Tytuł: Cokolwiek działa w pracy
Oryginalny tytuł: Whatever Works for Work
Autor: Demyrie
Zgoda na tłumaczenie: Czekam
Tłumaczenie: Lampira7
Beta: Nie mam
Link: https://archiveofourown.org/works/12040359Wiązania i brawura 1Wiązania i brawura 2Wiązania i brawura 3Wiązania i brawura 4Cokolwiek działa w pracy
Przez kilka następnych dni Aizawa rzeczywiście, dosłownie, oficjalnie i
niezaprzeczalnie drażnił się z nim.
Straty były niewielkie, ale znaczące: ołówek zmiażdżony na drzazgi, kiedy Aizawa pochylał się nad jego ramieniem w klasie, przyciskając klatkę piersiową do wypukłych pleców jego postaci bohatera, aby wskazać potencjalny błąd w wypełnianiu prośby o sprzęt.
Klamka, która złamał, gdy Aizawa poklepał go po plecach, gdy przechodził przez korytarz, przypominając mu, żeby pospieszył do pokoju na kolejną prezentację Present Mica o nie wiadomo czym.
Plama na podłodze w pokoju nauczycielskim w miejscu, w którym upuścił kubek herbaty (tym razem na szczęście styropianowy) po tym, jak młodszy bohater wychylił się za Midnight i Present Mica, aby zapytać go, czy chce iść z nimi na drinka tej nocy.
Grzecznie się ukłonił, powołując się na obowiązki, które trzeba było wykonać, ale także ostrzegając całą trójkę, by mu nie przesadzali, na co odpowiedzieli rozpustnym, radosnym śmiechem. Cóż, przynajmniej Present Mic i Midnight. Aizawa tylko obserwował go ponad ramionami przyjaciela z małym, prywatnym uśmieszkiem na twarzy.
W czasie przerwy wpadał zgarbiony do pokoju nauczycielskiego i siadał bezpośrednio obok Toshinori’ego na kanapie, stykając się udem z jego, pomimo metra wolnej przestrzeni na zielonym sztruksowym meblu. Ciepło ciała starszego bohatera gwałtownie wzrastało i musiał wyjść, zanim rumieniec dosięgnąłby jego twarzy i zdradził
cokolwiek co się działo… lub zanim straciłby swoją bohaterską postać w środku zajęć tylko dlatego, że Aizawa rzeczywiście uważnie mu się przyglądał, opierając się o biurko z policzkiem na dłoni, gdy mówił o wartości otwartej komunikacji w zaimprowizowanej walce na początku tego roku, w której uczestniczyło kilka różnych agencji bohaterów.
— Dobra robota.
Aizawa poklepał go mocno, w znajomy sposób po plecach w drodze do wyjścia, i cholera, kolejna klamka została uszkodzona. W tym momencie czekał tylko na rachunek ze szkoły za wszystkie szkody i zastanawiał się, czy mógłby po prostu pokazać go Aizawie. To wszystko było jego winą.
All Might spodziewał się, że coś się między nimi zmieni po… sesji relaksacyjnej, ale nie w taki sposób.
Był nawet przygotowany na to, że Aizawa będzie chlubił się przed nim przez jakiś czas, zadowolony z siebie, że jego pomysł zadziałał i udało mu się skłonił symbol pokoju do poddania się lub innego zachowania w ten sposób. Zamiast tego czuł na sobie zaintrygowany wzrok drugiego mężczyzny, częściej w ciągu ostatniego tygodnia niż przez wszystkie miesiące, kiedy razem pracowali, i wyraźnie sprawiało to, że miał ochotę zwinąć się w kłębek i schować pod biurkiem. Nie ze strachu, o dziwo, ale po prostu… dużo tego było. To sprawiało, że czuł dziwne rzeczy.
Podstawowe pytanie pozostało (kim był ten mężczyzna i czego chciał?), ale z czasem Toshinori zaczął coraz bardziej myśleć o tamtym wieczorze. Coś pojawiło się między nimi w tamtym czasie. Zdał sobie sprawę, że w miarę jak mijały dni, a jego mięśnie powoli się napinały, chciał wrócić - do przestrzeni, miejsca i uczucia, aby być… związanym? O mój Boże. Powachlował swoją twarz, czując supeł we wnętrznościach. Kim się stał?
