeniak — powiedział Tsuragamae przez telefon. — Będzie dobrym bohaterem, hał. Shota mruknął na znak zgody i zmusił się do wymiany uprzejmości, zanim udało mu się zakończyć rozmowę. Szef uwielbiał rozmawiać, ale Shota, szczerze mówiąc, za bardzo przepadał za kotami - jednak zaskakująco dobrze dogadywał się z funkcjonariuszem Sansą z okręgu Musutafu. Kiedy Shota zakończył rozmowę z Tsuragamae, odetchnął z ulgą. A potem jęknął, bo teraz musiał dopełnić wszystkich formalności, z którymi się borykał. Niestety zostawił torbę w sali szpitalnej, więc będzie musiał ponownie zmierzyć się z Inko. Niech to szlag. Miał prawo się denerwować, bo kiedy wślizgnął się z powrotem do pokoju, Inko w końcu skończyła rozmowę z Nezu i patrzyła na śpiącego syna. W jej oczach widać było sympatię, ale także cień smutku. Biorąc pod uwagę, że Midoriya przeprowadzał się do akademika z dala od niej, miało to sens. Podszedł bliżej, a jej spojrzenie skierowało się na niego. Jej oczy były matowe od głębokich myśli, w których się pogrążyła. — Ach, Shoto-san — powiedział z ręką na ustach. — Przestraszyłeś mnie. Shota przekrzywił głowę w geście przeprosin i oparł się zmęczony o ścianę. Nie pytał, ale Inko uśmiechnęła się do niego i tak powiedziała: — Izu jutro przeprowadzi się do akademika — szepnęła. — Razem z Nezu zgodziliśmy się, że powinno to nastąpić jak najszybciej, aby zmniejszyć ryzyko. Inko wydawała się zmęczona, ale Shota to rozumiał. Zanucił, potwierdzając, że słucha. — Ufam ci w kwestii mojego syna — powiedziała stanowczo Inko — zarówno tobie, jak i Hizashi’emu-san. To jest… — Twój syn — zakończył za nią Shota, a ona przytaknęła, pochylając głowę w sposób tak przypominający Midoriyę, że prawie pacnął ją w nos. Szybko zmiażdżył to uczucie. — Chciałabym cię o coś zapytać — powiedziała Inko po chwili ciszy. — Wiem, że jesteś osobą, która ceni prywatność — to nie było pytanie. — Dlaczego więc zgodziłeś się nadzorować akademiki? Och. Shota lekko wzruszył ramionami. — Z praktycznego punktu widzenia mój dar jest przydatny. Jeśli Midoriya-kun będzie miał jeszcze jakieś incydenty, będę na miejscu. — Westchnął. — I osobiście dzieje się tak również z powodów egoistycznych. Im mniej czasu spędzimy z Hizashi’m na dojazdów, tym więcej czasu możemy spędzić razem. Inko uśmiechnęła się do niego promiennie. — To takie słodkie! Shota zarumienił się i automatycznie schował podbródek w szaliku. Przeklinał Inko i jej szczerą dobroć. Przeprowadzka do akademika to… była ogromna zmiana zarówno dla niego, jak i Hizashi’ego. Spędzili dużo czasu dyskutując poprzedniego wieczoru, kiedy Nezu uprzedził ich o swoich zamiarach, zanim zaproponował, że zostaną nauczycielami nadzorującymi. Małe stworzenie było właściwie zaskoczone ich propozycją, ale zaakceptował ją z radością i z nutą rozbawienia w głosie. Shota nawet nie zawracał sobie głowy byciem podejrzliwym - w tym momencie pogodził się z tym, że Nezu będzie spiskował. Ale tak. Shota zgłosił się do opieki nad grupą dzieci i nawet nie mógł zmusić się, by tego żałować. Ponieważ Hizashi był zachwycony - ostatnio zrobił się coraz bardziej roztargniony, a Shota absolutnie obwiniał poniżający incydent Midoriyi za to - jego mąż był nie do zniesienia przez ostatnie kilka dni. Z drugiej strony, kocięta będą dostępnie do głaskania 24 godziny przez 7 dni w tygodniu. Z drugiej strony, Shota będzie musiał nazywać je absurdalnymi imionami, które nadał im Midoriya. Wspomniane problematyczne dziecko ponownie zamrugało i w końcu wyglądało na nieco rozbudzone. Szczerze mówiąc, biorąc pod uwagę ilość zabiegów uzdrawiających, jakie przeszedł dzieciak, był zaskoczony, że Midoriya przeprowadził już dwie spójne i dobrze przemyślane rozmowy. — Shota-kun — zawołał, a Shota westchnął. Wyglądało na to, że właśnie będzie toczyła się bardzo ważna rozmowa między nimi. Cholera, nie mógł nawet uciec, ponieważ Midoriya ponownie chwycił jego broń przechwytującą, gdy Todoroki potykając się, usiadł obok swojego przyjaciela. Inko ze swojej strony wyglądała na niesamowicie rozbawioną całą sytuacją i musiała zakryć usta dłonią, kiedy Todoroki, ten mały drań, chwycił drugi koniec szalika Shoty, aby również się nim bawić. Następnie dzieciak zwierzył się przyjacielowi, który z każdym słowem wyglądał na coraz bardziej