To co zostało z jego ego i zdrowego rozsądku namawiało go, by spojrzał na to w ten sposób: cokolwiek to było, zadziałało. Tamtej nocy spał jak suseł, a jego plecy były po królewsku wymasowane i rozluźnione przez Aizawę, który straszył go pięć razy dziennie - dziwnie specyficzna ironia, ale nie był jeszcze wystarczająco zmęczony, aby ją dostrzec. Tamta noc naprawdę pomogła i w końcu Toshinori przyznał, że potrzebował pomocy.
Wciąż decydował się na to, zanim zdążył pomyśleć o tym, co działo się przez około 99% jego życia.
Później tego wieczoru All Mighta wtargnął do pokoju nauczycielskiego w pełnej postaci bohatera i położył swoją wielką dłoń na ramieniu Aizawy, gdzie siedział przed komputerem. Szalik zawieszony na szyi Aizawy lekko uniósł się odruchowo, a włosy wyraźnie zjeżyły się. Idealnie.
— Aizawa-sensei — zagrzmiał swoim najlepszym bohaterskim głosem. — Dlaczego wciąż siedzisz przed komputerem?! Czy twoje oczy nie są suche? Jest prawie dziewiąta! Bitwy zostały stoczone, a dzieci są w łóżkach, chodźmy się
razem zrelaksować!
Wyciągnął swój wielki kciuk w górę, bardziej ze względu na Cementossa obserwującego go z zainteresowaniem z kąta pokoju niż na drobnego mężczyznę pod jego dłonią. Liczył na widownię, dzięki czemu rozmowa (haniebna prośba?) utrzyma się w kategoriach czysto pod tekstowych, być może nawet wprawi młodszego bohatera w zakłopotanie, aby ten zgodził się bez zamieszania.
Powinien był się już nauczyć, że nie zbije z tropu Eraserheada ani nie oczekiwać od niego poczucia wstydu.
Aizawa spojrzał w górę, a upiorny, radosny uśmiech, który posłał mu z cienia swoich włosów, sprawił, że Toshinori zaczął się nerwowo pocić. Osiągnął całkowicie odwrotny skutek. Dlaczego, och, dlaczego jeszcze nie przyswoił, żeby nie prowokować tego człowieka?
— Twoje miejsce czy moje, All Might-sama?
Strużka krwi spłynęła po brodzie Toshinori’ego. Cholera.
OoO
Ten wieczór zaczął się tak samo jak pierwszy, ale tym razem upewnił się, że wcześniej wypił szklankę wody. Toshinori mógł przysiąc, że młodszy mężczyzna wyglądał na zadowolonego z siebie, ale kiedy chciał wstać, aby zacząć, Aizawa skinął na niego, aby usiadł z powrotem. Powiedział, że nie lubi stresu związanego z utrzymaniem ciała w zawieszeniu na więzach. Przyprawiało go to o ból głowy.
Toshinori pomyślał, że zmiana miał trochę więcej wspólnego z lekkim grymasem, który prześladował twarz Aizawy, kiedy oglądał jego nadgarstki po ostatnim razie. Najwyraźniej nie podobały mu się lekkie otarcia, które powstały w wyniku momentu obrotowego pełnego zawieszenia. Kiedy ciemne, wymagające spojrzenie Aizawy wpatrywały się w jego ramiona, jakby były starożytnymi zwojami lub rzuconymi kośćmi, Toshinori poczuł nieoczekiwany przypływ podwójnej wdzięczności i niepokoju, że był w rękach tak utalentowanego… rzemieślnika.
Potem zaczęli. Toshinori podwinął rękawy koszuli z powrotem na kościste ramiona, wziął głęboki oddech i obiecał sobie, że tym razem zachowa całkowity spokój, co działało, dopóki materiał szalika nie uniósł się jak wąż i nie chwycił jego łydki i kostki, rozsuwając jego nogi bez żadnej przyzwoitości.
— Ej!
Następnie wiązania zajęły się jego ramionami, tym razem splotły jego nadgarstki razem przez klatką piersiową. Sztywny materiał zacisnął się z ostrożnym skrętem.
— Za ciasno?
Toshinori spojrzał na swoje nadgarstki i kostki. Przełknął ślinę. Przypomniał sobie o swojej obietnicy i potrząsnął głową. Zgodził się na to wszystko.
— Dobrze — powiedział Aizawa po tym, jak sam sprawdził wiązania, teraz wyraźnie otwarcie zadowolony z siebie lub Toshinori’ego. Trudno było stwierdzić. — A teraz, co chcesz?
Znowu to samo? Pierwszy instynkt All Mighta powiedział mu, że młodszy mężczyzna starał się go zawstydzić, ale potem przypomniał sobie szybkość i zręczność z jaką się cofnął, zapytał, chciał potwierdzenia. Nie dotknął. To było szczere, po prostu chciał wiedzieć.
Toshinori skrzywił się na swoje myśli, ale wzmocnił swój uśmiech, gdy spojrzał na drugiego mężczyznę.
— To, co robiłeś ostatnim razem było bardzo dobre. To z moimi plecami…?
Brwi Aizawy uniosły się. Coś przypominające rozczarowanie pojawiło się na jego twarzy.
— Chcesz być dotykany.
— Ta…tak — zgodził się Toshinori, zaskoczony. Dlaczego był zaskoczony? — Jeśli… tak chcesz to ująć.
— Ach. — Aizawa zmienił temat. — Kiedy byłeś ostatnio dotykany? Mam na myśli poza tym pokojem.
All Might jęknął, gwałtownie napinając wiązania. Pulsowały na jego nadgarstkach, jakby reagowały na jego dyskomfort i przywracały jego wolę walki z powrotem do niego, aż świadomie uspokoił się. Wypuścił powietrze. Ton drugiego mężczyzny nie był karcący, ale…
— Nie musisz odpowiadać.
Nie zrobił tego. Nie chciał myśleć o tym, kiedy ostatni raz przed tym został szczerze dotknięty. Była to mniejsza kwestio “kto”, a bardziej “kiedy”. Jego usta wykrzywiły się w gorzkim uśmiechu. Bandaże i wybrzuszenia blizn nie przyciągały osób zainteresowanych pocałunkami i dotykaniem, a nawet długimi rozmowami.
— Chcesz tego?
Uniósł wzrok. Aizawa miał jasnoniebieski krawat zawiązany w prowizoryczną opaskę na oczy, zwisający z czubka jego długiego palca. Nie wiedział, że Aizawa posiadał krawaty i szczęka opadłą mu z kilku powodów, głównie z implikacji zmysłowych romansów. Jego kolega z pracy podniósł rękę i leniwie zakręcił krawatem wokół palca.
— Pomaga zejść na kolejny poziom. O jeden zmysł mniej do opanowania. Wyglądasz, jakbyś tego potrzebował.
Toshinori zamknął usta i zastanowił się przez chwilę. Wszystko się poplątało i mógł tylko skinąć głową. Jeśli Aizawa uważał, że to był dobry pomysł, to nie będzie protestował. Skłonił potulnie głowę, a opaska opadła mu na włosy, ledwie opadając na jedno oko. Usłyszał cichy śmiech Aizawy i podniósł głowę, by “pomóc”, gdy drugi mężczyzna pociągnął ją w dół po jego głowie i na oczy, otrzymując karcące uderzenie w ucho.
— Zatrzymaj się. Teraz to ja rządzę.
Głos instruktora był nieoczekiwanie ciepły i rozbawiony, chociaż jego palce szorstko zacisnęły krawat. Coś zadrżało w ciele Toshinori’ego i z niepokojem zgiął nogi, starając to rozproszyć. Nie mógł się ekscytować tak wcześnie, zwłaszcza że nie był pewien, co dokładnie spowodowało elektryczny pomruk w jego ciele.
Nic nie widział, ale słuchał uważnie, jak Aizawa oddalał się, próbując odgadnąć, co się stanie. Coś zaszeleściło przed nim, ocierając się o jego kostkę. Jego dłonie zostały delikatnie zdjęte z kolan i potarte. Toshinori westchnął natychmiast na ten kontakt i nacisk. Silnie dłonie Aizawy przesuwały się po stwardniałych opuszkach jego ogromnych dłoni w dół każdego z jego krzywych palców, ściskając je, aż poczuł przyjemny ból.