przerażonego. — Izuku-kun — powiedział, kiedy Midoriya skończył mówić — Miałeś… już mój szacunek, ale teraz masz mój podziw. Aby mimo wszystkiego osiągnąć to, co masz teraz… jesteś prawdziwym bohaterem. Shota przewrócił oczami, gdy Midoriya zrobił doskonałe wrażenie kogoś z ognistym darem ze swoją czerwoną twarzą, gdy krzyknął: — Sho… Shoto-kun!Inko dzielnie starała się nie zaśmiać z zażenowania syna. — Czy Uraraka-chan będzie mogła mieszkać w akademiku? — zapytał Midoriya, wyraźnie próbując zmienić temat. Shota miał tylko nadzieję, ze dzieciak nie podleci znowu pod sufit przez zwykłe nastoletnie hormony. Uniósł brwi. — Dlaczego? — Och, ponieważ żyje sama — powiedział wesoło Midoriya. Todoroki ze stoickim spokojem pokiwał głową, potwierdzając jego słowa. Shota napiął się. — Co? Jakim cudem nie wiedział tego o swoim uczniu? Midoriya wyglądał na słusznie zdezorientowanego, że Shota nie był tego świadom. — Żyje sama. Jej rodziców nie stać na przeprowadzkę bliżej szkoły, więc mieszka w długoterminowym hostelu. Cóż, cholera. Shota wyciągnął telefon i natychmiast wysłał wiadomość do Nezu, aby rozszerzyć ofertę akademików dla Uraraki. Miałą tylko piętnaście lat - nie powinna sama się utrzymywać, aby pozostać na wymagającym kursie bohaterskim. Inko obok niego również wyglądała na odpowiednio zgorszoną i zaczęła przesłuchiwać nastolatków w sprawie ich przyjaciółki. — Kto jeszcze będzie mieszkać w akademikach? — zapytał nagle Todoroki, a Shota przerwał swoje wzburzone pisanie smsów. — Dowiesz się jutro — powiedział z uniesioną brwią, a dzieciak tylko skinął głową. W oczach Todoroki’ego pojawił się nieprzyjemny błysk, któremu Shota nie ufał. Postanowił na razie to zignorować - cokolwiek planował bachor, może to poczekać do jutra, kiedy Shota skończy swoją papierkową robotę. I po przytuleniu się do Hizashi’ego. Pozwijcie go, ale to był długi dzień, podczas którego zajmował się swoimi uczniami po wydarzeniach poprzedniej nocy i podejmował zmieniającą życie decyzję o przeprowadzce do akademika. Dlatego może Shota trochę dramatyzował, ale uważał, że miał prawo do tego. Nezu odpowiedział złowieszczym (⌐■_■), co było wystarczającą odpowiedzią. Bez wątpienia Uraraka również będzie mieszkać w akademiku. Shota miał desperacją nadzieję, że nie była lunatyczką. Radzenie sobie z unoszącymi się obiektami i/lub uczniami nie było czymś, czego chciał w swojej przyszłości w wolnym czasie poza zajęciami z bohaterstwa. — Och — powiedział nagle Midoriya, a Shota poczuł, że natychmiast zaczęła pojawiać się u niego migrena. Bardzo dobrze zaznajomił się z tym szczególnym tonem Midoriyi. To nigdy nie prowadziło do niczego prostego. — O co chodzi, problematyczne dziecko? — W tym momencie Shoto pogodził się ze swoim losem. — Myślę, że powinienem spróbować porozmawiać z duchami o moich darach — powiedział Midoriya z wesołym uśmiechem, gdy dosłownie wszyscy w pokoju wpatrywali się w niego. — Co? — Shota nie mógł powstrzymać lekkiej histerii w swoim głosie. — Duchy — powtórzył Midoriya. — Jestem całkiem pewien, że to byli użytkownicy One For All, ponieważ było ich ośmiu, kiedy ich zobaczyłem, gdy Shinsou-kun robił mi pranie mózgu podczas Festiwalu Sportowego. Czy nie wspomniałem o nich wcześniej? Shota patrzył pustym spojrzeniem na katastroficzne dziecko przed nim. — Nie — powiedział zduszonym głosem. — Nie zrobiłeś tego. Przynajmniej Inko i Todoroki również wyglądali na równie zszokowanych, jak Shota czuł się w tej chwili. — Och. Cóż, myślę, że jeśli ponownie poproszę Shinsou-kun, aby zrobił mi pranie mózgu, może uda mi się ich zobaczyć i porozmawiać z nimi! Midoriya obdarzył wszystkich promiennym uśmiechem, nie zważając na to, jaką reakcję wywołało jego wyznanie. Shoto miał nowe przysłowie, według którego mógł żyć: Co do cholery, problematyczne dziecko?Nie sam, już nie 11
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~ 2024 rok Opublikowałam 190 rozdziałów Opublikowałam 37 miniaturek Rozpoczęłam 20 opowiadań Zakończyłam 17 opowiadań Rozpoczęłam 7 nowych serii Zakończyłam 6 serii
Szukam bety! Zainteresowanych proszę o kontakt. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: [BnHA][T][Z] Zęby, zęby (6/6) | |
| |
| | | | [BnHA][T][Z] Zęby, zęby (6/6) | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|