— Jesteś w okropnym stanie — narzekał młodszy mężczyzna z poziomu kolan. — Co ty sobie robisz?
— Komputery to jedyny wróg, którego nigdy nie pokonam — wyszeptał Toshinori, a Aizawa mruknął, jakby nie mógł się z tym bardziej zgodzić.
Spędzili chwilę w milczeniu. Ciało Toshinori’ego delikatnie się rozgrzało, gdy ręce Aizawy znowu poprowadziły go w ten stan. Zaczął dryfować, kołysany uważnym napięciem wiązań i luksusową kanapą. To była naprawdę ładna kanapa i osiągał na niej jeszcze większy relaks niż za pierwszym razem.
— Zdajesz sobie sprawę, że w twoim wcześniej wysłanym mailu nie było żadnego załącznika?
— Naprawdę?
Toshinori próbował poczuć swój zwykły przypływ niepokoju związanego z pracą, ale nie mógł. W tej chwili nie miał na nic wpływu. Uśmiechnął się słabo. Zdumiewające.
— Musisz poprosić jednego z uczniów, aby nauczył się, jak używać myszki — zbeształ go Aizawa i to uspokoiło ich obu, przynosząc hipnotyczny, znajomy komfort w skrajnie nienormalnej sytuacji. — Chcesz, żeby twoje palce wciąż trzaskały?
— Ach, nie. To nie byłoby dobre.
Rozmawiali o niewiarygodnie normalnych rzeczach, a w międzyczasie Toshinori chętnie został oszukany, aby wymienić rzeczy, które lubił, a które nie. Starszy bohater dryfował, po prostu będąc dotykany i uziemiony, a potem te twarde ręce zaczęły pocierać jego ramiona. Hmmm czuł się zadowolony i nawet się nie zarumienił, tak głęboko był pogrążony w tym uczuciu.
Dopiero gdy dłonie Aizawy zaczęły przesuwać się po jego nogach, zaciskając i rozluźniając mięśnie w okropnie powolny sposób, rozkoszne mrowienie zaczęło dryfować po jego ciele, nasilając się.
Być może gorsze niż uświadomienie sobie tego po fakcie było to, że Toshinori zdał sobie sprawę, że czuł, jak jego ciało
reaguje coraz bardziej w ten określony sposób, którego tak naprawdę nie chciał i nagły niepokój rozproszył mgłę w jego głowie. Wciąż jednak te ręce metodycznie ściskały jego uda i czuł, że z każdą sekundą stawał się coraz twardszy, więc zaczął stukać stopą w końce wiązań, chcąc, żeby zniknęły.
— Przestań.
Głos Aizawy przebił się przez ciemność, której towarzyszyło drganie wiązań.
Toshinori szczerze żałował, że nie mógł i ze wszystkich sił starał się stłumić obraźliwą reakcję, a potem pisnął, gdy Aizawa skutecznie przygwoździł jego stopę swoim kolanem. Och, to.
To nie rozwiązało problemu. Problem stanowiło teraz całe jestestwo. Mógł siedzieć w agonii jeszcze tylko przez kilka sekund, zanim słowa zaczęły się wylewać z jego ust.
— Przepraszam… — wyjąkał, rumieniąc się, boleśnie świadomy swojej pulsującej erekcji zaledwie kilka centymetrów od dłoni Aizawy. — Nie mogę… To nie…
— Nie przejmuj się mną — rozkazał młodszy bohater, ale tym razem to nie zadziałało.
Przejmował się Aizawą, ale może nie w sposób, w jaki tamten zakładał. Był bardzo przystojny, a All Might miał notoryczne złe wyczucie czasu, jeśli chodziło o to, że jego mózg nadrabiał zaległości w rzeczach, które jego ciało już wiedziało.
Niezrażony, jego osobisty porywacz-masażysta nadal ugniatał jego nogi, ale osiąganie relaksu z tego było coraz słabsze, gdy Toshinori pogrążał się w samoświadomym bałaganie. Opaska na oczach nie uchroniła go przed usłyszeniem dramatycznego westchnienia Aizawy.
— Twój typ czci swoje ciało, za to że wie co robić, jak poruszać się samodzielnie, czy cokolwiek innego, ale kiedy mówi, że potrzebuje odpoczynku, uzdrowienia lub seksu, ignorujesz to. Tylko bardziej je zaniedbujesz. Irytujące.
To zdecydowanie oberwało jego myśli od swojego dwulicowego ciała. Toshinori zmarszczył brwi, zagubiony. To była uzasadniona krytyka i, co było bardziej niepokojące, tak naprawdę nie miał na nią odpowiedzi.
— To… to jest coś co odziedziczyliśmy po innych. Czego nas nauczono.
— I zastanawiasz się, dlaczego uczę — prychnął zgorzkniałe Aizawa.
Toshinori ostrożnie odchylił się do tyłu i rozważał to przez chwilę, wciąż nucąc z nerwów, gdy młodszy bohater wznowił ugniatanie węzłów na jego dłoniach. W pewnym sensie było to trochę wygodniejsze niż jego nogi, ale wciąż znajdowało się dokładnie nad jego potencjalnym problemem.
— Aizawa-kun — zaczął po chwili z wahaniem, siadając prosto.
Potem potencjalny problem stał się bardzo realny, gdy ciepło dłoni Aizawy opadła z jego własnych i spoczęło lekko na górnej części jego uda. Toshinori ugryzł się mocno w język, ciepło rozlało się po jego szyi.
— Czy chcesz przestać? — Pytanie padło w samą porę.
Twarda linia jego erekcji była o włos od ciepłej dłoni Aizawy. All Might zagryzł swoje popękane wargi. Uspokajający nacisk wiązań i wizualne zaciemnienie było wszystkim, co powstrzymywało go od paniki i musiał się dziwić tej przestrzeni stworzonej przez tego człowieka oraz jego solidnej, zmysłowej energii.
— Ja…
Co właściwie się działo? Nie był taki głupi. Czy był jakiś inny sposób na odczytanie tego?
Kiedy twoje ciało potrzebuje odpoczynku, seksu lub…Ale nerwy go pokonały. To i świadomość tego, jak chude były jego nogi pod stwardniałymi dłońmi drugiego bohatera. Pocięte wypukłymi ścięgnami. Jak był chorowity. Opuścił głowę.
Aizawa, jego prawdopodobnie heteroseksualny współpracownik i znakomity bohater z pewnością miał wyższe standardy.
— Tak, dziękuję — zmusił się do powiedzenia. — Chciałbym być teraz uwolniony.
Ręce natychmiast się wycofały.
— Dobrze.
Zdjęto z niego wiązania, a następnie opaskę na oczy. To było nagłe i uporządkowane, a kiedy jego wzrok i mobilność zostały przywrócone, Aizawa już szedł w kierunku kuchni, może po kolejne piwo.
Toshinori żałośnie złapał oddech i wstał ostrożnie, trzymając marynarkę na kolanach w jakimś odległym zakłopotaniu. Chyba niczego nie zepsuł? Młodszy bohater stał do niego tyłem, pytając go przez ramię, czy może już iść i jak się czuje, ale wydawało się to trochę napięte. Toshinori podziękował mu ukłonem i powiedział, że będzie szedł.
Zatrzymał się w progu, pospiesznie zapinając marynarkę na przodzie spodni. Chciał powiedzieć coś, co złagodzi niespodziewany koniec wieczoru, szukając w głowie tego, co wiedział o drugim człowieku poza jego wyjątkową zdolnością do wiązania i zniewolenia. Ostrożną siłą jego rąk.
— Może… może następnym razem przyniosę piwo w ramach podziękowania?
Przełknął ślinę, gdy zdał sobie sprawę, że po prostu założył, że będzie następny raz.
— Niezbyt ciemne — wymamrotał drugi mężczyzna, wciąż stojąc przy ladzie z jedną ręką wplecioną w swoje ciemne włosy.
All Might zmarszczył na to brwi, ale zamknął drzwi, zatrzymując się na chwilę, by zebrać się w garść i sprawdzić linię pasa przed wyruszeniem w noc, zastanawiając się, ile kosztuje taksówka o tej porze, a także kim, do cholery, się stał.
KoniecWiązania i brawura 5